HomeStandard Blog Whole Post (Page 75)

5 sierpnia z Portugalii, gdzie odbywały się Światowe Dni Młodzieży z udziałem papieża Franciszka, napłynęły niesamowite wieści. Media na całym świecie rozpisywały się o 16-letniej Hiszpance Jimenie, która nagle po modlitwie miała odzyskać wzrok. Informację tę podał przewodniczący Konferencji Episkopatu Hiszpanii, kardynał Juan Jose Omella, tłumacząc, że do ozdrowienia nastolatki doszło w niewytłumaczalny sposób.

16-latka twierdzi, że odzyskała wzrok

Dziewczyna od dwóch lat prawie nic nie widziała, zmagając się z krótkowzrocznością. Pozostawało jej tylko 5 proc. widzenia, obraz był rozmazany. Jak twierdzi młoda uczestniczka Światowych Dni Młodzieży, po modlitwie do Matki Bożej Śnieżnej i przyjęciu komunii wszystko nagle się zmieniło.

— Siedziałam w ławce i płakałam, bo chciałam się wyleczyć, a to był ostatni dzień nowenny do Matki Bożej Śnieżnej, której święto obchodzone jest 5 sierpnia. Kiedy otworzyłam oczy, nagle wszystko zobaczyłam wyraźnie, perfekcyjnie. Na ŚDM zwrócono się do młodzieży, aby wyprosili moje uzdrowienie i dziś widzę doskonale. Nie wiem, jak to wyjaśnić. Jestem szczęśliwa. To moje nowe urodziny — relacjonowała Jimena.

„Pojawiły się błędne informacje”

Początkowo podawano, że do cudownego ozdrowienia doszło w Sanktuarium w Fatimie, w którym przebywał wówczas Ojciec Święty. Informacje te sprostował właśnie ks. Ivo Santos, proboszcz parafii w Evora de Alcobaca. To właśnie na jej terenie Jimena miała odzyskać wzrok.

— W niedzielę w mediach pojawiły się błędne informacje, że do uzdrowienia uczestniczki ŚDM miało dojść w sanktuarium fatimskim. Nie wiem, skąd one się wzięły. Być może wynikało to z faktu, że nasza miejscowość znajduje się stosunkowo blisko Fatimy, gdzie wówczas przebywał papież Franciszek — powiedział ks. Santos.

Proboszcz parafii w Evora de Alcobaca sprecyzował, że do uzdrowienia 16-latki z Hiszpanii o imieniu Jimena doszło w sobotę przed wyruszeniem grup pielgrzymów na wieczorne czuwanie do Lizbony odbywające się w ramach Światowych Dni Młodzieży.

W parafii modlono się o uzdrowienie Jimeny

Dodał, że niecodzienne zdarzenie miało miejsce pod koniec sobotniej mszy. Dziewczyna, jak wyjaśnił, odzyskała wzrok krótko po przyjęciu komunii świętej.

— Nastolatka przybyła do naszej miejscowości wraz z młodymi mieszkańcami kilku regionów Hiszpanii — powiedział portugalski duchowny, potwierdzając, że w czasie ŚDM modlono się w jego parafii o uzdrowienie młodej Hiszpanki.

Uważane za cudowne odzyskanie wzroku przez nastolatkę miało miejsce w dniu Matki Bożej Śnieżnej, która jest zarówno patronką osób dotkniętych chorobami oczu, jak też Światowych Dni Młodzieży, w których brała udział Jimena.

Znadniemna.pl/PAP

5 sierpnia z Portugalii, gdzie odbywały się Światowe Dni Młodzieży z udziałem papieża Franciszka, napłynęły niesamowite wieści. Media na całym świecie rozpisywały się o 16-letniej Hiszpance Jimenie, która nagle po modlitwie miała odzyskać wzrok. Informację tę podał przewodniczący Konferencji Episkopatu Hiszpanii, kardynał Juan Jose Omella,

Film dokumentalny „To on cię znalazł”, który opowiada historię poszukiwań śladów św. Maksymiliana Kolbe przez mieszkańca ziemi oświęcimskiej opiekującego się miejscami pamięci związanymi z KL Auschwitz, został udostępniony w internecie. To wydarzenie towarzyszy 82. rocznicy męczeńskiej śmierci św. Maksymiliana w niemieckim obozie koncentracyjnym Auschwitz.

– W filmie św. Maksymilian nie jest przedstawiony tylko jako postać z minionej epoki. Idzie za tym prawda, że święci są obecni tu i teraz. Bohater filmu, osoba niewierząca, która na co dzień żyje z dala od religii, potrafi do wielu spraw przejść bez zbędnego lukrowania. Ale też umie zadziwić się dobrem, którego doświadcza – mówi KAI Gabriela Mruszczak, reżyserka filmu.

Św. Maksymilian Kolbe

Wielki święty kościoła katolickiego o. Maksymilian Kolbe jest na tyle rozpoznawalną postacią, że niejednokrotnie słyszał o nim Dagmar Kopijasz, mieszkaniec miejscowości nieopodal Oświęcimia. Bardzo przejął się tym, kiedy do jego rąk trafiła zniszczona fotografia świętego. I choć sam dystansuje się od wiary, wyrusza w podróż ze starą fotografią o. Kolbe, by odkryć, dlaczego ten święty pojawił się w jego życiu. Ale czy to odkryje?

– Zdjęcia do filmu trwały ponad rok. Mogliśmy pozwolić sobie na to, aby nie „zaliczać” kolejnych nagrań w jak najkrótszym czasie, lecz dać wybrzmieć emocjom po każdym kolejnym spotkaniu z osobami, dla których o. Kolbe jest ważny – opowiada Gabriela Mruszczak, która towarzyszyła bohaterowi w jego poszukiwaniach. Ekipa filmowa odwiedziła m.in. Niepokalanów, Zduńską Wolę, Stare Bystre, Kalwarię Pacławską, Bielsko-Białą, Kraków, Babice, Oświęcim i Harmęże.

W filmie udało się zarejestrować rozmowę z nieżyjącym już franciszkaninem, o. Ignacym Rejchem, który jeszcze przed wybuchem II wojny światowej osobiście spotkał się z Maksymilianem Kolbe. On to pozostawił twórcom filmu przesłanie, aby „zawsze z uśmiechem do życia podchodzić”.

Pojawił się też wątek związany z pomocą bezinteresowną pomocą udzielaną więźniom obozu przez aptekarkę z Brzeszcz, Marię Bobrzecką. – Na jednym ze strychów znalazłem przedwojenne wydania „Rycerza Niepokalanej”, które pani Bobrzecka prenumerowała. Lektura tego pisma, którego twórcą był o. Kolbe, bez wątpienia wpłynęła na jej późniejszą bohaterską postawę w czasie okupacji – mówi Kopijasz.

Świadectwo

Swoim świadectwem działania św. Maksymiliana w życiu podzielili się również m.in. aktor Marcin Kwaśny, przedsiębiorcy Piotr Gacek, Maciej Gnyszka, Jan Walaszek, córka legendarnego boksera „Teddy” Pietrzykowskiego – Eleonora Szafran oraz krewne z rodziny o. Kolbe.

Dagmar Kopijasz na co dzień opiekuje się miejscami pamięci związanymi z historią KL Auschwitz-Birkenau i ocala od zapomnienia i zniszczenia artefakty związane z funkcjonowaniem niemieckiego obozu koncentracyjnego. Czasem w jego ręce trafiają przedmioty, które nie są dla niego oczywiste – obozowe różańce, szkaplerze, okulary. Staje on przed pytaniami, na które trudno mu odpowiedzieć. – Brat mojego pradziadka był księdzem. Dostał się do obozu za to, że odprawiał procesje o polsku. Zginął w Auschwitz zabity zastrzykiem fenolu – mówi Kopijasz.

Twórcom filmu przyświecały słowa św. Maksymiliana wypowiedziane w KL Auschwitz do więźnia z pierwszego transportu, Eugeniusza Niedojadło (nr 213): „Właśnie tutaj w Auschwitz nie wolno nam nienawidzić. Należy kochać. Należy kochać nawet swoich wrogów, nawet tych, którzy nas prześladują”.

Konsultantem merytorycznym filmu jest franciszkanin o. Piotr Cuber, który przez wiele lat związany był z Centrum św. Maksymiliana w Harmężach koło Oświęcimia, a obecnie jest gwardianem bazyliki franciszkanów w Krakowie.

Produkcja filmu

W produkcji zostały wykorzystane archiwalne nagrania byłych więźniów KL Auschwitz-Birkenau, Władysława Lewkowicza, który przebywał w obozie z o. Maksymilianem oraz Stanisława Szpunara, świadka pamiętnego apelu, na którym o. Kolbe zdecydował się pójść na śmierć za innego współwięźnia.

Film otrzymał III nagrodę na Międzynarodowym Katolickim Festiwalu Filmów i Multimediów „Niepokalana” 2022, gdzie miał swój premierowy pokaz.

50-minutowy dokument można zobaczyć na stronie internetowej filmu: https://maksymiliankolbefilm.blogspot.com

Wersja pełnometrażowa filmu została zrealizowana przez Fundację Forum Rozwoju Inicjatyw Lokalnych dzięki wsparciu darczyńców. Natomiast krótki metraż powstał w ramach programu „Filmoteka Małopolska” realizowanego przez Małopolskie Centrum Kultury „Sokół” w Nowym Sączu i finansowanego z budżetu Województwa Małopolskiego.

Znadniemna.pl za KAI

Film dokumentalny "To on cię znalazł", który opowiada historię poszukiwań śladów św. Maksymiliana Kolbe przez mieszkańca ziemi oświęcimskiej opiekującego się miejscami pamięci związanymi z KL Auschwitz, został udostępniony w internecie. To wydarzenie towarzyszy 82. rocznicy męczeńskiej śmierci św. Maksymiliana w niemieckim obozie koncentracyjnym Auschwitz. – W

Więzień polityczny, dziennikarz i działacz polskiej mniejszości na Białorusi Andrzej Poczobut był przez 30 dni w karcerze – napisała w sobotę na Facebooku jego żona Oksana, która wcześniej informowała, że od 3 tygodni nie dostaje od męża listów.

Wcześniej Oksana Poczobut już informowała, że  po przybyciu do kolonii karnej w Nowopołocku jej mąż trzykrotnie był wsadzany do karceru na dziesięć dni. Teraz małżonka dziennikarza otrzymała potwierdzenie tej informacji od samego Andrzeja.

„Przyszedł list. 30 dób Andrzej Poczobut był w karcerze, gdzie trafił prosto z kwarantanny. Mimo lata było tam tak chłodno, że budził się z zimna” – napisała Oksana.

Do miejsca odbywania kary – kolonii karnej w Nowopołocku na północy Białorusi – Andrzej Poczobut został przewieziony około półtora miesiąca temu. Tutaj  ma odsiadywać wyrok ośmiu lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze, który ogłosił 8 lutego sędzia Grodzieńskiego Sądu Obwodowego Dzmitryj Bubienczyk.

W uznanym za polityczny procesie, który trwał od 16 stycznia, władze zarzuciły Poczobutowi, obywatelowi Białorusi i działaczowi polskiej mniejszości „podżeganie do nienawiści”, a jego działaniom, polegającym na kultywowaniu polskości i publikowaniu artykułów w mediach, przypisano znamiona „rehabilitacji nazizmu”. Poczobut był również oskarżony o wzywanie do działań na szkodę Białorusi. W maju Sąd Najwyższy odrzucił apelację Poczobuta i utrzymał wyrok w mocy.

Organizacje praw człowieka uznają Poczobuta za więźnia politycznego, a postępowanie wobec niego – za motywowane politycznie. Polskie władze domagają się uwolnienia Poczobuta i oczyszczenia go z politycznie motywowanych, nieprawdziwych zarzutów. MSZ RP wielokrotnie zapewniało, że stale prowadzi działania na rzecz uwolnienia Poczobuta.

Znadniemna.pl na podstawie PAP, fot.: Belta.by

 

Więzień polityczny, dziennikarz i działacz polskiej mniejszości na Białorusi Andrzej Poczobut był przez 30 dni w karcerze – napisała w sobotę na Facebooku jego żona Oksana, która wcześniej informowała, że od 3 tygodni nie dostaje od męża listów. Wcześniej Oksana Poczobut już informowała, że  po

Lekkoatletka białoruskiego pochodzenia Kryscina Cimanouska, która w zeszłym roku otrzymała polskie obywatelstwo, może już rywalizować w zawodach międzynarodowych pod biało-czerwoną flagą. Federacja World Athletics zniosła jej trzyletni okres oczekiwania na angaż do reprezentacji narodowej, obowiązujący sportowców po zmianie obywatelstwa.

Cimanouska musiała wystąpić o obywatelstwo Polski po tym, jak w trakcie Igrzysk Olimpijskich w Tokio, skrytykowała władze sportowe Białorusi. Białoruscy urzędnicy sportowi zemścili się na sportsmence, odsuwając ją od rywalizacji na Igrzyskach. Dzięki szybkiej interwencji Ambasady RP w Tokio lekkoatletka uzyskała wizę humanitarną i uniknęła powrotu na Białoruś, znajdując schronienie w Warszawie. Nieco ponad rok później otrzymała polskie obywatelstwo.

Nie było to jednak jednoznaczne z tym, że od razu będzie mogła startować w biało-czerwonych barwach na arenach międzynarodowych. World Athletics w przypadku zmiany przez sportowca obywatelstwa może nałożyć na zawodnika okres karencji, wynoszący nawet trzy lata. W przypadku Białorusinki byłaby ona liczona od igrzysk olimpijskich w Tokio, czyli od 2021 roku.

W poniedziałek, 7 sierpnia poinformowano jednak, że międzynarodowa federacja skróciła ten czas i 26-letnia Cimanouska już od niedzieli jest oficjalnie reprezentantką Polski.

„Wyraża się zgodę na zniesienie trzyletniego okresu oczekiwania, począwszy od daty złożenia wniosku (12.06.2023), na podstawie tego, że zawodniczka ostatnio reprezentowała Białoruś 30 lipca 2021 r. podczas igrzysk olimpijskich w Tokio i od dwóch lat nie startowała w zawodach międzynarodowych” – można przeczytać w oświadczeniu World Athletics, cytowanym przez Reutersa.

Taka decyzja oznacza, że pochodząca z Białorusi sprinterka będzie mogła wystąpić w zbliżających się Mistrzostwach Świata w Lekkiej Atletyce w Budapeszcie.

„Jestem bardzo szczęśliwa, chociaż przeżywam dziwne emocje, bo to wszystko stało się tak szybko. Tydzień temu powiedziano mi, że być może będę mogła wystąpić w igrzyskach olimpijskich, a wczoraj polska federacja otrzymała oficjalne pismo, że została mi zniesiona karencja i mogę reprezentować polską drużynę narodową od 6 sierpnia. Dziękuję wszystkim, którzy pomogli mi w tej trudnej sytuacji i, mam nadzieję, do zobaczenia w Budapeszcie” – napisała lekkoatletka na Instagramie.

Cimanouska to jedna z najlepszych sprinterek pochodzących z Białorusi. Zajęła szóste miejsce w 2015 roku na 100 m w mistrzostwach Europy juniorów w Eskilstunie. Dwa lata później zdobyła srebrny medal na młodzieżowych ME w Bydgoszczy. Jej największym sukcesem było zwycięstwo w biegu na 200 m podczas Uniwersjady w Neapolu w 2019 roku.

Pod koniec lipca sportsmenka wystartowała w mistrzostwach Polski w Gorzowie Wielkopolskim. Wywalczyła dwa srebra – na dystansie 200 m przegrała tylko z Natalią Kaczmarek, natomiast na 100 m z Ewą Swobodą.

Na mistrzostwach w Budapeszcie Białorusinka została zgłoszona jako reprezentantka Polsk w biegu na dystansach 100 i 200 metrów. Zakwalifikowała się także do polskiej sztafety 4×100 metrów.

Lekkoatletyczne Mistrzostwa Świata w Budapeszcie rozegrane zostaną już niebawem – w dniach 19-27 sierpnia.

 Znadniemna.pl na podstawie polskieradio24.pl, Twitter.com, fot.: Facebook.com/bssfbel (Białoruska Fundacja Solidarności Sportowej)

Lekkoatletka białoruskiego pochodzenia Kryscina Cimanouska, która w zeszłym roku otrzymała polskie obywatelstwo, może już rywalizować w zawodach międzynarodowych pod biało-czerwoną flagą. Federacja World Athletics zniosła jej trzyletni okres oczekiwania na angaż do reprezentacji narodowej, obowiązujący sportowców po zmianie obywatelstwa. Cimanouska musiała wystąpić o obywatelstwo Polski po

Smutna wiadomość dotarła do nas z podgrodzieńskiej Hoży. Dzisiaj w wieku 90 lat zmarł mieszkaniec tej miejscowości, oddany polski Patriota, były żołnierz Armii Krajowej, Łagiernik Edmund Lebiedź.

Edmund Lebiedź urodził się 13 listopada 1932 roku w Hoży niedaleko Grodna. Wybuch II wojny światowej spotkał jako siedmiolatek. Był świadkiem i uczestnikiem tragicznych wydarzeń września 1939 roku, kiedy Grodno przez prawie trzy dni broniło się przed atakami pancernych oddziałów Armii Czerwonej, a po porażce obrońców polscy obrońcy cofali się, idąc przez Hożę, aby trafić na Litwę i dać się internować miejscowym władzom.

Po napaści na ZSRR hitlerowskich Niemiec i powstaniu w 1942 roku Armii Krajowej dziesięcioletni Edmund musiał zawiązać znajomość z polską partyzantką i współpracować z nią w charakterze łącznika, chociaż w publikowanych wspomnieniach opowiadał, że brał udział w walkach. Nie zachowały się, niestety, szczegółowe wspomnienia Edmunda Lebiedzia o współdziałaniu z polską partyzantką. Jego wkład w sprawę walki o odrodzenie się wolnej Polski musiał być jednak zauważalny dla Sowietów. W każdym bądź razie został on „doceniony” przez NKWD, który aresztował Edmunda Lebiedzia, a stalinowski sąd skazał Go na prace przymusowe w GUŁAG-u.

Polak spędził cztery i pół roku w łagrach pod Omskiem. Wyszedł stamtąd po śmierci Stalina, w 1955 roku. Po wyjściu z łagru Edmund Lebiedź wrócił do rodzinnej Hoży, w której prowadził skromne życie, nie mogąc opowiedzieć o swoich wojennych i powojennych przeżyciach ani rodzinie, ani znajomym, aby nie narazić się ponownie na nieprzyjemności i nie narazić na nie innych.

Dopiero po upadku ZSRR Edmund Lebiedź mógł się ujawnić, jako Polak i patriota Polski, który młode lata życia oddał walce o odrodzenie się niepodległej Polski. Pierwsze, co zrobił Edmund Lebiedź po upadku władzy komunistycznej i powstaniu niepodległej Białorusi, było wstąpienie do Związku Polaków na Białorusi i działającego przy ZPB Stowarzyszenia Ofiar Represji Politycznych oraz Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej. Jako były łagiernik i żołnierz AK Edmund Lebiedź zaczął aktywnie działać na rzecz upamiętniania poległych podczas wojny towarzyszy broni. Brał udział w okolicznościowych uroczystościach, upamiętniających żołnierzy AK. W 2009 roku, podczas Światowego Zjazdu Kombatantów Polskich w Warszawie, Prezydent RP Lech Kaczyński odznaczył Edmunda Lebiedzia Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.

W dniu 10 sierpnia 2023 roku, w wieku 90 lat, nie dożywszy czterech miesięcy do 91. rocznicy Urodzin, Edmund Lebiedź odszedł na Wieczną Wartę.

 Cześć Jego Pamięci!

Znadniemna.pl

Smutna wiadomość dotarła do nas z podgrodzieńskiej Hoży. Dzisiaj w wieku 90 lat zmarł mieszkaniec tej miejscowości, oddany polski Patriota, były żołnierz Armii Krajowej, Łagiernik Edmund Lebiedź. Edmund Lebiedź urodził się 13 listopada 1932 roku w Hoży niedaleko Grodna. Wybuch II wojny światowej spotkał jako siedmiolatek.

Jego życiorys mógłby posłużyć za kanwę dobrego filmu fabularnego. Zaczynał jako zecer w drukarni. Przypadek zrządził, że zaczął pisać. Z gazeciarza stał się milionerem. Fenomen Tadeusza Dołęgi-Mostowicza zaskakuje do tej pory. Największych rozgłos przyniosły mu powieści: „Znachor”, „Doktor Murek” i „Kariera Nikodema Dyzmy”. Nawet Witold Gombrowicz czuł przed nim respekt.

125 lat temu, 10 sierpnia 1898 roku, w folwarku Okuniewo koło Głębokiego urodził się Tadeusz Dołęga-Mostowicz, pisarz, scenarzysta i dziennikarz, jeden z najpopularniejszych autorów książek w dwudziestoleciu międzywojennym. Był prawdziwą gwiazdą przedwojennej kultury masowej w Polsce. Znaczna część jego powieści została zekranizowana jeszcze w latach 30. XX wieku.

Wszystkie marzenia spełnione

Przyszedł na świat w rodzinie ziemiańskiej na Kresach. Dzieciństwo wspominał jako niezwykle szczęśliwy okres. „Fatalną właściwością moich marzeń i pragnień było to, że wszystkie bardzo szybko się urzeczywistniały” – czytamy w jego zapiskach. „Jakże długo można się cieszyć, że człowiek zostanie stangretem, gdy już w ósmym roku życia potrafi nieźle powozić parą koni, cóż zostanie z marzeń o szoferce, gdy już w jedenastym roku, z trudem sięgając nogami do pedałów, kieruje autem”.

Dołęga-Mostowicz rozpoczął studia na Wydziale Prawa Uniwersytetu w Kijowie. W 1917 roku przerwał jednak naukę i wyjechał do Warszawy, gdzie zaciągnął się ochotniczo do wojska. Był kawalerzystą, brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej. „Zachwycony trylogią Sienkiewicza, widziałem siebie z szablą w dłoni w brawurowej szarży kawaleryjskiej. Byłem jeszcze gołowąsem, gdy i to marzenie się ziściło” – napisał po latach.

Kariera Dołęgi-Mostowicza

Po wojnie początkowo pracował jako zecer w drukarni dziennika „Rzeczpospolita”, z czasem zaczął pisywać krótkie wiadomości, aż pewnego dnia los zdarzył, że jeden z jego redakcyjnych kolegów nie oddał na czas felietonu. Dołęga napisał artykuł w jego zastępstwie. Podpisał się „c.hr.zan”, czyli „chrzan”. Felieton się spodobał i autor zaczął pisywać regularnie do dziennika.

Opisywał często wydarzenia z własnego życia. Był przeciwnikiem Józefa Piłsudskiego. W 1927 został straszliwie pobity przez bojówki marszałka. Wrzucony do glinianki w Jankach utonąłby tam, gdyby nie uratował go przejeżdżający drogą chłop. Tę historię opisał później w „Znachorze”.

W 1988 roku w audycji „Rzemieślnik doskonały” o życiu i twórczości Tadeusza Dołęgi-Mostowicza opowiadał biograf pisarza prof. Józef Rurawski. – W 1931 zaczął drukować w gazecie „ABC” najgłośniejszą swoją powieść, „Karierę Nikodema Dyzmy” – mówił gość audycji. – Sposób, w jaki Mostowicz przedstawił ówczesną elitę, był swego rodzaju zemstą na grupie sanacyjnej za wcześniejsze pobicie – dodał.

Fragmenty powieści zostały skonfiskowane. Interwencja cenzury spowodowała jednak, że o Mostowiczu i jego powieści zaczęło być głośno. I tak, z dnia na dzień, zrodziła  się legenda pisarza. – To „self-made man”, człowiek, który sam siebie stworzył – uważał prof. Józef Rurawski.

Ukłon dla gwiazdora

Tadeusz Dołęga-Mostowicz miał niezwykłą łatwość pisania. Od 1931 do 1939 wydrukował 17 powieści. Był przewidujący – zdawał sobie sprawę z roli, jaką zacznie odgrywać sztuka filmowa, dlatego „Znachora” napisał właśnie jako scenariusz filmu.

– W połowie lat 30. zaczęto filmować jego powieści, drukowano je w odcinkach. Mostowicz zaczął zarabiać bajońskie sumy, około 15 tysięcy miesięcznie, a dolar kosztował wtedy 5 złotych – mówił prof. Józef Rurawski. – Ale mało kto wie, że prowadził działalność charytatywną, pomagał bardzo wielu ludziom, fundował stypendia. Zaczynał w obskurnym mieszkanku na Pradze, a skończył jako milioner – komentował biograf pisarza.

Co o swej popularności sądził sam zainteresowany? „Ze względu na poczytność moich utworów, krytyka łaskawie połączyła ich popularność z prostotą języka, znajdując dla mnie wytłumaczenie, jako dla karmiciela szerokich mas” – pisał.

Prozatorskie rzemiosło Mostowicza podziwiał sam Witold Gombrowicz, który, sam będąc autorem tekstów trudnych i eksperymentujących z formą, nie krył także szacunku dla wielkiej sławy kolegi po piórze. Artur Sandauer opowiedział kiedyś Mironowi Białoszewskiemu anegdotę, którą autor „Pamiętnika z powstania warszawskiego” zacytował w zbiorze prozy „Szumy, zlepy, ciągi”:

„Kiedyś przed wojną siedzieliśmy obydwa w kawiarni, wszedł w pewnym momencie Mostowicz, to niech pan sobie wyobrazi, Gombrowicz wstaje i kłania się. Spytałem go, dlaczego aż tak, a Gombrowicz do mnie »no przecież on jest czytany«”.

Kula dla pisarza

Po rozpoczęciu II wojny światowej został zmobilizowany. Około 16 września znalazł się w Kutach przy granicy rumuńskiej. Zaczął organizować zaopatrzenie dla resztek żołnierzy, którzy tu pozostali oraz dla uciekinierów, chcących przedostać się przez granicę. Powtarzanych jest kilka wersji śmierci pisarza. Jedna z nich mówi, że właśnie wtedy, gdy wiózł prowiant, natrafił na polski patrol. Dostał serię z karabinu maszynowego. Po rozpoznaniu ciała natychmiast osądzono i rozstrzelano żołnierza, który zabił Dołęgę-Mostowicza. Inna wersja odpowiedzialność przypisuje żołnierzom z załogi czołgu sowieckiego, którzy wtedy zajmowali miasto. Obecnie spora część historyków uznaje ją za najbardziej prawdopodobną.

Ciało Dołęgi-Mostowicza pochowano w grobowcu burmistrza Kut. Władze PRL przez wiele lat nie chciały dopuścić do ekshumacji zwłok i sprowadzenia ich do Polski. Zgodę wydano dopiero w 1978 roku. Pisarz został pochowany 24 listopada 1978 roku w katakumbach na Cmentarzu Powązkowskim (rząd 113).

Znadniemna.pl/PolskieRadio, fot.:wikipedia.org

Jego życiorys mógłby posłużyć za kanwę dobrego filmu fabularnego. Zaczynał jako zecer w drukarni. Przypadek zrządził, że zaczął pisać. Z gazeciarza stał się milionerem. Fenomen Tadeusza Dołęgi-Mostowicza zaskakuje do tej pory. Największych rozgłos przyniosły mu powieści: "Znachor", "Doktor Murek" i "Kariera Nikodema Dyzmy". Nawet Witold

Jeżeli Białoruś pozwoli sobie na za dużo i prowokacje reżimu będą zbyt nachalne, reakcja Polski i Litwy będzie wspólna; w razie konieczności. zamknięte zostaną wszystkie przejścia graniczne z Białorusią, również kolejowe – powiedział  Polskiej Agencji Prasowej wiceszef MSWiA Maciej Wąsik.

Maciej Wąsik odniósł się do ustaleń po rozmowie szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego z szefową MSW Litwy Agne Bilotaite dotyczących m.in. mechanizmu, który zostanie zastosowany w przypadku konieczności ewentualnego zamknięcia wszystkich przejść granicznych z Białorusią i izolacji reżimu Łukaszenki.

Izolacja Łukaszenki uzgodniona z Litwą

Na pytanie, czy ten mechanizm zakłada, że Polska i Litwa jednocześnie zamkną całą granicę z Białorusią, wiceminister odparł: „Właśnie tak to ma wyglądać”.

– Jeżeli Białoruś pozwoli sobie na za dużo, jeżeli te prowokacje będą coraz bardziej nachalne, to musimy wspólnie zareagować – i także dołączy się do tego, mam nadzieję, Łotwa, bo Litwini mają w tym zakresie rozmawiać z Łotyszami – żeby doprowadzić do całkowitej izolacji Białorusi – powiedział wiceszef MSWiA.

Jak zaznaczył, mowa również o zamknięciu przejść kolejowych. – Zdajemy sobie sprawę, że idzie tamtędy duża część handlu, także polskiego. Idzie także handel chiński. Myślę, że Chińczycy będą musieli wysłać Łukaszence odpowiedni sygnał, żeby nie podejmował działań, na których oni ucierpią – podkreślił Maciej Wąsik.

Polska na granicy z Białorusią ma obecnie otwarte przejście drogowe w Terespolu, na którym odbywa się ruch osobowy, przejście towarowe w Kukurykach, ale tylko dla przewoźników z państw unijnych, oraz przejścia kolejowe.

Zawieszone jest m.in. przejście graniczne w Kuźnicy. Zostało zamknięte ponad dwa lata temu w związku z presją migracyjną wywołaną działaniami reżimu Aleksandra Łukaszenki.

Po skazaniu przez białoruski sąd działacza polskiej mniejszości, dziennikarza Andrzeja Poczobuta na 8 lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze Polska zawiesiła przejście graniczne w Bobrownikach.

Władze Litwy zapowiedziały w tym tygodniu, że w najbliższym czasie zamknięte zostaną dwa z sześciu przejść granicznych z Białorusią.

 Znadniemna.pl za PAP, Polskieradio24.pl, fot.: Shutterstock

Jeżeli Białoruś pozwoli sobie na za dużo i prowokacje reżimu będą zbyt nachalne, reakcja Polski i Litwy będzie wspólna; w razie konieczności. zamknięte zostaną wszystkie przejścia graniczne z Białorusią, również kolejowe - powiedział  Polskiej Agencji Prasowej wiceszef MSWiA Maciej Wąsik. Maciej Wąsik odniósł się do ustaleń

Grodzieńska działaczka proreżimowa Olga Bondariewa poinformowała, że od dwóch lat „walczy” o usunięcie pamiątkowych napisów w języku polskim z miejskiego cmentarza wojskowego, na którym spoczywają żołnierze Wojska Polskiego. Dzisiaj poinformowała, że jej się to udało. Jako dowód opublikowała zdjęcia, potwierdzające brak napisów na polskich upamiętnieniach.

 

Jeden akt barbarzyństwa, do którego przyznała się Bondariewa, został popełniony jeszcze w grudniu 2022 roku, o czym pisaliśmy, jako o zbrodni popełnionej przez nieznanych sprawców. Chodziło wówczas o usunięcie spod Krzyża Katyńskiego tablic, upamiętniających grodnian, zamordowanych przez stalinowskich oprawców z NKWD strzałem w tył głowy wiosną 1940 roku.

Prorosyjska aktywistka wzięła odpowiedzialność za akt barbarzyństwa, popełniony ponad pół roku temu

Jeśli Bondariewa i dokonała kolejnego zbezczeszczenia polskich upamiętnień, to zrobiła to na autentycznej mogile obrońców Grodna we wrześniu 1939 roku.

Pomnik obrońców Grodna we wrześniu 1939 roku na ich zbiorowej mogile przed barbarzyńskim usunięciem tablicy, upamiętniającej bohaterów

Zaopatrzony w tablicę odpowiedniej treści pomnik postawiono tuż za Krzyżem Katyńskim staraniami Związku Polaków na Białorusi w 2009 roku. A już wcześniej, w 1994 roku, pochowano w tym miejscu szczątki obrońców Grodna, znalezione w czasie ekshumacji przeprowadzonej w miejscu egzekucji, dokonywanych przez sowieckich „wyzwolicieli” po zajęciu miasta. Krzyż, upamiętniający obrońców Grodna w miejscu ich pochówku, wykonał znany grodzieński kowal Juraś Macko, a tablicę pod krzyżem wmurowali  ówcześni działacze ZPB  Józef Porzecki, Stanisław Kudrzycki oraz Henryk Kuźmicki.

W ostatnich latach w wielu miejscach na Białorusi są bezczeszczone i burzone polskie pomniki. Często dzieje się tak przy aktywnym udziale lokalnych władz. Jest to jedno z narzędzi nacisku reżimu Aleksandra Łukaszenki na polskie władze, a jednocześnie oznaka postępującej degradacji łukaszenkowskiego reżimu i jego postępującego podporządkowania Moskwie.

Jak przypomina opozycyjny portal Zierkało, począwszy od protestów powyborczych w 2020 roku, białoruski reżim stworzył siatkę instytucji zajmujących się prześladowaniem ludzi za ich postawę polityczną. Oprócz urzędów zaangażowanych w represje, w ten proceder zaangażowane są też osoby prywatne. Jedną z najbardziej znanych jest właśnie Olga Bondariewa, nazywana przez państwowe media liderką „Infospecnazu Grodna”. Jest uważana za jedną z apologetek „russkiego miru” – na jej kontach na Telegramie znajdują się symbole rosyjskiej agresji na Ukrainę „Z” i „V”. W przeszłości prorosyjska aktywistka była ścigana  przez białoruskie służby za przemyt papierosów do Polski.

Znadniemna.pl na podstawie Belsat.eu

Grodzieńska działaczka proreżimowa Olga Bondariewa poinformowała, że od dwóch lat „walczy” o usunięcie pamiątkowych napisów w języku polskim z miejskiego cmentarza wojskowego, na którym spoczywają żołnierze Wojska Polskiego. Dzisiaj poinformowała, że jej się to udało. Jako dowód opublikowała zdjęcia, potwierdzające brak napisów na polskich upamiętnieniach.   Jeden

Podczas próby otwarcia strony internetowej Delfi na niektórych urządzeniach pojawia się komunikat informujący, że dostęp jest ograniczony na podstawie decyzji Ministerstwa Informacji, donosi Delfi.

Delfi podkreśla, że portal nie znajdował się na regularnie aktualizowanej Republikańskiej Liście Materiałów Ekstremistycznych.

Litewski portal Delfi pisze na tematy białoruskie, publikuje teksty analityczne, wywiady i inne wiadomości.

Ostatnio najgłośniej było o filmie dokumentalnym na temat protestów na Białorusi, który został wyemitowany na kanale YouTube RU Delfi.

Znadniemna.pl/lrt.lt/Fot. Ž. Gedvila/BNS

Podczas próby otwarcia strony internetowej Delfi na niektórych urządzeniach pojawia się komunikat informujący, że dostęp jest ograniczony na podstawie decyzji Ministerstwa Informacji, donosi Delfi. Delfi podkreśla, że portal nie znajdował się na regularnie aktualizowanej Republikańskiej Liście Materiałów Ekstremistycznych. Litewski portal Delfi pisze na tematy białoruskie, publikuje teksty

W trzecią rocznicę protestów przeciwko sfałszowanym wyborom prezydenckim na Białorusi, ministrowie spraw zagranicznych krajów bałtyckich i Polski wydali wspólne oświadczenie, potępiające represje reżimu Aleksandra Łukaszenki wobec współobywateli, a także współudział białoruskiego dyktatora w agresji Rosji na Ukrainę.

Trzy lata temu, 9 sierpnia 2020 r., Aleksander Łukaszenko ogłosił się zwycięzcą sfałszowanych wyborów prezydenckich, tym samym depcząc aspiracje demokratyczne oraz prawa narodu białoruskiego. Bezprawne przejęcie władzy przez nielegalny reżim doprowadziło do masowych represji wewnętrznych, współudziału w zbrodniach wojennych i zbrodni agresji, gwałtownego osłabienia suwerenności Białorusi oraz destabilizacji regionu.

To oszustwo wyborcze na masową skalę wywołało bezprecedensową falę pokojowych protestów Białorusinów, którzy domagali się swobody w decydowaniu o swojej przyszłości. W odpowiedzi władze białoruskie rozpętały brutalne prześladowania uczestników pokojowych demonstracji i ich zwolenników. Przez ostatnie trzy lata reżim Łukaszenki kontynuuje politykę stale nasilających się nieludzkich represji pomimo zdecydowanego potępienia takich działań przez społeczność międzynarodową. Obrońców praw człowieka, dziennikarzy, związkowców, pracowników mediów, prawników i zwykłych obywateli, którzy krytykują system określa się mianem ekstremistów i terrorystów oraz prześladuje, szantażuje i zamyka w więzieniu; kilka osób zaginęło lub zostało zabitych w wyniku rządowych prób zduszenia oporu wobec nielegalnej władzy. Organizacje mniejszości narodowych również są represjonowane, a szkoły prowadzące nauczanie w językach mniejszości narodowych zostały zamknięte. Więźniów politycznych, których liczba wzrosła do 1 500, poddaje się nieludzkiemu traktowaniu a nawet torturom; wielu z nich jest miesiącami przetrzymywanych w odosobnieniu bez możliwości komunikowania się ze światem zewnętrznym. Pozostali aktywiści musieli wyjechać z kraju, aby uniknąć prześladowań.

Od lutego 2022 r. reżim Łukaszenki jest współsprawcą niesprowokowanej i nieuzasadnionej agresji Rosji wobec Ukrainy oraz bezpośrednio ją wspiera. Ignorując wolę zdecydowanej większości Białorusinów, reżim udziela Moskwie pełnego wsparcia politycznego i logistycznego, pozwalając jej używać terytorium Białorusi jako wyrzutni rosyjskich pocisków rakietowych i rozmieszczać na nim broń jądrową, a ostatnio zgodził się gościć na swojej ziemi tysiące zbrodniczych najemników z Grupy Wagnera. Co więcej, reżim Łukaszenki uczestniczy w przymusowych deportacjach ukraińskich dzieci, co czyni go bezpośrednio współwinnym zbrodni wojennej, którą będzie ścigał Międzynarodowy Trybunał Karny.

Troszcząc się jedynie o własne przetrwanie, reżim w Mińsku nadal podkopuje białoruską państwowość, zrzekając się swojej suwerenności na rzecz Rosji w sposób bezprawny i nielegalny oraz wbrew woli Białorusinów. Dodatkowo w ciągu tych trzech lat Białoruś stała się prawdziwym źródłem destabilizacji w sercu Europy i stanowi rosnące zagrożenie dla bezpieczeństwa międzynarodowego. Reżim Łukaszenki wciąż organizuje działania, które ułatwiają nielegalne przekraczanie zewnętrznych granic UE przez obywateli państw trzecich oraz przyczynia się do nich.

W tym wyjątkowo bolesnym momencie historii Białorusi niezmiennie wspieramy jej naród i pozostajemy wierni zobowiązaniu wyrażonemu w historycznej dewizie „Za wolność naszą i waszą”. Wierzymy w demokratyczną, niepodległą i suwerenną Białoruś tak samo jak wierzymy w zwycięstwo Ukrainy. Nie ustaniemy w naszym wsparciu dla narodu białoruskiego, który walczy o swoją wolność i godność. Będziemy nadal wspierać demokratyczne siły Białorusi, ich przywódców oraz innych przedstawicieli społeczeństwa obywatelskiego, którzy wspólnie usiłują doprowadzić do przemian demokratycznych na Białorusi.

Reżimy autorytarne poniosą porażkę, a tyrani zostaną oddani w ręce wymiaru sprawiedliwości. Ponownie apelujemy o natychmiastowe i bezwarunkowe zwolnienie i rehabilitację wszystkich więźniów politycznych oraz o zaprzestanie represji i współudziału w rosyjskiej agresji przeciwko Ukrainie. W obliczu nieustających represji, naruszeń prawa międzynarodowego, ciągłej instrumentalizacji migracji i innych zbrodni będziemy kontynuować politykę izolowania zbrodniczego i nielegalnego reżimu Łukaszenki oraz zaostrzania ukierunkowanych i sektorowych sankcji nałożonych przez Unię Europejską.

 Znadniemna.pl za Gov.pl

W trzecią rocznicę protestów przeciwko sfałszowanym wyborom prezydenckim na Białorusi, ministrowie spraw zagranicznych krajów bałtyckich i Polski wydali wspólne oświadczenie, potępiające represje reżimu Aleksandra Łukaszenki wobec współobywateli, a także współudział białoruskiego dyktatora w agresji Rosji na Ukrainę. Trzy lata temu, 9 sierpnia 2020 r., Aleksander Łukaszenko

Skip to content