HomeStandard Blog Whole Post (Page 26)

Po raz trzydziesty na Jasną Górę pielgrzymowali Polacy, których łączy dziedzictwo Kresów Wschodnich Rzeczypospolitej. Chcą pielęgnować pamięć o Kresach oraz przypominać o tragicznym ludobójstwie na Wołyniu.

Polacy, którzy mieszkają na dawnych Kresach RP, a więc w granicach dzisiejszej Ukrainy, Białorusi, Litwy czy też Łotwy i dalej, to Polacy, których nie nazywamy Polonią.

– To jest mniejszość autochtoniczna, a więc Polacy, którzy zostali u siebie, którzy z Polski nigdy nie wyjechali. To Polska zmieniła swoje granice w wyniku zdrady jałtańskiej, w wyniku zmiany granic, w wyniku zaboru prawie połowy przedwojennego terytorium Polski przez Związek Sowiecki – przypomniał Paweł Zdziarski, prezes Stowarzyszenia „Wspólnota i Pamięć”.

Po raz trzydziesty pielgrzymowali tam, gdzie bije duchowe serce narodu polskiego – do Matki Bożej na Jasnej Górze.

– To wielka radość, byłam niejednokrotnie u Matki Bożej Częstochowskiej, ale zawsze czuję się, jakbym była pierwszy raz – mówiła Jadwiga Pańkowska, mieszkanka Lwowa (Katolicki Uniwersytet Trzeciego Wieku we Lwowie).

Od wielu lat razem z wielką rodziną Kresowian u stóp Pani Jasnogórskiej jest również poseł Suwerennej Polski, Michał Wójcik.

– Jestem im bardzo wdzięczny za to wszystko, co robią dla Polaków, dla Polski – podkreślił polityk.

Polska na Kresach przetrwała dzięki polskiemu Kościołowi, dzięki poleskiej szkole, ale również właśnie dzięki polskim rodzinom, które z pokolenia na pokolenie przekazywały polską wiarę, polski język oraz to, co w polskiej tradycji najpiękniejsze.

– Moim obowiązkiem jest także rozwijać polską kulturę, polską tożsamość i przekazać ją młodym pokoleniom – wskazała Renata Cytacka, prezes Forum Rodziców Szkół Polskich Rejonu Solecznickiego.

Uczestnicy XXX Światowego Zjazdu i Pielgrzymki Kresowian jak co roku apelowali również, by nie zapominać o okrucieństwie ludobójstwa, którego na Wołyniu dokonali na Polakach ukraińscy nacjonaliści. https://ipn.gov.pl/pl/zbrodnia-wolynska

– Nie ginęli tylko Polacy, ginęły też mniejszości narodowe, ginęli Żydzi, Ormianie, Czesi, Węgrzy, ale też ci sprawiedliwi Ukraińcy, którzy nie godząc się na tę bestialska ideologię banderowską chronili swoich polskich sąsiadów – wyjaśnił Paweł Zdziarski, prezes Stowarzyszenia „Wspólnota i Pamięć”.

W ponad stu miejscowościach mordowano wszystkich – kobiety, dzieci, starców… Ich dobytki równano z ziemią. Ta zbrodnia nigdy nie została potępiona, a mordercy nie zostali ukarani.

– Do dziś Ukraina nie zrobiła nic, aby pozwolić nam po ludzku pochować, po Bożemu, okrutnie pomordowanych przez ukraińskich nacjonalistów naszych patriotów i naszych Polaków – akcentował Jan Skalski, prezydent Światowego Kongresu Kresowian.

Zabiega o to m.in. prezydent Andrzej Duda oraz Instytut Pamięci Narodowej.

Znadniemna.pl za TV Trwam News/Fot.: Stowarzyszenie „Wspolnota i Pamięć”

 

 

Po raz trzydziesty na Jasną Górę pielgrzymowali Polacy, których łączy dziedzictwo Kresów Wschodnich Rzeczypospolitej. Chcą pielęgnować pamięć o Kresach oraz przypominać o tragicznym ludobójstwie na Wołyniu. Polacy, którzy mieszkają na dawnych Kresach RP, a więc w granicach dzisiejszej Ukrainy, Białorusi, Litwy czy też Łotwy i dalej,

104 lata temu, 9 lipca 1920 roku, wspaniała szarża 4. Pułku Ułanów Zaniemeńskich pod wsią Grebionka na Mińszczyźnie rozbiła w proch trzy sowieckie pułki. Dzięki niej wielu żołnierzy XII Brygady Piechoty zdołało wyrwać się z sowieckiego pierścienia.

W kierunku Warszawy cofała się XII Brygada Piechoty dowodzona przez pułkownika Jana Dobrowolskiego. Bolszewicy byli jednak szybsi. Na terenach dzisiejszej Białorusi, na północ od drogi łączącej Ihumeń z Mińskiem, w okolicach wsi Hrebionka, polska piechota została otoczona. Sytuacja XII Brygady wydawała się beznadziejna.

Delegacja 4. Pułku Ułanów Zaniemeńskich u marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego. 1937 rok. Fot.: NAC

Ratunek nadszedł z najmniej spodziewanej strony. O dramatycznej sytuacji XII Brygady dowiedział się rotmistrz Władysław Rozlau, który w zastępstwie za płk. Stanisława Rawicz-Dziewulskiego dowodził 4. Pułkiem Ułanów Zaniemeńskich. Nie wahał się jednak ruszyć na ratunek polskiej brygadzie. Pod swoją komendą miał zaledwie 250 ludzi ze szwadronu technicznego wzmocniony plutonem z 2 szwadronu. Szarżą dowodził por. Jerzy Krafft.  Już niedługo na rozwinięte w tyralierze bolszewickie oddziały, jak grom z jasnego nieba, spadło uderzenie polskich ułanów. Wróg mimo 30-krotnej przewagi rzucił się do panicznej ucieczki. Bolszewickie Pułki Strzeleckie – 70., 71. i 72. – zostały zmiecione z powierzchni ziemi. W boju poległo 5 ułanów, 3 było rannych, padło 11 koni. Do tego już po zakończeniu boju ranny czerwonoarmista zastrzelił ppor. Teofila Skuratowicza. Straty sowieckie były nieporównanie większe: na polu bitwy doliczono się 127 zabitych bolszewików.

Stefan Bayer, ułan, który spisał dzieje 4. Pułku, tak opisał bitwę: „Chociaż teren był błotnisty, częściowo zalesiony, z porębami i zupełnie nie nadawał się do działań kawalerji, ułani jednak dziarsko ruszyli do szarży. Na odległość 200- 300 metrów od przeciwnika, przeszedłszy w galop, jak wicher, z gromkim okrzykiem „hurra!” spadli na idące falami tyraljery sowieckie. Uderzenie było tak zdecydowane i z taką pewnością przeprowadzone, że nieprzyjaciel oszołomiony zatrzymał się. Ułani zaś, rąbiąc na prawo i lewo, parli naprzód, siejąc zniszczenie w szeregach wroga. Rosjanie rozpoczęli pospiesznie cofać się w panice. Zachęceni tem ułani ze zdwojoną energją, wydobywając resztki sił ze zmęczonych koni, ścigali i siekli uciekających”.

Dla uhonorowania 15. rocznicy bitwy Jerzy Kossak namalował w 1934 roku obraz pt. Szarża pod Grebionką

Starcie pod Hrebionką zakończyło się całkowitym polskim zwycięstwem. XII Brygada Piechoty, doniedawna skazana na zagładę, mogła wycofać się w spokoju na bezpieczne pozycje. Z kolei bohaterscy ułani z 4. Pułku dotarli na przedpola Warszawy, gdzie 15 sierpnia 1920 roku wzięli udział przełomowej dla całej wojny polskiej kontrofensywie. Zwycięskie walki z bolszewikami kontynuowali aż po Niemen i Berezynę. Sam atak Ułanów Zaniemeńskich spod Hrebionki dołączył do długiej listy brawurowych zwycięstw polskiej jazdy. Stał się jednocześnie najbardziej zapomnianą szarżą polskich jeźdźców.

Na cześć tej bohaterskiej szarży dzień 9 lipca stał się świętem 4. Pułku Ułanów Zaniemeńskich.

Znadniemna.pl/polska-zbrojna

 

104 lata temu, 9 lipca 1920 roku, wspaniała szarża 4. Pułku Ułanów Zaniemeńskich pod wsią Grebionka na Mińszczyźnie rozbiła w proch trzy sowieckie pułki. Dzięki niej wielu żołnierzy XII Brygady Piechoty zdołało wyrwać się z sowieckiego pierścienia. W kierunku Warszawy cofała się XII Brygada Piechoty dowodzona

216 lat temu, 8 lipca 1808 roku, zmarł nasz krajan Konrad Prószyński – wybitny pozytywistyczny działacz oświatowy, jeden z pionierów powszechnej edukacji dorosłych. Był autorem pierwszego nowoczesnego elementarza w polskiej historii (1875) oraz „Obrazowej nauki czytania i pisania” (1879), wydanej w ponad milionie egzemplarzy i uznanej w Londynie za najlepszy elementarz świata.

Nieugięty reformator i innowator, swój pierwszy elementarz dla niepiśmiennych chłopów namalował na ścianie dworskiej stodoły przy drodze do wiejskiego kościoła. Był także twórcą i wydawcą “Gazety Świątecznej”, krzewiącej tradycję i kulturę polską wśród chłopów na terenie całego zaboru rosyjskiego. Swoje prace sygnował literackimi pseudonimami: “Kazimierz Promyk” lub “Pisarz Gazety Świątecznej”.

Dzieciństwo

Konrad Prószyński urodził się 19 lutego 1851 roku w Mińsku Litewskim, gdzie jego ojciec założył mały zakład produkujący lakier, a później – zakład fotograficzny. Ojciec, Stanisław Antoni, pochodził z rodziny szlacheckiej o tradycjach patriotycznych, której przedstawiciele uczestniczyli w powstaniach narodowych. Matka, Pelagia Kułakówna, pochodziła z zubożałej szlachty. Małżeństwo ojca zostało potraktowane przez krewnych. jako mezalians i stało się przyczyną jego wydziedziczenia.
Dzieciństwo mały Konrad Prószyński spędzał u dziadków na wsi oraz w rodzinnym Mińsku Litewskim. W 1864 roku, w wieku 13 lat, razem z matką i rodzeństwem wyjechał do Tomska, w którym przebywał, zesłany na Syberię za przygotowywanie powstania na Litwie, ojciec chłopca. Konrad Prószyński spędził na Syberii trzy lata, wiele czasu poświęcając na rozmowy z zesłańcami i podejmowaniu różnych prac zarobkowych.

Pierwszy sukces

W maju 1867 roku rozpoczął, w towarzystwie Stanisława Witkiewicza, kilkumiesięczną podróż powrotną do kraju, przez Petersburg i Mińsk do Warszawy. Po kilku miesiącach pobytu w Warszawie, w 1869 roku, wyjechał do Krakowa. Z tego okresu pozostał opublikowany w czasopiśmie dla kobiet „Kalina” jego wiersz „Piosenka matki nad kolebką syna”, napisany jeszcze w Tomsku. Był to pierwszy sukces Prószyńskiego – autora, chociaż pisane przez niego w późniejszych latach teksty miały już zupełnie inny charakter.

Towarzystwo Oświaty Narodowej

Po powrocie do Warszawy rozpoczął intensywną naukę własną. Zakończona została w 1872 roku zdaniem egzaminu i uzyskaniem świadectwa dojrzałości. Konrad był samoukiem, a doświadczenie 2-3 lat samodzielnej nauki pozwoliły mu później dobrze rozumieć sytuację pozbawionych edukacji prostych i na ogół ubogich ludzi, którzy pragnęli i próbowali samodzielnie zdobyć wiedzę.

W tym roku uzyskania świadectwa dojrzałości nasz bohater został studentem prawa na Uniwersytecie Warszawskim. Zbiegło się to w czasie z wydaniem zakazu posługiwania się na uczelni językiem polskim. Aktywny w kołach samokształceniowych młodzieży akademickiej, w 1875 roku Konrad stał się współzałożycielem Towarzystwa Oświaty Narodowej (obok Józefa Pławińskiego i Edwarda Korniłowicza).

Podczas wakacji w 1874 roku, spędzonych na wsi w Królestwie Polskim, rozpoczęła się działalność Konrada Prószyńskiego – autora elementarzy, a rok później – wydał on popularną publikację o Stanisławie Staszicu – autorze broszur popularnonaukowych.

W międzyczasie Prószyński ożenił się z Cecylią Puciatówną i 4 kwietnia 1873 roku został ojcem, Cecylia urodziła mu pierwszego syna – Tadeusza.

W czasie studiów nasz bohater założył także kółko wioślarskie. W owych czasach było to przedsięwzięcie pionierskie. Za zebrane pieniądze zbudowana została łódź, nazwana „Wandą”.

Konrad Prószyński. Fotografia wykonana przez Stanisława Antoniego Prószyńskiego, zrobiona przed 1895 roku

Początki wydawnictwa

W 1878 roku rozpoczęła działalność Księgarnia Krajowa Konrada Prószyńskiego, która znana będzie z tanich publikacji popularnonaukowych, przeznaczonych dla ubogich czytelników, podejmujących trud samouctwa. Przedsięwzięcie to łączyło w sobie skład księgarski, księgarnię wysyłkową oraz wydawnictwo.

Od jesieni 1880 roku zaczął ukazywać się kalendarz zatytułowany „Gość”. W latach 1881-1893 Prószyński wydał 12 roczników kalendarza. Na początku 1881 roku zaczęła ukazywać się „Gazeta Świąteczna”, której wydawaniem Prószyński zajmował się osobiście aż do śmierci.

W 1884 roku, w nocy z 7 na 8 października, Cecylia popełniła samobójstwo. Zdążyła urodzić Konradowi czworo dzieci: poza Tadeuszem, także Kazimierza, Jadwigę i Stefana. Rodzina Puciatów obarczyła Prószyńskiego odpowiedzialnością za śmierć żony. Od tej pory Prószyński sam zajmował się wychowaniem potomstwa. Dbał szczególnie o to, aby uzyskały staranne wykształcenie.

Dwa lata później ożenił się ponownie z Wandą, córką Tadeusza Korzona, historyka. Druga żona była oddanym współpracownikiem Prószyńskiego, uczestniczyła w realizacji różnych jego przedsięwzięć, wspierała jego pomysły.

Grób pisarza Konrada Prószyńskiego

Zmarł Konrad Prószyński w wieku 57 lat – 8 lipca 1908 roku. Przed śmiercią kilka lat chorował na skutek przepracowania. Nadwyrężony organizm nie wytrzymał trybu życia wydawcy, który w pracy potrafił spędzić trzy dni bez przerwy, żeby później padać z wycieńczenia.

Elementarze Konrada Prószyńskiego

W roku 1874 miał miejsce wyjazd Prószyńskiego z żoną i dziećmi na wieś w okolice Kałuszyna i Mrozów. Wyprawa ta stała się początkiem jednego z podstawowych obszarów jego pracy oświatowej – alfabetyzacji włościan (a potem t5akże innych warstw społecznych). W czasie tego pobytu na wsi Konrad miał okazję bliżej poznać chłopów i przekonać się, jak niski poziom intelektualny reprezentują (w całej wsi nikt nie umiał czytać).

Podjęte wówczas przez Prószyńskiego działania stały się początkiem wieloletnich starań o opracowanie jak najlepszego elementarza, który mógłby posłużyć do dość szybkiego i efektywnego nauczenia analfabetów czytania i pisania w języku polskim (tak dzieci jak i dorosłych). Te pierwsze działania polegały na dość specyficznym uczeniu mieszkańców wsi czytania. Sprowadzały się do malowania na ścianie dworskiej stodoły liter, sylab, prostych wyrazów i objaśniania ich znaczenia wszystkim, którzy zatrzymywali się przy rysunku.

Doświadczenia te stały się inspiracją do opracowania Elementarza ściennego, którego pierwsze wydanie ukazało się w 1875 roku. Sprzedano wówczas 5 tys. egzemplarzy. Autor chciał, aby elementarz wisiał w każdej chłopskiej chacie i przypominał w ten sposób o potrzebie uczenia się czytania i pisania. Jednakże był to dość nietrwały elementarz i bardzo duży, a dlatego – niewygodny w użyciu.

W kolejnej edycji, część Elementarza podklejono płótnem, ale to z kolei uczyniło go dość drogim i mniej dostępnym szerokim masom.

Konrad Prószyński w związku z tym opracował elementarz w innej formie, w formie książkowej. Nosił tytuł „Elementarz, na którym nauczysz czytać w 5 albo 8 tygodni”. Jego pierwsze wydanie ukazało się w grudniu 1875 roku.

W ciągu dwunastu lat Elementarz został wydany czternaście razy w nakładzie 285 tys. egzemplarzy. Z uwagi na to, że był wydawnictwem bardzo tanim (7 groszy za egzemplarz), stał się dostępny nawet dla bardzo ubogich ludzi. Elementarz był dość popularny na terenie Królestwa Polskiego nie tylko ze względu na niską cenę, ale przede wszystkim na nową metodę nauczania sztuki czytania. W owym czasie obowiązywała dość stara metoda (znana jeszcze starożytnym Grekom) polegająca na rozpoczynaniu nauki czytania od poznawania i zapamiętywania kształtów i nazw liter (połączonego z ich wymawianiem), potem z tych liter składano sylaby i uczono ich czytania (z sylab powstawały wyrazy).

W swoim Elementarzu Promyk zalecał naukę czytania od poznania samogłosek (najpierw ośmiu a, ą, e, ę, i, o, u, y, później tylko pięciu a, e, i, o ,u). Pomijał naukę pojedynczych spółgłosek, zalecając ich poznawanie od razu poprzez czytanie sylab i słów. Do kolejnych wydań wprowadzał coraz więcej ilustracji, czyniących naukę bardziej interesującą.

Początkowo zalecał najpierw nauczenie czytania, a dopiero po opanowaniu tej umiejętności – pisania. Jego poglądy w tej kwestii ewoluowały.

Najlepszy spośród 500 elementarzy świata

Kolejna edycja elementarza była wydana po raz pierwszy w 1879 roku pt. „Obrazkowa nauka czytania i pisania”. Dzięki poprzedniemu elementarzowi dzieci opanowały umiejętność czytania, ale nie nauczyły się pisać. Publikując zatem kolejny elementarz Prószyński zaznaczył, że umiejętność pisania jest ważna, a nawet należy ją uznać za ważniejszą niż umiejętność czytania. Aby dzieci były w stanie opanować sztukę pisania uprościł wzór pisma, czyniąc je podobnym do druku. Ta wersja elementarza była grubą i drogą książką. Nie cieszyła się zatem zbytnim powodzeniem.

W 1887 roku ukazała się kolejna wersja „Obrazowej nauki czytania i pisania”, w której Prószyński przywrócił równowagę między nauczaniem czytania oraz pisania. Tę wersję elementarza uznano za nadającą się jako podręcznik do nauczania w szkołach od 1905 roku. Pozycja była wielokrotnie wydawana aż do 1920 roku.

To właśnie ten elementarz został uznany w 1892 roku za najlepszy spośród 500 elementarzy z całego świata, nadesłanych na wystawę zorganizowaną przez Towarzystwo Pedagogiczne w Londynie. Elementarz był przeznaczony głównie dla samouków. Każda zatem rozdawanie uczniom pojedynczych kartek i odbieranie ich po wykorzystaniu.

Dzięki temu cała wieś mogła uczyć się jednocześnie z jednego elementarza.

Kolejnym, nie w pełni zrealizowanym pomysłem Prószyńskiego, było opracowanie elementarza na luźnych kartkach, większego rozmiaru. Pod koniec życia zdołał wydrukować 20 tablic barwnych i kilkanaście kolorowych, wzorowanych i uporządkowanych według „Obrazowej nauki czytania i pisania”. Powrócił także do koncepcji elementarza ściennego, który pozwalałby uczyć wiele osób jednocześnie. Popularyzował zawartą w elementarzu ideę podczas publicznych odczytów, ale mimo opracowanego pierwowzoru, tego typu elementarz nie został opublikowany.

W Królestwie Polskim elementarze Prószyńskiego cieszyły się różną popularnością Najczęściej wykorzystywany był „Elementarz, na którym nauczysz czytać w 5 albo 8 tygodni”.

Docenili go nawet w Londynie

Londyńskie Towarzystwo Pedagogiczne uznało jego „Obrazkową naukę czytania i pisania” za najlepszy podręcznik nauki czytania w Europie. We wstępie do książki autor pisał: „Kochani Bracia! Jeżeli znacie już wszystko na elementarzu, to weźcie tę książeczkę i czytujcie ją w wolnym czasie. W święta po nabożeństwie i w zimie wieczorem lepiej coś przeczytać niż próżnować i ziewać, bo przynajmniej człowiek się rozerwie, to się uśmieje, a często dowie się coś nowego i mądrego”.

Dochód uzyskany ze sprzedaży elementarzy i broszur oraz sporą dotację od pragnącego pozostać anonimowym darczyńcy (najpewniej działacza oświatowego Bolesława Hirszfelda), Prószyński zainwestował w otwarcie Księgarni Krajowej.

„Gazeta Świąteczna”

W 1881 roku wydawca i działacz oświatowy założył czasopismo „Gazeta Świąteczna”. Program pisma opierał się na dostarczaniu wiadomości z prowincji, takich, które mogą zainteresować lud. W gazecie poruszano tematykę związaną ze sprawnym gospodarzeniem, zakładaniem straży ogniowych, sprawami kościelnymi i oświatą ludową. Dzięki temu stała się w pewnym momencie najpoczytniejszym periodykiem na wsiach. Była też trybuną promocji pracy organicznej i samopomocy.

Na łamach gazety Prószyński postulował reformę języka literackiego, jego zdaniem narosłego zbyt mocno obcymi wzorcami i przez to rzekomo niezrozumiałego dla ludu.

Tępił zapożyczenia z innych języków, proponując w ich miejsce rodzime odpowiedniki: tramwaj proponował nazywać „żelaźnicą”.

– Po śmierci Promyka „Gazeta Świąteczna” stała się rodzinnym przedsięwzięciem. Biznes upadł w 1939 roku, kiedy jedna z bomb uderzyła w drukarnię i zniszczyła czcionki. Pamięć o czasopiśmie jednak przeżyła. Po wojnie był bardzo mocny nacisk, żeby tytuł odtworzyć. Rodzina jednak nie zgadzała się na wydawanie tytułu we współpracy z komunistami i pismo się nie odrodziło – wspominał Mieczysław Prószyński, wnuk wydawcy „Gazety Świątecznej”.

Konrada Prószyńskiego bez cieni wątpliwości można zaliczyć do grona najwybitniejszych prekursorów edukacji dorosłych.

Opracował Adolf Gorzkowski

Znadniemna.pl

216 lat temu, 8 lipca 1808 roku, zmarł nasz krajan Konrad Prószyński - wybitny pozytywistyczny działacz oświatowy, jeden z pionierów powszechnej edukacji dorosłych. Był autorem pierwszego nowoczesnego elementarza w polskiej historii (1875) oraz „Obrazowej nauki czytania i pisania” (1879), wydanej w ponad milionie egzemplarzy i

6 lipca w Narodowym Sanktuarium Matki Bożej Budsławskiej podczas tegorocznego święta patronalnego dokonano zawierzenia Kościoła na Białorusi Najświętszemu Sercu Pana Jezusa. Odbyło się ono z inicjatywy przewodniczącego Konferencji Biskupów Katolickich Białorusi, arcybiskupa Józefa Staniewskiego, metropolity mińsko-mohylewskiego, z okazji 125. rocznicy intronizacji Najświętszego Serca Pana Jezusa w Kościele Powszechnym, która odbyło się na wezwanie papieża Leona XIII.

Akt ten został poprzedzony przygotowaniem duchowym w ciągu roku, który był jednocześnie Rokiem dziękczynienia Matce Bożej za 25. rocznicę koronacji cudownego obraz Budsławskiego koronami papieskimi.

Ołtarz główny z obrazem Matki Boskiej Budsławskiej, fot.: BlrTanya, CC BY-SA 3.0, commons.wikimedia

Arcybiskup Staniewski wyjaśnił duchowe znaczenie aktu zawierzenia Kościoła na Białorusi Sercu Jezusa. Uroczystość odbyła się na zakończenie popołudniowej Mszy Świętej, której przewodniczył nuncjusz apostolski abp Ante Jozić.

W homilii kończący swą posługę na Białorusi przedstawiciel Ojca Świętego dziękowali Matce Bożej Budsławskiej za otrzymane łaski. Wyraził wdzięczność biskupom, duchowieństwu i wiernym za ich świadectwo. „Dzięki Matce Bożej Budsławskiej poznałem odważną wiarę narodu białoruskiego, który potrafił zachować i nadal kultywować wiarę przekazaną przez waszych dziadków i pradziadków. Za tę wiarę, opartą na głębokim przekonaniu duchowym i wartościach ewangelicznych, wyrażam wdzięczność każdemu z Was tu obecnych, a także tym, którzy nie mogli przyjechać i zostali w domu” – powiedział nuncjusz apostolski. Przede wszystkim podziękował pielgrzymom, którzy „w drodze swojej podróży włączyli się w starożytną tradycję Kościoła pielgrzymującego”.

Zachęcił Białorusinów, by nadal przybywali do tego sanktuarium „Tutaj znajdziecie te wartości, które nigdy nie przemijają; wartości, które przyczyniają się do rozwoju i postępu ciała, duszy, rodziny i społeczeństwa” – wskazał przedstawiciel Papieża.  Nawiązał do niedawnych obchodów 80. rocznicy wyzwolenia Białorusi spod nazizmu podczas II wojny światowej, która przyniosła wiele zniszczeń i ofiar ludzkich. „Podczas tej Mszy Świętej modlę się za wszystkie ofiary, zwłaszcza za niewinne, które oddały życie za wolność i pomyślność kolejnych pokoleń Białorusinów”– powiedział.

Kończąc swoją posługę na Białorusi, abp Jozić wyznał: „Drodzy Białorusini, wasza historia nauczyła was, abyście zawsze zachowywali spokój i wierność swemu powołaniu. Bądźcie i nadal budowniczymi pokoju we współczesnym świecie, niosąc zawsze ze sobą radość i braterską jedność! Chrońcie swoją wiarę chrześcijańską, czerpiąc z różnych tradycji przekazanych wam przez waszych dziadków i pradziadków, zawsze szukając inspiracji i zbawienia dla siebie i swoich rodzin! Zawsze docierajcie do naszych braci i sióstr w potrzebie, jak uczyła nas Maryja podczas swego nawiedzenia św. Elżbiety. Dbajcie o wartości chrześcijańskie i rodzinne, oparte na słowie Chrystusa, które jest jedynym fundamentem naszego istnienia! Pozostańcie wiernymi świadkami Matki Bożej i naszej Matki, Panny Budsławskiej, do której co roku pielgrzymujecie, pokonując wiele kilometrów! Bądźcie blisko waszych biskupów i kapłanów, którzy zostali posłani, aby głosić wam Słowo Pańskie! Oni także będą się za Was modlić i hojnie pomagać Wam poprzez sakramenty Kościoła.

Drodzy Bracia Biskupi, drodzy Księża, Zakonnicy i Siostry, Seminarzyści i Katecheci, pozostańcie zawsze zjednoczeni i wierni swojemu powołaniu, wrażliwi na potrzeby braci i sióstr powierzonych Waszej pieczy. Okazujcie swoją konkretną miłość do innych i dawajcie świadectwo, że Jezus jest Zbawicielem świata” – wezwał nuncjusz apostolski.

Na zakończenie homilii abp Jozić szczególnie zachęcił do modlitwy o pokój „oparty na godności ludzkiej i jednakowym dla wszystkich prawie międzynarodowym”.

Słowa aktu zawierzenia d powstałym podczas II wojny światowej w jednej z wsi na terenie parafii budsławskiej, gdzie niemal wszyscy zostali ocaleni przed atakiem wojskowym wypowiedział przewodniczącego białoruskiego episkopatu katolickiego, arcybiskup Józef Staniewski: .

„Dziś przed Maryją, Twoją Matką, naszą troskliwą Opiekunką i Królową Białorusi, przed naszymi świętymi opiekunami powierzamy się całkowicie i poświęcamy się Twojemu Boskiemu Sercu, aby być Twoim ludem na zawsze. Jednocześnie uroczyście przyrzekamy dochować wierności świętej wierze katolickiej, bronić Twojego świętego Kościoła i kształtować nasze życie osobiste, rodzinne i społeczne według Twojej Ewangelii. Najświętsze Serce Jezusa, pokornie Cię prosimy, przyjmij nasze poświęcenie Tobie, otocz nas swoją miłością i prowadź przez teraźniejszość i przyszłość, aby Twoja cześć i chwała na zawsze rozbrzmiewały na naszej ziemi” – powiedział abp Staniewski.

Konsekracja odbyła się na ołtarzu polowym przed Narodowym Sanktuarium w obecności wszystkich biskupów katolickich Białorusi, administratora apostolskiego białoruskich grekokatolików archimandryty Jana Sergiusza Gajka, wielu księży, osób konsekrowanych i wiernych z całego kraju i zagranicy.

Po odczytaniu aktu zawierzenia odbyła się procesja z Najświętszym Sakramentem, kopią obrazu Matki Bożej Budsławskiej oraz obrazu Serca Jezusowego, przed którą odbyła się ceremonia konsekracji.

Na zakończenie uroczystości wypuszczono w niebo nad Budsławiem 125 czerwonych balonów na pamiątkę pierwszej intronizacji Najświętszego Serca Pana Jezusa, która miała miejsce w Kościele powszechnym 125 lat temu.

 Krytyczny głos pod adresem metropolity i biskupów

Białoruska inicjatywa „Chrześcijańska Wizja”,  monitorująca represję reżimu Łukaszenki wobec białoruskich chrześcijan, opublikowała  komentarz, krytykujący postawę zwierzchnika Kościoła Katolickiego na Białorusi – metropolity Mińsko-Mohylewskiego, arcybiskupa Józefa Staniewskiego – podczas uroczystości w Budsławiu.

abp Józef Staniewski, fot.: Catholic.by

Według „Chrześcijańskiej Wizji” w ostatnim okresie arcybiskup coraz bardziej stara się integrować Kościół na Białorusi z ideologicznym kursem panującego w tym kraju reżimu politycznego.  Dowodem na to  jest według „Chrześcijańskiej Wizji” coraz częstsza obecność kościelnego hierarchy na reżimowych uroczystościach państwowych, choćby obecność abpa Staniewskiego na defiladzie wojskowej z okazji Dnia Wyzwolenia Mińska spod okupacji niemieckiej i widoczna na jego sutannie podczas tego wydarzenia czerwono-zielona wstęga, symbolizująca poparcie dla panującego w kraju dyktatorskiego reżimu Aleksandra Łukaszenki.

Także podczas uroczystości w Budsławiu metropolita aż trzykrotnie wspomniał publicznie o 80-leciu wyzwolenia Białorusi od nazistów. Ani razu natomiast, ani on, ani inni obecni w Budsławiu kościelni hierarchowie, nawet w zawoalowanej formie, nie wezwali do modlitwy za cierpiących obecnie od dyktatorskiego reżimu chrześcijan, między innymi  za przebywających za kratami księży – ojca Andrzeja Juchniewicza OMI, proboszcza Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej w Szumilinie koło Witebska, który przebywa w witebskim areszcie śledczym i trzymanego za kratami w Mińsku od listopada zeszłego roku proboszcza parafii w Wołożynie, księdza Henryka Okołotowiczowa, prawdopodobnie oskarżanego przez KGB o „zdradę stanu”.

 Znadniemna.pl za Misyjne.pl/KAI oraz Belarus2020.churchby.info, fot.: Catholic.by

6 lipca w Narodowym Sanktuarium Matki Bożej Budsławskiej podczas tegorocznego święta patronalnego dokonano zawierzenia Kościoła na Białorusi Najświętszemu Sercu Pana Jezusa. Odbyło się ono z inicjatywy przewodniczącego Konferencji Biskupów Katolickich Białorusi, arcybiskupa Józefa Staniewskiego, metropolity mińsko-mohylewskiego, z okazji 125. rocznicy intronizacji Najświętszego Serca Pana Jezusa

Na wileńskiej Rossie delegacja z Polski, weterani walk o niepodległość RP – żołnierze Armii Krajowej, upamiętnili w niedzielę 80. rocznicę operacji „Ostra Brama”. „Za ten piękny czyn patriotyzmu Sowieci nagrodzili Polaków represjami, śmiercią i więzieniami” – powiedział prezes IPN dr Karol Nawrocki. „W 80. rocznicę wileńskiego powstania pamiętamy o bohaterstwie i ofierze polskich żołnierzy” – stwierdził nowy szef UdSKiOR Lech Parell.

Operacja „Ostra Brama”, która rozpoczęła się nad ranem 7 lipca 1944 r., była podjętą przez AK próbą wyzwolenia Wilna spod niemieckiej okupacji przed wkroczeniem do miasta Armii Czerwonej. Ostatecznie polscy żołnierze, którzy spotkali się z zaciętą obroną Niemców, walczyli wspólnie z Sowietami. Krótko jednak po wyzwoleniu Wilna sowieccy funkcjonariusze dokonali aresztowań polskich żołnierzy; większość z nich trafiła do więzień lub została zesłana w głąb Związku Sowieckiego.

W związku z rocznicą Urząd do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych wraz z Instytutem Pamięci Narodowej, Ambasadą RP w Wilnie oraz Związkiem Polaków na Litwie organizuje 6-8 lipca obchody rocznicowe w Wilnie, Skorbucianach i Boguszach.

 Drugi dzień uroczystości

Ceremonia – czyli uroczysty apel pamięci, połączony ze składaniem wieńców – odbyła się w niedzielę na wileńskiej Rossie – jednym z najważniejszych polskich cmentarzy, tuż przy Mauzoleum Matki i Serca Syna, gdzie znajdują się także groby żołnierzy Armii Krajowej.

Honorowi goście uroczystości na Cmentarzu na Rossie, fot.: twitter.com

Wszystkie sukcesy, które mamy dzisiaj i te sukcesy, które ma społeczność polska na Litwie, mimo bardzo wielu jeszcze rzeczy do załatwienia, nie byłyby możliwe, gdyby nie ofiara żołnierzy „Wilka” sprzed osiemdziesięciu lat. Nie mam co do tego żadnej wątpliwości, bo przecież Polska jest nie w granicach, nie w jakiś określonych instytucjach, tylko przede wszystkim w sercu każdego z nas

— powiedział ambasador RP w Republice Litewskiej Konstanty Radziwiłł.

Tutaj jest Polska i ta Polska przechowuje się dzięki wartościom, dzięki przywiązaniu do wartości i dzięki temu świadectwu, które tamci ludzie wtedy, kolejni przez pokolenia, ale także my, jesteśmy gotowi dawać

— podkreślił Radziwiłł.

Spotykamy się na cmentarzu na Rossie, w sercu żołnierskiej kwatery, przy grobie Mauzoleum Matki i Serca Syna. Tutaj, obok żołnierzy komendanta Józefa Piłsudskiego, dzięki którym Polska odzyskała niepodległość w roku 1918, po 123 trzech latach zaborów, i została obroniona przed najazdem bolszewickim, spoczywają także żołnierze Armii Krajowej, którzy przelali swą krew podczas II wojny światowej. Ich groby przypominają nam wszystkim, że przed Powstaniem Warszawskim było powstanie wileńskie

— powiedział z kolei szef Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych Lech Parell.

Przemawia szef Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych Lech Parell, fot.: twitter.com

Przypomniał, że „80 lat temu, 7 lipca 1944 r., żołnierze spod znaku Orła Białego stanęli do walki ze znacznie silniejszym niemieckim wrogiem o wyzwolenie Wilna w ramach operacji ‘Ostra Brama’”.

To polscy żołnierze i konspiratorzy mieli wystąpić wobec wkraczającej na nasze ziemie regularnej Armii Czerwonej w roli gospodarza, akcentując polskie prawo do kresów

— dodał Parell. Zwrócił uwagę, że „o Wilno walczyło 100 tysięcy żołnierzy Armii Czerwonej, wspieranych przez czołgi, artylerie i lotnictwo, jednak bez tych tysięcy żołnierzy Armii Krajowej, bez ich znajomości ulic i zaułków, wyrwanie miasta z rąk Niemców byłoby dużo bardziej krwawe”.

Dzielna i odważna postawa oddziałów polskich przyniosła nawet uznanie ze strony dowódców liniowych sowieckich. W boju o Wilno poległo 550 AK-owców, a ponad tysiąc z nich zostało rannych. Dzisiaj, w 80. rocznicę wileńskiego powstania, składamy im najwyższy hołd, pamiętając o bohaterstwie i ofierze polskich żołnierzy

— podkreślił szef UdSKiOR.

W uroczystościach uczestniczył także były szef Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Kasprzyk.

Na wileńskiej Rossie z @NawrockiKn @ipngovpl po uroczystościach 80 rocznicy Operacji Ostra Brama

napisał na platformie X Jan Kasprzyk.

Prezes IPN dr Karol Nawrocki powiedział, że „jeśli do lipca 1944 r., ktokolwiek mógł zostawiać Sowietom margines dobrej woli do Polski i Polaków, pomimo paktu Ribbentrop-Mołotow, a więc paktu Hitler-Stalin, pomimo 17 września 1939 r. i pomimo ludobójstwa katyńskiego, to już po operacji ‘Ostra Brama’, i tak szlachetnym, bohaterskim boju Polaków o polskie Wilno, mógł te nadzieje porzucić”.

Za ten piękny czyn patriotyzmu Sowieci nagrodzili Polaków represjami, śmiercią i więzieniami

— podkreślił dr Karol Nawrocki.

Prezes Nawrocki odczytał także list urodzonego w Wilnie mjr Bogusława Nizieńskiego, weterana AK, Narodowej Organizacji Wojskowej i Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość, kawalera Orderu Orła Białego, byłego przewodniczącego Rady ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych przy szefie UdSKiOR, sędziego.

📢 Rozpoczął się drugi dzień obchodów operacji „Ostra Brama”. ✝️ Delegacja #IPN, na czele z prezesem dr @NawrockiKn, uczestniczyła w kościele św. Teresy w Wilnie w Mszy Świętej w intencji poległych i zmarłych żołnierzy z Okręgów Wileńskiego i Nowogródzkiego Armii Krajowej

— głosi wpis IPN na platfomie X.

Waldemar Tomaszewski, prezes Związku Polaków na Litwie, podkreślił, że w 1944 r. „to nie była tylko walka o wolność, niepodległość, ale to była też walka o granice, to była walka o polskie Wilno”.

Jeżeli komuś się to nie podoba, to jest problem tego człowieka, który chce przepisywać historię. Również mówmy o tym bardzo otwarcie

– zaznaczył Waldemar Tomaszewski.

Hołd polskim bohaterom z lipca 1944 r. złożyli m.in. weterani walk o niepodległość Rzeczypospolitej Polskiej – żołnierze Armii Krajowej, Sybiracy i dzieci tułacze, przedstawiciele polskich władz, Wojska Polskiego, duchowni, harcerze i Polacy z Wileńszczyzny.

Poległych 80 lat temu żołnierzy upamiętniali także: konsul RP na Litwie Irmina Szmalec, podsekretarz stanu w MRPiPS Sebastian Gajewski, wiceprezes NIK Jacek Kozłowski, parlamentarzyści z Polski i Litwy, działacze opozycji antykomunistycznej, przedstawiciele organizacji kultywujących polskie związki z ziemią wileńską jak Stowarzyszenie Rodzina Ponarska oraz Towarzystwo Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej.

Przed uroczystością na Rossie odbyła się msza w kościele pw. św. Teresy w Wilnie w intencji żołnierzy Armii Krajowej z okręgów wileńskiego i nowogrodzkiego poległych podczas walk o Wilno, po której weterani i inni uczestnicy obchodów mogli pomodlić się przed obrazem Matki Boskiej Ostrobramskiej.

W trakcie homilii ks. ppłk. Marcin Janocha powiedział:

My, jako delegacja polska, przyjechaliśmy tu dzisiaj po to, aby oddać cześć tym, którzy 80 lat temu, chcieli pozostać wierni swoim ideałom. Chcieli żyć w kraju wolnym, suwerennym i niepodległym. Przy tym ołtarzu, modląc się, wspominamy tysiące młodych dziewcząt i chłopców, którzy na początku lipca 1944 r. chwycili za broń, mimo niesprzyjających okoliczności. Oni podjęli tę nierówną walkę z wrogiem podczas operacji ‘Ostra Brama’.

Jak mówił, „to właśnie powstanie wileńskie i operacja +Ostra Brama+ było niczym innym, jak usilnym wołaniem żołnierzy Armii Krajowej o potrzebie wyzwolenia miasta i możliwości życia w kraju, gdzie szanuje się wolność, suwerenność, gdzie szanuje się godność każdego człowieka”.

Dziś chcemy oddać hołd i największy szacunek dowódcom i żołnierzom Armii Krajowej

— podkreslił duchowny.

Uroczystość na cmentarzu w Kolonii Wileńskiej

Obchody 80-lecia operacji „Ostra Brama” trwają od soboty. Uroczystości odbyły się w Skorbucianach, gdzie upamiętniono poległych w walce o Wilno żołnierzy AK, a także w Boguszach, gdzie z kolei przypomniano o podstępnym aresztowaniu przez Sowietów dowódców Armii Krajowej. Zwieńczeniem sobotnich uroczystości była konferencja popularnonaukowa poświęcona operacji „Ostra Brama”.

W poniedziałek na cmentarzu w Kalwarii Wileńskiej odbyła się  się ceremonia odsłonięcia odrestaurowanego pomnika nagrobnego żołnierza AK Michała Półtoraka ps. Grot.

Odrestaurowany pomnik nagrobny żołnierza AK Michała Półtoraka ps. Grot, fot.: twitter.com

Zwieńczeniem uroczystości było złożenie kwiatów w kwaterze poległych żołnierzy Armii Krajowej na cmentarzu w Kolonii Wileńskiej.

Walki żołnierzy Armii Krajowej z Niemcami o Wilno trwały do 13 lipca i zakończyły się zdobyciem miasta. Początkowo oddziały dowodzone przez ppłk. Aleksandra Krzyżanowskiego „Wilka” zamierzały przejąć Wilno przed wkroczeniem Armii Czerwonej. Ostatecznie polscy żołnierze, którzy spotkali się z zaciętą obroną Niemców, walczyli wspólnie z Sowietami. Krótko jednak po wyzwoleniu Wilna sowieccy funkcjonariusze dokonali aresztowań polskich żołnierzy; dowódcy i żołnierze AK zostali rozbrojeni; większość z nich trafiła do więzień lub została zesłana w głąb Związku Sowieckiego.

Według badaczy straty poszczególnych stron w wyniku walk o Wilno są trudne do oszacowania. Leszek Kania w publikacji pt. „Wilno 1944” podaje jednak, że Rosjanie w ciągu kilku dni stracili ok. 5 tys. żołnierzy, Niemcy – ok. 3-4 tys., a Polacy co najmniej 550 żołnierzy.

 Znadniemna.pl  za WPolityce,pl/PAP/platformaX

Na wileńskiej Rossie delegacja z Polski, weterani walk o niepodległość RP – żołnierze Armii Krajowej, upamiętnili w niedzielę 80. rocznicę operacji „Ostra Brama”. „Za ten piękny czyn patriotyzmu Sowieci nagrodzili Polaków represjami, śmiercią i więzieniami” - powiedział prezes IPN dr Karol Nawrocki. „W 80. rocznicę

Działacze białoruskiego Centrum Praw Człowieka „Wiasna” dowiedzieli się o wyroku, wydanym ponad rok temu przez sąd w Brześciu na obywatela Polski Tomasza Berezę. 14 czerwca 2023 roku mężczyzna został skazany na 14 lat pozbawienia wolności i skierowany do kolonii karnej o wzmocnionym rygorze.

Obecnie Polak odbywa karę w kolonii karnej nr 22 (zwanej też „Wilczymi norami” – red.) w rejonie iwacewickim obwodu brzeskiego. Skazano go za rzekome prowadzenie „działalności agenturalnej” oraz „szpiegostwo”. Proces Tomasza Berezy odbywał się za zamkniętymi drzwiami. Nie wiadomo, czy był obecny na nim polski konsul, albo inny przedstawiciel Rzeczypospolitej Polskiej, której obywatelem jest skazany.

Zwana „Wilczymi norami” Kolonia karna nr 22 koło Iwacewicz, fot.: screenshot zdjęcia satelitarnego Google

Obrońcy praw człowieka szacują, że ogółem reżim Łukaszenki więzi na Białorusi co najmniej trzech polskich obywateli: wspomnianego Tomasza Berezę, Jerzego Żywolewskiego (wyrok – 4 lata za „działalność agenturalną”) oraz Roberta Tąpałę (wyrok – 3 lata kolonii karnej za „obrazę Łukaszenki” i „obrazę przedstawiciela władzy”).

Jerzy Żywolewski, fot.: Spring96.org

Wszyscy trzej Polacy zostali uznani przez białoruskich obrońców praw człowieka za więźniów politycznych. Ich liczba na Białorusi już od czterech lat pozostaje de facto niezmienna i wynosi 1400-1500 osób (niektórzy skazani odbywają wyroki i opuszczają więzienia, ale reżim regularnie bierze nowych zakładników -red.).

Dla Polaków w kraju najbardziej znanym więźniem Łukaszenki, kojarzonym z Polską, jest nasz kolega Andrzej Poczobut, dziennikarz polskich mediów i działacz polskiej mniejszości narodowej na Białorusi. Ostatnie dni wiązały się z pewnymi oczekiwaniami, iż dzięki staraniom polskiego rządu i prezydenta Andrzej pod pretekstem ogłoszonej przez Łukaszenkę amnestii odzyska wolność, bądź zostanie mu skrócony zasądzony wyrok ośmiu lat pozbawienia wolności, z których ponad trzy Andrzej już odsiedział, przy czym prawie dwa – w warunkach aresztu śledczego, co powinno być mu zaliczone według przelicznika co najmniej dzień za półtora. Niestety, żadne wiadomości o skróceniu terminu odsiadki Andrzeja Poczobuta nie trafiły jak dotąd do opinii publicznej.

Andrzej Poczobut. fot.: Belta.by

Obecnie polskim więźniem politycznym reżimu Łukaszenki, odsiadującym najsurowszą karę w białoruskiej kolonii karnej jest zatem Tomasz Bereza, odbywający wyrok 14 lat pozbawienia wolności w „Wilczych norach” kolo Iwacewicz.

Znadniemna.pl na podstawie Spring96.orgna zdjęciu: Tomasz Bereza, fot.: Spring96.org

Działacze białoruskiego Centrum Praw Człowieka „Wiasna” dowiedzieli się o wyroku, wydanym ponad rok temu przez sąd w Brześciu na obywatela Polski Tomasza Berezę. 14 czerwca 2023 roku mężczyzna został skazany na 14 lat pozbawienia wolności i skierowany do kolonii karnej o wzmocnionym rygorze. Obecnie Polak odbywa

Operacja „Ostra Brama” stanowiła część akcji „Burza”, która zakładała samodzielne wyzwalanie przez Armię Krajową okupowanych ziem polskich przed wkroczeniem Armii Czerwonej. W sobotę na Wileńszczyźnie rozpoczynają się uroczystości z okazji 80. rocznicy operacji.

„Operacja „Ostra Brama” zajmuje w naszej historii miejsce szczególne, bo ona, obok powstania warszawskiego, jest drugim co do wielkości i znaczenia powstaniem, które odbyło się na polskich ziemiach” – powiedział Lech Parell, szef Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych.

Zaznaczył, że musimy wyciągać wnioski z tych wydarzeń i zastanawiać się, jaka lekcja płynie dla nas z tego, co wydarzyło się 80 lat temu.

„Lekcja z tego płynie dla nas przede wszystkim taka, że z naszym wschodnim sąsiadem, z Rosją, musimy być bardzo ostrożni we wszystkich stosunkach. Wiemy o tym, że operacja „Ostra Brama” zakończyła się klęską przede wszystkim dlatego, że nóż plecy wbili nam kolejny raz Rosjanie. Nasi żołnierze zostali zdradziecko aresztowani, byli wywożeni w głąb Rosji, ginęli w kazamatach, mimo że dzięki naszym żołnierzom Armii Czerwonej udało się zdobyć Wilno, z dużo mniejszymi stratami, niż gdyby nie pomoc Armii Krajowej” – wskazał minister Parell.

Na kilkudniowe uroczystości do Wilna przybyli weterani walk o niepodległość Rzeczypospolitej Polskiej – żołnierze Armii Krajowej, Sybiracy i dzieci tułacze: płk Stanisława Kociełowicz, mjr Jakub Nowakowski, płk Leonard Kapiszewski, por. Janusz Maksymowicz, Zbigniew Daab, Andrzej Chendyński, Stefan Sikora, prof. Jerzy Grzywacz, Roman Rakowski, Halina Wysocka, Elżbieta Sadzyńska, Maria Gordziejko.

Przybyli na uroczystości do Wilna weterani walk o niepodległość Polski, żołnierze Armii Krajowej, Sybiracy i ich potomkowie, fot.: facebook/udskior

W uroczystościach wezmą udział rodziny uczestników operacji „Ostra Brama”, przedstawiciele najwyższych władz państwowych, duchowieństwa, działacze opozycji antykomunistycznej, przedstawiciele organizacji kultywujących polskie związki z ziemią wileńską jak Stowarzyszenie Rodzina Ponarska oraz Towarzystwo Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej.

W sobotę odbyła się polowa Msza św. przy kościele w Skorbucianach w intencji żołnierzy Armii Krajowej z okręgów wileńskiego i nowogródzkiego poległych w walce o Wilno, połączoną z ceremonią składania wieńców i wiązanek kwiatów przy kwaterze poległych żołnierzy AK.

Uroczystości w Skorbucianach, fot.: facebook.com/udskior

Msza św. polowa w Skorbucianach, fot.: facebook.com/udskior

Następnie odbędzie się uroczystość złożenia wieńców i wiązanek kwiatów przy pomniku upamiętniającym aresztowanie Sztabu Wileńskiego Armii Krajowej przez NKWD w Boguszach.

Wieczorem w Domu Kultury Polskiej w Wilnie odbędzie się konferencja naukowa „Przed Warszawą było Wilno”.

Niedzielne uroczystości rozpocznie uroczysta Msza św. w kościele pw. św. Teresy w Wilnie w intencji żołnierzy Armii Krajowej z okręgów wileńskiego i nowogrodzkiego poległych podczas walk o Wilno. Po Eucharystii nastąpi uroczysty apel pamięci połączony ze składaniem wieńców i wiązanek kwiatów przy Mauzoleum Matki i Serca Syna na jednej z największych polskich nekropolii – Cmentarzu Na Rossie. W planach jest także otwarcie wystawy „Przed Warszawą było Wilno. Okręg Armii Krajowej „Wiano” w walce z totalitaryzmami”.

W poniedziałek na cmentarzu w Kalwarii Wileńskiej zaplanowano ceremonię poświęcenia odrestaurowanego pomnika nagrobnego żołnierza AK kpr. Michała Półtoraka ps. Grot.

Michał Półtorak (1915–1985) był żołnierzem 4 Brygady Wileńskiej AK, członkiem Organizacji Wojskowej „Wilki” ZWZ-AK, kawalerem orderu Virtuti Militari, który strzegł pamięci poległych pod Krawczunami-Nowosiołkami towarzyszy broni.

Zwieńczeniem uroczystości będzie złożenie kwiatów w kwaterze poległych żołnierzy Armii Krajowej na cmentarzu w Kolonii Wileńskiej, gdzie spoczywają żołnierze AK z oddziałów wchodzących w skład I Zgrupowania oraz części oddziałów III Zgrupowania – głównie III Wileńskiej Brygady AK, ale również VIII Brygady Wileńskiej AK, a także I, III i V Batalionu 77 pp AK z Nowogródczyzny oraz Oddziału Rozpoznawczego Komendy Okręgu „Groma”. W kwaterze spoczywa kilkudziesięciu żołnierzy wileńskiej i nowogródzkiej Armii Krajowej poległych w operacji „Ostra Brama”.

Podczas obchodów szef UdSKiOR odznaczy medalami „Pro Bono Poloniae” i „Pro Patria” weteranów, działaczy organizacji polonijnych na Litwie oraz osoby od lat sprawujące opiekę nad grobami i kwaterami poległych żołnierzy Armii Krajowej, grobami powstańczymi i miejscami pamięci na terenie Wileńszczyzny.

Rozpoczęta przez oddziały Armii Krajowej, w ramach akcji „Burza”, operacja „Ostra Brama” miała na celu oswobodzenie Wilna z rąk okupanta niemieckiego. Plan operacji został opracowany w sztabie Okręgu Wilno AK w marcu 1944 r. i zakładał samodzielne zdobycie miasta przez połączone siły Wileńskiego i Nowogrodzkiego Okręgu Armii Krajowej.

Do 13 lipca Polacy i Rosjanie oswobodzili miasto z rąk Niemców. Tego dnia żołnierze AK o świcie wywiesili na Górze Zamkowej biało-czerwoną flagę, jednak po kilku godzinach żołnierze sowieccy zastąpili ją czerwonym sztandarem. Była to zapowiedź prawdziwego stosunku Sowietów do Polaków i przyszłych represji.

Znadniemna.pl na podstawie PAP/facebook.com/udskior

Operacja „Ostra Brama” stanowiła część akcji „Burza”, która zakładała samodzielne wyzwalanie przez Armię Krajową okupowanych ziem polskich przed wkroczeniem Armii Czerwonej. W sobotę na Wileńszczyźnie rozpoczynają się uroczystości z okazji 80. rocznicy operacji. „Operacja „Ostra Brama” zajmuje w naszej historii miejsce szczególne, bo ona, obok powstania

4 lipca, czyli w czwartek rano, kierowcy chcący przekroczyć granicę polsko-białoruską  w Terespolu mogli doznać sporego szoku. Właśnie wtedy zaczął obowiązywać czternasty pakiet zachodnich sankcji, tak samo dotkliwych dla Białorusi i Białorusinów, jak te, które dotyczą Rosji i Rosjan.

Tym razem ograniczenia dotyczą handlu, usług i transportu. Białorusini usiłujący przekroczyć drogowe przejście graniczne Terespol-Brześć zaczęli skarżyć się na wejście w życie nowych ograniczeń – informuje portal Belsat.eu.

Wraz z przejęciem służby przez nową zmianę, funkcjonariusze Krajowej Administracji Skarbowej zaczęli ściśle przestrzegać rozporządzenia Rady Unii Europejskiej nr 2024/1865 z 29 czerwca dotyczącego “środków ograniczających w związku z sytuacją na Białorusi i udziałem Białorusi w agresji Rosji wobec Ukrainy”. Dokument w wersji polskiej liczy 265 stron i podróżni nie wiedzą, co od tej pory mogą wywieźć przez granicę UE.

– Zabronione jest praktycznie wszystko. Samochody zawracają i jadą zwracać towar. Dozwolone są tylko drobiazgi typu żywność, leki i proszki. Żadnego sprzętu elektronicznego – skarżył się jeden z białoruskich internautów, cytowany przez Belsat.

Celnicy przekonywali kierowców, że idą im na rękę nie wzywając policji i nie wystawiając mandatów.

– Celnicy mówią, że nic nie można wywieźć. Według celników powinni oni pobrać VAT, odprawić na kontrolę i wezwać policję. Jakoby robią nam na rękę, że tylko nas zawracają, bez wzywania policji i wystawiania mandatów – poskarżył się kolejny białoruski kierowca.

O co chodzi z nowymi sankcjami

Białoruś została objęta takimi samymi sankcjami, jak Rosja. Ograniczenia mają zapobiegać obchodzeniu obostrzeń nałożonych wcześniej przez UE na Rosję.

Nowe sankcje przewidują m.in. zakaz eksportu na Białoruś wszystkich technologii tzw. podwójnego zastosowania oraz wprowadzają dalsze ograniczenia eksportu towarów, które mogłyby przyczynić się do zwiększenia białoruskich zdolności przemysłowych. Jeśli chodzi o import, zakazuje się m.in. przywozu komponentów nawigacji morskiej, a także diamentów, złota, węgla i ropy naftowej.

W nowym pakiecie rozszerzono też zakaz przewozu drogowego towarów z Białorusi na terytorium UE za pośrednictwem przyczep, naczep zarejestrowanych na Białorusi oraz ciężarówek zarejestrowanych poza Białorusią. Firmy przewozowe z UE, w których co najmniej 25 proc. udziałów mają Białorusini (osoby prawne lub fizyczne) nie będą mogły być uważane za unijne przedsiębiorstwa transportowe lub przewozowe.

Jak informuje portal Belsat od rana funkcjonariusze Krajowej Administracji Skarbowej zaczęli ściśle przestrzegać rozporządzenia Rady Unii Europejskiej z 29 czerwca. Niektórzy kierowcy byli zaskoczeni takim obrotem spraw. Warto nadmienić, że decyzję o kolejnym pakiecie sankcji przyjęto podczas posiedzenia szefów MSZ kilka dni temu.

 Znadniemna.pl za Belsat.eu, fot.: lublininfo.pl

4 lipca, czyli w czwartek rano, kierowcy chcący przekroczyć granicę polsko-białoruską  w Terespolu mogli doznać sporego szoku. Właśnie wtedy zaczął obowiązywać czternasty pakiet zachodnich sankcji, tak samo dotkliwych dla Białorusi i Białorusinów, jak te, które dotyczą Rosji i Rosjan. Tym razem ograniczenia dotyczą handlu, usług i

I oto doszliśmy do najsmutniejszego rozdziału książki pt. „Grodno” (wyd. 1936 r.), napisanej przez uczniów Kółka Historycznego, działającego przed II wojną światową przy I Społecznym Gimnazjum Koedukacyjnym w Grodnie.

Gimnazjaliści opisują w nim jak doszło do upadku Rzeczypospolitej i jaką rolę odegrało w tym ich ukochane miasto.

VII. Najsmutniejsze czasy Grodna

Targowiczanie w Grodnie

Nie udała się próba podźwignięcia kraju pod względem gospodarczym, nie udała się również – co było znaczne tragiczniejsze – próba podźwignięcia kraju z politycznego upadku: wiekopomna konstytucja 3 maja 1791 r. upadła pod ciosami targowickiej konfederacji.

Fot.: Monetysap.blogspot.com

Sprowadzone do kraju przez targowiczan wojska rosyjskie zajmują Grodno w lipcu 1792 r. Grodno faktycznie. Choć nie prawnie, należy już do Rosji. W dzień imienin carowej miasto zostało iluminowane. Konfederaci, będący narzędziem w rękach Katarzyny, przenieśli do Grodna siedzibę swą z Brześcia. Rosja i Prusy porozumiewają się w sprawie II rozbioru i na żądanie carowej Katarzyny zwołany zostaje sejm do Grodna, który ma zatwierdzić akt rozbioru. Król nie chciała udać się do Grodna, ale, jak zwykle, uległ, zmuszony do tego. Przybył tu też ambasador rosyjski Sievers.

Wybory do sejmu rozbiorowego

Rejtan na sejmie 1773 roku, obraz Jana Matejki z 1866 roku, fot.: Wikipedia

Targowiczanie, zniósłszy konstytucję 3 maja, przywrócili Radę Nieustająca, która uniwersałem, zwołała sejmiki dla wyboru posłów na sejm walny. Sievers czynił wszelkie możliwe wysiłki, aby wybrani byli posłowie oddani Rosji. Dla osiągnięcia tego celu nie cofał się przed przekupstwem i gwałtem. Konfederaci odebrali prawo głosu wszystkim tym, którzy nie przystąpili do konfederacji; w ten sposób usunięto od sejmu wszystkich zwolenników konstytucji 3 maja, a przeciwników Rosji. Grożono szlachcie konfiskatą majątku, gdyby nie wybrała posłów, wskazanych przez Sieversa, lub Buchholza, posła pruskiego. Podczas wyborów odbywały się huczne zabawy i uczty. Mimo wszystko wybrana była część posłów patriotów, przeciwników konfederacji targowickiej.

Sievers

Zjazd na sejm był bardzo liczny. Prócz posłów, szlachty i wielu kupców przybyło wojsko polskie i rosyjskie, które zajęło część miasta i okolice. Sievers zamieszkał w pałacu Tyzenhauza na Horodnicy, gdzie urządzał wspaniałe przyjęcia i bale. Bale urządzała także arystokracja polska w pałacu Lubeckiego. (Reymont: „Rok 1974. Ostatni Sejm Rzeczypospolitej”.) Hulanki, pijatyka i gry w karty miały przygłuszyć ból i rozpacz ćwiartowanego kraju. Pojęcie o tem dają listy Sieversa do córek:

Jakob Sievers, poseł nadzwyczajny i minister pełnomocny Katarzyny II w Rzeczypospolitej. Portret z lat 1790–1795 pędzla Józefa Grassiego, fot.: Wikipedia

„ 2-go czerwca 1793 r.: Moi posłowie zostali szczęśliwie według moich życzeń wybrani. Jest wiec nadzieja, że sejm dobrze się odbędzie… Te straszne bankiety nabawią mnie złego… co drugi dzień obiad na sześćdziesiąt osób, to okropne – i to z pijakami, których nie znam…”

„29 lipca: Uroczystość moich imienin nie ma końca. Wczoraj wielki obiad i wielkie zebranie, wieczerza i oświetlenie, jutro drugie, w czwartek trzecie z oświetleniem. Ze wszech stron odbieram powinszowania…”

„1 sierpnia: Na moje imieniny zarzucono mnie uroczystościami. Dzisiaj oktawa kończy się wielkim obiadem u nuncjusza, komedją, gdzie niezawodnie będzie prolog…”

„ 2 sierpnia: Po widowisku byliśmy… u marszałka konfederacji Puławskiego – bardzo piękny fajerwerk, który miał kosztować 800 dukatów… z cyfrą J.S. wielka wieczerza i bal, który z Ożarowską małym polonezem otworzyłem”.

Ostatni sejm 1793 r.

„ 17 czerwca r. 1793 zebrał się w Grodnie ostatni sejm Rzeczypospolitej, w którym uczestniczyło zaledwie dwunastu senatorów i stu dwudziestu posłów. Na pierwszej sesji w myśl Sieversa wybrany został na marszałka sejmowego Stanisław Bieliński, cześnik koronny, poseł warszawski, znany na bruku stołecznym z marnotrawstwa i rozpusty. Powołanie do łaski Bielińskiego dokonane zostało wbrew zwyczajom Rzeczypospolitej, według których sejmowi, zwołanemu podczas istnienia konfederacji, przewodniczyli zwykle marszałkowie jej: koronny i litewski. Sievers chciał sam rządzić sejmem i dlatego wyzwalał go z pod kierownictwa władz konfederackich. Wpływ konfederacji na sejm ograniczył się na przepisaniu przez nią roty przysięgi dla marszałka Bielińskiego9 i postanowieniu, izby obrady odbywały się bez arbitrów, przy drzwiach zamkniętych.

Rozkaz usunięcia z izby, gwałcący jawność obrad, – jedną z najważniejszych zasad parlamentaryzmu, wywołał liczne protesty, do których przyłączył się i marszałek wielki litewski Tyszkiewicz. Nie chciano przystąpić do obradowania, dopóki nie zostanie cofnięty zakaz konfederacki. Sievers przy drzwiach mieszkań niektórych przywódców opozycji kazał postawić warty rosyjskie, innym groził wywiezieniem i zasekwestrowaniem majątków. Sejm, sterroryzowany, przyzwolił na usuniecie arbitrów, których ten marszałek Bieliński kazał z izby wydalić.

Wytrwałej zwalczała opozycja żądania dworów w sprawie traktatów podziałowych.

20 czerwca Sievers i Buchholtz zakomunikowali sejmowi noty, domagające się wyznaczenia delegacji do ułożenia z nimi traktatów rozbiorowych. Król, powolny dotychczas Sieversowi, najpierwszy przeciwko żądaniu temu zaprotestował. Oświadczył, że ponieważ akces do konfederacji targowickiej uczynił na podstawie jej aktu z 14 maja r. 1792, poręczającego całość Rzeczypospolitej wojsk pruskich. Gdy ambasadorowie żądania swe ponowili, powstała w izbie burza: niektórzy posłowie proponowali zalimitowanie sejmu, izby w ten sposób do układów o rozbiór nie dopuścić, inni radzili deklarację rosyjsko-pruską zakomunikować dworom europejskim i prosić je o interwencję.

Podczas ścierania się najróżnorodniejszych opinii, marszałek Bieliński wniósł projekt wyznaczenia delegacji sejmowej do traktowania z samym tylko dworem petersburskim. Poparli go inni jurgieltnicy rosyjscy, jak biskup Kossakowski i kasztelan Ozarowski, którzy przekładali, że wyznaczenie takiej delegacji, nie decydując bynajmniej o ustępstwach terytorialnych, stanowić będzie tylko krok do porozumienia się z Rosją, jedyną nadzieją ratunku przeciwko uroszczeniom Fryderyka Wilhelma. Sejm przyjął wniosek Bielińskiego, lecz Sievers z Buchholtzem, nie chcąc przystać na wyznaczenie delegacji traktatowej. Dla złamania opozycji kazał Sievers salę sejmową otoczyć wojskiem, kilku posłów aresztować, na dochody królewskie, dobra Tyszkiewicza i innych nałożył sekwestr. Ustąpił dopiero przed groźbą przerwania obrad sejmowych i zgodził się na delegację do traktowania z samym dworem petersburskim. Delegacji tej, złożonej z senatorów, wyznaczonych przez króla, i posłów sejmowych, Sievers przedstawił projekt traktatu podziałowego. Na żadne zmiany w projekcie nie zezwolił. 22 lipca delegacja traktat podpisała, ustępując Rosji ziemie, objęte publikacją okupacyjną. Ratyfikacja traktatu ze strony sejmu nastąpiła 17 sierpnia r. 1793.

W ostatniej chwili układów z Sieversem zgłosił się do sejmu Buchholtz z żądaniem wyznaczenia delegacji do traktowania o rozbiór z Prusami. Sejm, zamiast odpowiedzi Buchholtzowi, wystosował notę do Sieversa, upraszając, aby „wspaniałomyślna monarchini” osłoniła Rzeczpospolitę przed uroszczeniami Fryderyka Wilhelma. Powołał się na traktat z Prusami z 19 marca r. 1790; na pochwały, jakiemi Fryderyk Wilhelm zaszczycił konstytucję 3-go maja; zbijał oskarżenia o jakobinizm. Dla poparcia prośby sejm wyprawił w poselstwie do Petersburga Szymona Kossakowskiego.

Hetman wielki litewski Szymon Marcin Kossakowski, fot.: domena publiczna

Z powodu nowych nalegań posła pruskiego, popartych przez Sieversa, sejm tę samą delegację, która podpisała traktat z Rosją, upoważnił do układów z Buchholtzem, lecz tylko w materji umowy handlowej, bez żadnych ustępstw terytorialnych. Ponieważ Buchholtz przedstawił plenipotencję do traktowania o ustąpienie ziem Rzeczypospolitej, delegacja układać się z nim nie chciała i odwołała się o instrukcję do sejmu. Sievers wstrzymywał się od energicznego poparcia Buchholtza dopóty, dopóki sejm nie ratyfikował traktatu z Rosją. Po ratyfikacji z 17 sierpnia szedł już z Buchholtzem jawnie ręka w rękę.

Opozycja wyrzucała królowi pruskiemu wiarołomstwo; Adama Podhorskiego, posła wołyńskiego, który radził zadość uczynić żądaniu Buchholtza, okrzyczano zdrajcą i zmuszono go do opuszczenia izby. Wtedy Sievers uciekł się do środków nadzwyczajnych. Przed sesją 2 września zawiadomił marszałka wielkiego litewskiego Tyszkiewicza, że, otrzymawszy wiadomość o przygotowanym zamachu na życie Stanisława Augusta, wprowadzi na dziedziniec zamkowy wojsko rosyjskie z armatami; obstawi okna i drzwi, prowadzące do Sali obrad; zarządzi rewizję posłów i tych, przy których znalezioną będzie broń, odda pod sąd w zarzucie skrytobójstwa. Zapowiedział przytem, że sesja nie będzie odroczoną dopóty, dopóki sejm nie upoważni delegacji do podpisania traktatu rozbiorowego z Prusami.

Zapowiedź Sieversa wykonaną została dosłownie. W Sali obrad ławy arbitrów zajęli oficerowie rosyjscy, obok tronu zasiadł generał Rautenfeld, mający czuwać nad bezpieczeństwem Stanisława Augusta. Sejm, sterroryzowany przez Sieversa, wyczerpany dwunastogodzinne oblężeniem, uległ i upoważnił delegację podpisania traktatu podziałowego z Prusami. Zastrzegł jednak, że ratyfikacja tego traktatu podziałowego z Prusami. Zastrzegł jednak, że ratyfikacja tego traktatu nastąpi dopiero po zawarciu umowy handlowej i zagwarantowaniu jej przez Rosję. Buchholtz przeciwko takiemu zastrzeżeniu zaprotestował. Wystąpił z notą, w której oświadczył, że dwór jego żąda natychmiastowego podpisania traktatu rozbiorowego i ratyfikacji bez umowy handlowej. Notę posła pruskiego poparł znowu Sievers.

Żądania te wywołały sesję sejmowa z 23 września, zwaną niemą. Przed ta sesją Sievers kazał aresztować i wywieźć z Grodna głównych opozycjonistów, posłów: Szydłowskiego – płockiego, Krasnodębskiego – krakowskiego, Skarzyńskiego – łomżyńskiego i Mikorskiego – wyszogrodzkiego. Wojsko rosyjskie otoczyło miejsce obrad, a generał Rautenfeld po raz wtóry zasiadł obok tronu. Izba z powodu wywiezienia posłów i oblężenia przez wojsko rosyjskie nie zezwalała na zagajenie sesji, przetrwała w milczeniu do godziny czwartej rano. Gdy w końcu generał Rautenfeld zagroził, że w razie dłuższego oporu wprowadzi do sali obrad wojsko rosyjskie, marszałek kazał odczytać projekt upoważnienia delegacji do podpisania traktatu rozbiorowego z Prusami bez umowy handlowej. Na trzykrotnie zapytanie marszałka o zgodę, – nie odezwał się nikt. Józef Ankwicz, poseł krakowski, zakonkludował, że milczenie izby uważać należy za jednomyślne przyjęcie projektu. W taki sposób delegacja sejmowa umocowaną została do podpisania traktatu podziałowego z Prusami bez żadnych zastrzeżeń. Dokonała tego 25 września r. 1793, zrzekając się na rzecz Prus ziem, objętych patentem okupacyjnym.

Źr. illustr.: Slideserve.com

Już po podpisaniu traktatu rozbiorowego z 22 lipca r. 1793 najjaśniejsza konfederacja targowicka przestała być Rosji potrzebną. Sievers zamierzał w dalszym ciągu przeprowadzić przymierze pomiędzy Rosją a Rzecząpospolitą i narzucić Polsce nową formę rządu, w jednym zaś i drugim względzie przewidywał opozycję ze strony konfederacji. W widokach Rosji leżało zapewnienie władzy królewskiej jakiej takiej powagi w kraju; tym czasem konfederacja, upojona piastowaniem dyktatury, dążyła do unicestwienia w rządzie pierwiastku monarchicznego. W chwili, gdy konfederacja żywiła przekonanie, że wysługiwaniem się Rosji w sprawie rozbioru zdobyła sobie grunt do przeciągnięcia egzystencji poza czas sejmowy, spadł na nią cios z Petersburga. Imperatorowa przysłała Sieversowi rozkaz rozwiązania konfederacji targowickiej i zastąpienia jej inną, sejmową. Wykonaniu rozkazu Katarzyny przychodziła w pomoc powszechna nienawiść dla konfederacji, zniesławionej zbrodnią naprowadzenia na kraj wojsk cudzoziemskich, terroryzmem i łupiestwem. Za sprawą Sieversa dnia 15 września r. 1793 udało się grono senatorów i posłów na pokoje królewskie i przedstawiono Stanisławowi Augustowi projekt, ułożony w myśl rozkazów imperatorowej i zgodnie z życzeniem większości sejmowej. Projekt ten konfederację targowicką, jako niepotrzebną już z powodu dostatecznego zaspokojenia Rzeczypospolitej, rozwiązywał; sejmowi nadał prawo roztrząsania jej sancitów (uchwały zwierzchności konfederackiej), o ile zaskarżone będą przez strony interesowane. Proponował zawiązanie natomiast konfederacji sejmowej pod łaską marszałka Bielińskiego: przy religii katolickiej, wolności i bezpieczeństwie posiadłości Rzeczypospolitej. Z wyjątkiem biskupa Kossakowskiego, podpisali projekt wszyscy obecni senatorowie i posłowie, skutkiem czego 15 września konfederacja targowicka upadła, a rozpoczęła egzystencję sejmowa grodzieńska.

Sejm, funkcjonujący dalej pod węzłem nowej konfederacji, wyznaczył deputację, która mnóstwo sancitów targowickich, jako stronniczych i łupieskich, na zaskarżenie osób pokrzywdzonych skasowała. Tę sama delegację, która podpisała traktaty rozbiorowe, sejm upoważnił do zawarcia przymierza z Rosją i ustanowił nowa formę rządu Rzeczypospolitej.

Akt przymierza Polski z imperatorową, podpisany 16 października r. 1793, zabezpieczał posiadłości obu stron pomocą wszystkich sił zbrojnych; komendę nad armiami połączonemu oddawał temu państwu, które więcej wystawi wojska; wzbraniał Rzeczypospolitej wchodzić na własną rękę w układy dyplomatyczne z mocarstwami obcemi i gwarantował przyszły jej ustrój rządowy. Dla podziękowania za ten traktat sejm wysłał w poselstwie do Petersburga Ludwika Tyszkiewicza.

Na wniosek Łobarzewskiego, posła czerniechowskiego, dla uszczuplonej Rzeczypospolitej izba uchwaliła armiję piętnastotysięczną i rozpuszczenie wojsk nadliczbowych. Projekt nowej formy rządu, który obmyślił Sievers z kilkunastu stronnikami rosyjskimi, przyjęty został na ostatniej sesji sejmowej 23 listopada r. 1793. Nowa konstytucja była wskrzeszeniem stackelbergowskiej z r. 1775, z niektóremu zmianami, zaczerpniętemi z ustaw sejmu czteroletniego. Nie weszła ona w życie z powodu wypadków, jakie nastąpiły rychło po zamknięciu sejmu i rozwiązaniu konfederacji grodzieńskiej”.

Posłowie rozjechali się, król i Sievers udali się do Warszawy.

Powstanie kościuszkowskie i trzeci rozbiór

A tymczasem naród, obrażony w swych najświętszych uczuciach, nie mógł pogodzić się z myślą o hańbiących uchwałach grodzieńskiego sejmu. Odpowiedzią na gwałt, uczyniony na żywem czele Rzeczypospolitej, było powstanie kościuszkowskie. 24 marca 1794 r. ogłoszone zostało powstanie. Kraków, Warszawa, Wilno i inne ważniejsze miasta były wolne od wroga, a tylko Grodno pozostało w rosyjskich rękach, aż w końcu i stad musieli się Rosjanie cofnąć, zagarniając przedtem kasę ekonomii grodzieńskiej komisji skarbowej i zapasy magazynów sukiennych; jednocześnie miasto miało zapłacić kontrybucję w wysokości 108 600 złp.

Tadeusz Kościuszko składa przysięgę na rynku w Krakowie. Obraz Wojciecha Kossaka, źródło: Wikipedia

Po ustąpieniu Rosjan grodzieńska komisja porządkowa miała swą siedzibę w Grodnie na zamku w tej samej Sali, gdzie niedawno miały miejsce smutne sceny obrad ostatniego sejmu Rzeczypospolitej. 30 września 1794 r. przybył do Grodna Kościuszko, witany entuzjastycznie przez ludność miasta; wielu grodnian zaciągnęło się do szeregów. W kilkanaście dni później klęska pod Maciejowicami rozstrzygnęła o losach powstania, a 29 października stanął Suworow u bram Warszawy.

Nastąpił trzeci rozbiór w 1795 r. Państwo polskie zostało skreślone z mapy politycznej Europy na 123 lata…

Źr. illustr.: Historykon.pl

CDN.

Poprzednie odcinki cyklu czytaj TUTAJ (początek), TUTAJ (cz.II)TUTAJ (cz. III) , TUTAJ (cz.IV)TUTAJ (cz. V) oraz TUTAJ (cz.VI).

Znadniemna.pl, na obrazku: Nowy Zamek w Grodnie – miejsce obrad sejmu rozbiorowego 1793 roku, źr. illustr.: Wikipedia

I oto doszliśmy do najsmutniejszego rozdziału książki pt. „Grodno” (wyd. 1936 r.), napisanej przez uczniów Kółka Historycznego, działającego przed II wojną światową przy I Społecznym Gimnazjum Koedukacyjnym w Grodnie. Gimnazjaliści opisują w nim jak doszło do upadku Rzeczypospolitej i jaką rolę odegrało w tym ich ukochane

Po 55. dniach spędzonych w areszcie administracyjnym ks. Andrzej Juchniewicz OMI, będący proboszczem parafii rzymskokatolickiej i sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej w Szumilinie koło Witebska, nie wyszedł na wolność.

Według informacji rozpowszechnionej przez białoruską inicjatywę „Chrześcijańska Wizja” kapłanowi, reprezentującemu na Białorusi Polską Prowincję Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej (OMI), postawiono zarzuty karne i przeniesiono do aresztu śledczego.

Według współbraci ojca Andrzeja Juchniewicza władzom białoruskim mogło się nie podobać w jego zachowaniu to, że kapłan w mediach społecznościowych wyrażał solidarność z narodem Ukrainy, walczącej o niepodległość z imperialną Rosją i wszywał do modlitwy o jak najszybsze zakończenie tej wojny. Prawdopodobnie ta właśnie aktywność ojca Andrzeja sprawiła, iż jemu trzykrotnie  przedłużono areszt administracyjny, w którym ksiądz spędził ogółem 55 dni (najdłużej ze wszystkich prześladowanych dotąd administracyjnie księży katolickich na Białorusi – red).

Warunki utrzymania (bez pościeli, dostępu do zdobyczy cywilizacji w zakresie higieny i de facto bez dostępu do świeżego powietrza – red.) w areszcie administracyjnym nie pozwalają na tak długie przetrzymywanie w nim więźniów. Znane są przypadki kiedy trzymanie w areszcie administracyjnym wykorzystywano jako formę tortur, mającą na celu wymuszenie na więźniu spełnienia stawianych przez władzę warunków. Sprzeciwiającym się temu aresztantom grożono zaś odpowiedzialnością karną i osadzeniem w karnym areszcie śledczym. Prawdopodobnie taki właśnie scenariusz jest realizowany obecnie wobec ojca Andrzeja Juchniewicza OMI, którego białoruska społeczność obrońców praw człowieka uznała już za więźnia politycznego panującego w kraju reżimu.

Wciąż nie wiadomo, jakie formalne zarzuty karne władze postawiły duchownemu. Wiadomo jedynie, że od razu po jego zatrzymaniu Polska Prowincja Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej (OMI) opublikowała komunikat, w którym ujawniła, że „na początku inwazji Federacji Rosyjskiej na Ukrainę o. Andrzej Juchniewicz OMI, przełożony oblackiej misji na Białorusi, publicznie wyraził solidarność z narodem ukraińskim, prosząc o modlitwę w intencji jak najszybszego zakończenia wojny”.

Przypomnijmy, że w areszcie KGB od 16 listopada ubiegłego roku przebywa jeszcze jeden ksiądz katolicki – proboszcz parafii św. Józefa w Wołożynie koło Mińska ks. Henryk Okołotowicz. Według doniesień medialnych duchowny może być oskarżany o „zdradę stanu”.

Ojciec Andrzej Juchniewicz OMI

jest szefem białoruskiej misji Polskiej  Prowincji Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej (OMI) oraz przewodniczącym Rady Grupy Koordynacyjnej Wyższych Przełożonych, Delegatów i Przedstawicieli Męskich i Żeńskich Instytutów oraz Stowarzyszeń Życia Apostolskiego na Białorusi.

Jest to organ ustanowiony przez Stolicę Apostolską. Jego przewodniczący odpowiada za koordynację współpracę między wspólnotami zakonnymi, a także reprezentuje je przed Watykanem oraz przed Konferencją Katolickich Biskupów Białorusi.

Ksiądz Henryk Okołotowicz

To pierwszy białoruski ksiądz, który jeszcze w czasach sowieckich odprawił Mszę świętą na cmentarzu w Katyniu – miejscu masowej zagłady polskich oficerów  w 1940 roku.

Kapłan urodził się w Nowej Myszy pod Baranowiczami w 1960 roku. Od dziewiątego roku życia służył jako ministrant w kościele w Baranowiczach. W czasach sowieckiego ateizmu odczuł w sobie powołanie do służby kapłańskiej. Jako młody człowiek podjął naukę w podziemnym seminarium w Niedźwiedzicy koło Lachowicz. Odbył zasadniczą służbę wojskową w Sowieckiej Armii, zdobył wykształcenie jako kolejarz, ale wciąż bezskutecznie starał się o uzyskanie od władz prawa do podjęcia oficjalnej nauki w seminarium duchownym. W 1984 roku w tajemnicy został wyświęcony przez ówczesnego metropolitę kowieńskiego, arcybiskupa Vincentasa Sladkevičiusa.

Ksiądz Henryk sprawował posługę kapłańską w Brasławiu, Rakowie, Nieświeżu, Bobrujsku. Był pierwszym białoruskim kapłanem, który odwiedził Katyń i odprawił tam Mszę świętą za poległych polskich oficerów. Miało to miejsce w 1984 roku, tuż po otrzymaniu przez ks. Henryka święceń kapłańskich. Duchowny został zatrzymany wówczas przez sowieckich funkcjonariuszy i ukarany grzywną.

Ogólnie, w czasach sowieckich, Henryk Okołotowicz był karany przez władze około 30 razy.

Znadniemna.pl na podstawie Chrześcijańska Wizja

Po 55. dniach spędzonych w areszcie administracyjnym ks. Andrzej Juchniewicz OMI, będący proboszczem parafii rzymskokatolickiej i sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej w Szumilinie koło Witebska, nie wyszedł na wolność. Według informacji rozpowszechnionej przez białoruską inicjatywę „Chrześcijańska Wizja” kapłanowi, reprezentującemu na Białorusi Polską Prowincję Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi

Skip to content