HomeStandard Blog Whole Post (Page 6)

Rekordowa liczba alumnów w grodzieńskim seminarium. Młodzi mężczyźni z całej Białorusi wybierają drogę kapłańską.

W czasach, gdy wiele społeczeństw doświadcza kryzysu duchowości, a młodzi ludzie coraz rzadziej wybierają życie kapłańskie, Białoruś zaskakuje. W 2025 roku do Wyższego Seminarium Duchownego w Grodnie zgłosiło się aż 11 nowych kandydatów. To najwyższa liczba powołań od wielu lat — i znak, że Kościół katolicki na Białorusi wciąż tętni życiem.

Z różnych zakątków kraju

Nowi alumni pochodzą z różnych zakątków Białorusi: z obwodu grodzieńskiego, mińskiego, witebskiego, mohylewskiego i brzeskiego. Ich decyzja o wstąpieniu do seminarium nie jest tylko osobistym wyborem — to także świadectwo duchowej kondycji lokalnych wspólnot, które mimo trudności potrafią przekazywać wiarę i inspirować młode pokolenia.

„To znak, że Pan Bóg nie opuszcza swojego Kościoła, nawet w trudnych czasach. Młodzi ludzie odpowiadają na Jego wezwanie z odwagą i wiarą” — napisał jeden z duchownych w mediach społecznościowych, komentując tegoroczne powołania.

Grodzieńskie serce Kościoła

Wyższe Seminarium Duchowne w Grodnie to miejsce szczególne. Założone w 1990 roku, jako pierwsze nowe seminarium duchowne na terenie byłego Związku Radzieckiego, szybko stało się centrum formacji kapłańskiej dla całej Białorusi. Przez ponad trzy dekady wykształciło 173 kapłanów, którzy dziś posługują nie tylko w kraju, ale również w Rosji, na Ukrainie, Litwie, w Kazachstanie, Izraelu, we Włoszech, a nawet w Ameryce Południowej.

Obecnie w seminarium kształci się 53 alumnów, a wykłady prowadzi 29 profesorów — duchownych i świeckich. Program formacyjny obejmuje studia filozoficzne i teologiczne, codzienną modlitwę, celebracje liturgiczne, rekolekcje oraz praktyki duszpasterskie w parafiach. To intensywny czas duchowego dojrzewania i intelektualnego rozwoju.

Wiara, kultura, wspólnota

Seminarium w Grodnie to nie tylko miejsce nauki. To także przestrzeń kultury i wspólnoty. Działa tu zespół muzyczny „AVE”, złożony z alumnów, który wydał już sześć płyt i regularnie występuje podczas uroczystości kościelnych. Biblioteka seminaryjna liczy ponad 31 tysięcy woluminów — to jedno z największych tego typu zbiorów teologicznych w regionie.

W seminarium kształtuje się nie tylko przyszłych kapłanów, ale także liderów duchowych, którzy będą nieść Ewangelię w różnych kontekstach społecznych i kulturowych. W czasach, gdy Kościół na Białorusi mierzy się z wyzwaniami politycznymi i ograniczeniami administracyjnymi, rola dobrze przygotowanych duszpasterzy jest nie do przecenienia.

Nadzieja na przyszłość

Tegoroczna liczba powołań to nie tylko statystyka. To konkretne twarze, historie, decyzje. To młodzi mężczyźni, którzy — często wbrew społecznym oczekiwaniom — wybrali drogę służby Bogu i ludziom. Ich obecność w Grodnie daje nadzieję na przyszłość Kościoła katolickiego na Białorusi.

W relacji opublikowanej na portalu katolik.life podkreślono, że tak liczne powołania są owocem wieloletniej pracy duszpasterskiej oraz modlitw wiernych. To także dowód na to, że Kościół, choć czasem cichy i niewidoczny, wciąż działa — w sercach, w parafiach, w rodzinach.

Znadniemna.pl na podstawie Katolik.life, na zdjęciu: biskup grodzieński Włodzimierz Hulaj z nowymi alumnami grodzieńskiego seminarium, fot.: instagram.com/vdsgrodna

Rekordowa liczba alumnów w grodzieńskim seminarium. Młodzi mężczyźni z całej Białorusi wybierają drogę kapłańską. W czasach, gdy wiele społeczeństw doświadcza kryzysu duchowości, a młodzi ludzie coraz rzadziej wybierają życie kapłańskie, Białoruś zaskakuje. W 2025 roku do Wyższego Seminarium Duchownego w Grodnie zgłosiło się aż 11 nowych

Polskie władze wprowadziły nowe regulacje dotyczące uznawania dokumentów osobistych, wydanych na terytorium Białorusi w czasach ZSRR. Zmiana, która weszła w życie pod koniec lipca, oznacza, że akty urodzenia, małżeństwa i inne dokumenty wydane przed 1991 rokiem nie będą już akceptowane bezpośrednio przez polskie urzędy.

Co się zmieniło?

Zgodnie z nowymi wytycznymi, osoby pochodzące z Białorusi, które chcą korzystać z dokumentów wydanych w czasach radzieckich, muszą obecnie przedstawić duplikat dokumentu wydany przez właściwy organ białoruski oraz apostille — międzynarodowe poświadczenie autentyczności — uzyskane w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Białorusi.

Zmiana została formalnie potwierdzona przez dokument Ministerstwa Spraw Wewnętrznych RP z dnia 28 lipca 2025 roku, który wskazuje na konieczność „weryfikacji autentyczności i aktualności dokumentów wydanych przez państwa trzecie, w szczególności w kontekście bezpieczeństwa administracyjnego”.

Kontekst polityczny

Decyzja polskich władz wpisuje się w szerszy trend zaostrzenia relacji z Mińskiem. W tle pozostają m.in. planowane na wrzesień br. manewry wojskowe „Zapad-2025”, organizowane wspólnie przez Rosję i Białoruś, które Polska i kraje NATO postrzegają jako demonstrację siły i potencjalne zagrożenie.

Eksperci ds. bezpieczeństwa wskazują, że działania administracyjne — takie jak ograniczenie uznawania dokumentów — mogą być częścią szerszej strategii kontroli przepływu osób i minimalizacji ryzyka infiltracji. Jednocześnie organizacje pomocowe ostrzegają, że nowe przepisy uderzają w zwykłych obywateli, którzy nie mają nic wspólnego z polityką.

Skutki dla migrantów

Dla wielu Białorusinów przebywających w Polsce — zwłaszcza tych, którzy uciekli przed represjami reżimu Łukaszenki — nowe wymogi są praktycznie niemożliwe do spełnienia. Uzyskanie duplikatu dokumentu i apostille wymaga osobistego stawienia się w urzędach na Białorusi, co dla wielu osób może oznaczać aresztowanie lub represje polityczne.

„To nie jest tylko kwestia papierów. To kwestia bezpieczeństwa. Powrót do Białorusi może oznaczać więzienie” — uważa przedstawiciel jednej z organizacji, wspierających uchodźców politycznych z Białorusi.

Głosy obrońców praw człowieka

Fundacje i organizacje pozarządowe, broniące praw migrantów apelują do polskich władz o wprowadzenie wyjątków dla osób, które nie mogą bezpiecznie uzyskać dokumentów w kraju pochodzenia. Wskazują, że brak okresu przejściowego oraz nagłość decyzji mogą prowadzić do masowych odmów w sprawach legalizacji pobytu, uznania małżeństw czy rejestracji dzieci.

„Proponowane rozwiązania mogą być wykorzystywane do bezprawnego wydalania z terytorium Polski cudzoziemców, którzy kwalifikują się do udzielenia im ochrony międzynarodowej” – czytamy w opinii prawnej Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

Fundacja podkreśla, że każda decyzja o odmowie uznania dokumentu powinna uwzględniać indywidualne ryzyko naruszenia praw człowieka, zwłaszcza w kontekście powrotu do kraju autorytarnego.

Z kolei Amnesty International Polska w najnowszym raporcie „Permanentna tymczasowość” zwraca uwagę na dramatyczną sytuację dzieci obywateli Białorusi, urodzonych w Polsce:

„Brak paszportu uniemożliwia dziecku uzyskanie karty pobytu, a tym samym legalizację pobytu w Polsce, co oznacza, że od momentu urodzenia pozostaje ono bez jakiegokolwiek dokumentu tożsamości”.

Organizacja apeluje o stworzenie specjalnej ścieżki uzyskania dokumentu tożsamości dla dzieci oraz o ustawowe uznanie dokumentu podróży za dowód tożsamości.

Znadniemna.pl na podstawie Rmf24.fm, PAP, tvp.info, zdjęcie ilustracyjne, źródło: Hpravy.org

Polskie władze wprowadziły nowe regulacje dotyczące uznawania dokumentów osobistych, wydanych na terytorium Białorusi w czasach ZSRR. Zmiana, która weszła w życie pod koniec lipca, oznacza, że akty urodzenia, małżeństwa i inne dokumenty wydane przed 1991 rokiem nie będą już akceptowane bezpośrednio przez polskie urzędy. Co się

W dniach 8–10 sierpnia 2025 roku Mrągowo po raz trzydziesty stało się stolicą kultury kresowej. Jubileuszowy Festiwal Kultury Kresowej zgromadził zespoły polonijne z Litwy, Ukrainy i Białorusi, które zaprezentowały bogactwo tradycji, muzyki i obrzędowości dawnych Kresów.

Anna Adamowicz i Dominik Kuźniewicz

Zespół wokalny „Sukces”

Z Białorusi na Festiwal przyjechały: młodzieżowy zespół piosenki estradowej „Wszystko w Porządku” z Borysowa, aktywnie uczestniczący w polonijnych wydarzeniach, zespół folklorystyczny „Wierzbica”, który od lat bierze udział w międzynarodowych festiwalach i konkursach, zespół wokalny „Wspólna Wędrówka”, prezentujący poezję śpiewaną i polską muzykę estradową, zespół wokalno-instrumentalny „Przyjaciele”, łączący polską muzykę rozrywkową z elementami folkloru, zespół Liber Cante oraz inne kolektywy artystyczne.

Młodzieżowy zespół piosenki estradowej „Wszystko w porządku” działa przy Domu Polskim w Borysowie od roku 2010 i składa się z 3 solistów w wieku od 28 do 38 lat. Kierownikiem Zespołu jest Ałła Nicijewska, akompaniatorem – Maria Hroda

Zespół ludowej piosenki „Przyjaciele” był powołany w 2001 roku wkrótce po otwarciu Domu Polskiego w Borysowie. Uczestnikami zespołu są amatorzy, mający polskie „korzenie”. Zespół składa się z wokalnej i instrumentalnej grupy. Główne miejsce w repertuarze zespołu zajmują wokalne kompozycje, jak polskie, tak i białoruskie. Szczególną popularnością cieszą się wiązanki z polskich ludowych piosenek. Założyciel i kierownik Zespołu – Swietłana Waszkiewicz

Zespół folklorystyczny WIERZBICA powstał w 1979 roku. Nazwa zespołu pochodzi od słowa Wierzba – krzewiaste drzewo, które jako pierwsze budzi się wiosną i wypuszcza swoje pąki. W repertuarze „Wierzbicy” znajdują się pieśni folklorystyczne, ludowe, pieśni obrzędowe i religijne. Oprócz piosenek, wiele tradycyjnych tańców białoruskich. „Wierzbica” aktywnie uczestniczy w różnych festiwalach, konkursach i koncertach. Kierownik Zespołu – Aliaksandr Swirski

Polski zespół „Współna Wędrówka” powstał w 2005 roku w Mińsku w ramach Polskiego chóru Polonez przy Czerwonym kościele i w 2025 roku obchodzi swój jubileusz – 20 lat razem z Polską. Zespół jest laureatem wielu międzynarodowych festiwali oraz Festiwalu Kultury Kresowej w Nowej Rudzie, Wrocławiu, Sycowie, Jarosławiu,Mrągowie. Zespól zdobył nagrody na Festiwalu piosenki patriotycznej w Legionowie i we Włocławku za autorskie piosenki. Na Festiwalu Polonijnym Polskiej piosenki w Opolu za pieśń «Kresy» ( 1 nagroda) i Na Światowym Festiwalu Marii Konopnickiej w Przedborzu (1 nagroda). W repertuarze zespołu znajdują się piosenki kresowe, patriotyczne, ludowe , autorskie oraz przedwojenne estradowe.

Kierownik Zespołu – Marina Towarnicka — prezes Towarzystwa Miłośników Kultury Polskiej w Mińsku na Białorusi i Fundacji Kultura Bez Granic we Wrocławiu. Autorka ponad 30 pieśni patriotycznych do słów polskich i białoruskich poetów. W 2020 roku została odznaczona Krzyżem Kresowym za popularyzację i obronę Polskiej kultury na Białorusi, a w 2025 roku Medalem Sejmu RP

Na mandolinie gra Daria Remizowicz z Mińska

LIBER CANTE – amatorski zespół polonijny mieszany, założony przy Oddziale Związku Polaków na Białorusi w Mińsku w 2018 roku przez dyrygenta i kierownika artystycznego Katarzynę Michal. W repertuarze zespołu są pieśni patriotyczne i religijne oraz piosenki ludowe i biesiadne. Zespół wykonuje również utwory we własnych aranżacjach. Liber Cante bierze udział w okolicznościowych imprezach kulturalnych i religijnych na Białorusi i w Polsce

Na Festiwalu była obecna także jedna z najbardziej rozpoznawalnych postaci kultury kresowej z Białorusi – artystka z Mińska Helena Abramowicz, dyrygentka, nauczycielka, wokalistka, organistka, pianistka, kompozytorka z kręgu muzyki liturgicznej oraz poezji śpiewanej. Członkini Stowarzyszenia Kierownictwa Chórów Chłopięcych działającego przy Białoruskim Związku Działaczy Muzycznych. Od 1988 roku współpracuje z chórami i zespołami liturgicznymi parafii św. Szymona i św. Heleny w Mińsku oraz z chórami, zespołami i solistami Polonijnymi, z którymi ciągle organizuje różne wyjazdy z koncertami do miast i wsi Białorusi, Polski, Ukrainy, Litwy, Łotwy, Niemiec i Szwecji oraz uczestniczy w św. Mszach przeważnie w języku polskim. Najbardziej znanym utworem Heleny Abramowicz jest autorska piosenka, „Polsko Moja” rozpowszechniona wśród licznych zespołów Polonijnych, często uznawana za Hymn Polaków mieszkających poza Polską. W marcu 2016 roku Helena Abramowicz otrzymała Odznakę Honorową „Zasłużony dla Kultury Polskiej”.

Helena Abramowicz i Józef Szyłejko, prezes Towarzystwa Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej

Spotkania z historią i pamięcią

W ramach festiwalu odbyło się spotkanie z wydawcami premierowej książki Melchiora Wańkowicza pt. „Znowu siejemy w Polsce B”, zorganizowane 9 sierpnia w Mrągowskim Centrum Kultury. To unikalny reportaż z Kresów północno-wschodnich II Rzeczypospolitej z lat 1936–1938, opracowany na podstawie maszynopisu zachowanego w Bibliotece Ossolineum oraz archiwalnych materiałów prasowych i fotograficznych. Książka stanowi hołd dla kresowych ziem i ich mieszkańców.

Wystawy, rozmowy i prezentacje towarzyszące festiwalowi przypominały o trudzie zachowania kultury kresowej w diasporze, rozsianej po różnych państwach za wschodnią granicą Polski. Organizatorzy podkreślali, że celem wydarzenia jest nie tylko prezentacja dorobku artystycznego, ale też budzenie świadomości narodowej i zainteresowanie młodych Polaków historią dawnych Kresów.

Rzemiosło, smaki i wspólnota

Jak co roku przyciągał tłumy zorganizowany w ramach Festiwalu Jarmark Kresowy. Można było skosztować na nim tradycyjnych potraw, takich jak pierogi z kaszą gryczaną, barszcz ukraiński czy ciasta drożdżowe, a także kupić rękodzieło: hafty, ceramikę, wyroby z drewna i lnu. Rzemieślnicy z Kresów dzielili się technikami przekazywanymi z pokolenia na pokolenie, a dzieci uczestniczyły w warsztatach edukacyjnych.

Atmosfera wszystkich festiwalowych wydarzeń była rodzinna i pełna wzruszeń. Dla wielu uczestników i gości Festiwal stał się nie tylko okazją do spotkania z kulturą, ale też do odnalezienia własnych korzeni. Wspólne świętowanie, rozmowy i muzyka tworzyły przestrzeń, w której przeszłość i teraźniejszość splatały się w jedno.

Trzydzieści lat budowania mostów

Jubileuszowa edycja Festiwalu była okazją do podsumowania trzech dekad jego działalności. Od 1995 roku wydarzenie nieprzerwanie gromadzi Rodaków z Kresów i Macierzy, przypominając o wspólnym dziedzictwie. Organizatorzy podkreślali, że Festiwal to nie tylko koncerty, ale też wyraz wdzięczności dla tych, którzy przez lata pielęgnowali kulturę kresową w trudnych warunkach.

Kulminacją Festiwalu stał się koncert galowy, który odbył się 9 sierpnia w amfiteatrze nad jeziorem Czos. Była to muzyczna podróż przez kresowe melodie i wspomnienia, pełna wzruszeń i symbolicznych gestów. Wspólne występy artystów z różnych krajów pokazały, że kultura kresowa łączy ponad granicami.

Nazajutrz, w niedzielę, uczestnicy Festiwalu opuszczali Mrągowo z poczuciem dumy i wdzięczności. Jubileuszowe święto Kresów nie tylko przypomniało o przeszłości, ale też pokazało, że dziedzictwo Kresów wciąż inspiruje i żyje w sercach kolejnych pokoleń.

Znadniemna.pl/ Fot.: Mrągowskie Centrum Kultury/ Magdalena Waszkiewicz, Ewa Dulna i Facebook.com

W dniach 8–10 sierpnia 2025 roku Mrągowo po raz trzydziesty stało się stolicą kultury kresowej. Jubileuszowy Festiwal Kultury Kresowej zgromadził zespoły polonijne z Litwy, Ukrainy i Białorusi, które zaprezentowały bogactwo tradycji, muzyki i obrzędowości dawnych Kresów. [caption id="attachment_69668" align="alignnone" width="480"] Anna Adamowicz i Dominik Kuźniewicz[/caption] [caption id="attachment_69669"

W 127. rocznicę urodzin Tadeusza Dołęgi-Mostowicza warto przypomnieć, że był on nie tylko autorem bestsellerów – był pisarzem, który rozumiał polską duszę, jej słabości, ale i siłę. Fenomen jego twórczości polega na tym, że choć pisał o swojej epoce, jego diagnozy pozostają aktualne do dzisiaj. Jego bohaterowie, konflikty, emocje – są nadal z nami. Nasz bohater był pisarzem z ludu i dla ludu – a zarazem jednym z najbystrzejszych obserwatorów elit. Być może właśnie dlatego jego głos nadal tak wyraźnie wybrzmiewa.

W historii polskiej literatury niewielu autorów zdołało połączyć masową popularność z przenikliwą analizą społeczną tak skutecznie, jak uczynił to Tadeusz Dołęga-Mostowicz. Choć jego kariera pisarska trwała zaledwie kilka lat, zdołał stworzyć dzieła, które do dziś są czytane, ekranizowane i cytowane. Fenomen Dołęgi-Mostowicza nie polegał jedynie na liczbie sprzedanych książek – jego sukces to owoc talentu do trafnego diagnozowania polskiej rzeczywistości, umiejętności opowiadania o ludziach w sposób przystępny, a jednocześnie głęboki.

Z dziennikarza w pisarza – nieoczywista droga do literatury

Tadeusz Dołęga-Mostowicz urodził się 10 sierpnia 1898 roku w folwarku Okuniewo koło Głębokiego, w szlacheckiej rodzinie. Miał zostać prawnikiem, ale pociągała go publicystyka. Pracował jako dziennikarz w Warszawie, zyskując renomę bystrego i odważnego komentatora politycznego. Krytyka rządzących, szczególnie sanacji, doprowadziła do dramatycznych wydarzeń – w 1927 roku został porwany, pobity i porzucony na granicy wschodniej. Wydarzenie to przekreśliło jego karierę dziennikarską, ale otworzyło nowy rozdział: literacki.

Dołęga-Mostowicz pisał „dla ludzi” – jego styl był lekki, ale nigdy banalny. Łączył elementy powieści psychologicznej, społecznej, sensacyjnej i obyczajowej. Trafiał do szerokiego grona odbiorców, bo potrafił mówić językiem prostym o sprawach istotnych. Nie unikał tematów trudnych: krytykował hipokryzję elit, ukazywał dramaty jednostek zagubionych w świecie konwenansów, obłudy i hierarchii społecznych.

Jego powieści poruszały temat awansu społecznego („Kariera Nikodema Dyzmy”), konfliktów klasowych („Znachor”), zderzenia prowincji z wielkim światem („Doktor Murek”), czy roli kobiet w społeczeństwie („Pamiętnik pani Hanki”). Pisał o Polsce, ale jego przesłania były i są uniwersalne.

Nikodem Dyzma – portret ponadczasowy

Nie sposób mówić o fenomenie Dołęgi-Mostowicza bez wspomnienia jego najgłośniejszego dzieła – „Kariery Nikodema Dyzmy”. Opublikowana w 1932 roku powieść, będąca satyrą na elity polityczne II RP, okazała się niepokojąco prorocza. Dyzma – postać bez kompetencji, ale z dużym szczęściem i odpowiednimi znajomościami – szybko stał się symbolem karierowicza. Jego nazwisko weszło do języka potocznego, a sama powieść była wielokrotnie ekranizowana, m.in. w niezapomnianym serialu z Romanem Wilhelmim.

„Znachor” – historia, która nie przestaje poruszać

Rok 1937 przyniósł premierę „Znachora”, jednej z najpiękniejszych opowieści o człowieczeństwie w polskiej literaturze. Dołęga-Mostowicz pokazał, że godność, dobroć i wierność swoim wartościom nie są zależne od tytułów naukowych ani pozycji społecznej. Profesor Wilczur, który jako prosty uzdrowiciel pomaga ludziom, nie wiedząc kim naprawdę jest, staje się symbolem odrodzenia i nadziei. Fenomen tej powieści trwa do dziś – jej filmowe adaptacje są niezmiennie popularne, a najnowsza z 2023 roku przyciągnęła przed ekrany miliony widzów.

Popularność, która nie przemija

Co sprawia, że twórczość Dołęgi-Mostowicza wciąż żyje? Po pierwsze – uniwersalne tematy: walka o godność, pragnienie miłości, obłuda władzy, mechanizmy społecznego awansu. Po drugie – doskonała znajomość ludzkich charakterów. I wreszcie – język, który nie starzeje się mimo upływu lat. Jego książki były pisane z myślą o zwykłym czytelniku, ale z szacunkiem dla jego inteligencji.

W czasach, gdy literatura często dzieli się na „ambitną” i „masową”, Dołęga-Mostowicz pozostaje przykładem, że można pisać i mądrze, i przystępnie.

W 1939 roku, gdy wybuchła wojna, nie uciekł za granicę, jak wielu innych twórców. Pozostał w kraju. Zginął tragicznie 20 września w miasteczku Kuty, położonym przy granicy polsko-rumuńskiej (powiat kosowski, województwo stanisławowskie, dziś na Ukrainie), prawdopodobnie zastrzelony przez żołnierzy sowieckich podczas próby obrony kolumny cywilów. Miał zaledwie 41 lat.

Emilia Kuklewska

Znadniemna.pl

W 127. rocznicę urodzin Tadeusza Dołęgi-Mostowicza warto przypomnieć, że był on nie tylko autorem bestsellerów – był pisarzem, który rozumiał polską duszę, jej słabości, ale i siłę. Fenomen jego twórczości polega na tym, że choć pisał o swojej epoce, jego diagnozy pozostają aktualne do dzisiaj.

7 sierpnia 2025 roku Prezydent RP Karol Nawrocki powołał kierownictwo Kancelarii Prezydenta RP oraz Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Na stanowisko Podsekretarza Stanu w Kancelarii Prezydenta – Ministra ds. Polonii i Polaków za Granicą – mianowana została Agnieszka Jędrzak.

Agnieszka Jędrzak jest absolwentką Wydziału Filologii Romańskiej na Uniwersytecie Warszawskim ze specjalizacją literaturoznawstwo, literatura XX wieku. Obroniła pracę magisterską na temat związków między literaturą a malarstwem. Otrzymała w ramach wspomnianych studiów stypendium rządu francuskiego na Uniwersytecie Sorbona. Zrealizowała ponadto podyplomowe studia Zarządzania Zasobami Ludzkimi na Uniwersytecie Warszawskim oraz Lingwistyki Stosowanej na UW, a także studia MBA na Akademii Jagiellońskiej. Odznaczona Brązowym Krzyżem Zasługi.

Przez ostatnie 15 lat była pracownikiem Instytutu Pamięci Narodowej. W Instytucie pracowała w Sekcji Informacji Naukowej w Archiwum IPN. Następnie kierowała komórką zagraniczną Archiwum, gdzie prowadziła stałą współpracę i długofalowy projekt (2011‒2016) dotyczący polskiej emigracji z Towarzystwem Historyczno–Literackim – Biblioteką Polską w Paryżu. Sprawowała nadzór nad Wydziałem Informacji i Kontaktów Międzynarodowych w Biurze Prezesa i Komunikacji Społecznej, który następnie przekształciła w Biuro Współpracy Międzynarodowej. Podlegały jej także dwa interdyscyplinarne zespoły eksperckie. Nadzorowała współpracę zagraniczną IPN (Centrala i 18 jednostek terenowych); inicjowała kontakty z partnerami zagranicznymi, prowadziła projekty o charakterze międzynarodowym oraz przeznaczone dla Polonii na całym świecie, w tym flagowy międzynarodowy projekt memoratywno–edukacyjny „Szlaki Nadziei. Odyseja Wolności”, pomysłu ówczesnego Prezesa IPN dr. Karola Nawrockiego, zainicjowany w 2022 roku.  Dzięki jej staraniom ekspozycję, w blisko 30 wersjach językowych, obejrzało ok. miliona osób na pięciu kontynentach, przy czym pokazano ją w ok. stu lokalizacjach na całym świecie.

Prowadzone przez nią Biuro Współpracy Międzynarodowej odpowiadało za zagraniczny przekaz Instytutu za pośrednictwem anglojęzycznej strony internetowej i mediów społecznościowych, relacjonując bieżącą działalność IPN oraz opracowując autorskie kampanie medialne. Pod jej kierownictwem na bieżąco reagowało na pojawiające się w przestrzeni publicznej dyfamacje godzące w dobre imię Polski i Narodu Polskiego, wypełniając obowiązek nałożony przez ustawodawcę w 2016 roku. Prowadziła ścisłą współpracę z Polonią w tym zakresie.

Pani Minister biegle posługuje się językiem francuskim i angielskim. Zna także język hiszpański oraz rosyjski.

 Znadniemna.pl za Prezydent.pl, fot.: Przemysław Keler/KPRP

7 sierpnia 2025 roku Prezydent RP Karol Nawrocki powołał kierownictwo Kancelarii Prezydenta RP oraz Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Na stanowisko Podsekretarza Stanu w Kancelarii Prezydenta – Ministra ds. Polonii i Polaków za Granicą – mianowana została Agnieszka Jędrzak. Agnieszka Jędrzak jest absolwentką Wydziału Filologii Romańskiej na Uniwersytecie

9 sierpnia Maria Żodzik, reprezentantka Polski w skoku wzwyż i nasza krajanka rodem z Baranowicz, wzięła udział w międzynarodowym mityngu skoku wzwyż w Heilbronn (Niemcy). Zawody były finałem prestiżowej serii What Gravity Tour, organizowanej przez wybitnego katarskiego skoczka Mutaza Essę Barshima.

W Heilbronn Maria Żodzik skoczyła 1,96 m, co dało jej 3. miejsce w konkursie.

Wynik naszej krajanki potwierdził, że odbudowała się po ubiegłorocznym urazie nogi i osiągnęła wysoką formę sportową na miesiąc przed Mistrzostwami Świata w Tokio, na których Maria wystąpi w roli jednej z pretendentek do medalu.

Po serii znakomitych występów — w tym rekordzie życiowym 1,98 m w hali (wynik osiągnięty po przerwie w skakaniu, spowodowanej urazem nogi – red.) oraz stabilnych wynikach 1,96 m na stadionie — forma Polki budzi respekt wśród rywalek.

Stabilność i progres

Żodzik rozpoczęła sezon halowy od mocnego uderzenia: 1,98 m w Gorzowie Wielkopolskim dało jej nie tylko światowe prowadzenie, ale też kwalifikację na mistrzostwa Europy i świata. W sezonie letnim potwierdziła klasę, skacząc 1,96 m w Dosze i Heilbronn — oba wyniki dały jej miejsca na podium w prestiżowej serii What Gravity Tour.

Maria Żodzik rozpoczęła sezon halowy od mocnego uderzenia: 1,98 m w Gorzowie Wielkopolskim, fot.: sport.tvp.pl

„Wreszcie możemy pracować jak ludzie” — mówi jej trener Paweł Wyszyński, nawiązując do zakończonych problemów zdrowotnych zawodniczki. Po kontuzjach pleców i pięty Maria wróciła do pełni sił, a jej technika i dynamika imponują coraz bardziej.

W Madrycie, podczas Drużynowych Mistrzostw Europy, Maria Żodzik pokonała liderkę światowych rankingów, rekordzistkę świata Ukrainkę Jarosławę Mahuczich na wysokości 1,97 m, udowadniając tym samym, że potrafi wytrzymać presję i rywalizować z najlepszymi. Jej psychiczna odporność, budowana przez starty w Diamentowej Lidze, może okazać się kluczowa w Tokio.

Konkurencja nie śpi

Podczas Mistzrostw Świata w Tokio w walce o medale liczyć się będą m.in.:

  • Jarosława Mahuczich (Ukraina) – liderka światowych tabel z wynikiem 2,02 m
  • Eleanor Patterson (Australia) – mistrzyni świata z Eugene, skacząca regularnie 1,98 m
  • Imke Onnen (Niemcy) – objawienie sezonu, rekord życiowy 1,98 m

Maria Żodzik z wynikiem 1,98 m znajduje się w ścisłej czołówce pretendentek do miejsca na podium. Jej celem jest pokonanie bariery 2,00 m — granicy, która może dać medal, a nawet złoto.

Przypomnijmy, że brązowy medal na Igrzyskach w Paryżu (Maria wówczas nie zakwalifikowała się do finałowego konkursu) zdobyto wynikiem 1,95 m, a Polka już teraz skacze wyżej. Wobec tego w Tokio wszystko może się zdarzyć…

Maria – jedna z najważniejszych postaci polskiej lekkoatletyki

Maria Żodzik, fot.: Facebook.com

Maria Żodzik, polska lekkoatletka specjalizująca się w skoku wzwyż, reprezentująca klub Podlasie Białystok  – urodziła się 19 czerwca 1997 roku w Baranowiczach na Białorusi. Od marca 2024 roku posiada polskie obywatelstwo, które otrzymała decyzją Prezydenta RP Andrzeja Dudy. Jej dziadkowie byli Polakami, a sama Maria od 2022 roku mieszka w Polsce.

Kariera sportowa

  • W 2021 roku zdobyła srebrny medal mistrzostw Białorusi.
  • W 2024 roku została mistrzynią Polski w skoku wzwyż (Bydgoszcz).
  • Reprezentowała Polskę na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu 2024, choć odpadła w eliminacjach.

W 2025 roku osiągnęła rekord życiowy 1,98 m podczas Gorzów Jump Festiwal — to najlepszy wynik na świecie w sezonie halowym i trzeci rezultat w historii polskiej lekkoatletyki.

Droga do sukcesu

Po przyjeździe do Polski zaczynała od pracy w restauracji typu fast food. Przez pierwsze miesiące trenowała indywidualnie, zanim trafiła pod skrzydła trenera Roberta Nazarkiewicza. Ich współpraca rozpoczęła się w Białymstoku, gdzie Maria trenuje do dziś — sześć razy w tygodniu, często dwa razy dziennie.

Jej determinacja, skromność i pracowitość szybko zrobiły wrażenie na środowisku lekkoatletycznym. Trenerzy podkreślają jej wyjątkową pamięć ruchową i zdolność do szybkiego przyswajania techniki.

Maria Żodzik uznawana jest za naturalną następczynię Kamili Lićwinko — rekordzistki Polski i halowej mistrzyni świata. Jej dynamiczny rozwój, stabilna forma i coraz lepsze wyniki czynią ją jedną z najważniejszych postaci polskiej lekkoatletyki w sezonie 2025.

Adolf Gorzkowski, fot.: materiały prasowe

9 sierpnia Maria Żodzik, reprezentantka Polski w skoku wzwyż i nasza krajanka rodem z Baranowicz, wzięła udział w międzynarodowym mityngu skoku wzwyż w Heilbronn (Niemcy). Zawody były finałem prestiżowej serii What Gravity Tour, organizowanej przez wybitnego katarskiego skoczka Mutaza Essę Barshima. W Heilbronn Maria Żodzik skoczyła

Wspomnienie o wybitnej polonistce, której biografia splatała się z historią Europy Środkowo-Wschodniej.

Prof. dr hab. Swietłana Musijenko zmarła 8 sierpnia 2023 roku. Była wybitną polonistką, założycielką Katedry Polonistyki w Grodnie, niestrudzoną promotorką kultury polskiej na Białorusi.

Jej życie i działalność naukowa były głęboko zakorzenione w historii regionu, który przez dekady zmagał się z podziałami, przesunięciami granic i napięciami narodowościowymi.

Wspominamy ją jako uczoną, która budowała mosty tam, gdzie historia stawiała mury.

Katedra jako przestrzeń pamięci

Profesor Musijenko stworzyła Katedrę Polonistyki na Uniwersytecie im. Janki Kupały w Grodnie — mieście, które przez wieki znajdowało się na styku kultur, języków i wpływów politycznych. W czasach, gdy język polski był marginalizowany, jej inicjatywa miała wymiar nie tylko akademicki, ale i symboliczny: była aktem zachowania pamięci i tożsamości.

Wejście do Muzeum Zofii Nałkowskiej na Uniwersytecie im. Janki Kupały w Grodnie, fot.: mojepodrozeliterackie.blogspot.com

W ramach katedry powstała ekspozycja muzealna poświęcona Zofii Nałkowskiej — pisarce, której twórczość Profesor badała z pasją. To miejsce stało się nie tylko przestrzenią dydaktyczną, ale też świadectwem ciągłości kulturowej w regionie, który wielokrotnie doświadczał prób wymazania swojej przeszłości.

Ekspozycja Muzeum Zofii Nałkowskiej na Uniwersytecie im. Janki Kupały w Grodnie, fot.: mojepodrozeliterackie.blogspot.com

Biografia pogranicza

Swietłana Musijenko mówiła o sobie, że jest „dzieckiem czterech ojczyzn”: urodziła się na Ukrainie, dorastała w Doniecku, studiowała w Moskwie i Mińsku, a zawodowo związała się z Grodnem i Polską. Jej życiorys to historia kobiety, która dorastała w cieniu Związku Radzieckiego, a potem z oddaniem pracowała na rzecz porozumienia między narodami.

Jej życie było odbiciem losów milionów ludzi, których tożsamość kształtowała się na styku imperiów, ideologii i języków. W czasach, gdy granice zmieniały się szybciej niż mapy, Musijenko potrafiła zachować wewnętrzną spójność i przekuć ją w misję edukacyjną. Jej biografia pokazuje, że pogranicze nie musi być miejscem konfliktu — może być przestrzenią twórczą, jeśli znajdzie się ktoś, kto potrafi je zrozumieć.

Jak pisała Wisława Szymborska w „Psalmie”: „O jakże są nieszczelne granice ludzkich państw!” — Swietłana Musijenko żyła właśnie w tych „nieszczelnościach”, w przestrzeni między, gdzie rodzi się prawdziwe porozumienie. Jej życie było afirmacją wartości wspólnoty, dialogu i wzajemnego szacunku.

Głosy pamięci

Wspomnienia współpracowników i uczniów Musijenko ukazują nie tylko jej dorobek naukowy, ale też głęboki wpływ, jaki wywierała na ludzi. Jej styl pracy — pełen empatii, cierpliwości i szacunku — był rzadkością w świecie akademickim. Potrafiła słuchać, rozumieć i inspirować. Dla wielu była nie tylko profesorem, ale też przewodniczką duchową w świecie literatury i historii.

„Swoją biografią i naukową aktywnością dowiodła, jak wielką wartość ma współpraca ponad podziałami.” — wspominała koleżankę z Grodna prof. Grażyna B. Tomaszewska z Uniwersytetu Gdańskiego.

.

„Była niekwestionowanym autorytetem naukowym, ale też niezwykle prawym, życzliwym, ciepłym człowiekiem. Zawsze w Grodnie czuliśmy się, jak w domu.” — pisała o zmarłej dwa lata temu dr Barbara Olech z Uniwersytetu w Białymstoku.

Z okazji drugiej rocznicy odejścia śp. Swietłany Musijenko dr Barbara Olech napisała na Facebooku:

„Trudno ciągle uwierzyć, że nie ma już Jej z nami… Jej ogromna wiedza, życzliwość, radość życia, poczucie humoru i przyjaźń towarzyszyły mi przez lata… Wdzięczna Jej jestem za to każdego dnia. Obdarowywała nas Sobą – polskich, białoruskich, ukraińskich, litewskich i rosyjskich humanistów. Budowała mosty przyjaźni i życzliwości… Tak bardzo chciała świata pełnego pokoju i miłości… Spoczywa w dalekim Mińsku, choć całe zawodowe życie związana była z Grodnem – miastem Orzeszkowej. Pojawiała się ze współpracownikami z kierowanej przez Nią Katedry Polonistyki Uniwersytetu Grodzieńskiego na wszystkich polskich wydarzeniach. Dyktanda, Olimpiady Literatury i Języka Polskiego, Narodowe Czytania, wykłady… Organizowała konferencje, odczyty… Znało Ją całe Grodno… Współpracowała z Polską Macierzą Szkolną, ze Związkiem Polaków na Białorusi, z konsulatem RP… Mówi się, że nie ma ludzi niezastąpionych. Nieprawda! Ona była i jest niezastąpiona… I tak smutno, taki ból, że w obecnej sytuacji politycznej wyjazd do Mińska na Jej grób jest niemożliwy… Proszę, pamiętajcie o Niej!”

Dziedzictwo ponad granicami

W 2019 roku Swietłana Musijenko została uhonorowana Nagrodą Polonicum za wybitne osiągnięcia w krzewieniu języka polskiego oraz wiedzy o polskiej historii i kulturze. Jej dorobek naukowy obejmuje liczne publikacje, konferencje i projekty, które na trwałe wpisały się w historię polonistyki.

Rok 2019, Uniwersytet Gdański. Swietłana Musijenko z nagrodą Polonicum, fot.: fil.ug.edu.pl

Jej praca miała wymiar nie tylko akademicki, ale też polityczny — w najlepszym sensie tego słowa. W czasach, gdy relacje polsko-białoruskie były napięte, Musijenko potrafiła budować przestrzeń współpracy i wzajemnego szacunku. Jej dziedzictwo to nie tylko książki i artykuły, ale też sieć relacji, instytucji i inicjatyw, które przetrwały dzięki jej determinacji.

Cześć Jej pamięci… Niech jej życie i dorobek pozostaną dla nas inspiracją, by nie ustawać w poszukiwaniu prawdy, piękna i dobra…

Znadniemna.pl, fot.: Biuletynpolonistyczny.pl

Wspomnienie o wybitnej polonistce, której biografia splatała się z historią Europy Środkowo-Wschodniej. Prof. dr hab. Swietłana Musijenko zmarła 8 sierpnia 2023 roku. Była wybitną polonistką, założycielką Katedry Polonistyki w Grodnie, niestrudzoną promotorką kultury polskiej na Białorusi. Jej życie i działalność naukowa były głęboko zakorzenione w historii regionu,

8 sierpnia 2025 roku mija dokładnie 245 lat od śmierci Tadeusza Rejtana, jednej z najbardziej symbolicznych postaci polskiej historii XVIII wieku. Choć żył zaledwie 36 lat, jego dramatyczny protest przeciwko I rozbiorowi Polski w 1773 roku uczynił z niego ikonę niezłomności, patriotyzmu i sprzeciwu wobec zdrady narodowej. W czasach, gdy państwo upadało pod naporem obcych interesów i wewnętrznego rozkładu, Rejtan stanął samotnie na drodze haniebnej decyzji. Dziś, w rocznicę jego śmierci, warto przypomnieć sobie jego postać i przesłanie, jakie nam pozostawił.

Szlachcic z Hruszówki

Tadeusz Rejtan urodził się w 1742 roku w rodzinie szlacheckiej herbu Rejtan (czasem zapisywanego jako „Reytan”), w majątku Hruszówka w województwie nowogródzkim (obecnie na terenie Białorusi). Był synem Dominika Reytana (zm. 1769) podkomorzego nowogródzkiego, posła na sejmy 1733 i 1738,  który z żoną Teresą z Wołodkiewiczów (zm. 1760) miał trzy córki i pięciu synów.

Tadeusz otrzymał staranne wykształcenie, m.in. w Kolegium Jezuitów w Nieświeżu, a następnie w Collegium Nobilium w Warszawie, gdzie kształcono elity Rzeczypospolitej. Mimo że nie piastował żadnych najwyższych urzędów w państwie, jego życie dowiodło, że także „zwykły” poseł może na zawsze wpisać się w dzieje ojczyzny.

W młodości zaangażował się w działania konfederacji barskiej (1768–1772) – zbrojnego zrywu szlachty, mającego na celu obronę suwerenności Rzeczypospolitej i wiary katolickiej przed rosyjskim wpływem oraz władzą króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, uważanego przez wielu za narzędzie rosyjskiego imperium.

Wraz z ojcem i czterema braćmi należał do stronnictwa Radziwiłłowskiego. W 1773 roku został wybrany posłem na sejm.

Protest Reytana – moment symboliczny

Najważniejszym momentem w życiu Rejtana był Sejm Rozbiorowy, zwołany w Warszawie w 1773 roku, tuż po podpisaniu aktu I rozbioru Polski przez Rosję, Prusy i Austrię. Sejm miał zatwierdzić rozbiór i formalnie oddać części ziem Rzeczypospolitej zaborcom.

Rejtan, jako poseł nowogródzki, był jednym z nielicznych, którzy w ogóle odważyli się protestować. W dramatycznym geście rzucił się na próg sali obrad i błagał innych posłów, by nie dopuścili do zatwierdzenia zdrady narodowej. Według relacji świadków, Rejtan krzyczał:

„Zabijcie mnie, nie Polskę!”

Scena ta została później uwieczniona przez Jana Matejkę na obrazie „Rejtan – Upadek Polski” (1866), który do dziś wstrząsa widzami i stanowi jedną z najsłynniejszych alegorii rozkładu moralnego elit I Rzeczypospolitej.

Samotność i śmierć

„Murowanka” Tadeusza Reytana, gdzie spędził ostatnie 5 lat zycia

Po dramatycznych wydarzeniach Sejmu Rejtan załamał się psychicznie. Wycofał się z życia publicznego i powrócił do Hruszówki. Ale nie zamieszkał we dworze, lecz w jednej z dwóch oficyn, zwanej „Murowanką”. Tu popadł w ciężką depresję. W dwóch pokoikach „Murowanki” przebywał przez 5 lat, pisząc książkę zatytułowaną „O moim posłowaniu na sejm”. Te pamiętniki oglądał i z nich korzystał Julian Ursyn Niemcewicz, pisząc biografię Tadeusza Rejtana. Niestety, pamiętniki te nie przetrwały do naszych czasów.

8 sierpnia 1780 roku, mającego zaledwie 36 lat, Tadeusza Rejtana po samobójczej śmierci pochowano w pobliżu parku dworskiego, w miejscu zwanym „Pod Grabem” (ok. 300 m na zachód od dworskiego parku, przy drodze do Lachowicz). W tym miejscu w latach 30-tych XX wieku odkryto obmurowany grób, w którym pochowano Tadeusza Reytana. Obecnie znajduje sie tam cmentarzykżołnierzy radzieckich, poległych podczas II wojny światowej . Około 1 km na zachód od dworu, na skraju lasu znajduje się neogotycka kaplica grobowa Reytanów, ufundowana w 1910 roku przez hr. Henryka Grabowskiego.

Kaplica grobowa Reytanów

W kaplicy pochowano Józefa Reytena, jego siostrę  hr. Marię Grabowska, a takze sprowadzone z Lachowicz prochy jego rodziców Stefana Reytena i Marii z Niesiołowskich. Kaplica jest jednym z piękniejszych zabytków neogotyku na Białorusi. Jej wystrój był wzorowany na elementach wystroju koscioła św. Katarzyny w Krakowie. W dewastowanym wnętrzu ocalały fragmenty żebrowanych sklepień. Znajdowałą się tu niezachowana tablica ku czci Tadeusza Reytana z płaskorzeźbionym popiersiem. Zniszczona podłoga odsłania płytki nagrobne Józefa Reytena i jego siostry. Trumny z pochówkami zniszczyli w 1941 roku „poszukiwacze skarbów”, a ocalałe szczątki zakopano gdzieś w pobliżu kaplicy.

Kamień z tablicą pamiątkową przy kaplicy

Przed kaplicą nie ma  dziś  oczywiście, popiersia Tadeusza Reytana, ustawionego tam w 1939 roku przez Henryka hr. Grabowskiego. W miejscu tym dzięki staraniom Związku Polaków w Baranowiczach umieszczono w 1993 roku narzutowy głaz, na którym znajduje się metalowa tablica, ufundowana przez Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, z napisem w języku białoruskim i polskim: TADEUSZ REJTAN / Syn tej ziemi / Urodził się 20.08.1742 r. w Hruszówce i tu zmarł 8.08.1780 r.

Honor Narodu

Tadeusz Rejtan nie powstrzymał I rozbioru Polski, ale jego postawa sprawiła, że zapamiętano go jako symbol moralnego oporu, człowieka, który nie sprzedał swojej ojczyzny. W epoce rozkładu i korupcji był głosem sumienia.

Dziś, po 245 latach od jego śmierci, jego imię noszą szkoły, ulice, instytucje. Do 2022 roku w Baranowiczach funkcjowała najstarsza na Białorusi Społeczna Szkoła Polska im. Tadeusza Reytana – przejęta przez władze białoruskie.

Na Zamku Królewskim w Warszawie wisi wspomniany już obraz Matejki „Rejtan – Upadek Polski”, a sam Rejtan stał się inspiracją dla pokoleń Polaków – także tych walczących w późniejszych powstaniach, a nawet w XX wieku. Współczesne badania historyczne wskazują, że choć Rejtan nie był politykiem formatu Konstytucji 3 Maja czy wodzem jak Kościuszko, to jego rola symboliczna jest absolutnie wyjątkowa.

W czasach, gdy wiele narodów traci pamięć historyczną, a wartości bywają relatywizowane, Rejtan przypomina, że są granice, których przekraczać nie wolno. Że są sytuacje, w których trzeba stanąć po stronie dobra, nawet jeśli oznacza to samotność, klęskę czy szyderstwo.

Jego protest nie zatrzymał historii, ale uratował honor narodu. To lekcja, której potrzebujemy również dziś – 245 lat po śmierci Bohatera.

Walery Kowalewski/Znadniemna.pl

8 sierpnia 2025 roku mija dokładnie 245 lat od śmierci Tadeusza Rejtana, jednej z najbardziej symbolicznych postaci polskiej historii XVIII wieku. Choć żył zaledwie 36 lat, jego dramatyczny protest przeciwko I rozbiorowi Polski w 1773 roku uczynił z niego ikonę niezłomności, patriotyzmu i sprzeciwu wobec

Pozbawiony możliwości odprawiania Mszy Świętej ks. Henryk Okołotowicz objął współwięźniów opieką duszpasterską. Niektórych z nich spowiada i stara się przygotować do sakramentów.

Przypomnijmy, że ksiądz Okołotowicz, skazany na 11 lat pozbawienia wolności, przebywa w kolonii karnej w Bobrujsku.

Z przecieków docierających z kolonii wynika, że wielu osadzonych tam więźniów zwraca się do księdza Henryka o pomoc duchową. Wśród nich są nie tylko katolicy, ale także prawosławni, a nawet muzułmanie, bądź osoby nie identyfikujące się z żadnym wyznaniem religijnym.

Kaplan spowiada niektórych z nich i stara się przygotować do sakramentów – to samo czynił więziony w stalinowskich łagrach śp. Kazimierz Świątek, późniejszy kardynał.

Ksiądz Henryk tłumaczy, że czuje to samo, co kardynał Świątek opisał w swoich wspomnieniach i jest mu wdzięczny za przygotowanie do próby, którą przechodzi obecnie.

Jednocześnie ksiądz zauważa, że w miejscu takim jakim jest więzienie diabeł toczy wojnę z Bogiem, próbując odebrać Mu duszę człowieka, ludzie tutaj praktycznie nie mają pomocy duchowej i religijnej.

Znane są przykłady, kiedy skazani na wieloletnie kary więźniowie katoliccy przez wiele lat nie mogli się wyspowiadać u katolickiego kapłana. Teraz stało się to możliwe dzięki temu, że do kolonii karnej trafił ksiądz Henryk.

Należy powiedzieć, że w kolonii bobrujskiej znajduje się cerkiew prawosławna, w której „dopuszczeni oficjalnie do pełnienia posługi” księża regularnie odprawiają nabożeństwa i spowiadają chętnych.

Ksiądz Okołotowicz nadal nie ma możliwości odprawiania Mszy Świętej w kolonii.

Wiadomo tymczasem, że nie tylko katolicy, ale także prawosławni i przedstawiciele innych wyznań starają się wspierać księdza Henryka. Duchowny wyraża wdzięczność za wszystkie docierające do niego listy oraz pocztówki i przypomina, że w ten sposób spełniają się słowa przypowieści Chrystusa z Ewangelii , które, parafrazując je, mogłyby brzmieć: „Byłem w więzieniu, a odwiedziliście Mnie…”.

Listy do ks. Okołotowicza można wysyłać na adres kolonii karnej (koperta ma być podpisana w języku rosyjskim – jak poniżej. Tak samo, po rosyjsku, należy napisać i sam list, który, zanim zapadnie decyzja o przekazaniu go adresatowi, będzie czytany przez cenzora, który może nie władać innymi językami poza rosyjskim):

Околотовичу Геннадию Владиславовичу

ИК №2, отряд №4

213807 ул. Сикорского 1, Бобруйск

Беларусь

Znadniemna.pl na podstawie Katolik.life

Pozbawiony możliwości odprawiania Mszy Świętej ks. Henryk Okołotowicz objął współwięźniów opieką duszpasterską. Niektórych z nich spowiada i stara się przygotować do sakramentów. Przypomnijmy, że ksiądz Okołotowicz, skazany na 11 lat pozbawienia wolności, przebywa w kolonii karnej w Bobrujsku. Z przecieków docierających z kolonii wynika, że wielu osadzonych

Polscy strażnicy graniczni zatrzymują Białorusinów, którzy korzystali z „fałszywego tranzytu”, i pozywają ich do sądu, który zdecyduje, czy będą czekać na rozpatrzenie ich wniosku o ochronę międzynarodową w zamkniętym obozie dla uchodźców – powiedział portalowi Pozirk.online białoruski obrońca praw człowieka Roman Kislak.

„Praktyka polskich służb granicznych zmieniła się od końca czerwca” – uważa informator. „Białorusini, którzy nie posiadali wizy, korzystali z tzw. „fałszywego tranzytu”: lecieli z jednego kraju bezwizowego do drugiego, a w trakcie tranzytowego lądowania ubiegali się o azyl w Polsce. Z reguły dotyczy to lotów z Gruzji”.

– Najczęściej opisane sytuacje dotyczą Białorusinów, których paszporty traciły ważność i którzy nie mogli uzyskać wizy – wyjaśnił Kislak. Wcześniej w Polsce tacy obywatele Białorusi byli przyjmowani do rozpatrzenia wniosków o azyl i z reguły nie byli zatrzymywani.

– Teraz wszyscy są zatrzymywani i stawiani przed sądem, który decyduje, czy osadzić zatrzymanego w zamkniętym obozie dla migrantów, czy też wypuścić, aby osoba taka czekała na decyzję w swojej sprawie na wolności – zauważa Kislak, podkreślając, że kilka osób już na mocy decyzji sądowej przebywa w obozie.

Kislak posiada wiedzę o czterech przypadkach rozpatrzenia przez sąd spraw tzw. „tranzytowych uchodźców”, których zatrzymano po 24 czerwca. Dwóch Białorusinów przebywa obecnie w zamkniętym obozie dla migrantów, a jeszcze dwóch na podstawie decyzji sądu przebywa na wolności.

– Straż graniczna twierdzi, że Białorusini instrumentalnie wykorzystują prawo do azylu – podkreśla rozmówca Pozirk.online.

Znadniemna.pl za Pozirk.online, na zdjęciu: polskie strażniczki graniczne fot.: Strazgraniczna.pl

Polscy strażnicy graniczni zatrzymują Białorusinów, którzy korzystali z „fałszywego tranzytu”, i pozywają ich do sądu, który zdecyduje, czy będą czekać na rozpatrzenie ich wniosku o ochronę międzynarodową w zamkniętym obozie dla uchodźców – powiedział portalowi Pozirk.online białoruski obrońca praw człowieka Roman Kislak. „Praktyka polskich służb granicznych

Przejdź do treści