HomeStandard Blog Whole Post (Page 67)

Kresy zwłaszcza Wschodnie, będące, zgodnie z powiedzeniem Józefa Piłsudskiego, najbardziej wartościową częścią obwarzanka o nazwie Polska, to miejsce pochodzenia nie tylko najwybitniejszych przedstawicieli polskiej kultury: literatury, muzyki, sztuki plastycznej i innych dziedzin humanistyki. Obrzeża przedwojennej II Rzeczpospolitej, leżące obecnie w granicach Białorusi, dały Polsce także wielu wybitnych, znanych całemu światu, naukowców, przy czym w dziedzinie nauk przyrodniczych. Jednym z nich jest urodzony w Pińsku nad Piną (obecnie obwód brzeski) wybitny polski fizyko-chemik, twórca polskiej szkoły chemii kwantowej Włodzimierz Kołos.

Na dzisiaj, 6 września, przypada 95. Jubileusz Urodzin naszego niezwykle zasłużonego dla polskiej i światowej nauki Krajana. Z tej okazji postanowiliśmy zapoznać Państwa z jego biografią, opracowaną i opublikowaną przez mgr inż. Jerzego Paprockiego w branżowym czasopiśmie naukowo-technicznym „Chemik” w 2016 roku, w dwudziestą rocznicę śmierci Włodzimierza Kołosa.

Autor pisze o Włodzimierzu Kołosie, będącym już za życia niekwestionowanym autorytetem w dziedzinie chemii i fizyki zarówno w Polsce, jak też na świecie, przypomina, że urodzony pińszczanin za swoje osiągnięcia naukowe był nominowany do Nagrody Nobla, a jego odkrycia „weszły na stałe do klasycznych osiągnięć fizykochemii”.

Włodzimierz Kołos (1928 – 1996)

przyszedł na świat w dniu 6 września 1928 roku na ówczesnych Kresach II Rzeczypospolitej, w mieście Pińsk nad Piną, przy jej ujściu do Prypeci. W pierwszych latach Niepodległości miasto stanowiło stolicę województwa poleskiego (Polesia). Jako ciekawostkę można dodać, że było ono portem i miejscem stacjonowania ówczesnej Flotylli Rzecznej Marynarki Wojennej RP.

Młody Kołos urodził się w rodzinie urzędnika kolejowego, która jak wiele podobnych w międzywojennych czasach rozbudowy sieci kolejowej kraju, zmieniała nieraz miejsce pobytu. Już w 1933 roku przenosi się wraz z rodzicami do Środy Wielkopolskiej, gdzie pobiera naukę, a w latach II wojny światowej, gdy Jego ojciec znalazł się w niemieckiej niewoli, również pracuje w miejscowym zakładzie fotograficznym, wspomagając utrzymanie rodziny.

W 1947 roku kończy szkołę średnią jako wybitny uczeń, i podejmuje studia chemiczne na Uniwersytecie Poznańskim. Już w ich trakcie daje się poznać jako zdolny adept nauki; nic więc dziwnego, że jego słynny profesor akademicki chemii organicznej Jerzy Suszka (1889–1972) angażuje Go do pracy w charakterze asystenta. Studia kończy w 1951 roku; początkowo pracuje nadal w Zakładzie Chemii Organicznej w swojej macierzystej poznańskiej uczelni. Dość szybko jednak dochodzi do wniosku, że dla dogłębnego poznania i zrozumienia zjawisk chemicznych niezbędna jest szersza wiedza w zakresie matematyki i fizyki, i tym obszarom zaczyna poświęcać coraz więcej uwagi i czasu.

Jeszcze w tym samym roku przenosi się do Warszawy, nawiązuje kontakt naukowy ze światowym autorytetem tamtych lat (współpraca z Albertem Einsteinem) profesorem fizyki Uniwersytetu Warszawskiego Leopoldem Infeldem (1898–1968). W rekordowym czasie (2 lata) wykonuje pod jego kierownictwem, i w 1953 roku broni, pracę doktorską nt. „Wpływ zahamowanej rotacji na rozpraszanie niskoenergetycznych neutronów przez związane protony”. Praca, mimo że wykonana na Wydziale Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego i dotyczyła rozpraszania neutronów, miała jednak charakter wyraźnie chemiczny (wpływ zahamowanej rotacji). Po jej obronie Włodzimierz Kołos angażuje się do pracy w Instytucie Chemii Fizycznej Polskiej Akademii Nauk w Warszawie, tam pozostaje w okresie od 1954 do 1962 roku. W międzyczasie, w 1957 roku, Kołos wyjeżdża do USA, gdzie podejmuje prace naukowe w University of Chicago, głównie wspólnie z Clemensem Roothaanemem, w laboratorium prof. Roberta Mullikena (1896–1986), późniejszego Noblisty (Chemia 1966), nad korelacją elektronową w molekule wodoru. Kontakty z placówkami amerykańskimi i wspólne prace trwają łącznie przez cztery lata; po tym okresie, mimo powrotu do kraju, pozostaje w stałych kontaktach naukowych z tamtym środowiskiem.

W 1961 roku, pracując nadal w IChF PAN, uzyskuje w wieku 33 lat tytuł profesorski, będąc jednym z najmłodszych pracowników nauki obdarzonych tą godnością. Rok później podejmuje prace naukowe i dydaktyczne na Uniwersytecie Warszawskim, początkowo jako profesor, a od 1965 roku również jako kierownik w Katedrze Chemii Teoretycznej na Wydziale Chemii tej Uczelni – na stanowisku tym pozostaje do końca życia. Przez pewien okres (1989–1992) pełni również funkcję Dziekana Wydziału Chemii UW. W międzyczasie, w latach 1959–1966, równolegle do wspomnianych stanowisk, jest zatrudniony i prowadzi prace badawcze w Instytucie Badań Jądrowych w Świerku k/Warszawy. W 1969 roku otrzymuje tytuł profesora zwyczajnego oraz członkostwo Polskiej Akademii Nauk. Z Akademią, poza Uniwersytetem, łączy Go wiele wątków pracy i stanowisk. Początkowo jako członek korespondent, a od 1976 członek rzeczywisty PAN.

Przez rok 1983 pełni obowiązki Sekretarza Wydziału III PAN, a w okresie 1990–1992 jest członkiem Prezydium PAN. Jest związany, pełniąc różne funkcje, z wieloma innymi prestiżowymi organizacjami. W latach 1973–1990 jest członkiem Rady Głównej Nauki i Szkolnictwa Wyższego, a w latach 1976–1982 Centralnej Komisji d/s Kadr Naukowych przy Prezesie Rady Ministrów. Od 1982 roku posiada członkostwo Towarzystwa Naukowego Warszawskiego.

Tematyka badań i prac Włodzimierz Kołosa związana była głównie z chemią kwantową i jej wybranymi działami. Zajmował się w dużym stopniu tzw. korelacją elektronową, czyli zależnością ruchu każdego elektronu w układzie wieloelektronowym (atom, molekuła) od ruchu wszystkich pozostałych elektronów. Zysk energetyczny związany z efektywnym unikaniem się elektronów podczas wspomnianych ruchów przyjęto nazywać energią korelacji. Kołos, współpracując początkowo z wymienionymi wcześniej badaczami amerykańskimi, tj. Clemensem Roothaanem w pracowniach Roberta Mullikena, a w następnych latach z – początkowo swoim uczniem, a z czasem cenionym współpracownikiem – Lutosławem Wolniewiczem (ur. 1930 r.) z UMK w Toruniu, wniósł do tych prac nadzwyczajną, dotychczas niespotykaną, dokładność badań, które nawet po upływie wielu lat okazały się nadzwyczaj trafne i stanowią punkt odniesienia dla wielu następnych badań prowadzonych w wielu pracowniach międzynarodowych. Przedmiotem zainteresowań i badań Profesora było także szereg innych działów chemii kwantowej – ograniczoność miejsca niniejszej publikacji uniemożliwia szersze ich przedstawienie. Przynajmniej wspomnieć jeszcze należy o prowadzonych obliczeniach, m.in.: czynnego przekroju rozpraszania elektronów w cząsteczce wodoru H2, widma energetycznego przy rozpadzie trytu 3H oraz poziomów energetycznych molekuły mionowej (mion – cząstka elementarna własnościami zbliżona do elektronu, ale o masie 207 razy mniejszej). Ponadto był twórcą dokładnego adiabatycznego oraz relatywistycznego podejścia do problemu cząsteczki H2.

W prowadzonych wielu pracach był początkowo nauczycielem wielu młodszych adeptów nauk chemicznych, którzy później stali się Jego cennymi współpracownikami, a potem wybitnymi przedstawicielami nauk chemicznych, głównie chemii kwantowej, nie tylko w kraju, ale i za granicą. Należy tu głównie wymienić m.in. profesorów: następcę w swojej Katedrze L. Pielę oraz G. Chałasińskiego, B. Jeziorskiego, K. Szalewicza i wspomnianego już L. Wolniewicza oraz wielu innych. Warto wspomnieć o szczególnym, nadzwyczaj życzliwym nastawieniu Profesora do swoich naukowych następców. Wspomagał ich we wszelkich pracach, cieszył się ich sukcesami.

Jednocześnie był człowiekiem nadzwyczaj skromnym, nieszukającym osobistego rozgłosu. Ten jednak przyszedł niezależnie od Niego w skali międzynarodowej. W tym miejscu warto wspomnieć o jeszcze jednym ważnym epizodzie z życia Profesora, charakteryzującym Jego sylwetkę. Profesor nie angażował się w życie polityczne; odstąpił od tej zasady w dramatycznych chwilach stanu wojennego w Polsce, gdy jednoznacznie, publicznie, wystąpił w obronie prześladowanych.

Swoim pracom prof. Włodzimierz Kołos poświęcił wiele publikacji w najbardziej nobilitowanych wydawnictwach krajowych i zagranicznych; jest autorem trzech książek: „Chemia kwantowa”, „Kwantowe teorie w chemii i biologii” oraz „Elementy chemii kwantowej sposobem niematematycznym wyłożone” – dwie ostatnie tłumaczone i wydane zostały również za granicą.
Dokonał też tłumaczenia, wraz z własnymi obszernymi uzupełnieniami, klasycznej książki z dziedziny chemii teoretycznej autorstwa wybitnego angielskiego chemika kwantowego C. Coulsona (1910–1974) pt. „Wiązania chemiczne”. Poza wymienionymi książkami w Jego dorobku znalazło się ponad 130 publikacji naukowych.

Był wielokrotnie zapraszany i wyjeżdżał dla prowadzenia badań i wykładów na uczelniach i placówkach naukowych USA, Meksyku, Niemiec i Włoch. Do najważniejszych z nich należy zaliczyć: Quantum Theory Project University of Florida (USA), Max Planck Institut für Astrophysik (Niemcy), Instytut Mantedison (Włochy) oraz Uniwersytet w Meksyku. Jego nazwisko stało się znane na całym świecie jako jednego z twórców nowoczesnej teoretycznej chemii kwantowej.

O wielkości i znaczeniu wszelkich prac wybitnego Polaka świadczy m.in. fakt, że prace profesora Włodzimierza Kołosa i Jego współpracowników, osiągają jeden z najwyższych wskaźników cytowań w literaturze światowej, rzędu kilkudziesięciu tysięcy, spośród polskich fizyko-chemików.

Za swoje prace Profesor był wielokrotnie honorowany i wyróżniony m.in. prestiżową nagrodą Polskiego Towarzystwa Chemicznego im. W. Świętosławskiego, Medalem im. M. Kopernika Polskiej Akademii Nauk. Z innych, które należy wymienić, to Medal Instytutu Chemii Fizycznej PAN, Medal im. Ignacego Mościckiego przyznany przez Instytut Chemii Przemysłowej w Warszawie. Obdarzono Go również prestiżowym tytułem Honorowego Członka Polskiego Towarzystwa Chemicznego. Jego macierzysta uczelnia, Uniwersytet Poznański, nadała Mu w 1992 roku tytuł doktora Honoris Causa – to wyróżnienie podobno cenił najbardziej ze wszystkich. Władze państwowe uhonorowały Profesora m.in. tytułem „Zasłużonego Nauczyciela” oraz Krzyżem Kawalerskim i Oficerskim „Polonia Restituta”. Również Warszawa uczciła swojego wybitnego uczonego nazywając Jego imieniem jedną z ulic miasta, położoną blisko gmachu Wydziału Chemii UW.

Profesor Włodzimierz Kołos uzyskał również szereg wyróżnień zagranicznych; były to m.in. niemiecka nagroda Humboldt Research Award, medal Izraelskiej Akademii Nauk oraz złoty medal, pierwszy z przyznanych, Międzynarodowej Akademii Nauk Kwantowo–Molekularnych, której, w 1988 roku stał się członkiem. Powołany również został na członka prestiżowej, założonej w 1988 roku Academii Europea. Był również nominowany do Nagrody Nobla. Mimo, że reprezentował nadzwyczaj ścisłe działy nauki oparte na eksperymencie, często łączył je z filozoficznohumanistycznym podejściem, czego potwierdzeniem były m.in. Jego częste udziały w organizowanych dla świata nauki przez papieża Jana Pawła II, słynnych seminariach w Castel Gandolfo pod hasłem „Nauka, Religia, Dzieje”. Wygłosił tam kilka referatów, które zostały wydane drukiem.

Mimo wielkiego zaangażowania naukowego i społecznego, przy nadzwyczaj uporządkowanym trybie działania, znajdował zawsze czas dla najbliższych w domu i dla przyjaciół. Rodzinę założył dość wcześniej w 1952 roku, wiążąc się na stałe ze swoją koleżanką jeszcze ze szkoły średniej, a potem wspólnych studiów uniwersyteckich. Następne Ich pokolenie, to córka Anna oraz syn Robert, który kontynuuje tradycje Ojca – jest aktualnie profesorem w Instytucie Chemii Fizycznej PAN w Warszawie, w którego murach swoją karierę naukową rozpoczynał prof. Włodzimierz Kołos.

Dla Człowieka o tak wielkich osiągnięciach i znaczeniu, los ostatniego okresu działalności okazał się mało łaskawy. Mimo wielu wcześniejszych lat spędzonych w pełni zdrowia i sił, w ostatnim roku życia towarzyszyła Profesorowi stale nasilająca się i pełna cierpień choroba. Wg opinii świadków, wykazywał w niej ogromny hart ducha. Odszedł na stałe w Warszawie w dniu 3 czerwca 1996 roku. Był żegnany, z ogromnym uznaniem i świadomością poniesionej wielkiej intelektualnej straty, przez całe krajowe i międzynarodowe środowisko nauki. Syntezą tych odczuć mogą być słowa pożegnania wypowiedziane przez Jego początkowo ucznia, a następnie bliskiego współpracownika i następcę, prof. Lucjana Pielę: „Dzięki pracom prof. Kołosa teoria chemii przestała być tylko filozofią, a stała się również fizyką teoretyczną. Prace te weszły na trwałe do klasycznych osiągnięć nauki, a nazwisko Profesora stało się znane na całym świecie, jako jednego z ojców nowoczesnej chemii teoretycznej”.

Znadniemna.pl na podstawie miesięcznik „Chemia” nr 6, 2016 rok, na zdjęciu: Włodzimierz Kołos w Bachotku w czerwcu 1976roku, fot.: wikipedia.org

Kresy zwłaszcza Wschodnie, będące, zgodnie z powiedzeniem Józefa Piłsudskiego, najbardziej wartościową częścią obwarzanka o nazwie Polska, to miejsce pochodzenia nie tylko najwybitniejszych przedstawicieli polskiej kultury: literatury, muzyki, sztuki plastycznej i innych dziedzin humanistyki. Obrzeża przedwojennej II Rzeczpospolitej, leżące obecnie w granicach Białorusi, dały Polsce także

Chodzi o najważniejsze dzieło najpopularniejszego białoruskiego pisarza wszechczasów Uładzimira Karatkiewicza – powieść historyczną pt. „Kłosy pod sierpem twoim”.

„Kłosy pod sierpem twoim”, to saga historyczna, opowiadająca o samostanowieniu białoruskiej tożsamości narodowej na przykładzie losów bohaterów, osadzonych w realiach, determinujących wybuch Powstania Styczniowego,  które na Białorusi nazywane jest Powstaniem Konstantego (Kastusia – biał.) Kalinowskiego, przywódcy powstańców styczniowych na historycznej Litwie, który oddał życie za ideę usamodzielnienia się Białorusinów spod rosyjskiej dominacji.

Uładzimir Karatkiewicz zrobił Kastusia Kalinowskiego jednym z bohaterów swojej powieści. Tym samym sprzyjał temu, iż w Białorusinach nawet w czasach sowieckich trwała pamięć o aspiracjach niepodległościowych ich przodków – uczestników Powstania Kalinowskiego.

Powieść Karatkiewicza o znaczeniu dla Białorusinów Powstania Styczniowego była obowiązkową lekturą w klasach maturalnych jeszcze w ubiegłym roku szkolnym. Natomiast w rozpoczętym właśnie  roku szkolnym 2023/2024 dzieło klasyka białoruskiej literatury, uważane za jedno z najważniejszych w jego dorobku literackim, zostało wycofane ze szkół.

Internauci, komentujący na białoruskich forach internetowych zmianę w programie nauczania literatury białoruskiej w klasach maturalnych, nie mają wątpliwości, iż za wycofaniem „Kłosów pod sierpem twoim ” ze szkół stoją zwolennicy „ruskiego miru” we władzach oświatowych Białorusi.

Znadniemna.pl na podstawie Mediazona.by, fot.: Lubimyczytac.pl

Chodzi o najważniejsze dzieło najpopularniejszego białoruskiego pisarza wszechczasów Uładzimira Karatkiewicza – powieść historyczną pt. „Kłosy pod sierpem twoim”. „Kłosy pod sierpem twoim”, to saga historyczna, opowiadająca o samostanowieniu białoruskiej tożsamości narodowej na przykładzie losów bohaterów, osadzonych w realiach, determinujących wybuch Powstania Styczniowego,  które na Białorusi nazywane

Prezydent Litwy Gitanas Nausėda twierdzi, że kwestia całkowitego zamknięcia granicy litewsko-białoruskiej traci na aktualności, ponieważ sytuacja dotycząca przebywania bojowników Grupy Wagnera na Białorusi się stabilizuje, a niekontrolowani najemnicy rosyjscy byli jednym z głównych czynników, przemawiających za całkowitą izolacją terytorium kontrolowanego przez reżim w Mińsku.

– To temat, który się zestarzał o kilka tygodni, kiedy było już całkiem oczywiste, że groźby przeniesienia Grupy Wagnera na Białoruś już zaczęły być realizowane w rzeczywistości, a część najemników została zaobserwowana w bardzo bliskiej odległości od granicy Litwy i Polski – stwierdził Nausėda w programie telewizyjnym „LRT Forumas”.

Wcześniej w trakcie spotkania z premierem Polski Mateuszem Morawieckim Nausėda zaapelował o utworzenie kryteriów, na które można by było się powoływać przed zamknięciem granicy z Białorusią.

Takie kryteria zostały uzgodnione przez szefów MSW Litwy, Łotwy i Polski.

Tymczasem w audycji telewizyjnej Nausėda oświadczył, że stan bezpieczeństwa krajowego nie uległ pogorszeniu, a po śmierci przywódcy rosyjskich najemników Jewgienija Prigożyna można było dostrzec zamieszanie w Grupie Wagnera. Nie wywołało ono jednak prób destabilizacji sytuacji ani na granicy z Litwą ani z Polską.

Zdaniem litewskiej głowy państwa wobec tego działania władz mają być stosowne do sytuacji politycznej.

– Jeżeli sytuacja się skomplikuje, będziemy działali w jeden sposób. Jeżeli pozostanie taka sama, to w inny sposób. Nikt nie chce zamykać granic po prostu z ciekawości – kontynuował Nausėda.

Dzisiaj na Litwie mieszka około 60 000 obywateli Białorusi. Nausėda zauważył, że imigranci z tego kraju muszą być dokładnie sprawdzani.

– Nie chcę oczerniać mieszkańców Białorusi, po prostu uważam, że władze autorytarne dążą do innych celów niż my i wykorzystują obywateli jako instrumenty – dodał.

Prezydent zauważył, że część przybyszy może nie mieć nic wspólnego z białoruskim wywiadem, ale mogą próbować obejść sankcje, kontynuować handel ze Wschodem.

Tymczasem rodziny imigrantów, które pozostały na Białorusi mogą mieć do czynienia z represjami i zastraszaniem ze strony panującego na Białorusi reżimu.

– Nie możemy całej dyskusji ograniczyć do słów o tym, że potrzebujemy taniej siły roboczej. Nie wolno mówić wyłącznie o ekonomii, warto zwrócić uwagę i na bezpieczeństwo narodowe – zauważył Nausėda.

Podkreślił jednak, że korytarz humanitarny dla osób uciekających przed reżimem Łukaszenki musi pozostać otwarty.

Nausėda należy do zwolenników ujednolicenia ograniczeń dla obywateli Rosji i Białorusi.

Jeśli sankcje zostaną wyrównane, Białorusinom byłoby trudniej wjechać na teren Litwy i nabyć nieruchomości.

Znadniemna.pl na podstawie LRT.lt, fot.: Facebook.com/nausedagitanas

Prezydent Litwy Gitanas Nausėda twierdzi, że kwestia całkowitego zamknięcia granicy litewsko-białoruskiej traci na aktualności, ponieważ sytuacja dotycząca przebywania bojowników Grupy Wagnera na Białorusi się stabilizuje, a niekontrolowani najemnicy rosyjscy byli jednym z głównych czynników, przemawiających za całkowitą izolacją terytorium kontrolowanego przez reżim w Mińsku. - To

Od poniedziałku, 4 września, obywatele Białorusi mogą ubiegać się o polską wizę turystyczną. Jej wydawanie wstrzymano w czasach pandemii koronawirusa, a obecnie wznowiono przyjmowanie wniosków na jej otrzymanie we wszystkich polskich centrach wizowych, które  funkcjonują na Białorusi.

Koszt wizy wynosi jak dawniej 35 euro. Oprócz tego przewidziane jest pobieranie opłaty serwisowej w wysokości 11 euro. Według informacji, znajdujących się na stronie internetowej centrum wizowego, o wizę turystyczną mogą się ubiegać osoby, które udają się do Polski w jednym z wymienionych celów: wycieczki krajoznawcze, pielgrzymki oraz udział w wydarzeniach kulturalno-rozrywkowych (w tym w charakterze widza).

Pakiet dokumentów który należy złożyć wraz z wnioskiem wizowym jest standardowy:

– paszport z terminem ważności nie krótszym niż 10 lat;

– ubezpieczenie zdrowotne na kwotę co najmniej 30 000 euro;

– zdjęcie portretowe 3,5×4,5 na którym, zrobione nie wcześniej niż 6 miesięcy przed dniem złożenia wniosku;

– zaświadczenie z miejsca pracy, potwierdzające zarobki za okres ostatnich 3 miesięcy;

– potwierdzenie rezerwacji noclegu.

Więcej informacji na ten temat można znaleźć, klikając w link.

Polskie wizy turystyczne  mogą być wydawane są na okres do pięciu lat. Na maksymalny okres mogą liczyć wnioskodawcy z dobrą historią wizową.

Znadniemna.pl, fot.: Gov.pl

Od poniedziałku, 4 września, obywatele Białorusi mogą ubiegać się o polską wizę turystyczną. Jej wydawanie wstrzymano w czasach pandemii koronawirusa, a obecnie wznowiono przyjmowanie wniosków na jej otrzymanie we wszystkich polskich centrach wizowych, które  funkcjonują na Białorusi. Koszt wizy wynosi jak dawniej 35 euro. Oprócz tego

Anna Paniszewa, dyrektor bezprawnie zamkniętej przez reżim dyktatorski Aleksandra Łukaszenki Polskiej Harcerskiej Szkoły Społecznej im. R. Traugutta w Brześciu, została laureatką Nagrody Archipelagu Polskości 2023, dorocznego wydarzenia, gromadzącego środowiska i organizacje, dla których patriotyzm i wolność są podstawami światopoglądu i działania.

Tegoroczna edycja Archipelagu Polskości odbyła się w warszawskim Teatrze Palladium 2 września. Jej partnerami instytucjonalnymi obok Stowarzyszenia Patriotyzm i Wolność oraz Fundacji Historycznej im. Mariana Rejewskiego były: Konfederacja Inicjatyw Pozarządowych Rzeczypospolitej i Stowarzyszenie „Marsz Niepodległości”, które tworzą Radę Koordynującą przyznającą dwie nagrody i cztery wyróżnienia Archipelagu Polskości.

Nagrody Główne Archipelagu Polskości są przyznawane w kategoriach: „osoba prawna” oraz „osoba fizyczna”.

W pierwszej kategorii Rada Koordynująca Archipelagu Polskości postanowiła wyróżnić Federację Stowarzyszeń Weteranów i Sukcesorów Walk o Niepodległość Rzeczypospolitej Polskiej. Nagroda została przyznana jako wyraz docenienia wieloletniej działalności Federacji, skupiającej organizacje kombatanckie i sukcesorskie, w tym jej przyczynienia się do promowania postaw patriotycznych. Nagrodę odebrał zasłużony dla sprawy polskiej 93-letni prezes Federacji ppłk. dr. inż. Leonard Kapiszewski.

Drugą z Nagród Głównych (dla osoby fizycznej) otrzymała Anna Paniszewa, dobrze znana w polskich środowiskach patriotycznych nauczycielka z Brześcia nad Bugiem. Laureatka była prześladowana przez reżim dyktatorski Aleksandra Łukaszenki za kultywowanie polskiej historii, w tym upamiętnianie walk Armii Krajowej i polskiego podziemia niepodległościowego po roku 1945. Za organizację w 2021 roku w Harcerskiej Szkole Społecznej im. R. Traugutta w Brześciu obchodów Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych została wtrącona do białoruskiego aresztu, w którym spędziła kilka miesięcy, po czym w maju tegoż roku została wydalona z terytorium Białorusi do Polski, w której zmuszona była zamieszkać ze względów bezpieczeństwa.

Laureatka Nagrody Głównej Archipelagu Polskości Anna Paniszewa, fot.: Facebook.com

Na Białorusi organizatorce życia harcerskiego w Brześciu nad Bugiem wciąż grozi prześladowanie karne, a prowadzona przez nią szkoła harcerska jest bezprawnie zamknięta pod absurdalnym zarzutem „propagowania nazizmu”. Cześć nauczycieli placówki oraz uczniowie z rodzinami, podobnie jak pani dyrektor, zmuszeni zostali do zmiany miejsca zamieszkania i przesiedlenia się do Polski. Pozostająca w Brześciu część harcerskiej wspólnoty natomiast zmaga się z nową rzeczywistością, w której dominują propaganda wojny i przemocy oraz nie są przestrzegane prawa człowieka i dziecka.

Na stronie internetowej Forum Polskich Inicjatyw Lokalnych Brześcia i Obwodu Brzeskiego, w ramach którego działała Harcerska Szkoła Społeczna im. Romualda Traugutta czytamy, że codziennością dla brzeskich harcerzy jest rzeczywistość, w której łukaszenkowscy „propagandyści szydzą z Polaków, a Polskę określają jako wrogie państwo”.

„W tych warunkach praktycznie niemożliwe jest wychowanie samodzielnie myślącej młodzieży z tożsamością Polaka i Patrioty” – uważa Anna Paniszewa, której z terytorium Polski udaje się utrzymywać stały kontakt ze swoimi pozostającymi w Brześciu wychowankami i nawet organizować dla nich wyjazdy do Polski.

W czasie tegorocznych wakacji letnich Annie Paniszewej udało się zorganizować pobyty edukacyjne dla dzieci z Brześcia w czterech polskich województwach. Dzieciaki odpoczywały i poznawały polską historię oraz kulturę, doskonaląc przy okazji posługiwanie się językiem polskim, między innymi w Wielkopolsce, na Pomorzu Gdańskim, Mazowszu oraz na Lubelszczyźnie.

Znadniemna.pl na podstawie Archipelagpolskosci.org.pl , Forumbrzeskie.pl, fot.: Facebook.com

Anna Paniszewa, dyrektor bezprawnie zamkniętej przez reżim dyktatorski Aleksandra Łukaszenki Polskiej Harcerskiej Szkoły Społecznej im. R. Traugutta w Brześciu, została laureatką Nagrody Archipelagu Polskości 2023, dorocznego wydarzenia, gromadzącego środowiska i organizacje, dla których patriotyzm i wolność są podstawami światopoglądu i działania. Tegoroczna edycja Archipelagu Polskości odbyła

Czterdziestoosobowa grupa dzieci polskiego pochodzenia z Białorusi w wieku od 10 do 18 lat uczestniczyła w projekcie „Ekspedycja Polska”, realizowanym przez Fundację Wolność i Demokracja. W ramach projektu ostatnie dni letnich wakacji młodzi Polacy z Białorusi spędzili w Jastrzębiej Górze na polskim Pomorzu.

Do udziału w projekcie „Ekspedycja Polska” zakwalifikowali się dzieciaki z polskich rodzin, uczące się języka ojczystego. Okazję do doskonalenia polszczyzny uczestnicy turnusu w Jastrzębiej Górze mieli każdego dnia, biorąc udział w specjalnie przygotowanych dla nich zajęciach językowych oraz lekcjach z historii Polski.

Obozowicze łączyły naukę i wypoczynek nad morzem ze zwiedzaniem największych atrakcje Pomorza oraz pobliskiego Trójmiasta. W programie znalazło się między innymi zwiedzanie Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, gdańskiego Centrum Nauki Hevelianum, wyprawa na Półwysep Helski, połączona z wizytą w miejscowym fokarium, i przyglądaniem się historycznej rekonstrukcji działań wojennych na Helu z czasów II wojny światowej oraz odwiedzenie na Cyplu Helskim Kopca Kaszubów, uchodzącego za miejsce, w którym „zaczyna się Polska”.

Pobyt na obozie w Jastrzębiej Górze jego uczestnicy urozmaicali także korzystaniem z miejscowych sezonowych atrakcji kulturalnych. Należał do nich między innymi 18. Międzynarodowy Letni Festiwal Muzyczny „Słowo i muzyka u Jezuitów”, w ramach którego młodzież wysłuchała koncertu muzyki organowej. Młodzi ludzie usłyszeli w organowym brzmieniu między innymi muzykę z kultowego filmu „Misja”, autorstwa światowej sławy kompozytora współczesności Ennio Moriccone.

Polskie dzieci z Białorusi brali udział w tegorocznej edycji projektu „Ekspedycja Polska” obok rówieśników z Litwy i Ukrainy. Ogółem Fundacji Wolność i Demokracja udało się tego lata zorganizować pobyt edukacyjno-rekreacyjny w Polsce czterdziestu młodym Polakom z Białorusi, stu dwudziestu młodym rodakom z Litwy oraz dwustu sześćdziesięciu dzieciom polskim z Ukrainy.

Projekt „Ekspedycja Polska – letnie wyjazdy rozwojowe 2023” Fundacji Wolność i Demokracja został dofinansowany przez Instytut Rozwoju Języka Polskiego ze środków Ministra Edukacji i Nauki w ramach konkursu: ,,Wspieranie edukacji polonijnej i polskiej za granicami Polski 2023″.

Znadniemna.pl

Czterdziestoosobowa grupa dzieci polskiego pochodzenia z Białorusi w wieku od 10 do 18 lat uczestniczyła w projekcie „Ekspedycja Polska”, realizowanym przez Fundację Wolność i Demokracja. W ramach projektu ostatnie dni letnich wakacji młodzi Polacy z Białorusi spędzili w Jastrzębiej Górze na polskim Pomorzu. Do udziału w

Litwa jest gotowa, by stopniowo zmniejszać liczbę przejść granicznych z Białorusią – podczas specjalnej konferencji prasowej powiedziała minister spraw wewnętrznych  Litwy Agnė Bilotaitė. Dodała, że chodzi m.in. o przeniesienie większej części funkcjonariuszy na tzw. „zieloną granicę” i walkę z przemytem.

– Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zaproponuje zamknięcie dwóch kolejnych punktów. Są to przejścia graniczne Ławaryszki (z białoruskiej strony – Kotłowka – red.) i Raigardas ( z białoruskiej strony – Przewałka – red.) – powiedziała dziennikarzom z Warszawy minister Bilotaitė.

Na razie nie wiadomo, kiedy wspomniane przejścia graniczne zostaną zamknięte.

LRT.lt przypomina, że 18 sierpnia zamknięto punkty kontrolne na granicy z Białorusią Szumsk i Twerecz.

Obecnie ruch jest przekierowany do przejścia granicznego w Miednikach (z białoruskiej strony – Kamienny Łog- red.), największego i najlepiej wyposażonego technicznie punktu kontrolnego. Znajduje się tu m.in. system kontroli rentgenowskiej, który nie jest dostępny na przejściach granicznych w Szumsku i Twereczu.

Decyzja o zamknięciu przejść granicznych została podjęta w odpowiedzi na możliwe zagrożenia związane z przeniesieniem niektórych najemników Wagnera na Białoruś.

Obecnie na Litwie są otwarte cztery przejścia graniczne z Białorusią, na Łotwie dwa i w Polsce jedno.

Znadniemna.pl za LRT.lt, na zdjęciu: minister spraw wewnętrznych  Litwy Agnė Bilotaitė, fot.: Facebook.com

Litwa jest gotowa, by stopniowo zmniejszać liczbę przejść granicznych z Białorusią – podczas specjalnej konferencji prasowej powiedziała minister spraw wewnętrznych  Litwy Agnė Bilotaitė. Dodała, że chodzi m.in. o przeniesienie większej części funkcjonariuszy na tzw. „zieloną granicę” i walkę z przemytem. - Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zaproponuje zamknięcie

Na dzisiaj przypada 110. Jubileusz urodzin Witolda Karpyzy, wybitnego syna Ziemi Wołkowyskiej i Świsłockiej, historyka amatora i krajoznawcy, pedagoga i organizatora harcerstwa, rysownika, który uwiecznił piękno swojej małej ojczyzny na ponad 300 grafikach.

Pragnąc uczcić Jubileusz urodzin naszego krajana publikujemy jego życiorys:

Witold Karpyza urodził się 28 sierpnia 1913 roku we wsi Zieniowce, niedaleko Krasnego Grodu w powiecie wołkowyskim. Został ochrzczony przez księdza proboszcza Kazimierza Stanionisa w starym szydłowickim kościele. Ojciec naszego bohatera Piotr Karpyza, syn Jana, pochodził z Zancewicz w gminie Werejki. Z zawodu był oficerem carskim, i mieszkał w Grodnie.  Matka Witolda, Bronisława z domu Roszczewska, była córką Bronisława i Michaliny z Bołtrukiewiczów. Pochodziła ze wsi Zieniowce.

W wieku dwóch lat, nasz bohater wraz z rodziną uciekał przed działaniami I wojny światowej, wskutek czego znalazł się w Orenburgu na Uralu. Z Uralu rodzina Karpyzów przeniosła się do Rostowa nad Donem.

W 1923 roku Witold powrócił w strony rodzinne. Zamieszkał w Rosi. Skończył najpierw szkołę powszechną w Szydłowicach, której dyrektorem była Emilia Sarosiekówna, a nauczycielkami Karolina Sarosiekówna, Wanda Pajerska. Potem, w 1930 roku, Witold trafił do Seminarium Nauczycielskiego w Świsłoczy. Zamieszkał u rodziny stryja Jana Roszczewskiego, który był tam sekretarzem gminy. Po likwidacji swisłockiego seminarium  nasz bohater kończył edukację w seminarium w Grodnie. Po jego ukończeniu w 1936 roku otrzymał dyplom nauczyciela szkoły powszechnej. Zaraz po seminarium zaczął pracę w szkole im. Józefa Piłsudskiego w Rosi.

Od samego początku pracy w szkole Witold Karpyza kultywował swoją wielką pasję, jaką był rysunek i malarstwo. Na płótnie i papierze artysta amator utrwalał głównie kresowe krajobrazy. Pragnąc doskonalić zdolności plastyczne młody nauczyciel studiował przez dwa lata kierunek malarski w Trzyletnim Korespondencyjnym Ognisku Wakacyjnym w Krzemieńcu na Wołyniu.

Po wybuchu II wojny światowej i zajęciu Rosi przez Sowietów Witold Karpyza nadal pracował w szkole, w której językami wykładowymi stały się już białoruski i rosyjski. Po okupacji miasteczka w 1941 roku przez Niemców nasz bohater pracował jako księgowy w miejscowej mleczarni.

Żołnierz AK i harcerz

Witold Karpyza od początku wojny działał w polskich podziemnych strukturach wojskowych. Po powstaniu Armii Krajowej znalazł się w jej szeregach. Był akowskim komendantem Rosi. Skończył nawet Szkołę Podchorążych. Ludzie, którzy go pamiętali z tamtych czasów, podkreślali, że był bardzo odważnym żołnierzem i świetnym organizatorem. Pod koniec wojny, decyzją kierownictwa Polskich Sił Zbrojnych w Londynie, Witold Karpyza został odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi z Mieczami i otrzymał wojskowy stopień podporucznika. Równocześnie działał jako harcerz, pokonując wszystkie szczeble harcerskiej drabiny od zwykłego skauta, aż do instruktorskich insygniów.

Po zakończeniu II wojny światowej Witold Kapryza z matką i stryjeczną siostrą Ireną Roszczewską jak wielu Polaków z Kresów Wschodnich musieli opuścić rodzinne strony. Zostawili grób pochowanego w Werejkach ojca Witolda, który zmarł w 1930 roku. 28 października 1945 roku losy przywiodły repatriantów do Gorzowa Wielkopolskiego. Zamieszkali przy ul. Matejki 33. Witold dostał pracę w Miejskim Gimnazjum i Liceum oraz w Małym Seminarium Duchownym. I tu od pierwszych chwil wziął się energicznie do pracy. Aktywnie  włączył się w ruch, tworzący polską szkołę, a także i harcerstwo.

Nauczyciel, krajoznawca i publicysta

Najpierw nauczyciel Karpyza uczył plastyki, a po ukończeniu wydziału matematyki na Uniwersytecie w Gdańsku zaczął wykładać w szkole właśnie ten przedmiot. Poza pracą zawodową pedagog zajmował się aktywnie działalnością harcerską. W latach 1948-1949 był komendantem Gorzowskiego Hufca ZHP. Będąc miłośnikiem podróży założył  w Gorzowie Oddział Polskiego Towarzystwa Turystycznego, zostając jego pierwszym prezesem. Był także jednym z założycieli Gorzowskiego Oddziału Polskiego Towarzystwa Historycznego. Dzięki dwom pasjom – podróżniczej i krajoznawczej nasz bohater zwiedził prawie każdy zakątek Polski, przeżywając często  przy tym niebezpieczne przygody. Odwiedził też: Czechosłowację, Niemcy, Bułgarię, Węgry, Jugosławię, Rumunię, Litwę, Szwecję, Finlandię, Grecję, Turcję, Cypr, Syrię, Egipt, Włochy, Watykan, Francję.

Jako człowiek o szerokich zainteresowaniach i zdolnościach Witold Karpyza przez rok był kierownikiem gorzowskiego oddziału wrocławskiego „Słowa Polskiego”. Pełniąc tę funkcję  otrzymał legitymację dziennikarza. Była pomocna między innymi w podjętych przez naszego bohatera poszukiwaniach dokumentów historycznych związanych z Kresami Wschodnimi, Poszukiwania te Witold Karpyza prowadził  w Warszawie, Krakowie, Kórniku, Szczecinie, Lublinie, Toruniu, Poznaniu , a także w Grodnie. Tej aktywności towarzyszyło rysowanie i publikowanie artykułów w  pismach krajowych i zagranicznych, między innymi takich, jak: „Białostocczyzna”, „Nadodrze”, „Turysta”, „Goniec Kresowy”, „Kresowe Stanice”, „Ziemia Gorzowska”, „Głos znad Niemna”, „Magazyn Polski” i inne.

W 1973 roku Witold Karpyza przeszedł na emeryturę i podjął pracę w bibliotece pedagogicznej w Gorzowie.

W ciągu całego życia nasz Bohater ani na chwilę nie zapomniał o swych stronach rodzinnych – Ziemi Wołkowyskiej.

Małą ojczyznę opisywał przez całe życie

Jego wielką pasją była historia Ziemi Wołkowyskiej. Badał jej dzieje, opierając się na wielu źródłach, rozsianych w licznych archiwach Polski, Białorusi, Litwy, a także w pracach naukowych i w kronikarskiej literaturze.

Witold Karpyza zostawił po sobie 27 tomów rękopisów, po części później wydanych, które zawierają historię Wołkowyska i powiatu wołkowyskiego oraz ponad 300 grafik i akwarel, na których są przedstawione zabytki Ziemi Wołkowyskiej i okolic.

Nasz Bohater zostawił po sobie także cztery tomy wspomnień, które przekazał bibliotece Ossolineum we Wrocławiu.

Publikował w „Głosie znad Niemna”

Witold Karpyza był człowiekiem bardzo zdyscyplinowanym, który z ogromną odpowiedzialnością podchodził do każdego zadania, którego się podejmował. Niesamowicie pracowity, niestrudzony publicysta i naukowiec codziennie siadał do biurka, by zapisać chociażby jedną linijkę kroniki rodzinnej Wołkowyszczyzny. Żeby być bardziej wydajnym, w wieku 92 lat opanował pracę na komputerze.

Z początku lat 90. XX wieku artykuły Witolda Karpyzy zaczęły pojawiać się na łamach „Głosu znad Niemna” oraz „Magazynu Polskiego”. W każdym z jego artykułów można znaleźć rzadkie fakty historyczne, ciekawe zdjęcia oraz rysunki autora.

Witold Kapryza należał też do organizacji społecznej Stowarzyszenie Rodzin Ziemi Wołkowyskiej z centrum w Gdańsku, która w 1995 roku wydała album jego rysunków z krótkimi i niezwykle rzetelnymi notkami historycznymi pt. „Z teki rysunkowej Witolda Karpyzy – Zabytki Ziemi Wołkowyskiej”.

 Nigdy nie założył rodziny

Wybitny syn Ziemi Wołkowyskiej nigdy nie założył własnej rodziny. Był aktywny prawie do końca życia. Przez wiele lat mieszkał przy ul. Sikorskiego w Gorzowie Wielkopolskim. W 1992 roku przeżyj wypadek samochodowy – po którym do końca życia był unieruchomiony i mieszkał w Domu Pomocy Społecznej.

Za swoją bardzo bogatą działalność zarówno niepodległościową, jak też harcerską oraz wychowawczą i wydawniczą odznaczony był Srebrnym Krzyżem Zasługi z Mieczami, Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Złotym Krzyżem Zasługi, Medalem Komisji Edukacji Narodowej, Krzyżem Armii Krajowej, Złotym Krzyżem Zasługi dla Związku Harcerstwa Polskiego.

Nasz Bohater odszedł na Wieczną Wartę 3 marca 2009 roku. Został pochowany w Kwaterze Zasłużonych na cmentarzu komunalnym w Gorzowie.

Znadniemna.pl

Na dzisiaj przypada 110. Jubileusz urodzin Witolda Karpyzy, wybitnego syna Ziemi Wołkowyskiej i Świsłockiej, historyka amatora i krajoznawcy, pedagoga i organizatora harcerstwa, rysownika, który uwiecznił piękno swojej małej ojczyzny na ponad 300 grafikach. Pragnąc uczcić Jubileusz urodzin naszego krajana publikujemy jego życiorys: Witold Karpyza urodził się 28

Grupa Polaków z Grodna udała się w miniony weekend w okolice Bohatyrowicz i Miniewicz, aby przypomnieć sobie losy bohaterów powieści „Nad Niemnem”. Wycieczkę śladami powieści Elizy Orzeszkowej grodzieńscy Polacy odbyli w ramach akcji „Narodowe Czytanie 2023” z inicjatywy polskiej działaczki oświatowej Heleny Mielesz.

W tym roku akcja „Narodowe Czytanie” ma już swoją 12. edycję. Podobnie jak w latach poprzednich odbywa się pod patronatem Pierwszej Pary Rzeczypospolitej Polskiej – Prezydenta RP Andrzeja Dudy i jego Małżonki Agaty Kornhauser-Dudy, którzy jeszcze na początku czerwca zaprosili rodaków z całego świata do wspólnego czytania w ramach „Narodowego Czytania 2023” powieści „Nad Niemnem”, autorstwa wybitnej grodnianki.

Eliza Orzeszkowa sprawiła ,że akcja „Nad Niemnem” rozgrywa się na malowniczych terenach, położonych nad rzeką, będącą symbolem regionu, którego mieszkańców autorka darzyła nieskrywaną miłością.

Uczestnicy akcji „Narodowe Czytanie 2023” przy znaku drogowym wskazującym kierunek do Bohatyrowicz, fot.: Facebook.com

Najwybitniejsza polska pisarka XIX stulecia uwieczniła w swoim dziele literackim związane z Ziemią Grodzieńską legendy, wydarzenia historyczne oraz postacie, o których do naszych dni przypominają miejsca, będące stałym punktem odwiedzin przybywających w okolice Grodna rodaków z Polski. Właśnie tutaj, między innymi przy grobie powieściowych protoplastów rodu Bohatyrowiczow Jana i Cecylii, a także na mogile powstańców z 1863 roku w Miniewiczach, odczytali na głos odpowiednie fragmenty powieści Orzeszkowej Polacy z Grodna, biorący udział w „Narodowym Czytaniu 2023”.

Przy mogile Jana i Cecylii, fot.: facebook.com

Przy grobie powstańców 1863 roku, fot.: facebook.com

We wpisie na Facebooku Helena Mielesz, będąca inicjatorką wyprawy śladami bohaterów powieści „Nad Niemnem” w ramach „Narodowego Czytania 2023”, takimi słowami wyraziła ideę przeprowadzonej akcji:

„Rzeka Niemen to znak regionu: Grodzieńszczyzna, Bohatyrewicze, Miniewicze! To strażnik tradycji i wartości! Nie mamy czego wymyślać, nie musimy szukać…”

„Urodziliśmy się na tej samej ziemi co i ONA” – zakończyła wpis Helena Mielesz, podkreślając wspólne korzenie współczesnych grodnian i autorki oraz bohaterów „Nad Niemnem”.

Znadniemna.pl na podstawie Facebook.com

Grupa Polaków z Grodna udała się w miniony weekend w okolice Bohatyrowicz i Miniewicz, aby przypomnieć sobie losy bohaterów powieści „Nad Niemnem”. Wycieczkę śladami powieści Elizy Orzeszkowej grodzieńscy Polacy odbyli w ramach akcji „Narodowe Czytanie 2023” z inicjatywy polskiej działaczki oświatowej Heleny Mielesz. W tym roku

Przedstawiciele diaspory białoruskiej Białegostoku oraz reprezentacja białostockiego Centrum Pomocy Polakom z Białorusi 24 sierpnia wyszli na akcję solidarności z Andrzejem Poczobutem, dziennikarzem i działaczem polskiej mniejszości narodowej na Białorusi, odbywającym wyrok 8 lat pozbawienia wolności w jednej z najcięższych białoruskich kolonii karnych w Nowopołocku na północy kraju.

Akcja odbyła się z okazji 29. miesięcznicy uwięzienia dziennikarza i działacza polskiej społeczności na Białorusi, który niedawno odbył 30 dni w karcerze kolonii w Nowopołocku, do której trafił po uprawomocnieniu się wyroku sądowego, a potem został ukarany wtrąceniem do celi typu więziennego, potocznie – „izolatki” na okres sześciu miesięcy.

Dzień przed akcją w Białymstoku organizacja BELPOL, składająca się z uciekinierów z białoruskich służb mundurowych,  ujawniła okoliczności, które zdecydowały o ukaraniu Andrzeja Poczobuta odizolowaniem od reszty więźniów przebywających w kolonii w Nowopołocku.

Według BELPOL Andrzej Poczobut został ukarany pobytem w ciągu pół roku w „izolatce” wskutek dokonanej wobec niego prowokacji. Polegała ona na tym, że więźnia zmuszano do mycia więziennej toalety. Wśród więźniów taka praca oznacza największy stopień poniżenia i automatycznie robi z wykonującego ją więźnia osobę o najniższym z możliwych statusie socjalnym.

Andrzej Poczobut oczywiście odmówił wykonywania pracy, której według więziennych zwyczajów nie powinien się podejmować żaden z szanujących się więźniów. Wynik – kara w postaci połowy roku pobytu w izolatce.

Jak poinformował BELPOL zanim doszło do incydentu, który skończył się wtrąceniem Andrzeja Poczobuta do izolatki, Polak przez pewien okres nie otrzymywał niezbędnych leków. Obecnie według BELPOL ten problem został rozwiązany.

Akcje solidarności z Andrzejem Poczobutem odbywają się w białostockim skwerze księdza Jerzego Popiełuszki w każdą miesięcznicę uwięzienia Polaka.

 Znadniemna.pl na podstawie Facebook.com, Baj.by, zdjęcia: Facebook.com

Przedstawiciele diaspory białoruskiej Białegostoku oraz reprezentacja białostockiego Centrum Pomocy Polakom z Białorusi 24 sierpnia wyszli na akcję solidarności z Andrzejem Poczobutem, dziennikarzem i działaczem polskiej mniejszości narodowej na Białorusi, odbywającym wyrok 8 lat pozbawienia wolności w jednej z najcięższych białoruskich kolonii karnych w Nowopołocku na

Skip to content