HomeStandard Blog Whole Post (Page 168)

Andrzej Poczobut, uwięziony przez reżim Łukaszenki korespondent z Białorusi, członek Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi, został laureatem Głównej Nagrody Wolności Słowa Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.  Dzisiaj, 17 czerwca, w Warszawie odbyło się ogłoszenie wyników 28. edycji Konkursu SDP.

W imieniu przebywającego od 25 marca 2021 roku w areszcie na Białorusi Andrzeja Poczobuta, wyróżnienie odebrała Agnieszka Romaszewska-Guzy, dyrektor Telewizji Biełsat. Prowadzący uroczystość prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich Krzysztof Skowroński przed wręczeniem Nagrody powiadomił, iż Zarządowi SDP udało się porozumieć z przebywającym w więzieniu laureatem i jego życzeniem było, żeby nagrodę w jego imieniu odebrała podczas uroczystej Gali właśnie Agnieszka Romaszewska-Guzy.

W uzasadnieniu przyznania Głównej Nagrody Wolności Słowa czytamy, że nasz kolega został jej laureatem „za publikacje w obronie demokracji i praworządności, demaskujące nadużycia władzy, korupcję, naruszanie praw obywatelskich, praw człowieka”.

Więcej o Gali ogłoszenia wyników Konkursu SDP CZYTAJ TUTAJ.

Zachęcamy też do obejrzenia nagrania całej uroczystości 28. edycji wręczania Nagród SDP:

Znadniemna.pl na podstawie sdp.pl

Andrzej Poczobut, uwięziony przez reżim Łukaszenki korespondent z Białorusi, członek Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi, został laureatem Głównej Nagrody Wolności Słowa Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.  Dzisiaj, 17 czerwca, w Warszawie odbyło się ogłoszenie wyników 28. edycji Konkursu SDP. W imieniu przebywającego od 25 marca 2021 roku

Polacy Grodna, będący rodzicami przyszłorocznych pierwszoklasistów, od których nie przyjęto dokumentów, niezbędnych do zapisania ich dzieci do jedynej w mieście szkoły średniej z polskim językiem nauczania zbierają podpisy pod listem do władz oświatowych Grodna, w którym krytykują m.in. dyskryminujący polskie dzieci pomysł wprowadzenia w szkole nauczania w języku białoruskim.

Pisaliśmy już o pomyśle grodzieńskich władz oświatowych, zmierzających do depolonizacji jedynej w Grodnie i jednej z dwóch istniejących na Białorusi szkoły średniej z polskim językiem nauczania (Polska Szkoła w Grodnie).

Do problemu w specjalnym Oświadczeniu odniósł się także Zarząd Główny Związku Polaków na Białorusi.

Ostatnio dowiedzieliśmy się, że decyzję władz oświatowych Grodna uznali za krzywdzącą i naruszającą ich prawa także rodzice polskich dzieci, nieprzyjętych w tym roku do pierwszej klasy Polskiej Szkoły w Grodnie ze względu na brak miejsc.

Rodzice zainicjowali zbieranie podpisów wśród Polaków Grodna pod listem do władz oświatowych miasta, w którym apelują o utworzenie w Polskiej Szkole w Grodnie dodatkowych pierwszych klas z polskim językiem nauczania oraz krytycznie odnoszą się do pomysłu utworzenia w polskojęzycznej placówce oświatowej pierwszej klasy z białoruskim językiem nauczania.

Na samym początku swojego listu jego sygnatariusze podkreślają, że w ostatnich latach wydział edukacji ustanowił sztuczny limit formowania pierwszych klas w Polskiej Szkole w Grodnie. Wskutek tej praktyki w okresie przyjmowania podań i dokumentów do szkoły tworzy się wśród chętnych do oddania do niej swoich dzieci niebywałe zamieszanie. „Rodzice zmuszeni są do koczowania przed budynkiem szkoły przez kilka dni i nocy, aby zająć lepsze miejsce w improwizowanej kolejce do składania podań, i mimo tego wszyscy chętni do szkoły nie są przyjmowani” – czytamy w liście rodziców, którzy zwracają uwagę na to, że wskutek sztucznego ograniczania liczby dzieci, przyjmowanych do Polskiej Szkoły w Grodnie „w ciągu ostatnich lat już dziesiątki dzieci nie mogą realizować prawa do nauczania w języku ojczystym, gdyż dla nich zabrakło w szkole miejsca”.

Rodzice zmuszeni są do koczowania przed budynkiem szkoły przez kilka dni i nocy, aby zająć lepsze miejsce w improwizowanej kolejce do składania podań, fot.: „Wieczernij Grodno”/vgr.by

Krzesełka, które przynoszą ze sobą rodzice, aby dni i noce koczować pod Polską Szkołą w nadziei zajęcia lepszego miejsca w kolejce składających podania i dokumenty do pierwszej klasy, fot.: „Wieczernij Grodno”/vgr.by

Rodzice polskich dzieci Grodna przypominają adresatom listu, że Polska Szkoła w Grodnie jest jedyną w mieście placówką edukacyjną, w której nauczanie jest prowadzone w języku polskim. „Oznacza to, że odmowa przyjęcia kogoś do pierwszej klasy w tej szkole przekreśla wszelkie możliwości do realizowania przez dziecko swojego konstytucyjnego prawa do pobierania nauki w języku ojczystym” – piszą rodzice.

Na końcu listu jego autorzy informują władze oświatowe Grodna, że znana jest im decyzja o stworzeniu w Polskiej Szkole pierwszej klasy z białoruskim językiem nauczania. „Uważamy, że taka inicjatywa może i powinna zostać zrealizowana w każdej innej szkole Grodna oprócz Polskiej Szkoły. Ta szkoła powinna, bowiem służyć przede wszystkim interesom mieszkającej w Grodnie polskiej mniejszości narodowej, której przedstawicielami jesteśmy my, rodzice dzieci polskiego pochodzenia” – czytamy w liście, którego sygnatariusze oświadczają w ostatnim zdaniu: „Uważamy za niedopuszczalne, żeby naszym dzieciom odmówiono przyjęcia do szkoły, w której nauczanie jest prowadzone w ich języku ojczystym, tylko, dlatego, że urzędnicy ich kosztem postanowili utworzyć klasę z nauczaniem w innym języku i tym samym naruszyć ich prawa, zagwarantowane przez Konstytucję Białorusi”.

Jak wynika z naszych informacji już w pierwszym dniu rekrutacji uczniów do Polskiej Szkoły w Grodnie, administracja placówki nie przyjęła kompletu dokumentów od rodziców ponad dwudziestu polskich dzieci Grodna. Tymczasem do tworzonej w szkole z inicjatywy władz klasy białoruskojęzycznej wpłynęły pojedyncze podania. Rekrutacja uczniów do pierwszych klas w Polskiej Szkole w Grodnie potrwa do 28 sierpnia. Okres letnich wakacji rodzice, Polacy Grodna oraz wrażliwi na niesprawiedliwość mieszkańcy miasta planują wykorzystać do wymuszenia na władzach cofnięcia decyzji dyskryminującej polską społeczność miasta i zadowolenia potrzeb edukacyjnych dzieci, pochodzących z polskich rodzin.

 Znadniemna.pl, na zdjęciu kolejka rodziców pragnących zapisać swoje dzieci do pierwszej klasy Polskiej Szkoły w Grodnie, fot.: „Wieczernij Grodno”/vgr.by

Polacy Grodna, będący rodzicami przyszłorocznych pierwszoklasistów, od których nie przyjęto dokumentów, niezbędnych do zapisania ich dzieci do jedynej w mieście szkoły średniej z polskim językiem nauczania zbierają podpisy pod listem do władz oświatowych Grodna, w którym krytykują m.in. dyskryminujący polskie dzieci pomysł wprowadzenia w szkole

Niezależne Białoruskie Stowarzyszenie Dziennikarzy (BAŻ) wystosowało apel do władz o natychmiastowe przeniesienie do szpitala Andrzeja Poczobuta. Działacz polskiej mniejszości, dziennikarz znany w Polsce i na Białorusi przebywa w areszcie w Żodzino, gdzie zakaził się koronawirusem.

Adresatami apelu są Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Republiki Białoruś, Ministerstwo Zdrowia oraz Departament Więziennictwa i jednostka mu podległa – więzienie nr 8 w Żodzino, gdzie dziennikarz jest przetrzymywany.

“Andrzej Poczobut cierpi na choroby układu sercowo-naczyniowego. Zakażenie koronawirusem w warunkach, w jakich przebywa (m.in. ograniczenie możliwości siedzenia lub leżenia w celi w ciągu dnia), stanowi zagrożenie dla zdrowia, a nawet życia Andrzeja. Ponadto wszystkie osoby przebywające z nim w jednej celi, personel zakładu karnego, są narażone na ryzyko zakażenia” – czytamy w apelu.

BAŻ zwraca się z prośbą o natychmiastową hospitalizację dziennikarza i zapewnienie mu niezbędnej opieki medycznej.

Znadniemna.pl za Kresy24.pl

Niezależne Białoruskie Stowarzyszenie Dziennikarzy (BAŻ) wystosowało apel do władz o natychmiastowe przeniesienie do szpitala Andrzeja Poczobuta. Działacz polskiej mniejszości, dziennikarz znany w Polsce i na Białorusi przebywa w areszcie w Żodzino, gdzie zakaził się koronawirusem. Adresatami apelu są Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Republiki Białoruś, Ministerstwo Zdrowia oraz

Uwięziony przez reżim Łukaszenki dziennikarz i działacz Związku Polaków na Białorusi Andrzej Poczobut wymaga pilnej pomocy lekarskiej. Jego żona Oksana i najbliżsi są poważnie zaniepokojeni jego stanem zdrowia.

Jak powiedziała portalowi Kresy24.pl Oksana Poczobut, Andrzej, który zaraził się w areszcie w Żodzino koronawirusem, czuje się słabo, kaszle, opada z sił, na opiekę medyczną nie może liczyć, bo nie ma tam nawet ambulatorium, ani sali chorych.

Kobieta jest przekonana, że w tym stanie, jej mąż powinien zostać jak najszybciej hospitalizowany. Niepokój Oksany jest tym bardziej uzasadniony, że Andrzej ma wadę serca powodującą zaburzenia rytmu. W przeszłości wielokrotnie zasłabł.

Do tego dochodzą nieznośne warunki w przepełnionej, dusznej 13-osobowej, zawszonej celi i dojmujący brak powietrza. Warunki pogorszą się w najbliższych dniach jeszcze bardziej, bo nad Białoruś zbliża się fala upałów, bardzo groźnych dla ludzi z problemami sercowymi.

Ze słów Oksany Poczobut wynika, że administracja aresztu „w drodze wyjątku” pozwoliła Andrzejowi przez dwie godziny dziennie korzystać z pryczy. Przez pozostały czas musi, jak inni zdrowi aresztanci stać, albo chodzić w kółko po celi.

Żona działacza polskiej mniejszości próbowała interweniować u śledczego prowadzącego sprawę Andrzeja. Argument o zagrożeniu zdrowia i życia Andrzeja zdaje się nie przemawiać do sumienia łukaszystowskiego aparatczyka. Pytanie, czy chcą kolejnej ofiary śmiertelnej (wcześniej – Witold Aszurok – przyp. red.) zbył zdawkowo, że w razie czego odwiozą go do szpitala. Pozostaje mieć nadzieję, że nie będzie za późno…

Andrzej Poczobut jest przetrzymywany w białoruskim więzieniu od marca. Postawiono mu zarzut „podżegania do nienawiści na tle etnicznym” i „rehabilitacji nazizmu”. Na podstawie tych samych paragrafów oskarżenia usłyszała Andżelika Borys – szefowa Związku Polaków na Białorusi oraz lokalne działaczki: Irena Biernacka, Maria Tiszkowska i Hanna Paniszewa. Trzy kobiety deportowano do Polski pod koniec maja, są już bezpieczne, choć do swoich domów wrócić nie mogą.

Andrzej Poczobut i Andżelika Borys odmawiają wyjazdu z Białorusi.

Znadniemna.pl za Kresy24.pl, na zdjęciu: Oksana i Andrzej Poczobutowie, fot.: facebook.com

Uwięziony przez reżim Łukaszenki dziennikarz i działacz Związku Polaków na Białorusi Andrzej Poczobut wymaga pilnej pomocy lekarskiej. Jego żona Oksana i najbliżsi są poważnie zaniepokojeni jego stanem zdrowia. Jak powiedziała portalowi Kresy24.pl Oksana Poczobut, Andrzej, który zaraził się w areszcie w Żodzino koronawirusem, czuje się słabo,

Rozmowa polskiego konsula Andrzeja Raczkowskiego z aresztowanymi działaczkami Związku Polaków na Białorusi – Ireną Biernacką i Marią Tiszkowską, oraz z szefową polskiej szkoły społecznej z Brześcia Hanną Paniszewą, została nagrana bez wiedzy dyplomaty. Przyznał to przewodniczący Komitetu Śledczego Republiki Białoruś Dmitrij Góra.

14 czerwca na konferencji prasowej w Mińsku szef Komitetu Śledczego pokazał dziennikarzom nagranie, na którym konsul RP na Białorusi rozmawia z aresztowanymi polskimi działaczkami. Polski dyplomata miał powiedzieć, że mogą zostać zwolnione z aresztu, o ile zgodzą się wyjechać za granicę.

Odpowiadając na pytanie dziennikarki BelaPAN Tatiany Karawiankowej, czy nagranie odbywało się za zgodą dyplomaty, przewodniczący Komitetu Śledczego stwierdził, że ​​śledczy mieli zgodę prokuratora na prowadzenie czynności śledczych przeciwko zatrzymanym działaczkom, w tym tajnych. Przyznał jednak, że polskiego dyplomaty nie poinformowano, iż jego rozmowa z aresztowanymi Polkami jest nagrywana.

“Może się domyślił, ale prawdopodobnie nie wiedział” – przyznał Dmitrij Gora.

Na dzisiejszej konferencji prasowej pokazano film z przyjazdu kobiet na białorusko-polską granicę, a także przekazanie ich stronie polskiej.

O kulisach wyjazdu do Polski z białoruskiego piekła polskie działaczki opowiadały mediom. Irena Biernacka w rozmowie z Radiem Svaboda powiedziała, że zamaskowani funkcjonariusze odwieźli je na białorusko – polską granicę. Przez całą drogę nie miały pojęcia gdzie jadą, w jakim celu. Kobieta przyznała, że w pewnym momencie wpadła w panikę sądząc, że jest wieziona do lasu, gdzie zostanie zabita.

Znadniemna.pl za Kresy24.pl, na zdjęciu: screenshot z nagrania rozmowy konsula RP w Grodnie Andrzeja Raczkowskiego z Ireną Biernacką. O tym, że jest nagrywany polski dyplomata nie wiedział

Rozmowa polskiego konsula Andrzeja Raczkowskiego z aresztowanymi działaczkami Związku Polaków na Białorusi – Ireną Biernacką i Marią Tiszkowską, oraz z szefową polskiej szkoły społecznej z Brześcia Hanną Paniszewą, została nagrana bez wiedzy dyplomaty. Przyznał to przewodniczący Komitetu Śledczego Republiki Białoruś Dmitrij Góra. 14 czerwca na konferencji

Dzisiaj, 14 czerwca, Zarząd Główny prześladowanego przez władze w Mińsku Związku Polaków na Białorusi  w okrojonym siedmioosobowym składzie przebywających na wolności członków Zarządu, wydał Oświadczenie w związku z groźbą depolonizacji procesu nauczania w Szkole Średniej nr 36 miasta Grodna z polskim językiem nauczania.

Członkowie Zarządu Głownego ZPB, część których przebywa na Białorusi, a część na terenie Polski, pod nieobecność więzionych przez władze białoruskie prezes ZPB Andżeliki Borys i członka Zarządu Głównego ZPB Andrzeja Poczobuta porozumieli się między sobą za pomocą łączy internetowych, żeby omówić sytuację wokół jednej z dwóch funkcjonujących na Białorusi szkół z polskim językiem nauczania – Polskiej Szkoły w Grodnie, w której od najbliższego roku szkolnego władze zapowiadają reformę, polegającą na utworzeniu klasy z białoruskim językiem nauczania, co może być zapowiedzią stopniowej depolonizacji tej placówki edukacyjnej.

Publikujemy treść oświadczenia Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi:

Polska-Białoruś, dnia 14 czerwca 2021 roku

OŚWIADCZENIE

Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi

W związku z groźbą depolonizacji procesu nauczania w Szkole Średniej nr 36 miasta Grodna z polskim językiem nauczania

Zarząd Główny Związku Polaków na Białorusi w składzie niekompletnym z uwagi na uwięzienie przez władze Republiki Białorusi naszych kolegów – prezes Związku Polaków na Białorusi Andżeliki Borys oraz członka Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi Andrzeja Poczobuta – z ogromnym niepokojem przyjął informację o rozpoczęciu przez władze oświatowe miasta Grodna procedury depolonizacji jedynej w Grodnie szkoły średniej z polskim językiem nauczania.

O planach depolonizacji Szkoły Średniej nr 36 miasta Grodna z polskim językiem nauczania dowiedzieliśmy się z publikacji w gazecie „Grodzieńska Prawda”, będącej organem prasowym Grodzieńskiego Obwodowego oraz Grodzieńskiego Miejskiego Komitetów Wykonawczych, czyli organem, publikującym treści autoryzowane przez władze obwodu grodzieńskiego i miasta Grodna.

Z publikacji „Grodzieńskiej Prawdy” z dnia 11 czerwca bieżącego roku wynika, że władze oświatowe Grodna i obwodu grodzieńskiego bez konsultacji ze społecznością rodzicielską jedynej w Grodnie szkoły średniej z polskim językiem nauczania, jaką jest Szkoła Średnia nr 36, a także bez zgody organizacji polskich Grodna, m.in. Związku Polaków na Białorusi (formalnego właściciela budynku, w którym mieści się Szkoła Średnia nr 36 z polskim językiem nauczania) oraz Polskiej Macierzy Szkolnej na Białorusi podjęły decyzję, rażąco naruszającą zasady, na których bazowało porozumienie o budowie w Grodnie nowoczesnego gmachu szkoły średniej z polskim językiem nauczania za koszt polskiego podatnika, który zgodził się na tak dużą inwestycję pod warunkiem, że będzie ona służyła interesom polskiej mniejszości narodowej, zwarcie mieszkającej w Grodnie i okolicach miasta.

Na mocy decyzji władz oświatowych Grodna i obwodu grodzieńskiego już w najbliższym roku szkolnym Szkoła Średnia nr 36 w Grodnie utraci status placówki, w której nauczanie prowadzone jest w języku polskiej mniejszości narodowej. Pojawi się w niej, bowiem pierwsza klasa, która będzie w całości białoruskojęzyczna. Zapewniając o tym, że w najbliższym roku szkolnym języki państwowe Republiki Białorusi nie staną się językami nauczania w klasach od 2 do 11 władze nie gwarantują wszakże, że praktyka rosyjskojęzycznego, bądź białoruskojęzycznego nauczania nie rozpowszechni się na starsze roczniki szkolne w kolejnych latach.

My, członkowie Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi, szanując i popierając realizowanie prawa mieszkańców Grodna narodowości białoruskiej do nauczania swoich dzieci w języku ojczystym we własnym kraju, jakim jest Republika Białoruś, kategorycznie protestujemy przeciwko temu, aby prawo nauczania dzieci w języku ojczystym należące się białoruskiej większości narodowej na Białorusi było realizowane kosztem ograniczenia takiego samego prawa, przysługującego polskiej mniejszości narodowej, której przedstawiciele są takimi samymi lojalnymi obywatelami i podatnikami Republiki Białorusi, jak przedstawiciele bratniego narodu białoruskiego. Uważamy, że realizując prawo Białorusinów do rozwoju edukacji w ich języku narodowym, kosztem interesów mieszkających na Białorusi Polaków, władze oświatowe Grodna i obwodu grodzieńskiego z przyzwolenia władz centralnych Republiki Białorusi świadomie tworzą sytuację, która ma skłócić dwa bratnie narody i zasiać wśród Polaków mieszkających na Białorusi, ale też w Polsce, nieufność wobec braci Białorusinów, a wśród Białorusinów wywołać negatywny stosunek do Polaków.

W imieniu Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi niniejsze Oświadczenie podpisali:

Marek Zaniewski, wiceprezes ZPB,

Irena Waluś, wiceprezes ZPB,

Helena Marczukiewicz, wiceprezes ZPB,

Renata Dziemiańczuk, wiceprezes ZPB,

Irena Biernacka, członkini Zarządu Głównego ZPB,

Maria Tiszkowska, członkini Zarządu Głównego ZPB,

Andrzej Pisalnik, sekretarz Zarządu Głównego ZPB

Znadniemna.pl

Dzisiaj, 14 czerwca, Zarząd Główny prześladowanego przez władze w Mińsku Związku Polaków na Białorusi  w okrojonym siedmioosobowym składzie przebywających na wolności członków Zarządu, wydał Oświadczenie w związku z groźbą depolonizacji procesu nauczania w Szkole Średniej nr 36 miasta Grodna z polskim językiem nauczania. Członkowie Zarządu Głownego

Władze oświatowe Grodna wykorzystują uwięzienie prezes Związku Polaków na Białorusi Andżeliki Borys i członka Zarządu Głównego ZPB Andrzeja Poczobuta, a także przymusowe opuszczenie Białorusi przez wielu zagrożonych prześladowaniami aktywnych działaczy największej polskiej organizacji w kraju, aby ostatecznie wyeliminować język polski z państwowego systemu edukacji szkolnej.

W nowym roku szkolnym w Polskiej Szkole w Grodnie, czyli w Szkole Średniej nr 36 z polskim językiem wykładowym pojawi się pierwsza klasa, w której wszystkie przedmioty będą nauczane w języku białoruskim. Język polski, który w tej szkole zawsze był językiem wykładowym, będzie nauczany, jako jeden z przedmiotów – informuje organ prasowy władz obwodowych Grodna gazeta „Grodzieńska Prawda”.

Wydanie, powołując się na władze oświatowe, zapowiada ponadto, że od następnego roku szkolnego uczniowie pierwszych klas polskojęzycznych w Szkole Polskiej w Grodnie będą uczyli się według nowych zasad, które zakładają wykładanie przedmiotów innych niż polskie język i literatura oraz historia Polski w językach państwowych, czyli w językach białoruskim, bądź rosyjskim.

Władze uspokajają, że reforma nauczania w Polskiej Szkole w Grodnie nie dotknie uczniów klas od 2 do 11. Nie oznacza to jednak, że proces depolonizacji placówki oświatowej, wybudowanej za środki polskich podatników dla potrzeb polskiej mniejszości narodowej na Białorusi, w kolejnych latach nie rozpowszechni się na starsze roczniki szkolne, które przyszły do szkoły, aby w języku polskim uczyć się wszystkich przedmiotów.

Władze oświatowe Grodna i Białorusi od wielu lat inicjowały eliminowanie polskojęzycznego nauczania w zaledwie dwóch istniejących na Białorusi Polskich Szkołach w Grodnie i Wołkowysku. W realizacji tych zamiarów, ograniczających prawo przedstawicieli polskiej mniejszości narodowej do nauczania dzieci w języku ojczystym, do tej pory skutecznie przeszkadzał władzom Związek Polaków na Białorusi m.in. w osobach prezes ZPB Andżeliki Borys oraz Andrzeja Poczobuta, którego syn jest uczniem Polskiej Szkoły w Grodnie.

Działacze ZPB we współpracy z rodzicami uczniów Polskich Szkół w Grodnie i Wołkowysku wielokrotnie kierowali do Ministerstwa Edukacji Białorusi oraz do innych organów państwowych petycje, w których protestowali przeciwko zamiarom rusyfikacji, bądź białorutenizacji tych placówek oświatowych.

Inicjatorami walki przedstawicieli polskiej mniejszości narodowej na Białorusi o zachowanie w Polskich Szkołach w Grodnie i Wołkowysku polskojęzycznego nauczania oraz ducha polskości byli najczęściej Andżelika Borys i Andrzej Poczobut, którzy obecnie znajdują się w więzieniu śledczym w Żodzinie pod zmyślonymi i absurdalnymi zarzutami „podżegania do nienawiści na tle narodowościowym” oraz „rehabilitacji nazizmu”.

Wszystko wskazuje na to, że białoruskie władze oświatowe uznały, iż pozbawiony liderów Związek Polaków na Białorusi, którego działacze są regularnie wzywani na przesłuchania w ramach sprawy karnej, prowadzonej przeciwko Andżelice Borys i Andrzejowi Poczobutowi, nie będą w stanie zorganizować skuteczny opór wobec procesu depolonizacji polskich placówek oświatowych, wybudowanych w Grodnie i Wołkowysku przez Polskę.

 Znadniemna.pl

Władze oświatowe Grodna wykorzystują uwięzienie prezes Związku Polaków na Białorusi Andżeliki Borys i członka Zarządu Głównego ZPB Andrzeja Poczobuta, a także przymusowe opuszczenie Białorusi przez wielu zagrożonych prześladowaniami aktywnych działaczy największej polskiej organizacji w kraju, aby ostatecznie wyeliminować język polski z państwowego systemu edukacji szkolnej. W

Parlament Europejski wezwał do nałożenia surowych sankcji na reżim w Mińsku za porwanie samolotu z Ramanem Pratasiewiczem na pokładzie i potępił represje wobec mniejszości polskiej na Białorusi. Europosłowie przyjęli rezolucję w tej sprawie.

Europosłowie potępili aresztowanie i skazanie przewodniczącej Związku Polaków na Białorusi Andżeliki Borys, oraz Andrzeja Poczobuta. Napisali o presji o wywieranej przez reżim na polski system szkolnictwa na Białorusi oraz antypolskiej propagandzie w telewizji oraz ustanowieniu nowego święta państwowego 17 września, w rocznicę napaści Związku Radzieckiego na Polskę w 1939 roku.

„Akt barbarzyński”

Odnosząc się do uprowadzenia samolotu lecącego z Aten do Wilna i aresztowaniu w Mińsku Ramana Pratasiewicza europosłowie zaapelowali, by międzynarodowe śledztwo zbadało także możliwą rolę Rosji w atakach terrorystycznych dokonywanych przez białoruski reżim. Deputowani zagrozili sankcjami wobec każdego obywateli Rosji bezpośrednio lub pośrednio zaangażowanego w tę operację. Uprowadzenie samolotu deputowani nazwali aktem barbarzyńskim a traktowania Ramana Pratasiewicza nieludzkim.

Europosłowie zaapelowali o zaostrzenie sankcji wobec białoruskiego reżimu. Wezwali Komisję i unijne kraje do bezwzględnej odmowy udzielenia wsparcia finansowego reżimowi białoruskiemu, a tym samym do odmowy przyznania jakichkolwiek nowych linii kredytowych bankom białoruskim oraz do wstrzymania wszelkich inwestycji w projekty infrastrukturalne lub przedsięwzięcia gospodarcze na Białorusi. Deputowani uważają ponadto, że europejskie instytucje finansowe nie powinny kupować obligacji emitowanych przez rząd w Mińsku, a unijni przedsiębiorcy angażować się w nowe inwestycje na Białorusi.

Wezwali też do nałożenia sankcji gospodarczych, w szczególności na sektory ropy naftowej i produktów ropopochodnych, nawozów potasowych, stali i przetwórstwa drewna. Zaapelowali również o czasowe zawieszenie Białorusi w międzynarodowym systemie rozliczeń finansowych SWIFT.

W rezolucji europosłowie pokreślili także potrzebę pilnego podtrzymywania i rozszerzania kontaktów oraz współpracy z przedstawicielami białoruskich sił demokratycznych w Mińsku i na uchodźstwie, a w szczególności ze Swiatłaną Cichanouską oraz członkami Rady Koordynacyjnej.

Znadniemna.pl za polskieradio24.pl

 

Parlament Europejski wezwał do nałożenia surowych sankcji na reżim w Mińsku za porwanie samolotu z Ramanem Pratasiewiczem na pokładzie i potępił represje wobec mniejszości polskiej na Białorusi. Europosłowie przyjęli rezolucję w tej sprawie. Europosłowie potępili aresztowanie i skazanie przewodniczącej Związku Polaków na Białorusi Andżeliki Borys, oraz

Andrzej Poczobut, członek Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi i znany dziennikarz potrafił przez kilku współwięźniów przekazać na wolność informację o tym, że zachorował na koronawirusa – poinformowało  na komunikatorze Telegram Białoruskie Zrzeszenie Dziennikarzy (BAŻ).

W przypadku naszego kolegi zakażenie się koronawirusem może oznaczać ciężki przebieg choroby, gdyż Andrzej Poczobut ma problemy zdrowotne, związane z pracą serca, a ludzie chorujący na serce zaliczani są do grupy szczególnego ryzyka, jeśli chodzi o przebieg choroby koronawirusowej.

W ostatnich dniach małżonka dziennikarza Oksana Poczobut na podstawie listów od męża informowała  media, że znacznie  pogorszyły się jego warunki utrzymania w więzieniu śledczym w miejscowości Żodzino. „Przeniesiono go do innej celi. Napisał, że jest pod „specjalną kontrolą”, czyli nękany jest ciągłymi kontrolami” – informowała Oksana Poczobut.

Pogorszenie się stosunku władz więziennych do Poczobuta może się wiązać m.in. z tym, że został uznany za „osobę skłonną do działań ekstremistycznych”, a także z tym, że odmówił opuszczenia więzienia w zamian za przerzucenie go do Polski, jak zrobiła to białoruska władza w przypadku innych działaczek polskich, utrzymywanych wcześniej w tym samym więzieniu w Żodzino: Ireny Biernackiej, Marii Tiszkowskiej oraz Anny Paniszewej.

Należy przypuszczać, że okropne i niebezpieczne dla zdrowia są także warunki utrzymania w więzieniu w Żodzino w przypadku prezes ZPB Andżeliki Borys. Na podstawie naszych źródeł, których nie możemy ujawnić, informowaliśmy już, że po przeniesieniu z Mińska do  Żodzina trafiła ona do przepełnionej celi, w której nie miała własnej pryczy, ani materaca. O stanie zdrowia Andżeliki Borys, niestety, nic nam nie wiadomo, gdyż adwokaci na Białorusi w obawie przed odebraniem im licencji, obawiają się podawać do wiadomości publicznej nawet szczegóły, dotyczące stanu zdrowia ich klientów.

 Zndniemna.pl na podstawie t.me/baj.by

Andrzej Poczobut, członek Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi i znany dziennikarz potrafił przez kilku współwięźniów przekazać na wolność informację o tym, że zachorował na koronawirusa - poinformowało  na komunikatorze Telegram Białoruskie Zrzeszenie Dziennikarzy (BAŻ). W przypadku naszego kolegi zakażenie się koronawirusem może oznaczać ciężki przebieg

Zaprzyjaźniona ze Związkiem Polaków na Białorusi Fundacja Joachima Lelewela z siedzibą w Warszawie otrzymuje odpowiedzi na list do instytucji i organizacji praw człowieka i mniejszości narodowych, w którym apelowała o podjęcie działań w sprawie prześladowań Polaków na Białorusi. 

W odpowiedzi na apel Fundacji Joachima Lelewela Biuro Wysokiego Komisarza Praw Człowieka (OHCHR) pisze, że uważnie śledzi rozwój sytuacji w zakresie praw człowieka na Białorusi. I przypomina: „Zauważyliśmy pogorszenie się sytuacji praw człowieka w tym kraju i głośno się w tej kwestii wypowiadaliśmy. Wysoka Komisarz, jej Biuro oraz mechanizmy ONZ dotyczące praw człowieka złożyły szereg oświadczeń i wydały komunikaty prasowe, w których wyrażały swoje zaniepokojenie stanem praw człowieka na Białorusi. W szczególności, kwestie dotyczące praw mniejszości – w tym praw działaczy i organizacji mniejszości polskiej – zostały podniesione podczas rozmów z białoruskimi władzami”.

Wysoka Komisarz Narodów Zjednoczonych do spraw praw człowieka Michelle Bachelet i jej współpracownicy zapewniają, że będą kontynuowali regularne monitorowanie sytuacji praw człowieka na Białorusi, zwracając szczególną uwagę na sytuację mniejszości narodowych i etnicznych.
„W międzyczasie będziemy wdzięczni za wszelkie dalsze informacje” – dodała  w odpowiedzi na list Wysoka Komisarz Narodów Zjednoczonych do spraw praw człowieka.
Odpowiedź podobnej treści na list Fundacji Joachima Lelewela nadesłało także Biuro Wysokiego Komisarza OBWE ds. Mniejszości Narodowych:
„Potwierdzamy otrzymanie listu w sprawie sytuacji mniejszości polskiej na Białorusi. Informacje zostały przekazane Wysokiemu Komisarzowi. Wysoki Komisarz śledzi sytuację mniejszości polskiej na Białorusi w porozumieniu z odpowiednimi władzami polskimi i białoruskimi oraz partnerami międzynarodowymi i będzie to kontynuował zgodnie ze swoim mandatem” – czytamy w odpowiedzi Biura Wysokiego Komisarza OBWE ds. Mniejszości Narodowych.
 Znadniemna.pl za Fundacja Joachima Lelewela

Zaprzyjaźniona ze Związkiem Polaków na Białorusi Fundacja Joachima Lelewela z siedzibą w Warszawie otrzymuje odpowiedzi na list do instytucji i organizacji praw człowieka i mniejszości narodowych, w którym apelowała o podjęcie działań w sprawie prześladowań Polaków na Białorusi.  W odpowiedzi na apel Fundacji Joachima Lelewela Biuro

Skip to content