HomeStandard Blog Whole Post (Page 477)

Kolejny bohater naszej akcji – Jan Kozieł, podczas wojny obronnej 1939 roku – ułan 5. Pułku Ułanów Zasławskich, kończący II wojnę światową jako strzelec 326. Rosławlskiej Czerwonego Sztandaru Dywizji Strzelców, walczącej w składzie 2. Armii Uderzeniowej 2. Frontu Białoruskiego.

Jan Kozieł na swoim koniu Polonezie

Jan Kozieł na swoim koniu Polonezie

Wspomnienia o bohaterze oraz publikowane w prasie białoruskiej wspomnienia jego samego z czasów służby w Wojsku Polskim, dostarczyła córka Jana Kozieła Walentyna Papaj, działaczka Oddziału ZPB w Wołkowysku.

A więc zapraszamy do lektury.

JAN KOZIEŁ urodził się 2 października 1916 roku we wsi Pawłowszczyzna koło Nizian (przed wojną – w gminie Izabelin, powiatu wołkowyskiego). Rodzina Jana nie była zamożna, więc udało mu się ukończyć zaledwie cztery klasy szkoły powszechnej, czyli szkołę I stopnia.

Janek Kozieł żałował, że zamiast uczyć się dalej musiał, jako nastolatek, pracować na roli. Zawódu cywilnego Janek nauczył się w Izabelinie od Żyda – kowala.

Jesienią 1937 roku 21-letni kowal otrzymał wezwanie do wojska. Oto jak opisuje ten moment na podstawie wspomnień naszego bohatera wołkowyski krajoznawca Mikołaj Bychowcew:

„Jan Kozieł przyszedł do swojego pracodawcy Grzegorza Szaraja:
– Panie Grzegorzu! Oto wezwanie do wojska. Jakaś walizeczka by mi się przydała!
Pracodawca sam był weteranem I wojny światowej i do służby wojskowej stawił się ze zrozumieniem.
Dał poborowemu 5 złotych i powiedział:
– Za wypłatą przyjdziesz później, a teraz idź do stolarzy i przekaż im, że kazałem zrobić tobie walizkę. Jeśli w wojsku trafisz do kawalerii, to postaraj się dostać na kursy kowali wojskowych – radził Grzegorz Szaraj”.

Janek Kozieł rzeczywiście trafił do kawalerii, a konkretnie do 5. Pułku Ułanów Zasławskich, który dyslokował się w Ostrołęce. Jak wspominał, dowódcą jednostki był pułkownik Stefan Chomicz.

Młodemu ułanowi służba się podobała. Wspominał, że karmili w wojsku do syta, a dowódcy traktowali żołnierzy życzliwie i byli wobec nich sprawiedliwi. Oto jak opisywał jeden dzień służby w 5. Piłku Ułanów Zasławskich ułan Jan Kozieł:
„Rano, po pobudce, brzmiał rozkaz: „Zbiórka na korytarzu!” Pułk ustawiał się w dwa szeregi na długim korytarzu. Służyli z nami także Żydzi. Dla nich wydawany był rozkaz: „Mojżeszowi, wystąp!” Wtedy Żydzi opuszczali szereg i wychodzili z koszar, natomiast katolicy i prawosławni odmawiali modlitwę „Ojcze nasz”, po której śpiewali piosenkę „Kiedy ranne wstają zorze”. Potem szliśmy w szyku do stajni, śpiewając po drodze „Rozkwitały pąki białych róż…” na dobę otrzymywaliśmy paszę dla koni – pięć kilogramów owsa, sześć kilo siana i tyle samo słomy. Kiedy po czyszczeniu koni padała komenda „Do skrzynek!”, wszystkie konie jednocześnie zaczynały rżeć, czując zbliżający się posiłek. Nakarmiwszy koni szliśmy na śniadanie sami. Po śniadaniu – dwie godziny jazdy konnej. Najpierw ćwiczyliśmy na drewnianym koniu. Była taka komenda „Skróconym galopem, marsz!” – Żydzi, nigdy wcześniej nie jeżdżący konno, wylatywali z siodeł. – Łap konia, skurwysynie! – przeklinał wówczas dowódca. Po ćwiczeniach prowadziliśmy zmęczonych, spoconych koni z powrotem do stajni, zdejmowaliśmy ciężkie siodła, czyścili koni. Po obiedzie – dwie godziny musztry z karabinami i znowu do stajni, karmić koni. Wieczorem przed snem – modlitwa i piosenka. W niedziele wkładaliśmy mundury wyjściowe i szliśmy na Mszę do kościoła”.

Ułan Jan Kozieł pamiętając radę pracodawcy Grzegorza Szaraja zgłosił się na kursy kowali wojskowych i został skierowany do szkoły kowali wojskowych w Białymstoku, po której ukończeniu został kowalem pułkowym.

Koń naszego bohatera wabił się Polonez. Właśnie na nim prezentuje się ułan Jan Kozieł na zdjęciu, będącym pamiątką z wojska i wykonanym w Ostrołęce w marcu 1938 roku przez fotografa Franciszka Waltza.

W sierpniu 1939 roku Jan Kozieł otrzymał urlop i pojechał do domu. Trafił akurat na żniwa. Tylko zdążył pomóc ojcowi zebrać owies, jak odwołano go z urlopu i wezwano do jednostki. Do pułku masowo przybywali rezerwiści , więc kowal pułkowy przez całą noc musiał podkuwać koni. Wreszcie pułk ustawił się w szyku na placu, a dowódca płk Stefan Chomicz zwrócił się do żołnierzy:

„Bracia ułani! Na Polskę z zachodu nadciągają czarne chmury! Wyruszamy bronić naszą Ojczyznę! Nie myślcie, że w Polsce jest źle. Nie mamy tak źle, jak u Sowietów, gdzie za głowę kapusty, wyniesionej z pola kołchozowego, wsadzają na pięć lat do łagru”.

Jednostkę naszego bohatera przerzucono pod Różan. Stamtąd pułk wobec przewyższających sił wroga cofał się w kierunku Brześcia, aby ukryć się w Puszczy Białowieskiej. W bojach z Niemcami Jan Kozieł stracił swojego ulubieńca Poloneza. Koń poległ, trafiony niemieckim pociskiem w głowę.

Ułani ukryli się w lesie nad Bugiem. Okrążeni przez Niemców starali się przeszkodzić im sforsowanie rzeki. Zaminowali most przez Bug, który udało się wysadzić w momencie, kiedy na przeprawę wjechały dwa niemieckie czołgi. Po tej akcji ułani dwa dni spędzili w lesie starając się zrozumieć, co się dzieje i co mają począć w sytuacji, kiedy na zachód od nich są Niemcy, a na wschodzie pojawiły się oddziały sowieckie. Jeden z miejscowych chłopów poinformował żołnierzy, że Białystok już „został zajęty przez Niemców i nawet przekazany Ruskim”. W tej sytuacji jeden z poruczników o nazwisku Żyliński ogłosił: – Już! Nie ma Polski! Musimy się rozchodzić, każdy tam, dokąd sam uzna za potrzebne.

Jan Kozieł, wrócił do Wołkowyska, który już został zajęty przez Sowietów. Wkrótce udało mu się trafić do rodzinnego domu.

Ułanowi Janowi Koziełowi udało się przeżyć niemiecką okupację. W 1944 roku, kiedy Sowieci pędzili wojska niemieckie na zachód i Wołkowysk znalazł się pod kolejną okupacją sowiecką, Jana Kozieła zmobilizowano do Armii Czerwonej. Trafił do 326. Rosławlskiej Czerwonego Sztandaru Dywizji Strzelców, która w składzie 2. Armii Uderzeniowej 2. Frontu Białoruskiego doszła aż do Berlina.

Nasz bohater znowu walczył na terenie Polski, między innymi o Warszawę i Gdańsk. Podczas forsowania Odry Jan Kozieł został trafiony odłamkiem pocisku i wywieziony do szpitala w Moskwie, gdzie spotkał zakończenie wojny.

Polski ułan i sowiecki strzelec Jan Kozieł został odznaczony wieloma orderami i medalami za swoje bohaterstwo na polu walki. Od Polski otrzymał medal „Za udział w wojnie obronnej 1939”, a od ZSRR, między innymi: Order Wojny Ojczyźnianej II klasy, Medal Żukowa i medal „Za zwycięstwo nad Niemcami w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej 1941 – 1945”.

Jan Kozieł, zdjęcie powojenne

Jan Kozieł,  zdjęcie powojenne

Po wyleczeniu kontuzji w moskiewskim szpitalu Jan Kozieł wrócił w rodzinne strony. Założył rodzinę i zamieszkał w Wołkowysku, pracując kowalem w miejscowych zakładach przemysłowych.

Zmarł Jan Kozieł w 2005 roku. Został pochowany na cmentarzu komunalnym w Wołkowysku.

Cześć Jego Pamięci!

Znadniemna.pl na podstawie relacji Walentyny Papaj – córki Jana Kozieła i wspomnień bohatera, spisanych przez Mikołaja Bychowcewa

Kolejny bohater naszej akcji – Jan Kozieł, podczas wojny obronnej 1939 roku - ułan 5. Pułku Ułanów Zasławskich, kończący II wojnę światową jako strzelec 326. Rosławlskiej Czerwonego Sztandaru Dywizji Strzelców, walczącej w składzie 2. Armii Uderzeniowej 2. Frontu Białoruskiego. [caption id="attachment_8505" align="alignnone" width="480"] Jan Kozieł na

Prezentujemy Państwu kolejnego bohatera naszej akcji, dzielnego sapera i marynarza wojennego Adama Pożarskiego. O swoim przodku opowiedziała nam działaczka Oddziału Związku Polaków na Białorusi w Wołkowysku, córka bohatera – Genowefa Pożarska.

Adam Pożarski

Adam Pożarski

ADAM POŻARSKI urodził się w 1924 roku we wsi Pożarki, gmina Tereszki, powiat Wołkowysk.

Kiedy wybuchła II wojna światowa Adam miał 15 lat, więc oczywiście pozostał w domu, przeżywając okupację najpierw radziecką, a potem niemiecką. W 1944 roku – zmobilizowany do Armii Polskiej w ZSRR. Adam trafił do 1. Dywizji im. Tadeusza Kościuszki. W jednej z bitew doznał kontuzji i po wyjściu ze szpitala został przydzielony do 1. Warszawskiej Brygady Saperów. W tej jednostce Adam Pożarski otrzymał przydział do 8. Kołobrzeskiego Batalionu Saperów.

Adam Pożarski w mundurze polowym

Adam Pożarski tuż po wcieleniu do wojska

Adam Pożarski odbył wraz z 8. Kołobrzeskim Batalionem Saperów, odznaczonym Orderem Wojennym Virtuti Militari V klasy. cały szlak bojowy, który tak oto opisuje Wikipedia:

„8. Kołobrzeski Batalion Saperów przeszedł cały szlak bojowy 1. Warszawskiej Brygady Saperów przez Smoleńszczyznę, przez Białoruś, od Bugu do Wisły, brał udział w walkach o przyczółki na Wiśle w 1944, forsowaniu Wisły w 1945, walkach na Wale Pomorskim, zdobywaniu i rozminowaniu Kołobrzegu, forsowaniu Odry pod Siekierkami, walkach nad Hawelą. Szlak bojowy wyniósł około 3000 km i zakończył w m. Hennigsdorf nad Hawelą. Batalion w walkach frontowych zabezpieczał marsz oddziałów bojowych, rozminowanie i oczyszczanie dróg przemarszu i rejonów postoju i koncentracji, minowanie obrony, wykonywanie przejść w polach minowych własnych i nieprzyjaciela, forsowanie Wisły, Odry, Haweli i licznych kanałów, budowę promów i mostów. Poległo w czasie walk 70 saperów, 160 żołnierzy batalionu zostało wyróżnionych odznaczeniami bojowymi”.

8.Kołobrzeski Batalion Saperów na defiladzie. Adam Pożarski idzie w centrum w pierwszym szeregu

8.Kołobrzeski Batalion Saperów na defiladzie. Adam Pożarski idzie w centrum w pierwszym szeregu

To samo źródło podaje, że po zakończeniu wojny jednostka, w której walczył nasz bohater, uczestniczyła w rozminowywaniu miast, portów i okolic Gdyni, Gdańska, Oksywia, Babich Dołów, Westerplatte, Obłuża, Łęborka, Półwyspu Helskiego, Rumi, Dziwnowa, Ustki, Międzyzdrojów. To dzięki pracy także naszego bohatera udało się zapobiec zniszczeniu siłowni i podstacji energetycznej w Gdyni. Poza rozbrajaniem niewypałów i min żołnierze z 8. Kołobrzeskiego Batalionu Saperów budowali między innymi molo na Zalewie Kamieńskim oraz szkoły w Kołczewie i Dziwnowie. Odbudowywali także ratusz w Kamieniu Pomorskim. W ramach akcji rozminowywania i oczyszczania jednostka usunęła i zlikwidowała kilkanaście tysięcy min, kilkaset tysięcy różnego rodzaju bomb, pocisków i amunicji, a także zapobiegła zniszczeniu kilkunastu ważnych obiektów.

Adam Pożarski jako saper  52. Batalionu Saperów Marynarki Wojennej

Adam Pożarski jako saper 52. Batalionu Saperów Marynarki Wojennej

Odznaka Grunwaldzka, widoczna na  lewej piersi munduru marynarskiego Adama Pożarskiego - pod medalami, fot.: allegro.pl

Odznaka Grunwaldzka, widoczna na lewej piersi munduru marynarskiego Adama Pożarskiego – pod medalami, fot.: allegro.pl

21 lipca 1946 roku saper Adam Pożarski został marynarzem wojennym, gdyż jego jednostkę wyłączono z 1. Warszawskiej Brygady Saperów, przekazano do dyspozycji Marynarki Wojennej, dyslokowano w Wejherowie i nadano nazwę 52. Batalionu Saperów Marynarki Wojennej.

dyplom_grunwaldzki_str

Dyplom Naczelnego Dowództwa Wojska Polskiego, nadany saperowi Adamowi Pożarskiemu „ŻOŁNIERZOWI DEMOKRACJI za walkę z najeźdźcą niemieckim O POLSKĘ, WOLNOŚĆ I LUD”. Nr dyplomu 357

Za walkę z najeźdźcą niemieckim Adam Pożarski był wielokrotnie odznaczony, zarówno odznaczeniami polskimi, jak i radzieckimi: polskim medalem „Za udział w walkach o Berlin”, „Medalem Zwycięstwa i Wolności”, radzieckim medalem „Za zdobycie Berlina”, odznaką Grunwaldzką, Dyplomem Naczelnego Dowództwa Wojska Polskiego „ŻOŁNIERZOWI DEMOKRACJI za walkę z najeźdźcą niemieckim O POLSKĘ, WOLNOŚĆ I LUD” nr 357, radzieckim orderem Wojny Ojczyźnianej II stopnia oraz wieloma medalami rocznicowymi.

dyplom nadania "Medalu Zwycięstwa i Wolności" saperowi Adamowi Pożarskiemu

Dyplom nadania „Medalu Zwycięstwa i Wolności” saperowi Adamowi Pożarskiemu

Córka naszego bohatera poza zdjęciami taty przechowuje kserokopię wyciągu z księgi kar i pochwał, dotyczący marynarza 1. Kompanii 52. Batalionu Saperów MW Adama Pożarskiego. Czytamy w tym dokumencie o naszym bohaterze, że nie popełnił żadnych wykroczeń i nie był karany. Otrzymywał natomiast pochwały od dowództwa, między innymi „za czystą broń” oraz „za sumienną i pilną pracę”.

W 1947 roku, w wieku 23 lat, Adam Pożarski został zdemobilizowany i wrócił na małą ojczyznę. Osiedlił się w Wołkowysku, tu założył rodzinę, pracując jako stolarz w miejscowych zakładach budowlanych.

Weteran wojny, dzielny saper Adam Pożarski nie dożył do emerytury zaledwie pół roku. Zmarł w 1984 roku, w wieku 59 lat.

Został pochowany na cmentarzu katolickim przy kościele św. Wacława w Wołkowysku.

Cześć Jego Pamięci!

Znadniemna.pl na podstawie wspomnień i materiałów, dostarczonych przez córkę Adama Pożarskiego – Genowefę Pożarską

Prezentujemy Państwu kolejnego bohatera naszej akcji, dzielnego sapera i marynarza wojennego Adama Pożarskiego. O swoim przodku opowiedziała nam działaczka Oddziału Związku Polaków na Białorusi w Wołkowysku, córka bohatera - Genowefa Pożarska. [caption id="attachment_8492" align="alignnone" width="480"] Adam Pożarski[/caption] ADAM POŻARSKI urodził się w 1924 roku we wsi Pożarki, gmina

Polskim księżom należą się podziękowania za odrodzenie Kościoła katolickiego na Białorusi – a tymczasem pod ich adresem pojawiają się zarzuty. Mówił o tym Ambasador Polski na Białorusi Leszek Szerepka, w wywiadzie dla rozgłośni Radio Svaboda.

Leszek Szerepka, ambasador RP

Leszek Szerepka, ambasador RP

Ambasador Polski nawiązał w ten sposób do zarzutów Leanida Hulaki. Pełnomocnik rządu Białorusi do spraw religii, w ubiegłym miesiącu zarzucił niektórym polskim księżom pracującym na Białorusi, próby uprawiania polityki.

Leszek Szerepka powiedział w wywiadzie, że chciałby dowiedzieć się, w jaki sposób wysokiej rangi białoruski urzędnik państwowy uzasadnia swoją wypowiedź i czy ma on dowody potwierdzające zarzuty wobec polskich księży.

Ambasador przypomniał, że na początku lat 90. ubiegłego wieku Kościół na Białorusi znajdował się w trudnej sytuacji. I wtedy Polska pomogła. Teraz trudno na Białorusi znaleźć parafię w której nie pracowaliby polscy księża. Remontowali, zajmowali się pracą duszpasterską i nauczali zasad wiary gdyż wielu Białorusinów ich nie znało. Jednak – jak podkreśla ambasador – z jednej strony władze deklarują że zależy im na odrodzeniu życia religijnego, z drugiej – nie doceniają wkładu polskich księży i przedstawiają niezrozumiałe zarzuty.

Podkreślił, że w związku z generalnym kryzysem wiary na świecie polscy księża służą w bardzo wielu państwach, w tym nawet we Włoszech i w Watykanie, gdyż brakuje tam miejscowych duchownych katolickich.

”Poważne zarzuty”

W styczniu pełnomocnik rządu Białorusi ds. religii i narodowości Leanid Hulaka zarzucił niektórym księżom z Polski próby uprawiania polityki. Oznajmił, że w takich przypadkach nie jest udzielana zgoda na dalsze przebywanie danego duchownego na Białorusi. „Niektórzy księża z Polski próbują zajmować się polityką. Nie podoba im się nasz kraj, nasze prawa i kierownictwo” – oświadczył. Wspomniał także o wykroczeniach administracyjnych, popełnianych przede wszystkim przez księży z Polski.

Szerepka ocenił, że zarzut zajmowania się przez księży działalnością polityczną jest bardzo poważny. – Chciałbym się dowiedzieć, czym pan Hulaka uzasadnia swoje deklaracje i czy ma dowody na potwierdzenie zarzutów wobec polskich księży – oznajmił Szerepka.

– Słyszę dość często od polskich duchownych, że na Białorusi pracuje się trudniej niż w Afryce. Tu są pod pełną kontrolą władz. Kiedy ksiądz przyjeżdża, żeby budować kościół, dostaje zgodę na pracę na 3 miesiące albo na pół roku. Co on może zbudować w tym czasie? Podejście do tych ludzi, którzy przyjeżdżają z dobrymi intencjami, jest zupełnie niezrozumiałe – zaznaczył Szerepka.

Podkreślił, że w ostatnim czasie polskie władze i przedstawicielstwo dyplomatyczne na Białorusi bardzo wiele zrobiły dla unormowania stosunków między Polską i Białorusią. Kosztowało to wiele wysiłków i zdaniem ambasadora są pewne postępy.

– W związku z tym nie do końca rozumiem wypowiedź pana Hulaki, która zupełnie się nie wpisuje w ten proces – dodał.

Łukaszenko o kazaniach
Także Łukaszenko, wypowiadając pod koniec stycznia na temat stosunków władz z Kościołem powiedział, że „są problemy, ale nie są one katastroficzne i nie do rozwiązania”. – Spokojnie tu rozwiążemy sprawy, w tym także z obywatelami Polski, którzy wygłaszają kazania, pracując w Kościele katolickim – dodał.

Powiedział, że jest niezbyt zadowolony z pracy niektórych polskich księży katolickich, gdyż czasem zajmują się nie tym, czym powinni. Zaznaczył, że w rozmowach z przedstawicielami Stolicy Apostolskiej postulował, by więcej białoruskich duchownych było przygotowywanych do służby w Kościele katolickim.

Podkreślił też, że władze Białorusi mają dobre stosunki zarówno z prawosławnymi, jak i katolikami. – Mamy znakomite stosunki i takie będą – zapewnił.

Według Hulaki w Białorusi służy obecnie ponad 430 księży, z czego 113 to cudzoziemcy, z reguły z Polski.

Według szacunków metropolity mińsko-mohylewskiego abpa Tadeusza Kondrusiewicza katolicy stanowią około 15 proc. spośród około 9,5 mln mieszkańców Białorusi.

Znadniemna.pl za PAP/IAR/agkm

Polskim księżom należą się podziękowania za odrodzenie Kościoła katolickiego na Białorusi – a tymczasem pod ich adresem pojawiają się zarzuty. Mówił o tym Ambasador Polski na Białorusi Leszek Szerepka, w wywiadzie dla rozgłośni Radio Svaboda. [caption id="attachment_678" align="alignnone" width="480"] Leszek Szerepka, ambasador RP[/caption] Ambasador Polski nawiązał w

Wieczór twórczości Heleny Abramowicz, autorki jednego z największych przebojów, powstałych w ostatnich latach w środowisku Polaków na Białorusi – piosenki „Polsko moja”, odbył się 7 lutego w Sali im. Ryhora Szyrmy Białoruskiej Filharmonii Państwowej.

Helena Abramowicz i proboszcz parafii Św. Szymona i Heleny ks. Władysław Zawalniuk

Helena Abramowicz i jej przywódca duchowy proboszcz parafii Św. Szymona i Heleny ks. Władysław Zawalniuk

W koncercie udział wzięli artyści, z którymi współpracuje Helena Abramowicz, a widownię wypełnili jej przyjaciele i bliscy oraz miłośnicy twórczości artystki, między innymi z Wydziału Konsularnego przy Ambasadzie RP w Mińsku na czele z kierownikiem, radcą Markiem Pędzichem.

Goście recitalu

Goście recitalu

Helena Abramowicz jest absolwentką Białoruskiej Państwowej Akademii Muzyki, kierunek dyrygentura chóralna. Jest znana jednak nie tylko, jako zdolna dyrygentka, lecz także wokalistka, organistka, kompozytor w dziedzinie muzyki liturgicznej i poezji śpiewanej. Od 1999 roku artystka kieruje zespołami kościelnymi w kościele Św. Szymona i Heleny w Mińsku. W komponowaniu muzyki Helena Abramowicz spróbowała siebie 10 lat temu. Od 2005 roku w jej dorobku autorskim jest około 50 utworów, wykonywanych w różnych językach i gatunkach muzycznych. Większość utworów dotyczy tematyki religijnej, patriotycznej oraz liryczno-filozoficznej.

Recital artystki w filharmonii zademonstrował dobitnie, iż jest ona twórcą wyjątkowym, zwłaszcza w zakresie pisania piosenek. Wiele z nich zdobyło już szeroką popularność zarówno na Białorusi, jak i w Polsce. Należy zaznaczyć, iż swoje piosenki Helena Abramowicz tworzy najczęściej w języku polskim. Dopiero potem są one tłumaczone na język białoruski.

Śpiewa chór "Sonorus"

Śpiewa chór „Sonorus”

Koncert recitalowy Heleny Abramowicz otworzył chór Kapeli Muzycznej „Sonorus” pod kierownictwem Aleksandra Chumały. Potem na scenie się zjawił jeden z zespołów, którym kieruje bohaterka wieczoru – chór liturgiczny kościoła Św. Szymona i Heleny „Głos Duszy”. W wykonaniu podopiecznych Heleny Abramowicz publiczność wysłuchała kilka utworów z albumu „Pieśni Miłosierdzia”, składającego się z pieśni, skomponowanych przez kompozytorkę do poezji św. Siostry Faustyny Kowalskiej. Znane słuchaczom w wersji polskojęzycznej utwory te po raz pierwszy zabrzmiały po białorusku w tłumaczeniu białoruskiej literatki Krystyny Lalko.

Śpiewa chór "Głos Duszy"

Śpiewa chór „Głos Duszy”

Śpiewa chór "Polonez", soluje - Nadzieja Brońska

Śpiewa chór „Polonez”, soluje – Nadzieja Brońska

W programie wieczoru nie zabrakło także występu zespołu z parafii św. Szymona i Heleny „Biały Ptak”, w którego repertuarze są głównie kompozycje napisane przez kierowniczkę zespołu – Helenę Abramowicz.

Na scenie zespół "Biały Ptak"

Na scenie zespół „Biały Ptak”

Podczas koncertu recitalowego Heleny Abramowicz na scenie pojawiali się artyści zarówno o dużym doświadczeniu i dorobku artystycznym, jak i początkujący, między innymi z Państwowej Szkoły Muzycznej nr19 w Mińsku. Piosenkę pt. „Mama” zadedykowała jej autorce córka bohaterki wieczoru – Anna Abramowicz.

Śpiewa Anna Abramowicz, córka bohaterki wieczoru

Śpiewa Anna Abramowicz, córka bohaterki wieczoru

Śpiewa Maria Smykowicz

Śpiewa Maria Smykowicz

Zakończył się recital Heleny Abramowicz jej przemówieniem, w którym artystka dziękowała Bogu, swojej rodzinie oraz mistrzom, zarówno profesjonalnym – Ludmile Stulskiej i Tamarze Słabodczykowej, jak i duchowym – proboszczowi parafii św. Szymona i Heleny w Mińsku, ks. Władysławowi Zawalniukowi.

Wspólne wykonanie piosenki "Białoruś moja", niałoruskojęzycznej wersji piosenki "Polsko moja"

Wspólne wykonanie piosenki „Białoruś moja”, białoruskojęzycznej wersji piosenki „Polsko moja”

Apoteozą wieczoru stało się wykonanie najpopularniejszego dzieła Heleny Abramowicz – piosenki „Polsko moja”, której białoruską wersję zatytułowaną „Białoruś moja”, wykonali wspólnie wszyscy uczestnicy koncertu.

Wiktor Filatow z Mińska

Wieczór twórczości Heleny Abramowicz, autorki jednego z największych przebojów, powstałych w ostatnich latach w środowisku Polaków na Białorusi – piosenki „Polsko moja”, odbył się 7 lutego w Sali im. Ryhora Szyrmy Białoruskiej Filharmonii Państwowej. [caption id="attachment_8474" align="alignnone" width="480"] Helena Abramowicz i jej przywódca duchowy proboszcz parafii Św.

W niedzielę, 15 lutego, parafianie kościoła Najświętszej Trójcy w Drui mieli okazję modlić się wspólnie z Polakami z Mińska i Grodna oraz wysłuchać koncertu dwóch mińskich, działających przy Związku Polaków na Białorusi, chórów: „Społem” pod kierownictwem Aleksandra Szugajewa i „Polonez” pod kierownictwem Janiny Bryczkowskiej i Natalii Krywoszejewej.

Kościół Najświętszej Trójcy w Drui

Kościół Najświętszej Trójcy w Drui

Występ artystów z Mińska w leżącej tuż nad granicą z Łotwą Drui stał się możliwy dzięki gościnności proboszcza kościoła Najświętszej Trójcy – księdza Sergiusza Surynowicza oraz organizatorskim zdolnościom pełniącej obowiązki prezesa Oddziału ZPB w Brasławiu Swietłany Maculewicz.

Ks. proboszcz Sergiusz Surynowicz

Ks. proboszcz Sergiusz Surynowicz

O tym, jak ważnym wydarzeniem dla miasteczka, rzadko odwiedzanego przez obcych z powodu usytuowania w strefie przygranicznej, jest wizyta dwóch chórów ze stolicy Białorusi oraz delegacji z Grodna na czele z przewodniczącą Rady Naczelnej ZPB Andżeliką Borys, mówił rozpoczynając niedzielne nabożeństwo proboszcz drujskiej parafii.

Śpiewa chór "Społem"

Śpiewa chór „Społem”

Ksiądz Sergiusz zażartował, iż dzięki obecności gości liczba wiernych, uczestniczących w niedzielnej Mszy świętej w miejscowym kościele, zwiększyła się dwukrotnie.

chor_Spolem

Druja, licząca obecnie około półtora tysiąca mieszkańców, czasy świetności ma już za sobą. O tym, jak wielkie znaczenie miała ta miejscowość w przeszłości może świadczyć fakt, iż w XVII – XVIII stuleciach liczyła około 5 tysięcy mieszkańców i było w Drui aż dwa klasztory – Bernardynów i Dominikanów. Budynek tego pierwszego, wraz z będącym częścią klasztornego zespołu architektonicznego kościołem Najświętszej Trójcy, zachował się do dnia dzisiejszego i służy miejscowym parafianom. Klasztor Dominikanów natomiast, po konfiskacie go w XIX wieku przez władze carskiej Rosji i przekazaniu w ręce prawosławnych, popadł w ruinę i został rozebrany na początku minionego stulecia.

chor_Spolem_2

Obecnie skromne możliwości drujskiej wspólnoty parafialnej są niewystarczające, aby utrzymać we wzorowym stanie zespół klasztorny. Ksiądz Sergiusz wierzy jednak, że z pomocą Bożą i dobrych ludzi w zabytek wczesnego baroku, jakim jest zespół kościoła Najświętszej Trójcy i klasztoru Bernardynów, uda się tchnąć nowe życie.

Śpiewa chór "Polonez"

Śpiewa chór „Polonez”

chor_Polonez

chor_Polonez_2

Koncert dwóch chórów stał się dla miejscowych parafian wydarzeniem niezwykłym. Po zakończeniu Mszy świętej żaden z drujan nie opuścił świątyni, w której sklepieniach zabrzmiała, po raz pierwszy od lat, polska pieśń religijna. Prawie godzinny koncert, na który oprócz pieśni religijnych złożyły się także pieśni o miłości do Ojczyzny, jak chociażby niezwykle popularna wśród Polaków mieszkających poza granicami Polski – pieśń „Kraj rodzinny Matki mej”, którą publiczność oklaskiwała na stojąco.

Dla parafian Drui koncert chórów z Mińska był wydarzeniem wyjątkowym

Dla mieszkańców Drui koncert chórów z Mińska był wydarzeniem wyjątkowym

Po koncercie kilkudziesięcioosobowa reprezentacja artystów z Oddziału ZPB w Mińsku miała okazję porozmawiać z przewodniczącą Rady Naczelnej ZPB Andżeliką Borys i podziękować miejscowym Polakom oraz księdzu proboszczowi za możliwość wystąpienia w murach zabytkowej świątyni.

Andżelika Borys przemawia do zgromadzonej w kościele publiczności

Andżelika Borys przemawia do zgromadzonej w kościele publiczności

Ks. Sergiusz Surynowicz dziękuje artystom i działaczom ZPB za koncert

Ks. Sergiusz Surynowicz dziękuje artystom i działaczom ZPB za koncert

Ksiądz Sergiusz Surynowicz dziękował z kolei za to, że artystom z ZPB chciało się odbyć daleką podróż i odwiedzić Druję, w której, jak zapewnił, będą zawsze ciepło i serdecznie przyjmowani. Andżelika Borys wraz z prezes Oddziału ZPB w Mińsku Heleną Marczukiewicz zapewniły proboszcza, iż może liczyć na kolejne wizyty zespołów artystycznych, działających przy Związku Polaków na Białorusi.

Znadniemna.pl

W niedzielę, 15 lutego, parafianie kościoła Najświętszej Trójcy w Drui mieli okazję modlić się wspólnie z Polakami z Mińska i Grodna oraz wysłuchać koncertu dwóch mińskich, działających przy Związku Polaków na Białorusi, chórów: „Społem” pod kierownictwem Aleksandra Szugajewa i „Polonez” pod kierownictwem Janiny Bryczkowskiej i

Taką nazwę ma nosić nowa ulica. Klub PiS w radzie miasta chce w ten sposób przypomnieć o obronie Grodna przed Sowietami w 1939 roku.

Barnardynski_Tadek_Jasinski

Początkowo nazwa miała brzmieć: Obrońców Grodna. Z taką propozycją wystąpiło do magistratu Towarzystwo Przyjaciół Grodna i Wilna. Poparli ich radni PiS.

– Ostatecznie chcemy na przyszłej sesji rady miasta zaproponować nazwę: Orląt Grodzieńskich, by podkreślić udział nastolatków w obronie miasta – mówi Mariusz Gromko z PiS, przewodniczący rady miasta.

Żywa tarcza

Działania zbrojne trwały od 20 września do 22 września 1939 roku podczas radzieckiego ataku na Polskę. Symbolem poświęcenia strony polskiej była historia 13-letniego Tadzia Jasińskiego. Rzucił koktajl Mołotowa na nacierający czołg sowiecki, ale zapomniał go zapalić. Schwytany przez Sowietów, został skatowany i przywiązany jako żywa tarcza do czołgu. Odbity przez Polaków, skonał w rękach matki. W 2009 roku prezydent RP odznaczył go pośmiertnie Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. Trzy lata wcześniej wrocławska rada miejska zdecydowała nazwać jego imieniem jeden z bulwarów przy miejskiej fosie.

– Również planujemy upamiętnić w podobny sposób tę postać. Szukamy ulicy, której mógłby być patronem – twierdzi Mariusz Gromko.

Na Nowym Mieście

Znana już jest za to proponowana lokalizacja ulicy Orląt Grodzieńskich. To nowy odcinek między ul. Transportową, a Pułaskiego. Na razie nic nie wskazuje na to, by których z klubów radnych był przeciw przyjęciu uchwały.

Znadniemna.pl za poranny.pl

Taką nazwę ma nosić nowa ulica. Klub PiS w radzie miasta chce w ten sposób przypomnieć o obronie Grodna przed Sowietami w 1939 roku. Początkowo nazwa miała brzmieć: Obrońców Grodna. Z taką propozycją wystąpiło do magistratu Towarzystwo Przyjaciół Grodna i Wilna. Poparli ich radni PiS. - Ostatecznie

Spotkania zapustowe dla dzieci i dorosłych z okazji Tłustego Czwartku zorganizował wczoraj, 12 lutego, Oddział Związku Polaków na Białorusi w Lidzie.

Tlusty_czwartek_Lida

Najmłodsi lidzianie, uczący się języka polskiego w szkółce katechetycznej przy miejscowej parafii Świętej Rodziny, przygotowali ze swoimi nauczycielami i opiekunami program artystyczny, na który złożyło się śpiewanie polskich piosenek i recytowanie wierszy.

Tlusty_czwartek_Lida_1

Na spotkaniu obecny był prezes ZPB Mieczysław Jaśkiewicz. Miał on okazję ocenić poziom znajomości języka polskiego przez dzieci z Lidy zarówno podczas występów artystycznych, jak i podczas zorganizowanych i poprowadzonych przez nauczycieli zabaw i konkursów zapustowych. Zgodnie z tłustoczwartkową tradycją na koniec spotkania dzieciaki częstowały się pysznymi pączkami i innymi słodkimi wypiekami, przygotowanymi przez dorosłych.

Tlusty_czwartek_Lida_2

Dorośli działacze Oddziału ZPB w Lidzie zgromadzili się w klasie katechetycznej po tym, jak dzieci poszły do domów. Poza tradycyjnym częstowaniem się pączkami i faworkami w programie spotkania polaków Lidy był występ artystyczny miejscowej działaczki ZPB, lekarki z zawodu Anny Kamińskiej. Pani lekarz zaprezentowała zgromadzonej licznie publiczności piosenki własnego autorstwa, śpiewane w języku polskim. Jednym z najbardziej wzruszających momentów wieczoru stało się wykonanie przez Annę Kamińską piosenki o matczynej miłości.

Śpiewa Anna Kamińska

Śpiewa Anna Kamińska

Tlusty_czwartek_Lida_3

Po występie artystycznym uwagę zebranych skupił na sobie jeden z najstarszych działaczy organizacji, były wiceprezes i szef Rady Naczelnej ZPB Tadeusz Malewicz. W swojej prelekcji nawiązał on między innymi do obchodzonej niedawno 75. rocznicy pierwszych masowych wywózek Polaków na Syberię z terenów, okupowanych w 1939 roku przez ZSRR.

Irena Biernacka z Lidy, zdjęcia Aleksego Gila

Spotkania zapustowe dla dzieci i dorosłych z okazji Tłustego Czwartku zorganizował wczoraj, 12 lutego, Oddział Związku Polaków na Białorusi w Lidzie. Najmłodsi lidzianie, uczący się języka polskiego w szkółce katechetycznej przy miejscowej parafii Świętej Rodziny, przygotowali ze swoimi nauczycielami i opiekunami program artystyczny, na który złożyło

Mszę świętą w intencji chorych odprawił w kaplicy szpitala rejonowego w Lidzie w Światowym Dniu Chorego, 11 lutego, biskup pomocniczy Diecezji Grodzieńskiej Józef Staniewski. Po nabożeństwie odbyła się uroczystość poświęcenia figurki patronki kaplicy – Matki Bożej z Lourdes, ufundowanej przez pracowników służby zdrowia Lidy dla szpitalnej świątyni.

Biskup pomocniczy Diecezji Grodzieńskiej Józef Staniewski celebruje Mszę świętą

Biskup pomocniczy Diecezji Grodzieńskiej Józef Staniewski celebruje Mszę świętą

Zbiór środków na figurkę patronki kaplicy szpitala rejonowego Lidzie zorganizowała wśród pracowników służby zdrowia miasta Lida lekarz Janina Suszczewska.

kaplica_1

Ufundowana przez lekarzy i pielęgniarki figurka Matki Bożej z Lourdes została umieszczona w murze kaplicy w artystycznie zaprojektowanej „grocie” tak, aby każdy przechodzień mógł się jej ukłonić bądź pomodlić, nie wchodząc do środka świątyni.

Uroczystość zgromadziła około stu wiernych

Uroczystość zgromadziła około stu wiernych

W uroczystości poświęcenia figurki Matki Bożej z Lourdes udział wzięło około stu wiernych – miejscowych Polaków, pacjentów szpitala rejonowego oraz lekarzy i pielęgniarek.

Irena Biernacka z Lidy

Mszę świętą w intencji chorych odprawił w kaplicy szpitala rejonowego w Lidzie w Światowym Dniu Chorego, 11 lutego, biskup pomocniczy Diecezji Grodzieńskiej Józef Staniewski. Po nabożeństwie odbyła się uroczystość poświęcenia figurki patronki kaplicy - Matki Bożej z Lourdes, ufundowanej przez pracowników służby zdrowia Lidy dla

Wezwanie do urzędu skarbowego z żądaniem złożenia deklaracji podatkowej na imię nieżyjącego od ponad pół roku śp. Czesława Borysa – ojca Andżeliki Borys, przewodniczącej Rady Naczelnej Związku Polaków na Białorusi – otrzymała wczoraj, 11 lutego, mama działaczki ZPB Henryka Borys.

Żądanie złożenia deklaracji podatkowej na imię śp. Czesława Borysa

Żądanie złożenia deklaracji podatkowej na imię śp. Czesława Borysa

W ostatnich dniach skarbówka interesuje się też dochodami innych działaczy ZPB i wzywa na przesłuchania nauczycieli języka polskiego, naruszając przy tym ich prawa obywatelskie.

Wbrew Konstytucji Republiki Białoruś oraz Ustawie „O adwokaturze i działalności adwokackiej w Republice Białoruś” funkcjonariusze Wydziału Dochodzeń Finansowych Urzędu Skarbowego w Grodnie zabronili korzystania z usług adwokata dwom nauczycielkom z Polskiej Szkoły Społecznej przy ZPB w Grodnie.

Wobec tak rażącego łamania praw obywateli, adwokat jednej z nauczycielek złożył skargę na bezprawne zachowanie inspektora skarbowego oraz wystąpił do kierownictwa swojej kancelarii adwokackiej z prośbą o zaskarżenie Urzędu Skarbowego w Grodnie, uniemożliwiającego mecenasowi wykonywanie obowiązków.

illustr.: Ka

Illustr.: Caricatura.ru

Jak wynika z relacji wzywanych na przesłuchania nauczycieli poza inspektorem skarbowym w rozmowach z nimi uczestniczyły osoby, reprezentujący inne urzędy państwowe, przypuszczalnie – Komitet Bezpieczeństwa Państwowego (KGB).

Z zadawanych działaczom pytań wynika, iż przesłuchujących interesowały nie tyle sprawy niezapłaconych podatków bądź rzekomo nieujawnionych dochodów, co przynależność przesłuchiwanych do działającego w podziemiu Związku Polaków na Białorusi oraz ich współpraca z przewodniczącą Rady Naczelnej ZPB Andżeliką Borys i prezesem ZPB Mieczysławem Jaśkiewiczem.

– To kolejna fala nękania nauczycieli języka polskiego i działaczy ZPB. Poprzednia miała miejsce jesienią zeszłego roku, kiedy zawiązałam współpracę z nauczycielami języka polskiego na terenie całej Białorusi – mówi Andżelika Borys. Incydent, związany z żądaniem złożenia deklaracji podatkowej przez jej śp. ojca ocenia ona jako próbę wywarcia presji psychicznej na niej samej oraz jej najbliższych, zwłaszcza na jej mamie – wdowie po śp. Czesławie Borysie.

Znadniemna.pl

Wezwanie do urzędu skarbowego z żądaniem złożenia deklaracji podatkowej na imię nieżyjącego od ponad pół roku śp. Czesława Borysa - ojca Andżeliki Borys, przewodniczącej Rady Naczelnej Związku Polaków na Białorusi - otrzymała wczoraj, 11 lutego, mama działaczki ZPB Henryka Borys. [caption id="attachment_8433" align="alignnone" width="480"] Żądanie złożenia

Polscy artyści z Białorusi wzięli udział w XII Ogólnopolskim Koncercie Charytatywnym w Sycowie na rzecz pomocy Polakom na Ukrainie i Białorusi. Doroczne przedsięwzięcie, zorganizowane przez burmistrza Sycowa Sławomira Kapicę oraz konsula generalnego RP w Winnicy (Ukraina) Krzysztofa Świderka, odbyło się 7 lutego.

sycow_pl

Koncert poprzedziło ekumeniczne nabożeństwo w kościele luterańskim w Sycowie. Msza święta została odprawiona w intencji przywrócenia pokoju na Ukrainie.

Po nabożeństwie organizatorzy koncertu charytatywnego – burmistrz Sycowa Sławomir Kapica oraz konsul generalny RP w Winnicy (Ukraina) Krzysztof Świderek – zaprosili licznie przybyłych na koncert gości do hali Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Sycowie, która została wypełniona przez publiczność po brzegi.

Podczas koncertu harcerze z Sycowa kwestowali na rzecz rodzin polskich na Wschodzie.

biale_skrzydla_1

Taniec-wizytówka zespołu "Białe skrzydła"

Taniec-wizytówka zespołu „Białe skrzydła”

Białoruś podczas koncertu była reprezentowana przez działające przy Związku Polaków na Białorusi zespoły artystyczne z Mołodeczna: taneczny – „Białe skrzydła” pod kierownictwem Wiktora Baranowicza oraz wokalny – „Nuty życia” pod kierownictwem Tatiany Augustynowicz. Wystąpił też miejscowy zespół Sycowiacy pod kierownictwem Kazimierza Cichonia, zespół folklorystyczny „Podolski Kwiat” z Koziatynia na Podolu (Ukraina), Zespół Tańca Ludowego z UMCS w Lublinie oraz zespół estradowy VOX.

Tancerze z ”Białych skrzydeł” zaprezentowali publiczności tańce różnych narodów. Zatańczyli między innymi poloneza, greckie sirtaki, taniec cygański oraz białoruską lawonichę. Prawdziwym wydarzeniem stało się wykonanie przez zespół wokalny „Nuty życia” piosenki „Polsko moja”, autorstwa Heleny Abramowicz z Mińska.

Polonez w wykonaniu "Białych skrzydeł"

Polonez w wykonaniu „Białych skrzydeł”

sirtaki

Sirtaki w wykonaniu „Białych skrzydeł”

"Białe skrzydła" w tańcu cygańskim

„Białe skrzydła” w tańcu cygańskim

"Białe skrzydła" tańczą białoruską lawonichę

„Białe skrzydła” tańczą białoruską lawonichę

Społeczność polską z Białorusi reprezentowali w Sycowie nie tylko działacze ZPB z Mołodeczna, lecz także z Mińska i Iwieńca. Gorąco witana była prezes Oddziału ZPB w Iwieńcu Teresa Sobol, której, podobnie jak nieobecnemu niestety w Sycowie Wiktorowi Baranowiczowi, przyznano dyplom za krzewienie kultury polskiej na Kresach.

Teresa Sobol odbiera dyplom za krzewienie kultury polskiej na Kresach

Teresa Sobol odbiera dyplom za krzewienie kultury polskiej na Kresach

XII Ogólnopolski Koncert Charytatywny w Sycowie stał się okazją do uroczystego zakończenia niezwykle popularnej akcji społecznej „Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia”, realizowanej z inicjatywy redaktor Grażyny Orłowskiej-Sondej z TVP Wrocław pod patronatem Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego we Wrocławiu i Dolnośląskiego Kuratora Oświaty.

Podczas kwesty, prowadzonej przez harcerzy na rzecz rodaków na Wschodzie, zebrano 11 tysięcy złotych. 150 paczek z żywnością przekazał na rzecz polskich rodzin na Kresach w ramach akcji „ Polacy – Rodakom” obecny na koncercie senator RP Stanisław Gogacz.

Ludmiła Burlewicz z Sycowa, zdjęcia autorki i Pawła Kucharskiego

Polscy artyści z Białorusi wzięli udział w XII Ogólnopolskim Koncercie Charytatywnym w Sycowie na rzecz pomocy Polakom na Ukrainie i Białorusi. Doroczne przedsięwzięcie, zorganizowane przez burmistrza Sycowa Sławomira Kapicę oraz konsula generalnego RP w Winnicy (Ukraina) Krzysztofa Świderka, odbyło się 7 lutego. Koncert poprzedziło ekumeniczne nabożeństwo

Skip to content