Prezes ZPB Andżelika Borys: władze Białorusi starają się niszczyć organizację, zagrożone są polskie szkoły
Władze Białorusi chcą zniszczyć niezależny Związek Polaków, działając z zewnątrz i od wewnątrz, chciałyby go kontrolować. Warto mówić o tym, że takie metody są stosowane, również w przypadku innych niezależnych organizacji – o tym mówiła prezes ZPB Andżelika Borys w rozmowie z portalem PolskieRadio.pl. Opowiedziała też o walce o polskie szkoły i o wielkanocnych tradycjach Polaków na Białorusi.
– Problem jest z językiem polskim w oficjalnym systemie, w szkołach – choć zainteresowanie jego nauką jest ogromne, to dwóm polskim szkołom grozi rusyfikacja – mówiła prezes Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys.
Jak dodała Andżelika Borys w rozmowie z portalem PolskieRadio.pl, władze chcą wprowadzić niekorzystne zmiany w prawie o edukacji. Związek Polaków na Białorusi zbiera podpisy pod petycją w tej sprawie. Związek po rozmowach z polskimi politykami ufa, że temat edukacji zostanie podniesiony w rozmowach dwustronnych, m.in. w kontekście porozumień podpisanych z Białorusią.
Prezes Związku Polaków na Białorusi opowiedziała portalowi PolskieRadio.pl i Raportowi Białoruś o tym, co oznaczają Święta Wielkanocne dla Polaków za wschodnią granicą.
Związek Polaków na Białorusi tak jak w poprzednich latach działa bardzo aktywnie – mówiła Andżelika Borys – ma kilkanaście stworzyszeń (kombatantów, plastyków, nauczycieli). Opiekuje się miejscami pamięci, promuje polską kulturę, przypomina o historii. ZPB organizuje też wyjazdy dzieci uczących się języka polskiego do Polski.
***
PolskieRadio.pl: Jak Polacy na Białorusi będą obchodzić w tym roku święta wielkanocne?
Andżelika Borys, prezes Związku Polaków na Białorusi: Dla Polaków na Białorusi, czy na Kresach Wschodnich, obchody świąt wielkanocnych są tradycją, która jest demonstracją przynależności do narodu polskiego. Nawet ci, którzy nie rozmawiają na co dzień po polsku, czczą tradycje wielkanocne, Wielkiego Czwartku, Wielkiego Piątku, Wielkiej Soboty. Jest msza rezurekcyjna w niedzielę, wspólne rodzinne śniadanie wielkanocne. To jest element tożsamości i kultury polskiej, którą od wieków zawsze w najtrudniejszych czasach pielęgnowali Polacy na Kresach Wschodnich i Polacy na Białorusi.
Jak wygląda teraz sytuacja w Związku Polaków na Białorusi, jakie są najważniejsze wyzwania, jakie stoją przed związkiem?
– Obecnie związek liczy 86 oddziałów, 14 stowarzyszeń, powstają nowe struktury na terenie Białorusi. Niedawno utworzono nowe struktury m.in. w obwodzie mińskim w Wilejce i na Grodzieńszczyźnie. Ogólna liczba członków to około 9 tysięcy osób.
Najważniejsze na dziś zadanie, na którym się koncentrujemy, to obrona dwóch szkół polskich w Grodnie i Wołkowysku. Związek Polaków rozpoczął akcję zbierania podpisów pod petycją do prezydenta przeciwko wprowadzeniu poprawek do kodeksu edukacji. Mają one wejść w życie w lipcu. Jeśli te poprawki zaczną obowiązywać – w efekcie nauka będzie się odbywać w języku rosyjskim. Jesteśmy bardzo zaniepokojeni tą sytuacją. Jesteśmy w kontakcie w rodzicami uczniów tych szkół. Obecnie zebraliśmy 3000 podpisów. Akcja trwa.
Oczywiście wspieramy inne ośrodki nauczania, nauczycieli, staramy się zabezpieczyć pomoc dydaktyczne, podręczniki. Organizujemy szereg imprez kulturalno-oświatowych promujących język polski i historię, dla dzieci i młodzieży.
W najbliższym czasie organizujemy „Lato z Polską”- to pobyty edukacyjne w Polsce dla uczących się języka polskiego.
Opiekujemy się również miejscami pamięci. Przy związku powstał Komitet Ochrony Miejsc Pamięci, gromadzi on prezesów oddziałów, działaczy. Zajmuje się on renowacją miejsc pamięci na terenie Białorusi, na Grodzieńszczyźnie i nie tylko.
Trudnimy się także działalnością kulturalną. Zbliża się święto narodowe Konstytucji 3 Maja, a także 2 Maja – Dzień Polonii i Polaków. W najbliższym czasie chcemy zorganizować duże przedsięwzięcie kulturalne, poświęcone Dniu Polonii i Polaków.
Czy mogłaby pani przypomnieć nam, jak wygląda sytuacja ze szkołami polskimi na Białorusi?
– Mamy na Białorusi dwie szkoły z polskim językiem nauczania – w Grodnie i w Wołkowysku. Łączna liczba uczniów to 870 osób. Generalnie na Białorusi uczy się (języka polskiego lub po polsku red.) około 12 tysięcy dzieci i młodzieży, w różnych formach nauczania. Z przykrością musimy stwierdzić, że coraz mniej dzieci uczy się języka polskiego jako szkolnego przedmiotu.
Obserwujemy, że język polski od 12 lat jest stopniowo wypychany z systemu państwowego, to jest w formie przedmiotu nauczania. Wzrasta liczba uczących się w formie komercyjnej, na kursach dla młodzieży czy dorosłych. Te zajęcia są jednak płatne. Nam jednak zależy, by możliwość uczenia się języka polskiego mieli wszyscy chętni, którzy chcą się uczyć w szkołach państwowych.
Liczba nauczycieli zaangażowanych w resorcie w polską oświatę to 274 osoby. Język polski jest wykładany w 202 ośrodkach, są to ośrodki społeczne, w tym dwie są szkoły z polskim językiem wykładowym.
Zmniejszanie się liczby godzin nauczania języka polskiego obserwuje się w systemie państwowym – to jest, zanika on jako przedmiot w szkołach państwowych. Teraz widzimy kolejne zagrożenie – jeśli wejdą w życie poprawki do kodeksu edukacji, to nauka w dwóch szkołach polskich w Grodnie i Wołkowysku będzie się odbywać w języku rosyjskim. To oznacza likwidację nauczania po polsku w tych szkołach.
Ostatnio przedstawiciele Związku Polaków na Białorusi spotkali się z Marszałkiem Senatu. Wcześniej były spotkania z innymi urzędnikami. Chciałabym zapytać w tym kontekście, czy kontakty z polskimi władzami są dostateczne, jak oceniają państwo rezultaty tych spotkań? Czy ZPB otrzymuje wsparcie, które jest konieczne? Jakiego rodzaju wsparcia oczekiwałby Związek Polaków na Białorusi?
– Delegacja ZPB miała ostatnio spotkanie z Marszałkiem Senatu. Przedstawiono m.in. kwestie edukacyjne. Najważniejsza jest obecnie sprawa dwóch polskich szkół i generalna sytuacja z nauczaniem języka polskiego. Zdajemy sobie sprawę, że to zależy od woli politycznej władz Białorusi. Obecne sygnały i widoczna chęć, by zrusyfikować polskie szkoły na Białorusi, oznaczają, że stosunek władz Białorusi jest tutaj nieprzychylny.
Liczymy, że ta sprawa zostanie podjęta w rozmowach między innymi na szczeblu rozmów o edukacji (między państwami), m.in. w ramach podpisanego porozumienia między Polską i Białorusią, jak i w ramach spotkań pomiędzy grupami parlamentarnymi.
Czas pokaże, jaki będzie wynik. Jeśli władze się cofną, nie wprowadzą poprawek i w szkołach nauczanie będzie w języku polskim, to wynik będzie pozytywny. Jednak jeśli się nie cofną, poprawki mimo wszystko wejdą w życie, to będzie bardzo nieprzychylny gest w stronę Polski. Wtedy będzie można ocenić wynik rozmów.
Chciałam zapytać o separację części członków ZPB. Były prezes ZPB Mieczysław Jaśkiewicz utworzył odrębną organizację. Część osób zadaje sobie zapewne pytanie, jak to wpłynęło na kondycję związku.
– Związek Polaków to obecnie największa organizacja społeczna na Białorusi. Od 12 lat jest próbuje się na różne sposoby osłabić ruch polski, doprowadzić do rozdrobnienia przez różne czynniki wewnętrzne lub zewnętrzne. Władza stara się doprowadzić do zwiększenia największej naszej organizacji, czyli Związku.
W ostatnim czasie doszło do zawłaszczenia mienia organizacji i były prezes powołał swoją. Jednak w skali 9000 członków ZPB – przeszedł tam maleńki odsetek. Były prezes był słabym ogniwem w ekipie ZPB, a władze Białorusi zawsze wyszukują takie osoby, by na różne sposoby osłabiać jedność ruchu polskiego. To się nie powiodło, bo żaden oddział nie wystąpił z ZPB, nie przystąpił do nowej organizacji, nie przyłączył się do rozłamu. Skala rozłamu nie jest większa niż 1 procent. Próba osłabienia związku się nie powiodła.
Mieliśmy już do czynienia z czymś podobnym w 2005 roku. Świadczy to jednak i o tym, że władze nie rozpatrują kwestii legalizacji ZPB i cały czas toczy się gra na osłabienie, zniszczenie niezależnej organizacji poprzez czynniki sterowane z zewnątrz.
Ostatnio, jak można stwierdzić, zaglądając na stronę internetową ZPB Znadniemna.pl, Związek jest bardzo aktywny. Była i akcja porządkowania grobów, i imprezy edukacyjne, inne wydarzenia.
– Związek Polaków na Białorusi działa jak zawsze, nie zważając na to, że jest niszczony przez 12 lat, z wykorzystaniem czynników wewnętrznych i zewnętrznych. Trzeba podkreślić, że szczególnie, gdy dochodzi do dialogu politycznego między Polską i Białorusią, władze starają się niszczyć organizację z pomocą czynników wewnętrznych. Niestety ta ostatnia próba się nie powiodła. Żaden oddział nie zaangażował się przeciw ZPB. To świadczy o potencjale organizacji. Normalnie działamy, w zwykłym trybie. I to jak mówiliśmy już, to opieka nad miejscami pamięci, kwestie edukacji, przedsięwzięcia kulturalne. Zbieramy podpisy w obronie szkół. W czerwcu planujemy m.in. festiwale dla dzieci i młodzieży, konkursy. Organizujemy wyjazdy na kolonie.
Jesteśmy skazani niestety na takie sytuacje jak ostatnio i działamy dalej, nie zważając na to, że musieliśmy zacząć prawie od zera. Musieliśmy zmienić pomieszczenie, lokalizację, zacząć wszystko prawie od początku.
ZPB jest niezależną organizacją. Opiera się na wartościach demokratycznych, katolickich. To jest podstawa istnienia tej organizacji. Dlatego moim zdaniem władzom zależy, by tego rodzaju organizacja, w dodatku tak liczna, była pod kontrolą władz. Władze nie chcą, by działała niezależnie i nie pod jego kontrolą. Cały czas trwają próby, by na różne sposoby rozdrobnić ten ruch i zmarginalizować.
Nawet opozycja demokratyczna Białorusi zauważa, że to Związek Polaków na Białorusi to jedna z największych organizacji demokratycznych i też dlatego władze nie chciały i nie chcą jej tolerować.
– Związek Polaków na Białorusi na razie się trzyma. Liczymy na to, że rząd Polski będzie wspierał demokratyczne zasady i wartości, ponieważ nie można budować na kradzieży, łamaniu prawa, nieprzestrzeganiu zasad demokracji.
To kluczowy warunek. O tym nie można zapomnieć, a w wirze różnych rozmów, z których często potem niewiele wynika, zapomina się o wartościach, na których wszystko należy budować.
– Demokratyczne zasady istnienia organizacji są podstawą. Związek będzie w następnym roku obchodził 30 lat swojej działalności.
Mieliśmy w swej historii 2005 rok, gdy zawłaszczoo domy polskie, wtedy prezes też wykorzystał władzę, w tym służby specjalne, złamał statut, nie podporządkował się demokratycznym zasadom organizacji. To samo mieliśmy nie tak dawno. Zawsze władze poszukują tych najsłabszych ogniw, za pośrednictwem których mogą oddziaływać. Mamy tu kradzież, złamanie statutu, zawłaszczenie mienia, niepodporządkowanie wartościom demokratycznym.
Powtarzanie się takich przypadków pokazuje, że władze cały czas szukają, przez kogo można działać, przez kogo można spróbować osłabić związek, maksymalnie osłabić ruch polski.
Władze również starają się niszczyć tymi sposobami, działając od zewnątrz i od wewnątrz, inne demokratyczne, wolne organizacje. Represje są od zewnątrz, ale i wewnątrz wyszukują osoby, które mogłyby destrukcyjnie wpłynąć na organizację czy ją zdyskredytować. Warto wiedzieć i mówić o tym, że takie metody są stosowane wobec niezależnych demokratycznych organizacji.
Z Andżeliką Borys, prezes Związku Polaków na Białorusi, rozmawiała Agnieszka Kamińska, portal Polskieradio.pl
Znadniemna.pl
Władze Białorusi chcą zniszczyć niezależny Związek Polaków, działając z zewnątrz i od wewnątrz, chciałyby go kontrolować. Warto mówić o tym, że takie metody są stosowane, również w przypadku innych niezależnych organizacji - o tym mówiła prezes ZPB Andżelika Borys w rozmowie z portalem PolskieRadio.pl. Opowiedziała