HomeStandard Blog Whole Post (Page 272)

Troje uczniów Polskiej Szkoły Społecznej im. Króla Stefana Batorego przy ZPB w Grodnie zostało laureatami republikańskiego (finałowego dla większości kategorii wiekowych) etapu XXVIII Konkursu Recytatorskiego im. Adama Mickiewicza „Kresy 2019”.

Daria Hlebowicz

Dymitr Sieliło

Marcin Pisalnik

Ogółem w finale białoruskim „Kresów 2019” wystartowało 33 młodych recytatorów, którzy przybyli do Grodna 24 listopada, do siedziby „Polskiej Macierzy Szkolnej na Białorusi”, z Witebska, Mohylewa, Mińska, Dzierżyńska, Wołożyna, Brześcia, Berezy, Lidy i innych miejscowości.

Byli to zwycięzcy regionalnych eliminacji konkursu, a więc najlepsi recytatorzy w swoich regionach.

Ze względu na duże zainteresowanie konkursem ze strony najmłodszych wielbicieli polskiej poezji, w tym roku finałowe zmagania krasomówcze w poszczególnych krajach odbywały się w czterech (a nie jak dotąd – w trzech) kategoriach wiekowych.

Kategoria I dopuszczała do udziału w konkursie dzieci, mające 7 lat i młodsze. Wystartowało w niej 5-ciu recytatorów, którzy niedawno opuścili mury przedszkola.

Kategoria II to głównie uczniowie podstawówek w wieku od lat 8 do 12. W tej kategorii o miano laureatów „Kresów 2019” walczyło 9-ciu recytatorów.

Kategoria III w tym roku, to kategoria dzieci i młodzieży szkolnej w wieku od 13 do 15 lat. Do zmagań przystąpiło w tej kategorii 8-miu recytatorów.

Nareszcie najbardziej prestiżowa kategoria IV, czyli młodzież w wieku od lat 16-tu i starsza, dla której finał krajowy stał się eliminacjami do Międzynarodowego Finału „Kresów 2019”, który odbędzie się w dniach 9- 14 grudnia w Białymstoku, była obsadzona jedenastoma zwycięzcami eliminacji regionalnych z całej Białorusi.

W jury białoruskiego finału „Kresów 2019” zasiadły doświadczone znawczynie sztuki recytatorskiej: prezes Podlaskiego Oddziału Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” Anna Kietlińska i wykładowca Uniwersytetu w Białymstoku dr Barbara Olech.

Przemawia Anna Kietlińska, prezes Podlaskiego Oddziału Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”

Oceniając wystąpienia recytatorów z Białorusi, jurorki wskazały na niezwykle wysoki poziom białoruskiego finału konkursu. Pozwoliło to na przyznanie młodym artystom z Białorusi trzech (a nie dwóch, jak w latach poprzednich i w innych krajach) miejsc w Finale Międzynarodowym „Kresów 2019”.

W premiowanej wyjazdem do Białegostoku, udziałem w warsztatach aktorskich i występem podczas Gali Finałowej XXVIII Konkursu Recytatorskiego im. Adama Mickiewicza „Kresy 2019” IV (najstarszej) kategorii konkursowiczów tego zaszczytu dostąpiły:

Beata Możejko z Porzecza za zajęcie I miejsca w białoruskim finale;

Daria Hlebowicz z Polskiej Szkoły Społecznej im. Króla Stefana Batorego przy ZPB w Grodnie za zajęcie II miejsca;

Weronika Żygulicz z Liceum Społecznego im. Elizy Orzeszkowej przy Polskiej Macierzy Szkolnej w Grodnie za zajęcie III miejsca.

W najstarszej kategorii konkursowej jury przyznało dodatkowo cztery wyróżnienia, których zdobywcami zostali: Wiktoria Mielnik (Lida), Barbara Ostrowska (Baranowicze), Waleria Sosnowska (Mińsk) i Aleksy Piełuć (Grodno).

Sukces Darii Hlebowicz z „Batorówki” nie okazał się jedynym osiągnięciem wychowanków, działającej przy ZPB w Grodnie placówki oświatowej.

W III kategorii wiekowej III miejsce jurorki przyznały uczniowi „Batorówki” Dymitrowi Sieliło, który został oceniony nieco gorzej od dwóch dziewczyn: Anastazji Karpowej z Brześcia (I miejsce) oraz Marii Nowik z Grodna (II miejsce).

Natomiast w II kategorii miejsca na krasomówczym „podium” zostały rozdzielone w sposób następujący:

I miejsce – Anna Staniewska (Wielkie Ejsmonty);

II miejsce – Jan Kazimierz Wiśniewski (Mińsk);

III miejsce ex aequo- Marcin Pisalnik z grodzieńskiej „Batorówki” i Uliana Tuńczyk z Brześcia.

W tej kategorii jury przyznało także cztery Wyróżnienia, które otrzymali: Michał Mamonow z Mohylewa, Katarzyna Kuzawka z Brześcia, Wioletta Szulejko z Grodna i Darin Sabune z Witebska.

W kategorii najmłodszych, zdobywcami miejsc na podium zostały wszystkie pięcioro dzieciaków:

I miejsce – Katarzyna Uchnalowa z Mohylewa;

II miejsce ex aequo – Zofia Majerko z Brześcia i Dominik Gorodecki z Mińska;

III miejsce ex aequo – Daria Kuzawko z Brześcia i Wiktoria Strybuć z Lidy.

Jak ujawniła w słowie podsumowującym konkurs przewodnicząca jury Anna Kietlińska „w tegorocznej edycji „Kresów” tylko na Białorusi wzięło udział ponad 3 tysiące młodych recytatorów. Uwzględniając szeroki wymiar międzynarodowy konkursu, w którym biorą udział miłośnicy polskiej poezji z Litwy, Łotwy, Estonii, Białorusi, Ukrainy, Rosji, Kazachstanu, Uzbekistanu, Rumunii, Bułgarii, Mołdawii, Gruzji, Serbii, Grecji i Czech, ogólną liczbę tegorocznych konkursowiczów „Kresów” należy szacować na kilkadziesiąt tysięcy, a uczestników Międzynarodowego Finału w Białymstoku, wśród których znajdzie się trzech reprezentantów z Białorusi, można nazwać elitą amatorów sztuki recytowania poezji polskiej w naszej części Europy.

Konkurs Recytatorski im. Adama Mickiewicza „Kresy” jest jednak takim wydarzeniem, które otwiera swoim laureatom drzwi do przejścia z amatorskiego poziomu artystycznego na poziom profesjonalny. Świadczy o tym fakt, że z grona laureatów edycji „Kresów” z lat poprzednich wielu robi karierę w branży aktorskiej, zarówno filmowej, jak i teatralnej. Wśród laureatów Konkursu są, na przykład, tacy uznani aktorzy, jak: Agata Meilute z Litwy (role w produkcjach filmowych: „Popiełuszko. Wolność jest w nas”, „Mała Moskwa”, „Samotność w sieci” i innych), Jan Drawnel z Litwy („Miasto 44”,„Boża podszewka”, „Ratownicy”, „Oda do radości” i inne) czy Teresa Branna z Czech („Mistrz”, „Na dobre i na złe”, „Na Wspólnej” i inne). Wielu uczestników Konkursu wybiera studia w Polsce, często na kierunkach artystycznych.

Organizatorem i pomysłodawcą Konkursu Recytatorskiego im. Adama Mickiewicza „Kresy” jest Podlaski Oddział Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”, a partnerami wydarzenia na Białorusi są: „Polska Macierz Szkolna na Białorusi” oraz Konsulat Generalny RP w Grodnie.

Fundatorami nagród książkowych dla laureatów białoruskiego finału „Kresów” są: Podlaski Oddział Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” i Konsulat Generalny RP w Grodnie.

Znadniemna.pl

Troje uczniów Polskiej Szkoły Społecznej im. Króla Stefana Batorego przy ZPB w Grodnie zostało laureatami republikańskiego (finałowego dla większości kategorii wiekowych) etapu XXVIII Konkursu Recytatorskiego im. Adama Mickiewicza „Kresy 2019”. [caption id="attachment_43159" align="alignnone" width="480"] Daria Hlebowicz[/caption] [caption id="attachment_43160" align="alignnone" width="480"] Dymitr Sieliło[/caption] [caption id="attachment_43161" align="alignnone" width="480"] Marcin Pisalnik[/caption] Ogółem

Na Białorusi wzrośnie liczba punktów, przez które zagraniczni turyści będą mogli wjechać w trybie bezwizowym – zapowiedział białoruski minister gospodarki.

– Planujemy nadal rozszerzać strefy bezwizowe i uprościć wjazd gościom z zagranicy przez lotniska w miastach obwodowych i lądowe przejścia graniczne – obiecał Dzmitryj Krutoj.

Szef resortu odniósł się do kwestii ruchu bezwizowego podczas posiedzenia białorusko-szwajcarskiego forum gospodarczego, którego odbyło się 26 listopada w Mińsku.

– Tryb bezwizowy jest bardzo ważną decyzją, którą już podjęto. Działa on obecnie w Narodowym Porcie Lotniczym Mińsk oraz częściowo w regionie Brześcia i Grodna, gdzie przyniósł poważne efekty – cytuje go rządowa agencja informacyjna BiełTA.

BiełTA przypomina też, że niedawno wszedł w życie dekret prezydenta Łukaszenki, który połączył w jedną, dwie strefy bezwizowe funkcjonujące dotąd osobno w obwodzie brzeskim i grodzieńskim. Teraz objęła ona jeszcze dodatkowo pięć rejonów (powiatów) Grodzieńszczyzny: brzostowicki, wołkowyski, werenowski, lidzki oraz szczuczyński.

Na terenie tej strefy obywatele 73 państw świata – w tym Polski – mogą przebywać przez 15 dni. Inne rozwiązanie przyjęto dla podróżnych z tych krajów, którzy przylatują samolotem do Mińska. Mogą oni przebywać na Białorusi aż 30 dni, pod warunkiem, że opuszczą ją w ten sam sposób.

Znadniemna.pl za belsat.eu

Na Białorusi wzrośnie liczba punktów, przez które zagraniczni turyści będą mogli wjechać w trybie bezwizowym – zapowiedział białoruski minister gospodarki. – Planujemy nadal rozszerzać strefy bezwizowe i uprościć wjazd gościom z zagranicy przez lotniska w miastach obwodowych i lądowe przejścia graniczne – obiecał Dzmitryj Krutoj. Szef resortu

Miło jest nam poinformować, że mamy kolejne zgłoszenie do naszej akcji upamiętniania waszych, Szanowni Czytelnicy, przodków. Siostry Zinaida Butienko i Tatiana Klemientionok postanowiły upamiętnić swojego ojca – bombardiera 29. Pułku Artylerii Lekkiej II RP, kaprala 9. Pułku Artylerii Ciężkiej w II Korpusie Polskim, potocznie zwanym Armią Andersa, Zesłańca-Sybiraka Mikołaja Sawoniewicza.

Mikołaj Sawoniewicz, jako kapral w Armii Andersa

Córki bohatera Tatiana i Zinaida  w pierwszych latach życia wychowywały się na dalekiej Syberii w obwodzie irkuckim, do którego wraz z rodziną po wojnie został zesłany nasz dzisiejszy bohater. Przez całe życie pielęgnowały one pamięć o ojcu, zachowując pamiątki po nim i szukając informacji o jego losach wojennych m.in. w archiwach Wielkiej Brytanii. To właśnie w dużej mierze dzięki odpowiedzi na zapytanie Zinaidy Butienko  z Wielkiej Brytanii udało nam się odtworzyć przebieg służby kaprala Mikołaja Sawoniewicza w okresie II wojny światowej. Informacje archiwalne uzupełnione zostały wspomnieniami o ojcu, którymi podzieliły się z nami córki bohatera.

Zapraszamy do zapoznania się z biografią Mikołaja Sawoniewicza:

Mikołaj Sawoniewicz, urodził się 6 czerwca 1915 roku we wsi Doroszewicze ( w II Rzeczypospolitej – gmina Łasza, powiatu grodzieńskiego, województwa białostockiego) w rodzinie chłopskiej Anastazji (z domu Żukowskiej) i Aleksego Sawoniewiczów.

Wieś Doroszewicze, w której urodził się nasz bohater była miejscowością, w której większość mieszkańców była Białorusinami i wyznawała prawosławie. W prawosławiu ochrzczono także małego Mikołaja, który w życiu dorosłym uważał się jednak za Polaka. Niestety, nie znamy  jakiej narodowości  byli rodzice Mikołaja (być może była to rodzina mieszana), gdyż tragicznie zginęli, kiedy nasz bohater miał zaledwie 5 lat.

Mikołaja i jego dwóch braci wychowywała ich starsza siostra Maria. Jak wspomina starsza córka Mikołaja Sawoniewicza, we wsi Doroszewicze działała szkoła, do której musiał w dzieciństwie i młodości uczęszczać jej ojciec.

Po ukończeniu nauki nasz bohater pracował na roli, pomagając siostrze Marii w prowadzeniu rodzinnego gospodarstwa. Pod koniec lat 30. minionego stulecia Mikołaja wcielono do Wojska Polskiego w celu odbycia przez niego służby zasadniczej. Trafił  do 29. Pułku Artylerii Lekkiej, którego I. dywizjon stacjonował w Suwałkach. Do niego został właśnie przypisany poborowy z Doroszewicz.

Bombardier Mikołaj Sawoniewicz w czasie służby zasadniczej, odbywanej w 29. Pułku Artylerii Lekkiej Wojska Polskiego II RP

W wojsku Mikołaj Sawoniewicz musiał zarekomendować siebie jako dobry żołnierz, gdyż awansował na stopień bombardiera.

Wybuch II wojny światowej zastał naszego bohatera w wojsku. Walcząc w wojnie obronnej przeciwko Niemcom bombardier Mikołaj Sawoniewicz, po rozbiciu pułku przez Niemców, w odróżnieniu od wielu swoich kolegów nie trafił do niewoli niemieckiej, lecz próbował przedostać się w rodzinne strony, które już zostały okupowane przez Sowietów. Wracający do rodzinnych Doroszewicz młody polski żołnierz został zauważony przez patrol czerwonoarmistów i aresztowany.  Jako jeniec, został wywieziony  do Rosji i trafił do obozu w Kozielsku. Nie był oficerem, więc udało mu się uniknąć tragicznego losu, jaki spotkał wielu współwięźniów naszego bohatera, osadzonych w tym obozie i rozstrzelanych przez NKWD w ramach Zbrodni Katyńskiej.

Z niewoli sowieckiej wyzwolił naszego bohatera, podobnie jak tysiące więzionych przez Sowietów Polaków, układ Sikorski-Majski, na którego mocy na terenie ZSRR w 1941 roku zaczęło się formowanie  Armii Polskiej pod dowództwem generała Władysława Andersa. Mikołaj Sawoniewicz, mający już doświadczenie bojowe, zgłosił się do tej formacji zbrojnej, otrzymując przydział do 6. Pułku Artylerii Lekkiej, z którym przekroczył sowiecko-irańską granicę, aby 1 kwietnia 1942 roku wraz z kolegami przejść pod dowództwo Armii Brytyjskiej, tworząc II Korpus Polski, zwany potocznie Armią Andersa. W Armii Andersa dowództwo przeniosło naszego bohatera do innej jednostki. Mikołaj Sawoniewicz otrzymał przydział do 9. Pułku Artylerii Ciężkiej, w którym  dosłużył się do stopnia kaprala.

Z Armią Andersa Mikołaj Sawoniewicz przeszedł cały szlak bojowy. W 1944 roku, podczas działań bojowych we Włoszech, nasz bohater brał udział w walkach w Apeninach Południowych na linii rzek Sangro i Rapido, w bitwie o Monte Cassino, bitwie o Ankonę. Potem walczył także w Apeninach Północnych, gdzie wraz ze swoim oddziałem artylerii toczył boje na linii rzeki Senio i brał udział  w bitwie o Bolonię.

Legitymacja, upoważniająca kaprala Mikołaja Sawoniewicza do noszenia odznaki pamiątkowej II Korpusu Polskiego

Legitymacja, upoważniająca kaprala Mikołaja Sawoniewicza do noszenia odznaki pamiątkowej 2. Grupy Artylerii

Za bohaterstwo i ofiarność, przejawioną podczas działań wojennych w różnych okresach II wojny światowej Mikołaj Sawoniewicz został odznaczony medalami brytyjskimi i polskimi.

Wielka Brytania odznaczyła go: „Gwiazdą za wojnę 1939-45”, „Gwiazdą Italii”, „Medalem Obrony” i „Medalem Wojny 1939 – 1945”.

Zaświadczenie o nadanych kapralowi Mikołajowi Sawoniewiczowi wojennych odznaczeniach brytyjskich

Brytyjskie odznaczenia Mikołaja Sawoniewicza

Od Polski otrzymał Krzyż Pamiątkowy Monte Cassino i Medal „Za udział w wojnie obronnej 1939”.

Legitymacja upoważniająca kaprala Mikołaja Sawoniewicza do noszenia Krzyża Pamiątkowego Monte Cassino

Po zakończeniu działań bojowych przez II Korpus Polski, nasz bohater został skierowany do Wielkiej Brytanii, gdzie został zdemobilizowany z honorami  14 września 1947 roku. Zwalniając się z wojska Mikołaj Sawoniewicz mógł pozostać w Wielkiej Brytanii, bądź wyemigrować do jakiegoś kraju zachodniego. Postanowił jednak wracać do rodzinnej wsi.

Zaświadczenie demobilizacyjne Mikołaja Sawoniewicza

Zaświadczenie demobilizacyjne Mikołaja Sawoniewicza – druga kartka z odciskami lewego i prawego kciuków bohatera

Tuż po powrocie w 1947 roku do Doroszewicz Mikołaj Sawoniewicz ożenił się z Niną (z domu Jańczenią) i, jako że nie miał gdzie mieszkać, zamieszkał w domu rodzinnym żony. Rok po ożenku u młodego małżeństwa urodziła się pierwsza córka – nasza czytelniczka Zinaida. Szczęśliwe życie  małżeństwa Sawoniewiczów trwało bardzo krótko. Ktoś musiał donieść, że Mikołaj podczas wojny zamiast w Armii Czerwonej walczył na Zachodzie. Z punktu widzenia władz sowieckich był to wystarczający powód, aby takiego osobnika wraz z rodziną, w której było paromiesięczne dziecko,  wysłać na Syberię.

Mikołaj Sawoniewicz z żoną Niną i córeczką Zinaidą na zesłaniu w mieście Czeremchowo w obwodzie irkuckim

– W nocy do naszego domu podjechał samochód z funkcjonariuszami NKWD – opowiedziała córka bohatera. W ciągu kilku minut Sawoniewiczowie załadowali na ciężarówkę jakieś rzeczy i zostali przywiezieni na stację kolejową, gdzie formował się skład z bydlęcych wagonów, w których zesłańców zawieziono w głąb Syberii.

Rodzina Sawoniewiczów trafiła do miejscowości Czeremchowo w obwodzie irkuckim. Wszyscy mieszkańcy  tego  miasteczka pracowali przy wydobyciu węgla. W kopalni zatrudnił się też nasz bohater. Rodzina mieszkała w niezwykle skromnych warunkach w baraku wraz z wieloma innymi rodzinami zesłańców. Każde „mieszkanie”  wyglądało jako pokoik, którego ścianami były prowizoryczne, zbite z desek przegródki, oddzielające jeden lokal od drugiego. Mimo tak trudnych warunków bytowych żona Mikołaja w roku 1953 urodziła mu drugą córkę  – naszą czytelniczkę – Tatianę. Dorastała tym czasem jej starsza siostra Zinaida, aby w roku 1955 pójść do pierwszej klasy miejscowej szkoły.

Córki małżenstwa Sawoniewiczów Zinaida (po prawej) i urodzona na Syberii Tatiana na zesłaniu

Uroczystość na zesłaniu na Syberii. Rodzina Sawoniewiczów (od lewej – ojciec, matka i dwie córeczki) z sąsiadami z baraku

Mieszkanie w baraku, tęsknota za rodzinną wsią, a także poczucie niesprawiedliwości, polegającej na ukaraniu bez winy bohatera wojennego, sprawiły, że Mikołaj Sawoniewicz w roku 1956 skierował do sądu Białoruskiej SRR prośbę o rehabilitację i pozwolenie wrócić na Grodzieńszczyznę. Prośba  żołnierza Armii Andersa została rozpatrzona pozytywnie i został on oczyszczony z zarzutów. W tym samym roku cała rodzina wróciła do Doroszewicz pod Grodnem. Dom żony Mikołaja – Niny – był, niestety, zajęty już przez nieznajomych ludzi, ale, na szczęście, nie był zajęty dom rodzinny po rodzicach Mikołaja. Budynek był jednak w bardzo zaniedbanym stanie, więc rodzina z dwoma dziećmi pomieszkała w nim zaledwie dwa miesiące, po czym przygarnęła ją mieszkająca w Grodnie siostra Niny.  Mikołaj Sawoniewicz zatrudnił się w Grodnie w zakładach budowlanych i pracował jako budowniczy, a jego żona została sanitariuszką w Grodzieńskim Szpitalu Wojskowym.

Z czasem rodzinie udało się otrzymać własne mieszkanie i życie potoczyło się w miarę spokojnie i szczęśliwie.

Były żołnierz, który walczył w II wojnie światowej od chwili jej wybuchu i do samego końca, nigdy nie mógł skorzystać ze świadczeń kombatanckich, przyznawanych sowieckim weteranom wojennym. Kiedy poszedł do komisariatu wojskowego w Grodnie po odbiór książeczki wojskowej –  otrzymał dokument z  wpisem: „W Armii Radzieckiej nie służył”, co było, oczywiście, prawdą, ale też upokorzeniem dla żołnierza, który o swojej prawdziwej epopei wojennej nie mógł opowiadać właściwie nikomu, aby nie być posądzonym o „agitację antyradziecką”.

A jednak czasy pokoju były dla rodziny Sawoniewiczów czasami błogosławionymi. W roku 1965, kiedy nasz bohater stał się czterdziestolatkiem, w rodzinie pojawiła się trzecia córeczka. Nina i Mikołaj dali jej imię Łarysa.

– Kiedy ojciec się zestarzał, to nigdy nie narzekał na życie. Mówił, że  nie może gniewać Boga, gdyż mimo trudności losu, dożył sędziwego wieku  – wspominała średnia córka Mikołaja Tatiana Klemientionok.

Zmarł bohater wojenny, kapral artylerii w II Korpusie Polskim Armii Brytyjskiej Mikołaj Sawoniewicz 8 maja 1993 roku i został pochowany na grodzieńskim cmentarzu komunalnym. Córki postawiły na jego grobie prawosławny krzyż, gdyż ojciec nigdy nie wyrzekł się wyznania, w którym został ochrzczony, choć sam siebie uważał za Polaka, a miłość do Polski, jej kultury i historii przekazał swoim córkom.

Cześć Jego Pamięci!

PS. Mikołaj Sawoniewicz, nigdy nie przypiął swoich brytyjskich ani polskich odznaczeń do marynarki i nie mógł się nimi pochwalić  przed znajomymi, gdyż władza radziecka traktowała je jako odznaczenia nadane przez rządy państw wrogich ZSRR. Brytyjskich odznaczeń Mikołaj Sawoniewicz nawet nie zabrał ze sobą do ZSRR. Dopiero w lipcu 2018 roku córki bohatera Zinaida Butienko i Tatiana Klemientionok zostały zaproszone do Mińska, do Ambasady Wielkiej Brytanii, gdzie ambasador brytyjska na Białorusi Fionna Gibb w towarzystwie ambasadora RP na Białorusi Artura Michalskiego uroczyście przekazała im medale ich ojca – śp. kaprala Mikołaja Sawoniewicza.

Brytyjskie odznaczenia wojenne kaprala Mikołaja Sawoniewicza, wystawione podczas uroczystości ich przekazania potomkom bohatera w Ambasadzie Wielkiej Brytanii w Mińsku

Córki Mikołaja Sawoniewicza Tatiana Klemientionok i Zinaida Butienko podczas uroczystości przekazania im brytyjskich odznaczeń wojennych ojca

Ambasador RP na Białorusi Artur Michalski i ambasador Wielkiej Brytanii na Białorusi Fionna Gibb uroczyście przekazują córkom kaprala Mikołaja Sawoniewicza odznaczenia ich ojca

Znadniemna.pl na podstawie wspomnień i dokumentów, udostępnionych przez córki bohatera Zinaidę Butienko i Tatianę Klemientionok

Miło jest nam poinformować, że mamy kolejne zgłoszenie do naszej akcji upamiętniania waszych, Szanowni Czytelnicy, przodków. Siostry Zinaida Butienko i Tatiana Klemientionok postanowiły upamiętnić swojego ojca - bombardiera 29. Pułku Artylerii Lekkiej II RP, kaprala 9. Pułku Artylerii Ciężkiej w II Korpusie Polskim, potocznie zwanym

Prezydenci Litwy i Polski, Gitanas Nausėda i Andrzej Duda, złożyli hołd bohaterom Powstania Styczniowego w przemówieniach wygłoszonych w piątek w Wilnie podczas uroczystości pogrzebowych 20 uczestników tego niepodległościowego zrywu.

W południe w Katedrze Wileńskiej odprawiona została msza pogrzebowa pod przewodnictwem biskupów Litwy, Polski i Białorusi. Po jej zakończeniu prezydenci Litwy i Polski wygłosili przemówienia, po czym kondukt żałobny wyruszył w stronę Cmentarza na Rossie, gdzie w centralnej kaplicy spoczną powstańcy.

Uroczystości pogrzebowe w piątek były możliwe dzięki odnalezieniu szczątków 20 uczestników Powstania – wśród nich przywódców zrywu, Wincentego Konstantego Kalinowskiego i Zygmunta Sierakowskiego – podczas prac archeologicznych na wileńskiej Górze Zamkowej.

Przywódca Litwy powiedział w przemówieniu, że podnoszone przez uczestników Powstania „idee praw obywatelskich, wolności sumienia, praw, sprawiedliwości społecznej stanowiły znak otwartości naszych narodów na nowoczesność”.

Podkreślił, że powstańcy styczniowi nie godzili się na zniewolenie swojej ojczyzny, a carska Rosja polowała na nich „jak na dzikiego zwierza”. „Zwłoki uczestników Powstania zostały ukryte, aby nie świeciły przykładem i nie inspirowały nowych pokoleń o walki o wolność. Nigdy jednak o nich nie zapomnieliśmy” – mówił. Podkreślał, że identyfikację zwłok Sierakowskiego umożliwiło odnalezienie przez litewskich archeologów jego obrączki ślubnej.

„Powstanie Styczniowe na Litwie przez długi czas było tematem skomplikowanym. Nie byliśmy pewni, jak nowoczesną Litwę połączyć z dziedzictwem Litwy historycznej. Pochówek szczątków powstańców pozwala nam na nowo przemyśleć XIX-wieczną historię Litwy i całego regionu, lepiej zrozumieć jej złożoność” – powiedział Nauseda.

Litewski przywódca podkreślał, że obecnie można jeszcze usłyszeć opinie, że „godność człowieka i wolność nie są wiele warte”, ale historia XX wieku pokazała, jak mogą upadać opresyjne reżimy.

„Trzeba tylko iskry, żeby rozgorzał potężny pożar. Trzeba tylko grupy odważnych ludzi”, aby historia zmieniła swój bieg, „trzeba przychylnych okoliczności, aby beznadziejny, zdawałoby się, pomysł stał się rzeczywistością” – powiedział.

Prezydent Litwy mówił, że „Litwini, Polacy, Białorusini, Ukraińcy i Łotysze – wszyscy doświadczyliśmy wielu nieszczęść”. Zaznaczył, że wszystkie te narody podjęły liczne próby i ostatecznie były w stanie „odrodzić swą państwowość”.

Prezydent Duda podkreślił z kolei, że w ramach piątkowych uroczystości „my, współcześni, stajemy tu, aby uczcić heroizm i ofiarę naszych poprzedników” oraz „zamanifestować, że jednoczy nas ta sama, co ich wtedy, przed 156 laty, wspólnota pamięci i losów, wspólnota wartości i wspólnota dążeń”.

To wielkie i ważne wydarzenie, że „stajemy dzisiaj tutaj razem – Polacy, Litwini, Białorusini, Łotysze, Ukraińcy” – ocenił.

„Jesteśmy tutaj jako przedstawiciele państw Europy Środkowej, ale jesteśmy tutaj także jako depozytariusze wielkiego dziedzictwa Rzeczypospolitej wielu narodów, którą nasi przodkowie kiedyś współtworzyli” – mówił.

Duda wskazywał, że zryw z 1863 r. skierowany był przeciwko imperium carów, które niszczyło nasze wspólne państwo i zniewoliło nasze narody. Dodał, że Powstanie Styczniowe było „ostatnim akordem tej przepięknej symfonii różnych kultur, języków i wyznań, jaką niegdyś rozbrzmiewała dawna Rzeczpospolita”.

Powstanie Styczniowe nazwał „wspólnym bojem wielu narodów dawnej Rzeczypospolitej”. Podkreślił, że jego bohaterowie otrzymują spóźniony godny pochówek, a w ich osobach składany jest hołd wszystkim uczestnikom tamtego zrywu.

W przemówieniu prezydent podkreślił, że przed blisko trzema laty archeolodzy odkryli szczątki bohaterów. „Bez trumien, ze związanymi z tyłu rękami, ich ciała wrzucono do jam grobowych i zasypano wapnem. Dobrze znamy ten charakterystyczny, barbarzyński obyczaj kontynuowany od białego do czerwonego caratu, wciąż przecież odnajdujemy bezimienne doły śmierci ze zwłokami ofiar żołnierzy partyzantki antysowieckiej zamordowanych przez czerwony reżim” – mówił.

„Pamiętamy dzisiaj także o nich, o polskich Żołnierzach Wyklętych, o litewskich Leśnych Braciach i o innych, bo wszyscy oni (…) są dla naszych narodów bohaterami wolności. Wszystkich ich miał też spotkać taki sam los – potępienie, zhańbienie, zgładzenie, zapomnienie” – zaznaczył Duda.

Jednak „pielęgnowaliśmy pamięć o nich wbrew przemilczeniom, czciliśmy po cichu ich czyny w domach i na cmentarzach, a dzisiaj robimy to uroczyście” – wskazał Andrzej Duda.

W uroczystościach pogrzebowych 20 powstańców styczniowych w Wilnie wzięła udział ok. stuosobowa delegacja działaczy Związku Polaków na Białorusi z Grodna, Lidy, Wołkowyska i innych miejscowości.

Uroczystości pogrzebowe uczestników i przywódców powstania styczniowego, których szczątki odnaleziono w ostatnich latach podczas prac archeologicznych

W 2017 roku na Górze Zamkowej rozpoczęto badania archeologiczne, w trakcie których znaleziono szczątki powstańców styczniowych straconych na Placu Łukiskim w Wilnie

Źródła historyczne wskazują, że w latach 1863-1864 powieszono tam bądź rozstrzelano w sumie 21 osób

Wszystkich pogrzebano w tajemnicy przed rodziną i bliskimi, bez trumien i ze związanymi rękoma

Do tej pory udało się odnaleźć szczątki tylko 20 powstańców

Katedra Wileńska: Prezydenci Polski i Litwy Andrzej Duda i Gitanas Nausėda

Mszę pogrzebową poprowadzili biskupi Litwy, Polski i Białorusi

Katedra Wileńska: Msza pogrzebowa uczestników i przywódców powstania styczniowego

Katedra Wileńska: Prezydent Litwy Gitanas Nausėda

Prezydent RP: Przed blisko trzema laty archeolodzy odkryli szczątki bohaterów. Bez trumien, ze związanymi z tyłu rękami, wrzucono ich ciała do jam grobowych i zasypano wapnem. Dobrze znamy ten charakterystyczny barbarzyński obyczaj, kontynuowany „od białego do czerwonego caratu”

Prezydent RP: W naszych krajach wciąż przecież odnajdujemy bezimienne doły śmierci ze zwłokami ofiar – żołnierzy partyzantki antysowieckiej, zamordowanych przez czerwony reżim.

Prezydent RP: Spotykamy się tutaj wszyscy – Polacy, Litwini, Białorusini, Łotysze, Ukraińcy – jako ludzie wolni, reprezentanci wolnych narodów, które są gospodarzami we własnych suwerennych państwach.

– Składamy hołd wszystkim uczestnikom zrywu 1863 roku. Był to wspólny bój wielu narodów dawnej Rzeczypospolitej – dodał Andrzej Duda

Katedra Wileńska: Msza pogrzebowa uczestników i przywódców powstania styczniowego

Katedra Wileńska: Uroczystości pogrzebowe odnalezionych bohaterów powstania styczniowego

Kondukt żałobny na ulicach Wilna

Na czele konduktu trumny z ciałami przywódców zrywu: Zygmunta Sierakowskiego i Konstantego Kalinowskiego

Procesja żałobna przeszła głównymi ulicami Starego Miasta: Zamkową, Wielką i Ostrobramską

Prezydent Andrzej Duda oraz Prezydent Litwy Gitanas Nausėda podczas uroczystości pogrzebowych powstańców styczniowych na ulicach Wilna

Wilno: Procesja żałobna przeszła głównymi ulicami Starego Miasta: Zamkową, Wielką i Ostrobramską

Delegacja Związku Polaków na Białorusi na uroczystościach pogrzebowych

Znadniemna.pl za Dzieje.pl/PAP/ Foto: Grzegorz Jakubowski i Jakub Szymczak/KPRP/facebook.com

Prezydenci Litwy i Polski, Gitanas Nausėda i Andrzej Duda, złożyli hołd bohaterom Powstania Styczniowego w przemówieniach wygłoszonych w piątek w Wilnie podczas uroczystości pogrzebowych 20 uczestników tego niepodległościowego zrywu. W południe w Katedrze Wileńskiej odprawiona została msza pogrzebowa pod przewodnictwem biskupów Litwy, Polski i Białorusi. Po

Dwa tematy zdominowały tradycyjne zebranie wtorkowe Oddziału Miejskiego Związku Polaków na Białorusi w Grodnie, które odbyło się 19 listopada. Z Polakami Grodna spotkali się w tym dniu redaktorzy mediów ZPB.

Przemawia redaktor naczelny portalu Znadniemna.pl

Szefowie gazety „Głos znad Niemna na uchodźstwie” i portalu Znadniemna.pl Iness Todryk-Pisalnik i Andrzej Pisalnik zaprezentowali członkom ZPB otwartą niedawno uroczyście i przygotowaną przy pomocy Konsulatu Generalnego RP w Grodnie wystawę pt. „Dziadek w polskim mundurze”, która stała się podsumowaniem prowadzonej od pięciu lat akcji o tej samej nazwie.

Redaktor naczelna „Magazynu Polskiego” Irena Waluś, będąca także wiceprezesem ZPB, wraz z fotografikiem Anatolem Bagieńskim zaprezentowała zgromadzonym na zebraniu fotograficzne wspomnienia z odbytej w październiku przez grupę działaczy ZPB z różnych oddziałów terenowych organizacji autokarową pielgrzymkę po rozsianych po Polsce sanktuariach i świętych miejscach.

W pierwszej części spotkania Andrzej Pisalnik, opowiedział zebranym o prowadzonej przez niego i jego małżonkę Iness Todryk-Pisalnik akcji, upamiętniającej naszych przodków, którzy wkładając w różnych okresach dziejowych mundur polski dawali świadectwo ofiarności i polskiego patriotyzmu obywateli polskich, mieszkających, bądź walczących na Kresach Wschodnich Rzeczypospolitej Polskiej.

Małżeństwo Pisalników zachęcało członków Oddziału Miejskiego Związku Polaków na Białorusi w Grodnie do szukania w archiwach domowych pamiątek po ich przodkach i zgłaszania ich do prowadzonej akcji pt. „Dziadek w polskim mundurze”. Iness Todryk-Pisalnik i Andrzej Pisalnik pochwalili się, że pięć lat trwania akcji udało im się przy wsparciu Fundacji Wolność i Demokracja oraz Senatu RP podsumować wydaniem wszystkich publikowanych na portalu i w gazecie biogramów bohaterów akcji pod wspólną okładką. – Chcielibyśmy z waszą pomocą uzbierać znowu taką ilość biogramów, której starczyłoby na wydanie kolejnego tomu w ramach prowadzonej przez nas akcji – mówiła redaktor Iness Todryk-Pisalnik, a Andrzej Pisalnik zachęcał uczestników zebrania do odwiedzania redakcji, mieszczącej się w centrali Związku Polaków na Białorusi, i przynoszenia zdjęć przodków w polskich mundurach oraz innych pamiątek po nich. – Żadnego zdjęcia, ani dokumentu, ani innej pamiątki sobie nie zabierzemy. Podczas waszej wizyty w redakcji zrobimy tylko kopie tych pamiątek na potrzebę przyszłej publikacji o waszym przodku i spiszemy wasze wspomnienie o nim, które pomoże nam sporządzić zgrabny biogram waszego bohaterskiego krewnego – mówił Andrzej Pisalnik.

Przemawia wiceprezes ZPB Irena Waluś, redaktor naczelna „Magazynu Polskiego”

W drugiej części spotkania, poświęconej wspomnieniom z pielgrzymki po polskich sanktuariach i świętych miejscach, zgromadzeni na sali Polacy obejrzeli slideshow autorstwa Anatola Bagieńskiego o pobycie pielgrzymów z Białorusi w Częstochowie, Krakowie, Wadowicach, Kalwarii Zebrzydowskiej, Licheniu, Zakopanem i innych miejscach, odwiedzanych masowo przez pielgrzymów z Polski i całego świata. Każde z pokazywanych zdjęć komentowała podczas prezentacji redaktor Irena Waluś, która była koordynatorem wspominanej pielgrzymki z ramienia ZPB.

Przemawia Anatol Bagieński

Znadniemna.pl

Dwa tematy zdominowały tradycyjne zebranie wtorkowe Oddziału Miejskiego Związku Polaków na Białorusi w Grodnie, które odbyło się 19 listopada. Z Polakami Grodna spotkali się w tym dniu redaktorzy mediów ZPB. [caption id="attachment_43067" align="alignnone" width="480"] Przemawia redaktor naczelny portalu Znadniemna.pl[/caption] Szefowie gazety „Głos znad Niemna na uchodźstwie” i

Szanowni Czytelnicy, poszukujemy informacji o następujących osobach, związanych z Grodzieńszczyzną w okresie II Rzeczypospolitej i lat II wojny światowej, obywatelach RP:

Janie Bispingu, właścicielu majątku Massalany koło Grodna (rej. brzostowicki).

Massalany (przed wybuchem wojny – wieś – 47 domów mieszkalnych oraz folwark – 13 domów mieszkalnych) stanowiły siedzibę ordynacji, należącej do spolszczonej rodziny Bispingów. Ostatnim Ordynatem był Jan Bisping , ur. w 1880 roku, żonaty z Marią Józefą hr. Zamoyską (jej pierwszym mężem był ks. Karol Radziwiłł), ojciec dwanaściorga dzieci, szambelan Ojca św. Piusa X.

Po wybuchu wojny 18 września 1939 roku do majątku Massalany przybyła uzbrojona grupa komunistów, na której czele stał Józef Gawryluk. Grupa ta kilka godzin wcześniej miała dokonać zabójstwa i grabieży na polskiej rodzinie w sąsiednim folwarku Golnie. Jan Bisping został jednak wcześniej ostrzeżony przed niebezpieczeństwem i opuścił majątek wraz z rodziną, udając się w kierunku Łomży. Po zajęciu i tych terenów przez wojska sowieckie – rodzina Bispingów została wydana nowym władzom przez miejscowych komunistów i wraz z dziećmi osadzona w areszcie w miejscowości Wizna.

5 października 1939 r. cała rodzina została przewieziona do więzienia w Łomży, gdzie zwolniono matkę z dziećmi, a ojca pozostawiono w areszcie. Rodzina nie spotkała się z nim już nigdy więcej.

Po latach jedna z jego córek Elżbieta z Bispingów Henrykowa Morman tak wspominała tę chwilę: Mama z nami stała jeszcze jakiś czas przed tą ponurą bramą z nadzieją, że może Papę wypuszczą, albo że coś nam powiedzą, ale po krótkim czasie wyszedł strażnik więzienny i kazał nam jak najprędzej stąd się wynosić, bo inaczej i nas zaaresztują. Do tej pory pamiętam jak krzyczał – Poszoł won. Zrobiliśmy parę kroków, żeby odejść od bramy i stanęliśmy zupełnie ogłupiali. Nagle zostaliśmy bez Papy, bez Massalan i bez środków do życia”. Rodzina ukrywała się przez czas jakiś pomiędzy Kolnem, Jedwabnem i Wizną, z nadzieją, że może dowie się czegoś o ojcu. Ostatecznie – zagrożeni ponownym aresztowaniem i opłacając sowicie przewodników – przedostali się przez zieloną granicę do Warszawy.

Mimo czynionych przez wiele lat starań, rodzinie nie udało się dowiedzieć niczego o losach Jana Bispinga. Choć już upłynęło 80 lat od jego aresztowania, nadal trwają w nadziei, że może uda się jeszcze coś ustalić w tej sprawie. Obecnie poszukiwania takie prowadzą wnukowie Jana Bispinga. Poszukują oni także informacji o ich dalszej rodzinie, m.in. młodszym bracie Jana Bispinga – Kazimierzu Bisping, Senatorze RP, który przez II wojną mieszkal w Strubnicy, powiat Wołkowysk.

 Kapralu Wacławie Ropiejko, ur. 13 maja 1913 r. w Łapienkach, powiat Grodno, rodzice: Adam, Maria z domu Kuncewicz, żona Genowefa Ropiejko.

Wacław Rapiejko

Kapral Wacław Ropiejko poległ 2 września 1944 roku we Francji, służąc w 1. Dywizji Pancernej Polskich Sil Zbrojnych na Zachodzie. Wg informacji posiadanych w Ministertwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego kpr. Wacław Ropiejko spoczywa obecnie w bezimiennym grobie, znajdującym się na cmentarzu w Auberive we Francji. Żołnierzom poległym za wolność Ojczyzny jesteśmy winni pamięć. Elementem tej pamięci jest również dbałość o to, aby każda taka ofiara nie była bezimienną, stąd troska polskiego państwa o ustalenie tożsamości każdego poległego żołnierza. W przypadku kaprala Wacława Ropiejko jedyną możliwością weryfikacji miejsca jego wiecznego spoczynku są badania porównawcze DNA. Stąd też Departament Dziedzictwa Kulturowego za Granicą i Strat Wojennych MKiDN poszukuje członków rodziny kaprala, którzy wyraziliby zgodę na oddanie swego DNA do takich badań.

Żona Wacława Rapiejki z dzieckiem

Szanowni Państwo,

Jeśli ktokolwiek z Państwa posiada jakiekolwiek informacje o ww. osobach, prosimy o przekazanie ich do redakcji portalu Znadniemna.pl lub gazety „Głos znad Niemna na uchodźstwie”.

Mimo, że od II wojny światowej upłynęło już tak wiele czasu, do ich życiorysów nie został dopisany ostatni rozdział.

W przypadku Jana Bispinga na informacje wciąż czeka rodzina (kilkudziesięciu wnuków !).

Co do kpr. Wacława Ropiejko – nie pozwólmy, by jego szczątki pozostawały wciąż bezimienne! Do ich identyfikacji może przyczynić się jego dalsza Rodzina, kolejne pokolenia, które być może żyją obecnie gdzieś na Grodzieńszczyźnie…

Znadniemna.pl

Szanowni Czytelnicy, poszukujemy informacji o następujących osobach, związanych z Grodzieńszczyzną w okresie II Rzeczypospolitej i lat II wojny światowej, obywatelach RP: - Janie Bispingu, właścicielu majątku Massalany koło Grodna (rej. brzostowicki). Massalany (przed wybuchem wojny - wieś – 47 domów mieszkalnych oraz folwark – 13 domów mieszkalnych)

W listopadzie zakończyły się prace remontowe kolejnych polskich kwater wojennych. Remontem objęto nekropolie w Królewszczyźnie, Krzywiczach, Kurzeńcu i Wołkołacie.

Wołkołata – kwatera wojskowa z 1920r. przed remontem – 2018 VII

Wołkołata – kwatera wojskowa z 1920r. po remoncie – 2019 XI

Ukończono również prace prowadzone w ramach programu ministra „Miejsca Pamięci Narodowej za Granicą”. Dofinansowana w ten sposób „Fundacja Pomoc Polakom na Wschodzie” zrealizowała remonty polskich cmentarzy wojennych w Brześciu nad Bugiem, Kobryniu, Nowym Świerżeniu i Użance. Koszt tegorocznych prac wyniósł ok. 1,5 mln zł.

Pomyślne zakończenie prac było możliwe dzięki pozyskaniu przy pomocy Ambasady RP w Mińsku zgody białoruskiego Ministerstwa Obrony, którego życzliwa postawa doprowadziła do przywrócenia godnego wygląd polskim wojennym nekropoliom.

Należy również podkreślić przy tym życzliwą postawę władz lokalnych i księży rzymsko-katolickich zarządzających parafiami, na których terenie znajdują się polskie nekropolie wojenne.

W 2016 r. MKiDN podjęto decyzję o przeprowadzeniu kompleksowego remontu blisko 30 polskich cmentarzy wojennych z 1920 r. na Białorusi. Dotychczas przywrócono godny wygląd 14 cmentarzom wojennym znajdującym się w: Brześciu nad Bugiem, Dokszycach, Duniłowiczach, Głębokiem, Jaźnie, Kobryniu (cmentarz przy cerkwi), Królewszczyźnie, Kurzeńcu, Krzywiczach, Nowym Świerżeniu, Podświlu, Użance, Wołkołacie i Zadorożu.

Królewszczyzna – cmentarz wojskowy z 1920r. przed remontem – 2018 IX

Królewszczyzna – cmentarz wojskowy z 1920r. po remoncie – 2019 XI

Krzywicze – kwatera wojskowa z 1920r. przed remontem – 2019 IV

Krzywicze – kwatera wojskowa z 1920r. po remoncie – 2019 XI

Kurzeniec – kwatera wojskowa z 1920 przed remontem – 2008 XI

Kurzeniec – kwatera wojskowa z 1920 po remoncie – 2019 XI

Swierżen Nowy – kwatera wojskowa z 1920r. przed remontem – 2016 X

Swierżen Nowy – kwatera wojskowa z 1920r. po remoncie – 2019 VIII

Na przyszły rok zaplanowano prace remontowe m.in. w Dołhinowie, Grodnie, Holszanach, Lidzie, Miadziole, Nieświeżu, Oszmianie, Słonimiu i Wornianach.

Znadniemna.pl za minsk.msz.gov.pl

W listopadzie zakończyły się prace remontowe kolejnych polskich kwater wojennych. Remontem objęto nekropolie w Królewszczyźnie, Krzywiczach, Kurzeńcu i Wołkołacie. [caption id="attachment_43044" align="alignnone" width="480"] Wołkołata - kwatera wojskowa z 1920r. przed remontem - 2018 VII[/caption] [caption id="attachment_43043" align="alignnone" width="480"] Wołkołata - kwatera wojskowa z 1920r. po remoncie -

Jutro w stolicy Litwy odbędzie się uroczysty pochówek 20 powstańców styczniowych, których szczątki odnaleziono na Górze Zamkowej (Górze Giedymina). Wczoraj w Wilnie otwarto poświęconą im wystawę.

– Naszym celem jest przybliżenie uczestników powstania, których szczątki zostały odnalezione na Górze Giedymina. Chcemy pokazać ich historie, przeżycia, a przez to przybliżyć sam zryw niepodległościowy – powiedziała Rūta Kačkutė, szefowa Litewskiego Muzeum Narodowego będącego organizatorem wystawy.

Wystawa „Przebudzenie. Historia powstańców odnalezionych na Górze Giedymina” prezentuje fotografie, dokumenty archiwalne oraz zdjęcia prac archeologicznych, podczas których zostały odnalezione szczątki powstańców styczniowych, w tym dwóch przywódców zrywu – Zygmunta Sierakowskiego i Konstantego Kalinowskiego. Po egzekucjach, które odbywały się na wileńskim Placu Łukiskim, władze carskie grzebały straconych w tajemnicy przed bliskimi i mieszkańcami miasta. Prezentowane są przedmioty znalezione przy szczątkach: medaliki, krzyżyki, guziki, klamra, obrączka ślubna Zygmunta Sierakowskiego z napisem na stronie wewnętrznej: „Zygmund Apolonija 11 Sierpnia/30 Lipca 1862 r.”.

Objaśnienia przy eksponatach są w czterech językach: litewskim, angielskim, polskim i białoruskim. Towarzyszy jej tło muzyczne, m.in. hymn „Boże, coś Polskę” śpiewany w językach litewskim, białoruskim i polskim.

Na miejsce wystawy wybrano budynek znajdujący się u podnóża Góry Zamkowej, w którym w XIX w. działało więzienie, a jeszcze przed kilkoma miesiącami mieścił się areszt śledczy. Obecnie budynek należy do Litewskiego Muzeum Narodowego. Jak podkreśliła Rūta Kačkutė, „w budynku tym więzionych było około tysiąca uczestników zrywu niepodległościowego 1863-1864 roku, m.in. ośmiu spośród powstańców odnalezionych na Górze Zamkowej”.

Elementem wystawy są też cele pamiętające czasy powstania styczniowego. Do niektórych można wejść, inne są zamknięte i zagląda się do nich przez otwory w drzwiach.

W 2017 roku na Górze Zamkowej, zwanej też Górą Giedymina, rozpoczęto badania archeologiczne, w trakcie których znaleziono szczątki powstańców styczniowych straconych na Placu Łukiskim. Źródła historyczne wskazują, że powieszono tam bądź rozstrzelano łącznie 21 osób, ale odnaleziono szczątki tylko 20. Nie ma wśród nich księdza Stanisława Iszory, który został stracony jako pierwszy i którego prawdopodobnie pochowano w innym miejscu.

Powstańcy spoczną w centralnej kaplicy wileńskiego Cmentarza Rossa. Uroczystości pogrzebowe z udziałem delegacji Polski, Białorusi, Ukrainy i Łotwy odbędą się jutro. Polskę będą reprezentowali prezydent Andrzej Duda, premier Mateusz Morawiecki oraz wicemarszałkowie obu izb parlamentu.

Telewizja Biełsat przeprowadzi bezpośrednią transmisję z uroczystości.

Znadniemna.pl belsat.eu wg PAP

Jutro w stolicy Litwy odbędzie się uroczysty pochówek 20 powstańców styczniowych, których szczątki odnaleziono na Górze Zamkowej (Górze Giedymina). Wczoraj w Wilnie otwarto poświęconą im wystawę. – Naszym celem jest przybliżenie uczestników powstania, których szczątki zostały odnalezione na Górze Giedymina. Chcemy pokazać ich historie, przeżycia, a

Tomasz Kiejdo, będący przedstawicielem drugiego pokolenia rodziny Kiejdów, urodzonego na Ziemiach Odzyskanych, wydał książkę o losach swojej rodziny, pochodzącej z Oszmiańszczyzny. Publikacja, która ukazała się pod tytułem „Kiejdowie. Losy rodzinne na Ziemi Oszmiańskiej”, uzyskała doskonałe recenzje od historyków , a także znawców tematyki kresowej i jest do nabycia u Autora.

Okładka książki Tomasza Kiejdy

Oto fragment jednej z opinii na temat książki „Kiejdowie. Losy rodzinne na Ziemi Oszmiańskiej”, napisanej przez uznaną autorkę wspomnień rodzinnych, wnuczkę Antoniego Łokuciewskiego (Marszałek Sejmu Litwy Środkowej  w 1920 roku – red.), kresowiankę Bożenę Gostkowską:

„Z wielką radością czytałam opracowanie Tomasza Kiejdo „Kiejdowie. Losy rodzinne na Ziemi Oszmiańskiej”. Z radością, bo oto mamy jeszcze jedną znakomicie udokumentowaną historię wielopokoleniowej rodziny z Kresów. Mało tego – historia ta jest rzucona na szerokie tło historyczno-obyczajowe Oszmiany i Oszmiańszczyzny. Szczególną radość sprawia mi osoba autora. Tomasz Kiejdo reprezentuje już drugie pokolenie  urodzone poza Kresami. A jednak jakaś siła gna go na Ziemię Przodków, by poznać tamte strony, rozmawiać z ludźmi, szperać w archiwach oraz księgach parafialnych i tropić wciąż nowe wątki dziejów rodziny i regionu. Jest taka piękna książka Tadeusza Chrzanowskiego „Kresy, czyli obszar tęsknot”. To zrozumiałe, że tęsknią za Kresami ludzie, którzy tam się urodzili i wychowali. To krzepiące, że tęsknią za nimi kolejne pokolenia. Dzięki temu dawne polskie Kresy wciąż żyją w naszej pamięci. Książka Tomasza Kiejdo jest tego najlepszym przykładem”.

Tylna strona okładki książki Tomasza Kiejdy

Tomasz Kiejdo

Książka napisana przez Tomasza Kiejdę liczy 290 stron i zawiera unikatowe zdjęcia i dokumenty przedwojennej Oszmiańszczyzny. Została wydana własnym sumptem Autora i jest do nabycia u niego samego po skontaktowaniu się z Tomaszem Kiejdą za pomocą telefonu: 604 338 241, bądź e-mailu: [email protected]

Więcej informacji o Autorze i jego książce znajdziecie Państwo pod tym LINKIEM.

Znadniemna.pl na podstawie materiałów udostępnionych przez Tomasza Kiejdę

Tomasz Kiejdo, będący przedstawicielem drugiego pokolenia rodziny Kiejdów, urodzonego na Ziemiach Odzyskanych, wydał książkę o losach swojej rodziny, pochodzącej z Oszmiańszczyzny. Publikacja, która ukazała się pod tytułem „Kiejdowie. Losy rodzinne na Ziemi Oszmiańskiej”, uzyskała doskonałe recenzje od historyków , a także znawców tematyki kresowej i

Doroczna uroczystość honorowania działaczy Oddziału Związku Polaków na Białorusi w Mińsku, którzy w tym roku świętowali okrągłe rocznice swoich urodzin, odbyła się 18 listopada w stołecznej restauracji „Moulin Rouge”.

Przemawia prezes Oddziału ZPB w Mińsku Helena Marczukiewicz

Witając zgromadzonych na uroczystości prezes Oddziału ZPB w Mińsku Helena Marczukiewicz ogłosiła, że na uroczystość przybyło ponad trzydzieści jubilatów, z których najmłodszy obchodził w tym roku 55. rocznicę urodzin, a najstarszy ukończył 90. lat życia.

Przemawia kierownik Wydziału Konsularnego przy Ambasadzie RP w Mińsku Piotr Apostolidis

Po złożeniu życzeń tegorocznym jubilatom Helena Marczukiewicz przekazała słowo obecnemu na uroczystości kierownikowi Wydziału Konsularnego przy Ambasadzie RP w Mińsku Piotrowi Apostolidisowi. Dyplomata życzył bohaterom uroczystości dużo zdrowia pogody ducha i zachowania wewnętrznego poczucia młodości.

Po słowach powitalnych Piotr Apostolidis i Helena Marczukiewicz wręczyli jubilatom prezenty urodzinowe, po czym odbył się uroczysty koncert na cześć jubilatów.

Tego wieczoru zabrzmiały dla nich piosenki w wykonaniu Jadwigi Popławskiej, noszącej tytuł „Ludowej Artystki Republiki Białoruś” (najwyższy stopień uznania dorobku twórczego artysty przez państwo w krajach byłego ZSRR – red.),

Śpiewa Jadwiga Popławska

a także innych artystów: Wiktora Achramienki, Leonardy Janukowicz, Ludmiły Bubiel, Walentyny i Wojciecha Grabickich ze szkoły tańca „Spatkannie”, Genadiusza Klimowicza, Pawła Gurby, Antoniego Szynkarenki, Hanny Walickiej, Natalii Rososzko, Katarzyny Jakowczyk, Ignacego Guliuty, Swietłany Chmielkowej, Igora Swity, Aleksandra Wasilenki, Daniiła Sawczenki i Andrzeja Muszki. Na scenie pojawiły się także działające przy Oddziale ZPB w Mińsku zespoły: „Czarna perła”, „Prawdziwi mężczyźni”, „Niegrzeczne łyżeczki”, zespół kabaretowy „Kapelusz i Beret”, chór „Liber Cante”, instrumentalny zespół akordeonowy i inne.

W ramach uroczystości wszyscy obecni na niej zaproszeni zostali do zatańczenia poloneza, a zakończyło się spotkanie wspólnym odśpiewaniem hymnu Związku Polaków na Białorusi – „Roty”.

Agnieszka Wiśniewska z Mińska, zdjęcia Józefiny Leus

Doroczna uroczystość honorowania działaczy Oddziału Związku Polaków na Białorusi w Mińsku, którzy w tym roku świętowali okrągłe rocznice swoich urodzin, odbyła się 18 listopada w stołecznej restauracji „Moulin Rouge”. [caption id="attachment_43006" align="alignnone" width="480"] Przemawia prezes Oddziału ZPB w Mińsku Helena Marczukiewicz[/caption] Witając zgromadzonych na uroczystości prezes Oddziału

Przejdź do treści