HomeStandard Blog Whole Post (Page 60)

Władze Baranowicz odmówiły katolikom wydania zezwolenia na organizację miejskiej Drogi Krzyżowej informuje portal Katolik.life. Według wieloletniej tradycji, odbywa się ona w Baranowiczach w piątą niedzielę Wielkiego Postu, która w tym roku przypada na 17 marca.

W tym samym dniu korzystająca z kalendarza juliańskiego i ciesząca się względami świeckiej władzy Białoruska Cerkiew Prawosławna Patriarchatu Moskiewskiego ma Zapusty, w rosyjskiej tradycji zwane Maslenicą. Jest to święto, w ramach którego przed rozpoczęciem Wielkiego Postu prawosławni organizują huczne zabawy i uczty, którym towarzyszy m.in. nadmierne spożywanie tłustych potraw. W przypadku Baranowicz, tegoroczny oficjalny program świętowania Maslenicy przewiduje także wydarzenia zapożyczone z tradycji pogańskiej, takie jak spalenie kukły zimy oraz inne zabawy, nie mające niczego wspólnego z chrześcijaństwem.

Baranowiccy urzędnicy nie podali wprawdzie przyczyny, dla której miejscowym katolikom odmówiono pozwolenia na organizację Drogi Krzyżowej, nazywanej duchową wizytówką tego miasta ze względu na wieloletnią tradycję dorocznego jej organizowania przez baranowicką wspólnotę katolicką.

Temat jest tymczasem aktywnie dyskutowany w baranowickich parafialnych czatach katolickich. Jedną z najczęściej nazywanych przez internautów przyczyn zakazu organizowania Drogi Krzyżowej jest taka, że na 17 marca w centrum miasta zaplanowano jest huczne świętowanie prawosławnej Maslenicy.

Znadniemna.pl na podstawie Katolik.life, fot.: Catholic.by

Władze Baranowicz odmówiły katolikom wydania zezwolenia na organizację miejskiej Drogi Krzyżowej informuje portal Katolik.life. Według wieloletniej tradycji, odbywa się ona w Baranowiczach w piątą niedzielę Wielkiego Postu, która w tym roku przypada na 17 marca. W tym samym dniu korzystająca z kalendarza juliańskiego i ciesząca się

12 marca 1999 roku w mieście Independence w Stanach Zjednoczonych na ręce amerykańskiej sekretarz stanu Madeleine Albright przekazano przyjęty przez Polskę dokument ratyfikacyjny Traktatu Północnoatlantyckiego.

Czas i miejsce tego aktu ma dziś znaczenie symboliczne, ale wówczas była to jednoznaczna i jasna deklaracja, w której wolna i demokratyczna Polska określiła wizję swojego bezpieczeństwa i wskazała kierunek, w jakim chce je dalej rozwijać.

Okolicznościowe orędzie z okazji Jubileuszu wstąpienia Polski do NATO wygłosił Prezydent RP Andrzej Duda.

Głowa państwa podkreśliła, iż dołączenie Polski do Sojuszu to jedno z największych osiągnięć w najnowszej historii kraju.

„Nasza Ojczyzna jest dzięki temu dzisiaj bezpieczna, a członkostwo Polski w NATO jest symbolem naszej narodowej jedności” – powiedział prezydent.

Dodał, że jednomyślność w sprawach bezpieczeństwa potrzebna jest także dzisiaj w obliczu  trwającej za wschodnią granicą kraju rosyjskiej agresji.

– Dokładnie tak, jak 25 lat temu potrzebujemy jedności, jedności i jeszcze raz jedności. W kluczowych decyzjach, dotyczących inwestycji w bezpieczeństwo, w kwestii wydatków na cele obronne czy wspólnej strategii wsparcia dla broniącej się przed rosyjską agresją Ukrainy – zaznaczył.

W publikacji okolicznościowej na internetowym Serwisie Rzeczypospolitej Polskiej Gov.pl czytamy, że jako członek NATO „Polska nie tylko korzysta ze wspólnego bezpieczeństwa, ale też wnosi ważny wkład w jego umacnianie”.

Potwierdzeniem pozycji w Sojuszu Północnoatlantyckim było przyznanie Polsce organizacji szczytu państw NATO w 2016 roku. Był to jeden z najważniejszych szczytów NATO w najnowszej historii Sojuszu Północnoatlantyckiego. Pokazał, jedność, spójność, i solidarność państw Paktu.

„Zakończył się podjęciem decyzji o znaczeniu historycznym i przełomowym nie tylko dla przyszłości Polski, ale również dla całego NATO. Polska wnosi swój wkład w bezpieczeństwo państw NATO między innymi poprzez obecność sił zbrojnych w misjach zagranicznych oraz partycypację w wielu kluczowych programach Sojuszu” – przypomina portal Gov.pl.

Zdaniem ekspertów Polska jest istotnym członkiem Sojuszu nie tylko ze względu na swoje geopolityczne położenie, ale przede wszystkim z uwagi na doświadczenie i potencjał.

Wśród krajów Sojuszu Północnoatlantyckiego Polska jest niekwestionowanym liderem pod względem wysokich nakładów na wydatki obronne kraju. Na obronność Warszawa przeznacza środki dwukrotnie przekraczające, wymagane przez NATO 2 proc. PKB.

Od chwili wstąpienia do NATO, na terytorium Polski ulokowano liczne sojusznicze bądź powiązane z Sojuszem struktury wojskowe,  a wartość inwestycji, dokonanych w ramach NATO Security Investment Programme (NSIP) wyniosła 7,8 mld zł.

Jako członek NATO Polska wzięła udział w 92. międzynarodowych operacjach wojskowych, a liczba zaangażowanych w nie polskich żołnierzy przekroczyła 100 tysięcy.

Znadniemna.pl na podstawie Gov.pl

12 marca 1999 roku w mieście Independence w Stanach Zjednoczonych na ręce amerykańskiej sekretarz stanu Madeleine Albright przekazano przyjęty przez Polskę dokument ratyfikacyjny Traktatu Północnoatlantyckiego. Czas i miejsce tego aktu ma dziś znaczenie symboliczne, ale wówczas była to jednoznaczna i jasna deklaracja, w której wolna i

Decyzją likwidatora TVP S.A. po 17 latach  pracy w Telewizji Biełsat została odwołana z pełnionej funkcji i zwolniona z pracy dyrektor tej stacji Agnieszka Romaszewska-Guzy.

We wpisie na Facebooku  była już dyrektorka podkreśliła, że została zwolniona „po 17 latach z Bielsatu i po 32 latach z TVP”.

Oświadczyła, iż odrzuciła proponowane jej „zwolnienie z Biełsatu ( i TVP) na własną prośbę i ze złotym spadochronem (czyli na niezwykle korzystnych warunkach)”.

Agnieszka Romaszewska ujawniła także , że budżet stacji, którą tworzyła od podstaw, „ma zostać obcięty o 47 procent i jest to decyzja MSZ”.

Następnie,  jak podkreśla, ma nastąpić restrukturyzacja stacji. Oznacza to, iż tworzone przez Biełsat programy rosyjskojęzyczne, na przykład, mogą zostać docelowo  przeniesione do TVP World.

Według Romaszewskiej decyzja o „rozkawałkowaniu” Biełsatu jest wielkim błędem i zasadniczym niszczeniem tworzonej  przez lata koncepcji stacji.

„Biełsat miał sens i służył Polsce jako stacja skierowana na wschód w obecnej trudnej i wręcz niebezpiecznej sytuacji międzynarodowej” – podkreśliła Agnieszka Romaszewska.

Telewizja  Biełsat informuje na swoim portalu, że do zwolnienia dyrektorki stacji doszło w poniedziałek 11 marca. Likwidator TVP S.A. Daniel Gorgosz na osobistym spotkaniu  miał zaproponować dyrektor i założycielce Biełsat TV Agnieszce Romaszewskiej-Guzy po 17 latach kierowania stacją rozwiązanie umowy za porozumieniem stron.

Likwidator, jak podkreśla portal Bielsatu, nie przedstawił zastrzeżeń do pracy dyr. Romaszewskiej-Guzy ani do obecnego funkcjonowania kanału. Decyzję uzasadnił potrzebą “nowego otwarcia” w sytuacji redukcji budżetu stacji w 2024 roku (z planowanych 75 mln do 40 mln zł, czyli o ok. 47 proc.). Równocześnie zaproponował bardzo korzystne finansowe warunki rozwiązania umowy na które dyrektorka  się nie zgodziła ze względów moralnych.

We wpisie na Facebooku  tak uzasadniła swoją niezgodę z podjętą decyzją:

„Dzieła, któremu się poświęciło prawie już 18 lat życia, dobrego dla Polski i jej sąsiadów się nie sprzedaje dla wygody kolejnych jakże przemijających zarządów (?)TVP. 16 moich kolegów, w tym mój bliski przyjaciel, siedzi na Białorusi w tym jedna pracownica etatowa TVP i jeden mój bliski przyjaciel i współpracownik, a ja miałabym się poddać??
Zawsze można mnie oczywiście zwolnić, zawiesić, odsunąć – siłą. No i tak się właśnie dzieje”.
Jak informuje portal Biełsatu, Agnieszkę Romaszewską-Guzy na stanowisku dyrektora stacji zastąpi jej wieloletni współpracownik i współzałożyciel Biełsatu Aleksy Dzikawicki

Decyzją likwidatora TVP S.A. po 17 latach  pracy w Telewizji Biełsat została odwołana z pełnionej funkcji i zwolniona z pracy dyrektor tej stacji Agnieszka Romaszewska-Guzy. We wpisie na Facebooku  była już dyrektorka podkreśliła, że została zwolniona „po 17 latach z Bielsatu i po 32 latach z

Ministerstwo Spraw Zagranicznych Republiki Litewskiej poinformowało 12 marca, iż Litwa wystosowała notę protestacyjną do Białorusi w związku ze śmiercią w białoruskim areszcie litewskiego obywatela.

Nota została przekazana tymczasowemu chargé d’affaires Białorusi na Litwie Jarosławowi Chmylowi. W dokumencie wyrażono zdecydowany protest przeciwko działaniom białoruskich służb, które w dniu 31 grudnia 2023 roku zatrzymały na terytorium Białorusi obywatela Litwy – N.R., po czym ten zmarł w więzieniu, gdyż nie została mu prawdopodobnie zapewniona niezbędna pomoc medyczna.

Według komunikatu MSZ Litwy, urzędnicy konsularni tego kraju nie zostali w odpowiednim trybie poinformowani ani o samym zatrzymaniu obywatela Litwy, ani o przyczynach takiego działania ze strony białoruskich służb. Stronie litewskiej nie udzielono również informacji o stanie zdrowia mężczyzny, a także nie pozwolono na odwiedziny go przez konsula, czy udzielenie zatrzymanemu pomocy prawnej bądź medycznej.

Jak zauważa MSZ, takimi działaniami Białoruś rażąco naruszyła Konwencję Wiedeńską o stosunkach konsularnych.

– Litwa stanowczo domaga się niezwłocznego oficjalnego poinformowania Ministerstwa Spraw Zagranicznych o przyczynach zatrzymania obywatela Litwy, stanie zdrowia w czasie jego zatrzymania i wszystkich związanych z tym okolicznościach, a także potwierdzenia faktu śmierci tego obywatela, wskazania czasu i miejsca śmierci, okoliczności i przyczyn – czytamy w komunikacie MSZ Litwy.

Litewska agencja informacyjna ELTA przypomina, że osoba zatrzymana w grudniu na granicy z Białorusią została oskarżona przez białoruskie służby o przemyt amunicji.

Portal litewskiego nadawcy publicznego LRT.lt informował z kolei, że białoruscy celnicy podczas kontroli samochodu obywatela Litwy znaleźli 98 sztuk amunicji.

Organy celne obwodu grodzieńskiego poinformowały wówczas o wszczęciu postępowania karnego przeciwko Litwinowi za przestępstwo określone w art. 333-1 ust. 1 Kodeksu Karnego Republiki Białorusi. Na tej podstawie obywatel Litwy został zatrzymany i trafił do aresztu.

MSZ Litwy zauważa, że w ostatnim czasie białoruskie władze nasiliły wrogie i prowokacyjne działania wobec obywateli Litwy, którzy przebywają na Białorusi lub znajdują się tam tymczasowo. Według litewskiego resortu spraw zagranicznych często są oni bezprawnie zatrzymywani i poddawani sfabrykowanym oskarżeniom.

Więzienia i areszty na Białorusi są miejscami, w których śmierć więźniów nie należy do zdarzeń wyjątkowych. Obrońcy praw człowieka, monitorujący sytuację więźniów politycznych reżimu Łukaszenki szacują, że warunki, w jakich tamci przebywają oraz lekceważenie przez pilnujących ich funkcjonariuszy stanu zdrowia więźniów, doprowadziło do śmierci co najmniej pięciu przebywających za kratami Białorusinów.

MSZ Litwy po raz kolejny stanowczo zaleca obywatelom tego kraju, aby nie podróżowali na Białoruś, a tym z nich, którzy obecnie tam przebywają, zalecane jest natychmiastowe opuszczenie terytorium, kontrolowanego przez reżim Łukaszenki.

Znadniemna.pl na podstawie LRT.lt, na zdjęciu: brama do więzienia w Grodnie. Tutaj znajduje się także  areszt śledczy, w którym mógł umrzeć obywatel Litwy, aresztowany po przekroczeniu granicy z Białorusią, fot.: Spring96.org 

Ministerstwo Spraw Zagranicznych Republiki Litewskiej poinformowało 12 marca, iż Litwa wystosowała notę protestacyjną do Białorusi w związku ze śmiercią w białoruskim areszcie litewskiego obywatela. Nota została przekazana tymczasowemu chargé d'affaires Białorusi na Litwie Jarosławowi Chmylowi. W dokumencie wyrażono zdecydowany protest przeciwko działaniom białoruskich służb, które w

Liderka białoruskiej opozycji Swiatłana Cichanouska zaapelowała 10 marca do sekretarza generalnego ONZ Antonio Guterresa i przywódców politycznych na świecie, by zażądali od białoruskiego reżimu zaprzestania praktyki izolacji więźniów, określanej jako incommunicado. „Długotrwałe odcięcie od świata jest torturą” – podkreśliła opozycjonistka.

W apelu opublikowanym na platformie X (były Twitter) Cichanouska przypomniała, że od roku nie ma żadnych wiadomości o swoim mężu Siarhieju, przetrzymywanym od blisko czterech lat w białoruskim więzieniu.

„Apeluje do sekretarza generalnego ONZ Antonio Guterresa o interwencję. Zażądajcie przerwania brutalnej praktyki incommunicado w białoruskich więzieniach. Macie moc, by ratować życie. I to nie jest sprawa polityczna, lecz kwestia humanitarna! Więźniowie polityczni muszą mieć dostęp do odpowiedniej opieki medycznej oraz możliwość komunikacji z adwokatami i rodziną” – napisała Cichanouska.

Jak alarmują białoruscy obrońcy praw człowieka, wielu więźniów politycznych w tym kraju utrzymywanych jest w celowej izolacji i odcięciu od świata, co w świetle prawa międzynarodowego uznawane jest za torturyC Według nieoficjalnych ustaleń białoruskich mediów takie traktowanie więźniów, i bez tego represjonowanych, wynika z „odgórnych instrukcji politycznych”.

Swiatłana Cichanouska podkreśla, że już od roku nie ma żadnych sygnałów od męża. „Ani listów, ani telefonów, ani spotkań z adwokatem. Otrzymałam tylko anonimowe listy, w których napisano, że on umarł. A także nagranie wideo z ubiegłego roku (pokazane przez władze), na którym ledwo można go rozpoznać” – napisała liderka białoruskiej opozycji o swoim mężu, Siarhieju.

Zaznaczyła, że od ponad roku nie ma również informacji o innych więźniach – Wiktarze Babaryce, Maryi Kalesnikawej, Mikałaju Statkiewiczu, Maksimie Znaku, Iharze Łosiku i wielu innych.

Przypomnijmy, że ostatnio kontakt listowny (innego nie miała – red.) z działaczem polskiej mniejszości narodowej na Białorusi Andrzejem Poczobutem utraciła jego żona Oksana. Na Facebooku napisała: „Wcześniej, gdy nie było listów z więzienia, martwiłam się, że mąż jest w karcerze. Teraz, po serii zgonów w więzieniu, zawsze mam nadzieję, że to tylko karcer”.

O tym,jak należy postrzegać brak kontaktu z więźniami wspomniała w swoim wpisie  Swiatłana Cichanouska.

„Długotrwałe odcięcie od świata zewnętrznego jest torturą” – podkreśliła, dodając, że jest to tortura nie tylko dla więźniów, ale także dla ich bliskich.

Liderka białoruskiej opozycji przypomniała, że „reżim Łukaszenki zabił już co najmniej pięciu więźniów politycznych – Ihara Lednika, Wadzima Chraśkę, Witolda Aszuraka, Alesia Puszkina i Mikałaja Klimowicza”. „Ludzie są powoli zabijani w więzieniach” – przekonuje Cichanouska.

„A śmierć w niewoli jest śmiercią straszliwą. Zabójstwo Aleksieja Nawalnego w Rosji powinno było wstrząsnąć społecznością międzynarodową, by  ta w końcu zaczęła działać. Ale na razie słyszymy tylko słowa potępienia i zaniepokojenia” – podkreśliła.

Swiatłana Cichanouska zaapelowała m.in. do rządów, by traktowały sprawę więźniów jako priorytet. „Żądajcie, by reżim zaimplementował wniosek Komisji Praw Człowieka ONZ o pilne środki ochrony wobec Wiktara Babaryki, Maksima Znaka, Siarhieja Cichanouskiego. Wystawcie Łukaszence ultimatum i zażądajcie pokazania izolowanych więźniów i ich uwolnienia” – dodała liderka białoruskich sił demokratycznych.

 Znadniemna.pl na podstawie wnp.pl/Twitter.com/Tsihanouskaya, fot.: Facebook.com/S.Tsikhanouskaya

Liderka białoruskiej opozycji Swiatłana Cichanouska zaapelowała 10 marca do sekretarza generalnego ONZ Antonio Guterresa i przywódców politycznych na świecie, by zażądali od białoruskiego reżimu zaprzestania praktyki izolacji więźniów, określanej jako incommunicado. „Długotrwałe odcięcie od świata jest torturą” – podkreśliła opozycjonistka. W apelu opublikowanym na platformie X

Zespół, o którym mowa, ma dwujęzyczną angielsko-polską nazwę – „Singing Sercem” („Śpiewający Sercem”). Polski człon nazwy tłumaczy się prawdopodobnie tym, że znaczna część repertuaru chóru jest w języku polskim, co sprawia, iż w Lidzie, w której Polacy stanowią połowę mieszkańców, twórczość „Singing Sercem” cieszy się szczególną popularnością, a sami artyści mają dużo fanów w Polsce i wśród Polonii.

„Singing Sercem” prowadzi kanał na Youtube, ma profil w Instagramie, ale najlepsze wyniki osiąga w TikToku.

Jeden z filmików zespołu w tym serwisie społecznościowym zanotował aż milion odsłon. Jest to prawdopodobnie rekordowy wynik dla pochodzących z Białorusi treści chrześcijańskich, które kiedykolwiek opublikowano na platformie TikTok.

„Singing Sercem” jest chórem dziecięcym. Jego uczestnicy jednak zamieszczają w Internecie nie tylko kontent muzyczny. Kręcą także dużo filmików na tematy poświęcone na przykład kościelnemu savoir-vivre, czyli zwyczajom, manierom oraz ubiorowi, obowiązującemu wiernych i zwiedzających w świątyniach katolickich.

Uczestnicy chóru „Singing Sercem” ze swoim opiekunem – proboszczem Parafii Bożego Miłosierdzia w Lidzie, księdzem Andrzejem Znosko (u góry), fot.: TikTok

Uczestnicy chóru prowadzą w serwisach społecznościowych także rubrykę, w której na pytania młodego korespondenta odpowiada ksiądz Andrzej Znosko, proboszcz Parafii Bożego Miłosierdzia w Lidzie, przy której działa „Singing Sercem”.

Kanał „Singing Sercem” na TikToku jest dostępny pod LINKIEM

Na Yotube.com natomiast twórczość zespołu można śledzić TUTAJ.

Znadniemna.pl na podstawie Katolik.life/Tiktok.com/Youtube.com, na zdjęciu: „Wizytówka” kanału zespołu „Singing Sercem” na YouTube, fot.: Youtube.com 

Zespół, o którym mowa, ma dwujęzyczną angielsko-polską nazwę – „Singing Sercem” („Śpiewający Sercem”). Polski człon nazwy tłumaczy się prawdopodobnie tym, że znaczna część repertuaru chóru jest w języku polskim, co sprawia, iż w Lidzie, w której Polacy stanowią połowę mieszkańców, twórczość „Singing Sercem” cieszy się

Białoruska skoczkini wzwyż Maria Żodzik od dwóch lat mieszka w Białymstoku. Na halowych Mistrzostwach Polski w lutym tego roku skoczyła 2 metry 97 centymetrów, co uplasowało ją w trójce najlepszych skoczkiń wzwyż na świecie. Polski Związek Lekkiej Atletyki zabiega o nadanie Marii Żodzik polskiego obywatelstwa. Jeśli je otrzyma – będzie mogła pojechać na tegoroczne Igrzyska Olimpijskie do Paryża i powalczyć o medal olimpijski dla Polski.

Maria Żodzik na Halowych Mistrzostwach Polski w Toruniu, 18 lutego 2024 roku, fot.: Facebook.com/mzhodik

Dla 27-letniej lekkoatletki tegoroczna Olimpiada w Paryżu może stać się ostatnią szansą na spełnienie największego marzenia w karierze większości sportowców – startu w Igrzyskach Olimpijskich i powalczenia o olimpijskie podium. Maria Żodzik już miała szansę na olimpijski start. Mogła wystartować w barwach Białorusi, której obywatelką wciąż pozostaje, podczas ostatnich Igrzysk w Tokio. Aby wystartować na Olimpiadzie miała wynik 196 centymetrów w skoku wzwyż plasujący ją w światowej czołówce lekkoatletek i obietnicę białoruskich urzędników od sportu, że znajdzie się w olimpijskiej reprezentacji kraju.

Olimpijskiemu marzeniu Marii Żodzik jednak nie dane było się spełnić. Białoruscy funkcjonariusze sportowi nie dopilnowali bowiem, aby zawodniczka miała przed Igrzyskami wymaganą ilość odbytych testów antydopingowych. Wiarołomne niedbalstwo ze strony działaczy Białoruskiej Federacji Lekkiej Atletyki sprawiło, iż Maria Żodzik przeżyła głęboką traumę, rozczarowała się w ludziach, którym ufała, a w 2022 roku postanowiła na zawsze opuścić Białoruś. Nowy dom Maria znalazła w Białymstoku. Tutaj, aby się utrzymać, musiała podjąć pracę w miejscowej restauracji McDonald’s.

Emigrując do Polski światowej klasy lekkoatletka umknęła uwadze wszystkich ekspertów. W Białymstoku dostrzegł ją trener Jerzy Mydlarz, w latach 70. i 80. minionego stulecia – mistrz Polski w biegach średniodystansowych. Weteran Lekkiej Atletyki skontaktował się z kolegą Robertem Nazarkiewiczem, trenerem skoczków wzwyż w klubie Podlasie Białystok i nieco ponad rok temu Maria Żodzik wróciła do treningów.

Praca z trenerem Robertem Nazarkiewiczem przyniosła efekty. Już rok po ich wznowieniu Maria wróciła do swojej szczytowej formy sportowej i podczas halowych mistrzostw Polski w Toruniu osiągnęła w skoku wzwyż najlepszy w karierze wynik – 197 centymetrów, który pozwolił jej przebojem wedrzeć się do światowej czołówki tej konkurencji. Wcześniejszy rekord Marii – 196 centymetrów, dający niewykorzystaną kwalifikację na Igrzyska w Tokio, był ustanowiony na stadionie, a jej rekord w hali wynosił 189 cm.

Trener Robert Nazarkiewicz mówi, że Maria Żodzik to niezwykle skromna i ułożona zawodniczka, która stara się nie zaprzątać sobie głowy myśleniem o czymś innym niż tylko zawody.

Umiejętność koncentrowania się na celu sprawia, że przed Igrzyskami Olimpijskimi w Paryżu forma Białorusinki może pozwolić jej na osiąganie na stadionie dwumetrowych wartości w skoku wzwyż. Oznaczałoby to dla niej szansę graniczącą z pewnością na zdobycie w Paryżu medalu olimpijskiego. Warunkiem spełnienia olimpijskiego marzenia jest jednak otrzymanie przez lekkoatletkę obywatelstwa Rzeczypospolitej Polskiej i start w Olimpiadzie w polskich barwach narodowych.

O nadaniu obywatelstwa Marii Żodzik ma zdecydować prezydent RP Andrzej Duda. Podjęcie przez głowę państwa takiej decyzji pozytywnie zaopiniował już minister sportu i turystyki Sławomir Nitras.

– Mam nadzieję, że po uzyskaniu polskiego obywatelstwa pani Maria Żodzik będzie godnie reprezentować Polskę podczas tegorocznych Igrzysk Olimpijskich w Paryżu – powiedział szef sportowego resortu.

Po nadaniu lekkoatletce polskiego obywatelstwa Polski Związek Lekkiej Atletyki rozpocznie procedurę zmiany barw reprezentacyjnych w Światowej Federacji Lekkiej Atletyki (World Athletics).

– Decyzje o zmianie barw narodowych podejmuje Nationality Review Panel na wniosek federacji, zmiana może nastąpić po trzech latach od ostatniego startu w reprezentacji. W przypadku pani Żodzik ten czas upływa 20 czerwca 2024 roku – poinformowało Ministerstwo Sportu i Turystyki RP.

Opinia ministra Nitrasa została przekazana do decyzji prezydenta RP Andrzeja Dudy.

– Rozmawiałem o tym z Marią  na treningu, bo my już pracujemy w Białymstoku do sezonu letniego. Ona wprost unika tematu obywatelstwa, i to dobrze, ale wiemy wszyscy, jakie to teraz ważne. Jeżeli mamy zdążyć na igrzyska, tak ze wszystkimi dokumentami, jak i z formą, bo obywatelstwo pozwoli także na starty w różnych zawodach, to czasu nie ma dużo. Wierzymy jednak, że pozytywna decyzja przyjdzie dość szybko –  ocenił szanse Marii Żodzik na spełnienie olimpijskiego marzenia jako reprezentantki Polski jej trener Robert Nazarkiewicz.

Znadniemna.pl na podstawie Sportowy24.pl, fot: Facebook.com/mzhodik

 

Białoruska skoczkini wzwyż Maria Żodzik od dwóch lat mieszka w Białymstoku. Na halowych Mistrzostwach Polski w lutym tego roku skoczyła 2 metry 97 centymetrów, co uplasowało ją w trójce najlepszych skoczkiń wzwyż na świecie. Polski Związek Lekkiej Atletyki zabiega o nadanie Marii Żodzik polskiego obywatelstwa.

Chodzi o połączony Zespół Parlamentarny, powołany w miejsce istniejących dotąd równolegle zespołów – Senatu RP oraz Sejmu RP. W skład nowo powołanego ciała parlamentarnego weszli zarówno posłowie na Sejm RP, jak też reprezentanci wyższej izby polskiego parlamentu, czyli senatorowie.  

Na swoim pierwszym posiedzeniu, które odbyło się 7 marca, członkowie Parlamentarnego Zespołu ds. Wolnej Białorusi wybrali prezydium, na którego czele stanął poseł na Sejm RP Michał Szczerba (KO), od października 2023 roku będący między innymi przewodniczącym Zgromadzenia Parlamentarnego NATO.

Zastępcami Michała Szczerby na stanowisku przewodniczącego Parlamentarnego Zespołu ds. Wolnej Białorusi zostali: senator RP Bogdan Borusewicz (KO), marszałek Senatu RP w latach 2005 – 2015, a później – wieloletni wicemarszałek tej izby oraz obecny wicemarszałek Senatu RP Michał Kamiński (PSL).

O pierwszym posiedzeniu Parlamentarnego Zespołu ds. Wolnej Białorusi poinformował na Facebooku Robert Tyszkiewicz, polityk Platformy Obywatelskiej, który w poprzedniej kadencji Sejmu kierował Parlamentarnym Zespołem ds. Białorusi i sejmową Komisją Łączności z Polakami za Granicą.

„To bardzo ważne, że rozpoczęta przeze mnie w 2005 roku historia Zespołu będzie kontynuowana w obecnej kadencji. Cieszę się na naszą współpracę” – napisał  Robert Tyszkiewicz.

Rozpoczęcie działalności Parlamentarnego Zespołu ds. Wolnej Białorusi zostało zauważone także przez białoruskie siły demokratyczne, które działają na uchodźstwie ze względu na brutalne represje panującego na Białorusi dyktatorskiego reżimu Łukaszenki.

Takim zdjęciem zilustrował swój wpis na Telegramie o powstaniu Parlamentarnego Zespołu ds. Wolnej Białorusi Paweł Łatuszka (po prawej). Po lewej – przewodniczący nowo powołanego Zespołu – poseł na Sejm RP Michał Szczerba, fot.: Telegram

Paweł Łatuszka, reprezentujący Zjednoczony Gabinet Przejściowy na czele z liderką białoruskiej opozycji Swiatłaną Cichanouską, na swoim profilu na Telegramie napisał, że podczas rozmowy z Michałem Szczerbą osiągnięte zostało porozumienie o spotkaniu w najbliższym czasie członków Parlamentarnego Zespołu ds. Wolnej Białorusi białoruską opozycją demokratyczną. Według Łatuszki dla sił demokratycznych Białorusi ważne jest „akcentowanie większej uwagi na problemach, związanych z masowym łamaniem praw człowieka na Białorusi, uwolnieniem białoruskich więźniów politycznych, pociągnięciem do odpowiedzialności Łukaszenki i jego pomagierów za zbrodnie popełnione przeciwko narodom Białorusi oraz Ukrainy”.

Politycy mieli się umówić także, iż w trakcie planowanego spotkania z białoruską opozycją członkowie Parlamentarnego Zespołu ds. Wolnej Białorusi omówią możliwość przeprowadzenia wspólnego posiedzenia obu izb polskiego parlamentu na temat sytuacji na Białorusi. Wynikiem takiego posiedzenia miałoby stać się uchwalenie wspólnej rezolucji polskiego Sejmu i Senatu oraz podjęcie konkretnych działań, wspierających walkę białoruskiego społeczeństwa oraz sił demokratycznych Białorusi.

 Znadniemna.pl na podstawie Facebook.com/roberttyszkiewicz  i T.me/latushka, na zdjęciu: członkowie Parlamentarnego Zespołu ds. Wolnej Białorusi, fot.: Facebok/roberttyszkiewicz

Chodzi o połączony Zespół Parlamentarny, powołany w miejsce istniejących dotąd równolegle zespołów – Senatu RP oraz Sejmu RP. W skład nowo powołanego ciała parlamentarnego weszli zarówno posłowie na Sejm RP, jak też reprezentanci wyższej izby polskiego parlamentu, czyli senatorowie.   Na swoim pierwszym posiedzeniu, które odbyło

Oksana Poczobut, żona skazanego na 8 lat ciężkiej kolonii karnej dziennikarza i działacza polskiej mniejszości narodowej na Białorusi Andrzeja Poczobuta, zamieściła w mediach społecznościowych alarmistyczny wpis. Informuje w nim, że nie wie, co dzieje się z jej mężem. Od 26 lutego nie otrzymała od niego listu.

Wcześniej, gdy nie było listów z więzienia, martwiłam się, że mąż jest w karcerze. Teraz, po serii zgonów w więzieniu, zawsze mam nadzieję, że to tylko karcer, – napisała Oksana Poczobut na Facebooku.

Dodała, że 28 lutego miał upłynąć okres przetrzymywania jej męża w celi specjalnej. Z karceru miał zostać przeniesiony do celi ogólnej, ale nie wiadomo, co się dzieje, bo Andrzej Poczobut przestał się kontaktować.

Nie ma od niego listów od 26 lutego, dlatego naprawdę nie wiem, co się z nim dzieje –  alarmuje żona dziennikarza.

Przypomnijmy, że  Andrzej Poczobut jest jednym z liderów polskiej mniejszości narodowej na Białorusi i dziennikarzem polskich oraz białoruskich mediów.

Został aresztowany 25 marca 2021 roku. 8 lutego 2023 roku, po prawie dwóch latach pobytu w areszcie, został skazany na osiem lat ciężkich łagrów. Wyrok odsiaduje w n jednej z najcięższych na Białorusi kolonii karnych w Nowopołocku na północy kraju.

Odkąd został przewieziony do kolonii karnej, jego najbliższym ani razu nie pozwolono na widzenie się z Andrzejem. Nie udało im się uzyskać zgody nawet na rozmowę telefoniczną. Andrzej  został pozbawiony przesyłek i prawa odbierania paczek żywnościowych. Rodzina nie może przekazać mu nawet ciepłych ubrań. Mężczyzna jest pozbawiony absolutnie wszelkiego kontaktu ze światem.

Bezpośrednio po przewiezieniu do kolonii został wtrącony do celi typu więziennego (rodzaj izolatki – red.), gdzie w samotności miał pozostawać do końca lutego. W taki sposób administracja kolonii karnej chciała złamać Polaka.

Wiadomo, że jeszcze przed wyrokiem naciskano na Andrzeja, żeby poprosił Aleksandra Łukaszenkę o łaskę. Było to ultimatum, po którego wykonaniu Andrzejowi obiecano, że zostanie zwolniony z więzienia. Ten stanowczo odmówił jednak układania się z dyktatorem.

Andrzej Poczobut został oskarżony w politycznym procesie z dwóch artykułów kodeksu karnego. Sądzono go de facto za publikacje o polskim podziemiu niepodległościowym na Grodzieńszczyźnie oraz za działalność społeczną polegającą na upominaniu się o prawo Polaków z Białorusi do nauki języka polskiego oraz ich prawo do kultywowania polskich tradycji i znajomości historii Polski. Na dziennikarza wydano wyrok ośmiu lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze.

Ministerstwo Spraw Zagranicznych Rzeczypospolitej Polskiej podkreśla, że dla tego resortu uwolnienie Andrzeja Poczobuta pozostaje jednym z najważniejszych priorytetów.

 Znadniemna.pl na podstawie Kresy24.pl

Oksana Poczobut, żona skazanego na 8 lat ciężkiej kolonii karnej dziennikarza i działacza polskiej mniejszości narodowej na Białorusi Andrzeja Poczobuta, zamieściła w mediach społecznościowych alarmistyczny wpis. Informuje w nim, że nie wie, co dzieje się z jej mężem. Od 26 lutego nie otrzymała od niego

Staramy się doprowadzić do tego, żeby wszystkie sankcje stosowane przeciwko Rosji były rozszerzone na współpracującą z nią Białoruś – powiedział w środę, 6 lutego, na posiedzeniu sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych wiceszef MSZ Władysław Teofil Bartoszewski, odpowiedzialny w resorcie m.in. za współpracę z polskim parlamentem. Dyplomata przypomniał, że obecnie na Białorusi jest ponad 1,5 tys. więźniów politycznych, a uwolnienie jednego z nich – Andrzeja Poczobuta jest „absolutnym priorytetem” dla polskiej dyplomacji.

Relację z posiedzenia Komisji Spraw Zagranicznych Sejmu RP opublikowała Polska Agencja Prasowa. Czytamy w niej, że Władysław Teofil Bartoszewski przedstawił członkom Komisji Spraw Zagranicznych informację na temat sytuacji na Białorusi i działań podejmowanych w celu uwolnienia więźniów politycznych reżimu Aleksandra Łukaszenki.

Wiceszef MSZ przypomniał, iż w 2020 roku na Białorusi sfałszowano wybory prezydenckie i sytuacja po tych wyborach doprowadziła do masowych represji w tym kraju oraz do tego, że obecnie jest w nim ponad 1,5 tys. osób, które są uważane przez Polskę i przez środowiska demokratyczne za więźniów politycznych reżimu Aleksandra Łukaszenki.

„Wszystkie działania polskie poprzedniego rządu i Sejmu poprzedniej kadencji oraz Ministerstwa Spraw Zagranicznych nie przynosiły rezultatu i nie mogę powiedzieć, że nasze działania znacząco poprawiły tę sytuację, bo tak nie jest. Liczba więźniów politycznych zwiększa się, represje się zwiększają” – przyznał Bartoszewski.

Wskazał, że na przykład posiadanie Karty Polaka jest zagrożeniem dla każdej obywatelki i obywatela Białorusi.

„Na Białorusi nie ma w tej chwili żadnych szans na spełnienie oczekiwań obywateli Białorusi i tych Białorusinów, którzy udali się na przymusowe wygnanie i częściowo osiedli w Polsce” – cytuje sprawozdawcę PAP.

Według Bartoszewskiego „Białoruś jest w tej chwili silnie połączona swoją działalnością, również antyukraińską, z Rosją putinowską”. Wobec tego Polska stara się doprowadzić do tego, żeby „wszystkie sankcje, stosowane przeciwko Federacji Rosyjskiej były rozszerzone przez inne państwa również na Białoruś”.

Sankcje, jak podkreślił wiceszef MSZ, są jednym z najlepszych sposobów nacisku na reżim, a Rosja część sankcji „obchodzi” obecnie przez terytorium Białorusi.

Wiceszef polskiej dyplomacji zapewnił, że Polska na wszystkich forach międzynarodowych podnosi kwestię białoruską, zwłaszcza konieczność uwolnienia wszystkich więźniów politycznych. W tych działaniach, jak podkreślił, absolutnym priorytetem MSZ jest uwolnienie  naszego kolegi Andrzeja Poczobuta, dziennikarza polskich mediów i działacza polskiej mniejszości narodowej na Białorusi.

 Znadniemna.pl na podstawie PAP, na zdjęciu: wiceszef MSZ RP Władysław Teofil Bartoszewski, fot.: Gov.pl

Staramy się doprowadzić do tego, żeby wszystkie sankcje stosowane przeciwko Rosji były rozszerzone na współpracującą z nią Białoruś - powiedział w środę, 6 lutego, na posiedzeniu sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych wiceszef MSZ Władysław Teofil Bartoszewski, odpowiedzialny w resorcie m.in. za współpracę z polskim parlamentem. Dyplomata

Przejdź do treści