HomeStandard Blog Whole Post (Page 111)

W Muzeum Kresów i Ziemi Ostrowskiej w Ostrowi Mazowieckiej trwa wystawa „300 obrazów Napoleona Ordy”. Jej wernisaż odbył się 27 listopada br., a ekspozycja liczy 300 prac, które przedstawiają wiele już nieistniejących obiektów na ziemiach polskich i na byłych Kresach Rzeczypospolitej. Po II wojnie światowej jest to największa wystawa dzieł wybitnego artysty.

Napoleon Orda – polski kompozytor, malarz i rysownik, który w latach 1872 – 1880 poświęcił się upamiętnieniu wielu miejsc, budowli, zamków, pałaców, dworów i krajobrazów, które ówcześnie istniały na terenach Rzeczypospolitej i ziem kresowych. Artysta urodził się 11 lutego 1807 w Worocewiczach w miejscowość będącej na terenie dzisiejszej Białorusi. Niezwykle utalentowany człowiek, polski patriota walczący w Powstaniu Listopadowym, uwięziony i zesłany… Człowiek o burzliwym życiorysie i poświęcający się muzyce i malarstwu. W 1872 roku podjął się pracy, którą można nazwać dziełem jego życia, gdy w trakcie letnich podróży, w rysunkach i na płótnie uwiecznił zabytkowe miejsca rozmieszczone na terenach rodzimej ziemi, a potem wielu innych na terenach ówczesnej Polski. Wykształcił swój rozpoznawalny styl, dobrze oddający charakter ówczesnych polskich krajobrazów. Dziś jego prace są często jedynym źródłem, który dokumentuje wygląd budynków budowanych na terenach polskich. Jego ostatnie prace pochodzą z 1880 roku. Napoleon Orda zmarł 26 kwietnia 1883 w Warszawie.

Goście wernisażu wystawy

Przed otwarciem wystawy zebranych przywitał założyciel i dyrektor muzeum Zbigniew Banaszek. „Nasze Muzeum funkcjonuje już dziewięć lat, organizowaliśmy trzy zagraniczne wystawy, w tym w Mińsku i Pałacu Radziwiłłów w Nieświeżu, 51 wystaw krajowych. Działalność muzealną prowadzimy z oszczędności prywatnych”.

Zgromadzonych na wernisażu wystawy przywitał założyciel i dyrektor Muzeum Kresów i Ziemi Ostrowskiej Zbigniew Banaszek

O życiu artysty i pracach mówił w prelekcji Dariusz Wardaszko, kustosz Muzeum Kresów i Ziemi Ostrowskiej. Po oficjalnym otwarciu wystawy i odsłonięciu portretu Napoleona Ordy odbył się wykład ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego pt. ,,Polacy z Kresów w walce o niepodległość ojczyzny”.

Zbigniwew Banaszek i ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, który wygłosił wykład pt. ,,Polacy z Kresów w walce o niepodległość ojczyzny”

Prywatne muzeum powstało 14 grudnia 2013 r. z inicjatywy Państwa Marzeny i Zbigniewa Banaszków w oparciu o ich fundusze. Muzeum mieści się w odrestaurowanym wojennym spichlerzu wybudowanym w 1941 r. Muzeum posiada bardzo bogate zbiory dokumentów i pamiątek związanych z historią Kresów: jedyny na świecie Apel Polskiej Rady Naczelnej Ziemi Grodzieńskiej o przyłączenie Grodna i Grodzieńszczyzny do II Rzeczypospolitej, oryginalny Statut Wielkiego Księstwa Litewskiego z 1744 roku z komentarzem, wiele starodruków z 1700 roku, oryginalne zdjęcie Elizy Orzeszkowej i wiele eksponatów związanych z Grodno. Zbigniew Banaszek to przedsiębiorca, który od lat pomagał w zachowaniu polskiego dziedzictwa na Białorusi, finansując renowację istniejących tu miejsc polskiej pamięci narodowej i polskich cmentarzy. Placówka, która powstała z zafascynowania i miłości do historii dyrektora Zbigniewa Banaszka oraz pasjonatów wspierających jego działania jest prywatna, a zgromadzone zbiory niewątpliwie są unikalną kolekcją i historią wartą poznania.

Marta Tyszkiewicz, zdjęcia: www.kurier-w.pl

W Muzeum Kresów i Ziemi Ostrowskiej w Ostrowi Mazowieckiej trwa wystawa „300 obrazów Napoleona Ordy”. Jej wernisaż odbył się 27 listopada br., a ekspozycja liczy 300 prac, które przedstawiają wiele już nieistniejących obiektów na ziemiach polskich i na byłych Kresach Rzeczypospolitej. Po II wojnie światowej

Jest na mapie Polski miasto z kresową duszą, ponieważ powstało z ruin po drugiej wojnie światowej dzięki wysiłkom Polaków ze Wschodu, naszych rodaków wysiedlonych z Kresów Wschodnich – z Baranowicz, Pińska, Grodna, Brześcia, Wołkowyska i innych miast i miejscowości Białorusi w latach 1944–1946. Tym miastem jest Wrocław, byłe Breslau.

Fala przymusowych przesiedleń ludności polskiej ze wschodnich terenów II Rzeczypospolitej w nowe granice Rzeczypospolitej Polskiej („Polski Ludowej”) przeprowadzona w wyniku zawarcia układów republikańskich (1944) pomiędzy PKWN, a trzema republikami ZSRR (białoruską, ukraińską i litewską) zaczęła się dokładnie 78 lat temu. Przez propagandę ówczesnych komunistycznych władz Polski, proceder ten był nazywany fałszywie repatriacją, jednak de facto był ekspatriacją z obszarów zamieszkiwanych przez tę ludność od wielu pokoleń, z którymi związani byli mocnymi więzami uczuciowymi i historycznymi. Z Białoruskiej SRR wysiedlono w latach 1944–1946 226,3 tys. Polaków spośród 529,2 tys. zarejestrowanych.

Podstawowym bodźcem do wyjazdu były strach: od terroru bezpośredniego, aresztowań po dyskryminację zawodową lub oświatową Polaków. Polacy na Kresach mieli za sobą doświadczenia okupacji sowieckiej lat 1939–41. Właśnie takich Polaków spotkałam w Towarzystwie Przyjaciół Grodna i Wilna oraz w Towarzystwie Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich, siedzibą których od lat jest wrocławski Klub Muzyki i Literatury.

Bożena Słupska (po prawej) wśród kresowych artystów z Białorusi

Bożena Słupska, będąca pomysłodawczynią i wieloletnią organizatorką Festiwali Kultury Kresowej we Wrocławiu, nie była wysiedlona, ponieważ jej ojciec został zamordowany w 1940 roku przez NKWD, a mama cudem uratowała dzieci. Pani Bożena często jest nazywana przez wielu Polaków z Białorusi „kresową ciocią”.

Przez wiele lat wspiera rodaków zza wschodniej granicy, szczególnie utalentowanych artystycznie. Niektórzy przez długi czas mieszkali w jej małym jednopokojowym mieszkaniu przy ulicy Zielińskiego. Bardzo skromna, pani Bożena nigdy nie prosi o coś dla siebie, lecz potrafi załatwić dokumenty, stypendium, nawet mieszkanie dla rodaka z Kresów. Przez wiele lat była organizatorem Festiwali Kultury Kresowej we Wrocławiu. Rok temu Bożena Słupska za wieloletnią pomoc Polakom z Kresów została uhonorowana Krzyżem Kresowym. Nagrodę dostała na zawołanie Prezesa Towarzystwa kulturalnego „Krajobrazy” w Legnicy Pana Tadeusza Samborskiego. Dostała piękne słowa podziękowania i kwiaty od Dyrektora Klubu Muzyki I Literatury we Wrocławiu Pana Ryszarda Sławczyńskiego, kierownika polskiego zespołu „Wspólna Wędrówka” z Mińska Mariny Towarnickiej, solistki polskiego zespołu „Kresowiacy” z Lidy Grażyny Komińcz.

Co Panią łączy z Kresami?

Mój pradziadek Michał Łukaszewicz był zesłany na Syberię za udział w powstaniu styczniowym. Mama pochodzi z Polesia, dziadkowie mieszkali w Pińsku, potem w Prużanie, mama chodziła tam do gimnazjum. Brat mamy kierował szkołą w Kobryniu, potem w Twierdzy Brzeskiej. Ojciec urodził się w Kijowie. Przez całe życie mama miała wielki sentyment do Kresów. Pamiętam, jak śpiewała swoją ulubioną piosenkę – „Polesia czar”.

Rodzice Bożeny Słupskiej – Tomasz i Halina Orłowscy

Jak powstał pomysł Festiwali Kultury Kresowej?

W 1996 roku moja koleżanka po raz pierwszy była w Lidzie, na Światowym Zjeździe Lidzian, tam była ulokowana u rodziny Kominczów i dowiedziała się, że mają tam zespół o nazwie „Kresowiacy”, są założycielami. Opowiadała, że to są bardzo patriotycznie usposobieni ludzie, ojciec Anny Komincz przez wiele lat był organistą w Farze Lidzkiej i po wkroczeniu Sowietów do Lidy przechowywał w kościele polskie przedwojenne sztandary, gimnazjalne, cechów kupieckich i inne. Widziałam te sztandary później, jak już byłam u Kominczów. Ta koleżanka powiedziała, że warto zaprosić ten zespół do Wrocławia.

 

Czy Pani kiedyś wcześniej organizowała występy artystów?

Nigdy się tym przedtem nie zajmowałam. Już się skończyła dla mnie aktywność w Solidarności, nie tak aktywnie uczestniczyła w pielgrzymkach, więc postanowiłam, że warto tym się zająć. Nie miałam wprawy, ale od czegoś trzeba zacząć – nie święci garnki lepią. W 1996 zorganizowaliśmy koncerty zespołu. Żadnych pieniędzy nie mieliśmy, koncerty odbywały się w kościołach, moje przyjaciółki mi pomagały. Potem zapraszaliśmy zespoły z Białorusi i Ukrainy – „Legenda” z Baru, „Głos znad Niemna” z Grodna. Podczas koncertów charytatywnych w Sycowie zobaczyłam wspaniały zespół taneczny z Mołodeczna – „Białe Skrzydła” – i zaprosiłam do Wrocławia. Siedem razy dzieci z Kresów gościły u nas, występując, a potem odpoczywając w miejscowości Szklarska Poręba. Pisałam do różnych instytucji we Wrocławiu załatwiając dzieciom z Białorusi darmowe zwiedzanie Panoramy Racławickiej, ZOO. Do 2009 roku nie mieliśmy żadnych pieniędzy z zewnątrz, jednak dużo ludzi pomagało nam w organizacji Festiwalu nieodpłatnie.

Dlaczego Pani zajmowała się Festiwalem Kultury Kresowej?

Uważam, że jeśli komuś coś dajesz, pomagasz ludziom, to otrzymujesz radość. To chrześcijańskie podejście. A z drugiej strony to bardzo inspiruje.

Marta Tyszkiewicz z Wrocławia

Jest na mapie Polski miasto z kresową duszą, ponieważ powstało z ruin po drugiej wojnie światowej dzięki wysiłkom Polaków ze Wschodu, naszych rodaków wysiedlonych z Kresów Wschodnich - z Baranowicz, Pińska, Grodna, Brześcia, Wołkowyska i innych miast i miejscowości Białorusi w latach 1944–1946. Tym miastem

Przedstawiciele  środowisk białoruskich, walczących o wolną, demokratyczną Białoruś, przybyli w dniu 8 grudnia do Belwederu na zaproszenie Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy. Obok polskiej głowy państwa zgromadzonych przywitała liderka białoruskiej opozycji demokratycznej Swiatłana Cichanouska.

– Chcemy mieć granicę z wolną, suwerenną, niepodległą Białorusią, której społeczeństwo, bratni naród decyduje sam o sobie – mówił Prezydent RP Andrzej Duda podczas spotkania ze Swiatłaną Cichanouską oraz przedstawicielami społeczności białoruskiej.

Przemawia Prezydent RP Andrzej Duda

– Nie chcemy mieć granicy z terytorium okupowanym przez Rosję, gdzie jest rosyjska armia, która walczy, zwalcza wolne, suwerenne społeczeństwo. Wspieramy Was i będziemy Was nadal wspierać, abyście odzyskali swoją wolną, suwerenną, niepodległą ojczyznę – zapewnił Andrzej Duda.

Prezydent RP Andrzej Duda i aktywistka społeczna Jana Szostak, absolwentka Polskiej Szkoły Społecznej przy ZPB im. Króla Stefana Batorego w Grodnie

Prezydent RP Andrzej Duda otrzymał od polskiej aktywistki z Białorusi Jany Szostak szarfę z portretami białoruskich więźniów politycznych

To spotkanie to symbol tego, że Polska przyjmuje Was całym swoim sercem. Chcemy, żebyście czuli, że jesteście wśród braci. Aby ten moment był ukojeniem, ale także umocnieniem, że nie jesteście sami – akcentował polski prezydent.

Andrzej Duda podkreślał, że chociaż jesteśmy z różnych narodów, to mamy w ogromnej części wspólną kulturę, tradycję i historię. – Czas Bożego Narodzenia oznacza dla nas wszystkich zawsze to samo – rodzinne ciepło, wspaniałą, wyjątkową atmosferę, dobro i miłość – zaznaczył.

Członkini Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi Irena Biernacka i liderka białoruskiej opozycji demokratycznej Swiatłana Cichanouska

Wśród przedstawicieli białoruskiego  demokratycznego społeczeństwa obywatelskiego, zaproszonych przez Prezydenta RP na spotkanie przedświąteczne do Belwederu, byli przedstawiciele polskiej mniejszości narodowej na Białorusi, między innymi członkini Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi (ZPB) Irena Biernacka oraz redaktorzy mediów ZPB.

Prezydent RP Andrzej Duda i członkini Zarządu Głównego ZPB Irena Biernacka

Znadniemna.pl na podstawie prezydent.pl

Przedstawiciele  środowisk białoruskich, walczących o wolną, demokratyczną Białoruś, przybyli w dniu 8 grudnia do Belwederu na zaproszenie Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy. Obok polskiej głowy państwa zgromadzonych przywitała liderka białoruskiej opozycji demokratycznej Swiatłana Cichanouska. – Chcemy mieć granicę z wolną, suwerenną, niepodległą Białorusią, której społeczeństwo, bratni

Ferdynand Ruszczyc herbu Lis, polski malarz, grafik, rysownik i pedagog, jeden z najwybitniejszych twórców Młodej Polski urodził się 10 grudnia 1870 roku w Bohdanowie, leżącym współcześnie na terenie Białorusi.

W Narodowym Muzeum Sztuk Pięknych Białorusi w Mińsku jest obraz, który nie może zostawić obojętnym nawet dalekiego od malarstwa człowieka – „Przed kościołem” Ferdynanda Ruszczyca. Jest w nim tak dużo nieba, światła, nadziei i radości. Choć w życiu jej twórcy było wiele smutku i tragedii.

„Przed kościołem”, Ferdynand Ruszczyc, Bohdanów, 1899 rok

Gniazdem rodzinnym Ruszczyców była posiadłość ziemska w Bohdanowie, nabyta przez dziadka malarza w 1836 roku. Rodzice, Edward i Alwina, mieli pięcioro dzieci, cztery córki i najmłodszego syna Ferdynanda. Do trzynastego roku życia Ferdynand nauczał się w domu. Potem posłany do gimnazjum w Mińsku. Równocześnie uczył się rysunku. Ukończył gimnazjum z wyróżnieniem w 1890 roku i rozpoczął studia prawnicze na Uniwersytecie w Petersburgu. Za zgodą rodziców rezygnuje ze studiów prawniczych i zdaje egzamin na ASP, i w latach 1892-97 studiował malarstwo pod kierunkiem I. Szyszkina i A. Kuindżiego.

W 1899 roku w Wilnie odbyła się pierwsza wystawa prac Ruszczyca. Od 1900 roku – członek Towarzystwa Artystów Polskich „Sztuka”. Od 1904 roku był profesorem warszawskiej SSP, a w 1907 przyjął katedrę pejzażu na ASP w Krakowie.

W latach 1916 – 17 w dworze Ruszczyców stacjonowały wojska niemieckie, a w 1918 roku Bogdanów zajęła Armia Czerwona. Ferdynand wstąpił do tzw. Armii Ochotniczej. Uczestniczył w walkach o Wileńszczyznę.

W 1935 roku otrzymał tytuł profesora honorowego Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie z rąk prezydeta Ignacego Mościckiego. W 1932 roku został częściowo sparaliżowany. Wrócił do zdrowia, choć władał tylko lewą ręką, którą nadal malował. 30 października 1936 zmarł w rodzinnym Bohdanowie i tu został pochowany.

W latach 2019-2020 Fundacja „Pomoc Polakom na Wschodzie” zrealizowała na terenie Białorusi projekt pn. „Ferdynand Ruszczyc – współpraca kulturalna Polski i Białorusi, prezentując artystyczne dokonania Ferdynanda Ruszczyca i stwarzając pole dla intelektualnego, międzynarodowego dyskursu w obszarach związanych z kulturą (głównie historii oraz historii sztuki), powstała świetna strona internetowa ruszczyc.eu dostępna w trzech wersjach językowych, prezentująca dorobek artystyczny Ruszczyca (aktywna do dziś).

W 2019 roku w Bohdanowe i Rakowie odbyły się plenery pamięci wielkiego Rodaka. Ambasada RP w Mińsku wydała z kolei album o wybitnym twórcy pt. „Ferdynand Ruszczyc Obywatel Niepodległej”.

W 2019 roku w Bohdanowie zorganizowano plener malarski pt. „Ziemia i niebo Ferdynanda”

Bohdanów, 2019 r. Uczestniczka pleneru „Ziemia i niebo Ferdynanda”

Album o Ferdynandzie Ruszczycu, wydany przez Ambasadę RP w Mińsku

Dwa lata temu, 10 grudnia 2020 roku, w 150. rocznicę urodzin Ferdynanda Ruszczyca,  dziesięcioosobowa delegacja Związku Polaków na Białorusi obok delegacji Instytutu Polskiego w Mińsku, Narodowego Muzeum Sztuk Pięknych Białorusi i władz rejonu wołożyńskiego, wzięła udział w jubileuszowych uroczystościach na małej ojczyźnie wybitnego twórcy.

Marta Tyszkiewicz, zdjęcia autorki i facebook.com

Ferdynand Ruszczyc herbu Lis, polski malarz, grafik, rysownik i pedagog, jeden z najwybitniejszych twórców Młodej Polski urodził się 10 grudnia 1870 roku w Bohdanowie, leżącym współcześnie na terenie Białorusi. W Narodowym Muzeum Sztuk Pięknych Białorusi w Mińsku jest obraz, który nie może zostawić obojętnym nawet dalekiego

Mieczysław Karłowicz był jednym z największych symfoników w historii muzyki polskiej. Sześć poematów symfonicznych jego autorstwa uznawanych jest za orkiestrowe arcydzieła późnego romantyzmu. Był miłośnikiem Tatr, narciarstwa, wspinaczki oraz fotografem górskim. Nasz Rodak zmarł tragicznie, został porwany przez lawinę na zboczach Małego Kościelca, mając zaledwie 33 lata. 

Młodość 

Mieczysław Karłowicz, herbu Ostoja, przyszedł na świat 11 grudnia 1876 roku w Wiszniewie (dawniej miasteczko na Białorusi), położone w obwodzie grodzieńskim w rejonie smorgońskim.

Herb Ostoja, którym posługiwała się rodzina Karłowicza

Był czwartym i najmłodszym dzieckiem Jana Karłowicza – wybitnego etnologa i językoznawcy, a także muzyka, oraz Ireny z Sulistrowskich Karłowiczowej. W dzieciństwie, od szóstego roku życia, przebywał z rodzicami za granicą, w Heidelbergu, Pradze i Dreźnie.

Po powrocie do Polski latem 1887 roku Karłowiczowie zamieszkali na stałe w Warszawie, gdzie Mieczysław rozpoczął regularną naukę gry na skrzypcach pod kierunkiem Jana Jakowskiego oraz zaczął uczęszczać do renomowanej sześcioklasowej szkoły realnej Wojciecha Górskiego. W lipcu 1889 roku spędził swoje pierwsze wakacje w Zakopanem, odkrywając Podhale i Tatry; jesienią tego roku zaczął pobierać lekcje skrzypiec u Stanisława Barcewicza, które okazały się początkiem długotrwałej współpracy.

Po uzyskaniu matury w roku 1893 Karłowicz odbył wraz z rodzicami pierwszą długą podróż zagraniczną do Szwajcarii, zatrzymując się w drodze powrotnej także w Monachium i Wiedniu. Jesienią tego roku podjął na krótko studia na Wydziale Przyrodniczym Uniwersytetu Warszawskiego, decydując się ostatecznie na uzupełnienie wykształcenia muzycznego; uczył się prywatnie zasad muzyki. Harmonii i kontrapunktu u Piotra Maszyńskiego, Zygmunta Noskowskiego i Gustawa Roguskiego.

We wrześniu 1895 roku wyjechał na studia do Berlina, gdzie uczył się kompozycji pod kierunkiem Heinricha Urbana oraz gry na skrzypcach u Floriána Zajíca, uczęszczając przy tym na wykłady z historii muzyki, filozofii, psychologii i fizyki na tamtejszym uniwersytecie. W okresie studiów berlińskich, które trwały z przerwami w sumie ponad pięć lat, powstały pierwsze kompozycje Karłowicza, w tym niemal wszystkie z 29 pieśni oraz Serenada op. 2 na orkiestrę smyczkową i uwertura do Białej Gołąbki (Bianca da Molena).

Lata berlińskie wypełnione były licznymi podróżami po Europie, których celem było niekiedy odbycie kuracji mającej poprawić raczej słabą kondycję zdrowotną kompozytora. We wspomnianym okresie podróżował on m.in. do Włoch. Niemiec, a także do Szwajcarii i wschodniej Francji, gdzie zdobywał jeden z alpejskich lodowców.

Mieczysław Karłowicz, Drugi śpiewnik op. 3, strona tytułowa, druk muzyczny, ok. 1898 r.

Mieczysław Karłowicz,Najpiękniejsze piosnki op. 4, strona tytułowa, druk muzyczny, ok. 1890 r.

W 1901 roku Mieczysław Karłowicz ukończył studia i postanowił wrócić do Warszawy. W 1903 roku działał w Zarządzie Warszawskiego Towarzystwa Muzycznego, przy którym założył i prowadził orkiestrę smyczkową.

Karłowicz i Tatry

Portret Mieczysława Karłowicza, pocztówka (1912–1918)

Choć muzyka była wielką pasją Mieczysława Karłowicza, zajmowała tylko połowę jego serca. Druga część należała do gór, do Tatr. Zakopane zachwyciło go już wtedy, gdy był tam po raz pierwszy – w lipcu 1889 roku, jako trzynastoletni chłopiec.

Od tego czasu Karłowicz odwiedzał to miejsce, a w 1906 roku osiedlił się tu na stałe. Z Tatrami łączyła go szczególna więź, aktywnie działał w Towarzystwie Tatrzańskim, publikował artykuły z wycieczek w góry, pasjonował się wspinaczką, fotografiką i jazdą na nartach. Był jednym z pionierów polskiego taternictwa, a wraz z Mariuszem Zaruskim – inicjatorem idei TOPR-u. Wyznawał dość dyskusyjne poglądy na temat taternictwa.

Autor nieznany, portret Mieczysława Karłowicza na szczycie Szatana, ok. 1895-1909

Nie był zwolennikiem wprowadzania sztucznych ułatwień, nie tolerował również czystej sportowej rywalizacji, promując raczej estetyczne podejście do zdobywania szczytów. Góry traktował ze szczyptą mistycyzmu, szanował je i ich ciszę. Wyznawał klasyczny styl wspinaczki, który nie „narusza” samej góry. Stanowczo opowiadał się za ochroną przyrody i okazywaniem przez turystów szacunku dla miejsca, w którym się znajdują. Kochał Tatry, spędzał na górskim łonie mnóstwo czasu. Przebył w zimie i w lecie całe mnóstwo szlaków, które chętnie fotografował i opisywał.

Śmierć Mieczysława Karłowicza

Mieczyslaw Karlowicz w Tatrach, 1907 r.

Nadszedł jednak feralny dzień, 8 lutego 1909 roku. Karłowicz wyszedł w góry wczesnym rankiem, zabierając ze sobą jedzenie, narty i nowy aparat fotograficzny, który chciał przetestować. Co prawda wcześniej miał inne plany, chciał przejść przez masyw Czerwonych Wierchów, jednak za radą Zaruskiego porzucił te chęci, celując w pozornie bezpieczny Czarny Staw Gąsienicowy. Niestety na wschodnich stokach Małego Kościelca podciął wyglądające na trwałe zalegające masywy śniegu, wywołując lawinę, pod którą zginął.

Uroczystość odsłonięcia pomnika Mieczysława Karłowicza w Tatrach

Wokół tej tragicznej śmierci rozgorzało wiele dyskusji: niektórzy twierdzili, że Karłowicz sam prowokował śmierć, że umyślnie wtargnął na zagrożony teren. Jako przeciwwagę tym słowom można przytoczyć wypowiedź Zaruskiego: „dążąc bezpośrednio jego ostatnim śladem, który zadymka niezupełnie jeszcze zawiała, podziwiałem ostrożność jego w wyborze drogi: nie tylko pod Małym Kościelcem ślad jego nart szedł kilkadziesiąt metrów powyżej letniej ścieżki, pod samymi niemal ściankami, lecz nawet z Karczmiska, zjeżdżając na Halę Gąsienicową, dalekim łukiem objechał stromy upłazek, którym letnia ścieżka idzie, ażeby nie spowodować na nim lawiny”. Ślady nart Karłowicza świadczą o tym, że do ostatnich chwil chciał on uciec lawinie. Plotki o rzekomym samobójstwie ucichły, zwłaszcza że większość ludzi znała rozważne i zachowawcze poglądy Karłowicza. W miejscu tragicznej śmierci postawiono pamiątkowy Kamień Karłowicza oznaczony jego ulubionym symbolem, mającym przynosić szczęście krzyżykiem niespodzianym.

Znadniemna.pl/muzykapolska/PAP

Mieczysław Karłowicz był jednym z największych symfoników w historii muzyki polskiej. Sześć poematów symfonicznych jego autorstwa uznawanych jest za orkiestrowe arcydzieła późnego romantyzmu. Był miłośnikiem Tatr, narciarstwa, wspinaczki oraz fotografem górskim. Nasz Rodak zmarł tragicznie, został porwany przez lawinę na zboczach Małego Kościelca, mając zaledwie

Roman Załuski zmarł 29 listopada br. w Warszawie. Informację o śmierci reżysera i scenarzysty przekazało 6 grudnia br. Stowarzyszenie Filmowców Polskich, którego był wieloletnim członkiem. Dzisiaj, 10 grudnia, obchodziłby swoje 86. urodziny. Był twórcą takich filmowych hitów jak „Och, Karol”, „Kogel – mogel” czy „Galimatias, czyli kogel-mogel 2”. 

Załuski urodził się w 1936 roku w Lidzie, na terenie dzisiejszej Białorusi. W 1954 roku ukończył VI Liceum Ogólnokształcące im. Tadeusza Reytana w Warszawie. W 1958 roku został absolwentem Wydziału Reżyserii Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej w Łodzi. Po studiach wrócił do Warszawy.

Roman Załuski na planie zdjęciowym „Komedii małżeńskiej”, 1993 rok/Foto: Witold Rozmysłowicz /PAP

Zadebiutował w latach 70. Popularność przyniosły mu komedie za czasów PRL-u: „Wyjście awaryjne”, „Och, Karol”, „Kogel-mogel”, „Galimatias, czyli kogel-mogel 2” czy „Komedia małżeńska”.

Był twórcą także dramatów psychologicznych „Sekret” i „Kardiogram”.

Reżyser otrzymał Nagrodę Komitetu ds. Radia i Telewizji za twórczość radiową i telewizyjną za 1970 rok. Był sześciokrotnie nominowany do Złotego Lwa.

Znadniemna.pl za PAP

Roman Załuski zmarł 29 listopada br. w Warszawie. Informację o śmierci reżysera i scenarzysty przekazało 6 grudnia br. Stowarzyszenie Filmowców Polskich, którego był wieloletnim członkiem. Dzisiaj, 10 grudnia, obchodziłby swoje 86. urodziny. Był twórcą takich filmowych hitów jak "Och, Karol", "Kogel – mogel" czy "Galimatias,

Recytatorzy z Litwy zdobyli najważniejsze nagrody na zakończonych w sobotę w Białymstoku finałach 31. Konkursu recytatorskiego dla Polaków z zagranicy „Kresy”. Nazwiska laureatów ogłoszono podczas koncertu galowego w Białostockim Teatrze Lalek.

To prestiżowa impreza w polskich środowiskach za granicą. Służy promocji i popularyzacji polszczyzny, ale też podnoszeniu i kształtowaniu tożsamości Polaków za granicą.

W tym roku w tygodniowych finałach konkursu i warsztatach artystycznych w Białymstoku i Supraślu wzięło udział 20 recytatorów z dziewięciu krajów: Białorusi, Czech, Litwy, Łotwy, Kazachstanu, Gruzji, Rumunii, Ukrainy i Mołdawii. To najlepsi recytatorzy z kategorii wiekowej powyżej 16 lat, wyłonieni w eliminacjach w swoich krajach. Łącznie w czterech kategoriach wiekowych w eliminacjach wzięło udział 1,6 tys. osób.

W ogarniętej wojną Ukrainie recytatorzy rywalizowali w eliminacjach w swoim kraju nadsyłając nagrane filmiki z recytacjami, konkurs był online. Na Białorusi eliminacje były w formie hybrydowej.

Każdy z recytatorów prezentował w konkursie dwa teksty z poezji, ale także z prozy polskiej, klasycznej i współczesnej.

Grand Prix konkursu jury przyznało Bartoszowi Wojciechowi Urbanowiczowi z Litwy, który recytował fragment „Kordiana” Juliusza Słowackiego oraz „Punktualność” Sławomira Mrożka.

Zwycięzca „Kresów” był przedstawiany podczas konkursowych recytacji, które w środę odbyły się na deskach Teatru Wierszalin w Supraślu koło Białegostoku, jako miłośnik aktorstwa, śpiewu, fotografii. Laureat mówił wtedy, że wybrane do konkursu utwory, które recytował „definiują go” i nie są wybrane przypadkowo.

Konkurs „Kresy” nosi imię Adama Mickiewicza. Za recytację utworów wieszcza jest przyznawana specjalna nagroda. Zdobył ją Dominik Wołkanowski z Litwy, który w konkursie recytował wiersz „Trójka koni” Adama Mickiewicza oraz „Proszę przyjąć do wiadomości” Ludwika Jerzego Kerna.

Nagrodę publiczności otrzymał Daniel Aleks Marcinkiewicz z Litwy za interpretację „Chcę być koniem” Sławomira Mrożka oraz fragmentu „Dziadów cz. III” Adama Mickiewicza. Podczas konkursu można było zobaczyć pełnię ekspresji tych prezentacji, z grą aktorską.

Jury pod przewodnictwem prof. Piotra Damulewicza przyznało też pięć nagród (pierwszą, dwie drugie i dwie trzecie) oraz trzy wyróżnienia.

Pierwszą nagrodę dostała Wiktoria Milenko z Kazachstanu, drugie: Ester Pyszko z Czech i Margarita Semanaka z Łotwy. Trzecie nagrody przypadły: Anastazji Mychalczuk z Ukrainy i Danielowi Aleksowi Marcinkiewiczowi z Litwy.

Wyróżnienia otrzymały: Paulina Kiedal z Białorusi, Anna Maisiuki z Gruzji i Stela Małyszko z Litwy – poinformowali PAP organizatorzy.

Konkurs „Kresy” organizuje Podlaski Oddział Stowarzyszenia Wspólnota Polska we współpracy z konsulatami RP i organizacjami polskimi.

Tegoroczne finały są dofinansowane z kancelarii premiera ze środków na zadania na pomoc Polonii i Polakom za granicą kwotą 90 tys. zł. 10 tys. zł dołożyło miasto Białystok.

Znadniemna.pl za Izabela Próchnicka/PAP. fot.: Joanna Sikora/ radio. bialystok. pl

Recytatorzy z Litwy zdobyli najważniejsze nagrody na zakończonych w sobotę w Białymstoku finałach 31. Konkursu recytatorskiego dla Polaków z zagranicy „Kresy”. Nazwiska laureatów ogłoszono podczas koncertu galowego w Białostockim Teatrze Lalek. To prestiżowa impreza w polskich środowiskach za granicą. Służy promocji i popularyzacji polszczyzny, ale też

W stolicy Norwegii – Oslo – wręczono Pokojową Nagrodę Nobla. W tym roku jej laureatami są: białoruski obrońca praw człowieka Aleś Białacki, rosyjska organizacja „Memoriał” broniąca praw człowieka, a także ukraińskie Centrum Wolności Obywatelskich. Aleś Białacki nie mógł przybyć do Norwegii, gdyż czeka na proces w mińskim areszcie, nagrodę w jego imieniu odebrała żona.

Przewodnicząca Norweskiego Komitetu Noblowskiego Berit Reiss-Andersen powiedziała, że tegoroczni laureaci odgrywają kluczową rolę w utrzymywaniu pokoju na świecie. Podkreślała, że świat znajduje się obecnie w momencie kryzysu demokracji i wolności, a rosyjska agresja na Ukrainę ma destrukcyjny wpływ na całą Europę. – Ludzie, którzy najbardziej cenią sobie wolność, często są jej pozbawieni – te słowa Alesia Bialackiego przytoczyła w przemówieniu w Oslo żona uwięzionego przez białoruskie władze laureata Pokojowej Nagrody Nobla. Natalia Pinczuk poinformowała, że jej mąż – szef zdelegalizowanego przez reżim w Mińsku białoruskiego Centrum Obrony Praw „Wiasna” – nie mógł przekazać z więzienia pełnego tekstu wykładu noblowskiego. Aleś Bialacki czeka na proces w areszcie w białoruskiej stolicy.

„Nagroda dla moich prześladowanych przyjaciół”

Natalla Pinczuk podziękowała Komitetowi Noblowskiemu i podkreśliła, że wyróżnienie to nagroda dla całego społeczeństwa białoruskiego, które walczy z dyktaturą. Przywołała też myśli Alesia Bialackiego z poprzednich wystąpień i publikacji, a także kilka zdań, które zdołał przekazać jej po ogłoszeniu go jednym z laureatów Pokojowego Nobla: – To nagroda dla wszystkich moich przyjaciół – obrońców praw człowieka, wszystkich działaczy społecznych. Dla dziesiątków tysięcy Białorusinów, którzy doświadczyli pobić, tortur, którzy przeszli przez areszty, więzienie. To nagroda dla milionów Białorusinów, którzy wystąpili w obronie praw obywatelskich. Podkreśla dramatyczną sytuację praw człowieka w naszym kraju.

W imieniu rosyjskiego Centrum Obrony Praw Człowieka „Memoriał” złoty medal odebrał przewodniczący tej organizacji Jan Raczyński. Trzecim laureatem jest w tym roku ukraińskie Centrum Wolności Obywatelskiej, którego przedstawicielką jest szefowa organizacji Ołeksandra Matwijczuk.

Cała Ukraina czekała na to wyróżnienie

Oświadczyła ona, że na to wyróżnienie czekała cała Ukraina, która walczy o swoją wolność i możliwość szczęśliwego życia. Ołeksandra Matwijczuk wspomniała też o walczących o swoje prawa Tatarów Krymskich, represjonowanych na zaanektowanym półwyspie przez kremlowski reżim. Przewodnicząca Centrum Wolności Obywatelskich wezwała również do reformy światowego systemu bezpieczeństwa tak, aby ONZ i inne organizacje chroniły wszystkie narody na świecie, niezależnie od ich potencjału wojskowego i ekonomicznego przed agresją dyktatorów.

Znadniemna.pl za TVP.INFO/IAR, na zdjęciu: Laureaci z pamiątkowymi dyplomami, pierwsza z lewej – Natalia Pinczuk, żona aresztowanego Alesia Białackiego, fot.: PAP/EPA/Javad Parsa/POOL

W stolicy Norwegii – Oslo – wręczono Pokojową Nagrodę Nobla. W tym roku jej laureatami są: białoruski obrońca praw człowieka Aleś Białacki, rosyjska organizacja "Memoriał" broniąca praw człowieka, a także ukraińskie Centrum Wolności Obywatelskich. Aleś Białacki nie mógł przybyć do Norwegii, gdyż czeka na proces

Łukaszenkowscy zwyrodnialcy nie ustają w walce z poległymi Polakami. Tym razem postanowili zbezcześcić pamięć o grodzieńskich ofiarach Zbrodni Katyńskiej, usuwając spod Krzyża Katyńskiego na Cmentarzu Garnizonowym w Grodnie tablice, upamiętniające grodnian, zamordowanych przez stalinowskich oprawców z NKWD strzałem w tył głowy wiosną 1940 roku.

Z poziomej płyty pod Krzyżem Katyńskim wyjęte zostały trzy tablice, upamiętniające grodnian – ofiary Zbrodni Katyńskiej

Z poziomej płyty pomnika, będącego symbolicznym grobem ofiar z Katynia, Starobielska i Ostaszkowa zniknęły tablice pamiątkowe z wyrytymi na nich napisami.

Tablica po lewej stronie miała inskrypcję:

ZIEMIA

Z

GROBÓW

KATYŃSKICH

Tablica środkowa informowała:

MIESZKAŃCOM GRODNA

OFICEROM

WOJSKA POLSKIEGO

ROZSTRZELANYM

W OBOZACH STALINOWSKICH

Po prawej stronie znajdowała się tablica o tej samej treści, co poprzednia, ale już w języku białoruskim:

ЖЫXAPAM ГPOДHA

AФIЦЭPAM

BOЙCKA ПOЛЬCKAГA

PACCTPAЛЯHЫM

У CTAЛIHCKIX ЛAГEPAX

O kolejnym akcie barbarzyństwa, popełnionym przez sługusów Łukaszenki i Putina, poinformował na facebooku wiceprezes Związku Polaków na Białorusi Marek Zaniewski. Działacz zamieścił zdjęcia i krótkie nagranie wideo, ujawniające skalę zbrodni, popełnionej przez nikczemników, walczących z nieboszczykami.

Znadniemna.pl na podstawie Facebook.com/mark.zanevskij

Łukaszenkowscy zwyrodnialcy nie ustają w walce z poległymi Polakami. Tym razem postanowili zbezcześcić pamięć o grodzieńskich ofiarach Zbrodni Katyńskiej, usuwając spod Krzyża Katyńskiego na Cmentarzu Garnizonowym w Grodnie tablice, upamiętniające grodnian, zamordowanych przez stalinowskich oprawców z NKWD strzałem w tył głowy wiosną 1940 roku. [caption id="attachment_59124"

Andrzej Dziedziewicz, wieloletni działacz Związku Polaków na Białorusi i działającego przy ZPB Polskiego Klubu Sportowego „Sokół”, dzisiaj, 7 grudnia, otrzymał statuetkę Polonijnego Sportowca Roku 2022.  Jest to nagroda przyznawana przez Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” i Polski Komitet Olimpijski „Za zasługi dla sportu polonijnego”.

Uroczystość wręczania statuetek osobom szczególnie zaangażowanym w rozwój sportu polonijnego na świecie odbyła się w siedzibie Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Andrzej Dziedziewicz został odznaczony za wybitne osiągnięcia w Nordic Walking, dyscypliny popularnej na całym świecie wśród ludzi w różnym wieku i kondycji fizycznej.

Andrzej Dziedziewicz (drugi od lewej) ze statuetką i Dyplomem Polonijnego Sportowca Roku 2022, screenshot z transmisji uroczystości na Facebook.com/Wspolnota.Polska

Wielokrotny mistrz Białorusi, Polski i Europy w czerwcu bieżącego roku sięgnął po najcenniejsze  trofeum na dystansie 10 kilometrów  podczas II Mistrzostw Świata w Nordic Walking, które gościła gmina Choczewo w województwie pomorskim na północy Polski.

Polak z Białorusi jest nie tylko wybitnym atletą, lecz także uznanym popularyzatorem Nordic Walking i zdrowego trybu życia na Białorusi, w Polsce oraz wśród światowej Polonii. Właśnie to zostało docenione przez Jury Konkursu „Za zasługi dla sportu polonijnego”, który organizuje  co roku Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” i Polski Komitet Olimpijski.

 Znadniemna.pl na podstawie Facebook.com/Wspolnota.Polska

Andrzej Dziedziewicz, wieloletni działacz Związku Polaków na Białorusi i działającego przy ZPB Polskiego Klubu Sportowego „Sokół”, dzisiaj, 7 grudnia, otrzymał statuetkę Polonijnego Sportowca Roku 2022.  Jest to nagroda przyznawana przez Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” i Polski Komitet Olimpijski „Za zasługi dla sportu polonijnego”. Uroczystość wręczania statuetek osobom

Skip to content