HomeStandard Blog Whole Post (Page 4)

Na dzisiaj przypada 433. rocznica śmierci Jana Kiszki – jednego z najbardziej wpływowych magnatów i polityków Wielkiego Księstwa Litewskiego i Rzeczypospolitej Obojga Narodów XVII stulecia – starosty generalnego żmudzkiego, kasztelana wileńskiego i wojewody brzesko-litewskiego, gorliwego propagatora reformacji i ruchu braci polskich (arian) w Rzeczypospolitej Obojga Narodów.

Jan Kiszka herbu Dąbrowa urodził się około 1552 roku jako syn wojewody witebskiego Stanisława Kiszki i Anny z Radziwiłłów.

Matka chłopca, początkowo wyznająca kalwinizm, około roku 1563 stała się gorliwą wyznawczynią unitarianizmu ( jeden z nurtów reformacji, odrzucający dogmat Trójcy Świętej, którego wyznawcy nazywali siebie arianami, czy też braćmi polskimi – red.) i energicznie propagowała go w swoich posiadłościach, wypędzając duchownych innych wyznań i zastępując ich kaznodziejami z ruchu braci polskich.

Jan, wcześnie osierocony przez ojca, odziedziczył po nim imponujący majątek obejmujący ponad 70 miast i 400 wsi – rozciągający się od Żmudzi po Nowogródek. Młodzieniec był wychowywany przez matkę w duchu doktryny braci polskich.

Europejskie tournée edukacyjne

Na naukę wyjechał do protestanckiej Bazylei (gdzie zaprzyjaźnił się z humanistą Celio Secundo Curione), a następnie do Zurychu.

Potem odbył podróże do Włoch, Francji i Hiszpanii, po czym wrócił do Polski, gdzie zaczął zarządzać swoimi majątkami ziemskimi. Z Europy młody litewski magnat wrócił jako zwolennik reformacji, zafascynowany ideami humanizmu i tolerancji religijnej.

W służbie Rzeczypospolitej Obojga Narodów

Jako krajczy wielki litewski Jan Kiszka podpisał w 1569 roku akt Unii Lubelskiej, łączącej Polskę i Listwę w jeden organizm państwowy – Rzeczpospolitą Obojga Narodów.

W czasie wojny z Rosją litewski mąż stanu dostarczył królowi Stefanowi Batoremu 500 żołnierzy. Za tę pomoc otrzymał w 1579 roku rangę senatora.

Wykorzystał tę funkcję, głosząc konieczność tolerancji religijnej w Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Kolejny król Zygmunt III Waza mianował Jana Kiszkę w 1587 roku kasztelanem wileńskim, a w 1589 roku wpływowy już polityk z Litwy został wojewodą brzesko-litewskim. W marcu tegoż roku, jako wojewoda brzesko-litewski Jan Kiszka został sygnatariuszem ratyfikacji traktatu bytomsko-będzińskiego (umowa pomiędzy Rzecząpospolitą a krajami habsburskimi – przyp. red.) na sejmie pacyfikacyjnym (rodzaj sejmu walnego mającego na celu doprowadzenie do pojednania i uspokojenia w kraju – przyp. red.).

Reformator z misją

Kiszka był jednym z najważniejszych protektorów braci polskich (arian). W swoich dobrach wypędzał duchownych innych wyznań, zakładał zbory ariańskie i drukarnie – m.in. w Węgrowie i Łosku (wieś niedaleko Wołożyna – przyp.red.). Publikował traktaty teologiczne i tłumaczenia Biblii.

Pomimo nieskrywanej sympatii do wyznawców arianizmu Kiszka sprzeciwiał się jednak radykalnym poglądom braci polskich, takim jak pacyfizm chrześcijański, wspólnota dóbr i zakaz piastowania urzędów.

Był także przeciwny właściwym części arian sympatiom dla judaizmu. Z tego powodu wygnał z podległych mu ośrodków ariańskich Piotra z Goniądza i Szymona Budnego oraz ich zwolenników, a także nakazał spalenie ich pism.

Ariańska Akademia w Iwiu

W 1585 roku Jan Kiszka założył w Iwiu słynną Iwiejską Akademię Ariańską – centrum edukacyjne braci litewskich (miejscowej szlachty, nawróconej na arianizm, nazywanej braćmi litewskimi wg analogii z braćmi polskimi, zamieszkującymi ziemie koronne). Iwiejska Akademia Ariańska przyciągała młodzież szlachecką i kaznodziejów z całego Wielkiego Księstwa Litewskiego. Dzięki niej Iwie stało się jednym z głównych ośrodków ariańskich na ziemiach litewskich, obok Łoska, Lubczy i Kiejdan.

Kiszka organizował w Iwiu synody, w tym jeden z najważniejszych zjazdów, mający na celu złagodzić napięcia między litewskimi, a polskimi wspólnotami ariańskimi.

Bezpotomne małżeństwo i zmierzch idei

W 1575 roku Jan Kiszka poślubił Elżbietę Ostrogską, katoliczkę z rodu książąt Ostrogskich. Małżeństwo pozostało bezdzietne.

Po śmierci Jana Kiszki w 1592 roku wdowa wyszła za Krzysztofa Radziwiłła „Pioruna”, który rozpoczął rekatolicyzację majątków.

Po utracie brata także Stanisław Kiszka, początkowo kalwinista, przeszedł na katolicyzm i rozpoczął rekatolicyzację należących do Kiszków posiadłości.

Do 1658 roku, kiedy Sejm nakazał wygnanie braci polskich, w Iwiu i innych dobrach Kiszków przetrwały jedynie niewielkie wspólnoty ariańskie.

Opr. Walery Kowalewski/ Znadniemna.pl

Na dzisiaj przypada 433. rocznica śmierci Jana Kiszki - jednego z najbardziej wpływowych magnatów i polityków Wielkiego Księstwa Litewskiego i Rzeczypospolitej Obojga Narodów XVII stulecia - starosty generalnego żmudzkiego, kasztelana wileńskiego i wojewody brzesko-litewskiego, gorliwego propagatora reformacji i ruchu braci polskich (arian) w Rzeczypospolitej Obojga

W piątkowy wieczór, 25 lipca, na skwerze przy pomniku ks. Jerzego Popiełuszki w Białymstoku odbyła się kolejna akcja solidarności z Andrzejem Poczobutem – dziennikarzem i działaczem Związku Polaków na Białorusi, aresztowanym cztery lata i cztery miesiące temu przez reżim Łukaszenki i od dwóch lat przebywającym w kolonii karnej w Nowopołocku.

Wydarzenie zgromadziło kilkanaście osób, w tym przedstawicieli ZPB, Podlaskiego Oddziału Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”, działaczy diaspory białoruskiej w Białymstoku oraz mieszkańców miasta. Zgromadzeni pod hasłem „Uwięziony za polskość” uczestnicy akcji wyrazili wsparcie dla Poczobuta, który został skazany przez reżim Aleksandra Łukaszenki na 8 lat pozbawienia wolności za rzekome „podżeganie do nienawiści” i „rehabilitację nazizmu” – zarzuty powszechnie uznawane za polityczne.

„Nie mamy żadnych nowych informacji o jego stanie zdrowia. Wiemy tylko, że przebywa w jednoosobowej celi i jest całkowicie izolowany” – mówił podczas akcji Marek Zaniewski, wiceprezes ZPB.

„Nie tracimy nadziei, że odzyska wolność dzięki wspólnym wysiłkom i międzynarodowej presji” – dodała Barbara Olech ze Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”.

W trakcie wydarzenia odczytano apel o uwolnienie Poczobuta oraz innych więźniów politycznych na Białorusi, których liczba według niektórych źródeł przekracza obecnie 1300 osób.

Uczestnicy podkreślali, że regularne akcje solidarności z więźniami politycznymi na Białorusi mają na celu utrzymanie powyższego faktu w świadomości społecznej oraz nacisku na reżim Łukaszenki.

Organizatorzy zapowiadają kontynuację comiesięcznych spotkań solidarności z Andrzejem Poczobutem, dopóki dziennikarz i działacz polskiej mniejszości na Białorusi nie odzyska wolności.

Znadniemna.pl na podstawie Radio.bialystok.pl, fot.: hpravy.org

W piątkowy wieczór, 25 lipca, na skwerze przy pomniku ks. Jerzego Popiełuszki w Białymstoku odbyła się kolejna akcja solidarności z Andrzejem Poczobutem – dziennikarzem i działaczem Związku Polaków na Białorusi, aresztowanym cztery lata i cztery miesiące temu przez reżim Łukaszenki i od dwóch lat przebywającym

Nie trzeba krzyczeć, by być słyszanym. Wystarczy mówić prawdę prostymi słowami.” 

Janka Bryl

19 lat temu w Mińsku przestało bić serce jednego z wybitnych twórców literatury białoruskiej, którego życie i twórczość były ściśle przeplecione z Polską i polską kulturą. Mowa o pisarzu Jance Brylu, człowieku, który pozostawał wierny ideałom prawdy oraz uczciwości pomimo wojny, w której walczył od chwili jej wybuchu i wbrew zmieniającym się ustrojom społeczno-politycznym.

Choć urodził się 4 sierpnia 1917 roku w Odessie, jego serce biło w rytmie zachodniobiałoruskiej wsi. W 1922 roku rodzina Brylów wróciła do rodzinnego Zagórza (obecnie wieś w rejonie korelickim obwodu grodzieńskiego), gdzie chłopiec chłonął język, kulturę i opowieści prostych ludzi. To właśnie z tych dziecinnych obserwacji wyrastała jego późniejsza twórczość — głęboko zakorzeniona w ludzkim doświadczeniu.

Janka Bryl w rodzinnym Zagórzu, lata 90. XX stulecia, fot.: narbel.bsu.by

Po osiedleniu się w Polsce chłopak ukończył siedmioletnią szkołę w leżącym niedaleko Zagórza miasteczku Turzec. W 1931 roku wstąpił do gimnazjum w Nowogródku, jednak z powodu braku pieniędzy porzucił naukę. Zamiast tego wraz ze starszymi braćmi pracował na roli, zajmował się samokształceniem i dużo czytał. Założył we wsi kółko teatralne, tłumaczył na jego potrzeby sztuki polskich i rosyjskich autorów oraz brał udział w przedstawieniach jako aktor i reżyser.

Żołnierz dwóch krajów

W 1939 roku Janka Bryl został wcielony do Wojska Polskiego. Służył na polskim Pomorzu w piechocie morskiej. Po wybuchu II wojny światowej walczył w obronie Gdyni, po czym trafił do niemieckiej niewoli. Po ucieczce z niewoli, latem 1941 roku, wrócił na okupowaną już przez Niemców Białoruś, gdzie rok później dołączył do sowieckiej partyzantki. Działając w podziemiu redagował partyzanckie pisma, walczył z hitlerowskim najeźdźcą słowem i czynem.

„Wojna nauczyła mnie, że człowiek to nie tylko ciało, ale też pamięć i sumienie” – mówił po wojnie żołnierz dwóch krajów i ustrojów politycznych.

Bezpartyjny pisarz codzienności, duszy i prawdy

Janka Bryl debiutował jako autor w 1938 roku, jeszcze jako obywatel II Rzeczypospolitej. Wówczas w wydawanym w Wilnie białoruskim czasopiśmie „Szlach Moładzi” (pol. „Szlak Młodzieży”) opublikował swoje wiersze.

Jego głos rozbrzmiał najpełniej już po wojnie i w innym państwie – w sowieckiej Białorusi. Pisał o tym, co znał: o wsi, o ludziach, o cichych ludzkich dramatach. Jego opowieści — jak chociażby przetłumaczone na polski „W Zabłociu świta” czy „Witraże” — były jak szkice duszy narodu. Autor w swojej twórczości nie szukał rozgłosu. Szukał prawdy.

Mówił: „Nie interesuje mnie bohater z pomnika. Interesuje mnie człowiek, który płacze w ciszy.”

Janka Bryl, będąc pisarzem sowieckim, nigdy nie wstąpił do KPZR (Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego). Swoją decyzję o zachowaniu statusu bezpartyjnego tłumaczył tak: „Czyż to naprawdę taki wielki, niedopuszczalny luksus, samemu decydować o tym, co jest dobre, a co złe, samemu sprawdzać słuszność swoich decyzji u najwyższych autorytetów, nie korzystając z pośrednictwa szefów, instruktorów i sekretarek?…”

Pomost między Polską a Białorusią

Nasz bohater był nie tylko pisarzem, ale też tłumaczem i ambasadorem kultury. Przełożył z polskiego na białoruski dzieła Elizy Orzeszkowej, Bolesława Prusa, Tadeusza Różewicza, Jarosława Iwaszkiewicza, Marii Konopnickiej i innych autorów. Wierzył, że literatura może budować mosty tam, gdzie polityka je niszczy.

„Polska i Białoruś to sąsiadki, które mają wspólną pamięć. Trzeba ją pielęgnować i nie zapominać o tym” – mawiał białoruski pisarz który całą swoją twórczością budował pomosty między białoruskim i polskim narodami.

Uhonorowany przez oba narody

Za swoją twórczość i działalność Janka Bryl otrzymał liczne nagrody: Order Przyjaźni Narodów, tytuł Ludowego Pisarza Białorusi, polską odznakę „Zasłużony dla Kultury Polskiej”.

W 2009 roku imieniem Janki Bryla nazwano ulicę w Gdyni — mieście, którego w 1939 toku bronił jako polski żołnierz.

Widok na ulicę Janki Bryla w Gdyni, fot.: nadmorze.pl

Testament pisarza

W ocenie Janki Bryla II wojna światowa miała dla Białorusinów oznaki wojny domowej.

Po rozpadzie ZSRR pisarz podtrzymał białoruski demokratyczny ruch niepodległościowy, nazywany przez sowiecką propagandę „ruchem faszystowskim”, a w testamencie, sporządzonym w 2004 roku, poprosił, aby nie publikować niektórych jego wczesnych dzieł, przesiąkniętych ideologią sowiecką.

Zmarł Ludowy Pisarz Białorusi, obrońca Gdyni we wrześniu 1939 roku, 25 lipca 2006 roku w Mińsku. Zostawił po sobie nie tylko książki, ale też styl pisania, który nie krzyczał — a zostawał w sercu.

Grób Janki Bryla i jego żony Niny w miejscowości Kołodziszcze koło Mińska, fot.: Nasza Niwa/nn.by

Mottem twórczym Janki Bryla mogłyby być jego własne słowa:

„Pisarz nie musi być głośny. Musi być uczciwy.”

Opr. Emilia Kuklewska/Znadniemna.pl

„Nie trzeba krzyczeć, by być słyszanym. Wystarczy mówić prawdę prostymi słowami.”  Janka Bryl 19 lat temu w Mińsku przestało bić serce jednego z wybitnych twórców literatury białoruskiej, którego życie i twórczość były ściśle przeplecione z Polską i polską kulturą. Mowa o pisarzu Jance Brylu, człowieku, który pozostawał

Dzisiaj Jubileusz setnych urodzin obchodzi nasz krajan – pułkownik Romuald Lipiński, znakomity fizyk jądrowy, weteran II wojny światowej, w której walczył jako żołnierz Armii Andersa i 18 maja 1944 roku po wielomiesięcznych krwawych starciach zawiesił polską flagę na ruinach klasztoru na Monte Cassino.

Po wojnie Romuald Lipiński wyemigrował do USA, gdzie założył rodzinę i szczęśliwie dożył 100-letniego Jubileuszu! Z tej okazji proponujemy Państwu bliżej poznać tę wybitną postać.

Korzenie i dzieciństwo na Kresach

Romuald Edward Lipiński urodził się 25 lipca 1925 roku w Myszyńcu, a dzieciństwo spędził w Brześciu nad Bugiem, na Przedmieściu Kijowskim. Pochodził z rodziny inteligenckiej — ojciec był lekarzem kolejowym, matka położną. Wychowywał się w atmosferze patriotyzmu, wśród rodzeństwa: siostry Janiny (towarzyszyła rodzinie w zesłaniu i późniejszej tułaczce) oraz braci Tadeusza (żołnierz 2 Korpusu Polskiego, podobnie jak Romuald przeszedł szlak bojowy przez Włochy) i Władysława (służył w brygadzie spadochronowej Wojska Polskiego, wcześniej uciekł z transportu sowieckiego i przedostał się do Francji).

W dzieciństwie Romuald wspominał dom rodzinny jako pełen muzyki — ojciec grał na skrzypcach, brat na gitarze, a w domu rozbrzmiewały patriotyczne pieśni.

Syberyjska tułaczka

Po agresji ZSRR na Polskę w 1939 roku, rodzina Lipińskich została deportowana do Kraju Ałtajskiego. Zamieszkali nad rzeką Ob, gdzie młody Romuald łowił ryby, by utrzymać rodzinę. Ojciec był lekarzem kolejowym, znanym z zaangażowania społecznego.

W 1941 roku, dzięki amnestii, rodzina zgłosiła akces do Wojska Polskiego i rozpoczęła dramatyczną podróż przez Azję Środkową, by dołączyć do Armii Andersa. Romuald, mimo choroby na tyfus, ostatecznie opuścił ZSRR w drugiej ewakuacji przez Morze Kaspijskie.

Żołnierz spod Monte Cassino

Fot.: Muzeum Pamięci Sybiru

W 1943 roku Lipiński został wcielony do 12. Pułku Ułanów Podolskich. Przeszedł szlak bojowy przez Irak, Palestynę, Egipt i Włochy. Brał udział w bitwie o Monte Cassino, a także w walkach o Ankonę i Bolonię. Jego pułk zawiesił polską flagę na ruinach klasztoru Monte Cassino 18 maja 1944 roku. W czasie służby pełnił funkcje celowniczego, ładowniczego i dowódcy plutonu moździerzy. Wspominał, że widok poległych kolegów pozostał z nim na całe życie.

Edukacja na froncie i po wojnie

Fot.: Muzeum Pamięci Sybiru

Podczas wojny ukończył gimnazjum i zdał maturę w Matino we Włoszech. Po demobilizacji w Anglii rozpoczął studia inżynierskie. W 1953 roku wyemigrował do Stanów Zjednoczonych, gdzie ukończył Newark College of Engineering i przez ponad 40 lat pracował jako inżynier budownictwa.

Fot.: Muzeum Pamięci Sybiru

Kariera naukowa i zawodowa

Lipiński pracował m.in.. dla United States Navy oraz Atomic Energy Commission, projektując elektrownie jądrowe i opracowując normy bezpieczeństwa. Wykładał matematykę i inżynierię na University of Virginia, a także w innych instytucjach akademickich. Jego wkład w rozwój energetyki jądrowej został uhonorowany Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.

Życie prywatne

W 1952 roku Romuald ożenił się z Izabelą Zienkiewicz, również Sybiraczką, która została deportowana w wieku 10 lat. Wspólnie wyemigrowali do Stanów Zjednoczonych, gdzie osiedlili się w Perth Amboy w stanie New Jersey, a później w Annandale w Wirginii. Wraz z żoną mają troje dzieci: syna Adama (ur. 1956) oraz córki Evę (ur. 1959) i Yolandę (ur. 1964). Oprócz ojczystego języka polskiego porozumiewa się także w języku angielskim, włoskim, francuskim i rosyjskim.

Działalność kombatancka

Po przejściu na emeryturę Lipiński aktywnie działał w środowisku weteranów, m.in.. w Polskim Legionie Weteranów Amerykańskich. W 2021 roku został awansowany na stopień pułkownika Wojska Polskiego. W 2024 roku otrzymał Odznakę Honorową „Bene Merito” za promowanie Polski za granicą.

 „Życiorys pisany przez historię”

W 2025 roku ukazały się jego wspomnienia zatytułowane „Życiorys pisany przez historię”, wydane przez Muzeum Pamięci Sybiru. Książka powstała z listów pisanych do dzieci, a jej ostatni rozdział — „Ameryka, Ameryka” — dopisał w wieku 98 lat. To poruszające świadectwo losów Sybiraków, żołnierzy Andersa i emigrantów, którzy budowali nowe życie na obczyźnie.

Dziedzictwo i przesłanie

Weteran spod Monte Cassino, Romuald Lipiński, otrzymał nominację na stopień pułkownika. Uroczystość wręczenia aktu nominacji odbyła się w rezydencji ambasadora RP w Waszyngtonie 7 maja 2021 roku. Fot.: x.com/PolishEmbassyUS

Pułkownik Lipiński, mimo sędziwego wieku, pozostaje aktywny — odwiedza szkoły, uczestniczy w uroczystościach patriotycznych, dzieli się wspomnieniami. Jego życie to opowieść o odwadze, wytrwałości i miłości do ojczyzny.

Przyjmując awans Romuald Lipiński nie krył wzruszenia. Jak mówił jest to jako hołd dla tych, którzy zginęli w walce pod Monte Casino – Tam zostali prawdziwi bohaterowie. Ja spełniłem tylko swój obowiązek wobec kraju i wobec ojczyzny, ale tamci zapłacili za to swoim życiem. Im należy się największy szacunek – powiedział po odebraniu awansu. Fot.: x.com/PolishEmbassyUS

Jak sam mówi:

„Spełniłem tylko swój obowiązek wobec kraju i wobec ojczyzny. Prawdziwi bohaterowie zostali tam, pod Monte Cassino”.

Romuald Lipiński otrzymuje od ministra Radosława Sikorskiego Odznakę Honorową „Bene Merito” (2024). Fot.: Konrad Laskowski/MSZ

Odznaczenia

Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski – 2024;
Krzyż Pamiątkowy Monte Cassino;
Krzyż Czynu Bojowego Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie (z trzema okuciami: Monte Cassino, Ankona, Bolonia);
Krzyż Zesłańców Sybiru;
Złoty Medal „Za zasługi dla obronności kraju” – 2025;
Złoty Medal Wojska Polskiego;
Odznaka Honorowa „Bene Merito” – 2024;
Odznaka Honorowa Służby Kontrwywiadu Wojskowego im. Mariana Rejewskiego – 2024;
Odznaka 12 Pułku Ułanów Podolskich (PSZ);
Odznaka pamiątkowa 3 Dywizji Strzelców Karpackich;
Gwiazda za Wojnę 1939–1945 – Wielka Brytania;
Gwiazda Italii – Wielka Brytania;
Medal Obrony – Wielka Brytania;
Medal Wojny 1939–1945 – Wielka Brytania.

Opr. Adolf Gorzkowski

Znadniemna.pl

Dzisiaj Jubileusz setnych urodzin obchodzi nasz krajan - pułkownik Romuald Lipiński, znakomity fizyk jądrowy, weteran II wojny światowej, w której walczył jako żołnierz Armii Andersa i 18 maja 1944 roku po wielomiesięcznych krwawych starciach zawiesił polską flagę na ruinach klasztoru na Monte Cassino. Po wojnie Romuald

Święty Krzysztof to jeden z najbardziej rozpoznawalnych męczenników, jeden z Czternastu Świętych Wspomożycieli. 25 lipca Kościół katolicki obchodzi jego wspomnienie liturgiczne. Św. Krzysztof jest patronem przewoźników, kierowców, flisaków, biegaczy, żeglarzy, podróżników, pielgrzymów, mostów i miast położonych nad rzekami, Ameryki i Wilna. Jest również patronem dobrej śmierci – szczególnie na Wschodzie. Św. Krzysztof jest też świętym Kościoła prawosławnego.

Tajemniczy męczennik z Licji

W ikonografii Święty Krzysztof przedstawiany jest jako młodzieniec, najczęściej jednak jako olbrzym przechodzący przez rzekę, na barkach niesie Dzieciątko Jezus, w ręku trzyma maczugę, czasami kwitnącą; także jako potężny mężczyzna z głową lwa. Jego atrybuty to m.in.: dziecko królujące na globie, palma męczeńska, pustelnik z lampą, ryba, sakwa na chleb, wieniec róż, wiosła.

Święty Krzysztof, choć znany głównie z legend, jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci chrześcijaństwa. Według tradycji żył w III wieku w rzymskiej prowincji Licja (dzisiejsza Turcja) i poniósł śmierć męczeńską około 250 roku za panowania cesarza Decjusza. Jego imię — Christophoros, czyli „niosący Chrystusa” — stało się symbolem duchowej misji, która wykracza poza czas i przestrzeń.

Reprobus — od „odrażającego” do świętego

Legenda głosi, że Krzysztof miał na imię Reprobus, co oznacza „odrażający”. Miał być olbrzymem o psiej głowie — ikonografia wschodnia przedstawia go jako cynocefala, rycerza z głową psa. Jego siła była tak wielka, że służył najpotężniejszym władcom, aż odkrył, że nawet szatan boi się Chrystusa. To skłoniło go do nawrócenia i przyjęcia chrztu.

Duchowa przemiana

Po nawróceniu Krzysztof zamieszkał nad rzeką Jordan, gdzie pomagał pielgrzymom w przeprawie. Pewnej nocy poprosiło go o pomoc dziecko. Gdy wziął je na ramiona, ciężar okazał się przytłaczający. Wtedy usłyszał: „Jam jest Jezus, twój Zbawiciel. Dźwigając Mnie, dźwigasz cały świat.” To wydarzenie stało się fundamentem jego duchowej tożsamości — odtąd był Christophoros, niosący Chrystusa.

Męczeństwo i kult

Za wiarę został aresztowany i poddany torturom. Według różnych tradycji został ścięty mieczem lub spalony na stosie. Jego męczeńska śmierć uczyniła go jednym z Czternastu Świętych Wspomożycieli, czczonych szczególnie w średniowieczu jako orędownicy w niebezpieczeństwach.

Patron kierowców i błogosławieństwo pojazdów

Wspomnienie liturgiczne św. Krzysztofa obchodzone jest 25 lipca. W tym dniu odbywa się autosacrum — błogosławieństwo pojazdów i kierowców. W parafiach kapłani wychodzą na parkingi, święcą samochody, motocykle, rowery, a nawet wózki dziecięce. Wierni modlą się o bezpieczne podróże i roztropność na drodze.

„Boże, daj mi pewną rękę i bystre oko, abym nikomu nie wyrządził żadnej szkody. Nie pozwól, Dawco życia, bym stał się przyczyną śmierci lub kalectwa. Amen.”

Św. Krzysztof widnieje w herbach wielu miast, m.in. Wilna i Chełmca. Jego wizerunek zdobi fasady kościołów, kapliczki przy drogach, medaliki w samochodach i breloczki. W średniowieczu wierzono, że samo spojrzenie na jego obraz chroni przed nagłą śmiercią.

„Krzysztofki”

Stare zwyczaje nakazywały każdego ranka patrzeć na wizerunki św. Krzysztofa, gdyż to miało zapewnić szczęście na cały dzień, według innych tradycji patrzenie na Krzysztofa miało sprawić, że nie umrze się bez sakramentów… Przejawem kultu było też umieszczanie na fasadach domów a nawet w bramach miejskich wizerunków przedstawiających św. Krzysztofa – kamienice takie zwano wówczas „Krzysztoforami” np. znana kamienica „Pod Krzysztofory”, w Krakowie.

Umieszczano „Krzysztofki” w przydrożnych kapliczkach. Takowa istnieje np. w Babicach w powiecie przemyskim; wznosi się na wyniosłym wzgórzu nad rzeką przy drodze z Przemyśla. Kapliczka jest arkadowa i pochodzi najprawdopodobniej z końca XVIII wieku, kiedy budowano kościół w latach 1792-94. Niestety figura została skradziona i wystawiono nową.

Piękny zwyczaj nakazuje także wystawianie kapliczek ze św. Krzysztofem w pobliżu dworców autobusowych i nad rzekami. Jest patronem nie tylko kierowców, ale wszelkich zawodów związanych z transportem – a więc przewoźników, flisaków, pielgrzymów, turystów, marynarzy i tragarzy.

Duchowe przesłanie na dziś

Św. Krzysztof przypomina, że każda podróż — fizyczna czy duchowa — wymaga siły, pokory i odpowiedzialności. Jego legenda niesie uniwersalne przesłanie: nieść Chrystusa w codziennym życiu, służyć innym i nie bać się ciężaru, który czasem wydaje się ponad siły.

Znadniemna.pl

Święty Krzysztof to jeden z najbardziej rozpoznawalnych męczenników, jeden z Czternastu Świętych Wspomożycieli. 25 lipca Kościół katolicki obchodzi jego wspomnienie liturgiczne. Św. Krzysztof jest patronem przewoźników, kierowców, flisaków, biegaczy, żeglarzy, podróżników, pielgrzymów, mostów i miast położonych nad rzekami, Ameryki i Wilna. Jest również patronem dobrej

Były proboszcz parafii katolickiej w Wołożynie ks. Henryk Okołotowicz został ponownie odesłany do więzienia w Bobrujsku – dowiedzieli się wierni. Poinformował o tym portal Katolik.life. 30 grudnia 2024 roku sąd w Mińsku skazał proboszcza z Wołożyna na 11 lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze za „zdradę państwa” — to pierwszy taki wyrok wobec katolickiego księdza na Białorusi od czasów ZSRR.

Księdza Okołotowicza, który już przebywał w więzieniu, najpierw niespodziewanie odesłali do aresztu śledczego w Mińsku. Wówczas wśród wiernych zakiełkowała nadzieja, że jest on przygotowywany do wypuszczenia na wolność w związku z przybyciem na Białoruś nowego nuncjusza apostolskiego.

Okazało się jednak, że księdza Okołotowicza przeniesiono do aresztu śledczego jedynie w celu rozpatrzenia jego apelacji od wyroku, z którym duchowny się nie zgadza i wobec tego nie przyznaje się do winy.

Czy zmieniono wyrok? Z tego, co twierdzą wierni, wyrok pozostał ten sam. Być może skarga została rozpatrzona przez Prezesa Sądu Najwyższego Białorusi, ponieważ po odwołaniu od decyzji Sądu Obwodowego w Mińsku w Sądzie Najwyższym, apelacja nie była rozpatrywana publicznie i wierni nie znają szczegółów procedowania w tej sprawie.

Ks. Henryk cierpi na choroby nowotworowe i kardiologiczne. Przed aresztowaniem przeszedł operację żołądka i doznał zawału serca. W więzieniu nie otrzymuje odpowiedniej opieki medycznej, co budzi poważne obawy o jego życie.

Listy do ks. Okołotowicza można wysyłać na adres kolonii karnej (koperta ma być podpisana w języku rosyjskim – jak poniżej. Tak samo, po rosyjsku, należy napisać i sam list, który, zanim zapadnie decyzja o przekazaniu go adresatowi, będzie czytany przez cenzora, który może nie władać innymi językami poza rosyjskim):

Околотовичу Геннадию Владиславовичу

ИК №2, отряд №4

213807 ул. Сикорского 1, Бобруйск

Беларусь

Znadniemna.pl/katolik.life

Były proboszcz parafii katolickiej w Wołożynie ks. Henryk Okołotowicz został ponownie odesłany do więzienia w Bobrujsku - dowiedzieli się wierni. Poinformował o tym portal Katolik.life. 30 grudnia 2024 roku sąd w Mińsku skazał proboszcza z Wołożyna na 11 lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze za

Lucjan Kraszewski to postać, która łączy w sobie ducha romantyzmu, pasję artystyczną i zaangażowanie patriotyczne. Choć pozostaje w cieniu swojego brata, Józefa Ignacego Kraszewskiego, jego dorobek malarski, rysunkowy i fotograficzny zasługuje na osobne uznanie. Życie Lucjana to opowieść o pasji do sztuki, zaangażowaniu patriotycznym i pionierskich dokonaniach w dziedzinie fotografii.

Korzenie i edukacja

Portret Lucjana Kraszewskiego

Herb Jastrzębiec

Lucjan Kraszewski urodził się 24 lipca 1820 roku w Prużanie (obecnie w obwodzie brzeskim na Białorusi), w rodzinie ziemiańskiej herbu Jastrzębiec. Był synem Jana Kraszewskiego, chorążego prużańskiego i Zofii z Malskich.  Miał dwóch braci: Józefa Ignacego — pisarza, oraz Kajetana — muzyka i astronoma. Rodzina Kraszewskich była silnie związana z majątkiem w Romanowie i Dołhem, który stał się centrum ich życia kulturalnego i patriotycznego.

Folwark Kraszewskich. Obraz Luciana Kraszewskiego, Drzeworyt z 1880 roku

Po ukończeniu szkoły w Łyskowie, Lucjan ukończył gimnazjum w Świsłoczy, a następnie studiował na Uniwersytecie Dorpackim (obecnie Tartu w Estonii), gdzie został członkiem Konwentu Polonia — najstarszego bractwa akademickiego założonego w 1828 roku, które po zamknięciu Uniwersytetu Wileńskiego zrzeszało studentów z terenów dawnej Rzeczypospolitej.

Rodzinny dom Kraszewskich w Dołhem. Fot.: B. Kraszewski, 1914 rok

Po studiach wrócił do rodzinnego majątku Dołhe na Grodzieńszczyźnie, gdzie prowadził życie ziemianina, oddając się sztuce i pracy społecznej.

Dom Kraszewskich. Fot.: Jan Bułhak

Główna fasada domu Kraszewskich. Fot.: Jan Bułhak

Oficyna. Fot.: Jan Bułhak

Fot. Jan Bułhak

Około 1850 roku poślubił Stefanię Sułkowską herbu Sulima (ur. 1820). Mieli córkę Kazimierę (1854–1946), wydaną za Zdzisława Rulikowskiego.

Józef Ignacy Kraszewski (z kapeluszem) z braćmi Lucjanem i Kajetanem (z tyłu); bracia mieli jeszcze dwie siostry: Joannę (ok. 1815-1894), zamężną z Janem Moraczewskim, i Annę (1823-1853), zameżna z Gabrielem Łuniewskim, późnieiszym agentem Rządu Narodowego we Włoszech. Drezno, 1871 rok

Artystyczna dusza

Lucjan Kraszewski tworzył głównie pejzaże i sceny rodzajowe, ukazujące życie codzienne mieszkańców terenów dzisiejszej Polski, Litwy i Białorusi. Jego obrazy charakteryzowały się: realizmem i dbałością o szczegóły; subtelną kolorystyką i nastrojowością oraz dokumentacyjnym podejściem — często przedstawiał architekturę, stroje ludowe i zwyczaje.

Malował zarówno techniką olejną, jak i akwarelą. Jego prace były inspirowane romantycznym duchem epoki, ale pozbawione idealizacji — skupiał się na autentyczności przedstawianych scen.

Obraz Lucjana Kraszewskiego „Powitanie panny młodej”, 1850 rok , National Museum, Wroclaw

Lucjan był ilustratorem dzieł literackich swojego brata, Józefa Ignacego Kraszewskiego. Tworzył rysunki do powieści historycznych i obyczajowych, szkice przedstawiające postacie i sceny z życia szlachty, chłopów i mieszczan oraz grafiki dokumentujące zabytki i krajobrazy wspomniane w utworach.

Jego ilustracje miały wartość nie tylko artystyczną, ale także edukacyjną — pomagały czytelnikom lepiej wyobrazić sobie realia przedstawione w książkach.

Zachował się niewielki zbiór zdjęć dworku Kraszewskich w Romanowie.

Część prac Lucjana Kraszewskiego znajduje się dziś w Muzeum Narodowym w Warszawie, Muzeum Józefa Ignacego Kraszewskiego w Romanowie oraz zbiorach Akademii Nauk Ukrainy.

Jego twórczość jest rzadziej eksponowana niż dzieła bardziej znanych malarzy epoki, ale stanowi cenny materiał dla badaczy kultury XIX wieku.

Pionier fotografii

Kraszewski był jednym z pierwszych polskich fotografów artystycznych. Zainteresowanie fotografią pojawiło się u Kraszewskiego po podróżach w 1857 roku do Belgii, Holandii i Niemiec, gdzie miał okazję zapoznać się z najnowszymi technikami obrazowania. Wkrótce zaczął eksperymentować z aparatem, traktując fotografię jako nową formę wyrazu artystycznego i narzędzie dokumentacji życia codziennego.

W czasie powstania styczniowego (1863–1864) aktywnie wspierał ruch niepodległościowy, za co został zesłany do guberni permskiej przez władze carskie. Jego majątek został skonfiskowany.

Obraz Lucjana Kraszewskiego „Na etapie”, Archiwum Polskiej Akademii Nauk

Lucjan Kraszewski trafił do Czuwaszji, gdzie założył własne atelier fotograficzne w mieście Cywilsk. Tam fotografował mieszkańców Uralu i regionów wschodnich regionów Imperium Rosyjskiego, dokumentował lokalne typy ludowe, stroje, architekturę i obyczaje, tworzył portrety i sceny rodzajowe o wysokiej wartości etnograficznej. Jego zdjęcia z tego okresu są dziś uznawane za unikalne źródło wiedzy o XIX-wiecznej kulturze Czuwaszji.

Na zdjęciu Lucjan Kraszewski (trzeci od lewej) na zesłaniu w Cywilsku, 1868 rok

Portret Lucjana Kraszewskiego, 1892 rok

Zachowało się wiele zdjęć Lucjana Kraszewskiego, które dziś znajdują się m.in. w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie, kolekcjach Akademii Nauk Ukrainy oraz w archiwach regionalnych Polski i Białorusi.

Dwór Kraszewskich w Romanowie

Choć nie był zawodowym fotografem w dzisiejszym rozumieniu, jego dorobek stanowi ważny etap w rozwoju fotografii artystycznej w Europie Środkowo-Wschodniej.

Na tarasie w Romanowie. Na schodkach siedzi córka Lucjana Kazimiera Rulikowska z Kraszewskich, za nią stoi syn Kajetana Stanisław Kraszewski, przy stole siedzą: żona Lucjana Stefania z Sułkowskich Kraszewska, obok jedna z córek Kajetana Kraszewskiego, z tyłu mąż Kazimiery Zdzisław Rulikowski, syn zmarłej Anny Łuniewskiej z Kraszewskich i wychowanek Kajetana Stanisław Łuniewski oraz teść Kajetana Wincenty Rulikowski, stoją Kajetan Kraszewski i syn sąsiadów Kazio Dobiecki, 1875 rok. Fot.: Lucjan Kraszewski

Aleja świerkowa w Romanowie, 1875 rok. Fot.: Lucjan Kraszewski

Ogród w Romanowie, 1875rok. Fot.: Lucjan Kraszewski

Po powrocie z zesłania sprzedał rodzinny majątek Dołhe bratu Kajetanowi i zamieszkał w Warszawie, w majątku swojej żony – Stefanii z Sułkowskich – w Honiatyczach.

Pałac w Dołhem w 1914 roku

Z boku pałacu, 1914 roku

Ostatnie zdjęcie dworku w Dołhem

Zmarł Lucjan Kraszewski w 1892 roku, według niektórych źródeł w Honiatyczach, a według innych w Jaolinie w powiecie prużańskim. Jego prochy spoczywają w rodzinnym grobowcu w Wisznicach (woj. lubelskie).

Obelisk nagrobny Lucjana Kraszewskiego

Opr. Waleria Brażuk

Znadniemna.pl

Lucjan Kraszewski to postać, która łączy w sobie ducha romantyzmu, pasję artystyczną i zaangażowanie patriotyczne. Choć pozostaje w cieniu swojego brata, Józefa Ignacego Kraszewskiego, jego dorobek malarski, rysunkowy i fotograficzny zasługuje na osobne uznanie. Życie Lucjana to opowieść o pasji do sztuki, zaangażowaniu patriotycznym i

Polski Urząd do Spraw Cudzoziemców zapowiada zdecydowane kroki wobec rosnącej liczby wniosków o ochronę międzynarodową składanych przez obywateli Ukrainy i Białorusi. Od początku 2025 roku zarejestrowano ponad 8,5 tys. takich wniosków, z czego aż 77 proc. pochodziło od osób z tych dwóch państw. Władze wskazują na instrumentalne traktowanie przez wnioskodawców procedury uchodźczej jako szybkiej ścieżki legalizacji pobytu w Polsce.

„Zauważamy, że wielu cudzoziemców, zwłaszcza młodych mężczyzn, deklaruje obawę przed mobilizacją wojskową, jako powód ubiegania się o status uchodźcy. Tymczasem zgodnie z prawem międzynarodowym, taka motywacja nie stanowi podstawy do udzielenia ochrony” – podkreśla rzecznik Urzędu.

W odpowiedzi na narastający problem, Urząd planuje szereg działań legislacyjnych i proceduralnych. Do Sejmu trafiła już nowelizacja ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy, która m.in. znosi sankcje za nieterminowe rozpatrywanie wniosków, ograniczając tym samym wypłaty odszkodowań. Każdy wnioskodawca będzie zobowiązany do przedstawienia indywidualnych, obiektywnych powodów ubiegania się o ochronę, a w przypadku braku uzasadnienia – może zostać zobowiązany do opuszczenia kraju.

Urząd przypomina, że osoby uciekające przed wojną mają możliwość skorzystania z ochrony czasowej, która zapewnia legalny pobyt i dostęp do świadczeń, bez konieczności ubiegania się o status uchodźcy. Nadużycia w tym zakresie nie tylko obciążają system, ale również podważają zaufanie do instytucji udzielających pomocy osobom rzeczywiście potrzebującym.

Znadniemna.pl na podstawie Businessinsider.com.pl, fot.: mostmedia.io

Polski Urząd do Spraw Cudzoziemców zapowiada zdecydowane kroki wobec rosnącej liczby wniosków o ochronę międzynarodową składanych przez obywateli Ukrainy i Białorusi. Od początku 2025 roku zarejestrowano ponad 8,5 tys. takich wniosków, z czego aż 77 proc. pochodziło od osób z tych dwóch państw. Władze wskazują

Wczoraj minęła 147. rocznica urodzin wybitnego polskiego pedagoga żydowskiego pochodzenia Janusza Korczaka – twórcy oryginalnego systemu pracy z dziećmi, opartego na partnerstwie, samorządnych procedurach i instytucjach oraz pobudzaniu samowychowania.

Z osobą Janusza Korczaka i jego metodami pedagogicznymi wiąże się rodzinna historia jednego z nestorów białoruskiej opozycji Aleksandra Milinkiewicza, przebywającego na wymuszonej emigracji w Polsce kandydata na prezydenta Białorusi od białoruskich sił demokratycznych w 2006 roku.

O roli Janusza Korczaka w historii swojej rodziny Aleksander Milinkiewicz opowiedział wczoraj we wpisie na Facebooku.

Przetłumaczyliśmy ten wpis na język polski:

„Dziś są urodziny Janusza Korczaka. Wielkiego Wychowawcy, Nauczyciela Ludzkości, Człowieka Sumienia.

Dla mnie jest on nie tylko postacią z podręczników – jest częścią naszej rodzinnej historii.

Janusz Korczak, fot.: kolekcje.muzeumwarszawy.pl

Moi rodzice pracowali z nim w okresie międzywojennym – w Domu Dziecka „Nasz Dom” w Warszawie, na Bielanach. Byli jego uczniami, kolegami, partnerami w tworzeniu nowej pedagogiki – pedagogiki miłości, szacunku, odpowiedzialności i człowieczeństwa.

Zakład wychowawczy „Nasz Dom” w Warszawie, fot.: kolekcje.muzeumwarszawy.pl

Janusz Korczak wśród wychowanków domu sierot, fot.: Instytut Pamięci Narodowej

Tata uczył również w stołecznym Gimnazjum i Liceum im. Stefana Batorego, a mama była kierowniczką świetlicy przy Domu Dziecka.

Zajęcia w świetlicy Domu Sierot, fot.: kolekcje.muzeumwarszawy.pl

Po wybuchu wojny rodzina wróciła do rodzinnego Grodna, zabierając ze sobą to Światło, które dał im Korczak.

Mój ojciec przez wiele lat był dyrektorem najlepszej szkoły w grodzie nad Niemnem, zasłużonym nauczycielem. Starał się przy tym ukryć swoją „burżuazyjną” przeszłość. W sowieckim Grodnie lepiej bowiem było się tym nie wyróżniać. Większość miejscowej inteligencji została wywieziona na Syberię, skąd niewielu wróciło do domów.

Ale, kiedy w 1978 roku, ojciec został oficjalnie zaproszony do Warszawy na setną rocznicę urodzin Janusza Korczaka, opowiedział mi o wszystkim po raz pierwszy. A ja, będący już dorosłym, uświadomiłem sobie, jak wiele otrzymałem dzięki temu kim byli moi rodzice – a więc i dzięki Niemu (Januszowi Korczakowi – przyp. tłum.).

Mój starszy brat Włodzimierz, urodzony w Warszawie w 1939 roku, fantastyczny nauczyciel fizyki, lubił żartobliwie zagadać:

— Zawsze będę od ciebie lepszy. Przecież ja mam „przedwojenne wykształcenie”, a ty – bolszewickie.

Ale z czasem, kiedy byliśmy już trochę posiwiali i piliśmy prawdziwą bersztowską (od nazwy wsi Berszty, w której mieszkał na Białorusi Milinkiewicz – przyp. tłum.) żytniówkę nad brzegiem jeziora, pocieszał mnie z uśmiechem:

— Nie obrażaj się. Ciebie też dobrze wychowano. Nasza rodzina była przecież… Korczakowska.

Dziękuję, doktorze Januszu Korczaku. Za miłość do dzieci, do człowieka.

Za moich Rodziców…

Za mnie samego – takiego, jaki jestem”.

Znadniemna.pl za Facebook.com/ales.milinkevich

Wczoraj minęła 147. rocznica urodzin wybitnego polskiego pedagoga żydowskiego pochodzenia Janusza Korczaka - twórcy oryginalnego systemu pracy z dziećmi, opartego na partnerstwie, samorządnych procedurach i instytucjach oraz pobudzaniu samowychowania. Z osobą Janusza Korczaka i jego metodami pedagogicznymi wiąże się rodzinna historia jednego z nestorów białoruskiej opozycji

47 lat temu w Warszawie przestało bić serce wybitnego grodnianina, prezydenta Grodna w latach 1930-1933, Irlandczyka z pochodzenia – Maurycego O’Brien de Lacy. W historii miasta nad Niemnem i Grodzieńszczyzny ten potomek irlandzkiej szlachty zapisał się jako wizjoner, gorliwy patriota, troskliwy włodarz i społecznik.

Maurycy O’Brien de Lacy urodził się 15 kwietnia 1891 roku w majątku Augustówek pod Grodnem, w rodzinie o niezwykłym pochodzeniu. Jego ojciec, Aleksander, był potomkiem irlandzkiej szlachty, matka Gabriela Radowicka – przedstawicielką polskiego ziemiaństwa. Ta mieszanka kultur i tradycji ukształtowała jego otwartość, patriotyzm i głębokie poczucie obowiązku wobec społeczeństwa.

Studia i matczyny nakaz

Po ukończeniu gimnazjum w Wilnie, Maurycy podjął studia rolnicze na Politechnice Ryskiej. Tam wstąpił do korporacji akademickiej „Arkonia”, która zrzeszała młodych Polaków z terenów dawnego zaboru rosyjskiego. Już wtedy wykazywał się inicjatywą i zdolnościami organizacyjnymi.

„Matka uczyła nas, że ziemia to nie tylko majątek, ale odpowiedzialność wobec ludzi, którzy na niej żyją” – wspominał Maurycy w jednym z listów. Ten matczyny nakaz stał się mottem i sensem jego przyszłych dokonań na dorosłej drodze życia.

Wojna, miłość i dobroczynność

Podczas I wojny światowej Maurycy pracował jako komendant pociągu sanitarnego Czerwonego Krzyża. W Moskwie poznał Nadzieję Drucką, rosyjską arystokratkę, z którą wziął ślub w 1917 roku. Ich związek był nie tylko romantyczny, ale i intelektualny – oboje angażowali się w działalność społeczną i kulturalną.

W 1918 roku obaj przyjechali do rodzinnego majątku Maurycego – Augustówka pod Grodnem, w którym przebywali razem do 1939 roku.

Maurycy O’Brien de Lacy z rodziną, fot.: Wystawa Polska i Irlandia 2018 r.

W wolnej Polsce Nadzieja O’Brien de Lacy szybko nauczyła się języka polskiego i zaczęła działać społecznie, była m.in. wiceprzewodniczącą Koła Ziemianek oraz członkiem PCK i Towarzystwa Dobroczynności.

Zainicjowała powstanie w Grodnie Towarzystwa Przyjaciół Literatury i Sztuki im. Elizy Orzeszkowej (przez 12 lat była prezesem).

Małżeństwo w majątku Augustówek organizowało letniska dla niezamożnej ludności Grodzieńszczyzny.

W latach 20. przyszła pani prezydentowa podjęła pierwsze próby pisarskie (debiut: „Zwycięstwo”, 1925; kolejna publikacja „Niepotrzebne dzieci” wzbudziła kontrowersje wśród kręgów konserwatywnych).

Przyjaźń z polską śmietanką literacką  

Małżonka Maurycego przyjaźniła się m.in. z Zofią Nałkowską, a od 1930 roku należała do PEN-Clubu. Na jej zaproszenie przyjeżdżali do podgrodzieńskiego Augustówka m.in. Maria Dąbrowska, Julian Tuwim, Juliusz Kaden-Bandrowski, Jan Parandowski, Witkacy.

Portret Maurycego O’Brien de Lacy, autorstwa Witkacego, lata 30. XX stulecia, źródło: Wikipedia

 

„Augustówek był jak latarnia – przyciągał tych, którzy szukali światła w mroku codzienności” – pisała Nadzieja w swoich „Wspomnieniach”.

Jako rosyjska arystokratka z książęcego rodu, Nadzieja utrzymywała również kontakt z białą emigracją rosyjską.

Wykonany przez Witkacego portret księżniczki Nadziei Druckiej, żony Maurycego O’Brien de Lacy, lata 30. XX stulecia, źródło Wikipedia

„W Nadziei znalazłem nie tylko towarzyszkę życia, ale i partnerkę w ideach – jej umysł był ostrzejszy niż szabla, a serce większe niż dwór w Augustówku” – pisał o żonie w pamiętniku Maurycy O’Brien de Lacy.

Prezydent Grodna – wizjoner i społecznik

W 1930 roku potomek imigranta z Irlandii został wybrany na prezydenta Grodna. Jego kadencja trwała trzy lata, ale pozostawiła trwały ślad w historii miasta. Zainicjował budowę bulwarów nad Niemnem, restaurację Zamku Batorego i modernizację infrastruktury miejskiej.

„Miasto to nie tylko mury – to ludzie, ich marzenia i codzienność. Prezydent ma obowiązek je chronić i rozwijać” – powiedział Maurycy O’Brien de Lacy podczas inauguracji prezydenckiej, nawiązując w ten sposób do matczynego nakazu, wedle którego odpowiedzialność za ludzi i troska o nich stanowi o jakości włodarza ziemskiego i każdego innego kierownika.

Jako prezes Związku Ziemian i członek Rady Związku Powiatów RP, prezydent Grodna i właściciel Augustówka aktywnie działał na rzecz poprawy warunków życia rolników i rozwoju lokalnej gospodarki.

Czas wojny: „robić co się da i ocalić odrobinę godności”

Po agresji ZSRR na Polskę, Maurycy przeniósł się na Mazowsze. W 1940 roku został aresztowany przez Gestapo, ale dzięki interwencji żony został zwolniony. Przez resztę wojny pracował w majątku Rakowiec, starając się pomagać lokalnej ludności.

„Nie czas na rozpacz – trzeba robić, co się da, by ocalić choćby odrobinę godności w tych czasach” – miał powiedzieć Maurycy O’Brien de Lacy po wyjściu z nazistowskiego więzienia.

Zgodnie z powyższą maksymą jego żona –  Nadzieja O’Brien de Lacy, ps. „Literat” – walczyła w Powstaniu Warszawskim, jako „peżetka” (członkini organizacji „Pomoc Żołnierzowi”- red.) i sanitariuszka.

Nadzieja O’Brien de Lacy, ps. „Literat”, „peżetka” i sanitariuszka Powstania Warszawskiego

Odznaczenia i uznanie

Za swoją działalność Maurycy został odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi (1929) oraz Medalem Świętego Jerzego IV stopnia – jednym z najwyższych odznaczeń Imperium Rosyjskiego.

„Nie dla blasku medali pracuję, lecz dla ludzi, którzy na nie zasługują bardziej niż ja” – mówił po otrzymaniu odznaczenia.

Śmierć Prezydenta

Maurycy O’Brien de Lacy, prezydent Grodna w latach 1930-1933, zmarł 23 lipca 1978 roku w Warszawie. Został pochowany na Cmentarzu Powązkowskim. Pozostawił po sobie nie tylko wspomnienie dobrego gospodarza i prezydenta, ale także wzór obywatela, który łączył tradycję z nowoczesnością, a lokalność z uniwersalizmem.

Opr. Emilia Kuklewska/Znadniemna.pl, powojenne zdjęcie Maurycego O’Brien de Lacy, fot.: Wystawa Polska i Irlandia Wspólne Ścieżki, 2018 r.

47 lat temu w Warszawie przestało bić serce wybitnego grodnianina, prezydenta Grodna w latach 1930-1933, Irlandczyka z pochodzenia – Maurycego O’Brien de Lacy. W historii miasta nad Niemnem i Grodzieńszczyzny ten potomek irlandzkiej szlachty zapisał się jako wizjoner, gorliwy patriota, troskliwy włodarz i społecznik. Maurycy O’Brien

Przejdź do treści