HomeStandard Blog Whole Post (Page 9)

Wielkie kolędowanie „na chwałę Bogu, a ludziom na pożytek, zgodę, radość i pokój” miało miejsce podczas Koncertu Świąteczno-Noworocznego, zorganizowanego przez Opolski Oddział Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”.

Koncert odbył się w sobotę, 11 stycznia br., w Państwowej Szkole Muzycznej im. Fryderyka Chopina w Opolu. Mimo niesprzyjającej pogody i niepewnych dróg, z Doliny na Ukrainie przybył zespół dziecięco-młodzieżowy „Natchnienie”. Z dalekiego Mińska na Białorusi, pokonując trudną granicę, tzn. 30-godziny czas oczekiwania w kolejce do odprawy, dotarł zespół „Liber Cante”. Z Warszawy przyjechała, pochodząca z Lidy, Bożena Worono, finalistka Festiwali Polonijnych w Opolu, a z Wrocławia zespół „Wspólna Wędrówka”, skupiający artystów polskiego pochodzenia z Białorusi i Ukrainy.

Zespół „Wspólna Wędrówka”, skupiający artystów polskiego pochodzenia z Białorusi i Ukrainy oraz organizatorzy wydarzenia, fot.: facebook.com/halina.nabrdalik

Dotarła też wierna, opolska publiczność, rozkochana w klimatach polonijnych, spopularyzowanych poprzez siedem edycji Polonijnego Festiwalu Polskiej Piosenki. Wielkimi nieobecnymi koncertu byli natomiast przedstawiciele opolskich władz samorządowych, różnego szczebla, dla których ten koncert był dedykowany w podzięce za finansowe wsparcie inicjatyw, służących budowaniu jedności Polaków, żyjących w kraju i za granicą.

Na tym tle z szacunkiem należy odnotować postawę senatora Beniamina Godyli, który mimo różnych obowiązków tego dnia, uczestniczył w wydarzeniu, od początku do końca, oddając tym samym szacunek nie tylko społecznikom organizującym to wydarzenie kulturalne, ale przede wszystkim ludziom, którzy z ogromną pasją i poświęceniem niosą polskość na dawnych rubieżach Rzeczpospolitej.

Miłym akcentem Świąteczno-Noworocznego Koncertu Polonijnego była obecność druhów z OSP Nowy Świętów, którzy, prosto ze sceny, przekazali darczyńcom akcji charytatywnej Wspólnoty Polskiej, wyrazy wdzięczności za zebrane 24 tysiące złotych na odbudowę zniszczonej przez powódź remizy strażackiej.

Organizatorzy koncertu składają serdeczne podziękowanie p. Marii Roguckiej, prezes Stowarzyszenia „Na rzecz odnowy i rozwoju wsi SAMI SOBIE” w Wilamowicach Nyskich za przygotowanie posiłków dla występujących zespołów.

 Znadniemna.pl za Halina Nabrdalik na Facebooku 

Wielkie kolędowanie "na chwałę Bogu, a ludziom na pożytek, zgodę, radość i pokój" miało miejsce podczas Koncertu Świąteczno-Noworocznego, zorganizowanego przez Opolski Oddział Stowarzyszenia "Wspólnota Polska". Koncert odbył się w sobotę, 11 stycznia br., w Państwowej Szkole Muzycznej im. Fryderyka Chopina w Opolu. Mimo niesprzyjającej pogody i

Do trudnej sytuacji na granicy Polski i Białorusi oraz perspektywy przywrócenia pracy przejść  granicznych, zamkniętych ze względu na wywołany przez reżim Łukaszenki kryzys migracyjny, odniósł się w poniedziałek, 13 stycznia, na konferencji prasowej w Białymstoku szef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji RP Tomasz Siemoniak.

Mówiąc o problemie braku czynnych przejść granicznych z Białorusią na terenie województwa podlaskiego minister oznajmił, iż nic na to nie wskazuje, że ich otwarcie nastąpi w bliskiej przyszłości.

„Tutaj przyczyny leżą po stronie białoruskiej” – powiedział Siemoniak. Wymienił przy tym sprawę siedzącego w białoruskim więzieniu Andrzeja Poczobuta, dziennikarza, działacza polskiej mniejszości narodowej na Białorusi, skazanego na 8 lat ciężkich łagrów oraz brak współpracy strony białoruskiej w ustaleniu osoby, która na granicy, przez zaporę, pchnęła nożem polskiego żołnierza, który zmarł.

„Cały czas mamy do czynienia z taką sytuacją na granicy, że nie pozostawia żadnej wątpliwości to, iż  to białoruskie służby organizują, sprzyjają tej hybrydowej agresji” – ocenił szef MSWiA.

Dodał, że są to działania przeciwko Polsce, a dobrej woli ze strony białoruskiej, aby zażegnać kryzys – nie ma.

Przypomnijmy, że na chwilę obecną na granicy polsko-białoruskiej funkcjonuje tylko jedno przejście graniczne dla samochodów ciężarowych: Kozłowicze-Kukuryki, oraz jedno dla samochodów osobowych i autobusów: Brześć-Terespol. W okresie ferii zimowych kolejki na  wyjazd z Białorusi przez ten punkt przekroczyły 2500 samochodów i 100 autobusów. Według Państwowego Komitetu Pogranicznego Białorusi, dziś rano w kolejce na wyjazd do Polski stało ok. 2000 samochodów osobowych.

 Znadniemna.pl na podstawie Reform.news/Podlaskie24.pl, fot.: Zrzut ekranu z transmisji konferencji prasowej, prowadzonej przez MSWiA

Do trudnej sytuacji na granicy Polski i Białorusi oraz perspektywy przywrócenia pracy przejść  granicznych, zamkniętych ze względu na wywołany przez reżim Łukaszenki kryzys migracyjny, odniósł się w poniedziałek, 13 stycznia, na konferencji prasowej w Białymstoku szef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji RP Tomasz Siemoniak. Mówiąc o

Dzisiaj, 13 stycznia, przypada ostatni dzień roku według kalendarza juliańskiego. Kalendarz ten obowiązuje w Cerkwi Prawosławnej, zarówno w Polsce, jak i na Białorusi przy ustalaniu dat większości świąt religijnych.

We wschodniej części Polski, zwłaszcza na Podlasiu, ale też za wschodnią granicą, czyli na Białorusi i w coraz mniejszym stopniu na Ukrainie (po przejściu Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej w 2023 roku na kalendarz nowojuliański, zbieżny według dat z gregoriańskim – red.), nadejście Nowego Roku wedle kalendarza juliańskiego jest okazją do świętowania tak zwanego Starego Nowego Roku. Czyli jest pretekstem do organizowania zabaw, balów bądź prywatek, przypominających te, które organizujemy na tradycyjnego – gregoriańskiego – Sylwestra.

Boże Narodzenie, a więc także Nowy Rok, wypadają według kalendarza juliańskiego trzynaście dni później niż – w powszechnie używanym – kalendarzu gregoriańskim.

Święta w tym terminie obchodzą prawosławni we wschodniej części kraju, zwłaszcza w Podlaskiem, gdzie są ich największe skupiska w Polsce. Podobnie się dzieje wśród prawosławnych na Białorusi, którzy podobnie, jak Podlasianie podtrzymują tradycję Sylwestra juliańskiego, zwanego też np. „bogatym wieczorem”, „szczodrym wieczorem” (od bogactwa potraw na stole). Z uwagi na to, że na 13 stycznia przypadają imieniny Melanii, białoruscy prawosławni czasem nazywają ten dzień „Małanką”. Nie jest to nazwa właściwa i Białorusini używają jej żartobliwie, gdyż w języku białoruskim „małanka” oznacza tyle co „błyskawica”. Przeprowadzając analogię do gregoriańskiego Sylwestra ostatni dzień roku według kalendarza juliańskiego należy nazywać Melania, na cześć Melanii Młodszej, świętej katolickiej i prawosławnej, zmarłej w Jerozolimie pokutnicy rzymskiej, żyjącej na przełomie IV i V wieku.

W regionach, gdzie są duże skupiska prawosławnych, noc z 13 na 14 stycznia to czas zabawy na prywatkach i balach – zwłaszcza dla osób, które w Sylwestra 31 grudnia wciąż przestrzegały postu przed Bożym Narodzeniem (wigilia według kalendarza juliańskiego wypada 6 stycznia w kalendarzu gregoriańskim) i z powodów religijnych świętowały go skromnie lub wcale.

W Podlaskiem nadejściu Starego Nowego Roku towarzyszyły tradycyjnie zwyczaje i wróżby podobne do sylwestrowych, np. zdejmowanie furtek i chowanie ich przed gospodarzami, wciąganie sań na drzewa czy dachy albo wysypywanie popiołem lub wyściełanie słomą ścieżek prowadzących od domu chłopaka do domu dziewczyny, by „mieli się ku sobie”. W Stary Nowy Rok pamięta się również o sylwestrowych zwyczajach kulinarnych, czyli przygotowywaniu dań, mających zapewnić pomyślność w nowym roku, np. o pieczeniu kiszki (kaszanki).

Kalendarz juliański a kalendarz gregoriański

Aktualnie różnica między datami w kalendarzu gregoriańskim (nowy porządek) i juliańskim (stary porządek) wynosi 13 dni, ale ta różnica zmienia się na przestrzeni wieków. Reformy kalendarza dokonano w 1582 roku (za panowania papieża Grzegorza XIII) – po 4 października 1582 roku w nowym porządku nastąpiła data 15 października. Reformy dokonano w ten sposób aby data równonocy wiosennej ponownie przypadał 21 marca. Piszemy o reformie, ale różnice w zasadach są niewielkie. Główną różnicą było ominięcie wcześniej wspomnianych 10 dni w 1582 roku oraz skorygowanie zasad obliczania lat przestępnych. Od 1700 do 1800 roku różnica wynosiła 11 dni, a od 1800 do 1900 roku – 12 dni, natomiast od 2100 roku będzie to już 14 dni.

Zmian dokonano aby zapobiegać opóźnianiu się kalendarza względem roku zwrotnikowego. Kalendarz juliański (opracowany i używany jeszcze przed narodzeniem Chrystusa) spóźnia się o 1 dzień na 128 lat, kalendarz gregoriański spóźnia się o 1 dzień na 3322 lata. Nowy porządek wraz z ogłoszeniem został wprowadzony tylko w 4 krajach (Hiszpania, Portugalia, Polska i większość Włoch), a następnie w kolejnych krajach katolickich. Kraje protestanckie nieco później – protestanckie Niemcy od 1700 a Wielka Brytania kalendarz gregoriański przyjęła dopiero pod koniec XVIII wieku. Przy kalendarzu juliański pozostały Kościoły obrządku wschodniego. Kościół prawosławny i kościół greckokatolicki w Polsce (a także w Rosji czy Białorusi) do wyznaczania dat świąt nadal bazują na kalendarzu juliańskim, choć coraz częściej w układzie nowego porządku (jak na naszej stronie). Ciekawostką może być fakt, że w niektórych krajach (np. w Rumunii) Kościoły prawosławne posługują się już kalendarzem wg nowego porządku, choć daty świąt Wielkanocy Prawosławnej i świąt z nią związanych ustalane są wg dawnych zasad kalendarza juliańskiego.

Znadniemna.pl na podstawie Belsat.eu/PAP oraz Bimkal.pl

 

Dzisiaj, 13 stycznia, przypada ostatni dzień roku według kalendarza juliańskiego. Kalendarz ten obowiązuje w Cerkwi Prawosławnej, zarówno w Polsce, jak i na Białorusi przy ustalaniu dat większości świąt religijnych. We wschodniej części Polski, zwłaszcza na Podlasiu, ale też za wschodnią granicą, czyli na Białorusi i w

Zajmująca się migracją firma konsultingowa Henley & Partners opublikowała najnowszy tegoroczny ranking mocy paszportów krajów świata Henley Passport Index 2025 r.

Zestawienie opiera się na danych Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Powietrznych (IATA), na podstawie których Henley & Partners ocenia 199 paszportów na świecie.

W rankingu Henley Passport Index kraje klasyfikowane są według liczby miejsc docelowych, do których posiadacze paszportów mogą dotrzeć bez konieczności uzyskania wizy. Jako bezwizowy dostęp firma zalicza sytuacje, w których wiza nie jest wymagana lub gdy wymagane są łatwiejsze do uzyskania dokumenty wjazdowe, takie jak wizy wydawane po przyjeździe do kraju docelowego, zezwolenia na pobyt i elektroniczne zezwolenia na podróż.

Zgodnie z najnowszą tegoroczną wersją rankingu Henley, najpotężniejszy paszport na świecie ma Singapur. Obywatele tego państwa-miasta mają bezwizowy dostęp do 195 z 227 miejsc na świecie.

Na drugim miejscu zestawieniu , z bezwizowym dostępem do 193 miejsc na świecie, znalazła się Japonia.

Trzeci wynik (dostępne są 192 miejsca bez konieczności posiadania wizy) miało pięć europejskich państw Finlandia, Francja, Niemcy, Włochy, Hiszpania oraz Korea Południowa.

Białoruś w tegorocznym zestawieniu najmocniejszych paszportów świata dzieli odległe 62. miejsce z Republiką Namibii. Paszporty tych krajów pozwalają na podróżowanie bez wizy do zaledwie 81. krajów.

Najmocniejszym paszportem wśród krajów sąsiadujących z Białorusią, jest paszport Polski, która znalazła się w gronie 33 państw z siódmym wynikiem na świecie (bezwizowy wjazd do 188 miejsc na świecie).

Najgorszy we współczesnym świecie jest paszport Afganistanu. Upoważnia on do bezwizowego wjazdu do zaledwie 26 z 227 uwzględnionych w rankingu destynacji.

Znadniemna.pl na podstawie Henleyglobal.com

Zajmująca się migracją firma konsultingowa Henley & Partners opublikowała najnowszy tegoroczny ranking mocy paszportów krajów świata Henley Passport Index 2025 r. Zestawienie opiera się na danych Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Powietrznych (IATA), na podstawie których Henley & Partners ocenia 199 paszportów na świecie. W rankingu Henley Passport Index

W  rozpoczętym pod koniec grudnia ubiegłego roku procesie ks. Andrzeja Juchniewicza OMI, proboszcza Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej w Szumilinie koło Witebska, ogłoszono miesięczną przerwę – poinformował  portal Katiolik.life.

Proces miał się rozpocząć 27 grudnia 2024 roku, ale już po pierwszym posiedzeniu sąd ogłosił, iż kolejne odbędzie się 28 stycznia 2025 roku. Z uwagi na to, że proces odbywa się za zamkniętymi drzwiami, nie wiadomo, z czym wiąże się niespodziewana przerwa w rozpatrywaniu sprawy duchownego.

Przypomnijmy, że ks. Andrzeja Juchniewicza zatrzymano ponad siedem miesięcy temu pod zarzutem popełnienia wykroczenia o podłożu politycznym (publikacja pro ukraińskich i opozycyjnych treści w mediach społecznościowych – red.), potem przez dwa miesiące kapłana trzymano w areszcie administracyjnym, aż wreszcie wszczęto sprawę karną i przeniesiono do aresztu śledczego. Po opublikowaniu przez sąd  terminu rozpoczęcia procesu społeczność katolicka, zaniepokojona losem duchownego, dowiedziała się, że w sądzie ks. Andrzejowi postawione zostaną zarzuty popełnienia zbrodni „pedofilii”.

„Jeżeli ksiądz jest podejrzany o popełnienie przestępstwa, Kościół Katolicki prowadzi własne śledztwo, które ma potwierdzić lub zaprzeczyć oskarżeniu władz państwowych” – zauważają  autorzy publikacji na Katolik.life. Dodają, iż tak długie przerwy są ogłaszane w procesach sądowych zazwyczaj po to, żeby zdążyły się odbyć zlecone przez sędzię prowadzącego rozprawę dodatkowe ekspertyzy, bądź wezwani zostali nieprzewidziani wcześniej świadkowie.

Potrzeba w dodatkowego zbadania przez sad okoliczności sprawy ks. Andrzeja, mogłaby się wiązać z prowadzonym niezależnie od państwowego śledztwem kościelnym. Według wiernych katolickich z Szumilina kanoniczne dochodzenie karne wobec ich proboszcza nie było jednak wszczynane. Sądzony kapłan znajduje się bowiem w areszcie, a ordynariusz witebski, któremu podlega sądzony ksiądz, nie ma z nim kontaktu.

Wierni z Szumilina, zaniepokojeni losem swojego proboszcza, zapewniają, iż nikt nigdy się nie skarżył do kurii biskupiej na ks. Andrzeja Juchniewicza. Społeczność Szumilina nie ma także pojęcia, kto mógłby być rzekomą „ofiarą” kapłana, oskarżanego o zbrodnię „pedofilii”.

Jeden z białoruskich księży, komentujący oskarżenia, stawiane ks. Andrzejowi Juchniewiczowi, oznajmił w rozmowie z rozgłośnią Radio Svaboda, iż władze, gdyby miały dowody popełnienia przez kapłana  tak ciężkiej zbrodni, oskarżyłyby go o to od razu, a nie zatrzymywałyby ponad siedem miesięcy temu pod pretekstem popełnienia wykroczenia w postaci publikacji w mediach społecznościowych zakazanych treści.

Znadniemna.pl na podstawie Katolik.life

W  rozpoczętym pod koniec grudnia ubiegłego roku procesie ks. Andrzeja Juchniewicza OMI, proboszcza Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej w Szumilinie koło Witebska, ogłoszono miesięczną przerwę – poinformował  portal Katiolik.life. Proces miał się rozpocząć 27 grudnia 2024 roku, ale już po pierwszym posiedzeniu sąd ogłosił, iż kolejne odbędzie

Białoruskie świadectwa ukończenia szkoły średniej będą uznawane na tym samym poziomie, co polskie dokumenty maturalne – takie porozumienie osiągnięto podczas spotkania w Warszawie liderki białoruskiej opozycji Swiatłany Cichanowskiej z Minister Edukacji Narodowej RP Barbarą Nowacką.

O przełomie w zakresie uznawalności przez Polskę białoruskich dokumentów oświatowych poinformowała służba prasowa Zjednoczonego Gabinetu Przejściowego Białorusi, na którego czele stoi Cichanowska. W komunikacie, opublikowanym na stronie Gabinetu w Telegramie czytamy także, iż Polska ujednolici wymagania, dotyczące dokumentów, składanych przez Białorusinów na polskich uczelniach i w szkołach, co ułatwi młodzieży z Białorusi przejście przez procedurę rekrutacji.

Problem z białoruskimi świadectwami ukończenia szkoły średniej pojawił się po jednostronnym wypowiedzeniu przez Białoruś w lutym 2023 roku umowy z Polską o współpracy w dziedzinie edukacji. Umowa ta przewidywała wzajemne uznawanie świadectw i dyplomów. Po jej wypowiedzeniu przez reżim Łukaszenki od białoruskich kandydatów na studia w Polsce zaczęto domagać się dodatkowych potwierdzeń o legalności przedstawianych dokumentów. Ale otrzymywanie takich potwierdzeń na Białorusi okazało się problematyczne, a na dodatek – sztucznie utrudniane przez białoruskie władze oświatowe.

Podczas spotkania w Ministerstwie Edukacji Narodowej dyskutowano także o przyszłości II Liceum Ogólnokształcącego z Dodatkową Nauką Języka Białoruskiego w Hajnówce . Służba prasowa Zjednoczonego Gabinetu Przejściowego Białorusi podaje, że obecnie trwają poszukiwania optymalnego rozwiązania, które pozwoliłoby zachować wyjątkową rolę tej instytucji dla białoruskiej mniejszości narodowej w Polsce.

Omówiono ponadto mechanizmy reakcji na zjawisko bullyingu w polskich szkołach. Zjednoczony Gabinet Przejściowy zapowiedział uruchomienie kanału reagowania operacyjnego na przejawy niebezpiecznego zjawiska. W jego tworzeniu  takiego kanału Gabinet będzie uczestniczyć we współpracy z Ministerstwem Edukacji Narodowej RP.

Zapowiedziano stworzenie w polskich szkołach specjalnego kursu, informujący uczniów o sposobach przeciwdziałania zjawisku bullyingu. W szkołach Polski ma pojawić się asystent ds. komunikacji międzykulturowej, który pomoże dzieciom różnych narodowości dostosować się do polskiego systemu edukacji.

Minister Edukacji RP  zapowiedziała wsparcie dla rozwoju w Polsce sieci białoruskich szkół sobotnio-niedzielnych. Barbara Nowacka obiecała także wsparcie w tym zakresie ze strony władz lokalnych , które we współpracy z Ministerstwem Edukacji mają pomagać w znalezieniu dla tych szkół wolnych pomieszczeń i wyposażenia.

Członek Zjednoczonego Gabinetu Przejściowego Białorusi Paweł Łatuszka po spotkaniu w Ministerstwie Edukacji RP podkreślił wagę zapowiedzianych w trakcie dyskusji zmian w polskim ustawodawstwie w zakresie akceptowania przez polskie uczelnie białoruskich świadectw ukończenia szkoły średniej. Oznajmił także, iż w Polsce mieszka obecnie co najmniej 31 tys. dzieci w wieku szkolnym oraz przedszkolnym.

 Znadniemna.pl na podstawie Euroradio.fm/T.me/CabinetBelarus, na zdjęciu: Podczas spotkania delegacji Zjednoczonego Gabinetu Przejściowego Białorusi na czele ze Swiatłaną Cichanowską w Ministerstwie Edukacji Narodowej RP, fot.: T.me/CabinetBelarus

Białoruskie świadectwa ukończenia szkoły średniej będą uznawane na tym samym poziomie, co polskie dokumenty maturalne – takie porozumienie osiągnięto podczas spotkania w Warszawie liderki białoruskiej opozycji Swiatłany Cichanowskiej z Minister Edukacji Narodowej RP Barbarą Nowacką. O przełomie w zakresie uznawalności przez Polskę białoruskich dokumentów oświatowych poinformowała

Tylko w 2023 roku na Białorusi co najmniej dziesięciu księży katolickich doświadczyło prześladowań politycznych. Miński kościół pw. Św. Szymona i Heleny (zwany także Czerwonym) od ponad dwóch lat jest zamknięty dla katolickich wiernych. Władze zabraniają organizowania w kraju festiwali muzyki sakralnej.

Brak jest oficjalnej reakcji ze strony kierownictwa Kościoła Katolickiego na Białorusi oraz Watykanu na te i inne przypadki dyskryminacji katolików w kraju rządzonym przez dyktatora Aleksandra Łukaszenkę. Białoruska redakcja Radia Swaboda opisała najbardziej znane przypadki prześladowań białoruskich katolików i księży oraz poprosiła o podzielenie się przemyśleniami na ten temat predstawicieli katolickiej wspólnoty na Białorusi. Swoimi przemyśleniami podzielili się z rozgłośnią białoruscy księża i wierni katoliccy. Za portalem Svaboda.org publikujemy tłumaczenie tego materiału na język polski.

Księża za kratkami

30 grudnia 2024 roku 64-letni ksiądz Henryk Okołotowicz został skazany na 11 lat więzienia za „zdradę państwa”. Proces toczył się za zamkniętymi drzwiami w Mińsku. Szczegóły sprawy nie są znane. 27 grudnia przed sądem stanął inny ksiądz, Andrzej Juchniewicz . Jest oskarżony o pedofilię. Istota zarzutów postawionych Juchniewiczowi wyszła na jaw dopiero po 7 miesiącach pobytu kapłana w areszcie.

Hierarchowie Kościoła Katolickiego na Białorusi nie bronili publicznie swoich księży. Wydali jedynie krótkie komunikaty, że księża rzeczywiście zostali zatrzymani.

Ksiądz Henryk Okołotowicz jest proboszczem rzymskokatolickiej parafii św. Józefa w Wołożynie. Ma poważne choroby, przeszedł operację brzucha z powodu onkologii. Okołotowicz został zatrzymany 16 listopada 2023 roku. Za kratami spędził ponad rok, przebywając m.in. w areszcie śledczym KGB.

Skazany na 11 lat łagrów za rzekomą „zdradę państwa” 64-letni ks. Henryk Okołotowicz, fot: Catholic.by

Ksiądz Andrzej Juchniewicz jest proboszczem parafii rzymskokatolickiej w Szumilinie w obwodzie witebskim. 3 stycznia kończy 43 lata. Juchniewicz został początkowo zatrzymany na podstawie „politycznych” artykułów administracyjnych w dniu 8 maja 2024 roku i przebywał w areszcie ponad 55 dni. Był sądzony kilka razy z rzędu, a areszt został przedłużony. Niedługo przed procesem sądowym, który miał się rozpocząć 27 grudnia 2024 roku, ujawniono, że władze oskarżają duchownego o przestępstwa, związane z pedofilią. Według wiernych znających księdza Andrzeja oskarżenia te zostały sfabrykowane.

Oskarżany o popełnienie zbrodni „pedofilii” ksiądz Andrzej Juchniewicz OMI

Historie księży Okołotowicza i Juchniewicza nie są pierwszymi przykładami prześladowań katolików na Białorusi.

Arcybiskup niewpuszczany na Białoruś

31 sierpnia 2020 roku ówczesny metropolita mińsko-mohylewski abp Tadeusz Kondrusiewicz nie został wpuszczony na Białoruś, gdy wracał z Polski z podróży służbowej. Straż graniczna początkowo nie tłumaczyła, dlaczego ksiądz, będący obywatelem Białorusi, nie został wpuszczony na teren ojczystego kraju, po czym arcybiskupowi unieważniono paszport. Funkcjonariusze sprawdzali podobno, czy obok białoruskiego hierarcha posiada inne obywatelstwo. 2 listopada 2020 roku podczas spotkania ze zwierzchnikiem rosyjskiego prawosławia na Białorusi metropolitą mińskim i zasławskim Wienjaminem Aleksander Łukaszenka opowiedział o sytuacji z abp Kondruszewiczem:

„Jako głowa państwa, zgodnie z Konstytucją, mam obowiązek chronić to państwo, to jest mój pierwszy obowiązek. Będę zmuszony odpowiedzieć. Przykładem tego jest zwierzchnik Kościoła katolickiego. Nikt nie będzie mógł jeździć do Polski po instrukcje, jak zniszczyć nasz kraj” – grzmiał białoruski dyktator.

Emerytowany abp Tadeusz Kondrusiewicz, podejrzewany w 202o roku przez Łukaszenkę o otrzymywanie w Polsce instrukcji, dotyczących destabilizacji sytuacji politycznej na Białorusi, fot.: Catholic.by

Dopiero w wigilię Bożego Narodzenia 24 grudnia 2020 roku metropolita mińsko-mohylewski abp Tadeusz Kondruszewicz został wpuszczony na Białoruś. Wkrótce potem hierarcha opuścił stanowisko głowy Kościoła katolickiego Białorusi pod pretekstem wyjścia na emeryturę.

Zakaz śpiewania hymnu „Mahutny Boża” i odwołanie festiwalu muzyki sakralnej

2 lipca 2021 roku podczas przemówienia na zgromadzeniu z okazji Święta Republiki Aleksander Łukaszenka ostrzegł przed wykonywaniem hymnu religijnego „Mahutny Boża” (pol. „Boże Wszechmocny” – utwór muzyczny do wiersza Natalii Arseniewej, napisany przez kompozytora Mikołę Rawienskiego):

„Nie wiadomo co: maszerowali do świętych miejsc naszego państwa pod flagami faszystowskich najemników. A ostatnio nasze media coraz częściej rozpowszechniają fakt, że chcą się modlić (jutro lub dzisiaj) w kościołach pod „Mahutny Boża”. Uważajcie, bo się doigracie” – pogroził wówczas Łukaszenka.

Okładka prołukaszenkowskiej gazety „Minskaja Prauda” z karykaturą na księży, śpiewających rzekomo faszystowski hymn „Mahutny Boża”, fot.: Mlyn.by

W 2021 roku odwołano zaplanowaną, XXIV już, edycję Festiwalu Muzyki Sakralnej „Mahutny Boża”, który odbywał się od lat 90. XX wieku w Mohylewie.

Dziesięć aresztowań w 2023 roku

W wyniku prześladowań z Białorusi do Polski musiało wyjechać kilkunastu księży katolickich, w tym ks. i bloger Wiaczesław Barok z miejscowości Rossony (obw. witebski), ks. Dmitrij Pristupa z Lachowicz (w sierpniu 2020 roku podczas protestów miał potyczkę z OMON-owcem). Nieco później Białoruś opuścił ks. Andriej Waszczuk z Witebska, który w 2022 roku spędził miesiąc w areszcie administracyjnym. Przeciwko tym księżom wszczęto sprawy karne.

Ksiądz z Polski Andrzej Bulczak, który służył w Postawach (obw. witebski), musiał wyjechać do ojczyzny po przesłuchaniu przez milicję w sprawie nagrania wideo, wspierającego Ukrainę po rosyjskiej napaści w 2022 roku. Ks. Bulczak posługiwał na Białorusi przez 14 lat i zbudował tutaj dwa kościoły. Po jego wyjeździe reżim przedwcześnie cofnął duchownemu pozwolenie na pełnienie posługi na terenie Białorusi.

Z opublikowanego w styczniu 2024 roku raportu Towarzystwa Pomocy Kościołowi w Potrzebie wynika, że tylko w 2023 roku na Białorusi aresztowanych było 10-ciu księży.

Z dokumentu wynika, że pod względem poziomu represji wobec Kościoła Katolickiego Białoruś zajmuje drugie miejsce na świecie. Gorzej sytuacja wyglądała jedynie w Nikaragui, gdzie w areszcie przebywało wówczas 46 księży katolickich, a biskup Rolando Alvarez został skazany na 26 lat więzienia.

Zamknięcie Kościoła św. Szymona i Heleny w Mińsku

Jesienią 2022 roku władze zamknęły dla wszystkich zwiedzających Kościół pw. św. Szymona i Heleny w Mińsku. Jako przyczynę podano pożar budynku, który rzekomo miał miejsce w nocy 26 września 2022 roku. Uszkodzone zostało pomieszczenie o powierzchni około 20 metrów kwadratowych. Nikt z ludzi przy tym nie ucierpiał.

Październik 2022 rok – ówczesny proboszcz kościoła św. Szymona i Heleny Władysław Zawalniuk modli się przed zamkniętą świątynią, fot.: facebook.com

Pod koniec grudnia 2024 roku władze Mińska zażądały od parafii zamkniętego od dwóch lat kościoła spłaty długu w wysokości 148 tys. rubli (ok. 187 tys. złotych).

Pomimo zakrojonych na szeroką skalę represji wobec katolików i księży katolickich, Kościół na Białorusi oficjalnie ich nie komentuje. Nie ma też oficjalnych komunikatów na temat sytuacji katolików w rządzonym przez reżim Łukaszenki kraju.

„Ciche porozumienie z władzami”

Katolicki wierny Paweł (imiona rozmówców zostały zmienione ze względu na ich bezpieczeństwo – przyp. Radio Swaboda) uważa, że biskupi białoruscy nie mówią o sprawach politycznych wszczynanych przeciwko księżom i represjach wobec Kościoła, bo publikacje zwykle nie pomagają.

„Mają kiepskie doświadczenie w publikowaniu, na przykładzie tego, jak wszystko potoczyło się z Kościołem pw. Św. Szymona i Heleny w Mińsku oraz nierozwiązywanych latami problematycznych sytuacji dotyczących funkcjonowania innych świątyń. Chodzi m.in. o zwrot budynków w Bobrujsku, Mohylewie. Pamiętają też efekt publicznej aktywności biskupów w trakcie tak zwanych konsultacji społecznych nad nową wersją Ustawy o religiach. Czy to coś dało? Nic.” – komentuje rozmówca.

Paweł uważa, że pilne sprawy, jak w przypadku księdza Okołotowicza, rozwiązuje się podczas tzw. kontaktów zakulisowych.

„To nie jest nowość. Do 2020 roku w ten właśnie sposób Kościół utrzymywał stosunki z władzą. Z tego doświadczenia wynika, że ciche, zakulisowe porozumienie z władzą, szukanie kompromisów, może przynieść skutek, a władzy na tym właśnie zależy. Pamiętamy przypadek księdza Władysława Lazara (aresztowanego w 2013 roku za rzekomą współpracę z obcymi wywiadami – red.). Kościół nie wypowiadał się, nie protestował, Lazar w końcu został zwolniony i pracuje do dziś” –przypomina Paweł.

Ks. Władysław Lazar, bezpodstawnie oskarżany o współpracę z obcymi wywiadami, fot.: Catholic.by

Rozmówca zauważa, że opinia publiczna nie zna szczegółów, dlaczego niektórzy księża zostali aresztowani w sprawach administracyjnych, inni zostali ukarani grzywnami, dlaczego niektórym zezwolono na wyjazd za granicę, a przeciwko innym wszczęto sprawy karne.

„Nie wiemy, czy decyzje władz były wynikiem zakulisowych działań Kościoła, czy też nie. Jestem przekonany także, że nie wiemy o dziesiątkach innych przypadków prześladowań księży” – uważa rozmówca Radia Swaboda.

Jego zdaniem kolejnym powodem milczenia episkopatu jest „silna presja”.

„Myślę, że biskupi czują, że teraz konieczne jest przetrwanie w ramach systemu. Próbują znaleźć warunki, w których będą mogli dalej funkcjonować. Wzywani są na przesłuchania profilaktyczne, ich rozmowy są podsłuchiwane. Do biskupa wysyłane są wszelkiego rodzaju sygnały. Wystarczy otworzyć kanał „Żołtyje Sliwy” (chodzi o prowadzony przez białoruskie służby kanał na Telegramie, którego nazwa po polsku mogłaby brzmieć: „Żółte Przecieki” – red.) i zobaczyć, w jakim stylu funkcjonariusze bezpieczeństwa anonsują posiadane informacje na temat księży. W ten sposób środowisko księży i hierarchów kościelnych jest ciągle szantażowane” – opowiada Paweł.

Sugeruje, że pod presją kościelni hierarchowie zmuszeni są szukać kompromisów i nie zawsze zabierać głos wtedy, gdy tego oczekuje od nich społeczeństwo.

„Kościół będzie współpracować”

Inny rozmówca Radia Swabody, ks. Jan, zakłada, że Kościół milczy, bo jest zastraszony.

„[Organy egzekwowania prawa] skompromitowały niektórych księży. Wszyscy wszystko wiedzą, ale służby więzią nie tych, z którymi zawarły kompromis, lecz tych, z którymi nie udało im się porozumieć. Dlatego milczą, bo ci przywódcy Kościoła, którzy są dziś na Białorusi, niestety, nie myślą o dobru Kościoła, lecz o swoim dobru” – mówi ksiądz.

Jednocześnie zakłada, że hierarchowie katoliccy nie milczą. Wyrażają się jednak wyłącznie prywatnie.

„Dzisiaj Kościół na Białorusi wypowiada się, współpracując z władzą. Kościół usprawiedliwia zło, nazywając niesprawiedliwą sytuację swobodą wyznawania wiary” – mówi duchowny o biskupach, którzy cytują Łukaszenkę bądź udają, że na Białorusi brak represji politycznych.

Ksiądz jest przekonany, że sprawy księży Henryka Okołotowicza i Andrzeja Juchniewicza mają charakter polityczny. Jego zdaniem świadczy o tym niewielka ilość informacji o ich sprawach, sądy odbywające się za zamkniętymi drzwiami oraz przetrzymywanie w aresztach na podstawie artykułów politycznych.

„Gdyby te procesy nie miały charakteru politycznego i nie miały na celu zastraszenie duchowieństwa oraz społeczeństwa, to wyglądałyby zupełnie inaczej. Wiadomo byłoby dokładnie, za co sądzony jest ksiądz Henryk Okołotowicz. Z jednej strony wiadomo, że rzekomo wyrządził Białorusi „szkodę materialną” na kwotę miliona dolarów. Wszystko zostało wyliczone, ale nie podano ile na Białorusi jest ten milion dolarów wart” – zastanawia się ksiądz.

Sprawę księdza Juchniewicza z kolei ksiądz Jan w ogóle uważa za „śmieszną”.

„Przez sześć miesięcy przetrzymywano go w więzieniu, po czym dowiadujemy się, że będzie sądzony za pedofilię. Powstaje pytanie: w którym momencie władze dowiedziały się, na czym polegało to przestępstwo? Na jakiej podstawie władze, zatrzymując pedofila, pozwalają sobie oskarżyć go nie o popełnienie tej ciężkiej zbrodni, lecz skazują go na areszt w procesie administracyjnym? Oznacza to, że reżim chroni pedofila, czyli jest jego wspólnikiem” – rozważa rozmówca.

W środowisku katolickim na Białorusi oskarżenie pod adresem ks. Andrzeja Juchniewicza OMI o popełnienie zbrodni pedofilii uważane jest za sfabrykowane, fot.: facebook.com

Według księdza Jana ks. Juchniewicz, gdyby dopuścił się przestępstwa na tle pedofilii, to organy ścigania dowiedziałyby się o tym o wiele wcześniej, a nie tuż przed rozpoczęciem procesu, ukrywanego przed opinią publiczną.

„Na Białorusi każdy ksiądz znajduje się pod pilną obserwacją służb. Na każdego służby mają zgromadzone materiały kompromitujące. Pedofilia jest zbyt atrakcyjną rzeczą, żeby ją ukrywać. Natomiast, jeśli ksiądz jest moralny, głosi Słowo Boże i wypowiada się przeciwko przemocy, przeciw bezprawiu, przeciw wojnie… Jeżeli oskarżenie o pedofilię nie zostało ujawnione na samym początku, to moim zdaniem nie ma w tym przypadku mowy o żadnej pedofilii” – przekonuje rozmówca.

Ksiądz Andrzej Juchniewicz jest zakonnikiem oblatem. Jego kierownictwo zakonne znajduje się w Polsce. Ale Polska Prowincja Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej, do której należy więziony ksiądz, nie wypowiada się na temat stawianych współbratu oskarżeń.

Fakt, że ani biskupi białoruscy, ani Watykan nie wypowiadają się na temat sprawy księdza Juchniewicza, ksiądz Jan uważa także za oznakę prześladowania politycznego. Na oskarżenia wobec duchownego o pedofilię biskupi powinni byli zareagować natychmiast. Według rozmówcy wciąż nie wiadomo, czy Watykan wstawiał się za więzionymi na Białorusi księżmi.

„Watykan angażuje się w działalność polityczną w interesie Watykanu. Interesy Białorusi nie są brane pod uwagę. Watykan przemawia do tych, którzy mają władzę. Kreml ma władzę, więc będą rozmawiać z Kremlem o jakimś dialogu. Nie będą przy tym rozmawiać o Białorusi, bo Białoruś dla Watykanu de facto nie istnieje” – uważa pytany przez Radio Swaboda ksiądz.

Rozmówca przyznaje, że ks. Juchniewicza nie wypuszczono na wolność, bo nie udało się go złamać i zawrzeć z nim wygodne dla władzy porozumienie.

„A teraz spróbuj się oczyścić, będąc za kratami, gdzie byłeś torturowany. A teraz spróbuj się usprawiedliwić. Nikt nie powie o tobie dobrego słowa. Kiedy oprawcy przekonali się, że nie ma się do czego przyczepić w przypadku uwięzionego księdza, to postanowili, że ogłoszą, iż jest z niego pedofil i już” – rozważa ksiądz Jan o tym, jak mogło dojść do postawienia księdzu Andrzejowi bezpodstawnego oskarżenia.

Milczenie o polityce

Odmiennego zdania jest inny rozmówca Radia Swabody, ks. Andrzej. Według niego biskupi nie bronią księży, gdyż nie uważają ich sprawy za polityczne. Ksiądz Andrzej przypomniał sobie sprawę, w której Kościół wstawiał się za białoruskim księdzem. Chodzi o proboszcza parafii w Borysowie – ks. Władysława Lazara. Został on zatrzymany w 2013 roku i oskarżony o szpiegostwo. Po sześciu miesiącach pobytu w areszcie śledczym KGB księdza zwolnili, a jego wina nie została udowodniona.

abp Claudio Gegerotti, były nuncjusz apostolski na Białorusi, fot.: svaboda.org

„Wtedy Kościół wstawił się za księdza w osobie nuncjusza Claudia Gugerottiego (ówczesnego przedstawiciela papieża na Białorusi). To dzięki niemu ks. Władysław Lazar odzyskał wolność. Myślę, że w osobie Ante Jozicza (przedstawiciela Watykanu na Białorusi od maja 2020 roku do czerwca 2024 roku) pewnego rodzaju wstawiennictwo za białoruskich księży również istnieje. Być może Watykan sugeruje za pośrednictwem Ante Jozicia, żeby nie traktowano duchownych zbyt surowo” – myśli ksiądz.

Abp Ante Jozić, nuncjusz apostolski na Białorusi do 2024 roku, fot.: Catholic.by

Ks. Andrzej przypomina, że obecny zwierzchnik Kościoła na Białorusi metropolita abp Józef Staniewski po protestach 2020 roku ostrzegł księży na walnym zgromadzeniu, aby nie wypowiadali się na tematy polityczne, bo nie będzie ich bronił.

Zwierzchnik Kościoła Katolickiego na Białorusi metropolita mińsko-mohylewski abp Józef Staniewski, fot.: Catholic.by

Żadnego oburzenia

Inny ksiądz katolicki, który sam został zmuszony do opuszczenia Białorusi po 2020 roku, w rozmowie z Radiem Swaboda nie dziwi się, że przedstawiciele Kościoła nie reagują oficjalnie na represje i nie bronią publicznie swoich przedstawicieli.

„Widzimy biskupów katolickich, którzy już próbują publicznie wychwalać zbrodniczą władzę. Metropolita miński wielokrotnie już przytaczał słowa głowy państwa, który nielegalnie trzyma władzę w swoich rękach. Nie będzie więc oburzenia i apeli ze strony Kościoła Katolickiego. Ponieważ Watykan ma swoją wizję i w ogóle nie myśli o Białorusi, jako takiej. Myśli o jakimś iluzorycznym świecie globalnym, a dla Białorusi w takiej konfiguracji świata po prostu nie ma miejsca” – twierdzi ksiądz.

Według niego Watykan w swojej polityce wschodniej, którą promuje od czasu kryzysu karaibskiego, podchodzi do problematycznych sytuacji pragmatycznie i rozmawia wyłącznie z tymi, którzy mają władzę.

„Dziś białoruski reżim ma władzę – rozmawia z tym reżimem. A jeśli jutro nastąpią nagłe przetasowania, władzę przejmie ktoś inny, to od razu zaczną rozmowy z nowym rządem. Ale w obecnej konfiguracji sama Białoruś także nie jest zainteresowana Watykanem. Dla Watykanu bardzo ważne jest, aby było cicho i spokojnie. Rozumieją, że dzisiaj Białoruś jest okupowana, przecież widzieliśmy, jak nuncjusze uśmiechają się podczas audiencji u Łukaszenki. Wszyscy rozumieją, że to jest na niby, a rzeczywisty rozmówca jest w Moskwie i to on tak naprawdę ma władzę w swoich rękach. W takiej sytuacji nie przewiduje się reakcji Watykanu w obronie Kościoła lokalnego” – uważa rozmówca rozgłośni.

Ksiądz twierdzi, że obowiązkiem miejscowych biskupów jest obrona praw Kościoła. Ale Watykan mianuje obecnie na Białorusi takich biskupów, którzy prowadzą politykę wygodną dla wszystkich.

„Dla Watykanu najważniejsze jest, aby biskupi byli posłuszni i postępowali zgodnie z ogólnie przyjętą linią. Nie można więc mieć nadziei, że albo Watykan coś powie, albo Kościół na Białorusi ochroni któregoś z księży. To niemożliwe. Ktoś powie, że biskupi nie mogą się sprzeciwić, bo wszyscy wiedzą, jaki reżim panuje na Białorusi. Tak, biskupi nie mogli wpłynąć na wyrok wydany na ks. Okołotowicza (11 lat łagrów – red.), bo bali się o swoją skórę, o swoje krzesło. Jest to możliwe. Ale czego może bać się sekretarz nuncjatury papieskiej, który oficjalnie pracuje na Białorusi?” – retorycznie pyta się ksiądz.

Sugeruje, że taki symboliczny gest ze strony Watykanu był całkiem możliwy. Ale tak się nie stało.

„I tutaj widzimy pragmatyczne podejście Watykanu. To świadomy wybór, żeby nie uczestniczyć w tych procesach i pozwolić, aby reżim oczyścił Kościół z elementów, których że tak powiem, reżim nie lubi” – przekonuje ksiądz.

Tłumaczył z białoruskiego Walery Kowalewski

Tylko w 2023 roku na Białorusi co najmniej dziesięciu księży katolickich doświadczyło prześladowań politycznych. Miński kościół pw. Św. Szymona i Heleny (zwany także Czerwonym) od ponad dwóch lat jest zamknięty dla katolickich wiernych. Władze zabraniają organizowania w kraju festiwali muzyki sakralnej. Brak jest oficjalnej reakcji ze

O modlitwie za zmarłego 6 stycznia w Brukseli w wieku 77 lat wieloletniego kierownika Sekcji Białoruskiej Radia Watykańskiego, ks. Claude’a Robineta SJ, zapewnił przewodniczący Konferencji Biskupów Katolickich na Białorusi abp Józef Staniewski.

„W imieniu duchowieństwa i wiernych Kościoła na Białorusi, a także wszystkich, którzy dzięki posłudze księdza Klaudiusza i jego współpracowników mogli otrzymywać wiadomości z życia Kościoła powszechnego i inicjatyw papieskich na języku białoruskim, składam najszczersze kondolencje współbraciom zmarłego z Towarzystwa Jezusowego, a także wszystkim, których dotknęła ta śmierć” – napisał metropolita mińsko-mohylewski.

Zaznaczył, iż zmarły ks. Robinet kochał język białoruski, interesował się historią chrześcijaństwa na Białorusi i życiem Kościoła w tym kraju. Od 1996 roku był redaktorem naczelnym redakcji białoruskiej Radia Watykańskiego i funkcję tę pełnił do 2010 roku.

„Dziś dziękujemy mu za codzienne odprawianie Mszy św. w intencji pracowników białoruskiej sekcji rozgłośni papieskiej. Dziękuję za to, że – jak powiedział sam ks. Claude – «głównym powołaniem Radia Watykańskiego jest niesienie ludziom Dobrej Nowiny». To dobra nowina z Watykanu zawsze zachęcała naszych wiernych do pójścia za Panem, pomimo wszystkich przeszkód i trudności życiowych” – stwierdził abp Staniewski.

Przewodniczący białoruskiego episkopatu poinformował, że 8 stycznia o godzinie 15.00 w kościele katedralnym Najświętszego Imienia Maryi w Mińsku zostanie odprawiona Msza św. za zmarłego księdza Claude’a Robineta.

ks. Claude Robinet, fot.: catholic.by

Znadniemna.pl/KAI

O modlitwie za zmarłego 6 stycznia w Brukseli w wieku 77 lat wieloletniego kierownika Sekcji Białoruskiej Radia Watykańskiego, ks. Claude’a Robineta SJ, zapewnił przewodniczący Konferencji Biskupów Katolickich na Białorusi abp Józef Staniewski. „W imieniu duchowieństwa i wiernych Kościoła na Białorusi, a także wszystkich, którzy dzięki posłudze

Dzisiaj, 7 stycznia 2025 roku, 102. rocznicę urodzin obchodziłby nasz krajan rodem z Brześcia, wybitny polski puzonista, profesor Akademii Muzycznej im. Fryderyka Chopina (obecnie Uniwersytet Muzyczny Fryderyka Chopina) w Warszawie śp. Juliusz Pietrachowicz.

Nasz krajan był laureatem prestiżowych konkursów muzycznych, posiadał na swoim koncie liczne sukcesy również na arenie międzynarodowej. Był autorem kilkunastu prawykonań utworów przeznaczonych na puzon.  Prowadził klasę puzonu oraz tuby w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej w Warszawie.

Z okazji 102. rocznicy urodzin naszego znakomitego krajana, proponujemy Państwu zapoznać się z życiorysem artysty.

Juliusz Romuald Pietrachowicz urodził się 7 stycznia 1923 roku w Brześciu nad Bugiem, jako syn Antoniego. Od małego fascynowały go wojskowe orkiestry dęte i muzycy w mundurach, grający na ślicznych błyszczących instrumentach.

Będąc czternastolatkiem Julek Pietrachowicz zaciągnął się więc w 1937 roku, jako elew (z fr. élève, czyli uczeń – tytuł żołnierza służby przygotowawczej kształcącego się na szeregowego, otrzymywany bez szczególnego nadania z dniem rozpoczęcia pełnienia służby przygotowawczej w Wojsku Polskim – red.) do stacjonującego w jego rodzinnym mieście 82. Syberyjskiego Pułku Piechoty im. T. Kościuszki. Tutaj rozpoczął naukę gry na puzonie pod kierunkiem sierżanta Stefana Śmigulskiego.

Juliusz Pietrachowicz wraz kolegą oraz nauczycielem. Od lewej: Konstanty Niedzwiedźiuk, sierżant St. Śmigulski, Juliusz Pietrachowicz. Brześć 1939 rok, fot.: Brasserwis.pl

Tuż po wybuchu II wojny światowej nasz bohater trafił do obozu jenieckiego Armii Czerwonej, skąd po kilku dniach udało mu się zbiec do rodzinnego Brześcia, w którym podjął pracę muzyka w orkiestrze straży pożarnej.

22 czerwca 1941 roku, czyli pierwszego dnia ataku Niemiec na Związek Radziecki Juliusz wraz z żołnierzami radzieckimi trafił do niemieckiego obozu jenieckiego. Po kilku dniach udało mu się stamtąd uciec. Znowu wrócił do Brześcia, gdzie zaczął uczęszczać na prywatne lekcje do profesora Trofima Kudriaszowa.

Pod sam koniec wojny w Europie w 1945 roku nasz bohater wstąpił do II Łużyckiej Dywizji Artylerii pod dowództwem generała Benedykta Nestorowicza, z którą przemierzył szlak bojowy.

Po wojnie  nie zostawił munduru wojskowego W latach 1945-1953 uczył się w Państwowej Średniej Szkole Muzycznej i Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej, pod kierunkiem prof. Jana Wróblewskiego. Równolegle,  w latach 1945-1950. Pełnił służbę w Orkiestrze Reprezentacyjnej Wojska Polskiego jako podoficer zawodowy.

W lutym 1950 muzyk wojskowy podjął pracę w Filharmonii Warszawskiej na stanowisku drugiego puzonisty. Od 1951 roku, po pierwszym znaczącym sukcesie – otrzymaniu II nagrody na międzynarodowym konkursie w Berlinie, awansował na stanowisko pierwszego puzonisty-solisty. Pracował na tym stanowisku przez następne 26 lat.

Od 1950 roku, czyli od momentu rozpoczęcia kariery muzycznej w cywilu, był częstym solistą na antenie Polskiego Radia. W 1953 roku uzyskał dyplom z odznaczeniem Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej w Warszawie. W programie recitalu dyplomowego była prapremiera koncertu na puzon Kazimierza Serockiego , który autor dedykował puzoniście z Brześcia nad Bugiem.

Ciekawa jest historia powstania tego, jednego z nielicznych, przeznaczonych na puzon, dwudziestowiecznych utworów koncertowych.

Kazimierz Sierocki i Juliusz Pietrachowicz spotkali się w 1952 roku , na zapleczu Teatru Muzycznego Roma podczas prób do I Symfonii Serockiego.

Wówczas to kompozytor usłyszał rozgrywającego się na zapleczu puzonistę. Po dłuższej chwili przysłuchiwania się, zauroczony jego grą podszedł do artysty i zaproponował wykonanie utworu, który właśnie zamierzał na puzon napisać. Dla Pietrachowicza było to wielkie wyróżnienie, bez wahania wyraził zgodę. Przez najbliższe tygodnie spotykali się kilkukrotnie. W czasie tych spotkań Pietrachowicz wprowadzał Kazimierza Serockiego w tajniki gry na puzonie. Serockiego zachwyciły wówczas możliwości techniczne oraz barwa tego instrumentu. Informacje przekazane kompozytorowi przez puzonistę zaowocowały szybko pierwszymi próbkami, które okazały się być napisane z wielkim wyczuciem instrumentu.

Jako solista Juliusz Pietrachowicz stał się autorem prawykonań kilkunastu utworów polskich i zagranicznych kompozytorów, w tym Kazimierza Serockiego, T. Paciorkiewicza, W. Friemanna, Cz. Grudzińskiego, B. Konowalskiego, Sz. Laksa, Leonida Lubowskiego.

Kompozytor Benedykt Konowalski i puzonista Juliusz Piertrachowicz, fot.: zrzut ekranu z YouTube

Wiele z tych utworów było dedykowanych ich prawykonawcy. Jako solista Juliusz Pietrachowicz miał więc niebagatelny wpływ na wzbogacenie polskiej i światowej literatury puzonowej.

W 1958 roku wirtuoz-puzonista uzyskał stypendium Ministerstwa Kultury i Sztuki, na którym przebywał w Paryżu, Moskwie i Leningradzie.

Jako solista i kameralista  artysta współpracował i występował w Filharmonii Narodowej w Warszawie, Państwowych Filharmoniach w Łodzi, Poznaniu, Częstochowie, Wrocławiu, Bydgoszczy, Koszalinie, Montreux w Szwajcarii, Markneukirchen w Niemczech. W działalności kameralistycznej sukcesy odnosił z założonym w Filharmonii Narodowej kwartetem puzonowym i kwintetem blaszanym o nietypowym składzie – 2 trąbki i 3 puzony.

W 1958 roku mistrz podjął pracę pedagogiczną w Liceum Muzycznym w Warszawie. Pracował tam do 1963 roku . Rok po rozpoczęciu kariery pedagoga muzycznego nauczał także na szczeblu akademickim w Wyższej Szkole Muzycznej w Łodzi. Od 1963 roku  był związany z Akademią Muzyczną im. F. Chopina w Warszawie, gdzie w 1973 roku  otrzymał stanowisko docenta, w 1988 roku – profesora nadzwyczajnego, a w 1996 roku – profesora zwyczajnego. Ogółem  Juliusz Pietrachowicz wykształcił 56 dyplomantów wyższych uczelni artystycznych.

W 1976 roku puzonista, wysoko ceniony w Polsce i daleko poza jej granicami, został zaproszony na I Międzynarodowy Kongres Instrumentów Dętych Blaszanych do Montreux w Szwajcarii. Tutaj, jako jeden z siedmiu mistrzów puzonu, wygłosił dwa wykłady na temat szkolnictwa muzycznego i polskiej muzyki, oraz wystąpił z recitalem muzyki polskiej. Wykłady te zostały opublikowane w ITA Journal (International Trombone Association Journal – prestiżowe branżowe czasopismo trombonistów – red.).

W tym też roku ceniony w świecie muzycznym pedagog-puzonista wyjeżdża do Iranu by nauczać tam gry na puzonie. W latach 1985-1988, 1991-1993, 1993-1996 Juliusz 1pietraszewicz zasiadał w Radzie Wyższego Szkolnictwa Artystycznego. Lata 1982-1990 wypełniła mu wraz z organistą Jerzym Rosińskim działalność koncertowa, głównie zagraniczna – w Niemczech i Holandii. Od 1981 roku organizował koncerty ekumeniczne, działał też na rzecz uczczenia pamięci muzyków Wojska Polskieg,o poległych na frontach II wojny światowej.

W 1992 otrzymał nagrodę International Trombone Association, wręczoną w Detmold w czasie 21 International Trombone Workshop.

W 2002 roku trombonista-wirtuoz przeszedł na emeryturę. Nadal aktywnie uczestniczył w życiu artystycznym, m.in. jako członek jury konkursów muzycznych, organizator i wykonawca koncertów ekumenicznych.

Zmarł nasz znamienity krajan 2 listopada 2017 roku w Warszawie.  Pochowany został w stolicy, w grobie rodzinnym na Cmentarzu przy kościele Św. Katarzyny przy ul. Fosa 17.

 Opr. Walery Kowalewski, fot.: Brasserwis.pl

Dzisiaj, 7 stycznia 2025 roku, 102. rocznicę urodzin obchodziłby nasz krajan rodem z Brześcia, wybitny polski puzonista, profesor Akademii Muzycznej im. Fryderyka Chopina (obecnie Uniwersytet Muzyczny Fryderyka Chopina) w Warszawie śp. Juliusz Pietrachowicz. Nasz krajan był laureatem prestiżowych konkursów muzycznych, posiadał na swoim koncie liczne sukcesy

Sejm RP ustanowił rok 2025 Rokiem Polskich Bohaterów z Katynia, Charkowa, Miednoje, Bykowni i innych miejsc. „Sejm przypomina ich jako żywe postaci reprezentujące wolną Polskę – suwerenne, dumne państwo” – wyjaśniono.

„Zbrodnia ludobójstwa, której dokonano wiosną 1940 roku jest bezprzykładnym w historii mordem na przedstawicielach polskiej inteligencji i elit państwowych. Kłamstwo, że zbrodni tej dokonali Niemcy, było fundamentem PRL i zainstalowania na ziemiach polskich moskiewskich władz. Prawda o tej zbrodni stała się inspiracją wolnościowych dążeń Polaków i jest fundamentem wolnej Polski” – czytamy w uzasadnieniu.

17 września 1939 roku Armia Czerwona wkroczyła na tereny II Rzeczpospolitej, łamiąc pakt o nieagresji. Napaść na Polskę była konsekwencją układu podpisanego w Moskwie 23 sierpnia 1939 roku przez ministrów spraw zagranicznych III Rzeszy i Związku Radzieckiego: Joachima von Ribbentropa oraz Wiaczesława Mołotowa.

Na zaanektowanych przez ZSRR terenach NKWD aresztowało ponad 200 tys. osób – przede wszystkim urzędników, przedstawicieli inteligencji oraz wszystkich tych, których w myśl polityki Stalina uznano „wrogów ludu”. Łamiąc prawo międzynarodowe mieszkańcom II RP narzucono sowieckie obywatelstwo. Masowe wywózki na Syberię objęły ok. 1 mln 350 tys. osób.

Związek Radziecki, uczestnicząc wspólnie z III Rzeszą w rozbiorze Polski, zajął w 1939 roku obszar o powierzchni ponad 190 tys. km kw. z ludnością liczącą ok. 13 mln osób. Wśród nich było około pięć milionów Polaków, pozostali to Ukraińcy, Białorusini i Żydzi.

Wiosną 1940 roku radzieckie NKWD zamordowało prawie 22 tys. obywateli polskich, w tym 14,5 tys. jeńców wojennych – oficerów służby czynnej i rezerwy, policjantów, funkcjonariuszy straży granicznej, KOP, straży więziennej – z obozów w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie oraz 7,3 tys. więźniów aresztowanych w okupowanej przez ZSRR wschodniej części Polski.

Jeńców z obozu kozielskiego rozstrzelano w Katyniu, który stał się najbardziej znanym symbolem zbrodni, jeńców ze Starobielska – w Charkowie, zaś policjantów z Ostaszkowa – w Kalininie (ob. Twer. Ciała zamordowanych w Kalininie przewożono następnie do Miednoje i złożono w masowych grobach.

Egzekucje więźniów przeprowadzano także w więzieniach NKWD w Mińsku, Kijowie, Charkowie, Chersoniu oraz innych miejscach na terenie ZSRR. Liczba wszystkich ofiar wśród obywateli polskich, którzy w latach 1939-1941 znaleźli się pod sowiecką okupacją, do dziś nie jest ustalona.

3435 polskich więźniów zostało aresztowanych i zamordowanych przez NKWD w 1940 roku na terenie obecnej Ukrainy. Ich szczątki znajdują się na Polskim Cmentarzu Wojennym w Kijowie-Bykowni.

Informację o odkryciu w lesie katyńskim masowych grobów podali 13 kwietnia 1943 roku Niemcy, po tym, jak w trakcie wojny radziecko-niemieckiej okolice te znalazły się pod kontrolą Wehrmachtu.

Rząd RP (na uchodźstwie) zwrócił się z prośbą o wyjaśnienie sprawy masowych grobów do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. Zgodnie z sugestiami Brytyjczyków ograniczał jednak publiczną krytykę działań ZSRR. Dla Stalina, który zaprzeczał jakiemukolwiek związkowi swojego państwa z zamordowaniem polskich jeńców, sprawa ta i tak stała się pretekstem do zerwania stosunków z rządem RP w Londynie.

W początkach 1944 r., gdy w wyniku ofensywy Armii Czerwonej Katyń ponownie znalazł się pod kontrolą Związku Radzieckiego, z Moskwy przysłano tam komisję z udziałem lekarzy sądowych. Przewodniczył jej Nikołaj Burdenko, naczelny lekarz Armii Czerwonej i przez pewien czas także osobisty lekarz Stalina.

Sporządzony przez komisję Burdenki całą winę za zamordowanie polskich jeńców w Katyniu przypisał Niemcom. Do grobów podrzucono „dowody”, które miały świadczyć, że egzekucje nastąpiły jesienią 1941 r., czyli w czasie, gdy na tamtym terenie byli już Niemcy.

Do popełnienia zbrodni katyńskiej Związek Radziecki przyznał się dopiero pod koniec rządów Michaiła Gorbaczowa. 13 kwietnia 1990 r. w komunikacie agencji TASS oficjalnie potwierdzono, że polscy jeńcy wojenni zostali rozstrzelani wiosną 1940 r. przez NKWD. Jako winnych wskazano komisarza NKWD Ławrientija Berię i jego zastępcę Wsiewołoda Mierkułowa.

Związek Radziecki wyraził głębokie ubolewanie w związku z tragedią katyńską, nazywając ją „jedną z cięższych zbrodni stalinizmu”, a Gorbaczow przekazał prezydentowi Wojciechowi Jaruzelskiemu tajne dokumenty. Były wśród nich kopie listy więźniów skierowanych z obozu jenieckiego w Kozielsku do Smoleńska oraz z obozu w Ostaszkowie do Kalinina, a także wykaz akt ewidencyjnych jeńców wywiezionych z obozu NKWD w Starobielsku.

Zwieńczeniem upamiętnienia było otwarcie w 2000 roku cmentarzy w Charkowie, Katyniu i Miednoje. W 2012 roku otwarto cmentarz w Bykowni koło Kijowa.

Znadniemna.pl/PAP/Fot.: Archiwum Redakcji/Cmentarz Wojenny w Katyniu, 10 kwietnia 2010 roku

Sejm RP ustanowił rok 2025 Rokiem Polskich Bohaterów z Katynia, Charkowa, Miednoje, Bykowni i innych miejsc. "Sejm przypomina ich jako żywe postaci reprezentujące wolną Polskę – suwerenne, dumne państwo" – wyjaśniono. "Zbrodnia ludobójstwa, której dokonano wiosną 1940 roku jest bezprzykładnym w historii mordem na przedstawicielach polskiej

Przejdź do treści