HomeStandard Blog Whole Post (Page 209)

Białoruskie media informują o zaprzestaniu wpuszczania na Białoruś podróżujących z Polski, Litwy Łotwy i Ukrainy, w tym – obywateli Białorusi.

Doniesienia medialne bazują na relacjach podróżnych, którzy nie mogą wjechać, bądź wrócić na Białoruś z terenu wymienionych wyżej państw sąsiędnich.  Oficjalne urzędy białoruskie zapewniają, że nie chodzi o wprowadzenie stanu wyjątkowego, bądź wojennego. Nie podają jednak konkretnych przyczyn wprowadzenia drastycznych ograniczeń, powołując się na sytuację epidemiczną.

Jak informuje portal TUT.BY z kierunków Polski, Litwy,Łotwy i Ukrainy nie została jak dotąd zamknięta jedynie granica powietrzna Białorusi. Co się tyczy granicy lądowej, przez nią na Białoruś są wpuszczani tylko dyplomaci oraz kierowcy TIR-ów, prawdopodobnie jadącyprzez Białoruś tranzytem.

 Znadniemna.pl na podstawie doniesień medialnych

Białoruskie media informują o zaprzestaniu wpuszczania na Białoruś podróżujących z Polski, Litwy Łotwy i Ukrainy, w tym - obywateli Białorusi. Doniesienia medialne bazują na relacjach podróżnych, którzy nie mogą wjechać, bądź wrócić na Białoruś z terenu wymienionych wyżej państw sąsiędnich.  Oficjalne urzędy białoruskie zapewniają, że nie

Białoruski dyktator Aleksander Łukaszenka wprowadził zmiany w kierownictwie bloku siłowego. Zdymisjonowani szef MSW generał Jurij Karajew i szef Rady Bezpieczenstwa Walery Wakulczyk, dostali nowe zadania.

Stoją po prawej: zdymisjonowani szef MSW generał Jurij Karajew i szef Rady Bezpieczenstwa generał Walery Wakulczyk

Białoruski dyktator powierzył swoim najbardziej zaufanym ludziom, odpowiedzialnym dotąd za przemoc i represje wobec społeczeństwa obywatelskiego na Białorusi, newralgiczne, zachodnie terytorium kraju – Obwód Grodzieński oraz Obwód Brzeski.

Jurij Karajew został przedstawicielem prezydenta – inspektorem Obwodu Grodzieńskiego. Walery Wakulczyk, dotychczasowy szef Rady Bezpieczeństwa, a wcześniej szef KGB został przedstawicielem prezydenta – inspektorem Obwodu Brzeskiego.
Dodajmy, że obaj panowie odpowiadają za represyjną politykę ostatnich miesięcy.

Aleksander Łukaszenka, dokonując w czwartek przetasowań kadrowych nie ukrywał, że są one konsekwencją napiętej sytuacji w kraju.

 Znadniemna.pl za Kresy24.pl

Białoruski dyktator Aleksander Łukaszenka wprowadził zmiany w kierownictwie bloku siłowego. Zdymisjonowani szef MSW generał Jurij Karajew i szef Rady Bezpieczenstwa Walery Wakulczyk, dostali nowe zadania. [caption id="attachment_49496" align="alignnone" width="500"] Stoją po prawej: zdymisjonowani szef MSW generał Jurij Karajew i szef Rady Bezpieczenstwa generał Walery Wakulczyk[/caption] Białoruski dyktator

Przewagą 97 głosów oddanych „za” na 32 głosy „przeciw” wygrał wczoraj, 27 października, wybory prezesa w Oddziale Miejskim Związku Polaków na Białorusi w Grodnie wieloletni działacz ZPB Andrzej Dziedziewicz. Na stanowisku kierownika oddziału zmienił jego wieloletnią prezes Janinę Sołowicz, która weszła w skład nowego Zarządu.

Andrzej Dziedziewicz

Zebranie sprawozdawczo-wyborcze Oddziału Miejskiego ZPB w Grodnie odbyło się zgodnie ze Statutem ZPB i zachowaniem zasad oraz procedur transparentności i demokracji.

Andrzej Poczobut

Komisja Mandatowa zarejestrowała 136 uprawnionych do głosowania uczestników zebrania, których przywitała ustępująca prezes oddziału Janina Sołowicz. Działaczka zaznaczyła, że kończy się jej dwuletnia kadencja prezesa, a więc oddział powinien zdecydować o tym, komu powierzy stery kierowania jedną z największych struktur ZPB na kolejną dwuletnią kadencję.

Janina Sołowicz

Prowadzący zebranie członek oddziału miejskiego i Zarządu Głównego ZPB Andrzej Poczobut zaproponował uczestnikom zgromadzenia, aby zgłaszali kandydatów na wakujące stanowisko prezesa. Jako pierwszą, kandydaturę ustępującej prezes Janiny Sołowicz, zgłosiła działaczka oddziału Lucyna Szumiel. Z kolei obecna na zebraniu i należąca do oddziału prezes ZPB Andżelika Borys zaproponowała, aby w wyborach prezesa wystartował znany wieloletni działacz ZPB, znany na Białorusi i w Polsce organizator przedsięwzięć sportowych, prezes Białoruskiej Federacji Nordic Walking i Mistrz Polski w tej dyscyplinie sportowej Andrzej Dziedziewicz.

Prezes ZPB Andżelika Borys

Andrzej Dziedziewicz

Oba kandydaci zgodzili się wziąć udział w rywalizacji o fotel prezesa i przedstawili zebranym swoje programy.

Janina Sołowicz złożyła także sprawozdanie za mijającą kadencję prezesa, w której okresie Oddział Miejski ZPB w Grodnie aktywnie uczestniczył w przedsięwzięciach, organizowanych przez Zarząd Główny ZPB, realizował własne inicjatywy, organizując świąteczne i okolicznościowe spotkania oraz wyprawy turystyczno-krajoznawcze zarówno po Białorusi, jak i do Polski. Członkowie oddziału pod kierunkiem Janiny Sołowicz mieli okazję regularnie się spotykać na zebraniach wtorkowych, w ramach których odbywały się odczyty i wykłady tematyczne, pokazy filmowe oraz uroczystości z okazji ważnych polskich rocznic patriotycznych i świąt narodowych. Niewątpliwym sukcesem Janiny Sołowicz na stanowisku prezesa oddziału stało się zorganizowanie zespołu artystycznego taneczno-wokalnego „Sami swoi”. Zespół „Sami swoi” stał się nie tylko wizytówką artystyczną Oddziału Miejskiego ZPB w Grodnie i stałym uczestnikiem oraz animatorem, organizowanych w oddziale zabaw i spotkań okolicznościowych. Zespół aktywnie uczestniczył też w dużych przedsięwzięciach, organizowanych przez Zarząd Główny ZPB – Jarmarkach Kaziukowych, przeglądach artystycznych i innych inicjatywach kulturalnych.

Sprawozdanie Janiny Sołowicz zostało przychylnie przyjęte przez uczestników zebrania, po czym kandydaci przedstawili wizję działalności oddziału w przyszłej kadencji. Janina Sołowicz skoncentrowała się na kontynuowaniu już rozpoczętych pod jej kierownictwem aktywności. Andrzej Dziedziewicz natomiast oznajmił, że chce zachować wszystko, co udało się osiągnąć jego rywalce w wyborach o fotel prezesa, ale chciałby wzmocnić wśród członków oddziału ducha wspólnoty. – Będę dążył do tego, aby poczuliśmy się jak jedna rodzina i pomagaliśmy sobie nawzajem w trudnych sytuacjach, których w naszym życiu przecież nie brakuje – zaznaczył kandydat na prezesa.

Z sali kandydaturę Andrzeja Dziedziewicza na stanowisko prezesa Oddziału Miejskiego ZPB w Grodnie poparło kilku członków oddziału, m.in. prezes Uniwersytetu Trzeciego Wieku (UTW) przy ZPB Halina Gawrus, która wysoko oceniła zdolności organizacyjne i empatię kandydata, którymi mógł się wykazać organizując dla seniorów z ZPB zajęcia z techniki prawidłowego, rekreacyjnego chodzenia z kijkami. – Dzięki panu Andrzejowi nie tylko opanowaliśmy Nordic Walking. Nasi seniorzy regularnie biorą udział w zawodach sportowych i zdobywają nagrody! – uzasadniła swój wybór prezes UTW.

Halina Gawrus

Przemawia Piotr Skromblewicz

Padły z sali także głosy poparcia dla Janiny Sołowicz.

Po krótkim omówieniu kandydatów prowadzący zebranie Andrzej Poczobut ogłosił, że zgodnie ze Statutem ZPB i dobrym obyczajem najważniejsze głosowania w organizacji powinny odbywać się w trybie tajnym. Komisja Skrutacyjna przygotowała tymczasem i rozdała uczestnikom zebrania karty do głosowania, w których znalazły się nazwiska obu kandydatów.

Anżelika Orechwo, przewodnicząca Rady Naczelnej ZPB

 

Po oddaniu wszystkich głosów Komisja Skrutacyjna policzyła je i ogłosiła, że 97 głosów poparcia na 136 wydanych kart do głosowania zdobył Andrzej Dziedziewicz. Janina Sołowicz otrzymała 32 głosy, a pięć głosów Komisja Skrutacyjna musiała uznać za nieważne, gdyż wola wyborcy nie została w karcie do głosowania określona zgodnie z procedurą. Dwoje uczestników wyborów nie głosowało wcale.

Zgodnie ze Statutem ZPB nowo wybrany prezes Oddziału Miejskiego ZPB w Grodnie zaproponował uczestnikom zebrania skład nowego Zarządu Oddziału, zapraszając do współpracy byłą już prezes Janinę Sołowicz oraz Halinę Gawrus. Zebranie jednogłośnie poparło wybór nowego prezesa.

Podczas głosowania

Zebranie wybrało także skład nowej Komisji Kontrolno-Rewizyjnej Oddziału Miejskiego ZPB w Grodnie. Do tego organu kontrolującego działalność Zarządu weszli działacze Oddziału: Lucyna Jurowska, Wacław Gawrus oraz Maria Chorolska.

https://youtu.be/FjjvfQkHEuA

 

Znadniemna.pl

Przewagą 97 głosów oddanych „za” na 32 głosy „przeciw” wygrał wczoraj, 27 października, wybory prezesa w Oddziale Miejskim Związku Polaków na Białorusi w Grodnie wieloletni działacz ZPB Andrzej Dziedziewicz. Na stanowisku kierownika oddziału zmienił jego wieloletnią prezes Janinę Sołowicz, która weszła w skład nowego Zarządu. [caption

Już za kilka dni wyruszymy na groby naszych bliskich, aby zgodnie z tradycją wspominać ich i modlić się o wieczne odpoczywanie dla nich. Na terenie Białorusi jest jednak masa grobów polskich, żołnierskich i innych, nad którymi opieki nie mogą sprawować mieszkający w Polsce, bądź poza jej granicami potomkowie zmarłych. Tradycyjnie przed Dniem Wszystkich Świętych i Zaduszkami polskie nekropolie i pojedyncze groby rodaków na Białorusi mają pod pieczą, sprzątają, remontują i odnawiają członkowie oddziałów terenowych Związku Polaków na Białorusi.

Do 1 listopada zostało jeszcze kilka dni, ale niektóre oddziały ZPB już opublikowały dowody swojej aktywności w zakresie dbania o polskie miejsca narodowe na terenach im podległych.

Oddział ZPB w Lidzie – sprzątanie w Żyrmunach, Krupowie, Feliksowie i inne

Oddział ZPB w Lidzie to jedna z największych i najprężniej działających struktur Związku Polaków. Pod kierownictwem niestrudzonej prezes Oddziału Ireny Biernackiej, jej koledzy jeszcze w połowie października zorganizowali wyjazd do pobliskiego Krupowa oraz na cmentarz w

Żyrmunach, aby posprzątać znajdujące się w tych miejscowościach polskie groby żołnierskie, w tym groby członków rodziny jednego z największych bohaterów II wojny światowej rtm. Witolda Pileckiego, które znajdują się na cmentarzu w Krupowie.

Członkowie ZPB z Lidy zdążyli już zrobić porządki także na zbiorowej mogile żołnierzy polskich, poległych w 1920 roku, w czasie wojny polsko bolszewickiej, obok wsi Feliksowo. Wysprzątali też mogiłę akowską przy kościele parafialnym w miejscowości Dudy.

Oddział ZPB w Wawiórce – kwatera żołnierzy AK

Oddział ZPB w Wawiórce od wielu lat opiekuje się jedną z najważniejszych nekropolii akowskich na Białorusi – kwaterą żołnierzy VII batalionu 77. Pułku Piechoty Armii Krajowej, którzy polegli pod Jewłaszami w 1944 roku razem ze swoim legendarnym dowódcą Janem Piwnikiem „Ponurym”.

25 października członkowie Oddziału ZPB w Wawiórce wysprzątali kwaterę, doprowadzając jej stan do wzorowego.

Oddział ZPB w Dzierżyńsku – cmentarz katolicki w Wołczkiewiczach

Członkowie Oddziału ZPB w Dzierżyńsku wzięli pod swoją opiekę jedną z najbardziej zniszczonych nekropolii polskich w okolicy – cmentarz katolicki we wsi Wołczkiewicze. Z okazji nadchodzącego święta Wszystkich Świętych i Zaduszek jeszcze w pierwszej połowie października Polacy z Dzierżyńska uporządkowali kilka kolejnych grobów i sprzątali teren cmentarza w Wołczkiewiczach.

Oddział ZPB w Baranowiczach – stary cmentarz katolicki przy ul. Kujbyszewa

Na starym cmentarzy katolickim w Baranowiczach jest dużo grobów polskich i pomników upamiętniających ważne dla tego miasta postacie z okresu międzywojennego, wojennego i powojennego. Tymi grobami opiekuje się miejscowy oddział ZPB, który zorganizował akcję sprzątania na cmentarzu w dniu 24 października.

Brzeski Oddział Obwodowy ZPB i Oddział Miejski ZPB w Brześciu – cmentarz wojenny 1920 roku w Brześciu

Jedna z największych nekropolii wojennych z okresu wojny polsko-bolszewickiej na terenie Białorusi leży w brzeskiej miejskiej dzielnicy „Adamkowo”.

Cmentarz ten w 2019 roku został gruntownie odnowiony przez Fundację Pomoc Polakom na Wschodzie, a na co dzień opiekę nad nim sprawują Oddział Miejski ZPB w Brześciu oraz Polska Szkoła Społeczna im. I. Domeyki.

Miejscowi Polacy i młodzież polska zajmują się na cmentarzu koszeniem trawy, pieleniem nagrobków, podlewaniem trawnik, a minioną wiosną dosadzili na nekropolii 28 tuj, w miejsce skradzionych przez nieznanych sprawców.

 

Oddział ZPB w Smorgoniach – groby żołnierskie w Sołach, Iwaszkowcach, Więcławieniętach

Działacze ZPB w Smorgoniach słyną z pieczołowitej opieki nad rozsianymi w okolicy Smorgoń grobami żołnierzy AK, poległych w walkach zarówno z okupantem niemieckim, jak i sowieckim. Przed Dniem Wszystkich Świętych i Zaduszkami wysprzątane zostały już groby żołnierskie w Sołach, Iwaszkowcach i Więcławieniętach. Według planu, ułożonego przez prezes ZPB w Smorgoniach Teresę Pietrową, dalsze prace porządkowe na cmentarzach polskich na ziemi smorgońskiej będą kontynuowane aż do 31 października.

Oddział ZPB w Głębokiem – cmentarz wojenny z 1920 roku

Odnowionym przez Fundację Pomoc Polakom na Wschodzie cmentarzem z okresu wojny polsko-bolszewickiej w Głębokiem opiekuje się niedawno powstały w tej miejscowości Oddział ZPB.

Znadniemna.pl na podstawie inf. wł./facebook.com

Już za kilka dni wyruszymy na groby naszych bliskich, aby zgodnie z tradycją wspominać ich i modlić się o wieczne odpoczywanie dla nich. Na terenie Białorusi jest jednak masa grobów polskich, żołnierskich i innych, nad którymi opieki nie mogą sprawować mieszkający w Polsce, bądź poza

Grzywną wysokości 50. tzw. jednostek bazowych (ok. 1600 złotych) ukarał sąd w Lidzie Weronikę Piutę, miejscową działaczkę Związku Polaków na Białorusi i córkę prezes ZPB w Lidzie Ireny Biernackiej.

Weronika Piuta

Przebywająca od wczorajszej łapanki na uczestników protestu pt. „Narodowe Ultimatum dla Łukaszenki” w Lidzie Irena Biernacka została wypuszczona z aresztu po tym, jak sędzia stwierdził, że milicja nie dostarczyła wystarczających dowodów udziału polskiej działaczki w akcji protestacyjnej.

Podczas rozprawy nad Weroniką Piutą zeznania przeciwko niej złożyli funkcjonariusze lidzkiej milicji. Bezstronnych świadków zdarzenia, za które Polka została postawiona przed sądem, do głosu nie dopuszczono.

W przypadku jej matki, Ireny Biernackiej, sąd nie odważył się orzec  o winie prezes miejscowego oddziału ZPB, gdyż w charakterze dowodu milicjanci przekazali sądowi jedynie zdjęcie, na którym Irena Bienacka widnieje, jako idąca z innymi przechodniami ulicą miasta. Sędzia stwierdził, że taki dowód nie przekonuje jednoznacznie, iż sądzona brała udział w niedozwolonej akcji protestacyjnej. Na mocy decyzji sądu rozprawa przeciwko Irenie Biernackiej została odroczona bez wyznaczenia terminu, a materiały sprawy – skierowane z powrotem na milicję w celu uzupełnienia bardziej przekonującymi dowodami winy oskarżonej.

Samą Irenę Biernacką wypuszczono z aresztu, w którym spędziła ona całą noc przed sądem. Minionej nocy do aresztu dla Ireny Biernackiej  wzywano pogotowie ratunkowe, gdyż aresztowana poczuła się bardzo źle, a jej zdrowiu i życiu groziło niebezpieczeństwo.

Irena Biernacka była już wcześniej sądzona za udział w nowennie pompejańskiej, którą celebrowano obok lidzkiej fary w intencji powrotu na Białoruś zwierzchnika białoruskich katolików, Metropolity Mińsko-Mohylewskiego, arcybiskupa Tadeusza Kondrusiewicza – de facto wydalonego przez reżim Aleksandra Łukaszenki z kraju.

Prześladowania ze strony reżimu Łukaszenki dotknęły nie tylko prezes Oddziału ZPB w Lidzie. Od reżimu cierpią także jej dzieci.  Dzisiaj wysoką karę grzywny zasądzono córce  Ireny Biernackiej – Weronice Piucie. Wcześniej również grzywną ukarano inną córkę działaczki – Annę Kosko.

Anna Kosko i Weronika Piuta, córki Ireny Biernackiej, prezes Oddziału ZPB w Lidzie

Kary grzywny bądź aresztu za protesty przeciwko dyktatorowi  Łukaszence zasądzono już kilkunastu lidzkim Polaków, aktywnie działającym w ZPB.

Zobacz reportaż z sądu w Lidzie:

 Znadniemna.pl

 

Grzywną wysokości 50. tzw. jednostek bazowych (ok. 1600 złotych) ukarał sąd w Lidzie Weronikę Piutę, miejscową działaczkę Związku Polaków na Białorusi i córkę prezes ZPB w Lidzie Ireny Biernackiej. [caption id="attachment_49395" align="alignnone" width="500"] Weronika Piuta[/caption] Przebywająca od wczorajszej łapanki na uczestników protestu pt. "Narodowe Ultimatum dla Łukaszenki"

Pięćdziesiąt jeden nowych uczniów przyjęła w bieżącym roku szkolnym w swoje progi Społeczna Szkoła Polska im. Tadeusza Reytana w Baranowiczach, działająca przy Związku Polaków na Białorusi. W niedzielę, 25 października, pierwszaki zostali pełnoprawnymi członkami szkolnej rodziny, gdyż nadano im uroczyście godność ucznia.

Prezes ZPB Andżelika Borys z tegorocznymi pierwszakami Społecznej Szkoły Polskiej im. Tadeusza Reytana w Baranowiczach

W uroczystości pasowania na ucznia w Baranowiczach wzięła udział osobiście prezes Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys. Zgodnie z obyczajem pasowała maluchów na ucznia, kładąc po kolei na barku każdego  duży ołówek. Prezes ZPB przybyła do Baranowicz z darami – plecakami z wyprawkami, które ufundowała dla tegorocznych pierwszoklasistów polskich szkół na Białorusi Fundacja Pomoc Polakom na Wschodzie.

Andżelika Borys osobiście pasowała na uczniów baranowickich pierwszaków

Ze względu na uwarunkowania epidemiczne uroczystość pasowania na ucznia w „Reytanówce” przebiegała „na raty”. Do szkolnej auli wchodzili po kolei uczniowie każdej z trzech sformowanych w tym roku klas. Pierwszej w życiu ich dzieci tak odpowiedzialnej i wzruszającej uroczystości szkolnej przyglądali się gromadzący się w auli rodzice, dziadkowie i rodzeństwo pierwszaków, którzy wspólnie ze szkolnym zespołem „Słoneczko” zademonstrowały nabyte w szkole umiejętności zespołowego śpiewu.

Pierwszaki śpiewają dla swoich rodziców wspólnie z zespołem „Słoneczko”

– Każdego roku formujemy w szkole po trzy pierwsze klasy. Ich uczniowie rosną, rozwijają się i kształcą na naszych oczach przez jedenaście lat. Każdego ucznia traktujemy więc jako członka rodziny – mówi w imieniu pracujących w szkole pedagogów jej dyrektor Eleonora Raczkowska-Jarmolicz. Według niej niesprzyjająca Polakom i Polsce sytuacja społeczno-polityczna na Białorusi nie wpłynęła na liczbę chętnych do zapisania się do Społecznej Szkoły Polskiej im. Tadeusza Reytana. – Na szczęście małych baranowickich Polaków i ich rodziców nie odstraszyła także pandemia – dodała dyrektor „Reytanówki”.

Pierwszaki z „Reytanówki” pozują do zdjęcia z prezes ZPB Andżeliką Borys, prezes Oddziału ZPB w Baranowiczach Elżbietą Gołosunową i dyrektor Społecznej Szkoły Polskiej im. Tadeusza Reytana Eleonorą Raczkowską-Jarmolicz

Społeczna Szkoła Polska im. Tadeusza Reytana w Baranowiczach istnieje już ponad 30 lat ma renomę jednej z najlepszych szkół polskich n Białorusi  i jest najstarszą w tym kraju polską  placówką edukacyjną.

Szkoła prowadzi nauczanie w pełnym cyklu szkolnym, poczynając od klas pierwszych do maturalnych. Uczy się w niej około 800 dzieci w różnym wieku.

O jakości nauczania w „Reytanówce” świadczy fakt, że absolwenci szkoły otrzymują świadectwa maturalne, które są honorowane przez uczelnie wyższe w Polsce, a przyjęcie na studia absolwenta „Reytanówki”  z Baranowicz  jest gwarancją pozyskania przez uczelnię starannego i sumiennego studenta.

Obejrzyj reportaż wideo z uroczystości:

Znadniemna.pl

Pięćdziesiąt jeden nowych uczniów przyjęła w bieżącym roku szkolnym w swoje progi Społeczna Szkoła Polska im. Tadeusza Reytana w Baranowiczach, działająca przy Związku Polaków na Białorusi. W niedzielę, 25 października, pierwszaki zostali pełnoprawnymi członkami szkolnej rodziny, gdyż nadano im uroczyście godność ucznia. [caption id="attachment_49374" align="alignnone" width="500"]

Irena Biernacka, prezes Oddziału Związku Polaków na Białorusi w Lidzie, została zatrzymana przez OMON podczas łapanki z użyciem gazu łzawiącego. Oprócz Ireny Biernackiej wskutek akcji OMON-u ucierpiało jeszcze kilkanaście miejscowych działaczy ZPB.

Irena Biernacka

O przykrym zdarzeniu poinformowała na facebooku prezes ZPB Andżelika Borys, a fakt zatrzymania Ireny Biernackiej potwierdziła jej córka Weronika Piuta.

Według córki polskiej działaczki, Irena Biernacka o godz. 13: 30 przyszła pod kościół, gdzie wyznaczono miejsce zbiórki lidzian, biorących udział w akcji protestacyjnej „Ultimatum Ludowe dla Łukaszenki”. W chwili zbiórki w kościele zakończyła się Msza św., po której wierni katoliccy, w większości – miejscowi Polacy i działacze Oddziału ZPB w Lidzie, dołączyli do protestujących.

Jak poinformowała portal Znadniemna.pl lidzka działaczka ZPB Teresa Siemionowa wraz z protestującymi Białorusinami lidzcy Polacy zdążyli przejść około 500 metrów pod miejscowy dom towarowy, gdzie gromadziła się kolejna duża grupa lidzian. Niespodziewanie pojawił się OMON w pełnym ekwipunku i zaczęła się łapanka. Milicjanci użyli gazu, opryskując nim ludzi na oślep. Gazem trafiono kilkadziesiąt osób, w tym kilkunastu lidzkich działaczy ZPB. Jeden z milicjantów trafił gazem prosto w oczy jednej z miejscowych polskich działaczek Lucynie Klimaszewskiej, prezes Uniwersytetu Trzeciego Wieku przy Oddziale ZPB w Lidzie.

Kobietę, która tymczasowo straciła wzrok, zaczęli ratować zwykli przechodnie i udało im się wyprowadzić Lucynę Klimaszewską ze strefy, zagrożonej schwytaniem przez milicyjnych oprawców i wsadzeniem do autozaku (na Białorusi – nazwa pojazdu, będącego odpowiednikiem milicyjnej „suki” w Polsce, w czasach PRL-u – red.).

Podróży autozakiem nie uniknęli niestety inni miejscowi Polacy. Trafiła do niego, a w konsekwencji także na komendę milicyjną, m.in. Irena Biernacka. Nie wiemy, jak była traktowana. Pozostawiono ją do sądu w areszcie. Lidzcy działacze wieczorem wyszli z protestem pod gmach komendy milicji z żądaniem uwolnienia Ireny Biernackiej, ale zostali brutalnie rozpędzeni.

Przypomnijmy, że Irena Biernacka już stawała przed sądem w Lidzie i została ukarana grzywną za udział w nowennie  pompejańskiej koło miejscowego kościoła farnego. Sądzona i ukarana grzywną za udział w protestach przeciwko dyktaturze Łukaszenki, które nie słabną na Białorusi już trzeci miesiąc, była także jej córka Anna Kosko i wiele innych lidzkich Polaków . Na jutro, 26 października, wyznaczony jest sąd nad młodszą córką Ireny Biernackiej – Weroniką Piutą. Jej także zarzuca się udział w protestach przeciwko dyktatorowi.

Będziemy śledzić dalszy rozwój wydarzeń w Lidzie, mieście, w którym Polacy stanowią około połowy mieszkańców, a przedstawiciele polskiej społeczności miasta są prześladowani przez reżim Łukaszenki w sposób szczególnie brutalny i bezwzględny.

 Znadniemna.pl

Irena Biernacka, prezes Oddziału Związku Polaków na Białorusi w Lidzie, została zatrzymana przez OMON podczas łapanki z użyciem gazu łzawiącego. Oprócz Ireny Biernackiej wskutek akcji OMON-u ucierpiało jeszcze kilkanaście miejscowych działaczy ZPB. [caption id="attachment_48714" align="alignnone" width="500"] Irena Biernacka[/caption] O przykrym zdarzeniu poinformowała na facebooku prezes ZPB Andżelika

Proponujemy Państwu zapoznać się z wywiadem, którego udzielił nieodżałowany wybitny artysta grodzieński śp. Wasyl Martyńczuk w 2006 roku naszej redakcyjnej koleżance Iness Todryk-Pisalnik.

Tą publikacją pragniemy przypomnieć o najważniejszych etapach życia wybitnego artysty, który opuścił nas dzisiaj i oddać Mu hołd.

Arka Noego: dwa oka, mózg, dusza i serce

Rozmowa z Wasylem Martyńczukiem, artystą-malarzem, rzeźbiarzem z Towarzystwa Plastyków Polskich przy ZPB

Wasyl Martyńczuk ur. 31. 07. 1959r. we wsi Rówieńszczyzna, w okolicach Równego na Ukrainie. Po ukończeniu szkoły średniej uczęszczał do Liceum Sztuk Plastycznych w Leningradzie ze specjalizacją rzeźba w kamieniu. Został powołany do wojska. Patronem jednostki wojskowej, w której odbywał służbę, była Trietiakowska Galeria w Moskwie. Miał możliwość kopiowania z oryginałów obrazów najwybitniejszych malarzy rosyjskich: Ilii Riepina, Michaiła Wrubela itd. W latach 1995-2001 studiował na Akademii Sztuk Pięknych we Lwowie. Po ukończeniu tej uczelni osiadł z żoną w Grodnie, gdzie pracuje jako nauczyciel rysunku. Od 2004r. należy do Towarzystwa Plastyków Polskich przy ZPB.

W jakim wieku poczuł się Pan malarzem, a nie tylko osobą, która potrafi rysować?

– Albo ma się talent, albo nie. Długo można dyskutować na ten temat, wszystko jest względne. Malowałem, jak każde chyba dziecko, z dużą przyjemnością. Kopiowałem np. już w drugiej klasie podstawówki z podręcznika portret Lenina i wszyscy rozpoznawali go. Później wypożyczałem w bibliotece książki i kopiowałem obrazki. Byłem tak pochłonięty tym, że czasami malowałem nawet do późnej nocy przy lampce naftowej. Rodzice bardzo krzyczeli na mnie, bali się, że zepsuję wzrok. A już w czwartej klasie zacząłem pisać obrazy farbami olejnymi. Ojciec mnie bardzo zachęcał, nawet zamawiał farby pocztą z Moskwy, które nie miałem możliwości zdobyć na wsi. Wiele mu zawdzięczam, spełnił moje marzenie – zawiózł mnie do Leningradu, gdzie dostałem się do Liceum Sztuk Plastycznych.

Można więc wywnioskować, że od dzieciństwa miał Pan dosyć poważny stosunek do tego. Płynnie i niepostrzeżenie ukształtował się Pan jako malarz. Nie było tak, że niepoważny stosunek nagle zamienił się w twarde uświadomienie tego, że bycie malarzem to jest los?

– Może i tak. Po prostu od samego dzieciństwa uwielbiałem malować, ale tam, gdzie mieszkałem, niestety nie miałem warunków do rozwoju. Miałem niezwykłe szczęście – mogłem zobaczyć na własne oczy Ermitaż i Trietiakowską Galerię, kopiować z oryginałów słynne obrazy… Ale to nielekki los. Ciągle brakuje czasu, który tak szybko leci. I ciągle powstaje pytanie: co zdążyłem zrobić za ten czas…?

Czy praca jest jednym z elementów ludzkiego szczęścia? Przecież na początku Bóg stworzył ludziom Eden nie ukończonym, a Adam i Ewa powinni byli uprawiać rajski ogród, czyli doskonalić go.

– Tak, oczywiście. Dla mnie odpoczynek i praca to jedno i to samo. Piszę, rysuję, rzeźbię, chodzę, patrzę – to jest dla mnie po prostu szczęście, zabierzcie mi to wszystko – zginę. Uważam, że bez pracy człowiek przekształca się w jakieś tam zwierze.

Czym jest dla Pana aktywność twórcza – pracą czy sugestywnym wyrażeniem swoich wypowiedzi artystycznych?

– Proces twórczy jest dla mnie przede wszystkim sposobem na życie, czyli moją pracą. Bez wątpienia, w tej pracy uprawiam, zresztą jak i każdy inny artysta, pewien rodzaj artystycznej egzaltacji, wypowiedzi artystycznej. Jeżeli zadamy pytanie: Czym dla nas jest powietrze? Życiową koniecznością. Myślę, że aktywność twórcza również jest ową niezbędnością.

 Niektórzy zarzucają realizmowi brak rozwoju artysty, przyrównując realizm w malarstwie do fotografii…

– Mam inne zdanie. Człowiek ma dwa oka w odróżnieniu od obiektywu aparatu fotograficznego. Jest jeszcze mózg, no i najważniejsze – dusza i serce. Każdy artysta tworzy jak potrafi. Jeżeli malarz ma chęć przekazywać realistyczny świat tak, jak on go widzi. Dlaczego nie? To jest wspaniałe! Przecież artysta tworzy swoimi rękoma, przepuszczając przez pryzmat swojej świadomości.

Twórczy proces wymaga jakiegokolwiek działania, nastroju, sposobu na życie lub właściwie chodzi tylko o natchnienie, które jest samorzutne?

– Tu nie ma reguły. Moja praca polega na gromadzeniu wszystkiego – kunsztu, widzenia, materiału. A co dotyczy natchnienia… to jest wspaniale, kiedy nagle coś ciebie olśniewa, to cudownie, to zawsze jest przyjemne i radosne, a jednocześnie i trudne. Czasem powracam do płótna, które stoi wiele lat w pracowni, a później widzę rozwiązanie obrazu, natychmiast maluję i wychodzi. Natomiast z drugiej strony natchnienie jest takim stanem, którego nawet tydzień, a wręcz dzień nie utrzymasz. A stała praca i obserwacja potrafią podarować później również natchnienie, a wspólnie pomogą stworzyć coś oryginalnego.

Powiedział Pan, że dla malarza ważna jest obserwacja jako określona praca duszy, jako właściwość. Czy można powiedzieć, że malarz, w porównaniu z pozostałymi ludźmi, więcej widzi niż ogląda? Na ile w ogóle dla malarza ważne jest właśnie widzenie?

– Rzeczywiście, często bywa tak, że artyści patrząc nie widzą, to znaczy, że nie wnikają, nie rozumieją, są jak ślepcy. A przecież są tacy artyści, którzy nie potrafią tworzyć. Dla mnie osobiście ważnym jest umieć nie po prostu patrzeć, ale widzieć i móc coś stworzyć, jakoś przekazać ludziom. Inna sprawa, gdy osłaniamy się frazą «Ja tak widzę», to już jest spekulacja, w jakimś stopniu obłuda.

Człowiekowi, który jest zdolny widzieć, przenikać, z pewnością nie bardzo łatwo się żyje?

– Bardzo dobrze Pani zauważyła. Oczywiście, że duchowe widzenie, może nawet pewne przejrzenie, nie ułatwia życia w tym sensie jak jego zwykle rozumieją – materialnie. A otwarte oczy nie przynoszą ani sławy, ani pieniędzy, ani komfortu.

A zdarza się, że chce Pan napisać obraz, a nic nie wychodzi?

– Mnie się to nie zdarza. Pragnę coś stworzyć, ale jestem zmuszony robić co innego dla szkoły, gdzie pracuję jako nauczyciel. Mam tam pracownię, gdzie praktycznie i pracuję, i mieszkam.

Człowiek obiektywnie może sądzić tylko o sobie. Jeśli porównać życie artysty-malarza dzisiaj i dwadzieścia lat temu, w czym można znaleźć plusy, a w czym minusy?

– Minusy są takie, że znika energia i młodość, starzeję się, a dwadzieścia lat temu byłem zupełnie inną osobą. Plusy – pojawiają się doświadczenie i pewności siebie. Jestem szczęśliwy, że władam wieloma technologiami, które dają możliwość przeskakiwać z rzeźbiarskiej plastyki na obrazy.

Jakie kierunki w sztuce są bliskie Panu?

– Przede wszystkim to, co wyszło od Marca Chagalla, wybitnego malarza i grafika, świetnego kolorysty, który w swoich obrazach nawiązywał do symbolizmu i ekspresjonizmu. Jego indywidualny styl, pełen liryzmu i fantazji, poezji, tematyki miłosnej, religijnej i biblijnej bardzo mi się podoba. Również interesującą jest twórczość niderlandzkiego malarza Cleve Joos’a vana, który wspaniale łączył elementy włoskiego renesansu z tradycją sztuki rodzinnej oraz tworzył portrety i kompozycje religijne. Portrety kobiet np. «Lady Hamilton» Georga Romney’a są zachwycające. Uwielbiam kubizm w strukturalnej plastyce i malarstwie, gdzie panuje odrzucenie reguł pespektywy, rozbicie przedmiotu na elementy zgeometryzowane, swobodne zestawienie różnych elementów, tyle koloru… Fascynuje mnie również antyczny świat, grecka rzeźba, portrety, no i oczywiście sztuka starożytnego Egiptu.

A jakie Pan nie uznaje?

– Nie rozumiem surrealizmu, który tworzy wizję nadrealnej rzeczywistości poza prawami logiki i rozumu, tradycyjnych norm estetycznych i moralnych, interpretacje stanów podświadomości, nastrojów grozy, np. twórczość Salvadora Dali. Wszystkie te współczesne kierunki są dla mnie nieco przekręcone i wynaturzone.

Pana zdanie o rosyjskiej i zachodniej sztuce we współczesnym świecie?

– Wiele mi się nie podoba we współczesnej sztuce. Ale uważam, że rosyjska sztuka jest bardziej skłonna ku prawdzie, niż zachodnia. We współczesnej sztuce, moim zdaniem, brakuje ciepła, przytulności, jest taka makabryczna. Byłem ostatnio w Akademii Malarstwa i Dekoracyjnej Sztuki Stosowanej w Bremie, wnioskuję więc, że nie ma w niej podstaw, współcześni artyści nie rozpoczynają nauki od akademickiej sztuki, co jest ważne. Widziałem również prace przedstawicieli współczesnej sztuki świata w Hanowerze w Muzeum Sztuki Współczesnej.

Jest taki dowcip o muzyku, który zawsze wygrywał jedną tylko nutę. Zapytany dlaczego nie gra jak inni, odpowiedział: bo oni szukają, a ja już znalazłem. Myślę, że z Pańskim malarstwem i rzeźbą jest podobnie.

– Sposób wypowiadania się tkwi we mnie tak głęboko, jak charakter pisma czy tembr głosu. Z tym niewiele da się zrobić. Ale w tworzeniu zawsze jest potrzeba zmagania się z materią i doskonalenia środków wyrazu. Poprzez łamanie powierzchni obrazu tworzę swoiste obiekty na pograniczu rzeźby i malarstwa, anektujące przestrzeń, będące też elementem wyrazu artystycznego.

Pańskie obrazy mają ogromne bogactwo gam, chyba wszystkie możliwe…

– Gama wynika z decyzji, którą podejmuję, gdy zaczynam malować płótno. Ale jak Pani widzi, gamę mam dość skromną i prostą – pięć, sześć kolorów.

Jak antyczni malarze.

– Oczywiście, wiadomo, że jest biel, ugier, czasami jakiś żółty, jest czerwień, czy róż, parę brązów, jakiś błękit, zieleń i koniec. To cała paleta.

Nad czym Pan obecnie pracuje?

– Mam zamiar napisać Arkę Noego, ale ciągle brakuje czasu…

Czy ma dla Pana szczególne znaczenie to, że aktualnie mieszka Pan w Grodnie?

– Trochę wędrowałem po dawnym Związku Radzieckim, urodziłem się na Ukrainie, byłem w Moskwie, Leningradzie, Kijowie, Lwowie… Ale Grodno jest chyba już moją ostatnią przystanią. To miasto, gdy przyjechałem, bardzo mi się spodobało. Grodno wówczas było takie piękne, miało swój niepowtarzalny klimat. Natomiast teraz, z roku na rok, ten urok zanika, jakieś złe siły zniszczyły tyle zieleni. Co zrobili z placem Batorego? Dla mnie osobiście było to wielkim bólem. Przecież na całym świecie parki i skwery są chronione z taką troskliwością, każde dziewo jest na wagę złota, a tu wszystkie drzewa – pomniki historii powycinali…

Poza działalnością w Towarzystwie Plastyków Polskich, jaką jeszcze Pan prowadzi?

– Pracuję jako nauczyciel rysunku w średniej szkole w Grodnie. Co roku organizuję wystawy prac swoich uczniów. W szkole już powstała cała katedra. W tym roku dwaj moi wychowankowie ukończyli Akademię Sztuk Pięknych w Mińsku.

Dziękuję za rozmowę.

 Znadniemna.pl

Proponujemy Państwu zapoznać się z wywiadem, którego udzielił nieodżałowany wybitny artysta grodzieński śp. Wasyl Martyńczuk w 2006 roku naszej redakcyjnej koleżance Iness Todryk-Pisalnik. Tą publikacją pragniemy przypomnieć o najważniejszych etapach życia wybitnego artysty, który opuścił nas dzisiaj i oddać Mu hołd. Arka Noego: dwa oka, mózg, dusza

Z ogromnym żalem i smutkiem powiadamiamy o niepowetowanej stracie dla środowiska polskich malarzy na Białorusi i całej polskiej społeczności – śmierci Wasyla Martyńczuka. Poinformował o tym syn artysty Arseni Martyńczuk. Wasyl Martyńczuk miał 61 lat.

Śp. Wasyl Martyńczuk  w ostatnich tygodniach walczył z przebiegającym w ciężkiej formie zakażeniem wirusem Covid-19. Artysta, niestety, miał także  chroniczne choroby, co spowodowało w jego organizmie ciężkie powikłania, wywołane wirusem, a w konsekwencji – śmierć.

Śp. Wasyl Martyńczuk był jednym z najbardziej cenionych i utalentowanych malarzy grodzieńskich. Przez wiele lat działał w Towarzystwie Plastyków Polskich przy Związku Polaków na Białorusi. Zawsze uśmiechnięty i uczynny, chętnie pomagał młodszym kolegom w poznawaniu tajników warsztatu malarza. Brał aktywny udział w życiu Towarzystwa Plastyków Polskich przy ZPB, uczestnicząc w plenerach, wystawach zbiorowych i wystawiając swoje dzieła na wystawach indywidualnych, które uważały za honor gościć najbardziej prestiżowe galerie nie tylko Grodna. W swojej długiej i ciekawej karierze artystycznej śp. Wasyl Martyńczuk oprócz Białorusi i Polski miał indywidualne wystawy w różnych krajach globu, m.in. w Japonii, Francji, Niemczech, w Rosji, na Ukrainie, na Litwie.

Jego prace cieszą się ogromnym zainteresowaniem wśród miłośników sztuki. Wiele z nich znajduje się w kolekcjach prywatnych koneserów sztuki krajów Europy i reszty świata.

 

Chyba nie było takiej techniki plastycznej, której by nie opanował Mistrz Wasyl Martynczuk. Potrafił genialnie malować we wszystkich technikach malarskich na płótnie, na powierzchniach ceramicznych, układał złożone i przepiękne mozaiki, rzeźbił posągi, jakby przeniesione z bajecznej krainy.

Jednym z największych wyzwań w karierze plastycznej Wasyla Martyńczuka było wykonanie posągu św. Jana Pawła II. Uroczyste odsłonięcie podobizny świętego odbyło się 27 kwietnia 2014 roku, tuż po kanonizacji Papieża-Polaka w katedrze grodzieńskiej.

Posąg św. Jana Pawła II autorstwa Wasyla Martyńczuka, fot.: vgr.by

«Dużo rzeźbiłem, ale w ostatnich czasach poważnych prac rzeźbiarskich nie robiłem. Kiedy zwrócono się do mnie z propozycją wykonania rzeźby Papieża, chciałem odmówić – jednak nie powiedziałem stanowczego «nie», chociaż miałem duże wątpliwości. Zdawałem sobie sprawę z tego, jakie to niełatwe zadanie. Zbyt duża odpowiedzialność rzeźbić tak wielką postać, którą podziwia cały świat, osobowość tak wysoce uduchowioną. Miałem wewnętrzną walkę, czy się podjąć tego wyzwania» – opowiadał o tej swojej pracy artysta naszej redakcyjnej koleżance Irenie Waluś (artykuł Ireny Waluś o Wasylu Martyńczuku i jego pracach przeczytasz TUTAJ).

Ostatecznie do podjęcia się wyzwania i wykonania rzeźby św. Jana Pawła II przekonał Wasyla Martyńczuka proboszcz grodzieńskiej katedry ks. Jan Kuczyński. Dzięki temu już od kilku lat posąg św. Jana Pawła dłuta Wasyla Martyńczuka podziwiają licznie gromadzący się w katedrze wierni oraz tysiące turystów, odwiedzających z wycieczkami gród nad Niemnem.

Odejście do lepszego świata wybitnego wszechstronnie uzdolnionego artysty, osierociło nie tylko polskie środowisko artystyczne Grodna. Każdy, kto miał zaszczyt i szczęście poznać osobiście śp. Wasyla Martyńczuka na wieść o Jego odejściu odczuje ból i gorycz…

 Wieczny odpoczynek racz Mu dać Panie…

 Znadniemna.pl

Z ogromnym żalem i smutkiem powiadamiamy o niepowetowanej stracie dla środowiska polskich malarzy na Białorusi i całej polskiej społeczności – śmierci Wasyla Martyńczuka. Poinformował o tym syn artysty Arseni Martyńczuk. Wasyl Martyńczuk miał 61 lat. Śp. Wasyl Martyńczuk  w ostatnich tygodniach walczył z przebiegającym w ciężkiej

Troje solistów i dwa zespoły z Białorusi zakwalifikowały się do udziału w przesłuchaniach finałowych V edycji Festiwalu Piosenki Niezłomnej im. Henryka Rasiewicza „Kima”. Przesłuchania regionalne dla Białorusi odbyły się zdalnie, ze względu na pandemię koronawirusa, a jury ogłosiło werdykt po ocenieniu wysłanych przez uczestników nagrań w dniu 21 października.

Do udziału w Przesłuchaniach Finałowych Festiwalu Piosenki Niezłomnej im. Henryka Rasiewicza „Kima”, które odbędą się 13-15 listopada w Krakowie zakwalifikowali się artyści i zespoły działający przy Związku Polaków na Białorusi w różnych kategoriach wiekowych.

Najmłodszym laureatem przesłuchań na Białorusi został startujący w kategorii „Dzieci 6-9 lat” solista Daniel Łapciew  z działającego przy Oddziale ZPB w Mińsku Art Studio „Niespodzianka”. Jurorzy, przyznając Danielowi I miejsce nagrodzili go prawem wzięcia udziału w finałowych przesłuchaniach w Krakowie.

 Nagranie konkursowe Daniela Łapciewa:

W kategorii nieco starszej – „Dzieci 10-13 lat” I miejsce i prawo występu w Krakowie zdobyła starsza siostra najmłodszego laureata – Anastazja Łapciewa, która, podobnie jak jej brat, pobiera zajęcia wokalne w mińskim, działającym przy ZPB, Art Studio „Niespodzianka”.

Nagranie konkursowe Anastazji Łapciewej:

Miejsca II oraz III w tej kategorii wiekowej nie zostały przyznane, a na Wyróżnienia zasłużyły: duet małych artystek z Art Studio „Niespodzianka” w składzie: Ksenia Łukiancewa, Złata Trybuchowska oraz trio w składzie: Ksenia Łukiancewa, Złata Trybuchowska, Anastazja Łapciewa.

Miejsca I, II i III nie zostały rozdane w kategorii „Dzieci 14-18 lat”. Wśród młodzieży jurorzy postanowili wyróżnić dwie solistki: Nadzieję Barejko, uczennice Ośrodka Nauczania Języka Polskiego przy Oddziale ZPB na osiedlu Sokół w Mińsku i Agnieszkę Komincz, wychowankę Polskiej Szkoły Społecznej im. Króla Stefana Batorego przy ZPB w Grodnie i działającego przy szkole zespołu „Akwarele”.

Aż trzy przepustki na przesłuchania finałowe w Krakowie zdobyli artyści z Białorusi, startujący  w kategorii „Dorośli 19+”.

I miejsce ex aequo i prawo wyjazdu na Festiwal Piosenki Niezłomnej im. Henryka Rasiewicza „Kima” do Krakowa zdobyły: Bożena Worono z Lidy oraz zespół wokalny „Liber Cante” z Mińska.

 Nagranie konkursowe Bożeny Worono:

 

Bożena Worono

 Nagranie konkursowe zespołu „Liber Cante”:

 

Zespół wokalny „Liber Cante”

W dorosłej kategorii wiekowej przepustką do Krakowa jurorzy postanowili nagrodzić także chór „Kraj Rodzinny”, działający przy Oddziale ZPB w Baranowiczach, któremu przyznano II miejsce.

Chór „Kraj Rodzinny”

III miejsce wśród dorosłych nie przyznano nikomu, a na Wyróżnienie zasłużyły chór „Społem”, działający przy Oddziale ZPB w Mińsku i Zespół Rodzinny ArtStudio „Niespodzianka”

Uczestników białoruskich eliminacji oceniało Jury w składzie:

Urszula Gierasimiuk – naczelnik Oddziałowego Biura Edukacji Narodowej IPN w Białymstoku;

Magdalena Dzienis-Todorczuk – zastępca naczelnika Oddziałowego Biura Edukacji Narodowej;

Natalia Tokarczyk-Jarocka – wiceprezes Zarządu Stowarzyszenia Passionart;

Patrycja Leszczyńska – pracownik Oddziałowego Biura Edukacji Narodowej IPN w Białymstoku.

Festiwal Piosenki Niezłomnej im. Henryka Rasiewicza „Kima” to przedsięwzięcie, któremu przyświecają dwa najważniejsze cele. Upowszechnianie wiedzy o Polskim Państwie Podziemnym, Armii Krajowej oraz Żołnierzach Niezłomnych za pomocą muzyki i zachowanie od zapomnienia piosenek (melodii i tekstów) śpiewanych w oddziałach partyzanckich w latach 1939-1956.

Rozdanie Nagród i Koncert Galowy po przesłuchaniach finałowych są planowane na 15 listopada 2020 roku i mają się odbyć Filharmonii Krakowskiej im. Karola Szymanowskiego.

 Znadniemna.pl na podstawie piosenkaniezlomna.pl

Troje solistów i dwa zespoły z Białorusi zakwalifikowały się do udziału w przesłuchaniach finałowych V edycji Festiwalu Piosenki Niezłomnej im. Henryka Rasiewicza „Kima”. Przesłuchania regionalne dla Białorusi odbyły się zdalnie, ze względu na pandemię koronawirusa, a jury ogłosiło werdykt po ocenieniu wysłanych przez uczestników nagrań

Skip to content