HomeStandard Blog Whole Post (Page 538)

Mieszkańcy Mińska, Derewny, Nowego Świeżenia, Stołpców i innych miejscowości już kolejny raz tej jesieni spotkali się w minioną sobotę na polskim cmentarzu wojennym 1920 roku w Nowym Świerżeniu, aby zakończyć jego renowację.

Polscy patrioci po zakończeniu prac renowacyjnych przy cemtralnym monumencie kwatery

Polscy patrioci po zakończeniu prac renowacyjnych przy centralnym monumencie kwatery

Na ten cel Polacy i Litwini kultury polskiej poświęcili łącznie cztery, przypadające na weekendy, jesienne dni. Udało się w tym czasie odnowić wszystkie nagrobki, umocować cementem wszystkie pęknięte krzyże, oczyścić je i pofarbować.

W trakcie sprzątania alejek między rzędami mogił, na niewielkiej głębokości udało się odnaleźć dotąd nieznany nagrobek z napisem „Żołnierz nieznany”. Dzięki odnalezieniu tego nagrobka, obecnie jest ich na cmentarzu w Nowym Świeżeniu dokładnie sto!

Odnalezienie pomnika wywarło na wszystkich obecnych ogromne wrażenie. – To jest tak, jakby reszta żołnierzy czekała na towarzysza broni, a on wreszcie się odnalazł i dołączył do kolegów – opisywał swoje uczucia jeden z obecnych przy uroczystym podniesieniu żołnierskiego nagrobka. Nie wiadomo, jak długo odnaleziony nagrobek leżał przysypany ziemią, wyróżnia się na tle innych, jasno szarych, brązowym odcieniem.

Kwatera w Nowym Świeżeniu leży na terenie zalesionym, więc w celu jej zabezpieczenia przed dzikimi zwierzętami postanowiono ją ogrodzić. W sobotę ustanowiono więc wokół nekropolii dziesiątki masywnych drewnianych słupów, do których przymocowano metalową siatkę, i postawiono furtkę wejściową.

Budowa ogrodzenia wokół cmentarza

Budowa ogrodzenia wokół kwatery

U podnoża centralnego monumentu zjawiło się podium z granitu z otworem do stawiania flagi narodowej.

W tym roku wyjazd do Nowego Świerżenia w celu porządkowania kwatery żołnierzy był prawdopodobnie ostatni. Zresztą, wszystkie prace zostały już zakończone. Polscy patrioci spieszyli się skończyć renowację nekropolii przed 11 listopada, czyli Dniem Niepodległości Polski. Zakończyły się prace wspólną modlitwą i odśpiewaniem hymnu „Boże coś Polskę”.

Prace renowacyjne w kwaterze żołnierzy 1920 roku w Nowym Świerżeniu zainspirowały mieszkańca Stołpców, pana Stanisława Dziemiankę do złożenia propozycji, aby w następnym roku na cmentarzu w Stołpcach odbudować kwaterę policjantów z okresu międzywojennego. Przed drugą wojną światową był to jeden z najbardziej znanych memoriałów w Polsce. Dzisiaj przypomina o nim tylko jeden postument.

Dionizy Sałasz, zdjęcia autora

Mieszkańcy Mińska, Derewny, Nowego Świeżenia, Stołpców i innych miejscowości już kolejny raz tej jesieni spotkali się w minioną sobotę na polskim cmentarzu wojennym 1920 roku w Nowym Świerżeniu, aby zakończyć jego renowację. [caption id="attachment_1745" align="alignnone" width="480"] Polscy patrioci po zakończeniu prac renowacyjnych przy centralnym monumencie kwatery[/caption] Na

Entuzjaści historii Dionizy Sałasz i Mariusz Proskień wystąpili z inicjatywą upamiętnienia ułana Pierwszego Korpusu Polskiego w Rosji Tadeusza Pawlikowskiego, którego zmasakrowane przez bolszewików zwłoki spoczęły w lutym 1918 roku w podziemiach kościoła św. Szymona i św. Heleny w Mińsku.

Odznaka I Korpusu Polskiego w Rosji, fot.: wikimedia.org

Odznaka I Korpusu Polskiego w Rosji, fot.: wikimedia.org

Fakt pochówku Tadeusza Pawlikowskiego w podziemiach stołecznej świątyni, zwanej potocznie Czerwonym kościołem, został opisany przez Michała Kryspina Pawlikowskiego, wybitnego emigracyjnego pisarza polskiego, będącego bratem zamordowanego bestialsko przez bolszewików młodego ułana.

W powieści „Wojna i sezon” Michał Kryspin Pawlikowski pisze, że śmiercią jego brata mocno przejęła się rodzina Wojniłłowiczów, fundatorów kościoła św. Szymona i św. Heleny. „Chłopak, który wstąpił do ułanów, zginął we wsi Bliznieca pod Rohaczewem”- czytamy w książce „Wojna i sezon”. Wedle autora grób młodego ułana został odnaleziony przez jego towarzyszy broni, którzy zrobili zdjęcie zmasakrowanych zwłok. „Ta fotografia wstrząsnęła całym Mińskiem” – pisze Michał Kryspin Pawlikowski, zakładając iż widział ją także Edward Woyniłłowicz. Według autora na mszę żałobną za duszę młodego ułana do kościoła św. Szymona i św. Heleny zebrało się całe miasto, a „trumna ze zwłokami Tadeusza Pawlikowskiego została złożona w podziemiach tej świątyni”. Po wojnie miała ona zostać przeniesiona na cmentarz Kalwaryjski lub do rodzinnego majątku Pawlikowskich nad Berezyną, co jednak nie nastąpiło, gdyż „bolszewicy po przejęciu miasta, podobnie jak i inne złożone tu trumny wyrzucili ją z kościelnych podziemi”.

Dionizy Sałasz wraz z Mariuszem Proskieniem zbadali aktualny stan podziemi świątyni, w której spoczął 95 lat temuTadeusz Pawlikowski i stwierdzili, iż bez specjalistycznych i drogich badań nie da się stwierdzić czy jego zwłoki wciąż tam są. – Obecnie w krypcie kościoła znajduje się biblioteka i kilka zamurowanych grobowców – opowiada Dionizy Sałasz. Młody entuzjasta historii wskazuje na planie fundamentów kościoła miejsca zamurowanych grobowców, w których mogą wciąż spoczywać ludzkie szczątki, także zwłoki Tadeusza Pawlikowskiego. – Uważamy wraz z Mariuszem, iż fakt pochówku młodego ułana w Czerwonym kościele dowodzi relacja jego brata – mówi pan Dionizy. Według niego, nawet jeśli trumna ze zwłokami żołnierza, którego w 1918 roku żegnał cały Mińsk, została wyrzucona przez bolszewików, należy mu się tabliczka pamiątkowa w świątyni z napisem informującym że był tu pochowany ułan I Korpusu Polskiego w Rosji Tadeusz Pawlikowski.

Projekt znaku, upamiętniającego Tadeusza Pawlikowskiego, fot.: Dionizy Sałasz

Projekt znaku, upamiętniającego Tadeusza Pawlikowskiego, fot.: Dionizy Sałasz

Dionizy Sałasz i Mariusz Proskień opracowali już projekt znaku upamiętniającego Tadeusza Pawlikowskiego, który miałby znaleźć się na jednej ze ścian Czerwonego kościoła. Teraz potrzebują wsparcia ze strony społeczności polskiej na Białorusi (które, jak zapewnia prezes Komitetu Polskich Miejsc Pamięci Narodowej przy ZPB Józef Porzecki, otrzymają „w ramach posiadanych przez Komitet możliwości”), Kościoła katolickiego na Białorusi oraz dyplomacji polskiej.

Andrzej Pisalnik

Informacja o I Korpusie Polskim w Rosji z Wikipedii (wolnej encyklopedii)

Pierwszy Korpus Polski w Rosji był wyższym związiem taktycznym Wojska Polskiego na Wschodzie. Został sformowany z inicjatywy Naczelnego Polskiego Komitetu Wojskowego 24 lipca 1917 roku na Białorusi i składał się z żołnierzy polskich, wywodzących się z armii rosyjskiej służących we Froncie Zachodnim i Froncie Północnym (Białoruś, Polesie, Litwa, Łotwa). Dowódcą Korpusu był generał Józef Dowbor-Muśnicki, mianowany 6 sierpnia 1917 przez gen. Ławra Korniłowa na wniosek Naczpolu.

Generał Józef Dowbor-Muśnicki w otoczeniu swoich oficerów, fot.: wikimedia.org

Generał Józef Dowbor-Muśnicki w otoczeniu swoich oficerów, fot.: wikimedia.org

Formowanie Korpusu przebiegało w skomplikowanej atmosferze. Armia rosyjska ponosiła na froncie liczne klęski. Wewnątrz kraju, na skutek rewolucji bolszewickiej zaznaczało się ogólne rozprzężenie. Nieprzyjazny stosunek do tworzenia Korpusu zajęła również lewica polska w Rosji. Gen. J. Dowbor-Muśnicki przystąpił energicznie do tworzenia Korpusu. Wyższą kadrę oficerską kompletował osobiście. Podstawą jego tworzenia była Dywizja Strzelców Polskich.

Zgodnie z założeniami Korpus miał, wraz z osiągnięciem gotowości bojowej, być skierowany na front walki z Niemcami. Jednak sytuacja na froncie i wewnątrz Rosji spowodowała, że zadania Korpusu zostały zmienione. Korpus na front przeciw Niemcom nie został skierowany. Gen. Dowbor widział zbliżający się konflikt z władzą bolszewicką, stał jednak na stanowisku niemieszania się w wewnętrzne sprawy Rosji. Zaproponował więc dowództwu bolszewickiemu umowę rozlokowania sił I Korpusu, co miało stanowić podstawę do zawarcia rozejmu do czasu ostatecznego wyjaśnienia sytuacji na froncie. Wobec postawienia przez bolszewików warunków nie do zaakceptowania przez dowództwo I Korpusu doszło do walk Korpusu z oddziałami Gwardii Czerwonej. W walkach tych, na początku lutego 1918, siły Korpusu odniosły kilka zwycięstw, z których najważniejsze to zdobycie 29 stycznia 1918 twierdzy w Bobrujsku, obsadzonej przez 7 tysięczną załogę bolszewicką. 19 lutego 1918 Polacy zdobyli Mińsk Litewski. Walki polsko-bolszewickie w tym czasie toczono również m.in. pod Tatarką, Osipowiczami i wielu innych regionach. Po zawarciu traktatu brzeskiego władze niemieckie postanowiły doprowadzić do likwidacji Korpusu. Gen. Dowbor próbował lawirować opierając się na autorytecie Rady Regencyjnej. Mimo oporu konspiracyjnego organizacji piłsudczyków z Leopoldem Lisem-Kulą i Melchiorem Wańkowiczem na czele rozpoczął się proces likwidacji Korpusu.

21 maja 1918 Korpus został rozbrojony przez oddziały niemieckie w twierdzy w Bobrujsku (którą w tym czasie kontrolował), po uznaniu zwierzchnictwa Rady Regencyjnej Królestwa Polskiego i żądaniu kapitulacji przedstawionym przez dowództwo niemieckie. Ostatni transport wojsk Korpusu opuścił Bobrujsk 8 lipca 1918. Żołnierze Korpusu po rozbrojeniu przybyli w większości do Warszawy, gdzie odegrali znaczącą rolę w odzyskaniu niepodległości, a następnie weszli w skład powstającego Wojska Polskiego. Jesienią 1918 Dowborczycy włączyli się do organizacji oddziałów Wojska Polskiego, stając się kadrą wielu pułków.

W Bobrujsku, na miejscowym cmentarzu wojennym, istniał wysoki kopiec z krzyżem na szczycie pod którym zostało pochowanych około 2 tysiące polskich żołnierzy I Polskiego Korpusu. Obecnie nie pozostał po nim najmniejszy ślad. Replika tego kopca, znacznie pomniejszona, znajduje się na cmentarzu Powązkowskim. W dwudziestoleciu międzywojennym byli tutaj chowani Dowborczycy.

Źródło: Wikipedia.pl

Entuzjaści historii Dionizy Sałasz i Mariusz Proskień wystąpili z inicjatywą upamiętnienia ułana Pierwszego Korpusu Polskiego w Rosji Tadeusza Pawlikowskiego, którego zmasakrowane przez bolszewików zwłoki spoczęły w lutym 1918 roku w podziemiach kościoła św. Szymona i św. Heleny w Mińsku. [caption id="attachment_1731" align="alignnone" width="480"] Odznaka I Korpusu

Artyści z Białegostoku skorzystali z wyjazdu, by poznać historię Białorusi, zwłaszcza tę jej część, która jest bliska narodom polskiemu i białoruskiemu.

Przy domku Elizy Orzeszkowej w Grodnie

Przy domku Elizy Orzeszkowej w Grodnie, fot.: Sabina Wierzbicka

W Grodnie zwiedzili stary i nowy zamki, katedrę grodzieńską, domek Elizy Orzeszkowej. Duże wrażenie zrobił na zwiedzających, dworek rodzinny Mickiewiczów w Nowogródku, gdzie białostoccy chórzyści mogli podziwiać przedmioty, służące niegdyś samemu wielkiemu wieszczowi Adamowi Mickiewiczowi.

We dworku Mickiewiczów w Nowogródku, fot.: Sabina Wierzbicka

We dworku Mickiewiczów w Nowogródku, fot.: Sabina Wierzbicka

W stolicy Białorusi białostoczczanie spacerowali po Rakowskim Przedmieściu, wstąpili do kościoła św. Szymona i Heleny, z którego udali się do uroczyska Kuropaty, gdzie przy memoriale ofiar represji stalinowskich w zadumie i skupieniu oddali hołd bezimiennym ofiarom zbrodniczego komunistycznego reżimu.

– Przez chwilę po lesie niosły się słowa pięknej polskiej pieśni partyzanckiej „Rozszumiały się wierzby płaczące” – opowiada o wywołanej doznanym przeżyciem spontanicznej reakcji chórzystów jeden z organizatorów wizyty białostockiego chóru na Białorusi Stefan Dowgiel.

Występ w kościele NMP w Borowlanach

Występ w kościele NMP w Borowlanach

Z Mińska chór „Astra” udał się do Borowlan, gdzie w pięknym drewnianym kościółku parafialnym NMP zaśpiewał koncert pieśni religijnych i patriotycznych. Występ chóru spotkał się z ciepłym przyjęciem wspólnoty parafialnej i księdza Kazimierza Szydełki.

Gościny na czas pobytu na ziemi białoruskiej udzielił chórzystom ośrodek Caritas we wsi Leskowka.

Niezwykle ciepło wspominają białostoczczanie spotkanie z kolegami chórzystami z działającego przy stołecznym oddziale ZPB chóru „Społem” pod kierownictwem Aleksandra Szugajewa.

Artyści z Białegostoku zabrali ze sobą niezapomniane przeżycia, fot.: Sabina Wierzbicka

Artyści z Białegostoku zabrali ze sobą niezapomniane przeżycia, fot.: Sabina Wierzbicka

Ciepło, życzliwość, dobroć, niepowtarzalne chwile wzruszenia i radości – tymi słowami opisują pobyt na Białorusi członkowie chóru „Astra ”, działającego w ramach Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Białymstoku.

Sabina Wierzbicka

Artyści z Białegostoku skorzystali z wyjazdu, by poznać historię Białorusi, zwłaszcza tę jej część, która jest bliska narodom polskiemu i białoruskiemu. [caption id="attachment_1721" align="alignnone" width="480"] Przy domku Elizy Orzeszkowej w Grodnie, fot.: Sabina Wierzbicka[/caption] W Grodnie zwiedzili stary i nowy zamki, katedrę grodzieńską, domek Elizy Orzeszkowej. Duże

Msza św. dziękczynna w katedrze grodzieńskiej za duszę Stefana Batorego, z Bożej łaski króla Polski, wielkiego księcia litewskiego, ruskiego, pruskiego, mazowieckiego, żmudzkiego, kijowskiego, wołyńskiego, podlaskiego, inflanckiego, a także siedmiogrodzkiego – zakończyła w minioną niedzielę obchody 480. rocznicy urodzin zasłużonego dla Grodna monarchy.

Popiersie i tablica pamiątkowa Stefana Batorego,w ufundowanej przez niego katedrze grodzieńskiej

Popiersie i tablica pamiątkowa Stefana Batorego,w ufundowanej przez niego katedrze grodzieńskiej

W dniu urodzin króla, przypadających na 27 września, w galerii „Kryga” została otwarta tematyczna wystawa obrazów, która potrwa do końca tygodnia. Wśród autorów wystawionych prac są między innymi Aleś Surau, Stanisław Kiczko, prezes Towarzystwa Plastyków Polskich przy ZPB oraz Natalia Klimowicz.

Ks. biskup Aleksander Kaszkiewicz i konsul generalny RP w Grodnie Andrzej Chodkiewicz, fot.: KG RP w Grodnie

Ks. biskup Aleksander Kaszkiewicz i konsul generalny RP w Grodnie Andrzej Chodkiewicz, fot.: KG RP w Grodnie

W niedzielę obchody rocznicowe były kontynuowane w katedrze grodzieńskiej. Wieczorową mszę w intencji króla celebrował biskup grodzieński Aleksander Kaszkiewicz. Homilię wygłosił zaś ks. prof. Aleksander Mackiewicz. Przypomniał on zasługi monarchy i wybitnego męża stanu dla Polski oraz Grodna.

Koncert muzyki epoki Stefana Batorego, fot.: KG RP w Grodnie

Koncert muzyki epoki Stefana Batorego, fot.: KG RP w Grodnie

Liturgii towarzyszył śpiew utworów z 15-16 stuleci w wykonaniu działającego przy ZPB chóru „Głos znad Niemna”. Po Mszy św. zgromadzeni w świątyni zostali zaproszeni do pozostania na koncercie muzyki i tańca z epoki Stefana Batorego w wykonaniu zespołu studentek z Akademii Muzycznej w Bydgoszczy pod kierunkiem prof. Małgorzaty Greli oraz Kapeli Grodzieńskiej.

Konsul generalny Andrzej Chodkiewicz dziękuje zgromadzonej publiczności, ks. biskupowi i artystom, fot.: KGRP w Grodnie

Konsul generalny Andrzej Chodkiewicz dziękuje zgromadzonej publiczności, ks. biskupowi i artystom, fot.: KGRP w Grodnie

Zgromadzonej publiczności, ks. biskupowi i artystom podziękował konsul generalny RP w Grodnie Andrzej Chodkiewicz

Konsulat Generalny RP w Grodnie był inicjatorem i organizatorem obchodów 480. rocznicy urodzin króla Stefana Batorego w jego ukochanym grodzie nad Niemnem.

a.pis.

Msza św. dziękczynna w katedrze grodzieńskiej za duszę Stefana Batorego, z Bożej łaski króla Polski, wielkiego księcia litewskiego, ruskiego, pruskiego, mazowieckiego, żmudzkiego, kijowskiego, wołyńskiego, podlaskiego, inflanckiego, a także siedmiogrodzkiego - zakończyła w minioną niedzielę obchody 480. rocznicy urodzin zasłużonego dla Grodna monarchy. [caption id="attachment_1714" align="alignnone" width="480"]

Grupa nauczycieli z Polskiej Szkoły Społecznej przy ZPB w Grodnie w sierpniu wzięła udział w ponad tygodniowym kursie metodycznym dla nauczycieli języka polskiego z zagranicy w Krakowie i tygodniowych warsztatach nauczycielskich w Ostródzie.

Nauczyciele z Grodna na Uniwersytecie Pedagogicznym im. Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie

Nauczyciele z Grodna na Uniwersytecie Pedagogicznym im. Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie

Program zajęć przygotowany przez Instytut Filologii Polskiej na Uniwersytecie Pedagogicznym im. Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie obejmował przedmioty, sprzyjające podniesieniu kwalifikacji nauczycieli, wykładających poza granicami Polski.

W trakcie zajęć z nauczycielami z Grodna wiedzą i doświadczeniem dzielili się profesorowie goszczącej delegację z Białorusi krakowskiej uczelni, którym przewodził prof. Marek Buś.

Poza nauką, program pobytu grodzieńskich pedagogów w Krakowie przewidywał rozmaite wycieczki. Odwiedziliśmy między innymi Wadowice, miasto rodzinne papieża Jana Pawła II. Byliśmy w Kalwarii Zebrzydowskiej i zwiedziliśmy pokój w którym mieszkał polski papież.

Nie zabrakło spotkań, które zaowocują rozwojem współpracy grodzieńskiego środowiska nauczycielskiego z kolegami z Małopolski. Były to spotkania z władzami województwa małopolskiego i Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie.

Udział nauczycieli z Grodna w kursach metodycznych sprzyjał nie tylko doskonaleniu znajomości języka polskiego, lecz także zgłębił wiedzę uczestników kursów na temat polskiej historii i kultury, a także współczesnej Polski.

Wiedzę teoretyczną, zdobytą na kursach w Krakowie, nauczyciele mieli okazję skonfrontować z praktyką podczas warsztatów dla nauczycieli z Białorusi, Ukrainy, Rosji i Litwy, zorganizowanych w Ostródzie przez miejscowy oddział Stowarzyszenia „Wspólnota Polska ”.

Zdobyte doświadczenia i wiedzę pedagodzy z Polskiej Szkoły Społecznej przy ZPB w Grodnie przekażą swoim uczniom, zapewniając im wysoki poziom nauczania w rozpoczętym właśnie roku szkolnym.

Anna Zagdaj z Krakowa i Ostródy

Grupa nauczycieli z Polskiej Szkoły Społecznej przy ZPB w Grodnie w sierpniu wzięła udział w ponad tygodniowym kursie metodycznym dla nauczycieli języka polskiego z zagranicy w Krakowie i tygodniowych warsztatach nauczycielskich w Ostródzie. [caption id="attachment_1710" align="alignnone" width="480"] Nauczyciele z Grodna na Uniwersytecie Pedagogicznym im. Komisji Edukacji

Białoruskim funkcjonariuszom MSW, Departamentu Dochodzeń Finansowych, Ministerstwa Podatków oraz zawodowym wojskowym zabrania się posiadania Karty Polaka. Takie poprawki do białoruskiego ustawodawstwa przyjęli dzisiaj deputowani do niższej izby parlamentu Białorusi.

Karta Polaka

Karta Polaka

Nowe zapisy legislacyjne zostały uchwalone w pierwszym czytaniu i zabraniają funkcjonariuszom białoruskich resortów siłowych otrzymywania od obcych państw dokumentów, upoważniających do ulg i preferencji w związku z „poglądami politycznymi, religijnymi oraz przynależnością narodową”. Jedyny wyjątek stanowią żołnierze białoruskiej armii, odbywający służbę zasadniczą.

Zakaz posiadania Karty Polaka od dwóch lat obowiązuje na Białorusi urzędników państwowych do których, jak wynika z komentarza ministra obrony Białorusi Juryja Żadobina, należą także oficerowie armii, milicji i innych resortów siłowych.

W momencie, kiedy nowe prawo zacznie obowiązywać, wszyscy oficerowie i żołnierze służby kontraktowej w ciągu pięciu dni od momentu podpisania kontraktu zostaną zobowiązani do przekazania Kart Polaka lub innych tego typu dokumentów swoim przełożonym.

Jak donosi rozgłośnia Radio Swaboda, nowe przepisy zostały uchwalone tylko po to, by zniechęcić obywateli białoruskich polskiego pochodzenia do ubiegania się o Kartę Polaka, gdyż staje się ona dokumentem, którego posiadacz ulega dyskryminacji ze strony państwa białoruskiego.

Mimo zniechęcania przez władze Białorusi swoich obywateli do Karty Polaka, chęć jej otrzymania w społeczeństwie białoruskim nie słabnie, o czym świadczy fakt, że za trzymiesięczne kursy języka polskiego, przygotowujące do odbycia rozmowy kwalifikacyjnej z polskim konsulem, obywatele białoruscy gotowi są płacić równowartość kwoty wydawanej za naukę kierowania samochodem osobowym i otrzymanie prawa jazdy.

a.pis. za Radio Swaboda

Białoruskim funkcjonariuszom MSW, Departamentu Dochodzeń Finansowych, Ministerstwa Podatków oraz zawodowym wojskowym zabrania się posiadania Karty Polaka. Takie poprawki do białoruskiego ustawodawstwa przyjęli dzisiaj deputowani do niższej izby parlamentu Białorusi. [caption id="attachment_1514" align="alignnone" width="480"] Karta Polaka[/caption] Nowe zapisy legislacyjne zostały uchwalone w pierwszym czytaniu i zabraniają funkcjonariuszom białoruskich

Wystawa pt. „Niebiańskiej piękności ziemskie obrazy” ze zdjęciami świątyń katolickich, rozsianych po Ziemi Brzeskiej została otwarta w poniedziałek 30 września w mieście nad Bugiem.

Folder_wystawy_0

Folder_wystawy

Folder, wydany z okazji wystawy

Ekspozycja została wystawiona w brzeskim muzeum „Uratowane wartościowe przedmioty artystyczne” przy wsparciu Konsulatu Generalnego RP w Brześciu w ramach Dni Dziedzictwa Europejskiego.

Na dwudziestu pięciu wystawionych zdjęciach, zwiedzający mogą zobaczyć najbardziej cenne pod względem historycznym i artystycznym obiekty sakralne Ziemi Brzeskiej. Obecni na otwarciu wystawy przedstawiciele władz Brześcia, brzeskiego środowiska muzealnego i artystycznego, a także szefowa tutejszej polskiej placówki dyplomatycznej Anna Nowakowska podkreślali w swoich przemówieniach znaczenie zachowania przedstawionych na zdjęciach świątyń, będących dziedzictwem historycznym i kulturalnym tej ziemi, dla przyszłych pokoleń.

Podczas otwarcia wystawy

Podczas otwarcia wystawy

Zachowanie tego bezcennego dziedzictwa nie byłoby możliwe bez wysiłku księży, sprawujących posługę kapłańską w zabytkowych świątyniach. Do takich kapłanów należał między innymi ś.p. ksiądz Antoni Grzybowski, który w latach sowieckich opiekował się świątynią w Czernawczycach i, mimo niesprzyjającym wierze chrześcijańskiej czasom panującego ateizmu, wzorowo pełnił swoje obowiązki wobec parafian.

Obecni na otwarciu wystawy wspominali, że ks. Antoni znał osobiście klasyka literatury białoruskiej, pisarza Uładzimira Karatkiewicza, który często odwiedzał katolickiego duchownego i nawet opisał kościół w Czernawczycach w jednym ze swoich dzieł literackich.

Wystawa „Niebiańskiej piękności ziemskie obrazy” potrwa w Brześciu do 27 października.

Anna Adamczyk z Brześcia

Wystawa pt. „Niebiańskiej piękności ziemskie obrazy” ze zdjęciami świątyń katolickich, rozsianych po Ziemi Brzeskiej została otwarta w poniedziałek 30 września w mieście nad Bugiem. [caption id="attachment_1699" align="alignnone" width="480"] Folder, wydany z okazji wystawy[/caption] Ekspozycja została wystawiona w brzeskim muzeum „Uratowane wartościowe przedmioty artystyczne” przy wsparciu Konsulatu Generalnego

Nagrody dla najlepszych wykonawców utworów Anny German na Białorusi wręczono w Mińsku podczas II Festiwalu „Melodia dla Anny”.

zdobywczyni Grand Prix Festiwalu piosenek Anny German Nadzieja czarednik, fot.: zhodinonews.by

Zdobywczyni Grand Prix Festiwalu piosenek Anny German Nadzieja Czarednik, fot.: zhodinonews.by

Koncertem galowym zakończył się w niedzielę II Festiwal im. Anny German w Mińsku, zorganizowany przez ambasadę RP na Białorusi oraz polonijny duet „Wspólna Wędrówka”. Impreza jest skierowana do młodych artystów z Białorusi.

Laureatka Grand Prix przekonała do siebie jurorów wykonaniem kompozycji Krzysztofa Cwynara pt. „Nie jestem taka, jak myślisz” oraz piosenki z repertuaru Anny German „Niemożność”.

– To piosenka, która nigdy nie została nagrana na żadnej z płyt. Artystka wykonywała ją tylko na żywo podczas koncertów. Nadzieja zauroczyła nas również tym, że musiała poszukiwać tych piosenek, nie skorzystała po prostu ze znanych i lubianych – powiedziała członkini jury, dyrektor zielonogórskiego Ośrodka Kultury Agata Miedzińska. W gronie jurorów był też Krzysztof Cwynar.

Jak podkreśliła Nadzieja Brońska z duetu „Wspólna Wędrówka”, German jest bardzo lubiana na obszarze byłego ZSRR.

– German dużo śpiewała na Ukrainie, w Rosji, Białorusi. Nawet w Kazachstanie jest wielu jej wielbicieli – zaznaczyła Brońska, która w 2007 roku sama zdobyła I nagrodę na Międzynarodowym Festiwalu Tańczące Eurydyki im. Anny German w Zielonej Górze.

Brońska zwróciła uwagę, że „dziś niektórzy wydają ogromne pieniądze na reklamę, a German za życia nic nie robiła, po prostu śpiewała z całego serca”. – Dlatego ludzie ją pamiętają i lubią – oceniła.

Anna German (1936-1982) nagrała kilkadziesiąt płyt. Z wykształcenia była geologiem. Jako piosenkarka debiutowała w 1960 roku we wrocławskim Kalamburze. Śpiewała w siedmiu językach. Występowała w USA, Kanadzie, Wielkiej Brytanii, Australii, Francji, Portugalii, Włoszech, na Węgrzech, w Mongolii, NRD, RFN, Czechosłowacji i – szczególnie często – w ZSRR. Laury zdobywała na wielu festiwalach, m.in. w Monte Carlo, Wiesbaden, Bratysławie, San Remo, Neapolu, Cannes, Ostendzie, Sopocie, Opolu, Kołobrzegu, Zielonej Górze. W firmie fonograficznej Rosyjska Melodia jej płyty ukazały się w nakładzie 50 mln egzemplarzy.

 

a.pis. za PAP/IAR/

Nagrody dla najlepszych wykonawców utworów Anny German na Białorusi wręczono w Mińsku podczas II Festiwalu "Melodia dla Anny”. [caption id="attachment_1694" align="alignnone" width="480"] Zdobywczyni Grand Prix Festiwalu piosenek Anny German Nadzieja Czarednik, fot.: zhodinonews.by[/caption] Koncertem galowym zakończył się w niedzielę II Festiwal im. Anny German w Mińsku, zorganizowany

W Sejmie Rzeczypospolitej Polskiej 26 września została otwarta wystawa obrazów pt. „Paleta barw kresowych”, prezentująca twórczość artystów z Towarzystwa Plastyków Polskich przy Związku Polaków na Białorusi, którą zorganizował Klub Parlamentarny PiS.

konferencja 641

Przemawia Andżelika Borys, prezes Rady Naczelnej ZPB

Spotkanie zostało otwarte przez przewodniczącego Klubu Parlamentarnego PiS Mariusza Błaszczaka i wiceprzewodniczącego Krzysztofa Jurgiela.

konferencja 629

Posłowie Prawa i Sprawiedliwości licznie przybyli na otwarcie wystawy

Wiceprzewodniczący Krzysztof Jurgiel podkreślił, że jest dumny z tego, iż przypadł mu zaszczyt otwierania wystawy, która może być pokazana w Sejmie RP. – Obowiązkiem nas, Polaków mieszkających w Polsce w obecnych granicach, jest dbałość o to, żeby Rodacy zza granicy mogli swoje talenty rozwijać, a także pielęgnować naszą polską kulturę – zaznaczył poseł, zapowiadając dalszą współpracę z ZPB.

konferencja 665

Prezes Towarzystwa Plastyków Polskich przy ZPB Stanisław Kiczko dziękuje parlamentarzystom

Prezes Rady Naczelnej ZPB Andżelika Borys podziękowała Klubowi Parlamentarnemu PiS w imieniu organizacji i prezesa ZPB Mieczysława Jaśkiewicza za zorganizowanie wystawy w tak prestiżowym miejscu jakim jest Sejm RP.

konferencja 735

Jarosław Zieliński, poseł Prawa i Sprawiedliwości ogląda obrazy

konferencja 779

Duże zainteresowanie zwiedzających wystawę budziły prace Andrzeja Filipowicza, członka Towarzystwa Plastyków Polskich przy ZPB

Iness Todryk-Pisalnik z Warszawy

 

W Sejmie Rzeczypospolitej Polskiej 26 września została otwarta wystawa obrazów pt. „Paleta barw kresowych”, prezentująca twórczość artystów z Towarzystwa Plastyków Polskich przy Związku Polaków na Białorusi, którą zorganizował Klub Parlamentarny PiS. [caption id="attachment_1663" align="alignnone" width="480"] Przemawia Andżelika Borys, prezes Rady Naczelnej ZPB[/caption] Spotkanie zostało otwarte przez przewodniczącego

Rozmowa z Janem Miłoszem Zarzyckim, pierwszym dyrygentem Warszawskiej Orkiestry Kameralnej „Concentus pro arte” oraz dyrektorem naczelnym i artystycznym Filharmonii Kameralnej im. Witolda Lutosławskiego w Łomży.

Jan_Milosz_Zarzycki_2

O rozmówcy:

Jan Miłosz Zarzycki jest finalistą i laureatem międzynarodowych konkursów muzycznych we Włoszech, w Hiszpanii i na Węgrzech. Po otrzymaniu dyplomu z wyróżnieniem w klasie dyrygentury Marka Pijarowskiego we Wrocławiu, studia dyrygenckie uzupełniał w Wiedniu i w Berlinie. Jest także absolwentem wydziału instrumentalnego Akademii Muzycznej w Katowicach. Współpracował z Państwową Operą we Wrocławiu, Narodową Orkiestrą Symfoniczną Polskiego Radia w Katowicach, z orkiestrą Sinfonia Varsovia, Warszawską Operą Kameralną. Na VII Międzynarodowym Konkursie Dyrygenckim im. A. Toscaniniego w Parmie otrzymał III nagrodę, konsekwencją czego było tournee koncertowe po Włoszech z Orkiestrą Symfoniczną Emilii Romanii im. A.Toscaniniego.

Podczas koncertu w Grodnie na Nowym Zamku zabrzmiały utwory takich kompozytorów jak Karol Szymanowski, Witold Lutosławski, Fryderyk Chopin, Stanisław Moniuszko, Grazyna Bacewicz. Mógłby Pan wytłumaczyć ten wybór?

Na dobór repertuaru składa się wiele czynników. Kluczowe dla nas są okoliczności koncertu. Czy koncert odbywa się z jakiejś okazji, czy koncert ma charakter abonamentowy (czyli dla stałych melomanów), czy dla publiczności, którą trzeba wciągnąć do zabawy itd.

Czy wybiera Pan same tzw. koncertowe pewniaki?

Trudno mówić o pewniakach, gdyż programy mamy różne. Na przykład wkrótce będziemy grać koncert abonamentowy dla stałych melomanów, gdzie będa utwory dłuższe, cykliczne – koncert saksofonowy Aleksandra Głazunowa. W kościołach będziemy grali koncert w ramach cyklu „Witold Lutosławski i Jego Inspiracje”, w którym będą utwory węgierskiego kompozytora Béla Bartóka, Johanna Sebastiana Bacha, Józefa Haydna, którymi inspirował się mistrz Lutosławski. Czyli za każdym razem jest inaczej, a więc trudno mówić o jakichś regułach.

Czy Pan jako dyrygent narzuca wizję dzieła całej orkiestrze?

Przychodząc do orkiestry na pierwszą próbę mam swoją wizję utworu, ale muzycy też ją mają. A więc w trakcie naszej pracy pojawia się prąd, który zaczyna między nami przepływać. Orkiestra oczekuje od dyrygenta, że on przedstawi swój obraz utworu i inicjatywa będzie po jego stronie. W trakcie tych prób oni ten utwór czują po swojemu i wykazują inicjatywę. W wyniku moja koncepcja w jakiś sposób ewoluuję w zwiazku z tym. Natomiast na koncercie dzieją się jeszcze zupełnie inne nowe rzeczy. Bywa tak, że jakiś zupełnie nowy pomysł przychodzi nam do głowy i znów powstaje coś zupełnie innego.

Jest Pan absolwentem Wydziału Instrumentalnego Akademii Muzycznej w Katowicach (klasa skrzypiec). Czy czuje się Pan bardziej skrzypkiem, czy dyrygentem?

W tej chwili czuje się dyrygentem, bo już od wielu lat nie mam czasu grać. Ale czasem biorę skrzypce do ręki i coś tam pogram, choć zdarza się to bardzo okazjonalnie. Już nie nazwałbym się skrzypkiem.

Podziwia Pan lub ceni szczególnie jakiegoś dyrygenta?

Myslę, że nie ma takiego jednego, na którym chciałbym się w stu procentach wzorować. Każdy z dyrygentów imponuje mi czymś innym. Na przykład światowej sławy japoński dyrygent Seiji Ozawa, który ma w sobie coś niesamowitego, roztacza jakąś aurę. Także obserwując nawet moich kolegów zawsze staram się dostrzec w nich coś nowego. Na przykład w Grodnie poznałem bardzo dobrego dyrygenta Władzimira Bormotowa, który budzi mój respekt i szacunek.

Jakiej muzyki Pan słucha, gdy nie dyryguje?

Jestem trochę staroświecki, słucham przede wszystkim muzykę klasyczną. Lubię także różne starsze musicale, tradycyjny jazz. Uwielbiam słuchać jedną z najwybitniejszych śpiewaczek w historii tego gatunku Ellę Fitzgerald.

Jak Pan sądzi, dlaczego muzyka poważna jest jakby spychana na margines? Kiedyś przecież tak nie było…

Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Muzyka klasyczna zawsze była elitarną i taką jest do dziś. Na przykład koncert w Grodnie dowodzi, że jest ogromna grupa osób, która chętnie słucha muzykę poważną, wykazując radość i pasję. Grodzieńska publiczność była entuzjastyczna i otwarta, bardzo ciepło nas przyjmowała, z dużą życzliwością. My, jako muzycy, staramy się tak przedstawić muzykę klasyczną, żeby ludzie od niej nie odwracali się. Pokazujemy, że ona może być atrakcyjna i piękna.

Jako dyrygent koncertował Pan w Niemczech, Francji, Austrii, Czechach, Rosji, Włoszech, Ukrainie, Macedonii, USA i Belgii. A teraz przez prawie dziewięć lat jest Pan dyrygentem Łomżyńskiej Filharmonii Kameralnej w Łomży. Jakie były powody tej decyzji?

Z kilku względów uznałem, że warto jest zwiazać się z Łomżą. Po pierwsze, pracuję na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina w Warszawie, a Łomża jest blisko stolicy i to jest bardzo korzystne rozwiązanie dla mnie. Bardzo lubię swoją pracę na Uniwersytecie. Pracuję na stanowisku profesora, gdyż pedagogiką zajmuję się od początku swojej kariery i zawsze poświęcam jej dużo uwagi i czasu. Drugi powód jest taki, że dyrygent to jest taki zawód, który przewiduje częste podróże. Polscy znakomici mistrzowie często zmieniają swoje miejsca zamieszkania, pracując dyrygentami przez trzy lata w jednym miejscu, później zmieniają na drugie itd. Mnie osobiście, Łomża urzekła swoim spokojem, możliwością pewnego komfortu i stabilizacji. Oczywiście, w życiu każdego artysty sztuka jest bardzo ważna, a także osobisty rozwój. Jednak życie to także rodzina, czas spędzony z dziećmi, piękno przyrody, którymi człowiek chciałby się cieszyć. Miałem już w trakcie pobytu w Łomży kilka kuszących propozycji. Ale przyznam się, że nie skorzystałem z nich, właśnie z tego powodu, że czasem trzeba dokonać wyboru. Muzyka dla mnie jest wielką pasją, ale nie jest na pierwszym miejscu, jeżeli chodzi o życiowe decyzje.

Czy nie żałuje Pan tej decyzji?

Nie żałuję, że związałem się z tą orkiestrą. Mamy bardzo dobrą atmosferę w pracy, co też nie zawsze ma miejsce w orkiestrach, szczególnie w większych. I kiedy dostaję kuszące propozycje, bardzo poważnie zastanawiam się, że jeżeli zamienię te orkiestrę na większą, bardziej prestiżową, to nie będę miał tak miłej atmosfery w pracy, dobrego kontaktu z muzykami itd. A to jest przecież bardzo istotne.

Czy kryzys finansowy dotknął takze waszą orkiestrę?

Z trudem sobie radzimy. Musimy bardzo zabiegać o pieniądze. Na szczęście na razie otrzymujemy je z różnych źródeł. Nasze miasto obcięło dotacje na bieżący sezon, może nie o wielką kwotę – o pięć procent plus trzeba doliczyć do tego inflację, ale w wyniku mamy znaczącą kwotę. Ciesze się bardzo, że z innych źródeł udało się pozyskać całkiem znaczące sumy. A więc w tym roku nas to uratowało i funkcjonujemy bardzo dobrze. Jak będzie w przyszłym, zobaczymy, bądźmy dobrej myśli.

Jan_Milosz_Zarzycki_3

Jakie wrażenie ma Pan z tego wyjazdu?

Muzyka tak wspaniale jednoczy. Te antagonizmy, o których słyszymy w mediach, że gdzieś tam jadą nasze kibice robią awanturę na Litwie. Później nasz zespół jedzie na Litwę z koncertem, gdzie nas przyjmują ciepło i wspaniale, nawiazujemy kontakty, przyjaźnie. Czyli muzyka jest tym, co nas łączy i jednoczy. To było także widać na koncercie w Grodnie. Wśród publiczności pewnie było wielu Polaków, ale byli też i rodowici Białorusini, którzy wraz z nami cieszyli się ze wspólnego śpiewania polskich piosenek legionowych. Uważam, że to powinniśmy robić i popierać.

Rozmawiała Iness Todryk-Pisalnik

Rozmowa z Janem Miłoszem Zarzyckim, pierwszym dyrygentem Warszawskiej Orkiestry Kameralnej „Concentus pro arte” oraz dyrektorem naczelnym i artystycznym Filharmonii Kameralnej im. Witolda Lutosławskiego w Łomży. O rozmówcy: Jan Miłosz Zarzycki jest finalistą i laureatem międzynarodowych konkursów muzycznych we Włoszech, w Hiszpanii i na Węgrzech. Po otrzymaniu dyplomu

Skip to content