HomeStandard Blog Whole Post (Page 117)

Król Stanisław August Poniatowski miał trzy pogrzeby. Pierwszy i ostatni były iście królewskie, ale środkowy odbył się w całkowitej tajemnicy. 85 lat temu, 14 lipca 1938 roku, prochy ostatniego króla Rzeczypospolitej Obojga Narodów złożono w kościele w Wołczynie.

Ostatni król Polski zmarł 12 lutego 1798 roku w Petersburgu. Car Paweł I podejrzewając, że Poniatowski mógł być jego biologicznym ojcem, wyprawił mu iście królewski pogrzeb. W kaplicy żałobnej wystawiono doczesne szczątki w mundurze oficerskim, oficerowie też pełnili przy zwłokach wartę, był honorowy salut, a trumnę na miejsce pochówku odprowadzał sam car, jadący konno na czele żałobnego orszaku między ustawionymi po obu stronach drogi szpalerami żołnierzy oddzielającymi kondukt od zgromadzonego tłumu.

Było to 5 marca 1798 roku, a ciało Poniatowskiego złożono w kościele katolickim pod wezwaniem św. Katarzyny. Po raz pierwszy grobowiec otwarto pół wieku później, słusznie podejrzewając, że mógł on ulec zniszczeniu, kilkakrotnie zalewany wodą Newy. Ciało króla podobno całkiem dosłownie przez ten czas obróciło się w proch. To, co pozostało, złożono do dwóch urn – osobno złożono kości i osobno to, co, jak sądzono, jest pozostałością serca.

Kilkadziesiąt lat później, w 1938 roku, grobowiec został otwarty ponownie. Tym razem nie tyle w trosce o szczątki monarchy, ile z powodów praktycznych. Bolszewicy planowali rozbiórkę kościoła i przy tej okazji zdobyli się na zaskakujący gest – postanowili zwrócić prochy Stanisława Augusta Polakom. Kłopot w tym, że Polacy nie bardzo ich chcieli.

Niechciany monarcha

Wołczyn. Kościół św. Trójcy w 1938 rok. Widok od strony bramy. Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Wołczyn. Kościół św. Trójcy. Zakratowane i częściowo zamurowane okno, za którym latem 1938 roku złożono trumnę ze szczątkami Stanisława Augusta. Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Wołczyn. Kościół św. Trójcy. Fragment księgi metrykalnej z metryką Stanisława Augusta. Zdjęcie z 1938 roku. Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

W najwyższych kręgach sanacyjnych władz Ignacy Mościcki, Felicjan Sławoj Składkowski, Józef Beck i Edward Rydz-Śmigły zdecydowali, że ten akurat monarcha nie powinien spocząć na Wawelu. Przede wszystkim dlatego, że od trzech zaledwie lat leżał tam Józef Piłsudski. Ale też z powodu samej postaci Stanisława Augusta – monarchy ocenianego w tych kręgach jednoznacznie źle. Nie wyglądał również dobrze pod względem propagandowym sam gest – zwracania przez bolszewików Polakom ich króla, niechcianego w Petersburgu. Z tych samych powodów nie wyrażono zgody na pochówek króla w Warszawie.

Z drugiej jednak strony jakaś decyzja była konieczna – nie można było pozwolić, by koronowany król Polski został przez bolszewików po prostu sprofanowany. Sprawę zdecydowano się przekazać urzędnikowi Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Stefanowi Zbiełło, który zdecydował, że Poniatowski spocznie w kościele św. Trójcy, w swoim rodzinnym majątku Wołczynie (dziś na terenie Białorusi).

Sprawę z przyczyn wizerunkowych postanowiono utrzymać w tajemnicy. 14 lipca 1938 roku trumnę oraz urny z prochami zawieziono do Wołczyna niezabezpieczonym w żaden sposób pociągiem. Na miejscu urny umieszczono w krypcie kościoła, zabezpieczono ją kratą i opieczętowano. Podczas drugiego pogrzebu króla obecni byli jedynie Zbiełło, kilku policjantów, przedstawiciele lokalnych władz i miejscowy proboszcz. Nie była to w żadnym stopniu uroczystość. Nie odbyła się ceremonia. Nie było modlitwy za duszę zmarłego. Jego prochy po prostu umieszczono w krypcie i o całej sprawie postanowiono zapomnieć.

Być może udałoby się ten zupełnie niekrólewski pogrzeb ukryć, gdyby nie sami Rosjanie, którzy po prostu poinformowali o zwrocie prochów monarchy. Po tym fakcie zaczęła się rozpętywać informacyjna burza. Dziennikarze przyjeżdżali do Wołczyna, przeprowadzali śledztwa, ale afera wybuchnąć nie zdążyła, ponieważ wcześniej zdążyła wybuchnąć II wojna światowa.

Tylko ślady

W czasie wojny Wołczyn kilkakrotnie zmieniał okupanta, ale szczątki Stanisława Augusta spoczywały najprawdopodobniej w krypcie kościoła nie niepokojone ani przez Niemców, ani przez Rosjan. Zniszczeniu uległa tylko królewska trumna, która nie zmieściła się w krypcie i pozostawała ustawiona w jednej z naw.

Po zakończeniu całej sprawy nikt nie zainteresował się sprowadzeniem prochów, choć wspominano o tym parokrotnie, m.in. podczas obchodów tysiąclecia Chrztu Polski w roku 1966 roku i u progu epoki Władysława Gomułki. Choć dyskusja o ostatnim królu wkroczyła już na zupełnie inny etap i postrzegany był on teraz jako monarcha kontrowersyjny, lecz nie jednoznacznie zły, komunistycznym władzom także nie był propagandowo na rękę. Dyskwalifikował go choćby fakt bycia kochankiem carycy Katarzyny. Nie wiadomo właściwie, dlaczego urny z jego prochami zdecydowano się sprowadzić do kraju dopiero w roku 1988.

Sprawa od początku budziła spore wątpliwości. Co prawda komisja polskich badaczy pod kierownictwem prof. Aleksandra Gieysztora z całą pewnością stwierdziła, że w Wołczynie znajdują się szczątki Stanisława Augusta, ale prawdą jest, że kiedy pod koniec lat 80. eksperci przyjechali do Wołczyna, kościół od ponad trzydziestu lat był zdesakralizowany i mieścił się w nim magazyn nawozów. Jedynym, co potwierdzało królewskość znaleziska, były znaleziony fragment złoconej korony, szpady i srebrne galony. To jednak zaświadczało tylko o tym, że leżał tam ktoś znaczący.

Tym, co niepokoi szczególnie, jest nieodnalezienie samych urn. Być może w którymś momencie zostały skradzione. Być może zabrał je z sobą proboszcz, gdy wyjeżdżał z Wołczyna. Odpowiedzi nie da się już znaleźć. Tym, co ostatecznie w 1995 roku pochowano uroczyście w warszawskiej katedrze św. Jana, są pozostałości wspomnianego wyposażenia grobu, a także ziemia zebrana w miejscu pochówku w Wołczynie.

Znadniemna.pl na podst. PAP

Król Stanisław August Poniatowski miał trzy pogrzeby. Pierwszy i ostatni były iście królewskie, ale środkowy odbył się w całkowitej tajemnicy. 85 lat temu, 14 lipca 1938 roku, prochy ostatniego króla Rzeczypospolitej Obojga Narodów złożono w kościele w Wołczynie. Ostatni król Polski zmarł 12 lutego 1798 roku

Białoruskie Centrum Obrony Praw Człowieka  i niezależny portal białoruski Reform.by poinformowały, że 54-letni obywatel Polski Robert Tąpała został skazany przez sąd w stolicy Białorusi Mińsku za rzekome „obrażanie Aleksandra Łukaszenki i reprezentantów władzy”.

Dziennikarze i obrońcy praw człowieka znaleźli nazwisko Polaka na „liście ekstremistów”, zaktualizowanej dzisiaj przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Białorusi. Ministerstwo poinformowało, że mężczyzna przebywa już w kolonii karnej. Nie wiadomo jaki dokładnie wyrok ogłosił sąd w Mińsku w tej sprawie. Wiadomo jedynie, że został skazany na podstawie artykułów 368 i 369 Kodeksu Karnego Republiki Białorusi.

Wpis na liście rozpraw sądowych, prowadzonych przez Sąd Centralny Mińska. Jako oskarżony figuruje Polak Robert Tąpała,  Screenshot ze strony internetowej sądu w Mińsku

Stosunek do Polaków na Białorusi jest tradycyjnie negatywny i miejscowe służby biorą na celownik każdego, kto deklaruje zwoje przywiązanie do Polski i polskości.

Funkcjonariusze KGB proponują obywatelom Białorusi „dobrowolne” oddanie „Karty Polaka” i napisanie wniosku do konsula tuż przy granicy. Jeśli dana osoba odmówi, grozi jej areszt – napisał na Twitterze Paweł Łatuszka, wicepremier w rządzie przejściowym Swiatłany Cichanouskiej. Białoruski opozycjonista podkreślił, że to kolejne represje wobec polskiej mniejszości na Białorusi.

Polacy na celowniku KGB

O takich przypadkach, na które powołuje się białoruski polityk, informowało wcześniej Centrum Obrony Praw Człowieka „Wiasna”. – Obrońcy praw człowieka otrzymują informację, że przy przekraczaniu białoruskiej granicy posiadacze Kart Polaka są kierowani „na rozmowę” z funkcjonariuszami KGB – rzecz w tym, że straż graniczna widzi na wizie informację: „cel wydania 24”, co wskazuje, że uzyskano ją na podstawie tego dokumentu (Karty Polaka) – wyjaśnia „Wiasna”.

Wcześniej, m.in. we wrześniu i listopadzie zeszłego roku, także pojawiały się informacje o naciskach ze strony KGB, na obywateli Białorusi  posiadających Kartę Polaka, która jest dokumentem potwierdzającym przynależność do narodu polskiego.

Najbardziej znanym Polakiem, który padł ofiarą prześladowań reżimu Łukaszenki, jest dziennikarz i działacz Związku Polaków na Białorusi Andrzej Poczobut. Został on skazany na osiem lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze w  sfingowanym procesie o podłożu politycznym.

Na Białorusi regularnie niszczone są miejsca pamięci związane z Polską i Polakami, represjonowani są działacze organizacji, zrzeszających mieszkających na Białorusi Polaków. Władze uniemożliwiają także młodym Polakom edukację w języku polskim i utrudniają nauczanie języka polskiego  w przypadku dorosłych.

Znadniemna.pl na podstawie IAR/PAP, Spring96.org, Reform.by, zdjęcie ilustracyjne: Reform.by

 

Białoruskie Centrum Obrony Praw Człowieka  i niezależny portal białoruski Reform.by poinformowały, że 54-letni obywatel Polski Robert Tąpała został skazany przez sąd w stolicy Białorusi Mińsku za rzekome "obrażanie Aleksandra Łukaszenki i reprezentantów władzy". Dziennikarze i obrońcy praw człowieka znaleźli nazwisko Polaka na "liście ekstremistów", zaktualizowanej dzisiaj

Międzynarodowy Komitet Olimpijski nie zaprosi Federacji Rosyjskiej i Białorusi do udziału w przyszłorocznych letnich igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Poinformowało o tym biuro prasowe organizacji.

Poinformowano, że 26 lipca MKOl wyśle ​​zaproszenia na igrzyska olimpijskie w Paryżu do 203 narodowych komitetów olimpijskich. Na tej liście nie znajdą Rosyjski Komitet Olimpijski i Narodowy Komitet Olimpijski Białorusi. Organizacje te objęte są sankcjami z powodu wojny na pełną skalę na Ukrainie, którą Federacja Rosyjska rozpoczęła przy wsparciu Białorusi.

Oprócz Rosji i Białorusi zaproszenia na igrzyska w 2024 roku nie otrzyma również zawieszony we wrześniu 2022 roku NKOl Gwatemali.

Jeśli chodzi o dopuszczenie rosyjskich i białoruskich sportowców do udziału w igrzyskach olimpijskich w Paryżu, decyzja ta nie została jeszcze podjęta. MKOl poinformował, że organizacja podejmie decyzję „w odpowiednim czasie”.

Przypomnijmy, że 28 marca Międzynarodowy Komitet Olimpijski zarekomendował, aby rosyjscy i białoruscy sportowcy mogli startować w międzynarodowych zawodach, ale tylko w statusie neutralnym i po spełnieniu szeregu warunków.

 Znadniemna.pl za Kresy24.pl, Olympics.com

Międzynarodowy Komitet Olimpijski nie zaprosi Federacji Rosyjskiej i Białorusi do udziału w przyszłorocznych letnich igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Poinformowało o tym biuro prasowe organizacji. Poinformowano, że 26 lipca MKOl wyśle ​​zaproszenia na igrzyska olimpijskie w Paryżu do 203 narodowych komitetów olimpijskich. Na tej liście nie znajdą

Emigracyjna liderka sił demokratycznych Białorusi Swiatłana Cichanouska spotkała się 12 lipca w Wilnie z amerykańskim prezydentem Joe Bidenem.

Jak dowiedzieli się korespondenci Radia Swaboda, po przemówieniu Joe Bidena na Uniwersytecie Wileńskim ekipa prezydenta USA zabrała Swiatłanę Cichanouską do pokoju, w którym przywódca USA oczekiwał na nią.

Cichanouska była jedyną osobą, która weszła do pokoju.

Na potwierdzenie faktu spotkania z prezydentem USA Cichanouska zamieściła wpis na swoim oficjalnym kanale Telegram.

„Jestem bardzo wdzięczna prezydentowi za to spotkanie. Przekazałam mu nasze stanowisko, powiedziałam, że Białorusini nadal walczą o wyzwolenie swojego kraju. Cieszę się, że udało nam się porozmawiać prywatnie o tym, co jest dla nas naprawdę ważne. Białorusini mogą liczyć na wsparcie USA” – skomentowała wydarzenie emigracyjna liderka białoruskich sił demokratycznych.

Przemawiając 12 lipca na Uniwersytecie Wileńskim po szczycie NATO prezydent USA Joe Biden wyraził m.in. poparcie dla mieszkańców Białorusi, Mołdawii, Gruzji i „wszystkich krajów, w których nadal walczą o wolność”.

„Pewnie pamiętacie – wielu z was pamięta – jak cenna jest nasza wolność. Jest cenna dla wszystkich ludzi, dla wszystkich, nie tylko dla ludzi na Ukrainie, Białorusi, Mołdawii, Gruzji i we wszystkich krajach, w których nadal walczą o wolność i o to, by ich głos był słyszany. Więc mówię wam wszystkim: kontynuujcie! Tak trzymajcie!” powiedział Joe Biden.

 Znadniemna.pl za Kresy24.pl, Svaboda.org, fot.: t.me/tsikhanouskaya

Emigracyjna liderka sił demokratycznych Białorusi Swiatłana Cichanouska spotkała się 12 lipca w Wilnie z amerykańskim prezydentem Joe Bidenem. Jak dowiedzieli się korespondenci Radia Swaboda, po przemówieniu Joe Bidena na Uniwersytecie Wileńskim ekipa prezydenta USA zabrała Swiatłanę Cichanouską do pokoju, w którym przywódca USA oczekiwał na nią. Cichanouska

Błogosławiona Marianna Biernacka 13 lipca 1943 roku oddała życie za będącą w zaawansowanej ciąży synową. Kobietę, która uratowała synową i nienarodzone dziecko ceną własnego życia, w 1999 roku wyniósł na ołtarze papież Jan Paweł II.  

Marianna Biernacka z domu Czokało urodziła się w 1888 roku w Lipsku nad Biebrzą. Jej rodzina osiedlona tam od pokoleń najprawdopodobniej była wyznania grekokatolickiego. Nie zachowała się metryka chrztu błogosławionej, ale w tym czasie wielu unitów było chrzczonych bez kapłana i nie sporządzano przy tym stosownej dokumentacji. O tym, że Marianna była ochrzczona i wierząca świadczy fakt zawarcia przez nią sakramentu małżeństwa w kościele katolickim w Krasnymborze. Wyszła za mąż za miejscowego chłopa Ludwika Biernackiego.

Marianna i Ludwik byli jedną z bogatszych rodzin w okolicy. Mieli prawie 20 hektarów dobrej, urodzajnej ziemi, hodowali bydło. Doczekali się sześciorga dzieci, ale przeżyło tylko dwoje z nich. Gdy dzieci dorośli, Biernaccy podzielili gospodarstwo na pół. Tak, by i córka i syn mieli z czego żyć.

Marianna, po śmierci męża, zamieszkała u syna Stanisława. Ten ożenił się z Anną, młodą dziewczyną, pochodzącą z lipskiej kolonii.

– Żyliśmy bardzo skromnie, jedliśmy z jednej miski, ale nigdy nie kłóciliśmy się – wspominała nieżyjąca już Anna. – Teściowa była bardzo religijną kobietą, dużo się modliła.

Rodzinną sielankę przerwały wojenne zawieruchy. Za czasów sowieckiej okupacji Stanisław był oskarżony, na podstawie zeznań sąsiada, o nielegalny wywóz drewna. Na próżno tłumaczył, że zabrał je ze swego lasu i tylko tyle, co było można. Stanisława skazano na dwa lata robót w głębi Rosji. Przed wywózką uratowała go Marianna. Kobieta zebrała i oddała niemal wszystkie oszczędności dla sowieckiego adwokata, błagając, by ratował syna. Było warto. Stanisław wrócił do domu.

Epizod ze skazaniem Stanisława Biernackiego nie był najtragiczniejszym wydarzeniem, jakie napotkało jego rodzinę.

Pierwszego lipca 1943 roku w Lipsku nad Biebrzą Niemcy rozpoczęli aresztowania ludności cywilnej według wcześniej przygotowanej listy. Był to odwet za działalność partyzantów w Puszczy Augustowskiej i zabicie przez nich niemieckiego policjanta. Na liście widniało nazwisko syna i synowej Marianny Biernackiej.

Gdy z rana Niemcy zaczęli się dobijać do drzwi rodziny Biernackich, synowa Marianny, Anna, będąca w zaawansowanej ciąży, tuliła dwuletnią córeczkę. Syn Stanisław próbował bezskutecznie uciec przez okno. Podczas aresztowania Marianna padła do nóg esesmana i błagała go, aby pozwolił jej pójść do więzienia zamiast ciężarnej synowej: „Panie, a gdzie ona pójdzie? Ulitujcie się, tu jedno dziecko, a drugie za dwa tygodnie na świat ma przyjść – pójdę za nią”.

Niemiec zgodził się na tę zamianę. Wszystkich aresztowanych, wśród których był również syn Marianny Stanisław, załadowano do ciężarówek i wywieziono do więzienia w Grodnie.

Marianna przekazała z więzienia zaszyty w rękawie list, w którym prosiła, aby przysłać jej poduszkę i różaniec. Nie wiadomo, czy ta przesyłka do niej trafiła; córka Marianny próbowała się zobaczyć z bratem i matką w więzieniu, ale jej się to nie udało.

W dniu 13 lipca 1943 roku Niemcy rozstrzelali Mariannę Biernacką i jej syna Stanisława razem z pozostałymi 48 mieszkańcami Lipska, wyznaczonymi na zagładę w ramach odwetu za śmierć policjanta. Egzekucji dokonano na fortach za wsią Naumowicze pod Grodnem. Córka Leokadia, która wraz z towarzyszką udała się, aby odnaleźć miejsce kaźni, stała się mimowolnym świadkiem kolejnych niemieckich zbrodni. Ukryte w zbożu, widziały wyprowadzanych z ciężarówek więźniów, mordowanych później pojedynczym strzałem.

Historia męczeńskiej śmierci poniesionej za synową i jej nienarodzone dziecko, stała się znana Ojcu Świętemu Janowi Pawłowi II, który w 1999 roku wyniósł Mariannę Biernacką, na ołtarze, ogłaszając błogosławioną męczennicą Kościoła Katolickiego.

Ojciec Święty, w homilii wygłoszonej podczas uroczystości beatyfikacyjnej w Warszawie, mówił: „Świętujemy zwycięstwo tych, którzy w naszym stuleciu oddali życie dla Chrystusa, oddali życie doczesne, aby posiąść je na wieki w Jego chwale. Słusznie zatem prosimy, abyśmy za ich przykładem wiernie podążali za Chrystusem”.

Beatyfikacja przyniosła wzrost zainteresowania jej życiem nie tylko w diecezji ełckiej, ale także w całej Polsce i poza jej granicami. Coraz więcej kobiet, zwłaszcza wdów, teściowych i synowych, zwraca się do niej, jako do swej patronki i orędowniczki.

Kult Marianny Biernackiej już dawno wyszedł poza jej rodzinną miejscowość – Lipsk nad Biebrzą, a nawet poza diecezję ełcką, która od kilku lat organizuje w lipcu, w rocznice śmierci Błogosławionej Marianny Biernackiej, w jej rodzinnej miejscowości diecezjalny zjazd teściowych. Od końca 2019 roku w Grodnie na Białorusi działa parafia pw. Błogosławionej Marianny Biernackiej.

Tak ma wyglądać budowany obecnie w Grodnie kościół pw. Błogosławionej Marianny Biernackiej, fot.: Zrzutka.pl

A obecnie w grodzie nad Niemnem trwa budowa kościoła parafialnego pod wezwaniem Błogosławionej Męczennicy. Prowadzący budowę proboszcz parafii pw. Błogosławionej Marianny Biernackiej, ks. Jerzy Martinowicz prosi ludzi dobrej woli o wsparcie tego przedsięwzięcia wpłatami darowizn na platformie Zrzutka.pl, albo w każdej innej formie po nawiązaniu kontaktu z samym proboszczem:

tel.: +375 29 78 40 572 (ks. Jerzy Martinowicz)

e-mail: [email protected]

 Znadniemna.pl na podstawie Parafia.lipsk.pl, Zrzutka.pl, na zdjęciu obraz Błogosławionej Marianny Biernackiej w ołtarzu, fot: diecezjaelk.pl

Błogosławiona Marianna Biernacka 13 lipca 1943 roku oddała życie za będącą w zaawansowanej ciąży synową. Kobietę, która uratowała synową i nienarodzone dziecko ceną własnego życia, w 1999 roku wyniósł na ołtarze papież Jan Paweł II.   Marianna Biernacka z domu Czokało urodziła się w 1888 roku

Głowa państwa zwróciła się dzisiaj do organizatorów i uczestników obchodów Dnia Pamięci Ofiar Obławy Augustowskiej.

Dzień ten obchodzony jest na mocy ustawy Sejmu RP z 9 lipca 2015 r. Został on ustanowiony – jak podkreślono w ustawie – „w hołdzie Ofiarom Obławy Augustowskiej z lipca 1945 roku – bohaterom antykomunistycznego podziemia niepodległościowego, którzy nie pogodzili się z nową sowiecką okupacją, zamordowanym z rozkazu Stalina na terenie północno-wschodniej Polski w czasie pokoju po kapitulacji hitlerowskich Niemiec”.

Prezydent RP Andrzej Duda z okazji rocznicy tragedii sprzed 78 lat opublikował specjalne przesłanie do organizatorów i uczestników obchodów Dnia Pamięci Ofiar Obławy Augustowskiej ze specjalnym przesłaniem. Tekst presłania zamieszczamy w całości za witryną PREZYDENT.PL:

12 lipca 2023

Organizatorzy i Uczestnicy obchodów

Dnia Pamięci Ofiar Obławy Augustowskiej

Szanowni Państwo!

Obchodzimy dzisiaj święto państwowe – Dzień Pamięci Ofiar Obławy Augustowskiej. Łączę się z Państwem w hołdzie dla naszych rodaków poległych za wierność Ojczyźnie. Składam też wyrazy uznania wszystkim dbającym o historyczną prawdę i przyczyniającym się do jej upowszechniania.

Wydarzenia 12 lipca 1945 roku nazywa się często „małym Katyniem”, bo tragedia, jaka się wtedy rozegrała, przywołuje wspomnienie sowieckiej zbrodni na oficerach Wojska Polskiego z 1940 roku. Podobieństwa nasuwają się same. Tacy sami byli sprawcy – funkcjonariusze NKWD i Armii Czerwonej; takie same ofiary – polscy patrioci; i taka sama, jak po zbrodni katyńskiej – walka z pamięcią o zabitych. Jest jednak pewna różnica między tymi mordami. Dołów śmierci w lasach augustowskich do dziś nie znaleziono. Nie ustalono pełnej listy i miejsca spoczynku większości ofiar. Wiemy, że byli to działacze konspiracji niepodległościowej i ludzie wspierający podziemie antykomunistyczne na Suwalszczyźnie. Ustalono, że w efekcie obławy do aresztów trafiło ponad 7 tysięcy osób, spośród których około tysiąca nigdy nie wróciło do domów. Ślad po nich zaginął w leśnych ostępach polsko–białoruskiego pogranicza.

Losu, jaki spotkał wywiezionych w ostatnich dniach ich życia, możemy się dziś jedynie domyślać na podstawie ustaleń historyków dokumentujących podobne wydarzenia. Łączę się w bólu z rodzinami i bliskimi ofiar. Wiem, że niepełna wiedza o tym, przez co przeszli po aresztowaniu, oraz brak mogił jest dla wielu z Państwa źródłem głębokiego cierpienia. Mam nadzieję, że prawda o losie ofiar obławy augustowskiej ujrzy światło dzienne i ukoi ból w sercach ich rodzin.

Serdecznie dziękuję wszystkim, którzy przez dziesięciolecia – nawet jeszcze przed 1989 rokiem – pielęgnowali pamięć o augustowskiej zbrodni. Wyrażam uznanie mieszkańcom gminy Giby, bliskim ofiar, pracownikom Instytutu Pamięci Narodowej i wielu innym osobom dążącym do poznania losu zaginionych 78 lat temu mieszkańców Suwalszczyzny. Pamięć o nich jest naszą patriotyczną powinnością i racją stanu Rzeczypospolitej. Wierzę, że pewnego dnia będziemy mogli uczcić ich także godnym pochówkiem i zapaleniem znicza na mogiłach.

Cześć ich pamięci!

Z wyrazami szacunku

Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej

Andrzej Duda

Znadniemna.pl za PREZYDENT.PL, na zdjęciu: Warta honorowa przy pomniku w Hołdzie Ofiarom Obławy Augustowskiej podczas uroczystego odsłonięcia pomnika w lipcu 2018 roku, fot.: Podlaski.strazgraniczna.pl 

Głowa państwa zwróciła się dzisiaj do organizatorów i uczestników obchodów Dnia Pamięci Ofiar Obławy Augustowskiej. Dzień ten obchodzony jest na mocy ustawy Sejmu RP z 9 lipca 2015 r. Został on ustanowiony – jak podkreślono w ustawie – "w hołdzie Ofiarom Obławy Augustowskiej z lipca 1945

Katarzyna Mikhal i Michaił Krywonosow oraz Bożena Worono to są imiona laureatów VI. Polonijnego Festiwalu Polskiej Piosenki Opole 2023, którzy reprezentowali na tej prestiżowej muzycznej imprezie społeczność polską z Białorusi.

Festiwal odbywał się na scenie Filharmonii Opolskiej i oprócz Białorusi gościł artystów polonijnych z różnych stron świata, między innymi ze Szwecji, Australii oraz Kanady.

Nagrodę Radia Opole z rąk prezesa rozgłośni Piotra Wojtowicza odebrał Jan Sitek, śpiewak pochodzący z Tarnowa Opolskiego, który 40 lat temu wyemigrował do Niemiec. Oprócz pucharu laureat otrzymał sesję nagraniową w studiu muzycznym Radia Opole wraz z czterodniowym pobytem w Opolu.

Nagroda Marszałka Województwa Opolskiego dla Bożeny Worono, fot.: facebook.com

Jedną z laureatek festiwalu została także Bożena Worono z Białorusi. Wraz z Michałem Krywonosowem wykonała ona utwór Władysława Broniewskiego pt. „Listopady”.

Śpiewa Bożena Worono, fot.: facebook.com

– Broniewski jest przez wielu kojarzony jako autor utworów patriotycznych i niektórzy myśleli nawet, że ,,Listopady” będą w klimacie patriotycznym, ale utwór ten jest bardzo poetycki. Cieszę się, że udało mi się z lekkością przekazać ten tekst – oceniła swój występ Bożena Worono.

Oprócz tegorocznych laureatów, na scenie filharmonii wystąpili również laureaci z poprzednich edycji festiwalu, między innymi zespół ,,Stan zawieszenia”, który w 2022 roku otrzymał Nagrodę Grand Prix.

– Cieszymy się, że znowu mogliśmy wystąpić w Opolu. Mamy sentyment do tego miasta – mówił Wojciech Sowiński, pianista grupy. – W 2019 roku byliśmy po raz pierwszy na festiwalu w Opolu i wówczas otrzymaliśmy nagrodę prezesa Radia Opole, która wiązała się sesją nagraniową – dodał.

Zespół na koncercie laureatów wykonał trzy utwory: ,,Już zachodzi czerwone słoneczko”, „Wielka woda” i „Lipka”.

Oto imiona laureatów VI. Polonijnego Festiwalu Polskiej Piosenki Opole 2023:

Nagroda burmistrza Brzegu – Andrzej Szpak ze Sztokholmu (Szwecja);

Nagroda Prezydenta Opola – Katarzyna Mikhal z Białorusi;

Nagroda Burmistrza Korfantowa – Artur Wojtyczka z Niemiec;

Nagroda Marszałka Województwa Opolskiego – Bożena Worono i Michał Krywonosow z Białorusi;

Nagroda Radia Opole – Jan Sitek z Niemiec;

Nagroda Opolskiego Oddziału Stowarzyszenia ,,Wspólnota Polska” – Duet Rodzinny ,,Stokrotki” z Żytomierza (Ukraina);

Nagroda Grand Prix – Wioletta Falba z Brukseli (Belgia).

Organizatorem Polonijnych Festiwali Piosenki Polskiej jest Opolski Oddział Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” na czele z prezes Haliną Nabrdalik, dziennikarką Radia Opole oraz pomysłodawczyni Festiwalu.

Znadniemna.pl na podstawie radio.opole.pl i wspolnotapolska.org.pl, na zdjęciu: Laureaci Nagrody Marszałka Województwa Opolskiego Bożena Worono i Michał Krywonosow (po prawej), fot: Facebook.com/bozenaworono

Katarzyna Mikhal i Michaił Krywonosow oraz Bożena Worono to są imiona laureatów VI. Polonijnego Festiwalu Polskiej Piosenki Opole 2023, którzy reprezentowali na tej prestiżowej muzycznej imprezie społeczność polską z Białorusi. Festiwal odbywał się na scenie Filharmonii Opolskiej i oprócz Białorusi gościł artystów polonijnych z różnych stron

O śp. Alesiu Puszkinie wspominają jego znajomi i przyjaciele, których dzięki swojej aktywności artystycznej i otwarciu na innych ludzi, artysta miał sporo w rożnych krajach, również w Polsce.

Nad Wisłą wybitny białoruski patriota i malarz przyjaźnił się między innymi z rodziną polityka oraz działacza polskiej wspólnoty chrześcijańskiej Bogusława Rogalskiego, prezesa Zjednoczenia Chrześcijańskich Rodzin i byłego posła do Parlamentu Europejskiego.

Rodzina Bogusława Rogalskiego z przyjacielem z Białorusi, pracującym nad kopią ikony Matki Bożej Gietrzwaldzkiej – śp. Alesiem Puszkinem, fot.: Facebook.com

Polityk, gdy dowiedział się o śmierci Alesia Puszkina, zamieścił na Facebooku wzruszające wspomnienie o zmarłym przyjacielu:

„W nocy z poniedziałku na wtorek w niewyjaśnionych okolicznościach zmarł Przyjaciel mojej rodziny Aleś Puszkin, artysta, malarz, białoruski opozycjonista.

Przebywał w więzieniu w Grodnie, skazany przez reżim Łukaszenki za patriotyzm. Przyjeżdżał do Gietrzwałdu, miejsca Objawień NMP, gdzie malował obrazy i napisał kopię ikony Matki Bożej Gietrzwałdzkiej, która wisi w kaplicy w Pałacu Prezydenckim w Warszawie.

Skromny, wielkiej Wiary w Boga, kochający Maryję, patriota, wielki artysta, zaprzyjaźniliśmy się, na zdjęciu Aleś ze mną, moją żoną i córką w trakcie pisania ikony dla prezydenta…

Odszedł tak, jak odchodzili Niezłomni, jak Bohater miłujący wolność…

Śpij Przyjacielu, niech Ci się Twoja wolna Ojczyzna przyśni. Matko Boża Gietrzwałdzka miej Go w swej Matczynej opiece…”

Przy swoim wpisie Bogusław Rogalski zamieścił zdjęcia oraz filmik, na którym śp. Aleś Puzskin został uwieczniony podczas pracy nad kopią ikony Matki Bożej Gietrzwaldzkiej.

Oto to nagranie:

Znadniemna.pl za  Facebook.com 

O śp. Alesiu Puszkinie wspominają jego znajomi i przyjaciele, których dzięki swojej aktywności artystycznej i otwarciu na innych ludzi, artysta miał sporo w rożnych krajach, również w Polsce. Nad Wisłą wybitny białoruski patriota i malarz przyjaźnił się między innymi z rodziną polityka oraz działacza polskiej wspólnoty

Korespondentka PAP Justyna Prus dostała wydany przez KGB Białorusi zakaz wjazdu do tego kraju na okres pięciu lat. Dziennikarka pracowała na Białorusi od 2016 roku.

Dokument informujący o zakazie wjazdu na okres 5 lat wręczyły Justynie Prus białoruskie służby graniczne podczas podjętej przez nią próby wyjazdu na Białoruś. Dziennikarka pracowała jako współpracowniczka, a następnie korespondentka PAP na Białorusi od 2016 roku (z kilkumiesięczną przerwą po czasowym anulowaniu akredytacji na przełomie lat 2020 i 2021). Justyna Prus relacjonowała wydarzenia polityczne i społeczne w tym kraju, opisywała też działalność polskiej mniejszości narodowej na Białorusi, informując między innymi o represjach wobec mieszkających na Białorusi Polaków.

Prus była na Białorusi w czasie masowych protestów wyborczych w 2020 roku, obserwowała też inspirowany przez władze w Mińsku kryzys migracyjny w 2021 roku.

Reporterka PAP przez cały okres swojej pracy na Białorusi regularnie przedłużała akredytację MSZ w Mińsku, której wymagają od zagranicznych dziennikarzy białoruskie przepisy.

W dokumentach przekazanych Prus nie wskazano konkretnej przyczyny odmowy wjazdu do kraju. Powołano się jedynie ogólnie na artykuł ustawy, regulujący przebywanie obywateli zagranicznych na Białorusi.

Jak informowaliśmy, 1 lipca białoruski dyktator Aleksander Łukaszenka podpisał ustawę, umożliwiającą zakaz pracy na Białorusi mediów z krajów, które podjęły „nieprzyjazne działania” wobec mediów białoruskich, czyli mediów propagandowych, obsługujących panującą w kraju dyktaturę.

Organizacje dziennikarskie wskazują, że Białoruś jest jednym z najbardziej niebezpiecznych miejsc pracy dla dziennikarzy. Po masowych protestach z lat 2020-21 władze zlikwidowały białoruskie media niezależne, a większość niezależnych dziennikarzy wyemigrowała z kraju.

W aresztach i więzieniach pod różnymi zarzutami (niepłacenie podatków, organizacja protestów, ekstremizm) przebywa obecnie 35 białoruskich reporterów.

W przypadku mediów zagranicznych wymogiem do pracy na Białorusi jest posiadanie akredytacji MSZ Białorusi.

Znadniemna.pl na podstawie PAP, fot.: facebook.com/justyna.pruswojciechowska

Korespondentka PAP Justyna Prus dostała wydany przez KGB Białorusi zakaz wjazdu do tego kraju na okres pięciu lat. Dziennikarka pracowała na Białorusi od 2016 roku. Dokument informujący o zakazie wjazdu na okres 5 lat wręczyły Justynie Prus białoruskie służby graniczne podczas podjętej przez nią próby wyjazdu

W nocy z 10 na 11 lipca na wydziale intensywnej terapii jednego z grodzieńskich szpitali współpracujących z Więzieniem nr 1 w Grodnie zmarł w niewyjaśnionych okolicznościach więzień polityczny reżimu Łukaszenki, znany białoruski artysta performer i malarz Aleś Puszkin.

O śmierci więźnia Łukaszenki poinformowała na facebooku jego żona Janina Demuch.

Wdowa po znanym białoruskim artyście nie podaje żadnych szczegółów związanych ze śmiercią 57-letniego mężczyzny. Tymczasem dziennikarzom z niezależnego białoruskiego portalu Mediazona.by udało się potwierdzić fakt śmierci więźnia politycznego w Więzieniu nr 1 Grodna, w którym Aleś Puszkin był przetrzymywany.

Aleś Puszkin to jeden z najbardziej zjawiskowych białoruskich artystów z okresu niepodległości Białorusi. Jest znany jako artysta, zdobiący wnętrza chrześcijańskich świątyń, zarówno prawosławnych, jak też katolickich.  W malarstwie olejnym zasłynął z cyklu portretów bohaterów białoruskiego odrodzenia narodowego. Za publiczną demonstrację podobizny jednego z nich, wojownika białoruskiego podziemia niepodległościowego z czasów II wojny światowej Jauhiena Żyhara, w marcu 2022 roku został skazany na pięć lat kolonii karnej za rzekomą „rehabilitację nazizmu”.

Publiczna demonstracja portretu Jauhiena Żyhara miała miejsce w grodzieńskim Centrum Życia Miejskiego, które prowadził znany dziennikarz Pawał Mażejka. Dzisiaj Mażejka wraz adwokatką Julią Jurgilewicz, (broniła m.in. Alesia Puszkina) jest  sądzony za „informowanie organizacji ekstremistycznych” o szczegółach działalności zawodowej adwokatki, między innymi – procesu sądowego Puszkina.

Zmarły malarz był też jednym z pierwszych białoruskich artystów, który odważył się na publiczną demonstrację niezgody z dyktatorską polityką Aleksandra Łukaszenki.  Najsłynniejszym aktem obywatelskiego sprzeciwu artysty był zrealizowany przez niego performance pt.  „Wózek gnoju dla Łukaszenki”. Akcja polegała na tym ,że artysta wysypał na dziedzińcu Administracji Prezydenta Republiki Białorusi  wózek z obornikiem.

Autorowi niniejszego tekstu poszczęściło się poznać osobiście śp. Alesia Puszkina.  Gościłem u niego w domu we wsi Bóbr, zbierając materiał do reportażu o tym, jak artysta namalował w miejscowej cerkwi fresk ze sceną Sądu Ostatecznego, w której jeden grzeszników, idących do piekła, do złudzenia przypomina Aleksandra Łukaszenkę.

Fragment fresku ze sceną Sądu Ostatecznego w cerkwi w Bobrze. W kolejce grzeszników, idących do piekła, widać mężczyznę, przypominającego białoruskiego dyktatora Aleksandra Łukaszenkę, fot.: facebook.com

Aleś Puszkin, wbrew opinii, że jako  białoruski nacjonalista, jest  nietolerancyjny wobec przedstawicieli innych narodowości, okazał się niezwykle otwartym i empatycznym człowiekiem.

Po tamtym spotkaniu przy każdej okazji przekazywaliśmy sobie nawzajem pozdrowienia, a kiedy redagowałem w podziemiu gazetę prześladowanego Związku Polaków na Białorusi „Głos znad Niemna na uchodźstwie”, artysta bez zastanowienia przesłał do publikacji  w zakazanej przez reżim gazecie słowa poparcia dla Polaków, prześladowanych przez reżim Łukaszenki.

Niech Dobry Bóg przyjmie śp. Alesia Puszkina do Swojego Królestwa!

 Andrzej Pisalnik/Znadniemna.pl, fot.: https://www.facebook.com/ales.pushkin

W nocy z 10 na 11 lipca na wydziale intensywnej terapii jednego z grodzieńskich szpitali współpracujących z Więzieniem nr 1 w Grodnie zmarł w niewyjaśnionych okolicznościach więzień polityczny reżimu Łukaszenki, znany białoruski artysta performer i malarz Aleś Puszkin. O śmierci więźnia Łukaszenki poinformowała na facebooku jego

Przejdź do treści