HomeStandard Blog Whole Post (Page 173)

Departament Stanu poinformował, że sankcje są odpowiedzią na zmuszenie do lądowania samolotu Ryanair, aresztowania dziennikarzy i łamanie praw człowieka.
Departament Stanu poinformował, że sankcje na Białoruś wprowadzono w koordynacji z Unią Europejską i Kanadą. W komunikacie podkreślono, że są one skutkiem nie tylko zmuszenia do lądowania samolotu Ryanair i aresztowania Ramana Pratasewicza, ale również „trwających represji na Białorusi, w tym ataków na prawa człowieka, procesy demokratyczne i fundamentalne wolności”.
Amerykańskie sankcje obejmują restrykcje wizowe wobec 46 przedstawicieli białoruskich władz, w tym najwyższych rangą urzędników rządu Łukaszenki, prokuratury i służb specjalnych. Dodatkowo Departament Skarbu ogłosił sankcje majątkowe wobec 16 osób i 5 białoruskich podmiotów.
Rząd USA podkreślił, że sankcje wobec Białorusi demonstrują, iż społeczność transatlantycka jest zdecydowana wspierać aspiracje narodu białoruskiego. „Stoimy ramię w ramię z Białorusinami wspierając ich fundamentalne prawa” – oświadczył Departament Stanu.
Dzisiaj weszły w życie także kolejne sankcje Unii Europejskiej wobec Białorusi. Zostały nałożone za porwanie samolotu z Aten do Wilna i represje wobec obywateli, w tym mniejszości polskiej. Wprowadzenie sankcji potwierdza  już publikacja w Dzienniku Urzędowym Unii Europejskiej.
Przed południem na rozszerzenie restrykcji zgodzili się ministrowie spraw zagranicznych 27 państw podczas narady w Luksemburgu. Na czarną listę zostało wpisanych 78 funkcjonariuszy białoruskiego reżimu, którzy mają zakaz wjazdu do Unii i zamrożone majątki w Europie, oraz 8 firm, których aktywa zostały zablokowane.
Jeśli chodzi o osoby objęte sankcjami, to są to członkowie rodziny Aleksandra Łukaszenki, ministrowie – obrony oraz transportu i łączności, urzędnicy w MSW, prokuratorzy, sędziowie, przedstawiciele służby więziennej, a także rektorzy, oraz policjanci i wysokiej rangi wojskowi, w tym dowódca sił powietrznych.

Ponadto Unia objęła sankcjami wpływowych biznesmenów wspierających reżim w Mińsku. Na czarną listę został na przykład wpisany prominentny rosyjski biznesmen, który ma interesy gospodarcze na Białorusi w sektorach energii i potasu.

Restrykcjami zostało objętych także 8 przedsiębiorstw należących do wpływowych biznesmenów, powiązanych z białoruską elity polityczną. W sumie czarna, unijna lista liczy obecnie 166 osób na czele z Aleksandrem Łukaszenką oraz 15 firm.

Unia Europejska zaczęła nakładać sankcje po sierpniowych wyborach prezydenckich, które zostały sfałszowane i brutalnych represjach wobec obywateli, którzy przeciwko temu protestowali.

Znadniemna.pl na podstawie polskieradio24.pl

Departament Stanu poinformował, że sankcje są odpowiedzią na zmuszenie do lądowania samolotu Ryanair, aresztowania dziennikarzy i łamanie praw człowieka. Departament Stanu poinformował, że sankcje na Białoruś wprowadzono w koordynacji z Unią Europejską i Kanadą. W komunikacie podkreślono, że są one skutkiem nie tylko zmuszenia do lądowania samolotu

Pogorszyła się sytuacja Andżeliki Borys, która prawie trzy  miesiące przebywa w areszcie – alarmuje portal DoRzeczy.pl.

Informację na temat stanu Andżeliki Borys przekazała za pośrednictwem mediów społecznościowych szefowa telewizji Biełsat Agnieszka Romaszewska-Guzy.

„Andżelika, która siedzi tam z kryminalnymi musi ledwie dychać”

„Upały w wieloosobowych celach nie do wytrzymania. Andżelika skarży się na tachykardię” – napisała na Twitterze Romaszewska.

Z kolei na profilu dziennikarki na Facebooku możemy przeczytać: „W te upały warunki w koszmarnym więzieniu w Żodzino dodatkowo się pogorszyły. Duchota w wieloosobowych celach straszna, Andżelika, która siedzi tam z kryminalnymi musi ledwie dychać. Jasne jest dla mnie, że przewieziono ją tam z aresztu śledczego na ulicy Wołodarskiego w Mińsku specjalnie, by bardziej męczyć, bo przecież teoretycznie nadal jest w śledztwie. Ale 'śledztwa; nie widać, a za to warunki więzienne używa się do znęcania się nad ludźmi”.

Zatrzymanie Andżeliki Borys

Prezes Związku Polaków na Białorus Andżelika Borys, Andrzej Poczobut oraz trzy inne działaczki mniejszości polskiej – Irena Biernacka i Maria Tiszkowska z ZPB oraz Anna Paniszewa z Brześcia zostali zatrzymani w marcu. Zarzucono im „celowe działania, mające na celu podżeganie do wrogości na tle rasowym, narodowościowym, religijnym lub innym socjalnym”.

Aktywność działaczy została przez białoruską prokuraturę zinterpretowana jako „rehabilitacja nazizmu”.

2 czerwca polski resort sprawa zagranicznych poinformowało, że Biernacka, Tiszkowska i Paniszewa zostały wypuszczone z aresztu i przetransportowne do Polski. Wiadomo, że Poczobut i Borys pozostali w areszcie.

 Znadniemna.pl za DoRzeczy.pl/Twitter/Facebook

Pogorszyła się sytuacja Andżeliki Borys, która prawie trzy  miesiące przebywa w areszcie - alarmuje portal DoRzeczy.pl. Informację na temat stanu Andżeliki Borys przekazała za pośrednictwem mediów społecznościowych szefowa telewizji Biełsat Agnieszka Romaszewska-Guzy. "Andżelika, która siedzi tam z kryminalnymi musi ledwie dychać" "Upały w wieloosobowych celach nie do wytrzymania. Andżelika skarży się

Sekretarz Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi Andrzej Pisalnik wraz z koleżankami Ireną Biernacką, Marią Tiszkowską oraz Iness Todryk-Pisalnik odebrał 16 czerwca w Warszawie przyznaną ZPB Nagrodę Prometejską im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. 

Po zakończeniu Uroczystej Gali działacz ZPB podzielił się z nami kilkoma spostrzeżeniami odnoście wysokiego Wyróżnienia dla największej na Białorusi organizacji polskiej mniejszości narodowej.

Nagroda Prometejska im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego jest wyróżnieniem dla całej organizacji. Czy jest to wyróżnienie zasłużone?

– W opinii członków Kapituły Nagrody w sytuacji, kiedy ZPB prowadzi walkę o przetrwanie w warunkach ciągłych szykan i represji, a jego lider – prezes ZPB Andżelika Borys – przebywa w więzieniu pod absurdalnymi zarzutami, wybór laureata był oczywisty. Muszę wszakże powiedzieć, że laureatem Nagrody, podobnie jak w poprzednich edycjach, kiedy była przyznawana m.in. Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej Andrzej Dudzie, czy byłemu prezydentowi Litwy Valdasowi Adamkusowi, a także w tym roku jej laureatem musiała zostać osoba fizyczna, a nie organizacja. W kuluarach uroczystości słyszałem od członków Kapituły, że chcieli uhonorować osobiście prezes ZPB Andżelikę Borys. Przypomnieli sobie jednak, że pani prezes wielokrotnie dawała wyraz temu, że w swojej działalności na rzecz polskiej mniejszości narodowej na Białorusi nie szuka nagród i wyróżnień dla siebie, lecz zawsze zabiega o dobro wspólne, o dobro kierowanej przez siebie organizacji, jaką jest Związek Polaków na Białorusi.

Przedstawicielka Kapituły Nagrody poseł do Parlamentu Europejskiego Anna Fotyga w mowie laudacyjnej podkreślała, jak bardzo Patronowi Nagrody Prometejskiej śp. Prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu zależało na wspieraniu Polaków na Białorusi, zwłaszcza na wspieraniu ZPB pod kierownictwem Andżeliki Borys.

– Temu, jak wielką uwagę śp. Prezydent Lech Kaczyński przywiązywał do problemów polskiej mniejszości narodowej i jej reprezentacji w postaci Związku Polaków na Białorusi, jest masa świadków, ale też masa fotodokumentów. Naturalnie, że na tych zdjęciach obok śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego najczęściej widzimy prezes ZPB Andżelikę Borys. Jako naoczny świadek niektórych z tych spotkań mogę zaświadczyć, że ich tematem zawsze było dobro ZPB i Polaków na Białorusi i nigdy pani prezes nie prosiła o załatwienie czegoś dla siebie osobiście, czy dla kogoś ze swoich bliskich. Powiem więcej pani prezes dobrze zna także przewodniczącego Kapituły Nagrody Prometejskiej im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego. Byłem świadkiem kilku ich rozmów przy różnych okazjach i zaświadczam, że zawsze podczas tych rozmów pani prezes zabiegała o pomoc dla ZPB i dla Polaków na Białorusi. Myślę, że przewodniczący Kapituły, pamiętając te rozmowy z panią prezes pomyślał, że pochwaliłaby decyzję Kapituły o tym, żeby laureatem Nagrody Prometejskiej im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w roku 2021 został Związek Polaków na Białorusi, a nie personalnie Andżelika Borys, jako lider organizacji. Stąd wniosek: wysokie wyróżnienie, jakim jest otrzymanie przez ZPB Nagrody Prometejskiej im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego jest zasługą przede wszystkim Andżeliki Borys i powinienem o tym wyraźnie powiedzieć.

 Znadniemna.pl

Sekretarz Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi Andrzej Pisalnik wraz z koleżankami Ireną Biernacką, Marią Tiszkowską oraz Iness Todryk-Pisalnik odebrał 16 czerwca w Warszawie przyznaną ZPB Nagrodę Prometejską im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego.  Po zakończeniu Uroczystej Gali działacz ZPB podzielił się z nami kilkoma spostrzeżeniami odnoście

Związek Polaków na Białorusi i wiceminister infrastruktury Marek Gróbarczyk zostali w tym roku uhonorowani Nagrodą Prometejską im. Lecha Kaczyńskiego. Celem nagrody jest docenienie działań mających na celu integrację i rozwój państw pomiędzy Bałtykiem, Morzem Czarnym i Adriatyckim.

Podczas uroczystej gali Nagrody Prometejskiej im. Lecha Kaczyńskiego europoseł Anna Fotyga podkreślała w laudacji na rzecz Związku Polaków na Białorusi, że oczywiste było, iż laureatem nagrody musi być właśnie ta organizacja. – Obrona Polaków na Białorusi, wspieranie Polaków na Białorusi to mój obowiązek – mówił o tym wielokrotnie śp. Lech Kaczyński, ale te słowa szczególnie zapadły nam w pamięci po spotkaniu z Andżeliką Borys w 2008 roku – mówiła Anna Fotyga. Polityk zauważyła, że organizacja ta mimo prześladowań „działa, zachowuje spójność i swoją integralność w niezwykle trudnych warunkach”.

Podczas uroczystości na ekranie były wyświetlane zdjęcia, przypominające m.in. o niezwykle ciepłym stosunku Patrona Nagrody śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego do Związku Polaków na Białorusi i jego prezes Andżeliki Borys

Odbierając Nagrodę Prometejską, działacz Związku Andrzej Pisalnik powiedział, że jest to niezwykle ważne wyróżnienie i zaapelował o dalsze wsparcie. – Apeluję do wszystkich, żebyście Państwo upominali się o Polaków na Białorusi, zwłaszcza o tych, którzy są prześladowani – podkreślił.

Za otrzymaną nagrodę podziękowały również uwolnione z białoruskiego więzienia Maria Tiszkowska i Irena Biernacka. – Wytrwaliśmy te nieludzkie warunki, dziękujemy serdecznie za to wsparcie, za uratowanie nas i prosimy o nagłośnienie i wyzwolenie naszych kolegów, Andżeliki Borys i Andrzeja Poczobuta – mówiła Maria Tiszkowska. – Wy jesteście naszym zapleczem, bardzo dużo ludzi jeszcze zostało na terenie Białorusi. To też nasi Polacy, którzy też nie tracą nadziei i oczekują na pomoc naszą i waszą – wskazała Irena Biernacka.

Podczas uroczystej gali zorganizowano również debatę w sprawie Białorusi, w której panelistami byli eurodeputowana Anna Fotyga oraz szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Krzysztof Szczerski. Minister zapewnił, że prezydent Andrzej Duda będzie podejmował dalsze kroki w sprawie działaczy Związku Polaków na Białorusi przetrzymywanych w białoruskim areszcie.

Ideą Nagrody Prometejskiej im. Lecha Kaczyńskiego, ustanowionej przez portal Niezależna.pl, jest docenienie działań mających na celu integrację i rozwój państw pomiędzy Bałtykiem, Morzem Czarnym i Adriatyckim oraz uświadamianie opinii publicznej znaczenia tego regionu dla budowania pozycji Rzeczypospolitej i bezpieczeństwa w Europie.

Telewizja Republika prowadziła transmisję Uroczystej Gali wręczenia wręczenia Nagród Prometejskich im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, którą udostępniamy i zachęcamy do oglądania:

Obejrzyj zdjęcia z Uroczystej Gali wręczenia wręczenia Nagród Prometejskich im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego:

Znadniemna.pl na podstawie polskieradio24.pl, tvrepublika.pl, niezalezna.pl

Związek Polaków na Białorusi i wiceminister infrastruktury Marek Gróbarczyk zostali w tym roku uhonorowani Nagrodą Prometejską im. Lecha Kaczyńskiego. Celem nagrody jest docenienie działań mających na celu integrację i rozwój państw pomiędzy Bałtykiem, Morzem Czarnym i Adriatyckim. Podczas uroczystej gali Nagrody Prometejskiej im. Lecha Kaczyńskiego europoseł

Andrzej Poczobut, uwięziony przez reżim Łukaszenki korespondent z Białorusi, członek Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi, został laureatem Głównej Nagrody Wolności Słowa Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.  Dzisiaj, 17 czerwca, w Warszawie odbyło się ogłoszenie wyników 28. edycji Konkursu SDP.

W imieniu przebywającego od 25 marca 2021 roku w areszcie na Białorusi Andrzeja Poczobuta, wyróżnienie odebrała Agnieszka Romaszewska-Guzy, dyrektor Telewizji Biełsat. Prowadzący uroczystość prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich Krzysztof Skowroński przed wręczeniem Nagrody powiadomił, iż Zarządowi SDP udało się porozumieć z przebywającym w więzieniu laureatem i jego życzeniem było, żeby nagrodę w jego imieniu odebrała podczas uroczystej Gali właśnie Agnieszka Romaszewska-Guzy.

W uzasadnieniu przyznania Głównej Nagrody Wolności Słowa czytamy, że nasz kolega został jej laureatem „za publikacje w obronie demokracji i praworządności, demaskujące nadużycia władzy, korupcję, naruszanie praw obywatelskich, praw człowieka”.

Więcej o Gali ogłoszenia wyników Konkursu SDP CZYTAJ TUTAJ.

Zachęcamy też do obejrzenia nagrania całej uroczystości 28. edycji wręczania Nagród SDP:

Znadniemna.pl na podstawie sdp.pl

Andrzej Poczobut, uwięziony przez reżim Łukaszenki korespondent z Białorusi, członek Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi, został laureatem Głównej Nagrody Wolności Słowa Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.  Dzisiaj, 17 czerwca, w Warszawie odbyło się ogłoszenie wyników 28. edycji Konkursu SDP. W imieniu przebywającego od 25 marca 2021 roku

Polacy Grodna, będący rodzicami przyszłorocznych pierwszoklasistów, od których nie przyjęto dokumentów, niezbędnych do zapisania ich dzieci do jedynej w mieście szkoły średniej z polskim językiem nauczania zbierają podpisy pod listem do władz oświatowych Grodna, w którym krytykują m.in. dyskryminujący polskie dzieci pomysł wprowadzenia w szkole nauczania w języku białoruskim.

Pisaliśmy już o pomyśle grodzieńskich władz oświatowych, zmierzających do depolonizacji jedynej w Grodnie i jednej z dwóch istniejących na Białorusi szkoły średniej z polskim językiem nauczania (Polska Szkoła w Grodnie).

Do problemu w specjalnym Oświadczeniu odniósł się także Zarząd Główny Związku Polaków na Białorusi.

Ostatnio dowiedzieliśmy się, że decyzję władz oświatowych Grodna uznali za krzywdzącą i naruszającą ich prawa także rodzice polskich dzieci, nieprzyjętych w tym roku do pierwszej klasy Polskiej Szkoły w Grodnie ze względu na brak miejsc.

Rodzice zainicjowali zbieranie podpisów wśród Polaków Grodna pod listem do władz oświatowych miasta, w którym apelują o utworzenie w Polskiej Szkole w Grodnie dodatkowych pierwszych klas z polskim językiem nauczania oraz krytycznie odnoszą się do pomysłu utworzenia w polskojęzycznej placówce oświatowej pierwszej klasy z białoruskim językiem nauczania.

Na samym początku swojego listu jego sygnatariusze podkreślają, że w ostatnich latach wydział edukacji ustanowił sztuczny limit formowania pierwszych klas w Polskiej Szkole w Grodnie. Wskutek tej praktyki w okresie przyjmowania podań i dokumentów do szkoły tworzy się wśród chętnych do oddania do niej swoich dzieci niebywałe zamieszanie. „Rodzice zmuszeni są do koczowania przed budynkiem szkoły przez kilka dni i nocy, aby zająć lepsze miejsce w improwizowanej kolejce do składania podań, i mimo tego wszyscy chętni do szkoły nie są przyjmowani” – czytamy w liście rodziców, którzy zwracają uwagę na to, że wskutek sztucznego ograniczania liczby dzieci, przyjmowanych do Polskiej Szkoły w Grodnie „w ciągu ostatnich lat już dziesiątki dzieci nie mogą realizować prawa do nauczania w języku ojczystym, gdyż dla nich zabrakło w szkole miejsca”.

Rodzice zmuszeni są do koczowania przed budynkiem szkoły przez kilka dni i nocy, aby zająć lepsze miejsce w improwizowanej kolejce do składania podań, fot.: „Wieczernij Grodno”/vgr.by

Krzesełka, które przynoszą ze sobą rodzice, aby dni i noce koczować pod Polską Szkołą w nadziei zajęcia lepszego miejsca w kolejce składających podania i dokumenty do pierwszej klasy, fot.: „Wieczernij Grodno”/vgr.by

Rodzice polskich dzieci Grodna przypominają adresatom listu, że Polska Szkoła w Grodnie jest jedyną w mieście placówką edukacyjną, w której nauczanie jest prowadzone w języku polskim. „Oznacza to, że odmowa przyjęcia kogoś do pierwszej klasy w tej szkole przekreśla wszelkie możliwości do realizowania przez dziecko swojego konstytucyjnego prawa do pobierania nauki w języku ojczystym” – piszą rodzice.

Na końcu listu jego autorzy informują władze oświatowe Grodna, że znana jest im decyzja o stworzeniu w Polskiej Szkole pierwszej klasy z białoruskim językiem nauczania. „Uważamy, że taka inicjatywa może i powinna zostać zrealizowana w każdej innej szkole Grodna oprócz Polskiej Szkoły. Ta szkoła powinna, bowiem służyć przede wszystkim interesom mieszkającej w Grodnie polskiej mniejszości narodowej, której przedstawicielami jesteśmy my, rodzice dzieci polskiego pochodzenia” – czytamy w liście, którego sygnatariusze oświadczają w ostatnim zdaniu: „Uważamy za niedopuszczalne, żeby naszym dzieciom odmówiono przyjęcia do szkoły, w której nauczanie jest prowadzone w ich języku ojczystym, tylko, dlatego, że urzędnicy ich kosztem postanowili utworzyć klasę z nauczaniem w innym języku i tym samym naruszyć ich prawa, zagwarantowane przez Konstytucję Białorusi”.

Jak wynika z naszych informacji już w pierwszym dniu rekrutacji uczniów do Polskiej Szkoły w Grodnie, administracja placówki nie przyjęła kompletu dokumentów od rodziców ponad dwudziestu polskich dzieci Grodna. Tymczasem do tworzonej w szkole z inicjatywy władz klasy białoruskojęzycznej wpłynęły pojedyncze podania. Rekrutacja uczniów do pierwszych klas w Polskiej Szkole w Grodnie potrwa do 28 sierpnia. Okres letnich wakacji rodzice, Polacy Grodna oraz wrażliwi na niesprawiedliwość mieszkańcy miasta planują wykorzystać do wymuszenia na władzach cofnięcia decyzji dyskryminującej polską społeczność miasta i zadowolenia potrzeb edukacyjnych dzieci, pochodzących z polskich rodzin.

 Znadniemna.pl, na zdjęciu kolejka rodziców pragnących zapisać swoje dzieci do pierwszej klasy Polskiej Szkoły w Grodnie, fot.: „Wieczernij Grodno”/vgr.by

Polacy Grodna, będący rodzicami przyszłorocznych pierwszoklasistów, od których nie przyjęto dokumentów, niezbędnych do zapisania ich dzieci do jedynej w mieście szkoły średniej z polskim językiem nauczania zbierają podpisy pod listem do władz oświatowych Grodna, w którym krytykują m.in. dyskryminujący polskie dzieci pomysł wprowadzenia w szkole

Niezależne Białoruskie Stowarzyszenie Dziennikarzy (BAŻ) wystosowało apel do władz o natychmiastowe przeniesienie do szpitala Andrzeja Poczobuta. Działacz polskiej mniejszości, dziennikarz znany w Polsce i na Białorusi przebywa w areszcie w Żodzino, gdzie zakaził się koronawirusem.

Adresatami apelu są Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Republiki Białoruś, Ministerstwo Zdrowia oraz Departament Więziennictwa i jednostka mu podległa – więzienie nr 8 w Żodzino, gdzie dziennikarz jest przetrzymywany.

“Andrzej Poczobut cierpi na choroby układu sercowo-naczyniowego. Zakażenie koronawirusem w warunkach, w jakich przebywa (m.in. ograniczenie możliwości siedzenia lub leżenia w celi w ciągu dnia), stanowi zagrożenie dla zdrowia, a nawet życia Andrzeja. Ponadto wszystkie osoby przebywające z nim w jednej celi, personel zakładu karnego, są narażone na ryzyko zakażenia” – czytamy w apelu.

BAŻ zwraca się z prośbą o natychmiastową hospitalizację dziennikarza i zapewnienie mu niezbędnej opieki medycznej.

Znadniemna.pl za Kresy24.pl

Niezależne Białoruskie Stowarzyszenie Dziennikarzy (BAŻ) wystosowało apel do władz o natychmiastowe przeniesienie do szpitala Andrzeja Poczobuta. Działacz polskiej mniejszości, dziennikarz znany w Polsce i na Białorusi przebywa w areszcie w Żodzino, gdzie zakaził się koronawirusem. Adresatami apelu są Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Republiki Białoruś, Ministerstwo Zdrowia oraz

Uwięziony przez reżim Łukaszenki dziennikarz i działacz Związku Polaków na Białorusi Andrzej Poczobut wymaga pilnej pomocy lekarskiej. Jego żona Oksana i najbliżsi są poważnie zaniepokojeni jego stanem zdrowia.

Jak powiedziała portalowi Kresy24.pl Oksana Poczobut, Andrzej, który zaraził się w areszcie w Żodzino koronawirusem, czuje się słabo, kaszle, opada z sił, na opiekę medyczną nie może liczyć, bo nie ma tam nawet ambulatorium, ani sali chorych.

Kobieta jest przekonana, że w tym stanie, jej mąż powinien zostać jak najszybciej hospitalizowany. Niepokój Oksany jest tym bardziej uzasadniony, że Andrzej ma wadę serca powodującą zaburzenia rytmu. W przeszłości wielokrotnie zasłabł.

Do tego dochodzą nieznośne warunki w przepełnionej, dusznej 13-osobowej, zawszonej celi i dojmujący brak powietrza. Warunki pogorszą się w najbliższych dniach jeszcze bardziej, bo nad Białoruś zbliża się fala upałów, bardzo groźnych dla ludzi z problemami sercowymi.

Ze słów Oksany Poczobut wynika, że administracja aresztu „w drodze wyjątku” pozwoliła Andrzejowi przez dwie godziny dziennie korzystać z pryczy. Przez pozostały czas musi, jak inni zdrowi aresztanci stać, albo chodzić w kółko po celi.

Żona działacza polskiej mniejszości próbowała interweniować u śledczego prowadzącego sprawę Andrzeja. Argument o zagrożeniu zdrowia i życia Andrzeja zdaje się nie przemawiać do sumienia łukaszystowskiego aparatczyka. Pytanie, czy chcą kolejnej ofiary śmiertelnej (wcześniej – Witold Aszurok – przyp. red.) zbył zdawkowo, że w razie czego odwiozą go do szpitala. Pozostaje mieć nadzieję, że nie będzie za późno…

Andrzej Poczobut jest przetrzymywany w białoruskim więzieniu od marca. Postawiono mu zarzut „podżegania do nienawiści na tle etnicznym” i „rehabilitacji nazizmu”. Na podstawie tych samych paragrafów oskarżenia usłyszała Andżelika Borys – szefowa Związku Polaków na Białorusi oraz lokalne działaczki: Irena Biernacka, Maria Tiszkowska i Hanna Paniszewa. Trzy kobiety deportowano do Polski pod koniec maja, są już bezpieczne, choć do swoich domów wrócić nie mogą.

Andrzej Poczobut i Andżelika Borys odmawiają wyjazdu z Białorusi.

Znadniemna.pl za Kresy24.pl, na zdjęciu: Oksana i Andrzej Poczobutowie, fot.: facebook.com

Uwięziony przez reżim Łukaszenki dziennikarz i działacz Związku Polaków na Białorusi Andrzej Poczobut wymaga pilnej pomocy lekarskiej. Jego żona Oksana i najbliżsi są poważnie zaniepokojeni jego stanem zdrowia. Jak powiedziała portalowi Kresy24.pl Oksana Poczobut, Andrzej, który zaraził się w areszcie w Żodzino koronawirusem, czuje się słabo,

Rozmowa polskiego konsula Andrzeja Raczkowskiego z aresztowanymi działaczkami Związku Polaków na Białorusi – Ireną Biernacką i Marią Tiszkowską, oraz z szefową polskiej szkoły społecznej z Brześcia Hanną Paniszewą, została nagrana bez wiedzy dyplomaty. Przyznał to przewodniczący Komitetu Śledczego Republiki Białoruś Dmitrij Góra.

14 czerwca na konferencji prasowej w Mińsku szef Komitetu Śledczego pokazał dziennikarzom nagranie, na którym konsul RP na Białorusi rozmawia z aresztowanymi polskimi działaczkami. Polski dyplomata miał powiedzieć, że mogą zostać zwolnione z aresztu, o ile zgodzą się wyjechać za granicę.

Odpowiadając na pytanie dziennikarki BelaPAN Tatiany Karawiankowej, czy nagranie odbywało się za zgodą dyplomaty, przewodniczący Komitetu Śledczego stwierdził, że ​​śledczy mieli zgodę prokuratora na prowadzenie czynności śledczych przeciwko zatrzymanym działaczkom, w tym tajnych. Przyznał jednak, że polskiego dyplomaty nie poinformowano, iż jego rozmowa z aresztowanymi Polkami jest nagrywana.

“Może się domyślił, ale prawdopodobnie nie wiedział” – przyznał Dmitrij Gora.

Na dzisiejszej konferencji prasowej pokazano film z przyjazdu kobiet na białorusko-polską granicę, a także przekazanie ich stronie polskiej.

O kulisach wyjazdu do Polski z białoruskiego piekła polskie działaczki opowiadały mediom. Irena Biernacka w rozmowie z Radiem Svaboda powiedziała, że zamaskowani funkcjonariusze odwieźli je na białorusko – polską granicę. Przez całą drogę nie miały pojęcia gdzie jadą, w jakim celu. Kobieta przyznała, że w pewnym momencie wpadła w panikę sądząc, że jest wieziona do lasu, gdzie zostanie zabita.

Znadniemna.pl za Kresy24.pl, na zdjęciu: screenshot z nagrania rozmowy konsula RP w Grodnie Andrzeja Raczkowskiego z Ireną Biernacką. O tym, że jest nagrywany polski dyplomata nie wiedział

Rozmowa polskiego konsula Andrzeja Raczkowskiego z aresztowanymi działaczkami Związku Polaków na Białorusi – Ireną Biernacką i Marią Tiszkowską, oraz z szefową polskiej szkoły społecznej z Brześcia Hanną Paniszewą, została nagrana bez wiedzy dyplomaty. Przyznał to przewodniczący Komitetu Śledczego Republiki Białoruś Dmitrij Góra. 14 czerwca na konferencji

Dzisiaj, 14 czerwca, Zarząd Główny prześladowanego przez władze w Mińsku Związku Polaków na Białorusi  w okrojonym siedmioosobowym składzie przebywających na wolności członków Zarządu, wydał Oświadczenie w związku z groźbą depolonizacji procesu nauczania w Szkole Średniej nr 36 miasta Grodna z polskim językiem nauczania.

Członkowie Zarządu Głownego ZPB, część których przebywa na Białorusi, a część na terenie Polski, pod nieobecność więzionych przez władze białoruskie prezes ZPB Andżeliki Borys i członka Zarządu Głównego ZPB Andrzeja Poczobuta porozumieli się między sobą za pomocą łączy internetowych, żeby omówić sytuację wokół jednej z dwóch funkcjonujących na Białorusi szkół z polskim językiem nauczania – Polskiej Szkoły w Grodnie, w której od najbliższego roku szkolnego władze zapowiadają reformę, polegającą na utworzeniu klasy z białoruskim językiem nauczania, co może być zapowiedzią stopniowej depolonizacji tej placówki edukacyjnej.

Publikujemy treść oświadczenia Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi:

Polska-Białoruś, dnia 14 czerwca 2021 roku

OŚWIADCZENIE

Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi

W związku z groźbą depolonizacji procesu nauczania w Szkole Średniej nr 36 miasta Grodna z polskim językiem nauczania

Zarząd Główny Związku Polaków na Białorusi w składzie niekompletnym z uwagi na uwięzienie przez władze Republiki Białorusi naszych kolegów – prezes Związku Polaków na Białorusi Andżeliki Borys oraz członka Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi Andrzeja Poczobuta – z ogromnym niepokojem przyjął informację o rozpoczęciu przez władze oświatowe miasta Grodna procedury depolonizacji jedynej w Grodnie szkoły średniej z polskim językiem nauczania.

O planach depolonizacji Szkoły Średniej nr 36 miasta Grodna z polskim językiem nauczania dowiedzieliśmy się z publikacji w gazecie „Grodzieńska Prawda”, będącej organem prasowym Grodzieńskiego Obwodowego oraz Grodzieńskiego Miejskiego Komitetów Wykonawczych, czyli organem, publikującym treści autoryzowane przez władze obwodu grodzieńskiego i miasta Grodna.

Z publikacji „Grodzieńskiej Prawdy” z dnia 11 czerwca bieżącego roku wynika, że władze oświatowe Grodna i obwodu grodzieńskiego bez konsultacji ze społecznością rodzicielską jedynej w Grodnie szkoły średniej z polskim językiem nauczania, jaką jest Szkoła Średnia nr 36, a także bez zgody organizacji polskich Grodna, m.in. Związku Polaków na Białorusi (formalnego właściciela budynku, w którym mieści się Szkoła Średnia nr 36 z polskim językiem nauczania) oraz Polskiej Macierzy Szkolnej na Białorusi podjęły decyzję, rażąco naruszającą zasady, na których bazowało porozumienie o budowie w Grodnie nowoczesnego gmachu szkoły średniej z polskim językiem nauczania za koszt polskiego podatnika, który zgodził się na tak dużą inwestycję pod warunkiem, że będzie ona służyła interesom polskiej mniejszości narodowej, zwarcie mieszkającej w Grodnie i okolicach miasta.

Na mocy decyzji władz oświatowych Grodna i obwodu grodzieńskiego już w najbliższym roku szkolnym Szkoła Średnia nr 36 w Grodnie utraci status placówki, w której nauczanie prowadzone jest w języku polskiej mniejszości narodowej. Pojawi się w niej, bowiem pierwsza klasa, która będzie w całości białoruskojęzyczna. Zapewniając o tym, że w najbliższym roku szkolnym języki państwowe Republiki Białorusi nie staną się językami nauczania w klasach od 2 do 11 władze nie gwarantują wszakże, że praktyka rosyjskojęzycznego, bądź białoruskojęzycznego nauczania nie rozpowszechni się na starsze roczniki szkolne w kolejnych latach.

My, członkowie Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi, szanując i popierając realizowanie prawa mieszkańców Grodna narodowości białoruskiej do nauczania swoich dzieci w języku ojczystym we własnym kraju, jakim jest Republika Białoruś, kategorycznie protestujemy przeciwko temu, aby prawo nauczania dzieci w języku ojczystym należące się białoruskiej większości narodowej na Białorusi było realizowane kosztem ograniczenia takiego samego prawa, przysługującego polskiej mniejszości narodowej, której przedstawiciele są takimi samymi lojalnymi obywatelami i podatnikami Republiki Białorusi, jak przedstawiciele bratniego narodu białoruskiego. Uważamy, że realizując prawo Białorusinów do rozwoju edukacji w ich języku narodowym, kosztem interesów mieszkających na Białorusi Polaków, władze oświatowe Grodna i obwodu grodzieńskiego z przyzwolenia władz centralnych Republiki Białorusi świadomie tworzą sytuację, która ma skłócić dwa bratnie narody i zasiać wśród Polaków mieszkających na Białorusi, ale też w Polsce, nieufność wobec braci Białorusinów, a wśród Białorusinów wywołać negatywny stosunek do Polaków.

W imieniu Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi niniejsze Oświadczenie podpisali:

Marek Zaniewski, wiceprezes ZPB,

Irena Waluś, wiceprezes ZPB,

Helena Marczukiewicz, wiceprezes ZPB,

Renata Dziemiańczuk, wiceprezes ZPB,

Irena Biernacka, członkini Zarządu Głównego ZPB,

Maria Tiszkowska, członkini Zarządu Głównego ZPB,

Andrzej Pisalnik, sekretarz Zarządu Głównego ZPB

Znadniemna.pl

Dzisiaj, 14 czerwca, Zarząd Główny prześladowanego przez władze w Mińsku Związku Polaków na Białorusi  w okrojonym siedmioosobowym składzie przebywających na wolności członków Zarządu, wydał Oświadczenie w związku z groźbą depolonizacji procesu nauczania w Szkole Średniej nr 36 miasta Grodna z polskim językiem nauczania. Członkowie Zarządu Głownego

Skip to content