HomeStandard Blog Whole Post (Page 11)

W sobotę, 12 października, w pobazyliańskim kościele w Borunach, będącym jednocześnie grodzieńskim diecezjalnym Sanktuarium słynącego cudami obrazu Matki Bożej Boruńskiej Pocieszycielki Strapionych, odbyła się uroczystość koronacji cudownego Wizerunku.

Mszę świętą, w ramach której dokonano koronacji Matki Bożej Boruńskiej i trzymanego przez Nią Dzięciątka Jezus, celebrował Metropolita Mińsko-Mohylewski, arcybiskup Józef Staniewski, a świadkami historycznego wydarzenia byli setki wiernych oraz księży katolickich, którzy zjechali się na uroczystość z całej Białorusi, wypełniając po brzegi boruński kościół.

Wypełnione po brzegi Sanktuarium w Borunach, fot.: Grodnensis.by

Kim była i jest Matka Boża Boruńska – Pocieszycielka Strapionych?

Matka Boża Boruńska z Dzieciątkiem Jezus jeszcze bez koron. 2022 rok, fot.: Catholic.by

Sięgnijmy najpierw do świadectwa Wieszcza Narodowego.

U Adama Mickiewicza Dziewica z Borun pojawia się na przykład w wierszu „Nocleg”, opowiadającym o  zdarzeniu z powstania listopadowego na Litwie:

Wtem błysnęło nad wzgórkiem… Czy piorun?

Piorun u nas nie bije w tę porę:                                   

„O Najświętsza! o Maryjo z Borun!

Ratuj ich… ratuj dzieci… dom gore.”

Boruny to wieś na Białorusi, leżąca blisko granicy z Litwą, w rejonie oszmiańskim. Z tą miejscowością wiążą się nazwiska znane nam z biografii Mickiewicza i historii polskiego romantyzmu: Ignacy Chodźko, Leonard Chodźko, Antoni Edward Odyniec, absolwenci unickiej szkoły przy klasztorze bazylianów w Borunach. Od XVII wieku aż do dziś jest to miejsce maryjnego kultu, znane na Białorusi i Litwie. W kościele należącym do klasztornego kompleksu znajduje się cudowny wizerunek Maryi z Borun.

W latach 60-tych XVII wieku obraz należał do zakonnika z klasztoru bazylianów – ojca Jozafata Brażyca. Legenda mówi, że pobożny zakonnik wizerunkowi zawdzięczał uzdrowienie z ciężkiej choroby. W objawieniu, jakie miał, usłyszał od Matki Bożej:

„Podoba mi się synu gorliwość twoja około dusz krwią Syna mego odkupionych. Nie ustawaj w niej! Otom ci jeszcze życie i dar wyganiania szatanów uprosiła.”

W testamencie pobożny zakonnik przekazał obraz krewniakowi Mikołajowi, który nie dotrzymał danej obietnicy i zamiast czcić obraz modlitwami lub przekazać go do świątyni, schował go w skrzyni. Gdy ciężko zachorował i żegnał się z życiem, ukazała mu się Matka Boża z obrazu; miała do niego przemówić z żalem:

„Czemu nie zadbasz o należyte miejsce dla mojego obrazu, który otrzymałeś od mojego wiernego sługi Brażyca? Pragnę, aby ludzie, którzy proszą mojego Syna o pomoc w życiu, otrzymali ją przy mym obrazie.”

Wtedy obiecał naprawić swój grzech i znów stał się cud – wyzdrowiał. Odtąd codziennie modlił się pod wyciągniętym ze skrzyni obrazem, a cała okolica wolna była od nieszczęść, chorób i klęsk. Mikołaj postanowił wybudować kapliczkę dla cudownego obrazu. Gdy zastanawiał się nad odpowiednim miejscem miał sen, w którym Maryja sama to miejsce wskazała. W 1692 roku u zbiegu dróg do Wilna i Holszan stanął niewielki kościółek, wkrótce wokół niego powstała wioska, której Matka Boska – w objawieniu jakie miał fundator – kazała nadać nazwę Boruny.

„To miejsce zaś masz nazwać BORUNAMI. Tutaj po wiek wieków wielkie łaski okazywane będą moim ludziom, którzy się będą do mnie modlić.”

W 1693 roku grekokatolicki metropolita, odwiedzający Boruny, po przejrzeniu dokumentów i wysłuchaniu świadków cudów i uzdrowień, uznał wizerunek za cudowny. XVII wieczne zapiski potwierdzają, że z łaski Matki Bożej z Borun dokonało się ponad sto cudów. Opis ówczesnych łask Matki Bożej Boruńskiej znajduje się w dziele „Morze łask i szczodrobliwości Boskiej, w Puszczy Boruńskiej płynące, to jest cuda Najświętszej Panny Boruńskiej w Borunach doznane…”, wydanym drukiem w 1712 roku, a napisanym przez biskupa Leona Kiszkę.

Maryja z Borun, tak łaskawie spełniająca błagania wiernego ludu, wkrótce otrzymała przydomek Pocieszycielki Strapionych. Niestety, potomkowie fundatora prowadzili grzeszne życie. Syn Mikołaja Jan ukradł i zbezcześcił wota za co spotkała go ekskomunika, a pieczę nad wizerunkiem i kościółkiem objęli ojcowie bazylianie. Wznieśli piękny, murowany kościół – trójnawową bazylikę w barokowym stylu.

W czasie licznych wojen, jakie trapiły Rzeczypospolitą Obojga Narodów, cudowny wizerunek wspierał wojska hetmana Michała Wiśniowieckiego. Po wojnach na prośbę biskupa kijowskiego Leona Kiszki Matka Boża wróciła do Borun.

Wizerunek dzielił tragiczne losy Rzeczypospolitej, jakie stały się jej udziałem po kolejnych rozbiorach. Gdy w 1832 roku z ukazu cara klasztor bazylianom odebrano, a kościół oddano prawosławnym, ojcowie umieścili w ołtarzu kopię obrazu, a prawdziwy wizerunek ukryli. Obraz przebywał kolejno w Wilnie, Krakowie i Zakopanem. Do Borun wrócił 15 października 1922 roku – 113 lat temu. Dlatego do dziś 15 października jest Świętem Matki Bożej Boruńskiej, w sposób szczególny czczonej na Litwie i na Białorusi.

Obraz namalowany jest na desce, utrzymany w ciemnej tonacji, przedstawia Maryję trzymającą na ręku dzieciątko. Maryja ubrana jest w purpurową szatę ozdobioną przy szyi złotym haftem i ciemnozielony płaszcz, którego kaptur szczelnie okrywa głowę. Twarz Jej jest spokojna, uśmiechnięta, syna przytula z macierzyńską troską, a Jej wzrok jest na nim skupiony. Dzieciątko Jezus ma białą szatkę, owinięte jest w czerwoną tkaninę, prawą rączkę wznosi w geście błogosławieństwa. Głowy obu postaci otaczają promienie, a po lewej i prawej stronie widnieją inicjały zapisane alfabetem cerkiewnym.

Dzisiaj, kiedy na Białorusi wobec niewinnych ludzi, także księży, dzieje się wiele krzywdy,  kierujmy do Matki Bożej Boruńskiej modlitewną prośbę:

Maryjo z Borun, wspieraj walczących o wolność i prawdę.

Daj im moc i łaskę zwycięstwa.

Pociesz strapionych.

Błogosław swym wiernym z Białorusi.

 Znadniemna.pl na podstawie Grodnensis.by i Kurierostrowski.pl

W sobotę, 12 października, w pobazyliańskim kościele w Borunach, będącym jednocześnie grodzieńskim diecezjalnym Sanktuarium słynącego cudami obrazu Matki Bożej Boruńskiej Pocieszycielki Strapionych, odbyła się uroczystość koronacji cudownego Wizerunku. Mszę świętą, w ramach której dokonano koronacji Matki Bożej Boruńskiej i trzymanego przez Nią Dzięciątka Jezus, celebrował Metropolita

Na dzisiaj przypada 145. rocznica urodzin Edwarda Stępniewskiego grodnianina, który zapisał się w historii grodu nad Niemnem, jako znakomity aptekarz i farmaceuta oraz solidny i odpowiedzialny włodarz miasta, piastujący stanowisko prezydenta Grodna w latach 1922 -1927.

W  historii Grodna jest mnóstwo znanych nazwisk. Wśród nich nazwisko Edwarda Stępniewskiego zajmuje miejsce szczególne. Utalentowany prowizor i farmaceuta był nie tylko wybitnym samorządowcem i prezydentem jednego z najważniejszych miast na Kresach II Rzeczypospolitej. Był także ważnym w życiu Grodna działaczem społecznym i kulturalnym. 145-lecie urodzin tego człowieka jest wspaniałą okazją do przypomnienia jego zasług.

Edward Stępniewski urodził się 13 października 1879 roku we wsi Sancygniów w pobliżu Pińczowa, w województwie świętokrzyskim. W Pińczowie ukończył 4 klasy progimnazjum i postanowił zostać farmaceutą, później został uczniem w aptece. W 1899 roku zdał egzaminy na pomocnika aptekarskiego na Uniwersytecie Warszawskim, a w 1904 roku uzyskał dyplom farmaceuty. W międzyczasie pracował w aptekach na terenie Królestwa Polskiego (Lublinie, Zgierzu i Warszawie). W 1905 roku przeniósł się do Grodna, gdzie miał nadzieję na nabycie własnej apteki.

W tych czasach w Grodnie było tylko 4 apteki, trzy z nich znajdowało się w prywatnej własności. Uwagę Stępniewskiego przyciągnęła tzw. apteka jezuicka, była jedną z najstarszych w mieście, gdyż była czynna aż od 1687 roku. W 1881 roku ostatni właściciel apteki I. Adamowicz przekazał ją wspólnocie ewangelicko-luterańskiej. W porozumieniu z rządem i za zgodą wojewódzkich urzędów medycznych, Edwardowi Stępniewskiemu pozwolono ją wydzierżawić. Dzięki jego staraniom w krótkim czasie najstarsza apteka miasta stała się jedną z najlepszych i najczęściej odwiedzanych w grodzie nad Niemnem. Tak za okres lat 1906-1914 liczba przygotowanych i zrealizowanych w niej recept wzrosła półtorakrotnie – z 14425 do 22766. Na początku 1915 roku oprócz Stępniewskiego pracowali w aptece sześcioro farmaceutów i trzej aptekarze.

Jednak w bardzo krótkim czasie Edward Stępniewski zdobył wśród mieszkańców Grodna renomę nie tylko znakomitego farmaceuty, lecz stał się także znanym działaczem społecznym i kulturalnym. Był bowiem  jednym z inicjatorów i założycieli Towarzystwa Dramatu i Muzyki „Muza”, założonego w grodzie nad Niemnem  jeszcze w 1907 roku, czyli dwa lata po przybyciu do miasta naszego bohatera. Za aktywny udział w życiu społecznym miasta został on wybrany do  miejskiego Zarządu Głównego, w którym zasiadał do wybuchu I wojny światowej. Wspólnie z wybitną grodnianką, powieściopisarką Elizą Orzeszkową, był odpowiedzialny między innymi za pracę kółka dramatycznego. Aktywnie uczestniczył w różnych akcjach charytatywnych, co korzystnie wpływało na wzrost szacunku mieszkańców Grodna wobec aptekarza. Wspólnie z Towarzystwem Czerwonego Krzyża Edward Stępniewski był współorganizatorem słowno-muzycznych przedstawień, przy okazji których wśród grodnian i gości miasta zbierano pieniądze na cele charytatywne.

Od lewej: Edward Stępniewski, i jego żona Leokadia Maria z przyjaciółmi, fot.: newgrodno.by

W 1915 roku został zmobilizowany do wojska rosyjskiego i trafił na Kaukaz. Jednak po  zakończeniu I wojny światowej – w 1919 roku – wrócił do Grodna, gdzie stanął na czele redakcji „Ech Grodzieńskich”, pisma konkurencyjnego wobec narodowo-demokratycznego tygodnika „Nowe Życie”. W 1921 roku powierzono Stępniewskiemu funkcję wicestarosty powiatu grodzieńskiego. Piastując to stanowisko nasz bohater został jednym z założycieli i wiceprzewodniczącym Demokratycznego Komitetu Polskiego Grodna.

Dzięki aktywnej działalności społecznej i politycznej Edward Stępniewski w bardzo krótkim czasie zyskał opinię “uczciwego, rzetelnego i solidnego człowieka”. W lutym 1919 roku wystawiał nawet  swoją kandydaturę do Sejmu RP, ale 312 uzyskanych w wyborach głosów nie wystarczyło do  zdobycia mandatu posła. Miesiąc później został jednak wybrany na zastępcę przewodniczącego Rady Miejskiej oraz członka Komisji Magistratu Grodna do Spraw kontroli nad handlem artykułami żywnościowymi.

W czerwcu 1919 roku w swym przemówieniu na Sejmiku powiatu grodzieńskiego Radny Stępniewski podkreślał potrzebę wspierania przyjaznych stosunków między Polakami, Białorusinami i Litwinami, a także dobrych relacji pomiędzy katolikami i prawosławnymi. Będąc tolerancyjnym wobec społeczności polskiej, białoruskiej i litewskiej, znany w mieście farmaceuta i samorządowiec nie darzył zaufaniem tylko jednej grodzieńskiej wspólnoty narodowościowo-religijnej – wspólnoty żydowskiej. Swojej niechęci do Żydów dawał wyraz szczególnie podczas kampanii wyborczych, za co wielokrotnie był krytykowany w prasie.

Reprezentowane przez Stępniewskiego poglądy, były dosyć typowe dla polityków i działaczy pierwszej polowy XX stulecia. Przyczyniły się one do dalszego wzrostu autorytetu i popularności cenionego aptekarza i samorządowca. Efektem tej popularności stało się wybranie Edwarda Stępniewskiego w dniu 17 lipca 1922 roku przez Radę Miejską na urząd prezydenta Grodna na pięcioletnią kadencję. W nowej dla siebie roli nowo wybrany włodarz grodu nad Niemnem miał spełniać obowiązki, polegające na normalizacji życia w mieście oraz eliminowaniu skutków zniszczeń wojennych. Edward Stępniewski dużą uwagę poświęcał  zatem odradzaniu gospodarki miejskiej, dbał o regularne uzupełnianie funduszy zdrowia, edukacji i kultury. Przy jego wsparciu ukazywało się  czasopismo “Przegląd Statystyczny Grodna”, stanowiące swego rodzaju publiczne sprawozdanie władz miasta ze swojej działalności. Prezydent wsparł także stałą działalność w Grodnie teatru oraz Muzeum Historycznego i Muzeum Przyrodniczego. Zasługi  naszego bohatera dla rozwoju kultury zostały docenione na najwyższym szczeblu władzy. Prezydent Polski Stanisław Wojciechowski złożył Edwardowi Stępniewskiemu, jako prezydentowi miasta Grodna, publiczne podziękowania „za propagowanie kultury polskiej”.

W 1923 roku przy bezpośrednim wsparciu Stępniewskiego został utworzony w Grodnie Komitet budowy pomnika Elizy Orzeszkowej. W styczniu 1924 roku prezydent poparł także utworzenie Towarzystwa Przyjaciół Grodna i nawet wszedł w skład jego rady nadzorczej.

Prowadzona przez Stępniewskiego polityka społeczno-gospodarcza, wyróżniała się autonomią i niezależnością. Z tego powodu nie zawsze była akceptowana przez wojewodę białostockiego z którym regularnie dochodziło do konfliktów. W grudniu 1926 roku na posiedzeniu Rady Miejskiej prezydent Grodna poinformował o rezygnacji ze stanowiska. Mówił, że ze względu na zaistniałą sytuację spokojna praca na stanowisku prezydenta  jest niemożliwa.

Większość radnych nie zgodziła się przyjąć dymisji głowy miasta. Po długich dyskusjach i prośbach jeszcze “długo pracować dla dobra i rozwoju miasta”, Stępniewski jednak postawił na swoim i zrezygnował z prezydentury.

Po odejściu z posady wrócił do wyuczonego zawodu i do wybuchu wojny w 1939 roku kontynuował pracę jako dyrektor najstarszej grodzieńskiej apteki.

W gazetach tamtego czasu pisano o nim: “Pan Stępniewski w pamięci mieszkańców miasta pozostawił o sobie wspomnienia jako o człowieku uprzejmym, który pracował dla dobra Grodna. Nie można zarzucić mu i tego, że zajmując stanowisko prezydenta, nigdy nie wykorzystał go do załatwienia interesu prywatnego”.

Jak już wspomnieliśmy głównym zajęciem Edwarda Stępniewskiego po zakończeniu prezydentury, stała się praca w aptece. Ze względu na wysoką kwalifikację, pracowitość i nadzwyczajną  przedsiębiorczość, udało mu się uczynić ze swej apteki najlepszy tego typu lokal w mieście, a być może i w województwie. Od 1923 roku w aptece zaczęła pracować niewielka hala, produkująca napoje gazowane. W 1935 roku apteka wciąż wysoko trzymała markę, przygotowując 16606 własnych receptur. Pracowało tutaj troje farmaceutów, w tym syn Edwarda Stępniewskiego – Zbigniew, który po ukończeniu gimnazjum w Grodnie  w 1934 roku z błogosławieństwa  ojca ukończył Wydział Farmaceutyczny na Uniwersytecie Warszawskim.

Słynny grodzieński aptekarz nie zaniedbał działalności społeczno-politycznej. We wrześniu 1927roku, ponad pół roku po dymisji z posady włodarza miasta, grodnianie zwrócili się do niego z prośbą o ponowne kandydowanie na stanowisko prezydenta Grodna, on jednak nie zgodził się drugi raz „wejść do tej samej rzeki”. Był za to wielokrotnie wybierany na wiceprzewodniczącego Rady Miejskiej.

Jako samorządowiec Edward Stępniewski zawsze sprzeciwiał się podnoszeniu cen na chleb w sklepach Grodna. Rozumiał, że najbardziej na tym traciliby ludzie biedni i bezrobotni. Dbając o dobro wspólne mieszkańców miasta, starał się między innymi o pozyskanie funduszy na pomoc materialną dla byłych więźniów, wychodzących na wolność. Podkreślał także potrzebę otwarcia miejskiego centrum zdrowia i angażował się w wiele innych prospołecznych inicjatyw.

Skuteczna i wieloaspektowa działalność Edwarda Stępniewskiego w Grodnie trwała do 1939 roku. Po wybuchu II wojny światowej, będąc już w wieku seniorskim, został powołany do Wojska Polskiego. We wrześniu, nie czekając na przybycie wojsk sowieckich, w składzie 3. Szpitala Wojewódzkiego wycofał się z Grodna na Litwę.

Po opkupacji Litwy przez Armię Czerwoną Stępniewskiemu udało się uciec z obozu dla internowanych, ale w ręce NKWD wpadł jego syn. Zbigniew Stępniewski stał się ofiarą Zbrodni Katyńskiej – zamordowano go w obozie Starobelskim na Ukrainie. Natomiast Edward Stępniewski w czasie wojny przebywał na Litwie, ukrywając się najpierw przed Sowietami, a potem przed okupantem niemieckim.

Do Grodna wrócił dopiero na początku 1944 roku i przez krótki czas pracował w swojej aptece, udzielając pomocy w leczeniu polskich i sowieckich partyzantów. Za tę działalność w maju 1944 roku został aresztowany przez władze niemieckie. Za pomoc Armii Krajowej trafił do obozu Stutthof, gdzie jako więzień numer 34519 zmarł nieco ponad tydzień po przybyciu do obozu.

Po wojnie rodzina byłego prezydenta Grodna wyjechała do Polski.

W roku 1996 z inicjatywy naukowo-przemysłowej spółdzielni „Biotest” apteka pojezuicka, w której ponad 40 lat pracował Edward Stępniewski, została odrodzona. Jest obecnie najstarszą, pracującą apteką na Białorusi. Pracuje w niej muzeum, opowiadające o życiu i działalności również byłego prezydenta Grodna, a jednocześnie wybitnego grodzieńskiego aptekarza i farmaceuty.

W 2000 roku Edward Stępniewski został upamiętniony wydaniem okolicznościowej koperty.

Znadniemna.pl, portret Edwarda Stępniewskiego, źródło: S13.ru

Na dzisiaj przypada 145. rocznica urodzin Edwarda Stępniewskiego grodnianina, który zapisał się w historii grodu nad Niemnem, jako znakomity aptekarz i farmaceuta oraz solidny i odpowiedzialny włodarz miasta, piastujący stanowisko prezydenta Grodna w latach 1922 -1927. W  historii Grodna jest mnóstwo znanych nazwisk. Wśród nich nazwisko

Na dzisiaj przypada Jubileusz 140. urodzin księdza Michała Buklarewicza, proboszcza z Ikaźni koło Brasławia, który w 1919 roku wzniecił powstanie przeciwko bolszewickim okupantom.

Michał Buklarewicz urodził się 12 października 1884 roku we wsi Lingi w powiecie oszmiańskim na Grodzieńszczyźnie. Pochodził z rodziny chłopskiej, ale od najmłodszych lat wyróżniał się zdolnościami i chęcią do nauki, dzięki czemu ukończył w Wilnie kursy aptekarskie, po których mógł pracować jako asystent aptekarza. Poczuł jednak powołanie do służenia Bogu i w 1904 roku, mając dwadzieścia lat, wstąpił do Wileńskiego Seminarium Duchownego.

W 1908 roku Michał Buklarewicz przyjął święcenia kapłańskie, po czym od razu objął funkcję administratora w parafii św. Jana Chrzciciela w Narewce w powiecie sokólskim na Podlasiu. Od roku 1917 administrował już w parafii Bożego Ciała w Ikaźni na Brasławsczyźnie.

Jako duszpasterz aktywnie prowadził wśród swoich parafian działalność kulturalno-oświatową, stając się gorącym orędownikiem rozwoju oświaty i szkolnictwa wśród białoruskiej ludności w jej ojczystym języku.

Pełnienie przez ks. Michała posługi na Brasławszczyźnie przypadło na lata odzyskania niepodległości przez Polskę. W 1919 roku, już po zakończeniu I wojny światowej i wycofaniu się oddziałów niemieckich, chwilowo nie podległe nikomu tereny zajęli bolszewicy. Miejscowa ludność, powołała wówczas oddziały samoobrony, zwane „zieloną armią”. Ks. Michał Buklarewicz, proboszcz z Ikaźni, stanął na czele jednego z oddziałów powstańczych, liczącego 300 partyzantów.

Po początkowych sukcesach w potyczkach w okolicach Ikaźni i Przebrodzia z mniejszymi oddziałami nieprzyjaciela, w czasie których waleczny proboszcz wziął do niewoli 100 żołnierzy bolszewickich, ksiądz Michał został schwytany i postawiony przed bolszewickim sądem polowym w Drui. Oświadczył wówczas, że walczył z ustrojem bolszewickim w imię swoich przekonań.

Dnia 27 czerwca 1919 roku został skazany na śmierć i rozstrzelany razem ze swoją siostrą w majątku-folwarku Bigosowo (współcześnie znajduje się na terenie wsi Wopytnaja na północy Białorusi).

W 1920 roku, po wkroczeniu oddziałów Wojska Polskiego, szczątki księdza i jego siostry zostały przeniesione na plac przy kościele w Ikaźni. 24 marca 1920 roku odbył się ich uroczysty pogrzeb. Pierwotnie na grobie ustawiono głaz-pomnik. Obecnie znajduje się tutaj nowy nagrobek.

Pomnik na grobie ks. Michała Buklarewicza i jego siostry Alicji Buklarewicz, fot.: Mariusz Proskień/rowery.olsztyn.pl

Znadniemna.pl na podstawie Radabnr.org

Na dzisiaj przypada Jubileusz 140. urodzin księdza Michała Buklarewicza, proboszcza z Ikaźni koło Brasławia, który w 1919 roku wzniecił powstanie przeciwko bolszewickim okupantom. Michał Buklarewicz urodził się 12 października 1884 roku we wsi Lingi w powiecie oszmiańskim na Grodzieńszczyźnie. Pochodził z rodziny chłopskiej, ale od najmłodszych

Komisja Europejska podjęła decyzję o przesunięciu terminu wprowadzenia systemu automatycznej rejestracji wjazdów i wyjazdów (Entry-Exit System, w skrócie – EES).  Jak informowaliśmy ten zautomatyzowany system rejestracji podróżnych, miał wejść w życie 10 listopada.

O zwłoce z wprowadzeniem EES poinformowała w czwartek po spotkaniu szefów MSW krajów UE komisarz Ylva Johansson, odpowiedzialna w Komisji Europejskiej za sprawy wewnętrzne Wspólnoty.

– Jest już jasne, że to nie zacznie działać 10 listopada – cytuje urzędniczkę Euronews.com.

Według niej w trakcie posiedzenia szefów MSW krajów członkowskich UE aż trzy kraje zgłosiły brak gotowości do wprowadzenia nowego systemu rejestracji podróżnych.

– Mamy także określone obawy, związane ze stabilnością pracy nowego systemu – przyznała Ylva Johansson.

Eurokomisarz nie wykluczyła ,że system EES będzie wprowadzany etapowo. Nie ujawniła jednak daty rozpoczęcia jego pracy choćby w reżimie testowym.

Entry-Exit System  (EES) to zautomatyzowany system rejestracji obywateli krajów spoza UE, przybywających do strefy Schengen na wizyty krótkoterminowe.

Ma on ma zastąpić tradycyjne stemplowanie paszportów.

W praktyce oznacza to, iż przy każdym przekraczaniu zewnętrznej granicy strefy Schengen podróżny będzie musiał zeskanować paszport w specjalnym elektronicznym terminalu samoobsługowym. Oprócz paszportu terminal zeskanuje twarz i odciski palców osoby wjeżdżającej do strefy Schengen, bądź ją opuszczającej.

System zarejestruje także datę i miejsce wjazdu/wyjazdu, nazwisko, imię podróżnego oraz zachowa jego dane biometryczne. Dane te będą przechowywane w systemie przez okres trzech lat od daty ostatniego przekroczenia granicy UE.

Nowe zasady nie będą dotyczyły posiadaczy zezwolenia na pobyt stały w jednym z krajów Unii Europejskiej, a także posiadaczy wiz długoterminowych (wizy typu D).

EES będzie obowiązywać we wszystkich krajach UE z wyjątkiem Cypru i Irlandii. System będzie działał także w czterech krajach niebędących członkami Unii Europejskiej, ale wchodzących w skład strefy Schengen: Islandii, Liechtensteinie, Norwegii oraz Szwajcarii.

Nowe przepisy mają na celu wzmocnienie bezpieczeństwa granic Unii Europejskiej. Oczekuje się, że system automatycznie wykryje także osoby, które przebywały w strefie Schengen dłużej niż 90 lub 180 dni (obecnie muszą tego kontrolować strażnicy graniczni).

 Znadniemna.pl na podstawie Euronews.comfot.: aussiedlerbote.de

Komisja Europejska podjęła decyzję o przesunięciu terminu wprowadzenia systemu automatycznej rejestracji wjazdów i wyjazdów (Entry-Exit System, w skrócie – EES).  Jak informowaliśmy ten zautomatyzowany system rejestracji podróżnych, miał wejść w życie 10 listopada. O zwłoce z wprowadzeniem EES poinformowała w czwartek po spotkaniu szefów MSW krajów

Dzisiaj, 10 października 2024 roku, papież Franciszek przyjął rezygnację biskupa pomocniczego diecezji pińskiej Kazimierza Wielikosielca po niemal ćwierćwieczu pełnienia przez niego posługi biskupiej.
Kazimierz Wielikosielec urodził się 5 maja 1945 roku w Starowoli, w rejonie prużańskim na Ziemi Brzeskiej. W tym czasie najbliższy czynny kościół, do którego uczęszczał wraz ze swym ojcem, był oddalony o kilkadziesiąt kilometrów i znajdował się w Kobryniu.Po odbyciu obowiązkowej w ZSRR zasadniczej służby wojskowej pracował na budowie w Wilnie.

Pomimo panującego w ZSRR ateizmu wiara Kazimierza konsekwentnie się wzmacniała. Pomagała mu przetrwać służbę wojskową i ciężką pracę budowniczego. Podczas pobytu w Wilnie poznał ojców dominikanów, z którymi później związał swoje kapłańskie losy.

Droga do młodego chrześcijanina do kapłaństwa nie była łatwa. Przez trzy lata władze nie dawały Kazimierzowi pozwolenia na wstąpienie do seminarium w Rydze. Przyszły biskup jednak nie tracił czasu i podjął nielegalne studia u doktora teologii, księdza Wacława Piontkowskiego.

W 1981 roku Kazimierz Wielikosielec został ostatecznie przyjęty do Seminarium Teologicznego w Rydze. Po jego ukończeniu, w 1984 roku otrzymał sakrament kapłaństwa i rozpoczął posługę w parafii Świętej Trójcy w Iszkołdzi (rejon baranowicki). W tamtym czasie panował  na Białorusi katastrofalny brak księży, więc ks. Kazimierz opiekował się jednocześnie wieloma odległymi parafiami.

W  roku 1992 został mianowany wikariuszem generalnym diecezji pińskiej, a w 1999 roku przyjął sakrę biskupią od ówczesnego papieża, a obecnie świętego Jana Pawła II.

Jego posługa biskupia trwa już prawie 25 lat. Po ukończeniu w 2020 roku 75. roku życia nie przeszedł na emeryturę, gdyż jego uprawnienia zostały  przedłużone przez papieża Franciszka.

W 2021 roku biskup Wielikosielec był przez pewien czas administratorem apostolskim archidiecezji mińsko-mohylewskiej.

Jego rezygnację z funkcji biskupa pomocniczego diecezji pińskiej pontyfik przyjął dopiero dzisiaj.

Od dzisiejszego dnia najstarszy hierarcha katolicki na Białorusi, biskup Kazimierz Wielikosielec, który 5 maja przyszłego roku będzie obchodził swoje 80. urodziny, zgodnie z kanonem 185 Kodeksu Prawa Kanonicznego, może posługiwać się tytułem „emeryt”.

 Znadniemna.pl za Vaticannews.va/Catholic.by, fot.: Vaticannews.va

Dzisiaj, 10 października 2024 roku, papież Franciszek przyjął rezygnację biskupa pomocniczego diecezji pińskiej Kazimierza Wielikosielca po niemal ćwierćwieczu pełnienia przez niego posługi biskupiej. Kazimierz Wielikosielec urodził się 5 maja 1945 roku w Starowoli, w rejonie prużańskim na Ziemi Brzeskiej. W tym czasie najbliższy czynny kościół, do

Wczoraj za inicjatywą „Chrześcijańska Wizja” informowaliśmy o zatrzymaniu proboszcza z Królewszczyzny w Diecezji Witebskiej księdza Jerzego Borowinowa. Dzisiaj pojawiła się informacja o skazaniu duchownego na 10 dni aresztu administracyjnego.

Wiadomo, że podczas zatrzymania księdzu zarzucano posiadanie „materiałów ekstremistycznych”. Natomiast w werdykcie sądowym mowa już była nie o posiadaniu, lecz o rozpowszechnianiu „treści ekstremistycznych”. Za to wykroczenie duchowny został skazany na 10 dni aresztu.

Należy podkreślić, że panujący na Białorusi reżim określa jako „ekstremistyczne” wszystkie publikacje drukowane i internetowe, które krytykują rządzącego krajem Aleksandra Łukaszenkę, jego rząd lub wojnę Rosji z Ukrainą.

Przypomnijmy, że na Białorusi od 2020 roku przez areszty administracyjne przeszło 31 księży katolickich. W tej chwili oprócz księdza Jerzego Borowinowa za kratami znajdują się jeszcze dwaj  duchowni katoliccy: więziony od 8 maja tego roku ksiądz Andrzej Juchniewicz (OMI) i ksiądz Henryk Okołotowicz, którego trzymają w areszcie już prawie rok – od listopada 2023 roku.

Ks. Andrzej Juchniewicz (OMI), fot.: Katolik.life

Ksiądz Andrzej Juchniewicz,  to proboszcz diecezjalnego Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej w Szumilinie koło Witebska i przewodniczący Misji Zakonu Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej (OMI) na Białorusi. Zatrzymano go 8 maja bieżącego roku pod pretekstem popełnienia wykroczenia i osadzono w areszcie administracyjnym. W lipcu duchownego odsadzono w Areszcie Śledczym i zaczęto grozić postawieniem fałszywego oskarżenia o pedofilię.

Ksiądz Henryk Okołotowicz, fot.: katolik.life

Ksiądz Henryk Okolotowicz jest proboszczem parafii św. Józefa w podmińskim Wołożynie. Został aresztowany 17 listopada ubiegłego roku po czym znalazł się w areszcie KGB, które oskarża go o „zdradę stanu”, za co – jak donoszą białoruskie media – grozi kara od 7 do 15 lat pozbawienia wolności.

 Skazany na areszt administracyjny ksiądz Jerzy Borowinow, jest znany między innymi z tego, że opiekował się znajdującym się na terenie jego parafii w Króleszwszczyźnie cmentarzem żołnierzy polskich, poległych w wojnie polsko-bolszewickiej w 1920 roku. Zdewastowana w czasach sowieckich nekropolia została staraniami księdza Jerzego odnowiona w 2015 roku. Rok później kapłan został przez Kierownika Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Rzeczypospolitej Polskiej odznaczony Medalem „Pro Memoria”.

 Znadniemna.pl na podstawie „Chrześcijańska Wizja”, na zdjęciu tytułowym: ksiądz Jerzy Borowinow, fot.: Catholicnews.by

Wczoraj za inicjatywą „Chrześcijańska Wizja” informowaliśmy o zatrzymaniu proboszcza z Królewszczyzny w Diecezji Witebskiej księdza Jerzego Borowinowa. Dzisiaj pojawiła się informacja o skazaniu duchownego na 10 dni aresztu administracyjnego. Wiadomo, że podczas zatrzymania księdzu zarzucano posiadanie „materiałów ekstremistycznych”. Natomiast w werdykcie sądowym mowa już była nie

10. edycja wręczenia Nagrody im. Benedykta Polaka odbyła się 27 września w Archikolegiacie NMP Królowej i św. Aleksego w Tumie. W tym roku jury przyznało dwie nagrody dla Polaka i cudzoziemca oraz wyróżnienie specjalne.

Nagrodę główną w kategorii badacza zagranicznego przyznano dr hab. Tadeuszowi Gawinowi. Był oficerem wojsk pogranicznych ZSSR, służył na dalekim wschodzie. Jak informują organizatorzy wydarzenia, w latach 1987-1991 pracował w służbie łączności wojsk pogranicznych, a w latach 1988-1990 był przewodniczącym Stowarzyszenia Kulturalno-Oświatowego im. Adama Mickiewicza. Był założycielem oraz prezesem Związku Polaków na Białorusi, a w tej chwili pełni funkcję honorowego prezesa. Jest autorem wielu publikacji, w tym pierwszej w temacie monografii na temat dziejów Polaków na Białorusi. (Źródło: UM Łęczyca)

Pragnę z euforią poinformować iż nasz kolega, założyciel i honorowy ZPB, w tej chwili pracownik naukowy Studium Europy Wschodniej, dr hab. Tadeusz Gawin, profesor wizytujący UW, otrzymał nagrodę im. Benedykta Polaka w kategorii badaczy zagranicznych.

Nagroda im. Benedykta Polaka – polska nagroda naukowa przyznawana corocznie od 2015 r. dla Polaków i cudzoziemców, za wybitne osiągnięcia eksploracyjne i badawcze na ziemi, w morzu, w powietrzu i w kosmosie. Kapitułę Nagrody tworzą Oddział Polski The Explorers Club, gmina miejska Łęczyca, powiat łęczycki, Towarzystwo Naukowe Warszawskie.

Jan Malicki

Portal Znadniemna.pl składa najserdeczniejsze gratulacje Honorowemu Prezesowi Związku Polaków na Białorusi, prof. Tadeuszowi Gawinowi z okazji zasłużonego wyróżnienia!

 Znadniemna.pl za Polityka.co.pl, fot.: Tukutno.pl

10. edycja wręczenia Nagrody im. Benedykta Polaka odbyła się 27 września w Archikolegiacie NMP Królowej i św. Aleksego w Tumie. W tym roku jury przyznało dwie nagrody dla Polaka i cudzoziemca oraz wyróżnienie specjalne. Nagrodę główną w kategorii badacza zagranicznego przyznano dr hab. Tadeuszowi Gawinowi. Był

Inicjatywa „Chrześcijańska Wizja” informuje o zatrzymaniu w diecezji witebskiej na Białorusi kolejnego duchownego katolickiego – proboszcza parafii Najświętszego Serca Jezusowego w Królewszczyźnie, księdza kanonika Jerzego Borowinowa.

Według „Chrześcijańskiej Wizji” duchownego prześladują za rzekome posiadanie i przechowywanie „materiałów ekstremistycznych”. Na Białorusi za to może grozić kara aresztu administracyjnego.

Ksiądz Jerzy Borowinów ma niebawem stanąć przed sądem.

Jest czternastym księdzem z Diecezji Witebskiej, pociąganym do odpowiedzialności administracyjnej w ciągu ostatnich czterech lat. Ogółem na Białorusi za ten okres czasu przez areszty administracyjne przeszło 31 księży katolickich. Oznacza to, że Diecezja Witebska jest rekordzistką wśród czterech istniejących na Białorusi diecezji katolickich pod względem liczby księży, prześladowanych przez władze.

Jednym z najbardziej znanych księży z Witebszczyzny, więzionych obecnie przez reżim Łukaszenki, jest ksiądz Andrzej Juchniewicz, proboszcz diecezjalnego Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej w Szumilinie koło Witebska i przewodniczący Misji Zakonu Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej (OMI) na Białorusi. Zatrzymano go 8 maja bieżącego roku pod pretekstem popełnienia wykroczenia i osadzono w areszcie administracyjnym. W lipcu duchownego odsadzono w Areszcie Śledczym i zaczęto grozić postawieniem fałszywego oskarżenia o pedofilię.

Zatrzymany obecnie ksiądz Jerzy Borowinow, jest znany między innymi z tego, że opiekował się znajdującym się na terenie jego parafii w Króleszwszczyźnie cmentarzem żołnierzy polskich, poległych w wojnie polsko-bolszewickiej w 1920 roku. Zdewastowana w czasach sowieckich nekropolia została staraniami księdza Jerzego odnowiona w 2015 roku. Rok później kapłan został przez Kierownika Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Rzeczypospolitej Polskiej odznaczony Medalem „Pro Memoria”. W roku 2019 cmentarz, którym się opiekował katolicki duchowny, został ponownie odnowiony z funduszy polskiego Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, a oczyszczone i konserwowane przez księdza Borowinowa betonowe nagrobki na żołnierskich grobach zastąpiono kamiennymi.

Znadniemna.pl na podstawie „Chrześcijańska Wizja”, na zdjęciu: ksiądz kanonik Jerzy Borowinow, fot.: Catholicnews.by

Inicjatywa „Chrześcijańska Wizja” informuje o zatrzymaniu w diecezji witebskiej na Białorusi kolejnego duchownego katolickiego – proboszcza parafii Najświętszego Serca Jezusowego w Królewszczyźnie, księdza kanonika Jerzego Borowinowa. Według „Chrześcijańskiej Wizji” duchownego prześladują za rzekome posiadanie i przechowywanie „materiałów ekstremistycznych”. Na Białorusi za to może grozić kara aresztu

Victor Robert Ambros, amerykański uczony biolog, który wraz z kolegą Garym Ruvkunem został tegorocznym laureatem Nagrody Nobla w dziedzinie medycyny za odkrycie mikroRNA, ma polskie korzenie kresowe.

Victor Robert Ambros, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie medycyny i syn emigranta z Oszmiańszczyzny Longina Bogdana Ambrosa, fot.: Wikipedia

Jego ojciec Longin Bogdan Ambros pochodził bowiem ze wsi Dorgiszki na Oszmiańszczyźnie, a za ocean trafił po II wojnie światowej, jako pracownik przymusowy III Rzeszy, wyzwolony przez Amerykanów.

Dotarliśmy do nekrologu Kresowiaka, który napisano między innymi w oparciu o książkę jego żony Mellissy Brown Ambros, opisującej jak Longin Bogdan Ambros stawiał swoje pierwsze kroki po przyjeździe do USA.

Melissa, z którą Longin przeżył w małżeństwie 60 wspólnych lat, pozostawiając liczne potomstwo, wspominała, że jej mąż urodził się w małej wiosce w Polsce. Chodziło jej o wieś Dorgiszki, leżącą przed wojną na wschodnich terenach Polski niedaleko Holszan w powiecie oszmiańskim, a po wojnie w rejonie oszmiańskim obwodu grodzieńskiego na Białorusi.

Mały Longin stracił rodziców na początku lat 30. XX stulecia, mając zaledwie 8 lat. Wychowywany był przez krewnych. Sierota wykazywał się zdolnościami do nauki już w szkole podstawowej. Dzięki sukcesom, odnoszonym w szkole, został wytypowany przez swojego nauczyciela do udziału w wysoce konkurencyjnym programie stypendialnym, obowiązującym w przedwojennej Polsce i wspierającym edukację uzdolnionych dzieci ze wsi. Program ten umożliwił Longinowi uczęszczanie do szkoły średniej w większym mieście, a następnie do liceum w Wilnie.

W 1939 roku, gdy II wojna światowa zamknęła szkoły, 15-letni Longin uciekł na zachód. Po 17 września chciał znaleźć się jak najdalej od Sowietów, ale trafił w szpony nazistów. Ponad 5 lat życia spędził na przymusowej pracy w Niemczech. Tam też został wyzwolony przez armię amerykańską. Longin wyróżniał się nieprzeciętną zdolnością do języków – mówił czterema językami i łaciną. Ta umiejętność zapewniła mu pracę tłumacza w armii USA.

Wraz z amerykańskimi żołnierzami Longin przybył do USA w 1946 roku, zaciągnął się do armii i został spadochroniarzem. Lubił żartować, że startował samolotem 50 lub więcej razy, zanim kiedykolwiek wylądował. Miał na swoim koncie ponad 100 skoków ze spadochronem. W 1953 roku został obywatelem USA.

Po wojsku Longin przeprowadził się do Hartland (wieś w stanie Wisconsin, w hrabstwie Waukesha). Tutaj w latach 50. I 60. prowadził farmę mleczarską. Utrzymywał przyjacielskie stosunki z sąsiadami z okolicy i lubił opowiadać historie o tym jak oni pomagali mu stawiać pierwsze kroki, jako farmerowi po przybyciu do Hartland.

Część historii o początkach Longina w Hartland została opowiedziana w książce napisanej przez jego żonę Melissę i zatytułowanej „Rough Road Home”.

Również przez ponad 30 lat Longin był właścicielem sklepu meblowego Old Mill Cabinet Shop w Hartland, przy którym miał warsztat, produkujący stolarkę na zamówienie oraz eleganckie meble według własnego projektu.

Po oficjalnym przejściu na emeryturę, Longin kontynuował projektowanie i budowę mebli, zajmował się ogrodem (hodował niesamowite ziemniaki), cieszył się swoimi psami (zawsze miał dla nich smakołyki w zasięgu ręki) i zarządzał swoim gospodarstwem. Pomimo tego, że został zmuszony do porzucenia nauki, był bardzo wykształconym człowiekiem. Uwielbiał czytać i miał niesamowitą pamięć: potrafił recytować długie fragmenty klasycznych powieści, mimo że przeczytał je tylko raz. Longina podziwiano również za piękny charakter pisma. Czasami ludzie powstrzymywali się od realizacji jego czeków, gdyż złożony na nich przez Longina podpis wyglądał jak dzieło sztuki.

Longin Bogdan Ambros przeżył długie wspaniałe życie. Urodzony 2 października 1923 roku zmarł w wieku 90 lat, 13 marca 2014 roku.

Pamięć o nim żyje w sercach szerokiego kręgu rodziny i przyjaciół, którzy kochają go i podziwiają za jego siłę, mądrość i empatię wobec ludzi.

Urodził się biedny, osierocony, głodny, bezdomny, ścigany przez Sowietów, zniewolony przez nazistów – przetrwał to wszystko z uśmiechem, żartem, nienagannymi manierami, nienasyconą ciekawością, głęboką troską o otaczających go ludzi i nigdy nie narzekał na swoją sytuację.

Znadniemna.pl na podstawie Findagrave.com, na zdjęciu: Longin Bogdan Ambros w mundurze żołnierza Armii USA, fot.: Findagrave.com

Victor Robert Ambros, amerykański uczony biolog, który wraz z kolegą Garym Ruvkunem został tegorocznym laureatem Nagrody Nobla w dziedzinie medycyny za odkrycie mikroRNA, ma polskie korzenie kresowe. [caption id="attachment_66244" align="alignnone" width="480"] Victor Robert Ambros, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie medycyny i syn emigranta z Oszmiańszczyzny Longina

8 października 1974 roku zmarł Marian Falski. Na opracowanym przez niego elementarzu czytać i pisać nauczyło się wiele pokoleń Polaków. To on jest także autorem jednego z pierwszych zdań czytanych przez Polaków: „Ala ma kota”.

Marian Falski urodził się 7 grudnia 1881 roku w Naczy Bryndzowskiej pod Lachowiczami (obecnie w obwodzie brzeskim na Białorusi).

Marian Falski, fot.: Wikipedia

Jego rodzice – Jozef Falski i Stanisława z domu Jerzykowicz – byli przedstawicielami polskiej szlachty kresowej, a ich dom stanowił – jak większość podobnych posiadłości – ośrodek „wiejskiej inteligencji”. Skoligacone dwory utrzymywały ożywione stosunki towarzyskie. Mały Maryś wspominał więc swoje dzieciństwo jako czas spokojny, radosny , naznaczony licznymi wizytami, polowaniami, spotkaniami dorosłych przy kartach, muzyce i suto zastawionym stole. Czasem zasypiał, słuchając zgiełku dochodzącego z salonu pełnego gości i przyglądając się wiszącej nad łóżkiem makatce z wyhaftowanym jeleniem.

Uczęszczał do szkoły powszechnej i gimnazjum w Mińsku. Na początku XX wieku podjął studia na Politechnice Warszawskiej. Podczas studiów związał się z ruchem niepodległościowym i konspiracyjnymi kręgami oświatowymi. Wziął udział w rewolucji 1905 roku jako jeden z przywódców PPS-owskiej młodzieży. W 1907 roku został aresztowany za przynależność do organizacji konspiracyjnych i osadzony w warszawskiej Cytadeli. Udało mu się jednak zbiec z więzienia. Następnie wyjechał do Krakowa, gdzie podjął studia z psychologii i pedagogiki na Uniwersytecie Jagiellońskim.

W latach 1903-04 wraz z Wacławem Iwanowskim i Stefanem Boguszewskim zajmował się organizacją nielegalnej białoruskiej działalności wydawniczej w Krakowie. Pod pseudonimem Janka Swajak przetłumaczył na język białoruski „Janko-muzykant” Henryka Sienkiewicza, „Do swego Boga” Stefana Żeromskiego i opowiadanie nieznanego autora „Wiedźma”, przygotował także tekst anonimowego apelu „Carskie gospodarstwo”, wykorzystując do tego wydane w Londynie białoruskie broszury agitacyjne.  Pod koniec 1904 r. wraz z Wacławem Iwanowskim uczestniczył w pracy nad pierwszym „Elementarzem białoruskim”. Jeden z założycieli Partii Socjalistycznej Białej Rusi (1904), w imieniu której w języku białoruskim wydawano apele propagandowe.

W 1907 roku został aresztowany za przynależność do organizacji konspiracyjnych i osadzony w warszawskiej Cytadeli. Udało mu się jednak zbiec z więzienia. Następnie wyjechał do Krakowa, gdzie podjął studia z psychologii i pedagogiki na Uniwersytecie Jagiellońskim.

W Krakowie Falski aktywnie udzielał się w kręgach nauczycielskich. Po odzyskaniu niepodległości najpierw Falski był kierownikiem, a potem dyrektorem referatu Biura Statystyki Szkolnej w Ministerstwie Oświaty. To właśnie tam zorganizował swój warsztat badawczy. Swoimi pracami zyskał sobie powszechne uznanie wśród pedagogów.

Podczas II wojny światowej Marian Falski kontynuował swoją pracę. W warunkach okupacyjnych przygotowywał materiały dla odbudowy szkolnictwa.

Falski pozostawił po sobie bogatą spuściznę, na którą składają się liczne pracy dotyczące pedagogiki i organizacji systemu edukacji. W 1974 roku nakładem Ossolineum ukazał się zbiór jego prac. Jednak przez rzesze został zapamiętany jako autor „Elementarza” przeznaczonego do nauki pisania i czytania. Pierwsze wydanie ukazało się w Krakowie w 1910 roku. Podręcznik od razu zyskał uznanie nauczycieli i rodziców. Falski doskonalił książkę przez całe życie.

Elementarz Falskiego z 1948 roku

„Elementarz” doczekał się kilkunastu wznowień zdobionych pięknymi ilustracjami. Kolejne wersje „Elementarza” były wydawane w Polsce jeszcze w latach 70.

Elementarz Falskiego z 1975 roku

– Jest to dość wyjątkowe zjawisko w karierze podręczników szkolnych. Na świecie żaden inny podręcznik szkolny nie doczekał się tylu wydań – mówił o najważniejszym dziele życia Mariana Falskiego prof. Ryszard Wroczyński.

Inne prace Falskiego to wydane jeszcze przed wojną: „Atlas szkolnictwa średniego ogólnokształcącego”, „Walczmy o szkołę” i „Dydaktyka nauki czytania i pisania”, a także „Aktualne zagadnienia ustrojowo-organizacyjne szkolnictwa polskiego” i „Reforma nauczania w kl. I-IV”, które ukazały się w latach 50. i 60.

Marian Falski był uhonorowany między innymi Złotym Krzyżem Zasługi (1937 r.) oraz Orderem Uśmiechu, przyznanym mu przez dzieci.

W 2017 roku małżeństwo Falskich pośmiertnie otrzymało tytuł Sprawiedliwych wśród Narodów Świata przyznawany przez izraelski Instytut Yad Vashem za bezinteresowną pomoc okazaną Żydom podczas II wojny światowej.

Marian Falski zmarł  pół wieku temu – 8 października 1974 roku – w Warszawie. Został pochowany na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach.

Grób Mariana Falskiego i jego żony Ireny na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie, fot.: Wikipedia

Znadniemna.pl na podstawie materiałów Polskiego Radia, na zdjęciu tytułowym: Profesor Marian Falski w swoim domu przy ulicy Lekarskiej, 1960 r., fot.: PAP/Wiesław Prażuch

8 października 1974 roku zmarł Marian Falski. Na opracowanym przez niego elementarzu czytać i pisać nauczyło się wiele pokoleń Polaków. To on jest także autorem jednego z pierwszych zdań czytanych przez Polaków: "Ala ma kota". Marian Falski urodził się 7 grudnia 1881 roku w Naczy Bryndzowskiej

Skip to content