HomeStandard Blog Whole Post (Page 320)

Zwierzchnik białoruskich katolików ks. Abp Tadeusz Kondrusiewicz wystosował do władz białoruskich apel o godne traktowanie miejsc pochówków. Impulsem do napisania listu otwartego były informacje o niszczeniu grobów podczas renowacji Cmentarza Wojskowego w Mińsku – poinformował portal Catholic.by.

Cmentarz Wojskowy w Mińsku po tzw. „renowacji”, fot.: Katolik.life

W liście opublikowanym na oficjalnym portalu Kościoła katolickiego na Białorusi, Kondrusiewicz podkreśla doniosłość wydarzenia, jakim było otwarcie memoriału Trościeniec pod Mińskiem, na terenie byłego niemieckiego obozu śmierci – czwartego co liczby w nim zamordowanych po Oswiecimiu, Treblince i Buchenwaldzie.

– Takich miejsc w naszym kraju jest wiele, i wiele z nich, w tym Kuropaty, czekają na czas, kiedy pamięć ofiar zostanie właściwie upamiętniona. Mamy nadzieję, że ten czas nadejdzie, pisze Kondrusiewicz

Abp Tadeusz Kondrusiewicz, zwierzchnik Kościoła Katolickiego na Białorusi, fot.: Catholic.by

– Jednocześnie jesteśmy świadkami negatywnego stosunku do naszej historii. Jednym z najbardziej jaskrawych przykładów jest tzw. „porządkowanie” Cmentarza Wojskowego w Mińsku – obiektu mającego wartość historyczno -kulturową dla Białorusi. Pochowani są na nim ludzie różnych narodowości i wyznań, znane osoby z Białorusi, w tym narodowi poeci Janka Kupała i Jakub Kołas.

Stojący na czele Kościoła katolickiego na Białorusi Kondrusiewicz przypomina, że cmentarz wojskowy jest obok Kalwarii jednym z najstarszych cmentarzy w Mińsku. „To – nasza historia, która – jak napisano w słynnym zdaniu, jest „nauczycielką życia”. Musimy z niej czerpać wiedzę, dlatego nie wolno zapominać. „Naród, który zapomina o swojej historii nie ma przyszłości”.

Hierarcha zwraca uwagę, że „porządkowanie” cmentarza, jakie rozpoczęto na wojskowej nekropoli, często oznacza niszczenie pomników i krzyży nagrobnych, co niszczy autentyczność cmentarza, jako obiektu posiadającego wartość historyczną, kulturową i religijną. Zniknięcie z nich krzyży demonstruje spychanie chrześcijaństwa – tradycyjnej religii w naszym kraju – na peryferie życia.

– We wszystkich kulturach świata i w całej historii ludzkości do grobów i cmentarzy odnoszono się z szacunkiem. Ten sakralny stosunek jest dowodem wiary w życie wieczne i pamięci o zmarłych. W Kościele katolickim groby to miejsca święte i miejsca kultu religijnego – podkreślił w apelu ks. abp Kondrusiewicz.

– Zwracam się do władz państwowych Białorusi i organizacji społecznych z apelem, by zrobiły wszystko, co możliwe, by zachować historyczną wartość grobów na Cmentarzu Wojskowym w Mińsku, nie dopuścić do niszczenia świętych miejsc, jakimi są cmentarze i by zachować naszą historię – zaapelował metropolita mińsko-mohylewski.

Znadniemna.pl za Kresy24.pl/catholic.by

Zwierzchnik białoruskich katolików ks. Abp Tadeusz Kondrusiewicz wystosował do władz białoruskich apel o godne traktowanie miejsc pochówków. Impulsem do napisania listu otwartego były informacje o niszczeniu grobów podczas renowacji Cmentarza Wojskowego w Mińsku – poinformował portal Catholic.by. [caption id="attachment_31941" align="alignnone" width="500"] Cmentarz Wojskowy w Mińsku po

Prowadząc akcję „Dziadek w polskim mundurze” pragniemy nie tylko upamiętniać naszych przodków, którzy, wkładając mundur, przysłużyli się Polsce i sprawili, iż my, ich potomkowie, zachowaliśmy swoją tożsamość narodową w często niesprzyjających temu warunkach. Publikując biogramy Waszych, szanowni Czytelnicy, dziadków, ojców i wujków, pragniemy zainspirować Was do badania Waszych korzeni, do zapoznania się z historiami życia Waszych przodków, które dają świadectwo prawdziwego patriotyzmu i bohaterstwa mieszkańców ziemi, na której żyjemy.

Edward Baranowski i Feliks Żyłko – bohaterzy akcji „Dziadek w polskim mundurze”, związani z Ziemią Smorgońską

Historie te sprawiają, iż my, współcześnie żyjący, mamy nie tylko powód do dumy z postawy życiowej i dokonań naszych przodków. Na ich przykładzie budujemy własną tożsamość i czujemy się zobowiązani do tego, aby nie być gorszymi ludźmi, niż byli oni – bohaterzy akcji „Dziadek w polskim mundurze”. Poznając ich historie – dowiadujemy się , że można pozostawać dobrym człowiekiem i patriotą wbrew przeciwnościom losu i wbrew temu, jak nas Polaków, mieszkających na utraconych przez Polskę Kresach Wschodnich, traktuje władza, czy zlumpenizowana przez dziesięciolecia sowieckiej polityki wynarodowiania większość naszych białoruskich przyjaciół, mających mgliste wyobrażenie o własnej tożsamości.

Niezwykle nas cieszy, kiedy otrzymujemy potwierdzenie tego, że nasz trud nie poszedł na marne, a pokłosiem akcji „Dziadek w polskim mundurze” stają historie, jak te, opisane niżej przez naszą czytelniczkę i autorkę Tatianę Kleszczonok, działającą w Oddziale Związku Polaków na Białorusi w Smorgoniach.
Z poczuciem głębokiej wdzięczności i satysfakcji proponujemy Państwu nadesłaną przez panią Tatianę relację o potomkach dwóch bohaterów akcji „Dziadek w polskim mundurze”, związanych z Ziemią Smorgońską.

Echa dwóch publikacji

Do tego, że życie jest barwniejsze niż ludzki wymysł, przekonałam się wtedy, kiedy na moich oczach zaczęła rozwijać się historia „dziadków w polskich mundurach”, o których napisał „Głos znad Niemna”. Obaj „dziadkowie”, na których zwróciłam uwagę, pochodzili ze Smorgońszczyzny. Los każdego został naznaczony przez II wojnę światową. Rok temu, w maju 2017 roku, ukazał się biogram bohatera spod Monte Cassino Edwarda Baranowskiego, a rok wcześniej – opis życia żołnierza Wojska Polskiego Feliksa Żyłki.

Edward Baranowski i jego potomkinie

Edward Baranowski

Wnuczka Edwarda Baranowskiego Maryna Sumiec należy do Oddziału Związku Polaków na Białorusi w Smorgoniach, bierze czynny udział w życiu oddziału, śpiewa w polskim zespole. Długo i uporczywie szukała śladów po dziadku, który przeszedł z armią gen. Andersa cały szlak bojowy, brał udział we wszystkich jej najważniejszych bitwach, w tym w bitwach o Ankonę i Bolonię oraz w innych operacjach.

Edward Baranowski został odznaczony wieloma medalami zarówno polskimi, jak i brytyjskimi. Otrzymał między innymi, polskie: Krzyż Pamiątkowy Monte Cassino, Brązowy Krzyż Zasługi z mieczami, Krzyż Walecznych, Medal Wojska; brytyjskie: Medal Obrony, Medal za Wojnę 1939-1945, Gwiazdę Włoch.

Rodzinie jego władze radzieckie nie pozwoliły wyjechać do Polski, więc wnuki nigdy nie zobaczyli walecznego dziadka. Zamieszkał i zmarł w Anglii.

Po publikacji życiorysu Edwarda Baranowskiego okazało się, że do organizacji smorgońskich Polaków oprócz Maryny Sumiec należy jeszcze jedna krewna Edwarda Baranowskiego – Anna Łaszuk.
Panie Maryna Sumiec i Anna Łaszuk to kuzynki w czwartym stopniu pokrewieństwa, o czym wcześniej nie wiedziały, bo nie zajmowały się zbyt głęboko badaniem historii swych rodzin. Ale polskość pielęgnowana była przez każdą z kuzynek. Mało tego że zapoznały się na spotkaniach smorgońskich Polaków, to jeszcze w ciągu ostatnich dwóch lat prawie co tydzień spotykały się na próbach i koncertach zespołu, w którym obie śpiewają.

Tak one, jak i my byliśmy wtedy ogromnie zaskoczeni samym tokiem wydarzeń, kiedy to prawdziwie opowiedziana historia przodka z dosyć dalekiej przeszłości pomogła odnowić więzy pokrewieństwa i pamięć rodzinną. Polskość i wierność tradycjom przetrwała w rodzinach obu pań mimo wszelkich przeciwności losu i życiowych trudności.

Rodzina Anny Łaszuk potrafiła zachować polski duch i miłość do polskiego języka i piosenki, gdyż jej ojciec był znanym w Smorgoniach muzykiem ludowym, potrafił robić skrzypce, grał polskie utwory na koncertach i na różnych imprezach. Mam nadzieję, że obie panie kiedyś opowiedzą nam o swych rodzinach bardziej szczegółowo, bo ich historie są warte uwagi.

Tymczasem pani Maryna Sumiec nadal prowadzi korespondencję z archiwami w Polsce i Anglii i ma zamiar odwiedzieć grób dziadka w Anglii.

Feliks Żyłko i jego dziedzictwo, pielęgnowane przez potomnych

Feliks Żyłko

Drugi „dziadek w polskim mundurze” to zasłużony przedwojenny wójt gminy Żodziszki Feliks Żyłko, żołnierz 2-go pułku zapasowego Wojska Polskiego i więzień GUŁAG-u, repatriowany w roku 1956 wraz z rodziną do Polski. Jego biogram napisał i opublikował na portalu Znadniemna.pl 20 czerwca 2016 roku wnuk bohatera mieszkający w Gdańsku Piotr Żyłko.

Piotra Żyłkę kojarzyłam dotąd wyłącznie jako syna Bogusława Żyłki, kolegi gdańskiego pisarza Zbigniewa Żakiewicza, wychowanego na smorgońskiej ziemi i znanego u nas ze względu na jego wybitny utwór „Tryptyk wileński”.

Wiedziałam, że obaj koledzy pracowali na Uniwersytecie Gdańskim oraz wspólnie odwiedzili Żodziszki latem 1976 roku. W „Tryptyku wileńskim”, w powieści „Wilio, w głębokościach morza…” Zbignew Żakiewicz wspomina Feliksa Żyłkę, jako przykład wytrwałości i przeciwstawienia się prześladowaniom władzy radzieckiej.

Teraz już wiem, że tak właśnie było w latach 1944-1956, ale wtedy nie kojażyłam imienia Feliksa Żyłki z przedwojenną historią Żodziszek, ani z postawieniem przez niego pomnika na mogile poległych polskich legionistów, do którego często składaliśmy kwiaty w gronie smorgońskich Polaków. Tym bardziej nigdy nie myślałam, że wójt Żodziszek pozostawił wspomnienia, w których barwnie opisał życie miejscowych ludzi w latach 1915-1944.

Od momentu ukazania się publikacji autorstwa Piotra Żyłki już wiem, czym jego dziadek zasłużył na ludzką pamięć.

Wówczas, kiedy przeczytałam biogram Feliksa Żyłki, pracowałam nad tłumaczeniem „Tryptyku wileńskiego” za zgodą profesora Adama Maldzisa, który uważał ten utwór za wręcz genialny spośród wszystkich napisanych o ziemi „Wielkiego Pogranicza”.

Upłynęło już 5 lat od tej pory, kiedy skończyłam tłumaczyć na język białoruski „Tryptyk wileński” i przebywam w oczekiwaniu, aż nadejdą sprzyjające warunki do jego wydania na Białorusi.

W międzyczasie dzieliłam się fragmentami tego utworu z różnymi ludźmi. Tak oto, usłyszawszy jesienią ubiegłego roku o odnowieniu w Żodziszkach starodawnego młyna przez niejakiego Franciszka Żyłkę, pojechałam tam, aby wręczyć także jemu fragment z powieści, w którym mowa o jego możliwym krewnym Feliksie Żyłce. Kiedy spotkaliśmy się, to okazało się, że pan Franciszek to wnuk brata Feliksa Żyłki i słynie ze swej odnowicielskiej działalności w krajoznawstwie (własnym kosztem odnowił kamienną kaplicę w rodzinnej wsi Sauguciewo, jest autorem książki o miejscowych zabytkach nad rzeką Wilią) i od dawna utrzymuje kontakty ze swymi gdańskimi krewnymi. W krótkim czasie po tym , jak poznałam pana Franciszka otrzymał on z Gdańska wspomnienia Feliksa Żyłki i postanowił wydać je w języku białoruskim, w związku z czym poprosił mnie, abym została tłumaczem tych wspomnień.

Franciszek Żyłko, wnuk brata Feliksa Żyłki, krajoznawca, muzealnik, fundator odnowienia kapliczki we wsi Sauguciewo

Założone i prowadzone przez Franciszka Żyłkę muzeum w dawnym młynie wodnym

Muzealna ekspozycja w młynie wodnym

Kapliczka w Sauguciewie, odnowiona przez Franciszka Żyłkę

Tabliczka fundatora odnowienia kapliczki w Sauguciewie

Przyjęłam tę zaszczytną propozycję i dziś już możemy wraz z Franciszkiem Żyłką pokazać światu tę książkę w całej okazałości.

Wydana po białorusku książka ze wspomnieniami Feliksa Żyłki

Oprócz wspomnień Feliksa Żyłki książka ta ma dodatek w postaci opisania życia parafialnego w gminach Żodziszki, Wojstom, Wiszniewo i rzuca światło na najmniej znany współczesnym okres w miejscowej historii – okres międzywojenny.

Książka ta była prezentowana smorgońskiej ludności 24 czerwca bieżącego roku podczas uroczystości odpustowych w wiszniewskim kościele w obecności księdza biskupa grodzieńskiego Aleksandra Kaszkiewicza.

Podczas prezentacji książki ze wspomnieniami Feliksa Żyłki, na której był obecny biskup grodzieński Aleksander Kaszkiewicz, przemawia tłumaczka wspomnień na język białoruski i autorka niniejszego tekstu -Tatiana Kleszczonok

Franciszek Żyłko podpisuje książkę ze wspomnieniami Feliksa Żyłki

Na prezentacji była obecna też grupa działaczy Oddziału ZPB w Smorgoniach na czele z prezes oddziału Teresą Pietrową. Była to okazja, żeby smorgonianie osobiście poznali pana Franciszka Żyłkę, a po nabożeństwie odwiedzili rodzinną wioskę Feliksa Żyłki oraz cmentarz w Żodziszkach i wspólnie pomodlili się na zbiorowej mogiłę polskich legionistów przy pomniku, postawionym w latach 1930-ch przez wójta Feliksa Żyłkę.

Przy pomniku legionjistów na cmentarzu w Żodziszkach, postawionym przez przedwojennego wójta gminy Feliksa Żyłki

Biskup Kaszkiewicz dał wysoką ocenę wydanej książce, a miejscowa ludność z zainteresowaniem ją nabywała. Teraz historia naszej smorgońskiej ziemi już nie zostanie zapomniana. I w tym też upatruję echo publikacji na portalu Znadniemna.pl i w „Głosie znad Niemna”.

Czas najwyższy, aby serdecznie podziękować dziennikarzom portalu i gazety, będącym pomysłodawcami akcji „Dziadek w polskim mundurze”. Niech ich pomysłowość oraz satysfakcja z wykonywanej pracy towarzyszą im także w przyszłości.

Na sam koniec chcę przytoczyć urywek ze wspomnień Feliksa Żyłki, który otworzył mi oczy na to, w jaki sposób „dziadkowie w polskich mundurach” bronili swej polskości nawet w warunkach wojny i prześladowań pod strachem śmierci (cytuję wraz ze wstępnym komentarzem Piotra Żyłki):

„W lipcu 1944 roku na tereny dawnej gminy żodziskiej wkroczyła Armia Czerwona, która z miejsca zaczęła pobór do wojska wśród miejscowej ludności. Dziadek stawił się do poboru wyznaczonego na 7.10.1944 roku i postanowił pójść z innymi poborowymi do Świra, skąd mieli być odesłani do armii. W czasie transportu doszło już do pierwszych incydentów:

„Zastanawialiśmy się, w jakim kierunku powiezie nas parowóz, na wschód czy na zachód. Baliśmy się, że wbrew temu, co podawaliśmy, zapisano nas jako Białorusinów. Takie wymiany myśli robiliśmy między sobą przy krótkich odpoczynkach. Na nocleg zatrzymaliśmy się we wsi Świnka. Ustaliliśmy wtedy, że jutro, przed wyjściem w dalszą drogę, zażądamy od konwojentów, żeby pokazali nam listy, chcieliśmy sprawdzić, czy zostaliśmy wpisani jako Polacy. Po pewnych przetargach pokazali nam listy i okazało się, że są sporządzone wykrętnie. Tylko przy kilku pierwszych napisano polską narodowość, następni byli zapisani jako Białorusini. Zażądaliśmy, aby ponownie zapytano ludzi o narodowość i zapisano to. Dopiero, gdy spełniono nasze żądanie, ruszyliśmy w dalszą drogę do Smorgoń (…) Gdy już byliśmy trochę przeszkoleni, zaczęli nas uczyć roty przysięgi wojskowej, jaką składali żołnierze sowieccy. My, skoro kazano nam się uczyć treści przysięgi, to się uczyliśmy, ale było między nami ciche uzgodnienie, że jak naprawdę zażądają, abyśmy składali przysięgę jako obywatele Związku Radzieckiego, wtedy będziemy mówić, iż my nie wyrzekamy się obywatelstwa polskiego i prosimy, aby nas skierowano do wojska polskiego i tam złożymy przysięgę. Pod koniec grudnia kazano nam plutonami zbierać się w „lenkomnacie”, tam, po wstępnych przemówieniach naszych dowódców i politruka, zaczęli nas pojedynczo wywoływać, kazali brać karabin do ręki i składać wyuczoną rotę przysięgi. Każdy wywołany, bez różnicy, czy był katolikiem czy prawosławnym, wymawiał się, iż nie może składać przysięgi, bo chce pozostać obywatelem polskim i służyć w wojsku polskim.”

Całe zdarzenie zakończyło się nocną wizytą u dowódcy jednostki ale jakoś Dziadkowi udało się wywinąć z opresji i uniknął aresztu. W późniejszym okresie już nie żądano składania przysięgi. W styczniu 1945 roku nadszedł rozkaz wyjazdu do Polski” – napisał wnuk Feliksa Żyłki.

Teraz na osobistym przykładzie swego ziomka wiem, w jaki sposób dało się zachować własną duchowość, tożsamość oraz wartości narodowe. Uważam, że o tym powinni wiedzieć także inni.

Tatiana Kleszczonok ze Smorgoni

Prowadząc akcję „Dziadek w polskim mundurze” pragniemy nie tylko upamiętniać naszych przodków, którzy, wkładając mundur, przysłużyli się Polsce i sprawili, iż my, ich potomkowie, zachowaliśmy swoją tożsamość narodową w często niesprzyjających temu warunkach. Publikując biogramy Waszych, szanowni Czytelnicy, dziadków, ojców i wujków, pragniemy zainspirować Was

Nasza wysłanniczka Iness Todryk-Pisalnik, redaktor naczelna „Głosu znad Niemna na uchodźstwie”, towarzyszyła 5 lipca laureatom V edycji konkursu „Mistrz Ortografii 2018” i zespołowi dziecięcemu „Akwarele”, działającemu przy Polskiej Szkole Społecznej w Grodnie podczas wizyty w Pałacu Prezydenckim i spotkania z Pierwszą Damą RP Agatą Kornhauser-Dudą.

Zarząd Główny Związku Polaków na Białorusi, grono pedagogiczne oraz młodzież i dzieci z Mohylewa, Brasławia, Baranowicz, Lidy, Wołkowyska i Grodna składają najserdeczniejsze podziękowania dla Pani Prezydentowej Agaty Kornhauser-Dudy za miłe i ciepłe przyjęcie w Pałacu Prezydenckim. Dla wszystkich wizyta u Pierwszej Damy RP była ogromnym i niezwykłym przeżyciem. Zawsze uśmiechnięta i pełna energii z dobrym sercem Pani Prezydentowa stworzyła niezwykle wspaniałą atmosferę, której nie da się zapomnieć.

Zespół „Akwarele” oraz uczniowie Polskiej Szkoły Społecznej przy ZPB z Panią Prezydentową

Śpiewa zespół „Akwarele” pod kierownictwem Natalii Łojko

Przemawia Pierwsza Dama RP Agata Kornhauser-Duda

Prezes Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys dziękuje Pierwszej Damie RP za miłe przyjęcie w Pałacu Prezydenckim

Mikołaj Falkowski, prezes Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie i przewodnicząca Rady Naczelnej ZPB Anżelika Orechwo, dyrektor Polskiej Szkoły Społecznej przy ZPB

Jana Rudkowska, uczennica Polskiej Szkoły Społecznej przy ZPB prezentuje swój obraz dla Pierwszej Damy RP

Młodzież z Polskiej Szkoły w Wołkowysku rozmawia z Panią Prezydentową

Nauczycielka języka polskiego z Brasławia Swietłana Maculewicz ze swoją uczennicą i Pierwsza Dama RP

Pierwsza Dama RP z uczniami Polskiej Szkoły Społecznej im. Tadeusza Rejtana w Baranowiczach

Ewa Czerniawska z Biura Współpracy z Polonią i Polakami za Granicą w Kancelarii Prezydenta RP i Kazimierz Kuberski, dyrektor Biura Współpracy z Polonią i Polakami za Granicą

Pani Prezydentowa rozmawia z uczniami Polskiej Szkoły w Grodnie

Maria Tiszkowska, prezes wołkowyskiego oddziału ZPB, Sekretarz Stanu w Kancelarii Prezydenta RP Adam Kwiatkowski, prezes ZPB Andżelika Borys i Kazimierz Kuberski, dyrektor Biura Współpracy z Polonią i Polakami za Granicą

Podczas zwiedzania Pałacu Prezydenckiego

Pamiątkowe zdjęcie przy Kolumnie Zygmunta III Wazy w Warszawie

Znadniemna.pl

Nasza wysłanniczka Iness Todryk-Pisalnik, redaktor naczelna „Głosu znad Niemna na uchodźstwie”, towarzyszyła 5 lipca laureatom V edycji konkursu „Mistrz Ortografii 2018” i zespołowi dziecięcemu „Akwarele”, działającemu przy Polskiej Szkole Społecznej w Grodnie podczas wizyty w Pałacu Prezydenckim i spotkania z Pierwszą Damą RP Agatą Kornhauser-Dudą. Zarząd

Od występu zespołu „Akwarele” z Polskiej Szkoły Społecznej przy ZPB w Grodnie rozpoczęło się 5 lipca spotkanie Pierwszej Damy RP Agaty Kornhauser-Dudy z laureatami V edycji konkursu „Mistrz Ortografii”.

Śpiewa zespół „Akwarele”, fot.: Grzegorz Jakubowski/KPRP

Organizowany przez Związek Polaków na Białorusi konkurs zaangażował w tym roku 150 młodych ludzi, uczących się języka polskiego w Grodnie, Wołkowysku, Brześciu, Mohylewie, Baranowiczach, Lidzie i Brasławiu.

Pierwsza Dama RP Agata Kornhauser-Duda z otrzymanym od dzieci z Białorusi prezentem – obrazem, namalowanym przez dzieci, fot.: Grzegorz Jakubowski/KPRP

– Jest to bardzo cenna i potrzebna inicjatywa, ponieważ pokazuje niezwykłe zaangażowanie nauczycieli i młodzieży w pielęgnowanie polskiej mowy, co mnie jako Małżonkę Prezydenta, ale przede wszystkim jako wieloletniego pedagoga ogromnie cieszy – mówiła w Pałacu Prezydenckim Pierwsza Dama, dziękując za realizację i ideę konkursu. – Uważam, że inspiruje ona młodych ludzi do zdobywania umiejętności poprawnego posługiwania się językiem polskim, co nie jest łatwym zadaniem, zważywszy na trudną wymowę, skomplikowaną gramatykę i ortografię – dodała. Małżonka Prezydenta zwróciła uwagę na fakt, że język polski uznawany jest za jeden z najtrudniejszych na świecie. – Tym większy jest Wasz sukces – powiedziała, zwracając się do laureatów tegorocznej edycji, dla których nagrodą za wygraną w konkursie stała się wizyta w Pałacu Prezydenckim oraz spotkanie z Pierwszą Damą.

Laureatów V edycji konkursu „Mistrz Ortografii” przywiozła do Pałacu Prezydenckiego prezes ZPB Andżelika Borys, fot.: Grzegorz Jakubowski/KPRP

Agata Kornhauser-Duda pogratulowała wyniku, także w imieniu Prezydenta RP, oraz życzyła dzieciom i młodzieży, by zdobyte umiejętności okazały się przydatne na dalszym etapie edukacji, „być może na wyższych uczelniach w Polsce”, do czego serdecznie zachęcała. Pierwsza Dama zaakcentowała dumę z powodu rosnącej w każdym roku liczby uczestników konkursu, zwłaszcza, że masowo użytkowane media społecznościowe potęgują niedbałość ortograficzną i językową wśród młodego pokolenia.

Pierwsza Dama wyraziła najgłębsze uznanie dla nauczycieli za pełną zaangażowania i poświęcenia, często społeczną, pracę na rzecz „krzewienia polskości, nauczania polskiego języka i historii, promowania polskiej kultury, ale przede wszystkim wychowywania młodego pokolenia, urodzonego poza granicami Polski, w duchu patriotyzmu i kształtowania tożsamości narodowej”.

Pierwsza Dama RP Agata Kornhauser-Duda i prezes ZPB Andżelika Borys, fot.: Grzegorz Jakubowski/KPRP

Konkurs „Mistrz Ortografii” organizowany jest od 2013 roku przez Związek Polaków na Białorusi we współpracy z Podlaskim Oddziałem Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” oraz Uniwersytetem Humanistyczno-Przyrodniczym w Siedlcach. Inicjatywę wspiera Konsulat Generalny RP w Grodnie i Fundacja „Pomoc Polakom na Wschodzie”.

Zdjęcie pamiątkowe delegacji z Białorusi z Pierwszą Damą, fot.: Grzegorz Jakubowski/KPRP

Nieuznawany przez białoruskie władze Związek Polaków na Białorusi został założony we wrześniu 1988 roku. Jest największą organizacją polskiej mniejszości na terenie Białorusi zrzeszającą ponad 10 000 członków. Głównym zadaniem organizacji jest działalność kulturalno-oświatowa, dbanie o język polski i polską kulturę oraz ochrona Miejsc Polskiej Pamięci Narodowej i Dziedzictwa.

Znadniemna.pl za Prezydent.pl/PAP/ Danuta Starzyńska-Rosiecka, zdjęcia – Grzegorz Jakubowski/KPRP

Od występu zespołu „Akwarele” z Polskiej Szkoły Społecznej przy ZPB w Grodnie rozpoczęło się 5 lipca spotkanie Pierwszej Damy RP Agaty Kornhauser-Dudy z laureatami V edycji konkursu „Mistrz Ortografii”. [caption id="attachment_31869" align="alignnone" width="500"] Śpiewa zespół "Akwarele", fot.: Grzegorz Jakubowski/KPRP[/caption] Organizowany przez Związek Polaków na Białorusi konkurs zaangażował w

Szef niezależnej białoruskiej gazety Andrej Dyńko ocenił w piątek, że wizyta w Kuropatach prezydenckiego ministra Krzysztofa Szczerskiego to „ważny gest polskiej strony”. „Jesteśmy Polsce wdzięczni” – powiedział z kolei opozycjonista Paweł Siewiaryniec.

Minister Krzysztof Szczerski (w centrum) odwiedza Kuropaty

„To bardzo ważny gest polskiej strony. Nie należy zapominać o ofiarach, jakie Białoruś i cały nasz region poniosły ze strony obydwu totalitaryzmów” – powiedział PAP Dyńko, szef gazety „Nasza Niwa”.

Andrej Dyńko, szef niezależnej białoruskiej gazety „Nasza Niwa”, fot.: forjournalists.belarusinfocus.info

Prezydencki minister – który w imieniu Andrzeja Dudy wziął w piątek udział w organizowanym przez białoruskie władze uroczystym odsłonięciu nowego memoriału Trościeniec na miejscu byłego niemieckiego nazistowskiego obozu zagłady pod Mińskiem – odwiedził wcześniej także Kuropaty, gdzie spoczywają ofiary stalinowskich czystek.

„Według naszej wiedzy tylko polska delegacja odwiedziła Kuropaty. Pojawiła się informacja, że może się tam udać także austriacki polityk, ale na razie nic o tym nie wiadomo” – powiedział PAP Siewiaryniec, opozycjonista i jeden z uczestników trwającego już od miesiąca protestu przeciwko otwarciu restauracji w pobliżu uroczyska w Kuropatach.

Paweł Sewiaryniec, fot.: palitviazni.info

Aktywista był też inicjatorem apelu do zachodnich liderów zaproszonych do Trościeńca – prezydentów Niemiec, Austrii, Węgier, Czech i Izraela – o to, by podczas pobytu na Białorusi uczcili także pamięć ofiar totalitaryzmu sowieckiego.

„Nie jest dla nas jasne, dlaczego zachodni liderzy zignorowali ten apel, bo Trościeniec i Kuropaty to są ogniwa tego samego łańcucha. Reżimy nazistowski i stalinowski zamordowały setki tysięcy ludzi na terenie Białorusi. Dla nas Kuropaty to taki sam obóz śmierci jak Oświęcim, Trościeniec czy Majdanek” – dodał Siewiaryniec.

Najważniejszymi zagranicznymi gośćmi na piątkowych uroczystościach w Trościeńcu organizowanych przez białoruskiego prezydenta Alaksandra Łukaszenkę byli m.in. prezydenci Niemiec i Austrii, Frank-Walter Steinmeier i Alexander Van der Bellen.

„Mieliśmy nadzieję na solidarność i poparcie. Okazało się, że Polakom jest to najbliższe i za to jesteśmy Polsce wdzięczni” – powiedział Siewiaryniec.

Andrej Dyńko podkreślił, że dla białoruskiego społeczeństwa obywatelskiego wizyty zagranicznych delegacji oficjalnych w Kuropatach są bardzo ważne. „Mają znaczenie praktyczne – trudniej ukrywać prawdę o tym, co się tam wydarzyło. Dają też gwarancję, że będzie tam utrzymany porządek” – ocenił.

Rozmawiając wcześniej w piątek z PAP, minister Szczerski podkreślił, że dla polskich władz ważne jest upamiętnienie zarówno ofiar reżimu nazistowskiego, jak i sowieckiego.

„Oddajemy hołd ofiarom obu tych totalitaryzmów. W imieniu pana prezydenta złożyłem wieniec na grobach ofiar NKWD, ofiar totalitaryzmu sowieckiego. A teraz będę miał zaszczyt odczytać przesłanie (prezydenta Dudy – PAP), czcząc ofiary drugiej zbrodniczej ideologii – nazizmu niemieckiego” – mówił przed rozpoczęciem uroczystości w Trościeńcu.

Trościeniec to kompleks memorialny pod Mińskiem, który znajduje się na miejscu nazistowskiego obozu zagłady. W czasie II wojny światowej, podczas okupacji sowieckiej Białorusi przez Niemcy w Małym Trościeńcu, Błagowszczinie i Szyszkowce funkcjonowały obóz pracy, miejsce eksterminacji więźniów i krematorium. Według historyków zgładzono tam ponad dwieście tysięcy osób, w większości Żydów.

W Kuropatach natomiast powstał „ludowy memoriał”, a ofiary są tam upamiętniane drewnianymi krzyżami umieszczanymi przez organizacje społeczne i aktywistów. Państwo jak dotąd nie utworzyło w Kuropatach oficjalnego memoriału, chociaż na uroczysku i wokół niego znajdują się tablice z informacją, że jest to zabytek i miejsce kaźni ofiar represji politycznych. Według szacunków badaczy w Kuropatach może spoczywać nawet 250 tys. osób, zgładzonych przez władze sowieckie w latach 30. i 40. XX wieku.

Znadniemna.pl za PAP/Justyna Prus

Szef niezależnej białoruskiej gazety Andrej Dyńko ocenił w piątek, że wizyta w Kuropatach prezydenckiego ministra Krzysztofa Szczerskiego to "ważny gest polskiej strony". "Jesteśmy Polsce wdzięczni" - powiedział z kolei opozycjonista Paweł Siewiaryniec. [caption id="attachment_31788" align="alignnone" width="500"] Minister Krzysztof Szczerski (w centrum) odwiedza Kuropaty[/caption] "To bardzo ważny gest

Drużyna „Sokół-Wołkowysk” zdobyła puchar za zajęcie I miejsca podczas zawodów, rozegranych w ramach „Pikniku sportowego”, organizowanego przy wsparciu Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie co roku przez działający przy ZPB Polski Klub Sportowy „Sokół” wspólnie z Białoruską Federacją Nordic Walking .

Zwycięska drużyna „Sokół-Wołkowysk” z gośćmi honorowymi „Pikniku sportowego” i pucharem za zajęcie I miejsca w drużynowej klasyfikacji

W tym roku wydarzenie sportowo-integracyjne działaczy ZPB odbyło się 30 czerwca nad Kanałem Augustowskim przy śluzie Dąbrówka i zgromadziło blisko dwieście zawodników, reprezentujących oddziały ZPB z: Grodna, Brześcia, Lidy, Wołkowyska, Słonimia i działającego przy Oddziale ZPB w Grodnie Uniwersytetu Trzeciego Wieku.
Reprezentanci wszystkich drużyn zdobywali dla nich punkty, startując w dyscyplinach zarówno indywidualnych, jak i zespołowych. Były to: nordic walking (na dystansie 2 kilometrów), rzutki (ang. Darts), ringo, siatkówka oraz turniej rodzinny.

Na trasie najmłodsi chodziarze z kijkami

Start nordic walking w kategorii juniorów

Ze startu wyruszyli chodziarze z kijkami w najstarszej kategorii wiekowej

Zgodnie z regulaminem za zwycięstwo w każdym starcie zawodnik, bądź zespół, zdobywał dla swojej drużyny 100 punktów, drugie miejsce premiowane było 80-cioma punktami, trzecie – 70-cioma i tak dalej. Po jednym punkcie przyznawano za sam udział w starcie, więc skarbonki drużyn swoich miejscowości napełniali nawet tacy zawodnicy, którzy pojawiali się na mecie jako ostatni.

Dzięki licznej reprezentacji i doskonałym wynikom w startach indywidualnych (w nordic walking, rzutkach i ringo) najwięcej punktów dla swojej drużyny zdobyli zawodnicy „Sokoła-Wołkowysk”. Dla swojej drużyny zgromadzili oni aż 1795 punktów o ponad 500 punktów wyprzedzając zdobywcę drugiego drużynowego miejsca – Uniwersytet Trzeciego Wieku (1270 punktów). Z pucharu za zajęcie trzeciego drużynowego miejsca cieszyli się zawodnicy „Sokoła-Lida” (1185 punktów). Udało się im wyprzedzić o 85 punktów drużynę „Sokoła-Grodno”, która z wynikiem 1100 punktów uplasowała się tuż za drużynowym podium.

Podium w klasyfikacji drużynowej. Puchary dla swoich drużyn odebrali: Aleksy Gil za III miejsce dla „Sokoła-Lida”, prezes Oddziału ZPB w Wołkowysku Maria Tiszkowska za I miejsce dla „Sokoła-Wołkowysk” i prezes UTW przy ZPB Halina Gawrus za II miejsce dla słuchaczy UTW

Z uwagi na dużą liczbę kategorii wiekowych (osobno klasyfikowano zawodników, poczynając od dzieci do lat 12 i kończąc na seniorach w wieku 70+) najwięcej punktów dla swoich drużyn przynosili zawodnicy, walczący o indywidualne miejsca na podium, czyli: chodziarze z kijkami, gracze w ringo oraz uczestnicy zawodów w darts.

Tarcza do zawodów darts

W darts wygrywał ten, kto trafiał na tarczy w najwyżej punktowane sektory

Podczas meczu ringo

Najbardziej widowiskowe za to okazały się gry zespołowe: siatkówka oraz turniej rodzinny.

O woli walki siatkarzy i ich poświęceniu na boisku może świadczyć na przykład wyrównany mecz o trzecie miejsce między reprezentacjami „Sokoła-Lida” i „Sokoła-Grodno”. W tym meczu, grający za grodnian prezes PKS „Sokół” Marek Zaniewski, zdobył na przykład punkt, rozciągając się ofiarnie w gimnastycznym szpagacie i podbijając spadającą na boisko piłkę nogą. W drużynie rywali z kolei sympatyczna lidzianka Olga Bisołowa uratowała dla swojej drużyny jeden z setów, w decydującym momencie podbijając piłkę głową.

Podczas zaciętego meczu o III miejsce w turnieju siatkówki. Na boisku drużyny „Sokół-Lida” (za siatką) i „Sokół-Grodno”

W zawodach siatkarzy zdeklasowała rywali, wygrywając wszystkie mecze bez jednego straconego seta, reprezentacja „Sokoła-Brześć”. Tuż za nią na podium stanęła reprezentacja „Sokoła-Wołkowysk”. „Sokół–Grodno” z kolei, po zaciętym meczu z lidzianami, wywalczył brąz.

Podium turnieju w siatkówce: III miejsce -„Sokół-Grodno”, I miejsce – „Sokół-Brześć” i II miejsce – „Sokół-Wołkowysk”

Dużo śmiechu i pozytywnych emocji wzbudził u publiczności turniej rodzinny. Przedstawiciele trzech, zgłoszonych do udziału w tych zawodach, reprezentacji musieli pokonywać tor z przeszkodami, niosąc piłeczkę pingpongową na rakietce i pilnując, aby nie spadła (z uwagi na wietrzną pogodę wykonanie tego zadania wcale nie było łatwe), prowadząc piłkę do gry w piłkę ręczną kijem hokejowego bramkarza i wykonując inne wymyślone przez organizatorów trudne i podstępne ćwiczenia z wykorzystaniem sprzętu sportowego.

Turniej rodzinny. Pokonywanie toru z z przeszkodami z kijem bramkarza hokejowego i piłką do gry w piłkę ręczną

Turniej rodzinny. Tor z przeszkodami należało pokonać też, trzymając piłkę do koszykówki między kolanami

Po zmierzeniu czasu pokonania toru przez każdą ze startujących drużyn okazało się, że najszybciej pokonywali tor z przeszkodami reprezentanci drużyny „Sokół- Wołkowysk”. Z drugim wynikiem zakończyła zawody rodzinna reprezentacja ze Słonimia, na miejscu trzecim uplasowali się reprezentanci „Sokoła-Brześć”.
Przez cały czas trwania „Pikniku sportowego” uczestnikom wydarzenia umilali spędzanie wolnego od udziału w startach czasu muzykanci z działającego przy Oddziale ZPB w Wołkowysku zespołu „Rezerwa”, grający polskie przeboje estradowe.

Wolny od startów czas umilali zawodnikom, grając polskie przeboje estradowe, muzykanci z zespołu „Rezerwa”, działającego przy Oddziale ZPB w Wołkowysku

Na podium uczestnicy turnieju rodzinnego: III miejsce – „Sokół-Brześc”, I miejsce – „Sokół-Wołkowysk” i II miejsce – drużyna „Radość”ze Słonimia

Wieczorem, kiedy sędziowie podliczyli zdobyte przez drużyny punkty i zweryfikowali wyniki indywidualnych startów, prezes PKS „Sokół” przy ZPB Marek Zaniewski oraz prezes Białoruskiej Federacji Nordic Walking Andrzej Dziedziewicz zaprosili wszystkich do udziału w ceremonii dekoracji zwycięzców.

Prezes PKS”Sokół” Marek Zaniewski otwiera uroczystość dekoracji zwycięzców i przedstawia honorowych gości: konsulów RP Marzenę i Jana Demczuków oraz prezesa ZPB Andżelikę Borys

W wykonaniu tych miłych obowiązków organizatorom pomogli obecni na „Pikniku sportowym” goście honorowi: pracownicy Konsulatu Generalnego RP w Grodnie, konsulowie RP Marzena i Jan Demczukowie oraz prezes Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys.

Przemawia prezes ZPB Andżelika Borys

Przemawia konsul RP Jan Demczuk

Przed rozpoczęciem ceremonii dekorowania zwycięzców prezes ZPB Andżelika Borys wyraziła wdzięczność organizatorom sportowego wydarzenia, podkreślając, że sportowa forma integracji Polaków jest niezwykle dobra, zwłaszcza wówczas kiedy, rywalizując na obiektach sportowych, porozumiewają się między sobą w języku ojczystym. – Cieszę się, że język polski był językiem roboczym waszych zmagań sportowych – mówiła prezes ZPB. Konsul Jan Demczuk w swoim wystąpieniu zwrócił z kolei uwagę na to, że ZPB organizuje tak dużą i masową imprezę sportową już drugi rok z rzędu. – Najważniejsze w tych zawodach jest to, że doskonale się bawicie, aktywnie odpoczywacie i poznajecie się nawzajem – mówił dyplomata.

Wręczenie pucharów przedstawicielom drużyn, które zgromadziłypodczas  zawodów najwięcej punktów

Znadniemna.pl

Drużyna „Sokół-Wołkowysk” zdobyła puchar za zajęcie I miejsca podczas zawodów, rozegranych w ramach „Pikniku sportowego”, organizowanego przy wsparciu Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie co roku przez działający przy ZPB Polski Klub Sportowy „Sokół” wspólnie z Białoruską Federacją Nordic Walking . [caption id="attachment_31840" align="alignnone" width="500"] Zwycięska drużyna

Metropolita mińsko – mohylewski Tadeusz Kondrusiewicz wzywa Białorusinów do przemiany duchowej. Hierarcha przewodniczył uroczystościom ku czci cudownego obrazu Matki Bożej Budsławskiej, przed którym mimo ulewnego deszczu zgromadziło się tysiące pątników z całej Białorusi.

Po procesji ze świecami rozpoczęła się nocna Eucharystia, której przewodniczył hierarcha. Arcybiskup mówił w kazaniu o kondycji moralnej współczesnego człowieka, a zwłaszcza młodszego pokolenia.

„Z jednej strony, możemy cieszyć się z wolności religii, a z drugiej przeżywamy nowe przejawy ateizmu, ignorowanie życia w duchu Ewangelii, rozluźnienie moralne, wypaczenie ustanowionego przez Boga pojęcia instytucji rodziny … Nasz naród zdał egzamin, zachował wiarę w czasach prześladowań, ale czy zdaliśmy egzamin z wolności? To pytanie dotyczy każdego z nas, a zwłaszcza młodych ludzi, którzy są na rozdrożu i często nie wiedzą, którą z nich wybrać” – powiedział Tadeusz Kondrusiewicz.

Zwracając się z narodowego sanktuarium patronki Białorusi do wszystkich Białorusinów, abp Kondrusiewicz powiedział:

„My i nasz naród, który w tym roku obchodzi 100. rocznicę proklamowania Białoruskiej Republiki Ludowej – faktu, którego nie można lekceważyć ponieważ jest częścią naszej historii – potrzebujemy przemiany duchowej. – Trzeba zacząć od siebie, nie szukając winnych. Musimy na drodze szczerego dialogu znaleźć sposób rozwiązania istniejących problemów naszego społeczeństwa. Ale nie kompromisu, ale dialogu, bo kompromis ma na celu uzyskanie „większego kawałka tortu”, zaś celem dialogu jest osiągnięcie wspólnego dobra”- cytuje słowa arcybiskupa Kondrusiewicza portal catholic.by.

Święto Matki Bożej Budsławskiej jest jednym z największych i najbardziej uroczystych świąt religijnych na Białorusi.

Co roku to narodowe sanktuarium gromadzi się dziesiątki tysięcy wiernych różnych wyznań, do Budsławia przybywają pielgrzymi z całego kraju.

Szczególnie imponująca jest nocna, wielotysięczna procesja ze świecami i obrazem Matki Bożej.

W 1598 roku papież Klemens VIII podarował obrazmińskiemu wojewodzie Janowi Pacowi z okazji jego przejścia z kalwinizmu na katolicyzm. Po śmierci Paca obraz trafił do Izaaka Sołokaja, który w 1613 roku przekazał obrazklasztorowi Bernardynów w Budsławiu.

Obraz zasłynął cudami uzdrowień, które zostały opisane przez przeora klasztoru Eleuteriusza Zielejewicza w książce „Zodiak na ziemi”. Pierwszy cud odnotowano w 1617 r., kiedy to odzyskał wzrok pięcioletni niewidomy chłopak Jozafat Tyszkiewicz, późniejszemu znany ojciec karmelita.

W latach 1654-1667, podczas wojen miedzy Rosją a Rzeczpospolitą, cudowny obraz wywieziono z Budsławia do Sokółki pod Białymstokiem. W 1864 roku władze carskie ostatecznie zlikwidowały klasztor bernardyński w odwecie za pomoc udzielaną powstańcom styczniowym, przeznaczając go na wojskowe stajnie. W konsekwencji został on zupełnie zrujnowany.

W okresie międzywojennym Budsław był położony w granicach II Rzeczpospolitej, w ówczesnym powiecie wilejskim województwa wileńskiego. Do 17 września 1939 stacjonował tam garnizon batalionu KOP „Budsław”.

Ożywienie kultu Cudownego obrazu nastąpiło dopiero na początki lat 90. W 1992 roku rozpoczęły się coroczne lipcowe pielgrzymki do obrazu Matki Boskiej Budsławskiej. 2 lipca 1996 nuncjusz papieski odczytał w sanktuarium papieski dekret, w którym ogłosił Matke Bożą Budsławską – opiekunką archidiecezji mińsko-mohylewskiej.

Znadniemna.pl za Kresy24.pl/catholic.by

Metropolita mińsko – mohylewski Tadeusz Kondrusiewicz wzywa Białorusinów do przemiany duchowej. Hierarcha przewodniczył uroczystościom ku czci cudownego obrazu Matki Bożej Budsławskiej, przed którym mimo ulewnego deszczu zgromadziło się tysiące pątników z całej Białorusi. Po procesji ze świecami rozpoczęła się nocna Eucharystia, której przewodniczył hierarcha. Arcybiskup mówił

Uroczyste poświęcenie tablicy pamiątkowej ku czci Ignacego Domeyki odbyło się 29 czerwca we wsi Połoneczka rejonu baranowickiego.

Kościół pw. św. Jerzego w Połoneczce

Ignacy Domeyko został ochrzczony 216 lat temu w zabytkowym drewnianym kościele pw. św. Jerzego. Uroczystość odbyła się podczas odpustu w dniu św. Apostołów Piotra i Pawła. Połoneczka to wieś z niezwykłą historią, położona wśród malowniczych pól i wzgórz ziemi nowogródzkiej. Tu przez 250. lat mieszkało siedem pokoleń rodu Radziwiłłów. W kościele znajdują się organy, zrobiony w Wilnie pod koniec XIX wieku, a także rzeźbiony drewniany ołtarz z siedmioma ikonami z przełomu XVIII-XIX wieków. Oprócz tego w ołtarzowej części znajduje się rodowy grobowiec Radziwiłłów.

Przemawia konsul generalny RP w Brześciu Piotr Kazakiewicz

Na uroczystość do Połoneczki przybyli wierni z okolicznych miejscowości: z Kroszyna, Baranowicz, Juszkiewicz, a także delegacja Związku Polaków na Białorusi w składzie: Alina Jaroszewicz, prezes obwodowego brzeskiego oddziału ZPB i dyrektor Polskiej Szkoły Społecznej im. Ignacego Domeyki w Brześciu, Eugeniusz Lickiewicz, prezes Oddziału ZPB w Prużanie oraz Dymitr Burec, prezes Oddziału ZPB w Juszkiewiczach. Uroczystość zaszczycił obecnością konsul generalny RP w Brześciu Piotr Kozakiewicz z małżonką Aleksandrą.

Podczas Mszy św.

Po słowie powitalnym księdza proboszcza Leonarda Okołotowicza, Tadeusz Jasiewicz, fundator tablicy, zaprezentował życiorys naszego wybitnego Rodaka. Opowiedział m.in. o osobowości i duchowości Ignacego Domeyki. Msza św. Poprzedzająca poświęcenie tablicy była celebrowana przez ordynariusza pińskiej diecezji biskupa Antoniego Dziemiankę. Podczas poświęcenia tablicy, szef placówki konsularnej w Brześciu Piotr Kozakiewicz opowiedział o wielkim patriotyzmie Ignacego Domeyki, który całym sercem tkwił w rodzinnym kraju, gloryfikował swoją Ojczyznę na drugim końcu świata – w dalekim Chile, był „wcieleniem najszlachetniejszych i najzdrowszych sił i uczuć swego pokolenia”.

Odsłonięcie tablicy przez księdza proboszcza Leonarda Okołatowicza

Poświęcenie tablicy przez biskupa Antoniego Dziemiankę

Pamięć o Ignacym Domeyce przetrwała we wszystkich krajach jego pobytu – zwłaszcza w Polsce, w Chile i na Litwie. Bardzo powoli Domeyko „wraca” na Białoruś. W Baranowiczach powstała nowa ulica Ignacego Domeyki. W 2002 roku w Brześciu, działająca tu Polska Szkoła Społeczna im. I. Domeyki zorganizowała Międzynarodową Konferencję Naukową w 200. rocznicę urodzin patrona z udziałem wybitnych domeykoznawców z Litwy, Chile, Francji i Polski na czele z profesorem J. Z. Rynem, przewodniczącym Korporacji Kulturalnej im. I. Domeyki.

Ignacy Domeyko –wybitny geolog, mineralog, geograf i etnolog, wieloletni rektor Chilijskiego uniwersytetu i członek wielu towarzystw naukowych, jeden z najbardziej znanych wychowanków Wileńskiego uniwersytetu i bohater narodowy Chile. Urodził się w Niedźwiadce, w rodzinie o głębokich tradycjach, w atmosferze patriotyzmu i religijności. Jego światopogląd kształtował się w rodzinie, potem w murach Uniwersytetu Wileńskiego, gdzie był najmłodszym studentem, oraz w szeregach Filomatów, których dewizą było: braterstwo, nauka i cnota. Tym wartościom był wierny do końca życia. Był przyjacielem Mickiewicza. Za działalność w szeregach Filaretów był więziony i wysłany na wieś pod nadzór policyjny. Po upadku powstania listopadowego, w którym wziął udział, musiał emigrować do Francji. Po ukończeniu Szkoły Górniczej w Paryżu w 1838 Domeyko wyjechał do Chile i spędził tam pół wieku. W latach 1838–46 był profesorem kolegium górniczego w La Serena, od 1846 — profesorem uniwersytetu w Santiago (1867–83 pełnił funkcję rektora). Jako rektor uniwersytetu w Santiago organizował i reformował naukę oraz szkolnictwo wyższe w Chile W 1848 otrzymał honorowe obywatelstwo Chile. Przez kilkadziesiąt lat prowadził badania geologiczne w Chile przemierzając cały kraj. W okresie 1844–45 podróżował do leżącej na południu Araukanii — krainy niepodległych jeszcze Araukanów. Po powrocie wydał monografię geograficzno-etnograficzną, pt. Araukania i jej mieszkańcy.). Założył muzeum etnograficzne w La Serena oraz krajową sieć stacji meteorologicznych. Do końca życia utrzymywał więź z Polską, od 1873 był członkiem Akademii Umiejętności. W 1884 odwiedził Polskę i rodzinne strony. W Kroszynie, na dziedzińcu majątku Zawadzkiego wraz z przyjacielem z lat młodości A.E.Odyńcem posadził dwie latorośli dębowe Zmarł 23 I 1889 w Santiago.

Tadeusz Jasiewicz – fundator tablicy z Aliną Jaroszewicz

W 1996 roku w Chile powstała grupa postulatorów, która podjęła starania o uznanie Ignacego Domeyki za Sługę Bożego w uznaniu jego bez przykładowego i heroicznego życia chrześcijańskiego na emigracji, na obczyźnie. Domeyko jest być może najpiękniejszą postacią polskiego uchodźstwa, postacią renesansową. Należy dziś do panteonu autorytetów moralnych Litwy i Polski oraz Chile. Jest nadzieja, że wejdzie na stałe do panteonu bohaterów także i Białorusi. Nowa tablica w Połoneczce to jeszcze jeden krok w tym kierunku.

Znadniemna.pl za polesie.org

Uroczyste poświęcenie tablicy pamiątkowej ku czci Ignacego Domeyki odbyło się 29 czerwca we wsi Połoneczka rejonu baranowickiego. [caption id="attachment_31821" align="alignnone" width="480"] Kościół pw. św. Jerzego w Połoneczce[/caption] Ignacy Domeyko został ochrzczony 216 lat temu w zabytkowym drewnianym kościele pw. św. Jerzego. Uroczystość odbyła się podczas odpustu w

Działająca również na Białorusi sieć Burger King postanowiła zakwestionować sens znanego przysłowia „Kurica nie ptica, Polska nie zagranica”. Część klientów poczuła się jednak zniesmaczona warunkami nowej promocji.

Marketolodzy z popularnej sieci fastfoodu wpadli na pomysł, który ich zdaniem powinien zatrzymać w kraju tych, którzy korzystając z długiego weekendu na Białorusi (od 30.06 do 03.07) zamierzali wybrać się na zakupy do Polski.

Tak zilustrowano ten plan na koncie Burger King Belarus w Facebooku:

Po co w ogóle jeździ się do Polski?
– Po proszek do prania.
– A jeszcze?
– Po papier?
– A jeszcze?
– Po smaczne jedzenie.

Po co jeździć do Polski po smaczne jedzenie, skoro jest Chicken Fries ze zniżką 25 proc. przy okazaniu Karty Polaka?!
O proszę, i Karta Polaka się przydała!

A na reklamowych banerach w barach pojawił się nawet obrazek z „dokumentem” wzorowanym na Karcie Polaka. Zamiast orzełka ma stylizowaną kurzą głowę z charakterystycznym dziobem, zaś w rubryczkach na dane osobowe można przeczytać po polsku „Kurczak” i „Frytki”. To oczywiście nie Karta Polaka, ale Karta Kurczaka – o czym też głosi stosowny napis w języku polskim.

Po weekendzie marketolodzy Burger King zamierzają przeanalizować jak wyglądały podczas niego kolejki na granicy i jeśli okaże się, że dzięki promocji uległy one skróceniu, to organizować takie promocje regularnie. Jednak jak wyjaśnił portal miejski Hrodna Life, w ciągu pierwszych dwóch akcji, z Kartą Polaka zjawiły się raptem trzy osoby.

Pomysł na preferowanie klientów z Kartą Polaka wzbudził za to falę oburzenia w sieciach społecznościowych.

– Dyskryminacja w całej krasie… W USA za taką akcję marketolog wyleciałby z pracy jak z procy – piszą użytkownicy Facebooka i VKontakte. – Bzdura na najwyższym poziomie, zwijajcie wobec tego swój biznes do Polski. Widocznie my jesteśmy dla BK narodkiem niegodnym zniżek.

W grodzieńskim Burger Kingu tłumaczą się, że to nie oni wymyślili tę promocję. To pomysł centrali w Mińsku. A zgodnie z jej planami, już niedługo w barach w nadgranicznych miastach ma się też zjawić menu po polsku – specjalnie dla turystów z sąsiedniego kraju.

Znadniemna.pl za  belsat.eu

Działająca również na Białorusi sieć Burger King postanowiła zakwestionować sens znanego przysłowia „Kurica nie ptica, Polska nie zagranica”. Część klientów poczuła się jednak zniesmaczona warunkami nowej promocji. Marketolodzy z popularnej sieci fastfoodu wpadli na pomysł, który ich zdaniem powinien zatrzymać w kraju tych, którzy korzystając z

Po raz dziesiąty w ramach akcji „Lato z Polską” do Białegostoku przyjechały dzieci z Białorusi. To 40-osobowa grupa, która gości w naszym mieście od 23 czerwca. Dziś, 29 czerwca, dzieci wraz z opiekunami odwiedziły prezydenta Białegostoku Tadeusza Truskolaskiego. W spotkaniu wzięła udział Andżelika Borys, prezes Związku Polaków na Białorusi.

Zdjęcie pamiątkowe dzieci z Białorusi z prezydentem Białegostoku Tadeuszem Truskolaskim

Pobyt grupy w mieście zorganizował Podlaski Oddział Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” i władze Białegostoku. Tegoroczne polskie wakacje dzieci z Białorusi rozpoczęły się 23 czerwca i potrwają do 2 lipca. Grupa korzysta z letnich rozrywek: wycieczek, zwiedzania, spotkań z rówieśnikami. W programie kolonii nie brakuje zajęć sportowych i kulturalnych. Są też realizowane lekcje języka polskiego. Dzięki temu dzieci mają okazję do poznawania kraju, o którym słyszeli od rodziców i dziadków.

Dzieci z Białorusi przy szkolnym autobusie

– Cieszę się, że spędzacie wakacje w Białymstoku. Tutaj macie możliwość poznania naszej kultury i historii. Odkrywacie swoje polskie korzenie. Mam nadzieję, że podoba się Wam nasze miasto i że zechcecie tu kiedyś wrócić – mówił podczas spotkania z dziećmi prezydent Tadeusz Truskolaski.

Przemawia prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski

Za ciepłe przyjęcie polskich dzieci z Białorusi prezydentowi Białegostoku Tadeuszowi Truskolaskiemu dziękuje prezes ZPB Andżelika Borys

Przemawia Anna Kietlińska, prezes Podlaskiego Oddziału Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”, współorganizującego pobyt polskich dzieci z Białorusi w Białymstoku

Podczas wizyty w Pałacyku Gościnnym dzieci przedstawiły program artystyczny, m.in. recytowały i śpiewały po polsku. W ten sposób dziękowały organizatorom za zaproszenie do Białegostoku. Prezydent przekazał grupie praktyczne upominki – plecaki z wyprawkami szkolnymi. Spotkanie zakończył słodki poczęstunek.

Prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski wręcza dzieciom plecaki z upominkami

Znadniemna.pl za Bialystok.pl/Agnieszka Błachowska

Po raz dziesiąty w ramach akcji „Lato z Polską” do Białegostoku przyjechały dzieci z Białorusi. To 40-osobowa grupa, która gości w naszym mieście od 23 czerwca. Dziś, 29 czerwca, dzieci wraz z opiekunami odwiedziły prezydenta Białegostoku Tadeusza Truskolaskiego. W spotkaniu wzięła udział Andżelika Borys, prezes

Skip to content