HomeStandard Blog Whole Post (Page 43)

Liderka białoruskiej opozycji Swiatłana Cichanouska zaapelowała 10 marca do sekretarza generalnego ONZ Antonio Guterresa i przywódców politycznych na świecie, by zażądali od białoruskiego reżimu zaprzestania praktyki izolacji więźniów, określanej jako incommunicado. „Długotrwałe odcięcie od świata jest torturą” – podkreśliła opozycjonistka.

W apelu opublikowanym na platformie X (były Twitter) Cichanouska przypomniała, że od roku nie ma żadnych wiadomości o swoim mężu Siarhieju, przetrzymywanym od blisko czterech lat w białoruskim więzieniu.

„Apeluje do sekretarza generalnego ONZ Antonio Guterresa o interwencję. Zażądajcie przerwania brutalnej praktyki incommunicado w białoruskich więzieniach. Macie moc, by ratować życie. I to nie jest sprawa polityczna, lecz kwestia humanitarna! Więźniowie polityczni muszą mieć dostęp do odpowiedniej opieki medycznej oraz możliwość komunikacji z adwokatami i rodziną” – napisała Cichanouska.

Jak alarmują białoruscy obrońcy praw człowieka, wielu więźniów politycznych w tym kraju utrzymywanych jest w celowej izolacji i odcięciu od świata, co w świetle prawa międzynarodowego uznawane jest za torturyC Według nieoficjalnych ustaleń białoruskich mediów takie traktowanie więźniów, i bez tego represjonowanych, wynika z „odgórnych instrukcji politycznych”.

Swiatłana Cichanouska podkreśla, że już od roku nie ma żadnych sygnałów od męża. „Ani listów, ani telefonów, ani spotkań z adwokatem. Otrzymałam tylko anonimowe listy, w których napisano, że on umarł. A także nagranie wideo z ubiegłego roku (pokazane przez władze), na którym ledwo można go rozpoznać” – napisała liderka białoruskiej opozycji o swoim mężu, Siarhieju.

Zaznaczyła, że od ponad roku nie ma również informacji o innych więźniach – Wiktarze Babaryce, Maryi Kalesnikawej, Mikałaju Statkiewiczu, Maksimie Znaku, Iharze Łosiku i wielu innych.

Przypomnijmy, że ostatnio kontakt listowny (innego nie miała – red.) z działaczem polskiej mniejszości narodowej na Białorusi Andrzejem Poczobutem utraciła jego żona Oksana. Na Facebooku napisała: „Wcześniej, gdy nie było listów z więzienia, martwiłam się, że mąż jest w karcerze. Teraz, po serii zgonów w więzieniu, zawsze mam nadzieję, że to tylko karcer”.

O tym,jak należy postrzegać brak kontaktu z więźniami wspomniała w swoim wpisie  Swiatłana Cichanouska.

„Długotrwałe odcięcie od świata zewnętrznego jest torturą” – podkreśliła, dodając, że jest to tortura nie tylko dla więźniów, ale także dla ich bliskich.

Liderka białoruskiej opozycji przypomniała, że „reżim Łukaszenki zabił już co najmniej pięciu więźniów politycznych – Ihara Lednika, Wadzima Chraśkę, Witolda Aszuraka, Alesia Puszkina i Mikałaja Klimowicza”. „Ludzie są powoli zabijani w więzieniach” – przekonuje Cichanouska.

„A śmierć w niewoli jest śmiercią straszliwą. Zabójstwo Aleksieja Nawalnego w Rosji powinno było wstrząsnąć społecznością międzynarodową, by  ta w końcu zaczęła działać. Ale na razie słyszymy tylko słowa potępienia i zaniepokojenia” – podkreśliła.

Swiatłana Cichanouska zaapelowała m.in. do rządów, by traktowały sprawę więźniów jako priorytet. „Żądajcie, by reżim zaimplementował wniosek Komisji Praw Człowieka ONZ o pilne środki ochrony wobec Wiktara Babaryki, Maksima Znaka, Siarhieja Cichanouskiego. Wystawcie Łukaszence ultimatum i zażądajcie pokazania izolowanych więźniów i ich uwolnienia” – dodała liderka białoruskich sił demokratycznych.

 Znadniemna.pl na podstawie wnp.pl/Twitter.com/Tsihanouskaya, fot.: Facebook.com/S.Tsikhanouskaya

Liderka białoruskiej opozycji Swiatłana Cichanouska zaapelowała 10 marca do sekretarza generalnego ONZ Antonio Guterresa i przywódców politycznych na świecie, by zażądali od białoruskiego reżimu zaprzestania praktyki izolacji więźniów, określanej jako incommunicado. „Długotrwałe odcięcie od świata jest torturą” – podkreśliła opozycjonistka. W apelu opublikowanym na platformie X

Zespół, o którym mowa, ma dwujęzyczną angielsko-polską nazwę – „Singing Sercem” („Śpiewający Sercem”). Polski człon nazwy tłumaczy się prawdopodobnie tym, że znaczna część repertuaru chóru jest w języku polskim, co sprawia, iż w Lidzie, w której Polacy stanowią połowę mieszkańców, twórczość „Singing Sercem” cieszy się szczególną popularnością, a sami artyści mają dużo fanów w Polsce i wśród Polonii.

„Singing Sercem” prowadzi kanał na Youtube, ma profil w Instagramie, ale najlepsze wyniki osiąga w TikToku.

Jeden z filmików zespołu w tym serwisie społecznościowym zanotował aż milion odsłon. Jest to prawdopodobnie rekordowy wynik dla pochodzących z Białorusi treści chrześcijańskich, które kiedykolwiek opublikowano na platformie TikTok.

„Singing Sercem” jest chórem dziecięcym. Jego uczestnicy jednak zamieszczają w Internecie nie tylko kontent muzyczny. Kręcą także dużo filmików na tematy poświęcone na przykład kościelnemu savoir-vivre, czyli zwyczajom, manierom oraz ubiorowi, obowiązującemu wiernych i zwiedzających w świątyniach katolickich.

Uczestnicy chóru „Singing Sercem” ze swoim opiekunem – proboszczem Parafii Bożego Miłosierdzia w Lidzie, księdzem Andrzejem Znosko (u góry), fot.: TikTok

Uczestnicy chóru prowadzą w serwisach społecznościowych także rubrykę, w której na pytania młodego korespondenta odpowiada ksiądz Andrzej Znosko, proboszcz Parafii Bożego Miłosierdzia w Lidzie, przy której działa „Singing Sercem”.

Kanał „Singing Sercem” na TikToku jest dostępny pod LINKIEM

Na Yotube.com natomiast twórczość zespołu można śledzić TUTAJ.

Znadniemna.pl na podstawie Katolik.life/Tiktok.com/Youtube.com, na zdjęciu: „Wizytówka” kanału zespołu „Singing Sercem” na YouTube, fot.: Youtube.com 

Zespół, o którym mowa, ma dwujęzyczną angielsko-polską nazwę – „Singing Sercem” („Śpiewający Sercem”). Polski człon nazwy tłumaczy się prawdopodobnie tym, że znaczna część repertuaru chóru jest w języku polskim, co sprawia, iż w Lidzie, w której Polacy stanowią połowę mieszkańców, twórczość „Singing Sercem” cieszy się

Białoruska skoczkini wzwyż Maria Żodzik od dwóch lat mieszka w Białymstoku. Na halowych Mistrzostwach Polski w lutym tego roku skoczyła 2 metry 97 centymetrów, co uplasowało ją w trójce najlepszych skoczkiń wzwyż na świecie. Polski Związek Lekkiej Atletyki zabiega o nadanie Marii Żodzik polskiego obywatelstwa. Jeśli je otrzyma – będzie mogła pojechać na tegoroczne Igrzyska Olimpijskie do Paryża i powalczyć o medal olimpijski dla Polski.

Maria Żodzik na Halowych Mistrzostwach Polski w Toruniu, 18 lutego 2024 roku, fot.: Facebook.com/mzhodik

Dla 27-letniej lekkoatletki tegoroczna Olimpiada w Paryżu może stać się ostatnią szansą na spełnienie największego marzenia w karierze większości sportowców – startu w Igrzyskach Olimpijskich i powalczenia o olimpijskie podium. Maria Żodzik już miała szansę na olimpijski start. Mogła wystartować w barwach Białorusi, której obywatelką wciąż pozostaje, podczas ostatnich Igrzysk w Tokio. Aby wystartować na Olimpiadzie miała wynik 196 centymetrów w skoku wzwyż plasujący ją w światowej czołówce lekkoatletek i obietnicę białoruskich urzędników od sportu, że znajdzie się w olimpijskiej reprezentacji kraju.

Olimpijskiemu marzeniu Marii Żodzik jednak nie dane było się spełnić. Białoruscy funkcjonariusze sportowi nie dopilnowali bowiem, aby zawodniczka miała przed Igrzyskami wymaganą ilość odbytych testów antydopingowych. Wiarołomne niedbalstwo ze strony działaczy Białoruskiej Federacji Lekkiej Atletyki sprawiło, iż Maria Żodzik przeżyła głęboką traumę, rozczarowała się w ludziach, którym ufała, a w 2022 roku postanowiła na zawsze opuścić Białoruś. Nowy dom Maria znalazła w Białymstoku. Tutaj, aby się utrzymać, musiała podjąć pracę w miejscowej restauracji McDonald’s.

Emigrując do Polski światowej klasy lekkoatletka umknęła uwadze wszystkich ekspertów. W Białymstoku dostrzegł ją trener Jerzy Mydlarz, w latach 70. i 80. minionego stulecia – mistrz Polski w biegach średniodystansowych. Weteran Lekkiej Atletyki skontaktował się z kolegą Robertem Nazarkiewiczem, trenerem skoczków wzwyż w klubie Podlasie Białystok i nieco ponad rok temu Maria Żodzik wróciła do treningów.

Praca z trenerem Robertem Nazarkiewiczem przyniosła efekty. Już rok po ich wznowieniu Maria wróciła do swojej szczytowej formy sportowej i podczas halowych mistrzostw Polski w Toruniu osiągnęła w skoku wzwyż najlepszy w karierze wynik – 197 centymetrów, który pozwolił jej przebojem wedrzeć się do światowej czołówki tej konkurencji. Wcześniejszy rekord Marii – 196 centymetrów, dający niewykorzystaną kwalifikację na Igrzyska w Tokio, był ustanowiony na stadionie, a jej rekord w hali wynosił 189 cm.

Trener Robert Nazarkiewicz mówi, że Maria Żodzik to niezwykle skromna i ułożona zawodniczka, która stara się nie zaprzątać sobie głowy myśleniem o czymś innym niż tylko zawody.

Umiejętność koncentrowania się na celu sprawia, że przed Igrzyskami Olimpijskimi w Paryżu forma Białorusinki może pozwolić jej na osiąganie na stadionie dwumetrowych wartości w skoku wzwyż. Oznaczałoby to dla niej szansę graniczącą z pewnością na zdobycie w Paryżu medalu olimpijskiego. Warunkiem spełnienia olimpijskiego marzenia jest jednak otrzymanie przez lekkoatletkę obywatelstwa Rzeczypospolitej Polskiej i start w Olimpiadzie w polskich barwach narodowych.

O nadaniu obywatelstwa Marii Żodzik ma zdecydować prezydent RP Andrzej Duda. Podjęcie przez głowę państwa takiej decyzji pozytywnie zaopiniował już minister sportu i turystyki Sławomir Nitras.

– Mam nadzieję, że po uzyskaniu polskiego obywatelstwa pani Maria Żodzik będzie godnie reprezentować Polskę podczas tegorocznych Igrzysk Olimpijskich w Paryżu – powiedział szef sportowego resortu.

Po nadaniu lekkoatletce polskiego obywatelstwa Polski Związek Lekkiej Atletyki rozpocznie procedurę zmiany barw reprezentacyjnych w Światowej Federacji Lekkiej Atletyki (World Athletics).

– Decyzje o zmianie barw narodowych podejmuje Nationality Review Panel na wniosek federacji, zmiana może nastąpić po trzech latach od ostatniego startu w reprezentacji. W przypadku pani Żodzik ten czas upływa 20 czerwca 2024 roku – poinformowało Ministerstwo Sportu i Turystyki RP.

Opinia ministra Nitrasa została przekazana do decyzji prezydenta RP Andrzeja Dudy.

– Rozmawiałem o tym z Marią  na treningu, bo my już pracujemy w Białymstoku do sezonu letniego. Ona wprost unika tematu obywatelstwa, i to dobrze, ale wiemy wszyscy, jakie to teraz ważne. Jeżeli mamy zdążyć na igrzyska, tak ze wszystkimi dokumentami, jak i z formą, bo obywatelstwo pozwoli także na starty w różnych zawodach, to czasu nie ma dużo. Wierzymy jednak, że pozytywna decyzja przyjdzie dość szybko –  ocenił szanse Marii Żodzik na spełnienie olimpijskiego marzenia jako reprezentantki Polski jej trener Robert Nazarkiewicz.

Znadniemna.pl na podstawie Sportowy24.pl, fot: Facebook.com/mzhodik

 

Białoruska skoczkini wzwyż Maria Żodzik od dwóch lat mieszka w Białymstoku. Na halowych Mistrzostwach Polski w lutym tego roku skoczyła 2 metry 97 centymetrów, co uplasowało ją w trójce najlepszych skoczkiń wzwyż na świecie. Polski Związek Lekkiej Atletyki zabiega o nadanie Marii Żodzik polskiego obywatelstwa.

Chodzi o połączony Zespół Parlamentarny, powołany w miejsce istniejących dotąd równolegle zespołów – Senatu RP oraz Sejmu RP. W skład nowo powołanego ciała parlamentarnego weszli zarówno posłowie na Sejm RP, jak też reprezentanci wyższej izby polskiego parlamentu, czyli senatorowie.  

Na swoim pierwszym posiedzeniu, które odbyło się 7 marca, członkowie Parlamentarnego Zespołu ds. Wolnej Białorusi wybrali prezydium, na którego czele stanął poseł na Sejm RP Michał Szczerba (KO), od października 2023 roku będący między innymi przewodniczącym Zgromadzenia Parlamentarnego NATO.

Zastępcami Michała Szczerby na stanowisku przewodniczącego Parlamentarnego Zespołu ds. Wolnej Białorusi zostali: senator RP Bogdan Borusewicz (KO), marszałek Senatu RP w latach 2005 – 2015, a później – wieloletni wicemarszałek tej izby oraz obecny wicemarszałek Senatu RP Michał Kamiński (PSL).

O pierwszym posiedzeniu Parlamentarnego Zespołu ds. Wolnej Białorusi poinformował na Facebooku Robert Tyszkiewicz, polityk Platformy Obywatelskiej, który w poprzedniej kadencji Sejmu kierował Parlamentarnym Zespołem ds. Białorusi i sejmową Komisją Łączności z Polakami za Granicą.

„To bardzo ważne, że rozpoczęta przeze mnie w 2005 roku historia Zespołu będzie kontynuowana w obecnej kadencji. Cieszę się na naszą współpracę” – napisał  Robert Tyszkiewicz.

Rozpoczęcie działalności Parlamentarnego Zespołu ds. Wolnej Białorusi zostało zauważone także przez białoruskie siły demokratyczne, które działają na uchodźstwie ze względu na brutalne represje panującego na Białorusi dyktatorskiego reżimu Łukaszenki.

Takim zdjęciem zilustrował swój wpis na Telegramie o powstaniu Parlamentarnego Zespołu ds. Wolnej Białorusi Paweł Łatuszka (po prawej). Po lewej – przewodniczący nowo powołanego Zespołu – poseł na Sejm RP Michał Szczerba, fot.: Telegram

Paweł Łatuszka, reprezentujący Zjednoczony Gabinet Przejściowy na czele z liderką białoruskiej opozycji Swiatłaną Cichanouską, na swoim profilu na Telegramie napisał, że podczas rozmowy z Michałem Szczerbą osiągnięte zostało porozumienie o spotkaniu w najbliższym czasie członków Parlamentarnego Zespołu ds. Wolnej Białorusi białoruską opozycją demokratyczną. Według Łatuszki dla sił demokratycznych Białorusi ważne jest „akcentowanie większej uwagi na problemach, związanych z masowym łamaniem praw człowieka na Białorusi, uwolnieniem białoruskich więźniów politycznych, pociągnięciem do odpowiedzialności Łukaszenki i jego pomagierów za zbrodnie popełnione przeciwko narodom Białorusi oraz Ukrainy”.

Politycy mieli się umówić także, iż w trakcie planowanego spotkania z białoruską opozycją członkowie Parlamentarnego Zespołu ds. Wolnej Białorusi omówią możliwość przeprowadzenia wspólnego posiedzenia obu izb polskiego parlamentu na temat sytuacji na Białorusi. Wynikiem takiego posiedzenia miałoby stać się uchwalenie wspólnej rezolucji polskiego Sejmu i Senatu oraz podjęcie konkretnych działań, wspierających walkę białoruskiego społeczeństwa oraz sił demokratycznych Białorusi.

 Znadniemna.pl na podstawie Facebook.com/roberttyszkiewicz  i T.me/latushka, na zdjęciu: członkowie Parlamentarnego Zespołu ds. Wolnej Białorusi, fot.: Facebok/roberttyszkiewicz

Chodzi o połączony Zespół Parlamentarny, powołany w miejsce istniejących dotąd równolegle zespołów – Senatu RP oraz Sejmu RP. W skład nowo powołanego ciała parlamentarnego weszli zarówno posłowie na Sejm RP, jak też reprezentanci wyższej izby polskiego parlamentu, czyli senatorowie.   Na swoim pierwszym posiedzeniu, które odbyło

Oksana Poczobut, żona skazanego na 8 lat ciężkiej kolonii karnej dziennikarza i działacza polskiej mniejszości narodowej na Białorusi Andrzeja Poczobuta, zamieściła w mediach społecznościowych alarmistyczny wpis. Informuje w nim, że nie wie, co dzieje się z jej mężem. Od 26 lutego nie otrzymała od niego listu.

Wcześniej, gdy nie było listów z więzienia, martwiłam się, że mąż jest w karcerze. Teraz, po serii zgonów w więzieniu, zawsze mam nadzieję, że to tylko karcer, – napisała Oksana Poczobut na Facebooku.

Dodała, że 28 lutego miał upłynąć okres przetrzymywania jej męża w celi specjalnej. Z karceru miał zostać przeniesiony do celi ogólnej, ale nie wiadomo, co się dzieje, bo Andrzej Poczobut przestał się kontaktować.

Nie ma od niego listów od 26 lutego, dlatego naprawdę nie wiem, co się z nim dzieje –  alarmuje żona dziennikarza.

Przypomnijmy, że  Andrzej Poczobut jest jednym z liderów polskiej mniejszości narodowej na Białorusi i dziennikarzem polskich oraz białoruskich mediów.

Został aresztowany 25 marca 2021 roku. 8 lutego 2023 roku, po prawie dwóch latach pobytu w areszcie, został skazany na osiem lat ciężkich łagrów. Wyrok odsiaduje w n jednej z najcięższych na Białorusi kolonii karnych w Nowopołocku na północy kraju.

Odkąd został przewieziony do kolonii karnej, jego najbliższym ani razu nie pozwolono na widzenie się z Andrzejem. Nie udało im się uzyskać zgody nawet na rozmowę telefoniczną. Andrzej  został pozbawiony przesyłek i prawa odbierania paczek żywnościowych. Rodzina nie może przekazać mu nawet ciepłych ubrań. Mężczyzna jest pozbawiony absolutnie wszelkiego kontaktu ze światem.

Bezpośrednio po przewiezieniu do kolonii został wtrącony do celi typu więziennego (rodzaj izolatki – red.), gdzie w samotności miał pozostawać do końca lutego. W taki sposób administracja kolonii karnej chciała złamać Polaka.

Wiadomo, że jeszcze przed wyrokiem naciskano na Andrzeja, żeby poprosił Aleksandra Łukaszenkę o łaskę. Było to ultimatum, po którego wykonaniu Andrzejowi obiecano, że zostanie zwolniony z więzienia. Ten stanowczo odmówił jednak układania się z dyktatorem.

Andrzej Poczobut został oskarżony w politycznym procesie z dwóch artykułów kodeksu karnego. Sądzono go de facto za publikacje o polskim podziemiu niepodległościowym na Grodzieńszczyźnie oraz za działalność społeczną polegającą na upominaniu się o prawo Polaków z Białorusi do nauki języka polskiego oraz ich prawo do kultywowania polskich tradycji i znajomości historii Polski. Na dziennikarza wydano wyrok ośmiu lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze.

Ministerstwo Spraw Zagranicznych Rzeczypospolitej Polskiej podkreśla, że dla tego resortu uwolnienie Andrzeja Poczobuta pozostaje jednym z najważniejszych priorytetów.

 Znadniemna.pl na podstawie Kresy24.pl

Oksana Poczobut, żona skazanego na 8 lat ciężkiej kolonii karnej dziennikarza i działacza polskiej mniejszości narodowej na Białorusi Andrzeja Poczobuta, zamieściła w mediach społecznościowych alarmistyczny wpis. Informuje w nim, że nie wie, co dzieje się z jej mężem. Od 26 lutego nie otrzymała od niego

Staramy się doprowadzić do tego, żeby wszystkie sankcje stosowane przeciwko Rosji były rozszerzone na współpracującą z nią Białoruś – powiedział w środę, 6 lutego, na posiedzeniu sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych wiceszef MSZ Władysław Teofil Bartoszewski, odpowiedzialny w resorcie m.in. za współpracę z polskim parlamentem. Dyplomata przypomniał, że obecnie na Białorusi jest ponad 1,5 tys. więźniów politycznych, a uwolnienie jednego z nich – Andrzeja Poczobuta jest „absolutnym priorytetem” dla polskiej dyplomacji.

Relację z posiedzenia Komisji Spraw Zagranicznych Sejmu RP opublikowała Polska Agencja Prasowa. Czytamy w niej, że Władysław Teofil Bartoszewski przedstawił członkom Komisji Spraw Zagranicznych informację na temat sytuacji na Białorusi i działań podejmowanych w celu uwolnienia więźniów politycznych reżimu Aleksandra Łukaszenki.

Wiceszef MSZ przypomniał, iż w 2020 roku na Białorusi sfałszowano wybory prezydenckie i sytuacja po tych wyborach doprowadziła do masowych represji w tym kraju oraz do tego, że obecnie jest w nim ponad 1,5 tys. osób, które są uważane przez Polskę i przez środowiska demokratyczne za więźniów politycznych reżimu Aleksandra Łukaszenki.

„Wszystkie działania polskie poprzedniego rządu i Sejmu poprzedniej kadencji oraz Ministerstwa Spraw Zagranicznych nie przynosiły rezultatu i nie mogę powiedzieć, że nasze działania znacząco poprawiły tę sytuację, bo tak nie jest. Liczba więźniów politycznych zwiększa się, represje się zwiększają” – przyznał Bartoszewski.

Wskazał, że na przykład posiadanie Karty Polaka jest zagrożeniem dla każdej obywatelki i obywatela Białorusi.

„Na Białorusi nie ma w tej chwili żadnych szans na spełnienie oczekiwań obywateli Białorusi i tych Białorusinów, którzy udali się na przymusowe wygnanie i częściowo osiedli w Polsce” – cytuje sprawozdawcę PAP.

Według Bartoszewskiego „Białoruś jest w tej chwili silnie połączona swoją działalnością, również antyukraińską, z Rosją putinowską”. Wobec tego Polska stara się doprowadzić do tego, żeby „wszystkie sankcje, stosowane przeciwko Federacji Rosyjskiej były rozszerzone przez inne państwa również na Białoruś”.

Sankcje, jak podkreślił wiceszef MSZ, są jednym z najlepszych sposobów nacisku na reżim, a Rosja część sankcji „obchodzi” obecnie przez terytorium Białorusi.

Wiceszef polskiej dyplomacji zapewnił, że Polska na wszystkich forach międzynarodowych podnosi kwestię białoruską, zwłaszcza konieczność uwolnienia wszystkich więźniów politycznych. W tych działaniach, jak podkreślił, absolutnym priorytetem MSZ jest uwolnienie  naszego kolegi Andrzeja Poczobuta, dziennikarza polskich mediów i działacza polskiej mniejszości narodowej na Białorusi.

 Znadniemna.pl na podstawie PAP, na zdjęciu: wiceszef MSZ RP Władysław Teofil Bartoszewski, fot.: Gov.pl

Staramy się doprowadzić do tego, żeby wszystkie sankcje stosowane przeciwko Rosji były rozszerzone na współpracującą z nią Białoruś - powiedział w środę, 6 lutego, na posiedzeniu sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych wiceszef MSZ Władysław Teofil Bartoszewski, odpowiedzialny w resorcie m.in. za współpracę z polskim parlamentem. Dyplomata

Polska podejmie się reformowania swojego systemu świadczeń społecznych z myślą o uchodźcach politycznych z Białorusi – takie zapewnienie usłyszał przedstawiciel Zjednoczonego Gabinetu Przejściowego białoruskiej opozycji Paweł Łatuszka po rozmowie z Sebastianem Gajewskim, podsekretarzem stanu w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej Rzeczypospolitej Polskiej.

Głównym tematem spotkania stało się wypłacanie emerytur obywatelom Białorusi, mieszkającym na terytorium Polski, kwestia otrzymywania przez uciekinierów z Białorusi zasiłków na dziecko, przewidzianych przez rządowy program „Rodzina 800+”, a także inne zagadnienia z zakresu korzystania przez Białorusinów z opieki socjalnej na terenie Polski.

Według Sebastiana Gajewskiego Białorusini mogą otrzymywać w Polsce emerytury albo w ramach dwustronnej umowy z Republiką Białorusią, albo na podstawie stażu pracy zdobytego w Polsce i dodanego do niego stażu z okresu pracy na terenie Białorusi. Polski urzędnik zapewnił, iż strona polska zajmie się poszukiwaniem rozwiązań prawnych, które by pozwoliły wypłacać obywatelom Białorusi świadczenia emerytalne bez konieczności zwracania się do organów państwowych Białorusi, zwłaszcza w przypadku osób, którym w ojczyźnie grozi prześladowanie oraz objętych ochroną międzynarodową.

Sebastian Gajewski ujawnił także, iż Rada Ministrów Rzeczypospolitej Polskiej przygotowuje obecnie zmiany w ustawodawstwie, dotyczącym świadczeń społecznych. Zmiany te mają na celu zlikwidowanie między innymi luk w prawie, uniemożliwiających obywatelom Białorusi, korzystającym z prawa pobytu w Polsce z przyczyn humanitarnych, na otrzymanie statusu bezrobotnego i otrzymywania z tego tytułu odpowiedniego zasiłku.

Paweł Łatuszka z kolei zaproponował, aby Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej RP opracowało i udostępniło uchodźcom z Białorusi zrozumiałe źródło wiedzy na temat dostępnych na terenie Polski świadczeń socjalnych. Ta propozycja znalazła akceptację ze strony polskiego wiceministra, gdyż polski rząd już ma doświadczenie podobnej pracy z uchodźcami z Ukrainy, po których Białorusini są drugą co do liczebności grupą przybyszów zza granicy w Polsce.

Paweł Łatuszka i Sebastian Gajewski umówili się o dalszejwspółpracy w zakresie dostosowywania polskiej polityki społecznej do potrzeb mieszkających w Polsce uciekinierów przed prześladowaniami reżimu Łukaszenki.

Zjednoczony Gabinet Przejściowy ze swojej strony zwraca się do Białorusinów o zgłoszenie uwag i propozycji, dotyczących problemów z zakresu polskiej opieki społecznej za pośrednictwem konta Gabinetu na Telegramie (https://t.me/CabinetBelarus).

Znadniemna.pl na podstawie Zjednoczony Gabinet Przejściowy, na zdjęciu: Paweł Łatuszka i Sebastian Gajewski, fot.: T.me/CabinetBelarus

Polska podejmie się reformowania swojego systemu świadczeń społecznych z myślą o uchodźcach politycznych z Białorusi – takie zapewnienie usłyszał przedstawiciel Zjednoczonego Gabinetu Przejściowego białoruskiej opozycji Paweł Łatuszka po rozmowie z Sebastianem Gajewskim, podsekretarzem stanu w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej Rzeczypospolitej Polskiej. Głównym tematem spotkania

Wniosek o uchwalenie przez Sejm RP odpowiedniej uchwały wpłynął do niższej izby polskiego parlamentu 5 marca. Tego samego dnia Prezydium Sejmu skierowało projekt uchwały do pierwszego czytania w sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi.

Potrzebę radykalnego ograniczenia importu do UE białoruskiej i rosyjskiej żywności, wywołaną m.in. protestami polskich rolników, blokujących wwóz na teren Polski produkcji rolnej z Ukrainy, premier Polski Donald Tusk uzgodnił ze swoją litewską odpowiedniczką Ingridą Šimonytė jeszcze 4 marca, przebywając z oficjalną wizytą na Litwie.

Wtedy też zapowiedział, że zwróci się do marszałka Sejmu Szymona Hołowni z propozycją przyjęcia przez polski parlament uchwały, wzywającej Komisję Europejską do nałożenia pełnych sankcji na rosyjskie i białoruskie produkty rolne i żywnościowe.

5 marca projekt uchwały – wniesiony przez Prezydium Sejmu – został zamieszczony na stronie izby i skierowany do pierwszego czytania w Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi.

„Wzywamy Komisję Europejską do przedłożenia propozycji nałożenia sankcji na import rosyjskiej i białoruskiej żywności i produktów rolnych do UE” – czytamy w projekcie uchwały.

Według autorów projektu, import tych produktów z Rosji i Białorusi w dalszym ciągu generuje ogromne dochody dla producentów, handlowców i budżetów tych państw.

„Naszym moralnym obowiązkiem jest zaprzestanie handlu, który może bezpośrednio lub pośrednio przyczynić się do wzmocnienia zdolności Rosji i wspierającej jej Białorusi do kontynuowania wojny z Ukrainą. Tym bardziej, że rosyjski import może zawierać zboża skradzione z okupowanych terytoriów Ukrainy” – wskazano.

W projekcie podkreślono także, że coraz bardziej oczywisty staje się to, iż handel z Rosją i Białorusią ma negatywny wpływ na jednolity rynek UE. „Import z tych krajów obejmuje żywność i produkty rolne, które unijny sektor rolno-spożywczy może zapewnić sobie sam oraz przy znacznie wyższych standardach produkcji i jakości” – zauważono.

W projekcie podkreślono ponadto, że Rosja kontynuuje swoją strategię traktowania żywności jako broni, powodując zakłócenia ukraińskich dostaw produktów rolnych na świecie.

Dlatego też – jak podkreślono – priorytetem Unii powinno być dalsze wspieranie Ukrainy w przywróceniu eksportu do krajów, które tego najbardziej potrzebują. „Handel żywnością i produktami rolnymi nie może nadal wypełniać kieszeni brutalnego rosyjskiego reżimu i jego pomocników w Mińsku” – zaznaczyli autorzy projektu uchwały.

W projekcie wezwano także Radę UE oraz Parlament Europejski „do wprowadzenia zmian w rozporządzeniu dotyczącym autonomicznych środków handlowych, służących ochronie wrażliwych sektorów unijnego rynku rolnego przed nadmiernym importem z Ukrainy”. „Od Komisji Europejskiej oczekujemy pilnego podjęcia prac zmierzających do jak najszybszego powrotu do stosowania w relacjach handlowych z Ukrainą wyłącznie reguł wynikających z Układu o stowarzyszeniu UE-Ukraina” – zaznaczają autorzy projektu uchwały.

Podkreślono w nim, że sytuacja europejskiego rolnictwa wymaga niezwłocznej weryfikacji przez instytucje UE zapisów Zielonego Ładu. „Nadmierne, nieracjonalne i kosztowne wymogi Zielonego Ładu wobec rolnictwa powinny zostać zawieszone i skorygowane. Działania na rzecz ochrony klimatu muszą uwzględniać realne potrzeby i możliwości europejskich rolników” – podkreślono.

Zainicjowane przez premiera Tuska działania na rzecz radykalnego ograniczenia importu do Polski, a zatem także do Unii Europejskiej żywności z Białorusi oraz Rosji mają spełnić żądania polskich rolników, protestujących na drogach całej Polski, a ostatnio coraz częściej także na ulicach Warszawy.

Branżowe media, piszące o polskim rynku żywności, donoszą, iż polscy rolnicy często oburzają się na importowane z Rosji i Białorusi ogórki czy pomidory. Pomimo już nałożonych przez UE sankcji, do Polski wciąż trafiają także nawozy, w tym duże ilości rosyjskiego mocznika. Tylko w 2023 roku Polska sprowadziła z Rosji ponad pół miliona ton nawozów.

Ta sytuacja jest o tyle skandaliczna, iż sama Rosja walczy z polskimi produktami rolnymi, stosując wobec nich de facto dwa embarga. Pierwsze to ogólne ograniczenia rosyjskie na produkty z Unii Europejskiej. Drugie embargo zostało nałożone przez Kreml wyłącznie na polskie owoce, warzywa, mięso i nabiał.

Znadniemna.pl na podstawie Sad24.pl, Bns.lt, Bankier.pl, na zdjęciu: Rosja eksportuje do UE i Polski swoje produkty rolne, choć w samej Rosji polska żywność jest objęta podwójnym embargiem, fot.: Sad24.pl

Wniosek o uchwalenie przez Sejm RP odpowiedniej uchwały wpłynął do niższej izby polskiego parlamentu 5 marca. Tego samego dnia Prezydium Sejmu skierowało projekt uchwały do pierwszego czytania w sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Potrzebę radykalnego ograniczenia importu do UE białoruskiej i rosyjskiej żywności, wywołaną m.in.

Z rozpoczęciem marca Kancelaria Prezydenta RP ogłosiła IV edycję Konkursu Recytatorskiego „Słowem–Polska”, który jest skierowany do uczniów szkół polonijnych i polskich za granicą. O statuetkę Małżonki Prezydenta mogą ubiegać się młodzi rodacy, uczący się języka polskiego poza granicami kraju.

Celem konkursu jest upowszechnianie kultury żywego słowa wśród dzieci i młodzieży mieszkających za granicą oraz kształtowanie w nich wrażliwości na piękno języka polskiego, a także wzmacnianie poczucia tożsamości narodowej wśród Polaków poza granicami kraju.

Uczniowie, swój talent recytatorski, mogą prezentować w formie wideo, w ramach trzech grup wiekowych: 7–9 lat, 10–13 lat i 14–19 lat.

Wśród autorów tegorocznej edycji znaleźli się: Jan Kochanowski, Juliusz Słowacki, Julian Tuwim, Konstanty Ildefons Gałczyński.

Konkurs trwa od marca do października 2024 roku. Składa się z czterech etapów eliminacji: szkolny, krajowy i kontynentalny. Konkurs zakończy się finałem, w którym wyłonieni zostaną laureaci w każdej z kategorii wiekowych.

Szczegółowe informacje na temat warunków uczestnictwa oraz zasad przeprowadzenia Konkursu, znajdują się w Regulaminie, który można pobrać TUTAJ.

Znadniemna.pl za Prezydent.plna zdjęciu: Pierwsza Dama RP Agata Kornhauser-Duda, for.: Grzegorz Jakubowski/KPRM

Z rozpoczęciem marca Kancelaria Prezydenta RP ogłosiła IV edycję Konkursu Recytatorskiego „Słowem–Polska”, który jest skierowany do uczniów szkół polonijnych i polskich za granicą. O statuetkę Małżonki Prezydenta mogą ubiegać się młodzi rodacy, uczący się języka polskiego poza granicami kraju. Celem konkursu jest upowszechnianie kultury żywego słowa

Andrzej Poczobut, działacz polskiej mniejszości narodowej na Białorusi oraz dziennikarz Gazety Wyborczej i innych mediów został ogłoszony Postacią Dziesięciolecia podczas X. edycji wręczenia Nagród Konkursu „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.  Jubileuszowa Gala Konkursu odbyła się 4 marca w Warszawie.

Zastępca redaktora naczelnego Gazety Wyborczej Bartosz T. Wieliński, reprezentujący na Gali Nagród Newsweeka Andrzeja Poczobuta, tak mówił o swoim koledze z Białorusi, którego kapituła Nagrody im. Teresy Torańskiej nazwała Postacią Dziesięciolecia:

Bartosz W.T. Wieliński przemawia na Gali Nagrody im. Teresy Torańskiej w imieniu wyróżnionego Andrzeja Poczobuta, fot.: Facebook/NewsweekPolska

– Jeżeli mówimy o niepokornych dziennikarzach, to tak, Andrzej Poczobut jest dziennikarzem niepokornym, niezłomnym. Człowiekiem, który inspiruje młodych dziennikarzy i zawstydza starszych swoim uporem. Niezależnie, z jakiej jesteśmy redakcji, jakie mamy poglądy polityczne – myślę, że wszyscy dziennikarze w naszym kraju krzyczą: „uwolnić Andrzeja Poczobuta” – mówił Wieliński, cytowany przez TVN.

Bartosz T. Wieliński z okazji wyróżnienia, jakie przyznano Andrzejowi Poczobutowi opublikował na łamach Gazety Wyborczej wzruszającą refleksję o swoim redakcyjnym koledze. Opisał w niej nieludzkie warunki, jakie panują w kolonii karnej w Nowopołocku, gdzie Andrzej Poczobut odbywa karę ośmiu lat pozbawienia wolności.

Pisząc o Poczobucie, Wieliński przywołuje postać rosyjskiego więźnia politycznego Aleksieja Nawalnego, który zginął 16 lutego w kolonii karnej na północy Rosji – w Jamalsko-Nienieckim Okręgu Autonomicznym.

„Losy Poczobuta i Nawalnego rozgrywały się na nieco innych szachownicach” – zauważa redakcyjny kolega Andrzeja Poczobuta i dodaje, że w odróżnieniu od rosyjskiego opozycjonisty „Poczobut nie startował w wyborach, nie aspirował do politycznych funkcji”. Popełnił jednak coś, czego również nie darują dyktatorzy: „Chciał tylko być dziennikarzem i działać dla swojej polskiej społeczności na Grodzieńszczyźnie. Ale totalitarne reżimy w Rosji czy na Białorusi, która w zasadzie jest rosyjską kolonią, niszczą nawet za najmniejszy akt nieposłuszeństwa”- stwierdził Wieliński, dochodząc w porównaniu postaci Nawalnego i Poczobuta do cechy, łączącej ich obu – odwadze i ofiarności. „Poczobuta i Nawalnego łączy to, że na kaźń poszli bez strachu. Nawalny w styczniu 2021 r. wrócił z Berlina, gdzie leczono go po zatruciu nowiczokiem, do Moskwy, choć wiedział, że czeka go łagier. Kilka miesięcy później aresztowany w Grodnie Andrzej Poczobut dostał propozycję wyjścia z więzienia i udania się na banicję do Polski. Odmówił, choć wiedział, że łagru też nie uniknie” – przypomina Wieliński, którego zdaniem swoistym przekleństwem zarówno Nawalnego, jak i Poczobuta jest to, że zostali wychowani „przez sowieckie szkoły” i wedle sowieckiego systemu wartości oraz wzorów zachowań. „W ruskim mirze pozostanie na emigracji jest ucieczką, okazaniem słabości, wyzbyciem się ideałów” – ocenia autor refleksji o Andrzeju Poczobucie, tłumacząc, że dla człowieka stojącego na progu więziennej celi sytuacja wygląda zupełnie inaczej niż dla siedzącego za biurkiem w Warszawie, Berlinie czy Paryżu, a „w ruskim mirze nawet za zachowanie ludzkiej godności trzeba płacić własnym życiem”.

Przypomnijmy, że Andrzej Poczobut został skazany na osiem lat łagrów 8 lutego 2023 roku. Odkąd został przewieziony do kolonii w Nowopołocku, jego najbliższym ani razu nie pozwolono na widzenie z nim. Nie udało się uzyskać nawet zgody na rozmowę, choćby telefoniczną. Andrzeja pozbawiono przesyłek i korespondencji. Nie ma też prawa odbierać paczek żywnościowych, a jego rodzina nie ma prawa przekazać mu nawet ciepłych ubrań. Jest pozbawiony absolutnie wszelkiego kontaktu ze światem.

Kolonia w Nowopołocku, w której przebywa dziennikarz leży 500 kilometrów od jego rodzinnego Grodna i jest jednym z najcięższych łagrów na Białorusi.

Bezpośrednio po przewiezieniu do kolonii Andrzej został wtrącony do izolatki, gdzie w samotności miał pozostawać do końca lutego.

Wiadomo, że jeszcze przed procesem sądowym naciskano na Andrzeja, żeby poprosił Aleksandra Łukaszenkę o łaskę, wabiąc perspektywą wypuszczenia z aresztu. Dziennikarz stanowczo odmówił. Wiedział bowiem, że ma do czynienia z intrygą władz, oznaczającą dla niego albo konieczność wyjazdu z kraju, albo podjęcie współpracy z reżimem Łukaszenki w zamian za prawo zamieszkania w ukochanym Grodnie. Na wybór pierwszej opcji nie pozwoliłaby Andrzejowi miłość do miejsca z którym jest związany od urodzenia, a na drugie rozwiązanie nie pozwoliłby Andrzejowi honor.

Andrzej Poczobut został oskarżony w politycznym procesie z dwóch artykułów kodeksu karnego. Za artykuły o polskim podziemiu niepodległościowym na Grodzieńszczyźnie i upominanie się o prawa Polaków z Białorusi do nauki języka polskiego, kultywowania polskich tradycji, prawa do znajomości historii, został skazany na osiem lat więzienia.

Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych wydało oświadczenie, w którym podkreśliło, że uwolnienie Andrzeja Poczobuta pozostaje dla resortu priorytetem.

Znadniemna.pl na podstawie Press.pl, Wyborcza.pl, Kresy24.pl

Andrzej Poczobut, działacz polskiej mniejszości narodowej na Białorusi oraz dziennikarz Gazety Wyborczej i innych mediów został ogłoszony Postacią Dziesięciolecia podczas X. edycji wręczenia Nagród Konkursu „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.  Jubileuszowa Gala Konkursu odbyła się 4 marca w Warszawie. Zastępca redaktora naczelnego Gazety Wyborczej Bartosz T. Wieliński,

Skip to content