HomeStandard Blog Whole Post (Page 56)

Wyjazd do Wilna odbył się w dniach 20-23 listopada w ramach wizyty studyjnej, zorganizowanej dla redakcji partnerskich z Ukrainy i Białorusi przez Fundację Wolność i Demokracja.

Redakcje polskiej mniejszości narodowej na Ukrainie reprezentowali  podczas wyjazdu do Wilna dziennikarze z Żytomierza, Iwano-Frankiwska (w II RP – Stanisławów), Równa, Odessy i innych ukraińskich miejscowości. Białoruś natomiast była reprezentowana przez redakcję „Głosu znad Niemna na uchodźstwie” oraz przedstawicielstwo naszego portalu.

W ramach zwiedzania polskiego dziennikarskiego Wilna, które poprowadził Łukasz Czunkiewicz, specjalista ds. PR i Komunikacji TVP Wilno, odwiedziliśmy macierzystą redakcję naszego przewodnika, czyli siedzibę miejscowej redakcji Telewizji Polskiej, pracującej z myślą o Polakach, mieszkających na Litwie (mniejszość polska na Litwie liczy ok. 200 tys. osób – red.).

Łukasz Czunkiewicz, specjalista ds. PR i Komunikacji w TVP Wilno

Ewelina Borkowska, kierownik redakcji mediów interaktywnych TVP Wilno i Łukasz Czunkiewicz, specjalista ds. PR i Komunikacji TVP Wilno

Odwiedziliśmy redakcję Radia znad Wilii, w której  gościł nas Kamil Zalewski, pochodzący z polskiego Augustowa dziennikarz Radia znad Wilii oraz Polskiego Radia.

Kamil Zalewski, dziennikarz Radia znad Wilii oraz Polskiego Radia

Kamil Zalewski rozmawia z Barbarą Kasperską z Fundacji Wolność i Demokracja

Redaktor naczelny portalu Znadniemna.pl opowiada o sytuacji polskich mediów na Białorusi

Wpadliśmy także do najstarszego medium polskojęzycznego na Litwie – gazety „Kurier Wileński”, gdzie odbyliśmy rozmowę z wydawcą „Kuriera” oraz mentorem polskiego środowiska dziennikarskiego Wilna Zygmuntem Klonowskim.

Zygmunt Klonowski, wydawca „Kuriera Wileńskiego”

„Kurier Wileński” jest gazetą, która powstała w 1990 roku na bazie wydawanego po polsku od 1953 roku w Wilnie dziennika „Czerwony Sztandar”. Przypomnijmy, że „Czerwony Sztandar” to gazeta, która w 1989 roku pomogła Polakom na Białorusi zorganizować wydawanie własnego tytułu prasowego – gazety „Głos znad Niemna”, ukazującej się obecnie jedynie w wersji pdf, jako Głos znad Niemna na uchodźstwie”.

Ostatnią wileńską redakcją, odwiedzoną przez polskich dziennikarzy z Ukrainy i Białorusi, była siedziba litewskiego publicznego nadawcy radiowo-telewizyjnego – LRT (lit.: Lietuvos nacionalinis radijas ir televizija). Po ogromnym gmachu LRT, mieszczącym liczne studia telewizyjne, radiowe oraz newsroomy dziennikarzy, wypełniających treściami portal LRT.lt, oprowadziła nas Ewelina Mokrzecka, publicystka polskich mediów krajowych oraz redaktor naczelna redakcji mniejszości narodowych w LRT.

Ewelina Mokrzecka, redaktor naczelna redakcji mniejszości narodowych w LRT

W czasie wizyty studyjnej polscy dziennikarze z Ukrainy i Białorusi mieli okazję poznać model funkcjonowania mediów polskich poza granicami Polski, do którego powinni dążyć redakcje mediów polskich na Ukrainie oraz na Białorusi. W pierwszym przypadku będzie to możliwe po zwycięstwie Ukrainy w wojnie z Rosją, a w drugim – po upadku na Białorusi dyktatorskiego reżimu Łukaszenki.

Wileńska Wieża Telewizyjna jest najwyższym budynkiem na Litwie i jedną z najwyższych wież telewizyjnych na świecie. Pod względem wysokości zajmuje 8. miejsce w Europie i 26. miejsce na świecie. Jej wysokość wynosi 326,5 metrów. Obrotowy taras widokowy, znajdujący się w górnym odcinku wieży, położony jest na wysokości 165 metrów, na 19 piętrze wieży (na 55 piętrze w porównaniu z budynkami wielopiętrowymi). Wieża Telewizyjna mieści także wystawę muzealną upamiętniającą krwawą noc 13 stycznia 1991 roku, dzień, w którym w pobliżu wieży zginęło 12 osób – jest to Muzeum Walki o Wolność (Laisvės kovų muziejus).

Znadniemna.pl

Wyjazd do Wilna odbył się w dniach 20-23 listopada w ramach wizyty studyjnej, zorganizowanej dla redakcji partnerskich z Ukrainy i Białorusi przez Fundację Wolność i Demokracja. Redakcje polskiej mniejszości narodowej na Ukrainie reprezentowali  podczas wyjazdu do Wilna dziennikarze z Żytomierza, Iwano-Frankiwska (w II RP - Stanisławów),

Prapremiera serialu „Dewajtis”, który zyskał ogromną popularność, przyciągając średnio 2,2 miliona widzów w całej Polsce, odbyła się w stolicy Litwy w miniony poniedziałek, 20 listopada. Wypełniona po brzegi sala wileńskiego Forum Cinemas Vingis nie pomieściła wszystkich zainteresowanych spotkaniem z twórcami superprodukcji TVP. Ci, którym zabrakło miejsc do siedzenia, stali bądź siedzieli w przejściach obok rzędów z krzesłami.

Uczestnicy prapremiery obejrzeli pierwszy odcinek serialu, po którym odbyła się rozmowa z udziałem jego twórców oraz Karola Dziuby, odtwórcy roli głównego bohatera „Dewajtisa” – Marka Czertwana. Uczestnicy panelu przybliżyli widowni kulisy powstania serialu, opowiedzieli m.in., dlaczego w scenariuszu nie został uwzględniony trzeci syn Pawła Czertwana – Kazimierz, którego nieobecność w intrydze serialowej rekompensowała postać Witolda, kolaborującego przeciwko Markowi ze swoją matką, będącą macochą starszego z dziedziców spuścizny po zmarłym ojcu.

Siedmioodcinkowy serial jest ekranizacją najlepszej z powieści Marii Rodziewiczówny o tym samym tytule.

Twórczość pisarki, urodzonej koło Zelwy na Grodzieńszczyźnie, w okresie międzywojennym cieszyła się w Polsce popularnością, porównywalną do popularności noblisty Henryka Sienkiewicza. Marię Rodziewiczównę nazywano zresztą „Sienkiewiczem w spódnicy”, może nie tyle za jakość wychodzącej spod jej pióra literatury, co za wysokie tempo powstawania kolejnych dzieł literackich jej autorstwa.

Serialowy „Dewajtis”, podobnie jak powieść pokazuje losy zaściankowo-dworskiej społeczności, której życie toczy się w trakcie powstania styczniowego.

O kontekście historycznym, który wpłynął na losy bohaterów, rozmawiali po pokazie zaproszeni na prapremierę eksperci. Byli wśród nich oprócz wspomnianego serialowego Marka Czertwana, czyli Karola Dziuby, litewski historyk, prof. Uniwersytetu Wileńskiego Alfredas Bumblauskas oraz doc. dr Irena Fedorowicz z Centrum Polonistycznego Uniwersytetu Wileńskiego. Udział w dyskusji wzięła też autorka scenariusza filmowej adaptacji książkowego „Dewajtisa” Ilona Łepkowska . Scenarzystka zwróciła uwagę na to, że w filmie, podobnie jak w książce Rodziewiczówny, mamy do czynienia z wartościami, których w dzisiejszym życiu często brakuje.

Alfredas Bumblauskas, prof. Uniwersytetu Wileńskiego

Doc. dr Irena Fedorowicz z Centrum Polonistycznego Uniwersytetu Wileńskiego

Eksperci wskazywali, iż Maria Rodziewiczówna wprawdzie w swojej książce nie wspominała wprost o powstaniu styczniowym. Czytelnik rozumiał jednak kontekst historyczny, gdyż ten był obecny na stronicach powieści, dzięki tak zwanemu przekazowi „między wierszami”, którym doskonale władali literaci polscy, urodzeni w zaborze rosyjskim.

Przemawia reżyser serialu „Dewajtis” Filip Zylber

Filip Zylber

Odtwórca głównej roli Marka Czertwana – Karol Dziuba

Opiekę artystyczną nad grupą scenarzystów sprawowała Ilona Łepkowska

Akcja serialu „Dewajtis” toczy się na Żmudzi, na byłych terenach XIX-wiecznej Litwy. Stąd pomysł osobnego wyemitowania tej produkcji na antenie TVP Wilno, z myślą o mieszkańcach terenów, na których prawie dwa stulecia temu mogły się rozegrać opisane przez Marię Rodziewiczównę wydarzenia.

Wyniki oglądalności serialu w Polsce wskazują na kolosalny sukces produkcji. Każdy z odcinków obejrzało ponad 2 mln widzów.

Na antenie TVP Wilno serial „Dewajtis” będzie emitowany od 26 listopada, w każdą kolejną niedzielę o godz. 19.45.

Znadniemna.pl

Prapremiera serialu "Dewajtis", który zyskał ogromną popularność, przyciągając średnio 2,2 miliona widzów w całej Polsce, odbyła się w stolicy Litwy w miniony poniedziałek, 20 listopada. Wypełniona po brzegi sala wileńskiego Forum Cinemas Vingis nie pomieściła wszystkich zainteresowanych spotkaniem z twórcami superprodukcji TVP. Ci, którym zabrakło

Dzisiaj, 24 listopada, Białystok po raz kolejny wspominał uwięzionego na Białorusi Andrzeja Poczobuta i innych więźniów politycznych. Akcja solidarności z Andrzejem Poczobutem odbywa się w stolicy Podlasia co miesiąc, pod pomnikiem błogosławionego księdza Jerzego Popiełuszki.

Jak co miesiąc mieszkańcy Białegostoku, mieszkający w nim Polacy z Białorusi oraz Białorusini przyszli pod pomnik kapelana „Solidarności”, by okazać solidarność z uwięzionym rodakiem i powiedzieć: Pamiętamy!

O sytuacji Andrzeja Poczobuta opowiedział podczas akcji Marek Zaniewski, jeden z jej organizatorów ze Związku Polaków na Białorusi: „Już drugi tydzień nie dochodzą do niego żadne listy, także informacji jest niestety bardzo mało. Adwokata do Andrzeja puszczają tylko raz na miesiąc. Także sytuacja jest bardzo trudna…”

Podczas akcji pod pomnikiem Popiełuszki przypomniano, że Andrzej Poczobut to dziennikarz i działacz mniejszości polskiej na Białorusi, który w areszcie przebywał od 25 marca 2021 roku, a 8 lutego tego roku został skazany na osiem lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze. Po odwołaniu od wyroku, nieuwzględnionym przez Sąd Najwyższy Białorusi, Polak przebywa w kolonii karnej w Nowopołocku.

Podczas wiecu jego uczestnicy mówili nie tylko o dramatycznej sytuacji Andrzeja Poczobuta. Wspominali także innych więźniów politycznych reżimu Łukaszenki. Do ich grona, jak podkreślili, dołączył ostatnio ksiądz katolicki z Wołożyna pod Mińskiem Henryk Okołotowicz. Kapłan został oskarżony o „zdradę państwa” i może mu grozić nawet 15 lat więzienia. Duchowny ma 70 lat i cierpi na chroniczne schorzenia. Obecnie przebywa w areszcie śledczym KGB w Mińsku.

– Zbieramy się tutaj, żeby powiedzieć o represjach na Białorusi, żeby powiedzieć o problemie więźniów politycznych, których jest coraz więcej. Siedzą wszyscy, siedzą Białorusini, siedzą Polacy. Reżim nie wybiera, reżim wsadza wszystkich, kto jest niezgodny – podkreślił Zaniewski.

Od momentu uwięzienia Andrzeja Poczobuta przez reżim Łukaszenki minęły już 32 miesiące. Ostatnio, już po przybyciu Polaka do kolonii karnej, został on osadzony w izolatce.

W czasie akcji solidarności podkreślano, że w więzieniach na Białorusi przebywa obecnie ok. 1,5 tys. obywateli tego kraju. Siedzą tylko za to, że odważyli się krytykować panujący na Białorusi od prawie trzydziestu lat opresyjny reżim dyktatorski.

Znadniemna.pl na podst. Bialystok.tvp.pl, PAP, na zdjęciu: akcja w Białymstoku, fot.: Facebook.com

Dzisiaj, 24 listopada, Białystok po raz kolejny wspominał uwięzionego na Białorusi Andrzeja Poczobuta i innych więźniów politycznych. Akcja solidarności z Andrzejem Poczobutem odbywa się w stolicy Podlasia co miesiąc, pod pomnikiem błogosławionego księdza Jerzego Popiełuszki. Jak co miesiąc mieszkańcy Białegostoku, mieszkający w nim Polacy z Białorusi

XIX- wieczne książki w języku rosyjskim, warte miliony euro, w ciągu dwóch lat zostały skradzione z polskich, litewskich, łotewskich i estońskich bibliotek. Cenne woluminy złodzieje zastąpili podróbkami.

Biblioteka Uniwersytetu Warszawskiego (BUW) zgłosiła zniknięcie dopiero w ubiegłym miesiącu. Wśród skradzionych woluminów znalazły się pierwsze wydania dzieł Aleksandra Puszkina i Mikołaja Gogola. Wartość skradzionych książek oszacowano na około 1 milion euro.

– To jak kradzież klejnotów koronnych – powiedział agencji AFP Hieronim Grala, były dyplomata, rosyjski ekspert polityczny i profesor Uniwersytetu Warszawskiego. – Na szczęście nie wszystko przepadło, ale brakuje kilku szmaragdów, diamentów i rubinów – powiedział Grala, który pomaga uniwersytetowi ocenić szkody.

Kradzieże w Warszawie nie są fragmentem szerszego procederu. Złodzieje zaatakowali również biblioteki w trzech krajach bałtyckich. Tam ich celem również stały się cenne wydania literatury rosyjskiej.

Eksperci uważają, że skradzione książki już trafiły do Rosji, gdzie przynajmniej część z nich została sprzedana na pospiesznie zorganizowanych aukcjach w Moskwie.

W ubiegłym roku w Łotewskiej Bibliotece Narodowej trzy cenne woluminy skradzione zostały przez obywatela Gruzji.

W tym samym czasie dwóch mężczyzn przyszło do biblioteki uniwersyteckiej w Tartu w Estonii. Zapewniali, że studiują politykę cenzury i druku w Rosji z początku XIX wieku. Do „badań” poprosili o udostępnienie książek Puszkina i Gogola, wydanych prawie 200 lat temu. Dopiero cztery miesiące później biblioteka zorientowała się, że mężczyźni zamiast oryginałów zwrócili osiem kopii tych dzieł. Straty oszacowano na 158 000 euro.

W maju Biblioteka Uniwersytetu Wileńskiego odkryła, że brakuje 17 rzadkich rosyjskich książek, większość z których została zastąpiona podróbkami. Według litewskich śledczych wartość skradzionych książek szacuje się na 440 000 euro.

Biblioteka Uniwersytetu Warszawskiego już odkryła zniknięcie 79 książek. Wiele z nich już zostało sprzedanych na aukcjach w Moskwie.

Źródła zbliżone do śledztwa w sprawie kradzieży z warszawskiej biblioteki przedstawiły Agencji AFP zrzuty ekranu z aukcji organizowanych przez rosyjski dom aukcyjny Litfond. Są tam książki opatrzone pieczęciami i numerami katalogowymi Uniwersytetu Warszawskiego.

Agencja AFP skontaktowała się z Litfond, ale prezes firmy, Sergej Burmistrow, ani nie zaprzeczył, ani nie potwierdził, że doszło do złamania prawa.

– Dom Aukcyjny Litfond działa zgodnie z prawem obowiązującym w Federacji Rosyjskiej (…), nie przyjmujemy do sprzedaży ani nie sprzedajemy żadnych książek z oznakowaniem istniejących bibliotek państwowych – powiedział Burmistrow.

Znadniemna.pl/lrt.lt

 

XIX- wieczne książki w języku rosyjskim, warte miliony euro, w ciągu dwóch lat zostały skradzione z polskich, litewskich, łotewskich i estońskich bibliotek. Cenne woluminy złodzieje zastąpili podróbkami. Biblioteka Uniwersytetu Warszawskiego (BUW) zgłosiła zniknięcie dopiero w ubiegłym miesiącu. Wśród skradzionych woluminów znalazły się pierwsze wydania dzieł Aleksandra

W tym tygodniu, 21 listopada, we wsi Boracin w powiecie korelickim poświęcono krzyż i tablicę pamiątkową ku czci urodzonego tam sługi Bożego, biskupa Zygmunta Łozińskiego (1870-1932) – podaje portal catholic.by.

W Boracinie 5 czerwca 1870 roku urodził się przyszły pierwszy biskup diecezji pińskiej. Choć spędził tu zaledwie pierwsze dziesięć lat swojego życia, odkąd w 1880 roku rodzina Łozińskich przeprowadziła się do majątku w pobliżu Mińska Mazowieckiego, Boracin pozostał w jego sercu na zawsze. Krzyż i tablica zostały umieszczone z inicjatywy proboszcza parafii korlickiej, o. Jerzego Sakowicza, paulina, przy wsparciu lokalnych władz. W uroczystości wzięli udział duchowni z okolicznych parafii, paulini a także siostry nazaretanki z Nowogródka. Obecni byli przedstawiciele samorządu.

Podczas uroczystości o. Jerzy Sakowicz wyraził wdzięczność za słowa Sługi Bożego „Panie, jeśli dasz mi wybór, wybiorę Twój krzyż…”. W swojej modlitwie zawierzył Bogu wszystkich, którzy będą modlić się przed wzniesionym krzyżem i przybywać do Boracina z pielgrzymkami, aby uczcić sługę Bożego Zygmunta Łozińskiego i prosić o jego wstawiennictwo.

W 1957 roku z inicjatywy diecezji pińskiej (z siedzibą wówczas w Drohiczynie) rozpoczął się jego proces beatyfikacyjny, który zakończył się na szczeblu diecezjalnym w 1962 roku, po czym akta procesu zostały przekazane Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych w Rzymie. W 1990 roku Stolica Apostolska wydała tzw. Positio, a następnie 10 grudnia 1992 roku odbyło się posiedzenie konsultorów teologicznych. 9 marca 1993 roku odbyła się sesja kardynałów i biskupów, po czym 2 kwietnia 1993 roku papież Jan Paweł II wydał dekret o heroiczności cnót. Odtąd biskupowi Zygmuntowi Łozińskiemu przysługuje tytuł Czcigodnego Sługi Bożego. Następnie, 26 września 1997 roku Kongregacja wydała dekret o ważności dochodzenia diecezjalnego dotyczącego cudu, wymaganego w procesie beatyfikacyjnym.

Sługa Boży i wielki duszpasterz na Kresach Wschodnich

Biskup Zygmunt Łoziński (1870-1932)

Ks. Zygmunt Łoziński urodził się 5 czerwca 1870 roku w Boracinie k. Nowogródka w rodzinie ziemiańskiej. Szkołę średnią – męskie gimnazjum klasyczne – rozpoczął w Warszawie, a ukończył w Petersburgu, gdzie w 1889 roku wstąpił do seminarium duchownego. Dzięki doskonałym wynikom w nauce w 1891 roku został przeniesiony na studia do Akademii Duchownej.

Po jej ukończeniu ze stopniem magistra teologii i święceniach kapłańskich został mianowany wykładowcą Pisma św. i homiletyki w seminarium duchownym oraz katechetą w jednym z gimnazjów petersburskich. Za patriotyczną postawę został przez władze carskie skazany na trzy lata odosobnienia w klasztorze w Aglonie na Łotwie, a po ułaskawieniu był kolejno wikariuszem parafialnym w Smoleńsku (1900), Tule (1901) i Rydze (1902-1904).

W 1904 roku został duszpasterzem w kościele filialnym pw. Znalezienia i Podwyższenia Krzyża św. na Kalwarii w Mińsku, a następnie od 21 kwietnia 1905 roku, proboszczem katedry w tym mieście. W 1906 roku powrócił na stanowisko wykładowcy Pisma św. i języka hebrajskiego w seminarium duchownym i Akademii Duchownej w Petersburgu.

W latach 1909-1911 towarzyszył bp. Janowi Cieplakowi podczas jego wizyt pasterskich w parafiach na terenie Rosji europejskiej, Syberii, Dalekiego Wschodu i południowej, azjatyckiej części imperium carskiego. Od sierpnia 1915 do 1916 roku objeżdżał jako duszpasterz i delegat bp. Cieplaka, administratora apostolskiego archidiecezji mohylewskiej, obozy jeńców wojennych w Rosji i na Syberii, wśród których była wielka liczba Polaków.

Sakra biskupia

Papież Benedykt XV doceniając gorliwość i osiągnięcia ks. Łozińskiego w dziedzinie duszpasterskiej i naukowej, wyniósł go do godności biskupiej. Został mianowany biskupem ordynariuszem mińskim i konsekrowany w 1918 roku w Warszawie, w archikatedrze warszawskiej. W sierpniu 1918 roku przybył do Mińska, gdzie otworzył niższe i wyższe seminarium duchowne. Gdy w grudniu 1918 roku do Mińska wkroczyli bolszewicy, zagrożony aresztowaniem i uwięzieniem, ukrywał się przez pięć miesięcy w przebraniu u zaprzyjaźnionych ziemian i chłopów w lasach koło Mińska, nic przestając pełnić posług kapłańskich i kierować diecezją. Bolszewicy za jego ujęcie wyznaczyli nagrodę w wysokości 100 tys. rubli.

Bp Łoziński publicznie potępił postawę delegacji polskiej podczas rokowań pokojowych w Rydze, w wyniku których tereny Mińszczyzny, zamieszkane przez znaczną tam katolicką ludność polską, pozostały na terenie sowieckim.

W sierpniu 1919 roku, po zajęciu Mińszczyzny przez wojska polskie, powrócił do miasta. Po kolejnym zajęciu tego miasta przez bolszewików w lipcu 1920 roku pozostał na stanowisku, pomimo nalegań przyjaciół na wyjazd, i w listach pasterskich odważnie piętnował narzucaną terrorem laicyzację i niszczenie dóbr kulturalnych. Po ogłoszeniu niezależnej Sowieckiej Republiki Białoruskiej został w sierpniu 1920 roku aresztowany pod zarzutem działalności kontrrewolucyjnej. Pomimo gróźb i szantażu odrzucił propozycję podpisania deklaracji, że uznaje władzę sowiecką, lecz po 10 dniach śledztwa został uwolniony pomimo oświadczenia, że do końca życia będzie zwalczał komunizm. Do uwolnienia przyczyniła się interwencja miejscowych katolików i jak się zdaje, polskich komunistów obawiających się skandalu.

Orzeł Biały od marszałka

Bp Łoziński został ponownie aresztowany we wrześniu 1920 roku i po kilkumiesięcznym więzieniu w Mińsku został przewieziony do więzienia na Butyrkach w Moskwie, gdzie został umieszczony na specjalnym oddziale więzienia Czeka i poddawany rewizjom. Dzięki staraniom rządu polskiego został po 11 miesiącach uwolniony i przez Łotwę powrócił w lipcu 1921 roku do Polski. Za odważną postawę w najcięższych warunkach odznaczony został Orderem Orła Białego i Krzyżem Walecznych.

W sierpniu 1922 roku bezskutecznie starał się  za pośrednictwem polskiego MSZ o zgodę władz sowieckich na wyjazd do tej części diecezji mińskiej, która pozostała na obszarze sowieckim. Bp Łoziński publicznie potępił postawę delegacji polskiej podczas rokowań pokojowych w Rydze, w wyniku których tereny Mińszczyzny, zamieszkane przez znaczną tam katolicką ludność polską, pozostały na terenie sowieckim. Gdy w latach 1924-1925 władze sowieckie podjęły działania mające na celu doprowadzenie do stworzenia narodowego Kościoła „katolickiego” na Białorusi, zerwania z Rzymem i podporządkowania go sobie za pomocą podporządkowanych im księży, wspierał ich w odrzuceniu machinacji bolszewickich.

2 grudnia 1925 roku został mianowany przez papieża Piusa XI pierwszym ordynariuszem nowopowstałej diecezji pińskiej, zaś do tego czasu mieszkał w Nowogródku, tego też roku sugerował papieżowi utworzenie w Mińsku administratury apostolskiej niezależnej od biskupa w Polsce, w celu osłabienia zarzutów władz sowieckich w stosunku do księży o utrzymywanie powiązań z Polską i złagodzenia prześladowań.

Był atakowany przez zwolenników Narodowej Demokracji za to, że jako polski patriota opowiadał się, zgodnie z tradycjami dawnej, wielonarodowej Rzeczypospolitej, za używaniem niekiedy także języka białoruskiego w kościołach na Kresach Wschodnich.

Założone uprzednio seminarium duchowne w Mińsku przeniósł do Nowogródka, a następnie do Pińska. Wykładał w nim Pismo św., matematykę i nauki humanistyczne. Był człowiekiem gruntownie wy­kształconym i znał 10 języków oprócz polskiego i białoruskiego (rosyjski, francuski, niemiecki, włoski, angiel­ski, łotewski, litewski, łaciński, grecki, hebrajski i asyryjski). Odznaczał się wielką ofiarnością dla ubogich, gorli­wością duszpasterską a przy tym żył bardzo skromnie.

Zmarł w opinii świętości w Wielką Sobotę 26 marca 1932 roku w Pińsku. Został pochowany w miejscowej katedrze, gdzie spoczywa dotychczas.

2 kwietnia 1993 roku papież Jan Paweł II wydał  dekret o heroiczności cnót. Odtąd przysługuje mu tytuł Czcigodnego Sługi Bożego. 26 września 1997 roku Kongregacja wydała dekret o ważności dochodzenia diecezjalnego dotyczącego cudu, wymaganego w procesie beatyfikacyjnym.

Znadniemna.pl/catholic.by/dzieje.pl/Fot.: catholic.by

W tym tygodniu, 21 listopada, we wsi Boracin w powiecie korelickim poświęcono krzyż i tablicę pamiątkową ku czci urodzonego tam sługi Bożego, biskupa Zygmunta Łozińskiego (1870-1932) – podaje portal catholic.by. W Boracinie 5 czerwca 1870 roku urodził się przyszły pierwszy biskup diecezji pińskiej. Choć spędził tu

22 listopada został aresztowany ks. Wiaczesław Pialinak posługujący w parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Brześciu. Według nieoficjalnych informacji zarzucono mu „ekstremizm”. To już drugi kapłan katolicki w ciągu tygodnia, którego dotknęły prześladowania ze strony białoruskiego reżimu. 17 listopada zatrzymano proboszcza z Wołożyna – ks. Henryka Okołotowicza.

Jak donosi portal Chrześcijańska Wizja, monitorujący prześladowania chrześcijan, do zatrzymania księdza doszło 22 listopada po porannym nabożeństwie w kościele Podwyższenia Krzyża Świętego w Brześciu, gdzie obecnie posługuje kapłan. Według parafian, podczas zatrzymania siły bezpieczeństwa zabrały księdzu telefon i laptopa.

Ksiądz Wiaczesław Pialinak ma 48 lat, w tym 21 lat kapłaństwa. Jest proboszczem diecezji witebskiej, ale obecnie posługuje w parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Brześciu w diecezji pińskiej. Kapłan był pierwszym osobistym sekretarzem nuncjusza apostolskiego na Białorusi abpa Claudio Gugerottiego (2011-2015), obecnie kardynała i prefekta watykańskiej Dykasterii do spraw Kościołów Wschodnich.

Przyczyny zatrzymania nie są znane, według nieoficjalnych źródeł księdzu zarzucono „ekstremizm”. Taki zarzut jest na Białorusi pojęciem pojemnym, oznacza wszelkie działania lub wypowiedzi publiczne czy w mediach społecznościowych, które są uważane za krytykę obecnego reżimu.

Na „liście ekstremistów” znajduje się obecnie 3520 nazwisk (stan na dzień 17 listopada 2023). Wykaz osób określanych jako ,,ekstremiści” zawiera zarówno nazwiska skazanych aktualnie odsiadujących wyroki, jak i tych, którzy już wyszli na wolność. Osoby umieszczone na „liście ekstremistów” są objęte różnymi ograniczeniami przez pięć lat po tym, jak ich rejestr karny wygaśnie. „Osoby takie nie mogą między innymi zajmować się działalnością pedagogiczną, pełnić funkcji publicznych ani odbywać służby wojskowej. Ponadto jeśli osoba znajdująca się na liście otrzyma pieniądze na konto, bank będzie zobowiązany do zgłoszenia tego faktu odpowiednim organom państwowym” – podaje Biełsat, który sam został uznany za „formację ekstremistyczną” w 2021 roku.

Ks. Wiaczesław Pialinak jest już drugim kapłanem katolickim zatrzymanym w ciągu ostatniego tygodnia. 17 listopada aresztowano ks. Henryka Okołotowicza z Wołożyna, któremu postawiono zarzut „zdrady stanu”, za który grozi kara od 7 do 15 lat więzienia.

Znadniemna.pl/Chrześcijańska Wizja

22 listopada został aresztowany ks. Wiaczesław Pialinak posługujący w parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Brześciu. Według nieoficjalnych informacji zarzucono mu „ekstremizm”. To już drugi kapłan katolicki w ciągu tygodnia, którego dotknęły prześladowania ze strony białoruskiego reżimu. 17 listopada zatrzymano proboszcza z Wołożyna – ks. Henryka

Rada Polskich Mediów w swojej pierwszej uchwale zaapelowała do marszałków Sejmu RP oraz Senatu RP o podjęcie wszelkich możliwych działań ws. uwolnienia Andrzeja Poczobuta oraz innych dziennikarek i dziennikarzy polskich mediów więzionych na Białorusi.

„Rada Polskich Mediów apeluje do marszałka Sejmu i marszałek Senatu o podjęcie działań na każdym możliwym polu, w tym w organizacjach międzynarodowych i na forum Unii Europejskiej, w celu uwolnienia Andrzeja Poczobuta i innych dziennikarek i dziennikarzy polskich mediów skazanych na kary więzienia na Białorusi” – czytamy w uchwale Rady, która skupia redaktorki i redaktorów naczelnych polskich mediów.

„Nie ma wolności bez wolnych mediów. Nie ma wolnej Białorusi bez dziennikarzy pracujących bez obawy o własne życie i zdrowie.

Rada Polskich Mediów wyraża podziw i szacunek dla wszystkich dziennikarzy pracujących na Białorusi w skrajnie trudnych warunkach opresyjnego państwa.” – dodano.

Andrzej Poczobut to dziennikarz i działacz polskiej mniejszości na Białorusi, aktywista zdelegalizowanego Związku Polaków na Białorusi (ZPB). Od marca 2021 roku przebywa w więzieniu. Został skazany na osiem lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze.

Rada Polskich Mediów jest organizacją skupiającą redaktorki i redaktorów naczelnych oraz zastępczynie i zastępców redaktorów naczelnych polskich mediów.

Zadaniem Rady jest budowanie solidarności zawodowej redakcji polskich mediów, wypracowywanie wspólnego stanowiska polskich redakcji w sprawach ważnych dla dziennikarstwa, tworzenie standardów zawodowych, wspieranie zmian legislacyjnych chroniących i wzmacniających wolność słowa oraz szeroko pojęte wspieranie demokracji, której wolne media są podstawą.

 Znadniemna.pl za Forsal.pl, na zdjęciu: Andrzej Poczobut podczas procesu w Sądzie Obwodowym Grodna, fot.: Belta.by

Rada Polskich Mediów w swojej pierwszej uchwale zaapelowała do marszałków Sejmu RP oraz Senatu RP o podjęcie wszelkich możliwych działań ws. uwolnienia Andrzeja Poczobuta oraz innych dziennikarek i dziennikarzy polskich mediów więzionych na Białorusi. „Rada Polskich Mediów apeluje do marszałka Sejmu i marszałek Senatu o podjęcie

Likwidacja nauczania w języku uznawanej za wrogą mniejszości narodowej to według panującego na Białorusi reżimu nie wystarczający środek zwalczania „piątej kolumny”. Z inicjatywy grodzieńskiego obwodowego departamentu Ministerstwa Sprawiedliwości już pojutrze w Sądzie Obwodowym Grodna zapadnie werdykt o likwidacji organizacji litewskiej mniejszości narodowej o nazwie Klub „Gervėčiai”.

Jest to organizacja, założona przez białoruskich Litwinów, mieszkających w Rymdziunach, w rejonie ostrowieckim na Grodzieńszczyźnie, w 1994 roku, czyli w roku przyjścia do władzy na Białorusi Aleksandra Łukaszenki. W swojej działalności Klub „Gervėčiai” niezmiennie demonstrował absolutną lojalność wobec panującego na Białorusi reżimu. Ale demonstrowane przez rymdziunskich Litwinów pozory tolerowania haseł antylitewskiej propagandy, lejącej się obok antypolskiej retoryki z białoruskich mediów państwowych, nie uśpiły „czujności” łukaszenkowskich „ideologów w mundurach”.

Postanowili zlikwidować potencjalnie wrogie skupisko przedstawicieli narodu, który, podobnie jak wcześniej Polacy, stawia zdecydowany opór fali nielegalnej migracji, napędzanej z terenu Białorusi w kierunku litewskiej granicy. Łukaszenkowscy prokuratorzy rozsądnie stwierdzili, że mieszkający w Rymdziunach Litwini mogą okazać się bardziej lojalni wobec swoich, mieszkających na Litwie rodaków, a nie spadkobierców NKWD, formacji której naród litewski, podobnie jak polski, „nigdy nie daruje masowych deportacji na Sybir i mordowania swoich najlepszych przedstawicieli. A skoro tak – postanowili zlikwidować Klub „Gervėčiai”, jednoczący 394 potencjalnych zdrajców ideałów, które wyznają prawdziwi zwolennicy Łukaszenki! Prawie czterysta osób (regularny batalion strzelecki – red.) „dowodzony” przez przewodniczącego Augulisa Alfonsasa Stasio, który może być lojalny wobec krajanów po drugiej stronie granicy należących do NATO i UE!

Łukaszenkowskie Ministerstwo Sprawiedliwości, aż takie naiwne przecież nie jest! Dlatego w czwartek, 23 listopada, w Sądzie Obwodowym w Grodnie zapadnie jedynie możliwy w tej sytuacji werdykt. I na nic się zdadzą zapewnienia pana Augulisa Alfonsasa, że kierowany przez niego Klub „Gervėčiai” pragnął jedynie budować zaufanie i współpracę między mieszkańcami Litwy i Białorusi, dbając przy okazji o litewskie dziedzictwo kulturowe na litewsko-białoruskim pograniczu. Każdy białoruski przedszkolak przecież wie, że nikt nie potrafi lepiej zadbać o kulturowe dziedzictwo, niż etatowi „kulturoznawcy” w mundurach KGB!

W Rymdziunach do niedawna istniała szkoła z nauczaniem w języku litewskim. Placówka powstała dzięki wsparciu finansowemu Republiki Litewskiej w 1996 roku. W 2022 roku szkołę wzorowo zreformowali w interesach miejscowej wspólnoty litewskiej mundurowi specjaliści od edukacji i szkoła w Rymdziunach nareszcie zaczęła uczyć w języku, którego sowiecki poeta Majakowski „nauczyłby się tylko dlatego, że w nim rozmawiał Lenin”! Czyż nie o takim rozwiązaniu kwestii oświatowej marzyli dla swoich pociech blisko tysiąc przedstawicieli litewskiej mniejszości narodowej zamieszkujących wedle oficjalnych danych rejon ostrowiecki?

Likwidacja Klubu „Gervėčiai” w Rymdziunach jest kontynuacją niszczenia litewskich inicjatyw w miejscowościach zwarcie zamieszkiwanych przez litewską mniejszość narodową. W kwietniu tego roku władze zlikwidowały zarejestrowane we wsi Pielesa, w rejonie werenowskim litewskie Stowarzyszenie Społeczne „Gimtinė”. Wcześniej w Pielesie, podobnie jak w Rymdziunach, zrusyfikowana została szkoła średnia z litewskim językiem nauczania, którą władze Republiki Litewskiej ufundowały dla mieszkających na Białorusi Litwinów.

Znadniemna.pl na podstawie Hrodna.life, Na zdjęciu: przedstawicielki litewskiej mniejszości narodowej w rejonie ostrowieckim w narodowych strojach, fot.: Ostrovets.by 

Likwidacja nauczania w języku uznawanej za wrogą mniejszości narodowej to według panującego na Białorusi reżimu nie wystarczający środek zwalczania „piątej kolumny”. Z inicjatywy grodzieńskiego obwodowego departamentu Ministerstwa Sprawiedliwości już pojutrze w Sądzie Obwodowym Grodna zapadnie werdykt o likwidacji organizacji litewskiej mniejszości narodowej o nazwie Klub

O incydencie, do którego doszło 17 listopada w parafii św. Józefa w Wolożynie w obwodzie mińskim, informuje białoruska inicjatywa opozycyjna „Chrześcijańska Wizja”.

Chodzi o proboszcza wspomnianej parafii księdza Henryka Okołotowicza. Zatrzymano go w ramach postępowania karnego, wszczętego i prowadzonego z artykułu 356 część 1 Kodeksu Karnego Republiki Białorusi  – „Zdrada państwa”. Sankcja za popełnienie przewidzianej w artykule zbrodni przewiduje karę od siedmiu do piętnastu lat pozbawienia wolności.

Zatrzymany w ramach sprawy o „zdradę państwa” duchowny ma 64 lata, jest po zawale serca, a niedawno  przeszedł też operację na żołądku z powodu choroby nowotworowej.  Ksiądz Okołotowicz potrzebuje stałej opieki medycznej i musi regularnie przyjmować odpowiednie do jego sytuacji zdrowotnej leki.

„Chrześcijańska Wizja” przypomina, że w 2013 roku z  artykułu o „zdradzie państwa” był oskarżany inny katolicki ksiądz Władysław Łazar, pełniący wówczas posługę duszpasterską w Marinej Horce pod Mińskiem. Kapłan spędził wtedy w areszcie śledczym KGB ponad pół roku. Po wypuszczeniu z aresztu wszczęta przeciwko księdzu sprawa nie miała dalszego ciągu. Dla niego samego zaś całe zamieszanie wokół jego osoby zakończyło się zmianą parafii,. Obecnie sprawuje on posługę w innej miejscowości obwodu mińskiego – Wilejce.

Zatrzymany przez białoruskie KGB ksiądz Henryk Okołotowicz urodził się w Nowej Myszy pod Baranowiczami w 1960 roku. Od dziewiątego roku życia służył jako ministrant w kościele w Baranowiczach. W czasach sowieckiego ateizmu odczuł w sobie powołanie do służby kapłańskiej. Jako młody człowiek podjął naukę w podziemnym seminarium w Niedźwiedzicy koło Lachowicz. Odbył zasadniczą służbę wojskową w Sowieckiej Armii, zdobył wykształcenie jako kolejarz, ale wciąż bezskutecznie starał się o uzyskanie od władz prawa do podjęcia oficjalnej nauki w seminarium duchownym. W 1984 roku w tajemnicy został wyświęcony przez metropolitę kowieńskiego, arcybiskupa Vincentasa Sladkevičiusa.

Ksiądz Henryk sprawował posługę kapłańską w Brasławiu, Rakowie, Nieświeżu, Bobrujsku. Był pierwszym białoruskim kapłanem, który odwiedził Katyń i odprawił tam mszę za poległych polskich oficerów. Miało to miejsce w 1984 roku, tuż po otrzymaniu przez ks. Henryka święceń kapłańskich. Duchowny został zatrzymany wówczas przez sowieckich funkcjonariuszy i ukarany grzywną.

Ogólnie, w czasach sowieckich, Henryk Okołotowicz był karany przez władze około 30 razy. Jego młodszy brat, Leonard, również został księdzem.

Znadniemna.pl na podstawie Belarus2020.churchby.info, na zdjęciu: Ks. Henryk Okołotowicz, fot.: @christianvision

O incydencie, do którego doszło 17 listopada w parafii św. Józefa w Wolożynie w obwodzie mińskim, informuje białoruska inicjatywa opozycyjna „Chrześcijańska Wizja”. Chodzi o proboszcza wspomnianej parafii księdza Henryka Okołotowicza. Zatrzymano go w ramach postępowania karnego, wszczętego i prowadzonego z artykułu 356 część 1 Kodeksu Karnego

16 listopada w Kościele katolickim przypada wspomnienie Matki Boskiej Ostrobramskiej.

Panno święta, co Jasnej bronisz Częstochowy I w Ostrej świecisz Bramie! Ty, co gród zamkowy Nowogródzki ochraniasz z jego wiernym ludem! Jak mnie dziecko do zdrowia powróciłaś cudem…

(Adam Mickiewicz)

Któż z nas nie zna słów z Inwokacji do „Pana Tadeusza”! Któż z nas nie zna historii o cudownym uzdrowieniu Adama Mickiewicza przez Maryję! 16 listopada przypada święto Najświętszej Maryi Panny Ostrobramskiej, zwanej prosto, od serca – Matką Miłosierdzia.

Dlaczego „Ostra” brama?

Historycy specjalizujący się w średniowiecznych zwyczajach wspominają o umieszczaniu we wnękach wież bramnych, nad bramą, świętych obrazów. Wilno miało pięć (później dziewięć) bram miejskich. Wśród nich była Brama Miednicka (od drogi prowadzącej do Miednik), nazywana Ostrą, od nazwy południowego przedmieścia „Ostry Koniec”. Stąd przyjęło się, że cudami słynący obraz Maryi jest z Ostrej Bramy, a nie z Bramy Miednickiej.

Na bramie pierwotnie znajdował się napis w języku polskim: „Matko Miłosierdzia, pod Twoją obronę uciekamy się”, jednak w 1867 roku, z polecenia Rosjan, zamieniono go na napis w języku łacińskim. Po odzyskaniu Wilna przez Polskę pierwotny napis przywrócono, jednak po 1946 roku ponownie go usunięto, zastępując łacińskim.

Miłosierdzie w Ostrej Bramie

Ostra Brama wiąże się w istotny sposób z kultem Miłosierdzia Bożego nie tylko dzięki wizerunkowi Matki Miłosierdzia. Znany obraz Jezusa Miłosiernego został namalowany w Wilnie przez Eugeniusza Kazimirowskiego i wystawiony publicznie właśnie w Ostrej Bramie w dniach 26-28 kwietnia 1935 roku. To tutaj św. Faustyna miała wizję triumfu Miłosierdzia Bożego.

Nie znamy twórcy obrazu Panny Świętej. Matka Miłosierdzia pochyla głowę w prawo, Jej smukłą szyję zdobi szal. Twarz Maryi jest poważna, półprzymknięte oczy dodają Jej powagi, ręce trzyma skrzyżowane na piersiach. Nieodłącznie przedstawiana jest z półksiężycem – w dolnej części obrazu. Srebrzysty półksiężyc z wygrawerowanym napisem: „Dzięki Tobie składam, Matko Boska, za wysłuchanie próśb moich i proszę Cię, Matko Miłosierdzia, zachowaj mnie w łasce” jest wotum z 1849 roku. Wota rozmaitych kształtów pokrywają ściany całej niewielkiej kaplicy.

Nie każdy wie, że jest to jeden z nielicznych obrazów Matki Bożej z dwiema koronami (nałożonymi jedna na drugą). Korony są ze złoconego srebra: jedna barokowa dla Królowej Niebios, druga rokokowa dla Królowej Polski.

Do kaplicy prowadzą schody, które pielgrzymi często pokonują na kolanach. Marszałek Polski Józef Piłsudski był wielkim czcicielem Pani z Ostrej Bramy, wizerunek Maryi Ostrobramskiej miał nad swoim łóżkiem. Po zajęciu Wilna marszałek na kolanach przeszedł długie schody wiodące do cudownej kaplicy. Papież Pius XI był świadkiem, jak Piłsudski modlił się żarliwie przed cudownym Obrazem i dał do poświęcenia dwa obrazki przedstawiające Matkę Miłosierdzia, aby je zawiesić nad łóżkami jego córek. Kiedy marszałek umarł, do trumny włożono mu sygnet z wizerunkiem Matki Bożej Ostrobramskiej.

Cuda

Co roku w listopadzie w Ostrej Bramie wierni i pielgrzymi odmawiają tzw. Godzinki Ostrobramskie ku czci Najświętszej Maryi Panny. Ich treścią są m.in. cuda i łaski, jakich Matka Miłosierdzia nie szczędziła w ciągu wieków swoim czcicielom.

W 1715 roku pożar strawił drewnianą kaplicę. Cudowny obraz wyniósł z pożaru młody zakonnik. Było to cudowne zdarzenie, gdyż zwykle obraz niosło czterech mężczyzn.
13 marca 1744 roku Józef Porzecki, czerpiąc wodę ze studni, nagle przechylił się i wpadł do niej, ale wpadając, zawołał: „Najświętsza Panno Ostrobramska, ratuj!”. Został cudem „zatrzymany” w połowie studni i wyszedł z niej bez niczyjej pomocy.

Kamienie mówić będą

Warto wspomnieć, że Stanisław Moniuszko darzył osobistym kultem Matuchnę Wileńską i napisał aż cztery „litanie Ostrobramskie”. Kompozytor przyjechał do Wilna dzięki damie swego serca Aleksandrze Mullerównie. Ślub z ukochaną i wymiana obrączek miały miejsce przed cudownym obrazem Matki Bożej.

W Polsce około 30 parafii ma za patronkę Matkę Bożą Ostrobramską. W Augustowie przy przystani jest ciekawy pomnik ze śrubą okrętu. Tkwi w nim kamień, który został tak wydrążony przez wodę, że przypomina wizerunek Matki Bożej Ostrobramskiej.

Uzdrowienia Maryjne

Trudno sobie dziś wyobrazić literaturę polską bez Adama Mickiewicza. Matka z Ostrej Bramy nie uzdrowiła go jednak z grypy czy innej choroby wieku dziecięcego, jak się powszechnie sądzi. Wynajęta niania, trzymając chłopca na ręku, wychyliła się z okna wysokiego budynku, a ten wypadł jej z rąk na bruk. Wskutek upadku z wysoka chłopczyk stracił przytomność i mimo zabiegów lekarza nie odzyskiwał świadomości. Wszyscy stracili nadzieję na powrót do zdrowia malca, jednak zrozpaczona matka ofiarowała życie syna Najświętszej Maryi Pannie. Wówczas nastąpił cud: Adaś nie tylko odzyskał przytomność, ale również zdrowie.

Również sługa Boży Jan Paweł II przypisywał Maryi uratowanie z zamachu 13 maja 1981 roku. Papież powiedział 13 maja 1994 roku:

„Kiedy mogłem kontemplować oblicze Matki Bożej w sanktuarium w Ostrej Bramie w Wilnie, skierowałem do Niej słowa wielkiego polskiego poety Adama Mickiewicza: «Panno święta…». Powiedziałem to na koniec modlitwy różańcowej odmówionej w sanktuarium ostrobramskim. I głos mi się załamał…”. 

Kult Matki Bożej Ostrobramskiej jest ciągle żywy. Kaplica Ostrobramska była czynna nawet w czasach sowieckich, gdy wiele kościołów zamykano.

Modlitwa do Matki Boskiej Ostrobramskiej

O Pani moja, Święta Maryjo! Twojej łasce, osobliwej straży i miłosierdziu Twojemu dzisiaj i każdego dnia, i w godzinę śmierci mojej duszę i ciało moje polecam; wszystkie nadzieje i pociechy moje, wszystkie uciski i dolegliwości, życie i koniec życia mojego Tobie poruczam, aby przez zasługi Twoje wszystkie uczynki moje były sprawowane i rządzone według Twojej i Syna Twego woli. Amen.

Znadniemna.pl/niedziela.pl/ekai.pl

16 listopada w Kościele katolickim przypada wspomnienie Matki Boskiej Ostrobramskiej. Panno święta, co Jasnej bronisz Częstochowy I w Ostrej świecisz Bramie! Ty, co gród zamkowy Nowogródzki ochraniasz z jego wiernym ludem! Jak mnie dziecko do zdrowia powróciłaś cudem

Skip to content