HomeStandard Blog Whole Post (Page 245)

Wierni ze Wschodu odwdzięczają się za dary, które otrzymują od Polski. Odwdzięczają się wiarą, modlitwą i świadectwem tamtejszych męczenników – mówił podczas mszy świętej w warszawskiej bazylice Świętego Krzyża metropolita mińsko-mohylewski abp Tadeusz Kondrusiewicz. Podczas słowa wstępnego oraz w czasie homilii niejednokrotnie duchownemu łamał się głos.

Abp Tadeusz Kondrusiewicz

Były to niezwykle przejmujące, emocjonalne momenty, które poruszyły wszystkich wiernych w kościele i na pewno też tych, którzy łączyli się w modlitwie dzięki radiowej transmisji. Pokazują bowiem, jak wielką miłością i troską przewodniczący Konferencji Episkopatu Białorusi otacza swój kraj, wiernych i wszystkich współobywateli. Abp Tadeusz Kondrusiewicz przebywa w Polsce od końca sierpnia, kiedy to władze Białorusi odmówiły mu wjazdu do kraju. Zrobiły to, choć duchowny ma białoruskie obywatelstwo. Stolica Apostolska stara się umożliwić biskupowi powrót do kraju.

Abp Kondrusiewicz nie prowadzi działań politycznych, a w kontekście trudnej sytuacji na Białorusi wypowiada się tylko wtedy, gdy chodzi o poszanowanie podstawowych wolności i praw swoich współobywateli. Zabiega też o wolność do wyznawania religii. Mimo to władze w Mińsku zarzucają mu prowadzenie działalności politycznej i informują o procedurze sprawdzania jego paszportu.

Niedzielnej mszy świętej arcybiskup przewodniczył w szczególnym dniu – w obchodzonym po raz 21. Dniu Modlitwy i Pomocy Materialnej Kościołowi na Wschodzie. Metropolita mińsko-mohylewski z wdzięcznością przypomniał, że dzień ten ustanowił ówczesny prymas Polski – abp. Józef Glemp. – Ile projektów zrealizowaliśmy dzięki Zespołowi Pomocy Kościołowi na Wschodzie, wie tylko Pan Bóg. Jesteśmy wdzięczni tym, którzy pomagali i pomagają – mówił białoruski duchowny. Abp Tadeusz Kondrusiewicz podkreślił, że ofiary zbierane na rzecz Kościoła na Wschodzie są bardzo potrzebne. Szczególnie podziękował za modlitwę o rozwiązanie konfliktu i pokój na Białorusi. – Chcemy żyć w kraju, gdzie każdy będzie mógł cieszyć się radością pokojowego życia, w prawie, miłości Boga i bliźniego – powiedział duchowny.

Sytuacja na Białorusi bardzo przejmuje arcybiskupa. Słuchając tego w ławce, w polskim kościele, pomyślałem, jak bardzo potrzebna jest nasza łączność z katolikami, chrześcijanami z Białorusi. Warszawę i Mińsk dzieli raptem nieco ponad 500 kilometrów, dystans geograficzny jest mały, ale jeśli chodzi o poszanowanie praw człowieka i wolność religijną przepaść jest bardzo duża i bardzo dotkliwa. Nasza modlitwa – szczególnie w czasie Adwentu – powinna być częstsza i jeszcze bardziej gorąca. Polaków na Białorusi i samych Białorusinów można też wesprzeć materialnie. – Liczy się każdy grosz – mówił w bazylice Świętego Krzyża abp Kondrusiewicz (*o możliwej formie pomocy na dole artykułu).

Metropolita mińsko-mohylewski zaakcentował, że w czasie Adwentu wierni powinni szczególnie skoncentrować się na tym, by czuwać na przyjście Jezusa. Kapłan zauważył, że kiedy odwiedza nas ważny gość, to specjalnie przygotowujemy się na jego przyjście. – Tu przychodzi sam Jezus. Któż większy może do nas przyjść? Nie było takiego człowieka i nie będzie. Dlatego musimy czuwać, otworzyć drzwi Jezusowi, bo On stoi, czeka i kołacze – wyjaśnił arcybiskup. – Nie wiemy, kiedy przyjdzie Pan i musimy być zawsze gotowi na to spotkanie i przygotować drogę na Jego przyjście. Kiedy droga Chrystusa do naszego serca będzie zastawiona, Chrystus po prostu nie przyjdzie. Kiedy drzwi naszego serca będą zamknięte, On będzie pukał, ale nie otworzą się – przestrzegał abp Kondrusiewicz.

Metropolita przypomniał, że Jan Paweł II wielokrotnie powtarzał: „Otwórzcie drzwi Chrystusowi!”. – Tylko Chrystus do końca zna człowieka i tylko dzięki Niemu człowiek może poznać samego siebie – powiedział. Kapłan wspomniał czasy, gdy w Związku Radzieckim wierni zastanawiali się, czy to co mówi papież Polak jest możliwe. Czy drzwi ich kraju kiedykolwiek otworzą się na Chrystusa. – Wydawało się to niemożliwe, ale myśli ludzkie nie są myślami Bożymi. Pan pokazał, że umie pisać prosto na krzywych liniach historii. A Jan Paweł II, który wierzył przesłaniu fatimskiemu, tego dokonał i upadł mur systemu ateistycznego, Kościół odzyskał wolność – wspominał. Duchowny przypomniał też, że tamtejsze świątynie i seminaria był doszczętnie zniszczone i wymagały całkowitego odremontowania. Na szczęście z pomocą przyszli sąsiedzi z zachodu, w tym z Polski. – Kiedy zaczęliśmy na nowo zakładać seminaria w krajach byłego Związku Radzieckiego, pierwsi z pomocą przyszli kapłani z Polski. Potrzebna była pomoc materialna, której też udzieliła nam Polska.

Abp Kondrusiewicz podkreślił, że wierni ze Wschodu odwdzięczają się za te dary wiarą, modlitwą i świadectwem tamtejszych męczenników. Zauważył, że dziś Kościół w Polsce również jest w wielkim niebezpieczeństwie, dlatego tym gorliwiej należy się modlić „by tu w Polsce drzwi dla Chrystusa nie zostały zamknięte”. – Niech Chrystus narodzi się w naszych sercach tu w Polsce, tam na Wschodzie i na całym świecie. Niech będzie naszym Królem, bo On jest jedynym Zbawcą świata wczoraj, dziś i po wieczne czasy. Amen – zakończył przewodniczący Konferencji Biskupów Katolickich Białorusi.

Znadniemna.pl za Maciej Kluczka/KAI

Wierni ze Wschodu odwdzięczają się za dary, które otrzymują od Polski. Odwdzięczają się wiarą, modlitwą i świadectwem tamtejszych męczenników – mówił podczas mszy świętej w warszawskiej bazylice Świętego Krzyża metropolita mińsko-mohylewski abp Tadeusz Kondrusiewicz. Podczas słowa wstępnego oraz w czasie homilii niejednokrotnie duchownemu łamał się

Biskup pomocniczy Archidiecezji Mińsko-Mohylewskiej Jury Kosobucki podtrzymał księży katolickich, których w ostatnich dniach reżim Aleksandra Łukaszenki wrzucił za kraty za szerzenie nauczania społecznego  Kościoła Katolickiego wśród wiernych.

Biskup Jury Kosobucki, fot.: svaboda.org

„Wyrok 10 dni otrzymał ksiądz Wiaczasław Barok… To jest już drugi duchowny katolicki, który w tych dniach znajdzie się za kratami (30 listopada 10 dni aresztu otrzymał grekokatolicki kapłan ojciec Wital Bystrou)” – poinformował na Facebooku biskup Kosobucki.

Hierarcha ocenił oba incydenty jako przejaw „wzmożenia represji w stosunku do Kościoła Katolickiego” ze strony władz Białorusi.

Tłumacząc prawdziwe intencje zachowań księży, za które zostali oni skazani na areszt, hierarcha przypomniał, że księża, jako chrześcijanie postępują zgodnie z nauczaniem Kościoła Katolickiego i prawem Bożym, które każe im potępiać grzech, protestować przeciwko przemocy, przeciwko kłamstwu i fałszerstwom, przeciwko wywieranej na człowieka presji i zastraszaniu oraz przeciwko poniżaniu ludzkiej godności, gdyż każdy człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boże. „W sposób szczególny modlimy się  o pokój, zgodę, solidarność i jedność narodu białoruskiego” – napisał biskup Kosobucki, dodając, że ktoś postrzega powyższe zachowanie katolickich księży i wiernych jako „prejaw ekstremizmu, rozpalanie wrogości itp.”

„Dlatego wzywam po raz kolejny do wzmożenia naszej modlitwy za naszą Ojczyznę, za nasz naród, za ludzi, którzy znajdują się za kratami z przyczyn politycznych, za tych, kogo zwalniają z pracy za przekonania, kogo zastraszają i szantażują, za wszystkich cierpiących i za tych kto w sposób szczególny potrzebuje naszego modlitewnego wsparcia” – zaapelował biskup, prosząc o to, aby w miarę możliwości, w każdym kościele, każdej kaplicy wierni publicznie modlili się za księdza Wiaczasława Baroka i za ojca Witala Bystrowa. Poprosił też, aby wierni tłumaczyli ludziom prawdziwe przyczyny, dla których ci duchowni znaleźli się w więzieniu (represje, zastraszanie, prześladowanie Kościoła za prawdę itd.).

Katolicki ksiądz Wiaczasłau Barok z miejscowości Rossony w obwodzie witebskim na Białorusi został skazany na 10 dni aresztu administracyjnego za opublikowanie na Facebooku plakatu z hasłem „Stop łukaszyzmowi”. Sąd w absurdalnym wyroku uznał plakat za… prezentację symboliki nazistowskiej.

Ksiądz Wiaczasłau Barok, fot.: svaboda.org

Na plakacie, który zaprojektował znany plastyk Uładzimir Cesler, figuruje znak swastyki. Sąd uznał publikację pracy Ceslera za publiczną demonstrację symboliki nazistowskiej.

Wyjaśniałem, że opublikowałem pracę plastyczną znanego artysty (…), a nie niemiecką swastykę. Jestem przeciwko faszyzmowi, komunizmowi, wszelkiemu reżimowi totalitarnemu. Plakat opublikowałem po to, by pokazać swój sprzeciw wobec przemocy w kraju – mówił wcześniej ks. Barok na swoim kanale na serwisie YouTube.

W obronie duchownego wystąpił sam Cesler, który określił jako „absurdalne” interpretowanie jego pracy jako propagandy nazizmu.

Ks. Barok ma odbywać karę aresztu w Nowopołocku.

Grekokatolicki duchowny ojciec Wital Bystrou z Iwacewicz (obwód brzeski) został skazany na 10 dni aresztu za rzekomy udział w niedozwolonej demonstracji. Przed sądem kapłan wytłumaczył,  że podczas samotnego spaceru ulicami miasta zatrzymywał się, aby porozmawiać z innymi spacerującymi. Gdy znalazł się w tłumie, rozmawiał także z funkcjonariuszami milicji, którym się przedstawił i wytłumaczył kim jest. Żadnej innej aktywności, wskazującej na udział w niedozwolonej demonstracji, o. Wital nie przejawiał.

Ojciec Wital Bystrou, fot.: carkva-gazeta.by

Służba prasowa kurii Wizytatora apostolskiego Kościołów greckokatolickich na Białorusi 1 grudnia wydała specjalne oświadczenie, w którym potępiła niesprawiedliwy jej zdaniem wyrok, wydany na ojca Witala Bystrowa.

 Znadniemna.pl na podstawie facebook/PAP/svjazep.org

Biskup pomocniczy Archidiecezji Mińsko-Mohylewskiej Jury Kosobucki podtrzymał księży katolickich, których w ostatnich dniach reżim Aleksandra Łukaszenki wrzucił za kraty za szerzenie nauczania społecznego  Kościoła Katolickiego wśród wiernych. [caption id="attachment_50161" align="alignnone" width="500"] Biskup Jury Kosobucki, fot.: svaboda.org[/caption] „Wyrok 10 dni otrzymał ksiądz Wiaczasław Barok… To jest już drugi

72 numery „Gońca Krakowskiego”, który jako pierwszy na ziemiach polskich opublikował listę ofiar katyńskich, znalazło się w zbiorach Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku. To – jak mówi dyrektor instytucji – unikatowa kolekcja i ważne źródło historyczne.

Dyrektor Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku prof. Wojciech Śleszyński (P) podczas konferencji prasowej, na której zaprezentowano nowe eksponaty – 72 numery „Gońca Krakowskiego” z 1943 roku. Fot. PAP/A. Reszko

Muzeum Pamięci Sybiru jest ogólnopolską instytucją zajmującą się m.in. tematyką deportacji Polaków na Wschód. Muzeum powołane zostało w 2017 r., jego siedziba powstała pod koniec ubiegłego roku. Znajduje się w starych wojskowych magazynach przy ul. Węglowej; powstał też nowy budynek. W muzeum trwają przygotowywania do otwarcia. Kończą się prace przy wystawie stałej, pozyskiwane są kolejne eksponaty.

Muzeum pozyskało w ostatnim czasie wyjątkową kolekcję 72 numerów „Gońca Krakowskiego” z 1943 roku – mówił w czwartek na konferencji prasowej dyrektor Muzeum Pamięci Sybiru prof. Wojciech Śleszyński.

„+Goniec Krakowski+ niemiecka gadzinówka, która wychodziła od 1939 roku aż do 1945 jako pierwsza na ziemiach polskich (…) opublikowała listę ofiar katyńskich łącznie ze zdjęciami ekshumacji” – powiedział Śleszyński. Dodał, że Niemcom gazeta służyła do celów propagandowych, żeby – jak podkreślił – „przedstawić się w lepszym świetle”. „Dla nas przede wszystkim jest to źródło historyczne, bo to są pierwsze publikacje mówiące o zbrodni katyńskiej” – powiedział Śleszyński.

Na konferencji zaprezentowano kilka wybranych numerów. „Naprawdę unikatowa kolekcja, jeśli chodzi o tę tematykę” – dodał Śleszyński.

Przypomniał, że w tym roku przypada 80. rocznica Zbrodni Katyńskiej, a czwartkowe spotkanie odbyło się przed wejściem do powstającego w muzeum „Memoriału Zbrodni Katyńskiej”. „Jest to wyjątkowe miejsce, gdzie w sposób symboliczny poprzez ponad 17 tys. nazwisk chcemy upamiętnić ofiary i zadziałać na wyobraźnie zwiedzających” – powiedział dyrektor. Nazwiska umieszczono na specjalnych metalowych tablicach, w memoriale znajdą się też puste tablice, by – jak informuje muzeum – „upamiętnić nieznane ofiary, które spoczywają prawdopodobnie w Kuropatach koło Mińska – to ofiary z tzw. Listy Białoruskiej”.

Muzeum Pamięci Sybiru ma zostać otwarte 17 września 2021 roku. Będzie muzeum narracyjnym, które opowiadać będzie historię wywózek na Sybir od XVI wieku, a będzie skupiać się na relacjach, wspomnieniach i pamiątkach zesłańców.

Budowa Muzeum Pamięci Sybiru jest finansowana ze środków MKiDN oraz z budżetu miasta. Budowa stanu surowego kosztowała 37 mln zł; ok. 14 mln zł pochodzi z budżetu ministerstwa kultury. Samo muzeum otrzymało też z MKiDN z unijnego programu Infrastruktura i Środowisko 6,8 mln zł na wykonanie wystawy stałej i wyposażenie placówki.

Znadniemna.pl za PAP/Sylwia Wieczeryńska

 

72 numery „Gońca Krakowskiego”, który jako pierwszy na ziemiach polskich opublikował listę ofiar katyńskich, znalazło się w zbiorach Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku. To – jak mówi dyrektor instytucji – unikatowa kolekcja i ważne źródło historyczne. [caption id="attachment_50156" align="alignnone" width="480"] Dyrektor Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku

Białoruski politolog Walery Karbalewicz ocenia, że wczorajsze wystąpienie białoruskiego dyktatora Aleksandra Łukaszenki podczas internetowego szczytu przywódców krajów członkowskich Organizacji Układu Bezpieczeństwa Zbiorowego (OUBZ), zostało odebrane przez uczestników szczytu, jak przemówienie ciężko chorego człowieka.

Liderzy państw członkowskich OUBZ słuchają wystąpienie Aleksandra Łukaszenki, fot.: Belta.by

„Wiemy absolutnie dokładnie, że stworzono wojskowe zgrupowanie NATO do przechwycenia tych ziem, o których otwarcie mówią, że historycznie należą do Polski. Powiedzcie mi, jak można na to zareagować?” – histeryzował Łukaszenka, cytowany przez agencję  Interfax, roztaczając wizję rzekomych planów Warszawy,  dotyczących zajęcia zachodnich terenów Białorusi.

Dodał, że na Białorusi odbywa się „zwykła rebelia”. Ostrzegł też Rosję i inne kraje OUBZ, że „zanim zdążą się obejrzeć, mogą mieć to samo”.

Białoruski politolog Walery Karbalewicz, będący ekspertem niezależnego Centrum Analitycznego „Strategia”, dostrzegł, że uczestnicy szczytu OUBZ słuchali wystąpienia Łukaszenki j z nieukrywanym współczuciem. „Zachowywali się jak dobrze wychowani ludzie, którzy odwiedzili ciężko chorego człowieka” – ocenił ekspert.

„Proponować tak prymitywną wizję liderom poradzieckich państw nie było chyba warto. Przecież oni są doświadczonymi ludźmi. Czują się zniesmaczeni, kiedy traktuje się ich jak ciemniaków i robi się im wodę z mózgu. To jest przypadek, kiedy dla Łukaszenki milczenie byłoby złotem” – cytują wypowiedź Karbalewicza białoruskie media.

 Znadniemna.pl

Białoruski politolog Walery Karbalewicz ocenia, że wczorajsze wystąpienie białoruskiego dyktatora Aleksandra Łukaszenki podczas internetowego szczytu przywódców krajów członkowskich Organizacji Układu Bezpieczeństwa Zbiorowego (OUBZ), zostało odebrane przez uczestników szczytu, jak przemówienie ciężko chorego człowieka. [caption id="attachment_50152" align="alignnone" width="500"] Liderzy państw członkowskich OUBZ słuchają wystąpienie Aleksandra Łukaszenki, fot.:

W sobotę, 28 listopada, rozpoczął się pierwszy etap V. Olimpiady Historii Polski dla Polonii i Polaków za granicą 2020/21 „W drodze do Niepodległości”. Ze względu na konieczność ograniczenia kontaktów społecznych, test z zakresu historii Polski przeprowadzono w trybie on-line. Po raz kolejny w Olimpiadzie wzięli udział uczniowie Polskiej Szkoły Społecznej im. Króla Stefana Batorego przy Związku Polaków na Białorusi w Grodnie („Batorówki”).

Na początku organizatorzy Olimpiady i uczniowie oraz nauczyciele z różnych stron świata spotkali się wirtualnie na platformie ZOOM. Życzenia powodzenia w rywalizacji oraz wiele słów uznania młodzieży interesującej się historią Polski przekazali m.in.: Jan Dziedziczak, pełnomocnik Rządu RP ds. Polonii i Polaków za Granicą,  Lilia  Luboniewicz, prezes Fundacji Wolność i Demokracja, Anna Radecka, dyrektor Ośrodka Rozwoju Polskiej Edukacji za Granicą, Maciej Dancewicz, wiceprezes Fundacji Wolność i Demokracja oraz dr hab. Andrzej Korytko, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Historycznego i Przewodniczący Komitetu Głównego Olimpiady Historii Polski.

Uczestników Olimpiady przywitał Jan Dziedziczak, pełnomocnik Rządu RP ds. Polonii i Polaków za Granicą

Do egzaminu przystąpiło 220 uczestników z kilkunastu krajów Europy, Azji i Ameryki Północnej (z Austrii, Belgii, Białorusi, Finlandii, Francji, Holandii, Hiszpanii, Litwy, Niemiec, Norwegii, Rosji, Ukrainy, Węgier, Wielkiej Brytanii, Chin, Stanów Zjednoczonych Ameryki i Kanady). Wśród nich było dziewięcioro reprezentantów grodzieńskiej „Batorówki”. Ze względu na ewentualne problemy techniczne z polaczeniem internetowym, organizatorzy zaplanowali drugi termin, który odbył się 1 grudnia wieczorem (test był inny niż w sobotę), z tej możliwości skorzystało m.in. dwóch naszych uczniów.

Ze względu na ograniczenia epidemiczne test z zakresu historii Polski odbył się w trybie on-line

Projekt skierowany jest do polskiej młodzieży uczącej się poza granicami Polski. Celem Olimpiady jest popularyzacja wiedzy o historii Polski, rozwijanie umacnianie świadomości historycznej młodzieży i wspieranie polskiej tożsamości za granicą. Olimpiada Historii Polski to inicjatywa Polskiego Towarzystwa Historycznego organizowana przez Fundację Wolność i Demokracja.

Nagrodą główną dla grupy laureatów Olimpiady Historii Polski są indeksy na polskie uniwersytety państwowe. Dodatkowo dla uczestników III etapu przewidziane są nagrody rzeczowe, w tym kilkudniowy pobyt w Polsce, jeżeli sytuacja zdrowotna pozwoli na wyjazd.

Dla Znadniemna.pl Paweł Kasprzyk, metodyk-konsultant, skierowany do „Batorówki ”przez ORPEG

W sobotę, 28 listopada, rozpoczął się pierwszy etap V. Olimpiady Historii Polski dla Polonii i Polaków za granicą 2020/21 „W drodze do Niepodległości”. Ze względu na konieczność ograniczenia kontaktów społecznych, test z zakresu historii Polski przeprowadzono w trybie on-line. Po raz kolejny w Olimpiadzie wzięli

Od dziś Białorusini uzyskali możliwość pracy w Polsce na podstawie wizy humanitarnej.

Były milicjant Uładzimir Żychar przybył do Warszawy na początku października w związku z groźbą zatrzymania. Wcześniej, pilnie wyjechał z Białorusi do Kijowa, gdzie otrzymał polską wizę humanitarną.

– Ogólnie było bardzo łatwo, bo Polska jest dość lojalna wobec Białorusinów. Z wizą nie było problemów. Szybko ją dostałem i rzeczywiście nic mnie to nie kosztowało.

Od 1 grudnia po zmianie ustawy o cudzoziemcach Białorusini z wizą humanitarną będą mogli uzyskać zezwolenie na pracę, a tym samym oficjalne zatrudnienie w Polsce.

– Wiza humanitarna to rodzaj wizy krajowej, którą można wydać na okres do jednego roku. Może ją uzyskać prawie każdy Białorusin, który czuje się prześladowany lub zagrożony na terytorium Białorusi – wyjaśnia prawniczka Wolha Dabrawolskaja.

Aby uzyskać wizę humanitarną, należy zgłosić się do polskiego konsulatu z ubezpieczeniem i oświadczeniem uzasadniającym zagrożenie. Ci, którzy muszą pilnie opuścić kraj (jak nasz bohater), mogą zwrócić się do polskiego konsulatu na Ukrainie lub Litwie.

Podczas protestów Białorusini wyszli na ulice swoich miast, ale wielu musiało potem zdecydować się na wyjazd do Polski. Od początku jesieni do Polski wyjechało ponad 10 000 Białorusinów.

Polska chętnie przyjmuje nowych uchodźców, ponieważ są oni dodatkowymi pracownikami. Szczególnie w kraju, gdzie brakuje lekarzy w czasie pandemii. Duże zainteresowanie też jest specjalistami z branży IT.

– Sytuacja na rynku pracy pokazuje, że Polska potrzebuje jak najwięcej pracowników ze Wschodu, w tym z Białorusi, którzy tym samym będą uczestniczyć we wzroście PKB, we wzroście polskiej gospodarki – mówi poseł Robert Tyszkiewicz, przewodniczący Parlamentarnego Zespołu do spraw Białorusi.

Ponadto Ministerstwo Pracy przygotowuje też inne poprawki. Dzięki nim lekarze, weterani wojenni i każdy, kto posiada wizę humanitarną, będzie mógł dostać pracę bez zezwolenia. Zmiany te nie zostały jeszcze oficjalnie ogłoszone.

– Brak możliwości zatrudnienia izoluje takie osoby i zmusza je do zamieszkania w różnych ośrodkach. Nie dążymy do tego. Chodzi o to, aby jak najwięcej ludzi zintegrować – mówi poseł Tyszkiewicz.

Pierwszy zawód Uładzimira to operator maszyn ze sterowaniem programowym. Kiedyś mężczyzna pracował w przedsiębiorstwie budowy maszyn.

– Tu jest ciekawie. Jest dużo firm, nowy sprzęt i wysokie płace – mówi o swoich wrażeniach na nowym miejscu.

Ale dodaje, że chciałby wrócić na Białoruś.

– Zdecydowanie tęsknię za bliskimi, którzy tam zostali, a już samo obserwowanie, co się tam dzieje, jest bardzo przerażające. W końcu nic nie możesz zrobić, gdy tu jesteś. Cóż, możesz coś zrobić, ale zdecydowanie chcesz tam być, ze wszystkimi – dodaje

Uładzimir zwolnił się na początku czerwca, później był wolontariuszem w zespole Swiatłany Cichanouskiej. Teraz w Polsce mężczyzna bierze udział w inicjatywie ByPol pomagającej milicjantom, którzy zwolnili się ze służby.

Znadniemna.pl za belsat.eu/Diana Ratkiewicz, cez

Od dziś Białorusini uzyskali możliwość pracy w Polsce na podstawie wizy humanitarnej. https://youtu.be/_PH3TKu0JA4 Były milicjant Uładzimir Żychar przybył do Warszawy na początku października w związku z groźbą zatrzymania. Wcześniej, pilnie wyjechał z Białorusi do Kijowa, gdzie otrzymał polską wizę humanitarną. – Ogólnie było bardzo łatwo, bo Polska jest

Około czterdziestu miłośników literatury kresowej przybyło w dniu 27 listopada do siedziby Związku Polaków na Białorusi w Mińsku na prezentację książki znanego polskiego pisarza Zbigniewa Żakiewicza pt. „Tryptyk wileński”.

Tatiana Kleszczonok

Prezentowane dzieło literackie, na które złożyły się trzy powieści, nawiązujące tematyką do lat dzieciństwa i młodości autora spędzonych na Wileńszczyźnie, uznawane są za najważniejsze osiągnięcie w twórczej karierze pisarza. „Tryptyk wileński” po raz pierwszy został wydany w języku białoruskim, a autorem tłumaczenia jest działaczka Związku Polaków na Białorusi ze Smorgoni Tatiana Kleszczonok, będąca znawczynią historii dawnego powiatu oszmiańskiego przełomu XVIII-XIX stuleci, w tym – życia i twórczości Michała Kleofasa Ogińskiego, a także miłośniczką twórczości Zbigniewa Żakiewicza.

Tatiana Kleszczonok, jako tłumacz prezentowanej książki, przybliżyła zgromadzonym na prezentacji miłośnikom literatury biografię i twórczość Zbigniewa Żakiewicza, opowiedziała o jego związkach rodzinnych z Wileńszczyzną i Białorusią (wczesne dzieciństwo pisarz spędził w Mołodecznie – red.), podzieliła się sekretami warsztatu tłumaczki z języka polskiego na białoruski. Podczas prezentacji jej uczestnicy mieli okazję wysłuchać obszerne fragmenty prezentowanego dzieła. W trakcie ich omówienia wyjaśniło się, że obecna na prezentacji nauczycielka Polskiej Szkoły Społecznej im. Edwarda Woyniłłowicza przy ZPB w Mińsku Bernarda Iwanowa, pochodzi ze stron, w których toczy się akcja opisanych przez Żakiewicza w „Trypryku wileńskim” wydarzeń. – Ta pani była niezwykle wzruszona opisaną w książce historią , która się odbywała w jej rodzinnej miejscowości – opowiada Tatiana Kleszczonok, twierdząc, że nawet dla przeżyć tej jednej osoby, wywołanych prozą Żakiewicza, warto było tłumaczyć jego książkę i popularyzować twórczość pisarza na Białorusi.

Tatiana Kleszczonok przyznaje, że imię Zbigniewa Żakiewicza jest odkrywane na Białorusi w niezwykle trudnych dla kraju i białoruskiego społeczeństwa czasach. – Ale „Tryptyk wileński” jest książką, dobrą akurat na trudne czasy, co potwierdził syn pisarza Maciej Żakiewicz, komentując wiadomość o wydaniu dzieła jego ojca na Białorusi i jego prezentacji w ramach tegorocznego Festiwalu Książki Inteligentnej „Przedmowa” w Mińsku – opowiada tłumaczka.

Według Tatiany Kleszczonok zgromadzona na prezentacji publiczność niezwykle blisko przyjęła do serca cytowane podczas spotkania fragmenty książki, opisujące sceny wywózek na Syberię, a także sceny repatriacji polskiej ludności z ziemi smorgońskiej i oszmiańskiej do Polski.

Zgromadzeni żywo reagowali na sceny z życia rodzinnego pisarza, a także na opisy przyrody w okolicach Krewa. – Duże zainteresowanie wśród publiczności wywołała wiadomość o tym, że w dorobku twórczym Zbigniewa Żakiewicza oprócz „Tryptyku wileńskiego” jest jeszcze jeden utwór, nawiązujący do stron rodzinnych pisarza i jego przodków. To dzieło nosi wymowną nazwę „Gorycz i sól morza. Gdańskie Smorgonie” – opowiada Tatiana Kleszczonok, wyrażając przekonanie, że przetłumaczenie wspomnianej książki na język białoruski i jej wydanie w znacznym stopniu wzbogaciłoby skarbiec polskiej literatury kresowej. – Przecież prawdziwych autentycznych opisów ciężkiego losu kresowych Polaków w czasach ostatniej wojny światowej wciąż jest zbyt mało – dodaje tłumaczka.

Tematy, podniesione przez Zbigniewa Żakiewicza w „Tryptyku wileńskim” są tak liczne i różnorodne, że omówienie ich nie mogło się odbyć w trakcie jednego spotkania. Tatiana Kleszczonok jest przekonana, że warto organizować kolejne, być może bardziej liczne, spotkania z twórczością wybitnego pisarza, pochodzącego z naszych ziem. – Mam nadzieję, że wkrótce, po poprawieniu się sytuacji epidemicznej stanie się to możliwe nie tylko w Mińsku, ale też w innych miastach – dzieli się planami popularyzowania literackiego dziedzictwa Zbigniewa Żakiewicza na Białorusi tłumaczka najważniejszego dzieła pisarza na język białoruski.

Znadniemna.pl na podstawie relacji Tatiany Kleszczonok

Około czterdziestu miłośników literatury kresowej przybyło w dniu 27 listopada do siedziby Związku Polaków na Białorusi w Mińsku na prezentację książki znanego polskiego pisarza Zbigniewa Żakiewicza pt. „Tryptyk wileński”. [caption id="attachment_50116" align="alignnone" width="480"] Tatiana Kleszczonok[/caption] Prezentowane dzieło literackie, na które złożyły się trzy powieści, nawiązujące tematyką do

18,4 tysięcy złotych – taką kwotę uzbierały w tym roku w ramach dorocznej akcji „Podaruj gwiazdkę polskim dzieciom na Białorusi” rozgłośnia Polskie Radio Białystok i Podlaski Oddział Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”!

Pieniądze wpłynęły po licytacji na antenie Polskiego Radia Białystok obrazów autorstwa malarzy, zrzeszonych w działającym przy Związku Polaków na Białorusi Towarzystwie Plastyków Polskich. Tegoroczna kwota znacznie, o ponad 6 tysięcy złotych, przekroczyła ubiegłoroczny wynik akcji „Podaruj gwiazdkę polskim dzieciom na Białorusi”, który był również rekordowy.

W ramach akcji „Podaruj gwiazdkę polskim dzieciom na Białorusi” dziennikarze Polskiego Radia Białystok codziennie w ciągu pięciu dni roboczych ubiegłego tygodnia licytowali różne prace plastyczne w programie „Najbliżej Ciebie” i w „Popołudniu z Polskim Radiem Białystok” (14:10-15:00).  Słuchacze chętnie nabywali grafiki, akwarele i obrazy olejne autorstwa polskich malarzy z Białorusi. 

W tym roku, oprócz rekordowej ogólnej kwoty, uzyskanej od licytacji obrazów, ustanowiono rekordowy wynik licytacji jednego obrazu. W ostatnim dniu akcji za 3500 złotych zlicytowany został,  startujący z ceny wywoławczej 400 złotych, obraz pt. „Ulice starego Grodna” autorstwa członka Towarzystwa Plastyków Polskich przy ZPB Michała Łatyszewa.

Obraz pt. „Ulice starego Grodna” autorstwa Michała Łatyszewa sprzedano za rekordową kwotę 3500 złotych

Pieniądze z licytacji obrazów zostaną przeznaczone na prezenty dla dzieci, które uczą się języka polskiego w ośrodkach nauczania języka polskiego przy Związku Polaków na Białorusi.

Ogółem ZPB prowadzi na terenie całej Białorusi około 100 ośrodków nauczania języka polskiego, do których uczęszcza około 8 tysięcy dzieci oraz młodych ludzi w wieku szkolnym. Tegoroczna, uzyskana z licytacji obrazów, rekordowa kwota pieniężna nie pokryje, niestety, potrzeb ZPB, aby obdarować prezentem gwiazdkowym każdego ucznia. Dlatego Związek Polaków na Białorusi podejmuje starania, aby uzyskać pomoc świąteczną dla dzieci także z innych źródeł. Polskie Radio Białystok z kolei prosi swoich słuchaczy o wpłacanie darowizn na rzecz akcji „Podaruj gwiazdkę polskim dzieciom na Białorusi” na specjalne konto nr 34 2490 0005 0000 4600 6753 8392.

 Znadniemna.pl na podstawie radio.bialystok.pl

18,4 tysięcy złotych – taką kwotę uzbierały w tym roku w ramach dorocznej akcji „Podaruj gwiazdkę polskim dzieciom na Białorusi” rozgłośnia Polskie Radio Białystok i Podlaski Oddział Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”! Pieniądze wpłynęły po licytacji na antenie Polskiego Radia Białystok obrazów autorstwa malarzy, zrzeszonych w działającym przy

Działające przy ZPB ośrodki nauczania języka polskiego w wigilię świętego Andrzeja zorganizowały zajęcia przybliżające młodemu pokoleniu Polaków na Białorusi jedną z najdawniejszych i najpopularniejszych polskich tradycji, wiążących się z postacią świętego Andrzeja Apostoła, będących okazją do zorganizowania ostatniej zabawy przed nadejściem Adwentu.

O tradycji zabaw andrzejkowych, wróżbach andrzejkowych dowiedzieli się m.in. uczniowie Polskiej Szkoły Społecznej im. Króla Stefana Batorego przy ZPB w Grodnie „Batorówki”, a także wychowankowie Szkół Społecznych, działających przy oddziałach ZPB w Lidzie, Wołkowysku, Brześciu, Dzierżyńsku i innych miastach.

Andrzejki w Polskiej Szkoły Społecznej im. Króla Stefana Batorego przy ZPB w Grodnie „Batorówki”

Andrzejki w Polskiej Szkole Społecznej przy ZPB w Lidzie

Andrzejki w Polskiej Szkole Społecznej przy ZPB w Wołkowysku

Andrzejki w Polskiej Szkole Społecznej przy ZPB w Brześciu

Andrzejki on-line w Polskiej Szkole Społecznej przy ZPB w Dzierzyńsku

Uczniowie „Batorówki” ponadto uczyli się robienia dekoracji świątecznych, którymi będą mogli upiększyć swoje mieszkania w zbliżające się święta Bożego Narodzenia i Nowego Roku. Zajęcia plastyczne z młodzieżą szkolną, odsłaniające tajemnice warsztatu robienia dekoracji świątecznych, poprowadziła działaczka Towarzystwa Plastyków Polskich przy ZPB Alicja Matuk. Zapraszamy do obejrzenia reportażu z zajęć plastycznych w „Batorówce”:

 

Znadniemna.pl

Działające przy ZPB ośrodki nauczania języka polskiego w wigilię świętego Andrzeja zorganizowały zajęcia przybliżające młodemu pokoleniu Polaków na Białorusi jedną z najdawniejszych i najpopularniejszych polskich tradycji, wiążących się z postacią świętego Andrzeja Apostoła, będących okazją do zorganizowania ostatniej zabawy przed nadejściem Adwentu. O tradycji zabaw andrzejkowych,

Dochodzenie sprawdzające w związku z domniemanym znieważeniem sędziego Sądu Rejonowego Lidy  Maksima Fiłatowa wszczęła miejscowa milicja. W ramach dochodzenia milicjanci zjawili się w mieszkaniu działaczki Oddziału ZPB w Lidzie Weroniki Piuty, aby dokonać oględzin jej mieszkania.

Działaczka Oddziału ZPB w Lidzie Weronika Piuta

Po oględzinach milicjanci skonfiskowali polskiej działaczce komputer oraz telefon komórkowy.

Jak wynika z postanowienia „o przeprowadzeniu oględzin” milicja Lidy wszczęła dochodzenie sprawdzające w związku z domniemanym znieważeniem sędziego Sądu Rejonowego Lidy  Maksima Fiłatowa.

Czyn karalny miał popełnić na czacie internetowym pt. „Lida kobiecy czat” w komunikatorze internetowym „Telegram” . Internauta w wątku, poświęconym sędziemu Sądu Rejonowego Lidy Maksimowi Fiłatowowi napisał: „To, co wyprawia Fiłatow, nie mieści się w żadnych granicach. To jest bandyta, nie mogę o nim inaczej powiedzieć”.

W zacytowanym wpisie milicjanci dopatrzyli się znamion znieważenia sędziego Fiłatowa, którego według nich miała dopuścić się działaczka Oddziału ZPB w Lidzie Weronika Piuta.

Według lidzkiej milicji to właśnie Polka pisuje do kobiecego czatu Lidy kompromitujące sędziego treści.

Sama Weronika Piuta zaprzecza temu, że kiedykolwiek rejestrowała się w śledzonym przez milicję czacie. Protestuje także przeciwko insynuacjom, iż jakoby pozostawiła w czacie cytowany wpis, dotyczący lidzkiego sędziego.

Milicjanci są jednak przekonani, że wytropili autorkę wpisu rzekomo znieważającego sędziego Fiłatowa i skonfiskowali komputer oraz telefon Weroniki Piuty, aby sprawdzić na obecność śladów, które mają potwierdzić, że wpis na kobiecym czacie Lidy wysłany został ze sprzętu, należącego do polskiej działaczki.

Prześladowanie obywateli Białorusi za wyrażanie  w Internecie negatywnych opinii o przedstawicielach władzy może się wiązać z poleceniem białoruskiego dyktatora Aleksandra Łukaszenki, który 20 października kazał wiernym sobie kierownikom resortów siłowych, aby „w spokojnym trybie” znaleźli każdego, kto protestuje przeciwko jego rządom.

Weronika Piuta, podobnie jak jej mąż Aleksander Zaletow, już była karana za udział w protestach przeciwko dyktaturze Łukaszenki. Przy czym męża polskiej działaczki, który został zatrzymany przez milicję podczas łapanki obok lidzkiego kościoła farnego, na wysoką karę grzywny skazał mianowicie, znieważony rzekomo przez internautę, sędzia Maksim Fiłatow.

Sędzia Sądu Rejonowego Lidy Maksim Fiłatow jest postacią znaną i niezwykle kontrowersyjną w swoim mieście. Białoruscy obrońcy praw człowieka podejmują starania, aby został wciągnięty na listę przedstawicieli reżimu Łukaszenki, objętych sankcjami Unii Europejskiej.

Międzynarodowe Centrum Inicjatyw Obywatelskich „Nasz Dom”, monitorujące sytuację w dziedzinie praw człowieka i wymiaru sprawiedliwości na Białorusi, zarzuca sędziemu Fiłatowowi ogłoszenie co najmniej pięciu bezprawnych orzeczeń, skazujących na kary aresztu administracyjnego oponentów reżimu Łukaszenki. Wśród skazywanych przez sędziego Fiłatowa na kary aresztu są m.in. lidzcy felczerzy, którzy podawali do opinii publicznej prawdziwą, a nie tuszowaną przez władze, informację o sytuacji w Lidzie, związanej z zachorowaniami na Covid-19.

 Znadniemna.pl

Dochodzenie sprawdzające w związku z domniemanym znieważeniem sędziego Sądu Rejonowego Lidy  Maksima Fiłatowa wszczęła miejscowa milicja. W ramach dochodzenia milicjanci zjawili się w mieszkaniu działaczki Oddziału ZPB w Lidzie Weroniki Piuty, aby dokonać oględzin jej mieszkania. [caption id="attachment_49395" align="alignnone" width="500"] Działaczka Oddziału ZPB w Lidzie Weronika

Przejdź do treści