HomeStandard Blog Whole Post (Page 97)

Pięć krążków: dwa złote, jeden srebrny i dwa brązowe, wywalczyła drużyna z Białorusi na III Polonijnych Mistrzostwach w Narciarstwie Biegowym, które odbyły się w miejscowości Ptaszkowa (Małopolska). Ekipa narciarzy zza wschodniej granicy Polski wystartowała w zawodach pod nazwą „Polacy z Białorusi”.

Ogółem na III Polonijne Mistrzostwa w Narciarstwie Biegowym przybyło około stu zawodników, reprezentujących środowiska Polaków, mieszkających w różnych krajach Europy. Najliczniej były reprezentowane Czechy, Litwa oraz Białoruś. Organizatorzy zawodów – Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” – dopuścili do udziału w nich także biegaczy z regionu sądeckiego i limanowskiego (województwo małopolskie).

Medale zostały rozegrane na dystansach 2 oraz 3 kilometrów w różnych kategoriach wiekowych. W kategorii „juniorów” oraz „juniorów młodszych” nie mieli sobie równych, zdobywając wszystkie miejsca na podium, młodzi sportowcy z Litwy. „Polacy z Białorusi”, a właściwie „Polki z Białorusi” zdominowały natomiast kategorię seniorską. Wśród zawodniczek w wieku do lat 40. na podium znalazły się: Swietłana Kostyko („złoto”), Suszynska Olga („srebro”) oraz Adriana Głuchowska („brąz”).

W tej samej kategorii wiekowej sukces odniósł także „Polak z Białorusi” Anatol Kostyko. W zaciętej rywalizacji z rodakami z Litwy Anatolowi udało się  wywalczyć III miejsce.

Z medalem III Polonijnych Mistrzostw w Narciarstwie Biegowym zakończyła zawody także startująca w kategorii „Masters” kapitan drużyny „Polacy z Białorusi” Irena Głuchowska. Zdobyła ona „złoto” na dystansie 2 kilometrów.

Znadniemna.pl na podst. wspolnotapolska.org.pl/rdn.pl, na zdjęciu: podium zajęte przez „Polki z Białorusi” w kategorii wiekowej do 40 lat, fot.: rdn.pl

 

Pięć krążków: dwa złote, jeden srebrny i dwa brązowe, wywalczyła drużyna z Białorusi na III Polonijnych Mistrzostwach w Narciarstwie Biegowym, które odbyły się w miejscowości Ptaszkowa (Małopolska). Ekipa narciarzy zza wschodniej granicy Polski wystartowała w zawodach pod nazwą „Polacy z Białorusi”. Ogółem na III Polonijne Mistrzostwa

Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” poinformowała o terminach imprez sportowych, które zorganizuje w pierwszym półroczu 2023 roku.

„Z wielką przyjemnością możemy poinformować o terminach imprez sportowych organizowanych przez Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” w pierwszym półroczu 2023 roku. Oczywiście kolejne przedsięwzięcia zaplanowane sa na drugie półrocze, jednak o ich terminach poinformujemy nieco później” – informuje „Wspólnota Polska”.

Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” od początku swej działalności wspiera aktywność Polonii i Polaków za granicą w rożnych formach. Sport zajmuje jedną z czołowych pozycji. Przez 30 lat Stowarzyszenie zorganizowało setki tego typu wydarzeń – igrzyska, turnieje, mistrzostwa, rozgrywki, spartakiady, zawody, mitingi, obozy sportowe – zarówno w kraju, jak i za granicą. Nie inaczej będzie w 2023 roku.

  • 02.03.2023 – 05.03.2023 – III Międzynarodowe Polonijne Mistrzostwa w Narciarstwie Biegowym/Ptaszkowa;
  • 08.05.2023 – 10.05.2023 – XX Międzynarodowe Biegi Ireny Szewińskiej/Pułtusk;
  • 10.05.2023 – 13.05.2023 – Polbasket 2023 – Polacy razem”. XIV edycja turnieju koszykarskiego dla młodzieży polskiej i polonijnej/Pułtusk;
  • 18.05.2023 – 21.05.2023 – Międzynarodowy Polonijny Turniej Tenisowy dla Dzieci i Młodzieży/Bielsko-Biała;
  • 15.06.2023 – 18.06.20023 – III Międzynarodowy Polonijny Turniej Tenisowy/Gdynia;
  • 18.06.2023 – 29.06.2023 – Polonijne Szkoleniowe Obozy Żeglarskie/Ostróda;
  • 23.06.2023 – 26.06.2023 – IV Światowe Polonijne Mistrzostwa Żeglarskie im. Tadeusza Wende/Gdynia;
  • 24.06.2023 – 29.06.2023 – XXIII Polonijne Igrzyska Młodzieży Szkolnej im. Jana Stypuły/Łomża.

„Liczymy na Państwa zainteresowanie i obecność. Każde spotkanie wokół sportu, niezależnie na dyscyplinę, to okazja do rywalizację w duchu fair play, doskonalenia techniki i umiejętności, dobrą zabawę w gronie przyjaciół, możliwość zwiedzania miejsc, w których organizujemy zawody, skorzystania z programu kulturalnego, ale co najważniejsze przebywania w naszym niezastąpionym polonijnym gronie” – zaprasza „Wspólnota Polska”.

Znadniemna.pl

Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” poinformowała o terminach imprez sportowych, które zorganizuje w pierwszym półroczu 2023 roku. „Z wielką przyjemnością możemy poinformować o terminach imprez sportowych organizowanych przez Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” w pierwszym półroczu 2023 roku. Oczywiście kolejne przedsięwzięcia zaplanowane sa na drugie półrocze, jednak o ich terminach

Władze Grodna coraz bardziej nieudolnie podtrzymują tradycję organizowania Jarmarków Kaziukowych, odrodzoną w mieście nad Niemnem  w 2001 roku przez  Towarzystwo Twórców Ludowych przy Związku Polaków na Białorusi. W tym roku święto rzemieślników, którego patronem jest  związany z Grodnem św. Kazimierz, władze połączyły z prawosławną Maslenicą, będącą odpowiednikiem katolickich Zapustów.

Poczynając od 2005 roku w Grodnie na początku marca odbywały się dwa Jarmarki Kaziukowe. Jeden organizowały władze miasta, a drugi – zdelegalizowany przez reżim Łukaszenki Związek Polaków na Białorusi.  Kierownictwo ZPB za organizowanie święta ku czci związanego z Grodnem świętego było stawiane przed sądem i karane grzywnami. W roku 2023, kiedy kierownictwo ZPB znalazło się pod groźbą uwięzienia za „nielegalną działalność”, a członek Zarządu Głównego organizacji  Andrzej Poczobut za pielęgnowanie tradycji polskich usłyszał  wyrok 8 lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze, działacze ZPB nie odważyły się na organizację „Kaziuków”.Władze miasta natomiast postanowiły połączyć je z Maslenicą,  w kalendarzu prawosławnym, wieńczącą okres karnawału i będącą odpowiednikiem katolickich Zapustów.

Władze Grodna, nie szanujące, jak widać, ani tradycji katolickich, ani prawosławnych, być może ze względów oszczędnościowych połączyły absolutnie niezwiązane ze sobą tradycje i święta, organizując w centrum miasta  w dniu świętego Kazimierza, przypadającym na okres Wielkiego Postu „święto obżarstwa”.

Na tę demonstrację eklektyzmu obyczajowo-religijnego władze spędziły z całego obwodu grodzieńskiego, a także z dalszych zakątków Białorusi, ponad stu rzemieślników oraz mistrzów rękodzieła.

Oczekiwano, że podobnie jak było to w latach poprzednich, na grodzieński Jarmark Kaziukowy przyjadą mistrzowie rękodzieła i rzemiosła ludowego także z Polski i Litwy. Wszystko wskazuje jednak na to, że zagraniczni rękodzielnicy i rzemieślnicy nie zrozumieli  zastosowanej przez władze Grodna koncepcji łączenia niepasujących do siebie świąt i tradycji. Cechą szczególną „Grodzieńskich Kaziuków 2023” stał się więc absolutny brak gości zza granicy. Tymczasem ludzi niedbających, podobnie jak władze Grodna, o przestrzeganie i szanowanie zasad oraz tradycji, na „Kaziukach” w Grodnie częstowano blinami i innymi tłustymi potrawami, niestosownymi w okresie Wielkiego Postu, obowiązującego w tym roku wśród wiernych prawosławnych od 27 lutego, a wśród katolików od 22 lutego.

Znadniemna.pl, na zdjęciu – otwarcie „Grodzieńskich Kaziuków 2023”, połączonych z prawosławną Maslenicą, fot.: sb.by

Władze Grodna coraz bardziej nieudolnie podtrzymują tradycję organizowania Jarmarków Kaziukowych, odrodzoną w mieście nad Niemnem  w 2001 roku przez  Towarzystwo Twórców Ludowych przy Związku Polaków na Białorusi. W tym roku święto rzemieślników, którego patronem jest  związany z Grodnem św. Kazimierz, władze połączyły z prawosławną Maslenicą,

O uwolnienie laureata pokojowej Nagrody Nobla Alesia Bialackiego, który został 3 marca skazany przez sąd białoruski na 10 lat więzienia, zaapelował sekretarz stanu Stanów Zjednoczonych Antony Blinken. Podobny apel wystosował rząd Kanady, wysoki komisarz ONZ oraz szef unijnej dyplomacji Josep Borrell.

„Apelujemy o zwolnienie Bialackiego i wszystkich więźniów politycznych na Białorusi. Białoruś zasługuje na demokratyczną przyszłość” – napisał na Twitterze Antony Blinken i dodał, że Stany Zjednoczone potępiają sfingowany wyrok skazujący laureata Pokojowego Nobla i trzy inne osoby na 7-10 lat więzienia. Blinken wyroki te określił jako „próbę zdławienia demokracji i praw człowieka na Białorusi”.

Również rząd Kanady wezwał władze Białorusi do uwolnienia opozycjonisty. – Kanada apeluje o uwolnienie laureata Pokojowej Nagrody Nobla i obrońcy praw człowieka Alesia Bialackiego – poinformowała kanadyjska minister spraw zagranicznych Melanie Joly. Skazanie Bialackiego i członków grupy obrony praw człowieka „Wiasna” jest „kolejnym przykładem brutalnego represjonowania praw człowieka przez reżim Łukaszenki” – napisała Joly na Twitterze.

Wysoki Komisarz ONZ do spraw Praw Człowieka Volker Tuerk wezwał do zaprzestania prześladowań obrońców praw człowieka. Rzeczniczka Biura Wysokiego Komisarza Ravina Shamdasani oświadczyła, że skazanie Alesia Bialackiego i trzech jego współpracowników „jest głęboko niepokojące i wskazuje na dalsze represje na Białorusi”. „Jesteśmy głęboko zaniepokojeni faktem, że 1458 osób przebywa obecnie w więzieniu na Białorusi pod zarzutami o podłożu politycznym. Brak niezależności wymiaru sprawiedliwości i inne pogwałcenia gwarancji uczciwych procesów spowodowały, że obrońcy praw człowieka na Białorusi są ścigani, aresztowani i skazywani za swą zgodną z prawem działalność” – dodała Rzeczniczka Biura Wysokiego Komisarza ONZ do spraw Praw Człowieka.

Również szef unijnej dyplomacji potępił skazanie białoruskiego laureata Pokojowej Nagrody Nobla Alesia Bialackiego na 10 lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze. Josep Borrell nazwał procesy pokazowymi i fikcyjnymi, a zarzuty motywowane politycznie. Szef unijnej dyplomacji napisał, że to kolejny oburzający przykład działania reżimu Łukaszenki, który próbuje uciszyć tych, którzy bronią praw człowieka i podstawowych wolności. „Ale to się Łukaszence nie uda. Ich apel o wolność jest głośny nawet zza krat” – czytamy w oświadczeniu Josepa Borrella. Wezwał on do natychmiastowego i bezwarunkowego zwolnienia ponad 1450 więźniów politycznych na Białorusi. Napisał też, że Unia jest gotowa zareagować na represje i łamanie praw człowieka przez reżim.

Białoruski obrońca praw człowieka, twórca centrum praw człowieka „Wiasna” i laureat ubiegłorocznej Pokojowej Nagrody Nobla Aleś Bialacki został skazany przez sąd w Mińsku na 10 lat kolonii karnej. Trzej inni działacze i jego bliscy współpracownicy, Walancin Stefanowicz, Uładzimir Łabkowicz i Zmiecier Sałaujou (zaocznie), zostali skazani na kary od siedmiu do dziewięciu lat więzienia.

W politycznym procesie władze zarzuciły działaczom „Wiasny” początkowo „niepłacenie podatków”. Potem zarzuty zmieniono na „kontrabandę” i „finansowanie protestów”.

Znadniemna.pl/PAP/IAR

O uwolnienie laureata pokojowej Nagrody Nobla Alesia Bialackiego, który został 3 marca skazany przez sąd białoruski na 10 lat więzienia, zaapelował sekretarz stanu Stanów Zjednoczonych Antony Blinken. Podobny apel wystosował rząd Kanady, wysoki komisarz ONZ oraz szef unijnej dyplomacji Josep Borrell. „Apelujemy o zwolnienie Bialackiego i

Tadeusz Kondrusiewicz, emerytowany arcybiskup mińsko-mohylewski, który do 2021 roku pełnił funkcję zwierzchnika białoruskich katolików, został wypisany ze szpitala po operacji usunięcia czerniaka.

77-letni duchowny za pośrednictwem portalu Catholic.by dziękował Bogu, lekarzom i wiernym, którzy modlili się w jego intencji.

Na początku lutego władze Kościoła katolickiego na Białorusi poinformowały, że w związku z poważną diagnozą arcybiskupa czeka operacja.

Abp Tadeusz Kondrusiewicz przez wiele lat kierował Kościołem katolickim na Białorusi. W 2021 roku duchowny przeszedł „na emeryturę”. Wcześniej władze przez kilka miesięcy nie wpuszczały go do kraju w związku z krytykowaniem przez Kościół przemocy władz wobec obywateli w czasie protestów w 2020 roku.

Znadniemna.pl/PAP

Tadeusz Kondrusiewicz, emerytowany arcybiskup mińsko-mohylewski, który do 2021 roku pełnił funkcję zwierzchnika białoruskich katolików, został wypisany ze szpitala po operacji usunięcia czerniaka. 77-letni duchowny za pośrednictwem portalu Catholic.by dziękował Bogu, lekarzom i wiernym, którzy modlili się w jego intencji. Na początku lutego władze Kościoła katolickiego na Białorusi

Dzisiaj sąd w Mińsku ogłosił wyrok w sprawie laureata Pokojowej Nagrody Nobla Alesia Bialackiego. Założyciel i koordynator ruchu obrony praw człowieka „Wiasna” został skazany na 10 lat pozbawienia wolności. Ponadto jego trzej współpracownicy, aktywiści, zostali skazani na kary od siedmiu do dziewięciu lat więzienia. Osadzeni zostali już wcześniej uznani za więźniów sumienia, a sprawa – za motywowaną politycznie. 

Białoruski reżim zatrzymał Alesia Bialackiego i jego współpracowników 14 miesięcy temu. Prokuratura oskarżyła ich o rzekome finansowanie działań naruszających porządek społeczny i przemyt.

Była to polityczna zemsta Aleksandra Łukaszenki na obrońcach praw człowieka, którzy monitorowali i dokumentowali represje stosowane przez reżim wobec uczestników protestów, które wybuchły w 2020 roku, po sfałszowanych przez dyktatora wyborach prezydenckich.

O natychmiastowe uwolnienie Alesia Bialackiego, a także innych osób przetrzymywanych w białoruskich więzieniach, w tym działacza polskiej mniejszości Andrzeja Poczobuta, apelują międzynarodowe organizacje oraz Polska i inne kraje Unii Europejskiej.

Jak napisał w mediach społecznościowych rzecznik MSZ Łukasz Jasina, Polska sprzeciwia się motywowanym politycznie procesom oraz wzywa do uwolnienia więźniów.

Aleś Bialacki od lat walczy z białoruskim reżimem

Aleś Bialacki jest białoruskim dysydentem, który od lat aktywnie broni praw człowieka łamanych przez reżim Alaksandra Łukaszenki. Jest twórcą Centrum Obrony Praw Człowieka „Wiasna”, które w sierpniu 2020 roku, po sfałszowanych przez Łukaszenkę wyborach, było najważniejszą instytucją informującą o represjach reżimu wobec protestujących Białorusinów.

W 2022 roku Aleś Bialacki otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla. Nagrodę dzielił z dwiema organizacjami – rosyjskim Stowarzyszeniem Memoriał oraz ukraińskim Centrum Wolności Obywatelskich.

Znadniemna.pl/PAP/IAR

Dzisiaj sąd w Mińsku ogłosił wyrok w sprawie laureata Pokojowej Nagrody Nobla Alesia Bialackiego. Założyciel i koordynator ruchu obrony praw człowieka "Wiasna" został skazany na 10 lat pozbawienia wolności. Ponadto jego trzej współpracownicy, aktywiści, zostali skazani na kary od siedmiu do dziewięciu lat więzienia. Osadzeni

Dziennikarz polskich mediów i działacz polskiej mniejszości narodowej na Białorusi Andrzej Poczobut  złożył skargę apelacyjną na wyrok 8 lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze, wydany na niego przez sędziego Grodzieńskiego Sądu Obwodowego Dzmitryja Bubieńczyka.

O apelacji złożonej przez dziennikarza informuje, powołując się na korespondencję skazanego z rodziną, rozgłośnia Radio Swaboda.

Stacja ujawnia także, iż uwięziony dziennikarz w liście z aresztu prosi przekazać pozdrowienia i  podziękowania za pamięć o nim, „jak największej liczbie ludzi”.

Pisząc do krewnych o złożonej skardze apelacyjnej Andrzej Poczobut informuje , iż administracja grodzieńskiego więzienia, w którym przebywa, postanowiła zapewnić mu „wesołe życie”. Miało ono polegać na tym, że skazanego nieprawomocnym wyrokiem więźnia, przez tydzień trzymano w celi samego. Na pytanie „kiedy będzie miał w celi towarzystwo”  uwięziony miał usłyszeć, żeby w tej sprawie „zwracał się do oficera śledczego”.

Proces Andrzeja Poczobuta, którego rozpoczęcie kilkakrotnie przenoszono z nieznanych przyczyn, toczył się w Grodzieńskim Sądzie Obwodowym od 16 stycznia do 8 lutego. Zakończył się wyrokiem ośmiu lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze, wydanym przez tak zwanego sędziego Dzmitryja Bubieńczyka, który uznał, że dziennikarz popełnił zbrodnię „podżegania do nienawiści na tle narodowościowym, religijnym i innym” oraz prowadził działalność, skierowaną na „rehabilitację nazizmu”. Ponadto tak zwany sędzia Bubieńczyk ogłosił, iż Andrzej Poczobut  działał na szkodę bezpieczeństwa narodowego, nawołując do stosowania sankcji wobec Republiki Białorusi.

Poza sformułowaniem niepotwierdzonych w uczciwym i otwartym procesie zarzutów reżim Łukaszenki  w październiku ubiegłego roku wciągnął dziennikarza na tak zwaną listę osób „skłonnych do działalności terrorystycznej”.

Polak przebywa w więzieniach i aresztach Łukaszenki od 25 marca 2021 roku, czyli już prawie dwa lata. Za ten okres znacznie pogorszył się stan jego zdrowia. Andrzej cierpi głownie na choroby żołądka, znosząc ostre bóle, powodowane przez więzienne jedzenie.

Białoruscy obrońcy praw człowieka uznali Andrzeja Poczobuta za więźnia politycznego reżimu Łukaszenki.

Andrzej Poczobut czeka na rozprawę apelacyjną w Grodnie, w więzieniu nr 1.

Kartki i listy poparcia należy wysyłać do niego pod adres:

Тюрьма №1. 230023, г. Гродно, ул. Кирова, 1.

Почобуту Андрею Станиславовичу.

Znadniemna.pl na podstawie Svaboda.org

Dziennikarz polskich mediów i działacz polskiej mniejszości narodowej na Białorusi Andrzej Poczobut  złożył skargę apelacyjną na wyrok 8 lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze, wydany na niego przez sędziego Grodzieńskiego Sądu Obwodowego Dzmitryja Bubieńczyka. O apelacji złożonej przez dziennikarza informuje, powołując się na korespondencję skazanego z

Niedopuszczalnym z punktu widzenia Ustawy „O językach w Republice Białorusi” nazwała wykorzystywanie języka polskiego jako liturgicznego podczas nabożeństw odprawianych w kościołach katolickich kraju Olga Borko, szefowa sektora pracy ideologicznej władz rejonu iwiejskiego na Grodzieńszczyźnie.

Opinię dyskryminującą wykorzystywanie języka polskiego w kościołach katolickich białoruska urzędniczka ds. ideologii  wygłosiła podczas spotkania  kierownictwa rejonu iwiejskiego z przedstawicuelami obecnych w rejonie wyznań religijnych. Tematem spotkania był „rozwój sfery etnokonfesjonalnej”.

Temat wykorzystania języka polskiego w kościele katolickim został podniesiony przez szefową sektora ideologii rejonu, jako jeden z najbardziej aktualnych problemów.

Przemawia Olga Borko, szefowa sektora ideologii rejonu iwiejskiego, fot.: ivyenews.by

„Problemem pozostaje wykorzystywanie języka polskiego podczas nabożeństw w świątyniach katolickich naszego rejonu” – oświadczyła Wolha Barko, dodając, że praktyka ta jest niedopuszczalna z punktu widzenia białoruskiego ustawodawstwa „o językach”.

Informacja o pretensjach głównej ideologii rejonu iwiejskiego  do katolików została opublikowana w miejscowej gazecie, będącej organem prasowym władz rejonu iwiejskiego. Na skandaliczne oświadczenie Wolhi Barko zwrócił uwagę  portal białoruskich katolików Katolik.life.

Komentując kontrowersyjne wystąpienie urzędniczki dziennikarze Katolik.life zwrócili uwagę na to, że odprawianie nabożeństw w języku polskim jest wieloletnią tradycją w parafiach katolickich na Białorusi, zwłaszcza na zachodzie kraju. „W kościołach nabożeństwa odbywają się zarówno w języku białoruskim, jak też po polsku – dla przedstawicieli polskiej społeczności parafialne oraz dla tych, kto się przyzwyczaił modlić po polsku z lat dzieciństwa” – napisał Katolik.life.  Rzecz w tym, że w czasach sowieckich, kiedy komuniści zwalczali religię, wierni katoliccy na Białorusi niezależnie od narodowości znali tylko jeden język liturgii. Był to język polski.

Językowe pretensje do kościoła katolickiego ze strony urzędniczki ds. ideologii wydają się absurdalne, gdyż w kościele iwiejskim, na przykład,  w niedziele odprawiane są dwie Msze święte. Jedna, wcześniejsza, odprawiana jest po polsku, gdyż przychodzi na nią głownie starsze pokolenie miejscowych parafian. Msza odprawiana w godzinach południowych odprawiana jest już po białorusku, gdyż podczas niej w kościele pojawia się młodzież i młode rodziny z dziećmi.

Walka reżimu Łukaszenki z przejawami polskości we wszystkich sferach życia białoruskich obywateli pozwala przypuszczać, że w impecie walki z Polakami i polskością sługusy dyktatorskiego reżimu mogą posunąć się do najbardziej absurdalnych rozwiązań. Dlatego nie warto wykluczać, iż już wkrótce księża zostaną zmuszeni do rezygnowania z języka polskiego w liturgii, nawet jeśli będzie to sprzeczne z oczekiwaniami wiernych.

Znadniemna.pl

Niedopuszczalnym z punktu widzenia Ustawy „O językach w Republice Białorusi” nazwała wykorzystywanie języka polskiego jako liturgicznego podczas nabożeństw odprawianych w kościołach katolickich kraju Olga Borko, szefowa sektora pracy ideologicznej władz rejonu iwiejskiego na Grodzieńszczyźnie. Opinię dyskryminującą wykorzystywanie języka polskiego w kościołach katolickich białoruska urzędniczka ds. ideologii

1 marca – w rocznicę rozstrzelania przywódców IV Zarządu Głównego Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość” – obchodzony jest Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Powojenna konspiracja niepodległościowa była – aż do powstania „Solidarności” – najliczniejszą formą zorganizowanego oporu społeczeństwa polskiego wobec narzuconej władzy.

Po rozwiązaniu przez gen. Leopolda Okulickiego „Niedźwiadka” Armii Krajowej 19 stycznia 1945 r. jej rolę miała przejąć organizacja „NIE”. Gdy w marcu tego roku Okulicki został aresztowany przez NKWD, „NIE” uznano za strukturę zdekonspirowaną i rozkazem p.o. Naczelnego Wodza gen. Władysława Andersa zlikwidowano 7 maja 1945 r. Jeszcze tego samego dnia Anders powołał Delegaturę Sił Zbrojnych na Kraj z płk. Janem Rzepeckim na czele. Przejął on struktury „NIE” oraz zlikwidowanej AK. Kiedy w czerwcu 1945 r. powstał w Moskwie uznany przez mocarstwa zachodnie Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej, na wniosek płk. Rzepeckiego doszło do likwidacji DSZ.

Największą zakonspirowaną organizacją niepodległościową po wojnie było Zrzeszenie „Wolność i Niezawisłość”, które powstało 2 września 1945 r. Jego pierwszym prezesem był płk Rzepecki. Jak szacują historycy, przez szeregi „WiN” przeszło ok. 30 tys. działaczy i żołnierzy. Łącznie, przez ponad pięć lat działalności, funkcjonowały cztery zarządy główne organizacji. Zrzeszenie stało się najważniejszym celem do zwalczenia dla komunistycznych służb bezpieczeństwa.

„Żołnierze Wyklęci to przede wszystkim ludzie kontynuujący walkę o niepodległość Polski, którzy zaczynali ją toczyć bardzo często na początku II wojny światowej. Stwierdzenia, że mówimy o drugiej konspiracji albo konspiracji powojennej, są określeniami ahistorycznymi i nienaukowymi. Konspiracja, którą określamy mianem Żołnierzy Wyklętych, to konspiracja niepodległościowa o obliczu antykomunistycznym, która wcale nie zaczęła się po zakończeniu II wojny, tylko w sposób płynny zmieniła swoje oblicze z oblicza antyniemieckiego właśnie na antykomunistyczne. W mojej opinii stało się to w połowie 1943 r., po zerwaniu stosunków dyplomatycznych przez sowiecką Rosję z rządem polskim na uchodźstwie. Jeżeli mamy w przestrzeni publicznej próby przeciwstawiania etosu żołnierzy Armii Krajowej etosowi Żołnierzy Wyklętych, to jest to również całkowicie nienaukowe stwierdzenie, bo mówimy tak naprawdę o jednym i tym samym środowisku” – powiedział w rozmowie z PAP dr Tomasz Łabuszewski, szef Biura Badań Historycznych IPN w Warszawie.

Powojenna konspiracja niepodległościowa była – aż do powstania „Solidarności” – najliczniejszą formą zorganizowanego oporu społeczeństwa polskiego wobec narzuconej władzy. Według niepewnych danych MSW z lat siedemdziesiątych w okresie 1945-1955 śmierć z bronią w ręku poniosło ok. 9 tys. członków konspiracji. Szacunki te są jednak niepełne, a opór był z pewnością liczbowo znacznie wyższy.

Walcząc z siłami nowego agresora, żołnierze niepodległościowi musieli się zmierzyć z ogromną, wymierzoną w nich propagandą Polski Ludowej, która nazywała ich „bandami reakcyjnego podziemia”. Natomiast osoby działające w antykomunistycznych organizacjach i oddziałach zbrojnych, które znalazły się w kartotekach aparatu bezpieczeństwa, określono mianem „wrogów ludu”.

Sformułowanie „Żołnierze Wyklęci” powstało w 1993 r., kiedy po raz pierwszy użyto go w tytule wystawy „Żołnierze Wyklęci – antykomunistyczne podziemie zbrojne po 1944 r.”, zorganizowanej przez Ligę Republikańską na Uniwersytecie Warszawskim. Jego autorem był Leszek Żebrowski. Stanowi ono bezpośrednie odwołanie do listu otrzymanego przez wdowę po jednym z żołnierzy podziemia, w którym, zawiadamiając o wykonaniu wyroku śmierci na jej mężu, dowódca jednostki wojskowej pisze o nim: „Wieczna hańba i nienawiść naszych żołnierzy i oficerów towarzyszy mu i poza grób. Każdy, kto czuje w sobie polską krew, przeklina go – niech więc wyrzeknie się go własna jego żona i dziecko”. Wyrażenie „żołnierze wyklęci” upowszechnił Jerzy Ślaski (1926-2002), publikując w 1996 r. książkę pod takim właśnie tytułem.

Przełom, jaki przyniósł rok 1989, nie od razu przyczynił się do przywrócenia społecznej pamięci o postaciach antykomunistycznego, niepodległościowego podziemia. Przez lata pozostawały bez odpowiedzi starania środowisk kombatanckich, organizacji patriotycznych, stowarzyszeń naukowych, przyjaciół rodzin tych, którzy byli członkami antykomunistycznego podziemia.

Apele środowisk kombatanckich zaczęły zyskiwać coraz większe poparcie w drugiej połowie pierwszej dekady XXI w. Janusz Kurtyka, ówczesny prezes IPN, pod koniec 2005 r. nadał tym staraniom silny impuls.

19 listopada 2008 r., podczas spotkania w Instytucie Historycznym Uniwersytetu Wrocławskiego, z udziałem wiceprezydenta Opola Arkadiusza Karbowiaka i pełnomocnika wojewody opolskiego ds. kombatantów i osób represjonowanych Bogdana Bocheńskiego, postanowiono w Opolu zorganizować 1 marca 2009 r. Dzień Żołnierza Antykomunistycznego. W liście do prezydenta Opola Ryszarda Zembaczyńskiego Janusz Kurtyka pisał: „Uroczystość oddania hołdu członkom zbrojnych organizacji niepodległościowych, walczących po II wojnie światowej z organami komunistycznego państwa, powinna wpisać się na stałe do kalendarza uroczystości państwowych”.

28 lutego 2009 r. z inicjatywy prezesa Janusza Kurtyki i Jerzego Szmida na I Walnym Zgromadzeniu Stowarzyszenia NZS 1980 została podjęta uchwała popierająca inicjatywę Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, aby 1 marca ustanowić dniem Żołnierzy Wyklętych.

Zdecydowanego poparcia idei Dnia Pamięci udzielał prezydent Lech Kaczyński. To on ostatecznie skierował w lutym 2010 r. do Sejmu projekt ustawy w tej sprawie. „Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych ma być wyrazem hołdu dla żołnierzy drugiej konspiracji za świadectwo męstwa, niezłomnej postawy patriotycznej i przywiązania do tradycji niepodległościowych, za krew przelaną w obronie ojczyzny” – napisał. 3 lutego 2011 r. Sejm uchwalił ustawę o ustanowieniu 1 marca Narodowym Dniem Pamięci Żołnierzy Wyklętych. „W hołdzie Żołnierzom Wyklętym – bohaterom antykomunistycznego podziemia, którzy w obronie niepodległego bytu Państwa Polskiego, walcząc o prawo do samostanowienia i urzeczywistnienie dążeń demokratycznych społeczeństwa polskiego, z bronią w ręku, jak i w inny sposób, przeciwstawiali się sowieckiej agresji i narzuconemu siłą reżimowi komunistycznemu” – głosiło uzasadnienie ustawy.

Data 1 marca nie jest przypadkowa. Tego dnia w 1951 r. w więzieniu na warszawskim Mokotowie, po pokazowym procesie, między godziną 20.00 a 20.45 strzałem w tył głowy zostali rozstrzelani przywódcy IV Zarządu Głównego Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość” – prezes WiN ppłk Łukasz Ciepliński („Pług”, „Ludwik”) i jego najbliżsi współpracownicy. Ciał zamordowanych nie wydano rodzinom. Pogrzebano je w nieznanym do dziś miejscu. Śmierć ponieśli: Łukasz Ciepliński, Adam Lazarowicz, Mieczysław Kawalec, Józef Rzepka, Franciszek Błażej, Józef Batory i Karol Chmiel.

W 1992 r. Sąd Warszawskiego Okręgu Wojskowego unieważnił wyrok Sądu Rejonowego w Warszawie z 14 października 1950 r. 3 maja 2007 r. prezydent Lech Kaczyński nadał Łukaszowi Cieplińskiemu Order Orła Białego w uznaniu znamienitych zasług dla Rzeczypospolitej.

Data 1 marca 1951 r. symbolicznie zamyka dzieje konspiracji niepodległościowej, zapoczątkowanej 27 września 1939 r., w przededniu kapitulacji oblężonej przez Niemców Warszawy, kiedy to grupa oficerów WP na czele z gen. Michałem Tokarzewskim-Karaszewiczem zawiązała Służbę Zwycięstwu Polski (później przekształcaną kolejno w Związek Walki Zbrojnej i Armię Krajową, w 1945 r. zaś w Delegaturę Sił Zbrojnych, na bazie której w tym samym roku utworzono WiN).

Członkowie podziemia niepodległościowego działali do 1956 r. Ostatni „leśny” żołnierz ZWZ-AK, a później WiN – Józef Franczak „Lalek” – zginął w czasie obławy przeprowadzonej przez SB i MO w podlubelskim Majdanie Kozic Górnych 21 października 1963 r. Śmierć Franczaka zakończyła kartę zbrojnego oporu antykomunistycznego.

W ciągu ostatnich kilkunastu lat udało się odnaleźć miejsca ukrycia ciał setek żołnierzy powojennego podziemia antykomunistycznego. Wciąż jednak nieznane są liczne miejsca ukrycia śladów zbrodni dokonanych na wielu wybitnych żołnierzach i oficerach walczących z sowiecką okupacją. Wśród nich jest m.in. zamordowany 1 marca 1951 r. Łukasz Ciepliński.

Znadniemna.pl za Dzieje.pl/PAP

1 marca – w rocznicę rozstrzelania przywódców IV Zarządu Głównego Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość” – obchodzony jest Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Powojenna konspiracja niepodległościowa była – aż do powstania „Solidarności” – najliczniejszą formą zorganizowanego oporu społeczeństwa polskiego wobec narzuconej władzy. Po rozwiązaniu przez gen. Leopolda

Potępiamy niszczenie polskiego dziedzictwa kulturowego na Białorusi przez łukaszenkowski reżim; dziedzictwo to stanowi integralną część historii Białorusi – podkreślił we wtorek rzecznik MSZ Łukasz Jasina, odnosząc się do zamalowania fresku „Cud nad Wisłą”.

Rzecznik MSZ odniósł się do sprawy w mediach społecznościowych. „Potępiamy niszczenie polskiego dziedzictwa kulturowego na Białorusi przez łukaszenkowski reżim. Dziedzictwo to stanowi integralną część historii Białorusi. Jego niszczenie jest niegodne i niezgodne z zasadami cywilizowanego świata” – napisał na Twitterze rzecznik MSZ.

O barbarzyńskim akcie świętokradztwa, do którego doszło w kościele pw. Matki Bożej Różańcowej w Sołach na Grodzieńszczyźnie, informowaliśmy we wtorek 28 lutego na podstawie wpisu na facebooku użytkownika z Białorusi Witka Korybuta-Daszkiewicza.

W komentarzach do wpisu internauta wytłumaczył, że opublikowane przez niego fotografie aktu świętokradztwa w Solach pochodzą od miejscowych parafian.

Zamalowany już drugi raz w historii świątyni w Sołach fresk powstał  w latach 20. ubiegłego stulecia i przedstawia scenę rozgromienia bolszewików przez Wojsko Polskie pod Ossowem 15 sierpnia 1920 roku. W centrum kompozycji jest przedstawiona postać księdza Ignacego Skorupki, który poległ w tej bitwie. Po II wojnie światowej, kiedy Soły znalazły się w granicach komunistycznej Białorusi fresk został zamalowany. Po upadku Związku Sowieckiego z inicjatywy miejscowej wspólnoty katolickiej obraz odrestaurowano i poświęcono ponownie. Fakt poświęcenia fresku „Cud nad Wisłą” stanowiło argument miejscowego proboszcza  księdza Leonarda Stankowskiego w dyskusjach z przedstawicielami propagandy łukaszenkowskiej, domagających się usunięcia obrazu ze świątyni.  „Poświęcony obraz jest świętością, więc ja się zwyczajnie boję go ruszać i wam nie radzę tego robić” – miał mówić ksiądz Stankowski atakującym go propagandystom Łukaszenki.

Scena „Cudu nad Wisłą” w kościele w Sołach zwróciła na siebie uwagę łukaszenkowskich bezbożników w związku z prowadzoną na Białorusi kampanią niszczenia śladów polskości i polskiego dziedzictwa. Białoruska telewizja państwowa w propagandowych reportażach twierdziła, że  umieszczony na ścianie świątyni w Sołach obraz „nawołuje do podżegania do nienawiści narodowej i religijnej”, a obecność takiego fresku w kościele sugeruje, że „poszczególnym duchownym nie zależy na ratowaniu duszy, ale na zwróceniu zachodniej części Białorusi Polsce”.

Fresk „Cud nad Wisłą” stanowił ważne świadectwo polskiego patriotyzmu mieszkańców Sół w okresie międzywojennym, kiedy ta miejscowość znajdowała się w granicach II Rzeczypospolitej. To, że  obraz był odtwarzany po próbach niszczenia  go przez powojenne władze komunistyczne, świadczy o tym, że  nawet stalinowscy oprawcy z NKWD nie potrafili do końca zniszczyć polskiego ducha wśród miejscowej ludności. Mieszkańcy Sół doczekali się bowiem upadku komunistycznej władzy i  w latach 90. minionego stulecia przywrócili fresk na ścianę świątyni.

Widocznie zgodnie z zasadą „do trzech razy sztuka” należy doczekać się upadku antypolskiego reżimu Łukaszenki, aby historyczny fresk, przypominający o zwycięstwie chrześcijańskiego narodu nad bezbożnymi hordami bolszewików, mógł zostać trzeci raz poświęcony na ścianie świątyni w Solach i pozostać w niej na zawsze.

Znadniemna.pl na podst. twitter.com

Potępiamy niszczenie polskiego dziedzictwa kulturowego na Białorusi przez łukaszenkowski reżim; dziedzictwo to stanowi integralną część historii Białorusi – podkreślił we wtorek rzecznik MSZ Łukasz Jasina, odnosząc się do zamalowania fresku „Cud nad Wisłą”. Rzecznik MSZ odniósł się do sprawy w mediach społecznościowych. "Potępiamy niszczenie polskiego dziedzictwa

Skip to content