HomeStandard Blog Whole Post (Page 486)

Andżelika Borys, przewodnicząca Rady Naczelnej Związku Polaków na Białorusi, w dniach 10-11 grudnia uczestniczyła w Wilnie w konferencji, podsumowującej realizację programu „Wsparcie Metodyczne Nauczycieli Polonijnych 2014”.

Konferencja metodyczna w Wilnie 05

Józef Kwiatkowski, prezes Polskiej Macierzy Szkolnej na Litwie i Dariusz Piotr Bonisławski, wiceprezes Zarządu Krajowego Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”

Konferencja, której organizatorem był Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” (ODNSWP), koordynujący program wspierania metodycznego nauczycieli, zgromadziła polskich i polonijnych działaczy oświatowych między innymi z Białorusi, Litwy, USA, Rosji, Włoch i Niemiec.

Konferencja metodyczna w Wilnie

Andżelika Borys wygłasza referat

Andżelika Borys, jako reprezentant ZPB – oficjalnego partnera ODNSWP na Białorusi, wygłosiła referat na temat sytuacji szkolnictwa polskiego na Białorusi, akcentując uwagę uczestników konferencji na specyficznych uwarunkowaniach, w jakich działają na Białorusi organizacje, wspierające oświatę polską. Jednym z postulatów, sformułowanych przez Andżelikę Borys było stwierdzenie, iż po zauważalnym spadku zainteresowania nauką języka polskiego, jaki nastąpił w latach 2005-2007, tendencję tę udało się odwrócić po wejściu w życie Ustawy „O Karcie Polaka”. Specyfiką obecnej sytuacji w szkolnictwie polskim na Białorusi jest, jak podkreśliła Borys, dynamiczny rozwój punktów nauczania języka polskiego w sektorze niepaństwowym.

Konferencja metodyczna w Wilnie 01

O różnorodnym podejściu do potrzeb nauczycieli polonijnych w poszczególnych krajach mówił w rozmowie z portalem Wilnoteka.lt, organizator konferencji Dariusz Piotr Bonisławski, wiceprezes Zarządu Krajowego Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”. „Oczywiście zupełnie inne oczekiwania mają nauczyciele pracujący w szkołach, które są częścią systemu oświatowego państwa, na terenie którego mieszkają (Litwa, Czechy), inne – nauczyciele uczący w szkołach polonijnych. Przy pomocy świetnych specjalistów, mających w swej ofercie nowoczesne formy doskonalenia zawodowego nauczycieli, staramy się sprostać tym zróżnicowanym oczekiwaniom” – powiedział Wilnotece Dariusz Piotr Bonisławski.

Konferencja metodyczna w Wilnie 04

Podczas konferencji

Podczas dwudniowego spotkania w Wilnie omówione zostały wyniki współpracy Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli ze środowiskami pedagogicznymi na Litwie, Białorusi, w Rosji (obwód kaliningradzki), w Irlandii oraz Stanach Zjednoczonych. Zostały również przedyskutowane plany na 2015 r. Uczestnicy konferencji złożyli też wizytę w Gimnazjum im. A. Mickiewicza w Wilnie.

Konferencja metodyczna w Wilnie 02

Zdjęcie pamiątkowe uczestników konferencji

Znadniemna.pl

Andżelika Borys, przewodnicząca Rady Naczelnej Związku Polaków na Białorusi, w dniach 10-11 grudnia uczestniczyła w Wilnie w konferencji, podsumowującej realizację programu „Wsparcie Metodyczne Nauczycieli Polonijnych 2014”. [caption id="attachment_7402" align="alignnone" width="480"] Józef Kwiatkowski, prezes Polskiej Macierzy Szkolnej na Litwie i Dariusz Piotr Bonisławski, wiceprezes Zarządu Krajowego Stowarzyszenia

Połock i Nowopołock, będące odpowiednio najstarszym i najmłodszym miastami Białorusi, odwiedził 7 grudnia z koncertami działający przy Oddziale Związku Polaków na Białorusi w Mińsku chór „Polonez’’.

Polonez_w_Polocku_i_Nowopolocku_04

Występ chóru „Polonez” w Nowopołocku

Artyści z Mińska śpiewali w miejscowych kościołach. W Nowopołocku dali koncert pieśni religijnych i ludowych w świątyni katolickiej pw. Najświętszego Serca Jezusa po Mszy świętej. Publiczność, składająca się z miejscowych parafian, licznie przybyłych na niedzielne nabożeństwo, niezwykle ciepło witała polskich artystów ze stolicy Białorusi. Oni sami zaś byli pod wrażeniem nie tylko od serdecznego przyjęcia.

Polonez_w_Polocku_i_Nowopolocku_03

Goście z Mińska z zachwytem podziwiali piękno wystroju wewnętrznego nowopołockiej świątyni, zwłaszcza głównego ołtarza, który zdobią, przedstawiający Ostatnią Wieczerzę oraz Trójcę Świętą, płaskorzeźby autorstwa znakomitego białoruskiego rzeźbiarza i malarza Walerego Januszkiewicza (autora m.in. pomników Adama Mickiewicza w Lidzie i Nowogródku – red.).

Polonez_w_Polocku_i_Nowopolocku_01

Chórzyści przed światynią w Połocku

W starożytnej, liczącej 1150 lat stolicy Białorusi – Połocku, chórzyści „Poloneza” nawiedzili miejscowy kościół pw. Św. Andrzeja Boboli. Stojąca na lewym brzegu Zachodniej Dźwiny świątynia katolicka, mieści się w byłym gmachu kina, wzniesionego tu w czasach sowieckich, i przekazanym miejscowej wspólnocie katolickiej po zaniku zainteresowania kinematografią ze strony mieszkańców Połocka. Wnętrza tej świątyni również zdobione są przepięknymi rzeźbami wspomnianego Walerego Januszkiewicza.

Polonez_w_Polocku_i_Nowopolocku

W kościele pw. Św. Andrzeja Boboli chór „Polonez” także uczestniczył we Mszy św., po której wyszedł do ołtarza, by zaprezentować miejscowym parafianom swój repertuar. Reakcja publiczności na występ polskich artystów ze stolicy Białorusi była niezwykle żywiołowa. Dotyczyło to zwłaszcza najmłodszych widzów, z których jeden, siedząc obok mamy w pierwszej ławce, energicznie pomagał w dyrygowaniu chórem jego kierowniczce Natalii Krywoszejewej, powtarzając jej ruchy.

Po zakończeniu wystąpienia parafianie nagrodzili artystów gorącymi brawami, nie kryjąc wzruszenia, jaki przeżyli podczas słuchania polskich piosenek.
Podczas pobytu w Połocku chórzyści „Poloneza” zwiedzili najważniejsze zabytki tego miasta, między innymi Sobór św. Zofii – jedną z pierwszych murowanych świątyń chrześcijańskich na terenie Białorusi oraz XII-wieczny klasztor św. Eufrozyny Połockiej, jednej z patronek ziemi białoruskiej.

Leon Mielnicki i Jerzy Czaban z Nowopołocka i Połocka, zdjęcia Aleksandra Wasilenki

Połock i Nowopołock, będące odpowiednio najstarszym i najmłodszym miastami Białorusi, odwiedził 7 grudnia z koncertami działający przy Oddziale Związku Polaków na Białorusi w Mińsku chór „Polonez’’. [caption id="attachment_7394" align="alignnone" width="480"] Występ chóru "Polonez" w Nowopołocku[/caption] Artyści z Mińska śpiewali w miejscowych kościołach. W Nowopołocku dali koncert pieśni

Białoruska tłumaczka Maryna Szoda prezentowała 9 grudnia w stołecznej galerii “Ў” tłumaczenie na język białoruski debiutanckiej powieści polskiego pisarza Pawła Hullego – „Weiser Dawidek”.

Prezentacja_powiesci_Weiser_Dawidek_02

Sam autor nie mógł być obecny na prezentacji białoruskiego tłumaczenia książki, która przyniosła mu sławę i uznanie w Polsce. Wobec tego zarówno o powieści „Weiser Dawidek”, jak i o przygotowaniach do jej tłumaczenia oraz jego specyfice opowiedziała zgromadzonym na prezentacji Maryna Szoda.

Prezentacja_powiesci_Weiser_Dawidek_01

Jak wyznała, debiutancką powieść Pawła Hullego, która została wydana jeszcze w Polsce Ludowej w listopadzie 1987 roku, cechuje przede wszystkim realizm opisanych w niej zdarzeń. Akcja powieści toczy się w rodzinnym mieście autora – Gdańsku. A jeden z nieistniejących już gdańskich wiaduktów, nosił nazwę Mostu Weisera właśnie od imienia tytułowego bohatera powieści.

W czasie tłumaczenia „Weisera Dawidka” Maryna Szoda, aby lepiej wczuć się w klimat powieści, odwiedziła w Gdańsku jej autora Pawła Hullego. Pisarz z ochotą pokazał białoruskiej tłumaczce miasto i jego okolice, zwłaszcza te miejsca, które są opisane w powieści.

Maryna Szoda przyznała, że bez wyjazdu do autora tłumaczenie powieści na język białoruski byłoby mniej doskonałe. Opowiadając o trudnościach w pracy, tłumaczka mówiła, że kłopoty sprawiała jej barwność utworu, jego „soczystość” oraz używanie przez autora fachowego słownictwa. – Ale bez tej specyficznej leksyki „Weiser Dawidek” nie byłby tym, czym jest – przyznała.

Prezentacja_powiesci_Weiser_Dawidek

Maryna Szoda

Żeby zgromadzona na prezentacji publiczność miała wyobrażenie o przetłumaczonym na język białoruski dziele literackim, fragment „Weisera Dawidka”, opisujący grę w piłkę nożną, przeczytał aktor Narodowego Teatru Akademicznego im. Janki Kupały Roman Padalaka. – Miało się wrażenie, że jesteś obecny na tym meczu – opisał swoje odczucia od wysłuchanego fragmentu „Weisera Dawidka” jeden z obecnych na prezentacji widzów.

Jerzy Czaban z Mińska, zdjęcia autora

Białoruska tłumaczka Maryna Szoda prezentowała 9 grudnia w stołecznej galerii “Ў” tłumaczenie na język białoruski debiutanckiej powieści polskiego pisarza Pawła Hullego - „Weiser Dawidek”. Sam autor nie mógł być obecny na prezentacji białoruskiego tłumaczenia książki, która przyniosła mu sławę i uznanie w Polsce. Wobec tego zarówno

Za portalem Kresy24.pl publikujemy tekst, który się ukazał na portalu Belaruspartisan.org o tym, jakie błędy popełnili krewni i koledzy Aleksandra Alesina, dziennikarza i analityka wojskowego, oskarżonego przez KGB o popełnienie zbrodni szpiegostwa.

Aleksander Alesin, fot.: nn.by

Aleksander Alesin, fot.: nn.by

Niech poniższe opinie będą przypomnieniem działaczom ZPB i innym działaczom demokratycznym na Białorusi o tym, że szukający kontaktu z wami funkcjonariusze różnych białoruskich organów ścigania nie zawsze chcą dla was dobrze, a wy nie powinniście tracić czujności w rozmowach z nimi i wykonywać ich zaleceń bez konsultacji z adwokatem, gdyż najczęściej ci ludzie nie są wobec was uczciwi.

Dziennikarzowi grozi 15 lat za szpiegostwo. Rodzina i koledzy zostawili go na łasce KGB

Zatrzymany 25 listopada dziennikarz gazety „Biełarusy i Rynok” Aleksandr Alesin usłyszał zarzuty. Będzie odpowiadał z dwóch artykułów Kodeksu Karnego : za zazdradę państwa i przekazywanie tajemnicy państwowej przedstawicielom obcego państwa. Grozi mu do 15 lat więzienia.

O losie dziennikarza krążyły do poniedziałku sprzeczne informacje. Rodzina nie chciała odpowiadać na pytania dziennikarzy, zasłaniając się dobrem ojca, teraz okazuje się, że najbliżsi Aleksandra Alesina posłuchali naiwnie rady śledczych KGB i przez 10 dni nie zrobili nic, żeby zapewnić ojcu niezależnego adwokata. Tym samym – jak pisze internetowe wydanie gazety „Biełarusskij Partizan”, – krewni zdradzili ojca, oddając go bez walki w ręce funkcjonariuszy bezpieczeństwa, pozwalając im robić swoje.

„Przeczytałam materiały o historii Alesina i nadal jestem w szoku. Adwokata nie zatrudnili, ponieważ śledzczy powiedział im: „To do niczego nie potrzebne, ponieważ waszego ojca prawdopodobnie wypuszczą… On jest tylko świadkiem. A nas interesuje dyplomata, z którym się spotykał …”, napisała na Facebooku oburzona dziennikarka Swietłana Kalinkina z „Narodnej Woli”. – Tymczasem tata od 10 dni w areszcie, przedstawiono mu zarzut zdrady państwa. I w taki sposób tłumaczą się inteligentni, wykształceni, rozsądni, zdrowomyślący, świadomi ludzie, itd !!!! Załomotali do ich drzwi, ojca zabrali, a oni nadal naiwnie pełni entuzjazmu” – pisze redaktorka „NW”.

„Mój Boże, co za naiwni ludzie!!! Od pierwszego dnia, od pierwszej chwili, trzeba było żądać nowego, niezależnego adwokata, któremu ufa rodzina. Wyprowadzili rodzinę w pole – jak kocięta, 10 dni ojca torturują w „Amerykance”, naciskają na niego, żeby jakiekolwiek zeznania złożył. Boże, tylu Białorusinów przeszło przez więzienia i nadal nie nauczyli się, jak się zachowywać, przecież nie można wierzyć ani w jedno słowo KGB!” – oświadczył dziennikarz Paweł Szeremet.

Jak pisze „Biełarusskij Partizan”, tak jak rodzina, podobnie – bardzo dziwnie zachowywali się koledzy Alesina z gazety „Białarusy i Rynok”. Wiedzieli dobrze o aresztowaniu, ale milczeli kilka dni, najwidoczniej zastraszeni przez KGB. Ale tak zachowywać się nie można.

„Biełarusskij Partizan” podkreśla: tylko maksymalne nagłośnienie sprawy jest szansą na ratunek!

Przypomnijmy, dziennikarz i analityk wojskowy Aleksandr Alesin został oskarżony o szpiegostwo. Grozi mu do 15 lat więzienia.

Białoruskie KGB nie po raz pierwszy próbuje oskarżać dziennikarzy o szpiegostwo. 18 lat temu KGB próbowało wrobić w szpiegostwo dwóch pracowników agencji informacyjnej Belta tylko dlatego, że pisali analizy na temat rozwoju sytuacji na Białorusi dla ambasady Turcji. Z Mińska chciano wydalić wówczas dwóch tureckich dyplomatów. Sprawa rozeszła się szybko po kościach, ponieważ okazało się, że w analizach nie ma żadnych tajemnych informacji.

Z ostatniej chwili: Jak informują białoruskie media, Aleksander Alesin został wypuszczony z aresztu KGB, ale został też zobowiązany do nie opuszczania miejsca zamieszkania. W sprawie o szpiegostwie wciąż jest głównym figurantem.

Wypuszczenie dziennikarza z aresztu, jak przypuszczamy, może być skutkiem nagłośnienia jego sprawy w mediach.

Znadniemna.pl na podstawie Kresy24.pl/belaruspartisan.org

Za portalem Kresy24.pl publikujemy tekst, który się ukazał na portalu Belaruspartisan.org o tym, jakie błędy popełnili krewni i koledzy Aleksandra Alesina, dziennikarza i analityka wojskowego, oskarżonego przez KGB o popełnienie zbrodni szpiegostwa. [caption id="attachment_7379" align="alignnone" width="480"] Aleksander Alesin, fot.: nn.by[/caption] Niech poniższe opinie będą przypomnieniem działaczom ZPB

Z przyjemnością pragniemy zaprezentować Państwu kolejnego bohatera naszej rubryki – Kazimierza Sacharczuka, żołnierza 76. Lidzkiego Pułku Piechoty im. Ludwika Narbutta. O swoim bohaterskim ojcu opowiedziała redakcji działaczka ZPB Teresa Kowgan.

Kazimierz Sacharczuk

Kazimierz Sacharczuk

Oto, co wiemy o bohaterze:

KAZIMIERZ SACHARCZUK, syn Włodzimierza i Emilii, urodził się 15 stycznia 1900 roku we wsi Wielkie Bobrowniki, parafii Porozów (obecnie w rejonie świsłockim obwodu grodzieńskiego). Zasadniczą służbę nasz bohater odbył w Grodnie, w stacjonującym tu 76. Lidzkim Pułku Piechoty im. Ludwika Narbutta. O przynależności Kazimierza Sacharczuka do tej jednostki wnioskujemy na podstawie zdjęcia, przechowywanego przez jego córkę Teresę. Na zdjęciu z dedykacją dla naszego bohatera, pochodzącym z 1931 roku, uwieczniony jest jego kolega z wojska w stopniu kaprala o nazwisku Stankiewicz, jak spekulujemy (spekulujemy, gdyż podpis pod dedykacją nie jest do końca czytelny –red.). Otóż kapral Stankiewicz prezentuje się na zdjęciu w mundurze z odznaką macierzystej jednostki, czyli – 76. Lidzkiego Pułku Piechoty im. Ludwika Narbutta.

Kolega Kazimierza Sacharczuka z wojska (przypuszczalnie miał nazwisko Stankiewicz) z odznaką 76.Lidzkiego Pułku Piechoty na lewej piersi

Przyjaciel Kazimierza Sacharczuka z wojska (przypuszczalnie miał nazwisko Stankiewicz) z odznaką 76. Lidzkiego Pułku Piechoty im. Ludwika Narbutta na lewej piersi

Dedykacja dla Kazimierza Sacharczuka od jego kolegi z wojska na odwrotnej stronie prezentowanego wyżej zdjęcia

Dedykacja dla Kazimierza Sacharczuka od jego przyjaciela z wojska na odwrotnej stronie prezentowanego wyżej zdjęcia

Na wojnę nasz bohater został zmobilizowany w punkcie poborowym w Wołkowysku, skąd trafił do macierzystej jednostki, która w kampanii wrześniowej walczyła w składzie 29. Dywizji Piechoty.

Kazimierz Sacharczuk (po prawej) podczas postoju jego jednostki w lesie

Po prawej – Kazimierz Sacharczuk

Z dostępnych opisów szlaku bojowego 76 pp wynika, że Kazimierz Sacharczuk musiał brać udział w bojach pod Milejowem, gdzie 2 baon jego pułku gwałtownym natarciem wyparł ze wsi sztab niemieckiej 1. Dywizji Pancernej. Z kolei 2 baon pułku brawurowo zaatakował inne oddziały niemieckie, powodując duże straty wśród Niemców (ok. 200 zabitych i rannych, około 40 zniszczonych czołgów).

Ciekawe jest, że żołnierze 76 pp byli doskonale wyszkoleni w walce na bagnety, gdyż w taki właśnie sposób najczęściej rozstrzygali na swoją korzyść potyczki z wrogiem.

Żołnierze 76. Lidzkiego Pułku Piechoty

Żołnierze 76. Lidzkiego Pułku Piechoty im. Ludwika Narbutta

Żołnierze 76. Lidzkiego Pułku Piechoty im. Ludwika Narbutta podczas posiłku

Żołnierze 76. Lidzkiego Pułku Piechoty im. Ludwika Narbutta podczas posiłku

Niestety epopeja bojowa 29. Dywizji Piechoty i wchodzących w jej skład jednostek nie trwała długo. Podczas walk o wieś Longinówka (w województwie łódzkim, powiecie piotrkowskim, gminie Rozprza) polscy żołnierze zostali okrążeni i rozbici przez przewyższające siły wroga, który rzucił przeciwko polskim obrońcom czołgi i piechotę. W tym momencie żołnierze polscy nie mieli już żadnej armatki przeciwpancernej, więc nie mogli stawić pancernym oddziałom niemieckim skutecznego oporu.

29. Dywizja Piechoty przestała istnieć 7 września, tracąc dowództwo, gdyż sztab dywizji został rozbity przez niemiecką 13. Dywizję Zmotoryzowaną. Mimo ciężkich, poniesionych przez dywizję i jej oddziały strat, nasz bohater uszedł z życiem z najkrwawszych bojów. W dniach 11-13 września wraz z kolegami broni przeprawił się przez rzekę w rejonie Dęblina, po czym rozbitkowie dywizji zebrali się w rejonie Rejowca i zreorganizowali się pod dowództwem płka Jana Bratry w 29. Brygadę Piechoty, która weszła w skład dywizji generała Wołkowickiego. Skapitulowała 29. Brygada po bitwie pod Tomaszowem Lubelskim 27 września.

Nie jesteśmy pewni, czy nasz bohater po przeprawie pod Dęblinem walczył w składzie 29. Brygady. Z tego, co opowiadał swojej córce Teresie wynika, że po rozbiciu dywizji wraz z częścią kolegów cofał się na południowy wschód i dotarł aż do Lwowa, którego bronił w ostatniej fazie obrony miasta przed Niemcami.

Po kapitulacji Lwowa i zajęciu miasta przez Sowietów wojna dla naszego bohatera się skończyła. Kazimierz Sacharczuk postanowił wracać do rodzinnych Wielkich Bobrowników. Pieszo dotarł aż do zajętych przez Sowietów Baranowicz, gdzie został ujęty i wsadzony do pociągu. Pociąg jechał w kierunku Wołkowyska, co naszemu bohaterowi pasowało, gdyż był to kierunek do domu. Jednak, kiedy skład pociągu zatrzymał się w Wołkowysku, a stojący na peronie czerwonoarmiści zabronili wysiadać z wagonów, nasz bohater zrozumiał, że coś nie jest w porządku.

Pociąg ruszył, jak powiedzieli czerwonoarmiści, w kierunku Grodna, ale tak naprawdę pojechał na wschód. Kazimierz Sacharczuk przekonał się o tym, gdy skład przyhamował na stacji Szyłowicze (obecnie – Wielkie Szyłowicze w rejonie słonimskim). Zaniepokojony, nasz bohater zdecydował się zakończyć podróż pociągiem, wyskoczył z wagonu i ratował się ucieczką.

Kazimierz Sacharczuk po wojnie, zdjęcie z sowieckiego paszportu

Kazimierz Sacharczuk po wojnie, zdjęcie z sowieckiego paszportu

Szczęśliwie dotarł do rodzinnej wsi, w której spędził z rodziną całą wojnę, nie dając się zaciągnąć do Armii Czerwonej i pracując na gospodarstwie.

W 1949 roku nastąpiła kolektywizacja i nasz bohater musiał oddać dobytek do kołchozu, stając się zwykłym kołchoźnikiem. W Białoruskiej Sowieckiej Republice Socjalistycznej nie zrobił żadnej kariery. Nie był też, oczywiście, uznawany za weterana wojny. Ostatnie lata życia spędził z rodziną w Indurze.

Zmarł Kazimierz Sacharczuk 2 sierpnia 1995 roku. Został pochowany na indurskim cmentarzu.

Cześć Jego Pamięci!

Znadniemna.pl na podstawie relacji córki bohatera Teresy Kowgan

Z przyjemnością pragniemy zaprezentować Państwu kolejnego bohatera naszej rubryki – Kazimierza Sacharczuka, żołnierza 76. Lidzkiego Pułku Piechoty im. Ludwika Narbutta. O swoim bohaterskim ojcu opowiedziała redakcji działaczka ZPB Teresa Kowgan. [caption id="attachment_7372" align="alignnone" width="480"] Kazimierz Sacharczuk[/caption] Oto, co wiemy o bohaterze: KAZIMIERZ SACHARCZUK, syn Włodzimierza i Emilii, urodził

Obrazy twórców grodzieńskich, zrzeszonych w Towarzystwie Plastyków Polskich przy Związku Polaków na Białorusi, mogą podziwiać od 5 grudnia w Galerii i Ośrodku Plastycznej Twórczości Dziecka w Toruniu mieszkańcy tego miasta.

Anna Kosicka, prezes Kujawsko-Pomorskiego Oddziału Stowarzyszenia "Wspólnota Polska" i Dariusz Delik,dyrektor Galerii i Ośrodka Plastycznej Twórczości Dziecka w Toruniu -otwierają wystawę

Anna Kosicka, prezes Kujawsko-Pomorskiego Oddziału Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” i Dariusz Delik,dyrektor Galerii i Ośrodka Plastycznej Twórczości Dziecka w Toruniu – otwierają wystawę

Wystawa, której wernisaż odbył się w ubiegły piątek, została zorganizowana przy wsparciu Kujawsko-Pomorskiego Oddziału Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”. Prezes oddziału Anna Kosicka i dyrektor goszczącej wystawę galerii Dariusz Delik, otwierając wystawę podkreślali, że torunianie już trzeci raz mają okazję poznawać w swoim mieście twórczość plastyków polskich z Białorusi. Na wernisażu była zresztą obecna delegacja TPP przy ZPB na czele z prezes Janiną Pilnik. Poza nią zwiedzający wystawę mieli okazję poznać osobiście także innych polskich malarzy z Grodna: Igora Kiebieca, Walerego Stratowicza, Andrzeja Filipowicza oraz Natalię Klimowicz.

Walery Stratowicz opowiada gościom wernisażu o wystawionych obrazach

Walery Stratowicz opowiada gościom wernisażu o wystawionych obrazach

Janina Pilnik, prezentując twórczość swoich kolegów z TPP oraz członków delegacji Towarzystwa, opowiedziała zgromadzonej na wernisażu publiczności o działalności organizacji, o tym gdzie jeszcze w Polsce są wystawiane prace polskich malarzy z Białorusi. Z całego serca dziękowała też Stowarzyszeniu „Wspólnota Polska” za zainteresowanie sztuką plastyczną na Białorusi i za pomoc w organizowaniu wystaw polskich malarzy zza wschodniej granicy RP.

Wystawa w Toruniu prezentuje głównie obrazy olejne, wykonane przez artystów z Grodna. Co się tyczy tematyki i kompozycji prezentowanych dzieł, to na wystawie zostały przedstawione krajobrazy, fantazje autorskie, martwa natura, abstrakcja i inne.

Podczas wystawy

Podczas wystawy

Zwiedzanie_wystawy_1

Rozmowa o sztuce z Janiną Pilnik

Rozmowa o sztuce z Janiną Pilnik

Goście wernisażu żywiołowo dzielili się wrażeniami na temat tego, co zaprezentowali im polscy twórcy z Grodna. Dla niektórych spotkanie ze sztuką z Kresów stało się inspiracją do podzielenia się wspomnieniami o swoich, pochodzących z terenów obecnej Białorusi, przodkach.

JAnna Kosicka, Andrzej Filipowicz i Janina Pilnik podczas wycieczki po galeriach Torunia zwiedzają wystawę grafiki toruńskiego artysty Wojcecha Jakubowskiego

Anna Kosicka, Andrzej Filipowicz i Janina Pilnik podczas wycieczki po galeriach Torunia zwiedzają wystawę grafiki toruńskiego artysty Wojcecha Jakubowskiego

Podczas wycieczki po Toruniu: Igor Kiebiec, Anna Kosicka i Janina Pilnik

Podczas wycieczki po Toruniu: Igor Kiebiec, Anna Kosicka i Janina Pilnik

Dla delegacji TPP przy ZPB pobyt w Toruniu stał się okazją do zwiedzenia wspaniałych zabytków tego miasta. Wycieczkę poprowadziła osobiście prezes miejscowego oddziału Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” Anna Kosicka.

Natalia Klimowicz z Torunia

Obrazy twórców grodzieńskich, zrzeszonych w Towarzystwie Plastyków Polskich przy Związku Polaków na Białorusi, mogą podziwiać od 5 grudnia w Galerii i Ośrodku Plastycznej Twórczości Dziecka w Toruniu mieszkańcy tego miasta. [caption id="attachment_7352" align="alignnone" width="480"] Anna Kosicka, prezes Kujawsko-Pomorskiego Oddziału Stowarzyszenia "Wspólnota Polska" i Dariusz Delik,dyrektor Galerii

Najwyższy organ władzy Związku Polaków na Białorusi między zjazdami, jakim jest Rada Naczelna ZPB, na swoim posiedzeniu 6 grudnia udzielił absolutorium Zarządowi Głównemu organizacji za jego pracę w dobiegającym końca 2014 roku.

Rada Naczelna ZPB udziela absolutorium Zarządowi Głównemu

Rada Naczelna ZPB udziela absolutorium Zarządowi Głównemu

Posiedzenie Rady Naczelnej rozpoczęło się od prezentacji na temat sytuacji w oświacie polskiej na Białorusi, którą przedstawiła członkom Rady jej przewodnicząca Andżelika Borys. Oceniając pracę ZPB w dziedzinie oświaty Borys stwierdziła, iż ogólnie dobiegający końca rok należy zaliczyć do udanych. Dzięki podjętej przez organizację inicjatywie zbierania podpisów pod protestem przeciwko nowelizacji Kodeksu „O edukacji” Republiki Białoruś, grożącej rusyfikacją szkół polskich w Grodnie i Wołkowysku, a także dzięki protestowi rodziców uczniów Polskiej Szkoły w Grodnie, udało się co najmniej odroczyć wprowadzenie kontrowersyjnych zmian w oświatowym prawie białoruskim.

Andżelika Borys prezentuje sytuację w oświacie polskiej na Białorusi

Andżelika Borys, przewodnicząca RN ZPB – prezentuje sytuację w oświacie polskiej na Białorusi

Jednym z ostatnich osiągnięć ZPB w zakresie działalności oświatowej było odebranie przez Andżelikę Borys Certyfikatu Partnera Merytorycznego Programu „Wsparcie metodyczne nauczycieli polonijnych”, który, we współpracy z organizacjami Polaków w różnych krajach, jest realizowany przez Stowarzyszenie „Wspólnota Polska”.

Sprawozdanie z działalności Działu Kultury ZPB składa Weronika Szarejko

Sprawozdanie z działalności Działu Kultury ZPB składa Weronika Szarejko

Za rok raczej udany można uznać rok 2014 także dla Działu Kultury ZPB. Sprawozdanie z działalności w tej dziedzinie przedstawiła członkom Rady Naczelnej szefowa Działu Kultury ZPB Weronika Szarejko. Z jej sprawozdania wynikało, że organizacja kontynuowała przeprowadzenie dorocznych przedsięwzięć kulturalnych – festiwali i konkursów, a aktywność działających przy ZPB zespołów artystycznych oraz Towarzystwa Plastyków Polskich była zauważalna zarówno na Białorusi, jak i w Polsce, czego dowodem są liczne koncerty zespołów ZPB i wystawy malarzy z TPP w różnych miastach Polski.

Sprawozdanie składa Andrzej Pisalnik, szef Działu Redakcyjnego ZPB

Sprawozdanie składa Andrzej Pisalnik, szef Działu Redakcyjnego ZPB

Za owocny uznał rok 2014 także szef Działu Redakcyjnego ZPB Andrzej Pisalnik. Jak zaznaczył, wszystkie związkowe tytuły prasowe, a mianowicie wydawane na uchodźstwie „Głos znad Niemna” oraz „Magazyn Polski” ukazywały się regularnie i były dostarczane do oddziałów terenowych ZPB. Poza tym, rozwijał portal internetowy organizacji Znadniemna.pl.

Do sukcesów mediów ZPB można zaliczyć udany patronat nad produkcją filmu dokumentalno-inscenizowanego „Krew na bruku. Grodno 1939” oraz współudział organizacji w tym przedsięwzięciu. Udział ZPB w produkcji filmu – jest pierwszym tego typu doświadczeniem w historii organizacji. Poza tym Pisalnik przypomniał o trwającej na łamach „Głosu znad Niemna” i na portalu Znadniemna.pl akcji „Dziadek w polskim mundurze”, która może zaowocować wydaniem książkowym, będącym upamiętnieniem naszych przodków, walczących o niepodległą Polskę w różnych wojnach.

Przemawia Mieczysław Jaśkiewicz, prezes ZPB

Przemawia Mieczysław Jaśkiewicz, prezes ZPB

Część sprawozdawczą Rady Naczelnej zakończyło, podsumowujące działalność ZPB w roku 2014, wystąpienie prezesa organizacji Mieczysława Jaśkiewicza. Prezes ZPB także ocenił działalność Związku raczej pozytywnie, po czym członkowie Rady udzielili absolutorium Zarządowi Głównemu organizacji za rok 2014.

Przemawia Anna Sołoma z Indury

Przemawia Anna Sołoma z Indury

W dalszej części posiedzenia Rady Naczelnej propozycje, dotyczące doskonalenia działalności ZPB zwłaszcza w terenie, mogli zgłaszać zarówno członkowie RN ZPB, jak i obecni na posiedzeniu prezesi oddziałów. W trakcie dyskusji nie zabrakło propozycji konstruktywnych, jak choćby, zgłoszony przez Annę Sołomę z Indury pomysł sporządzania przez prezesów planów rocznych działalności swoich oddziałów i przekazywanie tych planów do Zarządu Głównego ZPB, aby ten mógł w odpowiednim terminie zadbać o wsparcie planowanych przedsięwzięć zarówno pod względem merytorycznym, jak i materialnym.

Odśpiewanie hymnu ZPB "Roty", kończące posiedzenie Rady Naczelnej

Odśpiewanie hymnu ZPB „Roty”, kończące posiedzenie Rady Naczelnej

Znadniemna.pl

Najwyższy organ władzy Związku Polaków na Białorusi między zjazdami, jakim jest Rada Naczelna ZPB, na swoim posiedzeniu 6 grudnia udzielił absolutorium Zarządowi Głównemu organizacji za jego pracę w dobiegającym końca 2014 roku. [caption id="attachment_7342" align="alignnone" width="480"] Rada Naczelna ZPB udziela absolutorium Zarządowi Głównemu[/caption] Posiedzenie Rady Naczelnej rozpoczęło

A jednak warto protestować, nawet na Białorusi! Wczoraj, 4 grudnia, w Polskiej Szkole w Grodnie odbyło się spotkanie rodziców z wice kierowniczką Departamentu ds. Ogólnej Średniej Edukacji w Ministerstwie Edukacji RB Iriną Karżową.

Wice kierownik Departamentu ds. Ogólnej Średniej Edukacji w Ministerstwie Edukacji RB Irina Karżowa

Wice kierownik Departamentu ds. Ogólnej Średniej Edukacji w Ministerstwie Edukacji RB Irina Karżowa

Urzędniczka przyjechała do Grodna, aby uspokoić rosnące nastroje protestacyjne wśród polskiej społeczności w związku z przygotowanym przez resort edukacji projektem nowelizacji Kodeksu „O edukacji” Republiki Białoruś.

Bezpośrednim powodem wizyty Iriny Karżowej w Polskiej Szkole w Grodnie stał się, skierowany do ME RB, protest rodziców uczniów tej placówki oświatowej przeciwko planom ministerstwa. Pod listem protestacyjnym podpisało się ponad dwustu rodziców dzieci uczęszczających do placówki oświatowej, w tym narodowości białoruskiej.

Podczas spotkania z urzędniczką Ministerstwa Edukacji jedna z Białorusinek uzasadniała protest przeciwko nowelizacji Kodeksu „O edukacji”, grożącej rusyfikacją Polskiej Szkoły tym, że w Grodnie jest to jedyna państwowa instytucja oświatowa, w której jej dzieci mogą nie tylko uczyć się języka polskiego, lecz także ona sama może ze swoimi dziećmi rozmawiać w swoim ojczystym białoruskim języku, nie budząc nerwowej reakcji otoczenia.

Protest rodziców dzieci z Polskiej Szkoły stał się kolejnym sygnałem dla Ministerstwa Edukacji RB, iż opracowało ono zbyt kontrowersyjne poprawki do Kodeksu „O Edukacji” Republiki Białoruś. Wcześniej ministerstwo otrzymało pismo protestacyjne, pod którym ponad 1200 podpisów zebrał w swoich oddziałach terenowych Związek Polaków na Białorusi.

– Jeśli dobrze zrozumiałam panią Karżową, Ministerstwo Edukacji zrezygnowało z wcześniej zaplanowanego grudniowego terminu przekazania projektu nowelizacji pod obrady białoruskiego parlamentu i ma zamiar zrobić to dopiero w przyszłym roku – opowiada o przebiegu spotkania działaczka ZPB Anna Porzecka, której córka uczy się w Polskiej Szkole.

Odroczenie terminu nowelizacji Kodeksu „O edukacji” Republiki Białoruś wiąże się między innymi z tym, że, jak zapewniała Irina Karżowa, głos protestujących przeciwko kontrowersyjnym poprawkom został w ministerstwie usłyszany.

Znadniemna.pl

A jednak warto protestować, nawet na Białorusi! Wczoraj, 4 grudnia, w Polskiej Szkole w Grodnie odbyło się spotkanie rodziców z wice kierowniczką Departamentu ds. Ogólnej Średniej Edukacji w Ministerstwie Edukacji RB Iriną Karżową. [caption id="attachment_6460" align="alignnone" width="480"] Wice kierownik Departamentu ds. Ogólnej Średniej Edukacji w Ministerstwie

Aż dwa pokazy filmu „Krew na bruku. Grodno 1939” trzeba było zorganizować wczoraj, 4 grudnia, w Lidzie, żeby zadowolić ciekawość członków miejscowego oddziału Związku Polaków na Białorusi do produkcji, zrealizowanej przez warszawską Fundację Joachima Lelewela we współpracy z ZPB i firmą producencką LunarSix.

Witold Iwanowski wygłasza prelekcję przed widzami na osiedlu "Mołodiożnyj"

Witold Iwanowski wygłasza prelekcję przed widzami na osiedlu „Mołodiożnyj”

Oba pokazy odbyły się w miejscach, gdzie lidzcy Polacy uczą się języka polskiego, pierwszy – w salce katechetycznej na lidzkim osiedlu „Mołodiożnyj”, a drugi – w pomieszczeniu szkółki kościelnej przy parafii Świętej Rodziny.

Publiczność na pokazie filmu w salce katechetycznej na osiedlu "Mołodiożnyj"

Publiczność na pokazie filmu w salce katechetycznej na osiedlu „Mołodiożnyj”

Przemawia Mieczysław Jaśkiewicz, prezes ZPB

Przemawia Mieczysław Jaśkiewicz, prezes ZPB

Pierwszy pokaz filmu zgromadził kilkudziesięciu lidzkich Polaków. Na drugim zaś chętnych do obejrzenia filmowej historii bohaterskiej obrony Grodna przed Sowietami zebrało się ponad stu, a wypełniona po brzegi sala nie mogła pomieścić wszystkich przybyłych na seans. Musieli więc stać w drzwiach, a mniejsze dzieciaki – siedziały na kolanach u rodziców.

Publiczość na pokazie filmu w szkółce parafii Swiętej Rodziny

Publiczność na pokazie filmu w szkółce parafii Świętej Rodziny

Obu pokazom, na które do Lidy przybyła delegacja z Grodna na czele z prezesem ZPB Mieczysławem Jaśkiewiczem, towarzyszyła prelekcja na temat walk ludności polskiej w okresie II wojny światowej na Kresach Wschodnich II Rzeczpospolitej, wygłoszona przez wybitnego znawcę tematu, grodzieńskiego krajoznawcę i intelektualistę Witolda Iwanowskiego.

Podczas prelekcji Witolda Iwanowskiego

Podczas prelekcji Witolda Iwanowskiego

Pokazy filmu „Krew na bruku. Grodno 1939” w Lidzie stały się też okazją do omówienia z miejscowymi Polakami innych inicjatyw związkowych, między innymi – prowadzonej przez nasz portal i gazetę „Głos znad Niemna na uchodźstwie” akcji „Dziadek w polskim mundurze”. Zamiar dostarczenia do redakcji materiałów o swoich bohaterskich przodkach, należących w różnych okresach do polskich formacji mundurowych, zgłosiło kilku lidzkich Polaków.

Znadniemna.pl

Aż dwa pokazy filmu „Krew na bruku. Grodno 1939” trzeba było zorganizować wczoraj, 4 grudnia, w Lidzie, żeby zadowolić ciekawość członków miejscowego oddziału Związku Polaków na Białorusi do produkcji, zrealizowanej przez warszawską Fundację Joachima Lelewela we współpracy z ZPB i firmą producencką LunarSix. [caption id="attachment_7331" align="alignnone"

„Jest to ewenement w skali światowej!” – ocenia to osiągnięcie w rozmowie z redaktor naczelną „Głosu” Iness Todryk-Pisalnik pierwszy redaktor naczelny i twórca „Głosu znad Niemna na uchodźstwie”Andrzej Pisalnik.

2005 rok. Poseł Adam Lipiński, jeden z inicjatorów powołania Komitetu "Solidarni z Białorusią" demonstruje jeden z pierwszych numerów "Głosu znad Niemna na uchodźstwie", fot.: Slawonir Kaminski/ Agencja Gazeta

2005 rok. Poseł Adam Lipiński, jeden z inicjatorów powołania Komitetu „Solidarni z Białorusią”, demonstruje jeden z pierwszych numerów „Głosu znad Niemna na uchodźstwie”, fot.: Slawomir Kaminski/ Agencja Gazeta

VI Zjazd ZPB, który odbył się w marcu 2005 roku, przyniósł zaskakującą zmianę. Wbrew kampanii zastraszania działaczy organizacji, przeprowadzonej przez władze Białorusi na masową skalę, delegaci zjazdu wybrali na prezesa Andżelikę Borys. Pan został wkrótce redaktorem naczelnym „Głosu znad Niemna” i rzecznikiem ZPB. Pod Pana kierownictwem ukazały się legalnie jednak zaledwie cztery numery gazety związkowej, a potem organ prasowy ZPB zaczął być wydawany na uchodźstwie, czyli stał się na Białorusi drukiem podziemnym. Dlaczego tak się stało?

– Po tym, jak przygotowałem do druku piąty z kolei pozjazdowy numer gazety i przekazałem go do drukarni, w dniu, kiedy gazeta miała się znaleźć w kioskach, zauważyłem, że tak się nie stało. Interweniowałem w tej sprawie w drukarni grodzieńskiej, słysząc odpowiedź, że wszystko jest w porządku. Po kilku dniach przekonałem się, że to „w porządku” oznacza, iż największa gazeta mniejszości polskiej na Białorusi została przejęta przez propagandowe struktury władz białoruskich, które wówczas unieważniły demokratyczny wybór Zarządu Głównego ZPB przez delegatów VI Zjazdu i de facto doprowadziły do sytuacji w której demokratycznie wybrany zarząd organizacji na czele z Andżeliką Borys musiał zejść do podziemia wraz z większością struktur organizacji. Wiadomo, że później władze powołały marionetkowy Zarząd Główny ZPB, który miał zademonstrować Polakom na Białorusi i w Polsce, że żaden, sterowany przez władze, przewrót w organizacji nie nastąpił. Aby zmylić opinie publiczną władze białoruskie, zakładam, że pod dyktando analityków z KGB, podjęły szereg działań zmierzających do oczernienia demokratycznych władz organizacji. W tym celu wydały między innymi fałszywy „Głos znad Niemna”, okrzyknięty przez Polaków na Białorusi „gadzinówką”. Ta fałszywka nawet nie była podpisywana imieniem i nazwiskiem redaktora naczelnego, gdyż prawdopodobnie powstawała w siedzibie KGB.

Jaka była reakcja na to Pana i kolegów z redakcji prawdziwego „Głosu”?

Potraktowaliśmy to jako zamach na redakcję i postanowiliśmy wyjść  z ulicznym protestem. Zorganizowaliśmy pikietę na głównym placu Grodna – placu Lenina. Protestować wyszło pięciu dziennikarzy. Oprócz mnie byli to: Iness Todryk, Andrzej Poczobut, Igor Bancer oraz Jan Roman. Pikieta została rozpędzona przez milicję, a wszyscy jej uczestnicy otrzymali wysokie kary grzywny. Muszę powiedzieć, iż wówczas poczuliśmy, czym jest solidarność z nami kolegów w Polsce. Polscy dziennikarze przeprowadzili bowiem zrzutkę pieniężną, aby zrekompensować nałożone na nas kary.  Efektem zaś pikiety, która postała może przez dziesięć minut, stał się rozgłos w mediach polskich o tym, jak władze białoruskie absolutnie bezprawnie przejęły kontrolę nad największą gazetą mniejszości polskiej na Białorusi. W ten sposób zamierzenie analityków z KGB, polegające na tym, że wydając „gadzinówkę” będą mogli manipulować opinią publiczną, poniosło sromotną klęskę. Po naszej pikiecie już nikt nie miał złudzeń co do wartości fałszywego „Głosu”, który można było jeszcze kupić w białoruskich kioskach.

2005 rok. Andrzej Pisalnik z wezwaniem do sądu

2005 rok. Andrzej Pisalnik z wezwaniem do sądu

Jak zrodził się pomysł wydawania „Głosu znad Niemna na uchodźstwie”?

– Trudno to nazwać pomysłem, nad którym się pracuje i się wymyśla koncepcję. Po prostu w warunkach prowadzonej przez propagandę rządową Białorusi zmasowanej kampanii dezinformacyjnej i oczerniającej Polaków na Białorusi oraz ZPB, musieliśmy zorganizować wydawanie słowa drukowanego, które by opowiadało Polakom w kraju o rzeczywistej sytuacji, jaka zaistniała wokół ich największej organizacji. Materiały z numeru „Głosu”, którego druk został zablokowany w drukarni grodzieńskiej, zgodził się opublikować, udostępniając swoje łamy, dziennik „Rzeczpospolita”. Koledzy z Warszawy nieco zwiększyli nakład swojego dziennika, aby jego nadwyżkę przekazać na Białoruś. Potem wraz z zespołem redakcyjnym przygotowaliśmy kolejny numer „Głosu”. Tym razem ukazał się jako samodzielny druk przy wsparciu wydawcy „Tygodnika Podhalańskiego” z Zakopanego Jerzego Jureckiego i „Gazety Wyborczej”.   W ten sposób powstał drugi obieg prasy polskiej na Białorusi i zrodziła się koncepcja wydawania wszystkich tytułów ZPB w podziemiu, czyli na uchodźstwie, gdyż tak naprawdę na Białoruś trafiały one zza granicy. Partnerem naszych wydawnictw, w tym „Głosu”, został powstały między innymi na fali solidarności z prześladowanymi na Białorusi Polakami, Komitet „Solidarni z Białorusią”, który z czasem przekształcił się w naszego obecnego partnera, jakim jest fundacja „Wolność i Demokracja” na czele z naszym wieloletnim przyjacielem Michałem Dworczykiem.

W ciągu prawie dziesięciu lat funkcjonowania w podziemiu ZPB udało się wydać sto numerów „Głosu znad Niemna na uchodźstwie”. Jak Pan to ocenia?

– Jest to ewenement w skali światowej, jeśli chodzi o prasę, wydawaną przez Polonię i Polaków za granicą! Proszę zauważyć, że w tym okresie zmieniali się redaktorzy naczelni gazety, a niektórzy – jak Pani chociażby – wracali na to stanowisko po kilkuletniej przerwie. Tym nie mniej „Głos znad Niemna na uchodźstwie” istnieje i wciąż jest zapotrzebowany przez społeczność polską na Białorusi. W odróżnieniu od „gadzinówki”, której nie chcą finansować jej mocodawcy – czyli władze białoruskie – ze względu na dramatycznie niski poziom tego czasopisma, podszywającego się pod gazetę Związku Polaków na Białorusi.

Rozmawiała Iness Todryk-Pisalnik

„Jest to ewenement w skali światowej!” – ocenia to osiągnięcie w rozmowie z redaktor naczelną "Głosu" Iness Todryk-Pisalnik pierwszy redaktor naczelny i twórca „Głosu znad Niemna na uchodźstwie”Andrzej Pisalnik. [caption id="attachment_7323" align="alignnone" width="480"] 2005 rok. Poseł Adam Lipiński, jeden z inicjatorów powołania Komitetu "Solidarni z Białorusią",

Skip to content