HomeStandard Blog Whole Post (Page 327)

Z dużą radością prezentujemy dzisiaj Państwu historię życia kolejnego bohatera naszej akcji – obrońcy Grodna we wrześniu 1939 roku – Józefa Januszewskiego, który w ciągu życia nosił mundury aż czterech polskich formacji mundurowych: kaprala 23. Pułku Piechoty im. płk Leopolda Lisa-Kuli, żołnierza 2. Armii Wojska Polskiego, funkcjonariusza Służby Ochrony Kolei oraz strażaka.

Józef Januszewski, jako kapral 23. Pułku Piechoty i muzyk pułkowej orkiestry

Do akcji „Dziadek w polskim mundurze” Józefa Januszewskiego zgłosił ,mieszkający w Warszawie, syn naszego dzisiejszego bohatera – Jerzy Januszewski, któremu jesteśmy wdzięczni za udostępnienie niezwykłej historii życia jego ojca.

Józef Januszewski urodził się 1 czerwca 1909 roku w Peckowcach koło Lidy w rodzinie Marii i Michała Januszewskich. Rodzina Januszewskich była dosyć zamożna, gdyż ojciec naszego bohatera był bliskim współpracownikiem księcia Mikołaja Świetopełka-Mirskiego i pomagał mu w zmechanizowaniu upraw, należących do księcia ogromnych terenów rolnych, przy użyciu maszyn parowych. Książę ściągnął interesującego się mechanizacją Michała Januszewskiego wraz z rodziną do Miru. Michał Januszewski wspólnie z księciem odbył nawet podróż do Szwecji, gdzie obaj zapoznali się z budową i obsługą maszyn parowych.

Rodzina Januszewskich była liczna. Nasz bohater Józef Januszewski miał troje rodzeństwa – brata Bronisława oraz siostry – Jadwigę i Zofię.

Domowe szczęście Józefa i jego rodzeństwa w 1918 roku zniszczyła ogromna tragedia. 11 grudnia w czasie połogu zmarła ich matka Maria Januszewska, a tydzień później – 18 grudnia – odszedł z tego świata zabity żalem po utraconej małżonce Michał Januszewski.

Józef i jego osierocone rodzeństwo zostali oddani do sierocińca w Baranowiczach. Dzieci w tej placówce, tak jak w większości tego typu obiektów na Kresach, przebywały w tragicznych warunkach: mieszkały w wieloosobowych salach, bez sanitariatów, z głodowym wyżywieniem.

Po I wojnie światowej z ramienia amerykańskiego Czerwonego Krzyża działała w Polsce Fundacja Hoovera (właściwie Instytut Hoovera – przyp. red.), która opiekowała się sierotami. Instytucja ta sprawiła, że cały sierociniec z Baranowicz został przeniesiony do miejscowości Lisków koło Kalisza. W Liskowie w obiektach klasztornych funkcjonował już wówczas sierociniec, prowadzony przez księdza Wacława Blizińskiego. W tej placówce dzieci mogły się kształcić i uczyć zawodu. Chłopcy uczęszczali do szkoły rzemieślniczej o kierunku mechanik-kierowca oraz stolarz-budowlaniec, dziewczęta uczyły się krawiectwa lub uczęszczały do liceum ogólnokształcącego. Sierociniec w Liskowie zapewniał pobyt do osiemnastego roku życia. Poza nauką można w nim było śpiewać w chórze, występować w regionalnym zespole tanecznym, czy grać w orkiestrze.

Józef Januszewski zapisał się do orkiestry, w której grał na trąbce tenorze (umiejętność tę wykorzystywał później, podczas służby w Wojsku Polskim, a następnie po osiedleniu się w Ełku, gdzie do późnej starości grał w orkiestrze strażackiej).

Fundacja Hoovera (która sprawiła, że Józef i jego rodzeństwo znaleźli się w sierocińcu w Liskowie) zbierała fundusze poprzez wolontariuszy. Jednym z nich był Amerykanin Karol Weyssenhoff, w czasie pobytów w Polsce udzielający się jako nauczyciel licealny. W liceum, do którego uczęszczali wychowankowie sierocińca, poznał on siostrę naszego bohatera – Jadwigę Januszewską, z którą później wziął ślub, przyjął polskie obyuwatelkstwo i pozostał w Polsce, pracując jako nauczyciel.

Józef Januszewski z kolei po ukończeniu szkoły i pożegnaniu się z sierocińcem wrócił w rodzinne strony. Zamieszkał w Grodnie, podejmując pracę w Fabryce Tytoniowej. Służbę wojskową odbył w latach 1930-1932 w 23. Pułku Piechoty im. płk Leopolda Lisa-Kuli, stacjonującym we Włodzimierzu Wołyńskim (współcześnie na Ukrainie – red.). Nasz bohater musiał być dobrym żołnierzem, gdyż dowództwo skierowało go do szkoły podoficerskiej, którą Józef Januszewski ukończył w stopniu kaprala. 23. Pułk Piechoty był pierwszą jednostką mundurową, której mundur włożył nasz bohater.

Po powrocie z armii wciąż mu pozostawały bliskie sprawy wojska i obronności, więc zaczął społecznie działać w Związku Strzeleckim „Strzelec”, będącym organizacją społeczno-wychowawczą. W „Strzelcu” Józef Januszewski szkolił harcerzy i młodzież grodzieńską z umiejętności posługiwania się bronią.

Działając jako instruktor w „Strzelcu”, nasz bohater poznał Elżbietę z domu Janczełowską, z którą się ożenił. Z zawodu Elżbieta była krawcową i z dyplomem mistrzowskim prowadziła zakład krawiectwa damskiego w rodzinnym domu przy ulicy Jerozolimskiej (obecnie ul. Antonowa).

Wybuch II wojny światowej zastał Józefa Januszewskiego w Grodnie. On sam, podobnie jak jego wychowankowie z zajęć w Związku Strzeleckim „Strzelec” stanęli w dniach 20-22 września 1939 roku, w szeregach obrońców Grodna przed nacierającymi na miasto oddziałami pancernymi Armii Czerwonej. Wraz z harcerzami instruktor Józef Januszewski odpierał ataki sowieckich czołgów na barykadzie przy ulicy Podolnej, niedaleko mostu kolejowego.

Po zajęciu miasta przez Sowietów w obawie przez represjami przez cały okres wojny Józef Januszewski ukrywał się u krewnych w Peckowcach i w Wasiliszkach koło Lidy.
Po przeczekaniu kilku lat, kiedy byli sojusznicy – Niemcy i ZSRR – prowadzili już między sobą wojnę na śmierć i życie, nasz bohater podejmował nieudaną próbę przedostania się do Armii Andersa.

Swój drugi w życiu mundur wojskowy włożył jednak później. W lipcu 1944 roku po przepędzeniu przez Armię Czerwoną Niemców z terenów współczesnej Białorusi, wstąpił do 2. Armii Wojska Polskiego. Z armią tą Józef Januszewski dotarł aż do Bautzen w Niemczech. Służbę zakończył w 1945 roku. W związku z powojenną zmianą granic i w obawie przed represjami za udział w obronie Grodna we wrześniu 1939 roku, zdecydował osiedlić się w Ełku na Mazurach, gdzie w 1946 roku dotarła reszta rodziny Józefa Januszewskiego.

Żołnierze 2. Armii Wojska Polskiego. Józef Januszewski – stoi drugi od lewej

Ełk przed wojną należał do Niemiec. Poza tym, że stacjonował tu duży garnizon wojskowy Ełk był także ważnym węzłem kolejowym. Po wojnie ukrywały się tam niedobitki Wermachtu i dochodziło do aktów dywersji. Do ochrony obiektów kolejowych utworzono zmilitaryzowaną jednostkę Służby Ochrony Kolei, której Józef Januszewski został jednym z dowódców. To był już trzeci polski mundur, który włożył nasz bohater w swoim życiu.

Funkcjonariusze Służby Ochrony Kolei w Ełku. Lata powojenne. Józef Januszewski – pierwszy z lewej strony

Jego czwartym i ostatnim mundurem był mundur strażacki. Przypomnijmy, że jako wychowanek sierocińca i szkoły rzemieślniczej w Liskowie, umiał grać na trąbce, w dzieciństwie występował w szkolnej orkiestrze, a w wojsku – w orkiestrze pułkowej. W Ełku wstąpił więc do orkiestry Ochotniczej Straży Pożarnej, w której grał aż do 70. roku życia.

Zmarł Józef Januszewski – obrońca Grodna we wrześniu 1939 roku i wychowawca Orląt Grodzieńskich, walczących z nim ramię w ramię w obronie rodzinnego miasta – w wieku 83 lat w Ełku, gdzie został pochowany na miejscowym cmentarzu.

Cześć Jego Pamięci!

Znadniemna.pl na podstawie materiałów i opracowań, udostępnionych przez Jerzego Januszewskiego – syna bohatera

Z dużą radością prezentujemy dzisiaj Państwu historię życia kolejnego bohatera naszej akcji – obrońcy Grodna we wrześniu 1939 roku - Józefa Januszewskiego, który w ciągu życia nosił mundury aż czterech polskich formacji mundurowych: kaprala 23. Pułku Piechoty im. płk Leopolda Lisa-Kuli, żołnierza 2. Armii Wojska

Chargé d’affaires Michał Chabros wręczył 18 maja w mińskim Muzeum Wańkowiczów odznakę Bene Merito dyrektorowi Narodowego Muzeum Sztuki Uładzimirowi Prakapcowowi. Po uroczystości otwarto wystawę akwarel Wolhi Nawickiej „Sny o minionym – inspiracje ordowskie”.

„To symboliczne, że właśnie w światowym dniu muzeów otwieramy wystawę inspirowaną pracami polskiego artysty Napoleona Ordy i wręczamy polskie odznaczenie białoruskiemu muzealnikowi” – powiedział charge d’affaires Michał Chabros. „Muzeum Wańkowiczów to doskonałe miejsce do tego typu wydarzeń, bo łączy nasze narody i pokazuje wspólny dorobek kultury polskiej i białoruskiej” – dodał dyplomata.

Chabros przypomniał, że Uładzimir Prakapcou, odznaczony przez szefa polskiego MSZ Jacka Czaputowicza odznaką Bene Merito za wzmacnianie pozycji międzynarodowej Polski, od lat współpracuje z polskimi placówkami kulturalnymi, realizując z nimi na Białorusi wspólne projekty, promujące polskie oraz wspólne polsko- białoruskie dziedzictwo.

„Przykładem tych projektów jest wystawa <Radziwiłłowie – losy państwa i rodu> czy wystawa malarstwa Napoleona Ordy, którym inspirowana jest dzisiejsza ekspozycja” – oświadczył Michał Chabros.

„Traktuję to odznaczenie nie tylko jako nagrodę, ale motywację i zobowiązanie do dalszej pracy, w tym we współpracy z polskimi twórcami i placówkami kulturalnymi” – powiedział Prakapcou, który od 20 lat kieruje Narodowym Muzeum Sztuki w Mińsku.

Urodzona w 1973 roku Wolha Nawicka jest białoruską designerką, a także akwarelistką, wiceprzewodniczącą Białoruskiego Stowarzyszenia Akwarelistów. „W moich pracach nie staram się odwzorowywać rzeczywistości czy historii, ale inspiruję się tymi wydarzeniami, dawnym malarstwem np. twórczością Napoleona Ordy oraz pięknem naszej Białorusi” – mówiła podczas wernisażu Nawicka.

Wystawę zorganizowała Ambasada RP w Mińsku, Narodowe Muzeum Sztuki, którego filią jest Muzeum Wańkowiczów, oraz Klub Miłośników Kultury Polskiej i Białoruskiej w Mińsku.

Znadniemna.pl za msz.gov.pl

Chargé d’affaires Michał Chabros wręczył 18 maja w mińskim Muzeum Wańkowiczów odznakę Bene Merito dyrektorowi Narodowego Muzeum Sztuki Uładzimirowi Prakapcowowi. Po uroczystości otwarto wystawę akwarel Wolhi Nawickiej „Sny o minionym - inspiracje ordowskie”. „To symboliczne, że właśnie w światowym dniu muzeów otwieramy wystawę inspirowaną pracami polskiego

Mimo że katoliccy seminarzyści z Grodzieńszczyzny są oficjalnie uznani przez państwo za studentów, upomniała się o nich białoruska armia.

Przyszli księża otrzymali ostatnio wezwania do stawienia się na badania medyczne w wojskowych komisjach uzupełnień – czyli wojenkomatach. Tymczasem seminarzyści jako studenci złożyli przedtem oficjalne wnioski o przesunięcie poboru do zakończenia studiów. „Listy szczęścia” – bo tak nieformalnie nazywają się wezwania, otrzymało 20 grodzieńskich kleryków. Podobnie dzieje się w seminarium w Pińsku informuje katolicki portal Krynica.info.

Sytuacja nie dotyczy jedynie katolików. Krynica.info pisze, że również dziesiątki prawosławnych seminarzystów otrzymało wezwanie do pojawienia się w WKU.

Znadniemna.pl za belsat.eu

Mimo że katoliccy seminarzyści z Grodzieńszczyzny są oficjalnie uznani przez państwo za studentów, upomniała się o nich białoruska armia. Przyszli księża otrzymali ostatnio wezwania do stawienia się na badania medyczne w wojskowych komisjach uzupełnień – czyli wojenkomatach. Tymczasem seminarzyści jako studenci złożyli przedtem oficjalne wnioski o

Rozpoczęta kilka miesięcy temu odbudowa Starego Zamku w Grodnie, w którym przebywał Stefan Batory, wywołała dyskusje wśród białoruskich historyków. Jedni twierdzą, że rekonstrukcja jest prowadzona nieprawidłowo. Inni uważają, że obecny projekt renowacji jest najbardziej optymalny i jedyny.

Stary Zamek w Grodnie. Fot.: Włodzimierz Pac/IAR

Historyk Ihar Łapiecha powiedział Polskiemu Radiu, że Stary Zamek w Grodnie miał kilka okresów swojej świetności poczynając od XII wieku gdy na jego miejscu stał gród drewniany. Jednak wybrano rekonstrukcję na podstawie ryciny Tomasza Makowskiego z końca XVI wieku. – Opinia społeczna i specjaliści doszli do wniosku, że odnowa zamku powinna być wzorowana na epoce renesansu. Po pierwsze dlatego, że to najbardziej jaskrawy okres w historii starego zamku. Po drugie będzie to jeszcze jeden przykład tej epoki w architekturze Grodna – mówi Ihar Łapiecha.

Z kolei inny historyk Jan Supron twierdzi, że do odnowy zamku przystąpiono zbyt pochopnie bez należytych badań historycznych i archeologicznych. Widzi kilka głównych wad projektu renowacji budowli. – Główna sprzeczność dotyczy budowy kamienicy przy murach nad brzegiem Niemna. Realnie jej tam nigdy nie było. Do tego cebulasta kopuła na jednej z wież zamku została zaprojektowana w stylu, który jest bardziej charakterystyczny dla wschodniej tradycji, dla Moskwy – mówi Jan Supron. Podkreśla on, że przed rozpoczęciem renowacji białoruscy specjaliści powinni byli przeprowadzić solidne konsultacje z polskimi ekspertami, gdyż zamek jest wspólnym dziedzictwem dawnej Rzeczypospolitej.

Mieszkańcy Grodna są zgodni, że zamek, w którym przebywał król Batory wymaga remontu. Turyści dziwią się, że na wiekowej budowli leży … eternit.

Znadniemna.pl za PolskieRadio.pl

Rozpoczęta kilka miesięcy temu odbudowa Starego Zamku w Grodnie, w którym przebywał Stefan Batory, wywołała dyskusje wśród białoruskich historyków. Jedni twierdzą, że rekonstrukcja jest prowadzona nieprawidłowo. Inni uważają, że obecny projekt renowacji jest najbardziej optymalny i jedyny. [caption id="attachment_30954" align="alignnone" width="480"] Stary Zamek w Grodnie. Fot.:

Pierwszą edycję ogólnobiałoruskiego otwartego dziecięcego turnieju tenisa stołowego zorganizował 20 maja w Wołkowysku Polski Klub Sportowy „Sokół”, działający przy Związku Polaków na Białorusi. Zawody jego organizatorzy poświęcili obchodzonemu w tym roku 100-leciu odzyskania przez Polskę Niepodległości. Stąd motto turnieju: „W Hołdzie Niepodległej”.

Medal I Turnieju Tenisa Stołowego „W Hołdzie Niepodległej” w Wołkowysku

Ogółem w zawodach wzięło udział  54 zawodników z Brześcia, Lidy, Baranowicz i Wołkowyska.

Zdjęcie pamiątkowe organizatorów turnieju ze zdobywcami rozegranych podczas niego medali

Pojedynki odbywały się w trzech kategoriach wiekowych wśród dziewczyn i chłopców. Poza tym organizatorzy przyznali honorowe medale najmłodszemu zawodnikowi, najmłodszej zawodniczce oraz medale „Za waleczność”.

Najwięcej  (aż pięć z sześciu rozegranych ) złotych krążków  – zdobyli w turnieju gospodarze – młodzi pingpongiści z Wołkowyska.

W akcji Antoni Czupreta z Wołkowyska – II miejsce wśród chłopców (rocznik 2007-2008)

Oto imiona i nazwiska medalistów I Turnieju Tenisa Stołowego „W Hołdzie Niepodległej” w Wołkowysku:

Dziewczyny  (rocznik 2005-2006)

I miejsce – Alesia Suchinina (Wołkowysk);

II miejsce – Miłana Biełaja (Wołkowysk).

Chłopcy (rocznik 2005-2006)

I miejsce – Jan Manczak (Brześć);

II miejsce – Daniel Witorski (Brześć);

III miejsce – Aleksander Mazyrko (Brześć).

Dziewczyny (rocznik 2007-2008)

I miejsce – Katarzyna Dubrowska (Wołkowysk);

II miejsce – Katarzyna Korunas (Brześć);

III miejsce – Diana Bochan (Wołkowysk).

Chłopcy (rocznik 2007-2008).

I miejsce – Wiktor Zając (Wołkowysk);

II miejsce – Antoni Czupreta (Wołkowysk);

III miejsce – Archip Kluczenko  (Baranowicze).

Dziewczyny (rocznik 2009)

I miejsce – Aleksandra Borel (Wołkowysk);

II miejsce – Anna Grin (Brześć).

Chłopcy (rocznik 2009).

I miejsce – Dmitrij Bakacz (Wołkowysk);

II miejsce – Jan Mareczko (Brześć);

III miejsce – Roman Niewolski (Baranowicze).

Medal dla najmłodszego zawodnika otrzymał Roman Predko (Wołkowysk), a dla najmłodszej zawodniczki srebrna medalistka w swojej kategorii wiekowej – Anna  Grin (Brześć).

Prezes PKS „Sokół” przy ZPB Marek Zaniewski dekoruje medalem pamiątkowym najmłodszego zawodnika turnieju Romana Predko z Wołkowyska

Najmłodsza zawodniczka turnieju i zdobywczyni II miejsca w najmłodszej kategorii wiekowej Anna Grin z Brześcia, członek Zarządu PKS „Sokół” przy ZPB Jerzy Czupreta i prezes PKS „Sokół” przy ZPB Marek Zaniewski

Medale „Za waleczność” przyznano Wadimowi Szymanczakowi (Wołkowysk) i Kiryłowi Martiszko (Wołkowysk).

Znadniemna.pl, zdjęcia Marka Zaniewskiego

Pierwszą edycję ogólnobiałoruskiego otwartego dziecięcego turnieju tenisa stołowego zorganizował 20 maja w Wołkowysku Polski Klub Sportowy „Sokół”, działający przy Związku Polaków na Białorusi. Zawody jego organizatorzy poświęcili obchodzonemu w tym roku 100-leciu odzyskania przez Polskę Niepodległości. Stąd motto turnieju: „W Hołdzie Niepodległej”. [caption id="attachment_30941" align="alignnone" width="500"]

Szóste w tym roku warsztaty metodyczne dla nauczycieli języka polskiego, zrzeszonych w Stowarzyszeniu Nauczycieli Polskich przy Związku Polaków na Białorusi, finansowane przez Fundację Pomoc Polakom na Wschodzie, odbyły się 19 maja w Grodnie. 

Warsztaty prowadzi Bożena Bomanowska

Zajęcia z kolegami poprowadziła Bożena Bomanowska, nauczycielka Polskiej Szkoły Społecznej przy ZPB w Grodnie, pracująca w niej z ramienia Ośrodka Rozwoju Polskiej Edukacji za Granicą, podległego MEN RP.

Tematem zaproponowanego przez prelegentkę spotkania stała się dyskusja wokół zagadnienia zwycięstwa moralnego w oparciu o wybrane przykłady z literatury polskiej.

W części językoznawczej warsztatów ich uczestnicy podyskutowali o semantyce wyrazów „wiedzieć” i „znać”, a także omówili typowe błędy językowe popełniane przez uczniów, działających na Białorusi polskich szkół społecznych i innych ośrodków nauczania języka polskiego.

Ogółem w szóstej edycji warsztatów metodycznych, organizowanych w ramach spotkań Stowarzyszenia Nauczycieli Polskich przy ZPB, udział wzięło 34 pedagogów z Grodna, Mińska, Lidy Wołkowyska, Brześcia, Oszmiany, Smorgoni, Stołpców, Wołożyna, Rakowa, Nowej Myszy i Lachowicz.

Przy okazji spotkania jego uczestnicy omówili z prezes ZPB Andżeliką Borys, będącą też prezesem Stowarzyszenia Nauczycieli Polskich przy ZPB, plany dotyczące wizyty studyjnej w Warszawie i Ośrodku Doskonalenia Nauczycieli Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” w Ostródzie, w której udział wezmą nauczyciele i przedstawiciele administracji ośrodków nauczania języka polskiego na Białorusi. Uczestnicy warsztatów omówili także szczegóły letniej akcji wakacyjnej dla dzieci, uczących się języka polskiego na Białorusi.

ZPB każdego roku wysyła bowiem na kolonie letnie do Polski około dwóch tysięcy młodych Polaków z Białorusi, aby mogli wypoczywać, doskonaląc znajomość języka polskiego w polskojęzycznym środowisku.

Głównymi partnerami ZPB przy organizacji warsztatów metodycznych dla nauczycieli języka polskiego na Białorusi, wizyt studyjnych w Polsce oraz letnich kolonii dla uczniów są Fundacja Pomoc Polakom na Wschodzie oraz Stowarzyszenie „Wspólnota Polska i działający przy nim Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli.

Znadniemna.pl

Szóste w tym roku warsztaty metodyczne dla nauczycieli języka polskiego, zrzeszonych w Stowarzyszeniu Nauczycieli Polskich przy Związku Polaków na Białorusi, finansowane przez Fundację Pomoc Polakom na Wschodzie, odbyły się 19 maja w Grodnie.  [caption id="attachment_30934" align="alignnone" width="480"] Warsztaty prowadzi Bożena Bomanowska[/caption] Zajęcia z kolegami poprowadziła Bożena Bomanowska,

O Witoldzie Januszewskim, polskim malarzu emigracyjnym pochodzącym z Grodna, na Białorusi znają właściwie tylko eksperci z zakresu historii sztuki i malarstwa. Tymczasem twórcze dziedzictwo artysty jest cenione w Polsce i na Zachodzie, m.in. we Francji, w której mieszkał na emigracji, marząc o powrocie do rodzinnych stron i ukochanego Grodna.

Witold Januszewski

Do redakcji z propozycją opowiedzenia o życiu i twórczości polskiego artysty-emigranta Witolda Januszewskiego zwrócił się jeden z członków rodziny Januszewskich, mieszkający w Warszawie Jerzy Januszewski. W liście do redakcji napisał m.in., że jego, mieszkająca we Francji córka była niedawno w Paryżu na wystawie malarstwa Witolda Januszewskiego i spotkała tam córkę artysty Aldonę, która ze wzruszeniem opowiadała o ojcu, jego wspomnieniach o Grodnie i niespełnionym marzeniu odwiedzenia rodzinnego miasta.

„Na Waszym portalu i w gazecie „Głos znad Niemna” piszecie o Polakach związanych z Kresami, więc chciałbym napisać u Was o Witoldzie Januszewskim” – zaproponował nam Jerzy Januszewski po czym wysłał do redakcji tekst i kilka zdjęć z rodzinnego archiwum.

Z ogromną wdzięcznością przyjęliśmy propozycję Jerzego Januszewskiego i dzisiaj proponujemy Waszej, drodzy Czytelnicy, uwadze napisany przez niego biogram Witolda Januszewskiego – utalentowanego artysty-malarza, polskiego patrioty-emigranta, przywrócenie pamięci o którym współcześnie żyjącym w Grodnie i na Białorusi Polakom uważamy za swój obowiązek:

Witold Januszewski (1915-1981)

Witold Januszewski

W drugim roku I wojny światowej 2 lutego 1915 roku w Pyszkach koło Grodna urodził się Witold Januszewski. Jego rodzice Antoni i Apolonia z domu Pawłowska mieli niewielki majątek nad brzegiem Niemna. W nim Witold spędzał beztroskie lata, łącząc naukę z wyprawami nad Niemen, gdzie spotykał się z flisakami spławiającymi drewno. Spotkania te zaowocowały później rysunkami, które Witold stworzył kilka lat przed śmiercią, wspominając młode lata nad Niemnem.

Po ukończeniu liceum, wykorzystując zdolności rysunkowe rozpoczął studia w Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Drugą pasją Witolda Januszewskiego było wioślarstwo. W czasie studiów uprawiał tę dyscyplinę i nawet, prawdopodobnie w składzie ekipy polskich kibiców był obecny na Igrzyskach Olimpijskich w Berlinie w 1936 roku.

Studia skończył w 1939 roku. Po napaści Niemiec na Polskę brał czynny udział w obronie Warszawy. W 1940 roku przez Słowację i Węgry przedostał się do Francji. Przebywał tam w obozie dla internowanych w Livron w strefie wolnej od Niemców. Wraz z poetą Józefem Łobodzińskim wydawali pismo „Wrócimy”, w którym Witold zamieszczał ilustracje. W tym czasie poznał Felicję Borkowską, z którą wziął ślub. Witold Januszewski działał też w organizacji „Monika”, która organizowała przerzuty polskich żołnierzy przez Hiszpanię do Anglii. Z tej drogi sam musiał skorzystać z żoną, gdy do strefy Vichy wkroczyli Niemcy. Po wielu perypetiach, przez Pireneje, przedostali się do Barcelony.

Pobyt w Barcelonie był najbardziej płodnym w życiu artysty. Dużo malował i rysował, co zaowocowało wystawami w znanych galeriach: Palacio de la Virreina (1945 r.) i Galerias Franquesa (1947 r.). Obrazy Januszewskiego znalazły nabywców w Hiszpanii, Francji i innych krajach. Otrzymał też propozycję wyjazdu do USA, z której nie skorzystał.

Po wojnie Januszewscy zdecydowali się w 1947 roku przenieść się do Paryża. Zamieszkali na Montmartre, w dzielnicy artystów. Jak się okazało nie była to najszczęśliwsza decyzja. Paryż był Mekką malarzy z całego świata i aby zaistnieć trzeba było mieć znane nazwisko lub możnych sponsorów.

Witold Januszewski był zmuszony podjąć pracę fizyczną w koncernie BP (prawdopodobnie British Petrolium – red.). W dalszym ciągu malował i w 1948 roku miał wystawę w galerii Lambert w Paryżu. W wolnym czasie malował oraz projektował witraże do kościołów. Pracował też nad wystrojem świątyń. Później udało mu się wyjechać do Prowansji, co zaowocowało cyklem obrazów w stylu impresjonistów.

Pejzaż prowansalski (Aspremont), 1955 r.

Kobieta w liliowej bluzce, 1960 r.

Pejzaż prowansalski (Aspremont), 1955 r.

Jego twórczość była różnorodna: od rysunków poprzez malarstwo olejne, drzeworyt, projekty witraży i po wystrój wewnętrzny kościołów. W obrazach przeważały odcienie czerwieni i błękitu z wyjątkiem cyklu prowansalskiego, wykonanego w stylu impresjonistów. Jeden z cykli swoich obrazów Witold Januszewski poświęcił nadniemeńskim brzozom.

Ostatnia wystawa prac Januszewskiego, zorganizowana w paryskiej galerii Roi Dore w 2015 roku, była poświęcona stuleciu urodzin Mistrza i nazywała się „Co mi rzekła kora Brzozowa”. Taki tytuł miał też jeden z obrazów prezentowanych na wystawie oraz tytuł katalogu do niej.

Nadniemeńska brzoza

Artysta na każdym kroku podkreślał swoją polskość. Marzył o przyjeździe do Polski i do ukochanego Grodna. Jego konsularny paszport stracił ważność, a powojenne władze polskie odmówiły mu wydania nowego i dlatego w 1955 roku przyjął obywatelstwo francuskie.
Zmarł w wieku 66 lat w 1981 roku w Ermont pod Paryżem.

Głuchoniemy, koniec lat 1950. Źródło: Zbiory Muzeum Uniwersyteckiego w Toruniu

Dziewczynka z książką, ok. 1953-54. Źródło: Zbiory Muzeum Uniwersyteckiego w Toruniu

Mężczyzna z łopata, 1960 r. Źródło: Zbiory Muzeum Narodowego w Kielcach

Dziewczyna w błękitach, lata 1960. Źródło: Zbiory Muzeum Narodowego w Kielcach

Para, lata 1960. Źródło: Zbiory Muzeum Narodowego w Kielcach

Wnętrze

Tytuł nieznany, koniec lat 1960

W Polsce jego obrazy znajdują się w Uniwersytecie Kopernika w Toruniu, Muzeum Muzeum Narodowym w Kielcach i w zbiorach prywatnych.

Więcej informacji o Witoldzie Januszewskim i Jego twórczości znajdziecie Państwo na poświęconej artyście stronie internetowej: www.witold-januszewski.com.

Cześć Jego Pamięci!

Jerzy Januszewski z Warszawy specjalnie dla Znadniemna.pl

O Witoldzie Januszewskim, polskim malarzu emigracyjnym pochodzącym z Grodna, na Białorusi znają właściwie tylko eksperci z zakresu historii sztuki i malarstwa. Tymczasem twórcze dziedzictwo artysty jest cenione w Polsce i na Zachodzie, m.in. we Francji, w której mieszkał na emigracji, marząc o powrocie do rodzinnych

Jesteś Polakiem mieszkającym na Białorusi lub Ukrainie? Masz 18-25 lat? Posiadasz Kartę Polaka? Aktywnie uczestniczysz w życiu polskiej społeczności w Twoim miejscu zamieszkania? Jesteś członkiem lub wolontariuszem organizacji działających na rzecz mniejszości Polskiej?

Zapraszamy Cię do udziału w niezwykłym projekcie, mającym za zadanie uhonorować aktywnych, młodych Polaków z Ukrainy i Białorusi oraz zaproponować cykl atrakcyjnych szkoleń pozwalających na zdobycie cennych umiejętności!

Głównym celem konkursu jest podniesienie poziomu organizacyjnego i merytorycznego osób działających na rzecz polskości prezentując modele działań, jakie stosujemy w Polsce.

Zasady konkursu:

Aby przystąpić do konkursu i mieć szansę na kilkudniowy pobyt w Lublinie oraz uczestniczenie w zajęciach przewidzianych w projekcie należy:

1. Spełniać wymagania postawione w konkursie:

  • Być osobą zamieszkującą na Ukrainie lub Białorusi, uczącą się lub studiującą,
  • Wymagany wiek uczestników 18-25 lat,
  • Posiadać Kartę Polaka oraz ważny paszport,
  • Aktywnie uczestniczyć w życiu społeczności polskiej w miejscu zamieszkania.

2. Wysłać na adres e-mail organizatora komplet dokumentów, obejmujący:

  • Wypełnione zgłoszenie do konkursu (załącznik do pobrania na stronie),
  • Curriculum Vitae,
  • List motywacyjny,
  • Zaświadczenia potwierdzające udział w pracach organizacji polskich działających na terenie Ukrainy lub Białorusi,

Procedura konkursowa:

  • Zgłoszenia należy przesłać na adres: [email protected] w tytule wiadomości wpisując: „Aktywni dla Polski! – zgłoszenie” do dnia 15 czerwca 2018 roku!
  • Uczestników projektu wyłoni komisja konkursowa, złożona z pracowników oraz przedstawicieli Rady Programowej RODM Lublin
  • Punkty w procedurze konkursowej będą przyznawane za:

1. Kolejność zgłoszeń
2. Poprawność merytoryczną i językową CV i listu motywacyjnego
3. Dotychczasową aktywność uczestnika w działalności na rzecz społeczności polskiej, obejmującą różne formy zaangażowania: udział w działalności organizacji polskich, chórach polskich, zespołach tanecznych itp.

Wyniki konkursu zostaną ogłoszone w dniu 17 czerwca 2018 r. Uczestnicy zostaną poinformowani o wynikach drogą mailową.

Dlaczego warto wziąć udział w konkursie? Podczas ich pobytu uczestników Regionalny Ośrodek Debaty Międzynarodowej w Lublinie zapewnia im: zakwaterowanie i wyżywienie oraz organizację specjalnego cyklu wykładów, warsztatów i seminariów, na którego harmonogram będą się składały:

  • Warsztaty z zarządzania organizacją pozarządową,
  • Kurs z podstaw fundraisingu i crowdfoundingu,
  • Warsztaty z umiejętności miękkich,
  • Warsztaty z networkingu,
  • Spotkania z działaczami organizacji pozarządowych z Lubelszczyzny,
  • Spotkania z lubelskimi samorządowcami,
  • Wykłady o współczesnych stosunkach międzynarodowych i polityce zagranicznej,
  • Wykłady z historii Polski,
  • Zwiedzanie wybranych miejsc w Lublinie oraz na Lubelszczyźnie,
  • Spotkania integracyjne oraz kulturalne.

Pobyt uczestników w Lublinie planowanych jest w dniach 9 – 13 lipca 2018 roku

Wszelkie pytania dotyczące konkursu prosimy kierować na adres e-mail: [email protected] lub pod numerem telefonu: 81 721 44 50

Znadniemna.pl

Jesteś Polakiem mieszkającym na Białorusi lub Ukrainie? Masz 18-25 lat? Posiadasz Kartę Polaka? Aktywnie uczestniczysz w życiu polskiej społeczności w Twoim miejscu zamieszkania? Jesteś członkiem lub wolontariuszem organizacji działających na rzecz mniejszości Polskiej? Zapraszamy Cię do udziału w niezwykłym projekcie, mającym za zadanie uhonorować aktywnych, młodych

Latem 1942 roku hitlerowcy, przy wsparciu kolaborujących z nimi nacjonalistów białoruskich, przeprowadzili na Ziemi Nowogródzkiej antypolską kampanię zwaną „polenaktion”, w ramach której doszło do masowego mordu na przedstawicielach polskiej inteligencji, polskich księżach i innych wybitnych Polakach Nowogródka i okolic.

Członkowie Oddziału ZPB w Nowogródku przy pomniku ofiar nazistowskiej zbrodni na miejscowych Polakach

Informacje i wspomnienia o tych tragicznych wydarzeniach zebrał opracował i udostępnił redakcji młody nowogródzki pasjonat historii Władysław Boradyn, wnuk wybitnej polskiej działaczki, założycielki i wieloletniej prezes Oddziału Związku Polaków na Białorusi w Nowogródku śp. Zofii Boradyn.

Prezentujemy Państwu opracowanie młodego historyka z Nowogródka:

Niech pamięć o nich wiecznie trwa

II wojna światowa stała się wielką tragedią dla Polaków, mieszkających na Ziemi Nowogródzkiej. Po masowych wywózkach na Sybir w czasie okupacji sowieckiej, która nastąpiła po 17 września 1939 roku, w okresie kolejnej okupacji – już niemieckiej (po 22 czerwca 1941 roku) – Polacy stali się ofiarami kolejnego totalitaryzmu – hitlerowskiego, który zastąpił niegdyś sojuszniczy dla hitlerowskich Niemiec totalitaryzm stalinowski.

Polacy Nowogródka padali ofiarami nazistów już na samym początku okupacji. W sierpniu 1941 roku Niemcy zamordowali kilka osób pochodzenia polskiego i białoruskiego, podejrzanych o sympatie do komunizmu.

Na ziemiach okupowanych, zamieszkiwanych przez ludność polską i białoruską, Niemcy prowadzili politykę, mającą na celu wywołanie antagonizmów pomiędzy Polakami i Białorusinami. W tym celu zaczęli wspierać  środowiska białoruskiej inteligencji, nieoficjalnie obiecując im nawet autonomię. Zalążkiem  białoruskiej organizacji państwowotwórczej miała być tzw. Białoruska Samopomoc Ludowa. Był to białoruski organ samorządowy, kolaborujący z Niemcami. Jak wspominał ksiądz Aleksander Zienkiewicz, wspierając białoruskie aspiracje autonomiczne władze niemieckie jednocześnie bezwzględnie niszczyli wszelkie przejawy polskiej aktywności kulturalnej, oświatowej i innej. Nie pozwolono na otwarcie żadnej polskiej szkoły.

Antypolska polityka Niemców zyskała sympatie nielicznej garstki inteligencji białoruskiej, skupionej w Nowogródku. Natomiast białoruska wieś, pozostająca na ogół nieufna wobec poczynań okupantów, raczej zachowała sympatie do Polaków.

W 1942 roku na terenie Komisariatu Generalnego Białoruś hitlerowcy rozpoczęli kampanię antypolską, zwaną „polenaktion”. Ta akcja była wymierzona przede wszystkim w polską Inteligencję, polskich księży, byłych urzędników polskiej administracji państwowej. Swoim zasięgiem „polenaktion” objęła cały teren dawnego województwa nowogródzkiego. Najaktywniej była jednak prowadzona w samym Nowogródku ze względu na dominujące tu wpływy białoruskich nacjonalistów. W ramach akcji antypolskiej w nocy z 28 na 29 czerwca 1942 roku aresztowano mieszkających w Nowogródku wybitnych przedstawicieli polskiej społeczności, zabrano do aresztu wielu polskich księży. Wśród ofiar łapanki znaleźli się także Tatarzy i Białorusini, sympatyzujący z Polakami. Wszystkich osadzono w miejscowym więzieniu.

Aresztowania były dokonywane na podstawie list, sporządzonych przez kolaborantów białoruskich. Fakt ten potwierdza w swoich wspomnieniach ksiądz Zienkiewicz. Listy Polaków, cieszących się autorytetem wśród ludności, a nawet katolików narodowości białoruskiej  były układane na rozkaz Niemców przez przedstawicieli Białoruskiej Samopomocy Ludowej. Zofia Boradyn wspominała: „Aresztowania inteligencji polskiej w Nowogródku trwały przez kilka dni, również w dniu św. Piotra i Pawła”. W nowogródzkim więzieniu znaleźli się m.in.: ks. dziekan Michał Dalecki, ks. Józef Kuczyński z Wsieluba i ks. Stefan Sieczka z Brzozówki, a także profesorowie nowogródzkiego Gimnazjum im. Adama Mickiewicza. 31 lipca 1942 roku wszyscy oni zostali rozstrzelani bez jakiegokolwiek wyroku sądowego. Miejscem egzekucji był lasek za koszarami pod Skrzydlewem.

Według polskiego historyka Kazimierza Krajewskiego przedstawiciele polskiej inteligencji z Nowogródka i polscy księża zostali rozstrzelani  przez Niemców i miejscową policję pomocniczą. Jedynie księdzu Sieczce udało się wówczas uratować. Uważał, że jego ocalenie było skutkiem czyjegoś wstawiennictwa. Mimo to ks. Sieczko żałował, że wyłączono go z bratniej grupy skazańców.

Po tej zbrodni wiele nowogródzkich rodzin było okrytych żałobą, a mieszkańcy Nowogródka byli wstrząśnięci tragedią. Ksiądz Zienkiewicz wspominał: „Uświadomiono wówczas sobie obowiązek trwania na posterunku i spełniania do końca swych zadań mimo wiszącego nad głowami terroru”.

Do dzisiaj nie jest znany dokładny przebieg tej zbrodni. Zachowały się pewne informacje, które dotarły do mieszkańców miasta. Oto jak relacjonowała te wydarzenia Czesława Piotrkowska-Zwierko: „Wśród rozstrzelanych był profesor historii z naszego gimnazjum Leon Augustyn, który w domu zostawił żonę z trojgiem małych dzieci. Znający dobrze język niemiecki przed egzekucją, stojąc nad dołem, przemówił do niemieckich żołnierzy, prosząc, aby pozdrowili swoje żony. Powiedział także, że działając w ten sposób – nigdy wojny nie wygrają. Ludwik Kaczmarski krzyknął z kolei: „Niech żyje Polska, za Polskę ginę!” Krzyknąwszy to zaczął uciekać i został zastrzelony w biegu. Wtedy nasz ukochany ksiądz Dalecki zaintonował pieśń „U drzwi Twoich stoję Panie”. Wszyscy podchwycili śpiew, a Niemcy zaczęli strzelać do bezbronnych ludzi. Tę samą pieśń zamiast znanej wielkanocnej „Wesoły nam dziś dzień nastał” ksiądz dziekan zaśpiewał w czasie procesji rezurekcyjnej, którą prowadził na zakończenie Wigilii Paschalnej  1942 roku. Wówczas w czasie kazania powiedział, że trudno mu było śpiewać tradycyjną pieśń wielkanocną dla Zmartwychwstałego Chrystusa, „kiedy na naszej ziemi ginie tyle ludzi różnych narodowości”. Byłam na tej rezurekcji i pamiętam te słowa do dzisiaj” – opowiadała  Czesława Piotrkowska-Zwierko, dodając, że ksiądz Michał Dalecki i ksiądz Józef Kuczyński uratowali od śmierci wielu Żydów.

Dalej Czesława Piotrkowska-Zwierko opowiadała: „Po wkroczeniu  w 1944 roku do Nowogródka wojsk sowieckich 15 marca 1945 roku dokonano ekshumacji ciał ofiar mordu z 1942 roku. Ekshumacja była bardzo bolesna zarówno dla rodzin ofiar, jak i dla innych mieszkańców Nowogródka. Byliśmy przy tym. Matkę trzech synów panią Wojnicką ratowaliśmy z omdlenia, gdy z dołu wyjęto trzeciego syna i stało się jasne, że wszyscy nieżywą. Pamiętam długi rząd ponad 60 furmanek z trumnami, ciągnący się wzdłuż ulicy Kościelnej… ”

Mogiła polskich ofiar niemieckiego nazizmu  w Nowogródku jest objęta opieką miejscowej ludności polskiej

Podczas ekshumacji, przeprowadzonej w 1945 roku udało się zidentyfikować jedynie 27 ofiar masowego mordu z 1942 roku. Przez wszystkie lata powojenne i współcześnie mogiła polskich ofiar niemieckiego nazizmu  w Nowogródku jest objęta opieką miejscowej ludności polskiej.

Władysław Boradyn z Nowogródka specjalnie dla Znadniemna.pl

Latem 1942 roku hitlerowcy, przy wsparciu kolaborujących z nimi nacjonalistów białoruskich, przeprowadzili na Ziemi Nowogródzkiej antypolską kampanię zwaną „polenaktion”, w ramach której doszło do masowego mordu na przedstawicielach polskiej inteligencji, polskich księżach i innych wybitnych Polakach Nowogródka i okolic. [caption id="attachment_30895" align="alignnone" width="500"] Członkowie Oddziału ZPB

12 maja arcybiskup Tadeusz Kondrusiewicz konsekrował we wsi Proście (powiat Nieśwież) kaplicę pod wezwaniem św. Stanisława. Kościółek, jak mówią mieszkańcy wioski, został zniszczony w 1939 roku i w stanie totalnej ruiny przetrwał do 2009 roku. Wtedy to ksiądz Igor Laszuk przystąpił do jego odbudowy.

A tak wyglądała kaplica przed rozpoczęciem prac.

Tu spoczywa śp. Franciszka z Pusłowskich Protasiewiczowa zmarła 8 maja 1891 roku w wieku lat 88. Pokój jej duszy. Fot.:К. Szastouski/Radzima.org.

Po dziewięciu latach proces rekonstrukcji świątyni został zakończony.

„Bóg działa poprzez ludzi – powiedział abp Tadeusz Kondrusiewicz o księdzu Igorze i wszystkich tych mężczyznach i kobietach, którzy wzięli udział w dziele odbudowy Domu Bożego w Prościach. – Jedni pomagali finansowo, inni zainwestowali swój czas, pracę, Spółdzielnia produkcji rolnej wsparła sprzętem, ludźmi, piaskiem i żwirem”.

Warto podkreślić, że tamtejsza cerkiew udostępniła pomieszczenia, w których zamieszkali robotnicy budowlani i przechowywano sprzęt.

Znadniemna.pl za Kresy24.pl

12 maja arcybiskup Tadeusz Kondrusiewicz konsekrował we wsi Proście (powiat Nieśwież) kaplicę pod wezwaniem św. Stanisława. Kościółek, jak mówią mieszkańcy wioski, został zniszczony w 1939 roku i w stanie totalnej ruiny przetrwał do 2009 roku. Wtedy to ksiądz Igor Laszuk przystąpił do jego odbudowy. A tak

Skip to content