HomeStandard Blog Whole Post (Page 453)

Blisko stuosobowa grupa Polaków – członków oddziałów Związku Polaków na Białorusi z Grodna, Mińska, Lidy, Szczuczyna i innych miejscowości odbyła 26 września wycieczkę po północno-wschodnich terenach obwodu grodzieńskiego, zwiedzając zabytki polskiej historii i kultury.

Wycieczka_ZPB_po_Oszmianszczyznie_01

Podróż dwoma autokarami po Grodzieńszczyźnie  rozpoczęła się w Lidzie, gdzie członkowie ZPB mieli okazję zwiedzić Zamek Lidzki i posłuchać o bogatej i sławnej historii tego zabytku, którą opowiedział krajoznawca, publicysta, historyk i niestrudzony przewodnik po zabytkach polskich na terenie Białorusi Witold Iwanowski. Pomagał wybitnemu znawcy polskiej historii na Kresach Północno-Wschodnich Rzeczypospolitej w oprowadzaniu wycieczki zasłużony działacz mniejszości polskiej na Białorusi, członek Rady Naczelnej ZPB Tadeusz Malewicz.

Wycieczka_ZPB_po_Oszmianszczyznie_04

W Lidzie Polacy nawiedzili także Cmentarz Lotników, oddając hołd bohaterom, poległym za wolną Polskę.

Kolejnym przystankiem na trasie wycieczki stała się miejscowość Holszany, w której wycieczkowicze zwiedzili ruiny zabytkowego zamku, a także miejscowy kościół św. Jana Chrzciciela i przylegający do niego budynek byłego klasztoru Franciszkanów.

Wycieczka_ZPB_po_Oszmianszczyznie_03

Podczas dalszej podróży Polacy zawitali do Borunów, gdzie w nawiedzili Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia. W Borunach zwiedzających przywitał proboszcz Sanktuarium i jego kustosz – ks. Lucjan Dąbrowski. Kapłan opowiedział zwiedzającym o historii miasteczka Boruny, parafii i Sanktuarium. Zaprezentował też dwie napisane przez niego książki o Borunach i Sanktuarium, słynącego z cudownego obrazu Matki Bożej Boruńskiej.

Podczas podróży po ziemi oszmiańskiej i smorgońskiej Polacy zwiedzili także ruiny zamku w Krewie, przy których przewodnicy opowiedzieli o historii podpisania Unii w Krewie między Królestwem Polskim, a Litwą i o znaczeniu tego porozumienia w powstaniu najpotężniejszego państwa w średniowiecznej Europie.

Podróżując po północno-wschodniej części Grodzieńszczyzny nie sposób było nie zawitać do Zalesia, aby obejrzeć odrestaurowany pałac twórcy poloneza „Pożegnanie Ojczyzny” Michała Kleofasa Ogińskiego. Spacerując z przewodnikami po parku pałacowym wycieczkowicze mieli okazję wysłuchać opowieść o historii życia polskiego wybitnego twórcy muzycznego i polskiego patrioty, który urodził się 250 lat temu 7 października.

W Smorgoniach wycieczka Polaków zatrzymała się przy pomniku polskich żołnierzy, poległych w wojnie polsko-bolszewickiej, aby oddać hołd obrońcom Ojczyzny i odmówić za ich dusze „Anioł Pański”.

Smorgonie zapisały się w historii, jako miejscowość, w której funkcjonował słynący na całą Europę ośrodek tresury niedźwiedzi, zwany Akademią Smorgońską. Dzisiaj przypomina o tej niezwykłej instytucji edukacji przepiękny pomnik, który mogli podziwiać uczestnicy wycieczki.

Podobnie jak podczas każdej wycieczki, organizowanej przez Związek Polaków na Białorusi, również podczas tej nie obeszło się bez akcentu artystycznego. W kościele w Sołach występ premierowy przed blisko stuosobową widownią Rodaków z różnych zakątków Białorusi miał zespół muzyczno-wokalny, założony w kwietniu przez członków Oddziału ZPB w Lidzie. Wspólnie z zespołem rodziny Sachoń, debiutanci dali piękny koncert dla uczestników wycieczki. Oddział ZPB w Lidzie przygotował też poczęstunek dla wycieczkowiczów, na który złożyły się tradycyjne dania kresowe.

Wycieczka członków ZPB po Grodzieńszczyźnie stała się nie tylko lekcją historii polskich Kresów Wschodnich, zwłaszcza dla młodszych uczestników wyjazdu, ale też była okazją do wymiany pomysłami na kolejne wspólne polskie przedsięwzięcia z udziałem Polaków z różnych oddziałów ZPB.

Irena Biernacka z Lidy

Blisko stuosobowa grupa Polaków – członków oddziałów Związku Polaków na Białorusi z Grodna, Mińska, Lidy, Szczuczyna i innych miejscowości odbyła 26 września wycieczkę po północno-wschodnich terenach obwodu grodzieńskiego, zwiedzając zabytki polskiej historii i kultury. Podróż dwoma autokarami po Grodzieńszczyźnie  rozpoczęła się w Lidzie, gdzie członkowie ZPB

W polityce.pl: Rozmawiamy tuż po konferencji prasowej, na której zaapelowali państwo do rządu Ewy Kopacz, by ten pochylił się nad problemem Polaków w Mariupolu. Czy można to traktować jako presję i przeciwwagę dla postulatów pomocy dla imigrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu?

Andzelika_Borys

Andżelika Borys

Andżelika Borys, przewodnicząca Rady Naczelnej Związku Polaków na Białorusi: To nie do końca tak, bo ja nie miałabym odwagi, by powiedzieć, że uchodźcom z Afryki czy Syrii pomóc nie należy. Natomiast w moim przekonaniu należy pomagać, ale tam na miejscu – inne rozwiązanie i otwarcie granic nie rozwiąże problemu. Trzeba dobrze przemyśleć problem: w jakiej części ludzie, którzy przybywają dziś do Europy uciekają przed wojną, a w jakiej szukają po prostu chęci poprawy życia.

To bardzo ważny fakt. W moim przekonaniu trzeba robić wszystko, by uchodźców w Europie było jak najmniej, bo nie rozwiążemy tego problemu, zapraszając wszystkich do naszych miast.

Skoro mamy pomagać imigrantom ekonomicznym z Afryki…

… to dlaczego nie możemy pomóc Polakom, naszym repatriantom? Tylu Polaków zostało poza granicami naszego kraju, a przecież nie zostali tam z własnej woli czy fanaberii. Proszę zwrócić uwagę na politykę Niemiec w pewnym okresie, którzy sprowadzali swoich rodaków na przykład z Kazachstanu. Dlatego jeśli pyta mnie pan, czy pomagać imigrantom ekonomicznym, czy naszym rodakom, to moje poglądy będą po stronie Polaków. To jest nasza kultura, nasza tożsamość, wspólna historia, to są nasi rodacy, którzy z różnych przyczyn zostali pozbawieni swojej ojczyzny. To chyba logiczne, że w pierwszej kolejności trzeba pomóc Polakom.

Można mówić o obowiązku państwa w tej kwestii?

Zdecydowanie tak.

Rząd premier Ewy Kopacz przekonuje, że obudził się w tej sprawie – ministrowie zadeklarowali 30 mln złotych w budżecie na przyszły rok – właśnie na ten cel.

Każda kampania wyborcza jest czasem, gdy wszyscy wszystko obiecują… Ale wie pan, to ważne, że dowiedziała się o tym opinia publiczna. Co z tych obietnic zostanie spełnione – tego nie wiemy, ale dobrze, że temat pojawił się w dyskusji publicznej, na porządku dziennym.

Dodajmy – pojawił się pod wpływem presji opinii publicznej, która pojawiła się, gdy rządzący zaczęli szukać pieniędzy na uchodźców w budżecie… na naszych repatriantów.

Tak. I chwała Bogu, że w krajach demokratycznych media mogą być siłą napędową, która zmusza polityków do działania, zmiany decyzji.

Konferencja_PIS

Podczas konferencji prasowej z prezesem Prawa i Sprawiedliwości Jarosławem Kaczyńskim oraz przyjaciółmi z Ukrainy, Białorusi i Litwy. Fot.: M.Czutko/wpolityce.pl

A skoro jesteśmy przy działaniach rządu – jak pani ocenia ruchy tej koalicji właśnie w dziedzinie pomocy repatriantom i Polakom na wschodzie?

Mam wrażenie, że tak naprawdę rząd nie podjął poważnej dyskusji na ten temat. Sprawa pomocy repatriantom z Senatu została przeniesiona do MSZ, co moim przekonaniu spowodowało przesunięcie tej kwestii „w dół” i chaos. Nie było tej dyskusji o polityce wschodniej do momentu, gdy media zaczęły podnosić problem i opisywać zagrożenia na przykład Polaków w Mariupolu. Nikt na poważnie nie zajmował się tą sprawą przez ostatnie lata. Czas to zmienić, stąd także nasza dzisiejsza konferencja.

not. Marcin Fijołek

Znadniemna.pl za wpolityce.pl

 

W polityce.pl: Rozmawiamy tuż po konferencji prasowej, na której zaapelowali państwo do rządu Ewy Kopacz, by ten pochylił się nad problemem Polaków w Mariupolu. Czy można to traktować jako presję i przeciwwagę dla postulatów pomocy dla imigrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu? [caption id="attachment_12065" align="alignnone" width="480"] Andżelika Borys[/caption] Andżelika Borys, przewodnicząca Rady Naczelnej Związku Polaków na Białorusi: To nie do końca tak, bo ja nie miałabym odwagi, by powiedzieć, że uchodźcom z

Delegacja Związku Polaków na Białorusi na czele z prezesem Mieczysławem Jaśkiewiczem i prezes Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej na Białorusi kpt. Weroniką Sebastianowicz w towarzystwie konsula Jakuba Blatkiewicza z Konsulatu Generalnego RP w Grodnie, złożyła dzisiaj życzenia z okazji 95. rocznicy Urodzin – Kazimierzowi Tumińskiemu, ostatniemu żyjącemu obrońcy Grodna przed Armią Czerwoną we wrześniu 1939 roku, żołnierzowi Armii Krajowej – uczestnikowi między innymi operacji „Ostra Brama”, więźniowi GUŁAG-u.

Kazimierz_Tuminski

Kazimierz Tumiński, foto z dnia 17 września 2006 roku

Z życzeniami Stu Dwudziestu lat życia ku chwale Polski, goście z ZPB i KG RP w Grodnie zawitali do domu Jubilata.

Kazimierz_Tuminski_03

Konsul Jakub Blatkiewicz z Konsulatu Generalnego RP w Grodnie składa życzenia Kazimierzowi Tumińskiemu

Mimo tego, że Pan Kazimierz przeżył już trzy udary mózgu, goście zastali go we względnie dobrym stanie i samopoczuciu. Bohater o własnych siłach siedział na kanapie, rozmawiał z gośćmi, śpiewał wraz z nimi tradycyjne „Sto lat” i nawet odczytał z pamięci słowa przysięgi, jaką składał jako żołnierz Armii Krajowej.

Kazimierz_Tuminski_04

Kazimierz Tumiński i Weronika Sebastianowicz

Podczas biesiady przy stole Kazimierz Tumiński interesował się u swojej koleżanki broni Weroniki Sebastianowicz stanem zdrowia i samopoczuciem ich wspólnych znajomych – członków Stowarzyszenia Żołnierzy AK przy ZPB.

Kazimierz_Tuminski_02

Kpt. Weronika Sebastianowicz daje nakaz ppor. Kazimierzowi Tumińskiemu

Wysłuchał nakazu swojej przełożonej, że „rozkazu odchodzić jeszcze nie wydano” i serdecznie dziękował gościom za pamięć, zapraszając do siebie za rok.

Kazimierz_Tuminski_01

Kpt. Weronika Sebastianowicz, ppor. Kazimierz Tumiński i Mieczysław Jaśkiewicz, prezes ZPB

Kazimierz Tumiński urodził się 30 września 1920 roku we wsi Gibulicze pod Grodnem. Jeszcze jako uczeń szkoły, w połowie lat 30. minionego stulecia zapisał się do Związku Strzeleckiego i wiele godzin spędzał na strzelnicy. Zdobyte nawyki przydały się młodemu mężczyźnie, kiedy 20 września 1939 roku Armia Czerwona zaatakowała jego rodzinne miasto, a on jako ochotnik stanął w szeregach obrońców Grodna. Po zajęciu Grodna przez bolszewików Kazimierz Tumiński przystąpił do polskiej konspiracji zbrojnej, walczył w szeregach Armii Krajowej, brał udział w operacji „Ostra Brama”. W 1944 roku został ujęty przez NKWD z bronią w ręku. Skazany na 10 lat pozbawienia wolności, które zamieniły się w 13 lat ciężkiej, niewolniczej pracy w kopalniach na Kołymie. W rodzinne strony Kazimierz Tumiński wrócił w 1956 roku i osiedlił się w ukochanym Grodnie, w którym mieszka do dziś.

CZEŚĆ I CHWAŁA BOHATEROWI!

Znadniemna.pl

Delegacja Związku Polaków na Białorusi na czele z prezesem Mieczysławem Jaśkiewiczem i prezes Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej na Białorusi kpt. Weroniką Sebastianowicz w towarzystwie konsula Jakuba Blatkiewicza z Konsulatu Generalnego RP w Grodnie, złożyła dzisiaj życzenia z okazji 95. rocznicy Urodzin - Kazimierzowi Tumińskiemu, ostatniemu

Niezwykle ważnym wydarzeniem życia kulturalnego białoruskiej stolicy stał się czwarty już, doroczny Festiwal Piosenki Anny German „Eurydyka”, który w tym roku gościła najbardziej prestiżowa instytucja kulturalna Białorusi – Pałac Republiki.

Festiwal_Anny_German_wspolne_zdjecie_01

Koncert galowy na Małej Scenie Pałacu Republiki w Mińsku

Zdobywczynią Grand Prix konkursu festiwalowego została młoda śpiewaczka z Mołodeczna Nina Żukowska, a wśród laureatów znalazła się córka zasłużonych działaczy Związku Polaków na Białorusi z Rosi Stanisławy i Antoniego Chomczukowych – Wiktoria Chomczukowa.

Festiwal_Anny_German_Nina_Zukowska

Nina Żukowska

Festiwal_Anny_German_Michal_Chabros_Nina_Zukowska

Charge d’Affaires a. i. Rzeczypospolitej Polskiej w Republice Białoruś Michał Chabros wręcza nagrodę Ninie Żukowskiej

Wiktoria zdobyła pierwszą nagrodę w kategorii solistów w wieku 26 lat i starszych oraz nagrodę specjalną członkini jury konkursu Agaty Miedyńskiej, dyrektor Amfiteatru im. Anny German w Zielonej Górze, zapewniającą laureatce możliwość występu podczas koncertu poświęconemu Annie German w Zielonej Górze w przyszłym roku.

Festiwal_Anny_German_Wiktoria_Chomczukowa

Wiktoria Chomczukowa

Festiwal_Anny_German_Wiktoria_Chomczukowa_01

Wiktoria Chomczukowa

Festiwal_Anny_German_Marek_Pedzich_Wiktoria_Chomczukowa

Kierownik Wydziału Konsularnego Ambasady RP w Mińsku Marek Pędzich wręcza nagrodę Wiktorii Chomczukowej

W młodszej kategorii wiekowej (od 15 do 26 lat) w konkursie festiwalu triumfowała mieszkanka Mińska Anastazja Raczycka.

Festiwal_Anny_German_Natalia_Raczycka

Anastazja Raczycka

Kolejny reprezentant białoruskiej stolicy Dmitrij Ustinow otrzymał nagrodę specjalną jurora Piotra Siły, dyrektora Miejskiego Domu Kultury w Mińsku Mazowieckim. Wyróżnienie to zapewnia laureatowi występ na festiwalu organizowanym przez kierowaną przez Piotra Siłę instytucję kultury w Mińsku Mazowieckim.

Festiwal_Anny_German_Dmitrij_Ustinow

Dmitrij Ustinow

Mimo tego, że Anna German pozostaje w naszej pamięci przede wszystkim, jako wybitna solistka – w konkursie jej imienia, organizowanym od czterech lat w białoruskiej stolicy przy wsparciu Ambasady RP i Instytutu Polskiego w Mińsku przez duet wokalny WitaM (Maryna Towarnicka i Witalij Aleszkiewicz), szanse na zaistnienie mają nie tylko soliści, lecz także zespoły. W tej kategorii konkursowej w tym roku zwyciężył zespół „Majowy kwiat”, a nagrodę specjalną przyznano duetowi „Ave Muzyka” (Helena Konończuk i Wiktoria Szitikowa z Mińska ).

Festiwal_Anny_German_grupa_Wokalny_Kwiat

Zespół „Majowy kwiat”

Festiwal_Anny_German_duet_Ave_Muzyka

Duet „Ave Muzyka”

Nagrody specjalne festiwalu trafiły także do solistek Tatiany Trojanowskiej i Olgi Kolmakowej.

Festiwal_Anny_German_Tatiana_Trojanowska

Tatiana Trojanowska

Festiwal_Anny_German_Olga_Kolmakowa

Olga Kolmakowa

Po wręczeniu nagród i wyróżnień festiwalu przed rozpoczęciem koncertu galowego na Małą Scenę Pałacu Republiki wyszedł Charge d’Affaires a. i. Rzeczypospolitej Polskiej w Republice Białoruś Michał Chabros. Dziękując uczestnikom i organizatorom festiwalu, dyplomata ujawnił, że urodził się w roku, w którym Anna German zmarła, ale „geniusz tej kobiety okazał się ponadczasowy”.

Festiwal_Anny_German_Duet_Wspolna_Wedrowka

Maryna Towarnicka i Nadzieja Brońska

Regulamin konkursowy Festiwalu Anny German Eurydyka przewiduje wykonanie przez konkursantów dwóch utworów legendarnej polskiej piosenkarki – jednego w języku polskim i jeszcze jednego w języku rosyjskim. Sam konkurs odbył się w przededniu koncertu galowego, a wystartowało w nim 21 solistów i zespołów.

Festiwal_Anny_German_Igor_Zadoroznyj

Igor Zadorożnyj

Ogółem do konkursu zgłosiło się 25 kandydatów, ale czterech z nich zostało odsianych na etapie przeglądu przedkonkursowego przez jury w składzie: Tatiana Starczenko (przewodnicząca jury, solistka Białoruskiej Filharmonii Państwowej), Agata Miedyńska (dyrektor Amfiteatru im. Anny German w Zielonej Górze), Tatiana Drobyszewa (starszy wykładowca na Białoruskim Państwowym Uniwersytecie Kultury), Julia Szpilewska (aktorka Narodowego Akademicznego Teatru im. Janki Kupały), Piotr Siła (dyrektor Miejskiego Domu Kultury w Mińsku Mazowieckim) oraz znana polska dziennikarka radiowa Teresa Drozda.

Festiwal_Anny_German_Julia_Skurko

Julia Skurko

Według zapewnień członków jury i niezależnych ekspertów poziom konkursu Festiwalu Anny German „Eurydyka” w Mińsku z roku na rok nie tylko nie spada, lecz startują w nim coraz bardziej utalentowani i dojrzali artystycznie wykonawcy.

Festiwal_Anny_German_JuliaSkurko_WeronikaSzycikowa_AlenaKonanczuk_OlgaGuczek

Julia Skurko, Weronika Szitikowa, Helena Konończuk i Olga Guczek

Wraz z laureatami tegorocznej edycji festiwalu podczas koncertu galowego wychodzili na scenę laureaci z poprzednich lat, między innymi zwyciężczyni z zeszłego roku Julia Safonowa (Skurko) oraz zeszłoroczna zdobywczyni nagrody specjalnej Olga Guczek. W koncercie wystąpili też uznani i popularni artyści: członkini jury Julia Szpilewska, laureat międzynarodowych konkursów Igor Zadorożnyj, laureatka Międzynarodowego Festiwalu Anny German „Tańczące Eurydyki” w Zielonej Górze Nadzieja Brońska, laureaci Międzynarodowego Festiwalu im. Marii Konopnickiej w Przedborzu i organizatorzy Festiwalu Anny German „Eurydyka” duet „WitaM” oraz gwiazdor białoruskiej estrady, Narodowy Artysta Republiki Białoruś Mikołaj Skorikow, będący promotorem i nauczycielem zdobywczyni Grand Prix Niny Żukowskiej, na co dzień – wokalistki wspierającej (backing vocalist – ang.) Mikołaja Skorikowa.

Festiwal_Anny_German_Nina_Zukowska_Nikolaj_Skorikow

Mikołaj Skorikow i Nina Żukowska

Według organizatorów Festiwalu, osiągającego z roku na rok coraz wyższy poziom, popularność i uznanie miłośników twórczego dziedzictwa Anny German, planują oni rozwijać swoje przedsięwzięcie i jeszcze szerzej popularyzować twórczość patronki Festiwalu w twórczych środowiskach mieszkańców Białorusi.

Festiwal_Anny_German_wspolne_zdjecie

Ludmiła Burlewicz z Mińska, zdjęcia Włodzimierza Aleszkiewicza

Niezwykle ważnym wydarzeniem życia kulturalnego białoruskiej stolicy stał się czwarty już, doroczny Festiwal Piosenki Anny German „Eurydyka”, który w tym roku gościła najbardziej prestiżowa instytucja kulturalna Białorusi – Pałac Republiki. [caption id="attachment_12030" align="alignnone" width="480"] Koncert galowy na Małej Scenie Pałacu Republiki w Mińsku[/caption] Zdobywczynią Grand Prix konkursu

Dyskusja historyków z Polski i Białorusi na temat postrzegania przez Polaków i Białorusinów, dokonanej 17 września 1939 agresji sowieckiej przeciwko Polsce, odbyła się 26 września w sali kinowej Konsulatu Generalnego RP w Grodnie. Na zorganizowane przez warszawską Fundację Joachima Lelewela, w ramach projektu „Grodno 1939”, spotkanie wybitnych znawców historii II wojny światowej i historii Grodna licznie przybyła młodzież, ucząca się w grodzieńskim Liceum Społecznym im. Elizy Orzeszkowej przy Polskiej Macierzy Szkolnej oraz uczniowie grodzieńskiej Polskiej Szkoły Społecznej przy Związku Polaków na Białorusi.

Konferencja_17_wrzesnia_konsulat_12

Zbigniew Pruchniak i Piotr Kościński

Licznie zgromadzoną polską młodzież z Grodna na wstępie serdecznie przywitał pełniący obowiązki szefa Konsulatu Generalnego RP w Grodnie, konsul Zbigniew Pruchniak. Dyplomata zaznaczył, że młodzi ludzie mają rzadką okazję, aby stać się świadkami dyskusji historyków, reprezentujących czasem różne poglądy na te same wydarzenia historyczne, lecz, mimo różnic interpretacyjnych, operujących tylko i wyłącznie potwierdzonymi faktami, co powoduje, iż dyskusja z udziałem tak wybitnych znawców tematu wydarzeń z września 1939 roku gwarantuje wysoki poziom merytoryczny spotkania.

Konferencja_17_wrzesnia_konsulat_13

Przemawia Piotr Kościński

Następnie głos zabrał organizator wydarzenia – prezes Fundacji Joachima Lelewela Piotr Kościnski.  Opowiedział o realizowanym przez kierowaną przez niego fundację projekcie „Grodno 1939”, w ramach, którego odbywa się spotkanie polskich i białoruskich historyków w Grodnie.

Konferencja_17_wrzesnia_konsulat_9

Konferencja_17_wrzesnia_konsulat_7

W charakterze wstępu do dyskusji o znaczeniu 17 września dla Polaków i Białorusinów Piotr Kościński zaproponował obejrzeć znany wielu Czytelnikom portalu Znadniemna.pl film „Krew na bruku. Grodno 1939”, który został wyprodukowany przez Fundację Joachima Lelewela przy wsparciu między innymi ZPB i firmy producenckiej LunarSix.

Konferencja_17_wrzesnia_konsulat_6

Józef Porzecki, prof. dr hab. Adam Czesław Dobroński, prof. dr hab. Czesław Grzelak, Piotr Kościński, Aleś Paszkiewicz, dr Jan Jerzy Milewski i Andrzej Czerniakiewicz

Po projekcji filmu Piotr Kościński zaprosił do stołu dyskusyjnego zaproszonych historyków i ekspertów, z Polski: prof. dr hab. Czesława Grzelaka (Akademia Obrony Narodowej w Warszawie), prof. dr hab. Adama Czesława Dobrońskiego (Uniwersytet w Białymstoku), dr Jana Jerzego Milewskiego (Oddział Instytutu Pamięci Narodowej w Białymstoku) i z Białorusi: redaktora czasopisma ARCHE Alesia Paszkiewicza, znawcę historii Grodna, historyka Andrzeja Czerniakiewicza oraz prezesa Komitetu Ochrony Miejsc Pamięci Narodowej przy ZPB, historyka Józefa Porzeckiego.

Konferencja_17_wrzesnia_konsulat_5

Konferencja_17_wrzesnia_konsulat_4

Przemawia prof. dr hab. Czesław Grzelak

Jako pierwszy głos zabrał prof. Czesław Grzelak. Jako wybitny znawca historii wojskowości szczegółowo opowiedział o przyczynach, dla których po agresji hitlerowskiej na Polskę 1 września jej Kresy Wschodnie po dwóch tygodniach wojny okazały się właściwie bezbronne wobec agresji ze Wschodu. – Oceniając, czym był 17 września, prof. Grzelak stwierdził, że atak Armii Czerwonej sprawił, iż Polska na okres ponad 40 lat znalazła się w ustroju komunistycznym, a przypadek Grodna, które stawiło, jak na tamte warunki, zdecydowany i względnie skuteczny opór agresji sowieckiej jest wyjątkiem, przynoszącym powód do dumy mieszkańcom miasta, któremu generał Władysław Sikorski, Naczelny Wódz Polskich Sił Zbrojnych i premier Rządu RP na Uchodźstwie, za ten wyczyn obiecał odznaczenie orderem Virtuti Militari i nadanie tytułu Semper Fidelis (Zawsze Wiernego).

Konferencja_17_wrzesnia_konsulat_2

Konferencja_17_wrzesnia_konsulat_3

Przemawia Andrzej Czerniakiewicz

Do postawy grodnian we wrześniu 1939 roku wobec agresji sowieckiej nawiązał w swoim wystąpieniu wybitny znawca historii grodu nad Niemnem Andrzej Czerniakiewicz.  Zaznaczył on, że w obronie Grodna przed Armią Czerwoną wbrew obiegowej opinii udział brali nie tylko Polacy, lecz także przedstawiciele innych narodowości – Białorusini, Żydzi, a nawet, co jest mało znanym faktem, Ukraińcy.

Konferencja_17_wrzesnia_konsulat_11

Mówiąc o agresji sowieckiej przeciwko Polsce we wrześniu 1939 roku, historycy polscy i białoruscy zwrócili uwagę na to, że w interpretacji radzieckiej – wciąż obowiązującej, jak zaznaczył red. Aleś Paszkiewicz, we współczesnej Białorusi – ZSRR przystąpił do II wojny światowej dopiero 22 czerwca 1941 roku. O tym, że zakłamana przez radziecką ideologię historia II wojny światowej jest podawana nawet w szkolnych podręcznikach białoruskich mówił także Jan Jerzy Milewski. Według niego, mimo braku wśród historyków dwuznacznych interpretacji zbrodni katyńskiej, w podręcznikach białoruskich wciąż można przeczytać, iż kwestia odpowiedzialności za Katyń nie jest rozstrzygnięta, gdyż sprawcami zbrodni mogli być albo Sowieci, albo hitlerowcy.

Konferencja_17_wrzesnia_konsulat_14

Aleś Paszkiewicz

O następstwach zakłamywania faktów historycznych mówił, nawiązując do skandalicznej wypowiedzi ambasadora Rosji w Warszawie Sergieja Andrejewa o współodpowiedzialności Polski za wybuch II wojny światowej, prof. Dobroński. Zaznaczył on między innymi, iż należy zdecydowanie zwalczać wciąż popularną na Białorusi i w Rosji tezę, iż ZSRR wkroczył 17 września na Wschodnie Kresy II RP z bratnią pomocą Białorusinom i Ukraińcom, gdyż w Polsce już nie było rządu. – Tej tezie przeczą zarówno fakty historyczne, jak i okoliczności, w jakich doszło do opuszczenia kraju przez rząd polski – oświadczył prof. Dobroński.

 

Konferencja_17_wrzesnia_konsulat_6

Przemawia prof. dr hab. Adam Czesław Dobroński

O postrzeganiu 17 września przez Białorusinów i oficjalną historiografię białoruską, szczegółowo opowiedział redaktor Paszkiewicz. Mówił on między innymi, że po 17 września doszło do zjednoczenia Zachodniej i Wschodniej Białorusi, dzięki czemu współczesne państwo białoruskie istnieje w takich, a nie innych granicach, bardziej sprawiedliwych, niż zakładał krzywdzący dla Białorusinów Traktat Ryski z marca 1921 roku, dzielący Białoruś na części zachodnią i wschodnią. – Wobec tego wkroczenie Armii Czerwonej jest postrzegane przez Białorusinów, jako akt historycznej sprawiedliwości, wyrównującej krzywdę, wynikającą z Traktatu Ryskiego – mówił Paszkiewicz.

Konferencja_17_wrzesnia_konsulat_8

Wobec przedstawionej przez Paszkiewicza koncepcji, prof. Dobroński zauważył, że w historii żaden traktat graniczny nie był doskonały. – Jeśli historycy białoruscy potępiają Traktat Ryski, to niech potępią także Układ Ribbentrop-Mołotow, który przewidywał, że zachodnia granica Sowieckiej Białorusi ma przebiegać wzdłuż Wisły. Gdzie nad Wisła są miejsca historycznie zamieszkiwane przez Białorusinów? – pytał retorycznie wykładowca Uniwersytetu w Białymstoku.

O tym, że pojęcie Zachodniej Białorusi, gwałtem oddzielonej od Wschodniej Białorusi, było tworem sowieckiej propagandy mówił Andrzej Czerniakiewicz. Zwrócił on między innymi uwagę na to, że przed wybuchem wojny i agresją ZSRR przeciwko Polsce, pojęcie prowadzącej walkę narodowo-wyzwoleńczą o pojednanie się Zachodniej Białorusi ze Wschodnią szeroko funkcjonowało w propagandzie radzieckiej i prawie natychmiast zniknęło ze słownika komunistycznej propagandy po tym, jak Niemcy i ZSRR dokonały rozbioru Polski.

Konferencja_17_wrzesnia_konsulat

– Udało nam się otworzyć dużo niezwykle interesujących tematów. Miejmy nadzieję, że w ramach projektu „Grodno 1939”, przeprowadzimy na temat 17 września jeszcze niejedną dyskusję z udziałem naszych wspaniałych ekspertów – podsumował spotkanie historyków jego organizator Piotr Kościński, zachęcając obecną na spotkaniu młodzież do udziału w Konkursie o Tadziku Jasińskim, ogłoszonym przez Fundację Joachima Lelewela.

Znadniemna.pl

Dyskusja historyków z Polski i Białorusi na temat postrzegania przez Polaków i Białorusinów, dokonanej 17 września 1939 agresji sowieckiej przeciwko Polsce, odbyła się 26 września w sali kinowej Konsulatu Generalnego RP w Grodnie. Na zorganizowane przez warszawską Fundację Joachima Lelewela, w ramach projektu „Grodno 1939”,

Spotkania w salonie pani Elizy i noworoczne choinki dla dzieci to tylko niektóre z atrakcji, jakie proponuje gościom Domek Elizy Orzeszkowej w Grodnie, gdzie pisarka spędziła ostatnie kilkanaście lat życia.

Dom_Elizy_Orzeszkowej

Grodno. Dom Elizy Orzeszkowej

Eliza_Orzeszkowa_1

Eliza Orzeszkowa

„Robimy kilka razy do roku spotkania literacko-muzyczne w salonie pani Elizy – z młodzieżą, inteligencją, emerytami, pisarzami. Omawiamy jej życie, twórczość, opowiadamy o ludziach, którzy tu bywali i o których pisała” – powiedziała PAP dyrektorka Domku Łarysa Łotysz. U Orzeszkowej gościli m.in. Maria Konopnicka, z którą poznały się na pensji sióstr sakramentek w  Warszawie, czy pisarz białoruski Franciszak Bahuszewicz.

W tradycję działalności charytatywnej pisarki, która była członkinią Komitetu Dobroczynnego w Grodnie, wpisują się organizowane w Domku choinki dla dzieci z sierocińców.

Latem z okazji jej urodzin odbywa się natomiast na ulicy przed budynkiem tematyczne święto. W tym roku było zatytułowane „Eliza Orzeszkowa i ludzie jej epoki”. Jego bohaterami byli m.in białoruska poetka Eliza Paszkiewicz, Bahuszewicz, który poświęcił wiersz Orzeszkowej, i poeta Maksim Bahdanowicz.

W domku, gdzie Orzeszkowa przeniosła się na stałe w 1895 r. i gdzie mieszkała do śmierci w 1910 r., mieści się dziś biblioteka, a dwa pomieszczenia – salon pisarki oraz jej gabinet – zostały otwarte dla zwiedzających.

Decyzję o stworzeniu tu muzeum podjęły w 1939 władze Grodna, ale z powodu wybuchu wojny nie zrealizowano tych planów. Podczas wojny budynek wykorzystywali Niemncy, a potem mieściły się w nim m.in. szkoła muzyczna, technikum, stacja krwiodawstwa i Związek Pisarzy Białoruskich.

Dwukondygnacyjny domek przy ul. Orzeszkowej, w którym sypialnia znajdowała się na piętrze, miał już prawie 100 lat, gdy w 1975 r. został zrekonstruowany z zachowaniem planu pokoi i nieco odsunięty od ulicy. „Jak czytamy we wspomnieniach, schody były tu bardziej strome, było trudno iść” – powiedziała Łotysz. W 2004 r. cały domek odnowiono.

Z oryginalnego wystroju z czasów pisarki zachował się kominek z lustrem, a także ganek i balkon z kutą balustradą. „W czasach Orzeszkowej z balkonu było widać gimnazjum żeńskie. Dziś widzimy ten sam budynek, tylko teraz jest w nim Uniwersytet Grodzieński. Również z drugiej strony było podobny widok – na Dolinę Szwajcarską nad Niemnem” – podkreśliła dyrektorka.

W domku zwiedzający mogą obejrzeć mały salon, urządzony według zdjęć meblami przypominającymi epokę Orzeszkowej. Na ścianach powieszono kopie obrazów, które wisiały w oryginalnym pokoju, pędzla grodzieńskich malarzy – Orzeszkowa posiadała m.in. kopię fresku Sandro Botticellego.
Eliza_Orzeszkowa

Muzeum prezentuje też liczne wydania książek z czasów Orzeszkowej, w tym jej własnych utworów, a także afisze z organizowanych przez nią koncertów i imprez dobroczynnych, np. koncertu-balu na rzecz biednych w Grodnie z 1908 r.

W drugim udostępnionym do zwiedzania pokoju, gabinecie pisarki, pokazano m.in. oryginalne zielniki, które wykonywała własnoręcznie. „Zbierała kwiaty na Grodzieńszczyźnie, w Miniewiczach, w okolicach nadniemeńskich, sama robiła klej z mąki i wody, suszyła w konkretnej temperaturze, zasypywała piaskiem przesianym przez sito i potem naklejała na tkaninę” – podkreśliła Łotysz.

W Miniewiczach (30 km od Grodna) znajdował się dwór kuzyna Orzeszkowej, Jana Kamieńskiego, który odwiedzała latem i który został uwieczniony w powieści „Nad Niemnem” jako Korczyn. Dziś stoi tam jedynie pomnik poświęcony 40 powstańcom z 1863 r.

Domek Elizy Orzeszkowej odwiedza co roku ok. 4 tys. osób, z czego 30 proc. z Polski. Często goszczą tu również uczniowie szkół grodzieńskich, bo jest to w programie, choć jej utwory nie są lekturą szkolną, mówi dyrektorka.

„Zapraszamy gości z Polski, przygotowujemy różne warianty oprowadzania, o dzieciństwie i latach studenckich dla dzieci, o życiu i twórczości, o okresie spędzonym przez Orzeszkową w Grodnie i o jej miłościach” – podkreśliła Łotysz.

Eliza Orzeszkowa z domu Pawłowska przyszła na świat w Milkowszczyźnie 40 km od Grodna. Do naszych czasów przetrwały jedynie fundamenty jej rodzinnego dworu, studnia i aleja lipowa. Jej grób znajduje się na cmentarzu w Grodnie.

W Internecie na stronie fotografa Ivana Tsyrkunovicha można odbyć wirtualną wycieczkę po Domku Elizy Orzeszkowej w Grodnie.

Znadniemna.pl za PAP/Małgorzata Wyrzykowska

Spotkania w salonie pani Elizy i noworoczne choinki dla dzieci to tylko niektóre z atrakcji, jakie proponuje gościom Domek Elizy Orzeszkowej w Grodnie, gdzie pisarka spędziła ostatnie kilkanaście lat życia. [caption id="attachment_11972" align="alignnone" width="480"] Grodno. Dom Elizy Orzeszkowej[/caption] [caption id="attachment_11973" align="alignnone" width="480"] Eliza Orzeszkowa[/caption] "Robimy kilka razy do

Pokazanie białostockiej kolekcji malarstwa polskiego na Białorusi będzie m.in. możliwe dzięki podpisanemu w piątek w Białymstoku porozumieniu o współpracy pomiędzy Muzeum Podlaskim a Muzeum Narodowym Republiki Białoruś w Mińsku.

Lechowski_muzeum

Andrzej Lechowski, dyrektor Muzeum Podlaskiego

Dokument jest formalnością, bo współpraca placówek ma miejsce od lat, teraz będzie mogła się jeszcze bardziej rozwijać – podkreślali dyrektor Muzeum Podlaskiego Andrzej Lechowski oraz dyrektor Muzeum Narodowego Republiki Białoruś Włodzimierz Prokopcow. Umowę zawarto na pięć lat.

Muzeum Podlaskie jest placówką podległą samorządowi województwa podlaskiego. Andrzej Lechowski mówił, że współpraca z muzeum w Mińsku, które ma status muzeum narodowego to prestiż. Podkreślił, że współpraca z Białorusią ma charakter dwustronny, białoruskie projekty będą pokazywane w Podlaskiem. Konkretów na razie nie podano. Planowane są warsztaty, spotkania.

Dyrektor departamentu kultury w Urzędzie Marszałkowskim w Białymstoku Anatol Wap powiedział, że współpraca z Białorusią „jest jak najbardziej naturalna i potrzebna”, bo to kraj sąsiedni. – Mamy wspólną historię i tradycję – dodał Wap. Jak zaznaczył, w Podlaskiem licznie zamieszkuje również mniejszość białoruska, więc taka współpraca jest ważna.

Jednym z efektów współpracy w nowej, formalnej odsłonie ma być wystawa w Mińsku obrazów z kolekcji malarstwa polskiego, którą ma w swoich zbiorach Muzeum Podlaskie. Lechowski podkreślił, że to jedna z największych takich kolekcji. Na Białorusi ma być także w najbliższym czasie pokazana podlaska wystawa na temat ręczników obrzędowych.

Prokopcew_muzeum

Włodzimierz Prokopcow, dyrektor Muzeum Narodowego Republiki Białoruś

Włodzimierz Prokopcow powiedział natomiast, że w ramach współpracy podlascy muzealnicy przyjadą na Białoruś, by wziąć udział w narodowym forum muzealników, które służy wymianie doświadczeń. – To ważne, by nasi sąsiedzi brali w tym udział, by kontakty były podtrzymywane. Spodziewamy się, że forum te kontakty poszerzy – mówił Prokopcow. Dodał, że stronie białoruskiej zależy na podpatrywaniu w Polsce najlepszych rozwiązań, także technologicznych.

Anatol Wap zaznaczył, że zawarte porozumienie obejmuje również takie dziedziny jak konserwacja zabytków czy edukacja kulturalna.

Muzeum Podlaskie posiada swoje oddziały w kilku miastach w regionie. To „sieć” placówek, wśród których są m.in. Muzeum Historyczne, Muzeum Rzeźby im. Alfonsa Karnego, czy synagoga w Tykocinie, oddział w Bielsku Podlaskim, Białostockie Muzeum Wsi. Muzeum Podlaskie współpracuje już z muzeami m.in. w obwodach grodzieńskim i brzeskim na Białorusi.

Znadniemna.pl za PAP

Pokazanie białostockiej kolekcji malarstwa polskiego na Białorusi będzie m.in. możliwe dzięki podpisanemu w piątek w Białymstoku porozumieniu o współpracy pomiędzy Muzeum Podlaskim a Muzeum Narodowym Republiki Białoruś w Mińsku. [caption id="attachment_11966" align="alignnone" width="480"] Andrzej Lechowski, dyrektor Muzeum Podlaskiego[/caption] Dokument jest formalnością, bo współpraca placówek ma miejsce od

Na Białorusi rozpoczęły się zakrojone na szeroką skalę obchody jubileuszu Michała Kleofasa Ogińskiego. 25 września, w piątek, przypada 250. rocznica urodzin polskiego kompozytora, podskarbiego wielkiego litewskiego, który znaczną część życia spędził w majątku Zalesie na terenie obecnej Białorusi.

Oginski_str

Michał Kleofas Ogiński

Decyzją UNESCO rok 2015 został ogłoszony Rokiem Ogińskiego.

W Zalesiu na północy Białorusi w piątek został oficjalnie otwarty odrestaurowany pałac, w którym Michał Kleofas Ogiński spędził 20 lat życia. W środę 23 września rozpoczęła się tam dwudniowa konferencja naukowa, poświęcona wybitnemu kompozytorowi.

Oginski_palac_str

Zalesie. Zespół pałacowo-parkowy Ogińskich, fot.: belkraj.by

W mińskiej Galerii Związku Malarzy Białoruskich została otwarta wystawa zatytułowana „Polonez”. Ponad 60 białoruskich malarzy prezentuje na niej 250 prac poświęconych autorowi słynnego poloneza „Pożegnanie Ojczyzny”.

Z kolei białoruska artystka Marharyta Wiermiejczyk stworzyła kolekcję lalek przedstawiających Ogińskiego i jego najbliższą rodzinę.

Jak napisała w okolicznościowym artykule białoruska państwowa agencja prasowa Biełta, nie zważając na fakt, że Michał Kleofas Ogiński urodził się w Guzowie niedaleko Warszawy, „książęcy ród Ogińskich pochodzi z zachodnich Rusinów, przodków Białorusinów, którzy przyjęli katolicyzm”.

Znadniemna.pl za IAR/agkm

Na Białorusi rozpoczęły się zakrojone na szeroką skalę obchody jubileuszu Michała Kleofasa Ogińskiego. 25 września, w piątek, przypada 250. rocznica urodzin polskiego kompozytora, podskarbiego wielkiego litewskiego, który znaczną część życia spędził w majątku Zalesie na terenie obecnej Białorusi. [caption id="attachment_11958" align="alignnone" width="480"] Michał Kleofas Ogiński[/caption] Decyzją UNESCO

Jednorazowy, zamknięty pokaz filmu „Powstanie Warszawskie” w reżyserii Jana Komasy, odbył się 23 września w mińskim kinie „Centralny”. Pokaz został zorganizowany przez Ambasadę RP w Mińsku i Muzeum Powstania Warszawskiego.

Powstanie_Warszawskie_Minsk_6

„Powstanie Warszawskie” to pierwszy na świecie dramat wojenny non-fiction, zmontowany w całości z materiałów dokumentalnych, opowiadający o powstaniu poprzez historię dwóch młodych reporterów, świadków powstańczych walk. Film wykorzystuje autentyczne kroniki filmowe z sierpnia 1944 roku. Jest to film wyjątkowy, składa się z kadrów historycznych, kroniki filmowej powstania, która została pokolorowana i zmontowana w jeden film. Premiera filmu odbyła się 9 maja 2014 roku.

Powstanie_Warszawskie_Minsk_9

Przemawia Chargé d’Affaires a. i. Rzeczypospolitej Polskiej w Republice Białoruś Michał Chabros

Na pierwszy i jak dotąd jedyny pokaz filmu w stolicy Białorusi zostali zaproszeni historycy, kulturoznawcy, dyplomaci, pracownicy polskiej placówki dyplomatycznej w Mińsku oraz przedstawiciele środowisk polskich, między innymi z Oddziału ZBP w Mińsku.

Powstanie_Warszawskie_Minsk_8

Spotkanie w kinie rozpoczeło się od przemówienia Chargé d’Affaires a. i. Rzeczypospolitej Polskiej w Republice Białoruś Michała Chabrosa.

Przemawiał też producent i jeden ze scenarzystów filmu Piotr C. Śliwowski, szef Sekcji Historycznej Muzeum Powstania Warszawskiego. Powiedział między innymi: «Wiadomo, że w ogóle do kroniki powstania sfilmowano 18 godzin nagrania. Do naszych czasów dotrwało tylko 6 godzin”.

Powstanie_Warszawskie_Minsk_1

Nawet te 6 godzin unikatowych nagrań zachowało się dzięki temu, że jeden z operatorów, filmujących powstanie schował nagrania i po wojnie odnalazł je. Niestety zostały one mu zabrane przez Urząd Bezpieczeństwa PRL. Kiedy można było po nie sięgnąć okazały się częściowo zniszczone, gdyż, jak wiemy, powstańcy warszawscy byli prześladowani w PRL-u.

Powstanie_Warszawskie_Minsk_2

Z sześciu zachowanych godzin kronik, nagranych w trakcie Powstania Warszawskiego dla potrzeb Armii Krajowej, został zmontowany 85-minutowy film, mający fabułę.

Materiał jest tak niezwykły, że zasługuje na to, by obejrzało go jak najwięcej ludzi. Niestety, jak dotąd nie udało się dogadać z władzami Białorusi o szerszej dystrybucji obrazu w tym kraju.

Oryginalny materiał filmu jest czarno-biały. Ze względu na to, że nie istnieją programy komputerowe do kolorowania filmu, pokolorowanie tego filmu okazało się ogromną, czasem filigranową ręczną pracą.

Powstanie_Warszawskie_Minsk_3

Elżbieta Iniewska, II Sekretarz Ambasady RP w Mińsku i Piotr C. Śliwowski

– Oprócz kolorów daliśmy postaciom filmu głos. Żeby to zrobić, poprosiliśmy o pomoc pracowników prokuratury, którzy odczytali słowa wypowiadane przez bohaterów filmu z ruchu warg. Jedyne, co było naszym, a właściwie moim pomysłem, jest to, że sylwetki bohaterów filmu Witka i Karola, dzięki którym obserwujemy powstanie, został zlepione z 12 prawdziwych życiorysów operatorów filmowych – mówił Piotr Śliwowski.

Ciekawie jest, że w materiale wykorzystanym do filmu rozpoznano 240 osób historycznych – uczestników powstania. Ci z nich, którzy jeszcze żyją, byli zaproszeni na premierę w 2014 roku. – Ich reakcją na film było niezwykłe wzruszenie. Mówili, że zobaczyli siebie młodymi, że przez lata powstanie stało się już dla nich czarno-białe, a tu znowu zobaczyli go w kolorze – opowiadał producent filmu.

Powstanie_Warszawskie_Minsk_5

Ludmiła Burlewicz rozmawia z Piotrem Śliwowskim

Z dużym zainteresowaniem obejrzała film mińska publiczność. Na Sali nie było pustych miejsc, a z uwagi na zamknięty charakter pokazu przed kinem „Centralny” można było spotkać ludzi, pytających o możliwość wejścia na salę kinową bez zaproszenia. Wybrańcy, którzy otrzymali zaproszenia, po projekcji filmu bardzo chętnie zadawali pytania Piotrowi Śliwowskiemu.

Jak stwierdził sam producent, który już pokazał film w wielu krajach, a nawet startował z nim do Oscara, wszędzie reakcja na film jest podobna – jest to reakcja emocjonalna i pozytywna.

Powstanie_Warszawskie_Minsk

Helena Marczukiewicz, prezes Oddziału ZPB w Mińsku rozmawia z Elżbietą Iniewską

Różnorodność opinii o filmie przedstawicieli mińskiej społeczności swiadczy o tym, że film warto było zaprezentować w stolicy Białorusi.

Oto niektóre wypowiedzi mińskich widzów:

«Ludzie, które pracowali nad tym filmem zrobili niezwykłą robotę – mój dla nich za to szacunek».

«Nigdy bym takiego filmu sama nie oglądała. Jestem matką i kiedy widzę, że ktoś cierpi, a film jest przede wszystkim o cierpieniu, to trudno mi na to patrzeć. Z drugiej strony, jak moje dziecko gra w wojnę, to zawsze mnie to załamuje. Więc takie filmy, jak sądzę powinno się pokazywać ludziom młodym. Być może po obejrzeniu takiego filmu odechciałoby im się wojować».

Powstanie_Warszawskie_Minsk_7

«Film jest oczywiście trudny. Ale jednocześnie podkreśla, moim zdaniem, siłę i mądrość polskiego narodu. Widzimy na ekranie, jaka Warszawa była podczas wojny, jak strasznie zniszczona, a jednak Polakom udało się ją odbudować, przywracając wygląd sprzed wojny».

«Nie lubię takich filmów. Nie lubię, gdy pokazują klęskę i wydarzenia negatywne. Uważam, że musimy oglądać piękno…».

«Jak młodym ludziom opowiedzieć o wojnie, o powstaniu? Własnie w taki sposób. Na filmie widzimy prawdę historyczną, nie zaś film fabularny, nagrany na podstawie jakiejś historii. Widzimy historię w obiektywie, historię w obrazie. Uważam, że właśnie takim językiem da się przemówić do współczesnej młodzieży».

«Ten film przypomniał mi o tym, co w życiu jest najważniejsze. Ludzie cieszyli się każdym drobiazgiem. Nie widziałam na filmie żadnej niezadowolonej twarzy, żadnego żalu. Ludzie dziękowali Bogu za to, że żyją. Uświadomiłam sobie, że skoro mam życie, życie bez wojny, przy bliskich i kochających mnie ludziach, to mam wszystko. Jak to się mówi, żeby żyć i cieszyć się, trzeba po prostu żyć i się cieszyć».

Po projekcji filmu organizatorzy pokazu zaprosili gości na poczęstunek, podczas którego można było podzielić się wrażeniami i porozmawiać z organizatorami pokazu w nieformalnej atmosferze. Elżbieta Iniewska, II Sekretarz Ambasady RP w Mińsku, odpowiedzialna za realizację projektów dyplomacji publicznej i kulturalnej powiedziała w rozmowie z portalem Znadniemna.pl, że zrobi wszystko, aby zorganizować pokaz filmu dla członków Związku Polaków na Białorusi, ponieważ nie było możliwości zaproszenia na pokaz w kinie „Centralny» większej liczby członków ZPB.

Ludmiła Burlewicz z Mińska, foto autorki i Filmweb.pl

Jednorazowy, zamknięty pokaz filmu „Powstanie Warszawskie” w reżyserii Jana Komasy, odbył się 23 września w mińskim kinie „Centralny”. Pokaz został zorganizowany przez Ambasadę RP w Mińsku i Muzeum Powstania Warszawskiego. „Powstanie Warszawskie” to pierwszy na świecie dramat wojenny non-fiction, zmontowany w całości z materiałów dokumentalnych, opowiadający

28 września Białoruski Niezależny „Teatr Cz” rozpocznie sezon od premiery sztuki pod nazwą „Co robić z tygrysem?” na podstawie utworów Sławomira Mrożka. Przed premierą nasza korespondent porozmawiała z reżyserem spektaklu Dariuszem Jezierskim.

Teatr_Minsk_3

Dariusz Jezierski

— Zajmuję sie teatrem długo, aczkolwiek nie całe życie. To była taka decyzja, wynikająca z potrzeby serca i rozumu, i okazało sie, żę to była najlepsza z decyzji, które w życiu podejmowałem. Teatr, do którego doszedłem, troszeczkę różni się od innych. Nazwałbym go teatrem mobilnym. To znaczy, że odzwierciedla to wszystko, co wokół nas się dzieje: tempo, szybko zmieniającą się sytuacje wokół nas, reaguje na problemy, które spadają na nas nagle… Wszystkie sytuacje, z którymi styka się człowiek, wywołują jakąś artystyczną reakcję, i stąd wzięły się poszukiwania w kierunku absurdu, który przez wiele lat stanowi centrum mojego zainteresowania. A dzieje się tak dlatego, że absurd jest wyjątkowo sposobnym tworzywem do pracy artystycznej. (Teatr absurdu – nowatorski nurt w dramacie współczesnym, którego charakterystyczną cechą jest widzenie świata, polegające na godzeniu sprzeczności, tragizm staje się nośnikiem treści komicznych, a komizm – tragicznych. Głównymi tematami w dramacie absurdu jest niepewność prawdziwości wszystkiego, co otacza współczesnego człowieka — przyp. aut.)

Teatr_Minsk_2

— Na czym polega i czemu służy teatr absurdu?

—Absurd spada na człowieka zawsze nagle, nieoczekiwanie. Spotyka nas za rogiem ulicy, spada na nas „cegłą” jakiegoś zachowania. My natomiast reagujemy na absurd czasami w sposób całkowicie nieracjonalny. Nasza nieracjonalna reakcja to reakcją człowieka absolutnie zaskoczonego, nieprzygotowanego, a jednak spadający na człowieka absurd musi on jakoś przetworzyć. Nie może nie zareagować. Bardzo zależy mi na tym, żeby tak samo z absurdem zderzali się na scenie aktorzy. Nie mówimy tu o wewnętrznym, psychologicznym, opartym na jakimś mimetyzmie, przygotowaniu roli w systemie klasycznym. Mają to być reakcje bardziej intuicyjne. W pracy z aktorem zawsze szuka się zatem takiej pierwszej reakcji, która zawiera w sobie ziarno prawdy, z którego potem próbujemy stworzyć konstrukcję. Czemu to służy? Oswojeniu absurdu. Rozumiemy, że są w życiu sytuacje nie do rozstrzygnięcia, ale absurd był zawsze i teatr może być dla człowieka szczepionką maleńkiej porcji absurdu, która pozwoli nam się z nim oswoić i w pewnym sensie – uodpornić. Polski teatr absurdu jest postawiony na mocnej pozycji: od utworów Witkacego do mojego ulubionego Mrożka. Wierzę, że Solidarność, przemiany, które zaszły w Polsce, wzięły się to z tego, że nas – Polaków ten absurd nie przytłoczył, potrafiliśmy go przetworzyć, z nim współżyć i oswoić go.

Teatr_Minsk_7

Kim lub czym jest tytułowy tygrys?

— Właśnie absurd, który trzeba oswoić, nazwałem tygrysem. Rozróżniamy dwa rodzaje absurdu. Ten, który spada na nas zawsze z góry (w kraju, domu, rodzinie), nie jest przez nas konstruowany, ale doświadczamy jego działania, i to jest ten tygrys, który dopada nas z wanny (w „Męczeństwie Piotra Oheya” Mrożka w nudne życie bohatera wkraczają nowe, często abstrakcyjne, postacie, które burzą jego porządek. Sprawcą całego wydarzenia jest tygrys, który zadomowił się w łazience Oheya, co powoduje lawinę nieprzewidywalnych wydarzeń). Ale jest jeszcze drugi absurd, groźniejszy, to jest absurd z późniejszej sztuki Mrożka, którą jest „Letni dzień” (to historia Uda – człowieka, któremu wszystko się udaje – i Nieuda. Los harmonizuje, ustawia ich życie tak, by toczyło się według odwiecznego planu. Kobieta, która pojawia się w życiu bohaterów, budzi w nich obu uczucie miłości. Stają się rywalami, a walka zaczyna toczyć się tym samym o to, co jest nieprzewidywalne – o serce Damy…). Utwór ten, mówiący o abstrakcjach, prowadzi do niemożności roztrzygnięcia wydawałoby się prostych zadań życiowych – „kocham”, „jestem”, „umieram”. Nie potrafimy sobie z tym poradzić, pogodzić, i czasami zalęga się w nas tygrys wewnętrzny – jakaś głęboka metafizyczna rana, i z tym tygrysem też musimy sobie poradzić, bo może on doprowadzić nas do samobójstwa, do chorób psychicznych i tak dalej.

Więc to są dwa rodzaje absurdu, z którym musimy w tym świecie się stykać i, moim zdaniem, teatr jest idealnym miejscem, żeby nam o tym opowiadać. Spektakl, który robimy jest nieco ryzykowny, dlatego, że łączymy w dwa akty dwa utwory, połączone postacią głównego bohatera (zagra go Gienadź Gatowczyc), który tak naprawdę nie jest głównym bohaterem. Gienadź Gatowczyc to jedyny aktor, który gra w obu aktach. Gra i Piotra Oheya i Nieuda, będących jednym człowiekiem, który doświadcza obu absurdów i płaci rachunki.

Teatr_Minsk_6

Do Pana należy pomysł połączenia tych dwóch sztuk?

— Tak, to ja zaproponowałem „Teatrowi Cz” połączyć te dwie sztuki, bo wiem, że ten teatr to potrafi. Potrafi dlatego, że ma możliwość skombinowania składu z doskonałych aktorów, z różnych scen, mających różne doświadczenie. Oparcie się na zespole jednego teatru jest ryzykowne, zwłaszcza, jeżeli nie zna się tego zespołu. Zdecydowanie łatwiejsze jest pogodzenie różnych osób we wspólnym poszukiwaniu rozwiązania. Z dwóch sztuk zrobiliśmy sztukę, składającą się z dwóch aktów. Są w niej duże skróty. Mrożek zawsze pisał adekwatnie o tym, co obserwował. Trzeba było zatem „oczyścić” te teksty od pewnych naleciałości, wynikających z tego, że powstały dosyć dawno, zaadaptować je do teraźniejszości, zrobić tak, aby stały się aktualne. To, że teksty udało się skorygować w sposób, jaki sobie wymyśliliśmy, świadczy o sile i wielkości dramaturgii Mrożka. Jest to coś, co będzie trwało jescze długo, bo te tygrysy szaleją i będą szaleć. Ale życie bez absurdu byłoby bardzo nudne i bardzo szare, stąd ta aktualność Mrożka.

Spektakl, który wystawiamy jest pewnym ryzykiem, ale ja i aktorzy podejmujemy go świadomie. Nie wiem, jaki okaże się odbiór tej sztuki, zwłaszcza, że są różne spojrzenia na Mrożka. Nie boję się jednak tego eksperymentu. W półtorej godziny udało nam się zamknąć wszystko to, co dla nas jest ważne.

Teatr_Minsk_1

Jak Panu – Polakowi pracowało w nieznajomym Panu języku – języku białoruskim?

— Dla mnie praca w języku białoruskim była bardzo ciekawą, przyjemną robotą. Czasami pokonywałem drogę do białoruskiego z polskiego przez rosyjski (reżyser świetnie zna język rosyjski i w nim rozmawia – przyp. aut.), była to więc także lingwistyczna przygoda, którą odbieram bardzo pozytywnie, tak samo jak doświadczenie pracy z aktorami zajętymi w sztuce. Wierzę w język teatru. Wiadomo, że łatwo wejśc w zniecierpliwienie, kiedy pracujemy w pewnym natężeniu i nagle brakuje mi jakiegoś słowa, zasobu słow do oddania jakiegoś niuansu, ale język białoruski okazał się mi bardzo bliski. To była dość spokojna praca. Delikatnie wchodziliśmy w temat. Teatr absurdu tym się też różni, że konstrukcja spektaklu jest w ciągłym ruchu, coś się zmienia, szukamy wyjścia w trakcie pracy. Nie liczymy czasu z sekundnikiem. Jeśli mówimy na scenie prawdę, to ona może się różnić w zależności od naszego aktualnego nastroju. Prawda wewnętrznego rytmu, prawda reakcji i odpowiedzi, prawda bólu, który widzimy na scenie – to są efekty naszej pracy. Nie możemy tylko grać, mamy przeżywać sytuacje. Interesuje mnie praca z żywym aktorem, który codziennie przeżywa te czy inne sytuacje inaczej. Nie zdziwię się więc, jeśli za kilka tygodni stwierdzi, że widzi już tę czy inną scenę inaczej i zagra ją inaczej. Jeśli tak się stanie – będę bardzo zadowolony.

Teatr_Minsk

Pan po raz pierwszy jest na Białorusi?

— Jest to moja szósta wizyta. Praca nad spektaklem trwa miesiąc. Jestem tu już 40 dni, z króciutka przerwa. Byłem na Białorusi wiele razy, pokazywałem swoje spektakle na festiwalach, byłem jurorem na festiwalu „Teatralny kufar”, prowadziłem warsztaty aktorskie, aż wreszcie zachciało mi się wyreżyserować tu sztukę.
Jestem bardzo dumny, że przy okazji tego projektu udało mi się przysłużyć językowi białoruskiemu, który wciąż walczy o przetrwanie, że dwie ciekawe pozycje z naszej literatury zostały przetłumaczone na ten język (tłumaczem utworów jest Sierż Minskiewicz).

Lubię Białoruś, choć nie ukrywam, że ten spektakl jest także moją reakcją na absurd, który tu postrzegam, reakcją na różne jego odmiany. Zachodzą na Białorusi pewne procesy i sytuacje, na które nie sposób nie reagować, chciałem więc kilka słów od siebie na ich temat dorzucić. To jest moja odpowiedź na Białoruś. Ciepła! Nie ma w niej żadnej złośliwości. Jest to bardzo przyjazne podejście, i stąd ta dobra atmosfera w mojej pracy z aktorami. Bardzo jestem ciekaw reakcji białoruskiego widza na naszą pracę.

— Dziękuję za rozmowę i do zobaczenia na spektaklu!

Rozmawiała w Mińsku Ludmiła Burlewicz, zdjęcia autorki oraz z prywatnych zasobów Dariusza Jezierskiego

28 września Białoruski Niezależny „Teatr Cz” rozpocznie sezon od premiery sztuki pod nazwą „Co robić z tygrysem?” na podstawie utworów Sławomira Mrożka. Przed premierą nasza korespondent porozmawiała z reżyserem spektaklu Dariuszem Jezierskim. [caption id="attachment_11934" align="alignnone" width="480"] Dariusz Jezierski[/caption] — Zajmuję sie teatrem długo, aczkolwiek nie całe życie.

Skip to content