HomeStandard Blog Whole Post (Page 12)

 

Firma badawcza SW Research opublikowała wyniki wrześniowego badania opinii publicznej pt. „Polski Ranking Nieufności 2024″. Badanie dotyczyło poziomu zaufania Polaków wobec różnych narodowości i mniejszości. z opublikowanego raportu wynika, że największy dystans Polacy czują wobec Rosjan, podczas gdy na przeciwnym biegunie rankingu zaufania  znajdują się Amerykanie. Białorusini w tym zestawieniu zajmują trzecie miejsce wśród tych komu Polacy nie ufają najbardziej po Rosjanach i muzułmanach.

Kto budzi największe obawy wśród Polaków?

Indeks Nieufności Polaków, stworzony w celu standaryzowanego porównania braku poziomu akceptacji wobec różnych grup, wskazał, że to Rosjanie (57,2 punktów na 100 możliwych) spotykają się z największym brakiem zaufania w polskim społeczeństwie. Kolejne miejsca na podium zajmują Muzułmanie (44,7) oraz Białorusini (44,2). Z drugiej strony, najniższy poziom nieufności odnotowano wobec obywateli USA (18), Czechów (18,4) i Słowaków (18,6).

Źródło: SW Research

Badanie akceptacji różnych narodowości i mniejszości to fascynująca próba uchwycenia wieloaspektowego zjawiska w ramach jednego wymiaru. Już sama natura skali sugeruje, że poziom akceptacji lub dystansu do różnych grup nie jest miarą zero-jedynkową, ale podlega gradacji. Każdy z cząstkowych wyników tworzących wskaźnik, jest jednocześnie wypadkową naszych poglądów, poczucia przynależności do grupy, emocji których doświadczamy i które okazujemy. Tworząc polski Distrust Index pokazaliśmy, że opowiedzenie złożonych, wielowarstwowych historii za pomocą kilku liczb jest możliwe i ma sens – komentuje Jakub Wasiewicz, analityk SW Research.

Źródło: SW Research

Źródło: SW Research

 

Wysokie miejsce Ukraińców w rankingu

Z badania przeprowadzonego przez SW research wynika, że Polacy wykazują największą otwartość wobec narodów południowych sąsiadów, podczas gdy Wschód budzi najwięcej obaw. Ciekawostką jest wysokie miejsce obywateli Ukrainy, którzy zajęli czwartą pozycję w rankingu. Stosunkowo neutralnie oceniani są Niemcy oraz Węgrzy, natomiast szczególną sympatią Polacy darzą kraje takie jak Japonia czy USA, co może wynikać z ich atrakcyjnego wizerunku jako nowoczesnych i dobrze rozwiniętych gospodarczo.

Źródło: SW Research

Badanie przeanalizowało także różnice w poziomie nieufności w zależności od cech demograficznych, takich jak wiek i miejsce zamieszkania, a także od preferencji politycznych w kontekście zbliżających się wyborów parlamentarnych.

Tożsamość narodowa w erze globalizacji

Globalizacja, coraz większa wymiana międzykulturowa oraz otwartość granic wywierają nieustanny wpływ na społeczeństwa, stawiając nowe wyzwania związane z tożsamością narodową i poczuciem przynależności. Rankingi takie jak ten pozwalają lepiej zrozumieć, jak Polacy postrzegają te zmiany i w jaki sposób kształtują swoje relacje z przedstawicielami innych narodowości.

– Tempo rozwoju wspomnianych procesów dodatkowo determinowane jest przez (nieraz trudne do przewidzenia) wydarzenia czy informacje o zróżnicowanym zasięgu. Wśród przykładów takich „czarnych łabędzi” ostatnich lat można wymienić np. agresję Rosji na Ukrainie, nasilenie się konfliktu na Bliskim Wschodzie, wybuch pandemii COVID-19, doniesienia o atakach lub zagrożeniach terrorystycznych w krajach wysokorozwiniętych. Dlatego warto nieustannie stawiać pytania o aktualny stosunek ogółu społeczeństwa, które stanowi większościowe tło dla innych narodowości czy wyznań – komentuje Piotr Zimolzak, wiceprezes SW Research.

Badanie „Polski Ranking Nieufności 2024″ zostało  zrealizowane w dniach 11-16 września 2024 roku na reprezentatywnej próbie 1500 dorosłych mieszkańców Polski.

 Szczegółowy opis badania i jego wyników znajdziecie Państwo TUTAJ.

 Znadniemna.pl za Swresearch.pl

  Firma badawcza SW Research opublikowała wyniki wrześniowego badania opinii publicznej pt. „Polski Ranking Nieufności 2024". Badanie dotyczyło poziomu zaufania Polaków wobec różnych narodowości i mniejszości. z opublikowanego raportu wynika, że największy dystans Polacy czują wobec Rosjan, podczas gdy na przeciwnym biegunie rankingu zaufania  znajdują się

Romuald Mieczkowski, legendarny wileński poeta, dziennikarz, publicysta, scenarzysta i reżyser, a także współzałożyciel oraz redaktor naczelny kwartalnika literackiego „Znad Wilii” był gościem Festiwalu „Wilno w Gdańsku/Vilnius Gdanske”, który zakończył się w minioną niedzielę.

Udział w Festiwalu serdecznego przyjaciela redakcji naszego portalu, którego nazwa jest efektem inspiracji ze strony czasopisma, redagowanego przez Romualda Mieczkowskiego, przyjmował podczas Festiwalu życzenia „Sto lat”. Były one kierowane pod adresem dzieła jego życia, jakim jest obchodzący w tym roku swoje 35-lecie kwartalnik literacki „Znad Wilii”. Ale Romuald Mieczkowski, będący człowiekiem instytucją o niezwykle szerokich zainteresowaniach i olbrzymim dorobku twórczym, interesował uczestników Festiwalu nie tylko jako wydawca, czy organizator polskiego życia kulturalnego Wilna.

W rozmowie z dyrektorem artystycznym Festiwalu Tomaszem Snarskim, Polak z Litwy zgodził się opowiedzieć o swojej znajomości, a nawet przyjaźni z polskim noblistą Czesławem Miłoszem, którego rokiem z woli Senatu RP jest dobiegający końca rok 2024.

Z Romualdem Mieczkowskim rozmawiał Tomasz Snarski (po prawej), dyrektor artystyczny Festiwalu „Wilno w Gdańsku/Vilnius Gdanske” i autor kwartalnika „Znad Wilii”

To właśnie Czesław Miłosz wysłał młodzieńcze jeszcze wiersze Romualda Mieczkowskiego do Jerzego Giedroycia, sprawiając, iż poeta z Wilna zadebiutował na łamach paryskiej „Kultury”. Sympatia, jaką darzył wileńskiego kolegę noblista wyraziła się także w tym, że noblista wyróżnił Romualda Mieczkowskiego Międzynarodową Nagrodą swojego imienia.

Opowieść o swoich relacjach z wybitnymi postaciami polskiej kultury i sztuki XX stulecia , m.in. Czesławem Miłoszem i Jerzym Giedroyciem, Romuald Mieczkowski przeplatał historiami, związanymi z obchodzącym Jubileusz 35-lecia kwartalnikiem „Znad Wilii”.

Romuald Mieczkowski na tle foto portretu Czesława Miłosza autorstwa redaktora naczelnego „Znad Wilii”

Czasopismo powstało w 1989 roku jako dwutygodnik poświęcony aktualnościom politycznym i społecznym, relacjonujący między innymi walkę Litwinów i mieszkających na Litwie Polaków o niepodległość i niezależność Litwy od ZSRR. W roku 2000 wydawca „Znad Wilii” Romuald Mieczkowski ze względu na problemy finansowe postanowił zamknąć tytuł. Przeszkodzić mu w tym zdążył jednak Jerzy Giedroyć.

Niedługo przed odejściem do lepszego świata legendarny wydawca wezwał wileńskiego kolegę do siebie i nakazał mu, aby ten nie przerywał wydawanie „Znad Wilii”. – Jerzy Giedroyć, kiedy wywołał mnie na dywanik, powiedział, że jeżeli zamknę gazetę, to zostanę zdrajcą. „Przecież nikt się z wami nie będzie liczył, jeżeli nie wytworzycie wyższej kultury, wyższej poprzeczki, jak nie będziecie partnerami” – cytował Giedroycia Romuald Mieczkowski. Zaznaczył, iż podczas tej pamiętnej rozmowy wspólnie z redaktorem „Kultury” wypracowali oni obowiązujące do dzisiaj format i koncepcję czasopisma, w którym zaczęto poświęcać więcej uwagi tematom kulturalnym ze szczególnym uwzględnieniem literatury nie tylko polskojęzycznej, lecz także tworzonej w językach innych narodów, zamieszkujących Litwę. Od 2000 roku jest więc bogato ilustrowanym 160-stronicowy kwartalnikiem o tematyce kulturalno-społecznej.

Romuald Mieczkowski z jubileuszowym numerem „Znad Wilii”

Za dziesięciolecia istnienia pismo stało się instytucją i zjawiskiem, na bazie którego nie tylko powstawało wiele inicjatyw Polaków na Litwie, ale przede wszystkim budowano partnerstwo z Litwinami.

Jubileuszowy numer kwartalnika „Znad Wilii”

„Mało w Wilnie jest osób piszących i czytających, którzy tego tytułu nie znają – czy to w wersji dwutygodnika, czy kwartalnika. I to jest właśnie ta najcenniejsza dla mnie nagroda. Na bazie tego tytułu powstał pomysł stworzenia Radia Znad Wilii. To tutaj, kiedy rozwinęła się technika i redakcje nie musiały już mieć gabinetów, sekretarek, tylko dziennikarze zaczęli pracować przy komputerach, powstał pomysł stworzenia w miejscu, gdzie mieściła się redakcja, galerii artystycznej. Poza tym przy kwartalniku powstało Studio Dokumentalistyki Filmowej, biblioteka i wydawnictwo Znad Wilii, w ramach którego do tej pory wydajemy średnio dwie książki rocznie” – opowiadał Romuald Mieczkowski.

Świętujący Jubileusz 35-lecia, kwartalnik „Znad Wilii” miał poparcie takich autorytetów, jak Zbigniew Brzeziński, Jerzy Giedroyć, Jan Nowak-Jeziorański. Jego autorami byli wybitni przedstawiciele życia intelektualnego Litwy, m.in.: znany litewski poeta, eseista Tomas Venclova, filozof Arvydas Juozaitis, eseista i scenarzysta Pranas Morkus i inni.

„Żeby coś robić, w każdej dziedzinie trzeba określić klasę, w której chce się grać. My zawiesiliśmy poprzeczkę wysoko, licząc, że ci, którzy sprostają temu wyzwaniu, będą kimś. Udało się. Wśród naszych pracowników byli znani w swoich dziedzinach naukowcy z tytułami, poeci, dziennikarze” – wymieniał Mieczkowski.

Jak dodał, tytuł „Znad Wilii” okazał się bardzo pojemny. „Ukazywał geografię – miejsce w którym działa redakcja i do którego kierowane są jej  zainteresowania, co twórcom czasopisma jest drogie. Tytuł, krótko mówiąc pokazywał, kim jesteśmy” – opowiadał twórca legendarnego kwartalnika.

Kwiaty dla Jubilata

Redakcja portalu Znadniemna.pl składa Romualdowi Mieczkowskiemu oraz wszystkim twórcom inspirującego nas nie tylko nazwą kwartalnika „Znad Wilii” najserdeczniejsze życzenia z okazji Jubileuszu ich dzieła i życzy tradycyjnych Stu Lat w służbie narodom, zamieszkującym teren historycznej Wileńszczyzny, obejmującej przecież również obszar, znajdujący się w polu zainteresowań portalu Znadniemna.pl!

Znadniemna.pl

Romuald Mieczkowski, legendarny wileński poeta, dziennikarz, publicysta, scenarzysta i reżyser, a także współzałożyciel oraz redaktor naczelny kwartalnika literackiego „Znad Wilii” był gościem Festiwalu „Wilno w Gdańsku/Vilnius Gdanske”, który zakończył się w minioną niedzielę. Udział w Festiwalu serdecznego przyjaciela redakcji naszego portalu, którego nazwa jest efektem inspiracji

Ksiądz Andrzej Juchniewicz, który przebywa w areszcie od 8 maja 2024 roku, w dalszym ciągu znajduje się pod silną presją łukaszenkowskich oprawców – dowiedziała się inicjatywa „Chrześcijańska Wizja”.

Wcześniej ksiądz doświadczył już tortur i gróźb, przetrzymywano go w szczególnie nieznośnych warunkach: pierwszą wizytę pod prysznicem pozwolono kapłanowi dopiero po dwóch miesiącach przebywania za kratami.

Teraz duchownemu grożą kolejnym upokorzeniem. Chcą mu postawić fałszywe zarzuty, dotyczące „przestępstw przeciwko integralności seksualnej nieletnich”, czyli – najprościej mówiąc – pedofilii.

„Chrześcijańska Wizja” zauważa, że wcześniej służby w podobny sposób groziły innym duchownym Kościoła Katolickiego na Białorusi. Jednak na groźbach się skończyło, gdyż nikt nikomu niczego nie udowodnił. Jednak sam fakt stawiania podobnych oskarżeń może skutkować zniszczeniem reputacji duchownego, który jest proboszczem diecezjalnego Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej w Szumilinie koło Witebska i przewodzi Misji Zakonu Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej (OMI) na Białorusi.

Reputacja księdza Andrzeja Juchniewicza w Kościele Katolickim na Białorusi jest nienaganna, a sam kapłan nawet przebywając za kratami zajmuje pryncypialne stanowisko i odwołuje się od bezprawnych orzeczeń, na mocy których znalazł się w areszcie. Najwyraźniej z tego powodu postępowanie przeciwko niemu po kilku miesiącach trzymania duchownego w areszcie administracyjnym zmieniło się na karne, a jego samego przeniesiono do aresztu śledczego.

Andrzej Juchniewicz został zatrzymany 8 maja i początkowo pociągnięty do odpowiedzialności administracyjnej za umieszczanie na Facebooku zdjęć biało-czerwono-białej (kojarzonej z antyłukaszenkowską opozycją) i ukraińskiej flagi. Aresztowano go na 15 dni i od tego czasu nie wypuszczono na wolność. Po pierwszych 15 dniach aresztu księdzu areszt o kolejne 15 dni.

Na początku lipca pojawiła się informacja, że ksiądz został przeniesiony z Aresztu Administracyjnego, w którym spędził łącznie prawie dwa miesiące, do Aresztu Śledczego. Wszczęto przeciwko niemu sprawę karną. Władze białoruskie nie informują o co dokładnie został oskarżony, nie wiedzą o tym prawdopodobnie także milczący na temat aresztowanego księdza hierarchowie Kościoła na Katolickiego na Białorusi oraz współbracia księdza Andrzeja w Polsce .

Razem z księdzem Andrzejem Juchniewiczem w maju aresztowano innego księdza z Szumilina – ojca Pawła Lemekha (OMI), który jednak po odbyciu kary aresztu administracyjnego został wypuszczony na wolność.

Znadniemna.pl za Chrześcijańska Wizja

Ksiądz Andrzej Juchniewicz, który przebywa w areszcie od 8 maja 2024 roku, w dalszym ciągu znajduje się pod silną presją łukaszenkowskich oprawców – dowiedziała się inicjatywa „Chrześcijańska Wizja”. Wcześniej ksiądz doświadczył już tortur i gróźb, przetrzymywano go w szczególnie nieznośnych warunkach: pierwszą wizytę pod prysznicem pozwolono

Nasz znamienity krajan Jan Bułhak, zwany ojcem polskiej fotografii artystycznej, którego 148. rocznica urodzin przypada na 6 października, był jednym z bohaterów Festiwalu „Wilno w Gdańsku/ Vilnius Gdanske”, który zakończył się w grodzie nad Motławą w dniu urodzin mistrza obiektywu.

Centralnym wydarzeniem festiwalowym, związanym z imieniem Jana Bułhaka, stała się wystawa plenerowa fotografii pt. „Światłoczułe Wilno”. Złożyły się na nią prace robione w Wilnie przez samego mistrza – Jana Bułhaka, jak też przez jego licznych uczniów, związanych z Zakładem Fotografiki Artystycznej, prowadzonym na wileńskim Uniwersytecie Stefana Batorego w dwudziestoleciu międzywojennym. Wszystkie przedstawione na wystawie zdjęcia pochodzą ze zbiorów Muzeum Narodowego w Gdańsku.

Dr hab. Maciej Szymanowicz

Historię tej unikatowej w skali Polski instytucji akademickiej przybliżył uczestnikom i gościom festiwalu historyk sztuki, specjalizujący się w historii fotografii artystycznej – profesor Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, dr hab. Maciej Szymanowicz.

Obecni na wykładzie profesora Szymanowicza pt. „Jan Bułhak i jego Uniwersytecki Zakład Fotografiki Artystycznej w Wilnie”, dowiedzieli się między innymi, iż powstanie Zakładu Fotografiki Artystycznej Jan Bułhak zawdzięczał swojemu przyjacielowi Ferdynandowi Ruszczycowi, który w 1919 roku objął funkcję dziekana Wydziału Sztuk Pięknych na Uniwersytecie Stefana Batorego, reaktywowanym w Wilnie po odzyskaniu przez Polskę niepodległości.

Wybitny malarz tak wysoko cenił warsztat fotograficzny swojego przyjaciela, iż pozwolił mu stworzyć przy uniwersyteckim Wydziale Sztuk Pięknych Zakład Fotografiki Artystycznej pomimo tego, że fotograf nie posiadał nawet dyplomu o ukończeniu studiów wyższych. Wprawdzie studiował filozofię na Uniwersytecie Jagiellońskim, ale dyplomu tej, ani jakiejkolwiek innej, uczelni nigdy nie zdobył. Brak wyższego wykształcenia sprawiał, iż nestor polskiej fotografii oficjalnie pracował w stworzonym przez siebie samego uniwersyteckim Zakładzie Fotografiki Artystycznej na stanowisku „starszego asystenta”.

Pomimo tego, że piastowana oficjalnie przez Jana Bułhaka funkcja wyglądała niepozornie, w środowisku akademickim tytułowano go nie inaczej jak profesorem, którym wybitny fotografik de facto był, zważywszy zwłaszcza na setki uczniów, których mistrz wykształcił za dwadzieścia lat funkcjonowania stworzonego przez siebie Zakładu Fotografiki.

Jan Bułhak był nie tylko wybitnym fotografem, a raczej fotografikiem. Miał ogromne zasługi w zakresie utrwalania teorii rzemiosła, które w znacznej mierze dzięki niemu stało się pełnoprawną dziedziną sztuki plastycznej. Terminy „fotografik” i „fotografika”, odnoszące się do mistrzów obiektywu, zajmujących się fotografią artystyczną i traktujących proces fotografowania jako sztukę, zostały wprowadzone do obiegu naukowego i do słownictwa warsztatowego przez samego Jana Bułhaka. Na potrzeby Zakładu Fotografiki Artystycznej i swoich studentów mistrz napisał podręcznik o tym samym tytule: „FOTOGRAFIKA”.

Ambitnemu fotografikowi uczelnia nie wystarczała. Co rusz angażował się w nowe inicjatywy, sam wiele z nich wprowadził w życie. Współzakładał lub współszefował – a najczęściej jedno i drugie – następującym organizacjom: Fotoklub Wileński (1928), Fotoklub Polski (działający w latach 1929–1939), Związek Polskich Artystów Fotografów (1947, a od 1952 – Związek Polskich Artystów Fotografików). Na jego legitymacji ZPAF-u widniał symboliczny numer 1.

Do ciekawostek dotyczących naszego wybitnego krajana, odnosi się fakt, iż Jan Bułhak, chętnie pozował swoim studentom, jako model do robienia fotografii portretowych. W środowisku artystycznym upowszechniło się nawet mniemanie, że twarz Jana Bułhaka ma rysy typowego kresowego szlachcica.

Urodzony 6 października 1876 roku w Ostaszynie koło Nowogródka Jan Bułhak rzeczywiście był dzieckiem przedstawicieli kresowych rodów szlacheckich. Był synem Walerego Antoniego Stanisława Bułhaka herbu Syrokomla i Józefy Haciskiej herbu Roch.

Syn ojca polskiej fotografii Janusz Bułhak, urodzony w 1906 roku we wsi Piaresieka koło Mińska Litewskiego był kompozytorem, jak również cenionym fotografikiem.

Zapraszamy Państwa do obejrzenia zdjęć z plenerowej wystawy fotograficznej pt. „Światłoczułe Wilno”, na której prezentowane są prace Jana Bułhaka i jego uczniów.

 

Znadniemna.pl, zdjęcia widoczne na planszach wystawy pt. „Światłoczułe Wilno” pochodzą ze zbiorów Muzeum Narodowego w Gdańsku

 

Nasz znamienity krajan Jan Bułhak, zwany ojcem polskiej fotografii artystycznej, którego 148. rocznica urodzin przypada na 6 października, był jednym z bohaterów Festiwalu „Wilno w Gdańsku/ Vilnius Gdanske”, który zakończył się w grodzie nad Motławą w dniu urodzin mistrza obiektywu. Centralnym wydarzeniem festiwalowym, związanym z imieniem

619 osób z 20 krajów zakwalifikowało się w tym roku na studia w Polsce w ramach stypendium NAWA w Programie dla Polonii im. gen. Andersa – poinformowała Agencja. Najliczniejszą grupę beneficjentów stypendium NAWA, podobnie jak w poprzednich edycjach, stanowią obywatele Białorusi, Ukrainy, Litwy, Czech i Kazachstanu.

W tym roku największą popularnością wśród stypendystów cieszą się kierunki studiów takie jak: zarządzanie, informatyka, finanse, ekonomia, logistyka oraz stosunki międzynarodowe. Najchętniej wybieranymi uczelniami są: Uniwersytet Jagielloński w Krakowie, Uniwersytet Warszawski, Szkoła Główna Handlowa w Warszawie oraz Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowie.

„Program Andres NAWA od lat przyciąga najzdolniejsze osoby o polskich korzeniach z różnych zakątków świata. Dzięki niemu młodzież polonijna mieszkająca na całym świecie ma szansę na podjęcie kształcenia akademickiego w Polsce” – podkreślili przedstawiciele Narodowej Agencji Wymiany Akademickiej (NAWA) w przesłanej informacji prasowej.

Program jest skierowany do przedstawicieli Polonii, mających Kartę Polaka lub polskie obywatelstwo oraz obywatelstwo innego kraju. O udział w programie mogą ubiegać się młodzi ludzie, którzy odbywali cały okres kształcenia na poziomie szkoły średniej lub studiów I stopnia poza granicami Polski.

Do tegorocznej edycji złożono 1131 wniosków, spośród których 619 uzyskało stypendium Dyrektora NAWA i będą one realizowane na uczelniach podległych Ministrowi Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Ponadto NAWA przeprowadziła formalną weryfikację wniosków stypendystów ubiegających się o stypendium Ministra Zdrowia oraz o stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Stypendyści programu Anders NAWA będą kształcić się na wybranych przez siebie uczelniach w całej Polsce bądź na kursie przygotowawczym poprzedzającym właściwy tok studiów. NAWA oferuje comiesięczne stypendium w wysokości 1800 zł w regulaminowym okresie kształcenia oraz zwolnienie z opłat za kształcenie na kursie przygotowawczym lub w uczelniach publicznych. Ponadto w tegorocznej edycji po raz pierwszy stypendyści otrzymają dofinansowanie kosztów podróży międzynarodowej związanej z przyjazdem do Polski w celu podjęcia kształcenia.

Jak podano, od początku realizacji programu Anders (2018-2024) do NAWA wpłynęło ponad 11,5 tysiąca wniosków, spośród których stypendia przyznano ponad 4,5 tysiąca przedstawicielom Polonii z całego świata.

Pełne wyniki można zobaczyć na stronie internetowej Agencji.

Narodowa Agencja Wymiany Akademickiej (NAWA) to rządowa agencja podlegająca Ministrowi Nauki i Szkolnictwa Wyższego, działająca od 2017 r. na rzecz umiędzynarodowienia polskiej nauki poprzez wspieranie i stymulowanie międzynarodowej współpracy badawczej i wymiany akademickiej.

 Znadniemna.pl za Naukawpolsce.pl

619 osób z 20 krajów zakwalifikowało się w tym roku na studia w Polsce w ramach stypendium NAWA w Programie dla Polonii im. gen. Andersa – poinformowała Agencja. Najliczniejszą grupę beneficjentów stypendium NAWA, podobnie jak w poprzednich edycjach, stanowią obywatele Białorusi, Ukrainy, Litwy, Czech i

Tak wynika z listy materiałów „ekstremistycznych”, którą zaktualizowało właśnie białoruskie Ministerstwo Informacji. Według resortu odpowiednią decyzję podjął 25 września Sąd Rejonu Centralnego Mińska.

Według sądu „ekstremistyczne” treści zawiera „produkt informacyjny, zamieszczany na stronie sieci społecznościowej „X” (dawny Twitter) pod nazwą „Artur Michalski”. Na platformie „X” wspomniany profil znajduje się według sądu pod adresem: „https://x.com/michalski_artur”.

Profil, o którym mowa, jest prowadzony przez Artura Michalskiego, byłego Ambasadora Rzeczypospolitej Polskiej w Republice Białorusi. Po zakończeniu misji w Mińsku, z którym Warszawa ma poziom stosunków dyplomatycznych obniżony do obecności przedstawicieli w randze charge d’affaires, Artur Michalski pełni funkcje pełnomocnika MSZ ds. współpracy z demokratycznymi środowiskami białoruskimi.

Na platformie „X” dyplomata poza wpisami, opisującymi jego własną aktywność i republikacją wpisów pochodzących z profilu MSZ RP, często udostępnia także wpisy białoruskiej opozycyjnej liderki Swiatłany Cichanouskiej, współpracującego z nią polityka Pawła Łatuszki, Centrum Praw Człowieka „Wiasna”, a także innych białoruskich działaczy, inicjatyw oraz mediów, uznawanych przez reżim Łukaszenki za „ekstremistyczne”.

Uznanie przez reżim Łukaszenki za „ekstremistyczne” media społecznościowe polskiego dyplomaty jest kolejnym przejawem antypolskiej paranoi, która postępuje w wyobraźni białoruskich urzędników. 13 sierpnia br. łukaszenkowskie MSW na wniosek KGB Białorusi na listę organizacji „ekstremistycznych”, wpisało Fundację Wolność i Demokracja (WID), będącą wydawcą portalu Znadniemna.pl oraz gazety „Głos znad Niemna na uchodźstwie”. Teraz reżim próbuje przypiąć łatkę „ekstremisty” polskiemu dyplomacie, któremu portal Znadniemna.pl, uznawany przez podwładnych Łukaszenki za „formację ekstremistyczną”, jest wdzięczny za wieloletnią współpracę na rzecz polskiej społeczności na Białorusi.

Znadniemna.pl na podstawie Reform.news, fot.: Gov.pl

Tak wynika z listy materiałów „ekstremistycznych”, którą zaktualizowało właśnie białoruskie Ministerstwo Informacji. Według resortu odpowiednią decyzję podjął 25 września Sąd Rejonu Centralnego Mińska. Według sądu „ekstremistyczne” treści zawiera „produkt informacyjny, zamieszczany na stronie sieci społecznościowej „X” (dawny Twitter) pod nazwą „Artur Michalski”. Na platformie „X” wspomniany

W Parlamencie Europejskim zdecydowano o tym, kto stanie na czele delegacji PE ds. stosunków z Białorusią. Szefową zespołu została europosłanka z Polski Małgorzata Maria Gosiewska.

Polska polityk jest doskonale znana mieszkającym na Białorusi Polakom. W składzie delegacji Sejmu RP niejednokrotnie odwiedzała rodaków, mieszkających za wschodnią granicą Polski. Jest znana także działaczom białoruskiej opozycji demokratycznej. Wielu z nich, podobnie jak wielu Polaków z Białorusi, musiało w ostatnich latach ratować się przed represjami reżimu Łukaszenki, szukając schronienia w Polsce, na Litwie, bądź w innych krajach, udzielających azylu uchodźcom politycznym z Białorusi.

Jeden z nich – Anatol Labiedźka, będący doradcą przebywającej na uchodźstwie liderki białoruskiej opozycji Swiatłany Cichanouskiej – ocenił decyzję europosłów o wyborze Małgorzaty Marii Gosiewskiej na szefową Delegacji Parlamentu Europejskiego ds. stosunków z Białorusią, jako decyzję korzystną dla Białorusinów, wyznających zasady demokracji i poszanowania praw człowieka.

„Myślę, iż wspólnym wysiłkiem potrafimy trzymać temat Białorusi na porządku dziennym Parlamentu Europejskiego” – ocenił białoruski opozycjonista, cytowany przez kanał Parlamentbel na Telegramie.

Wcześniej Labiedźka wyrażał na facebooku zaniepokojenie aspiracjami, które deklarował wobec objęcia stanowiska szefa Delegacji PE ds. stosunków z Białorusią inny polityk – europoseł polskiego pochodzenia od Litwy Waldemar Tomaszewski. Zdaniem białoruskiego opozycjonisty Tomaszewskiemu do takiego stopnia zależało na objęciu stanowiska, iż posuwał się do szantażu, grożąc kolegom z frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów PE, iż opuści ich szeregi, jeśli nie zostanie wybrany na szefa Delegacji.

Waldemar Tomaszewski jest znany z krytyki białoruskich sił demokratycznych, walczących z dyktaturą Łukaszenki i z usprawiedliwiania represyjnej polityki białoruskiego dyktatora. Jest zwolennikiem zniesienia sankcji i nawiązania dialogu nie tylko z Łukaszenką, lecz także z jego najbliższym sojusznikiem Władimirem Putinem, rosyjskim satrapą, prowadzącym agresywną wojnę przeciwko Ukrainie.

Wybrana przez europarlamentarzystów na szefową Delegacji PE ds. stosunków z Białorusią Małgorzata Maria Gosiewska jest z kolei znana z krytyki opresyjnych dyktatur, panujących na wschód od polskich granic.

W swoim ostatnim przemówieniu na forum Parlamentu Europejskiego z dnia 18 września br. upomniała się między innymi o więźniów politycznych na Białorusi, w tym o Andrzeja Poczobuta, którego zna osobiście oraz o więzionego przez reżim noblistę Alesia Bialackiego.

Za portalem Parlamentu Europejskiego przytaczamy tę wypowiedź Małgorzaty Marii Gosiewskiej w całości:

Szanowni Państwo, dziś stajemy wobec obowiązku wyrażenia stanowczego potępienia brutalnych działań reżimu Łukaszenki. Z tego miejsca w Parlamencie Europejskim zwracam się do wszystkich więźniów politycznych i ich rodzin w ich języku, w języku białoruskim: (mówczyni wypowiada się w języku, który nie jest językiem urzędowym).

Szczególnie bulwersujący jest przypadek Andrzeja Poczobuta, człowieka o niezłomnym charakterze, którego życie jest dziś zagrożone. Znam go osobiście i nie spocznę, dopóki nie odzyska wolności. W więzieniu znajduje się również laureat Nagrody Nobla Aleś Bialacki, ale też wielu chrześcijańskich duchownych. Sześciu białoruskich więźniów politycznych już zmarło lub zostało zamordowanych. To akt terroru wobec własnego narodu.

Wzywamy reżim do natychmiastowego uwolnienia wszystkich więźniów politycznych. Jeśli tego nie zrobicie, dopilnujemy, że traficie do Hagi, że wasza władza nie będzie trwać wiecznie, a winy doczekają się kary. Żywie Biełaruś.

Znadniemna.pl na podstawie T.me/parlamentbel, Facebook.com oraz Europarl.europa.eu, na zdjęciu: europosłanka Małgorzata Maria Gosiewska przemawia na forum Parlamentu Europejskiego, fot. screenshot z transmisji posiedzenia PE

W Parlamencie Europejskim zdecydowano o tym, kto stanie na czele delegacji PE ds. stosunków z Białorusią. Szefową zespołu została europosłanka z Polski Małgorzata Maria Gosiewska. Polska polityk jest doskonale znana mieszkającym na Białorusi Polakom. W składzie delegacji Sejmu RP niejednokrotnie odwiedzała rodaków, mieszkających za wschodnią granicą

Apteka Jezuicka, Apteka Farna, Apteka Stępniewskiego, czy Apteka Adamowicza – są to nazwy jednej i tej samej grodzieńskiej instytucji farmaceutycznej. Mowa o Muzeum Farmacji w Grodnie, którego budynek wzniesiono 315 lat temu, a mieści się w nim najstarsza czynną apteką na Białorusi.

Rynek grodzieński na 19-wiecznej litografii. Literą „A” oznaczono budynek apteki

Budynek, w którym mieści się zabytkowa apteka, został wzniesiony 315 lat temu. Apteka, jako instytucja farmaceutyczna, została założona w 1687 roku przez jezuitów, sprowadzonych do Grodna stulecie wcześniej jeszcze przez króla Stefana Batorego. Początkowo znajdowała się w budynku kolegium jezuickiego. Obsługiwała wyłącznie mnichów oraz uczniów i wykładowców grodzieńskiej szkoły.

W muzealnej ekspozycji można zauważyć portret króla Stefana Batorego, fundatora kościoła pojezuickiego, przy którym powstała apteka

W roku 1709 obok kościoła jezuitów przy grodzieńskim Rynku wybudowano parter murowanego budynku, do którego przenieśli się jezuiccy farmaceuci. A w 1763 roku nad parterem zbudowano piętro. Po likwidacji zakonu jezuitów w 1773 roku, zwierzchnictwo nad apteką objęła Komisja Edukacji Narodowej.

Wejście do pomieszczenia, w którym mieści się ekspozycja muzealna

Po utworzeniu w 1775 roku w Grodnie Akademii Medycznej apteką zaczęła zarządzać nowo powstała grodzieńską uczelnia. Pomieszczenie apteki stało się wówczas jednym z ulubionych miejsc pracy francuskiego uczonego, botanika, dyrektora i wykładowcy Akademii Medycznej – Jana Emanuela Giliberta. Profesor czuł się w budynku apteki na tyle komfortowo, że w jej pomieszczeniach prowadził zajęcia ze studentami.

Znajdujące się w ekspozycji herbaria są hołdem jednemu z historycznych zarządców apteki, wybitnemu grodnianinowi – J. E. Gilibertowi, który był znakomitym uczonym botanikiem

Po III rozbiorze Polski i włączeniu Grodna w skład Rosji, apteka została sprzedana prywatnym właścicielom. Jeden z nich – Jan Adamowicz wyposażył ją m.in. w laboratorium chemiczne. Apteka pod jego kierownictwem uczestniczyła w badaniach właściwości leczniczych roślin oraz wody mineralnej w pobliskich Druskiennikach.

Od 1881 roku apteka należała do lokalnej parafii luterańskiej. W 1903 roku powstał projekt przebudowy apteki w stylu eklektycznym, który zrealizowano w latach 1905-1907. W 1906 kupił aptekę pochodzący z Kielecczyzny farmaceuta Edward Stępniewski, późniejszy prezydent Grodna. On też przebudował barokowy budynek w stylu eklektycznym wg projektu architekta Sroki. W rękach Stępniewskiego apteka pozostała do wybuchu II wojny światowej w 1939 roku.

Po włączeniu miasta w skład ZSRR w 1939 roku placówkę upaństwowiono – działała wówczas pod nazwą „Państwowa apteka nr 3 w Grodnie”. W czasie okupacji niemieckiej (1941–1944) znaczna część pracowników apteki została zamordowana przez Niemców jako „nieczysta rasowo”, z kolei syn właściciela apteki – Zbigniew Stępniewski stał się jedną z tysięcy ofiar Zbrodni Katyńskiej. NKWD rozstrzelało go jeszcze w 1940 roku w Piatichatkach koło Charkowa.

Po powrocie Grodna w 1944 roku w skład ZSRR apteka została ograbiona z kosztownych i zabytkowych mebli oraz urządzeń, a sam budynek przekształcono w magazyn aptekarski, a później w salon meblowy i dom nauczyciela.

Prace nad powołaniem działającego obecnie w aptece Muzeum Farmacji rozpoczęły się po międzynarodowej konferencji, która odbyła się u schyłku ZSRR w 1987 roku – w 300. rocznicę utworzenia apteki.

W niepodległej Białorusi państwo przekazało budynek w dzierżawę spółce „Biotest” pod warunkiem, że ta przekształci go w muzeum. W zbiorach powstałego w 1996 roku Muzeum Farmacji znajdują się dokumenty i zdjęcia przypominające o przeszłości apteki, kolekcje naczyń i sprzętu aptekarskiego z poprzednich epok, a nawet leki z ubiegłych stuleci.

 

 Znadniemna.pl

Apteka Jezuicka, Apteka Farna, Apteka Stępniewskiego, czy Apteka Adamowicza – są to nazwy jednej i tej samej grodzieńskiej instytucji farmaceutycznej. Mowa o Muzeum Farmacji w Grodnie, którego budynek wzniesiono 315 lat temu, a mieści się w nim najstarsza czynną apteką na Białorusi. [caption id="attachment_66148" align="alignnone" width="480"]

W ostatnią sobotę pierwszego miesiąca jesieni – 28 września – w miejscowości Różana w obwodzie brzeskim zainaugurowane zostały obchody 100-lecia diecezji pińskiej. Uroczystości rozpoczęły się od Mszy Świętej, w ramach której biskup piński Antoni Dziemianko dokonał konsekracji odrestaurowanej zabytkowej kaplicy św. Kazimierza.

Biskup piński Antoni Dziemianko dokonuje konsekracji zabytkowej kaplicy św. Kazimierza w Różanie, fot.: Catholic.by

W ramach jubileuszowych uroczystości w Różanie poświęcone zostały także zabytkowe organy, zdobiące wnętrza miejscowego kościoła parafialnego pw. Trójcy Świętej.

Jubileuszowe obchody powołania diecezji pińskiej rozpoczęły się na rok i miesiąc przed właściwą datą stulecia jej powstania. Diecezję pińską ustanowił bowiem papież Pius XI 28 października 1925 roku, a jej pierwszym pasterzem mianował Sługę Bożego ks. bp. Zygmunta Łozińskiego (1870-1932). Diecezja weszła w skład metropolii wileńskiej. Po II wojnie światowej większość jej terytorium weszło w skład Białoruskiej SRR. Od 1950 roku terenem diecezji pińskiej pozostającej w granicach PRL-u zarządzał administrator apostolski rezydujący w Drohiczynie na terenie Polski.

Ołtarz św. Kazimierza w kaplicy pod jego wezwaniem w Różanie, fot.: Catholic.by

Położone na pograniczu Polesia i Grodzieńszczyzny miasteczko Różana zostało wybrane na miejsce inauguracji obchodów jubileuszowych diecezji pińskiej nie przypadkowo. Przed ustanowieniem diecezji pińskiej białoruskie Polesie wchodziło w skład metropolii wileńskiej, do której należał teren współczesnej diecezji grodzieńskiej. Świętym patronem Wileńszczyzny, Litwy oraz diecezji grodzieńskiej był i nadal jest Święty Kazimierz Jagiellończyk. Obecnie wszystkie wymienione terytoria oraz leżącą w granicach diecezji pińskiej Różanę łączy kult św. Kazimierza, z którym wiążą się ważne dla tej miejscowości wydarzenia historyczne:

W 1655 roku kapituła wileńska, obawiając się najazdu wojsk moskiewskich, wywiozła trumnę ze szczątkami św. Kazimierza oraz skarbiec z Wilna do pałacu Sapiehów w Różanie. Trumnę umieszczono wówczas w największej paradnej sali pałacowej i przechowywano przez sześć lat. Na pamiątkę tego wydarzenia Sapiehowie umieścili w sali tablicę z napisem „Divo Casimiro sacrum”, a w samej miejscowości wybudowano kaplicę pod wezwaniem świętego.

Pierwotnie kaplica miała być częścią kompleksu klasztornego bazylianów.

Murowaną świątynię, pokrytą dwuspadowym dachem, wzniesiono w 1792 roku w stylu klasycystycznym na planie prostokąta. Dominantą fasady głównej był czterokolumnowy portyk dorycki, zakończony tympanonem. Elewacje boczne dekorowano pilastrami oraz gzymsem.

Kult Świętego Kazimierza od wieków łączy Rożanę z Wileńszczyzną oraz Grodzieńszczyzną, fot.: Catholic.by

Po likwidacji zakonu bazylianów w 1832 roku kaplicę przekazano parafii rzymskokatolickiej w Różanie, która funkcjonowała do 1939 roku. Po II wojnie światowej, opuszczona i zaniedbana, zaczęła popadać w ruinę. Dzięki staraniom księdza Michała Woronieckiego CM, ówczesnego proboszcza parafii w Różanie, w połowie lat 80. kaplica została zakonserwowana, co zapobiegło jej dalszej degradacji.

W 2002 roku kaplicy nadano status zabytku architektury, a renowację przeprowadzono w latach 2022–2024.

Znadniemna.pl na podstawie Catholic.by/gs.by/Ruzhany.by, fot.: Catholic.by

W ostatnią sobotę pierwszego miesiąca jesieni - 28 września - w miejscowości Różana w obwodzie brzeskim zainaugurowane zostały obchody 100-lecia diecezji pińskiej. Uroczystości rozpoczęły się od Mszy Świętej, w ramach której biskup piński Antoni Dziemianko dokonał konsekracji odrestaurowanej zabytkowej kaplicy św. Kazimierza. [caption id="attachment_66143" align="alignnone" width="480"]

Tęsknota za rodziną i przyjaciółmi sprawia, że część Białorusinów decyduje się na powrót do ojczyzny z emigracji. Okazuje jednak, że często  jest to bardzo kosztowny powrót, za który niektórzy przypłacili nawet 10-cioma latami więzienia. 

Według statystyk publikowanych przez Centrum Praw Człowieka „Wiasna”, od 2023 roku, co najmniej 260 osób powracających na Białoruś z Polski z zostało zatrzymanych podczas odprawy granicznej.

Centrum Praw Człowieka „Wiasna” oszacuje, że od początku bieżącego roku zatrzymano 55 osób powracających na Białoruś z zagranicy. W ubiegłym, 2023 roku po powrocie do ojczyzny zatrzymano aż 207 Białorusinów. Większość z nich została skazana na podstawie artykułów kodeksu wykroczeń na areszty administracyjne i grzywny, ale byli też tacy, przeciwko którym wytoczone zostały sprawy karne.

Powodem prześladowania tych Białorusinów były, na przykład, znalezione w sieci zdjęcia, które potwierdzały ich udział w powyborczych protestach 2020 roku. Powodem do prześladowań mogło być także: przekazanie pomocy pieniężnej rodzinom więźniów politycznych, nawet małej kwoty równowartej 20 euro, komentarze na portalach społecznościowych, udostępnianie na profilach mediów społecznościowych artykułów z mediów, uznanych przez reżim za „ekstremistyczne”, zdjęcia z biało-czerwono-białymi symbolami, zdjęcia z akcji solidarnościowych za granicą.

Po tym, jak na fali bezprecedensowych represji z kraju rządzonego przez reżim Łukaszenki zaczęły masowo uciekać tysiące młodych, najczęściej dobrze wykształconych Białorusinów, władze uświadomiły sobie, że trudno będzie powstającą lukę kadrową wypełnić. Ogłosiły więc, że ci, wobec których państwo ma roszczenia w związku z wydarzeniami z 2020 roku, a chciałyby na Białoruś powrócić, mogą zgłaszać się online do specjalnie w tym celu powołanej rządowej tzw. „komisji powrotowej”. Według zapowiedzi, komisja ta miałaby ocenić, czy powrót do domu będzie dla emigranta bezpieczny.

Ale to pułapka! – alarmują białoruscy obrońcy praw człowieka. Podają masę przykładów tych Białorusinów, którzy mamieni obietnicą spokojnego życia w swoim kraju skusiły się na powrót na Białoruś.

Dziś odsiadują wyroki w białoruskich więzieniach.

Założyciel  inicjatywy BySol, Andrej Striżak wskazuje na nasilenie represji. Uważa, że będą one kontynuowane, i nasilą się szczególnie przed zbliżającymi się wyborami prezydenckimi, które nie zostały jeszcze ogłoszone, ale mogą odbyć się nawet za pół roku.

Znadniemna.pl na podstawie Kresy24.pl, fot.: printscreen BT1/spring96.org

Tęsknota za rodziną i przyjaciółmi sprawia, że część Białorusinów decyduje się na powrót do ojczyzny z emigracji. Okazuje jednak, że często  jest to bardzo kosztowny powrót, za który niektórzy przypłacili nawet 10-cioma latami więzienia.  Według statystyk publikowanych przez Centrum Praw Człowieka „Wiasna”, od 2023 roku, co

Skip to content