HomeStandard Blog Whole Post (Page 17)

„Wino spływało na trupy poległych, których na miejscu obozu było wiele i widziano, jak zmieszane z krwią zabitych ludzi i koni płynęło czerwonym strumieniem aż na łąki wsi Stębarka” – pisał o zwycięstwie Jan Długosz.

Do bitwy doszło 15 lipca 1410 roku. Krzyżacy zgromadzili około 15-20 tysięcy wojska, Jagiełło i Witold dysponowali około 30 tysiącami rycerzy i wojowników. Przewaga była po stronie polsko-litewskiej. Armia zakonna stała w upale na otwartym polu, co wykorzystał Jagiełło opóźniając starcie. Jego siły odpoczywały w lesie.

Dwa nagie miecze

Wielki Mistrz, a dokładnie heroldowie księcia szczecińskiego Kazimierza oraz króla węgierskiego Zygmunta Luksemburczyka, który dwa dni wcześniej wypowiedział oficjalnie wojnę Polsce, podarowali Jagielle i Witoldowi dwa nagie miecze. Gest ten Polacy odebrali jako arogancki, nie znali bowiem tego rycerskiego zwyczaju, który był od dawna praktykowany na Zachodzie.

Jagiełło nie wziął udziału w walce, kierował bitwą z niewielkiego wzgórza. W południe ruszyły z prawego skrzydła chorągwie litewskie, wkrótce za nimi podążyło z centrum i lewego skrzydła rycerstwo polskie. „Na prawym skrzydle wystąpił do boju książe Witold ze swym ludem, z chorągwią świętego Jerzego i z chorągwią przedniej straży. Na krótką zasię chwilę przed samym rozpoczęciem bitwy spadł lekki i ciepły deszcz, [który] zmył kurz z końskich kopyt. A na samym początku tego deszczu, działa wrogów, bo wróg miał liczne działa, dwukrotnie dały salwę kamiennymi pociskami, ale nie mogły naszym sprawić tym ostrzałem żadnej szkody” – zanotował autor „Kroniki Konfliktu Władysława Króla Polskiego z Krzyżakami w Roku Pańskim 1410”.

Walka

Po godzinie walki skrzydło litewskie rzuciło się do ucieczki i mimo potężnego krzyku Witolda nie udało się go zatrzymać. Część wojsk krzyżackich rzuciła się w pogoń, ale pozostali zagrozili walczącym oddziałom polskim. Sytuację uratowały trzy pułki smoleńskie, które pozostały na placu boju i za cenę ogromnych strat dały czas polskim chorągwiom na przegrupowanie. Wraz z Litwinami do ucieczki rzuciły się zaciężne wojska z Czech i Moraw, ale pod polskim obozem udało się opanować panikę i powróciły do walki.

Wielki Mistrz trzykrotnie ponawiał szarże swoich oddziałów. Podczas jednej z nich Krzyżacy powalili Marcina z Wrocimowic, który dzierżył sztandar chorągwi krakowskiej, uznawany za chorągiew wojska polskiego. Mimo tego, Polacy nie rzucili się do ucieczki, a najsławniejsi rycerze zmobilizowali się i gonfanon odbili. Śpiewane po zdobyciu sztandaru przez Krzyżaków „Chrystus zmartwychwstał” okazało się przedwczesne.

Król w niebezpieczeństwie

Po trzech godzinach walki, siły Zakonu uległy wyczerpaniu. Ulrich von Jungingen przegrupował swoje siły i stanął na czele 16 chorągwi, które przeprowadzić miały decydujące natarcie. Poprowadził je szerokim łukiem i zamierzał uderzyć na polskie prawe skrzydło. Natarcie przechodziło obok miejsca, w którym z niewielką ochroną stał Władysław Jagiełło, jednak Wielki Mistrz nie pozwolił na zmianę kierunku natarcia (być może nie wiedział, kogo pilnuje oddział) licząc na zaskoczenie. Z nacierającego hufca wyskoczył tylko jeden rycerz Dypold von Kockeritz i natarł na monarchę. Jagiełło zręcznie się obronił i ranił napastnika, na którego rzucił się i pokonał w walce Zbigniew Oleśnicki.

Manewr oskrzydlający nie zaskoczył Polaków, którzy zdołali się przegrupować i zmienili front. Na powstrzymane wojska zakonne uderzyły odwodowe chorągwie polskie. Krzyżacy znaleźli się w okrążeniu. Ich położenie stało sie krytyczne, kiedy na pole bitwy powróciły wojska litewskie. Polacy i Litwini bezlitosnie atakowali wyróżniających się rycerzy zakonnych. Zginął Wielki Mistrz, a z nim ponad dwustu zakonników. Po śmierci elity, reszta rzuciła się do ucieczki. Polacy zdobyli nieprzyjacielski obóz.

Zwycięstwo!

„Znaleziono zaś w wojsku krzyżackim kilka wozów wyładowanych pętami i kajdanami, które Krzyżacy… przywieźli do wiązania jeńców polskich. Znaleziono też inne wozy pełne żagwi nasączonych łojem i smołą, a także strzały wysmarowane tłuszczem i smołą, którymi zamierzali razić pokonanych i uciekających… Za słusznym jednak zrządzeniem Bożym, który starł ich pychę, Polacy zakuwali ich [Krzyżaków] w te pęta i kajdany… Kilka tysięcy wozów wrogów w ciągu kwadransa złupiły wojska królewskie tak, iż nie pozostało po nich najmniejszego śladu. Były nadto w obozie i na wozach pruskich liczne beczki wina, do których po pokonaniu wrogów zbiegło sie znużone trudami walki i letnim skwarem wojsko królewskie, aby ugasić pragnienie. Jedni rycerze gasili je czerpiąc wino hełmami, inni rękawicami, jeszcze inni – butami. Ale król polski Władysław w obawie, by jego wojsko upojone winem nie stało się niesprawne i łatwe do pokonania… kazał zniszczyć i porozbijać beczki z winem. Gdy je na rozkaz królewski bardzo szybko rozbito, wino spływało na trupy poległych, których na miejscu obozu było wiele i widziano, jak zmieszane z krwią zabitych ludzi i koni płynęło czerwonym strumieniem aż na łąki wsi Stębarka” – napisał Jan Długosz.

Straty

Król i dostojnicy państwowi nie od razu zdali sobie sprawę z ogromu zwycięstwa. A było ono spektakularne. Zdobyto wszystkie nieprzyjacielskie chorągwie, zginęła niemal cała elita Zakonu i około 8 tysięcy rycerzy i innych walczących po stronie przeciwnika.

Straty polskie były nieznaczne, jedynie oddziały litewskie ucierpiały relatywnie dużo. Przez cały następny dzień zbierano rannych i grzebano poległych. Ciało Wielkiego Mistrza odesłano do Malborka. W państwie krzyżackim zapanowała panika, poszczególne miasta podnosiły bunt. Sytuację opanował komtur Henryk von Plauen, który nie brał udziału w bitwie. Ze swoim oddziałem pilnował Kujaw. Ruszył co prawda w celu połączenia się z głównymi siłami, ale na wieść o klęsce pomaszerował w kierunku Malborka.

Na Malbork

Kiedy 22 lipca pierwsze oddziały polsko-litewskie dotarły pod stolicę państwa krzyżackiego, była ona już gotowa do obrony. Rycerstwu trudno było zdobyć potężną twierdzę, brakowało pomysłu jak dalej prowadzić kampanię. We wrześniu popsuła się pogoda, zaczęła się epidemia dyzenterii, a polskie rycerstwo chciało wracać do domu. 19 września Jagiełło zakończył oblężenie, a nowy mistrz Henryk von Plauen rozpoczął kontrofensywę i przywracanie władzy Zakonu nad państwem. W październiku, król węgierski dokonał najazdu na Ziemię Sądecką, co groziło wojną na dwa fronty. Po zwycięstwie Polaków pod Koronowem, obie strony, wyczerpane walką, przystąpiły do rozmów pokojowych.

Pokój

1 lutego 1411 roku podpisano I Pokój Toruński. Litwa odzyskała Żmudź i choć oddać ją miała po śmierci Witolda, nigdy tego nie zrobiła. Polska odzyskała Ziemię Dobrzyńską. Zakon musiał zapłacić 100 tysięcy kop groszy okupu za wziętych do niewoli rycerzy zachodnich. Warunki pokoju wydawały się jednak niekorzystne zważywszy na ogrom zwycięstwa.

Bilans

Najważniejszym skutkiem wojny było to, że Zakon stopniowo tracił swoje znaczenie na arenie międzynarodowej. Olbrzymi okup, który przekraczał dwuletni dochód króla polskiego, złamał finanse i gospodarkę państwa Krzyżaków. Zakon do końca swojego istnienia tonął w długach.

Bitwa ujawniła wewnętrzny konflikt tlący się w państwie. Bunt mieszczan i rycerstwa pruskiego pokazał, że Krzyżacy nie mają dostatecznej legitymizacji władzy wśród poddanych. Odtąd te dwa stany będą zarzewiem ciągłych problemów i ostatecznie doprowadzą do zwycięstwa Polski w wojnie trzynastoletniej oraz odzyskania Pomorza przez Polskę. Bitwa potwierdziła też sens unii. Polityczny związek Polski i Litwy wyrósł na regionalne mocarstwo, które brane było pod uwagę we wszystkich poważniejszych planach i grach politycznych w Europie.

Znadniemna.pl za Polskieradio.pl, ilustracja: „Bitwa pod Grunwaldem”, obraz Jana Matejki z 1878, źródło: Wikipedia

„Wino spływało na trupy poległych, których na miejscu obozu było wiele i widziano, jak zmieszane z krwią zabitych ludzi i koni płynęło czerwonym strumieniem aż na łąki wsi Stębarka” – pisał o zwycięstwie Jan Długosz. Do bitwy doszło 15 lipca 1410 roku. Krzyżacy zgromadzili około 15-20

Minister Spraw Zagranicznych RP Radosław Sikorski podarował instrument z salonu swojego domu biskupowi pomocniczemu Diecezji Pińskiej Kazimierzowi Wielkosielcowi – poinformował portal białoruskich katolików Katolik.life. Dar polskiego ministra trafił do sanktuarium Matki Bożej Łohiszyńskiej, Królowej Polesia.

Nowe organy, które ubogaciły wnętrze świątyni katolickiej Łohiszyna zostały zbudowane w 2005 roku przez polskiego mistrza Bohumiła Pacholskiego.

Fot.: facebook.com/aleksandr.burdelev

Jak poinformował na swojej stronie internetowej znawca organów Aleksander Burdzialeu -autor i dyrektor artystyczny odbywającego się obecnie na Białorusi festiwalu Ars Magna Organi – instrument został podarowany przez Ministra Spraw Zagranicznych RP Radosława Sikorskiego biskupowi Kazimierzowi Wielkosielcowi jeszcze w 2018 roku.

 „Trudne okoliczności przez 7 lat nie pozwalały majstrom z Polski na instalację tego instrumentu, który przez cały ten czas leżał w Łohiszynie i dopiero w tym roku został zainstalowany przez miejscowych wiernych ” – zauważył Burdzialeu, który był konsultantem w trakcie instalacji organów.

Instrument przed trafieniem do sanktuarium maryjnego w Łohiszynie stał w salonie domu Radosława Sikorskiego, który siedem lat temu postanowił przekazać go do Diecezji Pińskiej Kościoła Katolickiego na Białorusi.

Uroczysta konsekracja organów, podarowanych Białorusi przez polskiego ministra odbędzie się 26 lipca. Od razu po uroczystości na instrumencie zostanie zagrany pierwszy koncert w ramach festiwalu organowego Ars Magna Organi.

Fot.: facebook.com/aleksandr.burdelev

W opinii Aleksandra Burdzialewa przekazany przez ministra Sikorskiego instrument jest ważnym nabytkiem kulturowym w skali kraju.

Jak dotąd liczba organów na Białorusi była szacowana na 123 sztuki.

Znadniemna.pl za Katolik.life, fot.: Facebook.com/aleksandr.burdelev

Minister Spraw Zagranicznych RP Radosław Sikorski podarował instrument z salonu swojego domu biskupowi pomocniczemu Diecezji Pińskiej Kazimierzowi Wielkosielcowi – poinformował portal białoruskich katolików Katolik.life. Dar polskiego ministra trafił do sanktuarium Matki Bożej Łohiszyńskiej, Królowej Polesia. Nowe organy, które ubogaciły wnętrze świątyni katolickiej Łohiszyna zostały zbudowane w

12 lipca 1945 r. oddziały NKWD i Smiersz rozpoczęły operację, która do historii przeszła jako obława augustowska. W jej wyniku ok. 600 mieszkańców okolic Augustowa i Suwałk zostało porwanych i prawdopodobnie zamordowanych. To największa, niewyjaśniona dotąd zbrodnia z tamtego okresu.

Zajęte na przełomie 1944 i 1945 roku przez Armię Czerwoną okolice Augustowa i Suwałk po przetoczeniu się frontu w znacznej części były kontrolowane przez polskie podziemie niepodległościowe. Do maja 1945 r. udało mu się rozbić prawie wszystkie posterunki milicji w powiecie suwalskim (17 spośród 18), a także 12 spośród 14 założonych tam siedzib władz gminnych.

Prawdopodobnie właśnie bezsilność podległych Moskwie polskich władz była jedną z przyczyn obławy augustowskiej. Aktywność polskiego zbrojnego podziemia w pobliżu nowo wyznaczonej granicy stanowiło zagrożenie dla interesów ZSRR. Według innej hipotezy obława augustowska miała „oczyścić teren z elementu wrogiego wobec ZSRR”, bo Stalin planował przyłączyć te tereny do swojego państwa.

Do siłowej rozprawy skierowano liczące aż 40 tys. żołnierzy oddziały 50. Armii 3. Frontu Białoruskiego oraz 62. Dywizji Wojsk Wewnętrznych NKWD. Wspierały ich dwie kompanie polskiego wojska i milicja. Dowództwo nad operacją objął wiceszef Zarządu Kontrwywiadu Wojskowego (Smiersz) gen. Iwan Gorgonow (po śmierci Stalina wyrzucony ze służby i zdegradowany).

Między 10 a 25 lipca 1945 r. wysłane do akcji oddziały spacyfikowały okolice Suwałk, Augustowa, Sokółki i Dąbrowy Białostockiej. W doraźnie utworzonych obozach zatrzymały ok. 7 tys. osób i poddały brutalnym przesłuchaniom. Po pewnym czasie większości zatrzymanych pozwolono wrócić do domu, ale po niektórych ślad zaginął. Z prowadzonego przez IPN śledztwa (zostało zawieszone w 2022 r. wobec braku dostępu do rosyjskich archiwów) wynika, że taki los spotkał co najmniej 592 osoby.

Podejrzewa się, że porwanych wywieziono przez granicę w okolice Grodna (po wojnie miasto znalazło się w granicach Białorusi) i tam zamordowano.

Oprócz IPN o wyjaśnienie zbrodni od lat zabiegają Obywatelski Komitet Poszukiwań Ofiar Mieszkańców Suwalszczyzny Zaginionych w lipcu 1945 r. oraz Związek Pamięci Ofiar Obławy Augustowskiej, a także wielu historyków.

Szansa na poznanie przynajmniej części faktów pojawiła się w lutym 2016 r., gdy IPN odnalazł na internetowym portalu z materiałami z archiwów rosyjskiego ministerstwa obrony kilka tysięcy stron dokumentów o przebiegu obławy augustowskiej. Rosja konsekwentnie jednak odmawia polskim badaczom i śledczym pomocy w tej sprawie.

Jeszcze wcześniej pewne światło na tajemnicę obławy augustowskiej rzucił Nikita Pietrow, historyk ze stowarzyszenia „Memoriał” (zamkniętego niedawno przez rosyjskie władze od pretekstem tworzenia „fałszywego” obrazu historii ZSRR). Pietrow ujawnił szyfrogram, który 21 lipca 1945 r. jeden z organizatorów obławy augustowskiej gen. Wiktor Abakumow wysłał do komisarza spraw wewnętrznych Ławrentija Berii. Mowa w nim o tym, że poprzedniego dnia do Olecka skierowano grupę doświadczonych oficerów kontrwywiadu w celu „przeprowadzenia likwidacji bandytów aresztowanych w lasach augustowskich”. Abakumow podał m.in. dokładną liczbę zatrzymanych (7 049 osób) i wypuszczonych (5 115 osób).

„Ujawniono i aresztowano jako bandytów 844 ludzi, w tym 262 to Litwini i z tej przyczyny zostali przekazani organom NKWD-NKGB Litwy. Zatem liczba aresztowanych na 21 lipca wynosi tylko 592 ludzi, a zatrzymanych, którzy są sprawdzani 828 ludzi” – czytamy w ujawnionym przez Pietrowa szyfrogramie.

Wciąż nie wiadomo jednak, gdzie są groby ofiar. W ramach śledztwa IPN biegli z zakresu kartografii, którzy analizowali powojenne zdjęcia lotnicze, wskazali ponad 60 miejsc na Białorusi – większość w okolicach miejscowości Kalety – które mogą być potencjalnie jamami grobowymi. Białoruś odmówiła pomocy prawnej w tej sprawie.

Kilkanaście takich miejsc jest po polskiej stronie granicy. Podczas prac sondażowych znaleziono pojedyncze szczątki ludzkie, ale nie wiadomo, czy mają związek z obławą. Wprawdzie w 2019 r. koło miejscowości Osowy Grąd w powiecie augustowskim odnaleziono szczątki zamordowanego w trakcie obławy augustowskiej Wacława Sobolewskiego, ale poniósł on śmierć, gdy próbował uciekać z konwoju.

12 lipca jest ustanowionym w 2015 r. przez Sejm Dniem Pamięci Ofiar Obławy Augustowskiej z lipca 1945 r. Z tej okazji w sobotę, 12 lipca, został otwarty Dom Pamięci Ofiar Obławy Augustowskiej, który powstał w Muzeum Pileckiego w Augustowie.

Dom Pamięci Ofiar Obławy Augustowskiej otwarto w tzw. Domu Turka w Augustowie. Jest to zabytkowa kamienica, gdzie od początku 1940 r. do czerwca 1941 r. znajdowała się siedziba NKWD i NKGB. W latach 1945-56 w budynku mieściło się UB. Byli tam katowani m.in. żołnierze wyklęci, którzy później zginęli w obławie, czyli największej po II wojnie światowej niewyjaśnionej zbrodnia dokonanej przez NKWD na Polakach.

Znadniemna.pl za Dzieje.pl /radio.bialystok.pl, na zdjęćiu: krzyż w Gibach poświęcony pamięci pomordowanych w obławie augustowskiej, fot.:  autorstwa Witia – Praca własna, CC BY-SA 4.0, – https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=74010420

 

12 lipca 1945 r. oddziały NKWD i Smiersz rozpoczęły operację, która do historii przeszła jako obława augustowska. W jej wyniku ok. 600 mieszkańców okolic Augustowa i Suwałk zostało porwanych i prawdopodobnie zamordowanych. To największa, niewyjaśniona dotąd zbrodnia z tamtego okresu. Zajęte na przełomie 1944 i 1945

W dniach 2-9 lipca młodzież z rodzin polskich Brześcia i Lidy uczestniczyła w wyjątkowym, trwającym przez tydzień, obozie letnim, zorganizowanym przez Motocyklowe Stowarzyszenie Pomocy Polakom za Granicą Wschód – Zachód z Grodziska Wielkopolskiego.

Program pobytu obfitował w liczne wydarzenia kulturalne, edukacyjne i integracyjne, które dostarczyły uczestnikom niezapomnianych przeżyć oraz poszerzyły ich wiedzę o historii i kulturze Polski.

Do najważniejszych wydarzeń i atrakcji programu pobytu należały:

Spotkanie integracyjne z motocyklistami przy ognisku, które odbyło już pierwszego wieczoru po przyjeździe gości ze Wschodu. Przy tej okazji zostały zorganizowane 4 zastępy harcerskie, które pokazały swoje prezentacje.

W drugim dniu kolonii, 3 lipca, młodzież wyjechała na wycieczkę do Poznania. Stolicy Wielkopolski młodzi Polacy z Białorusi spacerowali po zabytkowej części miasta poznając przy okazji historię i architekturę Poznania, a także rozwijając indywidualne zainteresowania turystyczne oraz kulturowe.

Przy okazji pobytu w Poznaniu młodzież po raz pierwszy w życiu odwiedziła miejscowe zoo, co dostarczyło wiele radości i pozwoliło na bliższe poznanie świata zwierząt.

4 lipca na obozie odbyła się Gra Harcerska, poświęcona Powstaniu Warszawskiemu i Szarym Szeregom. Interaktywna forma nauki zaangażowała młodzież w poznawanie bohaterstwa i wartości patriotycznych poprzez zabawę i współpracę. Zwycięzcami z rywalizacji w zakresie wiedzy historycznej wyszły dwa zastępy: „Białe Orły” oraz „Szare Szeregi”.

Po zmaganiach harcerskich, jeszcze tego samego dnia, młodzież z Brześcia i Lidy wyjechała na widowisko „Orzeł i Krzyż” w Murowanej Goślinie. Widowisko „Orzeł i Krzyż” to spektakularna opowieść o losach Polski i Polaków od legend i założenia Państwa Polskiego przez triumfy husarii, Potop Szwedzki, aż po odzyskanie niepodległości i Solidarność, wzbudzające dumę narodową i patriotyzm przedstawienie jest odgrywane na terenie wielkości 44.000 m kw. Przez ponad 300 aktorów, wcielających się w ponad 1500 historycznych postaci.

Sobota, 5 lipca, przebiegała dla obozowiczów pod znakiem spotkania z członkami Kurkowego Bractwa Strzeleckiego w Śmiglu oraz wizyty na strzelnicy bractwa. Młodzież przy tej okazji zapoznała się z tradycjami i zwyczajami tego historycznego stowarzyszenia. Bezpieczne i nadzorowane zajęcia na strzelnicy z kolei pozwoliły młodym ludziom na zdobycie nowych umiejętności i doświadczeń, związanych z odpowiedzialnym korzystaniem z broni.

W niedzielę młodzież polska z Białorusi przygotowała piękny program pieśni patriotycznych, który zabrzmiał w wyjątkowej, sakralnej atmosferze Katedry Poznańskiej. Wydarzenie nosiło nazwę „Koncert Odważnych” i stało się częścią obchodów 1000-lecia Królestwa Polskiego. Wieczorem tego dnia odbyło się również spotkanie przy ognisku, gdzie młodzi ludzie opowiadali o polskiej historii miast, z których pochodzą na Białorusi.

Na 7 lipca dla obozowiczów zaplanowane zostały udział w Dniu Pizzy w Poznaniu oraz Wieczór Wyboru Zawodów i Studiów.

Warsztaty robienia pizzy zostały przeprowadzone na najwyższym poziomie przez doświadczonych kucharzy – państwo Aldonę oraz Piotra.

Potem goście zza wschodniej granicy Polski spotkali się z zaproszonymi studentami z Poznania, harcerzami z Hufca Śmigiel oraz dyrekcją Zespołu Szkół Ponadpodstawowych im. Jana Kasprowicza z Nietążkowa, w którego internacie mieszkała grupa z Białorusi. Wieczór Wyboru Zawodów i Studiów stał się cenną okazją do rozmów o przyszłości edukacyjnej i zawodowej młodzieży. Wieczór zakończono poczęstunkiem oraz dyskoteką.

Przedostatni dzień pobytu, 8 lipca, młodzież spędziła w Termach Maltańskich w Poznaniu. Relaks i aktywny wypoczynek w nowoczesnym kompleksie basenów termalnych pozwoliły młodzieży na regenerację sił i integrację w nieformalnej atmosferze.

Na stronie internetowej Motocyklowego Stowarzyszenia Pomocy Polakom za Granicą Wschód – Zachód czytamy, że tydzień spędzony przez młodzież z Białorusi na obozie w Wielkopolsce „był czasem pełnym wrażeń, nauki i zabawy”.

Obozowicze wrócili do domów szczęśliwi, zadowoleni i bogatsi o nowe doświadczenia, przyjaźnie oraz wiedzę o historii i kulturze Polski.

„Organizatorzy z Motocyklowego Stowarzyszenia Pomocy Polakom za Granicą Wschód – Zachód z Grodziska Wielkopolskiego stworzyli wyjątkową przestrzeń do rozwoju i integracji młodzieży, która z pewnością zapadnie im w pamięć na długo” – uważają opiekunowie młodzieży, towarzyszący jej podczas niezapomnianej wyprawy.

Znadniemna.pl na podstawie wschod-zachod.org.pl

W dniach 2-9 lipca młodzież z rodzin polskich Brześcia i Lidy uczestniczyła w wyjątkowym, trwającym przez tydzień, obozie letnim, zorganizowanym przez Motocyklowe Stowarzyszenie Pomocy Polakom za Granicą Wschód – Zachód z Grodziska Wielkopolskiego. Program pobytu obfitował w liczne wydarzenia kulturalne, edukacyjne i integracyjne, które dostarczyły uczestnikom

Sekretarz Stanu w Kancelarii Prezydenta RP Minister Andrzej Dera podczas uroczystego spotkania w Belwederze wręczył nadane przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej odznaczenia państwowe.

Wśród odznaczonych znalazł się Wiesław Kiewlak, były przewodniczący Związku Harcerstwa Polskiego na Białorusi (1997-2001 r.), a w latach 2001-2005 i 2005-2009 – wiceprezes Związku Polaków na Białorusi.

Wiesław Kiewlak w Belwederze, fot.: Facebook.com/wieslaw.kiewlak

Nasz kolega odebrał z rąk ministra Andrzeja Dery

Srebrny Krzyż Zasługi

fot.: Facebook.com/wieslaw.kiewlak

za zasługi w podejmowanej z pożytkiem dla kraju działalności zawodowej, związkowej
i społecznej.

 Znadniemna.pl za Prezydent.pl/Facebook.com/wieslaw.kiewlak, fot.: Łukasz Błasikiewicz/KPRP

Sekretarz Stanu w Kancelarii Prezydenta RP Minister Andrzej Dera podczas uroczystego spotkania w Belwederze wręczył nadane przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej odznaczenia państwowe. Wśród odznaczonych znalazł się Wiesław Kiewlak, były przewodniczący Związku Harcerstwa Polskiego na Białorusi (1997-2001 r.), a w latach 2001-2005 i 2005-2009 - wiceprezes Związku

Organizacja praw człowieka Forum 18 opublikowała nowy raport na temat naruszeń wolności sumienia w białoruskich więzieniach. Opiera się on na historiach czterech więźniów politycznych zwolnionych i deportowanych na Litwę 21 czerwca br., a także na monitoringu „Chrześcijańskiej Wizji”, organizacji działającej na rzecz wolności religijnej osób prześladowanych z powodów politycznych na Białorusi.

W białoruskich koloniach karnych prawo do wyznawania wiary jest w praktyce ograniczone de facto jedynie do nabożeństw prawosławnych, ale nawet prawosławni więźniowie polityczni nie zawsze mogą z nich skorzystać. „Bóg może wołać cię do kościoła, ale decyduje o tym administracja więzienna” – mówi, cytowany przez Forum 18 dziennikarz Igor Karniej. Świadkowie opowiadają o systematycznym odmawianiu prawosławnym więźniom dostępu do nabożeństw, spowiedzi i literatury religijnej. Natomiast przedstawicielom innych wyznań – katolikom, protestantom, muzułmanom – w ogóle zabrania się odwiedzania przez kapłanów, a ich prośby o dostęp do nabożeństw czy sakramentów są notorycznie ignorowane.

Wyznający prawosławie Siarhiej Cichanouski, na przykład, nie mógł spowiadać się ani przystępować do komunii świętej przez ponad pięć lat pobytu w więzieniu. W kolonii karnej w Szkłowie z kolei katolikowi zaproponowano przejście na prawosławie, aby mógł wejść do kościoła prawosławnego i uczestniczyć w nabożeństwie.

Biblię w białoruskich więzieniach można wypożyczyć tylko w bibliotece, ale więźniom wolno mieć tylko jedną książkę i to wyłącznie z wcześniej zatwierdzonej tak zwanej „prawosławnej listy” lektur. Znany jest przypadek, kiedy więzień został ukarany za to, że interesował się Koranem.

Forum 18 podkreśla, że ​​takie ograniczenia łamią nie tylko prawo białoruskie, lecz także normy międzynarodowe – w szczególności Reguły Nelsona Mandeli, oficjalnie znane jako Wzorcowe Reguły Minimalne Postępowania z Więźniami i będące dokumentem ONZ, określającym standardy postępowania z osobami pozbawionymi wolności. Kierownictwo białoruskiego systemu penitencjarnego konsekwentnie odmawia komentowania przypadków naruszania praw wierzących.

Według inicjatywy Dissidentby, na Białorusi przebywa obecnie 1287 więźniów politycznych. Wśród nich są dziesiątki osób wierzących. Wielu jest poddawanych różnego rodzaju torturom, nieludzkiemu traktowaniu, bezprawnym ograniczeniom – a przestrzeganie prawa więźniów do modlitwy i duszpasterstwa zależy tylko i wyłącznie od woli władz.

Znadniemna.pl za „Chrześcijańska Wizja”, fot.: legin.info

Organizacja praw człowieka Forum 18 opublikowała nowy raport na temat naruszeń wolności sumienia w białoruskich więzieniach. Opiera się on na historiach czterech więźniów politycznych zwolnionych i deportowanych na Litwę 21 czerwca br., a także na monitoringu „Chrześcijańskiej Wizji”, organizacji działającej na rzecz wolności religijnej osób

11 lipca 2025 roku obchodzimy w Polsce nowe święto państwowe: Narodowy Dzień Pamięci o Polakach – Ofiarach Ludobójstwa dokonanego przez OUN i UPA na ziemiach wschodnich II Rzeczypospolitej Polskiej. W ustawie z 4 czerwca 2025 roku o ustanowieniu tego święta (Dz.U. z 2025 r., poz. 891) podkreślono, że „męczeńska śmierć z powodu przynależności do narodu polskiego zasługuje na pamięć w formie dnia wyróżnianego corocznie przez państwo polskie, w którym ofiarom będzie oddawany hołd”.

W ustawie przypomniano, że „w latach 1939–1946 nacjonaliści ukraińscy z Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN), Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA) oraz innych ukraińskich formacji nacjonalistycznych działających na ziemiach Kresów Wschodnich II Rzeczypospolitej Polskiej (województwa wołyńskie, tarnopolskie, stanisławowskie, lwowskie, poleskie) oraz obecnych województw lubelskiego i podkarpackiego dokonali na ludności polskiej zbrodni ludobójstwa”.

„Zamordowali ponad sto tysięcy Polaków, głównie mieszkańców wsi, zniszczyli ich mienie i doprowadzili do uchodźstwa z Kresów Wschodnich II Rzeczypospolitej setek tysięcy Polaków. Apogeum tej zbrodni przypada na lipiec 1943 roku, a symboliczną datą hekatomby Polaków z rąk ukraińskich nacjonalistów jest dzień 11 lipca 1943 roku, kiedy Polacy byli mordowani w około stu miejscowościach” – głosi ustawa.

Dotychczas, na mocy uchwały Sejmu RP z 22 lipca 2016 roku w tym dniu obchodziliśmy Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II Rzeczypospolitej.

W świetle prawodawstwa międzynarodowego, mordy popełnione przez Ukraińców głównie na Polakach kwalifikowane są jako ludobójstwo. Zgodnie z najnowszymi szacunkami polskich badaczy w latach 1939–1947 z rąk ukraińskich nacjonalistów zginęło nawet ponad 120 tys. obywateli Kresów Wschodnich II Rzeczypospolitej: ok. 60 tys. na Wołyniu i co najmniej 60 tys. w Małopolsce Wschodniej (woj. lwowskie, stanisławowskie i tarnopolskie), na Polesiu i na Lubelszczyźnie.

Polskę i Ukrainę różni pamięć o roli Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii, która w latach 1943-1945 dopuściła się czystki etnicznej Polaków. O ile dla Polaków była to zbrodnia ludobójstwa (masowa i zorganizowana), o tyle dla Ukraińców był to efekt symetrycznego konfliktu zbrojnego, za który w równym stopniu odpowiedzialne były obie strony. Poza tym wielu Ukraińców postrzega OUN i UPA ze względu na ich powojenny opór wobec ZSRR jako organizacje antysowieckie, a nie antypolskie.

Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Andrzej Duda opublikował list do uczestników dzisiejszych obchodów tragicznej rocznicy. Napisał w nim m.in.:

„Przez dziesięciolecia zbrodnię wołyńską okrywał całun milczenia. Jedynie ocaleni, krewni ofiar, ich duszpasterze oraz wyróżniający się odwagą badacze i popularyzatorzy dziejów najnowszych zabiegali o udokumentowanie i ocalenie prawdy o tamtej tragedii. Wyrażam głęboki szacunek i uznanie dla ich zasług na rzecz ochrony polskiej pamięci historycznej.”

W dalszej części odezwy głowa państwa oświadczyła:

„Nastał czas, aby najboleśniejszy rozdział historii stosunków polsko–ukraińskich został zapisany i zamknięty wspólnym wysiłkiem właściwych organów i instytucji państwa ukraińskiego i państwa polskiego – z zachowaniem dobrych praktyk i przepisów prawa międzynarodowego, z poszanowaniem podstawowych kanonów kultury chrześcijańskiej Europy. Wierzę, że uznanie prawdy o męczeństwie polskich Wołynian stanie się fundamentem pokoju i przyjaźni między narodami ukraińskim i polskim. Spoiwem tak mocnym, że nie skruszy go żadna wroga siła.”

Według Andrzeja Dudy jest „to cel realny i wart wytrwałego wysiłku – jeżeli pamiętamy, że każda, nawet najtrudniejsza droga zaczyna się od pierwszego kroku”.

„Przez minione 10 lat – w czasie, gdy pełniłem moją prezydencką służbę – kilka ważnych kroków na tej drodze już zrobiono. To chociażby obchodzone dzisiaj święto państwowe, ustanowiony przez Sejm RP Narodowy Dzień Pamięci o Polakach – Ofiarach Ludobójstwa dokonanego przez OUN i UPA na ziemiach wschodnich II Rzeczypospolitej Polskiej. To materialne upamiętnienia zbrodni wołyńskiej na Jasnej Górze i w wielu miejscowościach w Polsce i na świecie. To coraz liczniejsze zgromadzenia Polaków tu, na Skwerze Wołyńskim, u stóp przejmującego w swej formie pomnika” – napisał polski prezydent.

I przypomniał, że „wieńce od Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej były składane nie tylko u stóp tego monumentu, lecz także wśród ukraińskich pól – w miejscach, gdzie niegdyś mieszkały i ginęły ofiary zbrodni wołyńskiej. O potrzebie ich godnego pochówku i upamiętnienia mówiłem wielokrotnie zarówno w Polsce, jak i w rozmowach ze stroną ukraińską.

W swojej odezwie głowa państwa nawiązała do wydarzeń z kwietnia tego roku, w które zaangażowany jest wydawca naszego portalu – Fundacja Wolność i Demokracja i osobiście wiceprezes Fundacji WiD Maciej Krzysztof Dancewicz.

Andrzej Duda napisał mianowicie:

„Dobrze się stało, że w kwietniu bieżącego roku wznowiono ekshumacje naszych zamęczonych rodaków na terenie dawnej wsi Puźniki w obwodzie tarnopolskim. Osobiście zabiegałem o jak najszybsze pozytywne rozpatrzenie złożonych władzom ukraińskim wniosków o rozpoczęcie prac poszukiwawczych w szeregu innych miejscowości”.

Według prezydenta Dudy „ważnym i podniosłym wydarzeniem była modlitwa ekumeniczna w roku obchodów 80. rocznicy rozpoczęcia wołyńskiego ludobójstwa – odprawiona w katolickiej katedrze w Łucku na Ukrainie, z udziałem prezydenta Wołodymyra Zełenskiego”.

„Z nadzieją przyjąłem też wiadomość, że inicjatywa budowy Muzeum Pamięci Ofiar Rzezi Wołyńskiej oraz Centrum Prawdy i Pojednania im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Chełmie wchodzi już w fazę realizacji. Ufam, że obopólna dobra wola, poszanowanie faktów historycznych, wzajemne zrozumienie i solidarność w obliczu wspólnych zagrożeń pomogą przezwyciężyć wielki ból, żal i poczucie niesprawiedliwości, jakie pozostawiła po sobie zbrodnia wołyńska”  – wyraził nadzieję prezydent w liście do uczestników obchodów Narodowego Dnia Pamięci o Polakach – Ofiarach Ludobójstwa, dokonanego przez OUN i UPA na ziemiach wschodnich II Rzeczypospolitej Polskiej.

Oddając hołd ofiarom Zbrodni Wołyńskiej głowa państwa napisała:

Wieczna pamięć pomordowanym!

Niech dawne zło i niepamięć zastąpią prawda, przebaczenie i pokój!

 Znadniemna.pl na podstawie ipn.gov.pl/Prezydent.pl

11 lipca 2025 roku obchodzimy w Polsce nowe święto państwowe: Narodowy Dzień Pamięci o Polakach – Ofiarach Ludobójstwa dokonanego przez OUN i UPA na ziemiach wschodnich II Rzeczypospolitej Polskiej. W ustawie z 4 czerwca 2025 roku o ustanowieniu tego święta (Dz.U. z 2025 r., poz.

„Całą duszą malarz” – tak podsumowano pierwszą indywidualną wystawę Piotra Siergijewicza, która odbyła się w lokalu Szkoły Towarzystwa Artystów Plastyków przy ulicy Mickiewicza 7 w Wilnie o w dniach 26 grudnia 1935 roku – 8 stycznia 1936 roku.  W związku z przypadającym na dzisiaj Jubileuszem 125. urodzin naszego wybitnego krajana, pragniemy przypliżyć Państwu jego niezwykle kolorytną postać.

Piotr Siergijewicz urodził się 10 lipca 1900 roku w Stawrowie (nad jeziorem Bohiń) koło Brasławia. Rodzinna wieś artysty  obecnie znajduje się na terenie Republiki Białorusi. Wygląda na to, że naszego dzisiejszego bohatera można traktować jako artystę trojga narodów: był narodowości białoruskiej; przejął język i kulturę polską, a od 1916 roku aż do śmierci mieszkał, kształcił się i tworzył w Wilnie, które obecnie jest stolicą niepodległej Litwy.

Dzieciństwo i młodość

Urodził się przyszły artysta w biednej rodzinie chłopskiej. Wychowywał się z bratem i siostrą bez ojca, który zmarł, gdy miał 7 lat, więc jego dzieciństwo nie było szczęśliwe.

„Nie mając własnego kąta, nie mając własnego gospodarstwa, byliśmy zmuszeni nieustannie szukać kawałka chleba na boku” – pisał później Siergijewicz w swojej „Autobiografii”, opublikowanej w 1993 roku w czasopiśmie „Mastactwa”.

Jego pierwsze zetknięcie z rysunkiem i sztuką nastąpiło już w młodym wieku. Matka wspierała go i wysłała do szkoły Józefa Montwiłła w Wilnie. Nauczyciele chwalili rysunki chłopca, ale pieniądze na naukę szybko się skończyły i Piotr przeniósł się do szkoły przy fabryce Platera niedaleko rodzinnnego Stawrowa.

W wieku 17 lat młodzieniec wyjechał do Piotrogrodu (dzisiejszy Petersburg), gdzie przez pewien czas pracował, by zarobić na życie i edukację na kursach technicznych w fabryce papierów wartościowych oraz w pracowni artystycznej Aleksandra Andriejewa. Tam też zetknął się z rosyjską sztuką i tradycją malarską, które wywarły wpływ na jego dalszy rozwój.

Studia i formacja artystyczna

„Autoportret”, 1949 rok

„Autoportret”

W 1919 roku Piotr Siergijewicz powrócił do Wilna, gdzie rozpoczął studia na Wydziale Sztuk Pięknych Uniwersytetu Stefana Batorego. Dziekanem wydziału sztuk pięknych był wówczas słynny artysta Ferdynand Ruszczyc, który po obejrzeniu rysunków Siergijewicza nie tylko przyjął go na studia, ale także kupił jego rysunek murów bazyliańskich. Nauczycielami zdolnego chłopca z prowincji byli wybitni przedstawiciele wileńskiej szoły malrskiej: Bronisław Jamontt, Jerzy Hoppen, Ludomir Sleńdziński, Bonawentura Lenartowicz, Jerzy Hoppen oraz Mieczysław Kotarbiński. Nasz bohater uczył się także u takich mistrzów, jak Stanisław Bohusz-Siestrzeńcewicz i Benedykt Kubicki, uczeń Ilji Repina.

W latach 1924–1925 Piotr kontynuował studia w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie w pracowni znanego kolorysty Józefa Pankiewicza. Doświadczenie krakowskie wzbogaciło warsztat  młodego malarza i otworzyło na nowe sposoby myślenia o barwie i kompozycji. Po krótkim pobycie w Krakowie Piotr Siergijewicz wrócił do Wilna, gdzie dalej doskonalił się pod kierunkiem Ludomira Sleńdzińskiego.

Działalność artystyczna

Początki kariery artystycznej Piotra Siergijewicza były trudne. Po ukończeniu studiów zmagał się z biedą, wynajmował małe, często zimne pracownie. Jak wspominał:

„Tyle (…) znosiłem trudów o chłodzie i głodzie, szedłem na przekór szukając własnej drogi”.

„Kazimierz Błażewicz”, 1930 rok

„Jazep Drozdowicz”, 1932 rok

„Student Dunin-Marcinkiewicz”, 1932 rok

„Franciszek Boguszewicz”, 1930 rok

W 1932 roku artysta wstąpił do Wileńskiego Towarzystwa Niezależnych Artystów Malarzy, z którym brał udział w wielu wystawach w Wilnie, a także w Warszawie. W 1935 roku odbyła się jego pierwsza indywidualna wystawa w Wilnie, która spotkała się z przychylnym przyjęciem krytyki i publiczności.

„Portret kobiety”, 1936 rok

„Droga życia”, 1936 rok

„Sztorm”, 1937 rok

„Dziewczyna z Żodziszek”, 1937 rok

W 1938 roku Piotr miał szczęście spędzić dwa tygodnie na pielgrzymce po Włoszech. Zwiedził wówczas Rzym, Wenecję i Florencję, gdzie miał okazję podziwiać dzieła wielkich artystów epoki renesansu. Po powrocie z Włoch, malarz z entuzjazmem demonstrował swojemu przyjacielowi, poecie Maksimowi Tankowi, liczne reprodukcje i książki kupione za ostatnie pieniądze. Krótka podróż do Włoch – powiew najwyższej kultury renesansu i studiowanie fresków włoskich artystów epoki Quattrocenta – pomogła naszemu bohaterowi stworzyć wiele monumentalnych dzieł, które powstały już na rodzimym gruncie, gdzie malował wizerunki świętych, wykorzystując w charakterze modeli miejscowych chłopów – najuboższych wiernych miejscowych parafii.

„Mistrz Siergiejewicz to artysta wyjątkowy, o wyraźnym charakterze narodowym… Na ścianie widzę kilka nowych portretów jego brasławskich rodaków, na których twarzach wyraźnie widać przynależność klasową, a w ich oczach chłopski upór, pewność siebie i wiarę w lepszą przyszłość” – napisał wówczas w swoim dzienniku Maksim Tank.

„Maksim Tank”, 1960 rok

Na początku lat 30. XX wieku Siergijewicz, obsesyjny znawca i miłośnik białoruskości, rozpoczął współpracę z Muzeum Białoruskim, nazwanym imieniem jego założyciela Iwana Łuckiewicza: w 1932 roku udał się do Nowogródka z wyprawą, aby zebrać eksponaty dla muzeum, w 1935 roku nadzorował prace rzeźbiarza Rafała Jachimowicza, któremu zlecono wykonanie popiersia Iwana Łuckiewicza na podstawie starej fotografii. Nawiasem mówiąc, w 1934 roku Siergijewicz sam stworzył słynny graficzny portret Łuckiewicza, który stał się dziełem klasycznym.

„Iwan Łuckiewicz”, 1933 rok

W 1939 roku, po zjednoczeniu radzieckiej Białorusi z Białorusią Zachodnią, które artysta przyjął z entuzjazmem, mińskie władze sowieckie zainteresowały się twórczością Siergijewicza, a reprodukcje jego prac  zaczęły ukazywać się w gazetach.

W 1941 roku Związek Artystów BSRR planował  nawet zorganizowanie wystawy indywidualnej Siergijewicza w Mińsku. „Wraz z ustanowieniem władzy radzieckiej stworzono panu Siergijewiczowi wszelkie warunki do twórczości” – pisał szef Związku Artystów BSRR I. Rubinstein.

Jednak wybuch wojny z Niemcami i okupacja pokrzyżowały te plany. Siergiejewicz wrócił do ojczyzny, na Brasławszczyznę, gdzie kontynuował twórczą pracę nad portretami chłopów (pracując „za żyto i smalec”), a następnie przeniósł się do Wilna, gdzie od 1944 roku pełnił funkcję „specjalisty od sztuki białoruskiej” i konserwatora w Białoruskim Muzeum im. Iwana Łuckiewicza.

Po II wojnie światowej artysta pozostał w Wilnie, które stało się stolicą Litewskiej SRR w składzie Związku Radzieckiego. Przez pięć lat wykładał na wydziale malarstwa Wileńskiej Akademii Sztuk Pięknych, wysyłając swoje prace na republikańskie wystawy do Mińska. Siergiejewicz z łatwością wpasował się w nowe kanony realizmu socjalistycznego, zachowując przy tym własny styl i godność artysty. Malował sceny rodzajowe, przedstawiające pracę robotników i chłopów, jak „Sadzenie drzewek” (1950) czy „Obiad traktorzysty” (1957).

„A kto tam idzie”, 1945 rok

Tematyka i styl

W swoim malarstwie Siergijewicz był przede wszystkim realistą i tradycjonalistą. Najważniejsze w jego dorobku są:

Portrety — psychologiczne i pełne ciepła, jak np. „Portret matki” (1929), „Dziewczyna w niebieskiej sukience” (1940), „Portret chłopa”, w których potrafił uchwycić nie tylko wygląd, lecz także charakter i godność modeli.

„Ksiądz Stanisław Glakowski”, 1938 rok

„Nieznajoma”, 1951 rok

„Dzwoniarz”, 1946 rok

Pejzaże — ukazujące urok Wileńszczyzny, Starego Miasta w Wilnie, nadniemeńskich pól i lasów. Przykładem mogą być obrazy: „Stary zakątek Wilna” (1941), „Wiosną z mojego okna” (1945) czy liczne krajobrazy z rodzinnych stron.

„Początek maja”, 1965 rok

Sceny historyczne i rodzajowe — np. „Konstanty Kalinowski wśród powstańców” (1955), „Wesele na wsi”, które niosą ze sobą patriotyczne i społeczne przesłania.

„Konstanty Kalinowski wśród powstańców”, 1955 rok

Kalinowski i Wróblewsi dokonują przeglądu powstańców, 1959 rok

Malował także sztukę sakralną, martwe natury, a jego rysunki (węglem, sangwiną) cieszyły się uznaniem za ekspresję i mistrzowskie operowanie linią.

Charakterystyczne dla jego malarstwa są stonowane kolory, harmonia kompozycji, staranność w oddawaniu szczegółów, a także umiarkowany ekspresjonizm. Choć nie ulegał awangardom, pozostał wierny sobie, a jego sztuka była świadectwem przywiązania do klasycznych wartości i regionalnej tożsamości.

Wystawy i uznanie

Od lat 30. XX wieku prace  Siergijewicza były regularnie prezentowane na wystawach zbiorowych w Wilnie, Warszawie i innych miastach Polski. Po wojnie uczestniczył w życiu artystycznym Wilna, gdzie doceniano jego kunszt i wkład w dokumentowanie życia społecznego.

W 2000 roku w Muzeum Sztuki w Mińsku zorganizowano wystawę retrospektywną jego dzieł, przypominającą o znaczeniu artysty dla kultury białoruskiej i litewskiej.

Jego prace znajdują się dziś w zbiorach muzealnych w Wilnie, Mińsku, a także w kolekcjach prywatnych na całym świecie.

Spuścizna

W swojej pracowni

Białoruski znaczek pocztowy z autoportretem Piotra Siergijewicza

Piotr Siergijewicz zmarł w 1984 roku, pozostawiając po sobie ogromny dorobek: spośród 603 dzieł stworzonych przez artystę w ciągu 84 lat życia (od młodości prowadził szczegółowy spis obrazów w porządku chronologicznym), większość stanowią portrety.

Mogiła Piotra Siergijewicza z żoną Stanisławą

Życie i twórczość Piotra Siergijewicza to świadectwo wierności sztuce i regionowi, który ukształtował jego wrażliwość. W swoich dziełach zatrzymał dla potomnych obraz ludzi i miejsc, które często znikały pod naporem historii. Do końca pozostał malarzem, zachowującym pokorę wobec tradycji i wiernym ideałom, które wyznaczały mu drogę od skromnego chłopca ze Stawrowa domiana uznanego artysty z Kresów.

Nieznane obrazy artysty

Nieznany obraz autorstwa Piotra Siergijewicza

Nieznany portret autorstwa Piotra Siergijewicza

Znaczenie dorobku Piotra Siergiejewicza dla białoruskiej kultury trudno przecenić. Nawet wiele lat po śmierci artysty miłośnicy jego twórczości poszukiwali dzieła mistrza, dotąd nieznane szerokiej publiczności. W 2017 roku Paweł Siewiaryniec,wówczas współprzewodniczący komitetu organizacyjnego partii Białoruska Chrześcijańska Demokracja, a obecnie – więzień polityczny reżimu Łukaszenki odnalazł dwa nieznane dotąd dzieła artysty w obwodzie smorgońskim: pejzaż z tamą na rzece i portret nieznanego mężczyzny.

Kolejną zagadkę, związaną z twórczością Piotra Siegiejewicza, rozwiązał dwa lata temu białoruski krajoznawca Kastuś Szytal.

Fresk „Cud nad Wisłą” w kościele pw. Matki Bożej Różańcowej w Sołach na Grodzieńszczyźnie

Współcześni barbarzyńcy na rozkaz władz zamalowują fresk „Cud nad Wisłą” w kościele pw. Matki Bożej Różańcowej w Sołach, 2023 rok

Tak wygląda wnętrze kościoła w Sołach po barbarzyńskiej akcji, 2023 rok

Badacz znalazł dowody na to, że przedstawiający Bitwę Warszawską z 1920 roku fresk zamalowany przez reżim Łukaszenki w 2023 roku w kościele pw. Matki Boskiej Różańcowej w Sołach namalował nie kto inny – tylko właśnie Piotr Siergijewicz.

Krajoznawca przypomniał, że słuchy o tym, że autorem fresku jest klasyk białoruskiego malarstwa, chodziły już dawno. Nie było na to jednak żadnych dokumentalnych dowodów. I oto Kastuś Szytal takie dowody odnalazł w Przeglądzie Wileńskim nr 15 z 29.09.1934 r., gdzie opublikowano notatkę podpisaną pseudonimem Przejezdny, w której znalazła się sugestia, że fresk przedstawiający Bitwę Warszawską z 1920 roku w Sołach malował Siergijewicz. Informacja ta potwierdziła się w odnalezionych przez Szytala wspomnieniach innego klasyka białoruskiej sztuki plastycznej Jazepa Drozdowicza, który przyjaźnił się z Piotrem Siergijewiczem.

Opr. Waleria Brażuk

Znadniemna.pl

„Całą duszą malarz” – tak podsumowano pierwszą indywidualną wystawę Piotra Siergijewicza, która odbyła się w lokalu Szkoły Towarzystwa Artystów Plastyków przy ulicy Mickiewicza 7 w Wilnie o w dniach 26 grudnia 1935 roku - 8 stycznia 1936 roku.  W związku z przypadającym na dzisiaj Jubileuszem

Polska Para Prezydencka serdecznie zaprasza do Narodowego Czytania 2025, którego finał odbędzie się w sobotę, 6 września! Podczas tegorocznej odsłony akcji odbędzie się wspólne czytanie poezji Jana Kochanowskiego.

Można już przesyłać swoje zgłoszenia na Narodowe Czytanie 2025. FORMULARZ 

Zapraszamy do przesyłania zgłoszeń!

Prezydent RP Andrzej Duda wraz z Małżonką Agatą Kornhauser–Dudą skierowali specjalny list, zachęcając do udziału w Narodowym Czytaniu poezji Jana Kochanowskiego.

– Serdecznie zachęcamy Państwa do wspólnej lektury i odkrywania na nowo w Państwa oryginalnych interpretacjach pieśni, trenów i fraszek Jana Kochanowskiego w sobotę 6 września 2025 roku oraz do kontynuowania Narodowego Czytania w następnych latach. Jesteśmy przekonani, że ta ważna i potrzebna akcja dalej będzie jednoczyć Polaków na całym świecie, przynosząc wszystkim uczestnikom prawdziwą radość i satysfakcję z bycia razem podczas wielu inspirujących spotkań z kanonem polskiej literatury – napisała w liście Para Prezydencka.

Znadniemna.pl/prezydent.pl

 

Polska Para Prezydencka serdecznie zaprasza do Narodowego Czytania 2025, którego finał odbędzie się w sobotę, 6 września! Podczas tegorocznej odsłony akcji odbędzie się wspólne czytanie poezji Jana Kochanowskiego. Można już przesyłać swoje zgłoszenia na Narodowe Czytanie 2025. FORMULARZ  Zapraszamy do przesyłania zgłoszeń! Prezydent RP Andrzej Duda wraz z Małżonką

Podczas głównych tegorocznych uroczystości w Narodowym Sanktuarium Matki Bożej Budsławskiej katoliccy biskupi Białorusi zaprosili papieża Leona XIV do złożenia wizyty apostolskiej w ich kraju.

Zaproszenie głowy Kościoła Katolickiego  na Białoruś zostało ogłoszone podczas uroczystości ku czci Matki Bożej Budsławskiej 5 lipca 2025 roku.

Mszę świętą, transmitowaną na kanale YouTube sanktuarium narodowego i Trzecim Kanale państwowej białoruskiej telewizji, celebrował przewodniczący białoruskiego episkopatu, metropolita mińsko-mohylewski, arcybiskup Józef Staniewski.

W Eucharystii uczestniczyli także: nuncjusz apostolski na Białorusi, arcybiskup Ignazio Cefalia oraz wszyscy białoruscy biskupi katoliccy, a także liczni wierni Kościoła Katolickiego.

Na uroczystości do Budsławia przybyła również grupa wiernych z diecezji św. Klemensa w Saratowie (Rosja) wraz ze swoim biskupem Clemensem Pickelem. Ponadto w uroczystościach wzięli udział przedstawiciele władz państwowych, obecnych na Białorusi religii tradycyjnych, a także reprezentanci misji dyplomatycznych.

„Przychodzę do was nie jako obcy, ale jako brat wśród braci…”

W wygłoszonej podczas nabożeństwa homilii arcybiskup Cefalia przekazał „ojcowskie pozdrowienie i apostolskie błogosławieństwo od naszego drogiego papieża Leona XIV”. Dyplomata zapewnił wiernych o papieskiej modlitwie „za ukochany i szanowany kraj oraz za każdego z was”. Arcybiskup Cefalia przyznał, że było to jego pierwsze spotkanie z białoruskimi katolikami jako nuncjusza, na które z niecierpliwością czekał.

„Przychodzę do was nie jako obcy, ale jako brat wśród braci, pielgrzym wśród pielgrzymów. Przychodzę ze szczerym pragnieniem poznania was, pójścia z wami i „bycia do waszej dyspozycji” – zapewnił. Wyraził też nadzieję, że czas spędzony na Białorusi stanie się „czasem łaski i wzajemnego towarzyszenia”.

„Zapraszamy i czekamy papieża Leona XIV na Białorusi”

Pod koniec mszy arcybiskup Staniewski, zwracając się do młodzieży, zachęcił ją do entuzjastycznej odpowiedzi na zaproszenie do pracy w winnicy Pańskiej. Podziękował starszemu pokoleniu za przykład wiary poprzez pielgrzymowanie, a także dzieciom, które śmiało podążają tą drogą.

Przemawiając do nuncjusza apostolskiego, przewodniczący Episkopatu Białorusi poprosił go o przekazanie Ojcu Świętemu serdecznego synowskiego pozdrowienia i zapewnienia o modlitewnej pamięci o nim.

„Zapraszamy i z niecierpliwością oczekujemy papieża Leona XIV na Białorusi. Serdecznie go zapraszamy” – dodał.

Następnie, przed wystawionym Najświętszym Sakramentem, odczytał Akt Poświęcenia Kościoła na Białorusi Miłosierdziu Bożemu.

Znadniemna.pl za Vaticannews.va, fot.: ANSA

Podczas głównych tegorocznych uroczystości w Narodowym Sanktuarium Matki Bożej Budsławskiej katoliccy biskupi Białorusi zaprosili papieża Leona XIV do złożenia wizyty apostolskiej w ich kraju. Zaproszenie głowy Kościoła Katolickiego  na Białoruś zostało ogłoszone podczas uroczystości ku czci Matki Bożej Budsławskiej 5 lipca 2025 roku. Mszę świętą, transmitowaną na

Przejdź do treści