HomeStandard Blog Whole Post (Page 250)

Wystawa „Dziadek w polskim mundurze” i książka pod tym samym tytułem, będące podsumowaniem pięciolecia akcji, prowadzonej przez redaktorów mediów Związku Polaków na Białorusi Iness Todryk-Pisalnik i Andrzeja Pisalnika, gościły 7 grudnia w siedzibie Oddziału ZPB w Lidzie.

Na spotkanie przybyło kilkadziesiąt działaczy miejscowego oddziału ZPB, w tym potomkowie bohaterów akcji „Dziadek w polskim mundurze”, których biogramy zostały opublikowane w książce, wydanej przy wsparciu Fundacji Wolność i Demokracja.

W wystąpieniu otwierającym spotkanie prezes Oddziału ZPB w Lidzie Irena Biernacka przedstawiła autorów wystawy i książki – redaktor naczelną gazety „Glos znad Niemna na uchodźstwie” Iness Todryk-Pisalnik i redaktora naczelnego portalu Znadniemna.pl Andrzeja Pisalnika. – Bardzo się cieszę, że wielu naszych działaczy skorzystało z akcji prowadzonej przez państwo Pisalników i upamiętniło swoich bohaterskich przodków – mówiła Irena Biernacka, zachęcając obecnych, aby zgłaszali do akcji kolejnych bohaterów.

Irena Biernacka, prezes Oddziału ZPB w Lidzie

O tym, że akcja jest bezterminowa, a wydanie książki oraz przygotowanie wystawy to tylko podsumowanie pierwszych pięciu lat akcji mówił Andrzej Pisalnik, zachęcając publiczność do szukania w rodzinnych foto albumach zdjęć przodków w polskich mundurach dowolnych formacji mundurowych i przekazywania ich wraz z innymi pamiątkami po nich do redakcji.

Andrzej Pisalnik, redaktor naczelny portalu Znadniemna.pl

– Bardzo cieszy nas, że widzimy na sali współautorów naszej publikacji – potomków opisanych w książce bohaterów, którzy ryzykowali zdrowiem i życiem, często płacąc najwyższą cenę w imię Polski oraz przetrwania polskości na Kresach – mówiła z kolei Iness Todryk-Pisalnik, dodając, że prezentacja wystawy i książki w Lidzie jest doskonałą okazją, aby uroczyście wręczyć mieszkającym w Lidzie potomkom bohaterów akcji egzemplarze książki, która stanie się rodzinną pamiątką, którą można się chwalić i przekazywać kolejnym pokoleniom, aby pamiętały o swoich korzeniach i były dumne ze swoich przodków.

Przemawia Iness Todryk-Pisalnik, rezdaktor naczelna „Głosu znad Niemna na uchodźstwie”

Zapraszając obecnych na spotkaniu bohaterów akcji „Dziadek w polskim mundurze” do odebrania książki Iness Todryk-Pisalnik odczytywała opublikowany w niej biogram bohatera. Publiczność, słuchając opowieści o trudnych, często tragicznych, losach polskich żołnierzy z Kresów, często nie mogła powstrzymać wzruszenia i łez. Wychodząc po odbiór rodzinnej pamiątki Wiktor Suchojda, będący wnukiem bohatera akcji Jana Suchojdy, podziękował autorom akcji za piękne upamiętnienie jego dziadka.

Wiktor Suchojda opowiada o swoim dziadku Janie Suchojdzie

Wnuczka kolejnego bohatera Jana Zdziarskiego Tatiana Zdziarska oznajmiła z kolei, że jest dumna, iż miała takiego przodka.

Przemawia Tatiana Zdziarska, wnuczka bohatera Jana Zdziarskiego

Irena Borowik, wnuczka bohatera akcji Michała Siagło, do takiego stopnia wzruszyła się, słuchając opowieści o jego życiu i dokonaniach wojennych, że odbierając książkę nie mogła powstrzymać łez.

Irena Borowik odbiera książkę

Pięknym uzupełnieniem wystawy „Dziadek w polskim mundurze” stała się improwizowana ekspozycja pamiątek po Janie Suchojdzie, którą przygotował wnuk bohatera – Wiktor Suchojda.

W kuluarach wystawy działacze Oddziału ZPB w Lidzie podchodzili do prowadzących akcję „Dziadek w polskim mundurze” redaktorów, aby umówić się na zgłoszenie swoich przodków do akcji. Ogółem tego dnia udało się wstępnie omówić zgłoszenie przez lidzian blisko dziesięciu ich bohaterskich przodków, których historie ukażą się w najbliższych miesiącach na portalu Znadniemna.pl i w gazecie „Głos znad Niemna na uchodźstwie”.

Lida stała się drugim miastem na Białorusi, w którym gościła wystawa „Dziadek w polskim mundurze”. Jej wykonanie stało się możliwe dzięki wsparciu ze strony Konsulatu Generalnego RP w Grodnie.

Znadniemna.pl

Wystawa „Dziadek w polskim mundurze” i książka pod tym samym tytułem, będące podsumowaniem pięciolecia akcji, prowadzonej przez redaktorów mediów Związku Polaków na Białorusi Iness Todryk-Pisalnik i Andrzeja Pisalnika, gościły 7 grudnia w siedzibie Oddziału ZPB w Lidzie. Na spotkanie przybyło kilkadziesiąt działaczy miejscowego oddziału ZPB, w

Już od kilku dni zajęcia w Polskiej Szkole Społecznej im. Króla Stefana Batorego przy ZPB w Grodnie („Batorówki”) są przerywane wizytą jednego z najbardziej oczekiwanych przez dzieci gościa – Świętego Mikołaja.

Święty Mikołaj wizytuje jedną z klas „Batorówki”

Biskup Miry, powszechnie znany jako Święty Mikołaj, obiecał dyrekcji „Batorówki”, że z okazji swojego święta, przypadającego na dzisiejszy dzień – 6 grudnia odwiedzi każdą z 37-miu klas „Batorówki” z upominkami dla uczniów tychże klas.

Z uwagi na dużą liczbę uczących się w „Batorówce” dzieci, Święty Mikołaj nie może obdarować każdego ucznia właśnie dzisiaj, więc zaczął wizytację klas dwa dni temu i planuje zakończyć swoje wizyty za kilka dni – dopóki nie pozna osobiście każdego z uczniów szkoły.

Znadniemna.pl na podstawie facebook.com

Już od kilku dni zajęcia w Polskiej Szkole Społecznej im. Króla Stefana Batorego przy ZPB w Grodnie („Batorówki”) są przerywane wizytą jednego z najbardziej oczekiwanych przez dzieci gościa – Świętego Mikołaja. [caption id="attachment_43403" align="alignnone" width="480"] Święty Mikołaj wizytuje jedną z klas "Batorówki"[/caption] Biskup Miry, powszechnie znany jako

Fundacja Konkursu Historycznego Patria Nostra zaprasza polskie ośrodki edukacyjne na Białorusi do wzięcia udziału  w jubileuszowej V edycji Konkursu.

Konkurs Historyczny Patria Nostra adresowany jest do młodzieży szkolnej w Polsce oraz poza jej granicami.

Polska Szkoła Społeczna im. Króla Stefana Batorego przy ZPB w Grodnie w roku szkolnym 2017-2018 wzięła udział w III edycji tego konkursu, a autorzy najlepszych prac konkursowych z Grodna stali się jego laureatami i zostali zaproszeni na Galę finałową Konkursu oraz odbyli kilkudniową wycieczkę po Polsce.

W V edycji Konkursu jego organizatorzy wyznaczyli następujące tematy przewodnie:

– 80. rocznica wybuchu II wojny światowej;

– 100. rocznica Bitwy Warszawskiej.

A także nieprzemijające polskie pojęcia i wartości  patriotyczne, takie jak:

Wiara, nadzieja, miłość, polskość.

Konkurs Historyczny Patria Nostra jest objęty patronatem Ministra Spraw Zagranicznych RP Jacka Czaputowicza.

Regulamin Konkursu, a także szczegółowe informacje o jego V edycji, zasadach rejestracji uczestników oraz terminach można znaleźć na oficjalnej stronie Konkursu Historycznego Patria Nostra.

Znadniemna.pl na prośbę Fundacji Konkursu Historycznego Patria Nostra

Fundacja Konkursu Historycznego Patria Nostra zaprasza polskie ośrodki edukacyjne na Białorusi do wzięcia udziału  w jubileuszowej V edycji Konkursu. Konkurs Historyczny Patria Nostra adresowany jest do młodzieży szkolnej w Polsce oraz poza jej granicami. Polska Szkoła Społeczna im. Króla Stefana Batorego przy ZPB w Grodnie w roku

Mamy zaszczyt zaprezentować Państwu kolejnego bohatera naszej akcji – uczestnika wojny obronnej 1939 roku, łagiernika, żołnierza II Korpusu Polskiego, starszego sapera Sergiusza Zawadzkiego.

Sergiusz Zawadzki w mundurze żołnierza Armii Andersa z Krzyżem Walecznych i Krzyżem Monte Cassino na lewej piersi

Sergiusz Zawadzki to ojciec naszej czytelniczki Walentyny Bubnowicz, która pieczołowicie zachowuje masę pamiątek po swoim bohaterskim tacie i w dużej mierze dzieliła z nim jego dramatyczny los, kiedy to Sergiusz Zawadzki, jak wielu innych żołnierzy II Korpusu Polskiego, po powrocie z Anglii na małą ojczyznę, leżącą po wojnie w granicach ZSRR, został  z całą rodziną zesłany na Syberię.

Ale opowiedzmy historię życia naszego bohatera po kolei:

Sergiusz Zawadzki urodził się 20 czerwca 1915 roku we wsi Leśniewicze ( w II RP – gmina Wielka Brzostowica, w powiecie grodzieńskim, województwie białostockim). Rodzice Sergiusza Stefan i Irena (z domu Chiluta) byli Białorusinami wyznania prawosławnego i wychowywali syna w świadomości jego przynależności do narodu białoruskiego i przywiązania do wiary prawosławnej. Dlatego właśnie we wszystkich dokumentach, w których należało wpisywać narodowość i wyznanie, Sergiusz Zawadzki wpisywał  się jako Białorusin wyznania prawosławnego, którego językiem ojczystym jest język białoruski.

Po odrodzeniu się Państwa Polskiego w Wielkiej Brzostowicy otwarta została państwowa szkoła podstawowa, do której poszedł uczyć się nasz bohater. Wedle dokumentów wojskowych Sergiusz w 1929 roku ukończył pięć klas podstawówki i przez pół roku uczył się zawodu ciesielskiego. Dalszej kariery cywilnej i edukacyjnej nie zrobił, pracując na rodzinnym gospodarstwie jako rolnik.

Po osiągnięciu przez Sergiusza Zawadzkiego wieku poborowego, w połowie lat 30. minionego stulecia nasz bohater został zaciągnięty do Wojska Polskiego w celu odbycia zasadniczej służby wojskowej. Trafił do 33. Pułku Piechoty, który stacjonował w Łomży.

Sergiusz Zawadzki jako żołnierz służby zasadniczej 33. Pułku Piechoty

Sergiusz Zawadzki (siedzi drugi od prawej) z towarzyszami z 33. Pułku Piechoty

Po powrocie z wojska, w 1937 roku Sergiusz ożenił się z prawosławną Białorusinką – Heleną Ryszko.  Jak twierdzi nasza czytelniczka Walentyna, jej rodzice wzięli prawosławny ślub w cerkwi, a już dwa lata po ślubie, 20 czerwca 1939 roku, urodziła im się córeczka, której dali imię Luba.

Młody ojciec bardzo krótko spełniał obowiązki rodzicielskie, gdyż kilka tygodni po urodzinach Luby, jako rezerwista został zmobilizowany do wojska.

Przeczucie zbliżającej się wojny z Niemcami było już powszechne i Wojsko Polskie potrzebowało  żołnierzy różnych specjalizacji wojskowych. Dowództwo Sergiusza Zawadzkiego uznało, że rezerwista nadaje się na przeszkolenie, po którym zdobędzie nowe, potrzebne wojsku kwalifikacje. 24 lipca  1939 roku nasz  bohater został skierowany na przeszkolenie do Centralnej Szkoły Podoficerów Korpusu Ochrony Pogranicza w twierdzy Osowiec. W tym ośrodku szkoleniowym Sergiusz Zawadzki wyuczył się na sapera. Zdobyta w Osowcu specjalizacja wojskowa zadecydowała o losie wojennym  naszego bohatera. Tuż przed wybuchem II wojny światowej został skierowany do jednego ze sformowanych batalionów saperów.

Nie wiemy, niestety, do którego konkretnie z baonów saperskich trafił w 1939 roku nasz bohater. Możemy przypuszczać jednak, że w czasie wojny obronnej 1939 roku musiał trafić na tereny, zajęte po 17 września przez ZSRR. Podobnie jak tysiące polskich żołnierzy i oficerów został przez Sowietów wzięty do niewoli i osadzony w obozie jenieckim w Starobielsku.

Jako zwykły żołnierz Sergiusz Zawadzki według władz radzieckich nie podlegał rozstrzelaniu przez oprawców z NKWD.

Po wybuchu wojny między ZSRR i Niemcami oraz podpisaniu 30 lipca 1941 roku układu Sikorski-Majski na terenie Związku Radzieckiego zaczęło się formowanie polskiego wojska, zwanego potocznie Armią Andersa. Do tej formacji zbrojnej masowo zaciągali się osadzeni w łagrach stalinowskich polscy obywatele. Nie był wyjątkiem również nasz bohater. Już 14 sierpnia 1941 roku Sergiusz Zawadzki otrzymał przydział do I Kompanii formującego się 7. Baonu Saperów.

Podpisana w Armii Andersa przez Sergiusza Zawadzkiego deklaracja złożenia przysięgi wojskowej w 1939 roku, podczas przeszkolenia saperskiego – tuż przed wybuchem II wojny światowej

Już dwa miesiące po otrzymaniu przydziału – 21 października 1941 roku, jak wynika z Zeszytu Ewidencyjnego Sergiusza Zawadzkiego, nasz bohater został awansowany do stopnia starszego sapera. W trakcie formowania saperskich jednostek w Armii Andersa musiało jednak dojść do jakiegoś nieporozumienia bądź incydentu, gdyż w maju 1942 roku Sergiusz Zawadzki został zdegradowany do stopnia sapera. Być może incydentem, który spowodował zdegradowanie Sergiusza Zawadzkiego ze stopnia starszego sapera do stopnia sapera było przewinienie, za które nasz bohater był sądzony przez sąd polowy. Jak wynika z zapisu w jego Zeszycie Ewidencyjnym w tym właśnie roku otrzymał on karę aresztu „za samowolne oddalenie się i pijaństwo”. O tym, że Sergiusz Zawadzki nie był abstynentem świadczą także charakterystyki, pisane na niego przez dowódców. W większości z nich stopień inteligencji żołnierza był oceniany, jako „duży”, dyscyplinę i wyszkolenie Sergiusza Zawadzkiego oficerowie oceniali jako „bardzo dobre”. Podobnie sytuacja wyglądała z jego lojalnością służbową. Kontrowersyjnie w charakterystyce Sergiusza Zawadzkiego wygląda tylko jeden z wpisów w rubryczce „Zalety lub wady”. Głosi on, że charakteryzowany żołnierz jest „posłuszny i chętny”, ale „czasami ma napady do picia”.  Mimo tego ogólna ocena Sergiusza Zawadzkiego w oczach jego dowódców była „bardzo dobra”. Oznacza to, że dyscyplina, odwaga, wyszkolenie i inne zalety znacznie przeważały właściwe każdemu człowiekowi ludzkie słabości.

Zeszyt ewidencyjny Sergiusza Zawadzkiego

16 września 1942 roku Sergiusz Zawadzki zachorował i na miesiąc trafił do szpitala. Po powrocie do zdrowia otrzymał przydział do sformowanego właśnie 10. Batalionu Saperów, z którym był związany już do końca wojny.

W trakcie służby w 2. Korpusie Polskim Sergiusz Zawadzki podnosił swoje kwalifikacje i w styczniu 1944 roku otrzymał prawo jazdy na samochód osobowy, ciężarowy i motocykl, a także – licencję, uprawniającą do prowadzenia wojskowych pojazdów mechanicznych.

Rok 1944 stał się dla naszego bohatera niefortunny. Podczas walk, prowadzonych przez żołnierzy generała Andersa na terenie Włoch, w walkach pod Monte Cassino Sergiusz Zawadzki został trafiony nieprzyjacielską kulą w brzuch. Z tą kontuzją 14 maja  1944 roku żołnierz został skierowany do Szpitala Wojennego nr 18.

Zaświadczenie uprawniające sapera Sergiusza Zawadzkiego do noszenia odznaki honorowej za rany i kontuzje

Po leczeniu się w szpitalu nasz bohater odbył rehabilitację pourazową w jednym z uzdrowisk, żeby w sierpniu wrócić do swojej jednostki.

W 10. Baonie Saperów Sergiusz Zawadzki walczył do zakończenia wojny.

Za wzorową służbę, męstwo i ofiarność na polu walki Sergiusz Zawadzki został odznaczony wieloma odznaczeniami wojennymi, zarówno polskimi, jak i brytyjskimi.

Od Polski odważny saper otrzymał:

– Krzyż Walecznych po raz pierwszy. W uzasadnieniu przyznania tego odznaczenia czytamy, że zostało nadane „w uznaniu czynów męstwa i odwagi na polu chwały”;

– Krzyż Pamiątkowy Monte Cassino;

– Gwiazdę za Rany i Kontuzje po raz pierwszy;

– Medal „Polska Swemu Obrońcy”.

Legitymacja Krzyża Walecznych, którym został odznaczony Sergiusz Zawadzki

Krzyż Walecznych Sergiusza Zawadzkiego (awers)

Krzyż Walecznych Sergiusza Zawadzkiego (rewers)

Legitymacja Krzyża Pamiątkowego Monte Cassino, którym został odznaczony Sergiusz Zawadzki

Krzyż Pamiątkowy Monte Cassino

Medal „Polska Swemu Obrońcy”

Przez rząd brytyjski Sergiusz Zawadzki został odznaczony:

Gwiazdą za Wojnę 1939–1945 oraz Gwiazdą Italii.

Zaświadczenie o odznaczeniach brytyjskich Sergiusza Zawadzkiego

Już po wojnie, pozostający w służbie czynnej dzielny polski saper narodowości białoruskiej, został skierowany przez dowództwo na Kurs Kierowców Wyborowych, a wkrótce potem dowództwo 2. Korpusu Polskiego postanowiło wyrównać krzywdę, wyrządzoną żołnierzowi w 1942 roku, uznając, że jest on jednak godzien nosić naramienniki starszego sapera. Plamę na mundurze, związaną z  incydentem alkoholowym, który stał się przyczyną degradacji, Sergiusz Zawadzki zmył własną krwią na polu chwały. Rozkaz o awansowaniu Sergiusza Zawadzkiego do stopnia starszego sapera rzeczywistego z prawem otrzymywania odpowiedniego żołdu został wydany 21 października 1946 roku, a już kilka miesięcy później nasz bohater został zdemobilizowany i zgłosił się do Polskiego Korpusu Przysposobienia i Rozmieszczenia (P.K.P.R.) – instytucji, która pomagała zdemobilizowanym żołnierzom polskim odnaleźć się w powojennej pokojowej rzeczywistości.

Oznaczało to, że mogli:

– w dowolnym terminie wrócić do Polski,

– w dowolnym terminie emigrować do innych krajów,

– zaciągnąć się do armii brytyjskiej (według obowiązujących tu kryteriów),

– podjąć pracę zawodową (według obowiązujących w Wielkiej Brytanii regulacji prawnych).

Przed podjęciem decyzji o swoim dalszym losie nasz bohater zrobił sobie zdjęcie z towarzyszami broni w angielskiej miejscowości Oswestry. Na tylnej stronie zdjęcia zachowały się imiona i nazwiska, pozujących na nim towarzyszy Sergiusza Zawadzkiego.

1947 rok, Anglia, miejscowość Oswestry. Sergiusz Zawadzki już po demobilizacji (siedzi w cywilnym ubraniu) z towarzyszami broni, którzy są podpisani na odwrotnej stronie tego zdjęcia (patrz niżej)

Odwrotna strona zdjęcia z Oswestry z nazwiskami i imionami upamiętnionych na nim żołnierzy

Wypełniając kwestionariusz członka P.K.P.R. Sergiusz Zawadzki nie od razu podjął decyzję o swojej przyszłości. Z udostępnionych przez jego córkę Walentynę dokumentów wynika, że planował zamieszkać w polskiej Gromadzie, zamieszkałej  na terenie jednego z trzech krajów: Holandii, Francji, bądź Kanady.

Legitymacja cudzoziemca wydana Sergiuszowi Zawadzkiemu przez władze brytyjskie

Dowód osobisty obcokrajowca Sergiusza Zawadzkiego,  który uprawniał go do zamieszkania i podjęcia pracy zarobkowej w dowolnym kraju świata

Z czasem jednak zwyciężyły w nim nostalgia za małą ojczyzną i tęsknota za pozostawionymi na okres wojny żoną i córką.

Ostatecznie nasz bohater zdecydował się wracać do rodzinnych Leśniewicz, które leżały już w granicach BSRR. Żonę Helenę i córeczkę Lubę weteran II wojny światowej, żołnierz 2. Korpusu Polskiego, zobaczył po ponad ośmioletniej rozłące w grudniu 1947 roku.

Odznaka Pamiątkowa 2. Korpusu Polskiego przechowywana przez potomków Sergiusza Zawadzkiego, jako jedna z najcenniejszych pamiątek po nim

Żeby utrzymać rodzinę Sergiusz Zawadzki, posiadający kwalifikacje profesjonalnego kierowcy prawie wszystkich istniejących wówczas typów samochodów, zatrudnił się jako zwykły budowniczy na budowie drogi, łączącej Wielką Brzostowicę z Grodnem. Małżeństwo Zawadzkich miało też niewielki  kawałek uprawnej ziemi przy domu i hodowało domowe ptactwo oraz parę sztuk bydła. Skromne gospodarstwo w połączeniu z równie skromną pensją budowniczego pozwalały rodzinie żyć względnie dostatnio. Patrząc w przyszłość z optymizmem rodzina Zawadzkich rok po powrocie Sergiusza z wojny powiększyła się o drugą córeczkę. Była nią nasza czytelniczka Walentyna, która urodziła się w 1948 roku.

Podobnie jak przed wojną spokojne życie rodzinne kochającego się małżeństwa Zawadzkich nie potrwało długo. Pewnej nocy  w 1951 roku pod dom Zawadzkich w Leśniewiczach przyjechała ciężarówka, w której już siedziały z tobołami trzy sąsiedzkie rodziny strzeżone przez wojskowych. Żołnierze NKWD kazali Zawadzkim dołączyć do sąsiadów. Wkrótce wszyscy znaleźli się na peronie stacji kolejowej w Wielkiej Brzostowicy, do którego został podstawiony skład z bydlęcych wagonów, do których ładowali się ludzie z całej okolicy, dowożeni na ciężarówkach przez funkcjonariuszy NKWD.

Kiedy wszystkie wagony zostały wypełnione, pociąg wyruszył w kierunku wschodnim, aby ostatecznie zatrzymać się aż w obwodzie irkuckim. Rodzina Zawadzkich zamieszkała w baraku, stojącym pośrodku tajgi przy porzuconej cegielni. Zesłańcy, w tym Sergiusz Zawadzki,  pracowali na wyrębie tajgi, a żona Sergiusza opiekowała się córkami i często chorowała.  Po śmierci Stalina w 1953 roku, rok później rodzina Zawadzkich nieco polepszyła standard egzystencji, gdyż przeniesiono ją do miejscowości o wymownej nazwie Nowostrojka (w rejonie czeremchowskim, obwodu irkuckiego). Miejscowość ta miała prymitywną, ale jednak, infrastrukturę komunalną. Funkcjonowała w niej szkoła, do której mogła pójść  nasza czytelniczka Walentyna. Jej starsza siostra mieszkając w zsyłce ukończyła nie tylko szkołę, ale też technikum, a nawet wyszła za mąż.

Według Walentyny, mieszkańcy Nowostrojki i okolicznych miejscowości byli w większości takimi samymi zesłańcami, jak rodzina Zawadzkich, więc stosunki między ludźmi były ciepłe i życzliwe.

Tragiczny dla rodziny Zawadzkich stal się rok 1958.

Pracującemu w tajdze Sergiuszowi Zawadzkiemu zdarzył się wypadek przy pracy. Na głowę weterana II wojny światowej, którego po powrocie do domu nigdy nie spotkały honory, oddawane przez sowieckie państwo weteranom Armii Czerwonej, na głowę spadła duża gałąź…

Próby ratunku okazały się bezskuteczne i starszy saper 2. Korpusu Polskiego zginął na miejscu tragicznego wypadku 21 listopada 1958 roku.

Cześć Jego Pamięci!

Znadniemna.pl na podstawie wspomnień i dokumentów udostępnionych przez córkę bohatera Walentynę Bubnowicz

Mamy zaszczyt zaprezentować Państwu kolejnego bohatera naszej akcji – uczestnika wojny obronnej 1939 roku, łagiernika, żołnierza II Korpusu Polskiego, starszego sapera Sergiusza Zawadzkiego. [caption id="attachment_43372" align="alignnone" width="480"] Sergiusz Zawadzki w mundurze żołnierza Armii Andersa z Krzyżem Walecznych i Krzyżem Monte Cassino na lewej piersi[/caption] Sergiusz Zawadzki to

Czy można nauczyć literatury polskiej kogoś, kto dopiero zaczyna się uczyć języka polskiego? Jak zrobić tak, żeby uczeń przy tym się nie nudził? Czy można uczyć tak, żeby każdy uczeń brał udział w lekcji? Jak aktywizować i motywować młodzież? Czy da się przeczytać nowelę Bolesława Prusa i zrozumieć jego specyficzny język literacki, a nowelę zapamiętać na całe życie?

Odpowiedzi na te i inne pytania można było otrzymać 1 grudnia w siedzibie ZPB w Mińsku podczas spotkania nauczycieli języka polskiego.

Spotkanie pedagogów, na które przybyło ponad 30 nauczycieli z Mińska, Borysowa, Mołodeczna, Wołożyna, Rakowa, Mozyrza, Dzierżyńska i Stołpców stało się podsumowaniem II edycji projektu pt. „Urodziny Biało-Czerwonej”, który na Białorusi był realizowany przez Związek Polaków na Białorusi przy wsparciu Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”.

W ramach II edycji projektu, realizowanej w latach 2018-2019 na całym świecie, odbywały się koncerty patriotyczne, gry miejskie, konkursy plastyczne, wystawy, festiwale dla dzieci i ich rodziców, uroczystości dla lokalnych społeczności, spektakle teatralne, a także „Dyktando Niepodległościowe”. Ogółem w projekcie wzięły udział 23 szkoły polonijne i sześć organizacji parasolowych, pod których auspicjami działa 57 szkół, uczących języka polskiego. Razem projektem zostały objęte 80 placówek oświatowych i około 7 tysięcy uczniów z 13 krajów: USA, Kanady, Australii, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Włoch, Irlandii, Holandii, Norwegii, Białorusi, Francji, Litwy, Czech i Węgier.

W Mińsku projekt „Urodziny Biało-Czerwonej” startował rok temu, w październiku, a w pierwszym dniu grudnia 2019 roku w mińskiej siedzibie ZPB odbyła się lekcja pokazowa dla młodzieży z Polskiej Szkoły Społecznej przy ZPB w Mińsku i z ośrodków nauczania języka polskiego w Stołpcach i Mozyrzu. Oprócz lekcji, odbyły się także warsztaty metodyczne dla nauczycieli z mińskiego okręgu konsularnego, które poprowadziły prezes Oddziału ZPB w Stołpcach Jana Kłakiewicz, Julia Połujan z Mozyrza oraz doradca metodyczny działających przy ZPB polskich szkół społecznych Julia Szmigiro-Hancewicz ze Słonimia.

Podobne do mińskiej lekcje dla młodzieży szkolnej odbyły się wcześniej w Stołpcach, Mozyrzu i Baranowiczach. W ramach lekcji stołecznej podzielona na grupy młodzież interpretowała nowele Bolesława Prusa: „Kamizelka”, „Sukienka balowa” i „Katarynka”. Ta ostatnia była niedawno czytana w Mińsku w ramach „Narodowego Czytania 2019”.

W ramach warsztatów dla nauczycieli pedagodzy mieli okazję do zdobycia praktycznego doświadczenia w zakresie wykorzystywania nowoczesnych metod nauczania literatury polskiej.

Podsumowała spotkanie obecna na nim prezes ZPB Andżelika Borys. W swoim wystąpieniu polska działaczka podkreśliła, że nauki nigdy nie jest za dużo, a organizowanie przez Związek Polaków lekcji pokazowych i warsztatów siłami własnych doradców metodycznych jest niezwykle ważne. Mówiąc to Andżelika Borys podziękowała prowadzącym warsztaty koleżankom za pracę, entuzjazm i wysiłek, włożony w sprawę doskonalenia metod nauczania polskiego języka i literatury. Przedstawiciel każdego z reprezentowanych na warsztatach ośrodków nauczania otrzymał od prezes ZPB gry edukacyjne dla uczniów oraz zaproszenie na warsztaty metodyczne i spotkanie opłatkowe dla nauczycieli, które odbędą się w dniach 21-22 grudnia w Grodnie.

Jana Kłakiewicz, prezes Oddziału ZPB w Stołpcach

Julia Szmigiro-Hancewicz ze Słonimia, doradca metodyczny działających przy ZPB polskich szkół społecznych

 

Julia Połujan z Mozyrza

Każda grupa uczniów powinna była wymyślić i przedstawić okładkę dla jednej z nowel Bolesława Prusa. Tu jest „Sukienka balowa”

Julia Szmigiro-Hancewicz, doradca metodyczny Polskich Szkół Społecznych przy ZPB podczas prowadzenia warsztatów

Plakat swojej grupy nauczycieli podczas warsztatów przedstawia nauczycielka PSS przy ZPB w Mińsku Aleksandra Prokopczyk

Podczas warsztatów nauczyciele zostali aktorami teatru lalek

Praca w grupach

Przemawia prezes Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys

Kierownik Wydziału Konsularnego Ambasady RP w Mińsku Piotr Apostolidis

Jakie urodziny bez tortu!

Sto lat dla Niepodległej

Paulina Juckiewicz z Mińska

Czy można nauczyć literatury polskiej kogoś, kto dopiero zaczyna się uczyć języka polskiego? Jak zrobić tak, żeby uczeń przy tym się nie nudził? Czy można uczyć tak, żeby każdy uczeń brał udział w lekcji? Jak aktywizować i motywować młodzież? Czy da się przeczytać nowelę Bolesława

Przez dwa dni 30 listopada i 1 grudnia uczniowie starszych klas z polskich szkół społecznych, działających przy Związku Polaków na Białorusi z Grodna, Lidy, Brześcia, Baranowicz i innych miejscowości, szkolili się z języka polskiego i polskiej literatury, przed kolejną 50. edycją Olimpiady Literatury i Języka Polskiego.

Na szkolenia przedolimpijskie przybyło do Grodna blisko 70-ciu najlepszych uczniów z różnych ośrodków edukacyjnych na Białorusi. Odbyli oni zajęcia, poprowadzone przez doświadczone polonistki: Annę Kietlińską, prezes Podlaskiego Oddziału Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”, prof. Annę Kieżuń, literaturoznawcę z Uniwersytetu w Białymstoku oraz przez Marię Wolańską, polonistkę z Liceum nr 6 w Białymstoku.

Olimpiada Literatury i Języka Polskiego jest olimpiadą szkolną, sprawdzającą wiedzę uczniów z zakresu literatury i języka polskiego i składa się z trzech etapów:

I – etap szkolny;

II – etap rejonowy;

III – finał.

W Grodnie odbyły się szkolenia, uświadamiające uczniom ich poziom wiedzy polonistycznej i szanse na zdobycie premiowanych miejsc na każdym z etapów Olimpiady.

Trzystopniowa Olimpiada Literatury i Języka Polskiego przeznaczona jest dla uczniów szkół średnich. W Polsce prowadzona jest bez przerwy od 1970 roku. Została utworzona przy Instytucie Badań Literackich PAN z inicjatywy ówczesnych władz oświatowych oraz przedstawicieli Instytutu.

Znadniemna.pl

Przez dwa dni 30 listopada i 1 grudnia uczniowie starszych klas z polskich szkół społecznych, działających przy Związku Polaków na Białorusi z Grodna, Lidy, Brześcia, Baranowicz i innych miejscowości, szkolili się z języka polskiego i polskiej literatury, przed kolejną 50. edycją Olimpiady Literatury i Języka

Zabawy „andrzejkowe” połączone z wróżbami, konkursami i degustacją cukierniczych pyszności, a także lekcje z tradycji „andrzejkowych” – na różne sposoby obchodzono imieniny Andrzeja, będące ostatnią okazją, żeby wesoło się pobawić przed adwentem.

Członkowie Oddziału Związku Polaków na Białorusi w Grodnie w tym roku przyjęli zaproszenie na imprezę andrzejkową od rodaków z Lidy. Podczas zabawy nie zabrakło wróżb, konkursów, tańców i częstowania się smakołykami, bo w Lidzie ogłoszono konkurs na najlepszy tort andrzejkowy, co jest, chyba, nową tradycją w obchodach imienin Andrzeja!

Huczną imprezą obchodzili imieniny św. Andrzeja, którego imię jest jednym z najpopularniejszych imion w świecie, w Domu Polskim w Baranowiczach. Tutaj także nie zabrakło tańców konkursów i śpiewu.

Wracając do Grodna, należy przypomnieć, że zabawy andrzejkowe, związane z wróżbami, wyznaczającymi przyszłego wybrańca, nie są obce uczniom starszych klas Polskiej Szkoły Społecznej im. Króla Stefana Batorego przy ZPB w Grodnie. Seniorzy z działającego przy ZPB Uniwersytetu Trzeciego Wieku także wróżyli, oczekując znaków, wskazujących na ich wybrańców losu.

Zawsze aktywny Oddział ZPB w Mińsku nie mógł przepuścić takiej okazji, jak „andrzejki”, aby nie zorganizować własne obchody. Tutaj znaną od wieków tradycję potraktowano także edukacyjnie. O tradycji „andrzejkowej” z wykorzystaniem czarodziejskiego kapelusza, opowiedzieli swoim uczniom nauczyciele Polskiej Szkoły Społecznej przy ZPB w Mińsku.

Tradycję wróżb andrzejkowych poznawali na lekcjach i uczniowie Polskiej Szkoły Społecznej przy ZPB w Wołkowysku.

Znadniemna.pl

 

 

Zabawy „andrzejkowe” połączone z wróżbami, konkursami i degustacją cukierniczych pyszności, a także lekcje z tradycji „andrzejkowych” – na różne sposoby obchodzono imieniny Andrzeja, będące ostatnią okazją, żeby wesoło się pobawić przed adwentem. Członkowie Oddziału Związku Polaków na Białorusi w Grodnie w tym roku przyjęli zaproszenie na

Prawie dwanaście tysięcy złotych – o pięć tysięcy więcej, niż rok temu – udało się uzbierać w tegorocznej edycji akcji „Podaruj gwiazdkę polskim dzieciom na Białorusi”!

Prezes ZPB Andżelika Borys i dziennikarz Radia Białystok Grzegorz Pilat w pierwszym dniu aukcji obrazów grodzieńskich malarzy, fot.: Monika Kalicka

Inicjatywa, polegająca na licytacji obrazów malarzy, zrzeszonych w działającym przy Związku Polaków na Białorusi Towarzystwie Plastyków Polskich, jest wspierana przez Podlaski Oddział Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” i Radio Białystok, na którego antenie w ciągu tego tygodnia były licytowane obrazy polskich malarzy z Grodna.

„Dzięki hojności naszych Słuchaczy zebraliśmy blisko 12 tysięcy złotych na prezenty dla dzieci, które uczą się języka polskiego za naszą wschodnią granicą” – czytamy na witrynie Radia Białystok. Rozgłośnia podaje, że wspólna inicjatywa Związku Polaków na Białorusi, Podlaskiego Oddziału Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” i Radia Białystok sprawiła, iż podczas aukcji obrazów malarzy grodzieńskich udało się zgromadzić w sumie 11 950 złotych, które zostaną wydane na zakup gwiazdkowych prezentów dla polskich dzieci na Białorusi.

– Satysfakcja jest ogromna – podkreśliła na antenie Radia Białystok prezes Podlaskiego Oddziału Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” Anna Kietlińska, dodając, że w ubiegłym roku za uzyskane w ramach podobnej akcji blisko 7 tysięcy złotych „Wspólnota Polska” zrobiła tysiąc paczek. – Teraz udało nam się zebrać kilka tysięcy więcej – dodała.

– Słuchacze nie zawiedli, bo ujęła ich idea akcji – przekonywał dyrektor programowy Radia Białystok Mirosław Bielawski, nie kryjący zadowolenia z powodu udanej inicjatywy, która staje się przedgwiazdkową tradycją, inicjowaną na antenie białostockiej rozgłośni.

Podczas tegorocznych aukcji najdrożej – za 3 tysiące złotych – dziennikarze Radia Białystok, wspierani przez prezes ZPB Andżelikę Borys oraz prezes Podlaskiego Oddziału Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” Annę Kietlińską, sprzedali pracę Walerego Stratowicza „Michał Anioł”. Kupił ją proboszcz parafii w Osowcu ks. Krzysztof Szakiel.

Ks. Krzysztof Szakiel z wylicytowanym przez niego za 3 tysiące złotych obrazem Walerego Stratowicza „Michał Anioł”, fot.: Monika Kalicka

Od poniedziałku do piątku codziennie na antenie Radia Białystok licytowano dwa obrazy malarzy grodzieńskich. W piątek (29.11) – czyli w ostatnim dniu akcji – sprzedano obraz „Martwa natura z lustrem” Żanny Stebnowskiej i „Pejzaż z kościołem” Walentyny Brysacz.

Prezes Podlaskiego Oddziału Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” Anna Kietlińska i dziennikarz Radia Białystok Wojciech Kujałowicz w ostatnim dniu aukcji obrazów grodzieńskich malarzy, fot.: Monika Kalicka

Obraz „Martwa natura z lustrem” Żanny Stebnowskiej za 1100 zł kupił słuchacz Radia Białystok pan Krzysztof.

„Pejzaż z kościołem” Walentyny Brysacz za 800 zł wylicytował z kolei pan Andrzej.

 Znadniemna.pl na podstawie Radio.bialystok.pl

Prawie dwanaście tysięcy złotych – o pięć tysięcy więcej, niż rok temu – udało się uzbierać w tegorocznej edycji akcji „Podaruj gwiazdkę polskim dzieciom na Białorusi”! [caption id="attachment_43271" align="alignnone" width="480"] Prezes ZPB Andżelika Borys i dziennikarz Radia Białystok Grzegorz Pilat w pierwszym dniu aukcji obrazów grodzieńskich

29 listopada mieszkańcy Grodna znów wspominają smutne wydarzenie z historii. Najstarsi – byli jego świadkami. 58 lat temu wysadzono w powietrze najstarszy kościół w mieście i jeden z najstarszych na terenie b. Wielkiego Księstwa Litewskiego.

Rok 1960-1961. Fara Witoldowa jeszcze góruje nad Grodnem

Usytuowany w sercu miasta kościół pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny służył wiernym ponad 500 lat. Na stopniach przed jego zamkniętymi drzwiami modlił się niegdyś św. Kazimierz. Potem, już za rosyjskich rządów, farę postanowiono przerobić na sobór prawosławny. W latach 20. wrócił do katolików. Wtedy gotycki kościół stał się nieodłącznym symbolem Grodna – europejskiego miasta o zachodniej architekturze. Do 1961 roku.

Do tego kościoła chodziliśmy jeszcze przed wojną, ojciec nawet tam śpiewał – opowiada Zofia Zakrzewska (rocznik 1936). – Podczas wojny Niemcy mieli tam magazyny, kościół był zamknięty. Po wojnie już Sowieci mieli tam magazyny. Nie chodziliśmy tam już. Pamiętam, jak przed wybuchem cały dzień wokół kościoła kręciła się milicja, żołnierze – wszyscy. Blisko nikogo nie puszczali. W fundamencie zrobili dziury i coś wsadzili… Pewnie dynamit!

Zdjęcie na tle Fary z rodzinnego albumu Zofii Zakrzewskiej. Zdj. Wasil Małczanau/belsat.eu

Jak wspomina pani Zofia, przygotowania trwały kilka dni, a kierowała nimi kobieta-inżynier z Leningradu. Budynki znajdujące się obok, na rogu ul. Sowieckiej, wzmocniono drewnianymi konstrukcjami. Na wypadek, gdyby wskutek eksplozji fara przewróciła się na bok. Nasza rozmówczyni przypomina sobie też, że wybuch nastąpił wieczorem, a nie w nocy – jak przyjęto pisać.

– Jak wybuch był, to tylko kurz poszedł! A kościół osiadł do dołu. Nie przewrócił się w żadną stronę, ale tylko trochę się podniósł i osiadł. Ile tam pyłu było… I unosił się ten pył przez długi czas. Oczywiście, że ludzie byli przeciwko, ale przecież nikt niczego nie tłumaczył. Każdy bał się nawet kilku słów powiedzieć, nawet parę z ust puścić. Bo byli Sowieci: oni nas gnębili i wywozili na Sybir. Robili, co chcieli. Naprawdę tak było…

Zofia Zakrzewska. Zdj. Wasil Małczanau/belsat.eu

Dzisiejszy kościół farny pw. św. Franciszka Ksawerego, który stoi teraz na placu Sowieckim, znajdował się dokładnie naprzeciwko wysadzonej Fary Witoldowej. Wówczas też był zamknięty i też groziło mu wyburzenie. Wierni bardzo się tego bali – zwłaszcza po wysadzeniu fary.

– Nocami chodziliśmy pilnować, nocowaliśmy tam. Kładliśmy się krzyżem, żeby nie zabrano i tego kościoła. Było wiele strachu… Kościół był nieczynny, ludzie sami odprawiali tam nabożeństwa i czytali psalmy. Sami zbierali pieniądze, żeby zapłacić podatek państwu. Ksiądz przychodził tam tylko na Wielkanoc i Boże Narodzenie. Ciężko było, ale przeżyliśmy to wszystko.

Dziś na miejscu fary stoi obelisk upamiętniający zniszczenie świątyni. Zdj. Wasil Małczanau/belsat.eu

Na szczęście, nie całe wyposażenie fary uległo zniszczeniu. Jeszcze w 1942 roku, podczas okupacji niemieckiej, wiernym udało się przenieść organy z fary do kościoła naprzeciwko. Brzmi on tam do dziś. Udało się też ocalić część figur, kielichów i obrazów. A krzyż z fary jest przechowywany w kościele w Szczuczynie.

Ruiny fary wkrótce po wysadzeniu jej w powietrze

Ale gdzie podziały się tony czerwonej, gotyckiej cegły ze zrujnowanej świątyni? Po odpowiedź pojechaliśmy do byłej wsi Kulbaki, która dziś leży w granicach miasta. Radzieccy budowniczowie zwozili gruz właśnie tutaj.

– Wysadzili, a potem zaczęli wywozić – opowiada mieszkanka byłej wsi Elwira Tituk. – Wywozili wielkimi samochodami, przeważnie nocą. Czasem duże fragmenty murów, nawet nie rozbite na poszczególne cegły. A tu zbudowali drogę pośrodku pola. Kruszyli, rozsypali, a z góry posypali piaskiem.

„Czerwona droga” w Kulbakach zbudowana z cegieł z Fary Witoldowej. Zdj. Wasil Małczanau/belsat.eu

Gruntowa droga pośród pola, którą pokazała nam pani Elwira, rzeczywiście ma jaskrawy, czerwony kolor. Piasek w ciągu wielu lat został rozjeżdżony i dlatego pojawiła się ta barwa – od cegieł z Fary Witoldowej. A na poboczach każdy może wciąż znaleźć autentyczne fragmenty najstarszego kościoła w Grodnie i jednej z najstarszych świątyń katolickich w byłym Wielkim Księstwie Litewskim.

Znadniemna.pl za Aleś Kirkiewicz, zdj. Wasil Małczanau/belsat.eu

29 listopada mieszkańcy Grodna znów wspominają smutne wydarzenie z historii. Najstarsi – byli jego świadkami. 58 lat temu wysadzono w powietrze najstarszy kościół w mieście i jeden z najstarszych na terenie b. Wielkiego Księstwa Litewskiego. [caption id="attachment_43262" align="alignnone" width="480"] Rok 1960-1961. Fara Witoldowa jeszcze góruje nad

Umiłowanie ojczyzny, poświęcenie, patriotyzm i służba, to drogowskazy wyznaczone przez żołnierzy z 20-lecia międzywojennego, które wciąż w Wojsku Polskim obowiązują – mówił szef Ministerstwa Obrony Narodowej RP Mariusz Błaszczak na uroczystości przekazania do Muzeum Wojska Polskiego sztandaru 4. Pułku Ułanów Zaniemeńskich.

Dzisiaj w Pałacu Prezydenckim odbyła się uroczystość przekazania do muzeum Wojska Polskiego odnalezionego po 80 latach sztandaru wojskowego 4. Pułku Ułanów Zaniemeńskich.

Szef MON Mariusz Błaszczak wyraził satysfakcję, że prezydent RP Andrzej Duda osobiście patronuje przekazaniu sztandaru, jak również, że w uroczystości biorą udział żołnierze 9. Warmińskiego Pułku Rozpoznawczego im. płk Zygmunta Szendzielarza ps. Łupaszka, a więc – jak zaznaczył szef MON – ci żołnierze, którzy dziś kontynuują tradycję żołnierzy 4. Pułku Ułanów Zaniemeńskich.

„Żołnierze 4. Pułku wyróżnili się męstwem zarówno w wojnie z bolszewikami, w wojnie o ukształtowanie granic II Rzeczpospolitej, jak i później w wojnie obronnej 1939 roku. To nie przypadek, że wśród żołnierzy 4. Pułku znalazł się dzisiejszy patron 9. Pułku, a więc jest ta łączność związana z wykonywaniem służby wojskowej przez żołnierzy II RP i żołnierzy dzisiejszego Wojska Polskiego” – powiedział Błaszczak.

Jak mówił, „umiłowanie ojczyzny, poświęcenie, patriotyzm i służba, to są te drogowskazy, które zostały wyznaczone przez żołnierzy z dwudziestolecia międzywojennego i które wciąż w Wojsku Polskim obowiązują” – powiedział szef resortu obrony narodowej.

Wcześniej Lilia Luboniewicz z Fundacji Wolność i Demokracja i p.o. dyrektora Muzeum Wojska Polskiego Paweł Żurkowski podpisali dokumenty dotyczące przekazania sztandaru do muzeum.

Znadniemna.pl za PAP

Umiłowanie ojczyzny, poświęcenie, patriotyzm i służba, to drogowskazy wyznaczone przez żołnierzy z 20-lecia międzywojennego, które wciąż w Wojsku Polskim obowiązują - mówił szef Ministerstwa Obrony Narodowej RP Mariusz Błaszczak na uroczystości przekazania do Muzeum Wojska Polskiego sztandaru 4. Pułku Ułanów Zaniemeńskich. Dzisiaj w Pałacu Prezydenckim odbyła

Skip to content