HomeStandard Blog Whole Post (Page 24)

Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Andrzej Duda podczas podróży pociągiem z obchodów niepodległości Ukrainy udzielił wywiadu Arlecie Bojke, dziennikarce, współpracującej z „Kanałem Zero” na YouTube. Głowa państwa odniosła się w wywiadzie m.in. do sytuacji naszego kolegi – dziennikarza i działacza polskiej mniejszości narodowej na Białorusi – Andrzeja Poczobuta.

Polak został aresztowany w swoim mieszkaniu w Grodnie 25 marca 2021 roku, a 8 lutego 2023 roku reżim Łukaszenki skazał go na 8 lat pozbawienia wolności.

Dziś mija 1249 dni od momentu aresztowania Andrzeja Poczobuta. Jego wyzwolenie z więzienia jest jednym z priorytetów polskiej polityki zagranicznej. Ostatnio polskie władze były mocno krytykowane m.in. za to, że Andrzej Poczobut nie znalazł się wśród więźniów, uwolnionych w zamian za rosyjskich szpiegów w ramach wymiany, która odbyła się pomiędzy Rosją, a państwami Zachodu.

Andrzej Duda, odnosząc się do kulis wymiany szpiegów na więźniów politycznych stwierdził:

– Nie uczestniczyliśmy w tych negocjacjach. Taka jest prawda. Amerykanie prowadzili te negocjacje. To Amerykanie rozmawiali z Rosją. To oni prowadzili te negocjacje od samego początku. Tyle mogę na ten temat powiedzieć.

Dopytywany o niedawne wypuszczenie przez Łukaszenkę na wolność trzydziestu więźniów politycznych Andrzej Duda zauważył, że „ta lekka odwilż, polegająca na zwalnianiu więźniów, nastąpiła już po powrocie moim z Chin”

Wracając do tematu Poczobuta Andrzej Duda zapewnił natomiast:

Na różne sposoby zabiegamy, nie od wczoraj, by uwolnić Andrzeja Poczobuta. Na różne sposoby. Nie zapominamy o tej sprawie, zabiegamy o to. Można było próbować zablokować tę wymianę szpiegów (…) Bo polskie władze dowiedziały się o tym w ostatniej chwili. (…) Apel był skierowany do nas, jako do aliantów, żeby doszło do wymiany. Była trudna decyzja. Premier musiał tę decyzję podjąć, rozmawiał ze mną wcześniej. Ja rozumiem, że to była trudna decyzja. Nie neguję tej decyzji – podkreśliła głowa pastwa.

Andrzej Duda przyznał także, iż podczas wymiany szpiegów na więźniów politycznych „nie było czasu na negocjacje. Gdyby wymiana została zablokowana i okazałoby się, że jest to wbrew woli Andrzeja Poczobuta, to mielibyśmy bardzo poważny problem”.

Co dalej Andrzejem Poczobutem?

W dalszej rozmowie z Arletą Bojke na „Kanale Zero” Andrzej Duda zgodził się porozmawiać o możliwych scenariuszach rozstrzygnięcia sytuacji Andrzeja Poczobuta.

– Natomiast chcę, by byli państwo pewni, że pracujemy nad sprawą Andrzeja Poczobuta. Nie miałem sposobności rozmawiać z Andrzejem Poczobutem na temat tej sprawy. Ale mogę powiedzieć tak, pan Andrzej Poczobut kiedyś, kiedy miałem jeszcze różne… wymyślaliśmy różne możliwości wydobycia go z więzienia kilka lat temu, bo przecież siedzi od wielu lat, nie zgadzał się na pewne rozwiązania, które myśmy proponowali. Taka była prawda wtedy. Nie wiem, czy chciałby być wymieniony w wymianie szpiegów, bez możliwości powrotu na Białoruś, bez możliwości w związku z tym, bycia ze swoją rodziną. Bez możliwości bycia normalnym obywatelem. Też uważamy, że został aresztowany bezprawnie, że jest przetrzymywany bezprawnie, że jest niewinnym, wolnym, uczciwym człowiekiem. W związku z tym, jego świętym prawem jest wyjść z tego więzienia i móc poruszać się po Białorusi, gdzie mu się podoba, jako wolnemu człowiekowi, obywatelowi Białorusi. Jest obywatelem Białorusi. On to wielokrotnie podkreślał – Jestem obywatelem Białorusi. Tak, jestem Polakiem, takie jest moje pochodzenie, taka jest moja krew, takie są moje geny. To jest moja spuścizna – polskość. Ale ja jestem urodzony na Białorusi, jestem obywatelem Białorusi, jestem na swojej ojcowiźnie – powiedział prezydent.

Na koniec rozmowy zgodził się ocenić szanse na uwolnienie Polaka:

– Uważam, że jesteśmy dużo bliżej. Nie jesteśmy pół kroku bliżej. (…) Działamy bardzo i widzę po drugiej strony symptomy zmian. (…) Jesteśmy znacznie bliżej – stwierdził Andrzej Duda.

Rozmowę Arlety Bojko z  Prezydentem RP Andrzejem Dudą w całości obejrzycie Państwo tutaj:

Znadniemna.pl na podstawie „Kanał Zero”

Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Andrzej Duda podczas podróży pociągiem z obchodów niepodległości Ukrainy udzielił wywiadu Arlecie Bojke, dziennikarce, współpracującej z „Kanałem Zero” na YouTube. Głowa państwa odniosła się w wywiadzie m.in. do sytuacji naszego kolegi - dziennikarza i działacza polskiej mniejszości narodowej na Białorusi - Andrzeja

35 lat temu – 23 sierpnia 1989 roku – niesieni duchem wolności mieszkańcy trzech republik bałtyckich utworzyli żywy łańcuch ludzki, który połączył stolice Litwy, Łotwy i Estonii. W taki sposób manifestowali niezależność trzech państw bałtyckich od Związku Radzieckiego. To wydarzenie przeszło do historii jako Szlak Bałtycki.

Ta pamiętna akcja została zorganizowana w 50. rocznicę podpisania paktu Ribbentrop-Mołotow (na jego mocy kraje bałtyckie trafiły w strefę wpływów Związku Sowieckiego). Mieszkańcy trzech krajów bałtyckich stanowczo zadeklarowali, że będą wspólnie dążyć do niepodległości.

Według różnych szacunków, od 2 mln do 2,5 mln ludzi utworzyło mierzący ponad 600 km żywy łańcuch, który ciągnął się od Góry Zamkowej w Wilnie do wieży Długi Hermann w Tallinie. Na sygnał radiowy o godz. 19.00 uczestnicy wydarzenia wzięli się za ręce. W „żywym łańcuchu” stali też Polacy z Wileńszczyzny.

Akcja „Szlak Bałtycki” stała się symbolem wolności, solidarności  i demokracji państw bałtyckich. Ta unikatowa inicjatywa zwróciła uwagę całego świata na dążenie Litwy, Łotwy i Estonii do odzyskania niepodległości.

Szlak Bałtycki został wpisany na Listę Pamięci Świata UNESCO.

Dzisiaj, 23 sierpnia, obchodzony jest Europejski Dzień Pamięci Ofiar Reżimów Totalitarnych, ustanowiony w roku 2008 przez Parlament Europejski. Ten dzień jest dla mieszkańców krajów bałtyckich oraz całej Europy symbolem pamięci o ofiarach stalinizmu i nazizmu.

Dokładnie 85 lat temu – 23 sierpnia 1939 roku – podpisany został pakt Ribbentrop-Mołotow. Przedstawiciel III Rzeszy Joachim von Ribbentrop i Wiaczesław Mołotow, reprezentujący Związek Radziecki, podpisali wtedy w Moskwie pakt o nieagresji oraz tajny protokół, którego wynikiem był między innymi podział Polski i krajów bałtyckich. Na podstawie tajnego załącznika do paktu Ribbentrop-Mołotow Litwa została włączona w sowiecką strefę wpływów, ustalono miejsca dyslokacji baz wojsk sowieckich na Litwie.

 Znadniemna.pl za l24.lt, fot.: Obzor.lt

 

35 lat temu – 23 sierpnia 1989 roku – niesieni duchem wolności mieszkańcy trzech republik bałtyckich utworzyli żywy łańcuch ludzki, który połączył stolice Litwy, Łotwy i Estonii. W taki sposób manifestowali niezależność trzech państw bałtyckich od Związku Radzieckiego. To wydarzenie przeszło do historii jako Szlak

85 lat temu, 23 sierpnia 1939 roku, minister spraw zagranicznych III Rzeszy Joachim von Ribbentrop oraz ludowy komisarz spraw zagranicznych ZSRR Wiaczesław Mołotow podpisali sowiecko-niemiecki pakt o nieagresji wraz z tajnym protokołem dodatkowym, którego konsekwencją był IV rozbiór Polski.

Podpisany przez Joachima von Ribbentropa i Wiaczesława Mołotowa tajny protokół dodatkowy, stanowiący integralną część zawartego wówczas paktu o nieagresji pomiędzy III Rzeszą i ZSRS, składał się z czterech punktów.

W pierwszym z nich zapisano, że „w wypadku terytorialnych i politycznych przekształceń na terenach należących do państw bałtyckich (Finlandia, Estonia, Łotwa i Litwa) północna granica Litwy stanowić będzie jednocześnie granicę stref interesów Niemiec i ZSRS. W związku z tym obie strony uznają zainteresowanie Litwy w stosunku do rejonu Wilna”.

Drugi punkt, bezpośrednio dotyczący Polski, brzmiał następująco: „W wypadku terytorialnych i politycznych przekształceń na terenach należących do Państwa Polskiego granica stref interesów Niemiec i ZSRS przebiegać będzie w przybliżeniu po linii rzek Narwi, Wisły i Sanu. Kwestia, czy w obopólnym interesie będzie pożądane utrzymanie niezależnego Państwa Polskiego i jakie będą granice tego państwa, będzie mogła być ostatecznie wyjaśniona tylko w toku dalszych wydarzeń politycznych. W każdym razie oba rządy rozstrzygną tę kwestię na drodze przyjaznego porozumienia”.

Kolejny z punktów odnosił się do obszaru Europy Południowo-Wschodniej. Strona sowiecka podkreśliła w nim swoje zainteresowanie Besarabią (należącą do Rumunii), natomiast strona niemiecka wyraziła całkowity brak zainteresowania, co do tych terenów.

W ostatnim punkcie dokumentu stwierdzano: „Niniejszy protokół będzie traktowany przez obie strony, jako najściślej tajny”.

Krwawi dyktatorzy Hitler i Stalin

– Pakt Ribbentrop-Mołotow w Niemczech i niektórych krajach zachodnich nazywany jest paktem Hitler-Stalin. Ta nazwa bardziej wprost oddaje jego znaczenie, fundamentalne dla losów Europy. Był to wszakże pakt dwóch państw reprezentowanych przez ministrów spraw zagranicznych, ale rządzonych przez krwawych dyktatorów Hitlera i Stalina – zwrócił uwagę w rozmowie z PAP dyrektor Instytutu Europejskiej Sieci Pamięć i Solidarność Rafał Rogulski.

Podkreślił, że „dla nas i dla świata najważniejszą informacją jest to, że ten dokument przypieczętował współpracę dwóch ówczesnych państw totalitarnych, agresywnych, chcących poprzez współdziałanie zmienić układ sił w Europie – kosztem, rzecz jasna, innych państw. Efektem tajnego protokołu do paktu był podział Europy Środkowej pomiędzy Związek Sowiecki i Rzeszę Niemiecką”.

– To nam dziś pokazuje, jak ważnym jest przyglądanie się temu, co robią światowi przywódcy. Jak ważnym jest wybieranie w państwach demokratycznych polityków, którzy rozumieją, jakie znaczenie ma uczenie się z historii, umiejętne przygotowywanie się na wypadek zdarzeń, których nie chcemy i które, wydaje nam się, nie mają szans się zdarzyć. Ale niestety, czasami się zdarzają, czego Ukraińcy, a wraz z nimi w pewnym stopniu my i inne państwa koalicji wspierającej Kijów doświadczamy w tej chwili – zauważył Rogulski. Zastrzegł, że pojęcia pamiętania i uczenia się z historii nie są pojęciami ostrymi. – W ich treść można włożyć dużo i wyciągać różne wnioski – wyjaśnił.

Kanclerz Niemiec Angela Merkel na przykład „przez lata swych rządów bardzo blisko współpracując z Rosją Putina, z całą pewnością robiła to, sądząc, że to są właściwie wyciągnięte wnioski z doświadczeń po II wojnie światowej. Jak bardzo była w błędzie, wiemy dziś, choć byli tacy, zwłaszcza w naszej części Europy, którzy zdawali sobie z tego sprawę już wcześniej. Nasi zachodni partnerzy przez całe lata nie chcieli tego traktować poważnie. Każdy wyciąga takie wnioski z historii, jakie chce wyciągnąć” – zwrócił uwagę rozmówca PAP.

Od lewej stoją: szef działu prawnego niemieckiego MSZ Friedrich Gauss, niemiecki minister spraw zagranicznych Joachim von Ribbentrop, Józef Stalin oraz ludowy komisarz (minister) spraw zagranicznych ZSRR Wiaczesław Mołotow. 23 sierpnia 1939 roku w Moskwie. Źródło: Wikimedia Commons

Współpraca Rosji z Hitlerem

– Warto jednak opierać się przy tym na dostępnej przecież wiedzy. Ogromna część świata politycznego, ale też akademickiego latami nie chciała uznać, że ZSRR, który przecież ostatecznie przyczynił się do pokonania hitlerowskich Niemiec, wcześniej, od 1939 do 1941 roku, z tymi Niemcami blisko współpracował i wspólnie z nimi tę wojnę rozpętał – zauważył Rafał Rogulski. – Dlatego dziś przy okazji takich dat, jak 23 sierpnia, staramy się o tych procesach przypominać – dodał.

– Oczywiście jest to tylko pewien symbol. Bo równie symboliczny jest 1 września, potem 17 września i daty wcześniejsze: Anschluss Austrii czy aneksja Czechosłowacji – to też są bardzo ważne wydarzenia, których konsekwencje pokazują, że nie warto ustępować przed tyranią, że jak długo to jest możliwe, należy jej się przeciwstawiać. Mówię oporze silnych, współpracujących ze sobą państw demokratycznych – podkreślił szef Instytutu Europejskiej Sieci Pamięć i Solidarność.

Poinformował, że w związku z przypadającą 23 sierpnia rocznicą podpisania paktu w największych miastach Europy, w tym w Berlinie, Warszawie, Pradze i Wilnie, zorganizowane zostały akcje plakatowe w przestrzeni miejskiej.

Dodał, że tegoroczny 23 sierpnia jest też początkiem kampanii informacyjnej związanej z przyszłoroczną 80. rocznicą zakończenia II wojny światowej. – Od sierpnia tego roku do przynajmniej maja przyszłego roku będziemy poprzez różnego rodzaju działania, projekty przypominać te procesy: od paktu Hitlera ze Stalinem i wcześniejszych wydarzeń, o których już wspomniałem, do zakończenia wojny. Z podkreśleniem, że zakończenie wojny nie dla wszystkich oznaczało wolność, że 8 maja nie dla wszystkich był wyzwoleniem – powiedział Rafał Rogulski.

Mural w Warszawie

23 września 2008 roku Parlament Europejski postanowił , że „w hołdzie dla milionów ofiar obu totalitaryzmów”, w rocznicę podpisania paktu Ribbentrop–Mołotow będzie obchodzony Europejski Dzień Pamięci Ofiar Reżimów Totalitarnych.

W ramach tego święta  w Warszawie przy ul. Lipowej 5 powstał mural, stanowiący element międzynarodowej kampanii społeczno-edukacyjnej „Pamiętaj. 23 sierpnia”.  Inicjatywa została zrealizowana przez Europejską Sieć Pamięć i Solidarność (ESPS) w ramach obchodów Europejskiego Dnia Pamięci Ofiar Reżimów Totalitarnych.

Mural na ulicy Lipowej 5 w Warszawie, fot.: Facebook.com/OdkrywajWarszawe

Znadniemna.pl na podstawie PAP/Facebook.com

85 lat temu, 23 sierpnia 1939 roku, minister spraw zagranicznych III Rzeszy Joachim von Ribbentrop oraz ludowy komisarz spraw zagranicznych ZSRR Wiaczesław Mołotow podpisali sowiecko-niemiecki pakt o nieagresji wraz z tajnym protokołem dodatkowym, którego konsekwencją był IV rozbiór Polski. Podpisany przez Joachima von Ribbentropa i Wiaczesława

Z okazji 13. odsłony Narodowego Czytania 2024 Prezydent RP Andrzej Duda zachęca do współtworzenia i przeprowadzenia akcji czytelniczych propagujących wspólne czytanie wybranego dzieła polskiej literatury – w bieżącym roku: Kordiana Juliusza Słowackiego.

Juliusz Słowacki napisał Kordianapodczas pobytu w Szwajcarii. Utwór po raz pierwszy ukazał się drukiem w 1834 roku w Paryżu i należy do najważniejszych dokonań literackich poety. Autor ukazał w nim obraz epoki i romantyczną wizję losów pokolenia polskich konspiratorów, punktem wyjścia czyniąc spisek podchorążych, związany z przygotowaniami do zamachu na cara. Główny temat odnosi się jednak wprost do powstania listopadowego, m.in. poprzez analizę przyczyn i skutków klęski wolnościowego zrywu. W kolejnych częściach dramatu przeplatają się motywy realistyczne i fantastyczne, a nastrojowa sceneria podkreśla symboliczny wymiar dzieła, którego kluczowym zagadnieniem jest kwestia narodowowyzwoleńcza. Na przestrzeni lat Kordian doczekał się wielu wydań i był chętnie wystawiany w teatrze. Do dziś pozostaje jednym z najczęściej interpretowanych i dyskutowanych utworów, zajmując poczesne miejsce w kanonie polskiej literatury.

Kordian Juliusza Słowackiego zostanie przeczytany w ramach akcji Narodowe Czytanie w sobotę 7 września 2024 roku. 

Zachęcamy do podejmowania inicjatyw w Państwa szkołach.

Zgłoszenie uczestnictwa w Narodowym Czytaniu 2024 można złożyć poprzez formularz zgłoszeniowy.

Historia

Akcja Narodowego Czytania została zainicjowana w 2012 roku wspólną lekturą Pana Tadeusza Adama Mickiewicza. W 2013 roku w całej Polsce odbyło się czytanie dzieł Aleksandra Fredry, a w rok później przeczytano Trylogię Henryka Sienkiewicza.

W 2015 roku w warszawskim Ogrodzie Saskim Prezydent RP Andrzej Duda wraz z Małżonką Agatą Kornhauser–Dudą rozpoczęli Narodowe Czytanie Lalki Bolesława Prusa. W 2016 roku czytano Quo vadis Henryka Sienkiewicza, a w 2017 roku lekturą Narodowego Czytania było Wesele Stanisława Wyspiańskiego. Akcja Narodowego Czytania w 2018 roku miała wyjątkowy charakter – w związku z jubileuszem 100. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości Para Prezydencka zaprosiła do lektury Przedwiośnia Stefana Żeromskiego, a ponadto, przez cały rok, Antologii Niepodległości – specjalnie przygotowanego na tę okazję zbioru powstałych na przestrzeni wieków utworów, zaliczanych do kanonu polskiej literatury patriotycznej.

W 2019 roku lekturą Narodowego Czytania były Nowele polskie – zbiór 8 utworów autorstwa Elizy Orzeszkowej, Marii Konopnickiej, Bolesława Prusa, Brunona Schulza, Władysława Stanisława Reymonta, Stefana Żeromskiego, Henryka Sienkiewicza i Henryka Rzewuskiego. Nowele zostały wybrane przez Parę Prezydencką z ponad stu propozycji tytułów przesłanych do Kancelarii Prezydenta RP.

Lekturą Narodowego Czytania 2020 była Balladyna Juliusza Słowackiego, rok później Moralność pani Dulskiej Gabrieli Zapolskiej, a w 2022 roku – w Roku Romantyzmu Polskiego – odbyło się Narodowe Czytanie Ballad i romansów Adama Mickiewicza.

W 2023 roku w tysiącach miejsc w całej Polsce i na świecie odbyło się Narodowe Czytanie Nad Niemnem Elizy Orzeszkowej.

Znadniemna.pl/prezydent.pl

Z okazji 13. odsłony Narodowego Czytania 2024 Prezydent RP Andrzej Duda zachęca do współtworzenia i przeprowadzenia akcji czytelniczych propagujących wspólne czytanie wybranego dzieła polskiej literatury - w bieżącym roku: Kordiana Juliusza Słowackiego. Juliusz Słowacki napisał Kordianapodczas pobytu w Szwajcarii. Utwór po raz pierwszy ukazał się drukiem w 1834

Rusza doroczny Konkurs o Nagrodę Marszałka Senatu RP dla dziennikarzy polskich i polonijnych pt. „Obraz młodego pokolenia Polonii i Polaków żyjących  poza Polską”. Celem 19. edycji konkursu jest pokazanie znaczenia młodego pokolenia Polaków, żyjących poza granicami naszego kraju, dla budowania więzi z Ojczyzną i promowania Polski na całym świecie.

W tym roku priorytetem Senatu w ramach opieki nad Polonią i Polakami za granicą jest Młoda Polonia. Chodzi m.in. o aktywizowanie młodzieży do angażowania się w działania polonijnych organizacji i stowarzyszeń, wspieranie jej inicjatyw oraz wychowywanie przyszłych liderów. Bez młodych, dumnych z Polski, jej tradycji i kultury, nie będzie silnej Polonii oraz trwania polskości na Wschodzie.

Senat RP chce zainspirować dziennikarzy do opowiedzenia historii młodych Polaków, przebywających poza granicami kraju i ich ścieżek do budowania i podtrzymywania więzi z Polską. Czy są zainteresowani krajem pochodzenia i tym, co się dzieje w Ojczyźnie, czy utrzymują kontakty z rówieśnikami i rodziną mieszkającą w Polsce? Czy Polska jest dla nich wartością? Jak kultywują narodowe tradycje i kulturę? Czy „świat online”, w którym w dużej części swego czasu przebywają, pomaga im w podtrzymywaniu polskości, a może wszystko spłyca poprzez natłok globalnych informacji?

W Konkursie mogą wziąć udział dziennikarze pracujący w krajowych i polonijnych gazetach, czasopismach, rozgłośniach radiowych, stacjach telewizyjnych, portalach internetowych, a także współpracownicy tych mediów. Warunkiem udziału w Konkursie jest: opublikowanie/wyemitowanie dowolnej formy materiału dziennikarskiego w terminie od 1 stycznia 2024 r. do 15 listopada 2024 r. i przesłanie kopii pracy konkursowej drogą elektroniczną do 22 listopada 2024 r. przez formularz.

Zwycięzcom konkursu zostaną przyznane nagrody: I nagroda – 15.000 zł, II  – 9000 zł, III – 7000 zł i 3 wyróżnienia po 4000 zł.

Regulamin konkursu https://www.senat.gov.pl/dla-mediow/konkurs-o-nagrode-marszalka-senatu2024/

Zapraszamy do wzięcia udziału w Konkursie.

Znadniemna.pl za senat.gov.pl

Rusza doroczny Konkurs o Nagrodę Marszałka Senatu RP dla dziennikarzy polskich i polonijnych pt. „Obraz młodego pokolenia Polonii i Polaków żyjących  poza Polską”. Celem 19. edycji konkursu jest pokazanie znaczenia młodego pokolenia Polaków, żyjących poza granicami naszego kraju, dla budowania więzi z Ojczyzną i promowania Polski na

W 1974 roku w Sopocie odbyła się XIV edycja Międzynarodowego Festiwalu Piosenki. Od 21 do 24 sierpnia na scenie Opery Leśnej publiczność podziwiała przedstawicieli bloku wschodniego, w tym  śpiewaczkę z sowieckiej Ukrainy Sofię Rotaru oraz wykonawców m.in. z Szwecji, USA i Finlandii. Zwyciężczynią okazała się Marion Rung, piosenkarka ostatniego z wymienionych państw. W ciągu czterech dni wydarzenia na scenie pojawili się zarówno nowi artyści, jak i gwiazdy pokroju Czesława Niemena.

Nasz legendarny krajan wystąpił wówczas na festiwalu w Sopocie ze swoim nowym zespołem o nazwie Aerolit.

Nagranie sopockiego koncertu Czesława Niemena  i zespołu Aerolit sprzed 50-ciu lat jest dostępne na platformie YouTube:

Kolektyw zaprezentował publiczności eksperymentalny materiał muzyczny, który został wydany w kolejnym roku na albumie “Niemen Aerolit”. Krytycy muzyczni nie  byli zgodni co do gatunku, jakim należy określić zaprezentowaną przez Niemena muzykę. Uznawano, że nosi ona znamiona co najmniej kilku odmian rocka: jazz-rock, rock progresywny, rock elektroniczny. Uznano ostatecznie, że właściwym określeniem muzycznego eksperymentu Niemena będzie nazwa „rock eksperymentalny”.

Czesław Niemen sięgnął na nowej płycie po wiersze Norwida oraz Marii Pawlikowskiej–Jasnorzewskiej i Zbigniewa Herberta. Instrumentarium elektroniczne zostało rozbudowane o fortepian elektryczny i klawinet, z którego w swojej karierze korzystali między innymi Stevie Wonder oraz Herbie Hancock. Karierę zespołu Aerolit przerwała, niestety, nagła śmierć perkusisty Piotra Dziemskiego.

Okładka płyty pt. „Niemen Aerolit”, fot.: Pinterest.com

Czesław Niemen był głęboko wstrząśnięty śmiercią kolegi, dedykując mu swoją kolejną płytę pt. „Katharsis”, nagraną solo również w 1975 roku.

Znadniemna.pl na podstawie Esopot.pl/ Shiningbeats.pl/Wikipedia.org/Youtube.com

W 1974 roku w Sopocie odbyła się XIV edycja Międzynarodowego Festiwalu Piosenki. Od 21 do 24 sierpnia na scenie Opery Leśnej publiczność podziwiała przedstawicieli bloku wschodniego, w tym  śpiewaczkę z sowieckiej Ukrainy Sofię Rotaru oraz wykonawców m.in. z Szwecji, USA i Finlandii. Zwyciężczynią okazała się

80 lat temu, 21 sierpnia 1944 roku, oddział Armii Krajowej pod dowództwem cichociemnego majora Macieja Kalenkiewicza stoczył bitwę z batalionem NKWD. Była to pierwsza bitwa Wojska Polskiego z Sowietami od czasu zdradzieckiego ataku z września 1939 roku.

Dwa lata temu – 25 sierpnia 2022 roku – reżim dyktatorski Łukaszenki, będącego duchowym spadkobiercą stalinowskich zbrodniarzy z NKWD, zemścił się na poległych Polakach i z użyciem ciężkiego sprzętu zrównał z ziemią cmentarz wojenny w Surkontach. Spoczywały na nim szczątki uczestników boju sprzed 80. lat oraz urodzonego w Pacewiczach pod Wołkowyskiem legendarnego akowskiego dowódcy majora Macieja Kalenkiewicza. Dowódcy, który nawet po śmierci podzielił los swoich podkomendnych, stając się ofiarą popełnionej przez panujący na Białorusi reżim zbrodni bezczeszczenia zwłok żołnierzy i niszczenia pamięci o polskich bohaterach II wojny światowej.

Wydarzenia sprzed 80. lat rozegrały się w okolicach Puszczy Rudnickiej, w której zebrały się oddziały Armii Krajowej. Schroniły się w niej przed wojskami sowieckimi, które rozpoczęły rozbrajanie Polaków po wspólnej walce z Niemcami w ramach operacji „Ostra Brama”.

Operacja w założeniu miała na celu odbicie Wilna z rąk niemieckich przez Armię Krajową. AK wystąpiłaby wówczas w charakterze gospodarza wobec nacierającej Armii Czerwonej. Sowieci przyłączyli się do walk o miasto i wykorzystali operację do rozpracowania i aresztowania oficerów i żołnierzy Polskiego Państwa Podziemnego.

Ostatni bój Kalenkiewicza

Do puszczy dotarł także oddział pod dowództwem majora Macieja Kalenkiewicza „Kotwicza”. Kalenkiewicz był nietuzinkową postacią. Już przed wojną wpadł na pomysł wykorzystywania w celach dywersyjnych świetnie wyszkolonych skoczków spadochronowych. Po klęsce wrześniowej walczył najpierw u boku legendarnego Henryka Dobrzańskiego „Hubala”, a następnie przedostał się na Zachód, gdzie forsował utworzenie specjalnej grupy elitarnych spadochroniarzy. Potężnym entuzjastą planu okazał się Winston Churchill, który dał zielone światło planom szkolenia cichociemnych.

Sam Kalenkiewicz również przeszedł szkolenie. Skok, dzięki któremu powrócił do okupowanej ojczyzny, wykonał w grudniu 1941 roku. Początkowo trafił do Komendy Głównej AK. W marcu 1944 roku został oddelegowany na rodzinną Nowowgródczyznę.

Żołnierze Armii Krajowej, dowodzeni przez majora Macieja Kalenkiewicza, fot.: archiwum Kazimierza Krajewskiego

Wraz ze swoim oddziałem miał wziąć udział w operacji „Ostra Brama”, ale w drodze do Wilna został powstrzymany przez Niemców. W walce z wrogiem Kalenkiewicz odniósł poważne rany, które doprowadziły do amputacji prawej ręki.

W Puszczy Rudnickiej połączył się z wojskami Armii Krajowej, wycofującymi się z Wilna i objął dowództwo nad jednostkami, które postanowiły podjąć walkę z Armią Czerwoną.

– Chciał kontynuować działalność konspiracyjną. Wiedział, że sama obecność naszych partyzantów będzie istotna. Bardzo ważną rolę przykładał do działań informacyjno-propagandowych – mówił o legendarnym dowódcy dr hab. Patryk Pleskot w audycji Tadeusza Płużańskiego „Historia na dziś”.

Bitwa z NKWD

21 sierpnia 1944 roku oddział majora Macieja Kalenkiewicza spotkał pod Surkontami batalion wojsk NKWD. Sowieci otoczyli wieś, ale niespodziewanie zostali ostrzelani przez Polaków w trakcie pokonywania podmokłych terenów otaczających Surkonty. Ostrzał zmusił ich do ucieczki, przegrupowania sił i oczekiwania na nadejście posiłków.

Major „Kotwicz” pozostał we wsi z ciężko rannymi towarzyszami broni. Pozostali akowcy wycofali się na bezpieczne pozycje.

Po kilku godzinach Sowieci ponowili atak, tym razem wsparty nalotem bombowym. Szybko zdobyli wieś, którą następnie spalili i zabili pozostałych przy życiu Polaków. W bitwie zginął major Maciej Kalenkiewicz oraz 36 polskich żołnierzy i kilkunastu cywilów. Po stronie sowieckiej zginęło prawdopodobnie kilkadziesiąt osób.

Cmentarz w Surkontach

Sowieci zabronili grzebania polskich żołnierzy na miejscowym katolickim cmentarzu parafialnym. Poległych w boju pogrzebano zatem w pobliżu wsi obok bardzo zaniedbanej mogiły powstańców styczniowych, którą wskazał jeden z miejscowych mieszkańców. Mogiły potajemnie poświęcił miejscowy proboszcz, za co był potem wzywany na przesłuchania. Powstała pośrodku pól uprawnych prowizoryczna mogiła żołnierzy zachowała się dzięki uporowi miejscowej ludności, która nie dopuściła do jej zaorania na potrzeby lokalnego kołchozu. Przez dziesięciolecia panowania Sowietów nikt nie odważył się na zniszczenie nekropolii, choć propaganda próbowała rozpowszechniać zmyśloną historię o tym, spoczywający pod Surkontami polscy żołnierze polegli w boju z Niemcami.

Latem 1972 roku cmentarz, jako pierwszy Polak z zagranicy, odwiedził przyjaciel „Kotwicza”, absolwent Politechniki Lwowskiej, żołnierz Obwodu Wileńskiego AK, ofiara represji NKWD, Bolesław Krzyżanowski. W towarzystwie miejscowych obejrzał pole bitwy, w tym widoczne jeszcze leje po wybuchach, kamieniami wyznaczył miejsce cmentarza, wykonał fotografie, wykonał szkic i przewiózł cały materiał do Polski. We Wrocławiu sporządził opis terenu i przesłał rodzinie poległych (żonie „Kotwicza”, Irenie Kalenkiewiczowej oraz jego córce, Danucie Wołągiewiczowej, Helenie Nikicicz i Czesławowi Zgorzelskiemu).

W 1980, w miejscu grobu „Kotwicza”, jeden z mieszkańców wsi położył kamień, co było pierwszą formą wskrzeszenia pamięci poległych. Był to fragment pomnika z dawnego cmentarza powstańców styczniowych, znajdującego się obok wykarczowanych potem jałowców i kępy sosen. W 1981 Surkonty odwiedziła starsza córka Kalenkiewicza. Kamień ułożony rok wcześniej jeszcze wówczas leżał. Przez cmentarz pracownicy kołchozu „Prawda” w Bałtiszkach dwa razy dziennie przepędzali bydło na pastwisko. Mieszkańcy w tych czasach bali się jeszcze mówić na temat poległych Polaków.

Dopiero u schyłku istnienia ZSRR pojawiła się okazja godnego upamiętnienia poległych żołnierzy. W 1988 starania o upamiętnienie mogiły podjął historyk, Cezary Chlebowski. Pomysłem zainteresowano Konsulat Generalny RP w Mińsku, który do Ministerstwa Spraw Zagranicznych Białoruskiej SRR wystosował trzy noty (listopad 1988, kwiecień i wrzesień 1989). Odbywano rozmowy z ministerstwem, władzami wojewódzkimi i rejonowymi. Zgoda na upamiętnienie w końcu zapadła, ale niezgodności dotyczyły treści napisu na tablicy pamiątkowej. Rosjanie zaproponowali tekst: Polskim żołnierzom Armii Krajowej poległym w 1944 roku. Tekst taki nie był do przyjęcia dlatego, że w 1944 w okolicy przebywali okupanci niemieccy, a potem Sowieci i tablica mogła fałszować historię. Strona polska zabiegała o to, by na tablicy była zawarta dokładna data: 21 sierpnia 1944, która bezsprzecznie wskazywała przeciwnika. Po dalszych ustaleniach, a także przemianach politycznych w ZSRR nadeszła zgoda i można było przystąpić do odbudowy cmentarza. W okresie rozpoczęcia robót na cmentarzu stał już krzyż postawiony przez Kazimierza Sosnowskiego z Wilna, prezesa Fundacji Kultury Polskiej, na którym przybito tabliczkę przywiezioną przez Irenę Kalenkiewiczową.

Cmentarz w Surkontach w latach 90. minionego stulecia, fot.: Polska Zbrojna

Cmentarz, ostatecznie odbudowany staraniem Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa na podstawie materiałów Krzyżanowskiego, został otwarty 8 września 1991 roku. W uroczystości otwarcia udział wzięli m.in. Irena Kalenkiewiczowa, wdowa po ppłk. „Kotwiczu”, a także kilku żyjących jeszcze uczestników bitwy. Obiekt powstał dzięki pomocy władz rejonu i wsi Surkonty, Bałtiszki, Pielasa, polskiej, litewskiej i białoruskiej ludności tych wsi i pracowników kołchozu „Prawda” w Bałtiszkach. Betonowe krzyże odlano w kołchozie w formach przywiezionych z Polski, przy czym konieczne było nauczenie kołchoźników odlewania betonu. Budowy kamiennego muru otaczającego nekropolię podjęła się wędrowna ekipa Tatarów. Pracami zarządzał Ryszard Bączkowski.

2018 rok. Obchody 74.rocznicy Bitwy pod Surkontami, fot.: Fundacjapolonika.pl

2017 rok. Obchody 73. rocznicy Bitwy pod Surkontami

Próby niszczenia i dewastacja cmentarza

W maju 2013 roku lokalny kołchoz rozpoczął budowę ośrodka hodowli krów w odległości około trzydziestu metrów od cmentarza. Tak bliskie sąsiedztwo obory mogło doprowadzić do przedostania się nieczystości na mogiły Polaków. Sprawę sygnalizowała prezes Stowarzyszenia Żołnierzy AK na Białorusi, a zapytanie w tej sprawie do ministra spraw zagranicznych złożył prezydent RP Andrzej Duda. Ośrodek hodowli krów ostatecznie zbudowano, ale cmentarz z tego powodu nie ucierpiał.

Wygląd cmentarza wojennego w Surkontach przed zrównaniem go z ziemią przez reżim Łukaszenki, fot.: Wikipedia.org/Robert Wielgórski

Fragment nekropolii w Surkontachprzed jej zniszczeniem. Po prawej – krzyż na grobie dowódcy – Macieja Kalenkiewicza „Kotwicza”, fot.: Wikipedia.org/Robert Wielgórski

Do bestialskiego aktu wandalizmu i bezczeszczenia zwłok poległych Polaków doszło 25 sierpnia 2022 roku. Z samego rana tego dnia na cmentarzu w Surkonach pojawiły się buldożery i inny ciężki sprzęt budowlany za pomocą którego mogiły polskich żołnierzy zostały zrównane z ziemią.

Ciężki sprzęt budowlany, za pomocą którego reżim Łukaszenki niszczył cmentarz w Surkontach

Zrównany z ziemią cmentarz w Surkontach

Prowizoryczne krzyże, stawiane na miejscu zburzonego cmentarza wojennego w Surkontach przez miejscowych Polaków

Wówczas na Białorusi trwała  szeroko zakrojona kampania antypolska, a w jej ramach aktywnie niszczono ślady obecności Polaków na ziemiach białoruskich. Na polecenie władz w Mińsku na Białorusi zniszczono kilka większych polskich nekropolii wojennych i kilkanaście mniejszych miejsc pamięci. W reakcji na zrównanie z ziemią cmentarza w Surkontach Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych złożyło ostry protest na ręce białoruskich dyplomatów.

Znadniemna.pl na podstawie Polskieradio.pl/Wikipedia.org, na zdjęciu tytułowym: 1944rok, Maciej Kalenkiewicz(na białym koniu) wśród swoich żołnierzy, fot.: Narodowe Archiwum Cyfrowe

80 lat temu, 21 sierpnia 1944 roku, oddział Armii Krajowej pod dowództwem cichociemnego majora Macieja Kalenkiewicza stoczył bitwę z batalionem NKWD. Była to pierwsza bitwa Wojska Polskiego z Sowietami od czasu zdradzieckiego ataku z września 1939 roku. Dwa lata temu - 25 sierpnia 2022 roku –

Wczoraj, 20 sierpnia, według danych Komitetu Granicznego RB, w oczekiwaniu na wyjazd z Białorusi na przejściu granicznym w Brześciu zgromadziła się rekordowa liczba pojazdów – 90 autokarów oraz 580 samochodów osobowych.

W związku z wyjątkowo dużą kolejką na granicy przewoźnicy już zgłaszają przeniesienie przejazdów „z powrotem” w innym terminie niż planowali wcześniej. W ten sposób godziny odjazdów autokarów w wielu firmach przewozowych zostały zmienione.

Trzeba podkreślić, że przejście graniczne Brześć – Terespol, znane jako Warszawski Most, pozostaje jedynym działającym punktem kontroli pasażerskiej na granicy białorusko-polskiej.

Od 9 lipca br. do Polski mogą wjeżdżać samochodami z białoruskimi tablicami rejestracyjnymi wyłącznie ich właściciele. Jeśli właściciela samochodu nie będzie w kabinie, taki pojazd nie zostanie wpuszczony na terytorium Polski.

Natomiast na przejściu granicznym białorusko-litewskim Kamienny Łog w tym samym czasie, kiedy pod Brześciem utworzyła się rekordowa kolejka autokarów, nie było ani jednego autobusu w kolejce, a na kontrolę paszportową oczekiwało tylko 20 samochodów osobowych. Jednocześnie infolinia Państwowego Komitetu Celnego RB poinformowała, że autobusy nadal mogą swobodnie wjeżdżać na terytorium Litwy. Podobnie sytuacja wygląda na przejściu granicznym w Bieniakoniach.

Również na granicy z Łotwą nie ma kolejek autobusów i samochodów.

Problem przekraczania granicy z Unią Europejską autobusem stał się szczególnie dotkliwy po decyzji Litwy o ograniczeniu od 16 sierpnia wjazdu samochodów osobowych z białoruskimi tablicami rejestracyjnymi. Z tego powodu część ruchu przeniosła się do Brześcia.

Znadniemna.pl/officelife.media

Wczoraj, 20 sierpnia, według danych Komitetu Granicznego RB, w oczekiwaniu na wyjazd z Białorusi na przejściu granicznym w Brześciu zgromadziła się rekordowa liczba pojazdów – 90 autokarów oraz 580 samochodów osobowych. W związku z wyjątkowo dużą kolejką na granicy przewoźnicy już zgłaszają przeniesienie przejazdów „z powrotem”

Inicjatywa „Chrześcijańska Wizja” dowiedziała się o werdykcie dzisiejszego sądu nad proboszczem parafii Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w Prużanie, księdzem Pawłem Jaroszewiczem. 

Sąd na Białorusi skazał duchownego na karę grzywny wysokości 1200 rubli białoruskich (równowartość ok. 1400 złotych) za subskrybowanie w Internecie witryn, uznawanych przez reżim Łukaszenki za „ekstremistyczne”. Po ogłoszeniu sądowego werdyktu ksiądz, więziony od piątku do dzisiaj w areszcie administracyjnym, wyszedł na wolność.

Tak zwane „czytanie treści ekstremistycznych” jest jednym z najbardziej rozpowszechnionych pretekstów do politycznego prześladowania we współczesnej Białorusi. Taki status mają obecnie niemalże wszystkie niezależne media, których redakcje musiały wyemigrować z tego kraju w obawie przed represjami.

Nie jest wyjątkiem także  portal Polaków na Białorusi Znadniemna.pl, który władze białoruskie uznawały za ekstremistyczny już kilkakrotnie, ostatnio nadając redagującemu zespołowi portalu status „formacji ekstremistycznej”.

Znadniemna.pl za Inicjatywa „Chrześcijańska Wizja”, fot.: brestsity.com

 

Inicjatywa "Chrześcijańska Wizja" dowiedziała się o werdykcie dzisiejszego sądu nad proboszczem parafii Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w Prużanie, księdzem Pawłem Jaroszewiczem.  Sąd na Białorusi skazał duchownego na karę grzywny wysokości 1200 rubli białoruskich (równowartość ok. 1400 złotych) za subskrybowanie w Internecie witryn, uznawanych przez reżim Łukaszenki

Na Białorusi wciąż są prześladowani katoliccy duchowni. Jak informuje na Telegramie inicjatywa „Chrześcijańska wizja”, reżim Aleksandra Łukaszenki zatrzymał kolejnego księdza katolickiego – od 16 sierpnia w areszcie przebywa ks. Paweł Jaroszewicz, proboszcz parafii Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w Prużanie (obwód brzeski, Diecezja Pińska).

Według „Chrześcijańskiej Wizji ”proces ks. Pawła miał odbyć się dzisiaj, 19 sierpnia. Na ten moment brak jest jednak informacji o przebiegu posiedzenia oraz jego wynikach.

Jak Łukaszenka prześladuje chrześcijan

Ks. Paweł Jaroszewicz to kolejny duchowny zatrzymany przez reżim Łukaszenki.

Od maja w areszcie tymczasowym przebywa szef białoruskiej misji Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej o. Andrzej Juchniewicz OMI. Zakonnik został pierwotnie skazany na areszt administracyjny za „opublikowanie na Facebooku zdjęcia z biało-czerwono-białą flagą narodową Białorusi”. Karę dla niego przedłużano trzykrotnie. Na początku lipca natomiast o. Juchniewicz miał usłyszeć zarzuty karne.

Od dziewięciu miesięcy przebywa w areszcie, zatrzymany przez KGB pod zarzutem popełnienia zbrodni „zdrady stanu” proboszcz z podmińskiego Wolożyna ks. Henryk Okołotowicz. Niezależne media katolickie na Białorusi informują, że we wrześniu, bądź październiku ma ruszyć proces duchownego, który odbywać się będzie za zamkniętymi drzwiami. Szczegóły sprawy ks. Okolotowicza  nie są znane, ale artykuł, z którego będzie sądzony przewiduje karę od 7 do 15 lat łagrów.

Działania reżimu Łukaszenki przeciwko opozycyjnie nastawionym kapłanom chrześcijańskim zaostrzyły się po sfałszowanych wyborach i społecznych protestach w 2020 roku. Obok zatrzymań, Mińsk utrudnia posługę wielu księżom i zmusza ich do opuszczenia kraju.

Ksiądz Dmitrij Prystupa z Baranowicz musiał na przykład opuścić kraj po wszczęciu przeciwko niemu sprawy karnej za to, że w pierwszych dniach protestów „wpadł” na maskę wozu milicyjnego. Udało mu się opuścić Białoruś. Teraz jest bezpieczny, ale do domu i do wiernych wrócić nie może.

Księża chrześcijańscy trafiają w tryby represji reżimu Łukaszenki niezależnie od tego, czy wyznają katolicyzm, prawosławie, czy protestantyzm.

Prawosławny ksiądz Sierhij Razanowicz, na przykład, usłyszał wyrok 16 lat więzienia w tzw. „sprawie Autuchowicza”. Do więzienia trafili także jego żona i syn.

Od 2020 roku z powodu prześladowań politycznych Białoruś opuściło kilkunastu księży chrześcijańskich, w tym polski ksiądz Andrzej Bulczak z parafii pod wezwaniem Jezusa Miłosiernego w Postawach, który spędził połowę swojego kapłańskiego życia na Białorusi i zbudował tam dwa kościoły. Został oskarżony przez reżim białoruski o działalność ekstremistyczną. Stanął przed wyborem: więzienie albo wyjazd z Białorusi. Wybrał ten drugi wariant.

Uciekać musieli także księża prawosławni z Grodna  – ks. Gieorgij Roj i Aleksander Kuchta, którzy ogłosili wyjście spod jurysdykcji moskiewskiej i zostali wzięci „pod skrzydła” przez Patriarchę Konstantynopola.

Potężnym ciosem dla katolików było zamknięcie w Mińsku kościoła św. Szymona i Heleny, znanego jako „Czerwony Kościół”. To symbol katolików i wizytówka Mińska. Kościół był pierwszą świątynią, jaką po latach prześladowań Kościoła w ZSRR udało się odzyskać wiernym. Pretekstem do zamknięcia był tajemniczy nocny pożar.

Reżim Łukaszenki zniszczył także kościół protestancki „Nowe Życie” w Mińsku. Sąd zlikwidował tę wspólnotę wyznaniową, a jej materiały informacyjne uznał za ekstremistyczne. Pastor „Nowego Życia” Wiaczesław Honczarenko został wezwany na przesłuchanie i na wolność już nie wyszedł.

Znadniemna.pl na podstawie doniesień inicjatywy „Chrześcijańska Wizja”, na zdjęciu: ks. Paweł Jaroszewicz, fot.: t.me/christianvision

Na Białorusi wciąż są prześladowani katoliccy duchowni. Jak informuje na Telegramie inicjatywa "Chrześcijańska wizja", reżim Aleksandra Łukaszenki zatrzymał kolejnego księdza katolickiego - od 16 sierpnia w areszcie przebywa ks. Paweł Jaroszewicz, proboszcz parafii Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w Prużanie (obwód brzeski, Diecezja Pińska). Według „Chrześcijańskiej Wizji

Skip to content