HomeStandard Blog Whole Post (Page 16)

Maria Żodzik, Polka rodem z Baranowicz, od ubiegłego roku reprezentująca Polskę na międzynarodowych zawodach lekkoatletycznych, w ostatnich dniach stycznia uzyskała znakomity wynik podczas lekkoatletycznego mityngu Gorzów Jump Festival w Gorzowie Wielkopolskim.

Skoczyła wzwyż 1.98 m uzyskując najlepszy tegoroczny wynik na świecie, trzeci najlepszy rezultat w historii polskiej lekkoatletyki i ustanawiając rekord życiowy. Polka zaliczyła tę wysokość w pierwszej próbie.

Tabela wyników skoku wzwyż kobiet po zakończeniu zawodów w Gorzowie Wielkopolskim, fot.: facebook.com

Po rewelacyjnym występie Żodzik przyznała, że ​​miała drobne problemy zdrowotne i wątpiła, czy w ogóle uda jej się wystartować.  Tymczasem wynik uzyskany na turnieju, zapewnił naszej krajance możliwość udziału w Mistrzostwach Świata i Europy. Przed startem w Gorzowie rekord życiowy Marii wynosił 1,97 metra. Już przy pierwszej próbie udało jej się pokonać poprzeczkę o wysokości 1,98 metra, bijąc  rekord życiowy i osiągając  trzeci wynik w historii polskiej lekkoatletyki.

Już w marcu Maria Żodzik weźmie udział w 20. Halowych Mistrzostwach Świata, które odbędą się w Chinach, a także będzie mogła reprezentować barwy Rzeczypospolitej Polskiej w innych największych zawodach lekkoatletycznych Europy i świata

Maria Żodzik jest reprezentantką klubu Podlasie Białystok. W 2024 roku Polski Związek Lekkiej Atletyki ogłosił, że prezydent Andrzej Duda nadał jej polskie obywatelstwo, czemu sprzyjało między innymi to, że Maria ma polskie korzenie.

W tym samym roku Maria Żodzik reprezentowała Polskę na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu.

Maria mieszka w Białymstoku od 2022 roku. Z Białorusi wyjechała zagrożona represjami ze strony reżimu Łukaszenki. Rzecz w tym, iż podczas masowych protestów społecznych przeciwko sfałszowanym wyborom prezydenckim 2020 roku, podobnie jak wielu jej kolegów,  podpisała ona list otwarty białoruskich sportowców, potępiający oszustwa wyborcze oraz stosowanie przemocy przez siły bezpieczeństwa przeciwko obywatelom pokojowo protestującym na ulicach białoruskich miast. Ponadto, po pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę, lekkoatletka potępiła rosyjską agresję.

Na Białorusi taka postawa obywatelska oznaczałaby dla Marii Żodzik pobyt w kolonii karnej i  natychmiastowy koniec sportowej kariery.

Znadniemna.pl na podstawie Mostmedia.io, fot: Instagram Marii Żodzik

Maria Żodzik, Polka rodem z Baranowicz, od ubiegłego roku reprezentująca Polskę na międzynarodowych zawodach lekkoatletycznych, w ostatnich dniach stycznia uzyskała znakomity wynik podczas lekkoatletycznego mityngu Gorzów Jump Festival w Gorzowie Wielkopolskim. Skoczyła wzwyż 1.98 m uzyskując najlepszy tegoroczny wynik na świecie, trzeci najlepszy rezultat w

Dzisiaj, 5 lutego, w liturgii wspomina się św. Agatę, a w kościołach święci się chleb, wodę oraz sól. Skąd ten zwyczaj? To pytanie Biuro Prasowe Archidiecezji Krakowskiej adresowało  liturgiście i ceremoniarzowi Archidiecezji, ks. dr. Ryszardowi Kilanowiczowi.

Kobieta, która ocaliła Katanię

Św. Agata jest postacią, którą Kościół wspomina 5 lutego. Według świętego biskupa z Sycylii, Metodego, urodziła się ok. 235 r. w Katanii. Po przyjęciu chrztu złożyła także ślub życia w czystości. Podobno była niezwykle piękna, czym przyciągnęła uwagę namiestnika Sycylii. Kiedy odrzuciła jego zaloty, ściągnęła na siebie gniew senatora.  Był to czas, gdy prześladowano chrześcijan. Odrzucony zarządca Sycylii próbował więc wykorzystać to, aby zniesławić Agatę.

Została aresztowana i prawdopodobnie osadzona w domu publicznym, oddana pod opiekę kobietom, które miały ją zdeprawować. Działania te nie przynosiły jednak żadnego efektu. Agata została więc skazana na tortury. Według legendy podczas nich odcięto jej piersi. W tym samym czasie w mieście miało miejsce trzęsienie ziemi. Senator, który przyczynił się do uwięzienia kobiety, widział w tym zdarzeniu karę Bożą za swoje działania względem niej. Ostatecznie jednak Agata skazana na śmierć i wrzucona na rozżarzone węgle. Prawdopodobnie stało się to 5 lutego 251 r.

Jej ciało zostało złożone w grobie poza miastem i od samego początku wierzący otaczali jej szczątki wielką czcią, przywołując jej wstawiennictwa, uważając za świętą. – Rok po jej śmierci wybuchła Etna. Rozżarzona lawa zagrażała miastu. Wtedy mieszkańcy Katanii wzywali wstawiennictwa męczennicy i posłużyli się jej welonem, wynosząc go między miasto a morze lawy. Wtedy ono ocalało, w czym wierzący widzieli szczególne działanie Pana Boga przez wstawiennictwo św. Agaty, którą przyzywano – tłumaczy ks. dr Ryszard Kilanowicz, liturgista i ceremoniarz Archidiecezji Krakowskiej.

Chleb i sól św. Agaty od ognia ustrzeże chaty” 

Jej kult zaczął się rozwijać w średniowieczu. Nazywano ją wtedy patronką chroniącą od ognia i pożarów. Widziano w niej także wsparcie dla ludwisarzy, czyli tych, którzy pracują z ogniem oraz kobiet doświadczających chorób piersi. – W dniu św. Agaty błogosławiono pieczywo, sól i wodę. Pobłogosławione kawałki chleba rzucano w ogień, gdy był pożar, prosząc, aby wiatr odwrócił pożar w przeciwnym kierunku. Wrzucano w niego także sól i pobłogosławioną w tym dniu wodę, aby go ugasić lub opanować. Karmiono nimi także bydło, chroniąc je przed zarazą – wyjaśnia ks. dr Kilanowicz.

Tradycja święcenia chleba, wody i soli zakorzeniła się również w polskiej tradycji, o czym świadczy chociażby ludowe przysłowie “Chleb i sól św. Agaty od ognia ustrzeże chaty”. Wierzono, że sól, poświęcona 5 lutego chroni domostwa przed klęskami żywiołowymi, szczególnie przed ogniem. Chleb z solą gospodarze podawali natomiast zwierzętom, aby zapobiegać zarazom.

Zwyczaj święcenia chleba, wody i soli w dniu liturgicznego wspomnienia św. Agaty praktykowany jest również współcześnie. Takie tradycje, obrzędy, sakramentalia związane z pobłogosławieniem konkretnych przedmiotów czy znaków, których używamy, przyzywając konkretnego świętego, według ks. dr. Kilanowicza mają w dzisiejszych czasach nadal rację bytu. – Przecież wierzymy w świętych obcowanie, czyli w tę relację między nami a światem ludzi, którzy są już zbawieni. Przyzywamy ich wstawiennictwa, a sakramentalia mają to do siebie, że są takim konkretnym obrzędem, czyli modlitwą z zewnętrznym znakiem – podkreśla ceremoniarz Archidiecezji Krakowskiej. Dany obrzęd ma przypominać i nawiązywać do wydarzenia z życia danego świętego lub błogosławionego. – Są one przypisane właśnie do dnia liturgicznego, kiedy wspominamy tę daną osobę. Jest to piękne. Ważne jest przy tym wszystkim to, żeby pamiętać, że to nie jest żadna magia, a prośba do Pana Boga. Jak najbardziej mamy prawo, a nawet obowiązek modlić się, korzystać z tych darów, którymi są sakramentalia, ale, oczywiście, zawsze trzeba zachęcać do tego, by mądrze do tego podchodzić – podkreśla liturgista.

Dlaczego w Krakowie nie powstał kościół św. Agaty? 

Ciekawa jest także historia łącząca św. Agatę z Krakowem. – Prawdopodobnie w 1455 r., według historii, niedaleko Bramy Grodzkiej wybuchł potężny pożar. Było to gdzieś w okolicach kościoła św. Idziego. Legenda głosi, że miasto od pożaru uratowała stara żebraczka, która wrzuciła w płomienie sól św. Agaty, co sprawiło, że ogień zgasł – dzieli się ks. dr Ryszard Kilanowicz. Dodaje, że gdy mieszczanie chcieli odwdzięczyć się kobiecie za uratowanie miasta przed żywiołem, nie poprosiła niczego dla siebie, ale podkreśliła tylko by w Krakowie ufundowany został kościół, któremu patronowałaby właśnie święta z Katanii.

Choć mieszkańcy zobowiązali się więc do wzniesienia świątyni, nigdy tego nie zrobili. – Kiedy jesienią w 1655 r., w wyniku podpalenia przez szwedzkiego najeźdźcę, spłonęły doszczętnie przedmieścia Krakowa, to w tym właśnie dopatrywano się kary Bożej za niedotrzymanie tej obietnicy żebraczce przez rządców miejskich. A kościół św. Agaty tak naprawdę w Krakowie nigdy nie powstał – mówi liturgista.

Znadniemna.pl za Biurem Prasowym Archidiecezji Krakowskiej/Diecezja.pl, fot.: Diecezja.pl

Dzisiaj, 5 lutego, w liturgii wspomina się św. Agatę, a w kościołach święci się chleb, wodę oraz sól. Skąd ten zwyczaj? To pytanie Biuro Prasowe Archidiecezji Krakowskiej adresowało  liturgiście i ceremoniarzowi Archidiecezji, ks. dr. Ryszardowi Kilanowiczowi. Kobieta, która ocaliła Katanię Św. Agata jest postacią, którą Kościół wspomina

Europejski Bank Centralny (EBC) ma zdecydować, które postacie – Ludwig van Beethoven, Maria Curie-Skłodowska, czy może Maria Callas – będą zdobić nowe banknoty euro. Alternatywnie, rozważane są motywy związane z rzekami i ptakami, które mają symbolizować różnorodność europejskiej przyrody.

Będzie to pierwsze odświeżenie grafiki banknotów euro od ich wprowadzenia w 2002 roku. EBC zaproponował dwa główne tematy projektów: „ikony kultury” oraz „przyroda”. W gronie kandydatów, których podobizny miały by ozdobić banknoty, znajdują się takie postaci jak Maria Callas, znakomita grecka śpiewaczka operowa, kompozytor Ludwig van Beethoven, polska laureatka nagrody Nobla, Maria Skłodowska-Curie, hiszpański pisarz renesansowy Miguel de Cervantes oraz Leonardo da Vinci.

W ramach motywów przyrodniczych przewidziano krajobrazy z północnym głuptakiem oraz górskimi źródłami. Maria Callas ma szansę znaleźć się na najniższym nominale – 5 euro, z wizerunkiem ulicznych artystów na odwrocie, podczas gdy Ludwig van Beethoven mógłby ozdobić banknot o wartości 10 euro, a Maria Skłodowska-Curie banknot o nominale 20 euro.

Prezes EBC, Christine Lagarde, podkreśla, że nowe banknoty mają odzwierciedlać europejską tożsamość oraz różnorodność. Mimo że zmiany mają na celu podkreślenie wspólnego dziedzictwa Europy, pojawiają się już głosy krytyki dotyczące ograniczonej reprezentacji krajów strefy euro. Proces wprowadzania nowych banknotów obejmie konsultacje, konkursy oraz dwuletni okres realizacji, a koszt produkcji szacuje się na 5–8 centów za sztukę.

 Znadniemna.pl za The Guardian, fot.: Shutterstock

Europejski Bank Centralny (EBC) ma zdecydować, które postacie – Ludwig van Beethoven, Maria Curie-Skłodowska, czy może Maria Callas – będą zdobić nowe banknoty euro. Alternatywnie, rozważane są motywy związane z rzekami i ptakami, które mają symbolizować różnorodność europejskiej przyrody. Będzie to pierwsze odświeżenie grafiki banknotów euro

Książka o egzekucjach z czasów stalinowskich na podmińskim uroczysku Kuropaty została uznana na Białorusi za „ekstremistyczną” .

Chodzi o publikację pt: „NKWD zabijało w Kuropatach…”  autorstwa białoruskiego badacza zbrodni stalinowskich, historyka Marata Harawego, która ukazała się w 2019 roku.

Jest to wydanie, składające się  z 17 tematycznych esejów o dokonywanych w latach 1930-ch pod Mińskiem egzekucjach stalinowskich. Książka zawiera ponadto ponad 100 unikatowych fotografii i rysunków, dotyczących opisywanego okresu. Przy czym, jak tłumaczył sześć lat temu na prezentacji książki jej autor, zawarte w niej materiały bazują na faktach ujawnionych w trakcie przeprowadzonych w Kuropatach badań naukowych, które zostały potwierdzone dokumentalnie.

„Niczego nie odkryłem, Stwierdziłem tylko coś, co zostało ujawnione już dawno temu” – mówił Marat Harawy.

Marat Harawy, autor książki, uznanej przez reżim Łukaszenki za „ekstremistyczną”, podczas jej prezentacji w 2019 r., fot.: Euroradio.fm

Oprócz książki jego autorstwa do „Listy materiałów ekstremistycznych” służby Aleksandra Łukaszenki włączyły  ostatnio także m.in. Album „BNR-100: Obchody 100-lecia na Białorusi i za granicą” oraz numer czasopisma Białoruskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy „Abażur” (nr 3 z 2018 r.).

Portal Euroradio przypomina, że na Białorusi  za „ekstremistyczne” uznano już dziesiątki książek o historii kraju, w tym te poświęcone represjom z czasów sowieckich.

W Republice Białorusi rządzonej przez dyktatora Aleksandra Łukaszenkę bada się  bowiem wyłącznie zbrodnie niemieckich nazistów, ale nie zbrodnie bolszewickie.

W ubiegłym roku białoruski historyk Ihar Mielnikau, adiunkt w Instytucie Historycznym Uniwersytetu Wrocławskiego, który usiłował badać materiały z lat 30. i 40. XX wieku, został skazany na 4 lata więzienia (uznany za więźnia politycznego), a trzy jego książki, te dotyczące  polsko radzieckiego pogranicza w okresie, gdy Białoruś Zachodnia znajdowała się w granicach międzywojennej Polski, uznano przez służby Łukaszenki za „ekstremistyczne”.

Przypomnijmy, że na 8 lat łagrów za artykuły prasowe o polskim podziemiu niepodległościowym, działającym na terenach dzisiejszej Białorusi został skazany Polak z Grodna, dziennikarz i działacz mniejszości polskiej Andrzej Poczobut.

 Znadniemna.pl na podstawie Euroradio.fm/Kresy24.pl, fot.: Euroradio.fm

Książka o egzekucjach z czasów stalinowskich na podmińskim uroczysku Kuropaty została uznana na Białorusi za „ekstremistyczną” . Chodzi o publikację pt: „NKWD zabijało w Kuropatach…”  autorstwa białoruskiego badacza zbrodni stalinowskich, historyka Marata Harawego, która ukazała się w 2019 roku. Jest to wydanie, składające się  z 17 tematycznych

W Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku trwa Forum Kościuszkowskie, organizowane przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych. W spotkaniu, które odbywa się w 279. rocznicę urodzin bohatera narodowego Polski, Stanów Zjednoczonych Ameryki oraz Białorusi, biorą udział m.in. przedstawiciele dyplomacji: Polski, Szwecji, Litwy, Ukrainy oraz delegacja białoruskiej opozycji demokratycznej na czele ze Swiatłaną Cichanouską.

Szef MSZ RP Radosław Sikorski podczas oficjalnej inauguracji wydarzenia w Audytorium ECS podkreślił, że postać Tadeusza Kościuszki jest nadal źródłem inspiracji dla ludzi walczących o wolność, godność i poszanowanie praw człowieka.

„Symboliczna jest nie tylko postać naszego patrona, ale także miejsce, w którym się znajdujemy, czyli Europejskie Centrum Solidarności. Bo Stocznia Gdańska, to nie tylko kolebka polskiego Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność” – pierwszego masowego ruchu antykomunistycznego, ale także źródło przemian, które dokonały się na naszych oczach na całym kontynencie europejskim” -powiedział szef MSZ.

Liderka demokratycznej opozycji białoruskiej Swiatłana Cichanouskaja i szef MSZ RP Radosław Sikorski, fot.: KPRM

Wskazał ponadto, że Forum Kościuszkowskiemu przyświeca idea solidarności międzynarodowej. „Towarzyszy nam również przekonanie, że bez wolnej, niepodległej, demokratycznej Białorusi, przemiany polityczne w Europie wschodniej pozostaną niezakończone” – mówił Sikorski.

Zadeklarował też, że Polska konsekwentnie udzielała i będzie udzielać pomocy białoruskim inicjatywom niezależnym.

„Jedną z najważniejszych (inicjatyw) jest naturalnie telewizja Biełsat. Chciałbym podkreślić, że nie ma mowy ani o pozbawieniu jej środków do życia, ani tym bardziej o jej zamknięciu. Biełsat pozostanie platformą współpracy polsko-białoruskiej i źródłem wiarygodnej, przedstawianej w nowoczesny sposób informacji dla odbiorców białoruskich” – podkreślił szef MSZ.

Przed inauguracją Forum Kościuszkowskiego biorące w nim udział delegacje, w tym białoruska na czele ze Swiatłaną Cichanouską, złożyły wieńce pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców 1970. Następnie uczestnicy wydarzenia przeszli przez historyczną Bramę nr 2 wzdłuż wystawy pt. „Żywie Biełaruś!”, do Europejskiego Centrum Solidarności.

Forum Kościuszkowskie  w Gdańsku jest jednym z kluczowych  wydarzeń w ramach  trwającej pod początku roku polskiej prezydencji w Unii Europejskiej. Celem Forum Kościuszkowskiego jest zwrócenie uwagi na obecną sytuację polityczną i społeczną na Białorusi. Polska, która obecnie sprawuje prezydencję w Unii Europejskiej, zdecydowała się na takie wydarzenie właśnie w Gdańsku, gdzie Europa rozpoczęła marsz ku wolności.

 Znadniemna.pl na podstawie  PAP/Dziennik Bałtycki

W Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku trwa Forum Kościuszkowskie, organizowane przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych. W spotkaniu, które odbywa się w 279. rocznicę urodzin bohatera narodowego Polski, Stanów Zjednoczonych Ameryki oraz Białorusi, biorą udział m.in. przedstawiciele dyplomacji: Polski, Szwecji, Litwy, Ukrainy oraz delegacja białoruskiej opozycji demokratycznej

Dzisiaj, 2 lutego 2025 roku, mija 93. rocznica urodzin naszego znakomitego krajana – Zbigniewa Adrjańskiego. Jeden z najznakomitszych gawędziarzy kresowych okresu PRL, był nie tylko utalentowanym dziennikarzem i publicystą muzycznym. Okazał się także utalentowanym tekściarzem piosenek, które śpiewały największe gwiazdy polskiej estrady, m.in. – Czesławem Niemen, Ada Rusowicz czy Anna German.

Z okazji rocznicy urodzin naszego znakomitego krajana, zapraszamy Państwa do zapoznania się z jego życiorysem.

Zbigniew Szczęsny Adrjański urodził się 2 lutego 1932 roku w Brześciu nad Bugiem. Na Polesiu spędził dzieciństwo i lata wojenne. Po wojnie rodzina Adrjańskich repatriowała się do Polski i osiadła na Pomorzu. Zbigniew ukończył Państwowe Gimnazjum i Liceum Humanistyczne im. Bolesława Chrobrego w Sopocie. Po uzyskaniu matury studiował języki i literatury słowiańskie na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Warszawskiego (1950–1955) uzyskując tytuł magistra.

Debiutował jako dziennikarz w redakcji „Po prostu” współpracując z działem studenckim tego czasopisma. W 1955 roku został kierownikiem działu kulturalnego i członkiem kolegium tygodnika „Nowa Wieś”. Był jednym ze współtwórców nowej formuły tego czasopisma, które przekształciło się w ilustrowany magazyn dla młodzieży wiejskiej. Redagował tam strony kulturalne, dodatek literacki, kolumny folklorystycznego „Jarmarku Sensacji” oraz inne materiały. Współtworzył liczne wydawnictwa klubowe tygodnika „Nowa Wieś”, pisał reportaże, felietony i artykuły na temat wsi polskiej. W 1961 roku opublikował spisane przez siebie wspomnienia artysty cyrkowego, klowna Edwarda Manca.

Jednocześnie współpracował z Polskim Radiem (Redakcja Wiejska, Naczelna Redakcja Muzyczna, Program III PR) jako dziennikarz, reporter, autor audycji i magazynów. Był pomysłodawcą Radiowych Giełd Piosenki, które prowadził jako prezenter i konferansjer w latach 1963–1973. Redagował audycje muzyczne: „Zwierzenia Prezentera”, „Spotkania przy fortepianie” (z udziałem twórców polskich piosenek). Dla Redakcji Literackiej Programu III nagrywał tzw. powieść improwizowaną pt. „Głosem Lwa” (współautorzy: Lew Kaltenberg, Juliusz Głowacki, Walentyna Toczyska). Był również współpracownikiem i prezenterem telewizyjnego magazynu kulturalnego „Niedzielna Biesiada”.

W latach 1973–1976 był redaktorem naczelnym programów rozrywkowych TVP. Nieco później w latach 1982-1985 został dyrektorem naczelnym i artystycznym Zjednoczonych Przedsiębiorstw Rozrywkowych. Potem pracował jako Dyrektor naczelny i artystyczny Stołecznego Biura Imprez Artystycznych (1985–1988). Nie zaprzestał również pomimo wielu obowiązków związanych z pracą dyrektorską działalności dziennikarskiej, pisząc do wielu czasopism kulturalnych, magazynów ilustrowanych i miesięczników specjalistycznych.

Stale współpracował z „Gazetą Muzyczną”, Radiem Lider, Naszą Rodziną i wydawnictwem klubowym „Synkopa”.

W czasach PRL Zbigniew Adrjański zasiadał w kierowniczych gremiach organizacji młodzieżowych, m.in. ZSM (Związek Młodzieży Socjalistycznej) oraz stowarzyszeń, jednoczących twórców muzycznych i estradowych. Był sekretarzem Rady Stowarzyszenia Autorów ZAiKS, wiceprezesem Związku Polskich Autorów i Kompozytorów (ZAKR). Był także współzałożycielem i prezesem Polskiego Stowarzyszenia Estradowego

Zbigniew Adrjański był mężem aktorki i piosenkarki Lucyny Arskiej, dla której przekładał z języka rosyjskiego teksty cygańskich romansów. Jako autor piosenek współpracował z największymi gwiazdami polskiej estrady. Wielu z nich podobnie jak Zbigniew Adrjański miało korzenie na terenach leżących w granicach ZSRR. Dla Czesława Niemena z leżących w sowieckiej Białorusi Wasiliszek, napisał tekst do piosenki pt. „Płonąca stodoła”. Był także autorem tekstów piosenek, śpiewanych przez urodzoną wilniankę Adę Rusowicz, czy Annę German, Polkę z wyboru, urodzoną w miejscowości Urgencz w sowieckim Uzbekistanie.

Polesia czar…

Sentyment Zbigniewa Adrjańskiego do ludzi ze Wschodu był całkiem wytłumaczalny. Jego korzenie rodzinne były bowiem mocno związane z Kresami. Opowiadał o tym zresztą sam Zbigniew m.in. w książce pt. „Polesia czar. Wspomnienia, gawędy, opowieści”.

Książka Zbigniewa Adrjańskiego, fot.: archiwummeryorzeszko.blogspot.com

W recenzji na to dzieło, opublikowanej na blogu literackim „archiwum mery orzeszko” czytamy, że prababka Zbigniewa – Stefania, urodzona w Boćkach na Podlasiu, była córką polskiej szlachcianki Leokadii Sadowskiej i Jana Kimmera, Holendra pochodzącego z Żuław.

Holender trafił na Podlasie, by na zamówienie księcia Sapiehy wybudować prawdziwy holenderski wiatrak. Książę wpadł bowiem na pomysł, że skrzydła wiatraka będą odstraszać bociany, a bociany, jak wiadomo, przynoszą dzieci. Miałby więc ten wiatrak działanie antykoncepcyjne. Idea ta podobała się księciu, jednak nie przypadła do gustu mieszkańcom wsi Boćki, którzy nie chcieli wcale ograniczać liczby dzieci.

Oto jak ich reakcję na pomysł Sapiehy opisał Zbigniew Adrjański:

„Główną ulicą Bociek (główną i jedyną, która ginie w szczerym polu) przemaszerowała demonstracja. Polacy, Rusini, Żydzi śpiewali zgodnym chórem „Gdy naród do boju wystąpił orężem”. Wołano też: „Nie będzie Sapieha zaglądał nam do łóżek!”.

W tej sytuacji książę Sapieha wycofał się z budowy wiatraka, a przybyły Holender został bez pracy. Zdążył jednak w międzyczasie uwieść polską szlachciankę, został więc na Podlasiu, ożenił się, a z tego małżeństwa urodziło się pięć córek, którym założył małą fabryczkę porcelany. Jedną z tych córek była Stefania, która wyszła za Antoniego Andryjańskiego, syna zubożałego rodu z Andryjanek na Podlasiu (rodowe dobra zostały im odebrane przez carskie władze jeszcze po powstaniu listopadowym). Niestety, młody mąż wpadł nieszczęśliwie do przerębla na zmarzniętym Bugu, przeziębił się i umarł, zostawiając wdowę z dwójką dzieci. W tej sytuacji babcia Stefania zaangażowała się do pracy w dużej mleczarni w Rohaczewie pod Mohylewem (w majątku pana Łaszkiewicza), gdzie pod jej kierunkiem 200 zatrudnionych kobiet produkowało masła i sery na potrzeby dworu carskiego w Petersburgu.

Dostawała stamtąd listy i dyplomy z podziękowaniami, które przechowywała starannie aż do czasu rewolucji październikowej, kiedy to musiała uciekać przed bolszewikami. W jej domu zjawiło się wtedy Czeka w osobie znajomego Wani Kriwoszeina, który wcześniej mieszkał u niej na stancji, a ona żywiła go za darmo i ratowała z różnych tarapatów. Wania proponował, by została w Rohaczewie i nadal produkowała sery, tym razem nie dla burżujskich krwiopijców, ale dla robotników i chłopów. Kiedy nie chciała, Wania próbował ją aresztować, bo „syn u Dowbora-Muśnickiego, córka u Denikina, a pani na władzę sowiecką bluźni”, jednak w końcu puścił ją do Polski.

Stanisław Adrjański, ojciec Zbigniewa, rzeczywiście walczył w szeregach I Korpusu Polskiego w Rosji (formacja dowodzona przez generała Józefa Dowbora-Muśnickiego).W odrodzonej Polsce w 1930 roku został urzędnikiem w Dyrekcji Dróg Wodnych (dyrekcja na siedem województw mieściła się w Wilnie, a potem w Brześciu nad Bugiem) i zajmował się inspekcją szlaków wodnych na Polesiu. W związku z wykonywanym zawodem znał na pamięć wszystkie poleskie rzeki, rzeczki, mosty i przepusty wodne. Stanisław Adrjański był nie tylko urzędnikiem, lecz także artystą malarzem. W młodości studiował malarstwo u Fałata i Ruszczyca, a już w wieku dorosłym utrzymywał kontakty z niezwykłym malarzem z Wilna, który uchodził za jasnowidza i wizjonera. Nazywał się Marian Grużewski i był znanym portrecistą. Urzędnik Dyrekcji Dróg Wodnych zachwycał się niesamowitymi pejzażami wilnianina, a nawet sam malował obrazy w podobnym stylu.

Przedwojenny świat Polesia, malowany przez Zbigniewa Adrjańskiego w książce „Polesia czar. Wspomnienia, gawędy, opowieści”, jest różnorodny i arcyciekawy. To duchy pokazujące się żywym (w tym duchy dwóch jego dziadków, rodzonego i przyszywanego, jeden dziadek po śmierci śpiewał piosenkę o Heli, a drugi jeździł dorożką), dziady wędrowne (słynne ukraińskie „didy” obdarzone paranormalnymi właściwościami, dziewiętnastowieczny cudotwórca z Pińska (pisał też o nim Kraszewski w swoich „Wspomnieniach Wołynia, Polesia i Litwy”), prawosławny batiuszka „co latał ptakiem”, marynarze Flotylli Rzecznej stacjonujący w Pińsku, groźny wojewoda poleski urzędujący w Brześciu (budzący postrach Wacław Kostek-Biernacki) i słynny kresowy kawalerzysta generał Stanisław Bułak-Bałachowicz (zamieszczony w książce Zbigniewa Adrjańskiego pt. „Wykład Bułak-Bałachowicza o prawdziwych jajach, jakie powinien mieć kawalerzysta” z ciągłymi wezwaniami „pani Rodziewiczówna, pani teraz nie słucha” to majstersztyk kabaretowego humoru).

Ten barwny kresowy świat skończył się krwawo w 1939 roku.

Zbigniew Adrjański pisał:

„W dramatycznych okolicznościach, po siedemnastym września, uciekałem z rodzicami i małym braciszkiem Ryśkiem z Baranowicz – w stronę Stolina. Polesie stało w ogniu. Cofał się Korpus Ochrony Pogranicza – odstrzeliwując się przed sowieckimi „taczankami”. Paliły się polskie dwory i domy wojskowych osadników. Chłopi wychodzili na drogi pełne uchodźców, niosąc w chustach zawinięte topory i kosy. Słychać było pomruk „Rezat’ panów”. Uciekaliśmy zatem w stronę szlacheckich zaścianków pod Stolinem.”

Autorka cytowanej wyżej recenzji na blogu „archiwum mery orzeszko” nazwała książkę Zbigniewa Adrjańskiego pt. „Polesia czar. Wspomnienia, gawędy, opowieści” uroczą gawędą literacka i chyba najbardziej dowcipną książką o polskich Kresach Wschodnich, jaką kiedykolwiek czytała.

Zmarł nasz znakomity krajan Zbigniew Adrjański 2 maja 2017 roku w Kiełpinie (woj. Mazowieckie). Został pochowany w nowej części kiełpińskiego cmentarza przy ul. Cienistej.

Przygotował Adolf Gorzkowski/Znadniemna.pl

Dzisiaj, 2 lutego 2025 roku, mija 93. rocznica urodzin naszego znakomitego krajana – Zbigniewa Adrjańskiego. Jeden z najznakomitszych gawędziarzy kresowych okresu PRL, był nie tylko utalentowanym dziennikarzem i publicystą muzycznym. Okazał się także utalentowanym tekściarzem piosenek, które śpiewały największe gwiazdy polskiej estrady, m.in. - Czesławem

Na mocy uchwały Sejmu RP rok 2025 będzie w całej Polsce Rokiem Milenium Koronacji Dwóch Pierwszych Królów Polski.

Jak zapisano w uchwale, koronacja Bolesława Chrobrego była jasnym sygnałem dla ówczesnego świata, że młode państwo polskie jest niepodległe i niezależne. Był to początek wzrastania pozycji Polski na średniowiecznej mapie Europy, która z księstwa przeistoczyła się w królestwo.

„Z tej okazji Sejm Rzeczypospolitej Polskiej oddaje hołd władcom, którzy 1000 lat temu, będąc spadkobiercami Księcia Mieszka I oraz Księżniczki Dobrawy, kontynuowali dzieło politycznego oraz kulturowego umacniania polskiej państwowości. Koronacje te nie byłyby możliwe, gdyby nie szereg ważnych wydarzeń, począwszy od legendarnego założenia Gniezna przez Lecha, poprzez Chrzest Polski, męczeńską śmierć Świętego Wojciecha i powstanie pierwszego arcybiskupstwa, a na Zjeździe Gnieźnieńskim skończywszy” – podkreślili posłowie, zachęcając do pielęgnowania pamięci o początkach polskiej państwowości bo jest to nie tylko nasz obowiązek, ale również świadectwo roli, jaką Polska odgrywała na świecie przez minione tysiąclecie.

Królewskie rządy Bolesława Chrobrego nie trwały długo. Zmarł on w czerwcu 1025 r., w dwa miesiące po tym, gdy koronował się na króla Polski w katedrze gnieźnieńskiej. Jeszcze w tym samy roku Polska uzyskała kolejnego króla – następcą Bolesława został jego syn Mieszko II Lambert. Jego koronacja odbyła się również w katedrze gnieźnieńskiej 25 grudnia 1025 r. Był to jedyny rok w dziejach Polski, gdy nastąpiły dwie koronacje królewskie.

Jubileuszowe obchody w Gnieźnie będą miały wymiar państwowy i kościelny. Główne uroczystości odbędą się w kwietniu razem z odpustem ku czci św. Wojciecha pod przewodnictwem legata papieskiego. W Gnieźnie odbędzie się również zgromadzenie narodowe czyli wspólne obrady Sejmu i Senatu RP.

Tysiąc lat, jakie upłynęły od tych wydarzeń, to wyjątkowa okazja, aby wspomnieć o ich znaczeniu dla historii Polski i dla tradycji państwowych kraju. Jubileusz koronacji w Gnieźnie dwóch pierwszych królów Polski trwać będzie w pierwszej stolicy Polski przez większość roku 2025. Zaplanowane uroczystości i atrakcje będą przypominać Polakom o znaczeniu miasta w historii i zachęcać ich do odwiedzenia Gniezna.

Na 2025 rok przypada 85. rocznica zbrodni katyńskiej, źródło ilustracji: Wikipedia

Sejm RP postanowił też, że rok 2025 będzie rokiem pamięci o bohaterach z Katynia, Charkowa i Miednoje – w tym roku przypada 85. rocznica zbrodni katyńskiej oraz  będzie to rok poświęcony: Oldze Boznańskiej (160. rocznica urodzin), Stefanowi Żeromskiemu (setna rocznica śmierci), Antoniemu Słonimskiemu (130. rocznica urodzin), Kazimierzowi Sosnkowskiemu (140. rocznica urodzin) oraz Franciszkowi Duszeńce (setna rocznica urodzin).

Patronów 2025 roku wybrał również Senat RP. Są to: Władysław Reymont (setna rocznica śmierci), Wojciech Jerzy Has (setna rocznica urodzin), ks. Józef Tischner (25. rocznica śmierci) i Maria Pawlikowska-Jasnorzewska (80. rocznica śmierci).

Tego roku przypada 230. rocznica III rozbioru Polski – 1795 rok; 90. rocznica śmierci Marszałka Józefa Piłsudskiego – 12 maja 1935 roku.

Świat tego roku będzie też obchodził  80-lecie zakończenia II wojny światowej.

Znadniemna.pl na podstawie eKAI.pl oraz L24.lt, ilustracja: królowie Bolesław Chrobry i Mieszko II Lambert pędzla Jana Matejki/Wikipedia

Na mocy uchwały Sejmu RP rok 2025 będzie w całej Polsce Rokiem Milenium Koronacji Dwóch Pierwszych Królów Polski. Jak zapisano w uchwale, koronacja Bolesława Chrobrego była jasnym sygnałem dla ówczesnego świata, że młode państwo polskie jest niepodległe i niezależne. Był to początek wzrastania pozycji Polski na

Białoruska inicjatywa społeczna MALDZIS, nazwana tak na cześć prof. Adama Maldzisa, wybitnego krytyka literackiego, historyka, pisarza oraz badacza polsko-białoruskich związków literackich, doprowadziła do zakupu mapy Radziwiłłów, wydrukowanej po łacinie w atlasie  wydanym przez wybitnego holenderskiego kartografa i wydawcę Willema Blaeu’a w Amsterdamie w 1631 roku.

Nabytek inicjatywy MALDZIS jest jednym z arcydzieł europejskiej kartografii, poświęconych terenom Wielkiego Księstwa Litewskiego (WKL).

Mapa obejmuje całe terytorium Wielkiego Księstwa Litewskiego w granicach sprzed Unii Lubelskiej z 1569 roku (przed zjednoczeniem federacyjnym WKL z Królestwem Polskim) oraz częściowo ziemie państw sąsiednich. Inicjatorem jej powstania i patronem był książę nieświeski, wybitny mąż stanu czasów WKL – Mikołaj Krzysztof Radziwiłł (Sierotka), w związku z czym mapa przeszła do historii pod jego imieniem.

Radziwiłł pragnął przedstawić Europie państwo cywilizowane, zurbanizowane i obalić ówczesne opisy cudzoziemców o nieprzebytych lasach zamieszkiwanych przez półdzikie plemiona. Mapę stworzono praktycznie od podstaw i miała ona zawierać informacje geograficzne, polityczne i historyczne. Jednym z dokładnie zidentyfikowanych autorów szkicu mapy jest rytownik z Nieświeża Tomasz Makowski.

Fot.: Iryna Arachouskaja

„Mapa Radziwiłłów była szeroko znana w Europie i stanowiła wzór dla późniejszych map tego regionu, ale już w XVIII wieku uważano ją za bardzo rzadką. Do dziś mapa ta pozostaje cennym źródłem historycznym. Pokazuje ponad 1000 miejscowości, z czego ponad 300 znajduje się na terenach współczesnej Białorusi. „To w zasadzie pierwsza naukowa mapa naszego kraju” – mówi Paweł Matsukiewicz, szef inicjatywy MALDZIS.

Fot.: Iryna Arachouskaja

Mapę zakupiono na Litwie ze środków białoruskich mecenatów: Siergieja Kozłowskiego, Ani Buglakowej, Władimira Gorlacha i Dmitrija Podolinskiego.

Grigorij Astapenia i Pawieł Matsukiewicz, twórcy inicjatywy MALDZIS, fot.: : Irina Arachouskaja

W przyszłości mapa zostanie przekazana Pałacowi w Nieświeżu jako dar publiczny. Zanim zabytkowy dokument wróci do ojczyzny, będzie eksponowany podczas specjalnych wydarzeń poza Białorusią.

Historia wydania mapy Radziwiłłów

Pierwszy egzemplarz mapy Radziwiłłów powstał zapewne w Nieświeżu około 1603 roku, nie zachował się jednak do dziś – obecnie uważa się go za zaginiony. Mapa stała się szeroko znana dzięki jej opublikowaniu w 1613 roku w Amsterdamie w warsztacie kartograficznym Willema Janszoona Blaeu’a. Jedyna znana oryginalna mapa ścienna Radziwiłłów z 1613 r. znajduje się w bibliotece księżnej Anny Amalii w Weimarze (Niemcy).

Fot.: Iryna Arachouskaja

Od 1631 roku w atlasie świata Willema Blaeu’a „Appendix Theatri A. Ortelii et Atlantis” znalazła się kopia mapy Radziwiłłów z kliszy wydania z 1613 roku, wykonana przez holenderskiego rytownika Hessela Gerritsa. Właśnie jedno z pierwszych wydań atlasowych mapy zostało nabyte przez inicjatywę MALDZIS.

Mapa wykonana jest techniką kolorowego grawerunku na miedzi, sklejona z czterech części, wymiary mapy to 73,5 x 73,5 cm. Dokładna skala wynosi 1:1 293 000.

Na odwrocie zakupionej mapy wydrukowano początek łacińskiego tekstu zatytułowanego „Descriptio Litvaniae” („Opis Litwy”), co wyróżnia tę edycję spośród blisko 20 innych wydań mapy Radziwiłłów, które wydrukowano w latach 1613–1620. 1670.

„Descriptio Lithuaniae” – opis geograficzny, historyczny i kulturowy Wielkiego Księstwa Litewskiego. Pochodzenie tego opisu jest nadal niejasne i datuje się go na lata 1574–1579, fot.: maldzis.world

Białoruska inicjatywa społeczna MALDZIS, zanim udało jej się nabyć Mapę Radziwiłłów, wykupiła Statut Wielkiego Księstwa Litewskiego z 1588 r. (Statut Trzeci) i inne cenne artefakty, zaświadczające o bogactwie wspólnej polsko-białorusko-litewskiej historii.

Wesprzeć inicjatywę MALDZIS w jej staraniach, skierowanych na ocalenie białoruskich artefaktów z okresów, poprzedzających samo pojawienie się Białorusi, można na jej  STRONIE INTERNETOWEJ.

Znadniemna.pl na podstawie Maldzis.world

Białoruska inicjatywa społeczna MALDZIS, nazwana tak na cześć prof. Adama Maldzisa, wybitnego krytyka literackiego, historyka, pisarza oraz badacza polsko-białoruskich związków literackich, doprowadziła do zakupu mapy Radziwiłłów, wydrukowanej po łacinie w atlasie  wydanym przez wybitnego holenderskiego kartografa i wydawcę Willema Blaeu’a w Amsterdamie w 1631 roku. Nabytek inicjatywy MALDZIS

31 stycznia wspominamy jednego z największych pedagogów w dziejach Kościoła – Świętego Jana Bosko. W latach 1929 i 1934 beatyfikował go i kanonizował Papież Pius XI. Jego relikwie znajdują się w bazylice Matki Bożej Wspomożycielki w Turynie. Jest patronem: młodzieży, uczniów, studentów, redaktorów, wydawców.

Jan Bosko urodził się w północnych Włoszech. Gdy miał 2 lata, zmarł jego ojciec – Franciszek. Ciężar utrzymania rodziny spoczął więc na matce – Małgorzacie, która ciężko pracując na roli, nie zaniedbywała religijnego wychowania trójki swoich synów. Choć sama nie potrafiła czytać ani pisać, znała doskonale katechizm i obszerne fragmenty Pisma Świętego na pamięć.

Dziecięce lata Jan przeżył w ubóstwie, nie był jednak chłopcem nieszczęśliwym, co więcej, obdarzony poczuciem humoru i niezwykłą sprawnością fizyczną, lubił zabawiać mieszkańców swojej miejscowości występami cyrkowymi. Z braku pieniędzy naukę rozpoczął późno, bo dopiero w wieku 14 lat. Uczył się prywatnie u swojego proboszcza, który dostrzegł w nim zdolności intelektualne i wybitne przymioty ducha. Krótko przed śmiercią proboszcz przekazał Janowi część swoich oszczędności na kontynuowanie nauki, ale Jan oddał wszystko prawowitym spadkobiercom. Na swoje kształcenie zarabiał więc pracą.

Po ukończeniu szkół wstąpił do seminarium duchownego i przyjął święcenia (1841 r.). O charakterze jego przyszłej pracy kapłańskiej zadecydował właściwie przypadek: któregoś dnia ks. Jan Bosko ujął się za młodym chłopakiem, przepędzonym z kościoła przez zakrystianina. Mimo swoich 16 lat chłopak ten nie umiał czytać ani pisać, nie znał pacierza, nie miał też środków do życia. Okazało się, że w Turynie takich jak on są tysiące. Młody ks. Bosko postanowił się nimi zająć. Stworzył więc oratoria dla zagubionej młodzieży, będące dla niej domem i szkołą, kościołem i placem zabaw. W ośrodkach tych wprowadził nowy system wychowawczy, nazwany później systemem prewencyjnym, w którym główny nacisk kładziono na aktywną obecność wychowawcy. Mówiąc obrazowo, miał on być dla chłopców nie tyle policjantem, co ojcem i przyjacielem.

Z listów św. Jana Bosko: „Jeśli rzeczywiście pragniemy prawdziwego dobra naszych wychowanków… to nade wszystko powinniśmy pamiętać, że zastępujemy im rodziców. (…) Ileż to razy, w ciągu mojego długiego życia musiałem uczyć się tej prawdy, że łatwiej gniewać się niż cierpliwie znosić, łatwiej grozić niż przekonywać, łatwiej kogoś ukarać niż poprawić zachowując się stanowczo i przyjaźnie. (…) Baczcie więc, aby nikt wam nie zarzucił, że działacie w gniewie. (…) Są przecież naszymi dziećmi. Dlatego, gdy poprawiamy ich błędy… żadnego zagniewania, żadnej pogardy, żadnej obelgi. Na czas obecny miejcie miłosierdzie, na przyszły – nadzieję, jak przystoi ojcom, którzy naprawdę starają się o poprawę i właściwe wychowanie. W szczególnie trudnych przypadkach należy raczej ufnie błagać Boga, niż wylewać potok słów, które tylko obrażają słuchających, a winowajcom nie przynoszą żadnego pożytku”.

Wyzwanie, którego podjął się ks. Bosko, przerosło z czasem jego siły. Aby sprostać ogromnym potrzebom turyńskiej młodzieży, założył więc dwie rodziny zakonne: salezjanów (Towarzystwo św. Franciszka Salezego) i salezjanek (Córki Maryi Wspomożycielki), które miały mu być pomocą. Największym jego pomocnikiem od samego początku była jednak jego matka – Małgorzata. To ona w dniu prymicji przestrzegła syna, aby nie odważył się być księdzem bogatym: – „Nie przestąpię wówczas twojego progu” – zapowiedziała. Zapamiętał to na całe życie. Jak każdemu, także i jego matce brakowało czasem cierpliwości: któregoś dnia, gdy podopieczni syna zniszczyli pielęgnowany przez nią ogród, postanowiła wrócić do swojego domu. Ksiądz Bosko wziął ją wówczas za rękę i pokazał wiszący na ścianie krzyż. Matka rozpłakała się, po czym ubrała swój fartuch i wróciła do kuchni, pozostając z wychowankami syna do końca życia.

31 stycznia wspominamy jednego z największych pedagogów w dziejach Kościoła - Świętego Jana Bosko. W latach 1929 i 1934 beatyfikował go i kanonizował Papież Pius XI. Jego relikwie znajdują się w bazylice Matki Bożej Wspomożycielki w Turynie. Jest patronem: młodzieży, uczniów, studentów, redaktorów, wydawców. Jan Bosko

Dla dzieci, mieszkających na zachodnich terenach ZSRR, czyli na Zachodniej Białorusi, Zachodniej Ukrainie oraz na Litwie, gdzie w latach 70. i 80. ubiegłego stulecia odbierano naziemny sygnał Telewizji Polskiej, był postacią kultową. Popularniejszą od wszystkich bohaterów radzieckiej animacji dziecięcej. Mowa o jednym z najbardziej rozpoznawalnych bohaterów polskich dobranocek – Misiu Uszatku, który w tym roku świętuje Jubileusz 50-lecia pierwszej emisji serialu o jego przygodach na antenie TVP.

Przez dzieci, mieszkające za wschodnią granicą Polski Ludowej, Miś Uszatek był misiem, bardziej znanym i lubianym niż niezwykle sympatyczny i dowcipny sowiecki Winni-Puch. Ze względu na różnice czasu i fakt, że polska Dobranocka z Uszatkiem była emitowana później niż sowiecka audycja „Spokojnoj noczi, malyszy”, pełniąca w ZSRR taką samą misję, jak Dobranocka w Polsce, to właśnie Miś Uszatek przez dwanaście lat (od 1975 do 1987 roku) odprowadzał do snu tysiące dzieci na byłych Kresach II Rzeczypospolitej Polskiej, czekające każdego wieczora na kolejny odcinek przygód misia, o którym mówią Uszatek, „bo klapnięte uszko ma”.

Dla wielu kresowych dzieci, śpiewana w każdym odcinku piosenka „Miś Uszatek” stała się pierwszą, której maluchy uczyły się w języku polskim.

Rodzice wykazujący się większą erudycją i dociekliwością oraz pochwalający zainteresowanie swoich pociech postacią z polskiej kreskówki, zadawali sobie trud i dowiadywali się, iż Miś Uszatek jest postacią wymyśloną przez polskiego pisarza Czesława Janczarskiego. W jego twórczości motyw zabawki dziecięcej w postaci pluszowego misia pojawiał się dosyć często, a jednym z najbardziej znanych wierszy o pluszowym misiu jest wiersz  Janczarskiego pt. „Naprawimy misia”, któremu w bliżej niewyjaśnionych okolicznościach urwano ucho, a potem przyszyto z powrotem ku uciesze małego właściciela zabawki. Nie wykluczone jest, że „oklapnięte” ucho Misia Uszatka jest następstwem „operacji”, opisanej przez Janczarskiego we wspomnianym wierszu.

Z okazji Jubileuszu 50-lecia emisji serialu pt. „Przygody Misia Uszatka”, TVP S.A. w należącym do Telewizji Polskiej serwisie TVP VOD postanowiła udostępnić za darmo wszystkie 104 odcinki kultowej bajki. W celu promocji tej inicjatywy przygotowano też specjalną kampanię wizerunkową z udziałem popularnego polskiego aktora, piosenkarza, muzyka i kabareciarza Pawła Domagały.

29 stycznia w Polsce rozpoczęła się szeroko zakrojona akcja promocyjna, której celem jest przypomnienie postaci Uszatka, okoliczności powstania serialu, a także sylwetek jego twórców. „Wybór daty nie jest przypadkowy – w Polsce trwają ferie zimowe. „Miś Uszatek” może być więc idealnym towarzyszem w tym okresie, oferującym bezpieczną i wartościową rozrywkę” –wyjaśnia w specjalnym komunikacie dla mediów Telewizja Polska.

O kampanii promocyjnej z okazji Jubileuszu emisji „Przygód Misia Uszatka” dowiedzieć się możemy m.in. z klipu reklamowego, w którym występuje Paweł Domagała.

Ponadto na portalu TVP.pl publikowana będzie seria artykułów, które przybliżą czytelnikom ideę serialu o przygodach Misia, quiz wiedzy o bajce oraz materiały wideo.

Serial „Przygody Misia Uszatka” emitowany był w latach 1975–1987. Wyprodukowana przez Telewizję Polską animacja została sprzedana do kilkudziesięciu krajów. Głównym bohaterem bajki jest pluszowy miś z oklapniętym lewym uszkiem. Jak podkreśla TVP: „Perypetie Misia i wynikająca z nich nauka to pretekst do przekazywania dzieciom pouczających prawd o świecie, ponieważ każdy odcinek kończy się morałem”.

Znadniemna.pl na podstawie materiałów prasowych Zespołu PR Biura Reklamy i Marketingu Telewizji Polskiej S.A.

Dla dzieci, mieszkających na zachodnich terenach ZSRR, czyli na Zachodniej Białorusi, Zachodniej Ukrainie oraz na Litwie, gdzie w latach 70. i 80. ubiegłego stulecia odbierano naziemny sygnał Telewizji Polskiej, był postacią kultową. Popularniejszą od wszystkich bohaterów radzieckiej animacji dziecięcej. Mowa o jednym z najbardziej rozpoznawalnych

Przejdź do treści