HomeStandard Blog Whole Post (Page 35)

Minęła 97. rocznica urodzin wybitnego grodnianina Feliksa Zandmana, znakomitego fizyka i wynalazcy, założyciela i współwłaściciela Vishay Intertechnology, jednego z największych światowych producentów podzespołów elektronicznych.

Feliks Zandman urodził się 7 maja 1927 roku w rodzinie Aarona Zandmana i Gieni z Freidowiczów w Grodnie. Jego ojciec, absolwent Uniwersytetu Wiedeńskiego, był doktorem  nauk ścisłych i socjalistycznym syjonistą, wyznającym idee sprawiedliwości społecznej. Feliksa wysłano zdobywać wykształcenie do żydowskiego gimnazjum Tarbut, w którym podstawowe przedmioty wykładano w języku hebrajskim, aby wpoić gimnazjalistom idee syjonizmu.

W wieku 14 lat, po napaści Niemiec na ZSRR, w październiku 1941 roku, Feliks wraz z rodzicami, siostrami, dziadkami i innymi bliskimi trafił do getta w Grodnie. Rok późnej  rodzinę przeniesiono do obozu przejściowego w podgrodzieńskiej wsi Kielbasino. Stąd istniała tylko jedna droga – do obozu zagłady, w którym czekała gwarantowana śmierć. Wszyscy krewni Feliksa rzeczywiście później zginęli w Holokauście. On sam natomiast kilkakrotnie podejmował próby ucieczki z getta. Któregoś dnia mu się to udało i chłopiec opuścił miasto.

Po pomoc zwracał się do wielu znanych mu Polaków, ale ci najczęściej nawet nie wpuszczali go na próg. Przeżył dzięki Annie i Janowi Puchalskim, polskiemu katolickiemu małżeństwu, mieszkającemu z pięciorgiem dzieci we wsi Wielka Łososna na obrzeżach Grodna. Anna Puchalska przed wojną pracowała jako dozorczyni na daczy rodziny Freidowiczów, z których pochodziła matka Feliksa. Jedną ze swoich córek Anna urodziła w szpitalu żydowskim, pobyt w którym na własny koszt zapewniła jej   babcia Feliksa – Tema Freidowicz. W lutym 1943 roku, ryzykując życiem, Anna spełniła dług wdzięczności wobec babci Feliksa – Temy. Ukryła go w jej wiejskim domu, w którym mieszkała sama z rodziną. Anna wpuściła chłopca do domu ze słowami: „Będę cię ukrywała, dopóki będzie trwać wojna. To mój obowiązek wobec twojej babci. Była dla mnie bardzo dobra i pomogła mi w kłopotach. Zostałeś mi zesłany przez Boga, gdyż mam okazję odwdzięczyć się twojej babci”.

Puchalscy byli gorliwymi katolikami, ale nie ufali miejscowemu wikariuszowi. Przez cały okres okupacji niemieckiej, udzielali schronienia Żydom, regularnie łamiąc obowiązek szczerej spowiedzi i milcząc na temat ratowanych przez siebie Żydów.

„Ona jest aniołem – wspominał swoją zbawczynię Annę Puchalską Zandman. „Ludzie tak się nie zachowują” – dodawał. Oprócz Feliksa Puchalscy uratowali bowiem jego wuja Sendera Freidowicza i trzech innych Żydów.

 Pięcioro w dole o powierzchni dwa metry kwadratowe

Miejscem, w którym ukrywani spędzili 17 miesięcy, a dokładnie 500 dni, był dół, wykopany wedle projektu wujka Sendera, będącego inżynierem. Był to schron o długości 170 cm, szerokości 150 cm i głębokości 120 cm, czyli zajmujący  powierzchnię nieco ponad 2 metry kwadratowe pod sypialnią gospodarzy. „Mieściliśmy się tam (kiedy było nas pięciu) w sposób następujący – troje leżało na podłodze po tej samej stronie, jeden kucał, i jeszcze jeden schylony siedział na wiadrze. Co dwie godziny zmienialiśmy pozycje. Raz dziennie Anna przynosiła nam jedzenie i wynosiła wiadro ze wydalinami” – wspominał w jednym z wywiadów Feliks Zandman. Chowający się w schronie jak szprotki w puszce ludzie mogli oddychać  w nim powietrzem dzięki zaprojektowanej przez wuja Sendera i wyprowadzonej na zewnątrz rurze.

Pomimo trudnych warunków  – siedemnastu miesięcy w ciemności, wilgoci i bez ruchu, stosując się do wprowadzonych przez wuja Sendera rygorystycznych zasad, ocaleni potrafili utrzymać ze sobą dobry kontakt, wyszli z dołu pozostając przyjaciółmi i zachowując przyjazne relację do końca życia.

Feliks wspominał ,że siedząc w dole, ciągle odtwarzał w myślach wiersze  – m.in. Puszkina i Lermontowa. Wujek Sender z kolei odtwarzał z pamięci podręczniki z nauk ścisłych.  W ten sposób nauczył Feliksa algebry, geometrii, trygonometrii i fizyki. Dla ćwiczącego pamięć chłopca nauka w ciemnościach nie sprawiała na szczęście szczególnych trudności. Wszystkiego uczył się bowiem na pamięć. Już wtedy wujek Sender zrozumiał, że ma do czynienia ze zdolnym uczniem. Matematyka, fizyka – wszystko dawało się chłopcu łatwo. Pozwoliło to Feliksowi po wojnie w ciągu trzech lat zaliczyć po trzy klasy średniej szkoły i ukończyć 10-letnią szkołę w Gdańsku. Jak później wspominał  sam Feliks, wszystkie jego patenty, odkrycia i pomysły na napisanie przyszłych podręczników zaczęły się w dole pod sypialnią państwa Puchalskich

W połowie 1944 roku armia radziecka przepędziła z Polski Niemców. Feliks wraz z wujem przeniósł się na polskie Pomorze – do Gdańska. Tutaj Feliks zdał maturę. Obawiając się wciąż zdarzających się w Polsce antysemickich pogromów, Feliks wraz z wujem wyemigrowali do Francji.

Pierwsze sukcesy we Francji

Feliks Zandman, nie znający przed emigracją języka francuskiego, wstąpił i znakomicie ukończył Uniwersytet w Nancy, jeden z najstarszych uniwersytetów we Francji. W 1949 roku, uhonorowano go tytułem „studenta stulecia” i wypuszczono z uczelni z dyplomem z fizyki i technologii oraz dyplomem z Inżynierii mechanicznej.

W tym samym czasie żydowski młodzian rodem z Grodna studiował na Politechnice Grande école d’ingénieurs, a  w 1953 roku obronił  doktorat z fizyki na Uniwersytecie w Sorbonie z zakresu „deformacyjnych zachowań tworzyw sztucznych” i opracował „nową metodę oraz unikalną technologię pomiaru naprężeń w metalowych konstrukcjach.

Był to początek etapu wynalazczości w karierze zdolnego uczonego. Feliks wpadł na błyskotliwy pomysł wykorzystywania fotosprężystości do pomiaru naprężeń w konstrukcjach mechanicznych. Pomysł polegał na przyklejeniu do metalu przezroczystego plastiku albo pokrycia nim metalowej konstrukcji. Cienka powłoka z tworzywa sztucznego rozciąga się, kurczy lub zgina się w taki sam sposób jak metal, do którego została przymocowana. Zwija się również w sposób identyczny do tego jak robi to powierzchnia metalu, umożliwiając tym samym fiksację zmian w  samym metalu.

Część tych badań została już opisana w obronionej przez Feliksa  rozprawie doktorskiej. Ponieważ nie mógł znaleźć materiałów plastikowych, dokładnie spełniających jego wymagania, zaczął je przyrządzać samodzielnie. Ponadto musiał opracować odpowiednie przyrządy pomiarowe i podstawę matematyczną swojego systemu. Z biegiem czasu Feliks zauważył, że tak naprawdę opracowuje nie jeden wynalazek, lecz zupełnie niespotykaną dotąd technologię, dla której wymyślił nazwę handlową PhotoStress.

Kiedy amerykańskie firmy zaczęły przechodzić na aluminiowe bloki w silnikach, przez dwa lata nic im nie wychodziło. Bloki te rozpadły się na autostradach i po testach w laboratoriach. Amerykanie nie dawali sobie rady z tym problemem przez dwa lata. Zandman rozwiązał go w dwa dni. Jego nazwisko stawało się sławne. Został uhonorowany najwyższym odznaczeniem Francji, stając się Kawalerem Legii Hoym norowej. Ale jego główne odkrycie było dopiero przed nim.

W latach 1950-1953 Zandman piastuje stanowisko sekretarza ds. badań we francuskim Narodowym Centrum Badań Naukowych (CNRS). W latach 1953-1955 – kieruje Laboratorium Analiz Naprężeń i jest kierownikiem Działu Badań w SNECMA (fabryka silników odrzutowych).

W latach 1954-1957 nasz bohater wykładał we francuskiej szkole inżynierii lotniczej Ecole de l’Air, a następnie przez kilka lat pracował we francuskim przemyśle lotniczym. Stał się odnoszącym sukcesy badaczem, cieszącym się zasłużonym autorytetem wśród naukowców i inżynierów.

 Oferta zatrudnienia w USA

W 1956 roku, będąc u szczytu swoich sukcesów we Francji, młody naukowiec przyjął ofertę wyjazdu do Stanów Zjednoczonych w celu podjęcia pracy. Propozycja ta otwierała przed nim o wiele większe możliwości, niż te, które miał we Francji. Feliks Zandman  zrealizował swoje „amerykańskie marzenie” w pełni. Jego sukces w USA okazał się kilkadziesiąt razy większy niż osiągnięcia, których dokonał we Francji. W USA Zandman otrzymał stanowisko Dyrektora Badań Podstawowych w Tatnall Measuring Systems Co., będącej oddziałem koncernu Budd, w którym Zandman opracował swoją metodę „fotostresu” i wpadł na pomysł stworzenia miniaturowych i wytrzymałych rezystorów (czyli – wymyślił, jak można zwiększyć wartość rezystancji bez zwiększania rozmiaru).

Feliks, jak wielu geniuszy, swój genialny pomysł dotyczący zwiększenia oporu, spisał na serwetce, a teraz serwetka ta stała się eksponatem i jest przechowywana pod szkłem w muzeum Smithsonian Institution w Nowym Jorku. Jej wartość szacuje się na 350 milionów dolarów. Świadczy to o tym, jak wysoko branża doceniła wynalazek Zandmana.

Jednak koncern Budd nie uważał tego biznesu za obiecujący. Po opracowaniu całkowicie nowej konstrukcji precyzyjnych rezystorów Zandman zwrócił się do szefa koncernu z propozycją uruchomienia ich produkcji. Pan Budd, zauważył jednak, że najpierw trzeba zbadać, czy będzie na rynku popyt na te produkty i przydzielił do tego dwóch specjalistów ds. marketingu, którzy szybko doszli do wniosku, że na rezystory Zandmana rynku brak. Zandman próbował jeszcze udowadniać, że należy stworzyć dla nich rynek, że jakość tych produktów z nawiązką pokryje ich wyższą cenę. Ale pan Budd odmówił finansowania tego projektu.

W tej sytuacji Zandmanowi  nie pozostawało nic innego, jak tylko stworzyć niezależną od Budda firmę i samemu zostać biznesmenem.

Pracując nad stworzeniem firmy, w latach 1958-1966 Zandman wykładał analizę stresu na różnych uniwersytetach (MIT, UCLA, Wayne State University).

 Własna firma

22 lutego 1962 roku Feliksowi  Zandmanowi wreszcie się udało – stworzył własną firmę Vishay Intertechnology (Malvern, Pensylwania, USA), która zaczęła produkować jego rewolucyjny wynalazek w dziedzinie elektroniki – ultraprecyzyjny rezystor cienkowarstwowy.

Na początku lat 70. Vishay zbudowała swoją pierwszą fabrykę w Izraelu, a w połowie lat 80-tych stała się jednym z największych na świecie dostawców precyzyjnych dyskretnych urządzeń półprzewodnikowych i pasywnych komponentów elektronicznych. Jednocześnie firma rozpoczęła przejmowanie powiązanych przedsiębiorstw w celu rozszerzenia produkcji w swojej branży i wejścia w powiązane nisze rynkowe. Wśród nich znalazły się tak duże firmy, jak Dale Electronics (USA), Draloric (Niemcy) i Sfernice (Francja).

W wyniku tych przejęć pod koniec lat 80. Vishay przejął kontrolę nad jedną trzecią amerykańskiego i około 40procent europejskiego rynku rezystorów. W 1993 roku firma Vishay znalazła się na sporządzanej przez magazyn Fortune liście 500 największych firm w Stanach Zjednoczonych, pod względem przychodów. Później nastąpiło przejęcie działalności w zakresie produkcji półprzewodników od firmy Temic (kontrolującej Telefunken i większość Siliconix).  W 2001 roku przejęcie biznesu IK-optoelektroniki od Infineon oraz produkcji dyskretnych półprzewodników od General Semiconductor umożliwiło firmie Vishay wejść na rynek dyskretnych półprzewodników, przełączników analogowych oraz rynek optoelektroniki.

W październiku 2009 roku firma Vishay ogłosiła utworzenie spółki zależnej Vishay Precision Group, specjalizującej się w technologii produkcji i zastosowaniu precyzyjnych komponentów cienkowarstwowych w takich obszarach, jak mikropomiary, czujniki, proces ważenia i inne.

 Zemsta za Holokaust

Za zwieńczenie swojej błyskotliwej kariery Zandman uważał zakup przedsiębiorstwa, będącego symbolem hitlerowskich Niemiec i potęgi technicznej III Rzeszy – firmy Telefunken, która w czasie wojny zapewniała łączność dla całej niemieckiej machiny wojenej.

Zakup Telefunkena stał się dla żydowskiego chłopaka rodem z Grodna symbolem zemsty.

On, który z winy Niemców stracił całą rodzinę, teraz dawał pracę ich potomkom, od jego woli zależało ich chleb powszedni. Feliks wraz ze swoim kompanem – kuzynem Alfredem P. Slanerem, nazwali firmę Vishay na pamiątkę babci Feliksa, która urodziła się w małym miasteczku Veisiejai na Litwie (mówiący w jidysz Żydzi nazywali Veisiejai na swój sposób – Visha) i zmarła tragicznie wraz z innymi bliskimi Feliksa i Alfreda w Holokauście.

Pod kierunkiem Zandmana firma Vishay stała się globalną korporacją, zatrudniającą ponad 29 000 pracowników i posiadającą zakłady produkcyjne w 23 krajach świata – w obu Amerykach, Azji, Europie i Izraelu, a także mająca autoryzowane biura sprzedaży na całym świecie.

Dr Zandman był dyrektorem generalnym firmy od chwili jej powstania do 2004 roku, a w latach  1962-1998  piastował  w niej funkcję prezesa zarządu.

 Udoskonalenie Merkavy

Feliks Zandman na prośbę Israela Tala, głównego projektanta izraelskiego czołgu Merkava, bezpłatnie zmodernizował działo czołgu, co radykalnie zwiększyło jego celność strzelania i sprawiło, iż ta  maszyna bojowa stała się jednym z najlepszych czołgów świata. Wieża działa Merkavy wygina się pod wpływem różnicy temperatur pomiędzy jej górną i dolną częścią. Zandman wpadł na pomysł rękawa termicznego, który przenosi ciepło z góry lufy działa na jego dół. To świetny przykład nieszablonowego myślenia: zamiast izolować wieżę, wykorzystuje się  ją jako przewodnika ciepła. Wieża wyposażona jest w tuleję termiczną, która umożliwia rozprowadzenie ciepła słonecznego po całej jej powierzchni, co znacznie zmniejsza ugięcie wieży i zwiększa jej celność.  Swój wynalazek Zandman podarował państwu Izrael.

Dr Zandman posiadał 71 patentów – amerykańskich i w innych krajach – na wynalazki z zakresu fotoelastyczności, rezystorów naprężeniowych, rezystorów, potencjometrów i półprzewodników. Opublikował liczne prace naukowe, trzy podręczniki i autobiografię  pt. „Nigdy nie byłem. Ostatnia podróż”.

Jego podręczniki do fizyki są używane na wielu uniwersytetach i nawet zostały przetłumaczone na język chiński.

W oparciu o pomysły Zandmana stworzono precyzyjny rezystor cienkowarstwowy i miniaturowe kondensatory, bez których nie sposób dziś wyobrazić sobie działanie telefonów komórkowych, komputerów personalnych oraz systemów elektronicznych, w które wyposażone są samoloty i rakiety…

Każdy współczesny telefon komórkowy zawiera części, stworzone w fabrykach Zandmana lub przy wykorzystaniu wynalezionej przez niego technologii.

Feliks Zandman był nie tylko genialnym inżynierem i wynalazcą. Był także poliglotą – mówił biegle sześcioma językami: jidysz, hebrajskim, polskim, francuskim, angielskim i rosyjskim. W 1994 roku będąc obywatelem Stanów Zjednoczonych (a wcześniej – Polski i Francji) przyjął obywatelstwo Izraela.

W nowej ojczyźnie przyjął między innymi stanowisko członka Rady Opiekuńczej Uniwersytetu w Tel Awiwie.  A w 2004 roku na uniwersytecie otwarto Zandman-Slaner School of Graduate Studies in Engineering, w której postawiono pomnik Holokaustu, autorstwa rzeźbiarki Vardy Göran, podarowany uniwersytetowi przez małżeństwo Zandmanów – Rutę i Feliksa.

 Nauki babci Temy

Feliks, jako biznesmen, starał się przestrzegać rodzinne tradycje w zakresie działalności charytatywnej, dobroczynności i sprawiedliwości społecznej.  W jego firmie wyznawano między innymi zasadę, że ludzie nie powinni kłamać. Każde naruszenie tej zasady karane było zwolnieniem. Wielką wagę przywiązywał Feliks Zandman do działalności charytatywnej. W tej kwestii trzymał się lekcji swojej babci: „Jedyne, co do nas należy, to to, co daliśmy innym. I to wszystko, co posiadamy” – mówiła. „Jeśli pomogłeś komuś, jeśli zrobiłeś to z serca, jest to coś, czego nikt nie może ci odebrać”.

To właśnie Feliks razem z żoną Rutą sfinansowali renowację synagogi w Grodnie. Urodzony nad Niemnem w grodzie nad Niemnem żydowski chłopak stał się jednym z tych naukowców, którzy wnieśli nieoceniony wkład w nowoczesną technologię, inżynierię i fizykę teoretyczną.

Już będąc odnoszącym sukcesy biznesmenem  ze łzami w oczach wspominał swoje dzieciństwo, zmarłych rodziców, okropności wojny, strach, że wraz z kuzynami i wujkiem zostaną odkryci przez nazistów; studiowanie matematyki w zamknięciu ciemnej otchłani, a po wojnie – pasję do fizyki i wynalazków z zakresu elektroniki.

Feliks Zandman zmarł 4 czerwca 2011 roku w Filadelfii w wieku 83 lat.

Pochowany został w Izraelu. Za osiągnięcia naukowo-techniczne został odznaczony Orderem Zasługi w Dziedzinie Badań i Wynalazczości (Francja, 1960), a w roku 1962 – Medalem Edwarda Longstretha (Instytut Franklina) za opracowanie metody analizy fotosprężystej;

Ponadto był honorowany licznymi nagrodami i tytułami środowiska naukowe oraz branżowe

Pani Ruta Zandman, żona zmarłego doktora Feliksa Zandmana, pracowała dla firmy Vishay jako specjalista ds. public relations od 1993 roku do maja 2011 roku i stale towarzyszyła doktorowi Zandmanowi jako przedstawiciel firmy Vishay.

Ruta Zandman jest prywatnym udziałowcem i dyrektorem spółki od 2001 roku. Syn śp. doktora Felixa Zandmana, Mark Zandman, jest prezesem wykonawczym rady dyrektorów, dyrektorem ds. rozwoju biznesu i prezesem Vishay Israel Ltd., a także dyrektorem ds. rozwoju biznesu w Vishay Intertechnology Inc.

26 czerwca  1986 roku zbawiciele Feliksa Zandmana z Holokaustu  – Anna i Jan Puchalski – zostali uznani za Sprawiedliwych wśród Narodów Świata, a 19 października 1987 roku za sprawiedliwe zostały uznane ich córki: Irena, Krystyna i Sabina. Syn państwa Puchalskich przez wiele lat pracował na stanowisku wiceprezesa Vishay Corporation.

Znadniemna.pl na podstawie Białoruska Biblioteka Naukowo-Techniczna, na zdjęciu: wspomnienie o założycielu i mentorze, opublikowane w 10 rocznicę śmierci Feliksa Zandmana na Twitterze Vishay Precision Group, firmy założonej przez bohatera publikacji, fot.: Vishay Precision Group

 

Minęła 97. rocznica urodzin wybitnego grodnianina Feliksa Zandmana, znakomitego fizyka i wynalazcy, założyciela i współwłaściciela Vishay Intertechnology, jednego z największych światowych producentów podzespołów elektronicznych. Feliks Zandman urodził się 7 maja 1927 roku w rodzinie Aarona Zandmana i Gieni z Freidowiczów w Grodnie. Jego ojciec, absolwent Uniwersytetu

Na początku maja katolicy, pielgrzymujący do Sanktuarium Matki Bożej w Budsławiu nawiedzili kościół pw. Jana Chrzciciela, znajdujący się we wsi Wołkołata w rejonie dokszyckim obwodu witebskiego na Białorusi. Tutaj modlili się przed odrestaurowanym niedawno szkicem znanego w całym świecie i prezentowanego w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Wilnie obrazu Jezusa Miłosiernego, pędzla Eugeniusza Kazimirowskiego – donosi portal Catholic.by.

Chodzi o obraz, namalowany przez artystę na podstawie polecenia samego Zbawcy, który objawił się siostrze Faustynie Kowalskiej – świętej Kościoła Katolickiego, kanonizowanej w Rzymie przez papieża Jana Pawła II w 2000 roku.

Wierni katoliccy modlą się przed odrestaurowanym szkicem odrazu Jezusa Miłosiernego pędzla Eugeniusza Kazimirowskiego, fot.: Catholic.by

Zbliżenie na wizerunek zbawcy na odrestaurowanym obrazie, fot.: Catholic.by

Zbliżenie na twarz Jezusa na odrestaurowanym obrazie, fot.: Catholic.by

Restauracja pierwowzoru wileńskiego obrazu odbyła się między innymi za środki, zebrane podczas zbiórki pieniężnej, którą jesienią zeszłego roku zainicjował w Internecie ksiądz Andrzej Bulczak. Jest to kapłan, który podczas pełnienia posługi na Białorusi był prześladowany przez władze. Pod groźbą pociągnięcia do odpowiedzialności karnej za działalność ekstremistyczną duchowny został dwa lata temu zmuszony przez KGB do wyjazdu z Białorusi oraz opuszczenia parafii Jezusa Miłosiernego w Postawach, w której posługiwał jako proboszcz przez 14 lat.

Ksiądz Andrzej Bulczak, inicjator zbiórki na restaurację wołkołackiego szkicu obrazu Jezusa Miłosiernego, fot: Katolik.life

Uzasadniając potrzebę odrestaurowania szkicu, namalowanego na podstawie świadectwa św. Faustyny, ksiądz Bulczak pisał, że jest to obraz unikalny, ale jego zniszczony stan wywołuje ogromny niepokój.

Stan wołkołackiego szkicu przed renowacją, fot.: Facebook.com/KPozarski

Zbliżenie na wizerunek Zbawcy na szkicu przed renowacją, fot.: Facebook.com/KPozarski

Szkic powszechnie znanego obrazu Jezusa Miłosiernego z Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Wilnie, znajduje się na Białorusi od końca lat trzydziestych minionego stulecia i cudownie przetrwał czasy komunizmu, wojującego z kościołem i wiarą chrześcijańską.

Oto jak historię zapoznania się z cudownym obrazem, przechowywanym w białoruskiej Wołkołacie, opisał rok temu w rozmowie z Katolicką Agencją Informacyjną (KAI), ksiądz Krzysztof Pożarski – kapłan, pracujący przez wiele lat na wschodzie jeszcze w czasach Związku Sowieckiego:

W wypowiedzi dla KAI ksiądz Pożarski wyznał, że o istnieniu w Wołkołacie obrazów z wizerunkiem Jezusa dowiedział się od arcybiskupa-seniora mińsko-mohylewskiego Tadeusza Kondrusiewicza, gdy w pierwszą sobotę lipca 2022 jechał z nim do sanktuarium maryjnego w Budsławiu. Arcybiskup powiedział, że w Wołkołacie w rejonie dokszyckim znajduje się pierwszy szkic Jezusa Miłosiernego, wykonany przez Kazimirowskiego, ale namalowane na nim oblicze Pana Jezusa, jak wiemy z Dzienniczka siostry Faustyny, nie spodobało się jej, gdyż nie oddawało piękna jej wizji. Kapłan był „wręcz oszołomiony” tą po raz pierwszy usłyszaną historią. Zdziwił się, że – oprócz małej grupki miejscowych mieszkańców – nic o niej nie wiedzą czciciele Miłosierdzia Bożego na całym świecie. On również nie znał jej, choć w latach 1990-92 pracował w parafii w Duniłowiczach 20 kilometrów od Wołkołaty, a od ponad 40 lat jest wiernym czcicielem i propagatorem tego kultu.

Ks. Krzysztof Pożarski. W tle jeszcze nieodrestaurowany, wołkołacki obraz Jezusa Miłosiernego, fot.: Facebook.com/KPozarski

Obraz, który nie spodobał się siostrze Faustynie

Duchowny postanowił więc jak najszybciej pojechać do kościoła św. Jana Chrzciciela w Wołkolacie, aby na miejscu zbadać tę sprawę, ale udało mu się to zrobić dopiero 8 maja 2023 roku. Pod nieobecność proboszcza, ale za jego zgodą świątynię otworzyła księdzu Pożarskiemu jedna z parafianek. Zaraz po wejściu zobaczył na słupie z lewej strony obraz Jezusa Miłosiernego, podobny do tego, jaki jest w Wilnie, ale znacznie mniejszy, i znany mu wcześniej ze zdjęcia znalezionego w internecie.

Okazało się jednak, że nie jest to ten obraz, który nie spodobał się siostrze Faustynie i po prawej stronie ołtarza głównego na galerii wisiał właściwy wizerunek. Kapłan próbował poznać dzieje obu obrazów, ale ani jego przewodniczka, ani druga parafianka, którą ona zawołała, niewiele mogły mu powiedzieć. Dowiedział się tylko rzeczy powszechnie znanej w tej parafii, iż obraz, który nie spodobał się siostrze Faustynie, przywiózł tam ks. Romuald Dronicz, który był proboszczem w Wołkołacie w latach 1938-1942. Niektóre starsze osoby pamiętały z dzieciństwa tamtą chwilę, nie potrafiły jednak powiedzieć, w którym roku to nastąpiło. A o drugim obrazie, wiszącym obecnie z lewej strony na słupie kościoła, obie kobiety w ogóle nic nie wiedziały.

Obrazy wymagają renowacji

Ksiądz Pożarski po drabinie wszedł na galerię, sfotografował tam i wymierzył pierwszy obraz w drewnianej ramie – ma on wymiary: 1650 na 900 mm, z czego szerokość samej ramy wynosi 100 mm. Wymaga on natychmiastowej odnowy, gdyż widać na nim różne plamy i zanieczyszczenia po ptakach. Drugi obraz – o wymiarach 1390 na 740 mm, w tym szerokość drewnianej ramy 60 mm – jest w znacznie lepszym stanie, ale też wymaga gruntownej renowacji. Jest to zapewne drugi obraz pędzla Kazimirowskiego. Gdy siostrze Faustynie nie spodobała się twarz Jezusa na pierwszym obrazie, namalował on drugi wizerunek ze zmienionym Jego obliczem i brodą, nieco innym niż na płótnie wileńskim.

Powszechnie wiadomo, że aby namalować duży obraz, potrzebna jest jego mniejsza kopia – szkic, aby zamawiający mógł odnieść się do propozycji artysty. Można więc przyjąć, że na słupie w kościele w Wołkołacie wisi drugi obraz Jezusa Miłosiernego, na którego podstawie powstał duży wizerunek, znajdujący się obecnie w kościele Świętej Trójcy w Wilnie – w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego.

Według rozmówcy KAI oba obrazy Jezusa Miłosiernego przywiózł z Wilna do parafii w Wołkołacie jej nowy proboszcz parafii wspomniany ks. Romuald Dronicz. Mógł to być rok 1938 lub 1939, gdyż później nastała okupacja sowiecka, a po niej niemiecka i niebezpiecznie było podróżować do Wilna oddalonego o ok. 160 km. Księdza Dronicza rozstrzelali Niemcy w więzieniu w Berezweczu k. Głębokiego na Białorusi (razem z czterema innymi kapłanami) 4 lipca 1942 roku.

Kapłan ten był bardzo ciekawą osobowością, gdyż był szperaczem i zbieraczem, m.in. miał ciekawy zbiór starych i cennych druków. To jemu jako swemu przyjacielowi ks. Michał Sopoćko podarował dwa pierwsze obrazy-szkice Jezusa Miłosiernego, namalowane przez Kazimirskiego. Uczynił tak zapewne dlatego, że chciał, aby został tylko jeden wizerunek miłosiernego Zbawcy. Jednocześnie nie chciał zniszczyć dwóch pierwszych obrazów, dlatego przekazał je do kościoła, położonego na skraju archidiecezji wileńskiej, niejako w głuszy, z dala od głównych dróg.

Wiadomo również, że bł. Michał Sopoćko postarał się później o namalowanie obrazu Jezusa Miłosiernego w setkach kopii, nigdy jednak nie wspominał o tych płótnach, które wysłał do Wołkołaty. – Jest to przedziwna tajemnica Opatrzności Bożej, która dopiero dzisiaj się odkrywa, dzięki czemu trzeba będzie trochę uzupełnić historię kultu Miłosierdzia Bożego – uważa ksiądz Pożarski.

Znadniemna.pl na podstawie Catholic.by/Vk.com/Katolicka Agencja Informacyjna

Na początku maja katolicy, pielgrzymujący do Sanktuarium Matki Bożej w Budsławiu nawiedzili kościół pw. Jana Chrzciciela, znajdujący się we wsi Wołkołata w rejonie dokszyckim obwodu witebskiego na Białorusi. Tutaj modlili się przed odrestaurowanym niedawno szkicem znanego w całym świecie i prezentowanego w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia

Kryscina Cimanowska, uciekinierka z Białorusi, a od ubiegłego roku – oficjalna reprezentantka Polski w lekkoatletycznym sprincie, pomogła polskiej lekkoatletycznej sztafecie pań 4×100 metrów wywalczyć kwalifikację olimpijską.

Przepustki olimpijskie rozegrano 5 maja w ramach lekkoatletycznych zawodów World Athletics Relays na Bahamach.

Sprinterce rodem z Białorusi trenerzy powierzyli niezwykle odpowiedzialną misję rozpoczęcia sztafetowego biegu. Nasza krajanka pobiegła na pierwszej zmianie i zrobiła to w doskonałym stylu, przekazując pałeczkę jako jedna z pierwszych i pozwalając koleżankom z reprezentacji na zwycięstwo, zameldowanie się w finale zawodów i zdobycie przepustki na Igrzyska Olimpijskie w Paryżu.

Polki zostawiły w pokonanym polu między innymi sztafetę Jamajki, wygrywając bieg z czasem 42.81 (wynik o 0.2 sekundy gorszy od rekordu Polski).

Biało-Czerwone, wywalczyły dla Polski kwalifikację olimpijską w składzie: Kryscina Cimanowska, Monika Romaszko, Magdalena Stefanowicz i Ewa Swoboda.

Nie gorsze od sprinterek okazały się także lekkoatletki, ścigające się na dystansie 4 x 400 metrów. Przepustkę na Olimpiadę w Paryżu wywalczyli również polscy reprezentanci w biegu 4 x 400 MIX (sztafeta składająca się z dwóch kobiet i dwóch mężczyzn -red.).

Znadniemna.pl na podstawie TVP.SPORT.PL, Kronika24.pl, na zdjęciu (od lewej do prawej): Magdalena Stefanowicz, Ewa Swoboda, Kryscina Cimanowska i Monika Romaszko

Kryscina Cimanowska, uciekinierka z Białorusi, a od ubiegłego roku – oficjalna reprezentantka Polski w lekkoatletycznym sprincie, pomogła polskiej lekkoatletycznej sztafecie pań 4x100 metrów wywalczyć kwalifikację olimpijską. Przepustki olimpijskie rozegrano 5 maja w ramach lekkoatletycznych zawodów World Athletics Relays na Bahamach. Sprinterce rodem z Białorusi trenerzy powierzyli niezwykle

205 lat temu urodził się Stanisław Moniuszko, kompozytor, dyrygent, pedagog muzyczny; twórca polskiej opery narodowej, autor m.in. „Strasznego dworu” i „Halki” oraz 268 pieśni.

Stanisław przyszedł na świat 5 maja 1819 roku w majątku Ubiel niedaleko Mińska Litewskiego w rodzinie ziemiańskiej, o silnych  patriotycznych tradycjach. Jego ojciec Czesław Moniuszko, był uczestnikiem kampanii napoleońskiej 1812 roku i utalentowanym rysownikiem – do dziś zachowało się wiele jego prac uwieczniających rodzinę i dorastającego syna.

Rodzina

Moniuszko senior przejawiał również aspiracje literackie. Nie tylko prowadził rodzinną kronikę, lecz napisał również poemat pt. „Rok 1812”,będący wierszowaną opowieścią o kampanii napoleońskiej. Matka Stanisława, Elżbieta z Madżarskich, grała ponoć na klawikordzie i ładnie śpiewała.

Edukacja

Sam Moniuszko junior swoje pierwsze kroki w edukacji muzycznej stawiał w domu, gdzie gry na fortepianie uczyła go matka. Gdy miał 8 lat rodzina przeniosła się do Warszawy, w której młody człowiek miał lepsze możliwości w zakresie otrzymywania dalszej edukacji. Uczył się gry u organisty Augustyna Freyera, pracującego w warszawskim kościele Świętej Trójcy.

Trzy lata później uzdolniony muzycznie nastolatek zamieszkał w Mińsku, gdzie grał pod okiem Dominika Stefanowicza, pianisty i dyrygenta.

W 1837 roku Moniuszko wyjechał do Berlina, aby kształcić się muzycznie u Carla Friedricha Rungenhagena, u którego studia ukończył w 1840 roku. Następnie zamieszkał w Wilnie, gdzie działał jako organista, kompozytor, pedagog i organizator życia muzycznego w mieście.

W roku 1858, znowu przeniósł się wraz z rodziną do Warszawy, gdzie objął stanowisko dyrektora i organizatora opery. Jednocześnie od 1864 roku był wykładowcą w Instytucie Muzycznym w Warszawie.

Twórca opery narodowej

Stanisław Moniuszko swoje pierwsze kompozycje wydał w trakcie pobytu w Berlinie. Były to m.in. kompozycje fortepianowe, a także pieśni, fugi, czy utwory sceniczne.

Jeszcze podczas pobytu w Wilnie Moniuszko zaczął pracować nad swoją najbardziej znaną obok „Strasznego dworu” operą pt. „Halka”. Jej pierwsza premiera odbyła się w Wilnie w 1848 roku, ale sama opera miała wówczas tylko dwa akty.

Dopiero dziesięć lat później, nastąpił przełom i „Halka” rozszerzona o dwa akty miała swoją właściwą premierę w warszawskiej operze.

Entuzjastyczne przyjęcie „Halki” sprawiło, że kompozytor z dnia na dzień stał się sławny, a dzieło wystawiane na scenach całej Europy (m.in. w Pradze, Moskwie, Petersburgu).

Kilka miesięcy po warszawskiej premierze „Halki”, Moniuszko udał się w podróż do Pragi, Niemiec i Paryża. Po drodze zatrzymał się na kilka dni w Krakowie, gdzie poznał Ambrożego Grabowskiego, Józefa Kremera i Lucjana Siemieńskiego.

Pobyt w Krakowie, a zwłaszcza wizyta na Wawelu, gdzie kompozytor zwiedził katedrę i oglądał groby królewskie, zaowocował stworzeniem projektu nowej, nigdy niedokończonej opery „Rokiczana”, pisanej do słów libretta Józefa Korzeniowskiego.

Miała to być opera historyczna o królu Kazimierzu Wielkim, który zresztą miał się pojawić na scenie tylko raz, w końcowej części przedstawienia.

W 1865 roku w Warszawie miał premierę kolejny utwór Moniuszki o znaczeniu przełomowym w historii polskiej muzyki – opera „Straszny dwór”. Patriotyczny wydźwięk tego utworu i jego popularność spowodowały zdjęcie go z afisza już po trzech przedstawieniach.

Inne powstałe w tym okresie kompozycje to np. muzyka do Sonetów krymskich Mickiewicza, utwory fortepianowe (polki, mazury, polonezy, walce, nokturny), muzyka sakralna: msze, psalmy, hymny czy pieśni.

Życie prywatne

Swoją późniejszą żonę, Aleksandrę Mullerównę, Stanisław poznał  jeszcze w latach 30., w trakcie pobytu w Wilnie. Zaręczył się z wówczas 17-letnią dziewczyną, jednak sam ślub odbył się dopiero w 1840 roku, kiedy Moniuszko wrócił z Berlina. Posag wniesiony przez żonę pomógł w utrzymywaniu stabilności finansowej, gdyż jak kompozytor sam często wspominał w listach, praca muzyka i kompozytora nie była dobrze płatna. Małżeństwo doczekało się 10 dzieci.

Śmierć

Kompozytor zmarł nagle 4 czerwca 1872 roku w Warszawie, z powodu ataku serca. W jego pogrzebie uczestniczyło 80 tysięcy mieszkańców stolicy, co stało się jedną z największych wówczas manifestacji o charakterze patriotycznym. Pochowano Stanisława Moniuszkę na Warszawskich Powązkach.

Najważniejsze dzieła

Jeśli chodzi o ilość napisanych dzieł to przeważają pieśni, których Moniuszko skomponował 268 (zebranych w 12 tomów Śpiewników domowych). Są to m.in.:

„Prząśniczka”,

„Krakowiaczek”,

„Świtezianka”,

„Ojcze z niebios, Boże Panie”.

Opery:

„Halka” (1848/1858),

„Hrabina” (1859),

„Verbum nobile” (1861),

„Straszny dwór” (1865).

Utwory wokalne:

„Sonety krymskie” – kantata do tekstu Adama Mickiewicza(1867),

„Widma” – kantata do „Części II Dziadów” Adama Mickiewicza) ok. 1852,

Msza łacińska na cztery głosy z towarzyszeniem organów, Des-dur (1870),

Msza żałobna na cztery głosy z towarzyszeniem organów, g-moll (1871).

Znadniemna.pl na podstawie Wikipedia.org, portret Stanisława Moniuszki autorstwa Tytusa Maleszewskiego, źródło: Wikipedia.org 

205 lat temu urodził się Stanisław Moniuszko, kompozytor, dyrygent, pedagog muzyczny; twórca polskiej opery narodowej, autor m.in. „Strasznego dworu” i „Halki” oraz 268 pieśni. Stanisław przyszedł na świat 5 maja 1819 roku w majątku Ubiel niedaleko Mińska Litewskiego w rodzinie ziemiańskiej, o silnych  patriotycznych tradycjach. Jego

Konstytucja 3 Maja, czyli Ustawa Rządowa z dnia 3 maja 1791 roku, albo Ustawa Zasadnicza, regulująca ustrój prawny monarchii dziedzicznej Rzeczypospolitej Obojga Narodów, była przygotowywana przez 32 miesiące i obowiązywała przez niecały rok – czyli do II rozbioru Polski.

Jednak pamięć o pierwszej w dziejach Europy i drugiej w historii świata Konstytucji przetrwała stulecia i pozostanie na zawsze w pamięci kolejnych pokoleń. Aby tak się stało, upamiętnienie tego wydarzenia rozpoczęło się tuż po uchwaleniu przełomowego w dziejach Polski i Europy dokumentu.

Tradycja stawiania kolumn, upamiętniających ważne wydarzenia w dziejach państwa i narodu zapoczątkowana została długo przed wzniesieniem najbardziej znanej Polakom Kolumny Zygmunta III Wazy w Warszawie.

Uchwalenie Konstytucji 3 Maja w 1791 roku było wydarzeniem tak wzniosłym i ważnym dla Rzeczypospolitej Obojga Narodów, iż jego upamiętnienie wydawało się rzeczą oczywistą.

Zaledwie kilka tygodni po uchwaleniu Konstytucji 3 Maja słynny architekt Jan Chrystian Kamsetzer otrzymał od jej twórcy – króla Stanisława Augusta Poniatowskiego – niezwykle odpowiedzialne zadanie. Miał stworzyć w Warszawie pomnik tak wzniosły, jak wzniosła była sama idea uchwalonej Ustawy Rządowej. Pomnik miał być wykonany w kształcie kolumny, zwieńczonej figurą trębacza, ogłaszającego zebranym tłumom dobrą nowinę.

Nie wiadomo czy pomnik Kamsetzera w Warszawie w ogóle powstał, ale w całym kraju staraniami miejscowej szlachty zaczęto wznosić Kolumny Sławy ku czci Konstytucji 3 maja. Miały one różną formę i kształt, ale wszystkie miały być deklaracją ideowo-patriotyczną ich fundatorów.

Szacuje się, iż ogółem na terenie Rzeczypospolitej Obojga Narodów pod koniec XVIII wieku wzniesiono około 300 takich obiektów.

Kolumny powstawały głównie na terenie posiadłości, których właściciele byli zwolennikami idei uchwalenia Konstytucji 3 Maja i popierali zawarte w niej regulacje.

Kolumny stawiano najczęściej przy traktach, brodach lub na wzgórzach. Niekiedy kolumnami upamiętniano także miejsca bitew i potyczek toczonych z zaborcami po I oraz II rozbiorze Polski, czyli w czasie insurekcji pod przewodnictwem Tadeusza Kościuszki.

Ziemie współczesnej Białorusi, leżące w XVIII wieku w granicach Rzeczypospolitej Obojga Narodów, nie były wyjątkiem , jeśli chodzi o upamiętnienie Konstytucji 3 Maja.

W 2018 roku Ambasada Rzeczypospolitej Polskiej w Mińsku wydała katalog pt. „Kolumny Sławy ku czci Konstytucji 3 Maja”, opracowany przez ówczesną pracowniczkę Ambasady – Elżbietę Iniewską.

Praca ta opisuje kilkanaście kolumn, które w różnym, często nie najlepszym, stanie przetrwały na ziemi białoruskiej do dnia dzisiejszego.

Oto miejsca, w których na Białorusi wciąż można spotkać upamiętnienia ku czci Konstytucji 3 Maja, wzniesione ponad 200 lat temu:

ANTOPOL, rej. drohiczyński, obwód brzeski.

Kolumna otynkowana, stoi w bezpośrednim sąsiedztwie cerkwi. W okolicy znajdował się majątek rodziny Brewernów z rozległym parkiem i zabudowaniami.

BENICA, rej. mołodeczański, obwód miński

Kolumna została zniszczona w wyniku zbrojnej agresji ZSRR na Polskę 17 września 1939 roku i nigdy później nie podjęto starań mających na celu odnowienie tego pomnika historii. Zachowała się jedynie przedwojenna fotografia benickiej Kolumny Trzeciomajowej.

BEZDZIEŻ, rej. drohiczyński, obwód brzeski

Kolumna w 2009 roku

Kolumna po renowacji – stan z 2013 roku

Kolumna w 2009 roku była w stanie dewastacji. Obecnie została odnowiona, otynkowana i ogrodzona.

DZIATŁOWO, rej. dziatłowski, obwód grodzieński

Wieńczący kolumnę w Dziatłowie krzyż

Kolumna ustanowiona na przełomie XVIII i XIX wieku w okolicy majątku Radziwiłłów oraz siedziby Ignacego Domeyko „Żybortowszczyna”. Najprawdopodobniej w celu ochrony przed zniszczeniem, został założony w miejscu ustanowienia kolumny cmentarz katolicki, na którym zachowały się nagrobki w języku polskim. Zwieńczenie kolumny obecnie stanowi metalowy krzyż.

FASZCZEWKA, rej. szkłowski, obwód mohylewski

Wrak drewnianego posągu, wieńczącego kolumnę w Faszczewce

Kolumna znajduje się na skraju cmentarza. Nie ma informacji czy wieńcząca kolumnę figura z drewna została ustanowiona w chwili postawienia pomnika, czy dodano ją później. Historia ustanowienia kolumny w Faszczewce jest tragiczna. Została ufundowana przez jezuitów, których za ten polski wyczyn patriotyczny rosyjska administracja wsadziła do aresztu i poddała okrutnym torturom.

GŁĘBOKIE, rej. głębocki, obwód witebski

Kolumna znajduje się na cmentarzu, została kilka lat temu odnowiona (nałożono nowy tynk), niestety ze względu na znajdujące się na jej szczycie gniazdo bocianie nie jest w najlepszym stanie. Usytuowana jest na prawym wzgórzu cmentarza, na lewym znajduje się zamknięta w 2000 roku zabytkowa kaplica.

LEONPOL, rej. miorski, obwód witebski

Kolumna w Leonpolu – 1936 rok

Kolumna w Leonpolu – stan współczesny

Kolumna w Leonpolu została upamiętniona na obrazie malarza A. Aniskowicza pt.” Za Dzwiną inne państwo”

Kolumna powstała ok. 1792 roku w majątku Jana Nikodema Łopacińskiego, posła na Sejm I Rzeczypospolitej z powiatu mścisławskiego, założyciela manufaktury tkackiej w Leonpolu, mecenasa sztuki i kolekcjonera. Jest to najbardziej ozdobna kolumna i jedna z najwyższych. Ma ponad 11 m wysokości, a jej zwieńczeniem był orzeł, patrzący ponad Dźwiną.

MOGILEWCE, rej. prużański, obwód brzeski

Kolumna z czerwonej cegły, jedna z dwóch w promieniu 15 km (druga, o identycznym kształcie, znajduje się w Połońsku). Stan zachowania: widać ślady tynkowania, jednak konstrukcja ceglana kolumny jest całkiem odsłonięta.

NOWOJELNIA, rej. dziatłowski, obwód grodzieński

Stan kolumny w Nowojelni z 2009 roku

Kolumna w Nowojelni w trakcie renowacji – 2022 rok

 

Kolumna w Nowojelni – 2023 rok

Kolumna znajduje się 300 metrów na zachód od cerkwi pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny, niedaleko mostu przez rzekę Mołczadź. Została gruntownie odnowiona przez władze rejonu dziatłowskiego w latach 20 bieżącego stulecia. Jest chroniona, jako pomnik historii i architektury przełomu XVIII i XIX stuleci.

PIASKI, rej. mostowski, obwód grodzieński

Zwieńczenie kolumny w Piaskach

Kolumna znajduje się na miejscowym cmentarzu katolickim. Ufundowana została przez księcia Aleksandra Sapiehę, który pragnął upamiętnić w ten sposób swojego kuzyna księcia Kazimierza Nestora Sapiehę, jednego z twórców i sygnatariuszy Konstytucji 3 Maja.

PETRIKÓW, rej. petrikowski, obwód homelski

Dwie kolumny w Pietrikowie symbolizowały Rzeczypospolitą Obojga Narodów – wspólnotę państwową Wielkiego Księstwa Litewskiego i Korony Polskiej

Ocalała kolumna w Pietrikowie

Na cmentarzu katolickim stoją dwie kolumny – jedna zachowana całkowicie, druga jedynie w połowie w dolnej części. Kolumny symbolizowały Rzeczpospolitą Obojga Narodów – Wielkiego Księstwa Litewskiego i Korony Polskiej. Jedna z kolumn została częściowo zniszczona przez wkraczające do miasta rosyjskie wojsko.

POŁOŃSK, rej. prużański, obwód brzeski

Kolumna w Połońsku – stan z 2005 roku

Kolumna w Połońsku – 2016 rok

Kolumna z cegły, jedna z dwóch kolumn w promieniu 15 km (druga w Mogilewcach). Według niepotwierdzonych informacji obie kolumny – mające zresztą identyczne kształty – zostały przez miejscową ludność nazwane „kolumnami powstańców styczniowych” i przez długie lata funkcjonowały w świadomości lokalnej jako polskie miejsca pamięci, związane z oddziałem kobryńskim Romualda Traugutta.

SKOKI, rej. brzeski, obwód brzeski

Tablica z kolumny w Skokach, tłumacząca dlaczego nazywana jest przez miejscowych kolumną św. Rafała Archanioła

Kolumna znajduje się na odległości jednego kilometra od wsi Skoki, nazywana była przez miejscową ludność Kolumną św. Rafała Archanioła. Niedaleko znajduje się majątek, w którym urodzili się m.in. pisarz Julian Ursyn Niemcewicz oraz Jan Ursyn Niemcewicz. Pierwszy w czasach II Rzeczypospolitej był prezydentem Brześcia Litewskiego.

SZNIPKI, rej. szczuczyński, obwód grodzieński

Kolumna w Sznipkach – stan z 2005 roku

Kolumna w Sznipkach – rok 2017

Kolumna z czerwonej cegły w złym stanie zachowania. Właściwie nie wiadomo, jak wyglądała tuż po wybudowaniu. Ma ubytki i jest obciążona gniazdem ptasim. Nie ma otynkowania.

WISTYCZE, rej. brzeski, obwód brzeski

Kolumna w Wistyczach – 2006 rok

Kolumna w Wistyczach – rok 2009

Kolumna znajduje się na terenie dawnego majątku Pawła Jagmina, od 1794 roku marszałka szlachty kobryńskiej, jednego z administratorów dóbr królewskich Ekonomii Brzeskiej w latach 1785–1795. Kolumnę wzniesiono ok. 1795 roku na cześć Konstytucji 3 maja i była to ze strony Jagmina jawna deklaracja polityczna, gdyż Wistycze, wcześniej należące do województwa brzesko-litewskiego Rzeczypospolitej, na skutek rozbioru znalazły się na terenie guberni mińskiej Imperium Rosyjskiego.

ŻURMUNY, rej. lidzki, obwód grodzieński

Kolumna znajduje się w dawnym majątku Radziwiłłów, zwana przez miejscowych Kolumną Jana Chrzciciela. Ma znaczne ubytki i nie ma zwieńczenia.

Znadniemna.pl, fot.:  Globustut.by

Konstytucja 3 Maja, czyli Ustawa Rządowa z dnia 3 maja 1791 roku, albo Ustawa Zasadnicza, regulująca ustrój prawny monarchii dziedzicznej Rzeczypospolitej Obojga Narodów, była przygotowywana przez 32 miesiące i obowiązywała przez niecały rok – czyli do II rozbioru Polski. Jednak pamięć o pierwszej w dziejach Europy

Bożena Worono, Polka urodzona w Lidzie na Białorusi, finalistka Konkursu Miss Polonia 2024, uświetniła śpiewem tegoroczne uroczystości Dnia Polonii i Polaków za Granicą w Węgrowie na Mazowszu.

Anastazja Żołnierzak i Bożena Worono

Nasza krajanka wraz z młodą miejscową śpiewaczką Anastazją Żołnierzak, zaśpiewała koncert pt. „Pod polskim niebem”.

Przemawia Marek Sobisz, dyrektor Centrum Dialogu Kultur w Węgrowie

Bożena Worono i poseł na Sejm RP Maria Koc

Obie Panie niezwykle pięknie i z patosem zaprezentowały piosenki i poezję polskich autorów, które tematyką nawiązywały do obchodzonego święta. Zgromadzona publiczność wysłuchała w skupieniu piosenek „Powrócisz tu…” Ireny Santor , „Do Ciebie Mamo” Wioletty Villas, pieśni „Prząśniczka” Stanisława Moniuszki, „Mury” Jacka Kaczmarskiego czy „Dziwny jest ten świat” Czesława Niemena. Piosenkę „Jest takie miejsce, taki kraj” przybyli goście zaśpiewali razem z artystkami.

Śpiewa Bożena Worono

Bożena Worono to Polka, urodzoną w Lidzie na Białorusi. Jest córką Swietłany i Wiktora Worono, nauczycieli języka polskiego. Jej rodzina jest mocno związana z Polską. Rodzice kresowej piękności, która w tym roku zakwalifikowała się do finału Konkursu Miss Polonia, kultywując w domu polskie tradycje, zaszczepili córce miłość do ojczystego kraju. Teraz Bożena przy każdej okazji podkreśla swoje związki z Polską. Czyni to w sposób piękny – śpiewem, wierszem, pielęgnowaniem polskości.

Bożena Worono i Anastazja Żołnierzak

„Ciepło i niezwykła wrażliwość bije od Pani Bożeny, gdy wypowiada się o Polsce i Polakach” – czytamy na stronie Centrum Dialogu Kultur w Węgrowie, organizatora świątecznego koncertu z okazji Dnia Polonii i Polaków za Granicą.

Znadniemna.pl za Facebook.com/cdkwegrow

Bożena Worono, Polka urodzona w Lidzie na Białorusi, finalistka Konkursu Miss Polonia 2024, uświetniła śpiewem tegoroczne uroczystości Dnia Polonii i Polaków za Granicą w Węgrowie na Mazowszu. [caption id="attachment_64462" align="alignnone" width="480"] Anastazja Żołnierzak i Bożena Worono[/caption] Nasza krajanka wraz z młodą miejscową śpiewaczką Anastazją Żołnierzak, zaśpiewała koncert

Uroczystość wręczenia najstarszego i najwyższego odznaczenia państwowego Rzeczypospolitej Polskiej – Orderu Orła Białego – odbyła się w 233. rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 Maja na Zamku Królewskim w Warszawie.

W tym roku Prezydent RP Andrzej Duda postanowił przyznać Order Orła Białego wybitnym Polakom rodem z Kresów – urodzonej na Wołyniu, uczonej-polonistce Jadwidze Puzyninej oraz Jerzemu Maksymiukowi, urodzonemu w Grodnie, światowej sławy kompozytorowi i dyrygentowi.

Andrzej Duda powiedział, że jest to dla niego ogromny zaszczyt, że w wielkie narodowe święto, 233. rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 maja może wręczyć Ordery Orła Białego – najwyższe i najstarsze polskie odznaczenia.

– Order Orła Białego znamionuje wolną Polskę. Odkąd był ustanowiony, zawsze był wręczany w wolnej Polsce. Wtedy kiedy Polska nie była czy to w pełni wolna, czy w ogóle nie była suwerenna, tego orderu nie wręczano. Zaborcy czy różnego rodzaju okupanci odchodzili od tego orderu, nie uzurpowali sobie prawa do wręczania go. Jest to w istocie order wolnej, suwerennej, niepodległej Rzeczypospolitej, przywrócony tej Rzeczypospolitej, która na powrót w pełni wolna, niepodległa i suwerenna jest naszym udziałem od 1989 r. – powiedział prezydent.

Dodał, że Konstytucja 3 maja jest „polską dumą ustrojową, historyczną i państwową jako symbol wolności, budowania Rzeczypospolitej w najlepszym tego słowa znaczeniu: nowoczesnej, silnej, bo taka była idea twórców Konstytucji”.

Życiorysy laureatów Orderu Orła Białego

Profesor Jadwiga Puzynina urodziła się w 1928 roku na Wołyniu. Jej babka była siostrzenicą kompozytora Piotra Czajkowskiego.

W latach 1943–1944 należała do Szarych Szeregów. Studiowała polonistykę na Uniwersytecie Warszawskim. W 1983 r. na Wydziale Polonistyki UW zorganizowała i objęła kierownictwo Pracowni Słownika Języka Cypriana Kamila Norwida, która przez liczne publikacje i konferencje naukowe przyczyniła się do popularyzacji spuścizny tego poety.

W 1987 roku otrzymała tytuł profesorski w zakresie nauk humanistycznych. W latach 80. była dziekanem Wydziału Polonistyki UW. W pracy badawczej zajmowała się w szczególności problematyką języka wartości.

Prof. Puzynina jest członkinią licznych towarzystw i gremiów naukowych m.in. Polskiej Akademii Umiejętności, Komitetu Językoznawstwa Polskiej Akademii Nauk oraz Towarzystwa Naukowego Warszawskiego. Zasiadała w zarządzie Polskiego Towarzystwa Językoznawczego.

Jest autorką i współautorką podręczników do nauki języka polskiego w szkołach średnich (w tym wielokrotnie wznawianego „Język i my: podręcznik do języka polskiego dla klasy I szkół średnich”, napisanego wspólnie ze Stanisławem Dubiszem i Marią Nagajową).

Za swoją działalność prof. Puzynina została odznaczona m.in. Złotym Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis” i Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.

Maestro Jerzy Maksymiuk urodził się w 1936 roku w Grodnie. Studiował kompozycję, grę na fortepianie oraz dyrygenturę w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej w Warszawie.

W 1972 roku założył Polską Orkiestrę Kameralną, która koncertowała pod jego batutą na całym świecie m.in. w Carnegie Hall, London Proms i Wiener Ferein. W latach 1983–1993 kierował BBC Scottish Symphony Orchestra w Glasgow.

W 1990 roku rozpoczął współpracę z English National Opera, gdzie poprowadził premierowe przedstawienia „Don Giovanni” i „Zemsta nietoperza”. Na swoim koncie ma koncerty m.in. z London Symphony Orchestra, London Philharmonic Orchestra, Philharmonia Orchestra, Orchestre National de France czy Tokyo Metropolitan Symphony Orchestra.

Maksymiuk nagrał ok. 100 płyt. Jest również kompozytorem, tworzy muzykę symfoniczną, kompozycje kameralne, pieśni, muzykę filmową i baletową. Skomponował muzykę m.in. do „Sanatorium pod klepsydrą” w reżyserii Wojciecha Hasa.

Jest jednym z założycieli Polskiego Towarzystwa Muzyki Współczesnej. Wielokrotnie brał udział w „Warszawskiej Jesieni” (gdzie zdobył dwie statuetki Orfeusza), a w różnych krajach dokonał prawykonań około 200 współczesnych utworów.

Został odznaczony m.in. Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski i Złotym Medalem „Gloria Artis”.

Szczegółową biografię Jerzego Maksymiuka przeczytacie Państwo TUTAJ .

Znadniemna.pl na podstawie PREZYDENT.PL oraz PAP/Fot.:Marek Borawski/KPRP, Leszek Szymański/PAP

Uroczystość wręczenia najstarszego i najwyższego odznaczenia państwowego Rzeczypospolitej Polskiej - Orderu Orła Białego - odbyła się w 233. rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 Maja na Zamku Królewskim w Warszawie. W tym roku Prezydent RP Andrzej Duda postanowił przyznać Order Orła Białego wybitnym Polakom rodem z Kresów –

Z okazji Dnia Flagi RP oraz Dnia Polonii i Polaków za Granicą, 2 maja 2024 roku, do Pałacu Belwederskiego w Warszawie przybyli zaproszeni przez Prezydenta Andrzeja Dudę Polacy zamieszkali poza granicami kraju. Społeczność polską na Białorusi reprezentowały na uroczystości działaczki, „wyrzucone” trzy lata temu przez reżim Łukaszenki do Polski z białoruskiego więzienia: Irena Biernacka z Lidy, Anna Paniszewa z Brześcia oraz Maria Tiszkowska z Wołkowyska. Na uroczystości obecni byli także redaktorzy naszego portalu.

Wraz z rodakami z Ukrainy, Kazachstanu, Szwecji, Danii, USA, Francji, Brazylii i wielu innych krajów, w których żyją i działają polskie społeczności, staliśmy się świadkami wykonania przez Prezydenta RP honorowych obowiązków Głowy Państwa, tradycyjnie spełnianych w Dniu Flagi Rzeczypospolitej Polskiej oraz Dniu Polonii i Polaków za Granicą.

Chodzi o uhonorowanie zasłużonych działaczy polonijnych odznaczeniami państwowymi, przekazanie nowym posiadaczom polskich paszportów Aktów Nadania Obywatelstwa Polskiego, a także wręczenie biało–czerwonych  flag organizacjom oraz instytucjom, służącym Polonii i Polakom za Granicą.

Prezydent RP Andrzej Duda wygłosza przemówienie

Witając zgromadzonych gości, Prezydent RP Andrzej Duda wygłosił przemówienie:

– To nie przypadek, także w znaczeniu historycznym, że te dwa ważne dla nas święta odbywają się jednego dnia: święto barw narodowych – Dzień Flagi RP, a także dzień naszych Rodaków rozsianych po całym świecie i łączności z nimi – mówił, wskazując, że Polacy mieszkający poza granicami kraju mają ogromny wkład w odzyskanie przez Polskę pełnej suwerenności i niepodległości, a także, na przykład – przyjęcie Polski do NATO.

– To święto Polaków i Polonii jest także podziękowaniem ze strony Rzeczypospolitej za ich wkład w wolną, suwerenną, niepodległą Polskę oraz za ich pamięć o Polsce – podkreślał Prezydent.

W całości przemówienie Prezydenta RP Andrzeja Dudy z okazji Dnia Flagi Rzeczypospolitej Polskiej oraz Dnia Polonii i Polaków za Granicą przeczytacie Państwo TUTAJ .

Po wygłoszeniu przemówienia Prezydent RP wręczył Akty Nadania Obywatelstwa Polskiego.

W tej części uroczystości nie zabrakło białoruskiego akcentu. Otrzymali je bowiem: Maryja Belaus z Białorusi oraz 4–osobowa rodzina Smulskyi z Ukrainy.

Maryja Belaus z Białorusi otrzymuje Akt Nadania Obywatelstwa Polskiego

Następnie Andrzej Duda uhonorował działaczy polonijnych.

Odznaczeni zostali:

za wybitne zasługi w działalności na rzecz środowiska polonijnego w Stanach Zjednoczonych Ameryki, za rozwijanie polsko–amerykańskich przyjaznych stosunków, za promowanie polskiej gospodarki, nauki i kultury

Krzyżem Oficerskim Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej

Barbara Haider

za wybitne zasługi w działalności na rzecz pojednania polsko–niemieckiego, za dokumentowanie i upowszechnianie wiedzy o losach polskich pracowników przymusowych na terenie III Rzeszy

Krzyżem Kawalerskim Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej

Andrzej Białas

za wybitne zasługi w działalności na rzecz środowiska polonijnego w Brazylii

Krzyżem Kawalerskim Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej

Kazimierz Długosz

Złotym Krzyżem Zasługi

za zasługi w działalności na rzecz polskiej mniejszości w Ukrainie, za promowanie polskości

Piotr Ciarkowski

za zasługi w działalności na rzecz środowiska polonijnego na Węgrzech

Péter Norbert Kolonics

za zasługi dla społeczności polskiej w Ukrainie, za działalność na rzecz zachowania polskiego dziedzictwa kulturowego

Irena Pierszchajło

za zasługi na rzecz Polonii szwedzkiej, za działalność charytatywną

Dorota Magdalena Sadowska–Pikuła

Prezydent wręczył także flagi państwowe w uznaniu wybitnych zasług w działalności na rzecz wsparcia Polonii i Polaków poza granicami kraju.

Otrzymały je organizacje i instytucje:

– Grupa Rekonstrukcji Historycznych Legion Wysockiego na Węgrzech

– Grupa Rekonstrukcji Historycznej 24. Baonu Korpusu Ochrony Pogranicza „Sejny”

– Stowarzyszenie Lekarzy Polskiego Pochodzenia we Francji AMOPF

– Federacja Organizacji Polskich i Polsko–Duńskich „Polonia” w Danii

– Polski Związek Zrzeszenie Hodowców i Producentów Drobiu

– Podkarpackie Centrum Nauki Łukasiewicz

– Żytomierski Obwodowy Związek Polaków na Ukrainie

– Legionowskie Stowarzyszenie Amicus

– Stowarzyszenie Odra – Niemen Oddział Mazowiecki

– Polska Macierz Szkolna w Wielkiej Brytanii

Hymn „Marsz, marsz Polonia” wykonuje zespół wokalny Kolegium Św. Stanisława Kostki – wyjątkowej polonijnej szkoły w Warszawie

Po zakończeniu oficjalnych uroczystości wszyscy zaproszeni na nie goście udali się do ogrodów Pałacu Belwederskiego, aby w nieformalnej atmosferze porozmawiać z rzadko widywanymi przyjaciółmi z różnych krańców świata.

Redaktor Znadniemna.pl Andrzej Pisalnik z synem Marcinem i Ireną Biernacką

Była to także okazja, aby osobiście podziękować gospodarzom przyjęcia – Prezydentowi Andrzejowi Dudzie i prezydenckiej Małżonce Agacie Kornhauser-Dudzie – za opiekę nad Polonią i Polakami poza Polską, a także podzielić się z Parą Prezydencką swoimi troskami oraz sukcesami.

Irena Biernacka wręcza Parze Prezydenckiej rysunki namalowane do Dnia Flagi przez jej wychowanków

Anna Paniszewa z Parą Prezydencką

Marcin Pisalnik, który siedem lat temu wyrecytował Pierwszej Damie wiersz Czesława Janczarskiego pt. „Naprawimy Misia” opowiada o swoich szkolnych sukcesach w Polsce

Prezydent RP Andrzej Duda i jego Małżonka Agata Kornhauser–Duda rozmawiają z Marcinem Pisalnikiem

Znadniemna.pl na podstawie PREZYDENT.PL

Z okazji Dnia Flagi RP oraz Dnia Polonii i Polaków za Granicą, 2 maja 2024 roku, do Pałacu Belwederskiego w Warszawie przybyli zaproszeni przez Prezydenta Andrzeja Dudę Polacy zamieszkali poza granicami kraju. Społeczność polską na Białorusi reprezentowały na uroczystości działaczki, „wyrzucone” trzy lata temu przez

Benedykt Tadeusz Dybowski herbu Nałęcz – polski przyrodnik, podróżnik, odkrywca i lekarz, badacz Bajkału, Dalekiego Wschodu i Kamczatki, profesor Uniwersytetu Lwowskiego i Szkoły Głównej Warszawskiej, uważany za jednego z ojców polskiej limnologii.

Dzieciństwo i młodość

Benedykt Dybowski urodził się 30 kwietnia według kalendarza gregoriańskiego, czyli 12 maja według kalendarza juliańskiego, 1833 roku w Adamarynie w guberni mińskiej, jako syn Jana i Salomei z Przysieckich Dybowskich. Rodzina ta pochodziła z Wielkopolski, z Dybowa. Stamtąd pradziad naszego bohatera przesiedlił się w XVIII wieku na wschodnie tereny Rzeczypospolitej Obojga Narodów, czyli na teren współczesnej Białorusi. Rodzice Benedykta mieszkali na Mińszczyźnie w dzierżawionym folwarku Adamarynie. Chłopak miał trzy siostry: Malwinę Nargielewicz. Annę Dybowską i Kamilę Kotowicz.

W domu też, jeszcze przed pójściem do szkoły, zaznaczyły się jego przyrodnicze zamiłowania: zbierał i układał zielniki, urządzał akwaria, hodował zwierzęta. Podczas nauki w gimnazjum w Mińsku Benedykt również wyróżniał się wielkim zamiłowaniem do nauk przyrodniczych. Po ukończeniu gimnazjum nasz bohater zapisał się na wydział medyczny Uniwersytetu Dorpackiego (1853— 1857). Tam studiował jednocześnie nauki przyrodnicze, zwłaszcza zoologię. Pokłosiem tych studiów stała się praca pt.„ 0 rybach słodkowodnych Liflandji“ (1856), która została nagrodzona złotym medalem.

Początki pracy naukowej

W Dorpacie obok pracy naukowej zarysowały  się początki działalności społecznej oraz patriotycznej Dybowskiego. Właśnie na Uniwersytecie Ddorpackim, którego młodzież lubiła się bawić i nie gardziła kieliszkiem, powstało w 1853 roku kółko „Braci mlecznych” – pierwszych abstynentów w całej Polsce. Wśród siedmiu założycieli tego kółka był młody Benedykt Dybowski, który potem całe życie pozostał wierny wyznawanym przez „Braci mlecznych” zasadom i wartościom,” i gdzie by się nie znalazł – zawsze gorliwie walczył z alkoholizmem.

Obok kółka abstynenckiego w Dorpacie powstało i Towarzystwo Patriotyczne. Miało większą niż kółko abstynenckie liczbę członków,  a jego celem było oddziaływanie w duchu uszlachetniającym na całe społeczeństwo polskie, aby przez moralne odrodzenie i podniesienie się dążyć do wyzwolenia ojczyzny. Również tutaj Benedykt Dybowski należał do najaktywniejszych członków.

Po czterech latach nauki w Dorpacie, w 1857 roku,  nasz bohater wyjechał za granicę, gdzie kontynuował studia medyczne oraz zoologię najpierw we Wrocławiu, a potem w Berlinie. Słuchał wykładów całej plejady uczonych pierwszorzędnej sławy, a po zdaniu egzaminów i przedstawieniu rozprawy w 1860 roku uzyskał w Berlinie stopień doktora na wydziale lekarskim.

Rok później wrócił do Dorpatu. Aby uzyskać nostryfikację, czyli potwierdzenie zagranicznego dyplomu doktorskiego: przygotowywał się do egzaminów i równolegle zbierał materiały do nowej doktorskiej rozprawy o rybach, pracując jednocześnie z zapałem w Organizacji Narodowej Litwy, która powstała w 1860 roku i wchłonęła w siebie Towarzystwo Patriotyczne, założone przez dorpacką młodzież.

Poza pracą egzaminacyjną i działalnością patriotyczną, nasz bohater miał jeszcze szerokie osobiste projekty o charakterze naukowym. Ciągnęła go chęć poznania przyrody obcych krajów i po zdaniu egzaminów planował wybrać się do Paryża, aby uzupełnić tam swoje studia i następnie starać się o posadę rządowego lekarza na Madagaskarze. Chciał tam prowadzić badania nad mało znaną wówczas przyrodą tej wyspy. Razem z nim na Madagaskar miał jechać Władysław Taczanowski, kustosz gabinetu zoologicznego w Warszawie, znakomity ornitolog (badacz ptaków).

Marząc o tej wyprawie, Dybowski nie przypuszczał, że kilka lat później los sam zaprowadzi go na poznawanie obcej przyrody, ale w zupełnie inną stronę i w zupełnie innych warunkach.

Tymczasem nasz bohater gorliwie pracował , m.in. przygotowując rozprawę „O rybach karpiowatych Liflandji“. Bieg wypadków przerwał jednak tę pracę.

Działalność konspiracyjna

Był rok 1861, okres konspiracyjnego organizowania się, manifestacji religijno-patriotycznych, mających się przyczynić do podniesienia ducha w narodzie i do wywołania interwencji Europy na rzecz Polski. Wśród młodzieży polskiej na uniwersytetach rosyjskich wrzało.

Dorpat nie pozostał w tyle: młodzież, pochodząca głównie z Białorusi i Litwy, postanowiła poruszyć te prowincje i wysłała delegatów do Wilna, chwilowo niemającego ośrodka uniwersyteckiego. Delegaci mieli urządzić w Wilnie manifestację patriotyczną. Wśród nich znajdował się również Benedykt Dybowski.

Manifestacja z odśpiewaniem ,,Boże coś Polskę” odbyła się w dniu św. Stanisława w katedrze wileńskiej, natłoczonej publicznością. Śpiewaków aresztowano jednak już przy wyjściu z kościoła i uwięziono. Wkrótce po tym zostali uwolnieni. Dybowski wrócił do Dorpatu, dokończył rozpoczętą pracę „O rybach karpiowatych Liflandji” i uzyskał stopień doktora medycyny.

Prace Dybowskiego zostały zauważone w środowisku naukowym, więc Uniwersytet Jagielloński zaproponował mu objęcie katedry zoologii, na co jednak nie wyraziły zgody władze austriackie.

W grudniu 1862 roku Dybowski otrzymał posadę profesora-adiunkta w Szkole Głównej w Warszawie, gdzie nie licząc zajęć dydaktycznych, powiększał dotychczasowe zbiory gabinetu zoologicznego tejże uczelni.

Działalność powstańcza

Po wybuchu powstania styczniowego 1863 roku Dybowski wszedł w skład Rządu Narodowego, jeździł jako jego emisariusz na Ukrainę. Tę misję ułatwiały mu starania o objęcie katedry na Uniwersytecie Kijowskim. Pod fałszywym nazwiskiem przebywał także w Krakowie i Pradze, gdzie kontaktował się z polskimi emigrantami.

Po powrocie do Warszawy uczony brał czynny udział w działalności powstańczej. W lutym 1864 roku został jednak wydany przez współtowarzyszy, aresztowany i osadzony na Pawiaku, a później w X Pawilonie Cytadeli Warszawskiej. Poddano go kilkumiesięcznemu śledztwu. Za umożliwianie zebrań organizatorom powstania w audytorium zoologicznym w Szkole Głównej groziła Dybowskiemu kara śmierci.

Uratowało go wstawiennictwo zoologów niemieckich (w tym profesora i rektora Uniwersytetu Wrocławskiego A. Grubego, którego był uczniem i pośrednictwo Bismarcka, dzięki czemu kara śmierci przez powieszenie została zamieniona na 12 lat ciężkich robót oraz pozbawienie wszelkich praw i majątku.

Zesłanie na Syberię

Benedykt Dybowski na zesłaniu nad Bajkał (około 1866–1868)

Koleją przez Petersburg i Moskwę dowieziono jego i innych zesłańców do Niżnego Nowogrodu, a następnie kibitkami do Tobolska. Stąd na wozach, a zimą na saniach, z początkiem grudnia Dybowski dotarł do Irkucka, miasta, z którego małe grupki zesłańców transportowano do ostatecznego miejsca przeznaczenia.

Wiosną 1865 roku Dybowskiego wysłano do miejscowości Siwakowa w pobliżu Czyty. Ponieważ przymusowe roboty nie zajmowały czasu każdego dnia, wolne chwile poświęcał studiom i praktyce lekarskiej. Udało mu się przywieźć ze sobą apteczkę, trochę książek i różnych instrumentów, więc leczył bezinteresownie zarówno swoich towarzyszy, jak i okoliczną ludność.

Polacy, którzy na Syberii pracowali jako urzędnicy, pomogli mu przesiedlić się do Darasunia nad rzeką Turą, gdzie na własną rękę prowadził badania związane z przyrodą Syberii (głównie ornitologiczne). Po kolejnych dwóch latach i dzięki poparciu lokalnych władz (generała Bolesława Kukiela) w 1868 roku Dybowskiemu złagodzono warunki przebywania na zesłaniu i pozwolono mu zamieszkać we wsi Kułtuk na południowo-zachodnim krańcu Bajkału.

Badania fauny i flory nad Bajkałem

Dom Benedykta Dybowskiego w Kułtuku (1926)

Początkowo, mimo prób uzyskania wsparcia od towarzystw naukowych, Dybowski prowadził wszechstronne badania jeziora na własny koszt (zapożyczył się na nie u doktora Józefa Łagowskiego). Wraz z Wiktorem Godlewskim, także zesłańcem, rozpoczęli działalność zimą, za pomocą nadzwyczaj prostych przyrządów pomiarowych, ze względu na szczupłość środków.

Mimo siarczystego mrozu, do minus 40 stopni, ciągali sanki z instrumentami, kręcili długie liny, rąbali przeręble. Z czasem ulepszyli sprzęt, zaczęli stosować sieci, czerpaki i sondy, a nawet zbudowali sanie z ogrzewanym szałasem, w którym mogli zamieszkiwać przez kilka tygodni bez schodzenia z tafli skuwającego Bajkał lodu.

Dzięki wysiłkom obu badaczy udało się obalić panujące przekonanie o ubóstwie świata zwierzęcego w jeziorze – odkryli oni różne gatunki skorupiaków, ryb i mięczaków. A po ustąpieniu zimy, w połowie maja, poświęcili się badaniu fauny i flory lądowej. Za pracę opisującą rejon południowo-zachodniego Bajkału Dybowski z Godlewskim otrzymali w 1870 roku złoty medal Rosyjskiego Towarzystwa Geograficznego.

Najwięcej uwagi Dybowski poświęcał zoologii, choć interesował się także klimatologią, meteorologią i geologią. Zimy spędzał przeważnie na badaniu jeziora. Prowadził badania osadów dennych Bajkału, a w 1876 roku, jako pierwszy w świecie, dokonał seryjnych pomiarów termicznych zbiornika, dowodząc, że jest on głębszy, niż sądzono. Powszechnie uważano, że ma około 1000 metrów głębokości, podczas gdy Dybowskiemu udało się znaleźć miejsce o głębokości 1372 metrów. Wykazał także istnienie dwóch basenów wodnych rozdzielonych podwodnymi wypiętrzeniami (obecny stan wiedzy mówi o trzech basenach wodnych i 1620 metrach głębokości). Dzięki swoim badaniom stał się jednym z twórców limnologii, nauki bazującej na kompleksowym badaniu śródlądowych zbiorników wodnych.

Inne ekspedycje

Wraz z Wiktorem Godlewskim, Aleksandrem Czekanowskim i Stanisławem Wrońskim był nad jeziorem Chubsuguł w Mongolii. Badał stepy daurskie, podróżował po górach Chamar-Daban.

W 1869 roku wziął udział, podobnie jak Mikołaj Przewalski, w wyprawie generała Iwana Skokowa w dorzecze Amuru (rejs po Amurze i Ussuri).

W 1870 roku odwiedził okolice Akszy nad Ononem, a w latach 1872–1875 zorganizował samodzielną wyprawę w dorzecze Amuru i Ussuri, okolice jeziora Chanka i Morza Japońskiego. Głównym jej celem były badania zoologiczne, głównie ichtiologiczne i ornitologiczne, Dybowskiemu towarzyszyli Wiktor Godlewski i Michał Jankowski (kolekcjoner). Odkryto w jej trakcie wiele gatunków ptaków i ryb, zgromadzono bogate zbiory etnograficzne i mineralogiczne. Wiele okazów przesłano do Warszawy, do gabinetu zoologicznego, gdzie pracował Władysław Taczanowski, który na ich podstawie napisał pracę o ptakach Syberii.

Uznanie w świecie naukowym

Mimo sukcesów Dybowski nie zdołał zdobyć wsparcia rosyjskich instytucji naukowych, a pomysły nowych wypraw nie znajdowały uznania w oczach strony rządowej. Niektórych jego prac nie wydawano, ponieważ podważały wyniki wcześniejszych badań przeprowadzanych przez rosyjskich badaczy. Dopiero interwencja generała Oktawiusza Radoszkowskiego i finansowe wsparcie hrabiego Konstantego Branickiego spowodowały, że rezultaty badań Dybowskiego ukazały się drukiem w 1874 roku.

Praca ta (Beiträge zur näheren Kenntnis der In dem Baikal-See vorkommrnden niederen Krebse aus der Gruppe der Gammariden, St. Petersburg 1874) zyskała uznanie w świecie naukowym, a naciski wywierane przez wielu uczonych na władze rosyjskie sprawiły, że Dybowskiego i Godlewskiego objęła amnestia. Pozwolono im powrócić do kraju. W przypadku tego pierwszego nastąpiło to w 1877 roku. Warszawscy znajomi, głównie Władysław Taczanowski, chcieli zatrzymać Dybowskiego, znaleźli mu nawet zatrudnienie, on jednak postanowił wyprawić się ponownie do wschodniej Syberii, gdzie pchała go pasja badacza.

Kamczatka i działalność humanitarna

W latach 1879–1883 przebywał jako lekarz w Pietropawłowsku na Kamczatce. W tym czasie podróżował po Sachalinie, gromadząc bogate materiały o Ajnach. Raz do roku objeżdżał półwysep, niosąc pomoc lekarską i zbierając kolejne okazy zoologiczne. Podróż odbywał psim zaprzęgiem (zimą, czterokrotnie) lub konno (latem). Zjeździł też Wyspy Komandorskie, gdzie okazjonalnie interesował się miejscową gwarą i językami. Władze rosyjskie doceniły jego badania, obdarowując orderem św. Stanisława i tytułem radcy stanu. Podobnie jak wcześniej, zbiory przyrodnicze i etnograficzne Dybowski wysyłał do muzeów w Warszawie i Lwowie.

Marian Dubiecki, Henryk Wohl, Benedykt Dybowski, Feliks Zienkowicz i Leon Dąbrowski – zesłańcy w Irkucku, ok. 1885-1900

Okres lwowski

Proponowano mu objęcie katedry na jednym z rosyjskich uniwersytetów (w Tomsku lub Petersburgu), lecz on przystał dopiero na propozycję Uniwersytetu Lwowskiego – 24 grudnia 1883 roku, po powrocie z Dalekiego Wschodu, został mianowany profesorem zoologii i anatomii porównawczej tejże uczelni. Wracał drogą morską, przy okazji gromadząc nowe zbiory, które przekazał uniwersyteckiemu muzeum.

W kraju poświęcił się głównie pracy dydaktycznej i działalności społecznej. Należał do pionierów i popularyzatorów darwinizmu w Polsce. W latach 1895–1896 Dybowski wraz z uczniami odbyli podróż na wyspę Cres i nad jezioro Balaton. W latach 1886–1887 piastował funkcję dziekana wydziału filozoficznego. Jako profesor Uniwersytetu Lwowskiego pracował do 1906 roku, później przeszedł w stan spoczynku, jednak nie zaniedbał badań. Podczas I wojny światowej internowano go; przebywał wówczas wraz z rodziną na Nowogródczyźnie. Po powrocie do Lwowa od nowa opracował zbiory uniwersyteckiego muzeum, będące wskutek konfliktu w rozsypce. Przetrwał walki o miasto w latach 1918–1919.

Od 1891 roku był członkiem Akademii Umiejętności w Krakowie, od 1929 roku członkiem korespondentem Akademii Nauk ZSRR i wielu innych zagranicznych towarzystw naukowych.

Dorobek naukowy

Benedykt Dybowski

Dziś zbiory zebrane przez Benedykta Dybowskiego są ozdobą kilku muzeów. Muzeum Etnograficzne w Krakowie zawdzięcza mu około 150 bezcennych eksponatów, wśród nich: ubrania z futer, uprzęże, harpuny czy też modele domów, kajaków i łodzi wykonane dla Dubowskiego przez rdzenną ludność Kamczatki. Na bazie części jego zborów, w 1884 roku powstaje Muzeum Zoologiczne na Uniwersytecie Lwowskim. Dybowski również i tam przekazał szereg eksponatów zoologicznych z Kamczatki, Bajkału, wschodniej Syberii i południowej Rosji. Do najcenniejszych należy m.in. głowa morsa czy szkielet krowy morskiej – prawdopodobnie jedyny kompletny szkielet tego zwierzęcia, wytępionego do 1768 roku, który podarowali mu mieszkańcy wysp Berlinga w 1904 roku. Także zbiory przyrodnicze, antropologiczne i etnograficzne opracowane przez naszego bohatera zasiliły muzea w warszawie, Kijowie, Moskwie i w Irkucku.

Świat zawdzięcza mu opis ponad 400 gatunków zwierząt zamieszkujących Bajkał. O tym jeziorze napisał on przeszło 43 prace naukowe. Uznawany za jednego z ojców polskiej limnologii (nauka zajmująca się badaniem zbiorników śródlądowych). W sumie opublikował przeszło 350 prac (artykuły, rozprawki naukowe, antropologiczne, społeczno-polityczne i pamiętniki), wydanych w językach polskim, rosyjskim, niemieckim i francuskim.

Jednak największą sławę przyniosły mu odkryte gatunki, m.in.: 116 gatunków skorupiaków, 30 gatunków mięczaków, 18 gatunków ryb, a także nowego podgatunku jelenia, dziś nazwano jego imieniem Cervus nippon hortulorum. Na podstawie zebranych przez niego okazów jego brat biolog Władysław Dybowski opisuje kolejne 88 gatunków mięczaków i 9 gatunków gąbek. Ale i sławny ornitolog Władysław Taczanowski na podstawie okazów przesłanych przez Dybowskiego opracowuje faunę ptaków Syberii wschodniej, gdzie opisuje 434 gatunki ptaków, w tym 80 wcześniej nieznanych lub nie notowanych na Syberii. Do dziś ponad 100 gatunków zwierząt i roślin nazwano imieniem Benedykta Dybowskiego oraz stację naukową na Bajkałem, jedną z wysp Komandorskich, a także szczyt i łańcuch górski na Kamczatce.

W 1921 roku nasz bohater otrzymał Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.

Grób Benedykta Dybowskiego na cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie

Benedykt Dybowski zmarł 31 stycznia 1930 roku we Lwowie. Pochowany na „górce powstańców styczniowych” na cmentarzu Łyczakowskim. Jego symboliczny grób znajduje się na cmentarzu Powązkowskim w Warszawie (kwatera 284c wprost-2-16)

W październiku 1997 roku imieniem Benedykta Dybowskiego nazwano ulicę w Irkucku i odsłonięto tablicę pamiątkową. Na Białorusi w miejscu narodzin Dybowskiego odsłonięto tablicę pamiątkową.

Znadniemna.pl/wikipedia.org/iderepublica.pl/fot.: wikipedia.org

Benedykt Tadeusz Dybowski herbu Nałęcz – polski przyrodnik, podróżnik, odkrywca i lekarz, badacz Bajkału, Dalekiego Wschodu i Kamczatki, profesor Uniwersytetu Lwowskiego i Szkoły Głównej Warszawskiej, uważany za jednego z ojców polskiej limnologii. Dzieciństwo i młodość Benedykt Dybowski urodził się 30 kwietnia według kalendarza gregoriańskiego, czyli 12 maja

163 lata temu, 30 kwietnia 1861 roku według kalendarza juliańskiego i 12 maja tegoż roku według gregoriańskiego, urodził się Marian Zdziechowski, wybitny polski slawista i filozof przełomu XIX-XX stuleci.

Przyszły rektor Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie i niedoszły kandydat na Prezydenta RP, typowany na to stanowisko przez Józefa Piłsudskiego, przyszedł na świat w polskiej rodzinie ziemiańskiej Edmunda i Heleny z Pułjanowskich w Nowosiółkach pod Mińskiem (obecnie – Białoruś).

Edukację rozpoczął w rosyjskim gimnazjum w Mińsku. Po jego ukończeniu podjął studia uniwersyteckie w Petersburgu, a ukończył na Uniwersytecie Dorpackim (obecnie – Uniwersytet w Tartu, Estonia). Później studiował w Zagrzebiu, Grazu i Genewie.

Działalność naukową i wydawniczą rozpoczął już podczas studiów w Dorpacie.

Oto, jak uczony wspominał po latach swój pobyt na Uniwersytecie Dorpackim: „Spędziłem tam, jako student, tylko dwa lata (1880-1882). Później, w latach 1884-1886 dojeżdżałem tam i przebywałem po kilka miesięcy, przygotowując do druku pierwszą moją książkę „Mesjaniści i Słowianofile” – i właśnie te lata ostatnie najmilej mi się wraziły w pamięć (…). Przybyłem do Dorpatu z daleko sięgającymi aspiracjami: szły one równolegle, a blisko siebie, zmierzając ku jednemu wszystkim nam młodym wspólnemu celowi, którym oczywiście było wyzwolenie, odrodzenie, odbudowanie Polski”.

W Dorpacie w roku 1883 otrzymał tytuł naukowy „kandydata języka rosyjskiego w szczególności i językoznawstwa słowiańskiego w ogólności”. Stał się wówczas członkiem korporacji akademickiej Konwent Polonia.

Później Zdziechowski uczył się także w Zagrzebiu, Grazu i Genewie. Po studiach współpracował z petersburskimi czasopismami, m.in. „Siewiernym Wiestnikiem” i „Krajem”, wydawanym przez Włodzimierza Spasowicza, prawnika i publicysty, którego rosyjski pisarz Fiodor Dostojewski określał mianem „króla adwokatów”.

Działalność naukową nasz bohater rozpoczął w 1882 roku, drukując wówczas swoje pierwsze studia i szkice. Potem, przez pół wieku z górą swoje prace Zdziechowski ogłaszał w wydawnictwach osobnych, czasopismach krajowych i zagranicznych, w różnych językach, pod imieniem własnym oraz (ze względów cenzuralnych) pod pseudonimami: M.Ursyna i Karowskiego.

W 1887 roku uczony poślubił Marię z Kotwiczów, z którą byli szczęśliwym małżeństwem przez prawie 50 lat.

W 1888 roku doskonale zapowiadający się naukowiec przeniósł się do Krakowa, gdzie doktoryzował się wkrótce na Uniwersytecie Jagiellońskim na podstawie pracy pt. „Mesjaniści i Słowianofile” napisanej pod kierunkiem prof. Stanisława Tarnowskiego. Porównywał w niej polską filozofię mesjanizmu i rosyjską myśl słowianofilską. W latach 1899–1919 – profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego. W Krakowie dał się poznać jako utalentowany, natchniony i popularny wykładowca. W czasie jego wykładów największa sala UJ zapełniała się w całości studentami i gośćmi z miasta.

W 1901 roku był współzałożycielem w Krakowie „Klubu Słowiańskiego” oraz czasopisma „Świat Słowiański”. Od 1902 roku – członek Akademii Umiejętności. W roku 1914 wykładowca uniwersytecki nie otrzymał przedłużenia wizy w Austro-Węgrzech, co uniemożliwiło mu dalszą pracę w Krakowie.

Po wybuchu I wojny światowej przebywał głównie w Rosji: w rodzinnym majątku pod Mińskiem, w Moskwie i Petersburgu.

W 1917 roku został zaproszony do objęcia ufundowanej przez Aleksandra Lednickiego katedry na Uniwersytecie Londyńskim. Zaproszenia jednak nie przyjął. W roku 1919 – oburzony zajęciem przez wojska czechosłowackie Śląska Cieszyńskiego – odmówił przyjęcia proponowanego mu stanowiska ambasadora Rzeczypospolitej Polskiej w Pradze.

Kiedy w lipcu 1920 roku prezydent Czechosłowacji Masaryk zdecydowanie odmówił ewentualnego przepuszczenia wojsk węgierskich, śpieszących na pomoc zagrożonej przez bolszewików Warszawie i zablokował transport amunicji wyprodukowanej w węgierskiej fabryce Csepel przez terytoria Czechosłowacji, a także oficjalnie odradził państwom Ententy udzielanie walczącej Polsce jakiegokolwiek wsparcia – Zdziechowski zerwał z nim, wcześniej bliskie, stosunki towarzyskie.

W latach 1919–1932 Zdziechowski pracował jako profesor na Uniwersytecie Wileńskim, gdzie objął katedrę literatur europejskich. W latach 1925–1927 pełnił na tej uczelni obowiązki rektora. W Wilnie był również profesorem w Szkole Nauk Politycznych przy Towarzystwie dla Badań Europy Wschodniej oraz prezesem Związku Zawodowego Literatów Polskich (ZZLP).

W ostatnich latach życia kierował także Towarzystwem Przyjaciół Nauk w Wilnie. Należał jednocześnie do założycieli wileńskiego dziennika „Słowo”.

W maju 1926 roku, obok Artura Śliwińskiego i Zdzisława Lubomirskiego, Zdziechowski był jednym z kandydatów Marszałka Piłsudskiego na urząd Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Kandydatura wybranego wtedy ostatecznie Mościckiego pojawiła się dopiero po odrzuceniu trzech wcześniejszych kandydatur. W 1926 roku Piłsudski specjalnie przyjeżdżał do Wilna, by zaproponować Zdziechowskiemu objęcie urzędu prezydenta, ten jednakże uzależnił zgodę od spełnienia przez Piłsudskiego jego etyczno-politycznych postulatów, wśród których było zwolnienie z więzień niektórych więźniów politycznych.

Mimo tego, że sam był sympatykiem Piłsudskiego, po przewrocie majowym Zdziechowski stanął w obronie generałów, uwięzionych i przetrzymywanych bez przedstawienia zarzutów w III Wojskowym Więzieniu Śledczym na Antokolu w Wilnie. Wśród uwięzionych byli m.in. gen. Tadeusz Rozwadowski i gen. Włodzimierz Zagórski. Zdziechowski apelował o ich uwolnienie w napisanej przez siebie broszurze pt. „Sprawa sumienia polskiego” (tę pracę ukończył w kwietniu 1927, jednak broszura ukazała się dopiero po zwolnieniu osadzonych i tajemniczym zniknięciu gen. Zagórskiego w sierpniu 1927roku).

W Wilnie Marian Zdziechowski mieszkał przy ulicy Antokolskiej 42 (obecnie Antakalnio gatvė 36). W podwileńskiej Suderwie nabył na letnisko dworek. Zmarł po ciężkiej chorobie w Wilnie 5 października 1938 roku. Został pochowany na wojskowym cmentarzu Antokolskim u boku swej żony. Jego syn Ksawery najprawdopodobniej zmarł w transporcie do łagru lub w samym łagrze w rejonie północnego Uralu w grudniu 1941roku. Drugi syn popełnił samobójstwo w okresie I wojny światowej.

Znadniemna.pl na podstawie Wikipedia, fot.: Wikipedia

163 lata temu, 30 kwietnia 1861 roku według kalendarza juliańskiego i 12 maja tegoż roku według gregoriańskiego, urodził się Marian Zdziechowski, wybitny polski slawista i filozof przełomu XIX-XX stuleci. Przyszły rektor Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie i niedoszły kandydat na Prezydenta RP, typowany na to stanowisko

Skip to content