HomeStandard Blog Whole Post (Page 3)

Od 1 stycznia 2025 roku obywatele Białorusi, ubiegający się o polską wizę krajową (typ D) będą musieli uiścić opłatę konsularną w wysokości 60 euro, a nie 35 euro, jak jest to obecnie. Decyzję Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP opublikował wczoraj Dziennik Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej.

Z opłaty konsularnej zwolnieni zostaną:

– osoby ubiegające się o wizę humanitarną (wiza D 21);

– małoletni, którzy mają 12 lat,  ale nie ukończyli 18. roku życia;

– osoby poniżej 25 roku życia uczestniczące w seminariach, konferencjach, wydarzeniach sportowych, kulturalnych lub edukacyjnych organizowanych przez organizacje non-profit;

– osoby ubiegające się o wizę na podstawie karty Polaka.

Oprócz opłaty wizowej od interesantów pobierana będzie opłata manipulacyjna: przy składaniu dokumentów w centrach wizowych w Mińsku, Homlu, Mohylewie, Brześciu, Pińsku, Baranowiczach, wyniesie ona  18 euro (z VAT), natomiast w Grodnie, Lidzie będzie to kwota, wysokości 12,84 euro (z VAT) .

Decyzja w sprawie opłaty konsularnej będzie obowiązywać przez jeden rok, czyli do 31 grudnia 2025 roku.

 Znadniemna.pl na podstawie Dziennika Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej i Nashaniva.com, zdjęcie ilustracyjne

Od 1 stycznia 2025 roku obywatele Białorusi, ubiegający się o polską wizę krajową (typ D) będą musieli uiścić opłatę konsularną w wysokości 60 euro, a nie 35 euro, jak jest to obecnie. Decyzję Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP opublikował wczoraj Dziennik Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej. Z opłaty konsularnej

Szopka wyhaftowana na tradycyjnym krakowskim gorsecie znalazła się wśród prac nagrodzonych w 82. Konkursie Szopek Krakowskich. Najpiękniejsze dzieła lokalnych twórców w tym roku będzie można oglądać razem z tradycyjnymi szopkami z włoskiego miasta Caltagirone.

Wyniki konkursu zostały ogłoszone w niedzielę w Pałacu Krzysztofory. W tym roku jury, w którego skład wchodzą historycy, etnografowie, historycy sztuki, architekci i plastycy, wybierało najpiękniejsze spośród 221 prac. Wskazując na rosnącą z roku na rok liczbę zgłoszeń do konkursu, pełnomocnik prezydenta Krakowa Paweł Szczepanik podkreślił, że tradycja jest silna i nieustannie się rozwija.

Krakowska publiczność podziwia prace konkursowe na 82. Konkursie Szopek Krakowskich, fot.: facebook.com/muzeumkrakowa

– Wiemy, jak bardzo jesteście ważni dla Krakowa. Jednocześnie wiedzcie, że to wy jesteście depozytariuszami tej tradycji, to wy możecie ją upowszechniać, o niej opowiadać w sposób najpiękniejszy, również za sprawą przygotowywanych przez was rok do roku szopek – powiedział do szopkarzy zgromadzonych na uroczystości Paweł Szczepanik.

Pełnomocnik prezydenta Krakowa zwrócił uwagę na występ Chóru Wielokulturowego, który poprzedził rozdanie nagród, a także obecność na sali gości z Włoch. – Przyznaję że mnie to wzrusza, dlatego że uważam, że dopiero w wielokulturowości, dopiero w zderzaniu, dopiero w rozmaitości rodzą się rzeczy najpiękniejsze. Dla kultury ta rozmaitość, różnorodność to wartości szczególnie istotne – podkreślił pełnomocnik prezydenta.

W tym roku ogłoszenie wyników konkursu połączono z oficjalnym otworzeniem wystawy Szopek z Caltagirone, włoskiego miasta słynącego z szopek ceramicznych. Będzie je można oglądać razem z szopkami krakowskimi na pokonkursowej wystawie w Pałacu Krzysztofory.

– Kiedy dwa lata temu przyjechałem do Krakowa, rzeczą, która zwróciła moją uwagę, była właśnie niesamowita tradycja szopek. Szopki krakowskie stanowią część tradycji ogólnoświatowej. Przybyłem z Włoch, czyli kraju, w którym istnieje kilka kultów szopkarskich. Tak zrodził się pomysł, by stworzyć most kulturowy, łączący piękne tradycje włoskie szopkarskie z tradycją krakowską – powiedział podczas uroczystości dyrektor Włoskiego Instytutu Kultury w Krakowie Matteo Ogliari.

Krakowskie szopki oceniano w sześciu kategoriach: kategorii dorosłych/seniorów, młodzieżowej, rodzinnej, dziecięcej, szkolnej, a także nowej kategorii OFF dla konstrukcji luźno nawiązujących do tradycji.

W kategorii dorosłych laureatów ogłoszono w czterech grupach: dla autorów szopek dużych, średnich, małych i miniaturowych. Pierwsze miejsca zajęli: Zbigniew Zyman (szopki duże), Leszek Zarzycki (średnie), ex aequo Wiesław Barczewski i Jakub Zawadziński (małe), ex aequo Dorota Bury-Nabiałkowska, Zbigniew Gillert i Jan Kirsz (miniaturowe).

Muzealnicy zwracają uwagę, że twórcy szopek od lat w swoich pracach nawiązują nie tylko do krakowskich zabytków, ale również współczesnej architektury i wydarzeń. Dlatego w konkursie stworzono kategorię Off dla konstrukcji luźno nawiązujących do tradycji. W tej kategorii zwyciężyła praca Karoliny Starostki-Kokoszki, która wyhaftowała szopkę na tradycyjnym krakowskim gorsecie.

W kategorii młodzieżowej jury najlepiej oceniło szopki Krzysztofa Haberki (w grupie wiekowej 12-14 lat) oraz Katarzyny Strzelczyk i Zofii Soleckiej (15-17 lat). Wyniki w kategoriach dziecięcych zostaną ogłoszone za tydzień.

Ponadto, media odnotowały, że trzy szopki z Polski (z Radomia, Sierpca i Wadowic) można od niedzieli oglądać na wystawie „Sto szopek w Watykanie” w kolumnadzie Berniniego przy placu Świętego Piotra. Wystawiono tam 125 żłóbków, w tym z Francji, San Marino, Chorwacji, Węgier, Czech, Słowacji, USA, Wenezueli, Japonii, Filipin i Tajwanu.

Z Polski szopki przywieziono z Muzeum imienia Jacka Malczewskiego w Radomiu, Muzeum Wsi Mazowieckiej w Sierpcu i z Wadowic. Radomska szopka jest dziełem twórcy ludowego Jarosława Rodaka. Wykonana została z ceramiki. Autorką szopki z Wadowic jest artystka ludowa Władysława Bronicka. Nawiązuje ona do postaci Jana Pawła II, którego figurka znajduje się obok klęczących Trzech Króli. W tle zaprezentowano dom rodzinny papieża oraz wadowicką bazylikę.

Szopka autorstwa Władysławy Bronickiej z Wadowic, fot.: Wadowice24.pl

Szopka autorstwa twórcy ludowego Jarosława Rodaka z Radomia, fot.: Facebook.com/muzeum.jackamalczewskiego

Trzecią polską szopkę przywieziono ze skansenu Muzeum Wsi Mazowieckiej w Sierpcu. Żłóbek wykonała 11-letnia Patrycja Tomaszewska z Gralewa Starego w ramach konkursu „Szopka Betlejemska – małe dzieło sztuki”, organizowanego przez muzeum.

Szopka autorstwa Patrycji Tomaszewskiej, fot.: Facebook.com/muzeumsierpc

Watykańska wystawa szopek z całego świata będzie otwarta do 6 stycznia.

Znadniemna.pl za Pch24.pl/Julia Kalęba/PAP, na zdjęciu: podczas 82. Konkursu Szopek Krakowskich, fot.: Facebook.com/muzeumkrakowa

Szopka wyhaftowana na tradycyjnym krakowskim gorsecie znalazła się wśród prac nagrodzonych w 82. Konkursie Szopek Krakowskich. Najpiękniejsze dzieła lokalnych twórców w tym roku będzie można oglądać razem z tradycyjnymi szopkami z włoskiego miasta Caltagirone. Wyniki konkursu zostały ogłoszone w niedzielę w Pałacu Krzysztofory. W tym roku

„Lecz Bóg, ratując tę ziemię od zapomnienia, osadza tu na krawędzi puszczy człowieka, nie tylko dlatego, aby grobów pilnował, lecz zasiał tu nowe życie”. To wielkie posłannictwo spełniał cicho i bez rozgłosu przez pół wieku bohater naszej dzisiejszej publikacji – Wandalin Szukiewicz.

Dzieciństwo

Nacza – kościół i parafia katolicka Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i Świętego Jerzego. Zdjęcie początku XX wieku. Fot.: radzima.net

Wandalin Maciej Szukiewicz przyszedł na świat 10 grudnia 1852 roku w Naczy pod Lidą. Jego ojciec, Aleksander, był adwokatem w Wilnie. Ród Szukiewiczów pochodził ze Żmudzi, w I połowie XVII wieku przeniósł się do powiatu słonimskiego, a z czasem – do powiatu lidzkiego. Pradziad naukowca Ignacy Szukiewicz z synami Fabianem i Cyprianem na stałe osiedli w powiecie lidzkim. Matka zaś, Alina z domu Wołk-Karaszewska, miała majątek we wsi Naczy, leżącej nad rzeką o tej samej nazwie. Na skutek nieustannych konfliktów nastąpił szybki rozpad małżeństwa i cały ciężar wychowania Wandalina oraz jego o dwa lata starszej siostry Idalii, spadł na barki matki i babki. Aby uratować dzieci przed dominującą w szkołach rusyfikacją, kobiety rozpoczęły ich kształcenie w domu. Pod troskliwą opieką matki nasz bohater otrzymał staranne domowe wychowanie, którego cechą pozostała nadzwyczajna delikatność w stosunkach z ludźmi i wrodzona uprzejmość.

Wilno i Warszawa

Na dalszą naukę rodzeństwo zostało wysłane w 1867 roku do Wilna, tam zajął się nimi m.in. wybitny botanik, były profesor uniwersytetu Józef Jundziłł. Przekazał im sporo cennych wiadomości, a w czasie licznych wycieczek terenowych zapoznawał swoich wychowanków z techniką sporządzania zielników i kolekcji owadów. Po dwóch latach, celem pogłębienia wiedzy, rodzeństwo udało się do Warszawy.

W Warszawie Wandalin pragnął dostać się do Szkoły Głównej. W tym samym czasie została ona jednak zlikwidowana, a na jej miejsce powstał uniwersytet rosyjski. Przyjęcie do nowej uczelni uzależniono od złożenie wszystkich egzaminów w języku rosyjskim, nieznanym naszemu bohaterowi. Zły stan finansów uniemożliwił mu studia za granicą, a więc na początku pobierał prywatne lekcje u znanych profesorów i nie zdołał wstąpić na uniwersytet.

Powrót do Naczy

W 1872 roku został pilnie wezwany do rodzinnego majątku Nacza, gdzie przez większą część życia gospodarzył. Oprócz wykonywania codziennych obowiązków sprowadzał niezbędną literaturę i stale się dokształcał. Ponadto zawarł bliższą znajomość z sąsiadami – państwem Józefą i Bronisławem Joczami, którzy byli nie tylko świetnymi gospodarzami, lecz także gorącymi patriotami, śpieszącymi z bezinteresowną pomocą społeczeństwu. Pani Józefa otaczała opieką biednych i chorych, uruchomiła w swoim dworze tajną szkołę, aby ochronić polskie dzieci przed wynarodowieniem. Wspierał ją Wandalin Szukiewicz, który opracował zestaw pogadanek dotyczących czasów najdawniejszych, opublikowane w „Pobudce” i „Przyjacielu Ludu”.

Życie rodzinne

Wandalin Szukiewicz, Julian Talko-Hryncewicz, Henryk Szukiewicz w miejscowości Pietruszki koło Naczy. Zdjęcie z 1907 roku

Z pierwszą żoną, która nie żyła długo, Wandalin miał córkę Wandę Alinę (ur. 28 listopada 1879) i o pięć lat młodszego od niej syna Romana. Drugie małżeństwo zaowocowało przyjściem na świat dwóch synów, Zygmunta i Henryka. Ten związek nie trwał jednak długo, gdyż wybranka naszego bohatera nie tolerowała naukowych zainteresowań męża i porzuciła go, w procesie sądowym odbierając dużą część majątku. W prowadzeniu gospodarki i wychowaniu dzieci pomagała Wandalinowi daleka krewna z Wilna – Stanisława Juchniewicz.

W 1896 roku celem kształcenia starszych dzieci cała rodzina wyjechała do Wilna. Wówczas dyskryminacja ludności polskiej osiągnęła apogeum. Rusyfikacja najbardziej dotknęła uczniów mieszających w rządowym internacie. wynajął więc na czas nauki potomstwa prywatną kwaterę.

Równolegle rozpoczął współpracę z istniejącymi instytucjami naukowymi, publikował swoje artykuły w „Kurierze Litewskim”, „Gońcu Wieczornym”, „Dzienniku Wileńskim” oraz gazetach warszawskich. Zajął się pracą społeczną i naukową. Utworzył Kółko Archeologiczne i został jego prezesem. Kółko zrzeszało miłośników krajoznawstwa , historii i archeologii i działało do 1906 roku.

Synowie uczonego-samouka brali udział w manifestacjach antyrosyjskich. Po maturze rozpoczęli studia w Petersburgu, a podczas Wielkiej Wojny zostali wcieleni do wojska. Uczestniczyli w wielu bitwach. Wreszcie wstąpili do Samoobrony Wileńskiej dowodzonej przez pułkownika Dąbrowskiego i walczyli z wrogiem aż do odzyskania przez Polskę niepodległości.

Kaplica rodzinna Szukiewiczów w Naczy

Przegląd Archeologiczny T. 1 R 1 z. 3-4 (1919), Śp. Wandalin Szukiewicz

Wandalin Szukiewicz odszedł nagle – 1 grudnia 1919 roku. Został pochowany w kaplicy w rodzinnej w Naczy obok rodziców, córki Wandy, jej córeczki, żony Julii i siostry Idalii.

W tejże Naczy pochowany jest inny słynny historyk i autor wielu książek o tematyce historycznej, Teodor Narbutt (zm. w 1864 roku), z którym naszego bohatera łączyły więzy pokrewieństwa.

Majątek Szukiewicza został podzielony pomiędzy braćmi. Gniazdo rodzinne otrzymał Roman i siostrzeniec Teodora Narbutta. Syn Wandalina Zygmunt wraz z żoną i dwoma synami zostali na gospodarce w Jagiełłowiczach, a Henryk spieniężył swoją część i wyjechał do Gdyni, gdzie pracował jako inżynier kolejowy.

36 lat badań

„Poszukiwania archeologiczne w powiecie Lidzkim, gub. Wilenskiej” Wandalina Szukiewicza

O działalności naukowej Szukiewicza nie da się opowiedzieć w paru słowach, gdyż badaniom historycznym poświęcił on 36 lat. Pracę w terenie rozpoczął już w latach osiemdziesiątych XIX wieku. Jako jeden z pierwszych w dziejach badań archeologicznych na Litwie rozpoczął poszukiwania dawnych obozowisk człowieka z epoki kamienia. Na brzegach Mereczanki, Kotry, Wersoki, Pielasy i kilku innych rzek, Szukiewicz znalazł kilka tysięcy sztuk dawnych narzędzi z krzemienia i kamienia. Do swych poszukiwań zachęcił miejscową dziatwę i młodzież. Za każdy znaleziony przedmiot płacił określoną drobną sumę pieniędzy. Na brzegach tych kilku rzek Szukiewicz, za okres ponad trzech dziesięcioleci, odkrył ponad 100 obozowisk dawnego człowieka z epoki kamienia.

Samouk z Naczy badał także zabytki archeologiczne, pochodzące z epoki żelaza i wczesnego średniowiecza. Były to najczęściej kurhany. Badanie kurhanów rozpoczął od rozkopu cmentarzyska kurhanowego położonego przy rodzinnej Naczy. Przebadane przez Szukiewicza pomniki starożytności położone były główne na pograniczu teraźniejszej Litwy i Białorusi. Na terenie obecnej Republiki Litewskiej (w rejonach solecznickim i orańskim) przez Szukiewicza badane były cmentarzyska kurhanowe przy miejscowościach Wersoka, Wersoczka, Mickańce, Pomusie, Podborze, Wilkańce, Bogata i innych.

Interesował się także starożytnymi grodziskami, jako pozostałościami po dawnych umocnieniach obronnych, chociaż badań archeologicznych tu nie przeprowadzał.
Zainteresowania Wandalina Szukiewicza nie kończyły się tylko na archeologii. Badał i próbował opisywać także zabytki wiejskiej architektury drewnianej, w tym zabytkowe i pięknie rzeźbione przydrożne krzyże i kapliczki. Swych sił próbował na niwie etnografii i krajoznawstwa. Rezultaty swych dociekań naukowych opublikował na łamach różnych rosyjskich naukowych czasopism, a później także na łamach polskiego „Światowida”, „Kłosów”, „Kuriera Litewskiego”, „Kwartalnika Litewskiego”, „Rocznika Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Wilnie”. W 1901 roku Szukiewicz własnym kosztem wydał w Wilnie „Szkice z archeologii przedhistorycznej Litwy, cz. I. Epoka kamienna w guberni wileńskiej”.

Znany naukowiec – archeolog

W końcu XIX wieku Wandalin Szukiewicz był już powszechnie znanym naukowcem – archeologiem. Stale kontaktował się z uznanymi przez środowisko kolegami po fachu, takimi jak Z. Gloger, J. Talko-Hryncewicz i in. W 1893 roku uczestniczył w zorganizowanym w Wilnie IX Zjeździe Archeologicznym. Tutaj zapoznał się z najwybitniejszymi znawcami przeszłości, pochodzącymi z terenów ówczesnego Imperium Rosyjskiego i niektórych państw europejskich.

Wandalin Szukiewicz był jednym ze współzałożycieli Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Wilnie, a później jego członkiem honorowym. Pracował w dziale Towarzystwa, zajmującym się archeologią. Szukiewicz katalogował m.in. dość bogate zbiory wykopalisk, należące do członków Towarzystwa. Ponadto nasz bohater należał do wielu innych towarzystw i kółek – był członkiem Komisji Antropologicznej Krakowskiej Akademii Umiejętności, współpracował z rosyjską Cesarską Komisją Archeologiczną.

Pisywał do wielu wydawnictw naukowych, a jego bibliografia liczy ponad 40 mniejszych lub obszerniejszych pozycji. Nawet po upływie wieku, jego badania archeologiczne nadal mają wielką wartość naukową, tym bardziej, że są dokładnie opisane, a eksponaty nie zawieruszyły się po prywatnych kolekcjach i tym samym nie zginęły dla nauki.
Wileńskie Towarzystwo Przyjaciół Nauk, którego Szukiewicz był honorowym członkiem, w okresie międzywojennym mogło poszczycić się najbogatszym zbiorem zabytków starożytności złożonych w darze tej instytucji przez słynnego archeologa. Po II wojnie światowej zbiory Towarzystwa znalazły się w litewskich muzeach, obecnie możemy je oglądać w Litewskim Muzeum Narodowym. W okresie międzywojennym cenne kolekcje zabytkowe Wandalina Szukiewicza posiadały również: Uniwersytet Stefana Batorego w Wilnie, Akademia Umiejętności w Krakowie oraz zakład antropologiczny Uniwersytetu Jagiellońskiego. Część kolekcji Szukiewicza, zwłaszcza cenne listy, dokumenty i dzienniki, pozostały w jego domowym archiwum w Naczy. W 1939 roku w Naczy gospodarzyły wojska sowieckie, więc zbiory słynnego naukowca mogły zginąć w ogóle lub, w lepszym wypadku, zostały przez Sowietów gdzieś wywiezione.

Troska o ruiny Zamku w Trokach

Połowa XIX w., ruiny zamku w Trokach. Źródło: Cyfrowa Biblioteka Narodowa Polona, autor: Julian Cegliński

Nasz bohater był jednym z pierwszych, kto zatroszczył o los ruin Zamku Trockiego. Z tym zamkiem jest związana zresztą oddzielna historia.

Zaczęło się od tego, że w 1901 roku Szukiewicz w jednym ze swych listów pisanych do Cesarskiej Komisji Archeologicznej w Petersburgu oznajmiał, że nie zważając na obowiązującą ustawę o ochronie zabytków, tak ważny i cenny zabytek historyczny jak książęcy zamek w Trokach nadal niszczeje. W owe czasy wyspa z ruinami zamku służyła jako pastwisko dla trzody chlewnej mieszkańców miasteczka. Zabytkowe mury były stopniowo rozbierane przez miejscowych chłopów, gdyż ci potrzebowali cegieł na własne potrzeby, jednym słowem z każdym rokiem malownicze ruiny topniały, jak śnieg na wiosnę. Właśnie Szukiewicz zaproponował , aby przy ruinach zamku zatrudnić stróża, a także zająć się rekonstrukcją i badaniem ocalałych murów.

Petersburska Komisja zgodziła się z poglądami Szukiewicza i przez Wileńskiego gubernatora pozwoliła naukowcowi zbierać dobrowolne datki od ludności, przeznaczone na przyszłe badania i konserwację cennego zabytku. W tymże roku W. Szukiewicz przygotował projekt ochrony zabytków guberni wileńskiej. Już w 1901 roku naukowiec wydzierżawił od trockiego magistratu na okres 12 lat wyspę z ruinami zamku i w pierwszej kolejności zatrudnił przy ruinach stałego stróża. W 1902 roku Wandalin Szukiewicz razem z inżynierem Bronisławem Malewskim z Wysokiego Dworu przygotował projekt konserwacji jednej z wież przedzamcza. W 1903 roku prace budowlane rozpoczęto, a już 2 lata później badacz ogłosił obszerną relację o przeprowadzonych badaniach i pracach konserwatorskich. Takie prace potrzebowały wielkich nakładów pieniężnych, zaś państwo na te cele nie wydzieliło nawet najmniejszej sumy. Toteż na własny koszt oraz za pieniądze zebrane od sympatyków (m.in. J. hr. Tyszkiewicz z Zatrocza ofiarował 100 rubli, co na owe czasy było znaczną sumą) Szukiewicz rozpoczął proces odbudowy Zamku Trockiego, który trwał właściwie przez cały XX wiek.
Szukiewicz troszczył się także o ochronę innych zabytków Trok. Były nimi mury dawnego klasztoru Dominikanów oraz pozostałości tzw. zamku na półwyspie. Ponadto Szukiewicz przeprowadzał w Wilnie różne pogadanki dla amatorów krajoznawstwa, organizował wycieczki w teren, celem zapoznania się z zabytkami Wileńszczyzny. Razem ze słynnym fotografikiem Stanisławem Fleurym fotografował je. Szukiewicz upamiętnił także zasługi białoruskiego działacza i literata Franciszka Bohuszewicza przez wmurowanie tablicy pamiątkowej w kościele żuprańskim, gdzie białoruski poeta i pisarz został pochowany.

Uznanie i satysfakcja

Na kilka miesięcy przed wybuchem I wojny światowej pisma polskie sprawiły Szukiewiczowi wielką radość, wspominając o jego trzydziestoletniej pracy archeologicznej. Wszędzie spotykał się on z pochlebnym uznaniem i serdecznością. Była to dla badacza-samouka wielka nagroda i zachęta do pracy. Miał też i inną satysfakcję. Otóż Komisja Archeologiczna w Petersburgu doceniła go jako poważnego uczonego badacza i zaproponowała, ażeby pojechał na jej koszt zbadać część dolnego dorzecza Prypeci. Szukiewicz propozycję przyjął. Bardzo mu uśmiechała się ta podróż, miał bowiem sposobność poznania bardzo ciekawych okolic. Niestety, z powodu wybuchu wojny, nastąpiła przerwa w badaniach, a w końcu nie starczyło na nie ani sił, ani życia.

„Pochodził on ze szlachty z dawna tu osiadłej. Człowiek bardzo inteligentny, jak wszyscy zresztą Szukiewicze, wyróżniał się zapałem do sztuk pięknych i patriotyzmem. Wielu z nich płaciło ojczyźnie podatek krwią własną, bijąc się w powstaniach i idąc na emigrację. Wandalin był nieodrodnym synem tego rodu, miał dużo w swym usposobieniu rycerskości i zamiłowania do tej ziemi, która go wydała. W młodości imał się pióra, pisał poezje, brał czynny udział w sprawach społecznych, w zachowaniu pamiątek krajowych, a później całkiem pochłonęły go sprawy związane z prehistorią tego zakątka, w którym całe życie przemieszkał, niestety lekceważąc nazbyt stronę materialną. Nie wiem czy był w Polsce drugi człowiek, który by znał tak świetnie ten szmat ziemi lidzkiej jak on, co go przeszedł wielokrotnie, tak szczegółowo zbadał i opisał. Podziwiałem jego dokładną znajomość okolicy, kiedyśmy prowadzili przez lat kilka wspólne badania archeologiczne” – wspominał Wandalina Szukiewicza słynny antropolog prof. Julian Talko-Hryncewicz.

Opr. Walery Kowalewski/Znadniemna.pl

„Lecz Bóg, ratując tę ziemię od zapomnienia, osadza tu na krawędzi puszczy człowieka, nie tylko dlatego, aby grobów pilnował, lecz zasiał tu nowe życie”. To wielkie posłannictwo spełniał cicho i bez rozgłosu przez pół wieku bohater naszej dzisiejszej publikacji - Wandalin Szukiewicz. Dzieciństwo [caption id="attachment_66852" align="alignnone" width="480"]

Rząd Polski chce ułatwić młodym Białorusinom, w tym Polakom z Białorusi, podjęcie studiów w Polsce. Teraz jest to prawie niemożliwe, ponieważ – zgodnie z dekretem Aleksandra Łukaszenki – świadectwo o egzaminach, potwierdzających ukończenie szkoły średniej na Białorusi jest ważne tylko dwa lata.

Obywatele Białorusi, chcący studiować w Polsce, którym wygasł termin ważności świadectwa, muszą obecnie wracać do swojego kraju, aby go przedłużyć. Jednak wielu z nich opuściło swoje domy w obawie przed represjami i powrót na Białoruś oznacza dla nich proces karny bądź administracyjny oraz wyrok więzienia, bądź aresztu.

Inicjatorom proponowanych zmian chodzi więc o to, by w Polsce białoruski dokument, będący odpowiednikiem polskiego świadectwa dojrzałości, był uznawany bezterminowo.

Interwencję w tej sprawie podjął, w porozumieniu z ministerstwem nauki i szkolnictwa wyższego, wicemarszałek Senatu RP Maciej Żywno.

Polityk wyjaśnił, że chodzi o to, by egzamin, potwierdzający ukończenie szkoły średniej na Białorusi, traktować tak, jak polską maturę. Dzięki temu absolwenci białoruskich szkół średnich mogliby legalnie podejmować studia w Polsce.

Zmiana zasad mogłaby umożliwić kształcenie w Polsce przyszłych demokratycznych elit, które kiedyś przejmą władzę na Białorusi – tłumaczył w poniedziałek, 9 grudnia, na wspólnej z Maciejem Żywno konferencji w Białymstoku, wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego Andrzej Szeptycki.

Dodał, że w ubiegłym roku studiowało w Polsce około 12 tysięcy obywateli Białorusi. Jest to, po Ukraińcach, druga najliczniejsza grupa zagranicznych studentów.

Przypomnijmy, że od pewnego czasu Ministerstwo Edukacji Białorusi odmawia wydawania białoruskim wnioskodawcom zaświadczeń, potwierdzających autentyczność świadectw o ukończeniu szkoły średniej. Tymczasem od białoruskich kandydatów na studia w Polsce zaczęto wymagać dodatkowe potwierdzenia o legalności przedstawianych przez nich dokumentów o zdobytym wykształceniu.

Ta sytuacja jest pokłosiem wypowiedzenia przez Białoruś umowy polsko-białoruskiej o współpracy w dziedzinie edukacji jeszcze przed jej wygaśnięciem w listopadzie 2023 roku i odmowie ponownego zawarcia porozumienia przez rząd w Mińsku.

Znadniemna.pl na podstawie Radio.bialystok.pl, na zdjęciu: wicemarszałek Senatu RP Maciej Żywno i wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego Andrzej Szeptycki na konferencji prasowej w Białymstoku, fot.: zrzut ekranu z audycji „Obiektyw” w TVP3 Białystok

Rząd Polski chce ułatwić młodym Białorusinom, w tym Polakom z Białorusi, podjęcie studiów w Polsce. Teraz jest to prawie niemożliwe, ponieważ - zgodnie z dekretem Aleksandra Łukaszenki – świadectwo o egzaminach, potwierdzających ukończenie szkoły średniej na Białorusi jest ważne tylko dwa lata. Obywatele Białorusi, chcący studiować

Ustanowione przez Zgromadzenie Ogólne Organizacji Narodów Zjednoczonych święto wypada w rocznicę uchwalenia Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka 10 grudnia 1948 roku.

Dokument ten jest kamieniem węgielnym współczesnego systemu międzynarodowej ochrony praw człowieka. Powszechna Deklaracja Praw Człowieka głosi prawa jednostki, prawa i wolności obywatelskie i polityczne. Oznacza to równość wobec prawa, prawo każdego do wolności i integralności osobistej, wolność sumienia itp.

Pragniemy przypomnieć wybrane normy, zawarte w Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka. W sposób szczególny dotyczą one mieszkańców Białorusi i są metodycznie i świadomie łamane przez panujący w tym kraju reżim:

Artykuł 1 (o tym, że wszyscy ludzie są równi):

Wszyscy ludzie rodzą się wolni i równi w swej godności i w swych prawach. Są oni obdarzeni rozumem oraz sumieniem i powinni postępować wobec innych w duchu braterstwa.

Artykuł 2 ( o niedopuszczalności dyskryminacji):

Każdy człowiek jest uprawniony do korzystania ze wszystkich praw i wolności wyłożonych w niniejszej Deklaracji, bez względu na różnice rasy, koloru skóry, płci, języka, religii, poglądów politycznych lub innych przekonań, narodowości, pochodzenia społecznego, majątku, urodzenia lub jakiekolwiek inne różnice.

Nie wolno ponadto czynić żadnej różnicy w zależności od sytuacji politycznej, prawnej lub międzynarodowej kraju lub obszaru, do którego dana osoba przynależy, bez względu na to, czy jest on niepodległy, powierniczy, autonomiczny lub poddany innym ograniczeniom suwerenności.

Artykuł 5 (o niedopuszczaniu stosowania tortur)

Nikt nie może być poddany torturom lub okrutnemu, nieludzkiemu albo upokarzającemu traktowaniu lub karaniu.

Artykuł 10 (o prawie do sprawiedliwego, publicznego procesu przed niezawisłym sądem)

Każdy człowiek przy rozstrzyganiu o jego prawach i zobowiązaniach lub o skierowaniu przeciwko niemu oskarżenia o przestępstwo jest uprawniony na warunkach całkowitej równości do sprawiedliwego i publicznego wysłuchania przez niezależny i bezstronny sąd.

Artykuł 20 (o wolności zgromadzeń)

  1. Każdy człowiek ma prawo do wolności pokojowego zgromadzania się i zrzeszania.
  2. Nikogo nie można zmuszać, aby należał do jakiegoś zrzeszenia.

Artykuł 30 (o niemożliwości ograniczania praw, zawartych w Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka)

Żadnego z postanowień niniejszej Deklaracji nie można rozumieć jako udzielającego jakiemukolwiek Państwu, grupie lub osobie jakiegokolwiek prawa do rozwijania działalności lub wydawania aktów zmierzających do obalenia któregokolwiek z praw i wolności proklamowanych w niniejszej Deklaracji.

Źródło: POWSZECHNA DEKLARACJA PRAW CZŁOWIEKA (przyjęta i proklamowana rezolucja Zgromadzenia Ogólnego ONZ 217 A (III) w dniu 10 grudnia 1948 r.)

 Znadniemna.pl

 

Ustanowione przez Zgromadzenie Ogólne Organizacji Narodów Zjednoczonych święto wypada w rocznicę uchwalenia Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka 10 grudnia 1948 roku. Dokument ten jest kamieniem węgielnym współczesnego systemu międzynarodowej ochrony praw człowieka. Powszechna Deklaracja Praw Człowieka głosi prawa jednostki, prawa i wolności obywatelskie i polityczne. Oznacza to

W drugą niedzielę Adwentu, 8 grudnia, emerytowany abp Tadeusz Kondrusiewicz poprowadził Mszę Świętą w kaplicy Międzydiecezjalnego Wyższego Seminarium Duchownego w Grodnie.

Abp Tadeusz Kondrusiewicz, fot.: Stanisław Berwiaczonak/Grodnensis.by

Arcybiskup, założyciel seminarium grodzieńskiego, odprawił liturgię na zaproszenie rektora Seminarium – ks. kanonika Witalija Wojciechowskiego – z okazji 35. rocznicy przyjęcia sakry biskupiej oraz z okazji święta patronalnego seminarium duchownego. Niepokalane Poczęcie Maryi, o którym Kościół wspomina 8 grudnia, patronuje tej placówce edukacyjnej .

W homilii hierarcha podkreślił, że św. Jan Chrzciciel stoi na czele Adwentu ze swoim wezwaniem do torowania drogi przychodzącemu na świat Zbawicielowi. Hierarcha przypomniał wyrażenie „po kiepskiej drodze daleko nie zajedziesz” i zauważył, że ta sama zasada obowiązuje w życiu duchowym. „Jezus przychodzi do nas przez Słowo Boże, sakramenty i inne czynności kościelne, ale droga do naszych serc nie zawsze jest przejezdna. Zbawca puka do naszych drzwi, ale my Go nie wpuszczamy. Może zgubiliśmy klucze i nie spieszy nam się, aby je odnaleźć. Być może On „pisze” do nas SMS-a lub „dzwoni”, ale nasz „telefon” jest zajęty i nie słyszymy Go. Dlatego nie może nam przyjść z pomocą i zostajemy ze swoimi problemami sam na sam” – powiedział arcybiskup.

Zauważył, że Kościół Katolicki na Białorusi w czasach ateizmu przechodził wiele prób, a jednym z jego problemów była krytycznie mała liczba księży. „Wydawało się, że wraz ze śmiercią tego ostatniego Kościół przestanie istnieć. Jednak Bóg nas nie opuścił ” – zaznaczył hierarcha, dodając, że „pierestrojka”, która rozpoczęła się w połowie lat 80., przyniosła „odwilż”, „w powietrzu zaczął się unosić zapach zmian w stosunku do Kościoła”. Abp Kondrusiewicz przypomniał także, że 35 lat temu papież Jan Paweł II mianował go biskupem – pierwszym na Białorusi po II wojnie światowej.

Według arcybiskupa wśród wielu problemów, które pilnie należało wówczas rozwiązać było kształcenie nowych księży. Początkowo pomysł ten wydawał się utopią, ponieważ nie było seminarium duchownego – trzeba było otrzymać pozwolenie na jego otwarcie, budynek, w którym mogłoby się rozmieścić a także wykładowców – „ale było też wewnętrzne przekonanie, że seminarium jest potrzebne, bo stałoby się sercem miejscowego Kościoła”.

Arcybiskup przypomniał, że pomimo trudności ostatecznie udało się uzyskać zgodę na założenie seminarium duchownego i znaleziono dla jego potrzeb część budynku, w którym mieści się ono do dziś, a 1 września 1990 roku nastąpiło oficjalne otwarcie uczelni, które stało się wielkim świętem. Według hierarchy rok wcześniej bowiem nikt nie mógł przypuszczać, że Białoruś będzie miała własne katolickie seminarium duchowne, a jednak „ to co wydawało się niemożliwe dla człowieka okazało się możliwe dla Boga”, a „Kościół na Białorusi – Mistyczne Ciało Jezusa – otrzymało dopływ miejscowej krwi w postaci nowych kapłanów i rozpoczęło się odrodzenie tego Ciała”.

Abp Tadeusz Kondrusiewicz zauważył, że kapłan głosząc słowo Boże, uświęca ludzi poprzez sprawowanie sakramentów i, pełniąc swoją posługę, prowadzi wiernych do Niego. W ten sposób kapłan niejako pełni funkcję Jana Chrzciciela – przygotowuje drogę Zbawicielowi, który przychodzi do dusz ludzkich i „staje się głosem, który na pustyni niewiary wzywa do pokuty i nawrócenia, aby wszystkie narody ujrzały zbawienie Pańskie”.

Hierarcha zwrócił uwagę, że seminarium duchowne jest miejscem, w którym „dokonuje się formacja przyszłych sług ołtarza, aby stawali się oni nowoczesnymi nosicielami Boga i specjalistami w zakresie znajdowania przez ludzi Boga”.

Zdjęcie pamiątkowe uczestników Mszy świętej w seminarium, fot.: Stanisław Berwiaczonak/Grodnensis.by

Seminarium duchowne jego założyciel nazwał sercem Kościoła na Białorusi i życzył, aby to „serce” „było zdrowe i pracowało bez arytmii”. Zachęcał seminarzystów, aby inspirowali się Niepokalanym Poczęciem Maryi i wspólnie z Nią odpowiadali na każde wezwanie Boga swoim „fiat” („niech się stanie” – łac.), czyli spełniali wolę Bożą.

Znadniemna.pl za Grodnensis.by, fot.: Stanisław Berwiaczonak/Grodnensis.by

W drugą niedzielę Adwentu, 8 grudnia, emerytowany abp Tadeusz Kondrusiewicz poprowadził Mszę Świętą w kaplicy Międzydiecezjalnego Wyższego Seminarium Duchownego w Grodnie. [caption id="attachment_66836" align="alignnone" width="480"] Abp Tadeusz Kondrusiewicz, fot.: Stanisław Berwiaczonak/Grodnensis.by[/caption] Arcybiskup, założyciel seminarium grodzieńskiego, odprawił liturgię na zaproszenie rektora Seminarium - ks. kanonika Witalija Wojciechowskiego -

W 2024 roku co czwarty wniosek obywateli Białorusi o wizę studencką do Polski został odrzucony – informuje Biełsat. Według danych polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych od 1 stycznia do 31 października złożonych zostało 3433 wnioski o wizę studencką, ale z nich pozytywnie rozpatrzonych zostało tylko 2540, co stanowi 26 proc. ogólnej liczby wniosków.

Problemy z uzyskaniem polskich wiz zaczęły się już w sierpniu, kiedy Białorusinom zaczęto często odmawiać wydawania wiz studenckich. Inicjatorem odmowy nie występował, jak to zwykle bywa, konsul, lecz Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP.

Ponadto polskie konsulaty zaczęły żądać od wnioskodawców zaświadczenia o znajomości języka polskiego i nostryfikowanego świadectwa o zdobyciu średniego wykształcenia – wymagań, których wcześniej nie stawiano.

Tymczasem, nostryfikacji świadectwa o średnim wykształceniu można dokonać wyłącznie na terytorium Polski, a do tego wymagana jest wiza, której wydania odmawia się, gdyż zainteresowany nie przedstawia nostryfikacji.

Uniwersytety próbowały rozwiązać ten problem, umożliwiając studentom składanie wniosków o nostryfikację za pośrednictwem przedstawicieli, ale to rozwiązanie nie pomogło wszystkim.

W wyniku wprowadzonych ograniczeń w zakresie wydawania wiz, część studentów w tym roku nadal nie może rozpocząć studiów.

O problemach weryfikacji cudzoziemców, starających się o wizę studencką w Polsce jeszcze we wrześniu pisał dziennik „Rzeczpospolita”. Dziennik podawał, iż nowe wymogi są pokłosiem afery wizowej, po której szef MSZ Radosław Sikorski wydał konsulom nowe wytyczne w zakresie warunków, które mają spełniać cudzoziemcy, ubiegający się o polskie wizy.

Jak już pisaliśmy, o problemach białoruskich studentów, wprawdzie głownie o tych, związanych z nostryfikacją świadectw o zdobyciu średniego wykształcenia, rozmawiała w listopadzie z wicemarszałkiem Senatu RP i członkiem Grupy Parlamentarnej „O demokratyczną Białoruś” Michałem Kamińskim, delegacja białoruskich opozycjonistów. Polityk obiecał wówczas, że postara się osobiście zająć się problemem i doprowadzić do zniesienia wymogu przedstawiania przez młodych obywateli Białorusi certyfikatów Scentralizowanego Testowania i Scentralizowanego Egzaminu, których wydawanie przez władze oświatowe Białorusi jest ściśle limitowane i blokowane w przypadku abiturientów, mających zamiar podjąć studia w Polsce, bądź w innych krajach zachodnich. Michał Kamiński zapewnił wówczas także, iż postara się sprawić, aby wymagania wobec pragnących studiować w Polsce Białorusinów ze strony Kuratoriów Oświaty zostały uproszczone i ujednolicone.

W listopadzie 2023 roku wygasła umowa między Polską, a Białorusią o współpracy w dziedzinie edukacji. Białoruś zawiesiła działanie tego dokumentu jeszcze wcześniej. Umowa ta przewidywała wzajemne uznawanie świadectw i dyplomów. Po jej wygaśnięciu od białoruskich kandydatów na studia w Polsce zaczęto domagać się dodatkowych potwierdzeń o legalności przedstawianych dokumentów. Ale otrzymywanie takich potwierdzeń na Białorusi jest problematyczne i sztucznie utrudniane przez białoruskie władze oświatowe.

Znadniemna.pl na podstawie Belsat.eu, zdjęcie ilustracyjne

W 2024 roku co czwarty wniosek obywateli Białorusi o wizę studencką do Polski został odrzucony – informuje Biełsat. Według danych polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych od 1 stycznia do 31 października złożonych zostało 3433 wnioski o wizę studencką, ale z nich pozytywnie rozpatrzonych zostało tylko 2540,

Izabela Učkuronytė z Ejszyszek na Litwie zdobyła Grand Prix 33. Międzynarodowego Konkursu Recytatorskiego dla Polaków z Zagranicy „Kresy”, który zakończył się w Białymstoku w sobotę, 7 grudnia.

Wyniki tegorocznego konkursu ogłoszono podczas koncertu galowego w Białostockim Teatrze Lalek, a finałowe recytacje odbyły się w minioną środę.

W finale wzięło udział 24 recytatorów z dziesięciu krajów: Białorusi, Łotwy, Czech, Litwy, Kazachstanu, Rumunii, Mołdawii, Ukrainy, Gruzji i Uzbekistanu.

Grand Prix jury przyznało Izabeli Učkuronytė z Gimnazjum w Ejszyszkach (rejon solecznicki) na Litwie.

W gronie laureatów znalazło się jeszcze dwóch recytatorów z Litwy. Pierwszą nagrodę zdobył Dominik Wołkanowski z Gimnazjum im. Szymona Konarskiego w Wilnie, zdobywczynią drugiej nagrody została Karolina Filipczyk z Polskiego Gimnazjum w Czeskim Cieszynie, a III nagroda trafiła w ręce Zigmarsa Litawnieksa z Łotwy.

„Wysłuchaliśmy prezentacji recytatorskich, w których utwory Adama Mickiewicza, naszego wieszcza, współbrzmiały z utworami Słowackiego, Prusa oraz autorów współczesnych, m.in. Poświatowskiej, Szymborskiej, Herberta, Gałczyńskiego, Mrożka, ks. Twardowskiego i Tokarczuk. Świadomy dobór repertuaru i dojrzałość wypowiedzi artystycznej świadczą o wysokich umiejętnościach recytatorów i ich instruktorów oraz o dużym szacunku do polskiego słowa” – przed ogłoszeniem wyników powiedział przewodniczący komisji oceniającej prof. Piort Damulewicz, aktor Białostockiego Teatru Lalek, pedagog i animator kultury.

W tegorocznych wielostopniowych eliminacjach krajowych wzięło udział łącznie 2299 recytatorów.

„Chyba nie ma lepszej promocji naszego kraju, języka ojczystego, naszej literatury niż tysiące młodych ludzi, biorących udział w eliminacjach, mówiących i recytujących po polsku” – powiedział podczas gali prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski, który objął honorowym patronatem finał konkursu „Kresy” w Białymstoku.

W tym roku odbyła się już 33. edycja konkursu recytatorskiego, cieszącego się ogromnym uznaniem w środowiskach polskich za granicą.

„Inicjatywa, która ma tyle lat, z pewnością nie jest inicjatywą przypadkową. Pokazuje, że stoi na mocnych fundamentach i że ma potrzebę istnienia, spotyka się z bardzo dobrym odzewem i odbiorem” – opowiedział obecny na gali Robert Tyszkiewicz, koordynator Senatu RP ds. Polonii i Polaków za granicą. Przekazał uczestnikom i organizatorom konkursu pozdrowienia od marszałek Senatu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej i zapewnił o jej wsparciu dla tego projektu.

Konkurs Recytatorski im. Adama Mickiewicza dla Polaków z Zagranicy od lat organizuje podlaski oddział Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”.

Czuwająca nad organizacją „Kresów” Anna Kietlińska, prezes oddziału podlaskiego Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”, podkreśliła, że konkurs ten obejmuje coraz więcej krajów i zdradziła, że w przyszłym roku na „Kresy” szykuje się Brazylia.

Znadniemna.pl na podstawie L24.lt, na zdjęciu: Zdobywczyni Grand Prix  – Izabela Učkuronytė z Gimnazjum w Ejszyszkach, fot.: Facebook.com/bialystokUM/Marcin Jakowiak

Izabela Učkuronytė z Ejszyszek na Litwie zdobyła Grand Prix 33. Międzynarodowego Konkursu Recytatorskiego dla Polaków z Zagranicy „Kresy”, który zakończył się w Białymstoku w sobotę, 7 grudnia. Wyniki tegorocznego konkursu ogłoszono podczas koncertu galowego w Białostockim Teatrze Lalek, a finałowe recytacje odbyły się w minioną środę. W

Dokładnie 33 lata temu, 8 grudnia 1991 roku, przedstawiciele trzech republik ZSRR – Rosji, Białorusi i Ukrainy – spotkali się w  białoruskiej miejscowości Wiskule, leżącej na terenie Puszczy Białowieskiej. Byli to trzej przywódcy: Borys Jelcyn (Rosja), Stanisław Szuszkiewicz (Białoruś) i Leonid Krawczuk (Ukraina). Do stołu negocjacyjnego każdy z nich zasiadał ze swoim, różniącym się od kolegów celem  i chciał rozwiązać inne niż reszta problemy. Żaden przed swoim przyjazdem do Białowieży nie był świadomy znaczenia jakiego nabierze dla świata i ludzkości ich krótki pobyt w białoruskiej części Puszczy zimą 1991 roku.

Rankiem 8 grudnia 1991 roku na stole w rządowej willi w Wiskulach leżał podpisany dokument. Po całonocnych negocjacjach sygnatariusze złożyli swoje podpisy pod umową, nazwaną później Układem Białowieskim. O fakcie powiadomiono już amerykańskiego prezydenta George’a Busha i prezydenta ZSRR Michaiła Gorbaczowa, stosowną informację wysłano także do agencji TASS. Zgodnie z treścią umowy przywódcy wspólnie oświadczali, że

„Związek Radziecki jako rzeczywistość geopolityczna i podmiot prawa międzynarodowego przestaje istnieć”.

Na podstawie podpisanego dokumentu w miejsce Związku Radzieckiego powołano Wspólnotę Niepodległych Państw.

Kilka dni po historycznym spotkaniu parlamenty Rosji, Ukrainy i Białorusi ratyfikowały podpisane w Wiskulach porozumienie, a niespełna dwa tygodnie po białowieskim spotkaniu, 21 grudnia, na szczycie w Ałma-Acie do WNP dołączyły wszystkie republiki związkowe ZSRR z wyjątkiem Litwy, Łotwy, Estonii i Gruzji.

25 grudnia 1991 roku Michaił Gorbaczow złożył rezygnację z funkcji prezydenta Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich. Po jego „abdykacji” z wieży moskiewskiego Kremla spuszczono czerwoną flagę ZSRR, a zamiast niej zawieszono biało-niebiesko-czerwoną flagę Rosji. Dzień później nastąpiło formalne rozwiązanie ZSRR i uznanie niepodległości wchodzących w jego skład republik. Niepodległość państw bałtyckich została uznana przez ZSRR już wcześniej, 6 września 1991 roku.

Porozumienie białowieskie było ostatnim krokiem w procesie rozpadu ZSRR.  O wiele wcześniej, bo 11 marca 1990 roku, deklarację niepodległości proklamowała Litwa. Zrobiła to jako pierwsza z republik, wchodzących w skład ZSRR. Dalszy rozpad imperium był już tylko kwestią czasu. W czerwcu 1991 roku Borys Jelcyn wygrał wybory i został prezydentem Sowieckiej Rosji, czyli RFSRR. Prezydent ZSRR Michaił Gorbaczow, twórca pieriestrojki, która zainicjowała przemiany w kraju, pod naciskiem Jelcyna i przywódców innych republik zgodził się na przekształcenie ZSRR w konfederację. Na 20 sierpnia 1991 roku zapowiedziano podpisanie nowego traktatu związkowego.

19 sierpnia wybuchł jednak nieudany pucz kierowany przez wiceprezydenta ZSRR Giennadija Janajewa. Działania Janajewa i jego przybocznych uznano za próbę przejęcia władzy w kraju przez sprzeciwiającą się dezintegracji mocarstwa frakcję twardogłowych w Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego (KPZR). Na czele sprzeciwiających się zamachowi stanu stanął Borys Jelcyn. Jego zwolennicy masowo demonstrowali na ulicach Moskwy; na ich stronę z czasem przeszła także część wojska. Po trzech dniach pucz się załamał. Po jego upadku zmiany w ZSRR przyspieszyły. Gorbaczow rozwiązał KPZR i KGB. Niepodległość ogłosiły kolejne republiki – Ukraina i Białoruś.

Jak wspominał w licznych wywiadach ówczesny białoruski lider Stanisław Szuszkiewicz , spotkanie w Białowieży miało pierwotnie służyć rozwiązaniu doraźnych problemów z dostawami rosyjskiego gazu i ropy naftowej na Białoruś i Ukrainę. Rozmowy z czasem objęły jednak szerszą tematykę, a przywódcy doszli do wniosku, że „jedyną decyzją, jaką mogą podjąć, jest rozwiązanie ZSRR”.

„Kiedy sobie uświadomiliśmy, że podpiszemy takie słowa, zrozumieliśmy, że gdybyśmy się do nich ograniczyli, powstałby chaos i anarchia. Trzeba było wyjaśnić, co zrobić z bronią nuklearną, z granicami, kto będzie spłacać dług Związku Radzieckiego i mnóstwo innych kwestii” – opowiadał Szuszkiewicz, wyjaśniając genezę powołania Wspólnoty Niepodległych Państw.

„Gdy podpisywaliśmy porozumienia białowieskie, Związek Radziecki już nie istniał. Wydarzenia 8 grudnia były tylko konstatacją tego faktu” – podkreślał ówczesny przywódca Białorusi.

Tłumaczył, że Gorbaczow i jego otoczenie nie byli już w stanie kierować ZSRR i istniało realne zagrożenie rozpadu imperium poprzez wojnę domową. Przyczynienie się do likwidacji ZSRR drogą pokojową Szuszkiewicz uznawał za swój największy życiowy sukces.

ZSRR został formalnie powołany do życia 30 grudnia 1922 roku z połączenia powstałej po rewolucji październikowej w listopadzie 1917 roku RFSRR, czyli Rosyjskiej Federacyjnej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej i do tej pory formalnie niezależnych Ukraińskiej SRR, Białoruskiej SRR oraz Zakaukaskiej FSRR. Pod koniec swojego istnienia ZSRR składał się z 12 republik związkowych (wszystkich z wyjątkiem państw bałtyckich – Litwy Łotwy i Estonii).

Obecnie w skład Wspólnoty Niepodległych Państw wchodzi dziewięć byłych republik sowieckich: Armenia, Azerbejdżan, Białoruś, Kazachstan Kirgistan, Mołdawia, Rosja, Tadżykistan i Uzbekistan. Turkmenistan ma status członka stowarzyszonego. Ukraina wycofała swoich przedstawicieli z organów WNP w 2018 roku, a Gruzja wyszła ze składu organizacji w 2009 roku.

 Znadniemna.pl na podstawie Studium.uw.edu.pl i Dzieje.pl/PAP, na zdjęciu: Ceremonia podpisania porozumienia białowieskiego, 8 grudnia 1991 rkou, fot.: Wikipedia.org/U.Ivanov/RIA Nowosti

Dokładnie 33 lata temu, 8 grudnia 1991 roku, przedstawiciele trzech republik ZSRR - Rosji, Białorusi i Ukrainy - spotkali się w  białoruskiej miejscowości Wiskule, leżącej na terenie Puszczy Białowieskiej. Byli to trzej przywódcy: Borys Jelcyn (Rosja), Stanisław Szuszkiewicz (Białoruś) i Leonid Krawczuk (Ukraina). Do stołu

Próżno jest szukać na Białorusi pomnika, czy innych pamiątek po Julianie Bokszańskim, zesłańcu, polsko-białoruskim działaczu ruchu narodowo-wyzwoleńczego, publicyście oraz dowódcy chłopskiego oddziału w Powstaniu Styczniowym, walczącego w okolicach Mołodeczna. Po domu, w którym się urodził, nie przetrwały nawet fundamenty, a w miejscu rodowej siedziby Bokszańskich w Tupalszczyźnie koło Iwieńca znajduje się kołchozowe pole.

Dzisiaj, w 200 rocznicę urodzin Juliana Bokszańskiego, warto przypomnieć o naszym bohaterskim krajanie, który ponad półtora stulecia temu – 4 kwietnia 1863 roku – oddał życie w walce z rosyjskim imperializmem za prawo prostego ludu białoruskiego „ludźmi zwać się”.

Julian Bokszański urodził się 7 grudnia 1824 roku w majątku Tupalszczyzna (wówczas w powiecie wilejskim, guberni wileńskiej, Imperium Rosyjskiego, a obecnie w obwodzie mińskim, rejonie wołożyńskim, w sielsowiecie Iwieniec na Białorusi – red.). Pochodził z rodziny szlacheckiej. Jego ojciec Józef Bokszański pochodził ze Smorgoń, był sędzią, właścicielem Tupalszczyzny oraz zarządzał majątkiem państwowym Smorgonie, który kiedyś należał do hr. Karola Przeździeckiego, ale został skonfiskowany za udział właściciela w powstaniu listopadowym i przeszedł na własność państwa.

W 1838 roku Julian Bokszański rozpoczął naukę w gimnazjum wileńskim. Brał tu udział w działalności polskich kół tajnych, czytywał polskich wieszczy narodowych – Adama Mickiewicza i Juliusza Słowackiego. W 1841 roku dyrektor gimnazjum znalazł wśród jego zeszytów zakazane wiersze. Sprawa trafiła do komisji śledczej, a Julian Bokszański został aresztowany. Zeznał później, że okres ten spotęgował w nim nienawiść do caratu. Za czytanie niewinnych wierszy „mnie, piętnastoletniego młodzieńca, aresztują, rujnują moją przyszłość, trzymają w więzieniu i sądzą jak więźnia politycznego” – wspominał. W 1842 roku jako osiemnastoletni młodzieniec nasz bohater został zesłany do Riazania, gdzie pracował w urzędzie gubernialnym.

Z zesłania Julian Bokszański został zwolniony na początku 1846 roku. Wówczas wrócił do Wilna. Ogromne wrażenie wywarły na nim wydarzenia w Krakowie i Galicji z lutego i marca 1846 roku, kiedy to tamtejsza ludność podjęła próbę wywołania powstania pod hasłami wolności i demokracji. Zainspirowany tymi wydarzeniami nasz bohater zaangażował się w działalność narodową. W kwietniu 1847 roku napisał odezwę rewolucyjną do chłopów smorgońskich, w której przekonywał ich do jednoczenia się z mieszczanami i żołnierzami oraz podejmowania walki przeciwko obszarnikom. W odezwie Bokszańskiego były charakterystyczne dla wszystkich znanych z tego okresu odezw do chłopów próby wytłumaczenia źródeł nierówności klasowej. Przekonując chłopów, że nie zawsze istniało poddaństwo, pisał Bokszański, iż szlachta mając za sobą „siłę moralną, to jest oświatę lub rozum”, a „poznawszy słabą stronę nieoświatę, umyśliła przez ten swój rozum zawładnąć chłopami”. Odezwę swą przesłał Bokszański 8 kwietnia 1847 roku pocztą na imię wójta smorgońskiego Kuczewskiego. Ten ostatni, nie umiejący czytać, dostarczył ją do zarządu gminnego, gdzie w obecności chłopów-interesantów czytał ją głośno, zaintrygowany jej treścią pisarz gminny. Treść odezwy, często zniekształcona niedokładną interpretacją, lotem błyskawicy rozniosła się po okolicy. Wiadomość o niej rychło dotarła także do sąsiednich powiatów. Odezwę odebrał z zarządu gminnego prystaw policyjny Bańkowski, mając zamiar dostarczyć ją nazajutrz swoim przełożonym. W tym czasie, korzystając z wyjazdu Bańkowskiego w teren, żona jego pozwoliła znajomym porobić sobie odpisy odezwy. W rezultacie w wielu powiatach krążyło kilkadziesiąt odpisów, wywołując powszechne podniecenie.

Bokszański został aresztowany 17 lipca 1847 roku w majątku Honoraty Szymkiewicz. Policja natrafiła na jego ślad przez zidentyfikowanie pieczęci, którą był sygnowany list zawierający odezwę do chłopów. Interesujące materiały zostały znalezione w mieszkaniu Bokszańskiego w czasie rewizji policyjnej. Wśród wielu papierów ujawniono notatkę wzmiankującą o istnieniu niejakiego Związku Przyjaciół Ludzkości. Sąd wojenny w Wilnie uwzględniając, że Bokszański po raz drugi został już oskarżony o działalność antyrządową, skazał go w grudniu 1847 roku na bezterminową katorgę. Potem wymiar kary został zmniejszony do 12 lat katorgi.

Julian Bokszański przebywał na katordze w kopalni pietrowskiej w Okręgu Zabajkalskim, następnie zaś na wolnym osiedleniu w Krasnojarsku. W 1856 roku został objęty amnestią, po której wrócił do kraju na początku 1858 roku.

Do Powstania Styczniowego Julian Bokszański dołączył wiosną 1863 roku. Był, podobnie jak komisarz powstańczego Rządu Narodowego na Litwę i Białoruś Konstanty Kalinowski, zwolennikiem „czerwonych”, czyli radykalnego obozu powstańców, który w odróżnieniu od umiarkowanego obozu „białych”, głosił hasła wywłaszczenia chłopów i walki o państwową autonomię ciemiężonych przez carat narodów. Po przyłączeniu do powstania Julian Bokszański podjął się organizacji oddziału powstańczego, który walczył na terenie oszmiańskiego i wilejskiego powiatów.

4 kwietnia dowodzony przez naszego bohatera oddział został zaatakowany przez wojsko rosyjskie między wsiami Świeczki i Plebania. Podczas walki zginęli prawie wszyscy powstańcy, w tym dowódca oddziału Julian Bokszański.

Miejsce bohaterskiej śmierci oraz mogiły Juliana Bokszańskiego i poległych wraz z nim towarzyszy zostało odnalezione przez potomnych dopiero w 1937 roku.

Oto krótka notka o znalezisku, opublikowana w Kurierze Poznańskim w maju 1937 roku:

ZAPOMNIANE MOGIŁY POWSTAŃCÓW

Dzięki troskliwości ks. prałata Lubianca, który od roku osiadł w pogranicznej miejscowości Plebania, odnalezione zostały na cmentarzu w Plebanii zapomniane mogiły powstańców z r. 1863. Na cmentarzu tym, jak wynika z odkrytych źródeł, pochowani zostali czterej powstańcy, którzy polegli w potyczce z oddziałem rosyjskiego pułkownika Kołokolcowa na polach majątku Świeczki. Są to: Julian Bokszański – lat 38, Rafał Maliszewski – lat 40, Ludwik Jamont – lat 24 i Leopold Bańkowski. Miejscowe oddziały K.O.P. przystąpiły do odnowienia mogiły bohaterów. Na grobie legnie płyta z czarnego granitu. Rodziny tych poległych powstańców 1863 r., pragnące, przyczynić się do uwiecznienia ich pamięci, proszone są o nadesłanie posiadanych o nich wiadomości na ręce ks. prałata Lubiańca, pod adresem: Plebania, poczta Krasne nad Wszą.

Adolf Gorzkowski/Znadniemna.pl, portret Juliana Bokszańskiego, źródło: Molib.by

Próżno jest szukać na Białorusi pomnika, czy innych pamiątek po Julianie Bokszańskim, zesłańcu, polsko-białoruskim działaczu ruchu narodowo-wyzwoleńczego, publicyście oraz dowódcy chłopskiego oddziału w Powstaniu Styczniowym, walczącego w okolicach Mołodeczna. Po domu, w którym się urodził, nie przetrwały nawet fundamenty, a w miejscu rodowej siedziby Bokszańskich

Skip to content