HomeStandard Blog Whole Post (Page 261)

Tysiąc pięć uczniów rozpocznie zajęcia w Polskiej Szkole Społecznej im. Króla Stefana Batorego przy Związku Polaków na Białorusi w Grodnie. Uroczystość rozpoczęcia roku szkolnego 2019/2020 w „Batorówce” odbyła się 15 września. Zaszczycił ją swoją obecnością minister edukacji narodowej Rzeczypospolitej Polskiej Dariusz Piontkowski.

Uroczystą akademię z okazji rozpoczęcia roku szkolnego w „Batorówce”, która trzykrotnie zwiększyła liczbę uczniów w stosunku do roku ubiegłego, poprzedziła Msza święta w intencji uczniów „Batorówki” jej nauczycieli i rodziców, którzy oddali swoje pociechy do szkoły, która nie tylko uczy języka polskiego, lecz także wychowuje dzieci i młodzież w duchu polskiego patriotyzmu i wierności wartościom chrześcijańskim.

Dariusz Piontkowski, minister edukacji narodowej RP i prezes ZPB Andżelika Borys

Do patriotyzmu kresowych Polaków nawiązał w swoim przemówieniu podczas uroczystości rozpoczęcia roku szkolnego 2019/2020 minister edukacji narodowej RP Dariusz Piontkowski.

Przemawia minister edukacji narodowej RP Dariusz Piontkowski

– Za każdym razem, gdy przyjeżdżam na wschód od polskich granic, dziękuję państwu, że czujecie się Polakami i nam, mieszkającym na stałe w Polsce, pokazujecie, jak może wyglądać patriotyzm – mówił szef MEN. Wyznał, że jest pod mocnym wrażeniem z powodu tego, że szkoła społeczna przy ZPB potrafiła odnotować tak duży wzrost liczby uczniów.

Dariusz Piontkowski powiedział także, iż zdaje sobie sprawę z tego, że zwiększenie zainteresowania polską edukacją, działającą na Białorusi poza państwowym systemem oświatowym, tłumaczy się problemami, jakie napotyka nauczanie języka polskiego w białoruskim systemie szkolnictwa państwowego. – Wiemy jednak, że Polacy są zaradni i słyną z tego na całym świecie! – mówił minister dziękując za zaproszenie na wzruszającą uroczystość prezes ZPB Andżelice Borys, dzięki której- jak podkreślił – i takim ludziom jak ona, polskie szkolnictwo na Białorusi się odradza mimo wszystko.

Andżelika Borys, dziękując ministrowi Piontkowskiemu za obecność na uroczystości szkolnej podkreśliła, że „polskiego ministra edukacji nie było na Białorusi już od około czterdziestu lat”. Dariusz Piontkowski wyraził przekonanie, że ten stan rzeczy będzie się zmieniał i obiecał, że problemowe kwestie w zakresie polskiego szkolnictwa na Białorusi podniesie podczas rozmowy ze swoim białoruskim odpowiednikiem, która odbędzie się dzisiaj w Mińsku.

W rozmowie z dziennikarzami minister Piontkowski zapowiedział także, że będzie chciał zaprosić białoruskiego ministra do Polski, by zobaczył, „jakie warunki ma w Polsce mniejszość białoruska i jak polski rząd wspiera mniejszości narodowe”. – Chcielibyśmy, by podobne standardy, jakie obowiązują w Polsce, były także tutaj, na Białorusi – podsumował wysoki gość.

Danuta Karpowicz, dyrektor Polskiej Szkoły Społecznej im. Króla Stefana Batorego przy ZPB w Grodnie

Na uroczystość rozpoczęcia roku szkolnego w grodzieńskiej „Batorówce” oprócz ministra edukacji narodowej RP Dariusza Piontkowskiego przybyli także wieloletni partnerzy ZPB – delegacja Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie na czele z prezesem Mikołajem Falkowskim oraz wiceprezes Podlaskiego Oddziału Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” Anna Żeszko-Majewska. Z okazji szkolnej uroczystości Mikołaj Falkowski wspólnie z Dariuszem Piontkowskim wręczyli pierwszoklasistom „Batorówki” i innych ośrodków edukacyjnych, prowadzonych przez ZPB m.in. w Baranowiczach, Mińsku, Lidzie, Brześciu, Wołkowysku, Raduniu i innych miejscowościach, tornistry z wyprawkami, które Fundacja Pomoc Polakom na Wschodzie ufundowała ze środków Senatu RP. – Są to wyprawki szkolne z pomocami naukowymi dla najmłodszych uczniów, dokładnie takie same, jakie dostają w ramach projektu wspierania szkolnictwa polskiego za granicą dzieci w Czechach, na Ukrainie, Litwie i Łotwie – zaznaczył prezes Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie w rozmowie z dziennikarzami. Jak dodał, jest to tylko jedna z form pomocy, kierowanej do polskich środowisk oświatowych w tych krajach.

Prezes Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie Mikołaj Falkowski demonstruje zawartość tornistrów dla pierwszoklasistów

Anna Żeszko-Majewska przekazała grodzieńskiej „Batorówce” w darze od Podlaskiego Oddziału Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” wielofunkcyjną drukarkę.

Po uroczystości rozpoczęcia roku szkolnego 2019/2020 w Polskiej Szkole Społecznej im. Króla Stefana Batorego przy ZPB w Grodnie minister Dariusz Piontkowski spotkał się z przedstawicielami ośrodków edukacyjnych, prowadzonych i wspieranych przez ZPB z terenu całej Białorusi.

Dzisiaj, w drugim dniu wizyty na Białorusi, Dariusz Piontkowski odbędzie w Mińsku rozmowę ze swoim białoruskim odpowiednikiem Iharem Karpienką. Podczas spotkania z białoruskim ministrem edukacji minister Piontkowski podniesie m.in. kwestię warunków nauki języka polskiego w białoruskich szkołach państwowych.

Zapraszamy do obejrzenia fotorelacji z wydarzenia:

 

Znadniemna.pl

Tysiąc pięć uczniów rozpocznie zajęcia w Polskiej Szkole Społecznej im. Króla Stefana Batorego przy Związku Polaków na Białorusi w Grodnie. Uroczystość rozpoczęcia roku szkolnego 2019/2020 w „Batorówce” odbyła się 15 września. Zaszczycił ją swoją obecnością minister edukacji narodowej Rzeczypospolitej Polskiej Dariusz Piontkowski. Uroczystą akademię z okazji

Czterej działacze Związku Polaków na Białorusi: prezes ZPB Andżelika Borys, członek Zarządu Głównego ZPB Andrzej Poczobut, prezes Brzeskiego Obwodowego Oddziału ZPB Alina Jaroszewicz oraz członek Rady Naczelnej ZPB i koordynator realizowanego na ziemi brzeskiej projektu „Strażnicy Pamięci” Eugeniusz Lickiewicz – zostali odznaczeni  w dniu 13 września przez Fundację Pomoc Polakom na Wschodzie nagrodami „Zasłużonym dla Polaków na Wschodzie”.

Na zdjęciu: przewodniczący Rady Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie Jan Dziedziczak, marszałek Senatu RP Stanisław Karczewski oraz laureaci nagrody „Zasłużonym dla Polaków na Wschodzie” z Białorusi: prezes ZPB Andżelika Borys, prezes Brzeskiego Obwodowego Oddziału ZPB Alina Jaroszewicz, członek Zarządu Głównego ZPB Andrzej Poczobut i członek Rady Naczelnej ZPB oraz koordynator projektu „Strażnicy Pamięci” Eugeniusz Lickiewicz

Wręczenie nagród odbyło się w Warszawie podczas koncertu galowego I Międzynarodowego Spotkania Młodych. Nagrody laureatom wręczyli Marszałek Senatu RP Stanisław Karczewski oraz przewodniczący Rady Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie Jan Dziedziczak.

Oprócz Polaków z Białorusi laureatami nagrody „Zasłużonym dla Polaków na Wschodzie” zostali działacze polscy z Litwy, Ukrainy i Łotwy, m.in.: prezes Towarzystwa Polskiej Kultury „Jasna Góra” Natalia Siniawska; reżyser i opiekun artystyczny Polskiego Teatru Ludowego we Lwowie Zbigniew Chrzanowski; poeta, pisarz i publicysta prowadzący Fundację Ochrony Dziedzictwa Kulturowego Kresów Wschodnich – Instytut Lwowski Janusz Wasylkowski; profesor Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie prof. dr hab. Janusz Smaza; dyrektor Domu Kultury Polskiej w Wilnie Artur Ludkowski; dyrektor Państwowego Gimnazjum Polskiego w Dyneburgu im. J. Piłsudskiego Halina Smułko, a także dyrektor Centrum Kultury Polskiej w Dyneburgu, działaczka polonijna, założycielka oraz choreograf zespołu tańca ludowego „Kukułeczka” Żanna Stankiewicz.

„Kładziemy olbrzymi nacisk, aby nasza więź z Polakami za granicą była coraz silniejsza oraz żeby ta nasza wspólnota się budowała. Staramy się i mamy bardzo dużo projektów, za które bardzo dziękuję wszystkim organizacjom polonijnym” – przekonywał marszałek Senatu RP Stanisław Karczewski podczas gali, którą objął honorowym patronatem. Podkreślił, że często odwiedza Polaków za granicą i wie, „jak im tęskno do Polski i jak chcą mieć z nią kontakt”.

„Dziękuję za ciężką, wytrwałą, wspaniałą pracę na rzecz naszej wspólnoty, na rzecz naszego dziedzictwa narodowego, za pracę, która nas łączy tak, jak ta wspaniała muzyka” – mówił Karczewski. Dodał, że „współpraca z Polakami za granicą jest niezwykle potrzebna naszemu narodowi”.

W trakcie uroczystości odczytany został list od premiera Mateusza Morawieckiego. Zdaniem premiera I Międzynarodowe Spotkanie Młodych to „okazja do wspólnej nauki i wymiany doświadczeń”. „Gratuluję osobom zaangażowanym w pracę Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie, dziękuję za aktywne działania i za wysiłek na rzecz jednoczenia naszych rodaków rozproszonych po różnych krajach świata” – napisał Morawiecki w liście. Przekazał również młodym muzykom wyrazy uznania dla ich „artystycznych talentów i wrażliwości”.

Koncert galowy I Międzynarodowego Spotkania Młodych, to wydarzenie podczas którego orkiestra młodych muzyków z Białorusi, Litwy, Ukrainy i Polski pod batutą Huberta Kowalskiego wykonała utwory skomponowane w XIX i XX wieku przez Polaków urodzonych na Kresach – Stanisława Moniuszkę, Mieczysława Karłowicza, Ignacego Jana Paderewskiego, Konstantego Gorskiego, Wojciecha Kilara, czy też Czesława Niemena.

Organizatorzy I Międzynarodowego Spotkania Młodych postawili sobie za cel wspólną pracę muzyków polskiego pochodzenia ze Wschodu i muzyków z Polski, doskonalenie ich warsztatu muzycznego i stworzenie wyjątkowego zespołu muzycznego, głównie orkiestrowego. Spotkanie to stanowi również okazję do promocji pięknej literatury muzycznej, którą w XIX i XX wieku skomponowali urodzeni na Kresach Polacy oraz których utwory wykonano podczas koncertu.

 Znadniemna.pl na podstawie PAP/Senat.gov.pl, zdjęcie Facebook.com

Czterej działacze Związku Polaków na Białorusi: prezes ZPB Andżelika Borys, członek Zarządu Głównego ZPB Andrzej Poczobut, prezes Brzeskiego Obwodowego Oddziału ZPB Alina Jaroszewicz oraz członek Rady Naczelnej ZPB i koordynator realizowanego na ziemi brzeskiej projektu „Strażnicy Pamięci” Eugeniusz Lickiewicz - zostali odznaczeni  w dniu 13

Około czterdziestu działaczy Oddziału Związku na Białorusi w Smorgoniach zgromadziło się w niedzielę, 8 września, w domu prezes oddziału Teresy Pietrowej, aby uczcić ofiary II wojny światowej i podzielić się rodzinnymi historiami z najbardziej tragicznego okresu w dziejach Polski i świata w XX stuleciu.

Przedstawienie muzyczno-literackie w wykonaniu miejscowej młodzieży

Spotkanie rozpoczęło się od przedstawienia muzyczno-literackiego, w którym w wykonaniu miejscowej młodzieży, w tym czterech dziewczyn, które od 1 października rozpoczną naukę na wyższych uczelniach w Polsce, zabrzmiały wiersze polskich poetów o obronie Westerplatte i Warszawy, tragedii katyńskiej oraz Powstaniu Warszawskim.

Czytano również fragmenty książek, opisujących tragiczne karty historii Narodu Polskiego w połowie XX wieku. Były to między innymi fragmenty wspomnień wileńskiej poetki Gabrieli Puzyninej oraz innych literatów, opisujących wojenne dzieje na Wschodnich Kresach II RP.

– Nieodłącznym skutkiem wywołania II wojny światowej przez hitlerowskie Niemcy była okupacja wschodnich terenów II Rzeczypospolitej przez Związek Radziecki – przypomniała w swoim wystąpieniu przed zgromadzonymi Teresa Pietrowa, apelując do Polaków Smorgoni, aby pamięć o ofiarach najbardziej tragicznego okresu w dziejach odrodzonego Państwa Polskiego i ziemi smorgońskiej była pielęgnowana przez żyjące obecnie pokolenie miejscowych Polaków i przekazywana kolejnym pokoleniom smorgonian.

Oddział ZPB w Smorgoniach od chwili założenia na początku lat 90. minionego stulecia prowadzi obszerną pracę poszukiwawczą i upamiętniającą bohaterów walk miejscowej ludności polskiej z okupantami niemieckim i sowieckim. Szczególną troską Polacy Smorgoni otaczają pamięć o walczących na Wileńszczyźnie żołnierzach Armii Krajowej.

Opowiada Tatiana Kleszczonok (po prawej)

Nauczycielka języka polskiego i była pracowniczka Muzeum-siedziby Michała Kleofasa Ogińskiego Tatiana Kleszczonok przyniosła na spotkanie książki polskich autorów, opowiadające o wydarzeniach wojennych z okresu II wojny światowej na ziemi smorgońskiej. Zaprezentowała m.in. książkę pt. „Leśne ścieżki”. Autorem której jest urodzony w leżącej koło Smorgoni wsi Więsławienięta żołnierz Armii Krajowej Waldemar Wołkowicz. Odczytany przez Tatianę Kleszczonok fragment książki opowiada o tym, jak młodzi wiejscy chłopcy zaciągali się do AK i ćwiczyli umiejętności bojowe pod komendą dowódcy placówki partyzanckiej Czesława Kłujszy.

Kolejnym odczytanym fragmentem stał się wycinek ze wspomnień Feliksa Żyłki, przedwojennego wójta wsi Żodziszki, który opisał, jak wspólnie z kolegami wymusił na władzach sowieckich zapisanie w dokumentach narodowości „Polak”, aby w ramach poboru miejscowej ludności do sowieckiego wojska trafić do sformowanego na terenie ZSRR Wojska Polskiego. Oto fragment wspomnień Feliksa Żyłki o tamtych wydarzeniach:

„Zastanawialiśmy się, w jakim kierunku powiezie nas parowóz, na wschód czy na zachód. Baliśmy się, że wbrew temu, co podawaliśmy, zapisano nas jako Białorusinów. Takie wymiany myśli robiliśmy między sobą przy krótkich odpoczynkach. Na nocleg zatrzymaliśmy się we wsi Świnka. Ustaliliśmy wtedy, że jutro, przed wyjściem w dalszą drogę, zażądamy od konwojentów, żeby pokazali nam listy, chcieliśmy sprawdzić, czy zostaliśmy wpisani jako Polacy. Po pewnych przetargach pokazali nam listy i okazało się, że są sporządzone wykrętnie. Tylko przy kilku pierwszych napisano polską narodowość, następni byli zapisani jako Białorusini. Zażądaliśmy, aby ponownie zapytano ludzi o narodowość i zapisano to. Dopiero, gdy spełniono nasze żądanie, ruszyliśmy w dalszą drogę do Smorgoń”.

Historia życia Feliksa Żyłki dwa lata temu została szczegółowo opisana w ramach prowadzonej przez portal Znadniemna.pl i gazetę „Głos znad Niemna na uchodźstwie” akcji „Dziadek w polskim mundurze” przez jego wnuka Piotra Żyłkę, mieszkającego w Gdańsku.

Dzięki wspomnianej publikacji postać Feliksa Żyłki stała się szeroko znana wśród smorgońskiej społeczności. Kolejnego upamiętnienia bohaterskiego przodka rok temu dokonał inny wnuk Feliksa Żyłki, mieszkający na Białorusi Franciszek Żyłko. Za własne środki wydał on wspomnienia swojego dziadka w tłumaczeniu na język białoruski, przyczyniając się tym samym do popularyzowania historii polskiego bohatera z ziemi smorgońskiej wśród ludności białoruskiej.

Wielu uczestników spotkania Oddziału ZPB w Smorgoniach z okazji wybuchu II wojny światowej, już przeczytało powyższe wspomnienia w polskiej bądź białoruskiej wersji językowej, co sprzyjało żywej wymianie zdań na temat opisywanych wydarzeń przez zgromadzone na spotkaniu towarzystwo.

W ostatnich latach Polacy Smorgoni coraz bliżej poznają sylwetkę i twórczość jeszcze jednego swojego ziomka. Chodzi o pisarza Zbigniewa Żakiewicza, autora m.in. trylogii autobiograficznej pt. „Tryptyk Wileński”.

Ta książka Żakiewicza zawiera opis licznych wezwań i dramatów, które napotykała ludność smorgońska i rodzina pisarza w okresie przedwojennym i w czasie wojny.

Z książki Zbigniewa Żakiewicz odczytany został rozdział, zatytułowany „My – repatrianci”.

Po tym, jak uczestnicy spotkania zapoznali się z twórczością swoich sławnych ziomków, u wielu obecnych na oczach można było dostrzec łzy. Wywołaniu takiej reakcji sprzyjały śpiewane podczas spotkania piosenki o Powstaniu Warszawskim, walce podziemia akowskiego i o czerwonych makach na Monte Cassino, które „zamiast rosy piły polską krew”.

Obecny na spotkaniu najstarszy członek Oddziału ZPB w Smorgoniach Czesław Kieżun zaśpiewał z kolei piosenkę „Hej, my Kresowiacy, chłopcy Wileńczacy” na melodię marszu „Pożegnanie Słowianki”, którą słyszał w dzieciństwie od swoich starszych braci, walczących w szeregach AK.

Przemawia Czesław Kieżun (po lewej)

Po muzyczno-literackiej części spotkania, obecni na nim działacze Oddziału ZPB w Smorgoniach zaczęli dzielić się historiami własnych rodzin. Jak się okazało w każdej historii rodzinnej ktoś wojował, ginął w obronie ojczyzny, odnosił kontuzję, został zesłany, bądź repatriowany.

Halina Surkowa opowiedziała o losie rodziny swego dziadka – rolnika z Wojstomia, skazanego na wywózkę w głąb Rosji wraz z żoną i małymi dziećmi. Tylko jego śmierć przeszkodziła tej wywózce.

Maryna Sumiec

Maryna Sumiec, która w ubiegłym roku opublikowała artykuł o swoim bohaterskim dziadku Edwardzie Baranowskim w gazecie „Głos znad Niemna na uchodźstwie”, opowiedziała o swoich poszukiwaniach śladów dziadka w archiwach Polski i Anglii, gdzie dziadek został pochowany.

Edward Baranowski był wielce zasłużonym żołnierzem, brał udział we wszystkich najważniejszych bitwach, stoczonych przez żołnierzy Armii generała Władysława Andersa – m. in. w bitwie o Monte Cassino, w bitwach o Ankonę, o Bolonię oraz w innych operacjach i działaniach Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie.

Edward Baranowski został odznaczony wieloma medalami zarówno polskimi, jak i brytyjskimi. Otrzymał m.in., polskie: Krzyż Pamiątkowy Monte Cassino, Brązowy Krzyż Zasługi z mieczami po raz pierwszy, Krzyż Walecznych po raz pierwszy, Medal Wojska po raz pierwszy; brytyjskie: Medal Obrony (Defence Medal), Medal za Wojnę 1939-1945 (War Medal 1939-1945), Gwiazdę Włoch (Italy Star). Po zakończeniu wojny i demobilizacji plutonowy Edward Baranowski wyjechał do Wielkiej Brytanii. Zaciągnął się do Polskiego Korpusu Przysposobienia i Rozmieszczenia (P.K.P.R.), znajdującego się w strukturze Armii Brytyjskiej i przeznaczonego dla przysposobienia zdemobilizowanych żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych do życia cywilnego i rozmieszczenia ich na terytorium Wielkiej Brytanii lub poza jej granicami. Próbował ściągnąć do Polski, a później do Anglii żonę z dziećmi, ale władze radzieckie nie pozwoliły na to i rodzina już nigdy nie połączyła się.

Rok temu na portalu Znadniemna.pl i w gazecie „Głos znad Niemna na uchodźstwie” został opublikowany także artykuł o wujkach smorgońskiej działaczki ZPB Reginy Pasternak, będących bohaterami bitwy o Monte Cassino i o losach jej zesłanych dziadków-osadników, którzy przed wojną przenieśli się do Smorgoni spod Kielc.

Dramatyczne były losy rodziny kolejnego smorgońskiego Polaka – Wiaczesława Isajczuka. Opowiedział on, że po wybuchu wojny jego matka, mieszkająca w głębi Rosji, straciła kontakt ze swoją matką, bratem i siostrą, mieszkającymi w Mińsku na Białorusi. Los sprawił, że podczas wojny okazali się w przeciwległych obozach wojskowych: babcia pana Wiaczesława, brat i siostra matki dołączyli do Armii Krajowej i w czerwcu 1944 roku otrzymali rozkaz przybycia do Warszawy. Po przybyciu do stolicy walczyli w Powstaniu Warszawskim, podczas którego ponieśli bohaterską śmierć. Pośmiertnie zostali nagrodzeni medalami. Matka pana Wiaczesława walczyła wówczas w szeregach Armii Czerwonej i wraz z nią doszła do Warszawy akurat wtedy, kiedy trwało Powstanie Warszawskie. Wiele lat później dowiedziała się, że znajdowała się wówczas ze swymi krewnymi na różnych brzegach Wisły. Tę historię odkrył przypadkowo Wiaczesław Isajczuk, zapoznając się z materiałami Muzeum Powstania Warszawskiego, które zwiedził kilka lat temu. Do jego rąk w Muzeum Powstania Warszawskiego trafiła książka pt. „SŁOWNIK UCZESTNICZEK WALKI O NIEPODLEGŁOŚĆ POLSKI 1939-1945”, w której znalazł imiona i nazwiska swojej babci oraz ciotki: Maria Pleśniewicz i Regina Pleśniewicz. Teraz Wiaczesław Isajczuk pragnie dowiedzieć się, gdzie zostały pochowane jego waleczne krewniaczki.

Każdy z obecnych na spotkaniu mógłby długo opowiadać o wojennych losach członków swojej rodziny. Ale wieczór wspomnień nie mógł trwać w nieskończoność. Zaproponowano więc wyjście uniwersalne. Uczestnicy spotkania umówili się, że w najbliższym czasie spiszą swoje rodzinne wspomnienia wojenne, a potem połączą je i zamieszczą je pod wspólną okładką w improwizowanym tomiku, który pozostanie na pamiątkę członkom Oddziału ZPB w Smorgoniach oraz przyszłym pokoleniom smorgońskich Polaków.

Po zakończeniu spotkania wszyscy jego uczestnicy udali się na miejscowy cmentarz do pomnika na grobie polskich żołnierzy, odnowionego w 100. rocznicę odzyskania przez Polskę Niepodległości siłami działaczy Oddziału ZPB w Smorgoniach.

Tatiana Kleszczonok ze Smorgoniów

Około czterdziestu działaczy Oddziału Związku na Białorusi w Smorgoniach zgromadziło się w niedzielę, 8 września, w domu prezes oddziału Teresy Pietrowej, aby uczcić ofiary II wojny światowej i podzielić się rodzinnymi historiami z najbardziej tragicznego okresu w dziejach Polski i świata w XX stuleciu. [caption id="attachment_41497"

W czasach PRL-u 17 września 1939 roku było propagandowo pokazywane jako „pokojowe wkroczenie Armii Czerwonej w celu obrony ludności Białoruskiej i Ukraińskiej” nikt wówczas nie powiedział, że wkroczyli zbrodniarze i był to brutalny napad na Polskę.

Wstęp

Przez całe dziesięciolecia powojenne, w czasach PRL-u, wmawiano Polakom, że Rosjanie pokojowo wkraczali do Polski 17 września 1939 r. a w Katyniu to Niemcy mordowali polskich żołnierzy. Nikt nigdy nie wspominał o tym, iż Polacy jednak bronili się przed napadem sowietów 17 września 1939, o tym, iż nie zapomniano o zbrodniach czerwonych siepaczy i że te zbrodnie nigdy nie zostali rozliczeni. Sponiewierany Polski naród nie padł na kolana przed oprawcami, walczył o swoją godność – walczyła młodzież, a jak walczyła, przeczytajcie tutaj.

17 września 1939 r. Armia Czerwona, realizując rozkaz nr 16634 wydany przez ludowego komisarza obrony Związku Sowieckiego Klimenta Woroszyłowa, uderzyła bez wypowiedzenia wojny na Polskę. Wkroczyło do Polski sześć armii uformowane w dwa fronty białoruski i ukraiński. Agresji dokonało ponad 620 tys. żołnierzy, wspartych 4.7 tys. czołgów, 3.3 tys. samolotów. Było to prawie dwa razy więcej niż potencjał Wermachtu, który atakował Polskę 1 września 1939 r.

Żołnierze wkraczającej czerwonej Armii byli, jak to wspominali naoczni świadkowie „ głodni, żądzy krwi, nienawidzący wszystko, co Polskie”.

Sowieccy żołnierze, jak wspominają naoczni świadkowie tych wydarzeń, od momentu wkroczenia na tereny Polskie „mordowali polską ludność cywilną, niszczyli, grabili i palili wszystko czego nie mogli ukraść”. Z ogromną determinacją aresztowano i natychmiast rozstrzeliwano wojskowych, urzędników państwowych, inteligencję, harcerzy, parlamentarzystów, urzędników organizacji społecznych i ich rodzin.

Pierwszymi ofiarami sowieckich represji okazali się dyplomaci oraz pracownicy konsulatów, reprezentujący Polskę w Związku Sowieckim, którzy w wielu przypadkach zostali aresztowani i zesłani na Syberię.

Od pierwszych dni agresji, wojska sowieckie rabowały, paliły, gwałciły i mordowały Polskich obywateli szczególnie żołnierzy. Dowódca Korpusu nr III w Grodnie gen. Józefa Olszyny-Wilczyńskiego wraz z towarzyszącymi mu oficerami po aresztowaniu został ograbiony z rzeczy osobistych i natychmiast rozstrzelany przez rządnych krwi czerwonoarmistów.

W rejonie Sarn w województwie poleskim, Sowieci wymordowali wziętą do niewoli kompanię Batalionu Korpusu Ochrony Pogranicza „Samy” tj. 280 żołnierzy i oficerów.

Zamordowano seriami z broni maszynowej wziętych do niewoli nieuzbrojonych kadetów szkoły Oficerów Policji w Mostach Wielkich.

Obrońców Grodna rozstrzeliwano. Każdego, kto się poddawał. W ten sposób zamordowano 300 obrońców tego miasta, w tym wielu harcerzy.

Niejednokrotnie wziętych do niewoli palono lub rozrywano granatami. W trakcie bitwy pod Wytycznem, gdy kilkudziesięciu rannych żołnierzy polskich dostało się do sowieckiej niewoli, ci zamknęli ich w Domu Ludowym w Włodawie, po czym ich ograbiono ,rozebrano do naga, mordując i paląc na stosie.

Sowieci stosowali podstępy i kłamstwa by mordować jak najwięcej Polaków. 22 września, w Winnikach koło Lwowa, gwarantując obrońcom miasta po poddaniu swobodnego przemarszu do Rumunii i Węgier, aresztowali wszystkich obrońców wywożąc ich do obozu – kaźni w Starobielsku.

Kapłanów niejednokrotnie w trakcie trwania mszy bito, torturowano publicznie, odcinając ręce i nogi tasakami, wydłubując oczy, wyrywając paznokcie. Kościoły niszczono i zamieniano w magazyny lub chlewnie.

Walka o godność i honor

Z odnalezionych po latach moich notatek z lat 60 i 70 tych XX wieku, ze spotkań z oficerami II RP które odbywał mój dziadek – rotmistrz WP na śluzach w Bydgoszczy, widnieją zapiski dotyczące wspomnień opowiedzianych w mojej obecności ówczesnego harcerza mieszkającego w Grodnie później żołnierza AK, Żołnierza Wyklętego. Zapiski te, z uwagi na treść, publikuję po raz pierwszy. Nie podam prawdziwego imienia ani danych tej osoby ze względów oczywistych. Bohatera tej opowieści nazwę imieniem Adam. Oto ta prawdziwa historia.

Adam we wrześniu 1939 r. kończył 15 lat, mieszkał wraz z ojcem, urzędnikiem państwowym i matką, księgową, w Grodnie. Tam uczęszczał do pobliskiego Gimnazjum. Był harcerzem, uwielbiał harcerskie obozy, literaturę i nauki humanistyczne. Komendantem hufca harcerskiego, do którego należał wówczas, był Brunon Hlebowicz. Uczył się tam wraz z kolegami nie tylko harcerskich specjalności ale i odbył podstawowe szkolenie strzeleckie.

Rankiem 1 września 1939 r Adam jak i wielu mieszkańców Grodna przygotowywali obronę miasta kopiąc rowy i budując umocnienia. Niemieckie bombardowanie miasta nie wyrządziło większych szkód. Zapał do obrony był powszechny. Fortyfikowano szkoły, budynki administracji, podwórza i ogrody. Uczniowie Szkoły Ogrodniczej ubrani w mundury uzbrojeni w karabiny wykonywali nasypy i stanowiska strzeleckie.

Sowieckie oddziały w dniu 20 września 1939 r. uderzyły na Grodno z dwóch kierunków południowego i wschodniego planując zdobyć miasto z marszu.

Bój o miasto był zażarty Polscy obrońcy bili się, niszcząc kolejno sowieckie czołgi, jeden po drugim, przy pomocy butelek z benzyną i działek ppanc.

Obok nielicznych oddziałów wojskowych Grodna broniła ludność cywilna oraz harcerze rekrutujący się z miejscowych szkół gimnazjalnych – dzięki swemu zapałowi oraz patriotyzmowi byli oni szczególnie cennymi żołnierzami.

Było ich czterech – harcerzy, obrońców Grodna

Było ich czterech kolegów – przyjaciół z podwórka, szkoły i harcerstwa. Razem stanęli do obrony Grodna od dnia 1 września 1939 r., walczą z czołgami sowieckimi, rzucając z ukrycia w nie butelkami z benzyną – to była skuteczna broń. Czołgi zamieniają się w pochodnie, w ten sposób niszczą oni w jeden dzień aż 4 sowieckie czołgi.

Symboliczny grób trzynastoletniego Tadka Jasinskiego, obrońcy Grodna

Najmłodszy harcerz, ich kolega, Tadeusz Jasiński, mając niespełna 13 lat, rzuca butelką w sowiecki czołg- butla nie zapala się wówczas załoga czołgu bije go po czym krzyżuje przy pomocy sznurów na przednim pancerzu jako tarczę. Krew spływa po ciele Tadka, wokół padają kule, jest ranny, płacze i cicho błaga „Chcę do mamy – do mamy!” – krzyczy z bólu. Czołg sowiecki strzela i atakuje obrońców Grodna. Harcerz Tadzio zostaje wreszcie uwolniony przez zdesperowane kobiety. Umiera w szpitalu, z odniesionych ran.

Adam z kolegami widzi tę scenę. Niszczą po kilku godzinach właśnie ten czołg butelkami z benzyną. Załoga nie zostaje uratowana, pali się żywcem w jego wnętrzu.

Po dwóch dniach obrony miasta, z powodów braku amunicji i bezsensowności dalszej walk,i celem zachowania ludności cywilnej przy życiu, poddaje się i wówczas zaczyna się czas nieopisanych zbrodni i represji ze strony sowieckich żołnierzy.

22 września sowieci aresztują niemal całą inteligencję Grodna, żołnierzy, harcerzy, policjantów. U kogo znaleziono choćby nóż czy scyzoryk, natychmiast zostaje publicznie rozstrzelany. Krew płynie ulicami, ściany budynków stają się czerwone od rozstrzeliwanych mieszkańców Grodna.

Adam z kolegami ukrywa się w dobrze zamaskowanych piwnicach domów, które wcześniej przygotowywali jako miejsca ukrycia i obrony. Tam mieli zgromadzoną żywność i broń. Tam także zanieśli zdobyte w czasie walki sowieckie mundury.

Widzą oni z okien poddasza jednego z budynków jak wieczorem 22 września sowieci zabijają wielu mieszkańców w tym ich ojców. Zbijają ich strzałem w tył głowy i dobijają bagnetami karabinów, matki są gwałcone prawie publicznie na placyku i po zgwałceniu przez wielu żołdaków oni rozpruwają im brzuchy bagnetami. Kobiety umierają w nieopisanych cierpieniach jęcząc głośno. Harcerze po takim widoku przysięgają krwawą zemstę i śmierć oprawcom.

Krwawa zemsta na sowieckich katach

W dzień harcerze ukrywają się przed oprawcami sowieckimi, którzy już zaczęli ich poszukiwać za obronę Grodna. Wieczorami przebrani w mundury sowieckie i broń, zabraną w czasie zdobycia wozu z aprowizacją, zabijają z niespotykaną wściekłością napotkanych na ulicach, w parkach, w budynkach, wrogów. Zabijają ich także po cichu bagnetami, głównie gdy śpią w swoich kwaterach lub strzałami z broni palnej, gdy sowieci wracają do koszar pijani i szczęśliwi z dokonywanych mordów i grabieży.

Zabijają ich bez litości wręcz ze łzami rozpaczy po utracie ojca i matki, najbliższych jako odwet, jako zemstę którą im zaprzysięgli. Ci młodzi pełni romantycznych uniesień chłopcy stają się bezwzględnymi bojownikami – żołnierzami.

Upatrzyli sobie głównie oficerów i żołnierzy NKWD najbardziej zwyrodniałych katów, których to zabijają po planowym przygotowaniu takiej akcji. Pomagają im w tym znajomi, mieszkańcy Grodna, informując gdzie ci sowieci śpią, gdzie chodzą itp.

Adamowi udaje się przez czysty przypadek rozpoznać oficera sowieckiego, który gwałcił i mordował jego matkę, a on tę scenę widział.

Dopada kata swojej matki w kwaterze gdy ten oprawca już spał. Wbija mu długo bagnet w piersi i zaskoczone oczy, bardzo długo, tak jakby chciał zapomnieć tamte widziane straszne sceny, gdy ten kat gwałcił i mordował jego matkę. Mieszkańcy pomagają zakopać na pobliskim trawniku zabitego oprawcę. Zabija tej nocy także jeszcze dwóch pijanych żołnierzy sowieckich. Jednemu podcina gardło, drugiemu wbija bagnet w serce. Jego koledzy namawiają go do ucieczki z miasta, ponieważ obława na nich już się rozpoczęła i wyznaczono za ich głowę wysoką nagrodę.

Pomaga im w ucieczce znajomy sklepikarz, wywożąc wozem poza miasto. Harcerze przez kilka dni przebywali w jednej z pobliskich plebanii ukryci w piwnicach. Tam starali się dojść do siebie po tych strasznych przeżyciach.

Młodzi, 15 i 16-letni, osieroceni przez zbrodnie katów sowieckich, zaprzysięgli zemstę, zaprzysięgli ją na krzyż, w obecności kapłana. I tak się stało. Walczą ci harcerze w oddziałowych AK walczą aż do lat 50-tych XX wieku, stając się ich dowódcami nazywanymi obecnie Żołnierzami Wyklętymi. Ich podwładni czy dowódcy są zaskoczeni, jak są zdesperowani w atakach na sowietów głównie NKWD jak nie boją się śmierci.

Wojnę przeżyli, udało im się uniknąć katowni UB. Ale już nigdy nie zapomnieli o tych straszliwych zbrodniach, dokonanych przez sowieckich oprawców w Grodnie, jak trauma zawsze te sceny wracały im przed oczy. Przez wiele lat ukrywali się pod zmienionymi nazwiskami. Tamte straszne chwile zmieniły całkowicie ich życie.

Tym bohaterom, obrońcom Polski tak mocno doświadczonym przez los dla których Polska była dobrem najwyższym ten artykuł poświęcam.

Chwała bohaterom !

Znadniemna.pl za salon24.pl

W czasach PRL-u 17 września 1939 roku było propagandowo pokazywane jako „pokojowe wkroczenie Armii Czerwonej w celu obrony ludności Białoruskiej i Ukraińskiej” nikt wówczas nie powiedział, że wkroczyli zbrodniarze i był to brutalny napad na Polskę. Wstęp Przez całe dziesięciolecia powojenne, w czasach PRL-u, wmawiano Polakom, że

Grodzieńska premiera krótkometrażowych filmów dokumentalnych o Samoobronie Ziemi Grodzieńskiej i ostatnim, mieszkającym w Dąbrowie Białostockiej obrońcy Grodna we wrześniu 1939 roku, odbyła się 10 września w ramach tradycyjnego „spotkania wtorkowego” Oddziału Związku Polaków na Białorusi w Grodnie.

Przemawia Piotr Kościński

Gościem pokazu był reżyser wyświetlonych filmów, prezes Fundacji Joachima Lelewela z siedzibą w Warszawie Piotr Kościński.

Przed rozpoczęciem pokazu Piotr Kościński opowiedział zgromadzonym na sali grodnianom o okolicznościach, w jakich zostały nakręcone obydwa filmy. Mówił, że do dzisiaj w masowej świadomości odzyskanie przez Polskę Niepodległości ogranicza się wydarzeniami, do których doszło w Warszawie w listopadzie 1918 roku. – Tymczasem w wielu polskich miastach, w tym w Grodnie, czy w Katowicach, wówczas stały jeszcze wojska niemieckie i nie było mowy o polskiej administracji, o której powstanie trzeba było dopiero zawalczyć, organizując polskie oddziały samoobrony – mówił autor filmu. O tym, jak zakładano w Grodnie Samoobronę Ziemi Grodzieńskiej, która miała obronić polskość miasta i okolicznych terenów przed zakusami ze strony bolszewickiej Rosji i odradzającej swoją państwowość Litwy opowiada właśnie wyświetlony w ramach „spotkania wtorkowego” film „Droga do Niepodległości: Warszawa – Grodno 1918”.

Członek Zarządu Głównego ZPB Andrzej Poczobut wita na pokazie filmu konsula generalnego RP w Grodnie Jarosława Książka

Drugi wyświetlony w ramach „spotkania wtorkowego” film pt. „Ostatni”, jest nagraniem wspomnień mieszkańca Dąbrowy Białostockiej, będącego ostatnim z żyjących obrońców Grodna we wrześniu 1939 roku.

Obecny na pokazie konsul generalny RP w Grodnie Jarosław Książek, dziękując autorowi filmów za utrwalanie w obrazach filmowych i popularyzowanie sławnych kart historii Grodna, zapytał m.in. o szansach na powstanie pełnometrażowego filmu o obronie Grodna we wrześniu 1939 roku. Piotr Kościński, który we współpracy ze Związkiem Polaków na Białorusi, nakręcił w 2014 roku, opowiadający o tym dokument fabularyzowany pt. „KREW NA BRUKU. GRODNO 1939”, przyznał, że kręcenie filmu fabularnego jest przedsięwzięciem bardzo kosztownym. – Nie ma jednak rzeczy niemożliwych. Jeśli udałoby się napisać dobry scenariusz do takiego filmu, to być może przekonałby on odpowiednie instytucje państwowe i sponsorów prywatnych do sfinansowania takiej produkcji – mówił Piotr Kościński, zapewniając, że kierowana przez niego Fundacja Joachima Lelewela poczyni wszelkie starania, aby taki scenariusz powstał.

Przemawia konsul generalny RP w Grodnie Jarosław Książek

Znadniemna.pl

Grodzieńska premiera krótkometrażowych filmów dokumentalnych o Samoobronie Ziemi Grodzieńskiej i ostatnim, mieszkającym w Dąbrowie Białostockiej obrońcy Grodna we wrześniu 1939 roku, odbyła się 10 września w ramach tradycyjnego „spotkania wtorkowego” Oddziału Związku Polaków na Białorusi w Grodnie. [caption id="attachment_41479" align="alignnone" width="480"] Przemawia Piotr Kościński[/caption] Gościem pokazu był

Międzynarodowa organizacja praw człowieka „Komitet Obrony Dziennikarzy” wskazuje dziesięć krajów, w których obowiązuje najsurowsza cenzura. Białoruś zajmuje 9 miejsce na liście.

W pierwszej dziesiątce znalazły się również Erytrea, Korea Północna, Turkmenistan, Arabia Saudyjska, Chiny, Wietnam, Iran, Gwinea Równikowa i Kuba.

W dokumencie podkreśla się, że białoruskie władze „prawie całkowicie kontrolują media, a kilku niezależnych dziennikarzy i blogerów jest systematycznie nękanych”.

W raporcie czytamy, że państwo systematycznie wywiera presję na opiniotwórcze media i poszczególnych dziennikarzy na Białorusi, którzy częstą są ofiarami represji, są aresztowani, zastraszani, mają miejsce najścia na redakcje, a także wszczynania śledztw kryminalnych przeciwko tym, którzy relacjonują głośne wydarzenia.

Autorzy raportu przypominają, że w ostatnich latach rząd blokuje dostęp do niektórych niezależnych serwisów informacyjnych, w tym do Karty 97. Podkreślają, że ograniczenia w dostępie do niezależnych mediów zmuszają Białorusinów do korzystania z sieci społecznościowych.

Autorzy dokumentu zwrócili uwagę na zatwierdzenie przez rząd Białorusi w 2018 roku projektu ustawy o „fake newsach”, i przyjęcie zmian w ustawie o środkach masowego przekazu, prowadzących do zaostrzenia kontroli nad serwisami informacyjnymi i sieciami społecznościowymi.

Raport powołuje się na opracowanie Freedom House dot. wolności prasy, w którym stwierdza się, że „rząd posiada uprawnienia do kontrolowania dostawców Internetu, prowadzenia inwigilacji cyfrowej obywateli i zarządzania domenami najwyższego poziomu na Białorusi”.

Dokument nazywa sprawę BelTA jako najbardziej negatywny przejaw presji na media. W marcu 2019 roku redaktor naczelna TUT.BY Marina Zołotowa została uznana za winną w sprawie i ukarana wysoką grzywną.

Znadniemna.pl za Kresy24.pl/BelaPAN

Międzynarodowa organizacja praw człowieka „Komitet Obrony Dziennikarzy” wskazuje dziesięć krajów, w których obowiązuje najsurowsza cenzura. Białoruś zajmuje 9 miejsce na liście. W pierwszej dziesiątce znalazły się również Erytrea, Korea Północna, Turkmenistan, Arabia Saudyjska, Chiny, Wietnam, Iran, Gwinea Równikowa i Kuba. W dokumencie podkreśla się, że białoruskie władze

Film o rotmistrzu Witoldzie Pileckim ma pobić rekord w historii polskiej kinematografii po roku 1989. Na realizację filmu zaplanowano aż 150 milionów złotych. Jak wynika z przecieków medialnych film będzie nosił tytuł „Ochotnik”, natomiast za jego produkcję odpowiada firma Madants. Firma ta brała już udział w realizacji m.in. „High Life” z Robertem Pattinsonem.

O tym, że Gibson może zająć się filmem o polskim superbohaterze pisze portal wp.pl. Jak wskazuje serwis – hollywoodzki gwiazdor dobrze czuje się w historycznych filmach: „O zaangażowaniu Mela Gibsona wspominano już od dawna. Wydaje się, że Minister Kultury lubi historyczne kino tego twórcy i że Gibson idealnie odpowiada potrzebom polskiej produkcji” – podają media narodowe.

Jak podkreśla portal – film otrzymał już pierwsze wsparcie. Projekt może więc przystąpić do działań – wszystko wskazuje na to, że film może mieć premierę juz na 120. rocznicę urodzin Witolda Pileckiego, którą będziemy obchodzić 13 maja 2021 roku.

Znadniemna.pl za portalwarszawski.com.pl

Film o rotmistrzu Witoldzie Pileckim ma pobić rekord w historii polskiej kinematografii po roku 1989. Na realizację filmu zaplanowano aż 150 milionów złotych. Jak wynika z przecieków medialnych film będzie nosił tytuł „Ochotnik”, natomiast za jego produkcję odpowiada firma Madants. Firma ta brała już udział

Ostatni polski mistrz szlacheckiej gawędy, klasyk reportażu, autor takich książek jak „Monte Cassino”, „Hubalczycy”, „Ziele na kraterze” – Melchior Wańkowicz – zmarł 45 lat temu, 10 września 1974 roku.

Warszawa 03.1973. Melchior Wańkowicz, pisarz, reportażysta w swoim mieszkaniu na Mokotowie. PAP/H. Rosiak

Melchior Wańkowicz już w latach 20. XX wieku mawiał o sobie, że jest reliktem cywilizacji, która przeminęła. Miał na myśli świat ziemiańskich dworów polskich na Kresach. Przyszedł na świat 10 stycznia 1892 w rodzinnym majątku Kałużyce położonym nieopodal Mińska na Białorusi. Imię dostał po ojcu, powstańcu styczniowym, który zmarł w roku urodzenia się syna. Matka, Maria ze Szwoynickich, zmarła trzy lata później. Przyszły pisarz wychowywał się na Kowieńszczyźnie w majątku babki. Ten czas, wczesnego dzieciństwa, odtworzył potem w jednej z najpiękniejszych w polskiej literaturze opowieści o schyłku ziemiańskiego życia, pt. „Szczenięce lata”.

Wańkowicz studiował prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim. W 1914 roku został powołany do wojska rosyjskiego, skąd udało mu się zwolnić na podstawie sfałszowanego świadectwa zdrowia. W latach I wojny światowej był pełnomocnikiem Centralnego Komitetu Obywatelskiego Królestwa Polskiego do ewakuacji Polaków z terenów Rosji. W czasie wojny – w 1916 roku – Wańkowicz ożenił się z Zofią z Małagowskich, koleżanką z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Niedługo po ślubie wstąpił do Pierwszego Korpusu Polskiego gen. Józefa Dowbór-Muśnickiego, formowanego w rejonie Mohylewa. Na początku 1918 roku Wańkowicz jako żołnierz Korpusu walczył z bolszewikami, a za udział w walkach został odznaczony Krzyżem Walecznych. W maju 1918 roku brał udział w buncie przeciwko zawarciu porozumienia z Niemcami. Postawiony przed sądem polowym, został uniewinniony. Swoje przeżycia opisał w „Strzępkach epopei”.

Po wojnie 1920 roku Wańkowicz kontynuował w Warszawie przerwane studia prawnicze, ukończył je w 1923 roku i rozpoczął pracę na stanowisku naczelnika Wydziału Prasowego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Rok później, w 1924, założył Towarzystwo Wydawnicze Rój, którego był współwłaścicielem i redaktorem naczelnym aż do 1939 roku. Rój publikował m.in. Tuwima, Gombrowicza, Parnickiego, tam „Ładem serca” debiutował Jerzy Andrzejewski, tam wreszcie ukazały się pierwsze wydania „Sklepów cynamonowych” i „Sanatorium pod klepsydrą” Bruno Schulza.

W okresie międzywojennym Wańkowicz poświęcił się pracy dziennikarskiej i literackiej, publikując między innymi w „Kurierze Warszawskim”, „Wiadomościach Literackich” i „Kurierze Porannym”. Był między innymi doradcą reklamowym Związku Cukrowników Polskich i to on właśnie wymyślił słynne hasło: „Cukier krzepi”. „Dostałem, jak przypuszczam, najwyższe honorarium na świecie za dwa słowa, +Cukier krzepi+ – 5000 zł przedwojennych, czyli na ówczas 500 przedwojennych dolarów za słowo. Tak cenne mogą być słowa” – opowiadał pisarz Krzysztofowi Kąkolewskiemu w wywiadzie „Wańkowicz krzepi”. Pisarz zwyciężył też 50 lat później w konkursie na hasło reklamowe LOT-u: „LOT-em bliżej”.

Wańkowicz był mistrzem opowieści reportażowej, w której fakty łączył z elementami fikcji fabularnej. Posługiwał się barwną polszczyzną wyrosłą z tradycji gawędy szlacheckiej. „Mnie interesuje prawda syntetyczna, a nie dokumentalna, z każdego losu biorę, co w nim jest szczególnego, to wyjątkowe, gęste, mocne inaczej byłoby to szare, nijakie” – powiedział w wywiadzie „Wańkowicz krzepi”.

Przez ostatnie lata przedwojenne pisarz wraz z rodziną – żoną i dwiema córkami, Krysią i Martą – mieszkał w Warszawie na Żoliborzu, w słynnym „Domeczku” przy ulicy Dziennikarskiej, o którym wzruszająco pisał w „Zielu na kraterze”.

Wańkowicz był mistrzem opowieści reportażowej, w której fakty łączył z elementami fikcji fabularnej. Posługiwał się barwną polszczyzną wyrosłą z tradycji gawędy szlacheckiej. „Mnie interesuje prawda syntetyczna, a nie dokumentalna, z każdego losu biorę, co w nim jest szczególnego, to wyjątkowe, gęste, mocne inaczej byłoby to szare, nijakie” – powiedział w wywiadzie „Wańkowicz krzepi”.

Po wybuchu II wojny światowej Wańkowicz wyjechał do Rumunii, a latem 1940 roku przedostał się na południe Europy, przebywał na Cyprze, potem w Palestynie. Od 1943 roku był korespondentem wojennym 2 Korpusu Wojska Polskiego, podróżował po Bliskim Wschodzie. W maju 1944 roku uczestniczył w bitwie pod Monte Cassino, za co odznaczony został Krzyżem Walecznych.

Po wojnie Melchior Wańkowicz zamieszkał w Londynie. Uznał, że do Polski nie ma po co wracać – jego starsza córka Krysia, żołnierz „Parasola”, zginęła w Powstaniu Warszawskim, żoliborski „Domeczek” został zburzony. W Londynie współpracował m.in. z „Wiadomościami” oraz z „Dziennikiem Polskim”. Zaraz po wojnie Wańkowicz zaczął pracować nad swoją największą i najbardziej znaczącą książką, która rozrosła się do trzech tomów ukazujących się kolejno w latach 1945-47 w Rzymie, pod tytułem „Bitwa o Monte Cassino”. W 1949 roku Wańkowicz przeniósł się do Stanów Zjednoczonych, gdzie osiadła jego druga córka – Marta. Pisarz nie odnalazł się jednak w amerykańskiej rzeczywistości, w maju 1958 roku powrócił do Polski.

W 1964 Wańkowicz podpisał „List 34”, adresowany do ówczesnych władz PRL i zawierający protest przeciwko polityce kulturalnej państwa. Władze rozpoczęły nagonkę na pisarza. Oskarżono go o to, że przekazuje za granicę materiały godzące w Polskę i współpracuje z Radiem Wolna Europa. Wańkowiczowi wytoczono proces i skazano go na trzy lata więzienia. W procesie przeciwko pisarzowi zeznawał Kazimierz Koźniewski, niegdyś narzeczony córki Wańkowicza, wieloletni przyjaciel domu i, jak się okazało, współpracownik UB.

Wańkowicz w areszcie spędził pięć tygodni. Władze chciały, aby pisarz zwrócił się z prośbą o ułaskawienie. Kiedy tak się nie stało, wstrzymano wykonanie wyroku ze względu na wiek i stan zdrowia aresztanta. Dopiero w 1990 r. Sąd Najwyższy uchylił wyrok i pośmiertnie uniewinnił Wańkowicza.

Melchior Wańkowicz zmarł w Warszawie 10 września 1974 roku w wieku 82 lat. Do końca był niepokorny. Władze zaproponowały jego córce Marcie Erdman pochowanie ojca na koszt państwa. Ta jednak odmówiła, zgodnie z wolą pisarza, który przed śmiercią powiedział: „Nie życzę sobie, by oni fotografowali się nad moją trumną”. Pisarz pochowany został na Powązkach.

Znadniemna.pl za PAP

Ostatni polski mistrz szlacheckiej gawędy, klasyk reportażu, autor takich książek jak „Monte Cassino”, „Hubalczycy”, „Ziele na kraterze” – Melchior Wańkowicz – zmarł 45 lat temu, 10 września 1974 roku. [caption id="attachment_41465" align="alignnone" width="480"] Warszawa 03.1973. Melchior Wańkowicz, pisarz, reportażysta w swoim mieszkaniu na Mokotowie. PAP/H. Rosiak[/caption] Melchior

Pokazem dwóch filmów dokumentalnych „Liczył się tylko honor ” oraz „KREW NA BRUKU. GRODNO 1939”, opowiadających o bohaterskiej obronie Grodna przed sowieckim najeźdźcą we wrześniu 1939 roku, uczcili w dniu 8 września 80. rocznicę wybuchu II wojny światowej białostocczanie.

Białostocki filmoznawca i popularyzator sztuki filmowej Adam Radziszewski przedstawia gości pokazu

Po pokazie, który zorganizowała Podlaska Akademia Kultury przy Białostockim Ośrodku Kultury oraz Polski Instytut Sztuki Filmowej, widzowie mieli okazję porozmawiać z reżyserem filmu „Liczył się tylko honor ” Eugeniuszem Szpakowskim, oraz z naszym redakcyjnym kolegą, redaktorem naczelnym portalu Znadniemna.pl Andrzejem Pisalnikiem, który przedstawiał film „KREW NA BRUKU. GRODNO 1939”, nakręcony przez Fundację Joachima Lelewela i firmę producencką LunarSIX we współpracy ze Związkiem Polaków na Białorusi.

Prowadzący spotkanie znany białostocki filmoznawca i popularyzator sztuki filmowej Adam Radziszewski, zapytał gości pokazu o przyczyny, dla których zaangażowali się w produkcję filmów o obronie Grodna przed Armią Czerwoną.

Przemawia Eugeniusz Szpakowski, reżyser filmu „Liczył się tylko honor”

Eugeniusz Szpakowski, który nakręcił film „Liczył się tylko honor” w 2009 roku, przyznał, że dokument filmowy, upamiętniający grodnian, którzy jako jedni z nielicznych mieszkańców Kresów Wschodnich II RP stawili we wrześniu 1939 roku zbrojny opór regularnym jednostkom Armii Czerwonej i zdobyli się na postawę bohaterską w imię obrony honoru rodzinnego miasta oraz Polski, powinien był zostać nakręcony tuż po upadku w Polsce komunizmu, gdyż w czasach PRL-u nawet rozmawianie na ten temat, nie to, że utrwalanie historii obrońców Grodna na taśmie filmowej, było zakazane. – Dopiero dwadzieścia lat po upadku PRL-u Telewizja Polska znalazła środki na produkcję filmu. Jestem szczęśliwy, że zdążyłem nagrać wspomnienia wielu naocznych świadków i uczestników tamtych wydarzeń – mówił reżyser, z goryczą konstatując, że obecnie żaden z występujących w jego filmie obrońców Grodna już nie żyje.

Rzecznik prasowy Związku Polaków na Białorusi i redaktor naczelny portalu Znadniemna.pl Andrzej Pisalnik opowiada o filmie „KREW NA BRUKU. GRODNO 1939”

Andrzej Pisalnik z kolei wytłumaczył, że potrzebę nakręcenia fabularyzowanego dokumentu o obronie Grodna we wrześniu 1939 roku, jakim jest film „KREW NA BRUKU. GRODNO 1939”, zgłaszali sami grodnianie oraz mieszkający na Białorusi Polacy, którzy wsparli produkcję filmu pieniędzmi, zgromadzonymi w ramach zainicjowanej przez Związek Polaków na Białorusi zbiórki pieniężnej. – Ogółem udało się wesprzeć produkcję filmu, który początkowo wcale nie miał budżetu i powstawał tylko i wyłącznie dzięki hojności darczyńców oraz nieodpłatnemu udziałowi w projekcie polskich filmowców, ponad 9 tysięcy złotych – ujawnił Pisalnik. Zaznaczył, że według inicjatora nakręcenia filmu i jego scenarzysty – prezesa Fundacji Joachima Lelewela Piotra Kościńskiego – pieniężny wkład działaczy Związku Polaków na Białorusi w powstanie filmu był rekordowy i porównywalny z darowiznami, otrzymanymi przez twórców filmu od instytucji o wiele zamożniejszych od Polaków na Białorusi. – Świadczy to o tym, że pragnienie upamiętnienia obrońców Grodna z września 1939 roku wśród Polaków, mieszkających za wschodnią granicą Polski, pozostaje duże. Mimo tego, że ten temat na Białorusi wciąż, podobnie jak w czasach sowieckich, pozostaje tematem tabu, a przypominanie o obronie polskiego Grodna przez patriotycznie nastawionych mieszkańców miasta może być postrzegane przez białoruskie władze jako dywersja ideologiczna – mówił redaktor naczelny Znadniemna.pl.

Reprezentant ZPB dodał także, że jednym z założeń autorów filmu „KREW NA BRUKU. GRODNO 1939” było nakręcenie fabularyzowanego dokumentu, który mógłby być wyświetlany na lekcjach historii w szkołach. – Obecnie film ten rzeczywiście jest wyświetlany w społecznych placówkach edukacyjnych, prowadzonych przez ZPB. To, że emisja filmu trwa nieco ponad 20 minut pozwala na omówienie opowiedzianej uczniom językiem filmu historii w trakcie nawet jednej lekcji – zaznaczył Pisalnik.

Znadniemna.pl

Pokazem dwóch filmów dokumentalnych „Liczył się tylko honor ” oraz „KREW NA BRUKU. GRODNO 1939”, opowiadających o bohaterskiej obronie Grodna przed sowieckim najeźdźcą we wrześniu 1939 roku, uczcili w dniu 8 września 80. rocznicę wybuchu II wojny światowej białostocczanie. [caption id="attachment_41448" align="alignnone" width="480"] Białostocki filmoznawca i

Komitet Pamięci Rotmistrza Witolda Pileckiego w Kobyłce ma zaszczyt zaprosić uczniów szkół podstawowych, ponadgimnazjalnych a także osadzonych w Aresztach Śledczych, do wzięcia udziału w V Międzynarodowym Konkursie Historycznym ”Wojna polsko-bolszewicka 1919-1920 w obronie granic i niepodległości” – Regulamin.

Plakat Konkursu

Konkurs skierowany jest do uczniów szkół podstawowych, ponadgimnazjalnych oraz osadzonych w Aresztach Śledczych.

Konkurs objęty jest Patronatem Narodowym Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy w Stulecie Odzyskania Niepodległości.

Skład Komitetu Honorowego:

Mariusz Błaszczak – Minister Obrony Narodowej – przewodniczący

Dariusz Piontkowski – Minister Edukacji Narodowej

Jarosław Szarek – Prezes IPN

Jacek Pawłowicz – Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL

Andrzej Melak – Poseł na Sejm RP

Jan Żaryn – Senator RP

Wśród współorganizatorów są szkoły m.in. z Radzymina, Toronto, Chicago, Aten, Wiednia, Waterford, Blackburn, Kairu, Moskwy, Sofii, Frankfurtu/Menem, Trok, Kataru, Osborne Park (Australia), Kuwejtu.

Uczniowie oraz osadzeni w aresztach, mają za zadanie przygotowanie prac w następujących kategoriach:

Kategoria szkoły podstawowe kl. 0 – III (wiek 6-9 lat): – praca plastyczna: „Wojna polsko-bolszewicka 1919-1920 w obronie granic i niepodległości”, – laurka: „Wojna polsko-bolszewicka 1919-1920 w obronie granic i niepodległości”.

Kategoria szkoły podstawowe kl. IV-VIII (wiek 10-15 lat): – praca plastyczna: „Wojna polsko-bolszewicka 1919-1920 w obronie granic i niepodległości”, – projekt serii banknotów: „Wojna polsko-bolszewicka 1919-1920 w obronie granic i niepodległości”, – poezja: „Wojna polsko-bolszewicka 1919-1920 w obronie granic i niepodległości”, – film: „Wojna polsko-bolszewicka 1919-1920 w obronie granic i niepodległości”.

Kategoria szkoły ponadgimnazjalne (wiek 15 lat i więcej): – plakat: „Wojna polsko-bolszewicka 1919-1920 w obronie granic i niepodległości”,

– projekt serii znaczków pocztowych: „Wojna polsko-bolszewicka 1919-1920 w obronie granic i niepodległości” – poezja: „Wojna polsko-bolszewicka 1919-1920 w obronie granic i niepodległości”, – film: „Wojna polsko-bolszewicka 1919-1920 w obronie granic i niepodległości”.

Kategoria osadzeni w Aresztach Śledczych: – praca plastyczna: „Wojna polsko-bolszewicka 1919-1920 w obronie granici niepodległości”, – projekt serii znaczków pocztowych: „Wojna polsko-bolszewicka 1919-1920 w obronie granic i niepodległości”, – poezja: „Wojna polsko-bolszewicka 1919-1920 w obronie granic i niepodległości”.

Rozpoczęcie konkursu 09 września 2019 r., zakończenie 09 grudnia 2019 roku. Uroczysta Gala rozstrzygnięcia 20 marca 2020 roku.

Z wyrazami szacunku,
Bogdan Grzenkowicz – Przewodniczący Komitetu Pamięci Rotmistrza Witolda Pileckiego
tel. + 48 506 036 316

Znadniemna.pl za komitet-pamieci-pileckiego.com

 

Komitet Pamięci Rotmistrza Witolda Pileckiego w Kobyłce ma zaszczyt zaprosić uczniów szkół podstawowych, ponadgimnazjalnych a także osadzonych w Aresztach Śledczych, do wzięcia udziału w V Międzynarodowym Konkursie Historycznym ”Wojna polsko-bolszewicka 1919-1920 w obronie granic i niepodległości” – Regulamin. [caption id="attachment_41441" align="alignnone" width="500"] Plakat Konkursu[/caption] Konkurs skierowany jest do

Skip to content