HomeStandard Blog Whole Post (Page 187)

Dziennikarz i działacz Związku Polaków na Białorusi Andrzej Poczobut dostał w areszcie śledczym status „osoby skłonnej do ekstremizmu i działań destrukcyjnych”. Poinformowała o tym jego żona Oksana Poczobut.

Dziennikarz przebywa teraz w areszcie śledczym w Żodzinie. Jest jednym z pięciu liderów mniejszości polskiej na Białorusi aresztowanych w marcu przez białoruskie służby bezpieczeństwa w związku z tzw. „sprawą polską”. W areszcie nadal przebywa również przewodnicząca Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys. Trzy pozostałe Polki zostały wydalone z Białorusi i jeżeli będą chciały na nią powrócić, grozi im areszt i kontynuacja sprawy karnej. Piątka Polaków została oskarżanych o gloryfikację nazizmu i rozniecanie nienawiści etnicznej wobec Białorusinów.

Według licznych relacji w ostatnich miesiącach status ekstremisty jest przyznawany licznym więźniom politycznym, którzy podlegają nasilonej kontroli ze strony administracji aresztów i więzień. Po skazaniu w koloniach karnych więźniowie tacy oznaczani są żółtą naszywką z nazwiskiem.

Znadniemna.pl za belsat.eu

 

Dziennikarz i działacz Związku Polaków na Białorusi Andrzej Poczobut dostał w areszcie śledczym status „osoby skłonnej do ekstremizmu i działań destrukcyjnych”. Poinformowała o tym jego żona Oksana Poczobut. Dziennikarz przebywa teraz w areszcie śledczym w Żodzinie. Jest jednym z pięciu liderów mniejszości polskiej na Białorusi aresztowanych

Działaczki polskiej mniejszości narodowej na Białorusi członkinie Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi Irena Biernacka i Maria Tiszkowska oraz dyrektor Polskiej Szkoły Społecznej im. Romualda Traugutta w Brześciu Anna Paniszewa, wydobyte przez władze Rzeczypospolitej Polskiej z aresztu białoruskiego, w którym przebywały pod absurdalnym zarzutem rehabilitacji nazizmu spotkały się w piątek, 4 czerwca,  w Belwederze z Prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej Andrzejem Dudą.

Po długiej rozmowie, podczas której pan prezydent interesował się m.in. sytuacją i stanem samych uwolnionych Polek, ogólną sytuacją polskiej mniejszości na Białorusi, a także sytuacją w dziedzinie polskiej oświaty oraz działalnością polskiego harcerstwa na Białorusi, wszyscy uczestnicy spotkania wyszli do mikrofonu, aby podzielić się wrażeniami i przemyśleniami  o odbytej rozmowie z opinią publiczną.

Jako pierwszy głos zabrał Prezydent RP Andrzej Duda, po nim w imieniu swoim i koleżanek wystąpiła Anna Paniszewa, a pan prezydent w drugiej części swojego przemówienia podzielił się wrażeniami od dzisiejszego spotkania ze Swietłaną Cichanouską, liderką opozycji białoruskiej na uchodźstwie, według wielu Białorusinów wybaną  w sierpniu ubiegłego roku, wybraną na urząd prezydenta Republiki Bialorusi.

To wszystko możecie Państwo posłuchać w nagraniu wideo, które udostępniamy za profilem facebookowym Pana Prezydenta RP Andrzeja Dudy:

Znadniemna.pl za facebook.com/andrzejduda, fot.: Marek Borawski/KPRP

Działaczki polskiej mniejszości narodowej na Białorusi członkinie Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi Irena Biernacka i Maria Tiszkowska oraz dyrektor Polskiej Szkoły Społecznej im. Romualda Traugutta w Brześciu Anna Paniszewa, wydobyte przez władze Rzeczypospolitej Polskiej z aresztu białoruskiego, w którym przebywały pod absurdalnym zarzutem rehabilitacji

Będziemy przyspieszać działania, aby represje, które dotykają Polaków na Białorusi ustały, a osoby aresztowane zostały zwolnione, na tym się w tym momencie koncentrujemy – podkreślił w piątek, 4 czerwca, wiceszef MSZ Marcin Przydacz. Nigdy nie zostawimy rodaków w potrzebie – dodał.

Przydacz zaznaczył w piątek w TVP Info, że Polska uruchomiła wobec Białorusi dwa mechanizmy – jednym z nich jest dokumentowanie wszelkich naruszeń prawa przez reżim Alaksandra Łukaszenki, żeby kiedyś w przyszłości osoby odpowiedzialne mogły w pełni ponieść konsekwencje. Dodał, że obecnie nie ma możliwości bezpośredniego pociągnięcia do odpowiedzialności osób zaangażowanych w terror i represje za naszą wschodnią granicą.

– Mamy 100 proc. przekonanie, że przyjdzie taki czas, kiedy ci wszyscy złoczyńcy na Białorusi – którzy represjonują, torturują ludzi, odpowiedzą za to zgodnie z obowiązującym prawem i zgodnie z takim poczuciem powszechnej sprawiedliwości – przyjdzie kiedyś taki moment – powiedział Przydacz.

MSZ działa na rzecz uwolnienia Polaków

Ponadto – podkreślił – MSZ przede wszystkim koncentruje się na tym, żeby uwolnić z aresztów na Białorusi przetrzymywanych tam przedstawicieli mniejszości polskiej. Przypomniał, że trzy działaczki z piątki zatrzymanych są już w Polsce, są bezpieczne i wolne. – Także na skutek działań dyplomatyczno-konsularnych polskiego rządu. My bowiem swoich rodaków nigdy nie zostawiamy w potrzebie – zapewnił Przydacz.

– Będziemy kontynuować te działania, będziemy je przyspieszać, aby represje, które dotykają Polaków ustały, a ci, którzy zostali aresztowani, przede wszystkim zostali zwolnieni i na tym się w tym momencie koncentrujemy tak, ażeby nasi rodacy byli wolni – zaznaczył.

W środę poinformowano, że 25 maja do Polski przyjechały trzy działaczki mniejszości polskiej na Białorusi, które były w ostatnim czasie przetrzymywane w areszcie – Irena Biernacka, Maria Tiszkowska i Anna Paniszewa. W areszcie wciąż przebywają wciąż: szefowa Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys oraz działacz Związku Andrzej Poczobut.

Aresztowanie Borys, Poczobuta, Tiszkowskiej, Biernackiej i Paniszewej było efektem represji wymierzonych w przedstawicieli mniejszości polskiej na Białorusi i Związku Polaków na Białorusi ze strony reżimu Alaksandara Łukaszenki. O uwolnienie przedstawicieli ZPB apelowali przedstawiciele państw UE, a także szef unijnej dyplomacji Josep Borrell. Działania władz w Mińsku wobec mniejszości polskiej były powodem zapowiedzi kolejnej tury sankcji, które UE ma nałożyć na białoruskie władze.

 Znadniemna.pl za polskieradio.pl/PAP

Będziemy przyspieszać działania, aby represje, które dotykają Polaków na Białorusi ustały, a osoby aresztowane zostały zwolnione, na tym się w tym momencie koncentrujemy - podkreślił w piątek, 4 czerwca, wiceszef MSZ Marcin Przydacz. Nigdy nie zostawimy rodaków w potrzebie - dodał. Przydacz zaznaczył w piątek w

Stowarzyszenie Samorządy dla Polski zaapelowało do władz państwowych, a także do społeczności lokalnych o pomoc i zapewnienie godziwych warunków uchodźcom z Białorusi, którzy trafiają do Polski.

Publikujemy treść Apelu, podpisanego przez Prezesa Stowarzyszenia Samorządy dla Polski, Prezydenta Miasta Sopotu Jacka Karnowskiego:

Apel w sprawie zapewnienia godziwych warunków uchodźcom z Białorusi

Od wielu miesięcy obserwujemy nasilające się represje reżimu Łukaszenki wobec Białorusinów i Polaków mieszkających na terenie sąsiadującego z nami kraju. Wielu z nich ucieka ze swojej ojczyzny do Polski. Są gminy i miasta które pomagają im w osiedleniu się, wiele ułatwień stworzyło również państwo polskie. Jednak patrząc na skalę imigracji powinniśmy stworzyć pomoc systemową. My Polacy, którzy sami doświadczyliśmy tułaczki i prześladowań w czasie II wojny światowej czy w czasach PRL-u, zawsze mogliśmy liczyć na pomoc i solidarność innych narodów. Mamy więc szczególny moralny obowiązek pomagać innym. Dlatego jako Samorządy dla Polski apelujemy do wszystkich samorządów i władz państwowych  o udzielenie uchodźcom z Białorusi wszechstronnej, systemowej pomocy.

Apelujemy do władz państwowych o:

1.      Pomoc finansową dla gmin i miast udzielających schronienia uchodźcom, podobną do pomocy udzielanej w przypadku przyjęcia repatriantów;
2.      Zwiększenie dotacji na intensywną naukę języka polskiego i kontynuację nauki języka ojczystego uchodźców;
3.      Pomoc finansową dla uchodźców;
4.      Uproszczenie procedury legalizacji pobytu w Polsce;
5.      Powołanie pełnomocnika rządu ds. uchodźców;
6.      Powołanie wspólnego zespołu rządowo-samorządowego  w celu opracowania wspólnych zasad pomocy uchodźcom.

Apelujemy do społeczności lokalnych, do radnych, wójtów, burmistrzów i prezydentów o:

Pomoc w udzieleniu schronienia w postaci tymczasowych i docelowych miejsc do zamieszkania przynajmniej jednej rodzinie uchodźców, a w przypadku większych miast kilku takim rodzinom;
Stworzenie dzieciom możliwości efektywnej i intensywnej nauki języka polskiego  w szkołach;
Umożliwienie dorosłym kontynuacji nauki języka polskiego:
Pomoc w znalezieniu pracy;
Wyznaczenie w gminach i miastach osób wyspecjalizowanych w pomocy uchodźcom.

Jacek Karnowski
Prezydent Miasta Sopotu

Znadniemna.pl na podstawie www.sopot.pl 

Stowarzyszenie Samorządy dla Polski zaapelowało do władz państwowych, a także do społeczności lokalnych o pomoc i zapewnienie godziwych warunków uchodźcom z Białorusi, którzy trafiają do Polski. Publikujemy treść Apelu, podpisanego przez Prezesa Stowarzyszenia Samorządy dla Polski, Prezydenta Miasta Sopotu Jacka Karnowskiego: Apel w sprawie zapewnienia godziwych warunków

Irena Biernacka, członkini Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi, prezes Oddziału ZPB w Lidzie, która wraz z członkini Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi, prezes Oddziału ZPB w Wołkowysku Marią Tiszkowską oraz prezes Forum Polskich Inicjatyw Lokalnych Brześcia Anną Paniszewą została wydobyta z białoruskiego więzienia przez władze Rzeczypospolitej Polskiej i znajduje się obecnie na terenie Polski udzieliła wywiadu naszemu portalowi.

Znadniemna.pl: Ireno, czy przebywając w więzieniu wiedziałaś, co się dzieje na wolności w związku z uwięzieniem Twoim oraz reszty działaczy polskich z Białorusi?

Irena Biernacka: Byłam w prawie zupełnej izolacji informacyjnej. W ogólnych zarysach wiedziałam od córki Weroniki i adwokata, że Polska o nas walczy.

Znadniemna.pl: Może śledczy podczas przesłuchań coś takiego sugerował?

I.B: Podczas przesłuchań odmawiałam odpowiedzi na pytania śledczego, zasłaniając się artykułem 27 Konstytucji RB, że mogę nie świadczyć przeciwko sobie i bliskim. Starałam się unikać prowadzenia tak zwanych do niczego niezobowiązujących rozmów ze śledczym, bo interesował się między innymi Iness i Andrzejem Pisalnikami, czyli chciał znać jak najwięcej na temat redaktorów mediów ZPB. Oczywiście unikałam tego typu rozmów, żeby nikomu nie zaszkodzić. Myślałam nawet, że też zostaliście aresztowani.

Znadniemna.pl: Ale o wysłanym do was liście prezydenta RP Andrzeja Dudy z okazji Dnia Polonii i Polaków a Granicą musieli was poinformować.

I.B.: To był 6 maja.  W tym dniu spotykał się z nami polski konsul, a śledczy częstował nas czekoladkami i cukierkami ze słowami, że są one od Prezydenta Polski. W ten sposób dowiedziałam się, że Pan Prezydent wie o nas i o nas się martwi. Ten gest stał się dla mnie ogromnym moralnym wsparciem.

Znadniemna.pl: Żeby rozwiać spekulacje odnośnie tego, co musiałyście podpisać przed opuszczeniem więzienia w Żodzino, opowiedz jak to wyglądało.

 I.B.: Już w połowie maja wiedziałyśmy, że przedłużono nam termin utrzymywania w areszcie o trzy kolejne miesiące, czyli do 25 sierpnia. Ale w drugą miesięcznicę naszego aresztowania, czyli 25 maja, wyprowadzono mnie z celi i zaprowadzono do jakiegoś naczelnika, który zapoznał mnie z treścią postanowienia o zamianie wobec mnie środka zapobiegawczego z aresztu na pobyt w domu. Pouczył, że nazajutrz mam się stawić na komendzie milicji i zameldować się, że jestem na miejscu i nie ukrywam się przed śledztwem. Musiałam podpisać papier, że z pouczeniem zapoznałam się. Dostałam swój egzemplarz tegoż pouczenia i mam go przy sobie, podobnie jak koleżanki Maria i Anna. Nieco później wywołano mnie znowu z celi i wyprowadzono na zewnątrz, gdzie stały trzy busy bez rejestracji. Zamaskowany na czarno ubrany funkcjonariusz, który mnie wyprowadził, kazał mi wsiadać do jednego z nich. W środku było jeszcze kilku funkcjonariuszy. Pytałam się, dlaczego te busy nie mają rejestracji. Bez odpowiedzi. W pewnym momencie pomyślałam, że przecież mogą mnie zawieźć gdziekolwiek i nikt nie będzie wiedział, co ze mną jest. Mówiłam do nich nawet, żeby, jeśli muszą, rozstrzelali mnie gdzieś w najbliższym lesie. Ja się tylko pomodlę i będzie po wszystkim.  Słyszałam w odpowiedzi: „Niech nas pani nie denerwuje”. Prosiłam wówczas, żeby nie męczyli mnie niewiedzą o moim dalszym losie. Wtedy jeden z nich powiedział: „Niech pani się nie martwi, wszystko z panią będzie dobrze”. Wyjechaliśmy na grodzieńską trasę. Pomyślałam nawet, że wiozą mnie do domu. Ale minęliśmy Lidę. Wówczas zrozumiałam, że jedziemy w kierunku granicy. I tak się rzeczywiście stało. Wysadzili mnie, Marię i Annę, bo każda z nas jechała w innym busie, na przejściu granicznym. Pozwolili skorzystać z toalety i odwieźli pod szlaban, za którym stał już bus na polskiej rejestracji. Z niego wyszli panowie i zaprosili nas do środka. Tak znalazłyśmy się w Polsce. Ja przyjechałam nawet bez paszportu, bo był u córki w Lidzie. Na granicy niczego nie podpisywałyśmy, żadnych zobowiązań.

Znadniemna.pl: Ale podpisane w Żodzinie pouczenie o zamianie środka zapobiegawczego i obowiązku meldowania się na milicji już złamałaś i nie masz możliwości powrotu na Białoruś, gdyż zostaniesz natychmiast schwytana i osadzona w więzieniu za ukrywanie się przed śledztwem?  

I.B.: To prawda. Wychodzi na to, że dostałyśmy bilet w jedną stronę i nie mamy możliwości powrotu na Białoruś.

Znadniemna.pl: Ale teraz, będąc w Polsce, czujesz się bezpieczna?

I.B.: Na pewno czuje się lepiej niż w więzieniu. No i rzeczywiście czuje się bezpieczna. Koleżanki Maria i Anna też odżyły i zaczęłyśmy się uśmiechać, więc wszystko powinno być dobrze. Trzeba jakoś żyć dalej…

Znadniemna.pl: Zapewne jest zbyt wcześnie, żeby mówić o planach na najbliższą przyszłość…

I.B.: W Polsce przebywa obecnie wielu działaczy ZPB, którzy musieli uciekać z Białorusi. Ale wielu rodaków, potrzebujących wsparcia, wciąż pozostaje na Białorusi. My, Polacy z Białorusi, którzy się znaleźli w Polsce powinniśmy się naradzić, co możemy i powinniśmy zrobić, żeby pomóc naszym rodakom za wschodnią granicą Polski. Bo ich sytuacja wciąż jest niezwykle trudna. Radziłam się z koleżankami i zgodziłyśmy się, że naszym moralnym obowiązkiem jest również zrobienie wszystkiego, co od nas zależy, aby wolność jak najszybciej odzyskali wciąż uwięzieni nasi koledzy z ZPB – Andżelika Borys i Andrzej Poczobut.

Znadniemna.pl: Dziękuję za rozmowę.

 Znadniemna.pl

Irena Biernacka, członkini Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi, prezes Oddziału ZPB w Lidzie, która wraz z członkini Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi, prezes Oddziału ZPB w Wołkowysku Marią Tiszkowską oraz prezes Forum Polskich Inicjatyw Lokalnych Brześcia Anną Paniszewą została wydobyta z białoruskiego więzienia

Jeśli chodzi o liczbę studentów z Białorusi, mamy fundusze pozwalające nam przyjąć de facto wszystkich zainteresowanych, którzy są zagrożeni represjami – zapewnił na środowym briefingu szef kancelarii premiera Michał Dworczyk.

Szef KPRM na wspólnej konferencji z przewodniczącym Zarządu Krajowego NZS (Niezależne Zrzeszenie Studentów) Krzysztofem Białasem podkreślał, że białoruscy studenci mogą otrzymywać pomoc z wielu programów prowadzonych przez polski rząd lub finansowanych z budżetu państwa.

„Jeśli chodzi o liczbę studentów, mamy fundusze pozwalające nam przyjąć de facto wszystkich zainteresowanych, którzy są zagrożeni represjami” – poinformował Dworczyk.

Dodał, że w ubiegłym roku Polska przyjęła 700 osób z Białorusi, w tym studentów i pracowników naukowych.

Dopytywany o możliwość przyznawania azylu represjonowanym Białorusinom odparł, że politykę azylową w dużej mierze regulują przepisy unijne.

„Wszystkie osoby, które są zagrożone w jakikolwiek sposób represjami, mogą liczyć na pomoc, wsparcie, w tym także szeregu organizacji pozarządowych działających na terenie Polski” – zapewniał szef KPRM.

 Znadniemna.pl za wnp.pl/PAP

Jeśli chodzi o liczbę studentów z Białorusi, mamy fundusze pozwalające nam przyjąć de facto wszystkich zainteresowanych, którzy są zagrożeni represjami - zapewnił na środowym briefingu szef kancelarii premiera Michał Dworczyk. Szef KPRM na wspólnej konferencji z przewodniczącym Zarządu Krajowego NZS (Niezależne Zrzeszenie Studentów) Krzysztofem Białasem podkreślał,

Od 25 maja w kraju przebywają 3 polskie działaczki zwolnione z białoruskiego więzienia. Wielkie podziękowania dla wszystkich agend państwa zaangażowanych w ich uwolnienie. – napisał  na facebooku Szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michał Dworczyk.

Minister Dworczyk przypomniał jednocześnie, że w areszcie wciąż pozostają prezes ZPB Andżelika Borys i członek Zarządu Głównego ZPB i nasz kolega dziennikarz Andrzej Poczobut.

– Podejmiemy wszystkie niezbędne działania i nie zostawimy Was! Wasze portrety będą wyświetlane na fasadzie Kancelaria Premiera do czasu uwolnienia! – zadeklarował szef KPRM.

 Znadniemna.pl za facebook.com/DworczykMichal

Od 25 maja w kraju przebywają 3 polskie działaczki zwolnione z białoruskiego więzienia. Wielkie podziękowania dla wszystkich agend państwa zaangażowanych w ich uwolnienie. - napisał  na facebooku Szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michał Dworczyk. Minister Dworczyk przypomniał jednocześnie, że w areszcie wciąż pozostają prezes ZPB Andżelika

Staraliśmy się przekazać dzieciom to, co przekazały nam nasze babcie i nasi dziadkowie. Dziękuję panu prezydentowi (Andrzejowi Dudzie – red.) i Ministerstwu Spraw Zagranicznych, dziękuję wszystkim – powiedziała w środę na konferencji prasowej Irena Biernacka, jedna z trzech działaczek polonijnych przebywających w Polsce po uwolnieniu z białoruskiego aresztu.

Trzy działaczki mniejszości polskiej na Białorusi zostały wypuszczone z aresztu i są bezpieczne w Polsce. Od 25 maja w Polsce przebywają: Irena Biernacka, Maria Tiszkowska i Anna Paniszewa.

Kluknij TUTAJ, aby obejrzeć wideo z wystąpieniami Anny Paniszewej, Ireny Biernackiej i Marii Tiszkowskiej.

 Znadniemna.pl za TVP.INFO

Staraliśmy się przekazać dzieciom to, co przekazały nam nasze babcie i nasi dziadkowie. Dziękuję panu prezydentowi (Andrzejowi Dudzie – red.) i Ministerstwu Spraw Zagranicznych, dziękuję wszystkim – powiedziała w środę na konferencji prasowej Irena Biernacka, jedna z trzech działaczek polonijnych przebywających w Polsce po uwolnieniu

Ministerstwo Spraw Zagranicznych podało w środę, że „na skutek działań polskich służb dyplomatyczno-konsularnych” 25 maja Irena Biernacka, Maria Tiszkowska, Anna Paniszewa przyjechały do Polski. Zostały otoczone odpowiednią opieką, również medyczną, według lekarzy ich zdrowiu nie zagraża niebezpieczeństwo – przekazał wiceszef MSZ Marcin Przydacz.

O tym, że 25 maja Irena Biernacka, Maria Tiszkowska, Anna Paniszewa przyjechały do Polski resort spraw zagranicznych poinformował w środę w południe w krótkim komunikacie: „Na skutek działań polskich służb dyplomatyczno-konsularnych, 25 maja br. do Polski przyjechały działaczki mniejszości polskiej z Białorusi: Irena Biernacka, Maria Tiszkowska i Anna Paniszewa; osobom tym udzielono niezbędnego wsparcia i zostały otoczone odpowiednią opieką”.

Więcej o sprowadzeniu do Polski Biernackiej, Tiszkowskiej i Paniszewej mówił po godzinie 16 na konferencji prasowej wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz. Jak mówił, trzy działaczki „zostały otoczone odpowiednią opieką, również medyczną”, a według lekarzy ich zdrowiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

Wiceszef MSZ zapewnił też, że „wszyscy Polacy przebywający poza granicami kraju, którzy są poddawani represjom, zawsze znajdą wsparcie i schronienie w Rzeczypospolitej”. – Cieszymy się, że te trzy panie są już dziś bezpieczne. Czują się dobrze i mają możliwość kontaktu z rodzinami – powiedział. Mówił też, że „każdy z naszych rodaków może liczyć na wsparcie państwa polskiego, Polska nigdy nie zostawia rodaków w potrzebie”. – Oczekujemy zwolnienia wszystkich więźniów politycznych na Białorusi – dodał Marcin Przydacz.

Dopytywany o okoliczności sprowadzenia trzech działaczek do Polski, odparł, że sprawa jest delikatna i nie może się podzielić szczegółami tego, co się dokładnie wydarzyło. Zapewnił, że działaczki „dopóki będą miały takie życzenie, będąc gośćmi w Polsce, mają pełne prawa do funkcjonowania tutaj dopóty, dopóki będą chciały”. – Nie sądzę i nie mam informacji, a byłem w bezpośrednim kontakcie z tymi panami, aby w najbliższym czasie planowały powrót do swojego państwa, na terytorium Białorusi – powiedział.

Przydacz odpowiadał także na pytanie, czy planowane jest sprowadzenie do Polski rodzin trzech działaczek. Odparł, że „to będzie ich autonomiczna decyzja”. – Według mojej wiedzy wobec rodzin tych osób nie toczą się żadne postępowania, mają swobodne przekraczanie granic, jeśli tylko będą chciały przyjechać do Polski, to Polska je oczywiście przyjmie – powiedział.

Represje wobec przedstawicieli mniejszości polskiej na Białorusi

Aresztowanie Marii Tiszkowskiej, Ireny Biernackiej i Anny Paniszewej było efektem represji wymierzonych w przedstawicieli mniejszości polskiej na Białorusi i Związku Polaków na Białorusi ze strony reżimu Alaksandra Łukaszenki. Wszystkim groziło do 12 lat więzienia. O uwolnienie przedstawicieli ZPB apelowali przedstawiciele państw UE, a także szef unijnej dyplomacji Josep Borrell. Działania władz w Mińsku wobec mniejszości polskiej były powodem zapowiedzi kolejnej tury sankcji, które UE ma nałożyć na białoruskie władze.

W areszcie ciągle pozostają szefowa Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys, a także dziennikarz i członek organizacji Andrzej Poczobut. Całą piątkę aktywistów białoruscy obrońcy praw człowieka uznali za więźniów politycznych.

Przydacz został także zapytany o to, jakie działania podjął polski rząd wobec przebywających dalej w areszcie szefowej Związku Polaków na Białorusi Andżeliki Borys oraz działacza tego związku Andrzeja Poczobuta. Wiceszef MSZ powiedział, że zarzuty wobec nich są „w zupełności nieakceptowalne i w pełni polityczne”. Zapewnił, że państwo polskie będzie w dalszym ciągu zabiegać o „umorzenie” zarzutów wobec Borys i Poczobuta i zwolnienie ich z aresztu.

– Aby mogły te osoby mogły normalnie funkcjonować, bowiem w naszym przekonaniu, i myślę, że w przekonaniu wielu także państw, także światowej opinii publicznej, nie zrobiły tak naprawdę nic złego. Tak jak mówię, te zarzuty wobec nich mają charakter czysto polityczny, natomiast nasze działania muszą zawsze i będą szły zgodnie z ich oczekiwaniami – zaznaczył wiceminister spraw zagranicznych. – Państwo polskie nie ustanie w wysiłkach, żeby doprowadzić do zwolnienia tych osób, a także innych więźniów politycznych – dodał.

 Więcej na ten temat TUTAJ.

Znadniemna.pl za tvn24.pl/PAP

 

Ministerstwo Spraw Zagranicznych podało w środę, że "na skutek działań polskich służb dyplomatyczno-konsularnych" 25 maja Irena Biernacka, Maria Tiszkowska, Anna Paniszewa przyjechały do Polski. Zostały otoczone odpowiednią opieką, również medyczną, według lekarzy ich zdrowiu nie zagraża niebezpieczeństwo - przekazał wiceszef MSZ Marcin Przydacz. O tym, że

Andrzej Poczobut, członek Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi i znany dziennikarz, nadal przebywa w areszcie w Żodzina. Jego żona Oksana jest zaniepokojona, że od kilku dni prosi o dostarczenie lekarstw, które ona już przyniosła do aresztu. Nie wiadomo, czy choremu na serce Polakowi tabletki przekazała służba więzienna – informuje Polskie Radio.

Żona Andrzeja Poczobuta, Oksana, powiedziała Polskiemu Radiu, że jej mąż w ubiegłym tygodniu za pośrednictwem adwokata poprosił o dostarczenie mu lekarstw. Do aresztu zostały one przekazane w czwartek. Jednak w ten poniedziałek /31.01./ ponownie poprosił o te same tabletki. Oksana Poczobut jest zaniepokojona, czy lekarstwa do niego dotarły. Poprosiła adwokata, aby jutro spotkał się z więźniem i ustalił, czy nadal ich potrzebuje.

Andrzej Poczobut był w grupie pięciorga liderów polskiej mniejszości zatrzymanych w marcu przez białoruskie służby. Było to związane z oskarżeniami dotyczącymi ich udziału w upamiętnianiu żołnierzy polskiego podziemia niepodległościowego.

Polski MSZ poinformował dziś, że trzy polskie aktywistki zostały wypuszczone na wolność i trafiły do kraju. W areszcie pozostaje Andrzelika Borys, prezes Związku Polaków i Andrzej Poczobut. Rozgłośnia „Euroradio” informuje, że według niektórych źródeł Andżelice Borys i Andrzejowi Poczobutowi białoruskie służby proponowały podpisanie odpowiednich zobowiązań i wyjazd z Białorusi, jednak oni odmówili.

 Znadniemna.pl za IAR

Andrzej Poczobut, członek Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi i znany dziennikarz, nadal przebywa w areszcie w Żodzina. Jego żona Oksana jest zaniepokojona, że od kilku dni prosi o dostarczenie lekarstw, które ona już przyniosła do aresztu. Nie wiadomo, czy choremu na serce Polakowi tabletki

Przejdź do treści