HomeStandard Blog Whole Post (Page 316)

Zwierzchnik Kościoła Katolickiego na Białorusi abp Tadeusz Kondrusiewicz uważa, że wszystko to, co dzieje się w ostatnich miesiącach wokół uroczyska Kuropaty, czyli otwarcie centrum rozrywki i restauracja działająca obok miejsca masowych egzekucji dokonywanych przez NKWD na podmińskich Kuropatach, to papierek lakmusowy kondycji białoruskiego społeczeństwa.

Arcybiskup Tadeusz Kondrusiewicz, fot.: Catholic.by

Wieczorem 6 sierpnia, gdy Kościół katolicki obchodził święto Przemienienia Pańskiego, arcybiskup Tadeusz Kondrusiewicz odprawił mszę w mińskiej archikatedrze Najświętszej Maryi Panny. Hierarcha skupił sie w kazaniu na znaczeniu Święta Przemienienia w życiu chrześcijanina i zwrócił uwagę na aktualne problemy białoruskiego społeczeństwa. Nie szczędził gorzkich słów pod adresem tych, którzy wydali zgodę na budowę skandalicznej restauracji na Kuropatach, choć nie wskazał z nazwiska osób odpowiedzialnych za tę profanację.

– W ostatnich miesiącach, najważniejszym problemem w naszym kraju jest restauracja „Pojedziemy, pojemy” zbudowana obok Golgoty naszego narodu – na uroczysku Kuropaty. Jak coś podobnego mogło się wydarzyć? Kto i dlaczego udzielił pozwolenia? Gdzie są etyczne normy zachowania? Dlaczego w pobliżu miejsca ludobójstwa naszego narodu zbudowaliśmy miejsce rozrywki? – pytał arcybiskup.

– Czy normalny człowiek jest w stanie pojechać tam, czy naprawdę będzie on w stanie bawić się tam, patrząc przez okno na miejsce straszliwego męczeństwa naszych przodków? A może zasnęło sumienie tych, którzy udzielili pozwolenia, którzy budowali obiekt, i tych, którzy tam jeżdżą?, pytał retorycznie.

– Okazuje się, że pragnienie zysku za wszelką cenę staje się większe niż szacunek dla miejsc pochówku zmarłych, tym bardziej niewinnych ofiar. Na Kuropatach potrzebujemy memoriału, miejsca pamięci – miejsca modlitwy i refleksji nad tym, do czego może doprowadzić brak miłości do bliźniego, aby nigdy więcej się to nie powtórzyło, a nie centrów rozrywki.

Abp Kondrusiewicz niezwykle trafnie zauważył, że to co dzieje się wokół restauracji „Pojedziemy, pojemy”, to „papierek lakmusowy kondycji białoruskiego społeczeństwa, które wymaga przede wszystkim duchowej przemiany”.

Przypomnijmy, że restauracja powstała obo uroczyska, na którym w latach 1937-41 sowieci wymordowali setki tysięcy niewinnych ludzi.

Tymczasem tuż obok pod ziemią spoczywają w masowych grobach ofiary egzekucji dokonywanych przez NKWD. Ile ich jest? Tego dokładnie nikt nie wie. Według oficjalnych danych białoruskich – kilkadziesiąt do stu tysięcy, według niezależnych historyków, w tym Zenona Paźniaka – od 100 tys. do 250 tys. Profesor Zdzisław Winnicki z Uniwersytetu Wrocławskiego podaje liczbę 250 tys., a brytyjski historyk Norman Davies twierdzi, że zamordowano tu nawet więcej niż ćwierć miliona osób, zarówno Polaków jak Białorusinów.

Zdaniem historyków, może tu spoczywać także 3872 Polaków z tzw. „białoruskiej listy katyńskiej” zamordowanych w kwietniu i maju 1940 r. Są tu także ofiary tzw. „operacji polskiej” NKWD i Polacy z zajętych przez sowietów przedwojennych Kresów zabici po roku 1940. Wśród ofiar najwięcej jest dawnych mieszkańców Mińska i Mińszczyzny. Na Kuropatach znaleziono przedmioty z napisami w języku polskim, medaliki Matki Boskiej Częstochowskiej i Matki Boskiej Ostrobramskiej, obuwie z dawnymi polskimi znakami firmowymi.

W białoruskich podręcznikach szkolnych temat Kuropat jest całkowicie przemilczany. Na miejscu zbrodni władze do dziś nie ustanowiły żadnego pomnika. Stoją tu jedynie proste drewniane krzyże postawione przez zwykłych ludzi – najczęściej potomków ofiar zbrodni i białoruskich opozycjonistów oraz krzyż Straży Mogił Polskich.

Znadniemna.pl za Kresy24.pl/Catholic.by

Zwierzchnik Kościoła Katolickiego na Białorusi abp Tadeusz Kondrusiewicz uważa, że wszystko to, co dzieje się w ostatnich miesiącach wokół uroczyska Kuropaty, czyli otwarcie centrum rozrywki i restauracja działająca obok miejsca masowych egzekucji dokonywanych przez NKWD na podmińskich Kuropatach, to papierek lakmusowy kondycji białoruskiego społeczeństwa. [caption id="attachment_32598"

Do Gdyni przyjechała grupa polskich dzieci i młodzieży, uczącej się języka polskiego w ośrodkach edukacyjnych Związku Polaków na Białorusi. W roku obchodów setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości zostali zaproszeni do Gdyni, aby lepiej poznać polską historię i kulturę oraz bliżej poznać rodaków, mieszkających w Macierzy.

Zdjęcie pamiątkowe gości z Białorusi z prezydentem Gdyni Wojciechem Szczurkiem, fot.: Jan Ziarnicki/gdynia.pl

– W Gdyni gościmy 27 dzieci w wieku od 14 do 17 lat. Pochodzą z Grodna, Wołkowyska i Bieniakoni. Są Polakami, uczniami polskich szkół na Białorusi. Uczą się języka polskiego dobrowolnie, okazjonalnie, uczęszczając do szkół społecznych lub w salkach parafialnych. To charytatywne przedsięwzięcie jest możliwe dzięki wsparciu pomorskich darczyńców, partnerów i wolontariuszy, w tym miasta Gdyni – mówi Małgorzata Joanna Rybicka, inicjatorka wizyty. – Pobyt ma być dla tych młodych osób odpoczynkiem, ale przede wszystkim cenną lekcją o naszym kraju, szczególnie w 100-lecie odzyskania niepodległości. Przede wszystkim nacisk kładziemy na edukację morską – dodaje.

W gdyńskim magistracie goście z Białorusi spotkali się z prezydentem Gdyni Wojciechem Szczurkiem, który opowiadał o mieście, swojej pracy i wydarzeniach, które w wakacje przyciągają do Gdyni turystów.

Prezydent Gdyni Wojciech Szczurek opowiada młodym ludziom o Gdyni i jej najważniejszych atrakcjach,  fot.: Jan Ziarnicki/gdynia.pl

Młodzi ludzie odwiedzają gdyńskie muzea, akwarium, planetarium, Akademię Morską. Wszystko jest połączeniem nauki i zabawy.

W Gdyni bardzo dużo zwiedzamy. Poznajemy miasto i mieszkających w nim ludzi. Bardzo nam się spodobała wizyta w Akademii Morskiej. Kierowaliśmy tam statkiem. Ludzie wszędzie przyjmują nas z otwartym sercem – mówi Patrycja Karpowicz, uczennica Polskiej Szkoły Społecznej przy ZPB w Grodnie.

Pobyt w Gdyni to nie tylko zwiedzanie, lecz także rozrywka. Śpiewają uczennice Polskiej Szkoły Społecznej przy ZPB w Grodnie, fot.: Jan Ziarnicki/gdynia.pl

W organizację wizyty zaangażowali się m.in.: Senator RP Sławomir Rybicki, Akademia Morska w Gdyni, Muzeum Miasta Gdańska, Uniwersytet Gdański, Zrzeszenie Kaszubko-Pomorskie, Ochotnicza Straż Pożarna, gdyńscy harcerze i miasto Gdynia. Akcja jest możliwa dzięki współpracy wymienionych podmiotów ze Związkiem Polaków na Białorusi, którym kieruje Andżelika Borys.

Znadniemna.pl za Gdynia.pl

Do Gdyni przyjechała grupa polskich dzieci i młodzieży, uczącej się języka polskiego w ośrodkach edukacyjnych Związku Polaków na Białorusi. W roku obchodów setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości zostali zaproszeni do Gdyni, aby lepiej poznać polską historię i kulturę oraz bliżej poznać rodaków, mieszkających w

Takiej okazji białoruscy katolicy przegapić nie mogą. Wizyta papieża Franciszka na Litwie jest wyjątkową szansą na spotkanie, wszak po raz pierwszy Ojciec Święty będzie tak blisko – litewska stolica jest dosłownie 40 km od białoruskiej granicy.

Fot.: kp.by

Przypomnijmy, że Franciszek będzie przebywał w ramach apostolskiej wizyty na Litwie, Łotwie i Estonii w dniach 22-25 września. Wizyta Franciszka zbiegnie się z uroczystymi obchodami stulecia tych krajów.

Z sąsiedniej Białorusi do Wilna i Kowna wyjadą setki autokarów z pielgrzymami. Przewiduje się, że w ramach grup zorganizowanych, na Litwę pojedzie kilka tysięcy obywateli Białorusi.

Jak donosi portal kp.by, 1 sierpnia rozpoczęła się internetowa rejestracja grup planujących obecność na spotkaniach z Papieżem. 22 września odwiedzi on wileńskie sanktuarium Matki Bożej Ostrobramskiej, spotka się z młodzieżą na placu przed katedrą w stolicy Litwy. Znaczącym wydarzeniem będzie jego wizyta w dawnym więzieniu KGB w centrum Wilna, gdzie znajduje się Muzeum Ludobójstwa, upamiętniające wszystkich, którzy tam ponieśli śmierć, w tym duchownych

Rankiem 23 września Franciszek pojedzie do Kowna, gdzie w miejscowym parku Santakos będzie przewodniczył niedzielnej Mszy Świętej, która zakończy się wspólną modlitwą Anioł Pański.

Organizatorzy szacują, że liczba uczestników spotkania młodzieży z Papieżem w Wilnie wyniesie około 23 tysiące osób, na mszy w Kownie oczekuje się około 100 tysięcy osób.

Znadniemna.pl za Kresy24.pl

Takiej okazji białoruscy katolicy przegapić nie mogą. Wizyta papieża Franciszka na Litwie jest wyjątkową szansą na spotkanie, wszak po raz pierwszy Ojciec Święty będzie tak blisko – litewska stolica jest dosłownie 40 km od białoruskiej granicy. [caption id="attachment_32586" align="alignnone" width="500"] Fot.: kp.by[/caption] Przypomnijmy, że Franciszek będzie przebywał

Już niedługo, w dniach 26-29 sierpnia, Związek Polaków na Białorusi i Społeczne Zjednoczenie Polska Macierz Szkolna na Białorusi będą gościły w Grodnie inicjatywę Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” – „Przystanek Dwujęzyczność”.

 

Na stronie internetowej Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” (SWP) czytamy, że „Polacy na Białorusi to mniejszość narodowa stanowiąca według białoruskiego spisu powszechnego ok. 295 000 mieszkańców Republiki Białorusi. Według nieoficjalnych statystyk w granicach państwa Białoruś może mieszkać od 500 000 do 1 200 000 Polaków. Polacy są drugą po Rosjanach pod względem wielkości mniejszością narodową Białorusi”.

Dalej SWP zauważa, że Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” dostrzega tych Rodaków. Stąd pomysł na „Przystanek Dwujęzyczność” – miejsce, gdzie wskażemy rodzicom, nauczycielom i uczniom drogę do dwujęzyczności zrównoważonej.

Inicjatorzy „Przystanka Dwujęzyczność” zwracają uwagę na to, że jest to idea, która zwraca uwagę na rozwój osoby wielojęzycznej i wielokulturowej: „To pomysł dla nauczycieli polskich, rodziców i dzieci promujący dwujęzyczność wśród Polaków na Białorusi poprzez wydarzenia kulturalne i szkolenia dla nauczycieli i rodziców. Dodatkowym elementem będzie także możliwość skonsultowania się rodzica dziecka z logopedą zajmującymi się na co dzień pacjentami dwujęzycznymi”-czytamy.

Na Białorusi główne wydarzenia w ramach „Przystanku Dwujęzyczność” odbędą się w Grodnie na bazie Centrum Edukacyjnego Polskiej Macierzy Szkolnej oraz na bazie Polskiej Szkoły Społecznej przy ZPB.

Proponujemy Państwu zapoznać się z programem białoruskiego odcinka „Przystanku Dwujęzyczność”, który został opublikowany na informacyjnej ulotce, udostępnionej na stronie internetowej Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”:

 Znadniemna.pl za Wspolnotapolska.org.pl

Już niedługo, w dniach 26-29 sierpnia, Związek Polaków na Białorusi i Społeczne Zjednoczenie Polska Macierz Szkolna na Białorusi będą gościły w Grodnie inicjatywę Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli Stowarzyszenia "Wspólnota Polska" - "Przystanek Dwujęzyczność".   Na stronie internetowej Stowarzyszenia "Wspólnota Polska" (SWP) czytamy, że "Polacy na Białorusi to mniejszość

Festyn pt. „Dzień Polski w Mińsku”, będący obszerną prezentacją polskiej kultury, historii i tradycji, odbył się w niedzielę, 5 sierpnia, w centrum białoruskiej stolicy. Organizatorami wydarzenia odbywającego się w ramach tegorocznych obchodów 100-lecia odzyskania przez Polskę Niepodległości były: Ambasada RP w Mińsku, Instytut Polski w Mińsku oraz Miński Miejski Komitet Wykonawczy. Partnerem festynu został jeden z największych polskich inwestorów na Białorusi – spółka ATLAS. Wolontariuszami wsparł wydarzenie Oddział ZPB w Mińsku.

Gości i uczestników festynu powitał ambasador RP na Białorusi Artur Michalski

Główna scena festynu „Dzień Polski w Mińsku” znajdowała się w samym sercu białoruskiej stolicy – tuż obok miejskiego Ratusza. Na przylegających do niego uliczkach i placach także działo się wiele ciekawego. Każdy z odwiedzających festyn mógł na nim znaleźć atrakcje na swój, nawet najbardziej wymagający, gust.

Na głównej scenie festynu przez cały dzień występowały zespoły muzyczne z Polski i Białorusi, a finałem dziennego programu występów stał się niezapomniany koncert  młodzieżowej Orkiestry Dętej Ochotniczej Straży Pożarnej w Hajnówce, której oprawę wizualną zapewniło show współpracujących z orkiestrą mażoretek. Dyrygentem i kierownikiem artystycznym Orkiestry Dętej Ochotniczej Straży Pożarnej w Hajnówce jest Krzysztof Romaniuk, którego rodzinne korzenie związane są z leżącymi na terenie Białorusi miejscowościami Różana i Słonim. Wszyscy muzykanci orkiestry, w której od momentu jej założenia w 2009 roku grało ogółem ponad 50 osób, są uczniami Krzysztofa Romaniuka. Na co dzień większość z nich chodzi do różnych szkół i liceów, ale dwa-trzy razy w tygodniu zbierają razem na próby orkiestry. W repertuarze orkiestry są polskie piosenki patriotyczne. Właśnie ich wykonaniem zainaugurowano uroczystość, w której wzięli udział honorowi goście festynu.

Gra Orkiestra Dęta Ochotniczej Straży Pożarnej w Hajnówce

Licznie gromadzącą się przed główną sceną publiczność przywitał Pełnomocny i Nadzwyczajny Ambasador Rzeczypospolitej Polskiej w Republice Białorusi Artur Michalski, a reprezentujący miasto Łódź, będące miastem partnerskim białoruskiej stolicy, Grzegorz Grodek odczytał zgromadzonym list od prezydent Łodzi Hanny Zdanowskiej.

Wolontariusze od ZPB

Mówienie o tym, że program festynu zadawalał miłośników najrozmaitszych dziedzin aktywności ludzkiej wcale nie jest przesadą. Nawet miłośnicy sportu mogli wypróbować siebie w wynalezionej w Polsce dyscyplinie sportu indywidualnego – ringo. Za rok miłośnicy ringo będą obchodzić 60-lecie wynalezienia tej dyscypliny sportu, a w białoruskiej stolicy odbywają się obecnie Mistrzostwa Świata w Ringo. Natomiast w ramach festynu „Dzień Polski w Mińsku” na Placu Swobody w centrum Mińska wszyscy chętni mogli poćwiczyć rzucanie kółka, a nawet rozegrać mecz w ringo.

W ringo gra ambasador RP na Białorusi Artur Michalski

Ma podwórku Galerii Sztuki Michała Sawickiego odbył się wernisaż wystawy ulicznej pt. „Obiekty z Listy Światowego Dziedzictwa UNESCO w Polsce”. Wystawa ta została przygotowana przez MSZ RP, Polską Organizację Turystyczną oraz Instytut Polski w Mińsku i będzie dostępna dla zwiedzających do 26 sierpnia.

Na wystawie pt. „Obiekty z Listy Światowego Dziedzictwa UNESCO w Polsce”

W ramach festynu nie obeszło się, rzecz jasna, bez prezentacji polskiej kuchni. Na podwórku hotelu „Manastyrski” wspólnie z Mikołajem Rykowskim z Fundacji Wolne Miejsce można było nauczyć się gotować żurek, flaki, bigos i inne tradycyjne potrawy polskie.

Mikołaj Rykowski z Fundacji Wolne Miejsce gotuje tradycyjny polski żurek

Prezentacja Polski nie mogła się odbyć bez akcentu związanego z osiągnięciami polskiej nauki. W tym celu na Podwórku Karetnym, mieszczącym się obok Muzeum Archeologicznego „Górne Miasto” zorganizowano naukowo-rozrywkowy warsztat dla dzieci i dorosłych. Można było tutaj obejrzeć m.in. naukowe show „Laboratorium Marii Skłodowskiej-Curie” w ramach którego zaprezentowano chmurki w probówce, petardy, a nawet perpetuum mobile. W dostępnej i atrakcyjnej formie zwiedzający naukowo-rozrywkowy warsztat mogli poznać historię życia działalności i osiągnięć słynnej polskiej Noblistki.

Laboratorium Marii Skłodowskiej-Curie

Publiczność na podwórku naukowym

Warsztaty z eko designu prowadzili dla uczestników i gości festynu studenci i wykładowcy Wydziału Tkaniny i Ubioru Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi, a reprezentanci Uniwersytetu Łódzkiego przedstawili naukową prezentację automatyzacji procesów w życiu powszechnym.

Jedną z największych atrakcji dla najmłodszych stała się zabawa pt. „Pomaluj Polskę”, zorganizowana w formie podróży po wielkiej mapie Polski, na której należało pokolorować znajdujące się w Polsce obiekty historyczne, geograficzne oraz przyrodnicze.

Kiermasz językowo-edukacyjny odbył się na tarasie artystycznym, znajdującym się za salą koncertową „Górne Miasto”. Zwiedzający kiermasz mieli okazję zapoznać się z programami i metodami nauczania języka polskiego, wziąć udział w grach językowych i konkursach oraz nabyć książki z dziełami polskich autorów w tłumaczeniu na język białoruski.

Prezentacja szkół nauki języka polskiego na kiermaszu językowo-edukacyjnym

W wieczorowym programie festynu na Podwórku Karetnym pojawili się aktorzy z krakowskiego teatru „Nikoli”, łączącego w swoich przedstawieniach elementy pantomimy, akrobatyki i tańca współczesnego. Przedstawienia teatru są utrzymywane w estetyce komedii, kręconych w epoce niemego kina. Pod osąd mińskiej publiczności teatr „Nikoli” przedstawił spektakl pt. IMPRESARIO, opowiadający o brutalnym świecie show biznesu.

Występ teatru Nikoli z Krakowa

Na zakończenie festynu „Dzień Polski w Mińsku” mieszkańcy i goście białoruskiej stolicy otrzymali wyjątkowy prezent w postaci koncertów, zagranych przez „Jazz Band Młynarski-Masecki” oraz przez „Motion Trio”.

Na scenie „Jazz Band Młynarski-Masecki”

Gra „Motion Trio”

„Jazz Band Młynarski-Masecki” to polski zespół jazzowy, założony przez Jana Emila Młynarskiego i Marcina Maseckiego, grający w stylu przedwojennym, na podobieństwo polskich orkiestr jazzowych okresu międzywojennego, a jednocześnie stosujący nowoczesne aranżacje. Na koncercie była przedstawiona ich debiutancka płyta zatytułowana „Noc w wielkim mieście”, której premiera odbyła się w listopadzie 2017 roku. Brzmiąca ze sceny muzyka pozwoliła słuchaczom odczuć atmosferę przedwojennych lokali Warszawy, Krakowa, Lwowa, Grodna i Wilna.

„Motion Trio” z kolei wykonuje muzykę akordeonową w sposób niecodzienny i powszechnie nie spotykany. Janusz Wojtarowicz, Paweł Baranek, Marcin Gałażyn i ich zespół stanowią ewenement na europejskim i światowym rynku muzycznym. Wykonując własną muzykę „Motion Trio”zmienia oblicze akordeonu. Trio współpracowało z Krzysztofem Pendereckim, Bobbym McFerrinem, Wojciechem Kilarem, Krzesimirem Dębskim, Tomaszem Stańko i innymi światowymi gwiazdorami sceny muzycznej. Ci, którym akordeon wydawał się instrumentem staromodnym, po koncercie „Motion Trio”, przyznawali się, że dzięki muzykantom z Polski – zakochali się w akordeonie i jego brzmieniu.

Polina Juckiewicz z Mińska

Festyn pt. „Dzień Polski w Mińsku”, będący obszerną prezentacją polskiej kultury, historii i tradycji, odbył się w niedzielę, 5 sierpnia, w centrum białoruskiej stolicy. Organizatorami wydarzenia odbywającego się w ramach tegorocznych obchodów 100-lecia odzyskania przez Polskę Niepodległości były: Ambasada RP w Mińsku, Instytut Polski w

Białoruskim apologetom zachodniorusizmu, czyli doktryny popierającej koncepcję przynależności Białorusi do eurazjatyckiej, imperialnej i zdominowanej przez Rosję przestrzeni cywilizacyjnej i geopolitycznej najwyraźniej nie straszny los autorów agencji REGNUM, skazanych w lutym br. na 5 lat w zawieszeniu za podżegania do wrogości etnicznej.

Lew Krisztapowicz, fot.: by24.org

Znany na Białorusi filozof Lew Krysztapowicz, ceniony wykładowca Białoruskiego Uniwersytetu Państwowego i Uniwersytet Kultury i Sztuki Białorusi, autor ponad 100 prac naukowych, stworzył właśnie portal, na którym daje upust refleksjom nad tożsamością Białorusinów.

W ostatnim materiale na portalu Telescop, pod osobliwym tytułem „Ocalić Rosję, Białą Rosję” pada teza, że nie istniej żadna tam Białoruś, nie ma też Białorusinów – wszystko to Rosja, w której mieszkają Rosjanie albo judasze.

„Otumanieni przez bolszewików wielkorusini nijak nie mogą pojąć, że Białorusia (tak Rosjanie nazywają Białoruś – red.) jest taką samą rosyjską ziemią jak Syberia, Kubań czy Smoleńszczyzna. Na tej ziemi żyją dwa rodzaje ludzi: 1)Rosjanie, 2) propolscy judasze.

Zdaniem autora, władza, pieniądze i środki masowego przekazu na dzisiejszej Białorusi należą do tej drugiej kategorii, chociaż ludzie z tożsamością rosyjską stanowią w tym kraju miażdżącą większość.

„W związku z tym, jeśli rosyjscy dyplomaci i przedsiębiorcy pracujący w Grodnie, Mińsku i Witebsku nadal będą uważać się za przynależących do grupy „międzynarodowej”, to Białoruś wkrótce stanie się dla Rosjan zagranicą. I to taką nieprzyjacielską jak Polska czy Ukraina. Szczerze wierzę, że wyznaczając nowego ambasadora na Białorusi, rosyjskie przywództwo wzięło pod uwagę wszystkie te zagrożenia, o których piszę od lat, a Michaił Babicz (nowo mianowany ambasador Rosji na Białorusi – red.) może,”ocalić Rosję jak źrenicę oka, te czysto rosyjskie regiony wzdłuż Niemna i Wilii”- pisze Telescop.

Autorem tekstu jest Cyryl Averianow. Za podobne w wymowie teksty na Białorusi zablokowano dostęp do innego szowinistycznego portalu – „Sputnik i Pogrom”.

Odpowiedzialny za proces ideologicznego obudowania „projektu” zjednoczenia Białorusi i Rosji profesor Lew Krysztapowicz, to jeden z najbardziej znanych propagatorów idei zachodniorusizmu, będący do niedawna wicedyrektorem głównej placówki doradczej Łukaszenki – Centrum Informacyjno-Analitycznego przy Administracji Prezydenta.

Filozof twierdzi, że przeciwnicy zjednoczenia narodów rosyjskiego i białoruskiego to histerycy skrzywdzeni przez życie, którzy są gotowi wygadywać wszelkie bzdury wyłącznie w jednym celu; by wyciągać od swoich mocodawców z Zachodu kolejne transzę dotacji. Twierdzi on, że główny zarzut przeciwników idei jedności sprowadza się do argumentu, że Białoruś stanie się terytorium peryferyjnym Rosji i straci swoją suwerenność. Według Krysztapowicza, taka teza nie wytrzymuje krytyki.

„Jak wiemy, Białoruś, wchodząca w skład ZSRR, nie tylko nie była marginesem Państwa Związkowego, ale stała się jednym z najbardziej rozwiniętych krajów świata, zarówno w sferze ekonomicznej, politycznej, kulturowej i naukowej” – przekonuje ekspert.

Dalej naukowiec twierdzi, że integracja z Unią Europejską grozi zepchnięciem Białorusi na margines cywilizacji. „Darmowy ser bywa tylko pułapką na myszy” – pisze.

Znadniemna.pl za Kresy24.pl/teleskop-by.org

Białoruskim apologetom zachodniorusizmu, czyli doktryny popierającej koncepcję przynależności Białorusi do eurazjatyckiej, imperialnej i zdominowanej przez Rosję przestrzeni cywilizacyjnej i geopolitycznej najwyraźniej nie straszny los autorów agencji REGNUM, skazanych w lutym br. na 5 lat w zawieszeniu za podżegania do wrogości etnicznej. [caption id="attachment_32557" align="alignnone" width="500"] Lew

Ołena Prytuła zwróciła się też do sądu o uznanie jej za poszkodowaną.

Paweł Szeremiet, fot.: belsat.eu

W swojej skardze skierowanej do Pieczerskiego Sądu Dzielnicowego w Kijowie, Prytuła obwinia o bezczynność Jurija Łucenkę, szefa Prokuratury Generalnej, która prowadzi dochodzenie w sprawie zabójstwa Szeremieta. Wyraża też przekonanie, że zamach, w którym zginął jej partner był aktem terroru.

– Jest oczywiste, że przestępstwa dokonano w celu zastraszenia całego społeczeństwa, a w szczególności dziennikarzy – uważa Prytuła, będąca również dziennikarką i redaktorką naczelną portalu Ukrainśka Prawda.

Pod koniec lutego zwróciła się ona do prokuratora generalnego z pismem, w którym prosiła o uznanie zabójstwa Szeremieta za zamach terrorystyczny, który spowodował śmierć człowieka.

– Jednak do dnia 1 sierpnia Jurij Łucenko nie zareagował na to oświadczenie – informuje teraz dziennikarka. – Kodeks Postępowania Karnego pozwala zaskarżyć taką bezczynność prokuratora.

Paweł Szeremiet zginął 20 lipca 2016 roku w Kijowie, wskutek eksplozji ładunku wybuchowego podłożonego pod samochód, do którego wsiadał. Policja zakwalifikowała to przestępstwo jako umyślne zabójstwo.

W rocznicę śmierci dziennikarza ukraińskie MSW przyznało, że w śledztwie nie ma „sprecyzowanych podejrzanych”, a wkrótce potem utajniła wszystkie postanowienia sądów w tej sprawie. W drugą rocznicę powtórzono, że rozpatrywane są cztery główne wersje zabójstwa: działalność zawodowa dziennikarza, motywy osobiste, zdestabilizowanie sytuacji na Ukrainie i omyłkowy wybór ofiary (samochód należał do Prytuły).

Od redakcji Znadniemna.pl: Śp. Paweł Szeremiet był jednym z pierwszych znanych dziennikarzy, który dostrzegł wysiłek redakcji gazety „Głos znad Niemna” w walce o dziennikarską niezależność od władz Białorusi i docenił to, jak redakcja potrafiła zorganizować wydawanie pisma na uchodźstwie i jego dystrybucję w drugim obiegu na Białorusi. We wrześniu 2005 roku z inicjatywy Pawła Szeremeta ówczesny redaktor naczelny „Głosu znad Niemna” Andrzej Pisalnik otrzymał Nagrodę im. Dmitrija Zawadzkiego „Za męstwo i profesjonalizm”, ufundowaną przez Pierwszy Kanał Telewizji Rosyjskiej, dla której wówczas pracował Paweł Szeremiet. Był to jeden z przełomów w sprawie nagłośnienia prześladowań Polaków na Białorusi. Dzięki Pawłowi Szeremietowi prześladowania ZPB przez władze w Mińsku zostały zauważone w Rosji.

Znadniemna.pl za Belsat.eu

Ołena Prytuła zwróciła się też do sądu o uznanie jej za poszkodowaną. [caption id="attachment_32551" align="alignnone" width="500"] Paweł Szeremiet, fot.: belsat.eu[/caption] W swojej skardze skierowanej do Pieczerskiego Sądu Dzielnicowego w Kijowie, Prytuła obwinia o bezczynność Jurija Łucenkę, szefa Prokuratury Generalnej, która prowadzi dochodzenie w sprawie zabójstwa Szeremieta. Wyraża

Do prezes Związku Polaków na Białorusi Andżeliki Borys nadchodzi bardzo dużo listów gratulacyjnych z okazji 30-lecia ZPB. Część z nich pochodzi od osób i organizacji, które nie miały możliwości wzięcia udziału w uroczystościach jubileuszowych, które odbywały się w dniach 28-29 lipca w Grodnie.

Każdy przyjaciel ZPB jest niezwykle cenny dla organizacji i jej członków, dlatego prezes Andżelika Borys udostępniła redakcji otrzymane już listy gratulacyjne, aby mogło z nimi się zapoznać jak najszersze grono działaczy i sympatyków Związku Polaków na Białorusi.

Treść niektórych listów już publikowaliśmy. Dzisiaj proponujemy Państwu zapoznać się z kolejnymi otrzymanymi przez ZPB życzeniami z okazji Jubileuszu 30-lecia działalności organizacji:

 

Serdecznie dziękujemy za gratulacje i wieloletnią przyjaźń!

Znadniemna.pl

Do prezes Związku Polaków na Białorusi Andżeliki Borys nadchodzi bardzo dużo listów gratulacyjnych z okazji 30-lecia ZPB. Część z nich pochodzi od osób i organizacji, które nie miały możliwości wzięcia udziału w uroczystościach jubileuszowych, które odbywały się w dniach 28-29 lipca w Grodnie. Każdy przyjaciel ZPB

Dziś obchody rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego mają rangę niemal równą najważniejszym świętom narodowym. Jednak przez dziesięciolecia symboliczna godzina „W” była lekceważona, pogardzana lub umniejszana. Wysiłek Armii Krajowej był zaś niegdyś nazywany nawet „oszustwem i fałszem”.

Uroczystość odsłonięcia Pomnika Powstania Warszawskiego na placu Krasińskich w 45. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. Warszawa 01.08.1989, fot.: PAP/PAI/C. Słomiński

Pamięć o zrywach narodowych była jednym z kluczowych elementów polityki historycznej prowadzonej przez władze II RP. Już w styczniu 1919 r. tymczasowy naczelnik państwa Józef Piłsudski stwierdził: „Dla nas, żołnierzy wolnej Polski, powstańcy 1863 r. są i pozostaną ostatnimi żołnierzami Polski walczącej o swą swobodę, pozostaną wzorem wielu cnót żołnierskich, które naśladować będziemy”.

W kolejnych latach powstańcy byli największymi bohaterami II RP. Wyróżniały ich granatowe mundury oraz powszechny szacunek i opieka, jakimi otaczało ich państwo. Tradycja szacunku dla tradycji insurekcyjnej ma jednak znacznie głębsze korzenie, sięgające schyłku XVIII w., gdy największym bohaterem ostatniej fazy walki o niepodległość był Tadeusz Kościuszko.

Pamięć o zrywach narodowych, szczególnie w zaborze rosyjskim, była ograniczana lub zakłamywana. W zaborze austriackim udawało się wspominać walczących. Ich świadectwo pielęgnowano również na emigracji i w gronie rodzinnym.

Rodząca się zaś już w październiku 1944 r. pamięć o ostatnim polskim zrywie niepodległościowym miała wiele cech wspólnych z pamięcią społeczną o powstaniach w XIX w. Podlegała podobnej presji narzuconego systemu politycznego, ale wciąż trwała dzięki środowiskom kombatanckim i przekazom rodzinnym. W okresach „odwilży” wykorzystywano zaś wszelkie szanse na upowszechnienie pamięci o Powstaniu.

W cieniu bezpieki

Kapitulacja Powstania wywarła ogromne wrażenie wśród polskiej emigracji. Pomimo trwających sporów co do sensowności decyzji o podjęciu walk nie ulegało wątpliwości, że poświęcenie walczących jest jednym z najbardziej heroicznych epizodów polskiej historii.

4 października prezydent Władysław Raczkiewicz wprowadził dwutygodniową żałobę narodową upamiętniającą ofiary Powstania. Po zajęciu lewobrzeżnych ruin Warszawy przez wojska sowieckie i współpracujące z nimi oddziały LWP rozpoczęły się ekshumacje ofiar spoczywających w ruinach i na niezliczonych prowizorycznych cmentarzach.

W trakcie jednej z pierwszych ekshumacji zidentyfikowano ciała dowódców Armii Ludowej poległych podczas walk na Starówce. Podczas ich uroczystego pogrzebu 25 marca 1945 r. prezydent Krajowej Rady Narodowej Bolesław Bierut stwierdził: „Stoimy nad mogiłą tych, którzy byli na czele walczących w chwili, gdy okazało się, że walki w żaden sposób uniknąć nie już niepodobna. Bo walka ta i tragedia, którą ona pociągnęła za sobą, nie były potrzebne Polsce. […] Powstanie Warszawy podyktowane zostało szaleństwem i chciwością władzy tych, dla których losy Narodu były obojętne. […] Powstanie warszawskie wywołane zostało przez polityków reakcyjnych w warunkach, które z góry przesądziły jego przegraną”.

Po nim głos zabrał dowódca I Armii WP gen. Michał Rola-Żymierski, który oświadczył, że ludność Warszawy „ruszyła do walki”, ponieważ „została wprowadzona w błąd”. Jednocześnie jednak nie mogło: „na barykadach Warszawy zabraknąć AL – tej samej AL, która z narodem była związana najściślejszymi więzami. […] Jakże nędznie i haniebnie wygląda rola dowództwa AK wobec tytanicznego wysiłku Armii Ludowej. Działalność AK – to oszustwo i fałsz, to kupczenie krwią i najszlachetniejszymi odruchami narodu, to tchórzostwo i podłość. Walka Armii Ludowej to przejaw wspaniałej wielkoduszności, która kazała im umierać i ginąć za cudze błędy, ale do końca, do ostatniego tchu pozostać z narodem”.

W propagandowych przemówieniach Bieruta i Roli-Żymierskiego jest widocznych wiele elementów, które będą stanowić podstawę komunistycznej narracji o Powstaniu przez niemal cały okres rządów komunistycznych. Jej podstawą było założenie, iż celem zrywu było spełnienie politycznych celów „rządu londyńskiego”, czyli przejęcie władzy w Warszawie przed wkroczeniem Armii Czerwonej. Tuż po Powstaniu jedna z wydawanych w Lublinie komunistycznych gazet jeszcze wyraźniej akcentowała ten element prosowieckiej narracji, zaznaczając, że przez wyzwolenie Warszawy „reakcja polska uzyskałaby atut, który wygrałby Mikołajczyk w rozmowach moskiewskich. Ale takie założenia gry politycznej są założeniami zupełnych bankrutów politycznych”. Ponadto dążono do oddzielenia „reakcyjnego kierownictwa AK” od szeregowych żołnierzy i „ludu Warszawy”, którzy zostali zwiedzeni przez polityczne manipulacje. Podobne argumenty padały podczas pokazowego procesu szesnastu przywódców Polskiego Państwa Podziemnego. Jakby w opozycji do sloganów komunistycznej propagandy Maria Dąbrowska zanotowała w „Dzienniku”: „Ci wielotysięczni żołnierze i cywile walczyli o Polskę rzeczywiście wolną i rzeczywiście demokratyczną”. W opinii pisarki częścią wymarzonej Polski była każda warszawska kamienica zajęta przez powstańców.

Trzecim elementem narracji komunistów było umniejszanie wysiłku Armii Krajowej oraz Narodowych Sił Zbrojnych i powiększanie rzekomych zasług Armii Ludowej, Polskiej Armii Ludowej oraz żołnierzy oddziałów Zygmunta Berlinga. W rzeczywistości w Powstaniu wzięło udział od kilkuset do 2 tys. członków AL. Walczyło również kilkuset żołnierzy Polskiej Armii Ludowej. Dla porównania można dodać, że 1 sierpnia do boju przystąpiły ok. 23 tys. żołnierzy AK. Aby zamaskować tę kompromitującą dla AL różnicę skali, podczas ekshumacji ciała żołnierzy Armii Krajowej składano anonimowo w kwaterach tej komunistycznej formacji. Także w kolejnych latach zmuszano rodziny ofiar Powstania do składania ekshumowanych ofiar w kwaterach AL i WP. Wielu powstańców pochowano też w zbiorowych mogiłach cywilnych ofiar zrywu na Cmentarzu Wolskim.

Mimo tych represji starano się upamiętniać powstańców z Armii Krajowej. 6 lipca 1945 r., podczas wiecu pracowników elektrowni na Powiślu, zaapelowano o budowę pomnika Powstania Warszawskiego. Rozpoczęto również zbiórkę funduszy. Na realizację tych planów trzeba było czekać niemal do końca istnienia PRL. Miejscem hołdu dla walczących stawały się kościoły oraz cmentarze. W pierwszych latach rządów komunistycznych miejscem kultywowania pamięci o Powstaniu była też prasa podziemna i związana z Polskim Stronnictwem Ludowym. W 1946 r. „Gazeta Ludowa” przez 63 dni próbowała publikować kronikę zrywu. Każdego dnia ten fragment dziennika był skreślany przez cenzurę.

Pierwsza rocznica wybuchu Powstania nie była dla komunistów wyłącznie okazją do uczczenia swoich towarzyszy z AL, lecz również do widowiskowej rozprawy z byłymi żołnierzami Armii Krajowej. 1 sierpnia w drodze na Powązki został aresztowany płk Jan Mazurkiewicz „Radosław”. Został zwolniony po miesięcznym śledztwie. Stanął na czele warszawskiej komisji likwidacyjnej AK. Funkcjonowanie tego organu wciąż wzbudza wiele kontrowersji, ale bez wątpienia dzięki działalności „Radosława” jesienią 1945 r. udało się powstrzymać prowadzone bez nadzoru ekshumacje. Odtąd ich większość mogła być obserwowana przez weteranów związanych z „Radosławem”, a ciała były chowane w kwaterach AK na Powązkach.

Powstanie Warszawskie upamiętniano też w innych miejscach Polski. Już 15 września 1945 r. przy placu nazwanym pl. Powstańców Warszawy w Słupsku odsłonięto prowizoryczny pomnik upamiętniający ofiary walki. Była to inicjatywa mieszkańców miasta, wśród których wielu było akowców, którzy na Ziemiach Odzyskanych pragnęli się schronić przed terrorem władz komunistycznych.

Wydawało się, że przełomem w działaniach na rzecz upamiętnienia zrywu będzie druga rocznica godziny „W”. Już kilka miesięcy wcześniej płk „Radosław” działał na rzecz budowy pomnika Powstania Warszawskiego na warszawskich Powązkach. Wybrano projekt Heleny Kłosowicz ps. „Monika”, walczącej w szeregach batalionu „Łukasiński”. Pomnik Gloria Victis odsłonięto w drugą rocznicę. Uroczystość była manifestacją środowisk AK. Mimo że wokół cmentarza krążyły setki ubeków, większość weteranów wkroczyła na teren Powązek Wojskowych w zwartych oddziałach, zgodnie ze swoją przynależnością.

6 sierpnia 1946 r. na założonym kilka miesięcy wcześniej Cmentarzu Powstańców Warszawy odbyła się uroczystość złożenia 5,5 ton prochów warszawiaków zamordowanych podczas egzekucji w Alejach Ujazdowskich, al. Szucha oraz na Woli. Płk Mazurkiewicz dzięki wsparciu znanych architektów przedstawił projekt budowy pomnika „Polegli Niepokonani”, którego główną częścią miały być kurhan oraz kaplica cmentarna. Postawa władz komunistycznych zadecydowała, że niemal przez trzydzieści lat teren cmentarza był zaniedbany, a jedynym upamiętnieniem była metalowa tablica ustawiona obok kurhanu z napisem: „Tu spoczywają prochy tysięcy ofiar faszyzmu hitlerowskiego zamordowanych i spalonych w Warszawie 1944 r.”. Obecny pomnik odsłonięto dopiero w 1973 r. Na początku XXI wieku monument uzupełniono o krzyże i symbole Polski Walczącej. Strategia przemilczania widoczna w treści wspomnianej tablicy stała się charakterystyczna we wszystkich miejscach pamięci. Z reguły pisano o „członkach ruchu oporu” lub „obywatelach miasta” zamordowanych przez „hitlerowskich zbrodniarzy”. Określenia „Armia Krajowa” lub „Powstanie Warszawskie” nie pojawiały się w przestrzeni publicznej.

Rok później rocznicę uświetniło pojawienie się pierwszych publikacji poświęconych głównie działaniom wojskowym. Była to ostatnia rocznica, podczas której powstańcy mogli w miarę swobodnie upamiętniać towarzyszy broni. W 1948 r. władze komunistyczne planowały wmurowanie kamienia węgielnego pod budowę pomnika Powstania. Uroczystość zaplanowano na 1 września, co miało zupełnie zaciemnić sens budowy tego monumentu. Ostatecznie do uroczystości nie doszło i na niemal dekadę udało się komunistom powstrzymać jakiekolwiek próby upamiętniania zrywu w przestrzeni publicznej.

Uroczystości na cmentarzach były bardzo skromne, niewielka była również liczba ich uczestników. Ponurym symbolem tamtego roku było aresztowanie jednego z dowódców batalionu „Zośka”, Jana Rodowicza „Anody”. W styczniu 1949 r. zginął on w niewyjaśnionych okolicznościach w siedzibie bezpieki przy ul. Koszykowej. 4 lutego ponownie aresztowano zaś płk. Jana Mazurkiewicza. Mimo brutalnego śledztwa nie obciążył on gen. Augusta Emila Fieldorfa „Nila”. Skazany na karę dożywotniego więzienia wolność odzyskał dopiero w maju 1956 r. Obchody piątej rocznicy przebiegały więc w wyjątkowo dramatycznej atmosferze. We wrześniu 1949 r. władze stalinowskie ostatecznie wykluczyły żołnierzy AK z grona bohaterów II wojny światowej. Władze założonego wówczas Związku Bojowników o Wolność i Demokrację nie dopuszczały akowców do wstępowania w jego szeregi.

W tym samym roku przygotowującemu pierwszą wielką publikację poświęconą Powstaniu Warszawskiemu ppłk. Adamowi Borkiewiczowi odebrano niemal wszystkie zebrane materiały. Zostały wykorzystane w procesie jego córki Anny, łączniczki batalionu „Zośka”. Skazano ją na siedem lat więzienia za „gromadzenie i melinowanie materiałów gloryfikujących AK w celu poniżenia AL”. Przekaz na temat zrywu miał być całkowicie jednoznaczny. „Zdradzieckie dowództwo AK poddało się władzom hitlerowskim. Z honorami wzięli oni do niewoli hrabiego Bora-Komorowskiego, zbrodniczego przywódcę powstania” – czytamy w podręczniku szkolnym z 1951 r. W kolejnych latach nie odbywały się jakiekolwiek oficjalne uroczystości upamiętniające Powstanie. Organizowano jedynie środowiskowe spotkania i msze.

Pozorna odwilż

Dziesiąta rocznica Powstania była skromną zapowiedzią odwilży. W uroczystościach 1 sierpnia wzięła udział asysta honorowa Wojska Polskiego. Nieco złagodzono oficjalny przekaz propagandowy. Dwa lata później, gdy więzienia opuszczali akowcy oraz inni żołnierze pierwszej i drugiej konspiracji, warszawska Rada Narodowa przyjęła uchwałę o powołaniu Stołecznego Komitetu Budowy Pomnika Bohaterów Warszawy. Ponownie więc nie wskazano na Powstanie Warszawskie jako najważniejszy okres walki lat 1939–1945. Wciąż wszystkie główne uroczystości były kontrolowane przez ZBOWiD. Prawdziwym przełomem w upamiętnianiu zrywu było ukazanie się pierwszej wielkiej monografii walk. W 1957 r. wspomniany już Adam Borkiewicz, nakładem Instytutu Wydawniczego „PAX”, opublikował „Powstanie Warszawskie. Zarys działań natury wojskowej”. Mimo że autor skupił się na militarnym aspekcie działań, to w jego dziele znalazło się wiele akcentów gloryfikujących „bezprzykładne poświęcenie i wartości ducha pokolenia, które na najwyższy poziom podniosło cechy narodowe Polaków”.

Przełom roku 1956 oznaczał również możliwość wstępowania akowców do ZBOWiD. Przez kolejne kilkanaście lat nie mogli oni tworzyć jednak autonomicznych struktur wewnątrz tej potężnej organizacji, która monopolizowała cały ruch kombatancki w PRL. Miejsca pamięci Powstania zaczęły się pojawiać także w przestrzeni Warszawy. 31 lipca 1957 r. w ówczesnym Centralnym Parku Kultury na Czerniakowie odsłonięto Pomnik Powstańców Czerniakowa i Żołnierzy 1 Armii Wojska Polskiego. 29 września na Żoliborzu odsłonięto Pomnik Żołnierzy AK poległych w ataku na Dworzec Gdański. W tym samym miesiącu przemianowano plac Napoleona, nazywany też Wareckim, na pl. Powstańców Warszawy.

Pod koniec lat pięćdziesiątych władze przystąpiły do wygaszania zainteresowania historią Armii Krajowej i Powstania Warszawskiego. Ważnym sygnałem była nieobecność żołnierzy WP przy pomniku Gloria Victis. Warty znów pełnili harcerze. W 1963 r. Wydział Propagandy KC PZPR wydał dokument, który jednoznacznie zabraniał afirmowania Powstania. Autorzy mieli podkreślać „antyludową i antyradziecką” politykę „przywódców obozu londyńskiego”. W tym samym roku w jednym z dokumentów Głównego Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk krytykowano jeden z artykułów prasowych, który „nie zawierał jakiejkolwiek oceny politycznej powstania”. Ostatecznie wyrażono zgodę na jego publikację, ale po rezygnacji z „apologetycznych akcentów w stosunku do Szarych Szeregów”.

Rok później na placu Teatralnym odsłonięto pomnik Bohaterów Warszawy, zwany warszawską Nike. Nie zawierał jakichkolwiek odniesień do Powstania, a jego odsłonięcie odbyło się 20 lipca i uświetniało dwudziestą rocznicę ogłoszenia manifestu PKWN. W kolejnych latach pomnik ten stał się dla władz jednym z głównych miejsc obchodów rocznicy Powstania Warszawskiego.

W latach siedemdziesiątych nie pojawiały się kolejne próby budowy pomnika Powstania. Wyjątkiem było wspomniane uporządkowanie Cmentarza Powstańców Warszawy i budowa Pomnika „Polegli Niepokonani”.

Symbolicznym przełomem była pielgrzymka do Polski papieża Jana Pawła II, która przypadała niemal w 35. rocznicę zrywu. W słynnej homilii na placu Zwycięstwa Ojciec Święty stwierdził: „Nie sposób zrozumieć tego miasta, Warszawy, stolicy Polski, która w roku 1944 zdecydowała się na nierówną walkę z najeźdźcą, na walkę, w której została opuszczona przez sprzymierzone potęgi, na walkę, w której legła pod własnymi gruzami, jeśli się nie pamięta, że pod tymi samymi gruzami legł również Chrystus-Zbawiciel ze swoim Krzyżem sprzed kościoła na Krakowskim Przedmieściu”. Półtora miesiąca później, 31 lipca 1979 r., po mszy w katedrze św. Jana wyruszył kilkutysięczny pochód powstańców i mieszkańców Warszawy do Grobu Nieznanego Żołnierza. Był to początek tradycji organizowanych przez kolejną dekadę, całkowicie niezależnych od władz, obchodów Powstania.

Dwa lata później obchody rocznicy odbywały się w szczytowym momencie tzw. karnawału Solidarności. W „Tygodniku Solidarność” ukazały się artykuły przedstawiające zryw w zupełnie innym świetle niż w oficjalnych publikacjach. Na jego łamach ukazał się również fragment pamiętnika gen. Tadeusza „Bora” Komorowskiego opisujący podjęcie decyzji o rozpoczęciu walki. Szczególnie symboliczny był napis na wstędze wieńca złożonego na płycie Grobu Nieznanego Żołnierza: „Żołnierzom Rzeczpospolitej Podziemnej – Spadkobiercy Testamentu Polski Walczącej”.

Uwieńczeniem tamtego okresu było nadanie budowanemu na północy miasta mostowi imienia gen. Stefana „Grota” Roweckiego. Prowadząca do niego trasa szybkiego ruchu otrzymała imię Armii Krajowej. Zadecydowały o tym zabiegi żołnierzy AK. Początkowo bowiem planowano, że most otrzyma imię jednego z zasłużonych dla komunistów działaczy. Most i fragment trasy otwarto kilkanaście dni przed wprowadzeniem stanu wojennego. Oficjalna uroczystość zamieniła się w wielką manifestację środowisk kombatanckich.

Wciąż jednak w przestrzeni Warszawy brakowało miejsca upamiętniającego Powstanie. 1 lipca 1981 r. powołano Społeczny Komitet Budowy Muzeum Powstania Warszawskiego oraz Komitet Budowy Pomnika Powstania Warszawskiego. Bardzo szybko wybrano ruiny byłego Banku Polskiego przy Bielańskiej jako przyszłą siedzibę muzeum. Ogłoszono też zbiórkę pamiątek, które trafiły do Muzeum Historycznego m.st. Warszawy. Komitet budowy muzeum przetrwał dwa lata. Rozwiązał się, gdy jego członkowie odmówili wejścia w struktury reżimowego ZBOWiD. W kolejnych latach ogłaszano plany wyboru projektanta, ale nie przystąpiono do jakichkolwiek działań. Mimo to jednym z ważnych efektów jego działalności było zorganizowanie wystawy „Warszawa walczy – 63 dni Powstania Warszawskiego” w fabryce Norblina na Woli.

1 sierpnia 1982 r. członkowie podziemnej „Solidarności” po raz kolejny zamanifestowali ciągłość głoszonych przez siebie postulatów wolnościowych z ideami Polskiego Państwa Podziemnego. Na Powązkach tysiące warszawiaków zgromadzonych tam 1 sierpnia wysłuchały zapisu zarejestrowanego na taśmie przemówienia jednego z liderów podziemia, Zbigniewa Bujaka, oraz pochodzącej z początku lat sześćdziesiątych wypowiedzi gen. „Bora” Komorowskiego.

Reżim Wojciecha Jaruzelskiego przystąpił z kolei do działań, które miały „przeciągnąć” powstańców na jego stronę, a to posłużyłoby władzy w narracji na temat „konieczności narodowego pojednania”. Zdecydowana większość powstańców do końca PRL pozostała przeciwnikami komunistów.

1 października 1983 r. odsłonięto Pomnik Małego Powstańca. Przedstawienie dziecka z pistoletem maszynowym do dziś wywołuje kontrowersje i ma niewiele wspólnego z prawdziwymi funkcjami najmłodszych uczestników zrywu.

W czterdziestą rocznicę na placu Krasińskich wmurowano akt erekcyjny pod budowę Pomnika Powstania Warszawskiego. Wkrótce jednak zaczęto nazywać planowany monument „Pomnikiem Bohaterów Powstania Warszawskiego”. Ta nazwa była zgodna z dotychczasową strategią czczenia żołnierzy zrywu, niezależnie od przynależności organizacyjnej i jednoczesnego potępiania dowództwa AK. Ponadto, jak zasugerował jeden z członków KC PZPR, zgoda „towarzyszy radzieckich” dotyczyła wyłącznie budowy pomnika powstańców, a nie Powstania.

Czterdziestą rocznicę obchodzono również w USA. Prezydent Ronald Reagan w okolicznościowym przemówieniu stwierdził: „Obchodzimy rocznicę desperackich walk II wojny światowej, podjętej przez wolnych Polaków heroicznej próby wyzwolenia ojczyzny spod ucisku hitlerowskiej okupacji i uchronienia jej przed powojenną obcą dominacją. […] Jeśli z podręcznika do historii można się czegoś nauczyć, to lekcja brzmi: Polskę można zwyciężyć w bitwie, ale nigdy nie da się jej pokonać”. Tego dnia prezydent Reagan odznaczył generałów Stefana „Grota” Roweckiego, Tadeusza „Bora” Komorowskiego i Leopolda „Niedźwiadka” Okulickiego orderami Legion of Merit (Legia Zasługi), jednym z najwyższych odznaczeń, jakie mogą otrzymać żołnierze armii sojuszniczych.

Przełomy: 1989 i 2004

1 sierpnia 1989 r., po 45 latach oczekiwania, odsłonięto Pomnik Powstania Warszawskiego na placu Krasińskich. Wkrótce potem, po ostatecznym końcu PRL, powstańcy rozpoczęli tworzenie nowego, niezależnego ruchu kombatanckiego, m.in. Związku Powstańców Warszawskich. W 1991 r. stał się on oficjalnym organizatorem obchodów kolejnych rocznic.

Kres reżimu komunistycznego oznaczał również pojawienie się wielu, wolnych od ingerencji cenzury, opracowań historii zrywu. Monumentalnym dziełem była planowana od 1993 r. kilkutomowa „Wielka Ilustrowana Encyklopedia Powstania Warszawskiego”. W 2003 r. pamięci Powstania na świecie przysłużyło się opublikowanie syntezy „Rising ’44. The Battle for Warsaw” autorstwa Normana Daviesa.

Mimo wielu nowych filmów dokumentalnych i publikacji zainteresowanie zrywem i obchodami było jednak coraz mniejsze. Dominujący przekaz medialny określał Powstanie jako „szkodliwy mit”. Pod koniec lat dziewięćdziesiątych władze Warszawy stwierdziły, że ze względu na ogromny ruch niemożliwe jest zatrzymywanie komunikacji miejskiej w godzinie „W”.

Pięćdziesiąta rocznica była jednak obchodzona w szczególnie uroczystej atmosferze. Po raz pierwszy w uroczystościach 1 sierpnia wzięli udział przywódcy innych krajów, m.in. wiceprezydent USA, premier Wielkiej Brytanii i prezydent Niemiec Roman Herzog. Przemówienie tego ostatniego było jednym z najważniejszych punktów obchodów. „1 sierpnia 1944 r. jest zarazem niezatartym symbolem woli walki narodu polskiego o wolność, walki o ludzką godność i zachowanie narodowej tożsamości. Stał się on uosobieniem Polski Walczącej. Stał się on uosobieniem Polski Walczącej, która nigdy nie pogodziła się z upokorzeniem, bezprawiem i grożącą zagładą […] Pochylam głowę przed bojownikami Powstania Warszawskiego, jak też przed wszystkimi polskimi ofiarami wojny. Proszę o przebaczenie za to, co im wszystkim zostało wyrządzone przez Niemców” – mówił prezydent RFN.

Przez całą dekadę lat dziewięćdziesiątych trwały też spory wokół budowy Muzeum Powstania Warszawskiego. Rozpatrywano jego ulokowanie w murach reduty przy Bielańskiej. Spory własnościowe zadecydowały jednak o klęsce projektu. W 1999 r. Związek Powstańców Warszawskich ostatecznie zrezygnował z planów budowy muzeum w ruinach Banku Polskiego. Niemal natychmiast pojawił się nowy projekt. Andrzej Wajda i scenograf Allan Starski zaproponowali budowę Panoramy Powstania Warszawskiego w murach gazowni na Woli. Spory z właścicielem obiektu doprowadziły do kolejnej klęski zamierzenia.

Ostatecznie w 59. rocznicę prezydent Warszawy Lech Kaczyński zdecydował o budowie siedziby Muzeum Powstania Warszawskiego w gmachu niedawno zlikwidowanej Elektrowni Tramwajów Miejskich przy ul. Przyokopowej 28. W grudniu 2003 r. Rada Warszawy podjęła decyzję o powołaniu Muzeum Powstania.

Po zaledwie roku od podjęcia decyzji, dzień przed 60. rocznicą, pokazano główną część ekspozycji. Podczas otwarcia muzeum i Parku Wolności swoje ostatnie przemówienie wygłosił legendarny Kurier z Warszawy Jan Nowak-Jeziorański: „Czuję się naprawdę szczęśliwy, że mogę dziś tu, w wolnej Warszawie, wziąć udział w tej uroczystości, która przywraca właściwą rangę jednemu z największych wydarzeń w naszej historii”. Prezydent Warszawy zaś stwierdził: „To muzeum musi być instytucją umacniającą naszą niepodległość. Niepodległość głęboko osadzoną w świadomości narodu, w jego myśleniu, w jego przeżywaniu świata. Budowa tej niepodległości to ciągłe wyzwanie. Dziś na nie odpowiadamy”.

W tym samym roku uporządkowano Kopiec Powstania Warszawskiego na mokotowskim Czerniakowie, a na jego szczycie zainaugurowano tradycję rozpalania ogniska płomieniem przyniesionym z Grobu Nieznanego Żołnierza. Od 2006 r. Muzeum Powstania Warszawskiego organizuje koncert „Warszawiacy śpiewają (nie)zakazane piosenki”.

W kolejnych latach w stolicy odbywało się coraz więcej uroczystości upamiętniających najważniejsze epizody walk. Jednym z najnowszych sposobów upamiętniania ofiar jest ustanowiony w 2015 r. przez Sejm RP, przypadający 2 października Dzień Pamięci o Cywilnej Ludności Powstańczej Warszawy. „Ofiarna, zdeterminowana postawa mieszkańców Warszawy spowodowała, że Powstanie utrzymało się przez 63 dni. […] Oddajemy im sprawiedliwość, czcimy pamięć pomordowanych, z których tak wielu spoczywa nadal bezimiennie na Cmentarzu Powstańców Warszawy na stołecznej Woli. Dajemy wyraz naszego przywiązania do idei wolności i poszanowania ludzkiej godności, które są dla nas wartością najwyższą” – głosi uchwała.

Znadniemna.pl za Michał Szukała (PAP)

Dziś obchody rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego mają rangę niemal równą najważniejszym świętom narodowym. Jednak przez dziesięciolecia symboliczna godzina „W” była lekceważona, pogardzana lub umniejszana. Wysiłek Armii Krajowej był zaś niegdyś nazywany nawet „oszustwem i fałszem”. [caption id="attachment_32490" align="alignnone" width="500"] Uroczystość odsłonięcia Pomnika Powstania Warszawskiego na placu

Nie wszyscy dostojni goście, zaproszeni na obchody XXX-lecia działalności Związku Polaków na Białorusi, mogli przybyć na Jubileusz największej organizacji polskiej mniejszości w kraju za Bugiem. Wśród nich znalazł się dawny przyjaciel ZPB, prezes rządzącej w Polsce partii „Prawo i Sprawiedliwość” Jarosław Kaczyński.

Prezes PiS Jarosław Kaczyński, fot.: deon.pl

Pan Prezes skierował na ręce prezes ZPB Andżeliki Borys list gratulacyjny z okazji XXX-lecia działalności Związku Polaków na Białorusi, którego treść z ogromną satysfakcją Państwu udostępniamy:

Jarosław Kaczyński
Prezes

Warszawa, dnia 19 lipca 2018 r.

Szanowna Pani
Andżelika Borys
Prezes
Związku Polaków na Białorusi

Szanowna Pani Prezes,
Szanowni Państwo,

Proszę przyjąć moje najserdeczniejsze powinszowania z tak wspaniałej okazji, jaką jest trzydziesta rocznica powstania Związku Polaków na Białorusi. To było wówczas wielkie wydarzenie, którego dobrodziejstwami możemy cieszyć się do dzisiaj, choć droga, którą od tylu lat podąża Związek, nie jest usiana różami, tylko porastają ją gęste ciernie i głogi.

Życie żywiołu polskiego na tych ziemiach nie jest łatwe od dobrych kilkuset lat, to jest od czasu 1 rozbioru Rzeczypospolitej Obojga Narodów, kiedy to pod rosyjskie panowanie przeszły województwa: mścisławskie, polockie i witebskie oraz część województwa mińskiego.

Położenie i możliwości działania ludności polskiej oraz o polskich korzeniach poprawiały się w momentach przesileń dziejowych. I tak kiedy Związek Sowiecki zaczął drżeć w posadach powstały: Klub Miłośników Kultury Polskiej w Lidzie, Polskie Stowarzyszenie Kulturalno- Oświatowe im. Adama Mickiewicza w Grodnie, Klub Miłośników Polskiej Mowy i Kultury „Rota” w Baranowiczach, Stowarzyszenie Kulturalno-Oświatowe „Polonia” w Mińsku, Polskie Stowarzyszenie Kulturalno-Oświatowe im. Romualda Traugutta w Brześciu, a wreszcie Zjednoczenie Społeczne „Związek Polaków na Białorusi”. Podobne odrodzenie polskiego życia narodowego miało miejsce w okresie rewolucji 1905 r. i w latach po niej następujących. A ponieważ obchodzimy w tym roku setną rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości, to warto także wspomnieć słówkiem o naszych Rodakach i ich organizacjach z tamtych lat, które, na swój sposób, współuczestniczyły w przygotowywaniu gruntu pod przyszłe odrodzenie niezależnego państwa polskiego.

W Mińsku zaczęło działać, najpierw nielegalnie, a potem oficjalnie, Towarzystwo „Oświata”, które nie tylko organizowało naukę języka polskiego, ale także odczyty i wykłady oraz kolonie dla najbiedniejszych dzieci. W Mohylewie podjęło działalność Polskie Towarzystwo Oświaty i Dobroczynności. W Mińsku zaczęła się ukazywać „Straż imienia Mark” — uznawana za pierwsze polskie czasopismo wychodzące w tym mieście. Powstało w nim również Kółko Miłośników Sceny Polskiej i gniazdo „Sokoła”, a w Nieświeżu — „Ognisko Polskie”. Tę opowieść można by właściwie snuć bez końca.

Jesteście Państwo na swój sposób kontynuatorami tej działalności sprzed ponad 100 lat. Jednocześnie, stoicie Państwo na straży wielowiekowego dziedzictwa tych ziem, ongiś należących do Wielkiego Księstwa, a dziś tworzących niepodległą Białoruś. A to dziedzictwo jest ogromne, niezmiernie bogate i niezatarcie wpisane w dzieje narodu polskiego. Tu urodzili się Kościuszko i Traugutt, Naruszewicz i Kniaźnin, Orzeszkowa i Rodziewiczówna, Walenty Wańkowicz i Napoleon Orda, Stanisław Moniuszko i Czesław Niemen, Melchior Wańkowicz i Sergiusz Piasecki oraz, rzecz jasna, Mickiewicz. Pierwszym rektorem Kolegium Jezuickiego w Połocku był autor „Modlitwy- za Ojczyznę” ksiądz Piotr Skarga, a wykładał w nim Maciej Kazimierz Sarbiewski, europejskiej sławy poeta neołaciński i teoretyk literatury, zwany sarmackim Horacym. Innego rodzaju akademię, choć nie mniejszej sławy, gościły Smorgonie. A twierdza w Bobrujsku była siedzibą I Korpusu generała Dowbora-Muśnickiego. Nie można też, rzecz jasna, pominąć czynu zbrojnego Armii Krajowej w czasie II wojny światowej.

Za pielęgnowanie tej pamięci oraz za kultywowanie polskości, za wszelkie trudy i ofiary poniesione przez te 30 lat chciałbym Państwu z całego serca podziękować.

Osobne podziękowania dla Związku Polaków na Białorusi za życzliwą pamięć i zaproszenie na uroczystości pragnę złożyć na ręce Pani Prezes Andżeliki Borys.

Życzę Państwu, Członkom Związku Polaków na Białorusi wraz z Rodzinami, a także wszystkim osobom życzliwym sprawie mniejszości polskiej na Białorusi wszystkiego, co najlepsze.

Proszę przyjąć moje najserdeczniejsze pozdrowienia.

Łączę wyrazy szacunku,
Jarosław Kaczyński

 

Znadniemna.pl

Nie wszyscy dostojni goście, zaproszeni na obchody XXX-lecia działalności Związku Polaków na Białorusi, mogli przybyć na Jubileusz największej organizacji polskiej mniejszości w kraju za Bugiem. Wśród nich znalazł się dawny przyjaciel ZPB, prezes rządzącej w Polsce partii „Prawo i Sprawiedliwość” Jarosław Kaczyński. [caption id="attachment_32484" align="alignnone" width="480"]

Skip to content