HomeStandard Blog Whole Post (Page 7)

1 października Ojciec Święty Leon XIV podczas audiencji generalnej na Placu Świętego Piotra, spotkał się z biskupem pomocniczym diecezji pińskiej, Andrzejem Znoską.

Krótkie spotkanie było dla hierarchy z Białorusi okazją, aby osobiście zaprosić papieża do swojego kraju. Biskup Znosko zwrócił się do Ojca Świętego, mówiąc:

„Wasza Świątobliwość, pozwólcie, że zaproszę Was na Białoruś. Nasz Kościół marzy i modli się, aby Wasza wizyta w naszym kraju stała się możliwa. Wszyscy jesteśmy zmęczeni wojną między naszymi sąsiadami, a Wasz przyjazd na Białoruś będzie znakiem pokoju i nadziei. Niech Bóg błogosławi Waszą Świątobliwość!”

Spotkanie biskupa z Białorusi z papieżem Leonem XIV podkreśla pragnienie pokoju i nadziei Kościoła na Białorusi m.in. w obliczu toczącej się na Ukrainie wojny z rosyjskim agresorem.

Znadniemna.pl na podstawie Instagram.com/biskup_andrei/, fot.: screenshot z relacji Vatican Media

1 października Ojciec Święty Leon XIV podczas audiencji generalnej na Placu Świętego Piotra, spotkał się z biskupem pomocniczym diecezji pińskiej, Andrzejem Znoską. Krótkie spotkanie było dla hierarchy z Białorusi okazją, aby osobiście zaprosić papieża do swojego kraju. Biskup Znosko zwrócił się do Ojca Świętego, mówiąc: „Wasza Świątobliwość,

Nowe przepisy rekrutacyjne w polskich uczelniach uderzyły w tysiące kandydatów z zagranicy. Wśród nich szczególnie dotknięci są studenci z Białorusi. Choć ich obecność na polskich kampusach rośnie, to biurokratyczne zmiany stawiają przed rekrutami z Białorusi nowe przeszkody. Dla wielu młodych Białorusinów marzenia o edukacji w Polsce stają się coraz trudniejsze do zrealizowania.

Od sierpnia 2025 roku kandydaci na studia muszą przedstawić państwowy certyfikat językowy na poziomie co najmniej B2, a uczelnie nie mogą przekroczyć 50-proc. udziału studentów zagranicznych. Po osiągnięciu tego limitu dalsza rekrutacja cudzoziemców zostaje wstrzymana. Dodatkowo, dokumenty edukacyjne z krajów spoza Unii Europejskiej, OECD i EFTA – w tym z Białorusi – wymagają specjalnej procedury uznania, co wydłuża i komplikuje proces aplikacji.

Brak okresu przejściowego po wprowadzeniu nowych reguł sprawił, że wielu kandydatów nie zdążyło dostosować się do zmienionych wymogów. W szczególnie trudnej sytuacji znaleźli się Białorusini, którzy – w przeciwieństwie do Ukraińców – nie są objęci żadnymi uproszczeniami. Muszą spełnić pełne wymagania formalne, co dla wielu oznacza konieczność odłożenia studiów o  co najmniej rok.

Mimo tych trudności, zainteresowanie studiami w Polsce wśród młodzieży z Białorusi pozostaje wysokie. W ciągu ostatnich dziesięciu lat liczba Białorusinów studiujących w Polsce wzrosła trzykrotnie – z około 4 tys. w roku akademickim 2015/2016 do ponad 12 tys. obecnie. Ich udział wśród wszystkich cudzoziemców na polskich uczelniach wynosi dziś około 11–12 proc.

Białorusini na polskich uczelniach: dekada wzrostu

Liczba studentów z Białorusi w Polsce systematycznie rosła przez ostatnie 10 lat, mimo trudności politycznych i migracyjnych. Oto jak wyglądał ten trend:

Apele o większą elastyczność i okres przejściowy

Polska od lat stanowi atrakcyjny kierunek edukacyjny dla młodych ludzi ze wschodu, zwłaszcza z Białorusi i Ukrainy, oferując nie tylko wysoką jakość nauczania, ale także kulturową bliskość i perspektywy zawodowe. Jednak nowe przepisy rekrutacyjne, wprowadzone latem 2025 roku, znacząco utrudniły dostęp cudzoziemcom do polskich uczelni. W odpowiedzi na te zmiany środowiska akademickie apelują do Ministerstwa Nauki o większą elastyczność oraz wprowadzenie okresu przejściowego, który pozwoliłby uniknąć niezamierzonego wykluczenia ambitnych studentów z zagranicy.

Opr. Adolf Gorzkowski, zdjęcie ilustracyjne, fot.: ff.uns.ac.rs

Nowe przepisy rekrutacyjne w polskich uczelniach uderzyły w tysiące kandydatów z zagranicy. Wśród nich szczególnie dotknięci są studenci z Białorusi. Choć ich obecność na polskich kampusach rośnie, to biurokratyczne zmiany stawiają przed rekrutami z Białorusi nowe przeszkody. Dla wielu młodych Białorusinów marzenia o edukacji w

W niedzielę, 29 września, w zabytkowej Auli Magna Pałacu Branickich w Białymstoku odbył się uroczysty koncert z okazji 300-lecia odrodzenia Muzycznej Kapeli Radziwiłłów w Nieświeżu. Wydarzenie zgromadziło licznych miłośników muzyki dawnej, historyków kultury oraz przedstawicieli świata nauki i sztuki.

Koncert odbył się w naprawdę wyjątkowej atmosferze — publiczność przeniosła się jakby do Złotego Wieku muzyki i teatru, który rozkwitł w XVIII wieku w Wielkim Księstwie Litewskim. Wspaniała akustyka pałacowej auli, stylizowane stroje wykonawców i starannie dobrany repertuar stworzyły niezapomniane wrażenie artystyczne i historyczne.

W koncercie wzięli udział znakomici artyści: śpiewaczka Justyna Rapacz oraz białoruski skrzypek Artiom Szyszkow, których interpretacje utworów barokowych spotkały się z entuzjastycznym przyjęciem publiczności. Towarzyszyła im Classic-Modern Orkiestra pod dyrekcją Michała Maciaszczyka, prezentując program zatytułowany Echo Nieświeża – muzyka Radziwiłłowskiego dworu”. Repertuar obejmował kompozycje z archiwów nieświeskich, dzieła twórców związanych z dworem Radziwiłłów oraz rekonstrukcje mszy magnackiej z XVIII wieku.

Gra białoruski skrzypek Artiom Szyszkow, fot.: facebook.com

Śpiewa Justyna Rapacz, fot.: facebook.com

Kapela Radziwiłłów – muzyczne dziedzictwo magnackiego rodu

Muzyczna Kapela Radziwiłłów powstała w XVI wieku jako dworska formacja artystyczna jednego z najpotężniejszych rodów Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Jej działalność była ściśle związana z rezydencją w Nieświeżu, gdzie muzyka pełniła funkcję nie tylko rozrywkową, ale też ceremonialną i religijną. Po okresie upadku, kapela została odrodzona w 1725 roku z inicjatywy Michała Kazimierza Radziwiłła „Rybeńki”, który uczynił z Nieświeża ważne centrum życia kulturalnego Wielkiego Księstwa Litewskiego. Zespół zatrudniał wybitnych muzyków, kompozytorów i śpiewaków, a jego repertuar obejmował zarówno muzykę sakralną, jak i świecką.

Znadniemna.pl na podstawie Racyja.com, Facebook.com/centrumkulturybialoruskiej, fot.: Facebook.com

W niedzielę, 29 września, w zabytkowej Auli Magna Pałacu Branickich w Białymstoku odbył się uroczysty koncert z okazji 300-lecia odrodzenia Muzycznej Kapeli Radziwiłłów w Nieświeżu. Wydarzenie zgromadziło licznych miłośników muzyki dawnej, historyków kultury oraz przedstawicieli świata nauki i sztuki. Koncert odbył się w naprawdę wyjątkowej atmosferze

Prezydent Karol Nawrocki skierował do Sejmu projekt nowelizacji ustawy o obywatelstwie polskim, który zakłada istotne zmiany w procedurze uzyskiwania obywatelstwa przez cudzoziemców. Najważniejszą z nich jest wydłużenie minimalnego okresu pobytu w Polsce z 3 do 10 lat dla osób ubiegających się o obywatelstwo w trybie uznania przez wojewodę.

Zgodnie z projektem, cudzoziemcy będą musieli wykazać się nieprzerwanym 10-letnim pobytem w Polsce na podstawie zezwolenia na pobyt stały lub karty rezydenta długoterminowego UE. Wymagane będzie również posiadanie stabilnego źródła dochodu, prawa do lokalu mieszkalnego oraz znajomość języka polskiego na poziomie co najmniej B1.

Wyjątki dla posiadaczy Karty Polaka

Projekt nie przewiduje zmian w procedurze uznania obywatelstwa dla osób posiadających Kartę Polaka. Osoby te, po uzyskaniu zezwolenia na pobyt stały, mogą ubiegać się o obywatelstwo już po roku legalnego pobytu w Polsce. Oznacza to, że mimo zaostrzenia ogólnych warunków, ścieżka dla osób polskiego pochodzenia pozostaje uproszczona.

Pozostałe wyjątki

Bez zmian pozostają również przepisy dotyczące:

– małżonków obywateli polskich (2 lata pobytu),

– osób ze statusem uchodźcy (2 lata),

– dzieci, których jedno z rodziców jest obywatelem polskim.

Kontrowersje wokół uzasadnienia

W uzasadnieniu projektu wskazano, że obecny 3-letni okres pobytu jest jednym z najkrótszych w UE i nie zapewnia wystarczającego czasu na integrację. Krytycy zwracają uwagę, że droga do obywatelstwa już teraz trwa znacznie dłużej — cudzoziemcy muszą najpierw legalnie przebywać w Polsce przez co najmniej 5 lat, aby ubiegać się o pobyt stały, a następnie czekać na jego przyznanie. W praktyce cały proces może zająć 8–10 lat, a nowelizacja wydłuży go nawet do 15 lat.

Co dalej?

Projekt ustawy trafił już do pierwszego czytania w Sejmie. Jeśli zostanie przyjęty, nowe przepisy mogą wejść w życie nawet na początku 2026 roku. Organizacje wspierające migrantów apelują o konsultacje społeczne i uwzględnienie realiów integracyjnych cudzoziemców w Polsce.

Znadniemna.pl na podstawie Prezydent.pl, Radiopik.pl, fot.: Facebook.com

Prezydent Karol Nawrocki skierował do Sejmu projekt nowelizacji ustawy o obywatelstwie polskim, który zakłada istotne zmiany w procedurze uzyskiwania obywatelstwa przez cudzoziemców. Najważniejszą z nich jest wydłużenie minimalnego okresu pobytu w Polsce z 3 do 10 lat dla osób ubiegających się o obywatelstwo w trybie

Dziś, 1 października 2025 roku, przypada 413. rocznica urodzin Jana Antoniego Chrapowickiego – jednej z najbardziej fascynujących postaci XVII-wiecznej Rzeczypospolitej. Wojewoda witebski, sekretarz królewski, a przede wszystkim – autor monumentalnego diariusza, który do dziś pozostaje bezcennym źródłem wiedzy o życiu szlachty, polityce i codzienności epoki. Jego zapiski to nie tylko kronika wydarzeń, ale też lustro mentalności, ambicji i duchowych przemian człowieka, który żył na styku wielkiej historii i osobistej refleksji.

Narodziny i edukacja szlachcica

Jan Antoni Chrapowicki urodził się 1 października 1612 roku w Podbereziu koło Witebska, w rodzinie herbu Gozdawa. Jego ojciec, Krzysztof Chrapowicki, był przedstawicielem wpływowego rodu, a matka Helena Wojnianka Jasieniecka pochodziła z równie szlachetnego domu. Od najmłodszych lat Jan Antoni był przygotowywany do życia publicznego – nie tylko poprzez wychowanie, ale też starannie dobraną edukację.

Pierwsze nauki pobierał w Kolegium Nowodworskim w Krakowie, a następnie ruszył w podróż edukacyjną po Europie. Studiował w Akademii Amsterdamskiej, na Sorbonie i w Padwie, gdzie w 1636 roku został konsyliarzem nacji polskiej. To właśnie w Padwie, u grobu św. Antoniego, przeszedł z kalwinizmu na katolicyzm – decyzja, która miała ogromne znaczenie dla jego dalszej kariery politycznej.

Historyk Tadeusz Wasilewski zauważył, że „Chrapowicki był typowym przedstawicielem szlachty, która łączyła europejskie wykształcenie z głębokim zakorzenieniem w tradycji Rzeczypospolitej”. Jego młodość była okresem formowania się nie tylko intelektualnego, ale też duchowego – co później znalazło odzwierciedlenie w jego diariuszu.

Diariusz – dzieło życia

Chrapowicki był nie tylko politykiem, ale też skrupulatnym kronikarzem. Przez niemal trzy dekady prowadził diariusz, w którym dzień po dniu zapisywał wydarzenia ze swojego życia – od spraw państwowych po prywatne wizyty, nabożeństwa, bankiety i polowania. To unikatowe źródło, które pozwala zajrzeć „od podszewki” w życie XVII-wiecznego szlachcica.

Jego zapiski są dziś bezcenne dla historyków, klimatologów i socjologów. Badaczka życia Chrapowickiego, historyk Anna Czarniecka – podkreśla, że dzieło jego życia „jest jedynym diariuszem staropolskim z takim ogromem zapisków z życia codziennego szlachcica, który daje wgląd w obie sfery: publiczną i prywatną”. Dzięki temu wiemy, ile razy uczestniczył w sejmach, ile listów wysłał, ilu gości podejmował.

Wydawca dwóch pierwszych tomów diariusza, Tadeusz Wasilewski, nazwał go „życiem polskiego szlachcica od podszewki”. To nie tylko zapis wydarzeń, ale też świadectwo mentalności epoki – pełne troski o majątek, religijność, ale też polityczne ambicje i społeczne koneksje.

Polityka, wojna i wybory – kariera publiczna

Kariera Chrapowickiego była imponująca. Już w 1647 roku został dworzaninem królewskim, a później sekretarzem Jego Królewskiej Mości. Pełnił funkcje pisarza ziemskiego smoleńskiego, chorążego, podkomorzego, a w końcu wojewody witebskiego. Był też posłem na liczne sejmy, aktywnie uczestniczył w elekcjach – m.in. Władysława IV i Jana Kazimierza.

Podczas Potopu szwedzkiego i wojny z Moskwą stracił majątki w województwie smoleńskim. Związał się z Januszem Radziwiłłem, a później z Bogusławem Radziwiłłem – postaciami kontrowersyjnymi, ale wpływowymi. Jego działania budziły mieszane uczucia: z jednej strony był aktywny politycznie, z drugiej – zarzucano mu zaniedbanie obrony Smoleńska.

„Przegadał Smoleńsk” – tak ironicznie podsumowano jego decyzję o wyjeździe do Warszawy zamiast mobilizacji województwa. Mimo to cieszył się szacunkiem i uznaniem – jako senator, gospodarz i człowiek pióra. Jego polityczna droga była pełna zwrotów, ale też świadectwem zaangażowania w sprawy Rzeczypospolitej.

Zapiski meteorologiczne, przemiana i refleksja

Jednym z najbardziej zaskakujących aspektów diariusza Chrapowickiego są jego zapiski meteorologiczne. Przez trzydzieści lat notował stan pogody – dzień po dniu. Dziś jego notatki są wykorzystywane przez klimatologów jako źródło danych o zmianach klimatycznych w XVII wieku.

Ale diariusz to nie tylko pogoda. To także zapis duchowej przemiany. W 1658 roku, w czasie świąt Bożego Narodzenia, Chrapowicki zanotował: „Tej nocy w kominie zagorzało, bez szkody, z łaski Bożej, z przestrachem”. Historycy interpretują to jako metaforę wewnętrznego niepokoju i refleksji nad własnym życiem – być może wyrzutów sumienia za błędne decyzje polityczne.

Jego życie było pełne kontrastów – od dworskich salonów po wojenne tułaczki, od politycznych triumfów po osobiste straty. Jan Antoni Chrapowicki zmarł 3 listopada 1685 roku w Łukiszkach pod Witebskiem. Pozostawił po sobie nie tylko majątek i tytuły, ale przede wszystkim zapis życia, który do dziś fascynuje badaczy i czytelników.

Opr. Walery Kowalewski/Znadniemna.pl, portret Jana Antoniego Chrapowickiego, źródło: Wikipedia

Dziś, 1 października 2025 roku, przypada 413. rocznica urodzin Jana Antoniego Chrapowickiego – jednej z najbardziej fascynujących postaci XVII-wiecznej Rzeczypospolitej. Wojewoda witebski, sekretarz królewski, a przede wszystkim - autor monumentalnego diariusza, który do dziś pozostaje bezcennym źródłem wiedzy o życiu szlachty, polityce i codzienności epoki.

Wierni Kościoła katolickiego na Białorusi otrzymali potwierdzenie, że przedstawiciele hierarchii kościelnej podejmują konkretne działania w sprawie dwóch uwięzionych duchownych – o. Andrzeja Juchniewicza OMI i ks. Henryka Okołotowicza.

Jak wynika z wiadomości pochodzących z wiarygodnych źródeł, nuncjusz apostolski na Białorusi, arcybiskup Ignazio Ceffalia, oraz biskup witebski Oleg Butkiewicz odwiedzili kolonię karną w Bobrujsku, gdzie przebywają o. Andrzej Juchniewicz i ks. Henryk Okołotowicz.

Celem wizyty hierarchów było prawdopodobnie spotkanie z uwięzionymi księżmi, jednak przedstawicielom Kościoła odmówiono dostępu do uwięzionych. Powody tej decyzji nie są znane, podobnie jak ewentualne wcześniejsze ustalenia dotyczące wizyty.

Mimo braku oficjalnego komunikatu ze strony władz kościelnych, sama próba odwiedzin jest dla wiernych istotnym sygnałem, że Kościół nie pozostaje bierny wobec losu swoich duchownych.

Dotychczasowy brak informacji i milczenie instytucji kościelnych budziły niepokój wśród katolików, którzy narzekali, że episkopat i nuncjusz nie podejmują żadnych działań. Teraz wiadomo już, iż dyplomacja watykańska oraz lokalny episkopat próbują interweniować.

I choć próba zakończyła się niepowodzeniem, wierni z nadzieją oczekują zbliżającej się wizyty na Białoruś kardynała Claudio Gugerottiego, prefekta Dykasterii ds. Kościołów Wschodnich, która może okazać się kluczowa dla dalszych rozmów Kościoła z władzami i ewentualnego uwolnienia duchownych.

Dla wspólnoty katolickiej na Białorusi próba podjęta przez kościelnych hierarchów stała się potwierdzeniem, że Kościół  wbrew obiegowej opinii, nie zapomina o swoich kapłanach, nawet w najtrudniejszych okolicznościach.

Znadniemna.pl na podstawie Katolik.life, na zdjęciu: nuncjusz apostolski abp Ignazio Ceffalia i biskup witebski Oleg Butkiewicz, fot.: Katolik.life

Wierni Kościoła katolickiego na Białorusi otrzymali potwierdzenie, że przedstawiciele hierarchii kościelnej podejmują konkretne działania w sprawie dwóch uwięzionych duchownych – o. Andrzeja Juchniewicza OMI i ks. Henryka Okołotowicza. Jak wynika z wiadomości pochodzących z wiarygodnych źródeł, nuncjusz apostolski na Białorusi, arcybiskup Ignazio Ceffalia, oraz biskup witebski

Był duszpasterzem na Syberii, misjonarzem w Mandżurii, zakonnikiem na Wileńszczyźnie i męczennikiem w Rosicy. Wybierał obecność tam, skąd inni uciekali. W 135. rocznicę urodzin ks. Antoniego Leszczewicza przypominamy historię kapłana, który nie tylko głosił Ewangelię, ale żył nią aż po kres swoich dni na ziemskim padole.

Początki w cieniu imperium

Urodzony 30 września 1890 roku w Abramowszczyźnie, na terenie dzisiejszej Białorusi, Antoni Leszczewicz dorastał w czasach burzliwych przemian. Jego dzieciństwo przypadło na okres, gdy ziemie dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego znajdowały się pod panowaniem Imperium Rosyjskiego. Wychowany w rodzinie Jana i Karoliny z domu Sadowskiej, od najmłodszych lat wykazywał głęboką religijność i zamiłowanie do nauki.

W 1909 roku wstąpił do Seminarium Duchownego w Petersburgu, gdzie kształcił się w trudnych warunkach politycznych i kulturowych. Mimo ograniczeń językowych i presji rusyfikacyjnej, nie porzucił swojej tożsamości ani wiary. Święcenia kapłańskie przyjął 13 kwietnia 1914 roku, tuż przed wybuchem I wojny światowej, co naznaczyło jego drogę duszpasterską nieustannym zmaganiem się z historią.

Pierwsze lata kapłaństwa spędził na Syberii i Dalekim Wschodzie – w Irkucku, Czycie i Harbinie. Tam nie tylko pełnił funkcję duszpasterza, ale także nauczyciela religii i łaciny. W Harbinie zbudował kościół, plebanię i ochronkę dla dzieci, stając się nie tylko duchowym przewodnikiem, ale też społecznikiem i opiekunem ubogich.

Za swoją pracę społeczną i pomoc ubogim, głównie w Harbinie (Mandżuria), gdzie przez kilkanaście lat prowadził parafię, szkołę i ochronkę dla dzieci, ks. Antoni Leszczewicz został uhonorowany przez władze II Rzeczypospolitej Srebrnym Krzyżem Zasługi.

Misje, Japonia i powrót do korzeni

Pod koniec 1937 roku ks. Leszczewicz opuścił Harbin i udał się do Japonii, a następnie do Rzymu. Jego podróże nie były turystyczną przygodą, lecz duchową pielgrzymką – poszukiwaniem głębszego sensu służby kapłańskiej. W 1939 roku wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów, rozpoczynając nowy rozdział życia w nowicjacie w Skórcu.

W czerwcu tego samego roku złożył śluby zakonne i udał się do Drui na Wileńszczyźnie. Po agresji ZSRR na Polskę we wrześniu 1939 roku, Druja znalazła się w granicach Białoruskiej SRR, co oznaczało funkcjonowanie Kościoła katolickiego w warunkach represji i niepewności. Mimo to ks. Leszczewicz pozostał na miejscu, prowadząc parafię, nauczając w gimnazjum i wspierając lokalną społeczność. Po wkroczeniu wojsk niemieckich w 1941 roku jego działalność nabrała rozmachu — został przełożonym grupy misyjnej oraz wspólnoty sióstr eucharystek, organizując rekolekcje, katechezę i pomoc charytatywną. Jego obecność była dla mieszkańców Rosicy i okolic symbolem duchowej siły i niezłomności w czasach okupacji.

Męczeństwo w Rosicy

W lutym 1943 roku niemieckie wojska przeprowadziły brutalną pacyfikację wsi Rosica, oskarżając mieszkańców o współpracę z partyzantami. Ks. Leszczewicz, mimo ostrzeżeń, nie opuścił swoich wiernych. Pozostał z nimi do końca, dzieląc ich los i dając świadectwo miłości pasterskiej aż po śmierć.

17 lutego 1943 roku został spalony żywcem w stajni wraz z grupą parafian. Jego męczeńska śmierć była aktem najwyższego poświęcenia – nie tylko dla Kościoła, ale dla człowieczeństwa. W obliczu terroru wybrał obecność, solidarność i duchową jedność z cierpiącymi.

Papież Jan Paweł II beatyfikował ks. Antoniego Leszczewicza 13 czerwca 1999 roku w Warszawie, w gronie 108 męczenników II wojny światowej. W homilii podkreślił, że „ci męczennicy są znakiem zwycięstwa miłości nad nienawiścią”.

Dziedzictwo i kult pamięci

Wspomnienie liturgiczne bł. ks. Antoniego Leszczewicza obchodzone jest 17 lutego – w rocznicę jego męczeńskiej śmierci – oraz 12 czerwca, razem z grupą 108 błogosławionych. Jego życie i śmierć są inspiracją dla duchownych, wiernych i wszystkich, którzy poszukują sensu w służbie bliźnim.

Kościół parafialny w Rosicy został ustanowiony sanktuarium Męczenników – bł. ks. Antoniego Leszczewicza i bł. ks. Jerzego Kaszyry. To miejsce przyciąga pielgrzymów, którzy modlą się o łaski za jego wstawiennictwem. Jego duchowa obecność wciąż żyje w sercach tych, którzy wierzą w moc miłości i poświęcenia.

Jak podkreśla portal Życie Zakonne, „Rosica to święte miejsce na Białorusi, gdzie pamięć o męczennikach jest żywa i pielęgnowana przez lokalną społeczność oraz pielgrzymów z Polski i Litwy”.

 Opr. Emilia Kuklewska/Znadniemna.pl, fot.: Wikipedia

Był duszpasterzem na Syberii, misjonarzem w Mandżurii, zakonnikiem na Wileńszczyźnie i męczennikiem w Rosicy. Wybierał obecność tam, skąd inni uciekali. W 135. rocznicę urodzin ks. Antoniego Leszczewicza przypominamy historię kapłana, który nie tylko głosił Ewangelię, ale żył nią aż po kres swoich dni na ziemskim

29 września 2025 roku Polska oddała hołd Sergiuszowi Piaseckiemu — pisarzowi, żołnierzowi, wywiadowcy i niepokornemu duchowi XX wieku. Po dekadach spędzonych na emigracji, jego szczątki powróciły do kraju i spoczęły w stolicy Polski, którą kochał i której bronił.

Uroczystości pogrzebowe odbyły się na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach i miały charakter państwowy, a poprzedziła je msza święta w Katedrze Polowej Wojska Polskiego.

Szczątki pisarza, żołnierza i agenta wywiadu II RP zostały sprowadzone z Wielkiej Brytanii i złożone w kwaterze A18. W ceremonii wzięli udział przedstawiciele władz państwowych na czele z Prezydentem RP Karolem Nawrockim, rodzina pisarza, delegaci Instytutu Pamięci Narodowej oraz licznie zgromadzeni obywatele.

Kulminacyjnym momentem  uroczystości stało się przemówienie głowy państwa, która oddała hołd zmarłemu, kreśląc poruszający portret jego życia i twórczości.

Prezydent RP Karol Nawrocki przemawia na pogrzebie Sergiusza Piaseckiego na Powązkach, fot.: Mikołaj Bujak/KPRP

„Z głębi serca dziękuję synowi, wnuczce, całej rodzinie Sergiusza Piaseckiego, Instytutowi Pamięci Narodowej oraz naszym patriotom, którzy upomnieli się o wielkiego bohatera i o to, aby dziś powrócił do Polski” — rozpoczął prezydent. „Potrzebujemy dziś słów Sergiusza Piaseckiego i tego, co mówił o bolszewizmie. On wiedział, czym jest ten system — system antywartości, zła, kłamstwa, pogardy do drugiego człowieka — i swojego zdania nie zmienił aż do śmierci.”

Prezydent porównał drogę życiową Piaseckiego do biblijnej historii Szawła z Tarsu. „Szaweł dyszał żądzą nienawiści do uczniów Pańskich i siał grozę. Do Damaszku poszedł po to, by ich ścigać. Pojawił się przed nim Pan i zadał mu pytanie: ‘Czemu mnie prześladujesz, Szawle?’ Na trzy dni stracił wzrok, nie jadł i nie pił, aż przyszedł do niego Ananiasz, natchniony rozmową z Panem, i ściągnął łuski z jego oczu. Ananiasz nie mógł pojąć, jak ten, który siał grozę, zyskał dobro od samego Pana. A Pan powiedział: ‘Szaweł będzie moim narzędziem’. Wybrał go wtedy, gdy Szaweł wciąż siał grozę.”

„Sergiusz Piasecki jako nastolatek poznał istotę bolszewizmu w czasie rewolucji. W roku 1920 wziął udział w wojnie polsko-bolszewickiej. Bronił Rzeczpospolitej przed bolszewikami. Później spotkał go los człowieka rozbrojonego, co pięknie opisał w jednej ze swoich powieści. Tak niesione indywidualne doświadczenie doprowadziły go do pierwszego upadku. Ale naprzeciw wyszedł Oddział II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, chcący wykorzystać jego wyjątkowe talenty. Został oficerem polskiego wywiadu wojskowego i, jak pisali jego zwierzchnicy, był brawurowy, odważny, potrafił na polsko-sowieckim pograniczu wykonywać swoje zadania dla wolnej Rzeczpospolitej.”

Prezydent przypomniał również o drugim upadku Piaseckiego — jako przestępcy skazanego na śmierć, później ułaskawionego. „Stał się kryminalistą. Dostał wyrok śmierci, zamieniony na 15 lat więzienia. Trafił do najsurowszego zakładu karnego II RP w Świętym Krzyżu. I tam przyszedł jego Damaszek. Czytał Pismo Święte, nauczył się pięknego, literackiego języka polskiego na skrawkach papieru. Napisał najpierw ‘Piąty etap’, a potem ‘Kochanka Wielkiej Niedźwiedzicy’, który dał mu wolność.”

„Jak pisał jego mecenas, działacz PPS Adam Pragier: ‘On nigdy nie wyglądał jak złodziej czy bandyta, ale raczej jak XVII-wieczny awanturnik, zabłąkany we współczesne czasy.’” — cytował prezydent. „Sergiusz Piasecki znów przekroczył polską granicę, ale tym razem legalnie. Tak jak kiedyś, odzyskał swą polskość i język, teraz powrócił do ojczystej ziemi, z której — jak oczekiwał — przepędzono bolszewików.”

Prezydent zakończył przemówienie słowami pełnymi wdzięczności i refleksji: „Dziś składamy hołd człowiekowi, który nie tylko walczył o wolność, ale także ją opisał. Jego życie było dramatem, ale też świadectwem siły ducha. Sergiusz Piasecki wraca do Polski jako bohater, jako pisarz, jako człowiek, który nie przestał wierzyć w prawdę.”

Sergiusz Piasecki (1901–1964)

Fot.: Wikipedia

Był jedną z najbardziej niejednoznacznych i fascynujących postaci XX-wiecznej literatury polskiej. Pisarz, żołnierz, agent wywiadu, przemytnik, więzień i emigrant — jego biografia to splot dramatycznych zwrotów, które ukształtowały zarówno jego twórczość, jak i legendę.

Urodził się 1 kwietnia 1901 roku w Lachowiczach na terenie dzisiejszej Białorusi, w rodzinie o polsko-białorusko-litewskich korzeniach. Wychowywał się w środowisku wielonarodowym, co miało wpływ na jego późniejsze zainteresowania kulturowe i językowe. W młodości zetknął się z rewolucją bolszewicką, która wywarła na nim silne piętno ideowe — od tego momentu Piasecki stał się zagorzałym antykomunistą.

W 1920 roku, jako ochotnik, wziął udział w wojnie polsko-bolszewickiej. Po zakończeniu działań wojennych związał się z Oddziałem II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, czyli wywiadem wojskowym. Działał na pograniczu polsko-sowieckim, gdzie zajmował się m.in. . rozpracowywaniem struktur komunistycznych i przemytem. Jego działalność była brawurowa, ale też nielegalna — w 1934 roku został skazany na karę śmierci za rozboje i przemyt, którą zamieniono na 15 lat więzienia.

To właśnie w więzieniu, w surowym zakładzie karnym w Świętym Krzyżu, Piasecki rozpoczął swoją drogę literacką. Nauczył się języka polskiego w formie literackiej, czytając Biblię i klasykę, a na skrawkach papieru pisał swoje pierwsze utwory. Jego debiutancka powieść, „Kochanek Wielkiej Niedźwiedzicy” (1937), oparta na własnych doświadczeniach przemytniczych, przyniosła mu natychmiastową sławę i uznanie. Dzięki interwencji środowisk literackich i politycznych został zwolniony z więzienia.

W czasie II wojny światowej Piasecki działał w strukturach Armii Krajowej jako oficer kontrwywiadu. Po wojnie, zagrożony represjami ze strony komunistycznych władz, opuścił Polskę i osiedlił się w Wielkiej Brytanii. Tam kontynuował działalność literacką i publicystyczną, publikując m.in. . „Zapiski oficera Armii Krajowej” oraz satyryczne utwory wymierzone w reżim PRL-u, jak „Siedem pigułek Lucyfera”.

Piasecki zmarł 12 stycznia 1964 roku w Penley, w Walii, i został pochowany na Borough Cemetery w Hastings. Przez dekady pozostawał postacią kontrowersyjną, nieobecną w oficjalnym dyskursie PRL-u. Dopiero po 1989 roku jego twórczość zaczęła wracać do obiegu, a biografia — do świadomości historycznej.

 Znadniemna.pl na podstawie wPolityce.pl/Prezydent.pl/ipn.gov.pl fot.: Mikołaj Bujak/KPRP

29 września 2025 roku Polska oddała hołd Sergiuszowi Piaseckiemu — pisarzowi, żołnierzowi, wywiadowcy i niepokornemu duchowi XX wieku. Po dekadach spędzonych na emigracji, jego szczątki powróciły do kraju i spoczęły w stolicy Polski, którą kochał i której bronił. Uroczystości pogrzebowe odbyły się na Cmentarzu Wojskowym na

Z okazji rocznicy urodzin wspominamy ks. Wacława Michała Grabowskiego – kapłana, który na Oszmiańszczyźnie zapisał się nie tylko jako gorliwy duszpasterz, lecz także jako organizator szkolnictwa i obrońca polskości w trudnych czasach wojny. Proboszcz Graużyszek i poseł Sejmu Wileńskiego pozostawił po sobie dziedzictwo, które do dziś przypomina, jak wielką rolę w życiu regionu odgrywali kapłani zaangażowani w sprawy swojej wspólnoty.

Początki drogi kapłańskiej

Wacław Michał Grabowski urodził się 28 września 1883 roku w Wilnie. Jego ojciec Józef prowadził zakład powozowy, a matka Katarzyna z Godwdów zajmowała się domem. Dorastał w gronie pięciu sióstr. Po ukończeniu szkoły średniej w Wilnie w 1900 roku zwieńczył edukację wieczorową szkołą malarską.

W 1901 roku został przyjęty do Wyższego Seminarium Duchownego w Wilnie. Święcenia kapłańskie przyjął 22 maja 1906 roku w katedrze wileńskiej z rąk biskupa Edwarda Roppa. Mszę prymicyjną odprawił 13 czerwca w kościele pobernardyńskim w Wilnie.

Pierwszą posadę – wikariat w Dąbrowie (dekanat sokólski) – objął 15 sierpnia 1906 roku. Proboszczem parafii był wówczas urodzony w Oszmianie ks. Czesław Górski, z którym ks. Grabowski związał się na długo. W 1909 roku został administratorem parafii w Żodziszkach (dekanat świrski), które po latach wspominał jako „urocze miejsce pierwszej samodzielnej pracy duszpasterskiej”.

W 1910 roku, wraz z ks. Czesławem Górskim, odbył czteromiesięczną podróż po Europie. Odwiedzili m.in. Lwów, Kraków, Włochy, Francję, Szwajcarię, Belgię, Holandię, Węgry, Niemcy i Czechy. Ogromnym przeżyciem była audiencja u papieża Piusa X, od którego ks. Grabowski otrzymał błogosławieństwo i krzyż, noszony przez całe życie.

Graużyszki – serce jego posługi

Kościół w Żodziszkach, miejsce pierwszej samodzielnej pracy ks. Grabowskiego. Według opisu zdjęcia, wieża świątyni w trakcie I wojny światowej (w 1915 roku), ze względów strategicznych została rozebrana. Fotografia z albumu ks. Wacława Grabowskiego, zbiory Tadeusza Szynkowskiego

W 1915 roku, w dramatycznym czasie I wojny światowej, ks. Grabowski objął parafię śś. Piotra i Pawła w Graużyszkach, liczącej wówczas 4 681 wiernych. To tutaj dał się poznać nie tylko jako gorliwy duszpasterz, ale też jako wizjoner lokalnej wspólnoty. Liczba wiernych sięgała wówczas kilku tysięcy, a po ustąpieniu wojsk rosyjskich i wkroczeniu Niemców pojawiła się możliwość prowadzenia nauczania w języku polskim. Ks. Grabowski natychmiast wykorzystał tę szansę: zainicjował zakładanie szkół, organizował nauczycieli, pozyskiwał podręczniki i pomoce.

W 1916 roku na terenie gminy Graużyszki działały 22 szkoły, w których uczyło się około 1 100 dzieci – ogromna liczba, zważywszy na warunki wojenne. Choć później wskutek trudności ich liczba spadła, fundament został położony: młode pokolenie Oszmiańszczyzny mogło uczyć się w ojczystym języku i pielęgnować polską kulturę.

Sam ks. Grabowski nie ograniczał się do roli organizatora – prowadził lekcje religii, uczestniczył w konferencjach nauczycielskich, stał na czele dozoru szkolnego, czuwał nad poziomem nauczania. Jego wizja była prosta i zarazem dalekowzroczna: mocna wspólnota religijna musi być wsparta o solidną edukację.

Duszpasterz i poseł

List wierzytelny zaświadczający o wyborze ks. Wacława Grabowskiego posłem na Sejm Wileński, Oszmiana 11 stycznia 1922 roku. Skan zbiory Litewskie Centralne Archiwum Państwowe

Po zajęciu Wileńszczyzny przez gen. Lucjana Żeligowskiego w październiku 1920 roku o jej losach miał zadecydować Sejm Wileński. W wyborach z 8 stycznia 1922 roku ks. Grabowski, cieszący się ogromnym szacunkiem mieszkańców Oszmiańszczyzny, uzyskał mandat poselski w czwartym okręgu (Oszmiana), startując z ramienia Rad Ludowych.

Jego stanowisko było jednoznaczne: Litwa Środkowa powinna zostać wcielona do Rzeczypospolitej. Jako poseł aktywnie uczestniczył w obradach, należał do komisji weryfikacyjnej i interpelacyjnej. 20 lutego 1922 roku głosował za uchwałą o przyłączeniu Wileńszczyzny do Polski. Po zakończeniu posiedzenia całe zgromadzenie udało się do katedry wileńskiej, gdzie odśpiewano uroczyste „Te Deum”.

W tym samym roku uczestniczył w kursie katechetycznym w Wilnie, a dwa lata później odbył wyższy kurs katechetyczny w Lublinie. Równocześnie nadal działał na rzecz szkolnictwa w Graużyszkach i okolicy.

Pamięć, która trwa…

Ks. Wacław Michał Grabowski

Choć po latach los rzucił ks. Grabowskiego do Mejszagoły, Korkożyszek, a po II wojnie do Torunia, to właśnie Graużyszki i Oszmiańszczyzna pozostały w jego biografii najważniejszym miejscem formacji duszpasterskiej i społecznej.

Dla mieszkańców Oszmiańszczyzny ks. Wacław Grabowski pozostaje przede wszystkim proboszczem Graużyszek – kapłanem, który w trudnym czasie wojny i niepewności potrafił nie tylko prowadzić swoją parafię, ale też odbudować szkolnictwo i dać młodzieży szansę nauki w ojczystym języku. Jego działalność w Sejmie Wileńskim była przedłużeniem tej samej troski – o to, by ziemia oszmiańska i cała Wileńszczyzna znalazły się w granicach Polski.

Ostatnią mszę św. odprawił nasz bohater 29 czerwca 1961 roku. Zmarł 5 lipca 1961 roku w szpitalu miejskim przy ul. Batorego w Toruniu. Przyczyną śmierci była śpiączka cukrzycowa. Został pochowany na cmentarzu parafialnym na Wrzosach.

Opr. Adolf Gorzkowski/Znadniemna.pl

Z okazji rocznicy urodzin wspominamy ks. Wacława Michała Grabowskiego – kapłana, który na Oszmiańszczyźnie zapisał się nie tylko jako gorliwy duszpasterz, lecz także jako organizator szkolnictwa i obrońca polskości w trudnych czasach wojny. Proboszcz Graużyszek i poseł Sejmu Wileńskiego pozostawił po sobie dziedzictwo, które do

W zbiorowej pamięci polskiej literatury XIX wieku zapisali się przede wszystkim wielcy romantycy: Mickiewicz, Słowacki, Krasiński. Jednak obok ich monumentalnych dzieł istniała też inna, skromniejsza, lecz niemniej istotna gałąź twórczości – poezja codzienna, fraszkowa, refleksyjna, często ironiczną formą opisująca kondycję człowieka i jego otoczenie. Jednym z jej mniej znanych, ale wyjątkowo błyskotliwych przedstawicieli był Ignacy Piotr Legatowicz – poeta, nauczyciel, erudyta, a przy tym niezwykle celny obserwator ludzkich przywar i obyczajów.

Dzieciństwo pod Grodnem

Ignacy Piotr Legatowicz urodził się 30 lipca 1796 roku w Małej Kaplicy, niewielkiej miejscowości położonej nieopodal Grodna, na ówczesnych Kresach Wschodnich Rzeczypospolitej. Był dzieckiem epoki przemian – przyszedł na świat w czasie, gdy Polska dopiero co przestała istnieć jako niezależne państwo. W dorosłość wchodził już w realiach zaborów, w świecie, gdzie polska tożsamość musiała być pielęgnowana nie w instytucjach państwowych, ale w domach, szkołach, w słowie pisanym i mówionym.

Wychowanie odebrał klasyczne – z dużym naciskiem na łacinę, grekę i literaturę, co odcisnęło piętno na jego twórczości. Był wszechstronnie wykształcony i wcześnie zainteresował się zarówno nauką, jak i pisarstwem.

Nauczyciel i poeta

Przez większą część życia Legatowicz związany był z edukacją. Pracował jako nauczyciel m.in. w Mińsku, Wiłkomierzu (dzisiejsza Ukmergė na Litwie) oraz w Leplu (dzisiaj – Białoruś). Swoim uczniom przekazywał nie tylko wiedzę akademicką, ale również szacunek do słowa, wartości obywatelskie i patriotyczne. W czasach, gdy Polska była wymazana z mapy Europy, to właśnie tacy nauczyciele jak Legatowicz pełnili rolę cichych strażników narodowej pamięci.

Po godzinach pracy oddawał się pisaniu – a pisał sporo, choć jego twórczość miała charakter raczej użytkowy i aforystyczny niż monumentalny. Publikował fraszki, epigramaty, żarty, aforyzmy, nagrobki literackie, a także zbiory bajek i poradniki obyczajowe.

Słowo cięte jak brzytwa

W 1854 roku wydał swój najważniejszy zbiór: „Epigrammata, nagrobki, fraszki, ucinki, żarty, grzecznostki oraz myśli zwięzłe i dowcipne bezimiennych”. To dzieło, będące kompendium celnych obserwacji społecznych, pełne jest ironii, dystansu, a często też kąśliwej krytyki otaczającego świata. Oto niektóre z jego myśli:

„Pochlebstwo jest to przestrzeń między nikczemnością a fortuną.”

„Szczęście podobne jest do kobiety: uśmiecha się do bogatszych.”

„W małżeństwie tylko dwa razy jest spokój: raz po ślubie, drugi raz po zgonie jednego z małżonków.”

Choć wiele z tych aforyzmów wydaje się gorzkich, ich siła tkwi w prawdzie i uniwersalności. Legatowicz pisał o ludzkich słabościach z humorem, ale też z empatią. Był poetą, który rozumiał życie – nie to wielkie i spektakularne, ale to zwykłe, codzienne, składające się z małych sukcesów, porażek i kompromisów.

Strażnik dziecięcej wyobraźni i dawnych obyczajów

W 1859 roku wydał kolejne ważne dzieło: „Kopa z naddatkiem bajek naszych pisarzy dla młodzieży płci obojej” – zbiór bajek przeznaczony dla dzieci i młodzieży. Zgromadził w nim teksty rodzimych autorów, dostosowując je do potrzeb młodego czytelnika. Była to próba wychowywania poprzez literaturę, popularyzowania tradycyjnych wartości i pokazania młodym Polakom, czym jest dobro, uczciwość i rozsądek.

W tym samym roku opublikował też „Dawną przodków naszych obyczajność…”, książkę będącą swego rodzaju przewodnikiem po dawnych zasadach etykiety i grzeczności. Ten moralistyczny ton nie był jednak moralizatorski – Legatowicz nie pouczał, a przypominał. Uczył, że obyczajność to nie zbiór sztywnych reguł, ale wyraz szacunku dla drugiego człowieka i dla siebie samego.

Ostatnie lata i spuścizna

Ignacy Legatowicz zmarł 28 września 1867 roku w Mińsku. Pozostawił po sobie nie tylko uczniów, których wychował, ale i literacki ślad – skromny, ale wyrazisty. Nie był poetą dla elit – był poetą codzienności, komentatorem świata, który nie potrzebował wielkich metafor, by wyrazić swoje obserwacje.

W dobie rozbuchanego romantyzmu, jego fraszki były jak powiew chłodnego powietrza – konkretne, ostre, klarowne. Dziś, choć jego nazwisko nie jest powszechnie znane, jego aforyzmy wciąż krążą po stronach z cytatami, a jego bajki i zbiory bywają wznawiane.

Opr. Waleria Brazuk/Znadniemna.pl

W zbiorowej pamięci polskiej literatury XIX wieku zapisali się przede wszystkim wielcy romantycy: Mickiewicz, Słowacki, Krasiński. Jednak obok ich monumentalnych dzieł istniała też inna, skromniejsza, lecz niemniej istotna gałąź twórczości – poezja codzienna, fraszkowa, refleksyjna, często ironiczną formą opisująca kondycję człowieka i jego otoczenie. Jednym

Przejdź do treści