HomeStandard Blog Whole Post (Page 93)

Ponad czterdziestu uczestników tegorocznej  nowozelandzkiej edycji Biegu „Tropem Wilczym” w Christchurrch  podpisało się pod petycją z żądaniem uwolnienia naszego kolegi Andrzeja Poczobuta, dziennikarza polskich mediów i jednego z liderów polskiej mniejszości narodowej na Białorusi.

Petycja, której treść publikujemy niżej, trafiła do Ministerstwa Spraw Zagranicznych Nowej Zelandii oraz do przedstawicielstwa Unii Europejskiej w tym kraju.

Podpisy pod Petycją o uwolnienie Andrzeja Poczobuta, fot.: facebook.com

Oto treść Petycji:

W dniu 8 lutego 2023 roku  Sąd Obwodowy w Grodnie na Białorusi wydał haniebny wyrok ośmiu lat pobytu w kolonii karnej dla Pana Andrzeja Poczobuta, dziennikarza i działacza polonijnego na Białorusi.

Proces Pana Andrzeja Poczobuta, członka zarządu Związku Polaków na Białorusi, rozpoczął się prawie dwa lata po jego aresztowaniu w marcu 2021. Pan Poczobut został postawiony przed obwodowym sądem w Grodnie w dniu 16 stycznia 2023 roku. Sprawa sądowa odbyła się za zamkniętymi drzwiami pod przewodnictwem sędziego Dźmitra Bubieńczyka. Pan Andrzej Poczobut był oskarżany o wzniecanie nienawiści oraz o wzywanie do sankcji i działań na szkodę Białorusi. W kontekście wzniecania nienawiści białoruska prokuratura zarzucała mu rehabilitację nazizmu. W istocie rzeczy wina Pana Poczobuta polega na pisaniu artykułów na temat polskiego podziemia niepodległościowego walczącego przeciwko hitlerowskiej III Rzeszy oraz za nazywanie agresją napaści Związku Radzieckiego na Polskę we września 1939, oraz opisywanie niedawnych protestów na Białorusi.

Niewątpliwie najważniejszą z jego zbrodni jest stawanie w obronie polskiej mniejszości, prześladowanej przez białoruski reżim. My, niżej podpisani Nowozelandzczycy, protestujemy przeciwko skandalicznemu wyrokowi na Pana Andrzeja Poczobuta i apelujemy o podjęcie działań na arenie międzynarodowej zmierzających do uwolnienia Pana Poczobuta i innych więźniów sumienia białoruskiego reżimu.

Christchurch, 5.03.2023 r.

Petycja nowozelandzkiej Polonii została sporządzona z inicjatywy działającego w tym kraju Stowarzyszenia Polskich Kombatantów, a konkretnie Koła Stowarzyszenia Kombatantów na Wyspę Południową Nowej Zelandii.

Specjalnie dla Znadniemna.pl Piotr Sawicki z Christchurch

Ponad czterdziestu uczestników tegorocznej  nowozelandzkiej edycji Biegu „Tropem Wilczym” w Christchurrch  podpisało się pod petycją z żądaniem uwolnienia naszego kolegi Andrzeja Poczobuta, dziennikarza polskich mediów i jednego z liderów polskiej mniejszości narodowej na Białorusi. Petycja, której treść publikujemy niżej, trafiła do Ministerstwa Spraw Zagranicznych Nowej Zelandii

Premier RP Mateusz Morawiecki zapewnił, że Polska będzie działać na rzecz wprowadzenia kolejnego pakietu sankcji dla Białorusi.

Kolejny pakiet sankcji miałby zostać wprowadzony w związku z deklaracją Władimira Putina o rozmieszczeniu taktycznej broni nuklearnej na terenach Białorusi.

Szef rządu podczas konferencji prasowej w Bukareszcie powiedział, że tego typu decyzje muszą spotkać się ze zdecydowaną reakcją Unii Europejskiej. „Ta decyzja Rosji na pewno doprowadzi do objęcia Białorusi dodatkowymi sankcjami, których poziom będzie dużo bardziej dotkliwy dla reżimu Łukaszenki” – mówił premier.

Mateusz Morawiecki dodał, że jest w nieustającym kontakcie z szefami rządów unijnych krajów w sprawie 11 pakietu sankcji i dodał, że Polska rozważa zaostrzenie polityki wobec Białorusi w ramach relacji bilateralnych, w związku z tym, że dzielimy granicę. „Zastanawiamy się, czy nie zaostrzyć wszystkich parametrów ruchu towarowego i osobowego, który się odbywa” – podkreślił szef rządu. Jego zdaniem, będzie to wyraźny sygnał dla Aleksandra Łukaszenki, że nie akceptujemy działań, które służą Rosji w jej agresywnych działaniach na Ukrainie, ale też wobec Polski i innych krajów Unii Europejskiej.

Od sierpnia 2020 roku Unia Europejska nakłada kolejne pakiety sankcji na osoby i podmioty odpowiedzialne za wewnętrzne represje i naruszenia praw człowieka na Białorusi, a także w odpowiedzi na zaangażowanie tego kraju w wojnę Rosji przeciwko Ukrainie. Sankcje polegają na zakazie wjazdu do Unii i zamrożeniu aktywów osób z listy sankcyjnej, obecnie dotyczą 195 osób w tym Aleksandra Łukaszenki oraz na zamrożeniu aktywów 34 podmiotów.

9 lutego Polska zapowiedziała zamknięcie „z uwagi na interes bezpieczeństwa państwa” przejścia granicznego w Bobrownikach, ostatniego działającego w obwodzie grodzieńskim. Była to reakcja na skazanie przez białoruski sąd w Grodnie na 8 lat kolonii karnej działacza polskiej mniejszości i dziennikarza Andrzeja Poczobuta.

Na zdjeciu: Premier RP Mateusz Morawiecki, fot.: gov.pl

Znadniemna.pl za IAR

Premier RP Mateusz Morawiecki zapewnił, że Polska będzie działać na rzecz wprowadzenia kolejnego pakietu sankcji dla Białorusi. Kolejny pakiet sankcji miałby zostać wprowadzony w związku z deklaracją Władimira Putina o rozmieszczeniu taktycznej broni nuklearnej na terenach Białorusi. Szef rządu podczas konferencji prasowej w Bukareszcie powiedział, że tego

Międzynarodowy Komitet Olimpijski przywrócił możliwość startów Rosjan i Białorusinów w sportach indywidualnych pod flagą neutralną pod warunkiem, że nie wspierali oni aktywnie wojny na Ukrainie oraz nie są związani z wojskiem i klubami wojskowymi. Decyzja w sprawie ich udziału w igrzyskach zapadnie później.

Przewodniczący MKOl Thomas Bach oznajmił na konferencji prasowej w Lozannie, że na razie nie ma zgody na uczestnictwo rosyjskich i białoruskich sportowców w przyszłorocznych igrzyskach olimpijskich w Paryżu. „MKOl podejmie tę decyzję we właściwym czasie, według własnego uznania” – stwierdził Niemiec.

Przewodniczący MKOl dodał, że Ukraina, Polska, Estonia, Łotwa i Litwa grożą bojkotem imprezy w przypadku dopuszczenia do rywalizacji sportowców z Rosji i Białorusi.

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski oczekiwał od MKOl mocnego stanowiska i bezwzględnego wykluczenia Rosjan i Białorusinów z rywalizacji sportowej do momentu zakończenia działań wojennych przed Federację Rosyjską. MKOl rekomenduje jednak, aby związki w każdej olimpijskiej dyscyplinie sportu podjęły autonomiczną decyzję w tej sprawie. MKOl utrzymał natomiast zakaz organizacji międzynarodowych imprez sportowych w Rosji i Białorusi.

Bach podkreślił, że zalecenia obejmują tylko sporty indywidualne, a reprezentacje drużynowe Rosji i Białorusi nie powinny uczestniczyć w międzynarodowych rozgrywkach.

Zaznaczył jednak, że sytuacja wygląda inaczej, gdy sportowcy nie reprezentują bezpośrednio swojego kraju. „Rosjanie i Ukraińcy rywalizują ze sobą w tenisie, w hokeju na lodzie czy piłce ręcznej (w rozgrywkach klubowych – PAP). Dlaczego nie miałoby to być możliwe również w pływaniu? Gdzie jest różnica?” – spytał Bach.

„Możemy otworzyć drzwi do dialogu i pokoju. Jeśli polityka decydowałaby o tym, kto weźmie udział w igrzyskach olimpijskich, to byłby koniec sportu na świecie” – kontynuował niemiecki działacz sportowy.

Od momentu rozpoczęcia rosyjskiej inwazji na Ukrainę 24 lutego 2022 roku, zgodnie z zaleceniem MKOl z 28 lutego, większość związków sportowych wykluczyła lub ograniczyła możliwość startu Rosjan i Białorusinów w zawodach.

Na zdjęciu: Przewodniczący Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (MKOl) Thomas Bach podczas otwarcia posiedzenia zarządu MKOl w Domu Olimpijskim w Lozannie. Fot.: PAP/EPA/LAURENT GILLIERON

Znadniemna.pl za PAP

Międzynarodowy Komitet Olimpijski przywrócił możliwość startów Rosjan i Białorusinów w sportach indywidualnych pod flagą neutralną pod warunkiem, że nie wspierali oni aktywnie wojny na Ukrainie oraz nie są związani z wojskiem i klubami wojskowymi. Decyzja w sprawie ich udziału w igrzyskach zapadnie później. Przewodniczący MKOl Thomas

Inicjatywa Chrześcijańska Wizja informuje o tym, że oddanie przez władze wiernym Czerwonego Kościoła zostało uzależnione od zwolnienia z funkcji jego proboszcza Władysława Zawalniuka. Proponowano mu parafię w Rakowie, lecz proboszcz odpowiedział, że to „byłoby nieładne wobec naszej parafii – zostawić ją w trudnym momencie”. Dlaczego ksiądz kanonik tak nie podoba się władzom?

Gdy ponad dwadzieścia lat temu poznałam tego człowieka, pomyślałam, że właśnie o takich ludziach mówiono kiedyś „człowiek renesansu”. Szybkim krokiem wszedł podczas próby polonijnego chóru „Polonez” do stworzonej przez niego w kościele biblioteki imienia Adama Mickiewicza – i wszyscy zaczęli się uśmiechać. Ksiądz kanonik miał wówczas pięćdziesiąt parę lat, ale duszę miał dużo młodszą. Z czasem zrozumiałam, dlaczego nazywają go generatorem pomysłów, dyplomatą. Poznałam, jak szeroki jest obszar wiedzy proboszcza, a koło jego zainteresowań – jeszcze szersze. Dowiedziałam się też o tym, jak niezwykłą drogę do świątyni musiał pokonać.

Władysław Zawalniuk urodził się 8 września 1949 roku w obwodzie winnickim na Ukrainie. Ukończył seminarium duchowe w Rydze w 1974 roku, był kapłanem w Mołdowie, gdzie praktycznie od podstaw odnawiał Kościół. W latach 1976—1977 we wsi Slobozia-Raşcov bez oficjalnego pozwolenia władzy, z inicjatywy  księdza Zawalniuka wybudowany został kościół.

Świątynię zburzono 25 listopada 1977 roku,  a inicjator „samowoli budowlanej” został aresztowany i wysłany do Kazachstanu. Później był przeniesiony do Krasnojarska, a w 1980 roku – na Łotwę. W 1984 roku, skierowano go do miejscowości Głębokie na Białorusi, a w roku 1990 roku ksiądz Władysław objął parafię św. Szymona i św. Heleny w Mińsku. W 1990 roku białoruska stolica była prawdziwą duchową pustynią. Ks. Władysław Zawalniuk postanowił odzyskać dla swoich parafian ich kościół parafialny – dawną świątynię, podzielona na piętra, w której znajdował się Dom Kina. To nie było proste. Przez kilkanaście miesięcy na placu przed kościołem proboszcz codziennie organizował modlitwy wiernych. Ludzie wspominają, że po odzyskaniu kościoła, obwiązany linami, ksiądz Władysław sam instalował krzyże na wieżach świątyni. Odzyskany przez wiernych Czerwony Kościół  szybko stał się jednym z głównych ośrodków religijnych i kulturalnych stolicy. Powstała w nim sala teatralna, na scenie której występował teatr „Znicz”. Założona została biblioteka z kilkudziesięcioma tysiącami tomów. Przy kościele działało dziewięć chórów. Prowadzona była szkoła niedzielna, odbywała się katechizacja. Tu organizowano niezwykle popularne wśród stołecznej inteligencji prezentacje książek i wieczory autorskie, w tym klasyka literatury białoruskiej – poety Ryhora Baradulina. Czerwony Kościół wydał kilka tomów jego poezji. Kiedy poeta zmarł, cały Mińsk żegnał go w tym kościele.

Po utworzeniu diecezji mińsko-mohylewskiej ksiądz Zawalniuk rozpoczął starania o pozyskanie dla diecezji budynku katedry, dzisiejszej Archikatedry Najświętszego Imienia Najświętszej Maryi Panny na placu Wolności w Mińsku. Historia się powtórzyła. Przez dwa lata codziennie wierni modlili się przy wejściu, zabytkowego barokowego kościoła jezuitów, w którym mieściły się sale sportowe i którego władze nie chciały oddawać katolikom. W okresie zimowym wierni stali za katedrę pomimo mrozów, które zamieniały w lód wino w kielichu. Wówczas kobiety zrobiły swojemu proboszczowi na drutach specjalne rękawiczki, żeby ks. Władysław mógł celebrować nabożeństwo przy minus 20 stopni według skali Celsjusza.

Kolejną inicjatywą Ks. Zawalniuka było tłumaczenie Biblii i kościelnych ksiąg liturgicznych na współczesny język białoruski.  Do wykonania tego zadania proboszcz Czerwonego Kościoła zaangażował grono uniwersyteckich filologów. Przy parafii zaczęło działać wydawnictwo. Jego nakładem ukazało się ponad 40 książek, w tym „Wspomnienia” fundatora kościoła św. Szymona i św. Heleny – Edwarda Woyniłłowicza. Memuary fundatora tłumaczył z języka polskiego na białoruski osobiście ks. Władysław Zawalniuk. Do niego należała też inicjatywa ekshumowania w Bydgoszczy szczątków  Edwarda Woyniłłowicza, przywiezienia ich do Mińska i pochowania przy ścianie kościoła. Dziesięć lat później, w 2016 roku, zainaugurowany został proces beatyfikacji tego niezwykłego Polaka.

Uroczystość powrotu Woyniłłowicza do rodzinnego Mińska była tak wzruszająca, że będę pamiętała ją do końca życia. Prawdopodobnie to właśnie osoba Woyniłłowicza zainspirowała proboszcza Czerwonego Kościoła – magistra teologii i doktora nauk historycznych – do zorganizowania w białoruskiej stolicy cyklu konferencji naukowych pt. „Znakomici Mińszczanie przełomu XIX i XX wieku”. Ostatnia  konferencja tego cyklu, w której brali udział naukowcy z Polski i Białorusi, odbyła się jesienią 2019 roku.

O niezwykle zserokim spektrum zainteresowań i kompetencji posiadanych przez ks. Władysława Zawalniuka świadczy fakt, że udało mu się  zorganizować i zarejestrować Ogólnobiałoruskie Zjednoczenie Pszczelarzy „BelApiUnion”. Jako pszczelarz ksiądz proboszcz zainteresował się europejskim ruchem „Miejskie pszczoły”,  i postawił ule z pszczołami na dachu kościoła. Czasem na sutannie ks. Zawalniuka można było zauważyć pszczółki. Owady nie były agresywne, ale władze zmusiły księdza do usunięcia uli z dachu kościoła. Pomimo to miód z białoruskich pasiek zawsze był obecny w gabinecie proboszcza, który częstował nim wszystkich, kto go odwiedzał, a szczególnie dzieci.

Jako historyk  ks. Zawalniuk badał represje wobec osób duchownych w ZSRR w  latach 20-30 XX wieku. Napisał też kilkadziesiąt książek, m.in. o praktykach postu w historiografii kościelnej. Ksiądz był także prowadzącym audycji „Głos Duszy”, którą nadawano w radiu państwowym. Parafia wydawała także gazetę pod tym samym tytułem. Dzięki inicjatywie księdza po raz pierwszy w historii Białorusi Mszę świętą transmitowano na falach radiowych.

Kolejnym osiągnięciem proboszcza stało się sprowadzenie do świątyni 3 maja 2002 roku repliki całunu turyńskiego. Relikwia została przekazana z Turynu jako „symbol przyjaźni, misji pokoju”. Przez dwadzieścia lat całun jest jedną z najważniejszych relikwii Kościoła Katolickiego na Białorusi. Dzięki jego obecności przy Czerwonym Kościele działał nawet ośrodek naukowo-badawczy „Święty Całun Turyński”.

W czerwcu 2021 roku księdzu proboszczowi udało się realizować jeszcze jedną inicjatywę – zorganizować pielgrzymkę po Białorusi z replikami najbardziej znanych obrazów NMP wykonanych przez malarkę z Mołodeczna Jadwigę Sieńko.

W 1996 roku obok kościoła wzniesiona została rzeźba o nazwie „Św. Michał Archanioł pokonuje Zło”, a w 2000 roku ustanowiono „Dzwon Nagasaki”, przypominający o tragedii mieszkańców japońskiego miasta, zaatakowanego bronią atomową w sierpniu 1945 roku.

Ksiądz Władysław Zawalniuk był bardzo troskliwym synem. Jego mama, cicha, pogodna kobieta, często bywała w kościele. Stosunek proboszcza do matki miał wymiar wychowawczy dla obserwującej ich relacje młodzieży.

Zainteresowania i problemy młodzieży zawsze były w centrum uwagi proboszcza  Ksiądz zapraszał młodych ludzi na młodzieżowe czuwania, cieszył się z obecności ich w kosciele. A jakie cudowne święta, konkursy, festiwale organizowane były w kościele! Proboszcz często śpiewał razem z wiernymi, starał się uczestniczyć we wszystkich spotkaniach i inicjatywach. Chodziło przy tym nie tylko o katolików – w kościele wielokrotnie odprawiano pokojowe nabożeństwa z udziałem przedstawicieli innych wyznań. A w ogóle msze w Czerwonym Kościele odbywały się nie tylko w językach polskim i białoruskim. Tutaj można było modlić się do Boga także i w innych językach, m.in. włoskim, angielskim, litewskim, łacińskim, niemieckim, ukraińskim. W kościele prowadzono nawet kursy z różnych języków.

Wierni z Czerwonego Kościoła pielgrzymowali po świątyniach na terenie całej Białorusi. Najważniejsza i najliczniejsza pielgrzymka odbywała się zawsze latem. Była to pielgrzymka do Sanktuarium Matki Boskiej Budsławskiej. Proboszcz zawsze był wśród swoich wiernych. Towarzyszył im na rowerze, czy pieszo – zawsze uśmiechnięty i pogodny.

Tak się cieszył, kiedy na wieże kościoła udało się przywrócić dzwony, odlane w zamian zniszczonych przez komunistów. Niestety śpiew tych dzwonów ciężko znosili przedstawiciele białoruskiej władzy, więc korzystanie z nich zostało zakazane.

Nie wszyscy wiedzą, że ksiądz Władysław Zawalniuk zadbał o kościół na Kalwarii w Mińsku. To dzięki niemu powstał kościół Matki Boskiej Budsławskiej przy ul. Prytyckiego. Jego inicjatywą było nadanie  skwerowi przylegającemu do Czerwonego Kościoła imienia Edwarda Woyniłłowicza. On też inicjował postawienie przy kościele pomnika św. Jana Pawła II.

Ks. Władysław jest prawdziwym gospodarzem. Osobiście pilnował wszystkich spraw. Sprawdzał, czy trawa jest skoszona, czy w klasach lekcyjnych jest czysto. Nieraz można było zobaczyć jak osobiście sprząta teren wokół kościoła. Wieczorami proboszcz chodził po całym kościele i sprawdzał, czy wszystko jest w porządku.

Dla mnie Czerwony Kościół zawsze będzie kojarzyć się z osobą księdza proboszcza Władysława Zawalniuka, który jest człowiekiem, dla którego nie ma cudzego nieszczęścia. Kiedy nasza wspólna i wieloletnia koleżanka, fotoreporterka Ałła Niewierowicz, zachorowała na raka, ksiądz Zawalniuk robił wszystko, żeby ratować jej życie. Choroba, niestety, okazała się zbyt zaawansowana.

Znam ludzi, którzy przez cały rok czekali na spotkanie opłatkowe, które co roku organizował przy pomniku Adama Mickiewicza, w dniu urodzin Wieszcza – 24 grudnia, proboszcz Władysław Zwawalniuk.

Ksiądz jest nie tylko urodzonym liderem. Umie łączyć ludzi, szczerze interesuje się nimi, a jego kazania  nigdy nie były formalne. Ludzie chcą iść za nim. Dla wielu właśnie dzięki ks. Zawalniukowi kościół stał się domem, miejscem, z którego wieczorem czasami nie chciało mi się wychodzić.

W ostatnich latach wierni przychodzili do kościoła na Sylwestra, o północy, żeby wspólną modlitwą przywitać nowy rok, i wtedy świątynia była wypełniona po brzegi.

Dla wiernych stało się tragedią zamknięcie kościoła jesienią zeszłego roku. Ten dramat miał kilka wymiarów. Była to bowiem rozłąka nie tylko ze świątynią, ale też z proboszczem, z jego słowami i czynami. Nie jedna ze znajomych dzwoniła wtedy do mnie i płakała w rozpaczy. Nie jedna osoba obecnie, na wieść o żądaniu władz, aby zwolnić księdza Zawalniuka z funkcji proboszcza, mówi, że bez Władysława Zawalniuka to będzie już zupełnie inny kościół.

Ludzie są zgodni co do tego, że kościół ma być zwrócony wiernym za każdą cenę…

Czy w tym konkretnym przypadku cena ta nie jest jednak zbyt wysoka?

Marta Tyszkiewicz,  foto autorki

Inicjatywa Chrześcijańska Wizja informuje o tym, że oddanie przez władze wiernym Czerwonego Kościoła zostało uzależnione od zwolnienia z funkcji jego proboszcza Władysława Zawalniuka. Proponowano mu parafię w Rakowie, lecz proboszcz odpowiedział, że to „byłoby nieładne wobec naszej parafii – zostawić ją w trudnym momencie”. Dlaczego

Od czerwca Białorusinom mieszkającym w Polsce będzie łatwiej ubiegać się o polski dokument podróży dla cudzoziemca. Nie będą też płacić za jego wydanie. To wyraz wsparcia dla demokratycznej Białorusi i efekt rozmów szefa MSWiA ze Swiatłaną Cichanouską – podkreślił wiceszef MSWiA Bartosz Grodecki.

Wiceminister Grodecki wyjaśnił PAP, że nowelizacja ustawy o cudzoziemcach od 1 czerwca br. pozwoli na uproszczenie procedury wydawania polskiego dokumentu podróży dla cudzoziemca obywatelom Białorusi, którzy posiadają tytuł pobytowy w Polsce, a z uwagi na sytuację w ich kraju nie mają ważnego paszportu.

„Minister Mariusz Kamiński, po rozmowach ze środowiskiem Białorusinów w Polsce, jak również ze Swiatłaną Cichanouską (liderką białoruskiej opozycji – PAP), zdecydował, że dokument ten będzie wydawany nieodpłatnie. Minister podjął taką decyzję, mając na uwadze specyficzną sytuację społeczności białoruskiej, a także w ramach wsparcia, którego udzielamy demokratycznej Białorusi” – powiedział wiceszef MSWiA. Opłata za wydanie takiego dokumentu to obecnie 350 złotych.

Liczba Białorusinów mieszkających w Polsce wzrasta od czasu masowych protestów przeciwko sfałszowaniu wyborów prezydenckich na Białorusi w 2020 roku. Tylko od początku 2022 roku wnioski o legalizację pobytu złożyło 80 tysięcy obywateli tego kraju. Jak wyjaśnił Grodecki, nowa procedura wydawania im polskiego dokumentu podróży to wyjście naprzeciw sytuacji tych osób, których paszport na przykład utracił ważność. To istotna zmiana także ze względu na dzieci Białorusinów, które urodziły się już w Polsce i nigdy go nie miały.

„Te osoby prowadzą w Polsce normalne życie, chcą podróżować, ale mogą mieć uzasadnione obawy, co do tego, żeby stawić się w przedstawicielstwie dyplomatyczno-konsularnym swojego kraju lub powrócić do Mińska i wyrobić odpowiedni dokument” – podkreślił wiceminister.

Zwrócił też uwagę, że część Białorusinów może nawet nie wiedzieć, jaki będzie ich status w kraju, co związane jest ze zmianą prawa białoruskiego, które pozwoli pozbawiać ich obywatelstwa. „To pokazuje, że reżim nie cofnie się przed niczym. Jest w stanie odebrać to fundamentalne prawo, jakim jest posiadanie obywatelstwa praktycznie każdemu” – ocenił wiceszef MSWiA.

W grudniu białoruski parlament uchwalił przepisy umożliwiające reżimowi Alaksandra Łukaszenki pozbawianie obywatelstwa osób skazanych za „udział w organizacji ekstremistycznej” lub za wyrządzenie poważnej szkody interesom państwa, a przebywających za granicą. Jak informował OSW, nowelizacja została podpisana przez Łukaszenkę i opublikowana w styczniu, a w czerwcu wejdzie w życie.

Wiceminister dodał też, że nie wszyscy Białorusini chcą się ubiegać o ochronę międzynarodową, po której udzieleniu otrzymuje się genewski dokument podróży. „Motywacje są różne. Niektórzy ciągle mają nadzieję, że wrócą do kraju, inni nie chcą zaszkodzić swojej rodzinie, która nadal przebywa na Białorusi” – tłumaczył.

„Polski dokument podróży jest ważny przez rok, więc umożliwi czasowe wyjazdy – wypoczynkowe lub zawodowe. Przyjęte przez nas rozwiązanie to prawnie najszybsza droga, która jest możliwa. Ważne też, że udało nam się to zrealizować przed okresem wakacyjnym” – stwierdził Bartosz Grodecki.

Zgodnie z przepisami, które znalazły się w ostatniej nowelizacji ustawy o cudzoziemcach i wejdą w życie 1 czerwca, z uproszczonej procedury wydawania polskiego dokumentu podróży dla cudzoziemca będą mogli korzystać obywatele państwa wskazanego w rozporządzeniu, które wyda szef MSWiA. Pod koniec kwietnia wejdą zaś w życie przepisy, na mocy których minister – również w drodze rozporządzenia – będzie mógł określić, że obywatele danego państwa będą zwolnieni z opłaty za ten dokument. Minister, wydając te rozporządzenia, ma uwzględniać m.in. sytuację cudzoziemców, którzy nie mogą uzyskać dokumentów w swoim państwie, a także znaczenie tych rozwiązań dla interesu RP.

 Znadniemna.pl za PAP/msn.com, fot.: jakiwniosek.pl

Od czerwca Białorusinom mieszkającym w Polsce będzie łatwiej ubiegać się o polski dokument podróży dla cudzoziemca. Nie będą też płacić za jego wydanie. To wyraz wsparcia dla demokratycznej Białorusi i efekt rozmów szefa MSWiA ze Swiatłaną Cichanouską - podkreślił wiceszef MSWiA Bartosz Grodecki. Wiceminister Grodecki wyjaśnił

Debata pt. „Z widokiem na Białoruś”, dotycząca aktualnej sytuacji na Białorusi, odbyła się 24 marca w Biurze Parlamentu Europejskiego we Wrocławiu. Wydarzenie zostało zorganizowane przez  przedstawicielstwo Parlamentu Europejskiego we Wrocławiu, Przedstawicielstwo Regionalne Komisji Europejskiej oraz Fundację „Za Wolność Waszą i Naszą”.

W dyskusji wzięli udział Aleksander Milinkiewicz – białoruski opozycjonista, laureat Europejski Nagrody im. Sacharowa przyznawanej przez Parlament Europejski, prof. Nikołaj Iwanow, Prezes Fundacji „Za Wolność Waszą i Naszą” i Uładzimir Niaklajeu, białoruski literat oraz działacz społeczno-polityczny.

Uczestnicy Debaty: Aleksander Milinkiewicz, Mikołaj Iwanow i Uładzimir Niaklajeu

Debata cieszyła się dużym zainteresowaniem. Sala prezentacyjna Biura Parlamentu Europejskiego była wypełniona po brzegi. Dla tych, kto nie mógł być, zorganizowano transmisję debaty.

Na początku spotkania, jego uczestników oraz publiczność przywitał Leszek Gaś, dyrektor Biura Parlamentu Europejskiego we Wrocławiu.  Po nim stery spotkania przejął jego prowadzący dr Jakub Bornio z Katedry Studiów Europejskich, Wydziału Nauk Społecznych na Uniwersytecie Wrocławskim. Wprowadzając uczestników i publiczność w tematykę spotkania prowadzący podkreślił znaczenie Białorusi dla architektury bezpieczeństwa Europy, a konkretnie -bezpieczeństwa UE.  Zasygnalizował także najważniejsze zagadnienia, o których mieli debatować paneliści: Jak wygląda wnętrze Białorusi? Jakie procesy polityczne i społeczne zachodzą w tym kraju? Dlaczego  procesy te stały się intensywniejsze w roku 2020? Jaki jest wpływ wojny ukraińsko-rosyjskiej na Białoruś? Jaka jest przyszłość tego kraju? Te i inne tematy poruszali zaproszeni do debaty eksperci. Dyskusja odbywała się w dwóch językach – polskim i białoruskim.

Nasza korespondent zanotowała dla Państwa najciekawsze fragmenty debaty.

Czym ostatnie wybory różniły się od poprzednich?

Aleksander Milinkiewicz

Aleksander Milinkiewicz: „To były potężne protesty, które zdziwiły cały świat i samych Białorusinów. W 2020 roku po raz pierwszy na Białorusi protestowała większość obywateli. Najważniejsze w tym było to, że ludzie odczuli swoją siłę, zrozumieli, że mogą być zjednoczeni, że mogą walczyć o swoje życie i życie swoich dzieci. Skutkiem tego upodmiotowienia się obywateli stało się stosowanie przez reżim polityki wewnętrznego terroru, który miał zniszczyć wizerunek Białorusi, walczącej o wolność, białoruskość i europejskość. Należy wierzyć, że nawet w strasznych warunkach represji tamta Białoruś nie zginęła. Strach jest  jednak potężny i uzasadniony, więc obecnie trudno się spodziewać, że protestujący wyjdą na ulice”.

Nikołaj Iwanow: „W 2020 roku miarka się przebrała, to było poniżenie całego własnego narodu, i dlatego ludzie wyszli na ulicyę Białorusini to najbliższy Polakom naród. Pomoc Polaków  dla Białorusi jest nie do przecenienia. 80% emigrantów z Białorusi, którzy musieli uciekać z własnego kraju, jest w Polsce. To wsparcie dla Białorusinów ze strony Polski jest zapowiedzią tego, że przyszłe stosunki Polski i Białorusi mogą być wspaniałe. Białorusini są Europejczykami”.

Dlaczego represje przybrały tak dużą skalę?

Aleksander Milinkiewicz: „Represje na Białorusi zaczęły się od razu po dojściu Łukaszenki do władzy. Potem albo się nasilały, albo słabły. Natomiast to, z czym mamy do czynienia obecnie, dzieje się dlatego, że dyktator przeżył kolosalną traumę w wyniku ostatnich wyborów. Udowodniły bowiem , że mylił się, więrząc, iż ma poparcie większości współobywateli. Represje są przejawem agonii dyktatorskiego reżimu. Tak się składa, że Łukaszenka lubi władzę nad życie i nie wyobraża sobie życia bez niej. On będzie kurczowo trzymał się władzy dopóki wspiera go Putin, koniec którego, wierzę, jest blisko, dzięki niesamowitej odwadze i bohaterstwu narodu ukraińskiego. Ale to nie znaczy, że jak nie będzie Putina, to od razu zniknie też Łukaszenka. W Rosji, niestety, panoszy się szalona faszystowska propaganda, która doprowadziła do faszyzacji społeczeństwa. Sytuacja Białorusi jest zatem wciąż niepewna, lecz wierzę, że Białoruś ma przyszłość.”

Uładzimir Niaklajeu

Uładzimir Niaklajeu: „Represje są narzędziem poniżenia i zemsty. Wcześniej wierzyliśmy, że nie będziemy siedzieć w więzieniu tak długo. Teraz sytuacja jest inna, może się tak zdarzyć, że ludzie będą siedzieć i piętnaście, i dwadzieścia lat.”

Nikołaj Iwanow: „Na Białorusi teraz panuje doskonały totalitaryzm. System Łukaszenki jest bardziej represyjny niż nawet system putinowski. Przez więzienia przeszło już około 50 tys. ludzi, ponad milion osób wyjechało z kraju, wyjeżdża elita intelektualna. To jest bardzo niebezpieczne dla losów narodu białoruskiego. To jest tragedia. Cieszymy się, że Polska przyjmuje tych ludzi, to wzmacnia naszą przyszłość, ale też nas niepokoi. Wolność nigdy nie przychodzi bez zapłacenia jakiejś ceny. Nie wiem, jak długo ta straszliwa łukaszenkowska noc będzie trwała na Białorusi. Reżim jednak padnie. Nie odbędzie się to bez krwi, ale – padnie.”

Co może zrobić dla demokracji na Białorusi Unia Europejska?

Aliaksandr Milinkiewicz:  Trzeba zrozumieć, że wszystko zależy nie od czynników zewnętrznych, tylko od Białorusinów. Dzięki ostatnim wyborom na Białorusi powstał zjednoczony naród, pojawili się nowi liderzy. To budzi we mnie optymizm. To nasz wielki potencjał.”

Uładzimir Niaklajeu: „Rozumiem, że Unia Europejska nie może wprowadzić wojsko na teren Białorusi, bo to byłaby nowa wojna światowa. Ale UE może pomóc zachować białoruską kulturę, którą tworzą artyści z Białorusi Powinno im się pomagać zarówno w Polsce, jak też w innych krajach Wspólnoty Europejskiej”.

Prof. Mikołaj Iwanow

Nikołaj Iwanow: „Na Białorusi trwa straszna wojna propagandowa mająca na celu pranie mózgu obywateli. To, co pokazują w telewizji białoruskiej, po prostu w głowie się nie mieści. Powinniśmy jako UE dziesięciokrotnie wzmocnić się w tej wojnie. Potrzebna jest nowa „Wolna Europa”, nowa telewizja, trzeba wzmocnić Belsat, żeby przekazywać prawdę narodowi białoruskiemu. I to jest jedyna nasza konkretna broń w walce z reżimem”.

 

Podczas debaty padały też pytania ze strony publiczności. Podnoszony był temat migrantów na granicy Polski i Białorusi, rozmawiano o stosunkach dyplomatycznych z Ukrainą, o przypadkach niesprawiedliwego traktowania na Zachodzie obywateli Białorusi. Szczególną uwagę poświęcono osobie Alesia Bialackiego, o którym mówiono, jako o  moralnym liderze Białorusinów, kimś,  kto burzy i pokonuje strach.

Nasza korespondent zadała pytanie dotyczące sytuacji Polaków na Białorusi, na które prelegenci odpowiedzieli tak:

Nikołaj Iwanow: „Łukaszenko prowadzi wojnę z własnym społeczeństwem. Dla niego wszyscy obywatele są wrogami, natomiast Polacy są wrogami podwójnymi. Każdy dyktator potrzebuje straszaka, do zastraszania społeczeństwa, i  zdaniem Łukaszenki Polacy do tej roli się nadają. Polacy to „piąta kolumna” –  tak propaganda rządowa przedstawia Polaków. Na tym polega nienawiść Łukaszenki do Polaków.”

Aliaksandr Milinkiewicz: „Jestem z Grodna, znam liderów ZPB – Tadeusza Gawina, Andżelikę Borys, znam osobiście Andrzeja Poczobuta i wielu innych. Powiem tak: dlaczego Łukaszenko tak nie lubi Związku Polaków? Jest kilka przyczyn podstawowych: Związek Polaków był od lat 90. największą powstałą z dołu prawdziwą organizacją społeczną.Liczyła ona ponad 30 tys. ludzi, którzy weszli w ruch polski żeby odradzać polskość. To było przede wszystkim w Grodnie, ale też po całej Białorusi. Władza nie lubi takich organizacji, w których ludzie sami wybierają sobie liderów. Władza chciała narzucić swego człowieka, ale Polacy się nie zgodzili, bo mieli duch walczący. I jeszcze jedna przyczyna: kiedy człowiek odradza narodowość, polską, białoruską, inną, on nie chce do Związku Radzieckiego. I dlatego była taka walka przeciw polskim szkołom, w których dzieci uczą się żyć w wolności, czują się Europejczykami. W moim ukochanym Grodnie – mieście królewskim – odrodzenie polskie i białoruskie zawsze szło obok siebie, wspieraliśmy się nawzajem: jak zamykano jedyną białoruską gazetę w Grodnie, w której wtedy pracował Andrzej Poczobut, to Polacy wyszli protestować, jak nie dali otworzyć polskiej szkoły w Nowogródku, to protestowali i Białorusini. I tak będzie zawsze. Bez wolnych Polaków na Białorusi nie będzie wolnych Białorusinów, i odwrotnie – to na przyszłość, optymistycznie – są podstawy. Andrzej Poczobut jest prawdziwym bohaterem, swoją postawą walczy z całym reżimem. Wierzę, że przetrwa i będzie na wolności.”

Marta Tyszkiewicz z Wrocławia, zdjęcia autorki

Debata pt. „Z widokiem na Białoruś", dotycząca aktualnej sytuacji na Białorusi, odbyła się 24 marca w Biurze Parlamentu Europejskiego we Wrocławiu. Wydarzenie zostało zorganizowane przez  przedstawicielstwo Parlamentu Europejskiego we Wrocławiu, Przedstawicielstwo Regionalne Komisji Europejskiej oraz Fundację „Za Wolność Waszą i Naszą”. W dyskusji wzięli udział

24 marca obchodzono w Polsce Narodowy Dzień Pamięci Polaków ratujących Żydów pod okupacją niemiecką. Święto jest wyrazem uznania  dla Polaków, którzy, okazując miłosierdzie i współczucie, pomagali Żydom, systematycznie mordowanym przez niemieckich oprawców w okresie II wojny światowej.

W Polsce za datę, upamiętniającą Polaków, ratujących żydowskich sąsiadów przed Holokaustem, wybrano dzień 24 marca. W tym dniu bowiem w 1944 roku  w miejscowości Markowa na Podkarpaciu niemieccy żandarmi zamordowali wielodzietną polską rodzinę Ulmów i ukrywających się u nich ośmioro Żydów. Dla Polaków śmierć była ceną za miłosierdzie i współczucie, okazane żydowskim sąsiadom.

Narodowy Dzień Pamięci Polaków ratujących Żydów pod okupacją niemiecką, został ustanowiony  przez Parlament z inicjatywy prezydenta Andrzeja Dudy w 2018 roku.

Święto, jak mówi ustawa, ustanowiono „W hołdzie Obywatelom Polskim – bohaterom, którzy w akcie heroicznej odwagi, niebywałego męstwa, współczucia i solidarności międzyludzkiej, wierni najwyższym wartościom etycznym, nakazom chrześcijańskiego miłosierdzia oraz etosowi suwerennej Rzeczypospolitej Polskiej, ratowali swoich żydowskich bliźnich od Zagłady zaplanowanej i realizowanej przez niemieckich okupantów”.

Zbrodnia niemieckich zwyrodnialców w Markowej stała się symbolem nazistówskich represji, stosowanych wobec Polaków, pomagających Żydom. W wyniku donosu granatowego policjanta, Niemcy zjawili się w gospodarstwie Wiktorii i Józefa Ulmów, wychowujących sześcioro dzieci i spodziewających się narodzin siódmego. Wyrokiem śmierci na Polaków stało się stwierdzenie przez Niemców faktu ukrywania przez Ulmów ośmiorga Żydów. Wszyscy zostali zamordowani na miejscu.

W 1995 r. Józef i Wiktoria Ulmowie otrzymali pośmiertnie tytuł Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata. 15 lat później Prezydent RP Lech Kaczyński odznaczył ich Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski, a ich imieniem nazwano pierwsze w Polsce Muzeum Polaków Ratujących Żydów, które otwarto 17 marca 2016 roku.

W uchwale towarzyszącej otwarciu  muzeum Sejm podkreślił, że „hołd dla sprawiedliwych Polaków jest jednocześnie wyraźnym przypomnieniem całemu światu, że w odróżnieniu od okupowanej zachodniej Europy na ziemiach polskich za nawet najmniejszą pomoc Żydom groziła kara śmierci”. Zgodnie z decyzją Papieża Franciszka dziewięcioro członków rodziny Ulmów zostanie beatyfikowanych 10 września 2023 roku.

Polscy Sprawiedliwi na Białorusi

Miłosierdzie i współczucie wobec Żydów, mordowanych przez niemieckich nazistów, były właściwe Polakom niezależnie od tego, w jakim kraju mieszkali.

Na terenie Białorusi  w czasie wojny zginęło 600-800 tys. Żydów. Największe getta znajdowały się w Grodnie, Mińsku, Nowogródku, Mirze, Pińsku, Brześciu, Baranowiczach, Wołkowysku.

Wśród 680 obywateli Białorusi, których uhonorowano tytułem Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata Polacy stanowią dosyć liczną grupę. Są to: Celina Aniszkiewicz z dziećmi Wandą, Bolesławem i Józefem, Maria Czaplińska, Wincenty i Anna Ciechanowiczowie, Stanisława Danilewicz, Teresa Dolęga-Wrzosek, Jan Doylitko, Antonina Gabis, Stefania i Józef Gawronikowie, Maryla i Władysław Paszkiewiczowie, Ewa i Antoni Petraszowie, Barbara Romanowska, Antonina Rudakowska, Jadwiga Szegielska, Stefania Sokołowska, Edward Czaszcza. Ostatni mieszkał w Baranowiczach i uratował przed zagładą od 60 do 150 Żydów z miejscowego getta. Sam Edward Czaszcza zginął z rąk niemieckich oprawców w obozie koncentracyjnym w Koldyczewie.

Sprawiedliwi wśród Narodów Świata  – Polacy z Grodzieńszczyzny Hipolit Jaskielewicz i Maria Jaskielewicz – zostali rozstrzelani razem z dziećmi przez nazistów 16 października 1943 za to, że ukrywali w swoim gospodarstwie Żydów z getta w Grodnie, w którym zginęło 29 tysięcy osób, wówczas – połowa ludności miasta nad Niemnem.

Marta Tyszkiewicz na podstawie sejm.gov.pl/http://db.yadvashem.org, na zdjęciu: Rodzina Ulmów, fot.: Kancelaria Sejmu RP

24 marca obchodzono w Polsce Narodowy Dzień Pamięci Polaków ratujących Żydów pod okupacją niemiecką. Święto jest wyrazem uznania  dla Polaków, którzy, okazując miłosierdzie i współczucie, pomagali Żydom, systematycznie mordowanym przez niemieckich oprawców w okresie II wojny światowej. W Polsce za datę, upamiętniającą Polaków, ratujących żydowskich sąsiadów

Rozsiana po świecie bałoruska diaspora zaplanowała szereg wydarzeń ku czci przypadającej na 25 marca 105. rocznicy proklamowania Białoruskiej Republiki Ludowej. Obchody zaplanowane są w także w największych miastach Polski: Trójmieście, Warszawie, Białymstoku, Wrocławiu i innych miejscowościach, w których działają  zorganoizowane społeczności Białorusinów.

Dzień Woli jest świętem, upamiętniającym wydarzenia, które poprzedzał I Zjazd Wszechbiałoruski, zorganizowany  pod koniec 1917 r.  w Mińsku przez białoruskie środowiska niepodległościowe. Później na wieść o wycofywaniu się wojsk bolszewickich 9 marca 1918 roku Komitet Wykonawczy Zjazdu wydał drugą hramotę konstytucyjną, w której proklamował utworzenie Białoruskiej Republiki Ludowej z granicami opartymi o tereny, na których Białorusini stanowili większość mieszkańców. Sam Komitet Wykonawczy przeobraził się w Radę Białoruskiej Republiki Ludowej (BRL), która 25 marca przyjęła uchwałę o proklamacji niepodległości.

Co roku, 25 marca, w rocznicę uchwalenia przez Radę BRL proklamacji niepodległości, środowiska opozycyjne i niezależne obchodzą Dzień Wolności, nieoficjalne święto niepodległości kraju. Aleksander Łukaszenka dla świętowania Dnia Niepodległości wybrał jednak inną datę – 3 lipca.  Jest to rocznica wkroczenia Armii Czerwonej do Mińska w 1944 r.

Świąteczne przedsięwzięcia z okazji 105. rocznicy proklamowania BRL odbędą się nie tylko w polskich miastach, ale także na Litwie, Łotwie, w Estonii, Kanadzie, USA, Izraelu, Czechach, Gruzji, Niemczech, Danii, Słowacji, Holandii, Słowacji i innych krajach. Projekt „Nowa Białoruś” przygotował światową mapę imprez z okazji Dnia Wolności.

Jedynym krajem, w którym nie jest w tym roku planowane jawne świętowanie Dnia Wolności, jest sama Białoruś. Zastraszone społeczeństwo Białorusi nie może publicznie manifestować przywiązania do  opozycyjnego święta  z powodu politycznych represji. Ostatni raz Białorusini masowo wzięli udział w obchodach rocznicy proklamowania niepodległości swojego kraju w 2020 r.

Po stłumieniu powyborczych protestów i rozpętaniu fali terroru politycznego w kolejnych latach na Białorusi nie odbywały się żadne rocznicowe akcje. Ich ewentualnym uczestnikom grożą areszt i represje.

Z okazji rocznicy proklamowania BRL do Białorusinów zwróciła się liderka opozycji Swiatłana Cichanouskaja.

– To święto naszej wspólnej wolności i niepodległości. Białoruś mogła zniknąć z kart historii. Próbowano nas zająć, skolonizować. By udowodnić nam, że my Białorusini nie istniejemy. Ale pokolenie po pokoleniu, raz po raz, nasi przodkowie znajdowali siłę, by ożywić swoją kulturę, język i państwo. A teraz nasza kolej, aby siebie ochronić – powiedziała Cichanouskaja.

Białoruska polityk zwróciła również uwagę na wydarzenia ostatnich lat, które zmieniły losy tysięcy.

– Lata 2020 i 2022 wiele zmieniły dla naszego kraju i dla całego regionu. Teraz znacznie więcej Białorusinów rozumie, że Białoruś nie potrzebuje „starszych braci”, a zwłaszcza wojen do dobrego życia. Białoruś zasługuje na to, by być niezależnym, demokratycznym państwem europejskim, tak jak nasi odnoszący sukcesy sąsiedzi – podkreśliła.

Przypomniała o wyborach i protestach w 2020 r. w których Białorusini wzięli udział na masową skalę. Jej zdaniem mimo represji i propagandy ta liczba się nie zmniejszyła. Jednak dla zwycięstwa, według Cichanouskiej, ruch na rzecz zmian powinien zyskać więcej zwolenników.

– A jeśli wydaje się, że jest to bardzo trudne, to chcę wam przypomnieć, że wezwanie naszego wybitnego poety Alesia Razanawa – „I czyń niemożliwe!” – i wy już zaczęliście je wypełniać. 105 lat temu również wielu wydawało się niemożliwe ogłoszenie niepodległości Białorusi. Ale tak się stało. Historia pokazała, że my, Białorusini, potrafimy dokonywać rzeczy niemożliwych i potrafimy Zwyciężać – dodała.

 

Znadniemna.pl na podst. Belsat.eu, na zdjęciu: 2018 rok, świętowanie 100. rocznicy proklamowania BRL w Mińsku, fot.: Belsat.eu

Rozsiana po świecie bałoruska diaspora zaplanowała szereg wydarzeń ku czci przypadającej na 25 marca 105. rocznicy proklamowania Białoruskiej Republiki Ludowej. Obchody zaplanowane są w także w największych miastach Polski: Trójmieście, Warszawie, Białymstoku, Wrocławiu i innych miejscowościach, w których działają  zorganoizowane społeczności Białorusinów. Dzień Woli jest świętem,

Białoruskie władze potrzebowały powtórki aukcji, aby sprzedać skonfiskowaną siedzibę zlikwidowanej wcześniej organizacji oświatowej Polska Macierz Szkolna (PMS) na Białorusi. Do licytacji gmachu w historycznym centrum Grodna o powierzchni 1053,7 metrów kwadratowych z przylegającą do obiektu działką o powierzchni prawie 12 arów, zgłosił się zaledwie jeden kupiec.

Platforma aukcyjna Bankrottorg.by, licytująca nieruchomość, ufundowaną organizacji polskiej mniejszości narodowej na Białorusi przez podatników z Polski, nie ujawnia danych osobowych nabywcy skonfiskowanego miejscowym Polakom mienia. Z informacji dostępnych na stronie  sprzedawcy wynika, że kupiec zapłacił za siedzibę PMS cenę wywoławczą, która po pierwszej, nieudanej, próbie sprzedaży obiektu obniżono z ponad dwóch milionów rubli białoruskich (ok. 850 tys. dolarów USA) do 1 384 269.10 rubli (ok. pół miliona dolarów USA).

Wraz z prowizją sprzedawcy obiekt ostatecznie kosztował nieznanego nabywcę 1 453 482.56  rubli białoruskich.

W grodzieńskiej siedzibie PMS przed likwidacją organizacji mieściła się największa na świecie polska szkoła niepubliczna, zwana  Liceum Społecznym im. Elizy Orzeszkowej przy SZ „Polska Macierz Szkolna”.

Po likwidacji Polskiej Macierzy Szkolnej na Białorusi władze puściły pod młotek także należące do organizacji sprzęty szkolne oraz inne ufundowane przez Polskę obiekty nieruchomości, m.in. pomieszczenie Polskiej Szkoły Społecznej im. R. Kapuścińskiego przy PMS w Pińsku.

Znadniemna.pl na podstawie Bankrottorg.by

 

 

Białoruskie władze potrzebowały powtórki aukcji, aby sprzedać skonfiskowaną siedzibę zlikwidowanej wcześniej organizacji oświatowej Polska Macierz Szkolna (PMS) na Białorusi. Do licytacji gmachu w historycznym centrum Grodna o powierzchni 1053,7 metrów kwadratowych z przylegającą do obiektu działką o powierzchni prawie 12 arów, zgłosił się zaledwie jeden

Dopóki Andrzej Poczobut jest więzieniu, dopóty będzie zamknięte przejście w Bobrownikach – podkreślił szef MSWiA Mariusz Kamiński. Na każde kolejne działania reżimu Białorusi przeciwko Polsce, obywatelom Polski lub mniejszości polskiej będziemy stosowali twarde odpowiedzi – zapowiedział.

Polska do odwołania zawiesiła ruch na polsko-białoruskim drogowym przejściu granicznym w Bobrownikach 10 lutego, dwa dni po skazaniu przez białoruski sąd dziennikarza i działacza polskiej mniejszości na Białorusi Andrzeja Poczobuta.

Minister spraw wewnętrznych i administracji na czwartkowej konferencji prasowej podkreślił, że strona białoruska otrzymała bardzo czytelny sygnał. „Dopóki Andrzej Poczobut jest w więzieniu, dopóty zamknięte będzie przejście w Bobrownikach” – oświadczył.

„Strona białoruska ma pełną jasność co do tego. Jeżeli Andrzej Poczobut jutro zostanie zwolniony, pojutrze będzie otwarte przejście w Bobrownikach” – dodał szef MSWiA.

Kamiński zapowiedział też dalsze kroki w razie kolejnych represji. „Jeżeli będą podejmowane kolejne działania przeciwko państwu polskiemu, przeciwko obywatelom państwa polskiego czy przeciwko naszym rodakom, którzy są obywatelami Białorusi, będziemy stosowali bardzo twarde odpowiedzi wobec reżimu” – podkreślił.

W lutym, po skazaniu Poczobuta przez białoruski sąd na osiem lat więzienia, szef MSWiA polecił służbom przygotowanie wniosków o wpisanie na listę sankcyjną kolejnych osób związanych z reżimem Alaksandra Łukaszenki odpowiedzialnych za represje wobec Polaków na Białorusi.

Jak przekazał w czwartek, lista tych osób w zasadzie jest gotowa i w najbliższym czasie będzie upubliczniona. O szczegółach minister ma informować na osobnym spotkaniu z mediami.

Na prowadzoną przez MSWiA listę sankcyjną wpisywani są ci, którzy wspierają – bezpośrednio lub pośrednio – rosyjską agresję na Ukrainę, a także naruszenia praw człowieka i represje w Rosji i na Białorusi. Dotąd wpisanych na listę, a tym samym objętych sankcjami – takimi jak zamrożenie środków finansowych czy zakaz wjazdu do Polski – zostało blisko 80 osób lub firm.

Po zamknięciu przejścia w Bobrownikach, 18 lutego, reżim białoruski wprowadził ograniczenia, przez które polscy przewoźnicy nie mogą korzystać z przejść granicznych na odcinku granicy Białorusi z Litwą i Łotwą. Ich pojazdy odprawiane są tylko na przejściu granicznym Kukuryki – Kozłowicze z terminalem w Koroszczynie.

W odpowiedzi Polska ograniczyła przejazd przez przejście w Kukurykach. Ruch towarowy jest tam otwarty wyłącznie dla pojazdów zarejestrowanych w państwach członkowskich Unii Europejskiej oraz EFTA (Szwajcarii, Islandii, Norwegii i Liechtensteinie). Przewoźnicy spoza tych państw – w tym przewoźnicy białoruscy – mogą przejeżdżać z Polski na Białoruś i z Białorusi do Polski tylko przez Litwę i Łotwę.

Oprócz przejścia w Kukurykach na granicy Polski z Białorusią działa jeszcze jedno drogowe przejście w Terespolu, na którym odbywa się ruch osobowy. Tam nie wprowadzono nowych ograniczeń. Działają także przejścia kolejowe.

W czwartek wiceszef MSWiA Paweł Szefernaker zaznaczył, że rząd pracuje nad pomocą dla przedsiębiorców, którzy nie mogą prowadzić działalności przez sytuację na granicy.

49-letni Andrzej Poczobut, działacz polskiej mniejszości, członek władz Związku Polaków na Białorusi i znany dziennikarz z Grodna, został zatrzymany 25 marca 2021 r. i od tamtej pory stale przebywa w areszcie. 8 lutego  sąd w Grodnie skazał go na 8 lat kolonii karnej o zaostrzonym reżimie. Rozprawy były utajnione. Organizacje praw człowieka uznają Poczobuta za więźnia politycznego, a postępowanie wobec niego – za motywowane politycznie. Władze Polski oraz społeczność międzynarodowa apelują do władz Białorusi o uwolnienie aktywisty oraz zaprzestanie represji przedstawicieli mniejszości.

 Znadniemna.pl za PAP

Dopóki Andrzej Poczobut jest więzieniu, dopóty będzie zamknięte przejście w Bobrownikach - podkreślił szef MSWiA Mariusz Kamiński. Na każde kolejne działania reżimu Białorusi przeciwko Polsce, obywatelom Polski lub mniejszości polskiej będziemy stosowali twarde odpowiedzi - zapowiedział. Polska do odwołania zawiesiła ruch na polsko-białoruskim drogowym przejściu granicznym

Skip to content