W kolejnym odcinku naszej rubryki pragniemy Państwu przedstawić śp. Wacława Sakowicza, ułana 4. Pułku Ułanów Zaniemeńskich, walczącego w wojnie obronnej 1939 roku, a później – „krysiaka”, czyli żołnierza II batalionu 77. Pułku Piechoty Armii Krajowej, dowodzonego przez legendarnego akowskiego dowódcę por. Jana Borysewicza „Krysię ”.
Wacław Sakowicz, jako ułan 4. Pułku Ulanów Zaniemeńskich. Zdjęcie z końca lat 30. minionego stulecia
Do akcji „Dziadek w polskim mundurze” Wacława Sakowicza zgłosił jego siostrzeniec – nasz, mieszkający w Grodnie, czytelnik i działacz Związku Polaków na Białorusi Zdzisław Bartoszewicz.
Zdjęcie swojego bohaterskiego wuja pan Zdzisław odnalazł w rodzinnym archiwum, przeglądając zdjęcia przodków po stronie matki.
Przychodząc ze zdjęciem do redakcji Zdzisław Bartoszewicz, niestety, niewiele mógł opowiedzieć o losie Wacława Sakowicza, o którym w rodzinie pamiętano, ale obawiano się opowiadać dzieciom, gdyż „wujek Wacław” zginął jako żołnierz Armii Krajowej z bronią w ręku w obławie NKWD i opowiadanie o jego służbie w polskiej partyzantce oraz okolicznościach śmierci groziło rodzinie represjami ze strony sowieckiej władzy. Dzięki skąpym informacjom, uzyskanym od czytelnika oraz dostarczonym przez niego zdjęciom, postaraliśmy się odtworzyć los „krysiaka”, walczącego o swoją polską ojczyznę, na wierność której składał przysięgę, z niemieckim i sowieckim okupantem na terenach współczesnych Białorusi i Litwy.
Przejdźmy zatem do naszych ze Zdzisławem Bartoszewiczem ustaleń:
Wacław Sakowicz urodził się prawdopodobnie w 1913 roku jako drugie dziecko w rodzinie Feliksa i Teresy Sakowiczów we wsi Mickańce (obecnie w rejonie werenowskim obwodu grodzieńskiego).
Sądząc po tym, że starsza siostra Wacława – Janina (matka naszego czytelnika Zdzisława Bartoszewicza – red.) – edukację otrzymywała w domu, jej młodszy brat także mógł pobierać lekcje w domu, albo(po odzyskaniu przez Polskę Niepodległości i założeniu szkoły powszechnej w pobliskiej miejscowości Nacza) uczęszczać do szkoły w Naczy.
Po ukończeniu szkoły podstawowej Wacław Sakowicz nie kontynuował nauki, gdyż jako najstarszy z synów musiał pomagać ojcu na gospodarstwie, które obejmowało 19 hektarów ziemi uprawnej.
Młody rolnik musiał ile się dało zwlekać ze spełnieniem obowiązku odbycia zasadniczej służby wojskowej. Pod koniec lat 30. minionego stulecia został jednak zaciągnięty do służby w armii. Trafił do garnizonu Wilno, zostając ułanem 4. Pułku Ułanów Zaniemeńskich. Świadczą o tym barwy pułkowe, naniesione (na prośbę klienta) przez fotografika wileńskiego atelier na proporczyki na mundurze i na otok rogatywki, w których sfotografował się na pamiątkę o służbie w wojsku młody ułan.
Ułan Wacław Sakowicz podczas odbywania zasadniczej służby wojskowej w Wilnie. Zdjęcie z końca lat 30. minionego stulecia
W wojsku zastał naszego bohatera wybuch II wojny światowej. Pułk Wacława Sakowicza walczył w składzie Wileńskiej Brygady Kawalerii i w nocy z 9 na 10 września w czasie przeprawy przez Wisłę w rejonie Magnuszewa został rozproszony, ponosząc duże straty. Wacławowi Sakowiczowi udało się uratować, gdyż, znajdując się w wodzie, zdążył chwycić za rękę kolegę, który już wydostawał się na brzeg. Po uratowaniu się Wacław Sakowicz, podobnie jak inni ocalali ułani, postanowił wrócić do domu. Kiedy dotarł do rodzinnych Mickańców okazało się, że znalazł się w ZSRR. Okres pierwszej okupacji sowieckiej rodzinie Sakowiczów udało się przetrwać względnie spokojnie.
Po napaści na ZSRR „wiernego” sojusznika Stalina – Adolfa Hitlera i III Rzeszy, w okolicach Mickańców zaczęły powstawać zbrojne oddziały polskiej partyzantki. Wacław Sakowicz po dwóch latach niemieckiej okupacji wraz z młodszym bratem Stanisławem postanowił opuścić rodzinny dom i pójść do lasu.
Oddział, w którym się znaleźli bracia, musiał połączyć się z jednostkami, z których pod koniec 1943 roku sformowano II batalion 77. Pułku Piechoty AK pod dowództwem porucznika Jana Borysewicza „Krysi”.
Rodzina Wacława Sakowicza nie znała szczegółów prowadzonej przez Wacława i Stanisława walki partyzanckiej. Jako żołnierze „Krysi” musieli brać udział w organizowanych przez dowódcę akcjach bojowych i dywersyjnych przeciwko Niemcom. Latem 1944 roku udali się prawdopodobnie do Wilna, biorąc udział w operacji „Ostra Brama”, mającej wyzwolić Wilno od okupantów niemieckich przed ustanowieniem w mieście władzy Sowietów.
Z opisów historycznych wiadomo, że oddziały dowodzone przez Jana Borysewicza dotarły do Wilna na czas, ale dowódca nie otrzymał rozkazów, więc jego żołnierze nie wzięli udziału w końcowej fazie operacji, która zakończyła się rozbrojeniem walczących o Wilno akowców przez czerwonoarmistów.
Oddział „Krysi”, unikając rozbrojenia przez sowieckich żołnierzy, ukrył się w Puszczy Rudnickiej i na rozkaz dowództwa Armii Krajowej został rozformowany. Jan Borysewicz nie zamierzał jednak kończyć swojej walki i kilka dni później sformował kolejny oddział, przybierając nowy pseudonim „Mściciel”. Do nowej jednostki wstąpili najwierniejsi podkomendni Jana Borysewicza. Wśród nich znalazł się także nasz bohater oraz jego brat Stanisław.
Na okupowanych przez Sowietów terenach oddział „Mściciela” prowadził akcje, chroniące miejscową ludność przed łapankami i poborem do sowieckiego wojska. Akowcy Jana Borysewicza stali się prawdziwym postrachem dla okupacyjnych władz. Dokonywali brawurowych akcji wyzwolenia kolegów z sowieckich więzień i aresztów. Podkomendny Jana Borysewicza Wacław Sakowicz wraz z bratem Stanisławem i kilkoma kolegami z oddziału późną jesienią 1944 roku, kiedy leżał już śnieg i było mroźno) nocowali w gospodzie w miejscowości Koleśniki, miasteczku leżącym obecnie na Litwie przy granicy z Białorusią. W okolicy NKWD prowadził akcję, tropiącą polskich partyzantów. Grupa akowców, w której byli bracia Sakowiczowie, została zaatakowana przez enkawudzistów. Partyzanci zerwali się ze snu, ale na ucieczkę było już za późno. Jak wynika z relacji naszego czytelnika Zdzisława Bartoszewicza – większość zaskoczonych przez NKWD akowców poległo na miejscu. Wacław Sakowicz jeszcze próbował osłaniać ogniem z broni młodszego brata Stanisława, który dzięki temu zdążył wskoczyć na sanie i uciec.
Dzięki poświęceniu Wacława Stanisławowi Sakowiczowi udało się przeżyć. Udał się on do rodzonej siostry Teresy, która była akowską łączniczką i wraz z nią skierował się do wsi Bieniuny – miejscowości, zamieszkałej przez polską ludność patriotyczną, która dała schronienie ukrywającym się przed NKWD polskim partyzantom.
Pod zmyślonymi imionami i nazwiskami Teresa i Stanisław Sakowiczowie zamieszkali w Bieniunach. Po pewnym czasie Teresa wyszła za mąż za miejscowego Polaka Michała Jachimowicza. Ożenił się też Stanisław, biorąc za małżonkę miejscową dziewczynę o imieniu Zofia. Obaj dożyli w Bieniunach do późnej starości i zmarli własną śmiercią.
Grób Stanisława Sakowicza (brata Wacława) i jego żony Zofii na cmentarzu w Bieniunach
Nasz czytelnik Zdzisław Bartoszewicz wspomina, że razem ze swoją mamą Janiną odwiedzał rodziny jej brata i siostry w Bieniunach. – Byłem wtedy dzieckiem, ale pamiętam, że o wujku Wacławie, jeśli wspominano, to po cichu, aby nie słyszały dzieci – opowiada nasz czytelnik. O okolicznościach, w jakich zginął jego bohaterski wuj Wacław, dowiedział się od mamy, kiedy już stał się dorosły. Według rodzinnej legendy ciała poległych w Koleśnikach akowców enkawudziści wywieźli do Ejszyszek i położyli na miejscowym rynku w celu zastraszenia miejscowej ludności. Nie wiadomo, gdzie potem spoczęły zwłoki polskich partyzantów.
Starsza siostra Wacława Sakowicza Janina z młodszą siostrą Teresą (byłą łączniczką AK), jej mężem Michałem Jachimowiczem i ich synami w Bieniunach. 1967 rok.
Jak dotąd jedynym upamiętnieniem żołnierza AK Wacława Sakowicza, walczącego pod dowództwem legendarnego dowódcy II batalionu 77. Pułku Piechoty AK por. Jana Borysewicza „Krysi”, jest tablica pamiątkowa, znajdująca się w kościele Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w miejscowości Nacza.
Tablica upamiętniająca poległych i zamordowanych żołnierzy oddziałów i placówek konspiracyjnych, walczących pod dowództwem por. Jana Borysewicza „Krysi” w kościele Wniebowzięcia NMP w Naczy
Tablicę tę z imionami poległych i zamordowanych żołnierzy oddziałów i placówek konspiracyjnych, walczących pod komendą por. Jana Borysewicza „Krysi”, „Mściciela”, ufundowali poległym towarzyszom broni „krysiacy”, którym udało się przeżyć wojnę.
Wśród kilkudziesięciu wyrytych na tablicy nazwisk bohaterów widnieje także imię i nazwisko wuja naszego czytelnika Zdzisława Bartoszewicza – Wacława Sakowicza.
Cześć Jego Pamięci!
Znadniemna.pl na podstawie relacji siostrzeńca Wacława Sakowicza – Zdzisława Bartoszewicza
W kolejnym odcinku naszej rubryki pragniemy Państwu przedstawić śp. Wacława Sakowicza, ułana 4. Pułku Ułanów Zaniemeńskich, walczącego w wojnie obronnej 1939 roku, a później - „krysiaka”, czyli żołnierza II batalionu 77. Pułku Piechoty Armii Krajowej, dowodzonego przez legendarnego akowskiego dowódcę por. Jana Borysewicza „Krysię ”.
[caption