HomeStandard Blog Whole Post (Page 84)

Organizacja Freedom House, broniąca prawa człowieka i monitorująca stan demokracji na świecie, opublikowała raport pt. „Narody w okresie przejściowym 2023” na temat przemian demokratycznych, zachodzących w 29 państwach Europy Wschodniej, Kaukazu oraz Azji Środkowej, należących niegdyś do bloku socjalistycznego i będących satelitami bądź składową częścią ZSRR.

Białorusi w raporcie Freedom House przyznano jeden z najniższych możliwych wskaźników stanu demokracji – 1,11 punktu (dla porównania: Albania ma ten wskaźnik na poziomie 3,79 punktów, a Estonia aż 6,00 punktów). Panujący na Białorusi ustrój scharakteryzowano jako „konsolidowany reżim autorytarny”.

Identycznie, jak na Białorusi, oceniona została w raporcie sytuacja ustrojowa i polityczna Rosji (wskaźnik stanu demokracji w państwie Putina stanowi 1,11 punktu ).

Analitycy Freedom House znaczną część raportu poświęcili wojnie Kremla, prowadzonej przeciwko Ukrainie i następstwom, jakie ten konflikt ma dla innych krajów. Oto jak oceniony został wpływ wojny na Białoruś: „Wojna Moskwy szczególnie, ale istotnie odbiła się na Białorusi, która szybko zmienia się w kolonię putinowskiego projektu imperialnego. Rosyjscy wojskowi wykorzystywali białoruskie terytorium do pierwszych ataków na północną Ukrainą, i od tego czasu Białoruś znajdowała się pod nadzwyczajną presją, wymuszającą na niej zrzeczenie się znacznej części suwerenności oraz wzięcie bardziej bezpośredniego udziału w inwazji. Tymczasem Aleksander Łukaszenka, który swoim panowaniem jest zobowiązany wsparciu Rosji, po swojej fałszywej reelekcji w 2020 roku, zastosował wiele środków represji wewnętrznych, stosowanych w Rosji. Przetestował także nowe metody, przywłaszczając „środki solidarności”, ofiarowane przez obywateli na rzecz białoruskiego ruchu demokratycznego i przekierowując je do organizacji kontrolowanych przez państwo” – czytamy w raporcie.

W całości raport Freedom House jest dostępny w języku angielskim na stronie tej organizacji: Freedomhouse.org 

Znadniemna.pl na podstawie Svaboda.org, ilustracja – logo Freedom House, źródło: Facebook.com/FreedomHouseDC

Organizacja Freedom House, broniąca prawa człowieka i monitorująca stan demokracji na świecie, opublikowała raport pt. „Narody w okresie przejściowym 2023” na temat przemian demokratycznych, zachodzących w 29 państwach Europy Wschodniej, Kaukazu oraz Azji Środkowej, należących niegdyś do bloku socjalistycznego i będących satelitami bądź składową częścią

Zaplanowane na 26 maja w Sądzie Najwyższym Białorusi rozpatrzenie skargi apelacyjnej Andrzeja Poczobuta na wyrok 8 lat pozbawienia wolności, wydany przez Sąd Obwodowy w Grodnie, odbędzie się za zamkniętymi drzwiami. Informuje o tym, powołując się witrynę internetową sądu Białoruskie Stowarzyszenie Dziennikarzy (BAŻ).

Według organizacji dziennikarskiej proces apelacyjny poprowadzi sędzia Sądu Najwyższego Republiki Białorusi Ihar Lubawicki. Jest on znany z tego, że w ubiegłym roku został odznaczony  przez białoruskiego dyktatora Aleksandra Łukaszenkę Orderem Honoru za „wkład w umacnianie państwa i społeczeństwa demokratycznego”. To właśnie sędzia Lubawicki skazał na 14 lat pozbawienia wolności innego więźnia politycznego – opozycyjnego bankiera i niedoszłego rywala Łukaszenki w wyborach prezydenckich Wiktara Babarykę.

Z informacji, anonsujących rozprawę apelacyjną Andrzeja Poczobuta w Sądzie Najwyższym Białorusi wynika, że podczas posiedzenia sądowego adwokat dziennikarza i działacza polskiej mniejszości narodowej zażąda rewizji wyroku wieloletniego więzienia, wydanego przez sąd pierwszej instancji za rzekome „podżeganie do nienawiści narodowej, religijnej oraz innej”, a także za „nawoływanie do sankcji, skierowanych na wyrządzenie szkody bezpieczeństwu narodowemu Republiki Białorusi”.

Sam więzień polityczny nie będzie obecny na sali sądowej w czasie rozpatrzenia apelacji. Na werdykt Sądu Najwyższego będzie czekał  tam gdzie przebywa obecnie – w celi Więzienia nr 1 Grodna. Jeśli sąd nie zadowoli skargi Polaka, to z grodzieńskiego więzienia zostanie on przeniesiony do  jednej z kolonii karnych o zaostrzonym rygorze.

Znadniemna.pl na podstawie Baj.by, fot.: sb.by

Zaplanowane na 26 maja w Sądzie Najwyższym Białorusi rozpatrzenie skargi apelacyjnej Andrzeja Poczobuta na wyrok 8 lat pozbawienia wolności, wydany przez Sąd Obwodowy w Grodnie, odbędzie się za zamkniętymi drzwiami. Informuje o tym, powołując się witrynę internetową sądu Białoruskie Stowarzyszenie Dziennikarzy (BAŻ). Według organizacji dziennikarskiej proces

22 maja 1888 roku w Grodnie urodził się dwukrotny reprezentant Polski i jednokrotny – Rosji w Igrzyskach Olimpijskich, brązowy medalista Olimpiady w Amsterdamie (1928), znakomity jeździec i podpułkownik Wojska Polskiego Karol Rómmel.

Olimpijczyk z Grodna pochodził ze starej kurlandzkiej szlachty. Urodził się w rodzinie Karola Aleksandra Rummela (1855–1917), generała rosyjskiej armii i Marii z Marcinkiewiczów.

Jego starszym bratem był generał dywizji Wojska Polskiego Juliusz Rómmel (1881-1967). W roku 1918 Karol pod wpływem brata Juliusza zmienił pisownię rodowego nazwiska, zastępując w nim „u” literą „ó”.

Generał Juliusz Rómmel, starszy brat Karola, również urodzony grodnianin, fot.: Wikipedia Commons

Karol Rómmel, jeszcze jako Rummel w 1906 roku ukończył Korpus Kadetów w Odessie, po którym został absolwentem Pawłowskiej Junkerskiej Szkoły Piechoty w Petersburgu, studiując tamże malarstwo i rysunek na Akademii Sztuk Pięknych. Razem z braćmi Juliuszem, Wilhelmem, Waldemarem i Janem nasz bohater pełnił zawodową służbę wojskową w Armii Imperium Rosyjskiego. W 1914 roku w stopniu rotmistrza służył w 14. Małorosyjskim pułku kirasjerów/dragonów w Kaliszu. Z armii rosyjskiej odszedł w roku 1917 w stopniu pułkownika.

W roku 1919 Karol Rómmel wstąpił do Wojska Polskiego, w którym został zweryfikowany w lipcu tegoż roku w stopniu majora.

Podczas wojny polsko-bolszewickiej dowodził 8. pułkiem ułanów. Następnie był instruktorem jazdy w szkołach oficerskich kawalerii w Przemyślu, Starej Wsi i w Centrum Wyszkolenia Kawalerii w Grudziądzu.

W roku 1924 urodzony grodnianin pełnił służbę w 1. pułku szwoleżerów Józefa Piłsudskiego w Warszawie. Z dniem 31 grudnia 1929 roku przeniesiono go w stan spoczynku.

Grupa oficerów kawalerii – widoczni od lewej: rtm. Adam Królikiewicz, por. Władysław Zgorzelski, rtm. Henryk Dobrzański, ppłk. Karol Rómmel, rtm Zdzisław Dziadulski, por. Kazimierz Szosland, rtm. Edmund Chojecki. Reprodukcja., fot.: Narcyz Witczak-Witaczyński/Wikipedia Commons

Karol Rómmel wyczynowo uprawiał jeździectwo sportowe. Trzykrotnie brał udział w Igrzyskach Olimpijskich.

Na Igrzyskach Olimpijskich w Sztokholmie w roku 1912, startował jeszcze w reprezentacji Rosji, Wówczas był o krok od złotego medalu w skokach przez przeszkody. Pod koniec bezbłędnego drugiego przejazdu, jego koń Siablik pośliznął się na mokrym podłożu (ostatnia przeszkodą był rów z wodą) i upadł, a Rómmel złamał sześć żeber: mimo to wsiadł na konia i półprzytomny dokończył występ. Został sklasyfikowany na 15. miejscu. Postawa i wola walki jeźdźca zyskały wielki aplauz publiczności, a król Szwecji Gustaw V odwiedził go w szpitalu i wręczył mu kopię złotego medalu olimpijskiego.

Na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu w roku 1924, już jako reprezentant Polski, zajął w skokach przez przeszkody indywidualnie 10. miejsce, a z drużyną – 6. miejsce (jego ówcześni partnerzy drużynowi to: Zdzisław Dziadulski, Adam Królikiewicz, Kazimierz Szosland), natomiast w kategorii WKKW (Wszechstronny Konkurs Konia Wierzchowego) przyznano mu indywidualne 10. miejsce, a jego drużyna uplasowała na 7. Miejscu. Karol Rómmel był wtedy organizatorem i w istocie trenerem polskiej ekipy jeździeckiej.

Karol Rómmel, 1934 rok, fot.: Wikipedia Commons

Pod koniec kariery sportowej na Igrzyskach Olimpijskich w Amsterdamie w roku 1928 doświadczony jeździec zdobył wreszcie medal olimpijski. Startując na koniu Donneuse, w WKKW indywidualnie zajął wprawdzie dalekie, 26. miejsce, ale drużyna grodnianina (partnerzy: Michał Woysym-Antoniewicz i Józef Trenkwald) zdobyła wówczas brązowy medal. Tym razem naszemu bohaterowi dopisało szczęście – cross był niezwykle trudny i ukończyły go w komplecie tylko reprezentacje Holandii, Norwegii oraz Polski, co zapewniło Polakom medal, mimo iż indywidualnie zajęli 15., 25. i 26. miejsce. Zawody ukończyło wtedy 28 jeźdźców na 46 startujących.

W Plebiscycie Przeglądu Sportowego w roku 1927 Karol Rómmel zajął drugie miejsce.

W roku 1931, po ukończeniu kariery olimpijskiej, trzykrotny olimpijczyk na koniu Caraibe brał udział w sławnej gonitwie Wielka Pardubicka (przeszkodowy wyścig konny, który rozgrywany jest corocznie od 1874 roku w Pardubicach w Czechach, w drugą niedzielę października). Wyścigu Karol Rómmel, niestety nie ukończył. Na trasie miał trzy upadki, a następnie koń odmówił skoku.

Karierę sportową Karol Rómmel łączył z pracą trenerską. W okresie międzywojennym był trenerem polskich jeźdźców, przygotowujących się do Igrzysk Olimpijskich.

W czasie II wojny światowej sławny jeździec był więziony w niemieckich obozach koncentracyjnych KL Dachau i KL Gusen I (Mauthausen). Po wojnie pracował jako trener (m.in. w Sopocie), a pod jego opieką wyrosło wielu wybitnych polskich jeźdźców.

Urodzony grodnianin występował także w filmach jako konsultant i aktor niezawodowy. Przyczynił się do powstania takich filmów jak: „Lotna”, „Krzyżacy”, „Milczenie” i „Tarpany”).

Karol Rómmel zmarł 7 marca 1967 w Elblągu. Pochowany został na Centralnym Cmentarzu Srebrzysko w Gdańsku-Wrzeszczu (rejon XII, taras III-1-8/9).

Grób Karola Rómmela i jego żony Marii Rómmlowej na Cmentarzu Srebrzysko w Gdańsku-Wrzeszczu, Stan z dnia 12 czerwca 2022 roku, fot.: Wikipedia,org

Znadniemna.pl na podstawie Wikipedia.org

22 maja 1888 roku w Grodnie urodził się dwukrotny reprezentant Polski i jednokrotny - Rosji w Igrzyskach Olimpijskich, brązowy medalista Olimpiady w Amsterdamie (1928), znakomity jeździec i podpułkownik Wojska Polskiego Karol Rómmel. Olimpijczyk z Grodna pochodził ze starej kurlandzkiej szlachty. Urodził się w rodzinie Karola Aleksandra

Dzisiaj opozycyjny bloger portalu NEXTA Raman Pratasiewicz został ułaskawiony. Na początku maja sąd w Mińsku skazał go na 8 lat więzienia. 

– Właśnie podpisałem wszystkie odpowiednie dokumenty, które mnie ułaskawiają. To oczywiście świetna wiadomość – powiedział Pratasiewicz agencji informacyjnej Bełta.

Raman Pratasiewicz to opozycyjny dziennikarz oraz były redaktor naczelny opozycyjnego kanału NEXTA, który otwarcie krytykował Aleksandra Łukaszenkę i odegrał ważną rolę w czasie ogromnych protestów w 2020 roku. Opozycjonista został aresztowany w 2021 roku. Samolot linii Ryanair, na którego pokładzie się znajdował, został zmuszony do lądowania w Mińsku.

Wraz z Pratasiewiczem w 2021 roku zatrzymana została obywatelka Rosji, Sofia Sapieha, jego ówczesna partnerka. Sapieha została skazana przez białoruski sąd na sześć lat pozbawienia wolności. Władze wydały zgodę na jej ekstradycję do Rosji.

Przypomnijmy, że sąd w Mińsku 3 maja br. ogłosił wyrok w głośnej sprawie redaktorów opozycyjnego kanału NEXTA. Raman Pratasiewicz został skazany na 8 lat pozbawienia wolności, dwaj redaktorzy Sciapan Puciła i Jan Rudzik otrzymali zaocznie kary 20 i 19 lat więzienia.

Wczoraj o uwolnienie wszystkich więźniów politycznych, w tym naszego kolegi Andrzeja Poczobuta, dziennikarza i działacza Związku Polaków na Białorusi ponownie do władz Białorusi zaapelowało polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Sąd Najwyższy Białorusi w Mińsku na 26 maja wyznaczył termin rozpatrzenia apelacji od wyroku, złożonej przez Andrzeja Poczobuta.

Jak poinformował szef unijnej dyplomacji Josep Borrell, na Białorusi wciąż przetrzymywanych jest 1500 więźniów politycznych.

– Wczoraj był Międzynarodowy Dzień Solidarności z Więźniami Politycznymi na Białorusi. Mówimy o 1500 osobach, które przebywają w więzieniach i są w bardzo złej sytuacji. Musimy o nich pamiętać, musimy ich wspierać, musimy kontynuować wywieranie presji na reżim Alaksandra Łukaszenki – oświadczył Borrell.

Znadniemna.pl/Fot.: twitter.com

Dzisiaj opozycyjny bloger portalu NEXTA Raman Pratasiewicz został ułaskawiony. Na początku maja sąd w Mińsku skazał go na 8 lat więzienia.  - Właśnie podpisałem wszystkie odpowiednie dokumenty, które mnie ułaskawiają. To oczywiście świetna wiadomość - powiedział Pratasiewicz agencji informacyjnej Bełta. Raman Pratasiewicz to opozycyjny dziennikarz oraz były

 – Proszę pozdrowić wszystkich rodaków na Białorusi – powiedział w rozmowie z redaktorami mediów Związku Polaków na Białorusi Iness Todryk-Pisalnik i Andrzejem Pisalnikiem Czesław Michniewicz, były selekcjoner reprezentacji Polski w piłce nożnej, urodzony w Brzozówce na Białorusi.

Do spotkania dziennikarzy z Białorusi z trenerem, któremu polska reprezentacja zawdzięcza wejście do fazy play off ostatniego mundialu w Katarze, odbyło się w Sopocie przy okazji meczu towarzyskiego między drużyną prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego oraz drużyną legendarnego polskiego bramkarza, byłego reprezentanta Polski i futbolisty Manchesteru United Tomasza Kuszczaka. W roli trenera drużynę Tomasza Kuszczaka, w której obok niego zagrali także inni byli piłkarze polskiej reprezentacji, poprowadził do sportowego starcia z sopocianami właśnie nasz krajan.

Czesław Michniewicz, trener drużyny byłego reprezentanta Polski Tomasza Kuszczaka wita kapitana drużyny sopocian, prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego

Czesław Michniewicz, witając rodaków z Białorusi, nie ukrywał, że darzy wielką sympatią rodaków, zamieszkałych za wschodnią granicą Polski. – Kiedy pracowałem w Białymstoku (na stanowisku trenera Jagiellonii Białystok – red.), to mieliśmy regularne kontakty z grodzieńskim klubem piłkarskim „Niemen”. Pozwalało to na częste odwiedzanie grodu nad Niemnem – wyznał pochodzącym z Grodna redaktorom mediów ZPB wybitny trener piłkarski. Wspominał też inne miejscowości, które lubił odwiedzać podczas wypadów na Białoruś. Były ro między innymi: rodzinna dla Czesława Michniewicza Brzozówka, ale także Wawiórka, na cmentarzu w której pochowani są pradziadkowie byłego selekcjonera reprezentacji Polski.

Rozmówca redaktorów z Grodna nie krył rozczarowania tym, że współczesna sytuacja polityczna na Białorusi sprawia, iż podróże za wschodnią granicę Polski stały się niebezpieczne. Urodzony brzozowianin podzielił się niepokojem z powodu drakońskiego wyroku, wydanego przez reżim na naszego kolegę Andrzeja Poczobuta. Wyraził także nadzieję na to, że nieprzyjazna Polakom atmosfera nie potrwa na Białorusi długo i wkrótce za wschodnią granicą nastąpią zmiany, które pozwolą wznowić podróże w strony, gdzie malowniczo płynie Niemen – rzeka, głęboko zakorzeniona w polskiej kulturze i będąca symbolem piękna polskiej przyrody kresowej.

– Proszę pozdrowić wszystkich rodaków na Białorusi – tymi słowami zakończył obcowanie z redaktorami mediów ZPB niezwykle ciepły i wrażliwy rozmówca, jakim okazał się kresowianin Czesław Michniewicz.

Z radością wykonujemy prośbę naszego znakomitego krajana i przekazujemy Państwu

SERDECZNE POZDROWIENIA OD CZESŁAWA MICHNIEWICZA!

Znadniemna.pl

 - Proszę pozdrowić wszystkich rodaków na Białorusi – powiedział w rozmowie z redaktorami mediów Związku Polaków na Białorusi Iness Todryk-Pisalnik i Andrzejem Pisalnikiem Czesław Michniewicz, były selekcjoner reprezentacji Polski w piłce nożnej, urodzony w Brzozówce na Białorusi. Do spotkania dziennikarzy z Białorusi z trenerem, któremu polska

Wczoraj, w Dniu Solidarności z Białoruskimi Więźniami Politycznymi, międzynarodowa organizacja Pen International, zrzeszająca światowej sławy pisarzy i publicystów, wystosowała list otwarty z żądaniem uwolnienia laureata Nagrody Nobla Alesia Bialackiego i innych białoruskich więźniów politycznych.

List pisarzy został podpisany przez stu trzech laureatów Nagrody Nobla w dziedzinach: literatury, ekonomii, fizyki, chemii, fizjologii i medycyny, a także laureatów Pokojowej Nagrody Nobla. Wśród sygnatariuszy listu znalazła się białoruska noblistka w dziedzinie literatury z 2015 roku Swietłana Aleksijewicz.

„Bialacki jest symbolem nadziei i inspiracji dla obrońców praw człowieka na całym świecie, a sam świat zasługuje na to, by usłyszeć głos Bialackiego. On znalazł w sobie odwagę, żeby wystąpić przeciwko Aleksandrowi Łukaszence, przeciwko jego okrutnym, bezlitosnym i systematycznym represjom wobec narodu białoruskiego” – czytamy w liście otwartym noblistów, którzy wezwali również do natychmiastowego uwolnienia innych białoruskich obrońców praw człowieka: Marfy Rabkowej, Walentina Stefanowicza, Władimira Łabkowicza, Leonida Sudalenko, Andrieja Czepiuka i innych członków Centrum Obrony Praw człowieka „Wiasna”.

„Wspieramy pisarzy, dziennikarzy, pracowników kultury, obrońców praw człowieka i wszystkich tych obywateli Białorusi, którzy odsiadują wyroki więzienia za pokojowe wyrażanie swoich poglądów i demonstrowanie prawdy. Wspieramy odważny naród białoruski, którzy nadal walczy o swoje prawa” – piszą nobliści.

Na zakończenie listu otwartego laureaci zacytowali samego Alesia Bialackiego, który lubił przypominać, że „po zimie zawsze przychodzi wiosna”.

Znadniemna.pl za nashaniva.com

Wczoraj, w Dniu Solidarności z Białoruskimi Więźniami Politycznymi, międzynarodowa organizacja Pen International, zrzeszająca światowej sławy pisarzy i publicystów, wystosowała list otwarty z żądaniem uwolnienia laureata Nagrody Nobla Alesia Bialackiego i innych białoruskich więźniów politycznych. List pisarzy został podpisany przez stu trzech laureatów Nagrody Nobla w dziedzinach:

O uwolnienie wszystkich więźniów politycznych, w tym Andrzeja Poczobuta, ponownie do władz w Miński zaapelowało polskie MSZ. Resort przypomniał, że w niedzielę przypada Dzień Więźnia Politycznego,  a według MSZ RP taki status ma obecnie na Białorusi niemal 1,5 tysiąca osób.

„Niemal 1500 osób posiada na Białorusi status więźnia politycznego. W przypadający dziś Dzień Więźnia Politycznego ponownie wzywamy władze w Mińsku do uwolnienia wszystkich zatrzymanych, w tym A. Poczobuta, oraz do zaprzestania dalszych represji” – oświadczyło na Twitterze polskie MSZ.

W rzeczywistości  liczba politycznych zakładników reżimu Łukaszenki przybywa na Białorusi w tak  szybkim tempie, że wedle aktualnego stanu obrońcy praw człowieka nadali status więźnia politycznego już ponad, 1,5 tys. osobom, a konkretnie  – 1525-ciu więźniom reżimu.

 Jednym z więźniów politycznych jest działacz polskiej mniejszości narodowej na Białorusi, dziennikarz polskich mediów Andrzej Poczobut.

W lutym białoruskie władze w politycznym procesie zarzuciły Poczobutowi „wzniecanie nienawiści” i skazały na osiem lat więzienia. Poczobut był namawiany do  poproszenia Aleksandra Łukaszenki z prośbą o ułaskawienie, jednak kategorycznie odmówił .

Obecnie Poczobut przebywa w areszcie więzienia nr 1 w Grodnie, gdzie oczekuje na termin rozprawy apelacyjnej do wyroku ogłoszonego 9 lutego. Odbędzie się ona przed Sądem Najwyższym.

Strona polska domaga się uwolnienia Poczobuta i zdjęcia z niego politycznie motywowanych, nieprawdziwych zarzutów. W dzień po jego skazaniu władze RP podjęły decyzję o zamknięciu przejścia granicznego w Bobrownikach ze względu „na ważny interes bezpieczeństwa państwa”, później wprowadzono kolejne ograniczenia na granicy z Białorusią. MSWiA oświadczyło następnie, że jeśli Poczobut zostanie uwolniony, to przejścia zostaną otwarte. MSZ zapewnia, że stale prowadzi działania na rzecz uwolnienia Poczobuta.

Znadniemna.pl za PAP, na zdjęciu: Andrzej Poczobut, fot.: Twitter/PAP

O uwolnienie wszystkich więźniów politycznych, w tym Andrzeja Poczobuta, ponownie do władz w Miński zaapelowało polskie MSZ. Resort przypomniał, że w niedzielę przypada Dzień Więźnia Politycznego,  a według MSZ RP taki status ma obecnie na Białorusi niemal 1,5 tysiąca osób. "Niemal 1500 osób posiada na Białorusi

Resort Sprawiedliwości Białorusi postanowił zlikwidować działające na Grodzieńszczyźnie Rejonowe Zjednoczenie Społeczne „Oszmiańska Wspólnota Cygańska”. Rozprawa likwidacyjna w Sądzie Obwodowym Grodna wyznaczona została na 26 maja.

Organizacja Romów, zamieszkujących ziemię oszmiańską, oficjalnie istnieje już dwadzieścia lat – została zarejestrowana w 2003 roku. Jest to jedno z najmniejszych pod względem liczby członków zjednoczeń narodowościowych w obwodzie grodzieńskim. Według stanu na 1 stycznia ubiegłego roku „Wspólnota” liczyła zaledwie 22 członków, osiem osób mniej niż w roku 2014, kiedy na liście organizacji figurowało trzydzieści nazwisk.

Ostatnie lata charakteryzują się nie tylko spadkiem liczby członków „Oszmiańskiej Wspólnoty Cygańskiej”. Zjednoczenie zaprzestało także organizowania jakichkolwiek przedsięwzięć.

Prezesem organizacji, a zarazem miejscowym baronem cygańskim jest Artur Jahorau. Kierowaną przez niego organizację na organizowanych w Grodnie Festiwalach Kultur Narodowościowych reprezentował zespół piosenki cygańskiej „Dżana Roma”.

Wedle oficjalnych statystyk na ziemi oszmiańskiej mieszka obecnie nieco ponad 200 Romów. W całej Białorusi, wedle spisu ludności 2009 roku, liczba przedstawicieli tej narodowości wynosi 7079.

Według doniesień medialnych, w strukturach siłowych Białorusi istnieje nieoficjalny program dyskryminujący białoruskich Romów. Inicjatywa społeczna Romaintegration potwierdza fakt istnienia takiego programu i ujawnia, że 80 procent białoruskich Romów było zatrzymywanych przez milicję, która wielokrotnie poddawała zatrzymanych procedurze pobierania odcisków palców.

Romowie to już trzecia po Polakach i Litwinach mniejszość narodowa, której struktury są likwidowane w obwodzie grodzieńskim przez reżim panujący na Białorusi.

Znadniemna.pl na podstawie Hrodna.life, Na zdjęciu: występ zespołu „Dżana Roma” na Festiwalu Kultur Narodowościowych w Grodnie, fot.: „Grodzieńska Prawda”

Resort Sprawiedliwości Białorusi postanowił zlikwidować działające na Grodzieńszczyźnie Rejonowe Zjednoczenie Społeczne „Oszmiańska Wspólnota Cygańska”. Rozprawa likwidacyjna w Sądzie Obwodowym Grodna wyznaczona została na 26 maja. Organizacja Romów, zamieszkujących ziemię oszmiańską, oficjalnie istnieje już dwadzieścia lat – została zarejestrowana w 2003 roku. Jest to jedno z najmniejszych

Dzisiaj, 21 maja,  z inicjatywy Centrum Obrony Praw Człowieka „Wiasna” już drugi rok z rzędu obchodzony jest Dzień Solidarności z Więźniami Politycznymi na Białorusi. Data przypomnienia światu o bezwinnie cierpiących ofiarach łukaszenkowskiego reżimu nie jest przypadkowa. 21 maja 2021 roku w kolonii karnej w Szkłowie w okolicznościach, wskazujących na popełnienie zbrodni zabójstwa przez personel kolonii karnej, życie stracił białoruski działacz opozycyjny Witold Aszurak.

Męczeńska śmierć Witolda Aszurka nie doprowadziła do opamiętania się oprawców łukaszenkowskiego reżimu. Niespełna dwa lata po zabójstwie Witolda Aszurka , 7 maja 2023 roku w witebskiej kolonii karnej nr 3 zmarł kolejny więzień polityczny – Mikałaj Klimowicz. Mężczyzna został wysłany do łagru, mimo stwierdzonej niepełnosprawności oraz tego, że był po udarze i operacji serca.

Tysiące więźniów politycznych

Według danych zgromadzonych przez Centrum Obrony Praw Człowieka „Wiasna” na Białorusi jest obecnie co najmniej 1525 więźniów politycznych. Obrońcy praw człowieka zastrzegają jednak, że ta liczba może być zaniżona nawet kilkakrotnie, gdyż dostęp do informacji w sprawie skazanych i osadzonych w białoruskich więzieniach, aresztach i koloniach karnych jest bardzo utrudniony. Organizacje praw człowieka nie mają możliwości prowadzenia działalności, monitoringu represji na Białorusi. Ocenia się, że aktualnie więźniów politycznych może być na Białorusi ok. 5 tysięcy. Z wieloma z nich od miesięcy nie ma kontaktu, nie wiadomo co się z nimi dzieje – blokowany jest przepływ korespondencji do nich i od nich. O problemach w komunikowaniu się z bliskimi informuje wiele rodzin więźniów politycznych. Niektórzy nie mają informacji od swoich bliskich przez kilkadziesiąt dni, 90 dni albo dłużej i dotyczy to nawet takich osób, które są znane na całym świecie, w tym laureata Nagrody Nobla Alesia Białackiego.

Znajdujący się za kratami krytycy panującego na Białorusi reżimu są skazywani na długie wyroki, sięgające nawet do 20 lat więzienia. Wśród nich są: prodemokratyczni działacze polityczni, aktywiści społeczni, działający na rzecz niezależności Białorusi, osoby ważne dla białoruskiej kultury, twórcy, intelektualiści, dziennikarze, lekarze, zwykli ludzie, którzy brali udział w protestach albo prezentowali swoje zdanie w sieciach społecznościowych.

Za kratami znajdują się m.in.: działacz Związku Polaków na Białorusi i dziennikarz Andrzej Poczobut, liderzy głównych opozycyjnych ugrupowań opozycyjnych, jak Paweł Siewiaryniec, Mikoła Statkiewicz, Ryhor Kastusiou, Wiktar Babaryka, blogerzy, jak Ihar Łosik, Eduard Palczys, Siarhiej Cichanouski, działacze na rzecz kultury białoruskiej, jak Paweł Bieławus, dziennikarze, jak współpracowniczki Biełsatu Kaciaryna Andrejewa, czy Iryna Słaunikawa, obrońcy praw człowieka, jak Marfa Rabkowa, Walancin Stefanowcz, filozof Uładzimir Mackiewicz, politolog i literaturoznawca Alaksandr Fiaduta, niezależni związkowcy.

To tylko garść nazwisk osób znanych i zasłużonych dla rozwoju białoruskiej kultury i świadomości narodowej. Więzione przez reżim Łukaszenki są także osoby, oskarżane o tzw. partyzantkę kolejową, uprawianą przeciwko wojnie na Ukrainie, prowadzonej przez putinowską Rosję.

Drugi Dzień Solidarności z Więźniami Politycznymi na Białorusi jest szeroko obchodzony przez białoruską diasporę, rozsianą po całym świecie. Do udziału w wydarzeniach wzywają czołowi białoruscy działacze emigracyjni, w tym liderka białoruskiej opozycji Swiatłana Cichanouska.

Wiece, pikiety i spotkania z okazji Dnia Solidarności z Więźniami Politycznymi na Białorusi odbywają się w ten weekend we wszystkich większych miastach Polski, w których działa diaspora białoruska: Warszawie, Białymstoku, Wrocławiu, Trójmieście i innych miejscowościach oraz aglomeracjach.

Śp. Witold Aszurak i śp. Mikołaj Klimowicz – patronami Dnia Solidarności z Więźniami Politycznymi

Jednym z organizatorów przedsięwzięć, przypominających o dramatycznej sytuacji więźniów politycznych na Białorusi, jest Wiaczesław Siwczyk, białoruski działacz opozycyjny z Ruchu Solidarności „Razem”.

W rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl białoruski działacz opowiedział o ofiarach reżimu Łukaszenki śp. Witoldzie Aszurku i śp. Mikołaju Klimowiczu, którzy patronują drugim już obchodom Dnia Solidarności z Więźniami Politycznymi na Białorusi.

– Witold Aszurak był znanym działaczem opozycji. Był jednym z liderów demokratycznego ruchu Grodzieńszczyzny. Był koordynatorem obwodowym demokratycznego, proeuropejskiego ruchu „O wolność”. Był liderem protestów społecznych, które odbywały się w Lidzie i w regionie Lidy. Sam pochodził z miejscowości Brzozówka, która znajduje się niedaleko od Lidy. Absolutnie bezprawnie został skazany na 5 lat kolonii karnej. Obecnie władze Białorusi czują się bardzo pewnie, bezkarnie. Oczywiście nie wszczęto żadnej sprawy karnej w sprawie jego śmierci – opowiedział portalowi PolskieRadio24.pl Wiaczesław Siwczyk.

Jak dodał, dopiero po zmianie władzy na Białorusi będą zbadane wszystkie okoliczności tych zdarzeń.

Mówiąc o Mikołaju Klimowiczu działacz opozycyjny stwierdził, że śmierć Witolda Aszurka nie spowodowała opamiętania się łukaszenkowskich oprawców, którzy wciąż nieludzko traktują ludzi, wtrącanych do więzień, aresztów i kierowanych do kolonii karnych.

– Potwierdzeniem tego jest śmierć 61-letniego blogera, aktywisty, Mikołaja Klimowicza w Witebsku. Miał drugą grupę inwalidzką. I piński sędzia, i cały ten system władzy dobrze rozumieli, że jeśli skażą go na rok więzienia, to praktycznie go zabiją. Za śmierć Mikołaja odpowiadają i sędzia Andrej Byczyła, i prokurator, i inni współpracownicy struktur siłowych, którzy są teraz za poza kadrem, możliwie także KGB i GUBOPiK, które przez te wszystkie lata represjonują aktywistów – oceniał działacz opozycyjny.

Wiaczesław Siwczyk dodał, że ostatnie 20 lat rządów Alaksandra Łukaszenki musiały być trudne dla Mikołaja Klimowicza. I podkreślił, że sam bloger uprzedzał, iż pobyt w więzieniu zakończy się dla niego śmiercią.

Mikołaj Klimowicz już wcześniej był sądzony za krytykę rosyjskiego zbrodniarza – Putina. Został wówczas aresztowany i już wtedy o mało nie stracił życia. Jak podaje wydawnictwo „Nowy Czas”, w grudniu 2022 roku 61-letni Mik0łaj Klimowicz opowiadał kanałowi „Pozirk” na Youtube o tym, jak dzień wcześniej został zatrzymany przez GUBAZiK za wpis na portalu społecznościowym Odnoklassniki ( rosyjski odpowiednik „Naszej klasy” – red.) W datowanym 13 grudnia 2022 r. wpisie Putin był ubrany w mundur SS, a za nim widniała swastyka. Obraz miał podpis „Faszyści to ci, którzy atakują obce kraje, a nie ci, którzy bronią swojej ojczyzny”.

– Rejestruję się w sieciach społecznościowych jako Mikoła Wieriesień. Zastanawiam się, jak GUBAZiK znalazł mnie pod tym pseudonimem… Zostałem zatrzymany z powodu moich proukraińskich poglądów. Sprzeciwiłem się wojnie, można powiedzieć, bardzo gwałtownie – wspominał w rozmowie z „Pozirkiem” Mikołaj Klimowicz.

Według „Nowego Czasu” Klimowiczowi kazano nagrać trzy wideo z samokrytyką. Został wówczas osadzony w areszcie. Poczuł się źle, prosił o karetkę, ale dopiero trzeciego dnia zgodzono się na dopuszczenie do niego lekarzy.

– Zawieźli mnie do szpitala, gdzie udzielili mi pierwszej pomocy. Ochroniarzom powiedzieli: inaczej może nie dożyć do rana – wyjaśniał mediom prześladowany bloger.

– Warunki w więzieniach są straszliwe to kolejna tortura. Białorusini muszą robić teraz wszystko, żeby sytuacja w kraju się zmieniła. Na Białorusi jest już ponad 1500 więźniów politycznych i wielu takich, o których nie wiemy. Konieczna jest pełna izolacja Rosji Putina, bo bez Putina reżim Łukaszenki się nie utrzymałby się na Białorusi. Do tego trzeba przypomnieć, że w lipcu Putin zamierza rozmieścić na Białorusi broń atomową – zaznaczył w rozmowie PolskieRadio24.pl Siwczyk.

Białoruski działacz przypomniał, że obecnie przez wiele dni nie ma żadnych wieści o  większości więźniów politycznych  na Białorusi.

– Jak w czasach stalinowskich docierają do nas tylko skrawki informacji, bo obrońcy praw człowieka obecnie nie mają żadnych możliwości działania – zauważył rozmówca rozgłośni. Podkreślił, że oficjalnie podawana przez obrońców praw człowieka liczba więźniów politycznych jest z pewnością wiele razy zaniżona. To samo dotyczy skali represji stosowanych wobec uwięzionych. – Stosowana na Białorusi jest także, jak za najgorszych czasów ZSRR, represyjna psychiatria – zapewnia Wiaczesław Siwczyk.

Znadniemna.pl na podstawie PolskieRadio24.pl, Na zdjęciu (od lewej): zmarły 7 maja 2023 roku w więzieniu więzień polityczny Mikałaj Klimowicz,  więzień polityczny Witold Aszurak na portrecie z cytatem z jego listów oraz kadr z wideo udostępnionego przez Komitet Śledczy Białorusi z leżącym na podłodze, zamordowanym w więzieniu 21 maja 2021 roku Witoldem Aszurkiem, Fot.: Wiasna/Twitter/YouTube/kadr z wideo udostępnionego przez Komitet Śledczy Białorusi

Dzisiaj, 21 maja,  z inicjatywy Centrum Obrony Praw Człowieka „Wiasna” już drugi rok z rzędu obchodzony jest Dzień Solidarności z Więźniami Politycznymi na Białorusi. Data przypomnienia światu o bezwinnie cierpiących ofiarach łukaszenkowskiego reżimu nie jest przypadkowa. 21 maja 2021 roku w kolonii karnej w Szkłowie

Dzisiaj, 116. rocznica urodzin naszej krajanki Wandy Boniszewskiej, polskiej zakonnicy ze Zgromadzenia Sióstr od Aniołów i stygmatyczki, obdarzonej specjalną łaską uczestniczenia w MĘCE CHRYSTUSA. Jej życie było prawdziwą Golgotą – została fałszywie oskarżona i niesłusznie skazana napobyt w łagrach Syberii, przeszła próbę wielogodzinnych przesłuchań w sowieckich katowniach, borykała się z głębokim niezrozumieniem ze strony swoich współsióstr oraz otrzymała KRWAWIĄCE STYGMATY.

Wanda Boniszewska (czasem jej nazwisko pisane jest  przez „r”, czyli -Broniszewska) urodziła się 20 maja 1907 roku w Nowej Kamionce koło Nowogródka. Była czwartym dzieckiem Heleny i Franciszka. Rodzina była wielodzietna razem urudziło się w niej 11 dzieci, z których troje zmarło krótko po porodzie. 31 maja 1918 roku  Wanda po raz pierwszy przystąpiła do Komunii Świętej. Ze względu na głęboką wiarę jej rodziców, od najmłodszych lat otrzymywała staranne wychowanie religijne. Dziewczynka interesowała się życiem duchowym, chętnie uczestniczyła w nabożeństwach, a jej marzeniem było wstąpienie do zakonu.

6 stycznia 1925 roku Wanda została przyjęta na próbę do Zgromadzenia Sióstr od Aniołów w Wilnie. Było to nowe zgromadzenie, które prowadziło ukryte życie (zakon bezhabitowy). Siostry, jako główny charyzmat, przyjmowały pomoc kapłanom w pracy duszpasterskiej.

Po trzech latach od przyjęcia Wanda złożyła pierwsze śluby. W jednej z wizji Chrystus powierzył jej misję podjęcia cierpienia w intencji kapłanów – szczególnie tych obojętnych lub grzeszących. Dodatkowo – siostra Wanda miała przyjąć na siebie cierpienie w intencji swojego Zgromadzenia. Śluby wieczyste złożyła 2 sierpnia 1933 roku.

Od około 1927 roku siostra Wanda odczuwała ból w miejscach, w których zostały zadane rany Jezusowi podczas ukrzyżowania. W kronikach Zgromadzenia informacje o chorobie siostry Wandy pojawiły się w 1930 roku. Lekarze nie potrafili wówczas postawić konkretnej diagnozy – podejrzewano rozmaite choroby (m.in. gruźlicę i bronchit). Kiedy stan jej zdrowia zaczął się pogarszać, siostra Wanda zamieszkała w miejscowości Pryciuny (nieopodal Wilna).

Z czasem bóle siostry Wandy przyjęły postać stygmatów. Jednak siostra Wanda starannie je ukrywała. Na co dzień nie wyróżniała się niczym od innych zakonnic: pracowała w szkole jako katechetka, pomagała na plebanii, uczestniczyła w pracach związanych z prowadzeniem klasztoru. Pomimo cierpień, była pogodna i uśmiechnięta.

Razem ze współsiostrami ze Zgromadzenia szczęśliwie przeżyła piekło II Wojny Światowej i okupacji. W 1946 roku siostry otrzymały możliwość powrotu do Polski jako repatriantki lub mogły pozostać w ZSSR. Siostra Wanda wraz z przełożoną domu zakonnego postanowiły pozostać, aby nie porzucić swych obowiązków i nadal pomagać kapłanom z pobliskich parafii. Jednak po krótkim czasie bardzo nasiliły się prześladowania – zdelegalizowano Kościół greckokatolicki, wszystkie zakony zostały rozproszone, a kapłanów karano za działania duszpasterskie.

Wówczas w Pryciunach pojawił się ksiądz Antoni Ząbek. Był on jezuitą obrządku wschodniego, jednak był uprawniony do odprawiania Mszy świętej w obrządku łacińskim. Niestety, w Wielkanoc 1950 roku dom zakonny został otoczony przez funkcjonariuszy służby bezpieczeństwa. W wyniku przeprowadzonej rewizji aresztowano ks. Antoniego Ząbka. Za ukrywanie kapłana ukarano również siostrę przełożoną Rozalię Rodziewicz. Siostra Wanda została aresztowana po dwóch dniach.

Pomimo aresztu nie zaprzestała modlitwy i nie straciła wiary. Wciąż ufała woli Boga, nieustannie wierzyła, że w ten sposób realizuje się Boży plan w jej życiu. Wszelkie cierpienia przyjmowała jako ofiary w intencji kapłanów i Zgromadzenia.

Często zdarzało się, że do modlitwy siostry Wandy dołączały również współwięźniarki. Powodowało to zdenerwowanie funkcjonariuszy, którzy wzywali ją na kolejne przesłuchania połączone z torturami. Kończyły się one przeniesieniem do szpitala. Dodatkowo – śledczy odkryli stygmaty siostry Wandy, czasami byli świadkami jej mistycznych przeżyć. Z tego względu kierowali ją na dodatkowe badania, które miałyby udowodnić, że stygmaty i objawienia to oszustwo.

Ze względu na złe warunki panujące w areszcie, siostra Wanda poważnie chorowała. Lekarze starali się jej pomóc, jednak często dziwili się, że przy tak poważnym wyniszczeniu organizmu zakonnica żyje. Wszystkie dolegliwości występujące w jej organizmie doprowadziy do bardzo mocnego ograniczenia spożywanych pokarmów. Z tego względu większość swoich posiłków siostra Wanda oddawała współwięźniom.

Postawa siostry Wandy przez cały czas budziła życzliwość i sympatię ze strony współwięźniów. Cenili ją za oddanie Bogu, pokorę oraz wyjątkowe umiłowanie bliźnich. Lubili ją lekarze, sanitariuszki i współwięźniowie. Po 6 latachpobytu za kratami siostra Wanda została zwolniona z więzienia.  Wyrok wydany wcześniej na nią uznano za bezpodstawny. Zawieziono  więc zakonnicę do punktu repatriacyjnego – skąd mogła wyjechać do Polski.  W Polsce siostra Wanda mieszkała w Chylicach, w Białymstoku, w Lutkówce koło Warszawy oraz w Częstochowie.

Zmarła stygmatyczka 2 marca 2003 roku w Konstancinie-Jeziornie otoczona współsióstrami ze Zgromadzenia, w atmosferze modlitwy i skupienia.

Przykład jej oddanej ofiary i modlitwy za kapłanów stał się zadaniem dla pozostałych sióstr ze Zgromadzenia Sióstr od Aniołów.

Znadniemna.pl za katolik.us

Dzisiaj, 116. rocznica urodzin naszej krajanki Wandy Boniszewskiej, polskiej zakonnicy ze Zgromadzenia Sióstr od Aniołów i stygmatyczki, obdarzonej specjalną łaską uczestniczenia w MĘCE CHRYSTUSA. Jej życie było prawdziwą Golgotą – została fałszywie oskarżona i niesłusznie skazana napobyt w łagrach Syberii, przeszła próbę wielogodzinnych przesłuchań w

Skip to content