HomeStandard Blog Whole Post (Page 189)

Uczniowie Polskiej Szkoły Społecznej im. Ignacego Domeyki w Brześciu, działającej przy Brzeskim obwodowym Oddziale ZPB, zwiedzeniem pałacu Niemcewiczów w Skokach uczcili w dniach 16 i 20 lutego 263. rocznicę urodzin Juliana Ursyna Niemcewicza.

Pałac w Skokach zbudował w 1770 roku ojciec Juliana – Marceli Niemcewicz. Pochodzący ze średniozamożnej rodziny szlacheckiej Marceli Niemcewicz zwielokrotnił majątek przodków, stając się jednym z najbogatszych właścicieli ziemskich na Polesiu.

W Skokach, jeszcze przed wybudowaniem nowej siedziby, 16 lutego 1758 roku, przyszedł na świat i spędził dzieciństwo mały Julian, przyszły współtwórca Konstytucji 3 Maja, dramaturg, poeta, historyk, powieściopisarz, przyjaciel i adiutant Tadeusza Kościuszki, a także biograf pierwszego prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki Jerzego Waszyngtona.

Potomkowie Juliana Ursyna Niemcewicza i jego licznego rodzeństwa mieszkali w Skokach aż do wybuchu II wojny światowej.

Pałac, który z okazji rocznicy urodzin najwybitniejszego przedstawiciela rodu Niemcewiczów odwiedzili uczniowie Polskiej Szkoły Społecznej im. Ignacego Domeyki w Brześciu przetrwał okres carskich represji, które spadały na ród Niemcewiczów po Powstaniu Kościuszkowskim i późniejszych powstaniach. Podczas I wojny światowej, w latach 1915-1918, w pałacyku rezydował dowódca niemieckiego frontu wschodniego feldmarszałek Leopold. To tutaj zatrzymywali się carowie, a w 1917 roku podpisano rozejm między Rosją, a Niemcami.

Pałac ocalał także w czasach sowieckich. Stało się tak dzięki temu, że rozmieszczono w nim szkołę. Niestety, nie ocalały pałacowe oficyny, brama wjazdowa i kaplica. Za to częściowo zachował się otaczający pałac park. W roku 2013, dokonano gruntownej restauracji zabytkowego budynku, a w nim samym powstało Muzeum J. U. Niemcewicza.

Obecnie w 11 pomieszczeniach na obu poziomach znajduje się ekspozycja, po której młodzież polską z Brześcia oprowadzili przewodnicy.

Zwiedzanie zaczęło się od szerokich schodów, które zachowały się częściowo w takim stanie, jak w momencie zbudowania. W dawnym pokoju jadalnym znajdowała się niegdyś rodowa galeria portretów, wywieziona w 1915 roku do Kaługi w Rosji. Obecnie jest to jedna z sal ze stylowymi meblami z epoki i obrazami, wśród których są powiększone kopie rysunków pałacu i parku w Skokach autorstwa Napoleona Ordy.

W sąsiedniej sali przedstawiony jest ród Niemcewiczów, ziemian i hodowców koni. W kolejnej, narożnej, poświęconej Julianowi Ursynowowi, znajduje się ekspozycja opowiadająca o jego życiu i twórczości. Najciekawszym pokojem dla uczniów była chyba Zbrojownia – pokój ze starą bronią i akcesoriami wojennymi, m.in. dwiema replikami średniowiecznych pancerzy, z których jeden można przymierzać i z nim się fotografować.

W pałacu odtworzono też salon muzyczno-artystyczny z fortepianem i obrazami. W jednym z pokoi znajduje się skarbiec, w którym wystawione są dokumenty i inne pamiątki Niemcewiczów. Największym pomieszczeniem w pałacu jest dawna sala balowa, w której Polska Szkoła Społeczna im. Ignacego Domeyki organizuje Bale Niepodległościowe.

Podczas zwiedzania pałacu Niemcewiczów uczniowie dowiedzieli się o życiu i twórczości najwybitniejszego przedstawiciela rodu, o jego niezwykłej drodze życiowej, a także o jego korzeniach i przodkach.

Polska Szkoła Społeczna im. Ignacego Domeyki od wielu lat opiekuje się miejscami, związanymi z wybitnymi Polakami w obwodzie brzeskim. Jesienią ubiegłego roku rodzice uczniów klasy maturalnej przeprowadzili remont zdewastowanej mogiły rodziny Niemcewiczów na cmentarzu katolickim przy ul. Puszkińskiej w Brześciu. Są to groby śp. Jana Ursyna Niemcewicza, marszałka szlachty guberni grodzieńskiej, zmarłego w 1900 r. oraz jego małżonki śp. Weroniki Ursyn Niemcewiczowej.

Alina Jaroszewicz ze Skoków

Uczniowie Polskiej Szkoły Społecznej im. Ignacego Domeyki w Brześciu, działającej przy Brzeskim obwodowym Oddziale ZPB, zwiedzeniem pałacu Niemcewiczów w Skokach uczcili w dniach 16 i 20 lutego 263. rocznicę urodzin Juliana Ursyna Niemcewicza. Pałac w Skokach zbudował w 1770 roku ojciec Juliana - Marceli Niemcewicz. Pochodzący

Kaciaryna Barysiewicz i Arciom Sarokin są oskarżeni o ujawnienie tajemnicy lekarskiej. Reporterka napisała w artykule, że we krwi zabitego przez zwolenników Alaksandra Łukaszenki aktywisty Ramana Bandarenki nie było alkoholu. Grożą im kary do 3 lat więzienia.

Sąd przesłuchał trzech lekarzy, w tym jednego, który zajmował się Ramanem Bandarenką.

– Cóż mogę powiedzieć? Do najstraszniejszego doszło jeszcze przed „ujawnieniem tajemnicy lekarskiej” – powiedział jeden z nich.

Kaciaryna Barysiewicz, fot.: Belta via Reuters

Proces został utajniony, świadkowie podpisują zobowiązanie do nieujawniania jego przebiegu.

Obojgu oskarżonym grozi do trzech lat więzienia. Prokuratura zarzuciła im ujawnienie tajemnicy lekarskiej, co miało pociągnąć za sobą „wzrost społecznego napięcia i tworzenie atmosfery braku zaufania do organów państwowych”.

Arciom Sarokin, fot.: Belta via Reuters

Chodzi o artykuł Barysiewicz z 13 listopada 2020 roku. „Lekarz szpitala pogotowia ratunkowego: We krwi Bandarenki było zero promili” – ta informacja trafiła do mediów już wcześniej, a dziennikarka tylko ją potwierdziła. Ponadto na publikację informacji zgodziła się matka Ramana Bandarenki.

Aktywista zmarł wieczorem 12 listopada 2020 roku w szpitalu na skutek ciężkich obrażeń. Wcześniej na podwórku, zwanym Placem Zmian, został zaatakowany przez „nieznanych sprawców”, najprawdopodobniej funkcjonariuszy w cywilu, którzy obcinali wiszące na płocie biało-czerwono-białe wstążki bądź też osób z najbliższego otoczenia Alaksandra Łukaszenki, jak szef Federacji Hokeju Białorusi Dzmitryj Baskaw. W czasie sprzeczki jeden z mężczyzn pchnął Bandarenkę, a następnie zabrano go do białego mikrobusu. Potem miał trafić na komisariat, a kilka godzin później do szpitala z ciężkimi obrażeniami, w tym z pękniętą czaszką. Sarokin, który jest anestezjologiem, uczestniczył w operacji mężczyzny.

Przedstawiciele organów ścigania oraz Alaksandr Łukaszenka twierdzili później, że na podwórku doszło do „sąsiedzkiej awantury”, a Bandarenka był pijany. Barysiewicz i Sarokin napisali prawdę, ale ujawnili kłamstwo władz, w tym osobiście prezydenta. Część ekspertów nie ma wątpliwości, że to właśnie dlatego postawiono im tak poważne zarzuty.

W czwartek w Mińsku zapadł wyrok skazujący na dwa lata więzienia dwie dziennikarki Biełsatu Kaciarynę Andrejewą i Darię Czulcową. Tamto postępowanie również miało związek ze śmiercią Bandarenki – reporterki zostały skazane za relację online z poświęconego mu mityngu pamięci na mińskim tzw. Placu Zmian.

Znadniemna.pl za belsat.eu wg tut.by

Kaciaryna Barysiewicz i Arciom Sarokin są oskarżeni o ujawnienie tajemnicy lekarskiej. Reporterka napisała w artykule, że we krwi zabitego przez zwolenników Alaksandra Łukaszenki aktywisty Ramana Bandarenki nie było alkoholu. Grożą im kary do 3 lat więzienia. Sąd przesłuchał trzech lekarzy, w tym jednego, który zajmował się

Książka pt. „Polskie miejsca pamięci narodowej w środkowej i wschodniej Białorusi” autorstwa Michała Chabrosa, byłego chargé d`affaires a.i. RP na Białorusi ukazała się nakładem białoruskiego wydawnictwa „Haliafy”. Prezentacja tomu i spotkanie z jego autorem odbyło się 19 lutego na stoisku wydawcy w ramach XXVIII Międzynarodowych Targów Książki w Mińsku.

Prezentowana na targach książka jest rodzajem katalogu upamiętnień – cmentarzy i mogił, w których spoczywają polscy żołnierze polegli w czasach powstań i wojen na przestrzeni lat 1863-1944. Zawarte w publikacji opisy polskich miejsc pamięci zostały sporządzone w dwóch językach – polskim i białoruskim. Książka zawiera też bogatą dokumentację fotograficzną opisanych w niej upamiętnień, rozsianych po obwodach mińskim, mohylewskim i witebskim. Ogółem opisanych zostało ponad 60 miejsc, upamiętniających Powstanie Styczniowe, a także walki z okresu wojny polsko-bolszewickiej oraz II wojny światowej.

Ambasada RP od dawna współpracuje z wydawnictwem Haliafy

Tłumacząc idee powstania książki jej autor zaznacza, że kierował się poczuciem troski o pamięć, którą winniśmy ofiarom tragicznej historii tych ziem.

„W rocznicę 100-lecia zwycięskiej dla Polski Bitwy Warszawskiej oddajemy w ręce czytelnika album o polskich miejscach pamięci narodowej w Mińskim Okręgu Konsularnym. Zbudowane w latach międzywojennych nekropolie często były zapomniane czy wręcz niszczone w latach komunizmu, ale przetrwały dzięki ludzkiej pamięci” – napisał w przedmowie do książki „Polskie miejsca pamięci narodowej w środkowej i wschodniej Białorusi” Jarosław Sellin, sekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego Rzeczypospolitej Polskiej.

Na stoisku wydawnictwa „Haliafy” udało nam się porozmawiać z autorem prezentowanej książki Michałem Chabrosem:

Michał Chabros

To jest pierwsza Pana książka. W jaki sposób i jak długo powstawała?

– Aby sporządzić opis zawartych w książce miejsc, nie musiałem pracować w archiwach. Informacji szukałem głównie w Internecie. Dlatego w samej książce podaję dużo aktualnych linków, korzystając, z których każdy chętny może łatwo znaleźć źródła, z których czerpałem wiedzę. Dzięki takiej metodzie napisałem książkę dosyć szybko. Dłużej, bo prawie rok, trwało przygotowanie jej do druku.

Do kogo jest skierowana ta książka?

– Ta książka nie jest dziełem naukowym. Należy ją określić, jako książkę popularnonaukową bądź nawet popularyzatorską. Moim celem było, żeby okazała się dostępna dla jak najszerszego grona czytelników, żeby znalazła swojego odbiorcę w Mińsku, Witebsku, Brasławiu, na wsi, czyli tam, gdzie ważna jest pamięć i gdzie znajdują się opisane w książce miejsca pamięci narodowej. Chciałem też, żeby język książki był maksymalnie dostępny dla czytelnika, żeby książka wciągała, a po jej przeczytaniu, odbiorca pomyślał o historii, o tym, czym jest ona dla niego, dla społeczności lokalnej, dla całego społeczeństwa. Żeby odkrywał historię, która działa się w miejscach dzisiaj często zapomnianych, w każdym razie rzadko odwiedzanych.

Dlaczego temat miejsc pamięci jest tak aktualny dla Pana?

– Zachowywanie kultury pamięci, zachowywanie historii, dbałość o historię jest czymś ważnym dzisiaj i będzie czymś ważnym dla następnych pokoleń. Historia często dzieje się niedaleko nas i jej ślady możemy spotkać w różnych miejscach. Nieraz wystarczy niewielki wysiłek, żeby to odkryć.

Które z opisanych miejsc najbardziej Pana zafascynowało?

– Było ich wiele. Jednym z pierwszych, był cmentarz w Dokszycach. Ta ogromna kwatera z okresu wojny 1920 roku, znajdowała się wówczas, gdy ją zobaczyłem pierwszy raz w fatalnym stanie. Później udało się ten cmentarz odrestaurować. To miejsce nadało impuls idei, której pokłosiem stała się książka. Z innych miejsc, które okazały się dla mnie ważne wymienię chociażby cmentarzyk w Dragunach – jeden z najtrudniej dostępnych, leżący na granicy białorusko-łotewskiej. Każde z opisanych w książce miejsc stawało się dla mnie ważne, gdy je poznawałem, a jest ich w książce ponad sześćdziesiąt. Według mojej wiedzy nie jest to wyczerpująca lista miejsc pamięci, które zachowały się w tej części Białorusi, którą uwzględniłem w książce.

Opieka nad polskimi miejscami pamięci narodowej jest jedną z podstawowych form aktywności Związku Polaków na Białorusi. Jak Pan ocenia tę działalność?

– Ambasada zawsze ceniła sobie współpracę ze Związkiem Polaków, często to właśnie dzięki ZPB te miejsca mają zadbany wygląd nie tylko na święta narodowe, lecz są utrzymywane w należnym stanie na co dzień. Duża jest rola Związku Polaków na Białorusi w przekazywaniu informacji o upamiętnianych ludziach i wydarzeniach kolejnym pokoleniom Polaków, mieszkających na tej ziemi, w popularyzowaniu tej wiedzy zwłaszcza wśród dzieci i młodzieży. Trudno przecenić tę codzienną, często niewdzięczną pracę naszych rodaków, zrzeszonych w ZPB.

Książka „Polskie miejsca pamięci narodowej w środkowej i wschodniej Białorusi” ukazała się w roku 2020 nakładem 2000 egzemplarzy w wydawnictwie „Haliafy” przy wsparciu Ambasady Rzeczpospolitej Polskiej w Mińsku. Projekt został sfinansowany ze środków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w ramach zadania publicznego, dotyczącego pomocy Polonii i Polakom za granicą. Na język białoruski przetłumaczyła książkę Hanna Tiszuk. Autorem większości zawartych w albumie zdjęć jest białoruski historyk Ihar Melnikau.

Michał Chabros – politolog, dyplomata, pracownik Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP. Pracował na placówkach dyplomatycznych w Nur-Sułtanie i w Mińsku. Studiował na Wydziale Studiów Międzynarodowych i Politycznych Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz w School of Oriental and African Studies (program Global Diplomacy) w Londynie. Uczestniczył w programach studyjnych w Center for Strategic and International Studies w Waszyngtonie, Foreign Service Institute w New Delhi oraz na Uniwersytecie Kirgisko-Tureckim im. Manasa w Biszkeku. W latach 2015-2018 pełnił funkcję chargé d`affaires a.i. RP na Białorusi.

Autograf dla białoruskiego pisarza Mikoły Adama

Autor książki rozmawia z historykiem Alesiem Paszkiewiczem, redaktorem czasopisma „ARCHE”

Dyrektor Instytutu Polskiego w Mińsku Cezary Karpiński i autor książki

Na stoisku można było obejrzeć publikacje przygotowane przez Instytut Polski z innymi wydawnictwami, które z różnych przyczyn w tym roku nie brały udziału w Targach

W tym roku Instytut Polski w Mińsku ma w planach zorganizować szereg imprez w hołdzie pisarzom, ogłoszonym przez Senat RP patronami 2021 roku

Paulina Juckiewicz z Mińska

Książka pt. „Polskie miejsca pamięci narodowej w środkowej i wschodniej Białorusi” autorstwa Michała Chabrosa, byłego chargé d`affaires a.i. RP na Białorusi ukazała się nakładem białoruskiego wydawnictwa „Haliafy”. Prezentacja tomu i spotkanie z jego autorem odbyło się 19 lutego na stoisku wydawcy w ramach XXVIII Międzynarodowych

Zachodni dyplomaci wezwali białoruskie władze do powstrzymania represji wobec społeczeństwa obywatelskiego. W wydanym oświadczeniu ambasady państw należących do Unii Europejskiej, Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Szwajcarii domagają się wypuszczenia na wolność osób zatrzymanych w związku z udziałem w akcjach protestacyjnych.

Dyplomaci zwracają uwagę na prześladowania obrońców praw człowieka, dziennikarzy, związkowców i adwokatów. Przypominają, że we wtorek na Białorusi doszło do przeszukań mieszkań i biur co najmniej 30 aktywistów, w tym Centrum Obrony Praw Człowieka „Wiasna” i Białoruskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy. – To jest nie do przyjęcia – stwierdzili dyplomaci państw zachodnich.

Zauważyli przy tym, że Białorusini są prześladowani „za realizację swoich fundamentalnych praw podczas pokojowych akcji protestu” przeciwko wyborom prezydenckim w sierpniu 2020 roku, które nie były ani wolne ani sprawiedliwe.

„Tylko demokracja, szacunek dla praw człowieka, praworządność oraz wolne i uczciwe wybory, które uszanują demokratyczną wolę narodu Białorusi, mogą gwarantować stabilną, suwerenną i pomyślną przyszłość Białorusi” – napisano w oświadczeniu zachodnich ambasad.

Znadniemna.pl za IAR

Zachodni dyplomaci wezwali białoruskie władze do powstrzymania represji wobec społeczeństwa obywatelskiego. W wydanym oświadczeniu ambasady państw należących do Unii Europejskiej, Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Szwajcarii domagają się wypuszczenia na wolność osób zatrzymanych w związku z udziałem w akcjach protestacyjnych. Dyplomaci zwracają uwagę na prześladowania obrońców

W związku ze skazaniem dziennikarek Telewizji Biełsat Prezydent RP Andrzej Duda polecił polskim dyplomatom w Mińsku przekazanie stronie białoruskiej jego stanowczego sprzeciwu wobec represji przeciwko wolności słowa i prawom obywatelskim, wezwania do ich zaprzestania i amnestii – poinformował Sekretarz Stanu w KPRP Krzysztof Szczerski.

Minister dodał, że „jednocześnie Polska wzywa wszystkich partnerów w Unii Europejskiej do solidarnej, konsekwentnej i zdecydowanej odpowiedzi na ten kolejny przejaw tłumienia podstawowych praw i wolności”.

W czwartek sąd w Mińsku skazał dwie dziennikarki Biełsatu Kaciarynę Andrejewą i Darię Czulcową na dwa lata pozbawienia wolności za „organizację zamieszek”. Reporterki zostały ukarane za prowadzenie relacji online z mitingu upamiętniającego pobitego na śmierć Ramana Bandarenkę. To pierwszy na Białorusi wyrok skazujący dla dziennikarzy w sprawie karnej, związanej z protestami przeciwko sfałszowaniu wyników wyborów prezydenckich.

W najbliższy poniedziałek Prezydent Andrzej Duda weźmie udział w debacie wysokiego szczebla 46. sesji Rady Praw Człowieka, podczas której przypomni o łamaniu podstawowych praw człowieka w bezpośrednim sąsiedztwie Polski i Unii Europejskiej, a więc na Białorusi i w Rosji.

Znadniemna.pl za prezydent.pl

W związku ze skazaniem dziennikarek Telewizji Biełsat Prezydent RP Andrzej Duda polecił polskim dyplomatom w Mińsku przekazanie stronie białoruskiej jego stanowczego sprzeciwu wobec represji przeciwko wolności słowa i prawom obywatelskim, wezwania do ich zaprzestania i amnestii – poinformował Sekretarz Stanu w KPRP Krzysztof Szczerski. Minister dodał,

Po trzech dniach procesu sąd w Mińsku wydał wyrok w sprawie Kaciaryny Andrejewej i Darii Czulcowej, oskarżonych o organizowanie zamieszek. Sąd uznał je za winne zarzucanych czynów i skazał na dwa lata kolonii karnej.

Sąd w pełni przychylił się do wniosku prokuratora jeżeli chodzi o wysokość kary. Artykułu 342 pkt 1. białoruskiego Kodeksu Karnego, na podstawie którego wydano wyrok, przewiduje karę do 3 lata więzienia. Dziennikarki były oskarżone o „Organizację i przygotowywanie działań rażąco naruszających porządek publiczny”.

Sędzia nakazała zaliczyć czas przebywania w areszcie do wyroku. Odebrana w czasie zatrzymania kamera i statyw zostały skonfiskowane na rzecz państwa. Znalezione przy dziennikarkach zeszyty, notatki, nalepki, tkaniny mają zostać zniszczone.

Skazane będą mogły zachować zabrane podczas przeszukania należące do nich przedmioty: laptopy, pendrive’y, telefony komórkowe, a także znalezione na ich kontach środki: 0,72 rubla na koncie Kaciaryny i 0,05 rubla na koncie Darii

Sędzia zadał pytanie skazanym, czy rozumieją wyrok:

– Nie, co to jest? – zapytała Kaciaryna.

– Dlaczego nie 25 lat? – dodała Daria.

Na sali sądowej obecne jest 40 osób publiczności w tym rodzice Kaci i Darii oraz przedstawiciele misji dyplomatycznych na Białorusi. Pod budynkiem sądu tradycyjnie dyżuruje bus z funkcjonariuszami OMON.

Oskarżycielka i sędzia

Akt oskarżenia w sprawie przygotowała 22-letnia prokurator Alina Kasjanczyk. Oskarżyciela dziennikarek jeszcze w 2019 r. była stażystką. W tym samym roku za aktywność została mianowana pomocnikiem prokuratora prokuratury dzielnicy Frunseznki Rajon w Mińsku.

Alina Kasjanczyk zażądała dla dziennikarek po 2 lata pozbawienia wolności. Zdj. Belsat.eu

Jej kariera nabrała przyspieszenia w czasie powyborczych protestów. Kasjanczyk oskarżała m.in. w sprawie napisu „Nie zapomnimy” wykonanego na chodniku przez prostujących w miejscu , gdzie zginął uczestnik demonstracji. Oskarżycielka domagała się surowych kar więzienia i ograniczenia wolności. W rezultacie za napis na chodniku dwie osoby trafiły do kolonii karnej, a trzy otrzymały kary prac przymusowych po za miejscem zamieszkania.

Proces prowadzi 31-letnia sędzia Natalla Buhuk, która wykazała się dużą wydajnością podczas protestów społecznych. Sędzia sądu dzielnicy Frunzenski Rajon od dnia wyborów 9 sierpnia ukarała 44 protestujących łącznie 499 dniami aresztu, a w tylko w grudniu wydała wyroki łącznie 300 dni aresztu.

Natalla Buhuk, jedna z najbardziej „wydajnych” mińskich sędziów wysłała dziennikarki na dwa lata do więzienia. Zdj. Belsat.eu/Naviny.by

3 dni procesu

Podczas procesu prezentowano fragmenty zapisu relacji na żywo, które prowadziły dziennikarki 15 listopada, podczas akcji upamiętniającej zabitego zwolennika opozycji Ramana Bandarenkę. Jak zwróciła uwagę obrona, sąd ograniczył się do wysłuchania fragmentów wskazanych przez prokuratora. Sędzia Natalla Buhuk do materiałów dołączyła i odczytała zgłoszoną przez adwokatów dziennikarek analizę lingwistyczną skryptu z transmisji, w której stwierdzono, że kobiety nie wzywały protestujących do żadnych działań.

Jednym z filarów oskarżenia była deklaracja strat, jakie w wyniku działań dziennikarek miało ponieść mińskie przedsiębiorstwo transportowe Minsktrans. Powołany przez prokuratora świadek – pracownik firmy – zeznał, że w wyniku ulicznej demonstracji został zablokowany ruch kilkunastu autobusów, tramwajów i trolejbusów, co pociągnęło za sobą straty w kwocie wynoszącej w przeliczeniu ponad 16 tys. zł. Oskarżone, które konsekwentnie nie przyznawały się do winy, pokryły stratę, deklarując jednak, że jest to wyłącznie gest dobrej woli wobec przewoźnika. W następstwie tego przedstawiciel Minsktransu wycofał swoje roszczenia.

Podczas swojego wystąpienia prokurator Alina Kasjanczyk stwierdziła, że dziennikarki w trakcie realizacji sondy ulicznej wyszły na jezdnię, blokując w ten sposób miejski transport. To miało zachęcić innych do masowego wychodzenia na ulicę. Była to, jej zdaniem, „organizacja masowych niepokojów społecznych”. Prokurator zarzuciła im, że cytowały też teksty opublikowane na nieprawomyślnych kanałach na komunikatorze Telegram. Dla każdej z dziennikarek zażądała kary 2 lat pozbawienia wolności.

Adowkat Kaciaryny Andrejewej Siarhiej Zikracki podkreślił, że przed sądem nie pojawił się ani jeden świadek, który potwierdziłby winę oskarżonych i zareagował na ich rzekome wezwania do udziału w proteście. Stwierdził również, że przedstawiciel Minsktransportu nie potrafił wyjaśnić, czy miejski transport stanął z powodu demonstrantów blokujących drogi, czy stało się to uprzednio, na skutek jakiejś odgórnej decyzji. Wiadomo, że w czasie wcześniejszych demonstracji zdarzało się, iż władze zawieszały kursowanie linii.

Zikracki jest pewny, że nie doszło do działań rażąco naruszających porządek publiczny. Adwokat przypomniał, iż przytaczane przez oskarżenie zapisy „telefonów od mieszkańców”, skarżących się na sytuację, nie zawierały żadnego przykładu, który by dowodził prokuratorskich tez. Zwrócił także uwagę na fakt, że oskarżenie zostało oparte na arbitralnym wyliczeniu straty przez Minsktrans.

Według adwokata Darii Czulcowej, w czasie transmisji na żywo pojawiły się informacje, że w okolicy nie działa internet mobilny. Zdaniem Alaksandra Chajeckiego jest to dowód, iż dziennikarki nie mogły organizować masowych zamieszek, bo nie zwracały się do protestujących odciętych od sieci.

Proces rozpoczął się 9 lutego i na pierwszej rozprawie sąd odroczył go o tydzień. Drugi dzień procesu zbiegł się z bezprecedensową, skoordynowaną akcją białoruskich organów siłowych, wymierzoną w dziennikarzy i obrońców praw człowieka. We wtorek od rana milicja dokonywała przeszukań i zatrzymań w całym kraju, które dotknęły 40 osób. Na celowniku służb znalazło się m.in. broniące praw pracowników mediów Białoruskie Stowarzyszenie Dziennikarzy.

3 miesiące aresztu

Korespondentka Kaciaryna Andrejewa i pracująca z nią operatorka Daria Czulcowa zostały zatrzymane 15 listopada za relacjonowanie na żywo brutalnego rozpędzenia akcji pamięci. Tysiące Białorusinów zgromadziły się tego dnia na tzw. Placu Zmian, blokowym podwórku, na którym tajniacy pobili na śmierć aktywistę Ramana Bandarenkę. Dziennikarki Biełsatu nadawały na żywo z mieszkania na 13 piętrze bloku przy Trakcie Smorgońskim, do którego zaprosili je gospodarze. Po pacyfikacji protestu milicyjny specnaz wyłamał drzwi do lokalu i wyprowadził reporterki. Andrejewą i Czulcową najpierw oskarżono na podstawie Kodeksu Wykroczeń o udział w nielegalnym zgromadzeniu, choć zgodnie z białoruskim prawem, korespondent nie jest uczestnikiem relacjonowanego wydarzenia. 20 listopada dziennikarki usłyszały oskarżenie z oskarżone z cz. 1 art. 342 Kodeksu Karnego – o “organizację i przygotowywanie działań poważnie naruszających porządek społeczny”, czyli organizację zamieszek. Jako środek zapobiegawczy sąd wybrał areszt. Dziennikarki zostały przeniesione do aresztu śledczego w podstołecznym Żodzinie. W przededniu procesu przewieziono je do Mińska. Kaciaryna i Daria nie przyznały się do winy.

Międzynarodowa solidarność

Nasze redakcyjne koleżanki zostały uznane za więźniów politycznych już cztery dni po ogłoszeniu aktu oskarżenia. W grudniu zostały laureatkami nagrody “Dziennikarz roku” społeczności obrońców praw człowieka Białorusi.

Brytyjska organizacja obrony praw człowieka “Article 19” w specjalnym oświadczeniu podkreśliła, że zarzuty stawiane dziennikarkom łamią międzynarodowe standardy w dziedzinie praw człowieka, a prześladowanie korespondentów narusza prawo do wolności słowa i wyrażania opinii.

W obronie Kaci i Daszy wystąpiło też niezależne Białoruskie Stowarzyszenie Dziennikarzy (BAŻ), PEN-Club Białorusi, Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich, Narodowy Związek Dziennikarzy Ukrainy, Europejska Federacja Dziennikarzy, rosyjska pozarządowa organizacja “Wolne słowo” i PEN-Moskwa. Związek Dziennikarzy Litwy odznaczył nasze koleżanki nagrodą “Nadzieja wolności”.

W ramach międzynarodowej akcji solidarności z więźniami politycznymi patronem Kaciaryny Andrejewej został powszechnie znany niemiecki filozof Jürgen Habermas. Z kolei patronką Darii Czulcowej została deputowana litewskiego Sejmu Dalia Asanavičiūtė.

Znadniemna.pl za Blstv.eu

Po trzech dniach procesu sąd w Mińsku wydał wyrok w sprawie Kaciaryny Andrejewej i Darii Czulcowej, oskarżonych o organizowanie zamieszek. Sąd uznał je za winne zarzucanych czynów i skazał na dwa lata kolonii karnej. Sąd w pełni przychylił się do wniosku prokuratora jeżeli chodzi o wysokość

Hucznymi zabawami i spotkaniami biesiadnymi żegnali okres karnawałowy w ostatnich dniach przed Wielkim Postem działacze oddziałów terenowych ZPB.

Zebraliśmy dla Państwa fotodokumentację takich spotkań z kilku oddziałów ZPB na Ziemi Grodzieńskiej:

Oddział Miejski ZPB w Grodnie zorganizował zapusty w konwencji biesiadnej. Spożywanie specjalnie przygotowanych na tę okazję potraw poprzedził jednak krótki program artystyczny, na który złożył się witany głośnymi oklaskami występ zespołu tanecznego „Sami swoi” teatralizowanego przedstawienia w wykonaniu słuchaczy działającego przy oddziale Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Po krótkim koncercie prezes Oddziału Miejskiego ZPB w Grodnie Andrzej Dziedziewicz poczęstował każdego z biesiadników pączkiem własnej roboty.

Oddział ZPB w Lidzie

Członkowie Oddziału ZPB w Lidzie żegnali okres karnawałowy huczną zabawą. Niektórzy przybyli na spotkanie w karnawałowych maskach i kreacjach, inni w strojach balowych.

Hitem wieczoru tradycyjnie już stał się występ kabaretu „60+», który przedstawił publiczności m.in. wykonaną przez panów parodię na „Taniec małych łabędzi” z baletu Piotra Czajkowskiego.

Oddział ZPB w Wołkowysku

Tradycje zapustowe i ostatkowe stały się tematem lekcji i zajęć praktycznych w Polskiej Szkole Społecznej, działającej przy Oddziale ZPB w Wołkowysku.

Oddział ZPB w Rosi

Biesiadą i podsumowaniem konkursu fotograficznego, przeprowadzonego wśród członków Oddziału ZPB w Rosi, pożegnali okres karnawałowy miejscowi Polacy.

Konkurs fotograficzny członkowie Oddziału ZPB w Rosi zainicjowali minioną jesienią i jest on rozliczony na cztery pory roku. Podczas ostatków podsumowano II etap konkursu, który był poświęcony zimie. Tematami kolejnych etapów będą wiosna oraz lato. Nagrody i dyplomy dla laureatów konkursu fotograficznego ufundowali sami członkowie Oddziału ZPB w Rosi.

Znadniemna.pl

Hucznymi zabawami i spotkaniami biesiadnymi żegnali okres karnawałowy w ostatnich dniach przed Wielkim Postem działacze oddziałów terenowych ZPB. Zebraliśmy dla Państwa fotodokumentację takich spotkań z kilku oddziałów ZPB na Ziemi Grodzieńskiej: Oddział Miejski ZPB w Grodnie zorganizował zapusty w konwencji biesiadnej. Spożywanie specjalnie przygotowanych na tę okazję

Oczekiwana nowelizacja Kodeksu o Edukacji Republiki Białorusi, zagrożenie, które niesie nowe prawo Polskim Szkołom w Grodnie i Wołkowysku, dyskryminacyjna polityka władz w Mińsku wobec oświaty polskiej i represje wobec działaczy polskiej mniejszości na Białorusi – te tematy były omawiane 16 lutego na posiedzeniu Komisji Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą Senatu RP.

Senator RP Janina Sagatowska, przewodniczący Komisji Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą Kazimierz Michał Ujazdowski i senator RP Maria Koc

Z inicjatywy przewodniczącego Komisji Kazimierza Michała Ujazdowskiego na referenta pogorszającej się sytuacji polskiego szkolnictwa na Białorusi, która niepokoi senatorów zaproszono prezes Związku Polaków na Białorusi Andżelikę Borys i asystującego jej członka Zarządu Głównego ZPB Andrzeja Poczobuta. Działacze brali udział w posiedzeniu komisji za pośrednictwem łącz internetowych.

Prezes ZPB Andżelika Borys

Andżelika Borys, referując problemy polskiego szkolnictwa na Białorusi, rozwinęła główne tezy Oświadczenia Rady Naczelnej ZPB, które zostało jednogłośnie uchwalone przez radnych ZPB 6 lutego. Ponadto, dopytywana przez senatorów, Andżelika Borys opowiedziała o represjach, jakie napotkały działaczy ZPB, w związku z trwającym na Białorusi kryzysem społeczno-politycznym. – Obserwując, jak władze białoruskie rozprawiają się z kolejnymi inicjatywami i podmiotami społeczeństwa obywatelskiego w kraju, członkowie Związku Polaków na Białorusi oczekują, że białoruski aparat represji z dnia na dzień może zostać skierowany na polską mniejszość i struktury ZPB – mówiła Andżelika Borys. Asystujący jej członek Zarządu Głównego ZPB Andrzej Poczobut zwrócił uwagę członków senackiej Komisji Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą, że wobec wydarzeń politycznych, które odbywały się minionej jesieni na Białorusi, ZPB zachował bezstronność i jako organizacja nie brał udziału w protestach politycznych. – Jedyną formą reakcji na te wydarzenia była pikieta przeciwko przemocy, jaką stosowały władze wobec pokojowo protestujących Białorusinów – wyjaśnił Poczobut.

W poświęconym sytuacji szkolnictwa polskiego na Białorusi posiedzeniu senackiej Komisji Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą brali udział przedstawiciele Rządu RP, m.in. Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP, Ministerstwa Edukacji Narodowej RP oraz Kancelarii Prezesa Rady Ministrów RP.

Urzędnicy państwowi potwierdzali przed senatorami, iż problemy, które w ramach posiedzenia zreferowała prezes ZPB Andżelika Borys i jej kolega Andrzej Poczobut, są dostrzegane przez Rząd Polski i resorty edukacji oraz spraw zagranicznych.

– Deklarujemy całkowite poparcie dla działań ZPB w zakresie rozwoju edukacji polskiej na Białorusi i zależy nam na powstrzymaniu niekorzystnych dla polskiego szkolnictwa na Białorusi zmian w białoruskim Kodeksie o Edukacji – mówiła przedstawicielka Ministerstwa Edukacji Narodowej RP. Urzędniczka przyznała, że reprezentowany przez nią resort niejednokrotnie kierował do swojego białoruskiego odpowiednika pisma zawierające stanowisko MEN RP, które polega na tym, że Szkoły Polskie w Grodnie i Wołkowysku nie mogą zmienić statusu szkół z polskim językiem wykładowym, czemu zagraża zapowiadana nowelizacja białoruskiego prawa w dziedzinie edukacji.

O tym, że dyplomacja ma niezwykle ograniczone możliwości wpływu na proces stanowienia prawa w obcym państwie przypomniał z kolei przedstawiciel MSZ RP.

Po trwającej prawie półtorej godziny dyskusji nad sytuacją polskiego szkolnictwa i polskiej mniejszości na Białorusi słowo podsumowujące wygłosiła wiceprzewodnicząca Komisji Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą, senator Maria Koc.

Nawiązując do swoich licznych wizyt na Białorusi, doświadczenia bezpośredniego obcowania z działaczami Związku Polaków na Białorusi, a także mając wiedzę o tym, jak dużo ZPB robi dla pielęgnowania i rozwoju na Białorusi polskiego szkolnictwa, kultury i pamięci historycznej, Maria Koc podziękowała prezes ZPB Andżelice Borys i Andrzejowi Poczobutowi za rzeczowe przedstawienie członkom komisji problemów, będących tematem posiedzenia.

– W imieniu swoim i kolegów senatorów mogę was zapewnić, że będziemy rozmawiać o poruszonych przez was problemach z odpowiednimi agendami polskiego rządu – oświadczyła senator Koc.

Jej słowa poparli inni senatorowie, zapewniając gości posiedzenia z Białorusi, iż sprawa polskiego szkolnictwa na Białorusi jest sprawą, którą polscy politycy i urzędnicy zajmą się ponad istniejącymi w kraju podziałami politycznymi.

Znadniemna.pl/Fot.: facebook.com/Maria Koc

Oczekiwana nowelizacja Kodeksu o Edukacji Republiki Białorusi, zagrożenie, które niesie nowe prawo Polskim Szkołom w Grodnie i Wołkowysku, dyskryminacyjna polityka władz w Mińsku wobec oświaty polskiej i represje wobec działaczy polskiej mniejszości na Białorusi – te tematy były omawiane 16 lutego na posiedzeniu Komisji Spraw

Wernisaż wystawy pt. „Tadeusz Kościuszko jako malarz” odbył się  4 lutego w Muzeum-siedzibie im. Tadeusza Kościuszki w Kosowie Poleskim. Wydarzenie zorganizowano z okazji 275. rocznicy urodzin bohatera narodowego Polski, Stanów Zjednoczonych Ameryki oraz Białorusi.

Gośćmi wernisażu byli m.in. działacze ZPB z Brześcia: prezes Brzeskiego Obwodowego Oddziału ZPB Alina Jaroszewicz oraz członek Rady Naczelnej ZPB Eugeniusz Lickiewicz.

Bohater narodowy wielu krajów i narodów Andrzej Tadeusz Bonawentura Kościuszko herbu Roch III jest powszechnie znany przede wszystkim jako wybitny żołnierz, dowódca wojskowy oraz i inżynier fortyfikator. Otwarta w jego muzeum-siedzibie ekspozycja ujawnia kolejną odsłonę licznych zdolności i talentów Kościuszki, który, jak się okazuje, był utalentowanym rysownikiem.

Swoje zdolności plastyczne Tadeusz Kościuszko rozwijał, pobierając naukę w Królewskiej Akademii Malarstwa i Rzeźby w Paryżu, do którego wyjechał jesienią 1769 roku jako stypendysta królewski.

Spuścizna malarska Tadeusza Kościuszki jest znana przede wszystkim specjalistom. Tym większa jest wartość inicjatywy, realizowanej przez Muzeum-siedzibę bohatera w Kosowie Poleskim, w którym wystawiono kilkanaście reprodukcji rysunków  Kościuszki, których oryginały są przechowywane m.in. w Muzeum Narodowym w Krakowie. Są to m.in. rysunek Chrystusa na krzyżu, akty kobiece i akty męskie, widoki starożytnych ruin oraz plan założenia zespołu parkowo-ogrodowego Czartoryskich.

Rysunek Chrystusa na krzyżu autorstwa Tadeusza Kościuszki

W stałej ekspozycji Muzeum-siedziby im. Tadeusza Kościuszki w Kosowie Poleskim znajduje się 9  fotokopii obrazów i rysunków Kościuszki , wykonanych w podczas jego pobytu w Królewskiej Akademii Malarstwa i Rzeźby w Paryżu.

Reprodukcje rysunków autorstwa Tadeusza Kościuszki od 4 lutego zdobią jedną z sal muzeum-siedziby jego imienia

Alina Jaroszewicz oraz Eugeniusz Lickiewicz przekonują, że warto poświęcić czas na odwiedzenie  nowej ekspozycji w Muzeum-siedzibie Tadeusza Kościuszki, poznać naszego bohatera, jako malarza i człowieka, posiadającego wiele zdolności i talentów.

Eugeniusz Lickiewicz i Alina Jaroszewicz przy pomniku Tadeusza Kościuszki w Mereczowszczyźnie

Anna Godunowa dla Znadniemna.pl

Wernisaż wystawy pt. „Tadeusz Kościuszko jako malarz” odbył się  4 lutego w Muzeum-siedzibie im. Tadeusza Kościuszki w Kosowie Poleskim. Wydarzenie zorganizowano z okazji 275. rocznicy urodzin bohatera narodowego Polski, Stanów Zjednoczonych Ameryki oraz Białorusi. Gośćmi wernisażu byli m.in. działacze ZPB z Brześcia: prezes Brzeskiego Obwodowego Oddziału

Skip to content