Maria Pyż: „Żeby język polski był codziennie słyszany we lwowskiej rozgłośni radiowej”
Rozmowa z Marią Pyż, redaktor naczelną Radia Lwów:
Od wielu lat, najpierw Twoja mama – Teresa Pakosz, a potem – Ty, prowadzicie Radio Lwów. Jak działa wasza redakcja przez okres tysiąca ostatnich dni, czyli w warunkach wojny?
– W tym roku mija 32 rok istnienia Radia Lwów, które działa od 1992 roku. Redakcja nie przerywała pracy od samego początku wojny. Wojna wybuchła 24 lutego 2022 roku. To był czwartek, a audycję zwykle mamy w sobotę. Od czwartku do soboty media wstrzymały wówczas nadawanie w całym regionie Zachodniej Ukrainy. Leciała ramówka z Kijowa. Wtedy otrzymaliśmy telefon od właścicieli rozgłośni. Poproszono nas nie wychodzić do eteru, gdyż nikt tego nie robi, a na antenie będzie leciało to co nadaje Kijów. Po zastanowieniu powiedzieliśmy jednak – nie. Weszliśmy na antenę, żeby nie prowokować paniki we Lwowie, na Ukrainie, zagranicą, a przede wszystkim w Polsce. Panika jest bowiem najgorszym wrogiem. Uważam naszą ówczesną decyzję za sukces. Dlaczego? Bo już godzinę później za naszym przykładem tak samo zachowały się inne redakcje.
Pierwsze, co zrobiliśmy – to było uruchomienie telefonów alarmowych, dzięki czemu zaczęliśmy ściągać pomoc. Na początku – jedzenie. W sklepach nie było nic oprócz makaronu przez pierwsze dwa tygodnie. Przerwany bowiem został łańcuszek dostaw. Nie można było kupić chleba. Na początku to my sprowadziliśmy tony potrzebnych produktów i towarów z Polski. Już potem objętość dostarczanej pomocy zaczęła być liczona w TIR-ach. Ludzie byli wdzięczni, kiedy mówiliśmy im, że ta pomoc płynie od Polaków z Polski. Byli bardzo wdzięczni Polakom.
Teraz mamy 2024 rok. Jak wszyscy wiemy – mamy trudną sytuację, jeśli chodzi o finansowanie mediów polskich poza granicami Polski. A tymczasem my jesteśmy tymi, kto może pomóc w wypromowaniu marki „Polska” i odegrać rolę pozytywnego lobby Polski. We Lwowie i regionie lwowskim rozwija się biznes. Największe inwestycje są dokonywane przez polskie firmy. Ponadto Polska sprowadza przez Lwów pomoc humanitarną, wojskową itd. Powinniśmy o tym informować oraz być przekaźnikiem wiadomości zarówno do mediów ukraińskich, jak i polskich, z którymi współpracujemy.
Tematem audycji Radia Lwów jest wojna i pomoc płynąca z Polski. O czym jeszcze informujecie swoich odbiorców?
– Jeżeli będziemy informować tylko o wojnie, to ludzie zwariują. Informujemy zatem także o wydarzeniach kulturalnych, głownie polsko-ukraińskich. Należy do nich, na przykład, BookForum, na które każdego roku przyjeżdża wielu autorów z Polski. Filharmonia Lwowska z kolei prezentuje Festiwal „Kontrasty”, w ramach którego prezentowana jest muzyka nie tylko z Polski i Ukrainy, ale z całego regionu Europy Środkowo-Wschodniej. Kiedy w Polsce zdarzyła się powódź, to cała Ukraina włączyła się w pomoc powodzianom. Zbiórki prowadzono w kościołach, dary przekazywały całe gminy, zwłaszcza te, zaprzyjaźnione z gminami, które ucierpiały od żywiołu. Ludzie chcieli się odwdzięczyć Polakom za pomoc, niesioną Ukraińcom w trudnych dla ich kraju chwilach.
Kim jest typowy odbiorca Radia Lwów?
– Wyróżniam dwa typy. Nadajemy na falach Radia „Niezależność” obejmując zasięgiem region lwowski. Ale jesteśmy słuchani także przez Internet, gdzie liderami wśród odbiorców są mieszkańcy trzech krajów: USA, Wielkiej Brytanii i Polski. Jeżeli mówimy o słuchaczach z regionu lwowskiego, to są to ludzie w wieku 50+, pracujący, ale czasem też – emeryci. Słucha nas także miejscowa Polonia, czyli Polacy, którzy przyjechali do Lwowa pracować – nie tylko dyrektorzy i bankierzy, ale też inżynierowie, architekci i inni specjaliści oraz członkowie ich rodzin.
Jak często pojawiacie się na antenie?
– Nasze audycje wychodzą raz tygodniu – w sobotę, co moim zdaniem jest zdecydowanie za mało.
Regularnie słyszymy o powietrznych atakach na Lwów ze strony Rosji. W jakim stopniu ucierpiało z tego powodu polskie dziedzictwo kulturalne i historyczne Lwowa?
– Zniszczono, na przykład, kamienice z końca XIX wieku, budowane za czasów panowania Austro-Węgier. Prowadziłam reportaż z jednego z takich miejsc. Rozmawiałam z rdzennymi lwowianami -państwem Haliną i Krzysztofem Rumińskimi. Opowiedzieli mi historię mieszkańców klatki schodowej, która się zawaliła w wyniku bombardowania, po czym mieszkaniec tej kamienicy stracił żonę i trzy córki. Nagrałam też historię pani Haliny, która spała pod oknem i gdyby nie kołdra, to by nie przeżyła, gdyż zostałaby trafiona odłamkami szkła. Straty poniesione przez lwowskich Polaków też są traconym przez nas wspólnym polskim dziedzictwem, gdyż ludzie ci są jego nosicielami. Dlatego tak ważne jest rejestrowanie podobnych świadectw.
Jednym z sukcesów Radia Lwów jest angażowanie do pracy redakcji lwowskiej młodzieży. Jak wam się to udaje?
– Moim oczkiem w głowie jest Studium Młodych Dziennikarzy, które prowadzę od 2013 roku. Są to uczniowie z dwóch polskich szkół we Lwowie, a także dzieci ukraińskie, uczące się języka polskiego. Muszę powiedzieć, że we Lwowie zapotrzebowanie na język polski, jako drugi obcy, jest bardzo wysokie. Jest on wykładany w stu trzydziestu szkołach. Do nas uczniowie tych szkół przychodzą chyba dlatego, że u nas jest ciekawie. Kształcimy młodzież pod kątem medialnym. Moi uczniowie przeprowadzają sondy uliczne, biorą udział w różnych wydarzeniach – uroczystościach kulturalno-oświatowych i patriotycznych. Dzięki temu uczą się historii, poznają swoją tożsamość i polskie dziedzictwo kulturowe, stając się patriotami miasta, w którym mieszkają. Dzięki tej aktywności nasi wychowankowie stają się rozpoznawalni przez lwowskich urzędników, a nawet przez dyplomatów, przede wszystkim – polskich. Jadą później do Polski na studia. Niektórzy zostają dziennikarzami. W czasie wakacji wielu z nich wraca do nas, aby wspierać pracę redakcji, jako wolontariusze.
Wielu Ukraińców i mieszkających na Ukrainie Polaków po wybuchu wojny wyjechało do Polski oraz innych krajów. Ty i Twoja mama tego nie zrobiłyście. Dlaczego?
– Jestem rodowitą lwowianką. Lwów jest miastem, które kocham, które daje mi energię i siłę oraz mnie inspiruje. Jest to miasto, które ma własne zapachy, ma wyjątkową energię w powietrzu. Miasto, które przyciąga. Miasto, w którym kawa smakuje lepiej i w którym każdy może znaleźć coś dla siebie. Lwów to miasto polskich architektów, malarzy, pisarzy, lekarzy… Nie mówię teraz tylko o czasach odległych, lecz o teraźniejszości. Oni wszyscy żyją i pracują teraz, a moim zadaniem jest pokazywanie, czym się zajmują. Kocham to miasto!
Mawiają, że człowiek potrafi przyzwyczaić się do wszystkiego. Mieszkasz w kraju, w którym toczy się wojna. Jak wygląda codzienne życie obok ludzkich tragedii? Co czujesz będąc ich świadkiem?
– Czuję przede wszystkim, że muszę zachować spokój. Ta wojna trwa już trzeci rok. Lwów nie schodzi do schronów. Lwów stara się żyć normalnie. Podczas alarmu pracę przerywają tylko urzędy i banki, natomiast wszystkie restauracje, sklepy i inne miejsca świadczące usługi są pootwierane. Według rozkładów jeżdżą autobusy, trolejbusy, marszrutki, tramwaje, czyli cały transport miejski. Jeżeli zacznę panikować, to co będą robić moi odbiorcy? Zawsze mierzę się z tym pytaniem i wiem, że muszę być spokojna i powiedzieć tak, żeby oni usłyszeli i zrozumieli, może nawet zrobić to z taką lwowską satyrą. Ale powinnam robić to spokojnie, gdyż nie mam prawa do paniki i muszę zachować zimny rozum i zimną krew.
Jakie masz największe marzenie?
– Mam wiele marzeń. Największe – żeby język polski był codziennie słyszany we lwowskiej rozgłośni radiowej. Obecnie polskojęzyczne Radio Lwów jest cytowane przez największe media ukraińskie.
Czego życzyłabyś Polakom, którzy mieszkają na Białorusi?
– Przede wszystkim chciałabym zapewnić, że Polacy z Białorusi nie kojarzą nam się z agresorami. Wszyscy jesteśmy ludźmi i rozumiemy, w jakiej trudnej sytuacji rodacy na Białorusi się znaleźli. Zdajemy sobie sprawę z tego, że człowiek i rząd to są zupełnie różne byty. Wspierajmy się zatem nawzajem i tego się trzymajmy!
Dziękujemy za rozmowę.
Radio Lwów – polskojęzyczna społeczna stacja radiowa założona w 1992 we Lwowie, której celem jest utrzymywanie tożsamości narodowej i krzewienie kultury polskiej. Redakcja nawiązuje do tradycji przedwojennej rozgłośni Polskiego Radia Lwów, nadającego w latach 1930-1939. Radio Lwów nadaje sześć godzin programu tygodniowo na antenie prywatnej rozgłośni ukraińskiej Nezałeżnist na częstotliwości 106,7 FM i słychać je w promieniu 100 km od Lwowa: w Stryju, Drohobyczu, Samborze, Żółkwi, Mościskach i Jaworowie. Nadając w Internecie redakcja także korzysta ze strumienia („adresu”) radia Nezałeżnist.
Redakcja Znadniemna.pl
Rozmowa z Marią Pyż, redaktor naczelną Radia Lwów: [caption id="attachment_66653" align="alignnone" width="480"] Maria Pyż, redaktor naczelna Radia Lwów[/caption] Od wielu lat, najpierw Twoja mama – Teresa Pakosz, a potem – Ty, prowadzicie Radio Lwów. Jak działa wasza redakcja przez okres tysiąca ostatnich dni, czyli w warunkach wojny? -