HomeStandard Blog Whole Post (Page 116)

Prokuratura Obwodu Grodzieńskiego skierowała do sądu gospodarczego wniosek o likwidacji spółki „Klerigata”, będącej firmą na bazie której dział w podziemiu Związek Polaków na Białorusi kierowany przez Andżelikę Borys.

Ponadto, przeciwko kierownictwu „Klerigaty” wszczęto sprawę karną za organizowanie i udział w działalności niezarejestrowanej organizacji społecznej. Informacja o tym pojawiła się na stronie internetowej Prokuratury Generalnej Republiki Białorusi.

Jak poinformował na facebooku zastępca Andżeliki Borys, wiceprezes ZPB Marek Zaniewski, w poniedziałek, 14 listopada, z samego rana funkcjonariusze milicji  przybyli w celu przeprowadzenia rewizji do mieszkań dwóch grodzieńskich Polek, pełniących funkcje kierownicze w wyznaczonej przez prokuraturę do likwidacji spółce „Klerigata”, a jednocześnie piastujących kierownicze stanowiska w Związku Polaków na Białorusi. Chodzi o przewodniczącą Rady Naczelnej ZPB Irenę Waluś, oraz o zastępczynię Andżeliki Borys  ds. kultury, wiceprezes ZPB Renatę Dziemiańczuk.

Nie wiadomo, czy sprawa karna za organizowanie działalności funkcjonującego w podziemiu ZPB dotyczy także Andżeliki Borys, która została wypuszczona z aresztu przez białoruskiego dyktatora Aleksandra Łukaszenkę po roku przetrzymywania za kratami w ramach innej sprawy karnej o rzekomym „podżeganiu do wrogości na tle rasowym, narodowościowym, religijnym oraz rehabilitacji nazizmu”.

W jednym z wywiadów białoruski dyktator pochwalił się, że okazał miłosierdzie i wypuścił prezes ZPB z aresztu wbrew opinii własnego otoczenia, na prośbę jej matki. Po wyjściu Andżeliki Borys z aresztu, ostatnim więzionym przez reżim Łukaszenki działaczem Związku Polaków na Białorusi pozostaje dziennikarz Andrzej Poczobut, który czeka w grodzieńskim więzieniu na proces sądowy.

Znadniemna.pl, na zdjęciu: wiceprezes ZPB Renata Dziemiańczuk i przewodnicząca Rady Naczelnej ZPB Irena Waluś, fotokolaż: Znadniemna.pl

Prokuratura Obwodu Grodzieńskiego skierowała do sądu gospodarczego wniosek o likwidacji spółki „Klerigata”, będącej firmą na bazie której dział w podziemiu Związek Polaków na Białorusi kierowany przez Andżelikę Borys. Ponadto, przeciwko kierownictwu „Klerigaty” wszczęto sprawę karną za organizowanie i udział w działalności niezarejestrowanej organizacji społecznej. Informacja

Prochy prezydentów RP na uchodźctwie zostały złożone do sarkofagów w Świątyni Opatrzności Bożej. Obok Władysława Raczkiewicza, Augusta Zaleskiego i Stanisława Ostrowskiego pochowany został także ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski i jego małżonka Karolina Kaczorowska.

W Świątyni Opatrzności Bożej odbyła się w sobotę msza żałobna trzech prezydentów RP na uchodźstwie przewiezionych z Londynu do Warszawy – Władysława Raczkiewicza, Augusta Zaleskiego i Stanisława Ostrowskiego, których szczątki w sobotę powróciły do Polski.

Liturgii przewodniczył abp Stanisław Gądecki, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski. Wraz z nim eucharystię koncelebrował m.in. prymas Polski, abp Wojciech Polak, biskup polowy Wojska Polskiego Wiesław Lechowicz oraz metropolita warszawski, kard. Kazimierz Nycz.

W uroczystości wzięły udział najwyższe władze państwowe na czele z prezydentem RP, Andrzejem Dudą, premierem rządu RP, Mateuszem Morawieckim, marszałkiem Senatu Tomaszem Grodzkim, marszałkiem seniorem Sejmu Antonim Macierewiczem oraz ministrem obrony narodowej Mariuszem Błaszczakiem, przedstawicielami Wojska Polskiego oraz korpusu dyplomatycznego.

Prezydent Duda podkreślił, że „Polska jest jedna”. „Jakże bardzo wymownie widać to dzisiaj, poprzez zejście się tutaj całego szeregu symboli w jeden, właśnie symbol Polski, jako takiej, jednej, całej, suwerennej i niepodległej” – powiedział.

Wskazał, że Świątynia Opatrzności Bożej jest „w jakimś sensie symbolem, jak i prezydentura RP, idąca od władzy królewskiej, szarganej wichrami historii, tłumionej, zabieranej, ale cały czas niesionej poprzez dzieje”.

„W tej świątyni, będącej widomym symbolem suwerennej, wolnej, niepodległej Polski witamy, a zarazem odprowadzamy na miejsce wiecznego, symbolicznego spoczynku w Mauzoleum Narodowym RP tych prezydentów, którzy przenieśli ją przez dziesięciolecia bardzo trudnych lat – cały czas będąc uosobieniem wolnej, suwerennej, niepodległej Polski” – podkreślił prezydent.

Andrzej Duda zwrócił uwagę na bohaterstwo prezydentów. „Nie myślę o bohaterstwie wojennym, myślę o tym bohaterstwie trudnym. Często mówiono, jakże smutnym. Bohaterstwie prezydentów, którym zabrano ojczyznę. Bohaterstwie prezydentów, którzy na ziemię ojczystą nie mogli wrócić, bo ta ziemia ojczysta nie była w pełni wolna, nie była w pełni suwerenna, nie była w pełni niepodległa, bo była w istocie pod, w jakimś sensie, zarządem obcych” – powiedział prezydent.

„Dziś są. Dziś są tutaj. Dziś są na swoim miejscu. Dziś wrócili do ojczyzny, z której musieli kiedyś przymusowo wyjechać. Tej ojczyzny, którą przenieśli w sobie, którą nieśli mimo szyderstw, mimo rechotu komunistów, którzy wyśmiewali się z nich. Podobnie, jak i wielu innych. Oni cały czas wierzyli, że oni niosą w sobie wolną, suwerenną, niepodległą Polskę i że ta Polska na tej ziemi jeszcze taka będzie. I się nie pomylili” – zaznaczył prezydent.

Premier Mateusz Morawiecki podkreślił, że sprowadzenie szczątków prezydentów RP na uchodźstwie jest nie tylko „zwieńczeniem trwających od pięciu lat obchodów stulecia odzyskania niepodległości”, ale również „część procesu odzyskiwania i odbudowywania pamięci historycznej po 1989 r.”

Jak zaznaczył, „naród, który odbudowuje swoją pozycję, musi dbać o swoich wielkich poprzedników, o swoje dziedzictwo”. „W przypadku prezydentów RP na uchodźstwie jest to szczególnie istotne ze względu na dążenie władz komunistycznych do całkowitego wymazania tych postaci oraz zohydzenia tradycji polskiej niepodległości” – wyjaśnił premier.

Szef rządu przypomniał, że 5 lipca 1945 r. alianci Polski cofnęli swoje uznanie dla rządu RP, ale polskie władze rezydujące w Londynie pozostały depozytariuszem tradycji i insygniów niepodległej Polski z nadzieją na odzyskanie suwerenności. „Dlatego – jak podkreślił – państwo Polskie nie może pozostawiać swoich synów na obcych cmentarzach”. „Niech ta uroczystość będzie wezwaniem do wielkiej, rozproszonej polskiej diaspory: drodzy rodacy, gdziekolwiek rzucił was los, tutaj jest wasz dom, Polska jest waszym domem” – powiedział premier.

Nazwał żegnanych prezydentów – Władysława Raczkiewicza, Augusta Zaleskiego i Stanisława Ostrowskiego – „ojcami polskiej niepodległości”. „Panowie prezydenci, to wielka radość, że jesteście dzisiaj z nami. Wasza droga, droga waszego życia miała jeden podstawowy cel: aby Polska była wielka, suwerenna i dostatnia. Pod waszym okiem będziemy trudzić się, aby nasza Rzeczpospolita właśnie taka była. Wasz duch będzie nasz prowadził ku takiej właśnie Polsce” – powiedział premier Mateusz Morawiecki.

W czasie liturgii abp Stanisław Gądecki zwrócił uwagę na „konieczność przywrócenia pamięci o nich wśród Polaków ze względu na ich nieobecność w kraju”.

„Polacy zapomnieli, że mieliśmy legalną Polskę – poza Polską. Zapomnieli, że w okresie zniewolenia komunistycznego na emigracji istniały legalne, konstytucyjne władze Rzeczypospolitej, które zachowały depozyt niepodległości na emigracji” – powiedział przewodniczący KEP podkreślając, że to nas zobowiązuje, „żebyśmy pamiętali, że ta emigracja niepodległościowa reprezentowała majestat Rzeczypospolitej zapewniając ciągłość władzy państwowej”.

„Należy jednocześnie wyrazić nadzieję, że ich powrót do ojczyzny będzie okazją do poważniejszej refleksji nad ofiarą, jaką złożyli oraz nad duchową kondycją naszej dzisiejszej niepodległości” – ocenił hierarcha.

W homilii kard. Kazimierz Nycz powiedział, że sobotnia uroczystość „kończy obchody stulecia niepodległości i jest symbolem dla Polski, zatroskanej o wszystkich, którzy w tak istotny sposób przyczynili się do odzyskania niepodległości”.

Hierarcha podziękował najbliższej rodzinie zmarłych prezydentów RP. „Wasi wielcy krewni służyli dobru Polski, nieraz kosztem swoich rodzin – taka jest służba ludzi życia publicznego. Teraz zaś oddajecie ich do nowego miejsca pochówku tu – w Warszawie, by przy ważnych wydarzeniach państwowych i religijnych odwiedzać ich w Świątyni Opatrzności Bożej, modlić się za nich i dziękować za odzyskaną niepodległość” – powiedział metropolita warszawski.

Cytując słowa Biblii, kard. Nycz podkreślił, że „nikt z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie. I w życiu i śmierci należymy do Pana”.

„Któż bardziej nie realizuje tych słów, niż człowiek oddany dobru wspólnemu, żyjący w zgodzie z wezwaniem prawego sumienia, człowiek wysoko postawiony w życiu społecznym i politycznym: prezydent, urzędnik, pracownik, ale też matka i ojciec” – powiedział hierarcha.

„Ufamy, wierzymy i wiemy, że tą drogą szli trzej prezydenci na uchodźstwie – Władysław Raczkiewicz, August Zalewski, Stanisław Ostrowski” – powiedział metropolita warszawski.

Zaznaczył, że głównym celem ich działań była „walka o wolną Polskę oraz zapewnienie ciągłości i suwerenności Rzeczypospolitej”. „Wolna Polska była dla nich, jakby wspólnym mianownikiem, ale już szczegóły, a przede wszystkim wizja Polski, często ich różniła” – ocenił hierarcha.

„Opcji było wiele, stąd ważna była ich rola integrująca. Działalność ta, wpływająca na sumienia Polaków, by mimo różnic, zatroszczyć się o dobro wspólne i nie sprzeniewierzyć się naczelnej idei – mądrze rozumianej wolności i dobru Rzeczypospolitej” – powiedział kard. Nycz.

Metropolita warszawski zwrócił uwagę, że po 1945 r. sytuacja wymagała od nich „dojrzałości, by deprecjonowani przez komunistyczną władzę i jej sprzymierzeńców na Zachodzie, nie zagubić zasadniczego celu – wolnej Polski, by po prostu wytrwać”.

„Choć nie doczekali roku 1990, z wyjątkiem ostatniego prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego, który także jest w Panteonie Prezydentów RP na uchodźstwie, to każdy z nich wnosił swój oryginalny wkład w dojściu do wolności Ojczyzny” – powiedział. Jak zaznaczył, „bez nich ten proces byłby z pewnością uboższy”. „I za to im dziś serdecznie dziękujemy” – podkreślił kardynał Kazimierz Nycz.

W uroczystości wziął także udział m.in. Naczelny Kapelan Ewangelickiego Duszpasterstwa Wojskowego bp płk Mirosław Wola oraz Prawosławny Ordynariusz Wojska Polskiego abp Jerzy Pańkowski.

Po mszy św. prochy prezydentów RP na uchodźctwie zostały uroczyście złożone do sarkofagów. Obok Władysława Raczkiewicza, Augusta Zaleskiego i Stanisława Ostrowskiego został również pochowany ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski i jego małżonka Karolina Kaczorowska, obecnie spoczywający w Panteonie Wielkich Polaków w Świątyni Opatrzności Bożej. Otwarto także Izbę Pamięci Prezydentów RP.

Znadniemna.pl za PAP, fot.: Grzegorz Jakubowski/KPRP

Prochy prezydentów RP na uchodźctwie zostały złożone do sarkofagów w Świątyni Opatrzności Bożej. Obok Władysława Raczkiewicza, Augusta Zaleskiego i Stanisława Ostrowskiego pochowany został także ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski i jego małżonka Karolina Kaczorowska. W Świątyni Opatrzności Bożej odbyła się w sobotę msza żałobna

„Świętując Narodowy Dzień Niepodległości nie sposób nie wspomnieć współczesnych bohaterów wolności: Andrzeja Poczobuta, niezłomnego obrońcy praw polskiej mniejszości czy Andżeliki Borys, prezes Związku Polaków na Białorusi” – mówi w wystąpieniu z okazji Święta Niepodległości Polski, adresowanym do Polaków na Białorusi i Białorusinów Artur Michalski, Ambasador RP w Republice Białorusi.

Publikujemy wystąpienie Pana Ambasadora:

Znadniemna.pl za twitter.com/michalski_artur

"Świętując Narodowy Dzień Niepodległości nie sposób nie wspomnieć współczesnych bohaterów wolności: Andrzeja Poczobuta, niezłomnego obrońcy praw polskiej mniejszości czy Andżeliki Borys, prezes Związku Polaków na Białorusi" - mówi w wystąpieniu z okazji Święta Niepodległości Polski, adresowanym do Polaków na Białorusi i Białorusinów Artur Michalski, Ambasador

Zachęceni przez władze Grodna zwolennicy reżimu Łukaszenki o prorosyjskich  poglądach postanowili dzisiaj, w 104. rocznicę  odzyskania przez Polskę Niepodległości, zepsuć Święto polskim dyplomatom w grodzie nad Niemnem.

Z antypolskimi plakatami  i transparentami wyznawcy łukaszyzmu i ruskiego miru przybyli do budynku Konsulatu Generalnego RP w Grodnie.

Antypolska akcja została natychmiast zrelacjonowana przez główną tubę propagandową władz obwodu grodzieńskiego – witrynę internetową gazety „Grodzienskaja Prawda”.

O tym, że antypolska pikieta przy polskim konsulacie otrzymała błogosławieństwo łukaszenkowskich władz Grodna, a nawet została przez nie zorganizowana świadczy to, iż odbywała się bezpośrednio przy bramie placówki dyplomatycznej.

Na Białorusi obowiązuje bowiem bezwzględny zakaz przeprowadzania akcji masowych na odległości mniejszej niż 50 metrów od zagranicznych przedstawicielstw konsularnych. Za naruszenie regulacji, dotyczących organizacji imprez masowych przez białoruskie areszty przeszły tysiące opozycjonistów. Prawo nigdy nie jest egzekwowane natomiast, jeśli akcje są organizowane przez władze.

Znadniemna.pl, fot.: Grodnonews.by

Zachęceni przez władze Grodna zwolennicy reżimu Łukaszenki o prorosyjskich  poglądach postanowili dzisiaj, w 104. rocznicę  odzyskania przez Polskę Niepodległości, zepsuć Święto polskim dyplomatom w grodzie nad Niemnem. Z antypolskimi plakatami  i transparentami wyznawcy łukaszyzmu i ruskiego miru przybyli do budynku Konsulatu Generalnego RP w Grodnie. Antypolska akcja

Pełnomocnik Rządu do spraw Polonii i Polaków za Granicą Minister Jan Dziedziczak skierował kilka słów do Rodaków z okazji Narodowego Święta Niepodległości.

Mijają 103 lata odkąd Polska po 123 latach zaborów powróciła na mapy świata. 11 listopada 1918 roku odzyskaliśmy możliwość życia w niepodległym kraju, decydowania o jego losach i pielęgnowania polskości. Odzyskaliśmy dom.

W tym wyjątkowym dniu przekazuję Państwu nagranie skierowane do wszystkich Rodaków, zarówno tych mieszkających w Polsce, jak i za granicą.

Życzę Państwu radosnego i spokojnego Dnia Niepodległości. Obyśmy nigdy nie zapomnieli, jak wielkim szczęściem jest być Polakiem i żyć w niepodległym państwie.

Niech żyje Polska!

Jan Dziedziczak Pełnomocnik Rządu ds. Polonii i Polaków za Granicą

Znadinemna.pl za Gov.pl

Pełnomocnik Rządu do spraw Polonii i Polaków za Granicą Minister Jan Dziedziczak skierował kilka słów do Rodaków z okazji Narodowego Święta Niepodległości. Mijają 103 lata odkąd Polska po 123 latach zaborów powróciła na mapy świata. 11 listopada 1918 roku odzyskaliśmy możliwość życia w niepodległym kraju, decydowania o

Już po raz 16. pismo Polonii austriackiej „Jupiter” przyznało Złote Sowy Polonii, nagrody nazywane polonijnymi Oscarami. W tym roku laureatami prestiżowych wyróżnień zostali działacze Związku Polaków na Białorusi – prezes ZPB Andżelika Borys oraz nasz kolega dziennikarz Andrzej Poczobut, będący także członkiem Zarządu Głównego ZPB.

Statuetki, które otrzymują laureaci, fot.: jupiter-online.at

Polacy z Białorusi, nie mieli możliwości odebrać nagród osobiście. Andrzej Poczobut czeka na proces sądowy w więzieniu w Grodnie, Andżelika Borys natomiast ma zakaz opuszczania Białorusi, gdyż toczy się przeciwko niej postępowanie karne. Na uroczystą galę do Wiednia, w charakterze swoich reprezentantów, skierowali zatem dziennikarza TVP Polonia Jana Romana i jego syna, także dziennikarza, Aleksandra Romana. Reprezentanci Borys i Poczobuta  mają przekazać  statuetki Złotych Sów na Białoruś. Pomysłodawczyni nagrody, redaktor naczelna czasopisma „Jupiter” Jadwiga Hafner napisała na Facebooku: „Do Andżeliki (statuetkę – red.) dowiozą. Do Poczobuta nawet listy nie zawsze docierają. Nawet od syna. Ale wie (o przyznanym wyróżnieniu – red.)!”

Złote Sowy Polonii w tym roku otrzymali także nasi koledzy z polonijnej telewizji PePe TV Maria i Piotr Plonkowie, będący także autorami lubianej przez widzów TVP Polonia audycji „Kierunek Zachód”.

Prestiżowe wyróżnienia, zwane polonijnymi Oskarami, przyznawane są przez redakcję czasopisma „Jupiter” od 2005 roku. Typując laureatów, Kapituła Nagrody ocenia ich dokonania twórcze, naukowe bądź społeczne dla przedstawicieli światowej Polonii oraz Polaków aktywnych poza Polską, a także dla obcokrajowców działających w tych obszarach na rzecz przyjaznych stosunków z Polską.

Znadniemna.pl na podstawie facebook.com/TVP Polonia

Już po raz 16. pismo Polonii austriackiej „Jupiter” przyznało Złote Sowy Polonii, nagrody nazywane polonijnymi Oscarami. W tym roku laureatami prestiżowych wyróżnień zostali działacze Związku Polaków na Białorusi – prezes ZPB Andżelika Borys oraz nasz kolega dziennikarz Andrzej Poczobut, będący także członkiem Zarządu Głównego ZPB. [caption

Władze Mińska stanowczo odrzuciły prośbę parafian Czerwonego Kościoła o zgodę na modlitwę w świątyni lub w jej pobliżu. Reżim uznał bowiem, że zgromadzenie modlących się katolików to nic innego jak „impreza masowa”. A za to – przypomnijmy, setki Białorusinów trafiło już do więzień.

Kłopoty katolików z Mińska rozpoczęły się od zainscenizowanego przez „nieznanych sprawców” ataku na kościół pw. Św. Szymona i Heleny. Niewielki pożar w jednym z pomieszczeń, stał się dla władz pretekstem do zamknięcia świątyni, a w konsekwencji odebrania jej wiernym. Dodajmy, że świątynia położona w centrum miasta, sąsiaduje z Domem Rządu (to ten budynek z pomnikiem Lenina).

Hierarchowie kościelni wspierani przez wiernych podejmują próby przywrócenia świątyni, na razie bezskutecznie.

Teraz wystosowali do władz stolicy pismo, w którym poprosili o pozwolenie na możliwość gromadzenia się, przynajmniej na przeszklonej galerii wewnątrz sanktuarium lub na wewnętrznym dziedzińcu świątyni, po za murami. Ale komitet wykonawczy Mińska odmówił, tłumacząc to koniecznością podjęcia „niezbędnych środków” w związku z pożarem w kościele, pisze „Radio Svaboda”.

Odpowiedź brzmi, że z powodu pożaru 26 września 2022 r. nie ma możliwości odprawienia mszy w wydzielonych pomieszczeniach sanktuarium decyzją władz.

Odpowiedź władz Mińska na prośbę wiernych, fot.: Chyrvony.by

Dokończenie odpowiedzi władz Mińska na prośbę wiernych, fot.: Chyrvony.by

W sprawie mszy odprawianej w świetle dnia na dziedzińcu kościoła św. Szymona i Heleny, Komitet Wykonawczy Miasta Mińsk odpowiedział, że zgodnie z ustawą Republiki Białoruś „O imprezach masowych” nabożeństwa pod gołym niebem, w miejscach specjalnie do tego celu przeznaczonych, będą potraktowane jak „imprezy masowe”.

„Zgodnie z art. 3.9 ustawy Republiki Białoruś „O imprezach masowych” nie wolno organizować imprez masowych, w tym religijnych, w odległości mniejszej niż 200 metrów od gmachu Rady Ministrów Republiki Białoruś, czytamy w liście Komitetu Wykonawczego Miasta Mińska do parafian Czerwonego Kościoła.

Urzędnicy przypomnieli też, że gromadzenie się parafian na ulicy będzie uważane za „imprezę masową”, a na Białorusi nie wolno się gromadzić bez pozwolenia.

Przypominamy, że w nocy 26 września w kościele ktoś zaprószył ogień. Tego samego dnia władze Mińska podjęła decyzję o „czasowym zakazie eksploatacji budynku”. Czerwony Kościół otrzymał także pismo z żądaniem opuszczenia plebanii, budynku przylegającego do świątyni, w którym mieszkają księża.

Czerwony Kościół był duchowym sercem dla społeczności katolickiej białoruskiej stolicy. Codziennie odbywało się w nim 6-8 Mszy świętych, funkcjonowała szkoła niedzielna, odbywały się spotkania młodzieżowe.

Znadniemna.pl za Kresy24.pl/Svaboda.org

Władze Mińska stanowczo odrzuciły prośbę parafian Czerwonego Kościoła o zgodę na modlitwę w świątyni lub w jej pobliżu. Reżim uznał bowiem, że zgromadzenie modlących się katolików to nic innego jak „impreza masowa”. A za to – przypomnijmy, setki Białorusinów trafiło już do więzień. Kłopoty katolików z

Reżim dyktatorski Aleksandra Łukaszenki  zlikwiduje kolejne prawo mniejszości narodowych w rządzonym przez siebie kraju. Chodzi o zagwarantowane międzynarodowymi porozumieniami, stanowiące standard w większości krajach świata, prawo mniejszości narodowych do nauczania w ojczystych językach.

O szykowanych kontrowersyjnych zmianach w ustawodawstwie oświatowym Republiki Białorusi poinformowała, powołując się na Narodowy Portal Informacji Prawnej  tego kraju, grodzieńska strona internetowa Białoruskiego Centrum Obrony Praw Człowieka „Wiasna” hpravy.org.

Według obrońców praw człowieka niższa izba łukaszenkowskiego „parlamentu” wkrótce uchwali zmiany ustawodawcze, zakładające nowelizację treści dwóch artykułów ustawy oświatowej – art. 21 oraz art. 22. Jest w nich mowa o językach nauczania, dopuszczalnych w szkołach, na uczelniach wyższych i w innych instytucjach edukacyjnych Białorusi. Zgodnie ze zmienionym prawem mieszkańcy Białorusi będą mieli prawo do pobierania nauki w językach rosyjskim i białoruskim. Obecne sformułowanie „w białoruskim albo rosyjskim językach” zostanie zastąpione następującą frazą: „w białoruskim i (albo) rosyjskim językach”.

Ponadto z artykułu 21 usunięty zostanie zapis: „Prawo do wychowania i otrzymywania edukacji  w języku ojczystym mają także osoby innych narodowości, które mieszkają  w republice”. W artykule 22 z kolei znajdzie się zapis mówiący o tym, że w przedszkolach i szkołach nauczanie może się odbywać w językach obcych po uzgodnieniu z Ministerstwem Edukacji w przypadku „istnienia odpowiednich do tego warunków”. Kluczowe słowa to „może się odbywać”.

De facto, jak piszą obrońcy praw człowieka, nauczanie w językach mniejszości narodowych (z wyjątkiem rosyjskiej, oczywiście, której język dominuje w białoruskim systemie edukacyjnym) już zostało przez władze zlikwidowane. Nowelizacja ustawodawstwa oświatowego zamocuje tę skandaliczną sytuację od strony prawnej.

Przypomnijmy, że przed rozpoczęciem bieżącego roku szkolnego władze Białorusi zlikwidowały nauczanie w języku polskim w szkołach wybudowanych przez Polskę dla polskiej mniejszości narodowej w Grodnie i Wołkowysku. Ten sam los spotkał dwie szkoły z litewskim językiem wykładowym w Rymdziunach (rejon ostrowiecki) i Peliasie (rejon werenowski),które Republika Litewska  ufundowała dla litewskiej mniejszości narodowej, zamieszkującej zwarcie białorusko-litewskie pogranicze od strony Białorusi.

Znadniemna.pl na podstawie Hpravy.org, ilustracja: www.efhr.eu

Reżim dyktatorski Aleksandra Łukaszenki  zlikwiduje kolejne prawo mniejszości narodowych w rządzonym przez siebie kraju. Chodzi o zagwarantowane międzynarodowymi porozumieniami, stanowiące standard w większości krajach świata, prawo mniejszości narodowych do nauczania w ojczystych językach. O szykowanych kontrowersyjnych zmianach w ustawodawstwie oświatowym Republiki Białorusi poinformowała, powołując się na

Fundacja Wolność i Demokracja przygotowała na Narodowe Święto Niepodległości śpiewnik „Polskie Pieśni Patrityczne”.

11 listopada, czyli Narodowe Święto Niepodległości jednoczy Polaków na całym świecie. Tego dnia wspominamy bohaterów walk o niepodległość, tak wyczekiwaną przez naszych przodków w czasie 123 lat rozbiorów. Polacy po 1918 roku nie zdążyli nacieszyć się wolnością zbyt długo. Zaledwie 21 lat później III Rzesza i Związek Sowiecki wspólnie napadły nasz kraj. Pomimo ciemnych lat okupacji wypełnionych terrorem, a później ponad czterech dekad komunizmu, Polacy pamiętali o ważnej dacie 11 listopada.

Dziś, kiedy Polska znów jest wolna mamy to szczęście, że za śpiewanie patriotycznych pieśni nie grożą nam żadne represje. Dlatego właśnie prezentujemy śpiewnik „Polskie Pieśni Patriotyczne” – do użytku on-line jak i gotowy do wydruku. Niech kolejna rocznica cudu, jakim była polska niepodległość w 1918 roku połączy nas śpiewem pieśni, które towarzyszyły naszym przodkom zarówno w chwilach chwały polskiego oręża jak i w czasie ucisku.

Do pobrania:

Śpiewnik do pobrania (wersja internetowa)

Okładka (wersja internetowa)

Śpiewnik do pobrania (wersja do druku)

Okładka (wersja do druku)

Znadniemna.pl za wid.org.pl

Fundacja Wolność i Demokracja przygotowała na Narodowe Święto Niepodległości śpiewnik "Polskie Pieśni Patrityczne". 11 listopada, czyli Narodowe Święto Niepodległości jednoczy Polaków na całym świecie. Tego dnia wspominamy bohaterów walk o niepodległość, tak wyczekiwaną przez naszych przodków w czasie 123 lat rozbiorów. Polacy po 1918 roku nie

Tadeusz Korzon (czyt. Kor-zon) był pionierem, wybitnym polskim historykiem. Wytyczył nowe drogi dla badań historycznych – jako pierwszy zaczął uwzględniać warunki administracyjne, ekonomiczne, finansowe i ludnościowe. Był jednym z twórców warszawskiej szkoły historycznej. Uczestniczył w powstaniu styczniowym. Współredagował Wielką Encyklopedię Powszechną. Jest autorem „Dziejów wojen i wojskowości w Polsce”, „Historia starożytna”. Obok wielu zalet pióra,  miał talent plastyczny.

Urodził się 9 listopada w Mińsku, był synem Adama sekretarza gubernialnego i Henriety z Łowaszyńskich. Gimnazjum ukończył w miejscu urodzenia, dodatkowo kształcił się na kółkach samokształceniowych, a następnie rozpoczął studia wyższe w Moskwie, gdzie studiował prawo, w latach 1855-1859.

Po studiach osiadł w Kownie, odrzucając złożoną mu propozycję pozostania w Moskwie i dalszego kształcenia w kierunku prawniczym. Podjął pracę jako nauczyciel gimnazjalny.

W tym czasie Polacy na Litwie, idąc śladami rodaków z Warszawy, organizowali patriotyczne manifestacje, na których domagano się poszerzenia swobód narodowych. Korzon zwrócił na siebie uwagę miejscowej żandarmerii. W 1861 r. podczas rewizji w jego mieszkaniu carscy żandarmi odnaleźli „politycznie wywrotowy” projekt natychmiastowego uwłaszczenia chłopów. W procesie przed miejscowym sądem wojskowym na Korzona wydano niezwykle surowy wyrok. Pozbawiono go szlachectwa i skazano na karę śmierci przez rozstrzelanie. W wyniku odwołania wyrok zamieniono na zesłanie. W Ufie i Orenburgu wraz z poślubioną w 1862 r. żoną Jadwigą z Kulwieciów, spędził sześć lat zarabiając jako nauczyciel i pracownik zakładu fotograficznego, zajmując się kolorowaniem portretów. W tym czasie rozpoczął pracę nad podręcznikiem dziejów średniowiecza, który opublikował tuż po powrocie na ziemie polskie.

Korzon przyjechał do Warszawy, gdzie wielką popularność zdobywały idee pracy organicznej i filozofia pozytywizmu. Krytykowano romantyzm i mesjanizm narodowy obarczając je winą za klęskę Powstania Styczniowego. Tadeusz Korzon stał się umiarkowanym zwolennikiem większości idei pozytywistycznych. Zdecydowanie odrzucał propagowaną przez część jego przedstawicieli ideę wyrzeczenia się nadziei na odbudowanie Polski.

Podobnie jak niemal wszyscy intelektualiści był pod wrażeniem niezwykłego rozwoju nauk przyrodniczych. Uznawano, że są one doskonałą metodą docierania do prawdy o rzeczywistości i jej rozumienia. Zdaniem historyków, którymi inspirował się Korzon, nauka o przeszłości powinna wyraźnie odciąć się od wszelkich wpływów politycznych. Jej jedynym celem miało być, jak stwierdzał jeden z ojców nowoczesnej historiografii Leopold von Ranke, pokazanie przeszłością taką jaką była. Droga do spełnienia tego postulatu wiodła poprzez krytyczną analizę wszelkich dostępnych źródeł. Tym samym historiografia pióra Korzona i innych historyków jego epoki przestawała być wyłącznie opowieścią o czynach największych ludzi dawnych epok. W jednym z listów Korzon stwierdzał, że historia musi również dotknąć „bezimienne trudy urzędnika, sędziego, nauczyciela, fabrykanta, rzemieślnika przy warsztacie i wieśniaka za pługiem, z tej bowiem tak pospolitej, tak powszechnej pracy, niewidzialnie a przecież niezawodnie, uściela się i urasta pomyślność lub nędza, szczęście lub niedola narodu”.

Historycy jego pokolenia zdecydowanie odrzucili liczącą sobie dwa tysiące lat maksymę o traktowaniu historii jako nauczycielki życia. Wielu wierzyło, że poprzez badanie „procesów historycznych” odkryją mechanizmy rządzące historią. Korzon i inni historycy zgodnie z tymi założeniami postanowili wykorzystywać do badania historii również metody do tej pory zarezerwowane i rozwijane przez ekonomię i rodzące się nauki społeczne. Szczególne miejsce w ich metodzie badawczej miała statystyka. W oparciu o analizy produkcji, zmian demograficznych i handlu Korzon i inni historycy szkoły warszawskiej starali się ocenić stan Rzeczypospolitej w okresie stanisławowskim. Pod koniec życia Korzon uzasadniał swoje zainteresowanie tym okresem pragnieniem stworzenia własnego „sądu o przyczynach i istocie upadku państwa polskiego”.

Efektem jego badań była, uznawana za jedną z najbardziej doniosłych prac polskiej historiografii tamtej epoki, rozprawa „Wewnętrzne dzieje Polski za Stanisława Augusta, 1764–94, badania historyczne ze stanowiska ekonomicznego i administracyjnego”. Dzieło Korzona zostało wydane w pięciu tomach nakładem jednego z wydawnictw krakowskich w początkach lat 80. XIX wieku. Warto wspomnieć, że pracując nad tym wielkim dziełem Korzon nie był historykiem zatrudnionym na rosyjskim uniwersytecie w Warszawie, lecz wykładowcą Szkoły Handlowej Leopolda Kronenberga. Rodzinę utrzymywał również z udzielania lekcji prywatnych, publikowania w najważniejszych czasopismach Królestwa Polskiego  „Tygodniku Ilustrowanym”, „Kłosach”, „Ateneum”, „Bibliotece Warszawskiej” i opracowywania popularnych broszur przybliżających dzieje Polski.

W 1894 r., w stulecie Insurekcji na zlecenie Muzeum Narodowego Polskiego w Raperswilu Korzon opracował jedną z pierwszych poważnych biografii Tadeusza Kościuszki zatytułowaną „Kościuszko. Biografia z dokumentów wysnuta”. W dziełach poświęconych upadkowi Rzeczypospolitej Korzon sformułował tezę o „odrodzeniu w upadku”. „Polska stanisławowska własnym trudem dźwigała się z upadku i dzięki tej pracy jako naród przetrwała cały wiek prześladowań” – streszczał myśl Korzona Władysław Konopczyński, autor jego biografii na łamach „Polskiego Słownika Biograficznego”.

Korzon określał instytucje polityczne państwa polsko-litewskiego budowane od XV w. jako „mądre, sympatyczne i dobroczynne”, lecz nieprzystające do wyzwań epoki agresywnych imperiów XVIII w. Jednocześnie odrzucał krytykę szlachty, która „pomimo ciemnoty żywiła w sercu iskrę miłości ojczyzny i gotowość do poświęceń”. Surowo oceniał odsunięcie od wpływu na losy państwa mieszczaństwa oraz poddaństwo chłopów. Krytycznie odnosił się do intryg politycznych w okresach wolnych elekcji. Kulminacją wszystkich tych wad ustroju Rzeczypospolitej był I rozbiór. Szok spowodowany klęską roku 1772 sprawił, że Polacy zdobyli się na wysiłek podjęcia reform. Jako ich uwieńczenie postrzegał dorobek Sejmu Wielkiego. Za niepowodzenie w ich wprowadzaniu obarczał króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, który jego zdaniem w trakcie wojny z Rosją popełnił „największe zbrodnie, jakie na tym stanowisku człowiek i król dopełnić może”.

II rozbiór zdaniem Korzona nie przekreślił dzieła odradzania się Rzeczypospolitej. Zdaniem historyka Tadeusz Kościuszko był pierwszym od ponad stu lat „człowiekiem czynu”, który mógł podjąć walkę o niepodległość. Rozpoczęte przez niego powstanie nie mogło uratować Polski, lecz zdaniem Korzona stworzyło nowoczesny naród Polski, odległy od stanowych podziałów wciąż obecnych w myśleniu epoki stanisławowskiej. „Nie finis Poloniae, lecz resurge, o Polonia [odrodzenia Polski – PAP] była ostatnim rezultatem znojów Kościuszki” – pisał w biografii Naczelnika. Kościuszko, mimo deklarowanego przez Korzona dążenia do obiektywizmu był dla niego największym ideałem „obywatela, żołnierza, wodza, polityka, człowieka”. Historycy analizujący jego dorobek podkreślali, że okres fascynacji Kościuszką był dla Korzona swoistym powrotem do czasów jego romantycznej młodości przed Powstaniem Styczniowym.

Na początku XX wieku jego warszawskie mieszkanie przy ulicy Żabiej (dziś nieistniejącej) było salonem naukowym, w którym gorąco spierano się o polską historię. Dyskutowano również o polityce. Korzon był zdecydowanym zwolennikiem orientacji prorosyjskiej, a tym samym narodowej demokracji Romana Dmowskiego. Jego wielkie nadzieje wzbudził przełom roku 1905, który pozwolił na ożywienie polskiego życia naukowego. W 1906 r. Korzon został jednym z założycieli Towarzystwa Kursów Naukowych oraz Warszawskiego Towarzystwa Miłośników Historii. Krytycznie odnosił się do strajków szkolnych i innych wystąpień politycznych które jego zdaniem mogły zaprzepaścić cenne dla polskiej nauki i edukacji ustępstwa władz rosyjskich. Na jego niewielką aktywność w okresie rewolucji 1905 r. wpłynęła śmierć żony w maju tego roku.

Symbolem wyjątkowej pozycji Korzona w środowisku polskich historyków był obchodzony w 1912 r. jubileusz 50-lecia jego pracy naukowej. Nazywano go wówczas „nauczycielem narodu”. Uniwersytet Lwowski nadał mu tytuł doctora honoris causa.

W 1914 r. wybuch wojny zaskoczył go podczas urlopu nad Bałtykiem. Przez Danię i Szwecję dotarł do Piotrogrodu, a stamtąd do Warszawy. Entuzjastycznie zareagował na odezwę naczelnego wodza wojsk rosyjskich wielkiego księcia Mikołaja Mikołajewicza, która zapowiadała odrodzenie autonomicznej Polski pod berłem carów. Ostatnie wydane za jego życia dzieła, takie jak zbiór „Listów otwartych, mów, rozpraw, rozbiorów”  nosiły w sobie ślady ingerencji dwóch cenzorów – rosyjskiego i niemieckiego.

Tadeusz Korzon zmarł 18 marca 1918 r., u progu niepodległości Polski, a jednocześnie w momencie najgłębszego kryzysu wiary w jej odzyskanie, kilka tygodni po podpisaniu traktatów brzeskich. Pochowany został na warszawskich Powązkach.

Pomimo traktowania historii jako nauki obiektywnej Korzon i inni historycy XIX wieku posługiwali się językiem pełnym emocji. Ich sposób argumentacji był znacznie bardziej żywy i literacki, niż ten znany nam z większości współczesnych monografii i syntez. Pomimo wielkiego rozwoju metod badań historycznych wciąż wiele fragmentów dzieł Korzona i innych historyków może stanowić inspirację dla współczesnych badaczy historii w dążeniu do znakomitego posługiwania się językiem polskim i pragnieniu poznania „tego jak było”. We wstępie do „Wewnętrznych dziejów Polski” pisał: „Szczerze, gorliwie szukaliśmy tylko prawdy i nic prócz prawdy, bez względu na to, czy komuś wyda się ona miłą czy gorzką, chlubną czy sromotną. […] W każdym badaniu punktem wyjścia dla mnie było zawsze powątpiewanie, nawet podejrzliwość, którą rozproszyć mogły tylko rzeczywiste, namacalne, niezawodne zjawiska. Nikomu nie schlebiam, ani ludziom, ani stanom, ani narodom, ani nawet zasadom; nikogo też nie czernię. Dla rodaka i dla cudzoziemca, a chociażby nawet dla wroga, mam jedną mowę: Oto jest prawda, o ile ją pochwycić i wyrozumieć zdołałem!’”.

Znadniemna.pl/PAP

 

 

 

Tadeusz Korzon (czyt. Kor-zon) był pionierem, wybitnym polskim historykiem. Wytyczył nowe drogi dla badań historycznych – jako pierwszy zaczął uwzględniać warunki administracyjne, ekonomiczne, finansowe i ludnościowe. Był jednym z twórców warszawskiej szkoły historycznej. Uczestniczył w powstaniu styczniowym. Współredagował Wielką Encyklopedię Powszechną. Jest autorem "Dziejów wojen

Skip to content