HomeStandard Blog Whole Post (Page 16)

W Gibach przy Wzgórzu Krzyży (Podlaskie) odbyły się w niedzielę obchody 80. rocznicy Obławy Augustowskiej, największej zbrodni dokonanej na Polakach po II wojnie światowej. Uroczystości są organizowane w tym miejscu od 34 lat.

Uroczystości rozpoczęły się Mszą Świętą w kościele pw. św. Anny, po której uczestnicy udali się na Wzgórze Krzyży – miejsce, które przez lata stało się symbolem zbiorowej pamięci o zaginionych. Tam odbył się apel poległych, a przy dźwiękach wojskowej trąbki złożono wieńce.

Wzruszającym momentem było wystąpienie pani Marii Zawistowskiej, której dziadek zaginął podczas Obławy:

„80 lat czekamy na prawdę. Nasze rodziny nigdy nie pogodziły się z ciszą, która spadła po tamtym lipcu. Te krzyże to głosy naszych bliskich.”

Rekonstrukcja i wystawy

Nie zabrakło elementów edukacyjnych i artystycznych. Widowisko plenerowe „Obława Augustowska – lipiec 1945” przyciągnęło tłumy – młodzi rekonstruktorzy z pasją odtworzyli wydarzenia sprzed dekad, ukazując dramat wsi, represje wobec cywilów i atmosferę strachu.

Równocześnie w Augustowie otwarto Dom Pamięci Obławy Augustowskiej, prezentujący dokumenty, relacje świadków i artefakty. W Suwałkach zaprezentowano wystawę pt. „…I nigdy nie wrócili do domu”, przedstawiającą sylwetki osób, których ślad urwał się w lipcu 1945 roku.

Tysiące zatrzymanych i setki zaginionych bez śladu

Obława Augustowska była przeprowadzoną przez sowiecki kontrwywiad Smiersz , oddziały 50. Armii 3. Frontu Białoruskiego, NKWD, a także polskie jednostki UB, MO i LWP. Operacją była wymierzoną w polskie środowiska niepodległościowe. W dniach 10–25 lipca 1945 roku zatrzymano ponad 7 tysięcy osób, z czego co najmniej 592  uznano za „bandytów” i zamordowano w nieznanym miejscu.

Ofiary były brutalnie przesłuchiwane, przetrzymywane w prowizorycznych obozach, m.in. . w tzw. Domu Turka w Augustowie

Do dziś nie udało się odnaleźć ich szczątków ani poznać pełnej prawdy o przebiegu operacji.

Historia milcząca przez dekady

Prezydent RP Andrzej Duda w liście skierowanym do uczestników uroczystości napisał:

„Obława Augustowska to przykład, jak historia może milczeć przez dekady. Milczenie to jednak nie oznacza zapomnienia.”

Obecny na miejscu prof. Krzysztof Sychowicz z IPN podkreślał z kolei, że badania są kontynuowane, choć postęp jest trudny:

„Brakuje dokumentów. Część z nich nadal znajduje się w rosyjskich archiwach. Mamy nadzieję, że kiedyś zostaną ujawnione.”

Impuls do dalszych badań

Organizatorami obchodów były Gmina Giby, Instytut Pamięci Narodowej – Oddział Białystok oraz parafia św. Anny. Uroczystość objęta była honorowym patronatem Prezydenta RP. Wydarzenie było nie tylko okazją do wspólnej refleksji, ale też impulsem dla dalszych prac badawczych i edukacyjnych.

Znadniemna.pl na podstawie Dzieje.pl, ipn.gov.pl, fot.: Facebook.com/PodlaskiUW

 

 

W Gibach przy Wzgórzu Krzyży (Podlaskie) odbyły się w niedzielę obchody 80. rocznicy Obławy Augustowskiej, największej zbrodni dokonanej na Polakach po II wojnie światowej. Uroczystości są organizowane w tym miejscu od 34 lat. Uroczystości rozpoczęły się Mszą Świętą w kościele pw. św. Anny, po której uczestnicy

Dzisiaj mija 26. rocznica śmierci Jana Zbigniewa Mikulskiego, znakomitego polskiego lotnika, wirtuozyjnego pilota szybowców rodem z Druskiennik, którego dzieciństwo było związane m.in. z Grodnem.

Dzieciństwo w cieniu skrzydeł

Urodzony 16 lipca 1907 roku w Druskiennikach, Jan Zbigniew Mikulski dorastał w Petersburgu i Gatczynie – nieopodal lotniska, co miało decydujący wpływ na jego fascynację lataniem. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości Janek Mikulski z rodziną wrócił do kraju. Zamieszkał najpierw w Grodnie, a następnie – w Wilnie, gdzie też zdał maturę. Wkrótce nasz bohater rozpoczął naukę pilotażu w Aeroklubie Wileńskim, a do 1933 roku uzyskał kwalifikacje instruktora szybowcowego.

Szybowcowy pionier

W latach 30. Mikulski dał się poznać jako wybitny instruktor i popularyzator szybownictwa. Prowadził Wołyńską Szkołę Szybowcową LOPP, organizował kursy, ustanawiał rekordy i szkolił kolejne pokolenia pilotów. Nie ograniczał się do teorii – sam uczestniczył w pokazach akrobacji i testach motoszybowców.

Kopia nominacji Jana Zbigniewa Mikulskiego na komendanta Wołyńskiej Szkoły Szybowcowej, fot.: Wikipedia

Wojenne niebo

Gdy wybuchła II wojna światowa, Mikulski zgłosił się na ochotnika do 24. Eskadry Rozpoznawczej, latając na RWD-8. Przez Europę dotarł do Wielkiej Brytanii, gdzie służył w Polskich Siłach Powietrznych oraz RAF. Brał udział w lotach transportowych nad Azją i Afryką. Latał m.in. w Indiach, Birmie i Egipcie, pełniąc funkcje nawigatora i instruktora.

Szybowiec w Azji

Po wojnie Mikulski został zaproszony do Pakistanu, by wspomóc rozwój tamtejszego lotnictwa. Założył i kierował Centralną Szkołą Szybowcową RPAF, szkolił setki pilotów w Lahore, Chaklali i Dace. Był współtwórcą programu Shaheen Air Training Corps Cadets, a jego zasługi uhonorowano Tamgha-i-Basalat – najwyższym odznaczeniem wojskowym, nigdy wcześniej przyznanym cudzoziemcowi.

Powrót do cywilnego szybowania

W 1964 roku osiadł w Londynie, gdzie do końca życia był aktywny w London Gliding Club. Pomagał też polskiej diasporze lotniczej – jako wiceprezes Sekcji Szybowcowej Stowarzyszenia Lotników Polskich. Wspierał rekordowy lot szybowcowy w 1948 roku, trwający ponad 15 godzin.

Wielokrotnie odznaczany

Mikulski odznaczony był licznymi medalami: polskimi (Krzyż Zasługi, Medal Lotniczy), brytyjskimi, francuskimi, a także pakistańskimi (Tamgha-i-Basalat i Tamgha-e-Jamhuria).

Zmarł 20 lipca 1999 roku w Londynie.

Cześć Jego Pamięci!

Opr. Emilia Kuklewska, fot.: Wikipedia

Dzisiaj mija 26. rocznica śmierci Jana Zbigniewa Mikulskiego, znakomitego polskiego lotnika, wirtuozyjnego pilota szybowców rodem z Druskiennik, którego dzieciństwo było związane m.in. z Grodnem. Dzieciństwo w cieniu skrzydeł Urodzony 16 lipca 1907 roku w Druskiennikach, Jan Zbigniew Mikulski dorastał w Petersburgu i Gatczynie – nieopodal lotniska, co

Delegacja polskich parlamentarzystów z Komisji Spraw Zagranicznych oraz Komisji Obrony Narodowej Sejmu RP odbyła  w tym tygodniu serię spotkań w Stanach Zjednoczonych, apelując o intensyfikację działań na rzecz uwolnienia Andrzeja Poczobuta — dziennikarza i działacza mniejszości polskiej na Białorusi, przetrzymywanego w kolonii karnej o zaostrzonym rygorze.

W skład delegacji weszli m.in. poseł Paweł Kowal oraz poseł Radosław Fogiel, którzy w rozmowach z przedstawicielami Kongresu USA, Departamentu Stanu i Narodowej Rady Bezpieczeństwa podkreślali znaczenie międzynarodowej presji w sprawie więźniów politycznych na Białorusi. Parlamentarzyści apelowali o objęcie Poczobuta szczególną uwagą ze strony amerykańskich decydentów.

Tematyka rozmów obejmowała również kwestie bezpieczeństwa w Europie Środkowo-Wschodniej oraz obecności wojsk USA w regionie. Wcześniejsze działania dyplomatyczne doprowadziły do uwolnienia 14 więźniów politycznych, w tym trzech obywateli Polski i Siarhieja Cichanouskiego, męża liderki białoruskiej opozycji Swiatłany Cichanouskiej, lecz nazwisko Poczobuta wciąż pozostaje na liście osób niesłusznie uwięzionych.

Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski zaznaczył, że szczegóły negocjacji w sprawie Poczobuta muszą pozostać poufne, jednak zapewnił o determinacji polskich władz w dążeniu do jego uwolnienia.

Przypomnijmy, że Andrzej Poczobut jest wymieniany w tegorocznej amerykańskiej ustawie „Belarus Democracy, Human Rights and Sovereignty Act of 2025”.

Andrzej Poczobut został aresztowany w 2021 roku, a w lutym 2023 skazany przez reżim białoruski na osiem lat pozbawienia wolności. Przebywa w zakładzie karnym w Nowopołocku – uznawanym za jedno z najcięższych więzień w kraju.

 Znadniemna.pl na podstawie Nowy Dziennik (USA)

Delegacja polskich parlamentarzystów z Komisji Spraw Zagranicznych oraz Komisji Obrony Narodowej Sejmu RP odbyła  w tym tygodniu serię spotkań w Stanach Zjednoczonych, apelując o intensyfikację działań na rzecz uwolnienia Andrzeja Poczobuta — dziennikarza i działacza mniejszości polskiej na Białorusi, przetrzymywanego w kolonii karnej o zaostrzonym

79 lat temu w obozie pracy przymusowej zmarł jeden z przedwojennych kapłanów Grodna i Grodzieńszczyzny – niezłomny duszpasterz i patriota Polski Albin Jaroszewicz.

W epoce burzliwych przemian, wojen i totalitarnych represji, Albin Jaroszewicz pozostał wierny swojemu powołaniu duchowemu i społecznemu. Jego losy odzwierciedlają dramatyczny los polskiego duchowieństwa w XX wieku – pomiędzy pasją duszpasterską a walką o godność w obliczu tyranii.

Korzenie i formacja duchowa

Urodził się 4 marca 1879 roku w Jasionowej Dolinie na terenie dzisiejszego województwa podlaskiego. Wychowany w tradycji katolickiej, od wczesnych lat wykazywał głębokie zainteresowanie życiem religijnym. Po maturze wstąpił do seminarium duchownego w Wilnie, gdzie już w 1901 roku przyjął święcenia kapłańskie. Jego intelekt i pobożność skierowały go następnie na studia teologiczne do Fryburga w Szwajcarii – tam zdobył tytuł doktora teologii, pogłębiając wiedzę z zakresu dogmatyki i etyki chrześcijańskiej.

Kapłan-nauczyciel

Po powrocie do Polski rozpoczął długoletnią posługę duszpasterską i pedagogiczną. Pracował jako proboszcz w licznych parafiach, w tym w Grodnie, Wołkowysku, Olkowiczach czy Łużkach. Jego kazania i nauczanie cieszyły się dużym autorytetem, zarówno wśród wiernych, jak i duchowieństwa. W seminarium duchownym w Wilnie wykładał teologię dogmatyczną i moralną, pełnił funkcję sędziego prosynodalnego oraz cenzora ksiąg religijnych – pilnując ich zgodności z nauką Kościoła.

Jaroszewicz był też mentorem dla młodych kapłanów, którzy wspominali jego intelektualną przenikliwość, wyrozumiałość i głęboką duchowość.

Duszpasterz czasu próby

Po agresji sowieckiej na Polskę w 1939 roku nie wycofał się w stronę prywatności – wręcz przeciwnie, aktywnie zaangażował się w pomoc dla ofiar wojny. W 1941 roku współtworzył Obywatelski Komitet Pomocy Ofiarom Wojny w Grodnie, który zajął się organizacją wsparcia materialnego i duchowego dla osób prześladowanych, deportowanych i osieroconych.

Nieformalna działalność komitetu miała charakter konspiracyjny – zbierano żywność, lekarstwa, organizowano schronienie i modlitwy. Jego postawa była wyrazem niezłomnego przekonania, że duchowość musi łączyć się z aktywną pomocą bliźniemu.

Cena odwagi

Działalność Jaroszewicza spotkała się z brutalną odpowiedzią ze strony władz okupacyjnych. W latach 1942 i 1943 był kilkukrotnie aresztowany przez Niemców, jednak to sowiecki aparat represji okazał się dla niego najgroźniejszy. Po wejściu Armii Czerwonej do Grodna został aresztowany przez NKWD w 1945 roku pod zarzutem „działalności antysowieckiej” – pomimo że jego jedyną „winą” było niesienie pomocy potrzebującym i pozostanie wiernym ideałom chrześcijańskim i polskim wartościom narodowym. Sam kapłan będąc oskarżony o „działalność antysowiecką” stwierdził, że „nie czuje się winnym i nie uważa się za zdrajcę ZSRS, ponieważ ojczyzną jego jest Polska”.

Skazano go na osiem lat pracy przymusowej w obozie ITK-8 (ros.: Isprawitielno Trudowaja Kołonia nr 8, pol.: Poprawcza Kolonia Pracy nr 8) w Nowosadach na Białorusi – jednym z ogniw GUŁAG-u -brutalnego systemu stalinowskich obozów niewolniczej pracy przymusowej.

Męczeńska śmierć

Albin Jaroszewicz zmarł 18 lipca 1946 roku w obozie pracy, wycieńczony głodem, chorobą i systematycznym wyniszczaniem fizycznym. Jego śmierć była nie tylko tragedią osobistą, lecz także aktem cichego męczeństwa – ofiarą złożoną na ołtarzu wierności Bogu i Ojczyźnie.

Tablica w kościele pw. św. Stanisława w Sankt Petersburgu, upamiętniająca księży zamordowanych w czasach stalinowskich. Źródło: ipn.gov.pl

Dziś śp. ksiądz Albin Jaroszewicz pozostaje symbolem niezłomnego kapłana, który nie uginał się przed siłą reżimów, lecz do końca pozostał wierny służbie bliźniemu.

Opr. Emilia Kuklewska, fot.: swzygmunt.knc.pl

79 lat temu w obozie pracy przymusowej zmarł jeden z przedwojennych kapłanów Grodna i Grodzieńszczyzny – niezłomny duszpasterz i patriota Polski Albin Jaroszewicz. W epoce burzliwych przemian, wojen i totalitarnych represji, Albin Jaroszewicz pozostał wierny swojemu powołaniu duchowemu i społecznemu. Jego losy odzwierciedlają dramatyczny los polskiego

Białoruskie papierosy są przemycane przez polską granicę według nowego schematu. Informuje o tym Społeczność Kolejarzy Białorusi.

Nowy sposób dostarczania do Polski akcyzowego towaru polega na tym, że przemytnicy przewożą partię białoruskich papierosów do graniczącego z Białorusią obwodu smoleńskiego w Rosji. Wykorzystują przy tym okoliczność, iż pomiędzy Rosją, a Białorusią w ramach państwa związkowego ZBiR (Związek Białorusi i Rosji)  została całkowicie zniesiona kontrola graniczna,  a kontrola celna pomiędzy krajami praktycznie nie istnieje.

Ładunek po przerzuceniu na teren Rosji zostaje dostarczany na jedną z małych stacji, przez które przejeżdżają chińskie pociągi tranzytowe do Europy.

„Po wcześniejszym uzgodnieniu z lokalnymi dyspozytorami, pociąg kontenerowy jest nieplanowanie zatrzymywany na 20-40 minut pod pretekstem braku odbioru lub zatoru na stacji przeładunkowej. Podczas takiego postoju przemytnicy otwierają kontenery załadowane na perony i ładują do nich papierosy. Przy czym otwierane są nie przypadkowe kontenery, lecz tylko te, które później zostaną przeładowane po stronie polskiej. Objętość ładowanych produktów jest ograniczona jedynie czasem postoju pociągu” – opisują proceder białoruscy  kolejarze.

Podczas przenikania do kontenerów z nich zrywane są plomby, a po załadowaniu kontrabandy  w miejsce zerwanych zakłada się plomby fałszywe. Przemytnicy z góry wiedzą, do którego kontenera trafiają papierosy. Numer plomby jest im podawany przez współpracujących z przemytnikami  kolejarzy na wystawionych listach przewozowych.

Kolejna metoda wkładania niedozwolonych pakunków polega na wycięciu włazu w dachu lub podłodze kontenera. Następnie jest on maskowany metalem, kompozytami, włóknem szklanym i pokrywany odpowiednią farbą.

Kontenery załadowane kontrabandą przejeżdżają przez Białoruś, a następnie do Polski.

Schemat przemytu papierosów z Grodna przez Smoleńsk do Terespola, źródło: Społeczność Kolejarzy Białorusi

Środowisko kolejowe zauważa, że stosowanie przez przemytników nowych metod tłumaczy się tym, iż schemat „załadunku kontenerów” papierosami bezpośrednio na terytorium Białorusi funkcjonuje od dawna i jest już dobrze znany zarówno służbom na Białorusi, jak i w Polsce. I jedni i drudzy wiedzą, że przemytnicy na Białorusi korzystają najczęściej ze stacji – Chlustino koło Orszy i Liasnoj koło Baranowicz.

Według Społeczności Kolejowej innowacja, polegająca na załadunku papierosów na terenie Rosji, tłumaczy się wejściem do procederu „nowego gracza”, który chce uniknąć konkurencji z białoruskimi przedsiębiorcami i pozostać niedostępnym dla białoruskich organów ścigania.

Koszt „usługi” za nieplanowane opóźnienie jednego pociągu kontenerowego w obwodzie smoleńskim Rosji wynosi od 2 do 4 tysięcy dolarów.

Białoruś – liderem przemytu papierosów do UE

Nawiasem mówiąc, Białoruś od dawna jest kluczowym dostawcą przemycanych papierosów. Pomimo oficjalnych deklaracji o zwalczaniu przemytu, białoruskie papierosy nadal są masowo dostarczane na Litwę, Łotwę i do Polski, w tym koleją – do krajów, gdzie ceny tytoniu są znacznie wyższe.

Białoruska sieć kolejowa stała się wygodnym kanałem dystrybucji nielegalnych papierosów do Unii Europejskiej. Pociągi towarowe przekraczające granicę są często wykorzystywane do ukrytego transportu wyrobów tytoniowych. Kontrabanda jest ukryta wśród legalnych ładunków – drewna, materiałów budowlanych, nawozów, konstrukcji metalowych, a nawet węgla. Stosowane są podrobione plomby, a wagony często wyposażone są w kryjówki, trudne do wykrycia podczas pobieżnej kontroli.

Główne szlaki przemytu kolejowego przebiegają przez przejścia graniczne na granicy z Litwą (Gudogaj-Kena), Łotwą (Bigosowo-Dyneburg) i Polską (Brześć-Terespol). Pomimo wysokiego poziomu kontroli, przemyt przez granicę nie ustaje.

Białoruscy przemytnicy kolejowi stosują różnorodne techniki  i metody „przerzucania” przez granicę wyrobów tytoniowych, w tym:

  • Ukryte przedziały i podwójne konstrukcje – specjalnie wyposażone wnęki, podwójne ściany, fałszywe palety, fałszywe pudła. Takie kryjówki są trudne do wykrycia bez dokładnej inspekcji;
  • Przerobione wagony. Niektóre wagony są dostarczane na mało używane bocznice, gdzie są przerabiane: tworzone są ukryte wnęki, wbudowywane są metalowe sekcje lub instalowane są fałszywe dna. W takich „modyfikacjach” na potrzeby przemytników często wykorzystuje się nowe wagony;
  • Ukrywanie legalnego ładunku. Papierosy są ukrywane w towarach masowych i tanich, takich jak pelety drzewne, zrębki, trociny, tłuczeń kamienny, cement, cegły, puste wyroby plastikowe i pojemniki zwrotne;
  • Fałszywe dokumenty i podrobione plomby. Dokumenty towarzyszące są wydawane dla fikcyjnych ładunków. Plomby są podrabiane tak dokładnie, że odróżnienie ich od oryginału bez specjalistycznej kontroli jest praktycznie niemożliwe;
  • Fikcyjne firmy. Na Białorusi lub w innych krajach WNP powstają jednodniowe firmy. Formalnie zajmują się one transportem legalnych towarów, przez które w rzeczywistości przemycana jest kontrabanda;
  • wykorzystywanie słabej kontroli i korupcji. Na niektórych przejściach granicznych kontrola jest osłabiana w trakcie zmian, co tworzy „okienka” dla przemytu. Zdarzają się przypadki przekupstwa celników, pracowników magazynów i dworców kolejowych. Możliwa jest również zmowa z pracownikami Kolei Białoruskich i celnikami. Za opłatą mogą oni zapewnić swobodny przejazd ładunku lub pomóc w ukryciu papierosów przed lub w trakcie załadunku.

Przypadki wykorzystania pociągów kontenerowych do przemytu na terytorium Białorusi były wielokrotnie odnotowywane w naszych publikacjach. Na przykład stacja Brześć-Północny jest pod tym względem szczególnie „popularna”. Tam, z godną pozazdroszczenia regularnością, wykrywane są – a czasem nawet zatrzymywane – próby ukrycia przemycanych papierosów w kontenerach przewożonych pociągiem do Polski.

Ostatnio popularną metodą ukrywania przemycanych papierosów stała się „egzotyczna metoda”, taka jak transportowanie ich w ładunkach takich jak olej rzepakowy. Pomimo że wymaga to znacznych środków ostrożności, aby zabezpieczyć przewożony towar w celu zachowania jego walorów handlowych, przemytnicy wciąż się na to decydują. Chodzi o to, że ładunek ten ma charakter masowy, a co za tym idzie, znaczną objętość, co zwiększa prawdopodobieństwo skutecznego transportu przemytu. Oto jeden z przypadków takiego przemytu, a także obrazowy przykład analizy przeprowadzonej przez kierownictwo Białoruskich Kolei w związku z wykrytym przypadkiem próby przemytu papierosów.

Podsumowując, zauważamy: dopóki na Białorusi będzie trwała tania i słabo uregulowana produkcja papierosów, a popyt na tani tytoń w krajach UE pozostanie wysoki, przemyt kolejowy będzie się odbywał.

Znadniemna.pl za Społeczność Kolejarzy Białorusi, fot.: Lubelski Urząd Celno-Skarbowy w Białej Podlaskiej

Białoruskie papierosy są przemycane przez polską granicę według nowego schematu. Informuje o tym Społeczność Kolejarzy Białorusi. Nowy sposób dostarczania do Polski akcyzowego towaru polega na tym, że przemytnicy przewożą partię białoruskich papierosów do graniczącego z Białorusią obwodu smoleńskiego w Rosji. Wykorzystują przy tym okoliczność, iż pomiędzy

W miejscowości Wojstom w rejonie smorgońskim na Białorusi doszło do kolejnego aktu ocenzurowania polskiego miejsca pamięci narodowej.

Jak poinformował portal  Katolik.life, na pamiątkowym krzyżu stojącym przy miejscowym kościele zasłonięty został napis w języku polskim:

„Ofiarom faszyzmu i komunizmu”

Opatrzony powyższym napisem  krzyż upamiętniał mieszkańców wsi poległych w czasie II wojny światowej oraz zesłanych na Syberię i do Kazachstanu.

Ocenzurowany krzyż w Wojstomiu, fot.: Katolik.life

W miejscu usuniętego napisu pojawiła się tablica – w języku białoruskim – zawierająca cytat z Ewangelii:

„Kto nie bierze krzyża swego i nie idzie za Mną, nie jest Mnie godzien.”

Z pomnika zniknęła również figura Matki Bożej trzymającej ciało Chrystusa, co znacząco zmieniło jego pierwotny charakter.

Według relacji lokalnych mieszkańców, działania te miały charakter administracyjny i nie były konsultowane ani z parafią,  ani zamieszkującą okolicę społecznością polską.

Kościół w Wojstomiu ma nieprostą historię – został zbudowany w 1939 roku, gdy tereny te należały jeszcze do Polski, tuż przed zajęciem ich przez Związek Radziecki.

Z terenu kościoła katolickiego Świętej Trójcy w Mińsku z kolei  usunięto krzyż ku pamięci księdza katolickiego Wincentego Godlewskiego, rozstrzelanego przez nazistów w obozie koncentracyjnym w Trościeńcu.

Incydent w Wojstomiu wpisuje się w szerszy trend usuwania polskich symboli i śladów pamięci historycznej na Białorusi. W ostatnich latach doszło m.in. do zniszczenia cmentarza żołnierzy Armii Krajowej w Surkontach oraz zamalowania fresku przedstawiającego „Cud nad Wisłą” w kościele w Sołach. Z terenu kościoła katolickiego Świętej Trójcy w Mińsku z kolei  usunięto krzyż ku pamięci księdza katolickiego Wincentego Godlewskiego, rozstrzelanego przez nazistów w obozie koncentracyjnym w Trościeńcu.

Znadniemna.pl za Katolik.life, na zdjęciu: tabliczka w języku polskim na krzyżu przed kościołem we wsi Wojstom na Smorgońszczyźnie została zasłonięta cytatem z Pisma Świętego. Fot.: Katolik.Life

W miejscowości Wojstom w rejonie smorgońskim na Białorusi doszło do kolejnego aktu ocenzurowania polskiego miejsca pamięci narodowej. Jak poinformował portal  Katolik.life, na pamiątkowym krzyżu stojącym przy miejscowym kościele zasłonięty został napis w języku polskim: „Ofiarom faszyzmu i komunizmu” Opatrzony powyższym napisem  krzyż upamiętniał mieszkańców wsi poległych w czasie

169 lat temu urodził się nasz znakomity krajan generał Adam Mokrzecki. Jako żołnierz dwóch armii stał się symbolem ciągłości polskiej tradycji wojskowej – od armii carskiej, przez korpusy polskie w Rosji, aż po Wojsko Polskie II Rzeczypospolitej.

Biografia gen. Mokrzeckiego to nie tylko historia bohaterstwa i ofiarności żołnierza. Jest to także opowieść o lojalności wobec ojczyzny, niezależnie od zmieniających się granic i ustrojów.

Szlacheckie korzenie i wojskowe powołanie

Adam Wincenty Felicjan Mokrzecki urodził się 16 lipca 1856 roku w majątku Dzitryki na Wileńszczyźnie (obecnie w rejonie lidzkim na Białorusi), w rodzinie ziemiańskiej herbu Ostoja. Jego ojciec, Aleksander, był właścicielem ziemskim, a matka Kamilla z Maszewskich pochodziła z rodu o bogatych tradycjach intelektualnych. Rodzina Mokrzeckich wydała wielu wybitnych przedstawicieli: brata Stefana – generała dywizji Wojska Polskiego, Zygmunta – entomologa i profesora SGGW, oraz Wincentego – sędziego Sądu Okręgowego w Wilnie.

Kariera w armii rosyjskiej

Swoją służbę wojskową rozpoczął w 1872 roku w Armii Imperium Rosyjskiego. Ukończył Wileńską Szkołę Junkrów Piechoty oraz Oficerską Szkołę Strzelców w Oranienburgu (Brandenburgia, Niemcy). Jako oficer armii rosyjskiej brał udział w wojnie rosyjsko-tureckiej (1877–1878), gdzie zdobył pierwsze doświadczenia bojowe. Przez kolejne dekady awansował przez wszystkie szczeble wojskowe – od chorążego po generała majora w 1914 roku.

Dowodził m.in. 40. Koływańskim Pułkiem Piechoty, a podczas I wojny światowej został ranny i odznaczony Orderem Świętego Jerzego IV klasy – jednym z najwyższych odznaczeń za męstwo w armii carskiej.

W służbie niepodległej Polski

Po rewolucji rosyjskiej i rozpadzie Rosyjskiego Imperium, Mokrzecki wstąpił do I Korpusu Polskiego na Białorusi, gdzie dowodził brygadą w 2. Dywizji Strzeleckiej. Od listopada 1918 roku służył już w Wojsku Polskim, pełniąc kluczowe funkcje w okresie formowania struktur obronnych II Rzeczypospolitej.

W czasie wojny polsko-bolszewickiej dowodził m.in. Brygadą Piechoty Frontu Północno-Wschodniego, obroną odcinka rzeki Szczary oraz Grodna. W maju 1919 roku objął dowództwo 7. Dywizji Piechoty, a w 1920 roku został komendantem Okręgu Generalnego „Grodno”.

Odznaczenia i uznanie

Za zasługi wojenne i organizacyjne otrzymał liczne odznaczenia, w tym:

  • Krzyż Walecznych (nr 42453) – za męstwo w walce o niepodległość Polski
  • Order Świętego Jerzego IV klasy – za odwagę na froncie rosyjskim
  • Ordery Świętego Włodzimierza, Świętej Anny i Świętego Stanisława – w różnych klasach, przyznawane przez Imperium Rosyjskie

Ostatnie lata życia i dziedzictwo

Z dniem 1 kwietnia 1921 roku został przeniesiony w stan spoczynku w stopniu generała podporucznika. Zmarł zaledwie pięć dni później – 6 kwietnia 1921 roku w Grodnie. Został pochowany na Cmentarzu Pobernardyńskim (zwanym też farnym).

Grób generała Adama Mokrzyckiego i tablica upamiętniająca jego syna Justyna na cmentarzu farnym w Grodnie, fot.: Mariusz Proskień

Pozostawił po sobie nie tylko wojskowe zasługi, lecz także rodzinę kontynuującą tradycje patriotyczne i naukowe. Jego syn, Justyn Mokrzecki, był majorem artylerii Wojska Polskiego (jego pamiątkową tabliczkę umieszczono nagrobie ojca w Grodnie), a wnuk – Lech Marian Mokrzecki został profesorem Uniwersytetu Gdańskiego.

Adam Mokrzecki był symbolem ciągłości polskiej tradycji wojskowej – od carskiej armii, przez korpusy polskie w Rosji, aż po Wojsko Polskie II RP. Jego biografia to opowieść o lojalności wobec ojczyzny, niezależnie od zmieniających się granic i ustrojów.

Opr. Adolf Gorzkowski, fot.: Wikipedia/NAC

169 lat temu urodził się nasz znakomity krajan generał Adam Mokrzecki. Jako żołnierz dwóch armii stał się symbolem ciągłości polskiej tradycji wojskowej – od armii carskiej, przez korpusy polskie w Rosji, aż po Wojsko Polskie II Rzeczypospolitej. Biografia gen. Mokrzeckiego to nie tylko historia bohaterstwa i

Do końca czerwca 2025 r. wnioski o udzielenie ochrony międzynarodowej w Polsce złożyło 8,5 tys. cudzoziemców. Najliczniejsze grupy wnioskodawców (łącznie ok. 77 proc.) stanowili obywatele Ukrainy i Białorusi. Tym ostatnim najrzadziej odmawiano udzielenia azylu.

W I połowie br. najwięcej wniosków uchodźczych w Polsce złożyli obywatele:

  • Ukrainy – 5 tys. osób
  • Białorusi – 1,6 tys. osób
  • Rosji – 0,4 tys. osób.

Od 27 marca 2025 r. obowiązuje czasowe ograniczenie prawa do złożenia wniosku o udzielenie ochrony międzynarodowej na granicy państwowej z Republiką Białorusi. Od tego czasu osoby składające wnioski o udzielenie ochrony międzynarodowej w placówkach Straży Granicznej umiejscowionych nieopodal granicy z Białorusią stanowiły niewielki odsetek wnioskodawców.

Cudzoziemcowi udziela się ochrony międzynarodowej (w formie statusu uchodźcy lub ochrony uzupełniającej), jeśli w jego kraju pochodzenia grozi mu prześladowanie lub rzeczywiste ryzyko utraty życia czy zdrowia. Wobec danej osoby nie mogą przy tym występować okoliczności wskazujące, że może np. stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa.

W I połowie 2025 r. Urząd do Spraw Cudzoziemców wydał decyzje wobec 5,3 tys. osób. Warunki przyznania ochrony międzynarodowej spełniało prawie 2,8 tys. obcokrajowców. Byli to przede wszystkim obywatele:

  • Ukrainy – 1,5 tys. osób
  • Białorusi – 1 tys. osób
  • Etiopii – 60 osób.

Decyzje negatywne otrzymało 1 tys. cudzoziemców. Najliczniejsze grupy w tym zakresie stanowili obywatele:

  • Ukrainy – 0,5 tys. osób
  • Rosji – 130 osób
  • Białorusi – 70 osób.

Postępowania dotyczące prawie 1,5 tys. osób zakończyły się natomiast umorzeniem. Dotyczyło to przede wszystkim obywateli:

  • Ukrainy – 0,3 tys. osób
  • Etiopii – 0,1 tys. osób
  • Tadżykistanu – 0,1 tys. osób.

Sprawy są umarzane najczęściej w sytuacji, gdy cudzoziemiec opuścił Polskę przed wydaniem decyzji merytorycznej.

Podczas trwania procedury uchodźczej cudzoziemcy mogą korzystać z pomocy socjalnej (m.in. zakwaterowanie, wyżywienie, opieka medyczna) zapewnianej przez Urząd do Spraw Cudzoziemców oraz zajęć edukacyjnych (m.in. nauka języka polskiego). Mają oni do wyboru pobyt w ośrodku dla cudzoziemców lub samodzielne utrzymanie się poza ośrodkami przy pomocy finansowej otrzymywanej od urzędu. Według stanu na 30 czerwca 2025 r. z pomocy socjalnej korzystało 6,5 tys. cudzoziemców, z czego 765 osób przebywało w ośrodkach dla cudzoziemców.

Znadniemna.pl za Urząd do Spraw Cudzoziemców, fot.: fpiwo.pl

Do końca czerwca 2025 r. wnioski o udzielenie ochrony międzynarodowej w Polsce złożyło 8,5 tys. cudzoziemców. Najliczniejsze grupy wnioskodawców (łącznie ok. 77 proc.) stanowili obywatele Ukrainy i Białorusi. Tym ostatnim najrzadziej odmawiano udzielenia azylu. W I połowie br. najwięcej wniosków uchodźczych w Polsce złożyli obywatele: Ukrainy

14 lipca, na aukcji elektronicznej „BUTB-Nieruchomości”, zorganizowanej przez Białoruską Uniwersalną Giełdę Towarową, sprzedano dawny majątek Mineyków we wsi Dubniki w rejonie ostrowieckim na Białorusi.

Dwór Mineyków w Dubnikach na zdjęciu z 1918 r., fot.: www.polona.pl

Sprzedany obiekt obejmuje piętrowy budynek dworski (do 2005 roku pełniący funkcję internatu dla osób starszych i niepełnosprawnych), budynek administracyjny z 1968 roku, łaźnię-pralnię, stołówkę, punkt pierwszej pomocy, garaże, magazyny i budynki gospodarcze.

Dwór Mineyków w Dubnikach, fot.: Alaksiej Drupau/Radzima.org

 

Dwór Mineyków w Dubnikach, fot.: Alaksiej Drupau/Radzima.org

Jak poinformował rzecznik prasowy BUTB, obiekt udało się sprzedać za kwotę 1058,4 rubla (ok. 1150 złotych) – o 5% więcej niż wynosiła cena wywoławcza. Nabywcą nieruchomości została firma z obwodu grodzieńskiego, zajmująca się produkcją materiałów budowlanych.

Dwór Mineyków, został zbudowany przez  polskiego ziemianina Bronisława Mineykę w 1878 roku. Posiadłość zapisała się w historii polskiej i światowej literatury tym, że w latach 80. XIX wieku przyjeżdżał do Mineyków Henryk Sienkiewicz. Przyszły noblista zamieszkał w majątku, tworząc tu koncepcję Potopu (w latach 1884–1886), a w latach 1887-1888 napisał u Mineyków  w Dubnikach „Pana Wołodyjowskiego”. Tutejsi znajomi i mieszkańcy Dubnik stali się pierwowzorami wielu bohaterów tej części Trylogii.

Znadniemna.pl na podstawie Hpravy.org/Wikipedia.org, fot.: Radzima.org

14 lipca, na aukcji elektronicznej „BUTB-Nieruchomości”, zorganizowanej przez Białoruską Uniwersalną Giełdę Towarową, sprzedano dawny majątek Mineyków we wsi Dubniki w rejonie ostrowieckim na Białorusi. [caption id="attachment_69262" align="alignnone" width="480"] Dwór Mineyków w Dubnikach na zdjęciu z 1918 r., fot.: www.polona.pl[/caption] Sprzedany obiekt obejmuje piętrowy budynek dworski (do 2005

W zakurzonych tomach staropolskiej literatury kryje się postać, która zasługuje na ponowne odkrycie. Atanazy Ludwik Kierśnicki (1678–1733) – jezuita, kaznodzieja, uczony i publicysta – przez dziesięciolecia kształtował polską kulturę duchową i akademicką, zostając symbolem oratorskiego kunsztu i moralnej odwagi.

Na dziś przypada 347. rocznica urodzin naszego krajana, urodzonego w Holszanach koło Oszmiany.

Droga z Holszan do Akademii Wileńskiej

Atanazy Ludwik Kierśnicki  urodził się w Holszanach (obecnie w rejonie oszmiańskim na Białorusi) 15 lipca 1678 roku. Wcześnie, bo jako zaledwie szesnastoletni młodzieniec, wstąpił w 1694 roku w Wilnie do zakonu jezuitów, a już w 1705 roku  w Warszawie przyjął święcenia kapłańskie.

Ksiądz zakonnik od początku łączył gorliwość duszpasterską z pasją intelektualną.

Pełnił wiele funkcji:

Był wykładowcą retoryki w szkołach jezuickich w Wilnie (1706–1707) i Warszawie (1707–1708) oraz kaznodzieją królewskim, głoszącym kazania w kolegiacie św. Jana, a także bibliotekarzem kolegium warszawskiego (1709–1721), a następnie – rektorem kolegium w Słucku (1722–1725), gdzie wystawił osobny budynek biblioteczny z cegły. W kolejnych latach pełnił funkcje prefekta kolegium w Grodnie (1727–1728) oraz superiora klasztoru jezuitów w Drohiczynie (1728–1732), gdzie budował nowe kolegium. Dwa lata przed śmiercią został profesorem prawa na Akademii Wileńskiej.

Mistrz słowa i moralny komentator epoki

Kazania o. Atanazego były czymś więcej niż wykładami moralizatorskimi. Jako kaznodzieja królewski w kolegiacie św. Jana w Warszawie przemawiał przy wielkich okazjach, takich jak koronacja obrazu Matki Bożej Częstochowskiej w 1717 czy Kodeńskiej w 1721 roku.

Oto fragment  jego kazania, wydanego z okazji uroczystości koronacji obrazu Matki Boskiej w Częstochowie w 1717 roku:

„Lat temu dziewięćdziesiąt siedem, gdy przed osmanową potencją, do granic naszych zbliżoną we trzykroć sto tysięcy pohańców, zadrżały przedmurza tego fundamenty, gdy pod ludźmi, końmi, mułami, wielbłądami, armatami, stękała ziemia, a po zabitym hetmanie Stanisławie Żółkiewskim, po zabranych w bisurmańskie łyka najznaczniejszych wojownikach, strach powszechny w tęgie lody okował serca koronnych obywateli, na ten czas, Wawrzyniec Gębicki, arcybiskup gnieźnieński, prymas i prorex Rzeczypospolitej, ustawicznie łzami miękczył niby w diament skamieniałe gniewy niebieskie, aż też nocy jednej, w Skierniewicach przez okno pałacowe w niebo patrząc, obaczył w jasności wielkiej Najświętszą Bogarodzicę, na nowiu księżycowym stojącą i głos rzetelny usłyszał: „Nie trać serca Wawrzyńcze! Staram się ja pilnie o Polskę, imieniowi memu przychylną. Syn mój odwrócił od was te plagi, których się obawiasz”.

Styl wypowiedzi o. Atanazego cechował się konceptyzmem, literacką ornamentyką i odniesieniami do historii, mitologii oraz realiów życia szlacheckiego.

Jednocześnie za estetyką słowa kaznodziei kryła się głęboka troska o Rzeczpospolitą – jej duchowy kryzys, konfliktowość elit i upadek parlamentaryzmu. O. Atanazy nie wahał się w swych tekstach krytykować bezsilności sejmów i demoralizacji magnatów.

Podczas wspomnianego kazania, kaznodzieja królewski, nazwał Maryję Jasnogórską „Polską Monarchinią”. Przywołał prywatne objawienie swego współbrata zakonnego, w którym Matka Boża życzyła sobie, by nazywać Ją Królową Polski. Wskazał też na trwający wiele stuleci zwyczaj szukania u Jasnogórskiej Pani pomocy w trudnościach, jakie przeżywała Ojczyzna: „Tu zawsze szukały głównej rady, tak w boju, jak i pokoju sarmackie korony na głowę Ludwików, Jagiellonów, Zygmuntów, Władysławów, Kazimierzów, Michałów, Augustów, wolnych głów i głosów włożone”.

Kaznodzieja wyraził wówczas nadzieję, że pod rządami Królowej ustąpią nieszczęścia, a rodacy będą mieli więcej powodów do radości.

Twórczość, która przenika przez pokolenia

Wśród licznych dzieł o. Atanazego Kierśnickiego wyróżnia się:

  • Klucze do Skarbu Serdecznego w Słowie Bożym Utajone (1725) – zbiór refleksji nad tajemnicą Słowa Bożego
  • Wolny Głos Mów Niedzielnych (1727) – kazania o głębokim przesłaniu duchowym i społecznym
  • Monarchini polska głową swoją korony, a sercem swoim głowy koronująca (1718) – przykład kaznodziejskiej stylizacji i komentarza politycznego.

Współczesnym o. Atanazy Kierśnicki był znany jako autor tekstów, przypisywanych pisarzowi polnemu koronnemu Janowi Fryderykowi Sapieże, w których ten miał analizować kondycję duchową i narodową Rzeczypospolitej, wpisując się w nurt myśli politycznej XVIII wieku.

Dziedzictwo, które warto odkrywać na nowo

Choć o. Atanazy Ludwik Kierśnicki nie cieszy się dziś powszechnym rozgłosem, jego dzieła są świadectwem głębokiego myślenia, wyrafinowanego stylu i niezwykłej odwagi duchowej.

Kaznodzieja królewski łączył klasyczną edukację z troską o wspólnotę, pozostając wiernym zasadom zakonu, ale nie milcząc wobec kryzysów państwa.

Dla miłośników historii, religii i literatury, o. Atanazy to postać warta ponownego odkrycia – nie tylko jako jezuita, pedagog i mistrz słowa, lecz jako sumienie swojej epoki.

Oprac. Emilia Kuklewska/Znadniemna.pl, fot.: Masheka.by

 

W zakurzonych tomach staropolskiej literatury kryje się postać, która zasługuje na ponowne odkrycie. Atanazy Ludwik Kierśnicki (1678–1733) – jezuita, kaznodzieja, uczony i publicysta – przez dziesięciolecia kształtował polską kulturę duchową i akademicką, zostając symbolem oratorskiego kunsztu i moralnej odwagi. Na dziś przypada 347. rocznica urodzin naszego

Przejdź do treści