Na dzisiaj, 22 marca, przypada 80. rocznica zbrodni w białoruskiej wsi Chatyń. W uroczystościach upamiętniających to wydarzenie na Białorusi biorą udział najwyżsi dostojnicy państwowi, do memoriału upamiętniającego ofiary nazistowskiej zbrodni sprzed 80-ciu lat udał się także sam białoruski dyktator Aleksander Łukaszenka.
– W ten tragiczny dzień – 22 marca – wspominamy mieszkańców wsi Chatyń, tysięcy innych wsi i miast, które zostały brutalnie zniszczone przez hitlerowców podczas Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Ta wojna podstępnie wdarła się do naszego domu i zabrała co trzeciego Białorusina – oznajmił Łukaszenka z okazji okrągłej rocznicy tragedii. Wskazał, że „80 lat temu, w słoneczny wiosenny dzień, nazistowskie brygady karne podeszły do wioski, aby dokonać krwawej masakry niewinnych cywilów”.
Łukaszenka stwierdził, że „po latach gorycz i złość wciąż tam są”. „Szczególnie dzisiaj, gdy plaga nazizmu rozprzestrzeniła się wśród najemników, zdrajców i zbrodniarzy i zbliżyła się do naszych granic. Białorusini mogą skonfrontować ich z duchem powszechnego oporu. Jej symbolem jest człowiek niezwyciężony, który zmartwychwstał żywy z ognia, trzymając w ramionach ciało zmarłego syna, niesie w czasie przesłanie wiecznego potępienia faszyzmu” – oświadczył dyktator.
Co mówił o masakrze w Chatyniu ostatni świadek tragedii
Mężczyzną, uwiecznionym w pomniku, o którym wspomniał Łukaszenka, był kowal Józef Kamiński – jedyny dorosły mieszkaniec Chatynia, któremu udało się uniknąć śmierci.
Polski dziennikarz Marek A. Koprowski, specjalizujący się w tematyce wschodniej, opublikował świadectwo nieżyjącej już Polki ze Słonimia Leonardy Rewkowskiej, która powołując się na rozmowę ze świadkiem tragedii w Chatyniu opowiedziała:
„Ja też odwiedziłam białoruski Chatyń. Spotkałam tam ostatniego żywego świadka tragedii, która tam się rozegrała. Nazywał się Józef Kamiński i opowiadał wycieczkom, co się w nim zdarzyło. Gdy usłyszał, że mówię po polsku, podszedł do mnie i ukradkiem powiedział, że zbrodni w Chatyniu dokonali nie Niemcy, ale sowieccy partyzanci, przebrani w niemieckie mundury. Ofiary z Chatynia miały po prostu przykryć zbrodnię w Katyniu. Każdy kto miał zetknąć się ze słowem Katyń miał go kojarzyć ze zbrodnią Niemców w Chatyniu…”
Leonarda Rewkowska, która żyła wówczas na północnej Białorusi pod przybranym nazwiskiem, bo na rodzinnej Słonimszczyźnie KGB aż do 1992 roku poszukiwało ją jako wroga ludu, przez wiele lat fakt rozmowy z Józefem Kamińskim utrzymywała w największej tajemnicy. Twierdzenie, że to sowieccy partyzanci popełnili zbrodnię w Chatyniu, było bowiem takim samym przestępstwem jak sugestia, ze zbrodnię katyńską popełniło NKWD.
Masakra w Chatyniu a zbrodnia katyńska
Józef Kamiński prawdopodobnie nigdy nie odważył się ujawnić niewygodnej dla Sowietów wersji zbrodni, popełnionej w Chatyniu. Nie wie, albo udaje, że nie wie o tym także oddający hołd ofiarom masakry w okrągła rocznicę tragedii białoruski dyktator. Zarówno Łukaszenka, jak też jego nadworni historycy i komentatorzy, nawet słowem nie wspominają o tym, że tragedia spalonej białoruskiej wioski w rejonie łohojskim stała się nie tylko symbolem niemieckiego bestialstwa i zezwierzęcenia względem ludności cywilnej. Stała się też symbolem sowieckiej manipulacji, mającej na celu odciągnięcie uwagi opinii publicznej od innej, wstydliwej dla Sowietów, tragedii – zagłady polskich obywateli, głównie oficerów, których NKWD rozstrzelało na rozkaz Stalina w 1940 roku.
Podpisując ściśle tajny dokument o zagładzie Polaków wiosną 1940 roku, sowiecki zbrodniarz, wówczas przyjaciel i sojusznik innego zbrodniarza – Adolfa Hitlera, skazał na śmierć około 22 tysięcy polskich obywateli, z czego ponad połowa z nich była oficerami wojska i policji. W Katyniu, Charkowie oraz Miednoje funkcjonariusze NKWD mordowali członków polskiej elity strzałem w tył głowy. Ciała zakopywano w tajemnicy. Ponad rok później wojska niemieckie zaatakowały Związek Radziecki i w kwietniu 1943 roku, dzięki pomocy lokalnej ludności, na okupowanych terenach zostały odkryte masowe groby polskich jeńców wojennych.
Hitler wykorzystał ten fakt propagandowo i ogłosił światu potworną zbrodnię katyńską, dokonaną przez bolszewików w 1940 roku.
Chatyń po angielsku to Khatyn
Po nastąpieniu przełomu na froncie i powrocie do Smoleńska Armii Czerwonej, w okupowanej przez ZSRR Polsce zaczęła obowiązywać nowa prawda dotycząca Katynia. Według Moskwy polscy oficerowie byli ofiarami hitlerowców i zginęli dopiero w 1941 roku, kiedy zachodnie rubieże Związku Radzieckiego były już pod kontrolą Niemców. Ta wersja, znana jako kłamstwo katyńskie, obowiązywała w bloku wschodnim aż do upadku komunizmu. Kreml to kłamstwo pielęgnował, a częścią kampanii dezinformacyjnej stało się wybudowanie w 1969 roku memoriału w miejscowości Chatyń na Białorusi. Goście z całego świata, także ci zza żelaznej kurtyny, składali tam hołd, ale nie zamordowanym polskim oficerom, lecz białoruskim ofiarom wojennym.
Władze Związku Radzieckiego nieprzypadkowo gościom z zagranicy opowiadały o tragedii, jaka miała miejsce właśnie w Chatyniu, leżącym niecałe sto kilometrów od Mińska. Chatyń po angielsku pisze się Khatyn, co zadecydowało o tym, iż wśród tysięcy białoruskich miejscowości, zniszczonych przez nazistów, na miejsce pamięci wybrano wioskę z podobnie brzmiącą nazwą – Chatyń. „W ten sposób, chciano ludzi dosłownie otumanić, umocnić ich skojarzenie zbrodni katyńskiej z niemieckimi okupantami” – napisała rosyjska historyk Natalia Lebiediewa we wspólnej pracy Polsko-Rosyjskiej Grupy do Spraw Trudnych pt. „Białe plamy – czarne plamy” z 2010 roku.
Wpadka prezydenta Nixona
Radzieckim manipulacjom, mającym zatrzeć wiedzę oraz pamięć o zbrodni katyńskiej i zastąpić ją opowieściami o ofiarach masakry w Chatyniu, byli poddawani nie tylko masowo przywożeni do memoriału spalonej wioski turyści. Ofiarą manipulacji padł nawet prezydent USA Richard Nixon, który w lipcu 1974 roku na fali zimnowojennej odwilży odwiedził Związek Radziecki i chciał oddać hołd zamordowanym polskim oficerom. Rządzący wówczas na Kremlu Leonid Breżniew namówił amerykańskiego prezydenta, żeby ten odwiedził kompleks pamięci w miejscowości Chatyń i złożył tam kwiaty pod pomnikiem ofiar wojny.
Amerykańska delegacja spełniła tę prośbę i wzorowo odegrała spektakl wyreżyserowany przez radziecką propagandę. Światowe media opisały, jak Nixon oddał hołd ofiarom nazistowskiej okupacji. Jedynie „New York Times”, relacjonując historyczną wizytę, zauważył, że: „Nixon odwiedza Chatyń, radzieckie mauzoleum, a nie las katyński”.
Znadniemna.pl na podstawie BiełTA/Wprost.pl/Tvn24.pl, na zdjęciu pomnik symbolizujący tragedię w Chatyniu, którego prototypem stał się jej jedyny dorosły świadek Józef Kamiński, fot.: Wikimedia Commons
Na dzisiaj, 22 marca, przypada 80. rocznica zbrodni w białoruskiej wsi Chatyń. W uroczystościach upamiętniających to wydarzenie na Białorusi biorą udział najwyżsi dostojnicy państwowi, do memoriału upamiętniającego ofiary nazistowskiej zbrodni sprzed 80-ciu lat udał się także sam białoruski dyktator Aleksander Łukaszenka.
- W ten tragiczny dzień