HomeStandard Blog Whole Post (Page 110)

Nina Andrycz, bo o niej mowa, mogła pochwalić się także nieformalnym tytułem „królowej PRL-owskiej sceny. Gdyby nie dociekliwość dziennikarzy „Polityki”, którym aktorka na rok przed śmiercią wyznała, że przez całe życie podawała, iż jest trzy lata młodsza, niż było to w rzeczywistości, do dzisiaj uważalibyśmy, że aktorka urodziła się 11 listopada 1915 roku.

Tymczasem prawdziwą datą urodzin Niny Andrycz to 11 listopada roku 1912. Na pomysł „odmłodzenia” córki wpadła jej matka. W czasie okupacji niemieckiej matka aktorki Maria Andrycz z domu Borys, mająca dobre kontakty z polskim podziemiem, wyrobiła córce kenkartę, według której Nina miała trzy lata mniej, niż w rzeczywistości. Jak wyznała sama aktorka w wywiadzie dla „Polityki” jej matka domyślała się, że okupacja może potrwać kilka lat i że jak się odejmie te trzy lata, Nina będzie miała większe szanse na zamążpójście.

Metryczka dowodowa Niny Andrycz z wymyśloną przez jej matkę datą urodzenia, fot. Archiwum Państwowe w Milanówku

„Okrutna, straszna wojna zabrała urodziwym ludziom młodość, najlepsze lata życia. A kobiety mojego pokolenia miały aż dwie światowe wojny po drodze. Płonęły domy, archiwa, dokumenty (…). W czasach zamętu ujmowały sobie lat kobiety i mężczyźni, zwykłe kobiety i największe aktorki. Od Marleny Dietrich, której to na dobre wyszło, po Ćwiklińską, która najpierw odjęła sobie 12 lat, potem dodała dziesięć. Dlaczego? Bo miały taką okazję. Nie tłumaczę się. Pokazuję, że jestem w towarzystwie doborowym” – opowiadała w 2013 roku Nina Andrycz.

Wtedy wyznała też, że jej matka była wielką przeciwniczką tego, by córka została aktorką. „Mówiła: ‘Po moim trupie’. I w tym trupie wytrwała aż do mojej matury. Ale ja pojechałam do Warszawy na egzamin i zdałam bez żadnych zastrzeżeń. Miałam tylko straszny kresowy zaśpiew” – wspominała Nina Andrycz już w innym wywiadzie – dla „Wysokich Obcasów”.

Początki aktorskiej kariery

W 1934 roku Andrycz ukończyła Państwowy Instytut Sztuki Teatralnej pod kierownictwem Aleksandra Zelwerowicza. Po ukończeniu studiów wróciła na Kresy, gdzie mało komu przeszkadzał jej „kresowy zaśpiew”. Przez pierwszy sezon występowała w wileńskim Teatrze na Pohulance. Zagrała w nim m.in. Glorię w „Nigdy nie można przewidzieć” George’a Bernarda Shawa (1934) i Ofelię w „Hamlecie” Williama Szekspira (1934).

Od 1935 roku Nina Andrycz zaczęła grać na scenie Teatru Polskiego, gdzie stworzyła ponad 100 ról. Publiczność oglądała ją jako Marię Stuart w dramacie Juliusza Słowackiego i królową Małgorzatę w „Ryszardzie III” Williama Szekspira. Aktorka wcielała się także w role m.in. Świętej Joanny, Kleopatry czy pani Dulskiej.

Telewizja i kino

Nina Andrycz jest znana również z licznych kreacji w Teatrze Telewizji, gdzie pojawiała się regularnie od końca lat 50-tych, aż do początku lat 70-tych. W kinie grała sporadycznie, m.in. w „Warszawskiej premierze” w reż. Jana Rybkowskiego (1950) i „Kontrakcie” w reż. Krzysztofa Zanussiego (1980). W 2008 roku zagrała samą siebie w „Jeszcze nie wieczór” (reż. Jacek Bławut).W tym samym roku wcieliła zagrała też matkę w „Sercu na dłoni” (reż. Krzysztof Zanussi).

Artystka powtarzała niejednokrotnie w wywiadach, że role rekompensują jej brak dzieci. „Role to są moje córki – piękne, szalone, mądre, głupie, różne. Kiedy ‘urodziłam’ Marię Stuart byłam tak zmęczona, że chyba poród fizyczny tyle by mnie nie kosztował” – podkreślała.

Nina Andrycz aktorstwo stawiała wyżej niż macierzyństwo. Mówiła, że to jej role są jej dziećmi, które rodzą się w mękach nie lżejszych niż te fizyczne, fot.: Narodowe Archiwum Cyfrowe

Bezdzietna z wyboru

Nina Andrycz była bezdzietna z wyboru. Twierdziła, że jest pozbawiona instynktu macierzyńskiego i nie zgodziła się urodzić dziecka nawet po tym jak jej matka zapewniła ją , że sama wychowa urodzone przez nią dziecko. Aktorka dwukrotnie dokonała aborcji.

W 1947 roku wzięła ślub kościelny z Józefem Cyrankiewiczem, ówczesnym premierem PRL, z którym rozwiodła się w 1968 roku.

Józef Cyrankiewicz i Nina Andrycz niedługo po ślubie, podczas podróży do Bułgarii, fot.: Narodowe Archiwum Cyfrowe

Teatr ważniejszy od Stalina

Jozef Cyrankiewicz był premierem PRL w ostatnich latach życia sowieckiego dyktatora Józefa Stalina. Nina Andrycz nie darzyła sowieckiego przywódcę szczególną sympatią.

Pewnego dnia z mężem przybyła na przyjęcie wydawane w Moskwie przez Stalina. Nina Andrycz bez najmniejszego trudu oczarowała blisko 70-letniego Stalina, który, zachwycony jej urodą, wdziękiem i inteligencją, nie mógł oderwać od niej oczu. Niektórzy twierdzili nawet, że zakochał się w aktorce od pierwszego wejrzenia. Podczas spotkania Stalin ofiarował aktorce kosztowne futro z norek. Nina podarunek przyjęła (innego wyjścia nie miała), ale twierdziła, że nigdy go nie założyła i ostatecznie prezent stał się pożywieniem dla moli.

Incydent, który mógłby skończyć się tragicznie zdarzył się podczas kolejnej wizyty polskiej aktorki w Moskwie. Wtedy Andrycz została zaproszona na uroczystą kolację. W tym samym czasie miała się jednak odbyć w Warszawie premiera spektaklu z jej udziałem. Wtedy aktorka udowodniła, że słów o wielkiej miłości do teatru nie rzucała wcale na wiatr. Bez słowa spakowała walizki i wróciła do Warszawy, by kilka godzin później stanąć na scenie.

Aktorka nawet nie zdawała sobie sprawy, że swoim zachowaniem o mało nie doprowadziła do wybuchu wielkiego skandalu. Członkowie polskiej delegacji byli przerażeni na myśl, że to na nich skupi się gniew Stalina. Podobno Jakub Berman, członek Komisji Biura Politycznego KC PZPR ds. Bezpieczeństwa Publicznego, usłyszawszy o nieobecności Andrycz, zemdlał ze strachu.

Dorobek literacki i wspomnienia

Aktorka pozostawiła po sobie spisany i , co najważniejsze – wydany, dorobek literacki, w sporej mierze autobiograficzny. Jest autorką powieści „My rozdwojeni”, utworów poetyckich, zebranych w kilku tomikach m.in. „To teatr” i „Róża dla nikogo” oraz tomu wspomnień „Bez początku, bez końca”, w którym opowiada o rozkwicie kariery aktorskiej i małżeństwie z Józefem Cyrankiewiczem, premierem PRL w ostatnich latach życia Stalina, którego aktorka znała osobiście, choć nie darzyła komunistycznego dyktatora szczególną sympatią.

We wspomnieniach Niny Andrycz premier Cyrankiewicz jawi się jako wspaniały mężczyzna i kochający mąż. Aktorka często podkreśla jednak, że do świata polityki nie chciałaby trafić po raz drugi. „Kiedy skończyło się bywanie w salonach, poczułam się wyzwolona” – podkreślała. „Wyszłam za mąż za lidera niezależnego PPS-u. A potem zobaczyłam jak jest ukatowany przez swoich towarzyszy” – wspominała.

W 2013 roku ukazała się książka Andrycz pt. „Patrzę i wspominam”. „Pisałam zawsze, od gimnazjum. Wiersze we mnie żyły, mówiłam czasem wierszem – jak się gniewałam albo byłam rozanielona. Kiedy przestałam w czasie wojny grać, a nie grałam przez sześć lat, bez przerwy pisałam. Jak się wojna skończyła okazało się, że mam w biurku pełną szufladę napisanych rzeczy” – opowiadała Andrycz podczas spotkania z czytelnikami w Warszawie w październiku 2013 r.

Jak zaznaczyła, bała się pokazać komuś swoją twórczość, ale ostatecznie dała ją do przeczytania Jarosławowi Iwaszkiewiczowi. „On mnie poklepał po ramieniu i powiedział ‘Są mądre i piękne. Idź do ‘Czytelnika’, powołaj się na mnie i niech je wydadzą. Poradził mi też tytuł ‘Musi być w nim słowo teatr, żeby wyjaśnić dlaczego w twoim wieku występujesz jako debiutantka ze swoimi wierszami’. I dałam tytuł ‘To teatr’ ” – mówiła artystka.

Opowiadała także o wielkim sentymencie, jakim darzy Teatr Polski, w którym zaczęła grać już w połowie lat 30.

„Zawsze traktowałam ten teatr jak mój dom, szalenie byłam przywiązana do gmachu, do mojej garderoby na pięterku. Przestałam już codziennie grać, bo zdrowie nie pozwala, ale jeszcze bardzo często miewam wieczory autorskie, na których dużo mówię i mam kontakt z publicznością, więc się nie skarżę” – podsumowała artystka, nagrodzona przez zgromadzonych długimi brawami.

W 1996 roku Nina Andrycz została Damą Krzyża Komandorskiego z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.

Wielka dama polskiego teatru zmarła w Warszawie 31 stycznia 2014 roku.

Znadniemna.pl na podstawie Dzieje.pl, Wikipedia.org

Nina Andrycz, bo o niej mowa, mogła pochwalić się także nieformalnym tytułem „królowej PRL-owskiej sceny. Gdyby nie dociekliwość dziennikarzy „Polityki”, którym aktorka na rok przed śmiercią wyznała, że przez całe życie podawała, iż jest trzy lata młodsza, niż było to w rzeczywistości, do dzisiaj uważalibyśmy,

Polskie Święto Niepodległości, obchodzone corocznie 11 listopada, to wyjątkowy dzień upamiętniający odzyskanie niepodległości przez Polskę w 1918 roku, po 123 latach zaborów. Choć data ta stała się symboliczna już wtedy, to oficjalnie dzień ten stał się świętem narodowym dopiero w 1937 roku. 11 listopada to data, którą kojarzą wszyscy, ale czy na pewno znajmy historię tego, co symbolizuje? Przypominamy znaczenie Dnia Niepodległości w Polsce.

Narodowy Dzień Niepodległości

Święto Niepodległości, jakie znamy obecnie, nie zawsze było integralną częścią kalendarza państwowego. Ustanowione zostało jako święto narodowe stosowną ustawą dopiero w kwietniu 1937 roku. To oznacza, że przed wojną światową mogło być celebrowane tylko dwa razy – w 1937 i 1938 roku.

Data 11 listopada 1918 roku jest niezwykle ważna w historii Polski, ponieważ symbolizuje odzyskanie niepodległości i przywrócenie granic naszego kraju po 123 latach zaborów.

Droga do wolności: powrót do historii

Odzyskanie niepodległości przez Polskę było długotrwałym i trudnym procesem. Po rozbiorach Polski w 1795 roku, kraj przestał istnieć na mapach Europy. Trzy zaborcze mocarstwa – Rosja, Prusy i Austria – podzieliły Polskę między siebie, tłumiąc wszelkie przejawy narodowej tożsamości.

Wybór daty 11 listopada jako Dnia Niepodległości jest doskonale uzasadniony. To właśnie tego dnia w 1918 roku, w wyniku zbiegu wydarzeń zakończonych rozejmem w Compiègne, ogłoszono ostateczną klęskę Niemiec. Natomiast dzień wcześniej Józef Piłsudski przybył do Warszawy. Te dwa dni – 10 i 11 listopada 1918 roku – były przełomem, w wyniku którego naród polski odzyskał niezależność i niepodległości.

Na ulicach miast Polski zapanował nastrój głębokiego wzruszenia i entuzjazmu. Jak przypominają źródła, Jędrzej Moraczewski opisał to słowami:

Niepodobna oddać tego upojenia, tego szału radości, jaki ludność polską w tym momencie ogarnął. Po 120 latach prysły kordony. Nie ma „ich”. Wolność! Niepodległość! Zjednoczenie! Własne państwo! Na zawsze! Chaos? To nic. Będzie dobrze. Wszystko będzie, bo jesteśmy wolni od pijawek, złodziei, rabusiów, od czapki z bączkiem, będziemy sami sobą rządzili. (…) Cztery pokolenia nadaremno na tę chwilę czekały, piąte doczekało. (…)

Niestety, w okresie po II wojnie światowej, komuniści utrudniali możliwość celebracji tego dnia, a nawet usunięto go, jako święto państwowe z kalendarza. Dopiero w 1989 roku, po transformacji systemowej, Polska odzyskała możliwość świętowania 11 listopada.

11 listopada. Obchody Święta Niepodległości

Dziś Narodowy Dzień Niepodległości jest jednym z najważniejszych świąt państwowych. To dzień, w którym Polacy celebrują swoją niepodległość i upamiętniają bohaterów, którzy walczyli o wolność kraju. Obchody obejmują wiele uroczystości, mszy świętych, parad wojskowych i wystąpień publicznych. Jest to również dzień wolny od pracy i szkoły, co pozwala rodzinom spędzić go razem i uczestniczyć w narodowych obchodach.

Nawet, gdy dzień ten przypada w weekend, w szkołach organizowane są akademie patriotyczne. W bibliotekach, kinach, teatrach czy muzeach i innych miejscach kultury w okolicach 11 listopada organizuje się często koncerty patriotyczne, spotkania z historykami, inscenizacje historyczne.

Znadniemna.pl/poranny.pl

Polskie Święto Niepodległości, obchodzone corocznie 11 listopada, to wyjątkowy dzień upamiętniający odzyskanie niepodległości przez Polskę w 1918 roku, po 123 latach zaborów. Choć data ta stała się symboliczna już wtedy, to oficjalnie dzień ten stał się świętem narodowym dopiero w 1937 roku. 11 listopada to

O niepowodzeniu inicjatywy poinformował grodzieński portal Hrodna.life. Imię Bony Sforzy, jednej z najbardziej wpływowych monarchiń w historii Polski, inicjatorki pojawienia się w Grodnie wielu zdobyczy cywilizacji oraz teściowej zasłużonego dla miasta nad Niemnem króla Stefana Batorego, miało zostać upamiętnione w nazwie nowego grodzieńskiego kompleksu mieszkaniowego.

Realizujący inwestycję deweloper nawet zorganizował plebiscyt, którego wynikiem stało się wytypowanie przez grodnian dla nowego kompleksu mieszkaniowego nazwy „Bona”, na cześć zasłużonej dla miasta królowej.

Inicjatywa grodnian i dewelopera nie została jednak zrealizowana. Wybrana nazwa wzbudziła bowiem sprzeciw miejscowej prorosyjskiej aktywistki, która uznała upamiętnienie Bony Sforzy w nazwie bloków mieszkaniowych za „polską prowokację” i zagroziła deweloperowi nieprzyjemnościami.

Tak ma wyglądać nowy kompleks mieszkaniowy w Grodnie, który miał nosić nazwę „Bona, fot.: Hrodna.life/PObudowa.by

Firma budowlana, choć niechętnie, ale ostatecznie wycofała się z pomysłu upamiętnienia zasłużonej dla miasta monarchini w nazwie swojej inwestycji i zdecydowała, że kompleks będzie nosił nazwę neutralną pod każdym względem – „Mir” (pol. Pokój).

Królowa Bona Sforza pochodziła ze znanego włoskiego rodu – książąt Mediolanu. W 1518 roku poślubiła polskiego króla Zygmunta Starego, stając się królową Polski, wielką księżną litewską oraz księżną Rusi, Prus, Mazowsza itd.

Była jedną z najbardziej aktywnych monarchiń w historii Polski. Tworzyła własne stronnictwo i jednocześnie korzystała z wpływu, jaki miała na króla. A po jego śmierci także na kolejnych polskich monarchów, którymi zostawali jej dzieci.

Królem Polski po śmierci Zygmunta I Starego został syn Bony Sforzy Zygmunt II August, ostatni z dynastii Jagiellonów. A ostatnią polską królową z tej dynastii była jej córka Anna Jagiellonka, małżonka Stefana Batorego, za panowania którego Grodno przeżywał okres niespotykanego dotąd rozkwitu.

Ogromny wpływ na podniesienie standardu życia mieszkańców grodu nad Niemnem okazała królowa matka. To inicjatywom Bony Sforzy Grodno zawdzięcza pojawienie się wielu zdobyczy cywilizacji, m.in. murowanego szpitala, wodociągu, brukowanych ulic, wciąż funkcjonującego zegara wieżowego, uważanego za jeden z najstarszych działających zegarów wieżowych w Europie. Wreszcie to właśnie Bona Sforza zainicjowała wykorzystanie w herbie miasta podobizny Jelenia św. Huberta.

Znadniemna.pl na podstawie Hrodna.life, ilustracja: Bona Sforza, jako księżniczka mediolańska na rysunku Jana Marejki

O niepowodzeniu inicjatywy poinformował grodzieński portal Hrodna.life. Imię Bony Sforzy, jednej z najbardziej wpływowych monarchiń w historii Polski, inicjatorki pojawienia się w Grodnie wielu zdobyczy cywilizacji oraz teściowej zasłużonego dla miasta nad Niemnem króla Stefana Batorego, miało zostać upamiętnione w nazwie nowego grodzieńskiego kompleksu mieszkaniowego. Realizujący

Fundacja Wolność i Demokracja zaprasza do udziału szkoły i organizacje polonijne w lekcji żywej historii „Gloria Victis”.
22 stycznia 1863 roku rozpoczęło się Powstanie Styczniowe, największy zryw narodowowyzwoleńczy przeciwko rosyjskiemu zaborcy. W tym roku obchodzimy 160. rocznicę tych wydarzeń.
Do walki wciągnięte zostały wszystkie warstwy społeczeństwa, odcisnęło się to silnie na ówczesnych stosunkach międzynarodowych, a wreszcie spowodowało ogromny przełom społeczny oraz ideowy w dziejach narodowych, co wywarło decydujący wpływ na rozwój nowoczesnego społeczeństwa polskiego.
Pomimo klęski militarnej, umocniło ono polską świadomość narodową, miało też wpływ na dążenia niepodległościowe następnych pokoleń.
Pragniemy poszerzyć i wzmocnić wiedzę historyczną w środowiskach polonijnych oraz przybliżyć znaczenie wspomnianych wydarzeń w trakcie lekcji żywej historii pod tytułem „GLORIA VICTIS”.
Lekcje prowadzone są w formie zdalnej. Dwóch prowadzących zrealizuje 20 lekcji po 90 minut każda.
Działanie skierowane jest do uczniów szkół ponadpodstawowych, studentów oraz osób dorosłych.
Szczegóły dotyczące zapisów znajdziecie na stornie internetowej:
Osoba do kontaktu: [email protected]
Nie zwlekaj, liczba miejsc ograniczona!
Działanie jest realizowane w ramach projektu „DLA NIEPODLEGŁOŚCI – kontynuacja”.
Projekt finansowany ze środków Kancelaria Premiera w ramach konkursu Polonia i Polacy za Granicą 2023.
Znadniemna.pl za wid.org.pl

Fundacja Wolność i Demokracja zaprasza do udziału szkoły i organizacje polonijne w lekcji żywej historii "Gloria Victis". 22 stycznia 1863 roku rozpoczęło się Powstanie Styczniowe, największy zryw narodowowyzwoleńczy przeciwko rosyjskiemu zaborcy. W tym roku obchodzimy 160. rocznicę tych wydarzeń. Do walki wciągnięte zostały wszystkie warstwy społeczeństwa, odcisnęło

Serdecznie zapraszamy do udziału w VIII Olimpiadzie Historii Polski dla Polonii i Polaków za granicą 2023/2024.

Olimpiada Historii Polski to inicjatywa Polskiego Towarzystwa Historycznego organizowana przez Fundację Wolność i Demokracja. Celem Olimpiady jest popularyzacja wiedzy o historii Polski wśród młodzieży zamieszkałej i uczącej się poza granicami Polski, jak również rozwijanie zainteresowań, kształtowanie i umacnianie świadomości historycznej młodzieży, a poprzez to wspieranie polskiej tożsamości za granicą. W Olimpiadzie może wziąć udział każdy uczeń polskiego pochodzenia uczący się poza granicami Polski, niezależnie od rodzaju placówki oświatowej.

W ramach VIII Olimpiady Historii Polski dla Polonii i Polaków za granicą dla dzieci szkół podstawowych w wieku 10-13 lat odbędzie się II Konkurs Historii Polski dla Juniorów dla Polonii i Polaków za granicą.

Do I etapu VIII Olimpiady Historii Polski dla Polonii i Polaków za granicą 2023/2024 zgłaszać się mogą uczniowie urodzeni w roku 2009 lub wcześniej.

Do I etapu  II Konkursu Historii Polski dla Polonii i Polaków za granicą dla Juniorów mogą zgłaszać się uczniowie urodzeni w latach 2010-2013.

Egzaminy I etapu VIII Olimpiady odbędą się on-line na platformie egzaminacyjnej https://olimpiadahistoriipolski.pl/ 26 listopada 2023 roku. 

Egzaminy I etapu II Konkursu Historii Polski dla Juniorów odbędą się na platformie egzaminacyjnej https://olimpiadahistoriipolski.pl/  26 listopada 2023 roku. 

Egzaminy I etapu VIII Olimpiady i I etapu II Konkursu odbędą się w różnych godzinach.

Zapraszamy do zgłaszania się dzieci i młodzież oraz placówki na całym świecie.

Termin zapisów do I etapu VIII Olimpiady Historii Polski dla Polonii i Polaków za granicą 2023/2024  został przedłużony do 18 listopada 2023.

Szczegóły dotyczące spotkań organizacyjnych, dokonywania zgłoszeń oraz materiały do pobrania znajdziecie na naszej stronie internetowej: https://wid.org.pl/rusza-rekrutacja-do-viii-edycji…/

Serdecznie zapraszamy do udziału!

Olimpiada Historii Polski to inicjatywa Polskiego Towarzystwa Historycznego organizowana przez Fundację Wolność i Demokracja.
Celem Olimpiady jest popularyzacja wiedzy o historii Polski wśród młodzieży zamieszkałej i uczącej się poza granicami Polski, jak również rozwijanie zainteresowań, kształtowanie i umacnianie świadomości historycznej młodzieży, a poprzez to wspieranie polskiej tożsamości za granicą.
W Olimpiadzie może wziąć każdy uczeń polskiego pochodzenia uczący się poza granicami Polski, niezależnie od rodzaju placówki oświatowej.
Działanie realizowane z inicjatywy Polskiego Towarzystwa Historycznego we współpracy z Fundacją Wolność i Demokracja w ramach projektu: „Olimpiada Historii Polski dla Polonii i Polaków za Granicą”.
Projekt dofinansowano przez Instytut Rozwoju Języka Polskiego im. Świętego Maksymiliana Marii Kolbego ze środków Ministra Edukacji i Nauki.
Znadniemna.pl za wid.org.pl

Serdecznie zapraszamy do udziału w VIII Olimpiadzie Historii Polski dla Polonii i Polaków za granicą 2023/2024. Olimpiada Historii Polski to inicjatywa Polskiego Towarzystwa Historycznego organizowana przez Fundację Wolność i Demokracja. Celem Olimpiady jest popularyzacja wiedzy o historii Polski wśród młodzieży zamieszkałej i uczącej się poza granicami Polski,

Laureat Pokojowej Nagrody Nobla, białoruski obrońca praw człowieka Aleś Bialacki został przeniesiony do karceru – poinformowała agencja AP, powołując się na jego żonę Natallę Pinczuk.

– W gruncie rzeczy to więzienie wewnątrz więzienia – powiedziała Pinczuk. Poinformowała, że władze więzienia nie pozwoliły adwokatowi Bialackiego spotkać się z nim po przeniesieniu do karceru.

61-letni Aleś Bialacki był więziony w latach 2011-14 w kolonii karnej.  W marcu bieżącego roku został skazany przez sąd w Mińsku na 10 lat łagru o zaostrzonym rygorze. W politycznym procesie początkowo władze zarzuciły działaczom Centrum Praw Człowieka „Wiasna”, której Bialacki szefuje, „niepłacenie podatków”. Potem zarzuty zmieniono na „kontrabandę” i „finansowanie protestów”.

Bialacki odbywa karę w kolonii karnej w mieście Horki na wschodzie Białorusi.

– Więzienie w Horkach ma straszną reputację jako pas transmisyjny dręczący więźniów politycznych. Władze Białorusi kontynuują brutalne represje, pokazują, że każdego mogą przetrzymywać w warunkach równających się torturom, niezależnie od Nagrody Nobla – powiedziała Pinczuk agencji AP.

Z kolei przedstawiciel Wiasny Paweł Sapiełka powiedział AP, że przeniesienie Bialackiego do karceru może się wiązać z ograniczeniem spacerów, posiłków i przekazywania paczek żywnościowych. – Oznacza to znaczne zaostrzenie warunków odbywania kary – zaznaczył.

Bialacki założył Centrum Obrony Praw Człowieka „Wiasna” w 1996 roku. Organizacja została zdelegalizowana przez reżim Aleksandra Łukaszenki w 2003 roku, jednak nigdy nie przerwała działalności.

Znadniemna.pl za PAP

Laureat Pokojowej Nagrody Nobla, białoruski obrońca praw człowieka Aleś Bialacki został przeniesiony do karceru – poinformowała agencja AP, powołując się na jego żonę Natallę Pinczuk. – W gruncie rzeczy to więzienie wewnątrz więzienia – powiedziała Pinczuk. Poinformowała, że władze więzienia nie pozwoliły adwokatowi Bialackiego spotkać się

W najbliższy piątek, 10 listopada, w gmachu Poczty Głównej białoruskiej stolicy oraz w placówce pocztowej nr 4 Nowogródka odbędzie się uroczystość stemplowania pieczątką z napisem „Pierwszy dzień” znaczka, bloku oraz koperty pocztowej z dedykacją Adamowi Mickiewiczowi.

Wydarzenie odbędzie się z okazji przypadającego na ten rok Jubileuszu 225. urodzin polskiego wieszcza narodowego. A organizatorami upamiętnienia Jubileuszu urodzin poety są: białoruskie Ministerstwo Łączności i Informatyzacji oraz Dom-Muzeum Adama Mickiewicza w Nowogródku.

Blok znaczkowy, wydany z okazji 225. urodzin Adama Mickiewicza, fot.: belpost.by

„Poezja Mickiewicza miała ogromne znaczenie dla polskiego i białoruskiego ruchu narodowowyzwoleńczego, dla rozwoju myśli demokratycznej, stanowienia literatury; wzbogaciła język literacki, sztukę pisania wierszy oraz gatunki poetyckie” – czytamy w informacji prasowej, rozpowszechnionej przez organizatorów uroczystości.

Wprowadzane do obiegu znaczek, blok i koperta pocztowa z dedykacją Adamowi Mickiewiczowi zostały wydrukowane w nakładzie 10 tysięcy egzemplarzy.

 Znadniemna.pl za Belpost.by

W najbliższy piątek, 10 listopada, w gmachu Poczty Głównej białoruskiej stolicy oraz w placówce pocztowej nr 4 Nowogródka odbędzie się uroczystość stemplowania pieczątką z napisem „Pierwszy dzień” znaczka, bloku oraz koperty pocztowej z dedykacją Adamowi Mickiewiczowi. Wydarzenie odbędzie się z okazji przypadającego na ten rok Jubileuszu

Na dzisiaj przypada 233. rocznica urodzin naszego wybitnego krajana, architekta Karola Podczaszyńskiego. Jego wkład w rozwój polskiej sztuki architektonicznej ciężko przecenić. A jednak potomni niewiele wiedzą o tym człowieku, gdyż jako wykładowca akademicki w latach 20. XIX stulecia wziął czynny udział w tłumieniu wystąpień wileńskiej młodzieży studenckiej przeciwko caratowi, pozostawiając tym samym niedobre po sobie wspomnienia. Jednak ze względu na zasługi Karola Podczaszyńskego dla rozwoju polskiej sztuki architektonicznej, postanowiliśmy przybliżyć Państwu jego postać.

Karol Podczaszyński urodził się 7 listopada 1790 roku w Żyrmunach (wówczas w powiecie lidzkim, obecnie w rejonie werenowskim na Białorusi). Należał więc do pokolenia Adama Mickiewicza, tego które przychodziło na świat na przełomie XVIII i XIX wieku, czyli pokolenia pogrobowców I Rzeczypospolitej – twórców romantyzmu polskiego w literaturze, sztuce, myśli politycznej i stylu działania. Ale Karol Podczaszyński nigdy romantykiem nie został, nie odpowiadało to bowiem ani kierunkowi jego wykształcenia, ani, temperamentowi i wyznawanej filozofii życiowej. Do końca dni swoich nasz bohater pozostał ortodoksyjnym neoklasykiem. Miało to wpływ i na jego postawę polityczną, co najwidoczniej objawiło się w 1823 roku, w czasie rozprawiania się władzy carskiej z filomatami i filaretami wileńskimi.

Pierwszy Polak, studiujący architekturę w Petersburgu

Karol Podczaszyński należał do tej części deklasującej się szlachty, która przechodziła do tworzącej się nowej warstwy społeczno-zawodowej inteligencji. Ojciec jego Jan był budowniczym u Radziwiłłów. Karola wysłano najpierw do szkoły powiatowej w Brześciu Litewskim, prowadzonej przez bazylianów. Następnie kontynuował naukę w Liceum Krzemienieckim, specjalizując się, niejako rodzinnie, gdyż uzyskał patent geometry. W 1813 roku wstąpił na Cesarski Uniwersytet Wileński. Stara ta uczelnia po reformach rektora ks. Marcina Poczobutta-Odlanickiego z czasów Komisji Edukacji Narodowej, ale przede wszystkim po reformie przeprowadzonej w 1803 roku z woli imperatora Aleksandra I przez księcia Adama Jerzego Czartoryskiego, była wówczas w stanie rozkwitu. Sprowadzono tutaj znakomitych profesorów, także cudzoziemców, napływali licznie zdolni studenci. Z czasem uczelnia wileńska stała się największym uniwersytetem w całym Imperium Rosyjskim. Dbano w niej o kształcenie młodej kadry naukowej, m.in. poprzez podróże studyjne do ważnych europejskich centrów kultury i nauki.

U Karola Podczaszyńskiego szybko dostrzeżono dobre przygotowanie zawodowe, zdolności i pilność. Władze uczelni, na czele z rektorem Janem Śniadeckim, zadecydowały więc o wysłaniu go, na początek, w dwuletnią podróż studyjną (dziś nazwano by to studiami podyplomowymi), do stolicy Imperium, do Petersburga. Magister filozofii Podczaszyński przybył z Wilna nad Newę 29 czerwca 1814 roku, a więc jeszcze przed ostatecznym zakończeniem wojen napoleońskich, i pozostawał tam do końca października 1816 roku. Odbywało się to na koszt Uniwersytetu Wileńskiego.

W Petersburgu Podczaszyński studiował w Cesarskiej Akademii Sztuk Pięknych. Był pierwszym Polakiem, studiującym architekturę na tej uczelni a zarazem – jednym z najlepszych studentów. Otrzymał srebrny medal Akademii za realizowane w ramach praktyk projekty architektoniczne.

Podróż studyjna po Europie

Powrót młodego Karola do Wilna po przeszło dwóch latach studiów uzupełniających w Petersburgu był jego oczywistym powrotem „z tarczą”, ale był też potwierdzeniem słuszności i umiejętności prowadzenia polityki personalnej władz wileńskiej uczelni. Toteż po wyprawie do Petersburga przyszła po roku wielka podróż studyjna Podczaszyńskiego na zachód Europy. Władze uniwersyteckie w Wilnie stawiały swoim stypendystom bardzo szerokie i precyzyjnie sformułowane wymogi. I, należy powiedzieć , że stypendyści je wypełniali. Nasz bohater nie był wyjątkiem.

Jeszcze przed wyjazdem do Petersburga otrzymał on obszerną instrukcję podpisaną 21 maja 1814 roku przez samego rektora, profesora Jana Śniadeckiego. Będzie jej skrupulatnie przestrzegał, również w swej wyprawie na Zachód.

W pouczeniu rektor Śniadecki nakazywał stypendyście nie tylko pilnie pobierać naukę, ale też sporządzać z niej dokładne konspekty, tak, aby można było na ich podstawie organizować wykładanie dyscyplin, wyuczonych przez stypendystę także na Uniwersytecie w Wilnie.

Podczaszyński konsekwentnie przestrzegał wszystkich wytycznych rektora nie tylko podczas nauki w Petersburgu, lecz również w wielkiej wyprawie studyjnej po Europie. Po powrocie z Petersburga Podczaszyński przekazał władzom Wydziału zebrane i zrobione przezeń materiały rysunkowe, ale, co najważniejsze, „plan lekcyi, którą się dawać w Uniwersytecie ofiarowuje”. Rada Wydziału, widać usatysfakcjonowana dokonaniami Podczaszyńskiego, na wezwanie Senatu Uniwersytetu, jednogłośnie wystąpiła „aby Karol Podczaszyński, na dokończenie swojej nauki wysłany był do Paryża i do Francji na półtora roku; a do Włoch i Rzymu na rok jeden. Czas wyjazdu zagranicę wyznacza się miesiąc wrzesień roku 1817. Nim czas wyjazdu nastąpi Karol Podczaszyński dawać będzie dla uczniów uniwersytetu traktat architektoniczny, tak ułożony, aby go z końcem czerwca roku 1817 przed zaczęciem wakacyj skończył. Za co ma wyznaczoną pensją rubli srebrnych czterysta”.

Podczaszyński na tę wielką podróż studyjną wyjechał z Wilna 21 września 1817 roku. Do Królewca przyjechał 30-tego miesiąca. Dnia 3 października natomiast wyjechał z miasta nad Pregołą, przez Gdańsk i Stargard Szczeciński, do Berlina. Do stolicy Prus przybył 15 października. Z niej dotarł do Paryża, gdzie studiował, spełniając wytyczne rektora Śniadeckiego, aby następnie udać się do Włoch. Do Rzymu przybył 2 lutego 1819 roku. Najdalej na południu Italii dotarł do Neapolu, Paestum i Pompei. Podróżował przez Bolonię, Padwę, Vicenzç, Wenecję, Wiedeń, Kraków, aż wreszcie dotarł do Warszawy, z której zamierzał w połowie czerwca 1819 roku planował wrócić do Wilna.

Profesor Uniwersytetu Wileńskiego

Po powrocie nad Wilię Podczaszyński podjął wykłady na Uniwersytecie, ale był czynny i na innych polach. Obok pracy dydaktycznej, czyli czytania wykładów z architektury i budownictwa, został budowniczym okręgu wileńskiego i Uniwersytetu. Jego zadaniem było przede wszystkim prowadzenie prac konserwatorskich i adaptacyjnych. Ponadto projektował i kierował pracami przy wznoszeniu nowych budowli.

W 1822 roku Karol Podczaszyński został mianowany przez władze rosyjskie profesorem zwyczajnym. Równocześnie mianowano go architektem uniwersyteckim. Przebudował wówczas tamtejszą aptekę, otrzymał również zadanie dozorowania budynków Okręgu Naukowego Wileńskiego. To w tym okresie zaprojektował rezydencję Michała Balińskiego w Jaszunach i pałacyk w Tuskulanach, pałac w Żyliczach koło Bobrujska, kościół ewangelicko-reformowany w Wilnie przy ulicy Zawalnej, budynek gimnazjum w Słucku. Był autorem niezbyt udanej, wspomnianej przez dr. Remera, restauracji kościoła św. Jana, w wyniku której zniszczony został barokowy wystrój świątyni. Zaprojektował w tym kościele także pomnik rektora, hr. Hieronima Stoynowskiego. Odbudował też kościół św. Bartłomieja Apostoła oo. Kanoników Regularnych od Pokuty, który uległ zniszczeniu w czasie insurekcji kościuszkowskiej.

Poczynając od 1821 roku Podczaszyński publikował rozprawki i rozprawy z teorii i historii architektury. Obok innych, w 1822 roku, w „Dzienniku Wileńskim” ogłosił uwagi nad trybem właściwym wykładania architektury w Szkole Głównej Litewskiej. Wydał podręcznik „Początki architektury dla użytku młodzi akademickiej” (cz. 1— 3, Wilno 1828, 1829, 1856) oraz książkę pt. „Dzieje budownictwa”(Wilno 1856).

W 1821 roku nasz bohater ożenił się z Ewą Palczewską. Ze związku tego urodził się syn Bolesław Paweł.

Prześladowca studentów

Karol Podczaszyński, będąc czynnym na wielu polach i tworząc dzieła, które weszły do kanonu budowli polskiej architektury neoklasycznej i do dorobku polskiej myśli architektonicznej, w swych postawach politycznych był równie zachowawczy i konserwatywny, jak w swych poglądach estetycznych. Być może taka postawa sprawiła, iż nie został dobrze zapamiętany przez swoich studentów , a o pamięci potomnych zadecydowały przede wszystkim jego osiągnięcia na polu zawodowym.

W 1823 roku został pełnomocnikiem zwierzchności uniwersyteckiej przy aresztowaniach filomatów i filaretów. W czasie powstania listopadowego uczestniczył w rewizjach w mieszkaniach studentów. Nic więc dziwnego, że w 1828 roku został „zaszczycony monarszym zadowoleniem” (za panowania cara Mikołaja I – red.), a po likwidacji Uniwersytetu w 1832 roku, mając zaledwie 42 lata, przeszedł na emeryturę z rocznym uposażeniem 1000 rubli srebrem. Ostatnie trzy dekady życia spędził projektując, renowując i pisząc. Z pewnością całe jego życie było pracowite i twórcze.

Jako emeryt projektował domy dla mieszczan, przebudował też ratusz w Kownie.

Ostatnie lata życia i śmierć

Podczaszyński z żoną mieszkał w Wilnie do 1838 roku. Potem przeniósł się pod Nieśwież. Dzierżawił tam do 1853 roku majątek ordynacji Radziwiłłowskiej. Księżna Gabriela Puzynina zapisała w swoich pamiętnikach:

„Zjawił się w Dobrowlanach (koło Grodna) profesor architektury Karol Podczaszyński, emeryt. Witał go mój ojciec jako swego nauczyciela z 1824 r., a rad popisać się przed nim owocami swej pracy, obwoził go po folwarkach, oprowadzał po całym dworze, gdzie tylko była budowla jaka, pomysłem i planem mego ojca wykonana. A że godłem (czyli dewizą – red.) Podczaszyńskiego było „Piękność z użytku”, pomijając zatem bramki egipskie, wędliniarnie gotyckie, nawet kapliczki włoskie, które jedynie służyły do ozdoby, najwyższą pochwałę profesora zyskała odryna na siano, pleciona, z dachem spuszczonym aż do ziemi i wrotami szerokimi na wskroś (…). Podczaszyński, oddawszy jedynego syna na naukę do Warszawy, sam z żoną przenosił się w nowogródzkie strony. Mój ojciec, wchodząc w kłopoty i potrzeby nowych gospodarzy, przechodzących nagle z bruku na rolę, wdzięcznym sercem ucznia obmyślił wszelkie ku temu ułatwienia. Pojazd wygodny zawiózł sędziwą parę aż na miejsce, a gdy rozmyślają dojeżdżając, ile tam ich czeka kłopotów, nim się urządzą, nim się opatrzą w najpotrzebniejsze sprzęty i zapasy, wita ich na wstępie chór ptactwa po parze, jak w arce Noego, a czekająca ich przybycia szafarka prowadzi zdziwioną dziedziczkę do spiżarni, w której nic nie braknie od krup, słoniny aż do szufelka, wiaderka itp. Folwarczek państwa Podczaszyńskich był o mil kilka od Starzycy, wsi dziedzicznej mojego ojca. Tam wcześnie wydane polecenia i najakuratniej spełnione uczyniły niespodziankę kompletną. Pierwszy list Podczaszyńskiego, datowany z domu, był hymnem wdzięczności dla mojego ojca, a córka, wypisująca ten fakt, nie ma bynajmniej na względzie sławić hojność, ale tylko serce swego ojca, bo w takich razach nie wielkość datku, ale jego à propos popłaca”.

Ostatnie lata życia młody emeryt przebywał w Warszawie u syna, ale umierać przyjechał do Wilna, gdzie dokonał żywota 7 kwietnia 1860 roku.

Został pochowany na Rossie. Cztery lata wcześniej odeszła jego żona. Grób Karola Podczaszyńskiego się nie zachował. Dopiero w 1993 roku Społeczny Komitet Opieki nad Starą Rossą ustanowił na cmentarzu obok grobu małżonki Karola Ewy Podczaszyńskiej nagrobek, upamiętniający jej męża – wybitnego polskiego architekta.

Znadniemna.pl na podstawie bazhum.muzhp.pl: Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 2 1997 r., Kurierwilenski.lt, na zdjęciu: nagrobek Karola Podczaszyńskiego, ustanowiony przez Społeczny Komitet Opieki nad Starą Rossą , fot.: Wikipedia.org

Na dzisiaj przypada 233. rocznica urodzin naszego wybitnego krajana, architekta Karola Podczaszyńskiego. Jego wkład w rozwój polskiej sztuki architektonicznej ciężko przecenić. A jednak potomni niewiele wiedzą o tym człowieku, gdyż jako wykładowca akademicki w latach 20. XIX stulecia wziął czynny udział w tłumieniu wystąpień wileńskiej

Metropolita mińsko-mohylewski abp Józef Staniewski  3 listopada złożył wizytę w Izbie Reprezentantów Zgromadzenia Narodowego Republiki Białorusi, gdzie uczestniczył w pracach okrągłego stołu, poświęconego omówieniu nowej redakcji Ustawy Republiki Białorusi „O wolności Sumienia i Organizacji Religijnych” – poinformował portal Catholic.by. Hierarsze towarzyszył podczas wizyty w białoruskim parlamencie konsultant Konferencji Biskupów Katolickich Białorusi ds. prawnych, ks. kanonik Andrej Znoska.

W rozmowach przy okrągłym stole zgromadzili się członkowie Izby Reprezentantów, Rady Republiki, Komisarz ds. Religii i Narodowości Aleksander Rumak oraz przedstawiciele czołowych wyznań i religii kraju. Oprócz przedstawiciela episkopatu katolickiego obecni byli zwierzchnik Kościoła Prasowalnego na Białorusi, metropolita Beniamin, mufti Muzułmańskiego Stowarzyszenia Religijnego Abu-Bekir Szabanowicz, przewodniczący Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich Uładzimir Malinkin. Każdy z obecnych miał okazję przekazać parlamentarzystom swoją wizję dalszego doskonalenia ustawodawstwa wyznaniowego, wyrazić uwagi do projektu ustawy oraz zgłosić sugestie.

Projekt nowych regulacji wyznaniowych został poddany pod dyskusję publiczną w dniach 5–15 czerwca br. W jej ramach episkopat katolicki przekazał Rzecznikowi ds. Wyznań specjalny dokument, w którym zawarł swoje uwagi i propozycje. Jak zauważył ekspert prawny białoruskiego episkopatu katolickiego ks. Andrej Znoska, wiele poprawek zaproponowanych przez hierarchów rzeczywiście zostało przyjętych i znalazło odzwierciedlenie w projekcie przyszłej ustawy, która przeszła już przez procedurę pierwszego czytania w izbie niższej białoruskiego parlamentu.

Arcybiskup Staniewski w swoim przemówieniu poprosił  parlamentarzystów o zwrócenie uwagi na pewne kwestie, które dla katolików mają znaczenie fundamentalne, a które mogą jeszcze znaleźć regulacyjne rozwiązanie w ostatecznej wersji ustawy o wolności sumienia i związków wyznaniowych. Podkreślił wśród nich prawo osób wierzących do pewnej anonimowości i ochrony danych osobowych podczas nauczania dzieci religii, prawo mniejszości narodowych do nauczania dzieci religii w swoim języku ojczystym oraz potrzebę usprawnienia procedury rejestracyjnej wspólnot zakonnych. Ożywioną dyskusję uczestników Okrągłego Stołu wywołało pytanie arcybiskupa Staniewskiego o ostateczne zapisanie w ustawodawstwie zwolnienia księży ze służby wojskowej, a seminarzystów z poboru do wojska.

Wychodząc abp Staniewski odwiedził plac w pobliżu nieczynnego kościoła św. Szymona i Heleny, modlił się przy wejściu do świątyni i pocieszał wiernych parafii, którzy sprzątali jesienne liście w pobliżu zamkniętego przez władze historycznego kościoła mińskich katolików.

W nocy z 25 na 26 września 2022 r. nieznani sprawcy włamali się do świątyni i podpalili jedno z pomieszczeń. Zniszczenia były nieznaczne, jednak władze nakazały zamknąć kościół, z powodu konieczności przeprowadzenia w nim remontu. 6 października 2022 r. przedsiębiorstwo „Minskaja Spadczyna” wymówiło parafii bezpłatną umowę najmu budynku ze skutkiem natychmiastowym. od tej pory świątynia jest niedostępna dla wiernych.

 Znadniemna.pl za Ekai.pl/catholic.by, Na zdjęciu: Abp Józef Staniewski, fot.: Catholic.by

Metropolita mińsko-mohylewski abp Józef Staniewski  3 listopada złożył wizytę w Izbie Reprezentantów Zgromadzenia Narodowego Republiki Białorusi, gdzie uczestniczył w pracach okrągłego stołu, poświęconego omówieniu nowej redakcji Ustawy Republiki Białorusi „O wolności Sumienia i Organizacji Religijnych” – poinformował portal Catholic.by. Hierarsze towarzyszył podczas wizyty w białoruskim

130 lat temu w Pućkowie, koło miasta Berezyna na wschód od Mińska, przyszedł na świat Michał Kryspin Pawlikowski, jeden z najwybitniejszych polskich literatów, urodzonych na ziemiach byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego, leżących na wschodzie współczesnej Białorusi.

Michał Kryspin Pawlikowski był pisarzem emigracyjnym. Cała jego twórczość, w znacznej mierze autobiograficzna, jest jednak związana z ziemią, którą autor znał od urodzenia.

Życiorys migranta

Niektóre źródła podają, że nasz bohater urodził się nie w Pućkowie, gdzie Pawlikowscy posiadali folwark i spędzali letnie dni, tylko w Mińsku Litewskim, czyli w stolicy współczesnej Białorusi.

Jak by nie było to właśnie w Mińsku i oddalonej od niego o 120 kilometrów wiosce przyszły literat spędził lata swojego dzieciństwa i wczesną młodość. Syn wziętego mińskiego adwokata ukończył gimnazjum w Mińsku, po ukończeniu którego postanowił kontynuować sprawę ojca. W latach 1913-1917 studiował prawo na Uniwersytecie w Petersburgu. Okres nauki, w stolicy Imperium Rosyjskiego, był okresem zauroczenia kulturą rosyjską, której Pawlikowski stał się wybitnym znawcą. Studia w Petersburgu nasz bohater nie ukończył. Przeszkodził mu w tym przewrót bolszewicki z 1917 roku.

Niedługo po wydarzeniach rewolucyjnych w Rosji, po 123 latach zaborów zaczęła odradzać się wolna Polska. Nie wiadomo było, czy Rzeczpospolita odrodzi się w granicach sprzed rozbiorów i czy w jej granicach znajdzie się Pućków – mała ojczyzna Pawlikowskiego. Niestety, na wschodzie pojawiło się państwo wrogie odrodzonej Polsce – ZSRR, w którego granicach, na wschód od Mińska, utworzono bolszewicką Białoruś. Zanim Mińsk znalazł się w granicach bolszewickiego państwa w sierpniu 1919 roku ustanowiono w nim polską administrację. Pawlikowski rozpoczął wówczas karierę urzędniczą w Zarządzie Cywilnym Ziem Wschodnich (ZCZW – polska administracja cywilna na terenach Litwy, Białorusi i Wołynia, czyli byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego – red.). Działalność ZCZW nie potrwała jednak długo. Już za niespełna rok, w lipcu 1920 roku, ofensywa Armii Czerwonej zmusiła Polaków do opuszczenia Mińska, który włączono w skład Sowieckiej Białorusi. Nasz bohater opuścił rodzinne strony i wziął udział w wojnie polsko-bolszewickiej.

Traktat Ryski, który ją zakończył, podzielił ziemie dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego i dobra Pawlikowskich znalazły się po stronie zajętej przez ZSRR.

Okres międzywojenny nasz bohater spędza w Wilnie, gdzie pracuje w Oddziale Bezpieczeństwa Urzędu Wojewódzkiego. W 1938 roku Pawlikowskiemu przestają się podobać porządki, panujące w Wilnie, więc przenosi się do Torunia. Tutaj zastaje go wybuch II wojny światowej. Wraz z innymi urzędnikami Pawlikowski jest ewakuowany na wschód i trafia do Wilna, już okupowanego przez Litwę. Nasz bohater decyduje się na dalszą wędrówkę i wylatuje do Szwecji, w której mieszka trzy lata. Ze Szwecji Pawlikowskiemu udało się przedostać do Anglii, gdzie dostał pracę w Ministerstwie Odbudowy Administracji Publicznej w Rządzie RP na uchodźstwie.

Cztery lata po zakończeniu wojny w 1949 roku Pawlikowski wyemigrował do USA. Najpierw zamieszkał w Nowym Jorku, a rok później przeniósł się do Berkeley, gdzie podjął pracę lektora języków polskiego i rosyjskiego na Wydziale Literatur i Języków Słowiańskich miejscowego uniwersytetu.

Na Uniwersytecie w Berkeley Pawlikowski pracował do przejścia na emeryturę w 1962 roku.

Zmarł dziesięć lat później podczas wakacji na Maui w archipelagu Hawajów, gdzie też został pochowany.

Biografia pisarska

Michał Kryspin Pawlikowski zajmował się pracą pisarską przez całe dorosłe życie. Już jako młodzieniec publikował wiersze i artykuły między innymi w „Dzienniku Mińskim” i w „Dzienniku Piotrogrodzkim”. W dwudziestoleciu międzywojennym, pracując jako urzędnik współpracował z wileńskim „Słowem”, redagowanym przez Stanisława Cata Mackiewicza, z którym był zaprzyjaźniony. Na łamach tegoż dziennika zamieszczał felietony, szkice, recenzje. A pasjonując się myślistwem i będąc znawcą wszystkiego, co się z nim wiąże, redagował dodatek zatytułowany „Gdzie to gdzie zagrały trąbki myśliwskie” (od 1926 roku ukazało się 89 numerów dodatku). W dodatku o myślistwie Pawlikowski prowadził satyryczną rubrykę pt. „Piórka z kaczego ogona”.

Na tematy myśliwskie nasz bohater wypowiadał się także w artykułach publikowanych w «Łowcu Polskim». Poza tym pisał prace z zakresu prawa (ukończył je na Uniwersytecie Warszawskim w 1923 roku).

Podczas pobytu w zajętym przez Litwinów Wilnie, zdążył zamieścić kilka publikacji w «Gazecie Codziennej», ukazującej się pod redakcją Józefa Mackiewicza (brata Stanisława).

Jako pisarz Pawlikowski w pełni rozwinął się na emigracji.

W 1946 roku wydał obszerny szkic pt. „Sumienie Polski. Rzecz o Wilnie i Kraju Wileńskim”. Poza tym sporo publikował na łamach londyńskiego tygodnika „Lwów i Wilno”, który ukazywał się w latach 1946-1950, pod redakcją Cata.

Mieszkając w Ameryce pisał najczęściej dla londyńskich „Wiadomości” Mieczysława Grydzewskiego, gdzie prowadził dział „Okno na Rosję”, a także do „Dziennika Polskiego i Dziennika Żołnierza”, w którym miał stałą rubrykę „W oczach Ameryki”.

Pisał felietony, eseje, recenzje, listy. Jego emigracyjny dorobek publicystyczny jest bardzo bogaty, a liczba tytułów przekracza 500. Zaledwie znikomą ich część wydano w formie książki. 31 szkiców zebranych zostało w niewielkim tomie pod tytułem «Brudne niebo» (wydany w 1971 roku)

Niemało z tego, co Pawlikowski publikował w czasopismach było wspomnieniem z czasów przeżytych na jego ziemiach rodzinnych, czyli na wschodniej Białorusi.

Trudno powiedzieć, kiedy postanowił on rozmaite teksty wspomnieniowe przekształcić w powieść. W każdym razie w listach, które wymieniał ze Stanisławem Mackiewiczem w roku 1952, jest wiele wzmianek o powstającej powieści, która miała nosić tytuł „Bajka”, a ukazała się w 1959 roku w Londynie pod tytułem „Dzieciństwo i młodość Tadeusza Irteńskiego”. Stanowi ona pierwszą cześć dylogii wraz z powieścią „Wojna i sezon”, która z kolei ukazała się w 1965 roku w Paryżu,

Tytułowy bohater dylogii stanowi alter ego autora dzieła, które mogłoby stać się trylogią, gdyby ukończona została trzecia część utworu – „Pamiętnik emigracyjny Tadeusza Irteńskiego”. Fragmenty nieukończonej powieści ukazały się już po śmierci autora, ostatnio w 2011 roku nakładem Wydawnictwa LTW.

Powieści autobiograficzne Pawlikowskiego ukazują przede wszystkim środowiska ziemiańskie niegdysiejszego Wielkiego Księstwa Litewskiego. Ale niemało jest w nich też o szlachcie zagrodowej, inteligencji, mieszczaństwie. O różnych nacjach zamieszkujących ten obszar: Polakach, Białorusinach, Żydach, Rosjanach. Wynika z nich, że cywilizacja sarmacka Pierwszej Rzeczypospolitej w jakimś sensie trwała jeszcze do 17 września 1939 roku. Za jej upadek autor obwiniał zaś Traktat Ryski. Pisał, że cofnięcie się przed Sowietami jest «cofnięciem się nie przed obcą kulturą, lecz cofnięciem się kultury łacińskiej przed negacją wszelkiej kultury, przed barbarzyństwem, które umie tylko niszczyć i zabierać, nic w zamian nie dając. Cofnięciem granicy Europy i Eurazji o nowe kilkaset kilometrów na zachód. Cofnięciem się bariery, chroniącej cywilizację zachodnią przed inną mentalnością, innym światopoglądem, inną wiarą».

Znadniemna.pl na podstawie Wdanilowicz.pl, Wikipedia.org, na zdjęciu: Michał Kryspin Pawlikowski (po prawej) w drodze na polowanie, fot.: zbiory Narodowej Polona  Cyfrowej Biblioteki 

130 lat temu w Pućkowie, koło miasta Berezyna na wschód od Mińska, przyszedł na świat Michał Kryspin Pawlikowski, jeden z najwybitniejszych polskich literatów, urodzonych na ziemiach byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego, leżących na wschodzie współczesnej Białorusi. Michał Kryspin Pawlikowski był pisarzem emigracyjnym. Cała jego twórczość, w znacznej

Przejdź do treści