HomeStandard Blog Whole Post (Page 254)

125 lat temu, 18 lutego 1895 r., urodził się Aleksander Krzyżanowski ps. „Wilk”, oficer Wojska Polskiego i Armii Krajowej. Jako komendant Okręgu Wileńskiego AK dowodził operacją „Ostra Brama” mającą na celu wyzwolenie okupowanego przez Niemców Wilna. Więziony przez Sowietów i polskich komunistów.

Aleksander Krzyżanowski, ok. 1939 r. w stopniu majora. Fot.: Wikipedia Commons

Aleksander Krzyżanowski urodził się w Briańsku w Rosji. Był trzecim dzieckiem Jakuba i Zofii Wilamowskiej-Knobelsdorf. Jego dziadek ze strony ojca walczył w Powstaniu Styczniowym. Po odbyciu kary zesłania pozostał w głębi Rosji. Ojciec przyszłego oficera Armii Krajowej został wcielony do armii rosyjskiej. Walczył w kampanii bałkańskiej podczas jednej z wojen rosyjsko-tureckich. Po odbyciu pięcioletniej służby wojskowej znalazł zatrudnienie na kolei. Wówczas jedenastoletni Aleksander przeniósł się wraz z rodziną do Homla, gdzie uczył się w tamtejszym gimnazjum. Atmosfera szkoły i presja rusyfikacyjna sprawiły, że znienawidził naukę, ale zainteresował się polską literaturą; według jego wspomnień szczególny wpływ na jego poglądy miał „Potop” Sienkiewicza. Podczas wakacji zetknął się z działaczami nielegalnej PPS.

W 1916 r. rozpoczął studia na Wydziale Elektromechanicznym Instytutu Technologicznego w Piotrogrodzie. W następnym roku odbył przyspieszony kurs w elitarnej Konstantynowskiej Szkole Artylerii. Został wcielony do 18. Syberyjskiego Dywizjonu Artylerii Polowej. W stopniu chorążego walczył na północnym odcinku frontu. Za bohaterstwo w trakcie walk pod Rygą został odznaczony Orderem św. Stanisława III stopnia. Jesienią 1917 r. wstąpił do utworzonego kilka miesięcy wcześniej I Korpusu Polskiego dowodzonego przez gen. Józefa Dowbora Muśnickiego. Do tej samej formacji wszedł jego młodszy brat. Szybko otrzymał awans oficerski. Od początku 1918 r. I Korpus stale walczył z bolszewikami.

Po rozwiązaniu I Korpusu w maju 1918 r. Krzyżanowski wraz z bratem osiadł w Warszawie. Podjęli studia na odrodzonym uniwersytecie. Tu spotkał również trzeciego z braci, niedawno wypuszczonego z niemieckiej niewoli. Wszyscy wstąpili do budowanego Wojska Polskiego i uczestniczyli w rozbrajaniu żołnierzy niemieckich w listopadzie 1918 r. Następnie Krzyżanowski został skierowany na kurs oficerski w Dęblinie.

Wiosną 1919 r. rozpoczął swój szlak bojowy w wojnie z bolszewikami. Za zniszczenie samochodu pancernego pod Lidą został odznaczony Krzyżem Walecznych i awansowany do stopnia porucznika. Był jednym z pierwszych polskich żołnierzy wkraczających do wyzwalanego z rąk bolszewików Mińska. W lutym następnego roku złożył podanie o przyjęcie w poczet korpusu oficerów zawodowych. „Oficer bardzo dobry, sumienny i pracowity. Jako oficer zawodowy w Wojsku Polskim może być chlubą takowego i przynosić wielką korzyść” – czytamy w opinii jego przełożonego. Po wojnie został przeniesiony do 21. Dywizjonu Artylerii Ciężkiej w Niepołomicach, gdzie szybko objął stanowisko dowódcy jednej z baterii. Od 1924 r. służył w Rembertowie, m.in. współpracując z Zakładami Amunicyjnymi „Pocisk”. W tym samym czasie otrzymaławans do stopnia kapitana.

Podczas przewrotu majowego Krzyżanowski poparł władze państwowe z prezydentem Stanisławem Wojciechowskim na czele. Po tych doświadczeniach rozważał porzucenie służby wojskowej, a nawet wyjazd z kraju. O rezygnacji z tych planów zdecydowały względy osobiste. Kpt. Krzyżanowski poznawał wówczas swoją przyszłą żonę Janinę, studentkę medycyny. W 1929 r. urodziła się ich jedyna córka Olga. W tym samym roku rozpoczął służbę jak dowódca szkoły podoficerskiej w Bydgoszczy. Pięć lat później, jako major, otrzymał dowodzenie jednego z dywizjonów 20. Pułku Artylerii Lekkiej w Prużanie na Polesiu. Przez niemal rok Krzyżanowski próbował „cywilizować” miejscowych oficerów i podoficerów, których standardy zachowań odbiegały od tych znanych z Bydgoszczy czy Rembertowa. Wreszcie w 1935 r. został przeniesiony do nieco mniej prowincjonalnego Tarnopola.

Rok 1938 to załamanie kariery i życia osobistego majora. Rozpadło się jego małżeństwo. Krzyżanowski popadł również w konflikt z dowódcą dywizji. Pod koniec roku trafił do szpitala psychiatrycznego z objawami, które dziś określilibyśmy jako depresję. Po długim leczeniu i pobycie w sanatorium powrócił do dowodzenia dywizjonem artylerii w Skierniewicach. Tam zastał go wybuch wojny.

W trakcie kampanii polskiej Krzyżanowski walczył w składzie 26. Dywizji Piechoty Armii „Poznań”, która następnie została przydzielona do Armii „Pomorze”. Po bitwie nad Bzurą i walkach w okolicach Łowicza, nie mogąc przebić się do oblężonej Warszawy, z garstką żołnierzy dotarł w Góry Świętokrzyskie. Stworzył oddział partyzancki, który operował do połowy października. Później dotarł do okupowanej Warszawy, gdzie mieszkała jego żona, z którą pozostawał w separacji. „Siedział na schodach naszego domu, czekał na nas. Był majorem, zawsze wyprostowany, w nienagannym mundurze. A tu jakiś stary płaszcz, zarośnięty, w jakimś okropnym kapeluszu i niedopasowanym cywilnym ubraniu. To był dla mnie szok. Naoczny dowód, że świat się zawalił” – wspominała po latach jego córka Olga Krzyżanowska, posłanka na Sejm RP w latach 1989–2001 i senator.

Niemal natychmiast Krzyżanowski zaangażował się w tworzenie Służby Zwycięstwu Polski. Mieszkanie jego żony było jednym z ważnych miejsc kontaktów oficerów ukrywających się w Warszawie. Prowadzony przez nią gabinet dentystyczny dawał wygodną zasłonę dla działań konspiracyjnych. W grudniu wraz z innymi działaczami podziemia wyruszył w podróż na Wileńszczyznę w celu zorganizowania i podporządkowania miejscowej konspiracji warszawskiemu dowództwu SZP.

Od 1940 r. Krzyżanowski pełnił w Wilnie funkcję kwatermistrza, a następnie szefa sztabu Związku Walki Zbrojnej. Od jesieni tego roku sytuacja miejscowych struktur konspiracyjnych uległa szybkiemu pogorszeniu. Stosunkową swobodę działań pod okupacją litewską zastąpił sowiecki terror. Wiosną 1941 r. uniknął fali aresztowań NKWD dzięki temu, że opuścił Wilno i schronił się w Karaciszkach. W tym samym czasie został awansowany na podpułkownika, ale z powodu niemal całkowitego paraliżu miejscowej łączności miał ogromne problemy z dowodzeniem. „Aresztowania na terenie Okręgu spowodowały bardzo duże straty w sztabach i szeregach organizacji […].

Ogółem zabrano ponad 100 osób. Według przeświadczenia bolszewików i Litwinów zlikwidowana została rzekomo cała sieć organizacyjna. Pozostały na stanowisku szefa sztabu Okręgu ob. Smętek [Krzyżanowski – przyp. red.] podtrzymał świadomie to mniemanie, aby zabezpieczyć się przed rozszerzeniem wsypy. Mimo niezmiernie trudnych warunków i braku funduszów ob. Smętek prowadził robotę bez przerwy” – informował w meldunku do Londynu gen. Stefan Rowecki „Grot”.

W maju 1941 objął stanowisko komendanta Okręgu Wileńskiego ZWZ-AK, które sprawował do lipca 1944 r. W tym czasie w nowych warunkach okupacji niemieckiej pracował na rzecz rozbudowy siatki konspiracyjnej, rozwijał działalność sabotażowo-dywersyjną. Był jednym z założycieli Biura Informacji i Propagandy w Wilnie. Ten obszar aktywności konspiracyjnej był rozwijany bardzo słabo pod okupacją sowiecką. Z inicjatywy wileńskich struktur ZWZ wydano m.in. ulotkę „Etyka walczącego Polaka”, w której w 26 punktach nakreślono listę nakazów i zakazów zachowań wobec okupanta. „POLAK stałym, codziennym i ofiarnym wysiłkiem przygotowuje siebie i otoczenie do bezpośredniej walki z okupantem o Polskę Niepodległą” – czytamy w punkcie pierwszym.

W wielu dokumentach mieszkańcom Wileńszczyzny uświadamiano wyjątkowość sytuacji, w jakiej się znajdowali. Określano ją jako „okupację niemiecko-litewską”. Od połowy 1943 r. trzecim wrogiem Polskiego Państwa Podziemnego była partyzantka sowiecka. W tamtym momencie władze sowieckie wydały rozkaz zwalczania wszystkich niepodporządkowanych im struktur konspiracyjnych. W kolejnych miesiącach mnożyły się starcia polsko-sowieckie. 14 grudnia 1943 r. „Wilk” i Zygmunt Szendzielarz „Łupaszka” rozpoczęli negocjacje dotyczące zawarcia polsko-sowieckiego zawieszenia broni i rozpoczęcia wspólnej walki z okupantem. W ciągu kilku tygodni okazało się, że sowieckie propozycje są grą na czas mającą na celu osłabienie rosnącej w siłę 5. Wileńskiej Brygady AK. Porozumienie proponowali również Niemcy, zainteresowani zapewnieniem bezpieczeństwa zaplecza frontu i szlaków komunikacyjnych. W zamian niemieckie dowództwo proponowało dostawy broni do walki z sowiecką partyzantką. Krzyżanowski zgodził się na spotkanie, w trakcie którego przedstawił warunki zawarcia zawieszenia broni: uznanie niepodległości Polski w granicach z 1939 r., pokrycie wszystkich strat wojennych, zwolnienie wszystkich jeńców i więźniów obozów pracy oraz przekazanie broni pancernej i artylerii dla 30 tys. partyzantów. Propagandowy charakter tych żądań pokazuje, że „Wilk” i wszyscy pozostali dowódcy AK zdawali sobie sprawę, iż rzeczywistym celem Niemców jest uczynienie z wileńskich brygad Armii Krajowej własnych formacji pomocniczych na wzór litewskich brygad kolaboracyjnych.

W czerwcu 1944 r. Krzyżanowski nadzorował przygotowania podległych sobie oddziałów do wileńskiej części akcji „Burza”. Podczas jednej z narad z dowódcami podkreślił: „Mamy rozkaz przyjąć Rosjan jako sprzymierzeńców naszych sprzymierzeńców i z nimi współpracować niezależnie od nurtujących nas wątpliwości”. Na rozkaz „Wilka” ppor. Lech Beynar (Paweł Jasienica) przygotował odezwę do ludności cywilnej, w której wzywał do wsparcia „ostatecznej rozgrywki” o przyszłość tych ziem. W pierwszych dniach lipca Krzyżanowski próbował także pozytywnie uregulować stosunki z oddziałami sowieckimi. Zdając sobie sprawę z wagi tego zadania, 12 lipca poprosił Komendę Główną AK o przysłanie złożonej z brytyjskich i amerykańskich oficerów komisji rozjemczej.

Od 7 do 13 lipca 1944 r. w ramach operacji „Ostra Brama” (będącej strategiczną częścią akcji „Burza”) oddziały Wileńskiego i Nowogródzkiego Okręgu AK dowodzone przez Krzyżanowskiego atakowały bronione przez 17-tysięczny garnizon niemiecki oraz zamienione w tzw. strefę ufortyfikowaną Wilno. Miasto szturmowały też wojska sowieckie. Następnego dnia po zdobyciu Wilna – 14 lipca 1944 r. – „Wilk” został zaproszony na rozmowy z dowództwem 3. Frontu Białoruskiego, które wyraziło chęć współpracy z Armią Krajową. 17 lipca sowieckie dowództwo zaproponowało rozmowę dotyczącą zawarcia ostatecznego porozumienia o współpracy. Krzyżanowski początkowo chciał udać się na spotkanie w obstawie oddziału kawalerii. W końcu uległ namowom. Został podstępnie aresztowany przez Sowietów wraz z kilkoma innymi oficerami.

Po aresztowaniu Krzyżanowski był więziony w Wilnie i Moskwie. 28 września naczelny wódz gen. Kazimierz Sosnkowski awansował ppłk. Krzyżanowskiego do stopnia pułkownika. Nominacja nie została ogłoszona w dzienniku personalnym WP. Sowieci oraz ich polscy klienci ze Związku Patriotów Polskich namawiali „Wilka” do wydania odezwy do oddziałów AK na Wileńszczyźnie oraz „podporządkowania się” marionetkowym władzom Polski. W lutym 1945 r., w obliczu ustaleń konferencji jałtańskiej, „Wilk” podjął negocjacje, mając nadzieję na wytargowanie gwarancji bezpieczeństwa dla żołnierzy Armii Krajowej. Ostatecznie jego działania zakończyły się fiaskiem.

W październiku 1946 r. Krzyżanowski został przewieziony do obozu w Diagilewie koło Riazania. Przebywało tam ok. 3 tys. jeńców, głównie żołnierzy AK. Około 1/3 stanowili oficerowie. W obozie panował wzorcowy wojskowy porządek, włącznie z podziałem na oddziały. Krzyżanowski był obdarzany największym autorytetem. W marcu 1947 r. wraz z kilkoma oficerami rozpoczął przygotowania do ucieczki. Początkowe plany pokrzyżowało przeniesienie oficerów do Griazowca. Tam przebywało wielu oficerów Wehrmachtu i SS.

11 sierpnia 1947 r. uciekł z Griazowca i pociągiem dojechał do Wilna. Podczas wizyty w polskim konsulacie ujawnił swoje prawdziwe nazwisko, co zadecydowało o jego ponownym aresztowaniu, a następnie osadzeniu w więzieniu na moskiewskich Butyrkach. Po przesłuchaniu uzyskał zgodę na powrót do Polski. 4 listopada znalazł się w kraju.

Po przyjeździe, zgodnie z obowiązującymi przepisami, zgłosił się w Departamencie Personalnym MON. Oficjalnie zadeklarował pełną lojalność wobec nowych władz. Stan jego zdrowia został oceniony jako bardzo słaby, ale jednocześnie uznano, że Krzyżanowski jest niezwykle odporny psychicznie. Zamieszkał w domu swojej siostry w Milanówku. Niemożliwe jednak okazało się odbudowanie więzi z niewidzianą od 1939 r. żoną. Utrzymywał kontakty z córką.

Mimo wielu prób podejmowanych przez przedstawicieli podziemia odmawiał zaangażowania w walkę zbrojną. Uważał, że jest skazana na niepowodzenie. Odmówił również władzom komunistycznym, które proponowały mu wysokie funkcje w administracji państwowej, m.in. urząd wojewody szczecińskiego. Były podkomendny zaproponował mu pracę na stanowisku dyrektora oddziału Zjednoczenia Roszarń Lnu i Konopi w Pakości koło Mogilna. Pod koniec czerwca zaprosił do siebie córkę, studentkę pierwszego roku Akademii Medycznej w Gdańsku. Przyjechała do Pakości 5 lipca. Dwa dni wcześniej jej ojciec został aresztowany przez UB, a następnie osadzony w więzieniu mokotowskim.

W czasie kolejnych przesłuchań zarzucano mu utrzymywanie kontaktów z organizacjami podziemia antykomunistycznego. Był także wypytywany o okres dowodzenia strukturami AK na Wileńszczyźnie. Oskarżano go o kolaborację z Niemcami. Śledztwo przeciw „Wilkowi” miało więc charakter propagandowy. Jego celem było przedstawienie Armii Krajowej jako formacji kolaboracyjnej. Swoistą odpowiedzią na te zarzuty jest fragment grypsu dostarczonego byłej żonie oraz córce: „Byłem li tylko żołnierzem, który walczył pod orłem z koroną, i to jest uważane za zbrodnię”. W kolejnym grypsie z listopada 1949 r. wyrażał żal, że jako oskarżony nie pozostawi córce „dobrego imienia”. „Okazuje się, że mój cały i szczery żołnierski wysiłek był li tylko zbrodnią. Po powrocie do kraju chciałem tylko odpocząć i odżegnałem się od wszelkiego rodzaju zaszczytów, odchodząc jak najdalej od polityki. Ale nie uratowało mnie to od mego dzisiejszego losu”. Przestrzegał ją przed angażowaniem się w politykę i zalecał poświęcenie zawodowi lekarza. Wbrew jego radom w 1980 r. Olga Krzyżanowska wstąpiła do „Solidarności”, zasiadała w Krajowej Komisji Koordynacyjnej Służby Zdrowia. W 1989 r. w czasie wyboru wicemarszałków sejmu kontraktowego posłowie Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego przypominali jej korzenie rodzinne.

W 1948 r. UB zwerbował żonę „Wilka”. Planowano wykorzystać jej znajomości do rozpracowania środowiska wileńskiej Armii Krajowej. Nie spełniła tych nadziei i uchylała się od przekazywania istotnych informacji.

W trakcie przygotowań do procesu pokazowego stan zdrowia „Wilka” gwałtownie się pogarszał. Pod koniec 1950 r. w sali zabiegowej więzienia mokotowskiego widział go podkomendny „Łupaszki” wachmistrz Wacław Beynar „Orszak”. Początkowo nie poznał wyniszczonego dowódcy. Po wysłuchaniu raportu o losach innych żołnierzy z Wileńszczyzny powiedział: „Synu, widzisz, jak nas mordują niewinnych, którzy oddaliśmy krew dla obrony naszej Ojczyzny. Być może przeżyjesz, więc pamiętajcie o nas, bo ja już dogorywam, a Ciebie niech Bóg ma w swojej opiece”. „Orszak” został skazany na śmierć. Wyrok zamieniono na karę dożywocia, a następnie piętnaście lat więzienia. Wolność odzyskał w 1956. Zmarł w 1997 r.

Aleksander Krzyżanowski „Wilk” zmarł na gruźlicę w szpitalu więziennym 29 września 1951 r. 31 października sąd na czele ze zbrodniarzem komunistycznym mjr. Mieczysławem Widajem umorzył śledztwo z powodu śmierci oskarżonego. Jego ciało zostało w tajemnicy zakopane między cmentarzem komunalnym a wojskowym na warszawskich Powązkach. W 1957 r. miejsce porzucenia zwłok wskazał jeden z pracujących na cmentarzu grabarzy. Szczątki „Wilka” zostały ekshumowane. Pogrzeb 27 kwietnia 1957 r. zamienił się w manifestację środowisk wileńskiej AK. Uroczystości były dokładnie obserwowane przez bezpiekę, mimo że jednym z głównych organizatorów było Stowarzyszenie „Pax” wpływowego Bolesława Piaseckiego. Na nagrobku napisano, że Krzyżanowski „zginął śmiercią tragiczną w więzieniu mokotowskim”. W 1975 r. zniszczony metalowy krzyż został zamieniony na nagrobek z piaskowca, ale nie ma na nim informacji o okolicznościach śmierci.

W 1994 r. „Wilk” został awansowany do stopnia generała brygady. 17 maja 2012 r. postanowieniem prezydenta RP został pośmiertnie odznaczony Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski.

Znadniemna.pl za Michał Szukała/PAP

125 lat temu, 18 lutego 1895 r., urodził się Aleksander Krzyżanowski ps. "Wilk", oficer Wojska Polskiego i Armii Krajowej. Jako komendant Okręgu Wileńskiego AK dowodził operacją „Ostra Brama” mającą na celu wyzwolenie okupowanego przez Niemców Wilna. Więziony przez Sowietów i polskich komunistów. [caption id="attachment_44561" align="alignnone" width="480"]

Dyplomaci z Ambasady RP w Mińsku odwiedzili stoiska polskich uczelni na Targach Edukacja i Kariera w Mińsku oraz udzielili uczelniom informacji w zakresie wsparcia wizowego i konsularnego oraz zasad współpracy z partnerami białoruskimi.

Polskie stoisko na Targach Edukacja i Kariera w Mińsku, fot.: vk.com/eduexpominsk

Polskie uczelnie promowały się podczas odbywających się w Mińsku w dniach 13-15 lutego Targów Edukacja i Kariera. „W naszym kraju studiuje już ok. 8 tys. młodych ludzi z Białorusi. To druga największa grupa obcokrajowców po Ukraińcach”- mówił Waldemar Siwiński, prezes Fundacji Perspektywy. Polskie uczelnie prezentowały swoją ofertę na wspólnym ogólnokrajowym stoisku programu „Study in Poland”, a także na kilku mniejszych stanowiskach poszczególnych uczelni i miejskich programów wsparcia dla studentów z zagranicy jak „Study in Wroclaw” czy „Study in Lublin”.

„Study in Poland” to program promocji uczelni polskich za granicą prowadzony przez Konferencję Rektorów Akademickich Szkół Polskich i Fundację Edukacyjną Perspektywy. Zrzesza ponad 50 polskich uczelni państwowych i prywatnych. „Zaletą polskiej edukacji jest to, że oferuje dobre wykształcenie za rozsądną cenę” – mówił podczas targów prezes Siwiński.

W ciągu ostatnich trzech lat liczba studentów z Białorusi w Polsce wzrosła mniej więcej dwukrotnie. W 2019 r. studiowało w Polsce ponad 7,3 tys. studentów z tego kraju, w tym roku jest ich znowu nieco więcej. Jest to jednak znaczniej mniej liczna grupa niż studenci z Ukrainy, których było w 2019 r. prawie 40 tys. W sumie w Polsce uczy się ok. 80 tys. obcokrajowców. „Białorusini coraz liczniej pojawiają się na wrocławskich uczelniach. Są cenieni jako dobrzy kandydaci, dobrze przygotowani, łatwo się aklimatyzują” – mówił Mirosław Lebiedź, koordynator projektu „Study in Wrocław”.

Znadniemna.pl za www.gov.pl

Dyplomaci z Ambasady RP w Mińsku odwiedzili stoiska polskich uczelni na Targach Edukacja i Kariera w Mińsku oraz udzielili uczelniom informacji w zakresie wsparcia wizowego i konsularnego oraz zasad współpracy z partnerami białoruskimi. [caption id="attachment_44555" align="alignnone" width="480"] Polskie stoisko na Targach Edukacja i Kariera w Mińsku,

– Czesław Niemen był dla nas głosem wolności – mówił w niedzielę, 16 lutego, w Wasiliszkach Wiaczasłau Rakicki, który w latach 70. przeprowadził wywiad ze słynnym muzykiem. W rodzinnej wsi artysty odbyły się uroczystości z okazji 81. rocznicy jego urodzin.

Zdjęcie Czesława Niemena w jego muzeum w Starych Wasiliszkach, mieszczącym się w domu rodzinnym artysty

– Gdy wyszedł na scenę, ludzie na widowni zaczęli płakać. To było coś niezwykłego, jak odwiedziny z innego świata. Dla nas Czesław Niemen był głosem wolności – powiedział Rakicki, który w 1976 roku przeprowadził jedyną opublikowaną wówczas rozmowę z Niemenem. Artysta koncertował w tym okresie w Mińsku.

W Wasiliszkach Starych oraz w znajdujących się obok Wasiliszkach odbyły się w niedzielę obchody 81. rocznicy urodzin Czesława Wydrzyckiego. W uroczystościach wzięli udział m.in. polscy dyplomaci z Mińska i Grodna, przedstawiciele władz lokalnych i Marta Szafranek z Instytutu „Polonika”, który sfinansował remont dachu w muzeum Niemena, mieszczącym się w domu rodzinnym muzyka.

– To był wielki polski muzyk, ale dla nas to nasz rodak – powiedział PAP Uładzimir Sieniuta, dyrektor muzeum w Wasiliszkach Starych. Jak powiedział, w ubiegłym roku tę wieś – zamieszkaną obecnie oficjalnie przez 32 osoby – odwiedziło 10 tys. turystów.

– Większość z nich to oczywiście goście z Polski, ale reszta to reprezentanci wszystkich możliwych krajów świata. Odwiedzali nas miłośnicy Niemena z Chin i nawet z Kamerunu – mówił Sieniuta. -Dla mnie to dowód na to, że Niemen i jego twórczość to dziedzictwo całej ludzkości. Jego „Dziwny jest ten świat+ nie jest kultowy tylko dla Polaków czy Białorusinów, jak dla mnie, jest to hymn całego świata – przekonywał dyrektor muzeum.

Czesław Niemen urodził się 16 lutego 1939 roku jako Czesław Wydrzycki w Wasiliszkach Starych niedaleko od Grodna. 19 lat później wraz z rodziną wyjechał do Polski z rodzinnych stron, które po zakończeniu II wojny światowej znalazły się w granicach sowieckiej Białorusi.

Jak mówił dyrektor Sieniuta i przedstawicielki władz rejonowych, w rodzinnych stronach muzyka odradza się nie tylko pamięć o nim, ale dzięki niemu odradzają się Wasiliszki Stare.

– Bardzo pomaga nam w tym wsparcie, które otrzymaliśmy ze strony polskiej, dzięki pomocy ambasady w Mińsku – powiedziała PAP Alena Pasiuta, wiceprzewodnicząca władz rejonu szczuczyńskiego, na terenie którego znajdują się Wasiliszki, dziękując Narodowemu Instytutowi Polskiego Dziedzictwa Kulturowego za Granicą „Polonika”, który sfinansował remont dachu w „domu Niemena”.

– Instytut „Polonika” sfinansował remont dachu, który był pokryty eternitem. Zrekonstruowano stare drewniane pokrycie. Prace odbyły się w oparciu o ekspertyzę rzeczoznawcy MKiDN, a zrealizowała je firma białoruska. Koszt remontu wyniósł 26 tys. euro – powiedziała PAP Marta Szafranek z „Poloniki”.

W ramach niedzielnych obchodów odprawiona została msza św. w kościele w Wasiliszkach Starych. Następnie gości zaproszono na koncert poświęcony pamięci Niemena.

„Uderzyło mnie, jak podobne były nasze losy. Część mojej rodziny – podobnie jak rodzina Czesława Wydrzyckiego – też opuściła sowiecką Białoruś wraz z ostatnią falą repatriacji” – mówił wspominając Niemena, Wiaczasłau Rakicki.

– Nie mogłem się od niego oderwać. Po wywiadzie siedziałem z nim w garderobie, potem był koncert. Po koncercie znowu rozmawialiśmy w hotelu – wspominał dziennikarz. – Piliśmy bez przerwy wodę mineralną, bo on odmawiał alkoholu, twierdząc, że „swoje już wypił”. Pamiętam, że ja piłem niesmaczną słoną mineralną, którą Polacy nazywali „wodą morską” – mówił Rakicki. – Był bardzo ostrożny w tym, co mówił. Było jednak widać, że bardzo, bardzo zależało mu, by przyjechać na Białoruś – dodał.

Dyrektor Sieniuta wspominał z kolei, jak Niemen, po koncercie w Moskwie, taksówką pojechał do rodzinnych Wasiliszek. „Jechał taki kawał drogi, aby spędzić tam zaledwie parę godzin” – powiedział.

Wiera Sawina, autorka filmu dokumentalnego o muzyku oraz aktywna propagatorka jego twórczości na Białorusi, również spotkała się z Niemenem „w pamiętnym 1976 roku”, gdy zagrał cztery koncerty w Mińsku.

– Ja nie miałam tyle szczęścia co Sława Rakicki. Mój wywiad dla „Sowietskiej Biełorussiji” nie został opublikowany, bo zatrzymała go cenzura – wspominała. – Myślę, że chodziło o jego osobę, że był uważany za „zdrajcę-repatrianta” – mówiła Sawina.

Jak podkreśliła jednak, tamto spotkanie wywarło na niej „niezapomniane wrażenie” i stało się – już po wielu latach – motywacją do działań na rzecz upamiętnienia Niemena. To właśnie Sawina wraz z grupą miłośników Niemena z Białorusi doprowadziła do otworzenia muzeum w Wasiliszkach czy wydania albumu poświęconego artyście.

 Znadniemna.pl za Justyna Prus/PAP

- Czesław Niemen był dla nas głosem wolności – mówił w niedzielę, 16 lutego, w Wasiliszkach Wiaczasłau Rakicki, który w latach 70. przeprowadził wywiad ze słynnym muzykiem. W rodzinnej wsi artysty odbyły się uroczystości z okazji 81. rocznicy jego urodzin. [caption id="attachment_21226" align="alignnone" width="480"] Zdjęcie Czesława

Komitet Pamięci Rotmistrza Witolda Pileckiego w Kobyłce ma zaszczyt zaprosić uczniów szkół podstawowych, ponadpodstawowych a także osadzonych w Aresztach Śledczych, do wzięcia udziału w VII Międzynarodowym Konkursie Historycznym o Żołnierzach Wyklętych.

Konkurs skierowany jest do uczniów szkół podstawowych, ponadpodstawowych oraz osadzonych w Aresztach Śledczych.

Konkurs objęty jest Patronatem Narodowym Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy w Stulecie Odzyskania Niepodległości.

Skład Komitetu Honorowego:
– Mariusz Błaszczak – Minister Obrony Narodowej – przewodniczący;
– Dariusz Piontkowski – Minister Edukacji Narodowej;
– Jarosław Szarek – Prezes IPN;
– Jacek Pawłowicz – Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL; 
                                                                               

Wśród Współorganizatorów są szkoły m.in. z Radzymina, Toronto, Chicago, Aten, Wiednia, Waterford, Blackburn, Kairu, Doha, Moskwy, Sofii, Korne, Trok,  Osborne Park (Australia), Kuwejtu.  

Konkursy organizowane przez Komitet cieszą się coraz większym zainteresowaniem wśród uczniów szkół w Polsce jak i poza granicami naszego kraju m.in. z Litwy, Białorusi, Belgii, Łotwy, Ukrainy, Holandii, Węgier, Szwecji, Danii, Norwegii, Grecji, Irlandii, Słowacji, Niemiec, Hiszpanii, Szkocji, Anglii, Francji, Austrii, Malty, Kataru, Kuwejtu, Meksyku, Włoch, Czech, Egiptu, Kazachstanu, Kanady czy Stanów Zjednoczonych. 

Rozpoczęcie konkursu  15 stycznia  2020 r., zakończenie 03 kwietnia 2020 roku. Uroczysta Gala rozstrzygnięcia konkursu 25 maja 2020 roku. 

Pobierz Regulamin Konkursu

Zbadniemna.pl za komitet-pamieci-pileckiego.com

 

Komitet Pamięci Rotmistrza Witolda Pileckiego w Kobyłce ma zaszczyt zaprosić uczniów szkół podstawowych, ponadpodstawowych a także osadzonych w Aresztach Śledczych, do wzięcia udziału w VII Międzynarodowym Konkursie Historycznym o Żołnierzach Wyklętych. Konkurs skierowany jest do uczniów szkół podstawowych, ponadpodstawowych oraz osadzonych w Aresztach Śledczych. Konkurs objęty jest Patronatem Narodowym Prezydenta

Sejm RP specjalną uchwałą upamiętnił 80. rocznicę rozpoczęcia zbrodniczych wywózek obywateli polskich z Kresów w głąb ZSRR.

„Do maja 1941 r. odbyły się cztery, przeprowadzone na masową skalę deportacje. Mając w pamięci tragiczny los i bohaterską postawę setek tysięcy deportowanych, posłowie w 80 lat po pierwszych deportacjach Polaków na Syberię oddali hołd wszystkim Zesłańcom oraz ich rodzinom” – informuje Sejm.

W uchwale przypomniano, że na zsyłkę trafiło około miliona Polaków, ale również wielu Ukraińców, Białorusinów i Żydów, obywateli Rzeczypospolitej zamieszkujących wschodnie kresy Rzeczypospolitej, zajęte przez Sowietów na mocy paktu Ribbentrop – Mołotow.

„Deportacje naszych rodaków na Sybir były niezwykle bolesnym i tragicznym doświadczeniem dla całego Narodu. Komunistyczny reżim zamierzał dokonać eksterminacji elit politycznych, gospodarczych i intelektualnych oraz rozbić strukturę społeczną Polski. Pomimo skali i charakteru podjętych działań nie udało się zniszczyć ducha w naszym Narodzie” – czytamy w uchwale.

„Nie ma słów, które by w pełni oddały dramat naszych rodaków. Żyli i pracowali ze świadomością, że niewielu może być dany powrót do domów. Pamięć o zesłaniach niech będzie przestrogą dla obecnych i przyszłych pokoleń oraz dowodem, do czego zdolny może być człowiek” – zaapelowali posłowie jednocześnie przypominając, Podkreślono także, że nieludzkie warunki bytowe spowodowały, że życie straciło prawie 200 tysięcy wywiezionych, a wielu z tych, którzy przeżyli, nie dostało szansy powrotu do Ojczyzny.

Znadniemna.pl za Kresy24.pl/sejm.gov.pl

Sejm RP specjalną uchwałą upamiętnił 80. rocznicę rozpoczęcia zbrodniczych wywózek obywateli polskich z Kresów w głąb ZSRR. „Do maja 1941 r. odbyły się cztery, przeprowadzone na masową skalę deportacje. Mając w pamięci tragiczny los i bohaterską postawę setek tysięcy deportowanych, posłowie w 80 lat po pierwszych

Decyzją polskich władz obywatele Republiki Białoruś i Federacji Rosyjskiej w wieku od 6 do 12 lat, którzy ubiegają się o wizę w urzędach konsularnych Rzeczypospolitej Polskiej lub w centrach wizowych na terytorium Republiki Białorusi i Federacji Rosyjskiej, opłata konsularna została anulowana, poinformował w komunikacie wydział konsularny RP w Mińsku.

Zdjęcie ilustracyjne, źródło: sb.by

Ale to nie koniec dobrych informacji. Polska placówka w wydanym komunikacie donosi, że tymczasowo zawieszone zostały opłaty za wizy dla obywateli Białorusi, którzy nie ukończyli 18. roku życia.

Taka ulga będzie obowiązywała przynajmniej do czerwca 2020 roku, czyli w okresie przejściowym, do czasu wejścia w życie umowy o o ułatwieniach wizowych między UE a Białorusią.

O sprawie napisała 7 lutego „Komsomolskaja Prawda”;

– Na stronie internetowej Polskiego Centrum Wizowego pojawiły się informacje, że obywatele Białorusi w wieku od 6 do 18 lat, którzy ubiegają się o wizę w polskich urzędach konsularnych lub centrach wizowych na Białorusi, są zwolnieni z opłaty konsularnej. – cytuje polskich dyplomatów portal Komsomolskaja Prawda.

Warto zauważyć, że Polska wydawała dotąd wizy bezpłatnie dzieciom w wieku poniżej 6 lat. Schengen dla białoruskich dzieci w wieku od 6 do 12 lat kosztował 35 euro, powyżej 12 lat – 60 euro. A wiadomość o anulowaniu opłaty konsularnej była miłą niespodzianką – pisze „komsomołka”.

Przypomnijmy, umowa, na mocy której wizy Schengen dla Białorusinów będą kosztować 35 euro została podpisana w styczniu br. Aby dokument zaczął obowiązywać, tekst musi zostać ratyfikowany przez Parlament Europejski i Zgromadzenie Narodowe Białorusi. Wiosenna sesja w białoruskim parlamencie rozpocznie się w kwietniu. Nowe zasady wejdą w życie miesiąc po wymianie powiadomień o zatwierdzeniu umowy przez obie strony. Najbardziej prawdopodobnym momentem, w którym Białorusini zapłacą za wizę Schengen 35 euro, jest czerwiec 2020 r. W międzyczasie – zgodnie ze zmianami w unijnym kodeksie wizowym, który wszedł w życie 2 lutego, ceny wiz dla osób pow. 18 roku życia wzrosły z 60 do 80 euro.

Znadniemna.pl za Kresy24.pl

Decyzją polskich władz obywatele Republiki Białoruś i Federacji Rosyjskiej w wieku od 6 do 12 lat, którzy ubiegają się o wizę w urzędach konsularnych Rzeczypospolitej Polskiej lub w centrach wizowych na terytorium Republiki Białorusi i Federacji Rosyjskiej, opłata konsularna została anulowana, poinformował w komunikacie wydział

„Proszę was, nie zgubcie Białorusi” –  te słowa, skierowane przez papieża Jana Pawła II do Białorusinów, zainspirowały znanego białoruskiego malarza Alesia Maraczkina do namalowania dzieła z podobizną świętego Jana Pawła, które artysta nazwał „Testament św. Jana Pawła II”.

Obraz pt. „Testament Jana Pawła II” autorstwa Alesia Mary (Maraczkina)

Prezentacja obrazu z udziałem artysty odbyła się 7 lutego  w siedzibie Oddziału ZPB w Mińsku podczas tradycyjnego spotkania piątkowego działaczy ZPB, mieszkających w białoruskiej stolicy.

Autograf artysty, wykonany na tylnej stronie obrazu „Testament św. Jana Pawła II”

Wieczór wspomnień o papieżu-Polaku, którego pontyfikat zajmuje szczególne miejsce w historii Polski, Europy i świata, odbył się w mińskiej siedzibie ZPB, w ramach ogłoszonego przez Senat RP roku 2020 Rokiem Świętego Jana Pawła II.

Spotkanie, na które przybył ze swoim dziełem malarskim artysta Aleś Maraczkin, posługujący się  pseudonimem  Aleś Mara („mara” po białorusku oznacza „marzenie” – red.), otworzyła przypomnieniem  dokonań wielkiego rodaka  prezes Oddziału ZPB w Mińsku Helena Marczukiewicz. Polska działaczka, dziękując białoruskiemu artyście za przybycie na spotkanie z dziełem malarskim, upamiętniającym św. Jana Pawła II, poprosiła go o przybliżenie obecnym na spotkaniu historii powstania obrazu z papieżem-Polakiem, który kochał nie tylko naród z którego się wywodził, lecz kochał wszystkich ludzi, niezależnie od  rasy i narodowości, a Białorusinom zostawił testament w postaci prośby, która zainspirowała Alesia Marę do namalowania prezentowanego dzieła.

Przemawia Helena Marczukiewicz, prezes Oddziału ZPB w Mińsku

Artysta przyznał, że pracował nad obrazem ponad rok, gdyż sięgając po temat związany z Janem Pawłem II odczuwał szczególną odpowiedzialność. – Jan Paweł II jest nam Białorusinom bliski duchowo – mówił artysta, który na obrazie z podobizną świętego umieścił miejsca, będące nie tylko symbolami Białorusi, lecz także miejscami, z którymi mogła kojarzyć się Białoruś papieżowi–Polakowi. Są to: Memoriał ofiar zbrodni komunistycznych w Kuropatach, ruiny Zamku w Nowogródku i kościół  farny w Nowogródku, w którym został ochrzczony Adam Mickiewicz.

Przemawia autor obrazu Aleś Maraczkin

Opowiadając Aleś Maraczkin przypomniał, że Jan Paweł II należał do osób, które zmieniały bieg historii.

– Został biskupem i papieżem, w okresie panowania na naszych ziemiach komunistycznej dyktatury i z całą świadomością i odwaga odpowiadał na wyzwania tamtych trudnych czasów – powiedział artysta. – Kiedyś miał powiedzieć do pielgrzymów z Białorusi: „Błagam was, nie zgubcie Białorusi, gdyż jest ona częścią historii mojego życia” – dodał malarz, przypominając, że papież pielgrzymował na Litwę, na Ukrainę i do Gruzji, ale nigdy nie przyjechał na Białoruś, choć bardzo tego chciał. Maraczkin opowiedział, że głęboką wiedzę o Białorusi i szczere sympatie do mieszkających na Białorusi ludzi papież demonstrował m.in. podczas audiencji, której udzielił wybitnemu białoruskiemu poecie Ryhorowi Baradulinowi.  – Baradulin opowiadał, że Jan Paweł II wywarł na nim niezwykle głębokie  wrażenie. Poeta mówił o nim jako o przykładzie pełnienia posługi w imię ludzi i Ojczyzny – wspominał Maraczkin.

Po zakończeniu prezentacji obrazu pt. „Testament św. Jana Pawła II” przed gośćmi spotkania wystąpił chór „Polonez”, działający przy Oddziale ZPB w Mińsku. W wykonaniu artystów publiczność usłyszała ulubione piosenki Jana Pawła II oraz utwory, dedykowane świętemu. Wiele z nich wraz z chórem śpiewała zgromadzona na spotkaniu publiczność, w tym gość spotkania – artysta malarz Aleś Maraczkin.

Wspólne śpiewanie piosenek Jana Pawła II

Agnieszka Wiśniewska z Mińska, zdjęcia Olgi Dubik

„Proszę was, nie zgubcie Białorusi” –  te słowa, skierowane przez papieża Jana Pawła II do Białorusinów, zainspirowały znanego białoruskiego malarza Alesia Maraczkina do namalowania dzieła z podobizną świętego Jana Pawła, które artysta nazwał „Testament św. Jana Pawła II”. [caption id="attachment_44518" align="alignnone" width="480"] Obraz pt. "Testament Jana

Obchody 80. rocznicy rozpoczęcia przez zbrodniczy reżim stalinowski masowych deportacji ludności polskiej z Kresów Wschodnich II RP w głąb azjatyckiej części ZSRR zorganizował w Lidzie 9 lutego Związek Polaków na Białorusi wspólnie ze Stowarzyszeniem Łagierników Żołnierzy Armii Krajowej z siedzibą w Warszawie.

Uroczystości, upamiętniające ofiary masowych wywózek obywateli polskich na Syberię, do Kazachstanu i Uzbekistanu, zainaugurowała Msza św. w lidzkim kościele pw. Świętej Rodziny, której proboszcz ks. Józef Hańczyc jest potomkiem zesłańców na Syberię. Do tych tragicznych wydarzeń z historii swojej rodziny duchowny nawiązał w kazaniu, wygłoszonym podczas uroczystego nabożeństwa.

Głównym przesłaniem przemówienia duchownego było znaczenie dawania przez współcześnie żyjących na Białorusi Polaków świadectwa prawdzie o tragicznych kartach historii narodu polskiego, który cierpiał od bezbożnej władzy komunistycznej tylko dlatego, że pragnął zachować własną tożsamość i wyznawaną przez Polaków od wieków wiarę chrześcijańską.

– To właśnie dzięki pamięci jesteśmy ludźmi. Pielęgnowanie pamięci o przodkach i przeżywanych przez nich losach sprawia, że posiadamy tożsamość – mówił ks. Hańczyc, dziękując organizatorom obchodów 80. rocznicy rozpoczęcia masowych deportacji Polaków na nieludzką ziemię.

Kapłan z przykrością przyznał, że nie może przyjąć zaproszenia do udziału w dalszej części obchodów, upamiętniających ofiary masowych deportacji sprzed 80 lat. Wytłumaczył, że za udział w polskich uroczystościach patriotycznych był już posądzany o łamanie bliżej nieznanych mu przepisów, obowiązujących na Białorusi.

Zmuszanie księży katolickich do bojkotowania przedsięwzięć, organizowanych przez Związek Polaków na Białorusi, nie jest czymś nowym. Jednym z incydentów dowodzących, że nie chodzi o przypadek, czy nieporozumienie stała się niedawna odmowa udostępnienia pomieszczeń, należących do Caritasu Diecezji Grodzieńskiej, do zorganizowania spotkania opłatkowego członków ZPB w Sopoćkiniach, do których przybyła delegacja Senatu RP, współfinansującego inicjatywy inwestycyjne Caritasu ze środków przeznaczonych na wspieranie Polaków za granicą.

Okolicznością, którą można uznać za pozytywny skutek przykrego wyznania ks. Józefa Hańczyca, należy przyznać to, że usłyszała je delegacja Senatu RP, biorąca udział w organizowanych przez ZPB w Lidzie obchodach 80. rocznicy masowych deportacji Polaków na nieludzką ziemię. Gośćmi odbywających się w Lidzie uroczystości były m.in. wiceprzewodnicząca senackiej komisji spraw emigracji i łączności z Polakami za granicą senator RP Maria Koc oraz towarzysząca jej senator RP Margareta Budner.

Obie parlamentarzystki były obecne na uroczystej Akademii, która po nabożeństwie w lidzkim kościele pw. Świętej Rodziny odbyła się w pomieszczeniu Polskiej Szkoły Społecznej działającej przy Oddziale ZPB w Lidzie.

– Jest to wielkie wzruszenie, że nasi rodacy z Grodzieńszczyzny, z Lidy, z innych miejscowości na Białorusi, pamiętają o tych tragicznych wydarzeniach, których początek sięga 17 września 1939 roku, kiedy to Sowieci zaatakowali Polskę, zajmując ponad połowę jej terytorium – mówiła podczas uroczystości w szkole senator RP Maria Koc. – Pod okupacją znalazło się 13 mln obywateli RP, a 10 lutego zaczęły się deportacje. W ramach czterech wywózek oficjalnie wywieziono 340 tys., ale deportowanych mógł być nawet milion – dodała.

W uroczystości, która odbyła się w szkolnej auli wzięli udział byli zesłańcy, członkowie Stowarzyszenia Sybiraków i Ofiar Represji Politycznych przy ZPB, Stowarzyszenia Żołnierzy AK, działacze Związku Polaków na Białorusi i konsul generalny RP w Grodnie Jarosław Książek.

Jednym z najbardziej uroczystych punktów obchodów tragicznej dla miejscowych Polaków rocznicy stało się odsłonięcie tablicy, upamiętniającej ofiary wywózek na Syberię w latach 1940-1956, którą ufundowało środowisko Sybiraków Lidy. Przed odsłoniętą w auli szkoły tablicą uczestnicy uroczystości złożyli kwiaty i zapalili znicze.

80. rocznica masowych deportacji Polaków na nieludzką ziemię zbiegła się w czasie z jubileuszem 25-lecia założenia przy Związku Polaków na Białorusi Stowarzyszenia Sybiraków Ofiar Represji Politycznych. Z okazji tego doniosłego Jubileuszu obecni na uroczystości członkowie Stowarzyszenia i potomkowie Sybiraków otrzymali pamiątkowe medale, ufundowane przez Związek Polaków na Białorusi i Stowarzyszenie Łagierników Żołnierzy Armii Krajowej. Odznaczenia jubileuszowe wręczyli prezes ZPB Andżelika Borys i prezes Stowarzyszenia Łagierników Żołnierzy Armii Krajowej Artur Kondrat.

Stowarzyszenie Sybiraków i Ofiar Represji Politycznych otrzymało z rąk senator Marii Koc i senator Margarety Budner na znak uznania dla zasług i za pielęgnowanie pamięci o ofiarach sowieckich represji Ryngraf Orła Senackiego.

Po wręczeniu odznaczeń bohaterom uroczystości goście obchodów wygłosili przemówienia okolicznościowe, po czym odbył się krótki koncert patriotyczny w wykonaniu działającego przy miejscowym oddziale ZPB zespołu wokalnego „Lidziejka” i uczniów Polskiej Szkoły Społecznej przy ZPB w Lidzie.

W koncercie zaśpiewała także gościnnie śpiewaczka z Warszawy Weronika Zdzieborska, finalistka Festiwalu „Walczącym o Niepodległość”, który organizuje Stowarzyszenie Łagierników Żołnierzy Armii Krajowej.

W latach 1940 – 1941 odbyły się cztery fale deportacji ludności polskiej z terenów, zajętych przez ZSRR w 1939 roku. Według historyków objęły one około miliona obywateli polskich, którzy byli zsyłani w głąb ZSRR – od Syberii po republiki środkowoazjatyckie. Z różnym natężeniem zesłania Polaków na Syberię odbywały się też po zakończeniu II wojny światowej i trwały do połowy lat 50. minionego stulecia.

Zapraszamy do obejrzenia fotorelacji z obchodów:

Znadniemna.pl

Obchody 80. rocznicy rozpoczęcia przez zbrodniczy reżim stalinowski masowych deportacji ludności polskiej z Kresów Wschodnich II RP w głąb azjatyckiej części ZSRR zorganizował w Lidzie 9 lutego Związek Polaków na Białorusi wspólnie ze Stowarzyszeniem Łagierników Żołnierzy Armii Krajowej z siedzibą w Warszawie. Uroczystości, upamiętniające ofiary masowych

Oświadczenie z żądaniem zwrotu Związkowi Polaków na Białorusi bezprawnie przywłaszczonych przez byłego prezesa Mieczysława Jaśkiewicza pieniędzy organizacji oraz jej mienia ruchomego, uchwaliła w sobotę, 8 lutego, na swoim pierwszym posiedzeniu w tym roku Rada Naczelna ZPB.

Podczas głosowania

Głosowanie nad Oświadczeniem poprzedziło omówienie kwestii skradzionych przez Jaśkiewicza pieniędzy i mienia organizacji. Jak dowiedzieli się radni, były prezes sam dobrowolnie przedstawił Zarządowi Głównemu ZPB dokumentację finansową firmy „Kresowia”, która służyła Związkowi Polaków jako zaplecze gospodarcze i którą Jaśkiewicz przywłaszczył po wyborach, przegranych podczas IX Zjazdu ZPB, który odbył się 10 grudnia 2016 roku.

Po zapoznaniu się z dokumentacją finansową firmy „Kresowia” Zarząd Główny ZPB stwierdził, że były prezes bezprawnie przywłaszczył kwotę w wysokości co najmniej 77 440 rubli białoruskich (w przeliczeniu na złotówki wynosi to ok. 160 tys. PLN – red.). Poza tym Jaśkiewicz nie przekazał wybranym na IX Zjeździe ZPB władzom organizacji mienia ruchomego w postaci sprzętu biurowego i komputerowego, mebli, biblioteki itd. Wartość tego, przywłaszczonego przez byłego prezesa ZPB mienia, nie została oszacowana, gdyż Jaśkiewicz odmawia przeprowadzenia w „Kresowii” niezależnego audytu, który mógłby oszacować wartość skradzionego mienia.

Bazując na wiedzy, posiadanej przez Zarząd Główny ZPB na podstawie udostępnionej przez Jaśkiewicza dokumentacji finansowej „Kresowii” Rada Naczelna ZPB przy stwierdzonym prawomocnym kworum posiedzenia, który wyniósł 26 członków Rady Naczelnej w otwartym głosowaniu jednogłośnie uchwaliła Oświadczenie następującej treści:

„Rada Naczelna Związku Polaków na Białorusi żąda od pana Mieczysława Jaśkiewicza zwrotu przywłaszczonego przez niego mienia Związku Polaków na Białorusi, a mianowicie: sumy pieniężnej ekwiwalentnej kwocie 77440 rubli białoruskich, a także sprzętu biurowego i komputerowego, mebli oraz innego mienia ruchomego, należącego do Związku Polaków na Białorusi.”

Sprawa mienia i pieniędzy skradzionych przez byłego prezesa ZPB nie była jedynym tematem sobotniego posiedzenia Rady Naczelnej organizacji.

W ramach pierwszego w tym roku posiedzenia najwyższego między Zjazdami organu ZPB, radni wysłuchali sprawozdanie prezes ZPB Andżeliki Borys o działalności organizacji w roku ubiegłym. Ze sprawozdania dowiedzieli się m.in., że w ciągu roku 2019 organizacja przeprowadziła w skali kraju ok. 170 przedsięwzięć, nie licząc imprez lokalnych, przeprowadzonych przez oddziały ZPB bez wkładu Zarządu Głównego organizacji. Jak poinformowała radnych prezes Andżelika Borys, w ciągu ostatniego roku organizacja zachowała tendencję rozwojową, czego skutkiem stało się powstawanie nowych oddziałów ZPB w obwodach brzeskim, mińskim oraz witebskim. W chwili obecnym liczba struktur terenowych Związku Polaków na Białorusi wynosi około 110 oddziałów.

Prezes ZPB Andżelika Borys

Priorytetową dla ZPB płaszczyzną działalności pozostaje wspieranie i rozwój polskiej oświaty na Białorusi, zwłaszcza w sektorze niepaństwowym, gdyż państwo białoruskie kontynuuje politykę eliminowania nauczania języka polskiego ze szkół publicznych. Ogółem ZPB wspierał w roku ubiegłym około 130 głównie społecznych ośrodków nauczania języka polskiego. Andżelika Borys nie kryła zadowolenia z powodu tego, jaką renomą w Grodnie cieszy się działająca przy ZPB Polska Szkoła Społeczna im. Króla Stefana Batorego („Batorówka”). – Placówka ta liczy ponad tysiąc uczniów, a więc jest przepełniona i chętni pobierać w niej naukę czekają w kolejce, licząc, że z jakichś powodów w odpowiedniej dla nich klasie zwolni się miejsce. Już teraz przyjmujemy zgłoszenia od chętnych do podjęcia nauki w „Batorówce” na przyszły rok szkolny – mówiła Andżelika Borys, dodając, że wzrostową tendencję liczby uczniów odnotowują działające przy ZPB szkoły społeczne w większości miejscowości, m.in. w Lidzie, Wołkowysku, Mińsku, Brześciu i innych miastach, miasteczkach i wsiach, w których na Białorusi mieszkają Polacy i działają struktury ZPB.

Żeby uświadomić intensywność i tempo pracy prowadzonej przez prezes ZPB Andżelikę Borys, przytoczmy trochę statystyki z zakresu odbytych przez nią podróży do oddziałów ZPB. Otóż w ciągu 2019 roku Andżelika Borys pokonała samochodem ponad 32 tysiące kilometrów.

Przebieg auta, którym podróżowała prezes ZPB w styczniu 2020 roku, wzrósł z kolei o ponad 4 tysiące kilometrów.

Oprócz sprawozdania prezes ZPB Andżeliki Borys członkowie Rady Naczelnej wysłuchali także wystąpienia: wiceprezes ZPB ds. Kultury Renaty Dziemiańczuk, wiceprezesa ZPB Marka Zaniewskiego oraz kierowników największych struktur terenowych organizacji m.in. prezesów obwodowych Heleny Marczukiewicz i Aliny Jaroszewicz, odpowiedzialnych za działalność struktur ZPB odpowiednio w mińskim i brzeskim okręgach konsularnych, a także prezesów oddziałów ZPB w Lidzie (Irena Biernacka) i Wołkowysku (Maria Tiszkowska).

Przemawia Renata Dziemiańczuk, wiceprezes ZPB ds. Kultury

Marek Zaniewski, wiceprezes ZPB

Przemawia Helena Marczukiewicz, prezes Mińskiego Obwodowego Oddziału ZPB

Alina Jaroszewicz, prezes Brzeskiego Obwodowego Oddziału ZPB

Irena Biernacka, prezes Oddziału ZPB w Lidzie

Maria Tiszkowska, prezes Oddziału ZPB w Wołkowysku

Przemawia Halina Gawrus, prezes Uniwersytetu Trzeciego Wielku przy ZPB

Teresa Sobol, prezes Oddziału ZPB w Iwieńcu

Wiktor Baranowicz, prezes Oddziału ZPB w Mołodeczno

Andrzej Poczobut, członek Zarządu Głównego ZPB

Tadeusz Malewicz, prezes Komitetu Ochrony Zabytków i Miejsc Pamięci Narodowej przy ZPB

Maria Łukoszko, prezes Oddziału ZPB w Nowogródku

Płk Weronika Sebastianowicz, prezes Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej przy ZPB

Rok 2020 jest dla ZPB rokiem, w którym odbędzie się kolejny X Zjazd organizacji. Jego termin oraz zasady przyznawania kwot liczby delegatów, reprezentujących struktury organizacji zostaną uchwalone na następnym posiedzeniu Rady Naczelnej ZPB, które odbędzie się nie później niż na trzy miesiące przed zjazdem.

Znadniemna.pl

Oświadczenie z żądaniem zwrotu Związkowi Polaków na Białorusi bezprawnie przywłaszczonych przez byłego prezesa Mieczysława Jaśkiewicza pieniędzy organizacji oraz jej mienia ruchomego, uchwaliła w sobotę, 8 lutego, na swoim pierwszym posiedzeniu w tym roku Rada Naczelna ZPB. [caption id="attachment_44438" align="alignnone" width="480"] Podczas głosowania[/caption] Głosowanie nad Oświadczeniem poprzedziło omówienie

Jedna z najlepszych uczelni technicznych w Polsce – Politechnika Wrocławska – zaprasza uczniów zagranicznych szkół ponadpodstawowych do wzięcia udziału w konkursie międzynarodowym „Matematyka – nasz wspólny język”.

Gmach Politechniki Wrocławskiej

Konkurs został ogłoszony z okazji 90. rocznicy wydania przez lwowską szkołę matematyczną czasopisma  „Studia Mathematica”.

Jak informują organizatorzy konkursu, dla jego finalistów i laureatów Politechnika Wrocławska przygotowała nagrody i wyróżnienia.

Uczniowie, zainteresowani wzięciem udziału w konkursie wypełniają kartę zgłoszeniową (patrz załącznik do tej publikacji), której skan przesyłają na adres mailowy [email protected] do 29.02.2020 r.

HARMONOGRAM:

I etap: korespondencyjny, uczestnicy wysyłają skan uzupełnionych zadań w języku polskim lub angielskim na adres mailowy [email protected] do 29.02.2020 r.

II etap: korespondencyjny, uczestnicy wysyłają skan uzupełnionych zadań w języku polskim lub angielskim na adres mailowy [email protected] do 31.03.2020 r.

Etap finałowy: mogą w nim wziąć udział osoby, które w dwóch etapach korespondencyjnych konkursu uzyskały co najmniej 60 % punktów możliwych do zdobycia. Lista zakwalifikowanych do finału zostanie zamieszczona na stronie internetowej 06.04.2020 r.

Finał odbędzie się 25.04.2020 r. we Lwowie.

Załączniki do pobrania:

Regulamin międzynarodowego konkursu „Matematyka – nasz wspólny język” 

KARTA ZGŁOSZENIOWA 

Zadania I etapu konkursu 

 Znadniemna.pl za rekrutacja.pwr.edu.pl/

Jedna z najlepszych uczelni technicznych w Polsce - Politechnika Wrocławska - zaprasza uczniów zagranicznych szkół ponadpodstawowych do wzięcia udziału w konkursie międzynarodowym „Matematyka – nasz wspólny język”. [caption id="attachment_44434" align="alignnone" width="480"] Gmach Politechniki Wrocławskiej[/caption] Konkurs został ogłoszony z okazji 90. rocznicy wydania przez lwowską szkołę matematyczną czasopisma

Przejdź do treści