HomeStandard Blog Whole Post (Page 7)

W Brześciu zawiesiło działalność największe na białoruskim Polesiu centrum językowe AKC „Most”, Firma ta od kilkunastu lat jest jednym z najważniejszych w kraju ośrodków profesjonalnego nauczania języka polskiego. O problemie poinformował opozycyjny białoruski portal Pozirk.online.

Według informacji udostępnionych dziennikarzom Pozirku przez źródła znajome z sytuacją AKC „Most”, o odwołaniu zajęć szkolnych uczniowie i ich rodzice zostali poinformowani na czacie grupowym firmy. Powody takiej decyzji nie zostały wyjaśnione.

Tymczasem 13 listopada pojawiła się informacja o tym, że biuro AKC „Most” zostało opieczętowane. Ani na stronie internetowej, ani na portalach społecznościowych tej instytucji nie pojawił się żaden komunikat wyjaśniający sytuację. Niezależnie od informacji, posiadanych przez dziennikarzy Pozirk.online, fakt opieczętowania pomieszczeń AKC „Most” potwierdza także nasze źródło, przez wiele lat współpracujące z brzeską firmą.

Prowadząca szkolę językową firma AKC „Most” specjalizowała się w nauczaniu języków polskiego oraz angielskiego i miała renomę jednego z najskuteczniejszych ośrodków, przygotowujących młodzież z Białorusi do podjęcia studiów w Polsce. Szkoła ta została zarejestrowana w 2006 roku. Na jej stronie internetowej można przeczytać, że stała się ona „pierwszym w regionie komercyjnym ośrodkiem kształcenia zawodowego w języku polskim”.

Za ponad osiemnastoletnią historię funkcjonowania AKC „Most”, liczba uczniów, którzy kształcili się w szkole, przekroczyła 18 tysięcy osób.

Problemy AKC „Most” mogą być kontynuacją procesu zwalczania polskiego szkolnictwa, który się nasilił na Białorusi po protestach powyborczych 2020 roku. W ciągu ostatnich czterech lat władze białoruskie zlikwidowały ufundowane przez Polskę i działające w białoruskim państwowym systemie oświaty szkoły średnie z polskim językiem wykładowym w Grodnie i Wołkowysku. Zamknięto jedną z największych polskich placówek oświatowych na świecie – Polską Szkołę Społeczną im. Elizy Orzeszkowej w Grodnie, prowadzoną przez Polską Macierz Szkolną, zlikwidowaną przez władzę po konfiskacie siedziby organizacji, wartej miliony złotych. Zlikwidowane zostały klasy ze zgłębionym nauczaniem języka polskiego w szkołach Brześcia, Mohylewa, Lidy i innych miastach Białorusi. Nauczanie języka polskiego zniknęło jak zjawisko z białoruskich przedszkoli. Zniszczono też większość społecznych i komercyjnych ośrodków nauczania języka polskiego.

Na początku 2024 roku wydanie Dziennik Gazeta Prawna szacował, że tylko białoruskie służby bezpieczeństwa doprowadziły do zamknięcia co najmniej 10-ciu dużych prywatnych placówek, uczących języka polskiego. Wśród nich znalazły się takie, cieszące się międzynarodową renomą, ośrodki, jak Szkoła Języka Polskiego PanProfesor, mająca filie we wszystkich miastach obwodowych Białorusi, czy ciesząca się ogromnym powodzeniem u mieszkańców białoruskiej stolicy Szkoła Języka Polskiego Polskipro. Po zatrzymaniu przez milicję wykładowców i kierownictwa tej ostatniej placówki, przestała działać jej strona internetowa, nie są aktualizowane profile w mediach społecznościowych, a tabliczka z nazwą szkoły zniknęła z drzwi, za którymi mieściła się jej siedziba.

W październiku 2024 roku z Jednolitego Państwowego Rejestru Podmiotów Prawnych i Przedsiębiorców Indywidualnych pojawiła się informacja o tym, że w trakcie likwidacji jest prywatna szkoła języków obcych Streamline Language School.

Nasilenie się na Białorusi prześladowań organizacji i przedsiębiorców, prowadzących nauczanie języka polskiego i innych języków obcych, może się wiązać z wejściem w życie 11 lipca 2023 roku znowelizowanej Ustawy „O obywatelstwie Republiki Białorusi”. Nowe przepisy zobowiązują obywateli Białorusi, aby w ciągu trzech miesięcy od otrzymania obywatelstwa innego państwa, albo zezwolenia na pobyt w innym kraju, czy innego dokumentu, dającego dodatkowe uprawnienia poza granicami Białorusi (chodzi m.in. o Kartę Polaka – red. ), informowali o takim fakcie właściwe organy.

Szef Departamentu Obywatelstwa i Migracji MSW Białorusi Aleksiej Begun 18 stycznia br. mówił, że na Białorusi realizowany jest „kompleks działań”, mających na celu „przekonywanie obywateli, że Karta Polaka stanowi zagrożenie, m.in. dla bezpieczeństwa narodowego Republiki Białorusi, wobec czego jej posiadanie przez białoruskich obywateli oraz próby o jej otrzymania są niedopuszczalne”.

Znadniemna.pl

W Brześciu zawiesiło działalność największe na białoruskim Polesiu centrum językowe AKC „Most”, Firma ta od kilkunastu lat jest jednym z najważniejszych w kraju ośrodków profesjonalnego nauczania języka polskiego. O problemie poinformował opozycyjny białoruski portal Pozirk.online. Według informacji udostępnionych dziennikarzom Pozirku przez źródła znajome z sytuacją AKC

W dniu 12 listopada, w siedzibie Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich przy ulicy Foksal w Warszawie, odbyła się Gala Dziennikarzy Polonijnych, zrzeszonych w Światowym Stowarzyszeniu Mediów Polonijnych. Spotkanie odbyło się dzięki wsparciu Fundacji Wolność i Demokracja i stało się okazją do wręczenia przyznawanego przez tę organizację dorocznego wyróżnienia „Słowo Polonii”, które otrzymał Tomasz Wolff, redaktor naczelny czasopisma „Głos”, będącego Gazetą Polaków w Republice Czeskiej.

Od lewej: prezes ŚSMP Teresa Sygnarek (Szwecja) i jej zastępczyni Anna Traczewska (Włochy)

Tegoroczny posiadacz statuetki „Słowa Polonii” jest czwartym laureatem w historii istnienia prestiżowego Wyróżnienia. Jako pierwszemu ŚSMP przyznało taką nagrodę Andrzejowi Poczobutowi, naszemu koledze z Białorusi, skazanemu przez reżim dyktatorski Aleksandra Łukaszenki na 8 lat kolonii karnej za uczciwe wykonywanie pracy dziennikarskiej. Statuetka Andrzeja Poczobuta ma wygrawerowaną dedykację „Za Wolność Słowa” i czeka na osobisty odbiór przez laureata. ŚSMP walczy o jego uwolnienie od momentu aresztowania, czyli od 2021 roku, pisząc apele i odezwy do wszystkich instytucji, które mogą mieć wpływ na panujący na Białorusi opresyjny reżim dyktatorski.

Teresa Sygnarek wręcza statuetkę Tomaszowi Wolffowi

O pierwszym laureacie Nagrody ŚSMP wspominano niejednokrotnie podczas Gali Dziennikarzy Polonijnych, a tegoroczny laureat „Słowa Polonii”, Tomasz Wolff, z właściwą mu skromnością zauważył, iż jest dla niego ogromnym zaszczytem odebrać wyróżnienie, którego pierwszym laureatem został tak wybitny kolega z Białorusi, a po nim otrzymywały: działająca w warunkach wojny redakcja Radia Lwów i jej redaktor naczelna Maria Pyż („Słowo Polonii 2022” ) oraz mieszkająca i działająca w dalekiej Republice Południowej Afryki Joanna Majksner-Pińska, redaktor polonijnego czasopisma „Dwukropek” („Słowo Polonii 2023”).

Przemawia Marcin Wojciechowski, Radca Generalny z Wydziału ds. programowych Departamentu Współpracy z Polonią i Polakami za Granicą MSZ RP

 

Przemawia prezes Fundacji Wolność i Demokracja Lilia Luboniewicz

Dzięki prowadzącym Galę Dziennikarzy Polonijnych prezes ŚSMP Teresie Sygnarek i jej zastępczyni Annie Traczewskiej uczestnicy wydarzenia mieli okazję dowiedzieć się o zasługach tegorocznego laureata. Pod jego kierownictwem wydawany dla Polaków w Czechach „Głos” stał się jednym z najważniejszych polonijnych wydawnictw w Europie Środkowej. Działalność Tomasza Wolffa przyczynia się bowiem do integracji Polaków nie tylko w Czechach, ale również wśród szerszej społeczności polskiej, która dzięki dobrodziejstwu Internetu może sięgać po publikowane przez redakcję „Głosu” treści w różnych krajach Europy i świata.

Właściwy Tomaszowi Wolffowi warsztat redaktorski i dziennikarski łączy wysokie standardy dziennikarskie z empatią wobec problemów społeczności, której służy redagowane przez niego medium. Pod jego kierownictwem „Głos” przyczynia się do edukacji, integracji i ochrony tożsamości polskiej wśród młodszych pokoleń Polaków w Czechach oraz dba, by kolejne pokolenia mogły kultywować tradycje przodków.

Redaktorzy portalu Znadniemna.pl i gazety „Głos znad Niemna na uchodźstwie”, będący członkami Światowego Stowarzyszenia Mediów Polonijnych serdecznie gratulują koledze Tomaszowi Wolffowi prestiżowego Wyróżnienia i życzą jemu oraz jego kolegom w Czechach wielu radości z sukcesów odnoszonych w trakcie służby na rzecz społeczności polskiej Republice Czeskiej.

Znadniemna.pl/fot.: Redakcja i Stano Stehlik

W dniu 12 listopada, w siedzibie Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich przy ulicy Foksal w Warszawie, odbyła się Gala Dziennikarzy Polonijnych, zrzeszonych w Światowym Stowarzyszeniu Mediów Polonijnych. Spotkanie odbyło się dzięki wsparciu Fundacji Wolność i Demokracja i stało się okazją do wręczenia przyznawanego przez tę organizację dorocznego

Jutro, 16 listopada 2024 roku, minie rok od momentu zatrzymania i osadzenia w areszcie śledczym KGB Białorusi proboszcza parafii katolickiej w podmińskim Wołożynie, księdza Henryka Okołotowicza. Z czasów komunistycznych 65-letni ksiądz jest kapłanem, najdłużej przebywającym w areszcie śledczym do momentu przekazania do sądu, prowadzonej przeciwko niemu sprawy karnej.

Jak dowiedział się portal Katolik.life sprawa księdza Okołotowicza nareszcie została przekazana do sądu, a rozprawa nad duchownym została wyznaczona na 25 listopada w Sądzie Okręgowym w Mińsku  i będzie się odbywała w trybie niejawnym, czyli za zamkniętymi drzwiami.

Na swój proces sądowy ks. Henryk czeka w areszcie KGB, zwanym potocznie „Amerykanką”, tym samym, w którym w czasach sowieckich służby specjalne ZSRR przetrzymywały m.in. Kazimierza Świątka, pierwszego białoruskiego Kardynała i Świadka Wiary (tytuł nadany kardynałowi przez  św. Jana Pawła II – red.).

Można już z pewnością powiedzieć, iż potwierdziły się wcześniejsze przecieki na temat śledztwa, prowadzonego przez KGB przeciwko ks. Okołotowiczowi. Zostanie on oficjalnie oskarżony o „zdradę stanu”.

Nie są jednak znane żadne okoliczności jego sprawy, nie pojawiła się żadna oficjalna informacja wskazująca na działanie duchownego, które KGB zinterpretowało jako zbrodnię „zdrady stanu”. Zgodnie z kodeksem karnym księdzu Henrykow  grozi kara od 7 do 15 lat więzienia. Przypomnijmy, że duchowny odrzuca wszystkie oskarżenia i nie przyznaje się do winy.

Parafianie ks.  Henryka Okolotowicza nie tracą nadziei, że po ogłoszeniu wyroku i konfiskacie pieniędzy, zarekwirowanych podczas rewizji przeprowadzonej w ramach „śledztwa”, ksiądz będzie mógł w drodze procedury ułaskawienia wyjść na wolność i powrócić do posługi w wołożyńskiej parafii  jeszcze przed Świętami Bożego Narodzenia.

Oprócz księdza Okołotowicza od ponad sześciu miesięcy w areszcie śledczym przebywa jeszcze jeden  duchowny – proboszcz diecezjalnego Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej w Szumilinie koło Witebska, będący jednocześnie przewodniczącym Misji Zakonu Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej (OMI) na Białorusi. Brak jest jakichkolwiek oficjalnych informacji o co ks. Andrzej Juchniewicz jest oskarżany. Zatrzymywany wraz z nim 8 maja br. ks. Paweł Lemech (OMI), po odbyciu kary aresztu administracyjnego i kilku miesiącach nieustannej inwigilacji ze strony służb, opuścił Białoruś w obawie przed dalszym prześladowaniem.

Od jesieni 2020 roku i zdławieniu przez władze białoruskie powyborczych protestów społecznych przez areszty administracyjne przeszło na Białorusi 31 księży katolickich.

 Znadniemna.pl na podstawie Katolik.life, fot.: Catholic.by

Jutro, 16 listopada 2024 roku, minie rok od momentu zatrzymania i osadzenia w areszcie śledczym KGB Białorusi proboszcza parafii katolickiej w podmińskim Wołożynie, księdza Henryka Okołotowicza. Z czasów komunistycznych 65-letni ksiądz jest kapłanem, najdłużej przebywającym w areszcie śledczym do momentu przekazania do sądu, prowadzonej przeciwko

11 listopada br., w 106. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości, w warszawskim Domu Polonii odbył się wyjątkowy koncert, upamiętniający Jubileusz 30-lecia powstania Europejskiej Unii Wspólnot Polonijnych (EUWP).

Uroczystość zebrała licznych przedstawicieli Polonii z Europy i innych kontynentów, a także przedstawicieli polskich organizacji oraz instytucji państwowych, współpracujących i wspierających rozsianą po świecie Polonię, w tym organizacje stowarzyszone w EUWP.

Przemawia Edward Trusewicz, prezydent Europejskiej Unii Wspólnot Polonijnych

Reprezentujący na uroczystości Parę Prezydencką Sekretarz Stanu w Kancelarii Prezydenta RP Andrzej Dera odczytał list skierowany do członków EUWP przez Pierwszą Damę Agatę Kornhauser-Dudę oraz Prezydenta Polski Andrzeja Dudę.

Sekretarz Stanu w Kancelarii Prezydenta RP Andrzej Dera

„W imieniu Rzeczypospolitej wyrażamy wdzięczność wobec Polaków żyjących w różnych zakątkach Europy, którzy nieustannie pamiętają o kraju swego pochodzenia. Polonia europejska od zawsze aktywnie zabiegała o polskie sprawy, dając temu wyraz choćby w trudnych czasach po II wojnie światowej, gdy nasze państwo pozostawało po wschodniej stronie żelaznej kurtyny. Wtedy to Polacy z wielu stron kontynentu pomagali swoim rodakom nad Wisłą, a niejednokrotnie także udzielali wsparcia opozycji demokratycznej w PRL. Wkład Polonii europejskiej w najnowsze dzieje Polski jest niezmiernie istotny.” – napisała Para Prezydencka.

Pierwsza Para Rzeczypospolitej oświadczyła ponadto, że z uznaniem spogląda na skalę inicjatyw, realizowanych przez EUWP, wspierającą środowiska polonijne w 27 pastwach Europy i podziękowała obchodzącej Jubileusz 30-lecia strukturze „za wieloletnie rozwijanie i umacnianie pozycji europejskiego ruchu polonijnego, a także dbanie o dobre imię Polski na arenie międzynarodowej”.

Sekretarz Generalny Europejskiej Unii Wspólnot Polonijnych Wojciech Białek wręcza statuetkę Annie Sochańskiej, dyrektor Departamentu Współpracy z Polonią i Polakami za Granicą w MSZ

Życzenia pod adresem EUWP, wygłaszane przez reprezentantów Senatu RP, Sejmu RP, MSZ RP, MEN RP oraz innych partnerów Jubilata były przeplatane występami utalentowanych artystów, również reprezentujących środowiska polonijne. Z legendarnymi przebojami polskiej estrady, wykonywanymi w swoim czasie między innymi przez Zbigniewa Wodeckiego, Czesława Niemena i innych wybitnych przedstawicieli polskiej sceny muzycznej, wystąpili: solistka Ewelina Saszenko z Litwy, Halina Mlynkova z czeskiego Zaolzia oraz solista Filharmonii Podlaskiej Maciej Nerkowski.

Halina Mlynkova z czeskiego Zaolzia

W wydarzeniu uświetniającym Jubileusz 30-lecia EUWP wzięli udział działacze polonijni z Ameryki Północnej, Europy oraz Australii. Europa była reprezentowana m.in. Polakami z: Austrii, Francji, Niemiec, Rosji, Słowacji, Szwecji, Belgii, Wielkiej Brytanii, Norwegii, Czech, Hiszpanii, Białorusi, Ukrainy, Litwy, Danii i Kazachstanu.

Ewelina Saszenko z Litwy

Solista Filharmonii Podlaskiej Maciej Nerkowski

Europejską Unię Wspólnot Polonijnych, powołaną do życia trzy dekady temu w Londynie, tworzą obecnie największe polskie stowarzyszenia z 27. krajów Europy. EUWP angażuje się w integrację i wzmacnianie ruchu polonijnego, wspiera reprezentację wspólnych interesów, a także dba o zachowanie polskiej tożsamości narodowej i dziedzictwa kulturowego dla przyszłych pokoleń Polaków.

Zapis z koncertu Jubileuszowego z okazji 30-lecia EUWP będzie transmitowany w TVP Polonia 17 listopada 2024 roku o godzinie 14:15.

Znadniemna.pl

11 listopada br., w 106. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości, w warszawskim Domu Polonii odbył się wyjątkowy koncert, upamiętniający Jubileusz 30-lecia powstania Europejskiej Unii Wspólnot Polonijnych (EUWP). Uroczystość zebrała licznych przedstawicieli Polonii z Europy i innych kontynentów, a także przedstawicieli polskich organizacji oraz instytucji państwowych, współpracujących

Dzień 11 listopada został wprowadzony do oficjalnego kalendarza świąt państwowych stosunkowo późno, bo dopiero pod koniec lat trzydziestych XX w. Ustawa Sejmu RP z 23 kwietnia 1937 r. głosiła, że dzień ów, „jako rocznica odzyskania przez Naród Polski niepodległego bytu państwowego i jako dzień po wsze czasy związany z wielkim imieniem Józefa Piłsudskiego, zwycięskiego Wodza Naczelnego w walkach o wolność Ojczyzny – jest uroczystym Świętem Niepodległości”.

Data 11 listopada 1918 r. upamiętniała moment przekazania przez Radę Regencyjną pełni władzy wojskowej Józefowi Piłsudskiemu. Także tego dnia Niemcy zawarły rozejm z państwami ententy we francuskim Compiègne, który de facto kończył I wojnę światową. Rocznicę tamtych wydarzeń obchodzono w Polsce co prawda już od 1919 r., niemniej jednak miały one charakter czysto wojskowy. Sytuacja uległa zmianie po przewrocie majowym 1926 r. Piłsudski – piastujący wówczas urząd premiera RP – ustanowił 11 listopada dniem wolnym od pracy w administracji rządowej; kilka lat później stał się także dniem wolnym w nauce. Odtąd w całym kraju odprawiano nabożeństwa w intencji ojczyzny, organizowano akademie i wieczornice oraz uroczyste parady wojskowe. W Drugiej Rzeczypospolitej Święto Niepodległości oficjalnie obchodzono tylko dwa razy – w 1937 i 1938 r.

Agresja III Rzeszy i Związku Sowieckiego na Polskę we wrześniu 1939 r. w zasadniczy sposób wpłynęła na kultywowanie Święta Niepodległości. Oficjalnie obchodziły je jedynie władze polskie na wychodźstwie oraz Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie. Zupełnie inaczej sytuacja wyglądała na terenach znajdujących się pod okupacją niemiecką i sowiecką, gdzie z całą bezwzględnością zwalczano wszelkie przejawy „pańskiej” Polski. Mimo to Polacy nie zapominali o obchodach rocznicy powrotu niepodległej Polski na mapę Europy, m.in. publikując w prasie konspiracyjnej okolicznościowe artykuły przypominające wydarzenia sprzed ponad dwudziestu lat. W kościołach odprawiano nabożeństwa, a miejsca pamięci narodowej – takie jak np. Grób Nieznanego Żołnierza czy pomnik księcia Józefa Poniatowskiego w Warszawie – pod osłoną nocy ozdabiano biało-czerwonymi flagami i kwiatami. Na kamienicach, murach, słupach ogłoszeniowych i tramwajowych pojawiały się napisy: „11 XI 1918”, „Polska żyje!” i „Polska zwycięży!”.

W 1944 r. dzień odzyskania przez Polskę niepodległości obchodzono już w zupełnie innych warunkach. Na terenach wyzwolonych spod niemieckiej okupacji centralne obchody zorganizowano w Lublinie, gdzie ulokowały się władze komunistyczne – Krajowa Rada Narodowa i Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego. Przez miasto przeszła parada wojskowa z udziałem żołnierzy „ludowego” Wojska Polskiego i Armii Czerwonej, a w Teatrze Miejskim odbyła się uroczysta akademia z udziałem najwyższych czynników państwowych. Swoją formą uroczystości nawiązywały do tych sprzed wojny. W ten bowiem sposób komuniści chcieli podkreślić kontynuację władzy politycznej i tradycji walk o niepodległość. Służyć temu miał także udział komunistycznych notabli w mszach za ojczyznę.

Nowa sytuacja społeczno-polityczna Polski po zakończeniu II wojny światowej wpłynęła na zmiany w kalendarzu świąt państwowych. W 1945 r. władze komunistyczne zlikwidowały Święto Niepodległości, a w jego miejsce ustanowiły Narodowe Święto Odrodzenia Polski, obchodzone w rocznicę ogłoszenia Manifestu PKWN w Chełmie 22 lipca 1944 r. W ten sposób komuniści próbowali wymazać z przestrzeni publicznej i społecznej świadomości postać pierwszego marszałka Polski oraz datę 11 listopada 1918 r., którą na wiele lat miały zastąpić inne listopadowe rocznice – wybuchu rewolucji bolszewickiej (według kalendarza gregoriańskiego w nocy z 6 na 7 listopada 1917 r.) oraz powstania Tymczasowego Rządu Ludowego Republiki Polskiej pod kierownictwem socjalisty Ignacego Daszyńskiego (w nocy z 6 na 7 listopada 1918 r.). Święto Niepodległości zostało zakazane, a jakiekolwiek formy obchodów były traktowane jako nielegalne i z całą bezwzględnością zwalczane przez komunistyczny reżim.

Sytuacja uległa zmianie wraz z powstaniem pod koniec lat siedemdziesiątych opozycji politycznej. W dniu 11 listopada 1978 r. środowiska opozycyjne po raz pierwszy od zakończenia wojny publicznie manifestowały rocznicę powrotu niepodległej i suwerennej Polski na mapę Europy. Inicjatorem niezależnych obchodów był Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela, który przy aktywnym wsparciu środowisk kombatanckich i niepodległościowych, studenckich, a także Kościoła katolickiego zorganizował uroczystości w Gdańsku, Krakowie, Lublinie, Łodzi i Warszawie. W następnych latach w organizację obchodów włączyła się m.in. Konfederacja Polski Niepodległej (nawiązująca do tradycji piłsudczykowskich) oraz Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność”. Należne miejsce świętu przywrócono w okresie „karnawału Solidarności” (1980–1981), kiedy to celebrowano je w sposób całkowicie jawny.

Po wprowadzeniu stanu wojennego w grudniu 1981 r. i delegalizacji „Solidarności”, środowiska opozycyjne przez całe lata osiemdziesiąte organizowały niezależne od władz komunistycznych obchody wydarzeń z 1918 r. Odprawiano nabożeństwa, organizowano marsze patriotyczne, składano kwiaty i wieńce w miejscach pamięci ważnych dla historii Polski, takich jak np. Grób Nieznanego Żołnierza w Warszawie i Krakowie czy pomnik Konstytucji 3 Maja w Lublinie. Mimo że władze komunistyczne także włączały się w obchody, czego wyrazem było składanie kwiatów na Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie, to aparat państwowo-partyjny przy znacznym wsparciu SB, MO i ZOMO starał się utrudniać społeczeństwu niezależne świętowanie. Manifestacje patriotyczne rozpędzano pałkami i gazem, tak jak to miało miejsce w Gdańsku, Katowicach czy Poznaniu w 1988 r., a jej uczestników poddawano represjom.

Mimo tych działań postać pierwszego marszałka Polski oraz data 11 listopada 1918 r. na stałe powróciły do przestrzeni publicznej. Do tego stopnia, że Sejm PRL ustawą z 15 lutego 1989 r. przywrócił do kalendarza świąt państwowych 11 listopada pod nieco zmienioną nazwą, jako Narodowe Święto Niepodległości.

dr Mariusz Żuławnik, zastępca dyrektora Archiwum IPN

Znadniemna.pl za Mojaniepodlegla.pl

Dzień 11 listopada został wprowadzony do oficjalnego kalendarza świąt państwowych stosunkowo późno, bo dopiero pod koniec lat trzydziestych XX w. Ustawa Sejmu RP z 23 kwietnia 1937 r. głosiła, że dzień ów, „jako rocznica odzyskania przez Naród Polski niepodległego bytu państwowego i jako dzień po

Od 11 listopada litewska służba celna wzmocni kontrole bagaży podróżnych, opuszczających ten kraj, na przejściach granicznych z Białorusią i Rosją poinformował wydział prasowy Litewskiej Służby Celnej.

Zaostrzenie kontroli ma zapobiec eksportowi towarów objętych sankcjami. Wobec tego celnicy będą dokładniej niż dotąd sprawdzać prawidłowość klasyfikacji towarów eksportowanych z Litwy.

Wzmocnienie  kontroli wprowadzono w związku z próbami obejścia sankcji, gdy produkty eksportowe klasyfikowano w pozycjach towarowych tak zwanej Nomenklatury Mieszanej, nie podlegającej ograniczeniom sankcyjnym. Teraz przy eksporcie towarów do krajów Azji Środkowej i na Kaukaz zostanie przeprowadzona kontrola klasyfikacyjna, obejmująca pobieranie próbek i badania laboratoryjne.

W związku ze wzmocnieniem kontroli czas odprawy celnej w procedurach eksportowych może wzrosnąć – zauważa litewski urząd celny.

W 2023 r. litewskie służby celne już wzmacniały kontrolę nad eksportem towarów objętych sankcjami.

 Znadniemna.pl za lrmuitine.lt, fot.: Cargonews.ua

Od 11 listopada litewska służba celna wzmocni kontrole bagaży podróżnych, opuszczających ten kraj, na przejściach granicznych z Białorusią i Rosją poinformował wydział prasowy Litewskiej Służby Celnej. Zaostrzenie kontroli ma zapobiec eksportowi towarów objętych sankcjami. Wobec tego celnicy będą dokładniej niż dotąd sprawdzać prawidłowość klasyfikacji towarów

32 lata temu zmarła Hanna Skarżanka, legendarna aktorka, w czasie II wojny światowej należała do Armii Krajowej i zbierała informacje dla polskiego wywiadu, opozycjonistka Solidarności. Symbol niezłomnej walki o marzenia, o wolne życie w wolnej Polsce. Jej biografia mogłaby posłużyć za świetny scenariusz filmowy.  „Nie ma świąt, nie ma niedzieli, nie ma wieczoru, nie ma poranków dla dziecka. Są tylko próby. To wszystko pochłania człowieka” — mówiła Hanna Skarżanka. Po jednym z przedstawień zabrało ją pogotowie.

Hanna Skarżanka przyszła na świat 8 marca 1917 roku w Mińsku, kiedy bolszewicy niszczyli stary świat Rosjan. Rodzina Skargów zbiegła z terenów imperium Romanowów do Polski. Hanna dzieciństwo spędziła w Warszawie. Ojciec Piotr Skarga był tam dyrektorem i udziałowcem Związku Ubezpieczeniowego Przemysłowców Polskich. W okresie wielkiego kryzysu jego instytucja, jak wiele innych, zbankrutowała. Wkrótce potem zmarł. Od 1928 roku Hanna kształciła się w Gimnazjum Żeńskim im. Cecylii Zyberk-Plater w Warszawie. Było to miasto drogie pod względem utrzymania się.

W 1930 roku, po przedwczesnej śmierci ojca, zamieszkała z wywodzącą się z kręgów ziemiańskich matką – Haliną z domu Świętorzecką i swoją siostrą Barbarą – w majątku ciotki w Chocieńczycach na Wileńszczyźnie (obecnie  w rejonie wilejskim na Białorusi – red.), a następnie w Wilnie. Jej siostrą była filozofka prof. Barbara Skarga, a bratem aktor Edward Skarga.

Hanna Skarżanka kształciła się w Wilnie najpierw w prywatnym Gimnazjum im. Tadeusza Czackiego, które nie należało do szkół renomowanych. Drugą szkołą Skarżanki było Państwowe Gimnazjum Żeńskie im. Adama Jerzego Czartoryskiego. Tam w marcu 1937 roku zdała na poziomie dostatecznym egzamin dojrzałości. We wrześniu 1937 roku Hanna Skarżanka złożyła podanie o przyjęcie do Studium Rolniczego działającego przy Uniwersytecie Stefana Batorego. Pisała: „Do wykonywania zawodu rolnika skłania mnie chęć stworzenia placówki rolniczej na 15 hektarach, które odziedziczę po matce”.

Nie wytrzymała na tych studiach długo. Zostawiła je w listopadzie 1938 roku, aby poświęcić się swojej życiowej pasji – aktorstwu. Debiutowała jeszcze przed wybuchem wojny w Teatrze na Pohulance, kierowanym wówczas przez prof. Mieczysława Szpakiewicza. Zdała też egzaminy do Państwowego Studium Teatralnego w Warszawie.

Walka przeciwko okupantom

Wybuch II wojny światowej zastał ją i jej rodzinę w Wilnie. 22-letnia Hanna Skarżanka zdecydowała się walczyć. Jeszcze przed wojną — w 1938 roku — wyszła za mąż za Stefana Czernika, przyszłego kapitana Armii Krajowej o pseudonimie „Orwat”. Małżeństwo jednak nie przetrwało, a Czernik do końca wojny był kilkukrotnie aresztowany przez Niemców, a później bolszewików. Został rozstrzelany w 1945 roku. Przez cały ten czas żołnierze obu armii często odwiedzali wileński dom Skargów.

W tym czasie przyszła aktorka zatrudniła się jako kelnerka w kasynie dla żołnierzy. Zbierała cenne informacje dla polskiego wywiadu wojskowego. Dodatkowo uczęszczała na zajęcia konspiracyjnego Studium Teatralnego kierowanego przez Mieczysława Szpakiewicza. Od 1942 roku Skarżanka została częścią Kedywu, czyli kierownictwa dywersji Okręgu Wileńskiego Armii Krajowej. Nosiła pseudonimy „Niura” lub „Aktorka”. Brała też udział w akcji odbicia cichociemnego Eugeniusza „Freza” Chylińskiego z niemieckiego więzienia.

„Freza” aktorka odbijała, będąc już w zaawansowanej ciąży. Potem miała przewieźć go do bezpiecznego punktu w Wilnie. Przy każdym kolejnym puncie kontrolnym aktorka udawała bóle porodowe, wmawiając strażnikom, że spieszy się do szpitala położniczego. Akcja się udała. Jej córka Ewa, której ojcem był drugi mąż aktorki, dziennikarz radiowy Bolesław Ćwieciński, urodziła się 11 czerwca 1944 roku.

Młodsze rodzeństwo  naszej bohaterki także brało czynny udział w konspiracji. Siostra Barbara była kierowniczką łączności na Wileńszczyźnie o pseudonimie „Ewa”, a brat Edward należał do leśnego oddziału partyzantki Armii Krajowej. Barbara jesienią 1944 roku wpadła w zasadzkę bolszewików i została zesłana do syberyjskiego łagru.

Aktorstwo – to wielkie wyrzeczenia

Hanna Skarżanka. Fot.: screenshot z youtube.com

Po wojnie Hanna Skarżanka wraz z małą córeczką, matką i bratem została przesiedlona z Wilna do Torunia, a potem przenosiła się do Olsztyna, Poznania i Łodzi, aż w końcu, po latach tułaczki, osiadła w Warszawie, na Mokotowie. Od razu rzuciła się w wir pracy w teatrze, by zapewnić utrzymanie swojej rodzinie (jej małżeństwo z Ćwiecińskim przeszło do historii zaraz po wojnie). Jednocześnie próbowała dowiedzieć się, co stało się z jej siostrą, ale przez pierwsze lata po wojnie wszystkie próby kończyły się fiaskiem.

Występowała m.in. w sztukach Szekspira, Słowackiego, Żeromskiego i Dumasa. Do domu wracała późno, przez co nie spędzała czasu z córką. „Mało jej miałam dla siebie, ale taki już jest los aktorskich dzieci” — przyznawała po latach Ewa Skarżanka.

Przez lata matka i córka pisywały do siebie liściki, bo w codziennym życiu rozmijały się, a Ewę wychowywała mama aktorki. Mimo tego córka wspominała matkę jako osobę ciepłą, uczynną i troskliwą. W ich domu pomieszkiwali znajomi aktorzy bez dachu nad głową, pojawiały się kolejne przygarniane zwierzęta. Aktorka nikomu nie odmawiała pomocy.

— Nie ma świąt, nie ma niedzieli, nie ma wieczoru, nie ma poranków dla dziecka. Są tylko próby. To wszystko pochłania człowieka — wyznała Hanna Skarżanka podczas jednego z wywiadów dla Polskiego Radia. — Nie jest tak, jak niektóre dziewczynki sobie myślą, że jako aktorki będą miały piękne toalety, będą sławne i podziwiane przez wszystkich, będą miały samochód i jeździły za granicę. Nie, aktorstwo to wielkie wyrzeczenia i ogrom pracy.

Ogrom pracy i — w jej przypadku — niekiedy ogrom bólu. Podczas wystawiania „Kordiana” w Teatrze Narodowym zdecydowała się zagrać z wybitym barkiem. Grała archanioła, a na jej kostium składały się ciężkie skrzydła. Jak wspominała później jej córka, Skarżanka wzięła środki przeciwbólowe, włożyła kostium i wyszła na scenę, grając tak dobrze, jak zwykle. Zemdlała dopiero za kulisami, po zakończonym przedstawieniu. Gdy zabrało ją pogotowie, okazało się, że ma zapalenie otrzewnej i wymaga operacji.

Hanna Skarżanka jako tytułowa bohaterka „Marii Stuart” Friedricha Schillera w reżyserii Władysława Krasnowieckiego Foto: NAC/Domena publiczna

W końcu, po kilku latach od wyjazdu z Wilna, aktorka i jej matka poznały prawdę o losie Barbary. Dawnym znajomym udało się nawiązać kontakt listowny z młodszą z sióstr. „Kiedy od cioci nadszedł pierwszy list na adres Teatru Polskiego, płakały całą noc, mama i babcia” — wspominała po latach córka Hanny Skarżanki. Ta zaś próbowała pomóc siostrze wrócić do kraju, ale droga do tego była bardzo długa i żmudna. Barbara Skarga wróciła do Polski dopiero w grudniu 1955 roku. Po dekadzie spędzonej w trzech łagrach i kołchozie była zupełnie siwa.

Poza niestrudzoną i docenianą w środowisku pracą na deskach warszawskich teatrów Hanna Skarżanka śpiewała w warszawskim kabarecie „Szpak”, do którego zaangażował ją Jerzy Wasowski, zachwycony jej głosem. Wykonywała takie utwory jak „Milord”, „Que Sera, Sera” czy „Nie wierzę piosence”.

Ponadto występowała w filmie i telewizji, m.in. w „Podróży za jeden uśmiech”, „Weselu” i „Doktorze Judymie”. Gościnnie pojawiała się w komediach Stanisława Barei i podkładała głos królowej Kier w disnejowskiej animacji „Alicja w krainie czarów”.

Działalność w „Solidarności” za namową ks. Jerzego Popiełuszki

Członkowie rodziny Skargów szli w jej ślady: aktorami zostali Edward oraz jego syn Piotr. Co więcej, Hanna Skarżanka na planie „Polowania na muchy” Andrzeja Wajdy spotkała się ze swoją córką Ewą, która ukończyła szkołę teatralną w 1967 roku. W serialu „Ród Gąsieniców” z 1981 r. dołączyła do nich też córka Ewy, Katarzyna. Obecnie karierę aktorską robi prawnuczka Hanny Skarżanki, a zarazem jej imienniczka — Hanna Skarga.

Pod koniec lat 70. Hanna Skarżanka zrezygnowała z występów i skupiła się na działalności społecznej. Za namową ks. Jerzego Popiełuszki zaczęła działać w „Solidarności” i organizowała kameralne przedstawienia w kościołach oraz muzeach. Zapraszała znajomych z czasów teatralnych: Andrzeja Łapickiego, Gustawa Holoubka, Krzysztofa Kolbergera i Jerzego Zelnika. Nie mogła odmówić sobie występów i recytowała Norwida dla kilkudziesięciu zgromadzonych na widowni osób. W czasie stanu wojennego została kierowniczką artystyczną Muzeum Archidiecezji Warszawskiej.

Pod koniec lat 80. powróciła na krótko na deski Teatru Ateneum i na ekrany. Jej ostatnim występem była niewielka rola w komedii „Papierowe małżeństwo” Krzysztofa Langa z 1991 roku. Jej zdrowie pogorszyło się rok później.

Grób Hanny Skarżanki na warszawskim Cmentarzu Ewangelicko-Reformowanym. Fot.: wikipedia.org

Zachorowała nagle. Zmarła w 8 listopada 1992 w Warszawie. Pochowano Hannę Skarżankę na warszawskim cmentarzu Ewangelicko-Reformowanym.

Opr. Emilia Kuklewska

Znadniemna.pl

32 lata temu zmarła Hanna Skarżanka, legendarna aktorka, w czasie II wojny światowej należała do Armii Krajowej i zbierała informacje dla polskiego wywiadu, opozycjonistka Solidarności. Symbol niezłomnej walki o marzenia, o wolne życie w wolnej Polsce. Jej biografia mogłaby posłużyć za świetny scenariusz filmowy.  „Nie

Wyższe Seminarium Duchowne im. św. Tomasza z Akwinu w Pińsku zawiesiło swoją działalność – donosi portal białoruskich katolików Katolik.life.

Medium zaznacza, że informacja ta nie została na razie podana oficjalnie do wiadomości publicznej, ale w kręgach duchowieństwa jest znana od pewnego już czasu.

Według Katolik.life pośrednim potwierdzeniem informacji o likwidacji Seminarium jest publikacja na oficjalnym portalu Kościoła Katolickiego na Białorusi – Catholic.by. Pisząc o rekolekcjach dla białoruskich biskupów katolickich portal nazwał „byłym” pińskie seminarium duchowne, w którym spotykali się katoliccy hierarchowie.

„Również na stronie internetowej diecezji pińskiej wskazano, że w 2024 r. seminarium duchowne zawiesiło swoją działalność” – czytamy na portalu Katolik.life

Likwidacja Wyższego Seminarium Duchownego im. św. Tomasza z Akwinu w Pińsku to prawdopodobnie pierwsze poważne następstwo zarządzonego przez władze Białorusi procesu ponownej rejestracji związków wyznaniowych. Wcześniej opinie o tym, że seminarium duchowne „nie przetrwa” ponownej rejestracji krążyły w środowisku katolickiego duchowieństwa. Na mocy obowiązujących na Białorusi przepisów organizacje, które nie mogą zostać poddane ponownej rejestracji, muszą zostać zlikwidowane.

W ostatnim czasie w Pińskim Seminarium Duchownym nie prowadzono naboru słuchaczy, a w jego pomieszczeniach odbywały się odczyty i inne spotkania, niezwiązane z procesem nauczania.

Obiektywną przyczyną zawieszenia działalności seminarium mogła być niewielka liczba osób pragnących zostać księżmi katolickimi. Choć w roku 2024 liczba powołań była znacznie większa niż w latach ubiegłych.

Reformę przygotowania do kapłaństwa na Białorusi ogłoszono w 2018 roku. Wówczas pińskie seminarium duchowne utraciło status międzydiecezjalnego.

Po reformie na Białorusi pozostało tylko jedno seminarium duchowne o podobnym statusie – Międzydiecezjalne Wyższe Seminarium Teologiczne w Grodnie.

Seminarium Duchowne w Pińsku zostało założone w 1925 roku przez Sługę Bożego Biskupa Zygmunta Łozińskiego. Funkcjonowało do 1939 roku, kiedy tereny zachodniej Białorusi znalazły się pod kontrolą państwa komunistycznego prowadzącego politykę wojującego ateizmu. Po upadku ZSRR odrodzenie i ponowne otwarcie seminarium nastąpiło w 2001 roku, dzięki staraniom kardynała Kazimierza Świątka.

Znadniemna.pl za Katolik.life, Na zdjęciu: Kompleks budynków Seminarium Duchownego w Pińsku, fot.: Planeta Belarus

Wyższe Seminarium Duchowne im. św. Tomasza z Akwinu w Pińsku zawiesiło swoją działalność – donosi portal białoruskich katolików Katolik.life. Medium zaznacza, że informacja ta nie została na razie podana oficjalnie do wiadomości publicznej, ale w kręgach duchowieństwa jest znana od pewnego już czasu. Według Katolik.life pośrednim potwierdzeniem

Państwowa agencja Biełta poinformowała, że wśród 31 ułaskawionych były dwie kobiety i 29 mężczyzn. Nie podano imion i nazwisk zwolnionych z więzień. Z komunikatu wynika, że znalazły się wśród nich osoby z niepełnosprawnością, a także cierpiące na choroby przewlekłe. Siedem osób to wielodzietni rodzice.

To już piąta grupa ułaskawionych od lipca tego roku, a w sumie na wolność wyszło dotychczas ponad 100 osób zwolnionych przez białoruskiego dyktatora. Ich nazwiska nie są podawane do wiadomości publicznej. Obrońcy praw człowieka weryfikują dane na temat uwolnionych więźniów, ale najczęściej – z troski o nich – nie ujawniają ich tożsamości.

Jednocześnie na Białorusi nie ustają represje polityczne i regularnie dochodzi do nowych zatrzymań oraz procesów za udział w protestach powyborczych w 2020 roku, działalność opozycyjną czy po prostu komentarze w internecie. Według Centrum Praw Człowieka „Wiasna” obecnie na Białorusi 1287 osób jest uznawanych za więźniów politycznych.

Na styczeń 2025 roku zapowiedziano wybory prezydenckie, w których ponownie zamierza wziąć udział nie uznawany przez Zachód Aleksander Łukaszenka, który chce pozostać u sterów władzy na siódmą z rzędu kadencję. Według analityków polityczne gesty w postaci „dozowanego” uwalniania więźniów politycznych to sygnały wobec Zachodu w nadziei na odzyskanie przynajmniej częściowej legitymacji oraz możliwą próbę normalizacji stosunków.

Znadniemna.pl/PAP/fot.: screenshot spring96.org

 

Państwowa agencja Biełta poinformowała, że wśród 31 ułaskawionych były dwie kobiety i 29 mężczyzn. Nie podano imion i nazwisk zwolnionych z więzień. Z komunikatu wynika, że znalazły się wśród nich osoby z niepełnosprawnością, a także cierpiące na choroby przewlekłe. Siedem osób to wielodzietni rodzice. To już

Aleksander Łukaszenka i jego reżim rozwijają nową metodę prześladowania narodu. To wyroki za „zdradę”, które są wymierzane w działaczy opozycji. Grozi za to nawet kara śmierci. Białoruś jest jedynym europejskim krajem, w którym orzeka i wykonuje się tę karę.

Centrum obrony praw człowieka „Wiasna” ujawniło, że do 6 listopada tego roku za „zdradę państwa” zostało skazanych co najmniej 88 osób, w tym 13 kobiet. Liczba skazanych z tego paragrafu w ciągu ostatnich dziewięciu miesięcy wzrosła zatem dwukrotnie.

Obecnie minimalna kara za „zdradę państwa” to 10 lat kolonii karnej, najwyższa – dożywocie, a nawet kara śmierci. Ostrzejsze przepisy zostały wprowadzone w ubiegłym roku. Sprawy są zwykle utajnianie

Na Białorusi na wieloletni pobyt w łagrze za „zdradę państwa” skazani zostali między innymi niezależni dziennikarze, wojskowi, związkowcy, ksiądz, muzyk, student, menedżer medialny, politycy, biznesmeni, informatyk, menedżer kultury, analityk, byli mundurowi. Niektórzy skazani zostali zaocznie, przebywają bowiem za granicą.

Wśród skazanych – Cichanouska

Biełsat przypomina, że za „zdradę państwa” zostali skazani zaocznie liderzy emigracyjnego gabinetu i innych struktur emigracyjnych, między innymi Swiatłana Cichanouska i Frank Wiaczorka. Wśród skazanych są też białoruscy partyzanci, dokonujący dywersji na między innymi na kolei, by utrudniać rosyjską inwazję na Ukrainę.

Dotąd wyrok 25 lat wiezienia „zdradę państwa” usłyszało 6 osób. Wśród nich jest Alaksandr Azarau, szef BYPOL, organizacji byłych białoruskich mundurowych, którzy ujawniają zbrodnie reżimu.

Niedawno aresztowany został na Białorusi Ihar Iljasz, dziennikarz i mąż uwięzionej dziennikarki Biełsatu Kaciaryny Andrejewej. Według naszych informacji jemu również grozi oskarżenie o rzekomą zdradę Białorusi.

Łącznie reżim przetrzymuje w więzieniach, aresztach i łagrach około 1500 więźniów politycznych, w tym dziennikarza Andrzeja Poczobuta, skazanego między innymi za „rehabilitację nazizmu” i „terroryzm”.

 Znadniemna.pl za TVP.INFO/PAP

Aleksander Łukaszenka i jego reżim rozwijają nową metodę prześladowania narodu. To wyroki za „zdradę”, które są wymierzane w działaczy opozycji. Grozi za to nawet kara śmierci. Białoruś jest jedynym europejskim krajem, w którym orzeka i wykonuje się tę karę. Centrum obrony praw człowieka "Wiasna" ujawniło, że

Skip to content