HomeStandard Blog Whole Post (Page 528)

Pięć uczennic z Polskiej Szkoły Społecznej przy Związku Polaków na Białorusi zakwalifikowały się do ogólnokrajowych eliminacji XII edycji Olimpiady Języka i Literatury Polskiej. Ogólnobiałoruski finał zmagań, otwierający drogę do udziału w zawodach ogólnopolskich odbędzie się w siedzibie Polskiej Macierzy Szkolnej na Białorusi w ostatni weekend lutego.

Uczniowie_PSS

Nasze uczennice rywalizowały w miniony weekend w eliminacjach regionalnych z rówieśnikami z Polskich Szkół Grodna i Wołkowyska, Liceum Polskiej Macierzy Szkolnej w Grodnie, Szkoły Społecznej im. Tadeusza Rejtana z Baranowicz oraz z młodymi Polakami z Mohylewa.

Polską Szkołę Społeczną przy ZPB w zmaganiach z językiem polskim reprezentowały: Ksenia Poniatowska, Julia Kozieł, Elżbieta Gorodkiewicz, Karolina Siłkina oraz Weronika Adamowicz. Wszystkie one uczą się języka polskiego zaledwie drugi rok. Pomyślne zdanie przez nie testu gramatyczno-składniowego w pisemnej części zmagań oraz uzbieranie liczby punktów, dostatecznej do zakwalifikowania się do kolejnego etapu Olimpiady należy zatem ocenić jako sukces indywidualny każdej z uczennic, jak również szkoły, którą reprezentują.

Za dwa tygodnie, w białoruskim finale Olimpiady Języka i Literatury Polskiej, nasze dziewczyny powalczą o prawo reprezentowania Białorusi w zawodach ogólnopolskich, które w tym roku odbędą się w Konstancinie w dniach 9 – 12 kwietnia.

Jeśli zwyciężą w zmaganiach z rówieśnikami z Polski i innych krajów świata, to zostaną zaproszone wraz ze swoimi nauczycielami na uroczyste podsumowanie Olimpiady, które odbędzie się w czerwcu w Warszawie, w Sali Lustrzanej Pałacu Staszica.

Nagrodą dla laureatów ogólnopolskiego finału są indeksy Wydziału Polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego oraz stypendia Rządu RP.

Danuta Karpowicz

Pięć uczennic z Polskiej Szkoły Społecznej przy Związku Polaków na Białorusi zakwalifikowały się do ogólnokrajowych eliminacji XII edycji Olimpiady Języka i Literatury Polskiej. Ogólnobiałoruski finał zmagań, otwierający drogę do udziału w zawodach ogólnopolskich odbędzie się w siedzibie Polskiej Macierzy Szkolnej na Białorusi w ostatni weekend

Przez całe życie będzie wspominana sobota 8 lutego 2014 roku przez tegorocznych maturzystów Społecznej Szkoły Polskiej im. Tadeusza Rejtana w Baranowiczach. Tego dnia odbyła się tu studniówka —bal szkolny, inaugurujący odliczanie stu dni do egzaminu maturalnego.

Baranowicze_studniowka

Poloneza czas zacząć!

Baranowicze_studniowka_01

Baranowicze_studniowka_04

Baranowicze_studniowka_05

Maturzyści zaprosili do tańca gosci

Na balu oprócz maturzystów obecni byli: przedstawiciele Konsulatu Generalnego RP w Brześciu na czele z konsul generalną Anną Nowakowską, delegacja Oddziału Siedleckiego Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” na czele z prezesem Jackiem Myszkowskim, delegacja Związku Polaków na Białorusi na czele z przewodniczącą Rady Naczelnej ZPB Andżeliką Borys, załozycielka i pierwsza dyrektor szkoły Elżbieta Dołęga-Wrzosek, nauczyciele oraz rodzice.

Baranowicze_studniowka_026

Eleonora Raczkowska-Jarmolicz i Ada Szachniuk

– Przez lata nie szczędziliśmy wysiłków, by wyposażyć was w wiedzę, pracowaliśmy, by osiągać wyznaczone cele. Dzisiejszego wieczoru pragniemy jednak odłożyć na bok wszelkie troski i zmartwienia, by waszym udziałem stała się dobra zabawa – powiedziała na wstępie prowadząca uroczystość u boku swoich wychowanków dyrektor szkoły Eleonora Raczkowska-Jarmolicz.

Przepiękne sukienki i stylowe garnitury, a także okolicznościowy wystrój auli Domu Polskiego dodawały świątecznej atmosferze szczególnego uroku, podkreślając doniosłość wieczoru, a polonez w wykonaniu ośmiu par był zapowiedzią niezwykłego, blisko dwugodzinnego, programu artystycznego.

Baranowicze_studniowka_06

Maturzyści pokazali, na co ich stać! Potrafią nie tylko zdobywać „dziesiątki” i uczestniczyć w olimpiadach. Okazali się też zdolnymi artystami, tancerzami i reżyserami. Uczniowie pokazali nakręcony przez siebie film o życiu szkoły. Następnie zgromadzeni na sali mieli okazję wysłuchać pięknych piosenek, w wykonaniu uczniów i ich rodziców.

Baranowicze_studniowka_07

Scenka w wykonaniu uczniów i rodziców

Baranowicze_studniowka_08

Występ rodziców

Baranowicze_studniowka_09

Baranowicze_studniowka_010

Baranowicze_studniowka_011

Baranowicze_studniowka_012

Baranowicze_studniowka_015

Tańczy założycielka i pierwsza dyrektor szkoły Elżbieta Dołęga-Wrzosek

Baranowicze_studniowka_016

Baranowicze_studniowka_017

Baranowicze_studniowka_018

Baranowicze_studniowka_019

Baranowicze_studniowka_021

Powodzenia i połamania piór na egzaminach życzyła maturzystom szefowa polskiej placówki dyplomatycznej w Brześciu, konsul generalna Anna Nowakowska.

Baranowicze_studniowka_022

Przemawia konsul generalna RP w Brześciu Anna Nowakowska

Przewodnicząca Rady Naczelnej ZPB Andżelika Borys, w imieniu własnym i prezesa ZPB Mieczysława Jaśkiewicza, życzyła gronu pedagogicznemu, rodzicom i maturzystom szampańskiej zabawy oraz jak najlepszych wyników na egzaminie dojrzałości. – Nie zapominajcie, że to, iż za sto dni będziecie mogli przystąpić do matury, zawdzięczacie również wysiłkom waszych rodziców i niezwykle ofiarnym nauczycielom, którzy z poświęceniem doprowadzili was do ostatniego etapu. A ten Dom Polski jest po to, żeby tętnił polskim duchem – powiedziała Andżelika Borys.

Baranowicze_studniowka_025

Przemawia przewodnicząca Rady Naczelnej ZPB Andżelika Borys

Przewodnicząca Rady Naczelnej ZPB przekazała Społecznej Szkole Polskiej im. Tadeusza Rejtana w Baranowiczach partię podręczników do nauki języka polskiego, otrzymanych przez ZPB w ramach akcji „Książka dla Białorusi”, prowadzonej w Polsce z inicjatywy naszej organizacji. Andżelika Borys deklarowała też dalsze wsparcie placówki oświatowej w Baranowiczach ze strony ZPB. Zapowiedziała, iż w czasie najbliższej wizyty delegacji ZPB w Poznaniu będzie rozmawiała z władzami oświatowymi miasta i województwa wielkopolskiego o współpracy z placówkami oświatowymi ZPB, w tym ze szkołą w Baranowiczach.

Baranowicze_studniowka_023

Jacek Myszkowski wręcza prezent Eleonorze Raczkowskiej-Jarmolicz

Prezes Oddziału Siedleckiego Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” Jacek Myszkowski wraz z dr Barbarą Stelingowską z Instytutu Filologii Polskiej i Lingwistyki Stosowanej Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego w Siedlcach obdarowali tegorocznych maturzystów prezentami.

Baranowicze_studniowka_024

Dr Barbara Stelingowska wręcza prezent Adze Szachniuk

– Życzę maturzystom powodzenia, hartu ducha na egzaminach oraz dalszych wspaniałych osiągnięć. W imieniu pani rektor Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego w Siedlcach zapraszamy do studiowania na naszej alma mater – powiedział Jacek Myszkowski. Dziękując nauczycielom, administracji Domu Polskiego, Związkowi Polaków na Białorusi, życzył miejscowym Polakom, aby pamiętali o swoich korzeniach i pielęgnowali polski język, kulturę oraz szerzyli wiedzę o Polsce wśród miejscowej społeczności.

Baranowicze_studniowka_027

Anna Nowakowska, Jacek Myszkowski, Andżelika Borys i Eleonora Raczkowska-Jarmolicz wręczają upominki maturzystom

Baranowicze_studniowka_028

Tort dla maturzystów

Baranowicze_studniowka_029

Baranowicze_studniowka_030

Gdy program przygotowany przez uczniów dobiegł końca, szkolny dzwonek zaprosił młodzież na dyskotekę, a dorosłych na poczęstunek.

 Iness Todryk-Pisalnik z Baranowicz

Przez całe życie będzie wspominana sobota 8 lutego 2014 roku przez tegorocznych maturzystów Społecznej Szkoły Polskiej im. Tadeusza Rejtana w Baranowiczach. Tego dnia odbyła się tu studniówka —bal szkolny, inaugurujący odliczanie stu dni do egzaminu maturalnego. [caption id="attachment_3167" align="alignnone" width="480"] Poloneza czas zacząć![/caption] [caption id="attachment_3171" align="alignnone" width="480"]

Dzisiaj mija 183. rocznica przyjęcia przez Sejm Królestwa Polskiego uchwały o fladze Polski.

oko_polska_flaga

Fot: dziennik.pl/Shutterstock

7 lutego 1831 roku na wniosek posła Walentego Zwierkowskiego, wiceprezesa Towarzystwa Patriotycznego Sejm Królestwa Polskiego uchwalił, że polskie barwy narodowe stanowią biel oraz czerwień.

Pierwotnie polską barwą narodową był karmazyn, stanowiący symbol dostojeństwa i bogactwa, a zarazem uważany za najszlachetniejszy z kolorów. Z uwagi na cenę barwnika – koszenili uzyskiwanej z larw czerwca polskiego, mało, kto mógł sobie na niego pozwolić, dlatego też był on wykorzystywany jedynie przez najbogatszą szlachtę i dostojników państwowych.

Na pierwszych flagach i sztandarach reprezentujących Królestwo Polskie widniał biały orzeł w koronie na czerwonym tle. Jan Długosz opisując przygotowania do bitwy pod Grunwaldem pisze o „chorągwi wielkiej, na której wyszyty był misternie orzeł biały z rozciągnionemi skrzydły, dziobem rozwartym i z koroną na głowie, jako herb i godło całego Królestwa Polskiego”.

Barwami królewskimi Rzeczypospolitej Obojga Narodów był sztandar złożony z trzech pasów: dwóch czerwonych umieszczonych w dole i na górze oraz oddzielającym go pasie białym, na których umieszczano zwykle czterodzielny Herb Rzeczypospolitej Obojga Narodów o czerwonym tle zawierający dwa pola przedstawiające białego Orła w koronie, czyli symbol Korony i dwa z wizerunkiem Pogoni – herbu Litwy. Na tarczy sercowej znajdował się najczęściej herb rodowy aktualnie panującego monarchy.

Barwy biała i czerwona zostały uznane za narodowe po raz pierwszy 3 maja 1792. Podczas obchodów pierwszej rocznicy uchwalenia Ustawy Rządowej damy wystąpiły wówczas w białych sukniach przepasanych czerwoną wstęgą, a panowie nałożyli na siebie szarfy biało-czerwone. Nawiązano tą manifestacją do heraldyki Królestwa Polskiego – Białego Orła na czerwonej tarczy herbowej.

Po raz pierwszy regulacja prawna polskiej flagi została przyjęta w uchwale Sejmu Królestwa Polskiego z 7 lutego 1831 na wniosek posła Walentego Zwierkowskiego, wiceprezesa Towarzystwa Patriotycznego, jako propozycja kompromisowa pomiędzy barwą białą – nadaną przez Augusta II Mocnego i proponowaną przez konserwatystów i trójbarwną – biało- czerwono-szafirową – barwami konfederacji barskiej proponowanymi przez Towarzystwo Patriotyczne: Izba Senatorska i Izba Poselska po wysłuchaniu Wniosków Komisji Sejmowych, zważywszy potrzebę nadania jednostajnej oznaki, pod którą winni się łączyć Polacy, postanowiły i stanowią:

Artykuł 1.

Kokardę Narodową stanowić będą kolory herbu Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego, to jest kolor biały z czerwonym.

Artykuł 2.

Wszyscy Polacy, a mianowicie Wojsko Polskie te kolory nosić mają w miejscu gdzie takowe oznaki dotąd noszonymi były.

Przyjęto na posiedzeniu Izby Poselskiej dnia 7 lutego 1831 roku.

Po odzyskaniu niepodległości barwy i kształt flagi uchwalił Sejm Ustawodawczy odrodzonej Polski 1 sierpnia 1919. W ustawie podano: „Za barwy Rzeczypospolitej Polskiej uznaje się kolor biały i czerwony w podłużnych pasach równoległych, z których górny – biały, dolny zaś – czerwony.”

Dwa lata później Ministerstwo Spraw Wojskowych wydało broszurę, w której sprecyzowano odcień czerwieni definiując ją, jako karmazyn, ale w 1927 odcień koloru czerwonego został zmieniony na cynober, ten sam kolor został użyty w definicji flagi w ustawie z 1955.Kolory flagi zostały ponownie zmienione ustawą z 31 stycznia 1980, ustawę opracował zespół ekspertów, w którego skład wchodzili Szymon Kobyliński, Maria Szypowska, Kazimierz Sikorski oraz Nikodem Sobczak.

Od 1955 dwa rodzaje flag są w Polsce nazywane „flagą państwową”. Oprócz flagi biało-czerwonej istnieje jeszcze flaga z godłem Polski na białym prostokącie nazywana „flagą państwową z godłem”.

Flagę tę także ustanowiono 1 sierpnia 1919 i początkowo przeznaczono dla polskich poselstw (przedstawicielstw dyplomatycznych) i konsulatów oraz statków handlowych. W latach 1928-1938 była tylko banderą handlową. Wynikało to z faktu, że flaga biało-czerwona była i jest do dziś jedną z flag Międzynarodowego Kodu Sygnałowego używanego do sygnalizacji na morzu (flaga biało-czerwona to flaga „H” oznaczająca, (jako sygnał jednoliterowy): „Mam pilota na statku”), zatem aby odróżnić od niej polską banderę, dodano godło.

Od 1938 ponownie używają jej polskie instytucje państwowe za granicą. Dekret z 7 grudnia 1955 potwierdził ten zakres używania flagi, rozszerzając go na lotniska cywilne, porty lotnicze oraz polskie samoloty komunikacyjne za granicą. Ustawa z 31 stycznia 1980 rozszerzyła zakres używania flagi także na kapitanaty i bosmanaty portów. Rysunek orła w czerwonym tle na białym pasie flagi zmieniał się wraz z urzędową zmianą godła państwowego, a obecny wzór herbu pochodzi z 9 lutego 1990.

20 lutego 2004 roku w Polsce wprowadzono święto Flagi Rzeczypospolitej Polskiej, które obchodzone jest w dniu drugiego maja, w tym samym dniu, kiedy Polacy na całym świecie obchodzą Dzień Polonii i Polaków za Granicą. Jest to dzień, w którym nam Polakom towarzyszyć powinny refleksje o ważnych kartach historii Polski, dlatego dzień ten obchodzimy go między ważnymi świętami: 1 maja – Świętem Pracy i 3 maja – Świętem Konstytucji 3 Maja. W tym dniu organizowane są różnego rodzaju akcje i manifestacje patriotyczne. W ostatnich latach powszechnym stało się noszenie w tym dniu kokardy narodowej. Zwyczaj ten spopularyzował prezydent Lech Kaczyński i jest kontynuowany przez jego następcę, Bronisława Komorowskiego.

Na podstawie www.saperzy-debica.pl

Dzisiaj mija 183. rocznica przyjęcia przez Sejm Królestwa Polskiego uchwały o fladze Polski. [caption id="attachment_3162" align="alignnone" width="480"] Fot: dziennik.pl/Shutterstock[/caption] 7 lutego 1831 roku na wniosek posła Walentego Zwierkowskiego, wiceprezesa Towarzystwa Patriotycznego Sejm Królestwa Polskiego uchwalił, że polskie barwy narodowe stanowią biel oraz czerwień. Pierwotnie polską barwą narodową był

Delegacja parlamentarzystów z partii Prawo i Sprawiedliwość na czele z wiceprezesem partii i szefem Komisji Łączności z Polakami za Granicą w Sejmie RP Adamem Lipińskim oraz szefem klubu parlamentarnego PiS Mariuszem Błaszczakiem odwiedziła w czwartek Polaków na Litwie.

Sejm_delegacja_z_Polski_AWPL_str

Adam Lipiński w litewskim Sejmie, fot.: Marian Paluszkiewicz/l24.lt

Podczas wizyty polscy parlamentarzyści spotkali się z kolegami z litewskiego Sejmu, między innymi z posłami frakcji Akcji Wyborczej Polaków na Litwie (AWPL), kandydatem na prezydenta Linasem Balsysem oraz posłami, będącymi członkami Polsko-Litewskiego Zgromadzenia Międzyparlamentarnego.

Podczas spotkania w litewskim parlamencie Adam Lipiński wyraził rozczarowanie polityką władz Republiki Litewskiej wobec mniejszości polskiej w tym kraju. Jako skandaliczne skutki tejże polityki polski parlamentarzysta ocenił karę litewskiego sądu, zasądzoną dyrektorowi administracji rejonu solecznickiego Bolesławowi Daszkiewiczowi za to, że nie potrafił zmusić mieszkańców rejonu do zamiany litewsko-polskich tablic nazw ulic na ich prywatnych posesjach na tablice w języku litewskim. Grzywna, którą ukarano samorządowca, wyniosła równowartość 12,5 tys. euro. Posłowie z PiS, pragnąc pomóc niesprawiedliwie ukaranemu rodakowi, przeprowadzili zbiórkę wśród członków klubu i dostarczyli Bolesławowi Daszkiewiczowi 30 tysięcy złotych.

– Nałożenie tak wysokiej kary na dyrektora administracji samorządu rejonu solecznickiego Bolesława Daszkiewicza za nieusunięcie dwujęzycznych tabliczek z prywatnych domów w Polsce zostało przyjęte z niezrozumieniem i zdziwieniem – powiedział w litewskim parlamencie Adam Lipiński.

Polski parlamentarzysta mówił, że nie wyobraża sobie takiej sytuacji w Polsce, by obywatel kraju został ukarany za to, że na prywatnej posesji umieścił napis w języku nie polskim. „Jest to po prostu niemożliwe. Mam nadzieję, że takich rzeczy nie ma również w innych krajach” – powiedział Adam Lipiński.

Adam Lipiński poinformował, że kontrowersyjna decyzja sądu litewskiego o nałożeniu horrendalnej kary była przedmiotem obrad Komisji Łączności z Polakami za Granicą, której przewodniczy. Perswadował, że kara jest skutkiem braku woli politycznej i braku Ustawy o mniejszości narodowych, która uregulowałaby drażliwe kwestie.

– Taka ustawa działa w Polsce i jest chwalona. Nie słyszałem jeszcze, by ukraińska, białoruska, litewska, a nawet niemiecka mniejszość narodowa byłaby niezadowolona z tej ustawy – mówił gość Sejmu RL.

Polski parlamentarzysta niejednokrotnie wyrażał ogromne rozczarowanie upolitycznioną decyzją Sądu oraz brakiem dobrej woli litewskich polityków.

– Jak w świetle tego drastycznego przypadku nałożenia kary postępować, jak mamy to odbierać i co dalej czynić, wytłumaczcie powody takiego nieuzasadnionego traktowania polskiej mniejszości – pytał bez ogródek polityk z Warszawy.

Lipinski_Kirkilas_str

Adam Lipiński i Gediminas Kirkilas, fot.: Marian Paluszkiewicz/l24.lt

Na pytanie próbował odpowiedzieć Gediminas Kirkilas, wiceprzewodniczący Sejmu RL, który mówił, że do normalizacji stosunków potrzebny jest „dialog, dialog i jeszcze raz dialog”.

Potwierdził chęć przedyskutowania sytuacji z politykami polskimi również z innych opcji, gdyż tylko otwarte i szczere rozmowy mogą doprowadzić do konstruktywnych rozwiązań.

Jako konflikt bytowy próbował ocenić skandaliczny incydent z dwujęzycznymi tabliczkami litewski parlamentarzysta Bronius Bradauskas. Jego zdaniem rozgłos wokół kontrowersyjnej decyzji sądu jest nieuzasadniony, a reakcja na wysokim szczeblu w Polsce – niezdrowa i niezrozumiała.

Bradauskas_Lipinski_str

Bronius Bradauskas i Adam Lipiński, fot.: Marian Paluszkiewicz/l24.lt

Litewski polityk zaproponował, by Polacy na Litwie mieli takie same prawa, jak i Litwini w Polsce. Na co posłowie z frakcji AWPL ripostowali, że Litwini w Polsce od dawna mają prawo do oryginalnej pisowni nazwisk i dwujęzycznych tablic informacyjnych. Konserwatysta Mantas Adomėnas próbował ironizować i stwierdził, że „w przeszłości mieliśmy Rzeczpospolitą Obojga Narodów a teraz mamy Radykalizm Obojga Narodów”. Lipiński zauważył, że nie jest radykałem, ale zaangażowany jest w walkę o prawa człowieka od dawna i z tego punktu widzenia ocenia niezrozumiałe postępowanie władz litewskich.

O zaangażowaniu posła Adama Lipińskiego w walkę o prawa człowieka nie tylko na Litwie świadczy jego niedawna wizyta w Mińsku, gdzie we wtorek spotkał się z Natalią Pińczuk, żoną białoruskiego więźnia politycznego Alesia Bialackiego. Przy tej okazji polski polityk przekazał Natalii Pińczuk duplikaty wniosku o rejestrację kandydatury jej męża do Pokojowej Nagrody Nobla. Pod wnioskiem tym podpisało się 151 polskich parlamentarzystów, a 28 stycznia został on wysłany do Komitetu Noblowskiego.

Przebywający na Białorusi poseł Adam Lipiński spotkał się we wtorek z Natalią Pińczuk, żoną więźnia politycznego Alesia Bialackiego. Przekazał jej duplikaty wniosku o rejestrację kandydatury jej męża do Pokojowej Nagrody Nobla.

– Teraz nasze działania będą skierowane na to, żeby decyzja Komitetu Noblowskiego była pozytywna. Chcemy przede wszystkim nagłośnić działalność opozycji na Białorusi i sytuację więźniów politycznych w tym kraju, w tym również Alesia Bialackiego. Jeśli komitet zwróci na to uwagę, być może jego decyzja będzie pozytywna – mówił Natalii Pińczuk poseł Lipiński.

Tego samego dnia polityk spotkał się z szefem białoruskiej opozycyjnej Zjednoczonej Partii Obywatelskiej (ZPO) Anatolem Lebiedźką. Politycy rozmawiali o możliwości partnerstwa PiS i ZPO. – Jesteśmy bardzo zainteresowani w tym, aby mieć w Polsce partnera mocnego, poważnego i z perspektywą – oświadczył po spotkaniu z Lipińskim Lebiedźka.

Lipinski_Lebiedzka_str

Adam Lipiński i Anatol Lebiedźka, fot.: ucpb.org

Przypomnijmy, że Anatol Lebiedźka jest jednym z tych polityków opozycji białoruskiej, którzy zrozumieniem i sympatią darzą walkę polskiej mniejszości narodowej na Białorusi o swoje prawa. Sam Lebiedźka niejednokrotnie dawał świadectwo solidarności z prześladownymi przez reżim Aleksandra Łukaszenki działaczami Związku Polaków na Białorusi i był za to zatrzymywany oraz karany.

a.pis. na podstawie l24.lt/kresy24.pl/ucpb.org

Delegacja parlamentarzystów z partii Prawo i Sprawiedliwość na czele z wiceprezesem partii i szefem Komisji Łączności z Polakami za Granicą w Sejmie RP Adamem Lipińskim oraz szefem klubu parlamentarnego PiS Mariuszem Błaszczakiem odwiedziła w czwartek Polaków na Litwie. [caption id="attachment_3154" align="alignnone" width="480"] Adam Lipiński w litewskim

Szanowni czytelnicy!

Na forach internetowych i w serwisach społecznościowych często pojawiają się komentarze i refleksje, dotyczące Polaków na Kresach Wschodnich.

Wypowiadają się politycy, samorządowcy, historycy, ludzie różnych zawodów, o różnym stanie majątkowym i pozycji społecznej, młodzi i starsi.

Zdaniem redakcji, niektóre z tych wpisów warte są tego, aby zapoznawać z nimi szersze audytorium, znacznie wykraczające poza grono uczestników tego czy innego forum internetowego, czy znajomych autora wpisu w serwisie społecznościowym.

Wpisy, które chcielibyśmy publikować, nie powinny pochodzić od osób publicznych – te mają większe możliwości dotarcia do szerszego audytorium, niż tak zwani „zwykli zjadacze chleba”. Ale głos tych ostatnich jest cenny tym, że nie wypowiadają się oni zazwyczaj po to, aby przypodobać się wyborcom, mediom, czy innym grupom i gremiom, od których są zależni. Bezinteresowność autorów takich wpisów może, jak sądzimy, wzbudzić w Was, Szanowni Czytelnicy, chęć polemiki, czy też wyrażenia aprobaty dla wypowiadanych przez autorów wpisów myśli. Jeśli uznacie, że publikowanie refleksji ludzi, nie będących bohaterami pierwszych stron gazet, jest interesujące – prosimy zostawić komentarz pod niniejszym tekstem. W przypadku większego zainteresowania – wprowadzimy stałą rubrykę, w której będziemy publikować najciekawsze opinie z Internetu o Polakach na Wschodzie.

Redakcja

Jako przykład odnalezionego w sieci Internet, w danym przypadku w serwisie Facebook, interesującego, naszym zdaniem, wpisu proponujemy Państwu wpis pana Wojciecha Kempy, kierownika Referatu Promocji Miasta w Wydziale Kultury, Promocji i Sportu Urzędu Miasta Siemianowice Śląskie:

Wojciech_Kempa

Wojciech Kempa, fot.: www.puls.siemianowice.pl

Pomimo powojennych przesiedleń, do dziś na dawnych Kresach Rzeczypospolitej, obecnie wchodzących w skład Litwy, Białorusi i Ukrainy, mieszka ok. 2 milionów naszych rodaków. Pozostali oni na ziemiach swych przodków, nie decydując się na ich opuszczenie, nie dlatego, że nie czuli się Polakami, ale dlatego, że czuli się silnie związani z tą ziemią, na której wzrastali. Na której wzrastali ich rodzice, dziadowie i pradziadowie…

Ojczyzna bowiem to ziemia i groby – jak głosi sentencja, której autorstwo pozostaje przedmiotem sporu. Dla Polaków, którzy zdecydowali się pozostać na Kresach, ziemia, którą zamieszkują, nigdy nie przestała być częścią Polski, tak jak oni nigdy nie zaparli się polskości. Przeciwnie – pielęgnowali ją i pielęgnują niczym jakiś największy skarb. Ziemia ta nierzadko jest też zroszona krwią ich przodków, którzy nie szczędzili ofiar, walcząc o wolną i niepodległą Polskę.

Czasami można usłyszeć głosy, iż w imię wyższych racji winniśmy odwrócić się od naszych rodaków żyjących na Kresach, że w imię dobrosąsiedzkich stosunków z Litwą, Białorusią czy Ukrainą warto poświęcić los tych Polaków, którzy żyją w tamtych krajach, zwłaszcza że narody je tworzące tożsamość swą budowały i budują w dużej mierze w opozycji do polskości.

A przecież to właśnie los naszych rodaków powinien w pierwszym rzędzie determinować nasze, Polaków, poczynania. Są oni bowiem częścią naszej wspólnoty narodowej i nie wolno poświęcać ich w imię jakichkolwiek racji, jakkolwiek wydawałyby się one słuszne. Bo cóż warta byłaby wspólnota, która nie troszczyłaby się o swoich członków?

Wojciech Kempa na Facebook

Szanowni czytelnicy! Na forach internetowych i w serwisach społecznościowych często pojawiają się komentarze i refleksje, dotyczące Polaków na Kresach Wschodnich. Wypowiadają się politycy, samorządowcy, historycy, ludzie różnych zawodów, o różnym stanie majątkowym i pozycji społecznej, młodzi i starsi. Zdaniem redakcji, niektóre z tych wpisów warte są tego, aby

Historyk Dionizy Sałasz, jeden z inicjatorów zbiórki podpisów do władz Mińska pod prośbą o postawienie w Mińsku pomnika, związanego z tym miastem twórcy polskiej opery narodowej Stanisława Moniuszki, otrzymał oficjalne potwierdzenie ze stołecznego urzędu, że pomnik Moniuszki pojawi się w białoruskiej stolicy.

Ratusz w Mińsku, naprzeciwko którego stanie pomnik Moniuszki i Dunina-Marcinkiewicza, fot.: zviazda.by

Ratusz w Mińsku, naprzeciwko którego stanie pomnik Moniuszki i Dunina-Marcinkiewicza, fot.: zviazda.by

Z listu, który publikujemy poniżej, wynika, że, jak już pisaliśmy , władze Mińska zatwierdziły projekt pomnika z podobiznami Moniuszki i innej postaci historycznej – klasyka białoruskiej literatury Wincentego Dunina-Marcinkiewicza, będącego autorem libretta do moniuszkowskiej opery „Sielanka”. Pomnik ma stanąć w centrum Mińska na placu Wolności przed miejskim ratuszem do 200. rocznicy urodzin kompozytora, czyli do 2019 roku.

odpowiedz_ws_pomnika_1

Odpowiedź władz Mińska na imię Dionizego Sałasza w sprawie pomnika Moniuszki, fot.: salasz.livejournal.com

Jak dowiadujemy się od Dionizego Sałasza, jest on wdzięczny wszystkim sygnatariuszom, ułożonego przez niego i jego towarzysza – historyka Aleksandra Biełego – listu w sprawie pomnika, pod którym w Internecie złożono 4200 podpisów oraz tym, kto zbierał podpisy pod listem na papierze. Takich podpisów do władz Mińska wpłynęło około stu dwudziestu.

Decyzję władz Mińska o tym, że pomnik Moniuszki stanie w stolicy Białorusi, Dionizy Sałasz traktuje jako zwycięstwo obywateli, nieobojętnych wobec sprawy upamiętnienia urodzonego w Ubielu pod Mińskiem i mieszkającego przez kilka lat w dzisiejszej stolicy Białorusi wybitnego kompozytora. Jak zaznacza Sałasz, zwycięstwo to nie było by możliwe bez aktywnego włączenia się w zbiórkę podpisów, mieszkających na Białorusi Polaków.

Przypomnijmy, że członkowie Związku Polaków na Białorusi aktywnie włączyli się w akcję po tym, jak apel Dionizego Salasza i Aleksandra Biełego został odczytany na posiedzeniu Rady Naczelnej ZPB w lipcu ubiegłego roku.

a.pis.

Historyk Dionizy Sałasz, jeden z inicjatorów zbiórki podpisów do władz Mińska pod prośbą o postawienie w Mińsku pomnika, związanego z tym miastem twórcy polskiej opery narodowej Stanisława Moniuszki, otrzymał oficjalne potwierdzenie ze stołecznego urzędu, że pomnik Moniuszki pojawi się w białoruskiej stolicy. [caption id="attachment_3059" align="alignnone" width="480"]

W minioną niedzielę na cmentarzu katolickim we wsi Szczytniki niedaleko Łyszczyc członkowie Brzeskiego Oddziału ZPB oraz Polacy z rejonów brzeskiego i kamienieckiego w towarzystwie konsula Roberta Nowakowskiego z Konsulatu Generalnego RP w Brześciu oddali hołd pamięci uczestników powstania styczniowego przy grobie jednego z nich Antoniego Kaliszka.

Antoni Kaliszek w wieku 91 lat, fot.: senat.gov.pl

Antoni Kaliszek w wieku 91 lat, fot.: senat.gov.pl

Modlitwę w intencji weterana powstania z 1863 roku i jego towarzyszy broni poprowadził ksiądz kanonik Jan Wasilewski. Przypomniał on, że Polacy w tym miejscu co roku, już od 22 lat, oddają hołd powstańcom, walczącym o wolność Ojczyzny.

Modlitwa przy grobie Antoniego Kaliszka

Modlitwa przy grobie Antoniego Kaliszka

– Powstanie styczniowe było ostatnim wspólnym zrywem narodów polskiego, białoruskiego i litewskiego w celu odzyskania niepodległości Rzeczypospolitej – mówił konsul Robert Nowakowski, dziękując zgromadzonym za pamięć o powstańcu i przejaw patriotyzmu.

modlitwa_przy_grobie_Kaliszka_1

Ludziom, którzy spotykają się przy grobie Antoniego Kaliszka od 22 lat oraz tym, którzy opiekowali się mogiłą wcześniej, dziękował ksiądz kanonik Jan Wasilewski, niestrudzony w opiece nad polskimi miejscami pamięci na ziemi brzeskiej proboszcz parafii w Kamieńcu.

Polacy_przy_grobie

O Antonim Kaliszku, którego grób stał się dorocznym miejscem spotkań Polaków, oddających hołd pamięci powstańców styczniowych, wiadomo, że żył 95 lat. Urodził się na Lubelszczyźnie, na wsi w powiecie łukowskim. Od dziecka Antoni Kaliszek pracował jako pastuch, a w 1863 roku, zaciągnął się do oddziału powstańczego, który przechodził przez jego rodzinną wieś. Jak czytamy w opracowaniu Senatu RP pt. „Weterani 1863 r. i tradycja Powstania Styczniowego w II Rzeczypospolitej”, razem z oddziałem Antoni Kaliszek dotarł wówczas do Chotynia w ziemi lubelskiej, gdzie oddział musiał stoczyć bój z Moskalami. Następnie Kaliszek brał udział w bitwach pod Żyżynem i pod Kockiem. Pod Sankami został ciężko ranny cięciem szabli kozackiej w twarz i dwa razy w głowę. Leżał nieprzytomny wśród zwłok, które Moskale mieli złożyć do grobu. Ale Moskale zauważyli, że powstaniec jeszcze żyje, więc zawieźli go do Lubartowa, gdzie Antoni Kaliszek przebywał przez 6 tygodni w szpitalu. Stamtąd, wraz z dwudziestoma innymi powstańcami, udało mu się uciec, ale po kilku tygodniach został schwytany ponownie i osadzony w więzieniu w Lublinie. W więzieniu powstaniec spędził dwa miesiące, po czym przez trzy lata był nadzorowany przez policję. Potem Antoni Kaliszek osiedlił się na kolonii Planta w Łyszczycach, gdzie zastał odzyskanie przez Polskę niepodległości, o którą walczył w powstaniu styczniowym. Zmarł w wieku 95 lat, a pochowany został na pobliskim cmentarzu w Szczytnikach.

Anna Adamczyk ze Szczytnik

W minioną niedzielę na cmentarzu katolickim we wsi Szczytniki niedaleko Łyszczyc członkowie Brzeskiego Oddziału ZPB oraz Polacy z rejonów brzeskiego i kamienieckiego w towarzystwie konsula Roberta Nowakowskiego z Konsulatu Generalnego RP w Brześciu oddali hołd pamięci uczestników powstania styczniowego przy grobie jednego z nich Antoniego

Działający przy Brzeskim Oddziale ZPB chór „Lubczanie” pod kierownictwem Sergiusza Lubczuka w pierwszych dniach lutego wystąpił na XIX Międzynarodowym Festiwalu Kolęd Wschodniosłowiańskich w Terespolu.

Chór "Lubczanie"

Chór „Lubczanie”

Organizowany co roku w Terespolu Międzynarodowy Festiwal Kolęd Wschodniosłowiańskich jest największym w Polsce przeglądem kolęd charakterystycznych dla tradycji wschodniosłowiańskich. W tym roku uczestniczyło w nim 33 zespoły z Polski, Ukrainy i Białorusi.

Brzeskim artystom, aby znaleźć się w gronie zakwalifikowanych do udziału w przeglądzie i zaprezentować się na scenie festiwalu, trzeba było przejść przez selekcję uczestników, demonstrując wysoki poziom artystyczny, co też podopieczni Sergiusza Lubczuka z powodzeniem zrobili.

Występ brzeskich artystów, którzy zaśpiewali kolędy polskie i białoruskie, był witany przez publiczność głośnymi brawami. W programie festiwalu prezentowane były różne style wykonania, od tradycyjnego śpiewu cerkiewnego i chóralnego, poprzez wykonania ludowe, a kończąc na białym głosie (zwana także „śpiewokrzykiem” technika wokalna typowa dla muzyki ludowej – red.)

Festiwal_koled_Brzesc_01

Jak czytamy na witrynie internetowej Radiobiper.info „publiczność, która licznie uczestniczyła w tym wydarzeniu miała wyjątkową okazję posłuchać dawnych kolęd i pastorałek obrządku wschodniego, który przeważał niegdyś na terenach południowego Podlasia i Polesia Lubelskiego”.

Organizatorami dorocznego przeglądu kolęd wschodniosłowiańskich w Terespolu, ocenianego jako wydarzenie wysokiej rangi o charakterze kulturalnym i religijnym, są: Prawosławna Diecezja Lubelsko-Chełmska, Fundacja Dialog Narodów, Nadbużańskie Centrum Kultury Prawosławnej w Terespolu oraz Miejski Ośrodek Kultury w Terespolu.

Sergiusz Lubczuk (w centrum)

Sergiusz Lubczuk (w centrum)

Festiwal dofinansowany został przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz przez Starostwo Powiatowe w Białej Podlaskiej.

Anna Adamczyk z Brześcia

Działający przy Brzeskim Oddziale ZPB chór „Lubczanie” pod kierownictwem Sergiusza Lubczuka w pierwszych dniach lutego wystąpił na XIX Międzynarodowym Festiwalu Kolęd Wschodniosłowiańskich w Terespolu. [caption id="attachment_3127" align="alignnone" width="480"] Chór "Lubczanie"[/caption] Organizowany co roku w Terespolu Międzynarodowy Festiwal Kolęd Wschodniosłowiańskich jest największym w Polsce przeglądem kolęd charakterystycznych dla

Wioletta Kowalczuk, była wicedyrektor Polskiej Szkoły w Grodnie, zwolniona z pracy za patriotyczne podejście do wychowywania uczniów, mimo spotkanej przez nią niesprawiedliwości ze strony władz, kontynuuje działalność oświatowo-wychowawczą wśród polskich dzieci Grodna.

Wioletta_Kowalczuk

Wioletta Kowalczuk, fot.: Gazeta Polska

W drugiej połowie stycznia prowadzony przez Wiolettę Kowalczuk muzyczny zespół dziecięcy „Liberamente” koncertował w Warszawie na zaproszenie Fundacji “Kresy w Potrzebie – Polacy Polakom”. Przed występami młodych artystów z Grodna w stolicy Polski w Tygodniku Katolickim NIEDZIELA ukazał się wywiad z ich kierowniczką i wychowawczynią. Była wicedyrektor Polskiej Szkoły w Grodnie opowiedziała katolickiemu pismu zarówno o przyczynach jej zwolnienia ze szkoły, jak i o obecnej sytuacji w Szkole Polskiej.

Jak żyje się Polakom na Białorusi?

– Polacy przetrwali na Białorusi ciężkie czasy, jednak teraz jest coraz gorzej. Polskość jest tracona we wszystkich sferach. Szkoły polskie, które są na Białorusi tylko dwie – w Grodnie i Wołkowysku – i które zostały zbudowane za pieniądze polskiego podatnika, nie mają możliwości zapraszania nauczycieli z Polski, tak jak miało to miejsce chociażby kilkanaście lat temu.

Od 1996 r., od otwarcia pierwszej Polskiej Szkoły w Grodnie, pracowałam jako nauczycielka. Od 2002 r. byłam wicedyrektorem ds. wychowawczych. Jednak w sierpniu 2012 r. zostałam zwolniona. Powodem była polska działalność. Wprowadziłam do szkoły za dużo polskiej tradycji, kultury i historii. To nie podobało się władzom. Powiedziano mi, że szkoła była prowadzona ku polskości, a jest to szkoła na Białorusi i dlatego ma być prowadzona ku białoruskiemu państwu.

Zmieniło się coś od momentu, kiedy Pani zakończyła pracę w Polskiej Szkole w Grodnie?

– Słyszę od rodziców i młodzieży, z którą mam kontakt, że sytuacja w szkole raczej nie ulega zmianie. Gdy zaczynałam w niej pracę, wówczas była tam grupa kilku nauczycieli z Polski. Bardzo nam to pomagało, ponieważ należy podkreślić, że nikt nie uczył nas języka polskiego. Uczyliśmy się go w kościele, a także słuchając polskiego radia i oglądając polską telewizję, czytając polską prasę i książki oraz w rodzinach, w których rozmawiano w języku polskim.

Współpraca z osobami z Polski, ciągłe rozmowy w ojczystym języku, wspólne organizowanie różnych wydarzeń bardzo nam pomagało. Teraz nauczyciele nie mogą przyjeżdżać, ponieważ mówi się, że wystarczą studenci, którzy kształcą się na uniwersytecie w Grodnie na filologii polskiej, a Białoruś ma swoje kadry, które mogą pomóc w prowadzeniu lekcji.

Jak wyglądają teraz lekcje języka polskiego w tej szkole?

– Obecnie lekcje w języku polskim prowadzone są w ograniczony sposób. Przyjmuje się nauczycieli, którzy mają niewiele wspólnego z polskością, mniej jest spotkań patriotycznych, ponieważ pani dyrektor, która tę funkcje sprawuje od 2009 r., po prostu się boi. Robi to, co każe jej władza. Strasznie to wszystko przeżyłam. Do tej pory bardzo mnie to boli.

W tej szkole wychowały się moje córki, które uczęszczały do niej przez dziewięć lat. Ta szkoła w pocie czoła była pielęgnowana przez nas i to wszystko w pewnym momencie zostało zatracone i zniszczone.

Gdzie Pani pracuje teraz?

– W parafii Ojców Redemptorystów, blisko Polskiej Szkoły w Grodnie. Uczę języka polskiego dorosłych, dzieci, rodziców dzieci niepełnosprawnych, mam zajęcia z upośledzonymi dziećmi. Po zwolnieniu ze szkoły, ojcowie redemptoryści wzięli mnie pod swoje skrzydła i zaproponowali współpracę. Ojcowie redemptoryści bardzo mocno udzielali się w różnego rodzaju wydarzeniach, które organizowałam w Polskiej Szkole w Grodnie. Praca ta jest nowym wyzwaniem: staram się osobom, z którymi pracuję, przybliżać Polskę na różne sposoby, nie tylko dzięki nauce języka polskiego, ale także poprzez polską kulturę, tradycję i historię. Wycieczki do Warszawy są jednym z moich pomysłów na uczenie się historii Polski. Na wszystkich spotkaniach proszę Polaków: Pamiętajcie o nas, bo nam tam, na Białorusi, jest bardzo trudno.

Rozmawiała Magdalena Kowalewska, Tygodnik Katolicki NIEDZIELA 

Wioletta Kowalczuk, była wicedyrektor Polskiej Szkoły w Grodnie, zwolniona z pracy za patriotyczne podejście do wychowywania uczniów, mimo spotkanej przez nią niesprawiedliwości ze strony władz, kontynuuje działalność oświatowo-wychowawczą wśród polskich dzieci Grodna. [caption id="attachment_3124" align="alignnone" width="480"] Wioletta Kowalczuk, fot.: Gazeta Polska[/caption] W drugiej połowie stycznia prowadzony przez

Do obrony życia i sakramentalnego małżeństwa, a także do przekazywania wiary w rodzinach wezwał w czasie swej sakry biskupiej ks. Józef Staniewski. Pierwszego lutego w grodzieńskim kościele katedralnym przyjął on święcenia biskupie. Nowy biskup pomocniczy w Grodnie przez wiele lat był rektorem i wychowawcą w miejscowym Wyższym Seminarium Duchownym.

rece_glowa_biskup

W uroczystości udział wzięli licznie przybyli duchowni, wszyscy biskupi Białorusi oraz nuncjusz apostolski na Białorusi abp Claudio Gugerotti. Do kościoła katedralnego przybyło bardzo wielu wiernych, by swymi modlitwami wesprzeć nowego biskupa. Głównym konsekratorem był biskup grodzieński Aleksander Kaszkiewicz, a współkonsekratorami metropolita mińsko-mohylewski abp Tadeusz Kondrusiewicz i bp Antoni Dziemianko z Pińska.

Pastorał nowowyświęconego biskupa

Pastorał nowowyświęconego biskupa

W homilii bp Kaszkiewicz zaznaczył, że Ojciec Święty mianując biskupem syna grodzieńskiej ziemi „pragnie dać Kościołowi lokalnemu dobrego pasterza, który zna swoją owczarnię, jej troski i potrzeby; wie, czym ona żyje, czego pragnie i oczekuje; i który przyrzeknie wiernie jej służyć, z pełnym oddaniem i poświęceniem”.

ks.bp Józef Staniewski

ks.bp Józef Staniewski

Na zakończenie liturgii nowowyświęcony biskup dziękował wszystkim, którzy dotąd wspierali go w służbie pasterskiej i tym, których opatrzność Boża postawiła na drodze jego życia. „Szanujcie i brońcie życia, tego nienarodzonego i słabego fizycznie z powodu choroby, kalectwa czy starości. Trwajcie w nierozerwalności sakramentalnego małżeństwa, które zdolne jest przekazać dar życia przez miłość mężczyzny i kobiety. Podtrzymujcie w waszych rodzinach wspólną modlitwę, wspólny posiłek, miejcie czas na rozmowę z dziećmi i odwagę tłumaczenia młodzieży życia dorosłego” – tymi słowami zwrócił się do wszystkich diecezjan i ludzi dobrej woli nowy biskup grodzieński. Zachęcał wiernych, by szanowali kapłanów, biskupów, siostry zakonne, a swoimi modlitwami wspierali ich codzienną posługę.

Nuncjusz apostolski na Białorusi abp Claudio Gugerotti

Nuncjusz apostolski na Białorusi abp Claudio Gugerotti

Bp Staniewski całe swoje życie związał z Grodzieńszczyzną. Urodził się w Zaniewiczach niedaleko Grodna. Studia filozoficzno-teologiczne odbył w grodzieńskim seminarium. Sprawował różne funkcje w Kościele partykularnym, najdłużej będąc rektorem miejscowego seminarium. Przez szereg lat był przełożonym i wychowawcą seminaryjnym, wkładając wiele wysiłku i czasu w formowanie nowych pokoleń kapłanów, a swoim zaangażowaniem dopomagał wielu młodym i wątpiącym w odkryciu drogi do Chrystusowego kapłaństwa.

za ks. Jerzy Martinowicz,  Radio Watykańskie, zdjęcia: Catholic.by

 

Do obrony życia i sakramentalnego małżeństwa, a także do przekazywania wiary w rodzinach wezwał w czasie swej sakry biskupiej ks. Józef Staniewski. Pierwszego lutego w grodzieńskim kościele katedralnym przyjął on święcenia biskupie. Nowy biskup pomocniczy w Grodnie przez wiele lat był rektorem i wychowawcą w

Skip to content