HomeStandard Blog Whole Post (Page 111)

Ambasador Krzysztof Szczerski, stały przedstawiciel RP przy ONZ w Nowym Jorku, wystosował listy do przewodniczącego Zgromadzenia Ogólnego ONZ Csaby Korosi i zastępcy sekretarza generalnego ONZ ds. praw człowieka Ilze Brands Kehris. Zaapelował w nich o starania na rzecz uwolnienia z aresztu działacza polskiej mniejszości na Białorusi Andrzeja Poczobuta.

– Nie ulega wątpliwości, że zatrzymanie Andrzeja Poczobuta i toczące się przeciwko niemu postępowanie to kolejny przejaw instrumentalnego wykorzystywania wymiaru sprawiedliwości przez białoruskie władze, z rażącym naruszeniem wszelkich standardów demokratycznych oraz elementem antypolskiej nagonki. Dbamy o to, aby ta sprawa istniała w świadomości ONZ i znajdowała się na agendzie prac organizacji – powiedział ambasador Szczerski.

Wysłane przez stałego przedstawiciela RP listy dotyczą prześladowań społeczeństwa obywatelskiego, dziennikarzy i mniejszości przez władze w Mińsku; także zwracają uwagę na fakt, że liczba więźniów politycznych w białoruskich więzieniach i aresztach przekroczyła 1400 osób.

W listach podkreślono, że przypadek Poczobuta wpisuje się w szerokie prześladowania wymierzone w liderów opozycji, a społeczność międzynarodowa nie powinna zaniechać starań na rzecz jego uwolnienia.

Proces Poczobuta, dziennikarza i działacza polskiej mniejszości na Białorusi, rozpoczął się w poniedziałek w Grodnie. W tej politycznej sprawie białoruskie władze zarzucają Poczobutowi między innymi „wzniecanie nienawiści” oraz wzywanie do sankcji i działań na szkodę państwa. W obu przypadkach najwyższy wymiar kary to 12 lat pozbawienia wolności.

Andrzej Poczobut – członek zarządu zdelegalizowanego przez białoruskie władze Związku Polaków na Białorusi (ZPB) i znany dziennikarz, współpracujący między innymi z „Gazetą Wyborczą” i TVP Polonia – od 25 marca 2021 r. przebywa w białoruskim areszcie. Jego proces był dwukrotnie odkładany – początkowo miał się rozpocząć 28 listopada 2022 r., potem – 9 stycznia, a w końcu wyznaczono jego datę na 16 stycznia.

W październiku 2022 r. Poczobut został wpisany przez władze na białoruską listę „osób zaangażowanych w działalność terrorystyczną”.

Wraz z Poczobutem aresztowane były w marcu 2021 r. również szefowa ZPB Andżelika Borys, Irena Biernacka i Maria Tiszkowska z ZPB, a także Anna Paniszewa, działaczka mniejszości z Brześcia. Borys została w marcu 2022 r. wypuszczona z aresztu, lecz wciąż jest objęta sprawą karną, a jej status nie jest jasny; według mediów niezależnych może być objęta aresztem domowym.

Biernacka, Tiszkowska i Paniszewa zdołały w ubiegłym roku opuścić Białoruś dzięki staraniom polskich władz. Nie mają jednak możliwości powrotu do kraju, którego są obywatelkami.

Znadniemna.pl za TVP.INFO/PAP, na zdjęciu: Andrzej Poczobut podczas procesu, 16 stycznia 2023 r., fot.: Leonid SHCHEGLOV/BELTA /AFP/East News

Ambasador Krzysztof Szczerski, stały przedstawiciel RP przy ONZ w Nowym Jorku, wystosował listy do przewodniczącego Zgromadzenia Ogólnego ONZ Csaby Korosi i zastępcy sekretarza generalnego ONZ ds. praw człowieka Ilze Brands Kehris. Zaapelował w nich o starania na rzecz uwolnienia z aresztu działacza polskiej mniejszości na

Konsul generalny RP w Grodnie Andrzej Raczkowski otrzymał dzisiaj, 17 stycznia, w Warszawie, z rąk szefa MSZ Zbigniewa Raua, nagrodę im. Andrzeja Kremera „Konsul Roku”. Pańskie osiągnięcia stanowią inspirację dla całej służby konsularnej – zwrócił się do Raczkowskiego minister Rau.

Podczas uroczystości w siedzibie MSZ, konsul Raczkowski otrzymał nagrodę Konsula Roku za 2021 r. Przyznawanie wyróżnień zostało w ostatnich latach zawieszone ze względu na pandemię.

Wyróżnienie Konsulowi generalnemu RP w Grodnie na Białorusi wręczył szef polskiej dyplomacji Zbigniew Rau. „Służba konsularna jest tą częścią służby zagranicznej, która wobec obywateli kraju, w którym konsul pełni swoją misję, jest traktowana jako oblicze i ramię Rzeczypospolitej” – podkreślił Rau.

Zwrócił uwagę, że to właśnie z konsulem obywatele różnych państw mają największą szansę spotkać się osobiście. „I to, jakie wrażenia z tego spotkania wyniesie, to jak zostanie potraktowany, to jakie urzędnik konsularny zademonstruje wobec niego zrozumienie, jaki okaże profesjonalizm, sprawczość, to dla takiego obywatela obcego państwa, będzie pozwalało w jego prywatnej, często skrywanej refleksji określić sposób funkcjonowania polskiego państwa” – powiedział Rau.

Dodał, że do konsula zwracają się z zupełnie innymi sprawami także nasi rodacy przebywający za granicą

„Bez wątpienia to, co udało się panu osiągnąć w warunkach, powiedzmy sobie trudnych, może najtrudniejszych w pana dotychczasowej karierze, stanowi bez wątpienia inspirację dla całej służby konsularnej. A dla pana niech to będzie motywacją do tego, że można jeszcze więcej, jeszcze lepiej” – zwrócił się szef MSZ do konsula Raczkowskiego.

Laureat po odebraniu wyróżnienia powiedział, że „nagroda jest wielkim wyróżnieniem, ale również ogromnym wyzwaniem”. „Będzie to dla mnie i dla moich współpracowników inspiracja do dalszej służby konsularnej ku chwale ojczyzny” podkreślił Raczkowski.

Podziękował też swoim przełożonym i współpracownikom. „Konsulat Generalny RP w Grodnie, powiem poetycko, jest ostatnim przylądkiem dobrej nadziei na Grodzieńszczyźnie, na naszych historycznych Kresach, przylądkiem polskiej nadziei. I wszyscy Polacy, którzy tam zamieszkują, a na Grodzieńszczyźnie jest ich niemalże 250 tys., mogą liczyć na naszą pomoc i naszą przyjaźń” – zapewnił Raczkowski.

Podczas uroczystości w MSZ wyróżniono też konsulów, którzy pracują na terenie objętej wojną Ukrainy. Wyróżniono Konsul Generalną RP we Lwowie Elizę Dzwonkiewicz, konsula RP w Kijowie Jacka Gocłowskiego oraz Konsula Generalnego RP w Łucku Sławomira Misiaka. Uhonorowano ich za „niezłomną postawę i wypełnianie misji konsularnej w ekstremalnie trudnych warunkach”.

Nagroda im. Andrzeja Kremera „Konsul Roku” jest przyznawana corocznie przez Ministra Spraw Zagranicznych RP wyróżniającemu się urzędnikowi konsularnemu. Została ustanowiona w 2010 roku, dla uczczenia pamięci zasłużonego dla polskiej służby konsularnej podsekretarza stanu w MSZ Andrzeja Kremera, tragicznie zmarłego w katastrofie pod Smoleńskiem.

Jak przypomniano na uroczystości, nagroda ta przyznawana jest przez ministra spraw zagranicznych wyróżniającym się urzędnikom konsularnym, którzy odznaczają się szczególną wiedzą merytoryczną, wyjątkowymi zdolnościami, osiągnięciami oraz zaangażowaniem w pełnienie funkcji konsularnych.

Znadniemna.pl za PAP. na zdjęciu: Szef MSZ RP Zbigniew Rau oraz konsul generalny RP w Grodnie Andrzej Raczkowski, fot.: PAP/Paweł Supernak

Konsul generalny RP w Grodnie Andrzej Raczkowski otrzymał dzisiaj, 17 stycznia, w Warszawie, z rąk szefa MSZ Zbigniewa Raua, nagrodę im. Andrzeja Kremera „Konsul Roku”. Pańskie osiągnięcia stanowią inspirację dla całej służby konsularnej - zwrócił się do Raczkowskiego minister Rau. Podczas uroczystości w siedzibie MSZ, konsul

Cały czas domagamy się uwolnienia Andrzeja Poczobuta, został aresztowany absolutnie bezprawnie, to jest przykład autorytaryzmu i terroru ze strony reżimu białoruskiego – powiedział dzisiaj w Davos prezydent Andrzej Duda.

W poniedziałek w Grodnie rozpoczął się proces Andrzeja Poczobuta, członka zarządu zdelegalizowanego przez białoruskie władze Związku Polaków na Białorusi (ZPB) i znanego dziennikarza, który przebywa w areszcie od 25 marca 2021 r. Na salę sądu, jak poinformował rzecznik MSZ Łukasz Jasina, nie wpuszczono polskiego charge d’affair w Mińsku Marcina Wojciechowskiego.

Prezydent Duda był pytany przez dziennikarzy w Davos, czy rozpoczęcie procesu Poczobuta może oznaczać, że Polsce będzie trudniej zabiegać o jego uwolnienie i co Polska robi obecnie, aby mógł on opuścić białoruskie więzienie. – Domagamy się cały czas tego uwolnienia, od samego początku. Oczywiście sprawa jest bardzo trudna, to była taka demonstracja siły ze strony reżimu Łukaszenki, to aresztowanie, uwięzienie pana Andrzej Poczobuta – powiedział Duda.

Reżim w Mińsku stoi po stronie Rosji

Jak dodał, Poczobut jest obywatelem białoruskim, ale jest Polakiem z pochodzenia i działaczem polskim na Białorusi. Prezydent zapewnił, że Polska walczy o jego uwolnienie. – Walczymy o to, ale niestety, jak widać, reżim (białoruski) traktuje go jako taki swoisty element przetargowy w całej tej sytuacji. Reżim stoi po stronie Rosji w wojnie z Ukrainą, od samego początku, od pierwszych momentów rosyjskiej agresji na Ukrainę. My stoimy za to twardo przy Ukrainie i wspieramy Ukrainę, więc w jakimś sensie jesteśmy tutaj dodatkowo jeszcze przeciwnikami. To na pewno nie poprawia tej sytuacji – mówił Duda.

– Ale domagamy się uwolnienia Andrzeja Poczobuta cały czas. Jest oczywiście absolutnie bezprawnie aresztowany, to jest przykład autorytaryzmu i terroru ze strony reżimu białoruskiego – podkreślił prezydent. Według niego wszyscy powinni wywierać nacisk na reżim Łukaszenki ws. uwolnienia więźniów politycznych. – Mam nadzieję, że ten reżim w końcu pęknie – dodał prezydent.

Zaznaczył, że w trakcie panelu w Davos widział się z liderką białoruskiej opozycji demokratycznej Swiatłaną Cichanouską. – Wierzę w to, że opozycja zwycięży, wierzę w to, że wolna Białoruś zwycięży prędzej czy później – podkreślił Duda.

Oskarżenie, uwięzienie, proces

Poczobut został oskarżony o „podżeganie do nienawiści” i „rehabilitację nazizmu”, a także wzywanie do wprowadzenia sankcji. W październiku 2022 r. Poczobuta wpisano na białoruską „listę terrorystów”. Poczobut miał być namawiany do skierowania do Aleksandra Łukaszenki prośby o ułaskawienie, jednak odmówił. Obecnie przebywa w areszcie w Grodnie.

Wraz z Poczobutem aresztowane zostały także Andżelika Borys, Irena Biernacka i Maria Tiszkowska z ZPB, a także Anna Paniszewa, działaczka mniejszości z Brześcia. Borys została w marcu 2022 r. wypuszczona z aresztu, lecz wciąż jest objęta sprawą karną, a jej status nie jest jasny – według niezależnych mediów może być objęta aresztem domowym.

Biernacka, Tiszkowska i Paniszewa zdołały w ubiegłym roku opuścić Białoruś dzięki staraniom polskich władz. Nie mają jednak możliwości powrotu do kraju, którego są obywatelkami.

14 listopada 2022 r. działacze ZPB powiadomili o rewizjach w mieszkaniach aktywistów ZPB, m.in. Ireny Waluś i Renaty Dziemiańczuk. Nie wiadomo, czy kobiety zostały zatrzymane. Według dostępnych informacji władze wszczęły postępowanie karne za „działalność w imieniu niezarejestrowanej organizacji”. Prokuratura generalna Białorusi powiadomiła, że prokuratura obwodowa w Grodnie skierowała do sądu wniosek o likwidację spółki, na bazie której działał ZPB. Związek Polaków na Białoruś został zdelegalizowany przez władze w 2005 r. Demokratyczna opozycja uznała Poczobuta i Borys za więźniów politycznych.

Na zdjęciu: Prezydent Andrzej Duda w Davos. Fot.: PAP/Radek Pietruszka

Znadniemna.pl za PAP/IAR

Cały czas domagamy się uwolnienia Andrzeja Poczobuta, został aresztowany absolutnie bezprawnie, to jest przykład autorytaryzmu i terroru ze strony reżimu białoruskiego - powiedział dzisiaj w Davos prezydent Andrzej Duda. W poniedziałek w Grodnie rozpoczął się proces Andrzeja Poczobuta, członka zarządu zdelegalizowanego przez białoruskie władze Związku Polaków

17 stycznia 2004 roku zmarł Czesław Niemen (właściwie Czesław Wydrzycki), jeden z najważniejszych wokalistów i muzyków polskich XX wieku. Do jego największych przebojów należą: „Sen o Warszawie”, „Pod papugami” i „Dziwny jest ten świat”.

Czesław Niemen to polski artysta, muzyk, multiinstrumentalista, piosenkarz i wokalista rockowy, ale także kompozytor i autor tekstów piosenek. Jeden z najważniejszych twórców muzyki w Polsce.

Skąd wziął się „Niemen”?

Muzyk urodził się 16 lutego 1939 roku w Starych Wasiliszkach koło Grodna, na dzisiejszej Białorusi. Cała jego rodzina była bardzo muzykalna. Ojciec grał w zespole muzycznym założonym przed wojną w miejscowym domu kultury, a matka z siostrami śpiewały w chórze kościelnym. Na pseudonim artystyczny „Niemen” zdecydował się dopiero w połowie lat 60., gdy trafił do paryskiej Olympii. Na jednym z plakatów pojawiło się jego nazwisko z błędem i Franciszek Walicki przekonał go, że czas na zmianę. Przyjął pseudonim artystyczny Niemen – od rzeki Niemen, która płynęła w pobliżu jego miejsca urodzenia, a później już oficjalnie zmienił nazwisko na Niemen-Wydrzycki.

Artysta mówił też o swoim od lat dziecięcych zachwycie nad przyrodą, który pchnął go do pisania własnych wierszy.

– Całe życie wychodzi ze mnie ta białoruskość, chociaż Białorusinem nie jestem. Chodzi mi o regionalizm, moją wrażliwość na dary natury, w tym na muzykę, śpiew tamtych ludzi, którzy muzykę czuli, nie musieli się jej uczyć – mówił Czesław Niemen w wywiadzie udzielonym Hannie Marii Gizie w 1999 roku. – Dodatkowo chłonąłem poezję. Uwielbiałem Lermontowa, Puszkina, Norwida, Mickiewicza, Herberta.

Chodził do rosyjskiej szkoły. Polskiego uczył się z książek, jakie miał w domu.

– Nie rozstałem się wtedy z muzyką. Śpiewałem dużo rosyjskich, białoruskich i ukraińskich piosenek – wspominał artysta w wywiadzie udzielonym Hannie Marii Gizie w 1999 roku. – Nawet, jak po wojnie wiedzieliśmy, że jesteśmy znowu pod okupacją, to i tak śpiewaliśmy rosyjskie piosenki, bo one są bardzo piękne.

Rodzina Wydrzyckich wyjechała ze Związku Radzieckiego w 1958 roku. Piosenkarz miał wtedy 19 lat i podkreślał, że była to jego najważniejsza życiowa decyzja.

– Wiele jeździłem po świecie, ale nie byłem w stanie nigdzie zostać, zawsze wracałem do korzeni, do miejsca skąd pochodzę, do tej kultury – wyjaśniał Czesław Niemen.

Waliliszki, 1979 rok. Czesław Niemen

Pierwsze kroki w muzyce

Jego pierwsze kroki w muzyce związane są z poznaniem dziennikarza muzycznego Franciszka Walickiego w 1962 roku. Ojciec chrzestny polskiego rocka zaczął go promować i organizować występy. W tym samym roku odniósł duży sukces na Festiwalu Młodych Talentów w Szczecinie i w nagrodę odbył trasę po kraju z zespołem Czerwono-Czarni. To właśnie Walicki z trudem przekonał Niemena, by zamiast piosenek latynoskich i rosyjskich zaczął grać rocka.

Pierwszy samodzielny zespół Niemena, złożony z byłych muzyków Chochołów. Powstał w 1966 r. i nagrał z liderem trzy albumy: „Dziwny jest ten świat”, „Sukces” i „Czy mnie jeszcze pamiętasz?”. Przez kilka lat Akwarele towarzyszyły Czesławowi Niemenowi we wszystkich nagraniach, trasach koncertowych oraz festiwalach w kraju i za granicą, m.in. w Montreux i w Cannes.

Czesław Niemen nie żyje już od 19 lat

Słynny polski muzyk cierpiał na nowotwór układu chłonnego, który próbował zwalczyć przy pomocy medycyny naturalnej. Zmarł 17 stycznia 2004 roku w Centrum Onkologii w Warszawie z powodu powikłań związanych z zapaleniem płuc, na które zapadł w szpitalu.

Piosenkarza żegnały tysiące osób. W godzinę rozpoczęcia pogrzebu wiele stacji radiowych w Polsce puściło „Dziwny jest ten świat”, w ten sposób oddając hołd artyście. Urnę z prochami Czesława Niemena złożono w katakumbach na warszawskich Starych Powązkach.

Piosenka, która stała się ponadczasowym hitem

Na pierwszym autorskim albumie artysty znalazł się jeden z najsłynniejszych utworów muzyka „Dziwny jest ten świat”. Piosenka inspirowana była przebojami „When a Man Loves a Woman” Percy’ego Sledge’a i „It’s a Man’s Man’s Man’s World” Jamesa Browna z 1966 r. Ma charakterystyczny organowy wstęp, skomponowany i zagrany przez Mariana Zimińskiego.

W czerwcu 1967 roku Niemen zdobył za tę piosenkę nagrodę na V Festiwalu Piosenki w Opolu. Bywa ona określana jako pierwszy polski protest song, choć w rzeczywistości jego inspiracją były stosunki międzyludzkie.

– Nigdy nie zastanawiamy się nad tym, że możemy się zabijać słowami. Tu jest taki tekst „często zdarza się, że ktoś słowem złym zabija tak jak nożem”. A jednocześnie jest to manifest, wiara w ludzi. O tym mówi ostatnie zdanie „nadszedł już czas, najwyższy czas nienawiść zniszczyć w sobie” – mówił Czesław Niemen. – Od tego się zaczyna, że ludzie między sobą zaczynają się nienawidzić, a później wojują na większą skalę. Chciałem połączyć sugestywną muzykę z mocnym tekstem i myślę, że mi się to udało – dodał.

31 lat później, w 1999 roku, w ostatnim wywiadzie dla Polskiego Radia Czesław Niemen mówił: – Wszystko wokół mnie jest takie niepojęte, nie można tego nie dostrzec. To jest coś, co wyzwala zachwyt. Pracuję nad taką piosenką, która będzie miała tytuł „Piękny jest ten świat”, ale to nie będzie szlagier. Będzie to tylko określenie w sposób lapidarny, tak jak w tym dziwnym świecie napisałem, że człowiek nie odkrył świata, nie odkrył jeszcze jego piękna, dlatego bezmyślnie postępuje. To jest takie przesłanie – dodał.

„Sen o Warszawie”

Wielkim przebojem Czesława Niemena była również piosenka duetu Czesław Niemen – Marek Gaszyński, jeden z 20 utworów na płycie o tym samym tytule.

Utwór jest dziś nieformalnym hymnem kibiców Legii Warszawa. Od 2004 r. jest on regularnie odśpiewywany przez kibiców na trybunach stadionu przy Łazienkowskiej 3. Konsekwentnie sprzeciwia się temu wdowa po muzyku, twierdzą, że łamane są w ten sposób prawa autorskie.

Znadniemna.pl/opr. na podst. i.pl/polskie radio 

17 stycznia 2004 roku zmarł Czesław Niemen (właściwie Czesław Wydrzycki), jeden z najważniejszych wokalistów i muzyków polskich XX wieku. Do jego największych przebojów należą: "Sen o Warszawie", "Pod papugami" i "Dziwny jest ten świat". Czesław Niemen to polski artysta, muzyk, multiinstrumentalista, piosenkarz i wokalista rockowy, ale

„Niezapomniana aktorka filmowa, teatralna i estradowa. W początkach kariery była solistką Zespołu Pieśni i Tańca „Mazowsze”. Po przebojowym debiucie w pierwszym powojennym kolorowym fabularnym filmie muzycznym, którym była „Przygoda na Mariensztacie” z 1953 roku, kino, teatr i estrada porwały ją z zespołu i już nie oddały” – napisano we wspomnieniu ZASP o artystce.

Lidia Korsakówna urodziła się 17 stycznia 1934 roku w miejscowości Baranowicze. Jej matka była Rosjanką, ojciec – Polakiem. Jako dziecko uczęszczała na lekcje baletu i gry na fortepianie. Podczas wojny przebywała w niemieckim obozie, gdzie jako ośmiolatka zmuszana była do pracy ponad siły. Gwiazda zespołu „Mazowsze” i filmu „Przygoda na Mariensztacie” miała 5 lat kiedy wybuchła wojna. Rozpoczął się wielki koszmar małej dziewczynki – zanim jej rodzina wpadła w ręce Niemców, zajęli się nią Rosjanie.

Lidia Korsakówna wspominała…

Ktoś doniósł na moją mamę, że jest szpiegiem. Mama znała obce języki i podobno w nocy słuchała wrogich stacji. Myślę, że mama naraziła się komuś, bo miała niewyparzony język. Zabrało ją NKWD, dostała wyrok śmierci. Ojciec szalał, robił wszystko, by tylko ją wydostać. W końcu udało mu się przekonać jakiegoś lekarza, że moja mama jest chora psychicznie. Zrobiono z niej wariatkę i zamieniono wyrok na 15 lat katorgi na Sybirze.

Jakiś anioł czuwał nad nami…

Kiedy Niemcy weszli do Charkowa, ojciec wykorzystał zamieszanie, zgarnął wszystko do jednej walizki i zaczęliśmy uciekać. Do Polski. Ojciec był Polakiem, ale przez 25 lat nie mógł się wydostać ze Związku Radzieckiego. Wsiedliśmy do wagonu towarowego, ale Niemcy zaplombowali go i wysłali do Rzeszy.

Na miejscu kazali utworzyć szeregi, a potem rozsyłali: ty do Auschwitz, ty do ciężkich robót. Jakiś anioł czuwał nad nami, bo tato ustawił nas rządkiem i wszyscy trafiliśmy w jedno miejsce. Był 1942, gdy wysłano nas na roboty w głąb Niemiec. Bardzo ciężko pracowaliśmy od świtu, na polu, w oborach. Miałam 8 lat i 30 krów do wyczyszczenia. Nie boję się tego powiedzieć, ale tam zniszczono mi zdrowie.

Po wyzwoleniu trafiliśmy do Wałbrzycha. Ojciec zelówki zdarł, zanim po trzech tygodniach szukania dostał posadę głównego księgowego w kopalni. A ja… ciągle szukałam szkoły baletowej. I nagle któregoś dnia w ciemnym podwórku znalazłam szyld: Szkoła tańców salonowych.

– Salonowe, znaczy ładne, a jak ładne, znaczy balet – pomyślałam. Nauczycielką okazała się „tancerka akrobatyczna mającą podstawy tańca klasycznego”. Kurs był bardzo drogi, ale wpadłam na pomysł, by namówić jeszcze siedem koleżanek, to wtedy wyjdzie taniej. Nauczycielka stworzyła z nas zespół, obtańczyłyśmy wszystkie akademie w urzędzie miasta, w sądzie rejonowym. Ale mnie wciąż było za mało.

„Mazowsze” i „Przygoda na Mariensztacie”

Przeczytałam, że gazeta „Film” robi akcję: „Piękne dziewczyny na ekrany”. Zrobiłam sobie zdjęcia, ale odzewu nie było. Spakowałam więc manatki i uciekłam do baletu w operze we Wrocławiu. A stamtąd do „Mazowsza”.

Z „Przygodą na Mariensztacie” to miałam przygodę. „Mazowsze” dawało koncerty w Pradze, a akurat pod Pragą była polska ekipa filmowa. Przyglądali się tam, jak robi się kolorowy film. Polska jeszcze takiego nie wypróbowała. Któregoś dnia ekipa w ramach rozrywki przyszła na nasz koncert. Jak później się dowiedziałam, reżyser wodził po naszych buziach, a dodam, że nie wolno nam było się malować. Wreszcie powiedział: – Chyba to będzie ta albo żadna – wskazując na mnie.

Zaproszono mnie na próbne zdjęcia do Łodzi. Cała szczęśliwa zjawiłam się tam, a na miejscu zobaczyłam… że jestem jedną z 600 kandydatek! Po próbnych zdjęciach wylądowałam w szpitalu, zapalenie wyrostka robaczkowego. Zoperowano mnie, rano jest obchód. – Czy ty czytałaś dzisiejsze gazety? Nie, to zejdź do kiosku i kup sobie… – doktor powiedział. Czytam, a tam wielkimi literami na pierwszej stronie stoi: Dziewczyna z „Mazowsza” zagra główną rolę w filmie. Z wrażenia dostałam gorączki.

Tydzień po operacji już kręciłam „Przygodę”. Była tam taka dość ciężka fizycznie scena. Rusztowanie, ja biegnę z góry. I niestety… szew mi się rozpruł i znów musieli mnie wieźć do szpitala.

Filmografia

W następnych latach Korsakówna grała m.in. w filmach: „Nikodem Dyzma: (1956, reż. Jan Rybkowski), „Zerwany most” (1962, reż. Jerzy Passendorfer), „Klub kawalerów” (1962, reż. Jerzy Zarzycki), „Zakochani są między nami” (1964, reż. Jan Rutkiewicz), „Ziemia obiecana” (1974, reż. Andrzej Wajda), „Dziewczęta z Nowolipek” (1985, reż. Barbara Sass). Aktorka występowała także w spektaklach telewizyjnych, np. w „Granicy” (1970, reż. Janusz Warmiński) i „Kartotece” (1979, reż. Krzysztof Kieślowski).

W stołecznym Teatrze Syrena można ją było oglądać m.in. w przedstawieniach: „Mąż Fołtasiówny” (1959, reż. Marian Wyrzykowski), „Arka nowego” (1961, reż. Adam Hanuszkiewicz), „Latające dziewczęta” (1976, reż. Kazimierz Brusikiewicz)

O życiu prywatnym

Lidia Korsakówna miała w życiu dwie wielkie miłości. Obaj ukochani byli niestety żonaci. Gdy miała 19 lat zatrudniła się w katowickim Teatrze Satyryków. Tam zakochała się w dyrektorze teatru – żonatym i starszym od niej o 21 lat Kazimierzu Pawłowskim. Później na jej drodze stanął znany komik, Kazimierz Brusikiewicz – on również był żonaty. Para wzięła ślub dopiero po siedmiu latach związku – żona aktora nie chciała zgodzić się na rozwód.

Gdy już wydawało się, że życie zaczyna się aktorce układać, Służba Bezpieczeństwa szantażowała aktorkę kompromitującym zdjęciem, domagając się od niej, by donosiła na znajomych z artystycznego środowiska. Po napisaniu kilku raportów przyznała się do wszystkiego mężowi, a SB uznała ją za zdekonspirowaną i zrezygnowała z jej usług.

Mąż aktorki bardzo chorował, musiał przejść operację amputacji ręki i zmarł na cukrzycę w 1989 roku. Niestety, nie była to ostatnia tragedia w życiu Korsakówny.

Gdy została babcią okazało się, że jej wnuk cierpi z powodu wady genetycznej. Aby sfinansować jego leczenie aktorka sprzedała dom i przeniosła do małego mieszkania. Kiedy pogorszył się jej stan zdrowia (cierpiała na rozedmę płuc) i nie miał się kto nią opiekować (córka Lucyna Brusikiewicz wyjechała do USA), musiała przenieść się do Domu Aktora Weterana w Skolimowie. Tam zmarła 6 sierpnia 2013 roku. W 2011 roku otrzymała też tytuł Honorowego Obywatela Warszawy.

Znadniemna.pl/Opr. IT-P/Fot.: Magazyn „Film”/domena publiczna/Wikimedia.org

"Niezapomniana aktorka filmowa, teatralna i estradowa. W początkach kariery była solistką Zespołu Pieśni i Tańca "Mazowsze". Po przebojowym debiucie w pierwszym powojennym kolorowym fabularnym filmie muzycznym, którym była "Przygoda na Mariensztacie" z 1953 roku, kino, teatr i estrada porwały ją z zespołu i już

Prześladowani na Białorusi Polacy, a także uchodźcy polityczni z tego kraju oraz z Ukrainy znaleźli się w centrum uwagi znanej polskiej rodziny muzykującej Pospieszalskich. W tym roku styczniowy cykl  koncertów kolęd Pospieszalscy zakończyli w Białymstoku, w kościele pw. Św. Kazimierza Królewicza koncertem, który odbył się pod hasłem „Pokój Ludziom Dobrej Woli”.

Koncert zainicjowała Fundacja „Pomoc Polakom na Wschodzie”, kierowana przez prezesa Mikołaja Falkowskiego w partnerstwie z Podlaskim Oddziałem Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” i przebywającą na uchodźstwie w Polsce reprezentacją Związku Polaków na Białorusi. Gospodarzem miejsca, w którym doszło do wydarzenia był ksiądz Wojciech Łazewski.

Rodzinne kolędowanie to tradycja, która gości w wielu polskich domach, choć ostatnio czasem się o niej zapomina. Ten koncert był okazją do takich śpiewów.

Rodzina Pospieszalskich w minionych latach niejednokrotnie występowała na Białorusi. A lider zespołu Jan Pospieszalski przez wiele lat prowadził w podmińskim Iwieńcu warsztaty muzyczne, na które się zjeżdżali  pasjonaci muzykowania z całej Białorusi.

Lider zespołu Jan Pospieszalski przez wiele lat organizował warsztaty muzyczne w podmińskim Iwieńcu na Białorusi

Obecnie 15-osobową orkiestrę Pospieszalskich tworzą dwa pokolenia muzyków noszących to samo nazwisko. Kiedy na początku lat 90. Pospieszalscy nagrali swoją pierwszą płytę z kolędami, niektórych członków obecnego składu zespołu  nie było jeszcze na świecie. Program z pierwszego albumu kilkakrotnie rejestrowała TVP, a zaśpiewane w nim kolędy weszły na stałe do repertuaru rozgłośni radiowych.

Dzisiaj Pospieszalscy nadal grają z dziećmi, ale chłopaki z lat 90. to dzisiaj już zawodowi muzycy, współpracujący z takimi artystami i zespołami, jak: Michał Urbaniak, „Voo Voo”, „2TM,23”, „Zakopower”, „Arka Noego”, „Raz Dwa Trzy”, Anna Maria Jopek itd.

Wykonywane przez Pospieszalskich polskie pastorałki i kolędy brzmią w autorskich opracowaniach, od wysmakowanych klasycznych wersji, przez folkowe klimaty, do żywiołowych aranżacji jazzowych i rokowych. Swoimi koncertami muzycy dają przykład tego, jak językiem muzyki współczesnej, osadzonej w narodowej kulturze, można atrakcyjnie wyrazić uniwersalne chrześcijańskie treści. Dają też świadectwo temu, że najlepszym miejscem przekazu tradycji polskiej i religijnej, jest rodzina.

 Oprac. Marta Tyszkiewicz, fot.: Władysław Tokarski

 

Prześladowani na Białorusi Polacy, a także uchodźcy polityczni z tego kraju oraz z Ukrainy znaleźli się w centrum uwagi znanej polskiej rodziny muzykującej Pospieszalskich. W tym roku styczniowy cykl  koncertów kolęd Pospieszalscy zakończyli w Białymstoku, w kościele pw. Św. Kazimierza Królewicza koncertem, który odbył się

Przy ulicy Wolnej Białorusi, przed konsulatem Republiki Białorusi w Białymstoku przedstawiciele mniejszości polskiej na Białorusi, organizacji działających w Białymstoku, diaspory białoruskiej i mniejszości białoruskiej w Białymstoku domagali się w poniedziałek wieczorem wolności dla więźniów politycznych podczas akcji solidarności z Andrzejem Poczobutem.

Przemawia poseł na Sejm RP Robert Tyszkiewicz

Przy zamkniętych drzwiach, przed sądem w Grodnie rozpoczął się w poniedziałek proces Poczobuta, działacza mniejszości polskiej na Białorusi, dziennikarza. Jest oskarżony o „wzniecanie nienawiści” oraz wzywanie do sankcji i działań na szkodę Białorusi. Grozi mu kara 12 lat więzienia.

Poczobut został początkowo oskarżony o „podżeganie do nienawiści”, w tym, jak twierdziła białoruska prokuratura, „rehabilitację nazizmu”, a potem także o wzywanie do sankcji i działań na szkodę Białorusi. W październiku 2022 roku został przez władze wpisany na białoruską listę „osób zaangażowanych w działalność terrorystyczną”. Poczobut przebywa w więzieniu od dwóch lat.

Obrońcy praw człowieka podkreślają, że zarzuty wobec Andrzeja Poczobuta są absurdalne, nieuzasadnione, a jego sprawa ma charakter polityczny.

„Wolność dla Poczobuta”, „Żywie Biełaruś” – takie hasła wznosili uczestnicy manifestacji przed białoruskim konsulatem w Białymstoku. Uczestnicy akcji mieli koszuli z wizerunkiem Andrzeja Poczobuta i słowem „Wolność”. Mieli też flagi polskie oraz biało-czerwono-białe używane przez białoruską opozycję. „Wolność dla więźniów politycznych/ Swabody palitycznym wiazniam” – widniało na głównym transparencie.

Wśród uczestników manifestacji był obecny podlaski poseł na Sejm RP, przewodniczący sejmowej Komisji Łączności z Polakami za Granicą Robert Tyszkiewicz. Przemawiając do zgromadzonych parlamentarzysta oświadczył, że jako przewodniczący komisji łączności z Polakami za granicą Sejmu wraz ze swoim kolegą z Senatu senatorem Kazimierzem Ujazdowskim, zwrócił się do rządu polskiego i instytucji europejskich „o nowe pakiety sankcji, żeby białoruski reżim wiedział, że wolny świat nie będzie bezczynnie przyglądał się temu, co dzieje się za naszą wschodnią granicą”.

Znadniemna.pl na podstawie PAP/Radio.bialystok.pl

Przy ulicy Wolnej Białorusi, przed konsulatem Republiki Białorusi w Białymstoku przedstawiciele mniejszości polskiej na Białorusi, organizacji działających w Białymstoku, diaspory białoruskiej i mniejszości białoruskiej w Białymstoku domagali się w poniedziałek wieczorem wolności dla więźniów politycznych podczas akcji solidarności z Andrzejem Poczobutem. [caption id="attachment_59514" align="alignnone" width="480"] Przemawia

Romuald Traugutt urodził się 16 stycznia 1826 r. w Szostakowie, wsi położonej w guberni grodzieńskiej, w rodzinie Ludwika i Alojzy z Błockich. Patriotyzm zaszczepiła w nim babka Justyna Błocka.

Gimnazjum w Świsłoczy ukończył z bardzo dobrymi wynikami, jednak nie dostał się na wymarzone studia w Instytucie Inżynierów Dróg Komunikacyjnych w Petersburgu. Wybrał karierę wojskową. W 1845 r. rozpoczął naukę w szkole oficerskiej w Żelechowie.

Kariera Traugutta w armii rosyjskiej

Podczas Wiosny Ludów, w 1849 r. już, jako oficer armii rosyjskiej dowodzonej przez generała Iwana Paskiewicza wspomagał Austrię w tłumieniu powstania węgierskiego. Walczył przeciw powstańcom wspieranym m.in. przez Legiony Polskie. Za udział w węgierskiej batalii Traugutt otrzymał Order św. Anny, mieszkanie i gratyfikację finansową.

W 1852 r., po powrocie do Królestwa Polskiego, ożenił się z córką jubilera Anną Pikiel. Młodzi zamieszkali w Żelechowie. Podczas wojny rosyjsko-tureckiej w 1853 r. Traugutt służył na Krymie, gdzie m.in. fortyfikował twierdzę Silistra i brał udział w walkach o Sewastopol. W trzy lata później został skierowany do Charkowa, a następnie do Petersburga. Tam wykładał w wyższej szkole wojskowej.

Śmierć żony i dwójki dzieci na przełomie lat 1859 i 1860 skończyła się dla niego załamaniem nerwowym. W roku 1862 r. Traugutt w stopniu podpułkownika odszedł z wojska. Ożenił się z krewną Tadeusza Kościuszki, Antoniną Kościuszkówną.

Traugutt i Powstanie Styczniowe

W okresie poprzedzającym Powstanie Styczniowe, a nawet w jego początkach, Traugutt wypowiadał się przeciw walce zbrojnej forsowanej przez tzw. czerwonych. Podobnie jak członkowie stronnictwa „białych” był za pokojowymi działaniami zmierzającymi do przywróceniem autonomii Królestwa Polskiego oraz rozszerzeniem go o ziemie Rzeczypospolitej znajdujące się w granicach zaboru rosyjskiego.

Po wybuchu powstania na Litwie w marcu 1863 r., odmawiał przyjęcia dowództwa nad lokalnymi oddziałami. Do powstańców dołączył dopiero w kwietniu. Stanął na czele oddziału kobryńskiego. Wtedy też przebywał w majątku Elizy Orzeszkowej k. Kobrynia. Na pisarce zrobił wielkie wrażenie. Tak o nim pisała w opowiadaniu „Oni”: „W powierzchowności tej uderzał przede wszystkim wyraz myśli surowej, skupionej, małomównej. Nic miękkiego, giętkiego, ugrzecznionego, nic z łatwością wylewającego się na zewnątrz. Tylko myśl jakaś panująca, przeogromna (…) i pod jej pokładem jakiś tajemny upał uczuć”.

W sierpniu 1863 r. Traugutt opuścił swoje zgrupowanie i udał się do Warszawy, gdzie oddał się do dyspozycji Wydziału Wojny Rządu Narodowego. 15 sierpnia mianowano go generałem i wysłano do Paryża, gdzie bez powodzenia poszukiwał wsparcia dla powstania. Po powrocie 17 października 1863 r. przyjął funkcję dyktatora powstania. Ukrywał się pod pseudonimem Michał Czarnecki.

Traugutt – dyktator zrywu

Podjął zdecydowane działania – odsunął grupę nieudolnych polityków i dowódców, zreorganizował struktury administracyjne i wojskowe podziemnego państwa. Starał się przekształcić luźne oddziały partyzanckie w regularne wojsko. Wprowadził jednolitą organizację wojska tworząc 5 korpusów. Dekretem z 27 grudnia 1863 r. powołał specjalny organ administracyjno-sądowy mający nadzorować wcielanie w życie wcześniejszych postanowień Rządu Narodowego o uwłaszczeniu chłopów. Przygotował koncepcję powołania pospolitego ruszenia i mobilizacji całego społeczeństwa do walki z Rosją. Zaktywizował działalność dyplomatyczną – szukając poparcia dla sprawy polskiej.

W nocy z 10 na 11 kwietnia 1864 r. na skutek denuncjacji rosyjska policja aresztowała Traugutta w jego warszawskiej kwaterze. Najpierw więziono go na Pawiaku, a następnie przewieziono do X Pawilonu Cytadeli Warszawskiej. Podczas śledztwa nie zdradził towarzyszy. To w czasie jednego z przesłuchań miał powiedzieć: „Idea narodowości jest tak potężną i czyni tak wielkie postępy w Europie, że ją nic nie pokona”.

Kult Traugutta

19 lipca 1864 r. rosyjski sąd wojskowy skazał Romualda Traugutta na śmierć przez powieszenie. Wyrok wykonano na stokach Cytadeli Warszawskiej 5 sierpnia 1864 r. o godz. 10. Tuż przed egzekucją, której towarzyszył 30-tysięczny tłum, dyktator ucałował krzyż. Razem z Trauguttem stracono innych uczestników powstania – Rafała Krajewskiego, Józefa Toczyskiego, Romana Żulińskiego i Jana Jeziorańskiego.

Niedługo po śmierci Traugutta zaczął się rozwijać jego swoisty kult. Przedstawiano go jako osobę niezłomną, niezwykle religijną. W II RP propagatorem legendy Traugutta był Józef Piłsudski. Zainicjowano nawet działania zmierzające do beatyfikacji Traugutta, które przerwał wybuch II wojny światowej.

Znadniemna.pl za Wojciech Kamiński/PAP

Romuald Traugutt urodził się 16 stycznia 1826 r. w Szostakowie, wsi położonej w guberni grodzieńskiej, w rodzinie Ludwika i Alojzy z Błockich. Patriotyzm zaszczepiła w nim babka Justyna Błocka. Gimnazjum w Świsłoczy ukończył z bardzo dobrymi wynikami, jednak nie dostał się na wymarzone studia w Instytucie

Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych z rozczarowaniem przyjmuje informację o rozpoczęciu procesu Andrzeja Poczobuta przed białoruskim sądem i ponownie apeluje do władz Białorusi o jego uwolnienie oraz wycofanie politycznie motywowanych zarzutów – oświadczył polski resort dyplomacji.

– Ministerstwo Spraw Zagranicznych z rozczarowaniem przyjmuje informację o rozpoczęciu procesu Andrzeja Poczobuta przed białoruskim sądem w dniu 16 stycznia br. Andrzej Poczobut przebywa w areszcie od marca 2021 roku, a zarzuty formułowane wobec niego są nieprawdziwe i motywowane politycznie – oświadczył resort spraw zagranicznych.

MSZ podkreśliło, że aresztowanie oraz proces Andrzeja Poczobuta stanowi „kolejny przejaw instrumentalnego wykorzystywania wymiaru sprawiedliwości wbrew wszelkim standardom demokratycznym oraz jeden z elementów antypolskiej kampanii prowadzonej przez władze Białorusi”.

– Ministerstwo Spraw Zagranicznych ponownie apeluje do władz Białorusi o uwolnienie Andrzeja Poczobuta oraz wycofanie politycznie motywowanych zarzutów wobec Andrzeja Poczobuta i Andżeliki Borys – głosi oświadczenie.

Resort spraw zagranicznych upomniał się także o uwolnienie Alesia Bialackiego, obrońcy praw człowieka, lidera Centrum Obrony Praw Człowieka „Wiasna”, laureata Pokojowej Nagrody Nobla w 2022 roku oraz „wszystkich innych osób działających na rzecz budowy demokratycznej, suwerennej i niezależnej Białorusi”.

– Oczekujemy zaprzestania represji wobec społeczeństwa obywatelskiego, a także rozpoczęcia procesu demokratyzacji kraju we współpracy ze wszystkimi środowiskami politycznymi – oświadczył resort dyplomacji.

Podkreślono jednocześnie, że „suwerenna i demokratyczna Białoruś może na powrót stać się partnerem i wiarygodnym członkiem społeczności międzynarodowej”.

Pytany o sprawę Poczobuta rzecznik rządu Piotr Müller wskazał, że Warszawa obecnie nie ma dodatkowych narzędzi, które mogłyby pomoc w zakresie uwolnienia więźniów politycznych.

– Wszystkie przejawy wolności politycznej są tam ograniczane. I my, pomimo wielokrotnych naszych zabiegów dyplomatycznych, niestety nie mamy w tej chwili dodatkowych narzędzi, które mogłyby pomóc w tym obszarze – powiedział Müller.

Oczywiście – dodał – „to jest skandaliczna sytuacja” i zaznaczył, że więźniów politycznych na terenie Białorusi jest wielu, „w tym niestety też powiązanych z Polską”.

Dzisiaj w Grodnie rozpoczął się proces Andrzeja Poczobuta, członka zarządu zdelegalizowanego przez białoruskie władze Związku Polaków na Białorusi i znanego dziennikarza, który przebywa w areszcie od 25 marca 2021 roku. Na salę sądu, jak poinformował w rzecznik MSZ Łukasz Jasina, nie wpuszczono polskiego charge d’affair w Mińsku Marcina Wojciechowskiego.

Wraz z Poczobutem aresztowane zostały także Andżelika Borys, Irena Biernacka i Maria Tiszkowska ze Związku Polaków na Białorusi, a także Anna Paniszewa, działaczka mniejszości z Brześcia. Borys została w marcu 2022 roku wypuszczona z aresztu, lecz wciąż jest objęta sprawą karną, a jej status nie jest jasny – według niezależnych mediów może być objęta aresztem domowym.

Biernacka, Tiszkowska i Paniszewa zdołały w ubiegłym roku opuścić Białoruś dzięki staraniom polskich władz. Nie mają jednak możliwości powrotu do kraju, którego są obywatelkami.

Znadniemna.pl/belsat.eu wg PAP

Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych z rozczarowaniem przyjmuje informację o rozpoczęciu procesu Andrzeja Poczobuta przed białoruskim sądem i ponownie apeluje do władz Białorusi o jego uwolnienie oraz wycofanie politycznie motywowanych zarzutów – oświadczył polski resort dyplomacji. – Ministerstwo Spraw Zagranicznych z rozczarowaniem przyjmuje informację o rozpoczęciu procesu

Wybory prezydenckie 9 sierpnia 2020 r. na Białorusi miały dramatyczne następstwa. Wg. oficjalnych danych, urzędujący prezydent Aleksander Łukaszenko zdobył ponad 80 proc. głosów, gdy jego oponentka Swiatłana Cichanauska zaledwie 9,9 proc. Jednak ogromna część białoruskiego społeczeństwa uznała wyniki głosowania za sfałszowane. W efekcie, doszło do ostrych protestów społecznych. Przez pierwsze miesiące organizowane były demonstracje, gromadzące w Mińsku ponad 100 tysięcy osób.

Piotr Kościński i Andrzej Poczobut

Mimo stopniowego spadku liczby protestujących gniew społeczny nie słabł. W reakcji na bunt znacznej części obywateli władze wybrały taktykę represji i zastraszania. Represje spadły też na działaczy nieuznawanego przez władze Związku Polaków na Białorusi. Jednym z aresztowanych był Andrzej Poczobut, czołowy działacz ZPB, dziennikarz, współpracujący m.in. z „Gazetą Wyborczą”.

Nieuznawany Związek Polaków

Związek Polaków na Białorusi powstał w 1990 r. na bazie istniejącego od 1988 r. Polskiego Stowarzyszenia Kulturalno-Oświatowego im. Adama Mickiewicza. Jego pierwszym prezesem był Tadeusz Gawin. W 2000 r. prezesem wybrano doc. Tadeusza Kruczkowskiego, pracownika naukowego Uniwersytetu Grodzieńskiego.

ZPB był jedną z największych organizacji pozarządowych na Białorusi. I to stało się jednym z kluczowych powodów, dla których budził zainteresowanie władz. Po objęciu urzędu prezydenta przez Aleksandra Łukaszenkę i stopniowego przejmowania całej władzy przez jego zwolenników, w kraju zaczęła narastać tendencja do objęcia kontrolą organizacji społecznych. Dotyczyło to również Związku Polaków. Przez dłuższy czas białoruskie władze dyskretnie kontrolowały ZPB. Jednak w 2005 r. uznały, że organizacja będzie im posłuszna jeśli na jej czele pozostanie dotychczasowy prezes Tadeusza Kruczkowski. Jednak Kruczkowski wybory na prezesa przegrał, a funkcję tę objęła Andżelika Borys, dotąd kierująca działem oświatowym. Białoruskie Ministerstwo Sprawiedliwości anulowało wyniki zjazdu ZPB. Zarząd związku jednak tego nie uznał.

Jesienią 2005 r. doszło do ataku milicji na Dom Polski w Grodnie, a przewodził mu Tadeusz Kruczkowski. Władze zorganizowały też nowy zjazd ZPB w Wołkowysku, z udziałem osób nierzadko niepotrafiących mówić po polsku. Prezesem lojalnego związku, nazywanego potocznie „łukaszenkowskim” został zasłużony działacz Józef Łucznik, zapewne do tego zmuszony. Większość członków ZPB uznało te działania za atak na związek. Także władze RP w dalszym ciągu za prezesa związku uznawały Andżelikę Borys. Efektem były represje, jakie spadły na demokratycznie wybrane kierownictwo ZPB: zatrzymania, przesłuchania, kary grzywny lub aresztu.

W miarę upływu czasu aktywność łukaszenkowskiego ZPB stawała się nikła lub pozorowana, by na przełomie 2020 i 2021 r. całkowicie zaniknąć. Przejęte przez niego Domy Polskie wynajęte zostały firmom komercyjnym. Związek nieuznawany przez białoruskie władze działał natomiast aktywnie, tolerowany – ale tylko do czasu po wyborach prezydenckich 2020 r.

Uderzenie w Polaków

Rozwój wydarzeń po wyborach bardzo dobrze ukazuje aktywność Andrzeja Poczobuta na Twitterze. Tweety Poczobuta (wszystkie cytowane twitty z konta https://twitter.com/poczobut). Oto przykłady postów Andrzeja Poczobuta, w większości ilustrowanych zdjęciami lub filmami.

  • 1 stycznia 2021 r.: „Baranowicze. Pierwszy dzień 2021.Lokalna akcja protestu”.
  • 3 stycznia: „Mińsk. Ulica Marusiewicza. Lokalna akcja protestu skandują ludzie”.
  • 4 stycznia: „Mińsk. Łańcuch Solidarności emerytów. W poniedziałek zazwyczaj organizowano Marsze emerytów, jednak z powodu aresztów teraz szukają nowej formy protestów. Łańcuchy były w kilku miejscach w Mińsku”.
  • 5 stycznia: „Centrum Obrony Praw Człowieka Wiosna: figurantami spraw karnych w związku z protestami jest 651 osoba, skazanych zostało 75 osób, 169 uznano za więźniów politycznych. Dane nie są pełne, gdyż nie wszystkie sprawy są w stanie zbadać obrońcy praw człowieka”.
  • 9 stycznia: „W Mińsku MSW walczy z bałwanami. Na nagraniu funkcjonariusze z komisariatu w dzielnicy Październikowej. Często bałwany mają biało-czerwono-białe symbole, bądź napisy, które się kojarzą z akcjami protestu. By uniknąć rozgłosu milicjanci niszczą je w nocy, ale jest monitoring :)”.

Stopniowo wśród tych twittów pojawiało się coraz więcej informacji o pogarszającej się sytuacji Polaków na Białorusi i rosnących napięciach w stosunkach polsko-białoruskich.

  • 15 lutego Poczobut pisał: „Pogróżki dla Polskiej Szkoły Społecznej w Lidzie. Anonimowy list z wyzywaniem od zdrajców ziemi ojczystej, kłamców, którzy istnieją za pieniądze z Polski dostała dyrekcja działającej przy ZPB szkoły społecznej. Anonim obieca, że szkoła ”. Tego samego dnia Poczobut pisał: „Reżimowa BY CTV prosi Pana Boga o ukaranie premiera RP. Wyemitowano tam teledysk ze słowami: . Chodziło o opozycjonistów, ale tak że premiera RP Mateusza Morawieckiego, Merkel i Macrona”.
  • I 16 lutego: „Grodno-Warszawa. Posiedzenie Komisji Łączności z Polakami za Granicą. Senat RP. Prezes #ZPB Andżelika Borys referowała sytuacje oświaty polskiej w BY i zagrożenia jakie niesie nowelizacja Kodeksu o edukacji. Nowelizacja – krok do rusyfikacji 2 polskich szkół w BY”.
  • Natomiast 24 lutego Poczobut nawiązał do idei nowego święta narodowego, proponowanego przez białoruskie władze: „W reżimowych białoruskich mediach lansowana jest idea ustanowienia nowego święta państwowego – Dnia Jedności Narodowej. Popularną i wśród łukaszenkowskiego betonu i wśród łukaszenkowskich liberałów jest bardzo wymowna data – 17 września”.
    A późniejsze wpisy ukazują coraz większe zaostrzanie się sytuacji.
  • 5 marca: „Najwyraźniej reżim Łukaszenki uznał, że nadszedł czas uderzyć w mniejszość polską na Białorusi: zarzuty krzewią pamięć wyklętych, przygotowują polską okupacje zachodnich obwodów BY. Z takich publikacji rozpoczynała się antypolska kompania w 2005”. Dwa dni później: „Konsul RP Jerzy Timofejuk z Brzescia ma opuścić Białoruś. Żąda tego białoruski MSZ. Powód udział w imprezie harcerskiej poświęconej Narodowemu Dniu Pamięci Żołnierzy Wyklętych w Brześciu. MSZ BY: ”. I tego samego dnia: „Wydalenie konsula RP z Brześcia to zapowiedź ataku na polskie szkoły społeczne. W ciągu ostatnich 5 lat władze zniszczyły naukę języka polskiego w państwowym systemie edukacji, teraz zabierają się z szkolnictwo społeczne. Formalny powód – historia, cel ten sam – rusyfikacja”.

Poczobut sporo miejsca poświęcił represjom, jakie spotkały szkołę w Brześciu.

  • 13 marca: „Nieoficjalnie: aresztowana dyrektor Polskiej Szkoły w Brześciu Anna Paniszewa, która w trakcie zatrzymania została przewrócona na ziemie i skuta kajdankami, prowadzi w areszcie strajk głodowy. Jest podejrzana o rozpalanie waśni na tle narodowym. Grozi od 5 do 12 lat więzienia”.
  • 18 marca: „Prokuratura Brześcia złożyła w sądzie pozew o likwidacji Polskiej Szkoły Społecznej w Brześciu. Jej dyrektorka Anna Paniszewa przebywa w więzieniu śledczym oskarżona o rozpalanie waśni narodowościowych. Grozi jej do 12 lat pozbawienia wolności”. I dwa dni później wpis, będący w pewnym sensie podsumowaniem sytuacji: „Naczelny dziennika Administracji prezydenta <Biełaruś siegodnia>: Polska to hiena Europy…Dokonywała ludobójstwa. Będziemy drukować to w Internecie”.

Wszystkie te twitty ukazują rozwój wydarzeń na początku 2021 r. Aleksander Łukaszenko i władze Białorusi uznały Polskę za swojego wroga. Wynikało to przede wszystkim z zachowania władz RP, ostro krytykujących przebieg i następstwa wyborów prezydenckich i wspierających białoruską opozycję. Zarazem, reżim w Mińsku uznał polską mniejszość za niebezpieczną i postanowił zlikwidować organizację, którą dotychczas tolerował, czyli nielegalny Związek Polaków na Białorusi. Jak się miało później okazać, władze zdecydowały o likwidacji wszystkich instytucji i organizacji polskich.

Represje wobec polskich działaczy

Związek Polaków na Białorusi nigdy nie zajmował się kwestiami politycznymi. Tym razem jednak jego liderzy zdecydowanie krytykowali działanie Łukaszenki. Najbardziej wyrazistym określeniem stosunku działaczy ZPB do sytuacji na Białorusi było wystąpienie Andżeliki Borys na antyłukaszenkowskim wiecu w Grodnie 16 sierpnia 2020 r. Trzymając w ręku polską flagę oświadczyła, że Polacy wyrażają solidarność z narodem białoruskim.

To stanowisko wyjaśnił jeszcze dobitniej inny działacz ZPB i dziennikarz Znadniemna.pl, Andrzej Pisalnik. W swym artykule dla portalu Niezależna.pl napisał m.in.: „Upadający reżim Łukaszenki nienawidzi narodu, którym rządził przez długie 26 lat, czego dowodem stała się brutalna, z użyciem broni, pacyfikacja pokojowych protestów przeciwko sfałszowaniu przez podwładnych dyktatora wyników wyborów prezydenckich. Częścią narodu białoruskiego, który dzisiaj stanął do walki o swoją ludzką i obywatelską godność, jest także polska mniejszość narodowa na Białorusi (…). W chorej wyobraźni białoruskiego satrapy Polska to kraj wrogi, czyhający tylko na okazję, aby zaszkodzić jego niepodzielnym rządom, a Polacy na Białorusi to polscy agenci, przeszkoleni w zachodnich ośrodkach dla dywersantów i buntowników”.

Wielu Polaków włączyło się do akcji protestu przeciwko sfałszowaniu wyborów prezydenckich. Efekty były dramatyczne – według Andżeliki Borys, do końca października 2020 r. represje dotknęły około stu działaczy ZPB. Niekoniecznie wynikało to z ich narodowości, bo jak mówiła, „kiedy OMON-owcy pałowali, nie pytali o pochodzenie.

Szczególną aktywność wykazywali Polacy w Lidzie, stanowiący tam znaczącą grupę. Prezes miejscowego oddziału ZPB Irena Biernacka wzięła udział w modlitwie, którą katolicy Lidy odprawiali obok kościoła farnego. Władze uznały to za działanie sprzeczne z prawem i skierowały sprawę do sądu. Biernacką skazano na karę grzywny. Niewiele później działacz ZPB w Lidzie Aleksander Zaletow został ukarany grzywną za to, że trafił w obiektyw kamery milicyjnej podczas akcji zastraszania Polaków, modlących się obok fary. Kolejna działaczka ZPB Olga Lisica trafiła do aresztu pod zarzutem obrazy sądu. W styczniu 2021 r. działaczka ZPB Maria Rewucka została ukarana za parasolkę z napisem „Polska”.

W marcu białoruska Prokuratura Generalna poleciła prokuratorom „sprawdzenie ośrodków nauczania języka polskiego”. 16 marca do Polskiej Szkoły Społecznej im. Króla Stefana Batorego przy ZPB w Grodnie („Batorówka”) wkroczyli prokuratorzy. A niedługo potem prokuratura skierowała do sądu pozew o likwidację Polskiej Harcerskiej Szkoły Społecznej im. Romualda Traugutta w Brześciu.

W marcu zatrzymano też Andżelikę Borys. 24 marca została skazana na 15 dni aresztu za organizację „nielegalnej imprezy masowej” czyli tradycyjny doroczny jarmark Grodzieńskie Kaziuki, organizowany na terenie należącym do Konsulatu Generalnego RP w Grodnie. Zatrzymany został też Andrzej Poczobut. Jak podano w oficjalnym komunikacie, „Prokuratura Generalna wszczęła postępowanie karne wobec przewodniczącej tzw. niezarejestrowanego Związku Polaków i innych osób na podstawie art. 130 ust. 3 Kodeksu karnego Republiki Białoruś (celowe działania mające na celu podżeganie do nienawiści narodowej i religijnej oraz siania niezgody na gruncie przynależności narodowej, religijnej, językowej, a także rehabilitacji nazizmu dokonane przez grupę osób). Obywatele ci, pozycjonujący się jako członkowie powyższego związku, od 2018 roku do chwili obecnej, na terenie miasta Grodna i innych miejscowości tego obwodu, z udziałem nieletnich, zorganizowali i przeprowadzili szereg nielegalnych imprez masowych na cześć uczestników antyradzieckich formacji zbrodniczych działających w czasie Wielkiej Wojny Ojczyźnianej i po jej zakończeniu, dokonujących rabunków, mordów na ludności cywilnej Białorusi i niszczenia mienia. Ich działania miały na celu rehabilitację nazizmu i usprawiedliwianie ludobójstwa narodu białoruskiego”.

Ostatecznie, w czerwcu 2021 r. do Polski przewiezione zostały trzy pozostające wcześniej w areszcie polskie działaczki Irena Biernacka, Maria Tiszkowska i Anna Paniszewa. W marcu 2022 r. Andżelika Borys została przeniesiona do aresztu domowego. Andrzej Poczobut natomiast pozostał w areszcie w Żodino. Mnożyły się zarzuty przeciwko niemu – w październiku 2022 r. KGB wpisało go na listę osób prowadzących działalność terrorystyczną.

Dlaczego właśnie stał się głównym obiektem ataku białoruskiego reżimu? Można sądzić, iż było ku temu kilka powodów. Podobno obiecywano mu ułaskawienie, a przynajmniej wywiezienie do Polski, w zamian za prośbę skierowano do władz – a Poczobut miał odmówić. Jest osobą bardzo znaną i na Białorusi, i w Polsce, zwłaszcza jako dziennikarz, piszący nie tylko do mediów białoruskich, ale i polskich (był korespondentem „Gazety Wyborczej”). W przeszłości był kilkakrotnie aresztowany i oskarżany m.in. o znieważenie Łukaszenki. Znany jest z upamiętniania polskiej historii i tradycji Grodzieńszczyzny, m.in. działań Armii Krajowej, która przez władze uznana została za organizację „nazistowską” i „wrogą wobec narodu białoruskiego”. Stąd też oskarżenie Poczobuta o „rehabilitację nazizmu”.

Andrzej Poczobut stał się więc dla reżimu symbolem wroga: Polaka, podtrzymującego polskie tradycje i historię, pielęgnującego polskość na Białorusi i wyraziście sprzeciwiającego się Aleksandrowi Łukaszence. A to wszystko z punktu widzenia oficjalnego Mińska jest złem.

Piotr Kosciński, autor jest dziennikarzem i wykładowcą, adiunktem na AFiB Vistula

Znadniemna.pl

Wybory prezydenckie 9 sierpnia 2020 r. na Białorusi miały dramatyczne następstwa. Wg. oficjalnych danych, urzędujący prezydent Aleksander Łukaszenko zdobył ponad 80 proc. głosów, gdy jego oponentka Swiatłana Cichanauska zaledwie 9,9 proc. Jednak ogromna część białoruskiego społeczeństwa uznała wyniki głosowania za sfałszowane. W efekcie, doszło do

Skip to content