HomeStandard Blog Whole Post (Page 24)

Sejm RP ustanowił rok 2025 Rokiem Polskich Bohaterów z Katynia, Charkowa, Miednoje, Bykowni i innych miejsc. „Sejm przypomina ich jako żywe postaci reprezentujące wolną Polskę – suwerenne, dumne państwo” – wyjaśniono.

„Zbrodnia ludobójstwa, której dokonano wiosną 1940 roku jest bezprzykładnym w historii mordem na przedstawicielach polskiej inteligencji i elit państwowych. Kłamstwo, że zbrodni tej dokonali Niemcy, było fundamentem PRL i zainstalowania na ziemiach polskich moskiewskich władz. Prawda o tej zbrodni stała się inspiracją wolnościowych dążeń Polaków i jest fundamentem wolnej Polski” – czytamy w uzasadnieniu.

17 września 1939 roku Armia Czerwona wkroczyła na tereny II Rzeczpospolitej, łamiąc pakt o nieagresji. Napaść na Polskę była konsekwencją układu podpisanego w Moskwie 23 sierpnia 1939 roku przez ministrów spraw zagranicznych III Rzeszy i Związku Radzieckiego: Joachima von Ribbentropa oraz Wiaczesława Mołotowa.

Na zaanektowanych przez ZSRR terenach NKWD aresztowało ponad 200 tys. osób – przede wszystkim urzędników, przedstawicieli inteligencji oraz wszystkich tych, których w myśl polityki Stalina uznano „wrogów ludu”. Łamiąc prawo międzynarodowe mieszkańcom II RP narzucono sowieckie obywatelstwo. Masowe wywózki na Syberię objęły ok. 1 mln 350 tys. osób.

Związek Radziecki, uczestnicząc wspólnie z III Rzeszą w rozbiorze Polski, zajął w 1939 roku obszar o powierzchni ponad 190 tys. km kw. z ludnością liczącą ok. 13 mln osób. Wśród nich było około pięć milionów Polaków, pozostali to Ukraińcy, Białorusini i Żydzi.

Wiosną 1940 roku radzieckie NKWD zamordowało prawie 22 tys. obywateli polskich, w tym 14,5 tys. jeńców wojennych – oficerów służby czynnej i rezerwy, policjantów, funkcjonariuszy straży granicznej, KOP, straży więziennej – z obozów w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie oraz 7,3 tys. więźniów aresztowanych w okupowanej przez ZSRR wschodniej części Polski.

Jeńców z obozu kozielskiego rozstrzelano w Katyniu, który stał się najbardziej znanym symbolem zbrodni, jeńców ze Starobielska – w Charkowie, zaś policjantów z Ostaszkowa – w Kalininie (ob. Twer. Ciała zamordowanych w Kalininie przewożono następnie do Miednoje i złożono w masowych grobach.

Egzekucje więźniów przeprowadzano także w więzieniach NKWD w Mińsku, Kijowie, Charkowie, Chersoniu oraz innych miejscach na terenie ZSRR. Liczba wszystkich ofiar wśród obywateli polskich, którzy w latach 1939-1941 znaleźli się pod sowiecką okupacją, do dziś nie jest ustalona.

3435 polskich więźniów zostało aresztowanych i zamordowanych przez NKWD w 1940 roku na terenie obecnej Ukrainy. Ich szczątki znajdują się na Polskim Cmentarzu Wojennym w Kijowie-Bykowni.

Informację o odkryciu w lesie katyńskim masowych grobów podali 13 kwietnia 1943 roku Niemcy, po tym, jak w trakcie wojny radziecko-niemieckiej okolice te znalazły się pod kontrolą Wehrmachtu.

Rząd RP (na uchodźstwie) zwrócił się z prośbą o wyjaśnienie sprawy masowych grobów do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. Zgodnie z sugestiami Brytyjczyków ograniczał jednak publiczną krytykę działań ZSRR. Dla Stalina, który zaprzeczał jakiemukolwiek związkowi swojego państwa z zamordowaniem polskich jeńców, sprawa ta i tak stała się pretekstem do zerwania stosunków z rządem RP w Londynie.

W początkach 1944 r., gdy w wyniku ofensywy Armii Czerwonej Katyń ponownie znalazł się pod kontrolą Związku Radzieckiego, z Moskwy przysłano tam komisję z udziałem lekarzy sądowych. Przewodniczył jej Nikołaj Burdenko, naczelny lekarz Armii Czerwonej i przez pewien czas także osobisty lekarz Stalina.

Sporządzony przez komisję Burdenki całą winę za zamordowanie polskich jeńców w Katyniu przypisał Niemcom. Do grobów podrzucono „dowody”, które miały świadczyć, że egzekucje nastąpiły jesienią 1941 r., czyli w czasie, gdy na tamtym terenie byli już Niemcy.

Do popełnienia zbrodni katyńskiej Związek Radziecki przyznał się dopiero pod koniec rządów Michaiła Gorbaczowa. 13 kwietnia 1990 r. w komunikacie agencji TASS oficjalnie potwierdzono, że polscy jeńcy wojenni zostali rozstrzelani wiosną 1940 r. przez NKWD. Jako winnych wskazano komisarza NKWD Ławrientija Berię i jego zastępcę Wsiewołoda Mierkułowa.

Związek Radziecki wyraził głębokie ubolewanie w związku z tragedią katyńską, nazywając ją „jedną z cięższych zbrodni stalinizmu”, a Gorbaczow przekazał prezydentowi Wojciechowi Jaruzelskiemu tajne dokumenty. Były wśród nich kopie listy więźniów skierowanych z obozu jenieckiego w Kozielsku do Smoleńska oraz z obozu w Ostaszkowie do Kalinina, a także wykaz akt ewidencyjnych jeńców wywiezionych z obozu NKWD w Starobielsku.

Zwieńczeniem upamiętnienia było otwarcie w 2000 roku cmentarzy w Charkowie, Katyniu i Miednoje. W 2012 roku otwarto cmentarz w Bykowni koło Kijowa.

Znadniemna.pl/PAP/Fot.: Archiwum Redakcji/Cmentarz Wojenny w Katyniu, 10 kwietnia 2010 roku

Sejm RP ustanowił rok 2025 Rokiem Polskich Bohaterów z Katynia, Charkowa, Miednoje, Bykowni i innych miejsc. "Sejm przypomina ich jako żywe postaci reprezentujące wolną Polskę – suwerenne, dumne państwo" – wyjaśniono. "Zbrodnia ludobójstwa, której dokonano wiosną 1940 roku jest bezprzykładnym w historii mordem na przedstawicielach polskiej

W podziemiach Katedry Wileńskiej odkryto tajną skrytkę z insygniami grobowymi władców Litwy i Polski: króla Polski i wielkiego księcia litewskiego Aleksandra Jagiellończyka, pierwszej żony Zygmunta Augusta Elżbiety Habsburżanki i jego drugiej żony Barbary Radziwiłłówny. Skarby były owinięte w przedwojenne polskie gazety.

Odkryte insygnia grobowe władców litewskich i polskich to bezcenne skarby historyczne, symbole długiej tradycji państwowości litewskiej, znaki Wilna jako stolicy oraz wspaniałe dzieła złotnictwa i jubilerstwa – powiedział w poniedziałek na konferencji prasowej metropolita wileński abp Gintaras Gruszas.

Znalezione zostały: korona grobowa Aleksandra Jagiellończyka oraz korona grobowa, łańcuch, medalion, pierścień i tabliczka natrumienna Elżbiety Habsburżanki, a także korona grobowa, berło, jabłko królewskie, trzy pierścienie, łańcuch i dwie tabliczki natrumienne Barbary Radziwiłłówny.

Korony te nie były noszone za życia władców. Zostały wykonane po ich śmierci i były częścią insygniów grobowych – poinformował abp Gruszas. Dodał, że obecnie zostaną one odrestaurowane i w przyszłości będą eksponowane.

Poza królewskimi insygniami odnaleziono sześć srebrnych tabliczek, które pierwotnie zdobiły Kaplicę Świętego Kazimierza, a także liczne dary wotywne, takie jak pierścienie, kolczyki, krzyże i przedmioty biskupie. Wśród nich znajduje się tabliczka z trumny biskupa wileńskiego Benediktasa Vainy.

We wrześniu 1931 roku w wileńskiej katedrze odkryto szczątki króla Aleksandra Jagiellończyka oraz dwóch żon Zygmunta Augusta. Do odkrycia doprowadziła powódź, która wcześniej niespodziewanie zalała Wilno. W 1939 roku skarb został ukryty przed Niemcami i Rosjanami. Po odzyskaniu przez Litwę niepodległości podjęto kilka prób poszukiwań. Skrytka została odnaleziona i otwarta 16 grudnia ubiegłego roku.

Król Aleksander Jagiellończyk (1461-1506) należał do dynastii Jagiellonów, od 1492 roku wielki książę litewski, od 1501 roku król Polski. Został pochowany w Katedrze Wileńskiej, co podkreślało jego silne związki z Litwą. Aleksander zmarł 19 sierpnia 1506 roku w Wilnie w wieku 45 lat, nie pozostawiając potomstwa. Jego szczątki, wbrew woli monarchy, zostały pochowane w Katedrze Wileńskiej. To jedyny król Polski, który spoczywa na Litwie.

Wszystkie odkryte artefakty zostaną poddane szczegółowym badaniom i konserwacji, by w przyszłości można je było zaprezentować zwiedzającym. Atmosfera wokół odkrycia pozwala przypuszczać, że może to być jedno z najważniejszych wydarzeń archeologicznych ostatnich lat.

Znadniemna.pl/PAP/facebook.com/vilniausarkivysupija/iętytAistė Karpytė

 

W podziemiach Katedry Wileńskiej odkryto tajną skrytkę z insygniami grobowymi władców Litwy i Polski: króla Polski i wielkiego księcia litewskiego Aleksandra Jagiellończyka, pierwszej żony Zygmunta Augusta Elżbiety Habsburżanki i jego drugiej żony Barbary Radziwiłłówny. Skarby były owinięte w przedwojenne polskie gazety. Odkryte insygnia grobowe władców litewskich

Święto Objawienia Pańskiego potocznie zwane świętem Trzech Króli jest jednym z najstarszych w tradycji chrześcijańskiej. Współcześnie w tym dniu, odprawiana jest msza święta, podczas której święci się mirrę i kredę, a ulice miast i wsi ożywają kolorowymi orszakami Trzech Króli. W dawnych czasach w Polsce obchodzono Święto Objawienia Pańskiego w nieco inny sposób. Między innymi obdarowywano się szczodrakami i wybierano migdałowego króla.

Kazimierz Sichulski „Pokłon trzech króli”, tryptyk, 1913 rok

Święto, przypadające 6 stycznia, Kościół celebruje od III wieku i stanowi zakończenie cyklu uroczystości związanych z narodzeniem Chrystusa. W chrześcijańskiej tradycji, Trzej Mędrcy z Wschodu, znani jako Kacper, Melchior i Baltazar, podążali za Gwiazdą Betlejemską w kierunku miejsca narodzin Jezusa. Ich celem było oddanie mu hołdu, uznawanie jego boskiej natury oraz przekazanie darów w postaci złota, mirry i kadzidła.

Każdy z ofiarowanych darów ma znaczenie symboliczne: złoto symbolizuje godność królewską, mirra jest odniesieniem do wypełnienia proroctw mesjańskich i zapowiedzi męki Chrystusa na krzyżu. Kadzidło natomiast reprezentuje godność kapłańską. Akty składania hołdu i ofiarowania darów są wyrazem wiary w Chrystusa jako prawdziwego człowieka (mirra), prawdziwego Boga (kadzidło) oraz prawdziwego króla (złoto).

Pierwsi wyznawcy chrześcijaństwa obchodzili w tym dniu Boże Narodzenie. Praktykę tę kontynuują do dziś wspólnoty chrześcijan obrządku wschodniego – wyznawcy Prawosławia i grekokatolicy. Dopiero pod koniec IV wieku do liturgii Kościoła Powszechnego wprowadzono dwie osobne uroczystości: Boże Narodzenie obchodzone 25 grudnia oraz święto Trzech Króli – Objawienia Pańskiego – celebrowane 6 stycznia. To ostatnie zamyka cykl uroczystości religijnych związanych z Bożym Narodzeniem.

Wigilia święta Objawienia Pańskiego

W dniu poprzedzającym święto Trzech Króli, tradycją było zgaszenie starego ognia w domach. W dzień Objawienia Pańskiego wzniecano nowe płomienie w piecach, korzystając z ognia pochodzącego ze świec kościelnych, które zapalał duchowny podczas mszy. Po rozpaleniu nowego ognia, zakazywano przynoszenia do domu jakiejkolwiek innego płomienia, ponieważ wierzyło się, że wraz z nim mogą przyjść nieszczęścia, a dom lub gospodarstwo mogą być zagrożone pożarem.

Dawniej też, w wigilię święta Trzech Króli, panny odwiedzały domy potencjalnych pretendentów do ręki. Wspólnie śpiewano kolędy, a później mieszkańcy wsi i miast gromadzili się w jednym miejscu, aby wspólnie celebrować nadchodzące święto Objawienia Pańskiego.

Na Kurpiach, Warmii i Mazurach tego dnia jak i przed Nowym Rokiem pieczono i rozdawano dzieciom figurki zwierzęce z ciasta, a także nowe latka – figurki zwierzęce na okręgu. Wieszano je obok świętych obrazów na szczęście i pomyślność.

6 stycznia – dzień obfitości

W dawnej Polsce ze świętem tym wiązały się różne zwyczaje. Święto Trzech Króli, było ostatnim spośród dwunastu szczodrych dni. Był, więc to dzień poczęstunków, odwiedzin, wręczania sobie drobnych darów. Do domów przychodzili różni kolędnicy: z gwiazdą, z szopką, Herody, maszkary zwierzęce – turoń, konik czy koza,  a także chłopcy przebrani za Trzech Króli, w pozłacanych – niekiedy – w szatach liturgicznych, starych i podniszczonych kapach i ornatach, wypożyczonych z zakrystii kościelnej. Tak jak inni kolędnicy, składali gospodarzom życzenia i wypraszali datki.

Na upamiętnienie wartościowych darów – mirry, kadzidła i złota, które Trzej Królowie ofiarowali Dzieciątku Jezus wiele wieków temu – w dniu ich święta, polscy królowie obdarowywali swoich dworzan. Drobniejsze upominki trafiały również do czeladzi dworskiej. Wzajemne upominki wymieniali krewni z zamożnych rodzin. W każdym domu, zarówno na wsi, jak i w mieście, rozdawano dzieciom czerwone jabłka i orzechy, mające przynieść im rumieńce zdrowia oraz mocne zęby. Nikt nie był pomijany w dzień Trzech Króli – wszędzie obficie podawano jedzenie i jałmużnę. Kolędników, którzy odwiedzali domy, hojnie goszczono, wręczając im pieczone bułki i pierogi zwane szczodrakami.

Migdałowy król

W miastach i na szlacheckich dworach, bawiono się w wybory migdałowego króla. Tradycja ta, znana w Europie Zachodniej, w krajach takich jak Francja czy Anglia, z czasem przyjęła się również w Polsce. Do wyboru króla migdałowego wykorzystywano specjalne wypieki, takie jak pierniki czy słodkie rożki. W jednym z nich ukrywano migdał, a osoba, która go odnajdywała, ogłaszana była królem migdałowym. Podobna procedura elekcyjna odbywała się przy wyborze migdałowej królowej. Para królewska, zajmowała honorowe miejsce przy stole, ale oprócz tego, miała też zabawiać gości. Obowiązki te spoczywały przede wszystkim na migdałowym królu, który musiał organizować dla obecnych dam tańce i salonowe gry towarzyskie. Często, obie postaci w splendorze tego tytułu chodziły, aż do końca karnawału.

Zwyczaj znakowania domów

W dzisiejszych czasach święto Trzech Króli to głównie ceremonia religijna, w trakcie której święci się kawałki kredy i mirrę (czyli wonną żywicę). Jeszcze niedawno, zwłaszcza na południu Polski, szczególnie na wsi, w tym dniu ludzie święcili najmniejsze ozdoby, jak chociażby skromną biżuterię, wierząc, że przyniosą one swoim posiadaczom szczęście i dobrobyt.

Współcześnie nadal, podczas każdej mszy świętej, święci się kadzidło i kredę, którą na drzwiach domów pisze się litery „C+M+B” oraz bieżący rok. Napis nawiązuje do łacińskiej sentencji: Christus mansionem benedicat – Niech Chrystus błogosławi (ten) dom. Powszechna jest również forma „K+M+B”, mająca źródło w legendzie średniowiecznej o Trzech Królach: Kacprze, Melchiorze i Baltazarze nawiązująca do  pierwszych liter imion Mędrców.  Prawdopodobnie z biegiem lat, w procesie praktykowania tego zwyczaju, litera “C” zaczęła być zastępowana przez literę “K”. Sama zaś tradycja znakowania wejść do domów nawiązuje do Starego Testamentu i Księgi Wyjścia, gdzie opisano dziesięć plag biblijnych nawiedzających Egipt. Jedna z tych plag opowiada o Izraelitach, którzy oznaczyli wejścia do swoich domów krwią baranka, co miało uchronić ich przed karą bożą.

Do dziś praktykowany jest zwyczaj okadzania domu specjalnie poświęconym kadzidłem. Zwyczaj ten ma na celu zapewnienie ochrony przed nieszczęściami i chorobami. W okolicach Przeworska 6 stycznia święcono również czosnek i cebulę. Służyły one później do nacierania rąk i nóg osobom cierpiącym na reumatyzm.

Znadniemna.pl/ Narodowy Instytut Dziedzictwa

Święto Objawienia Pańskiego potocznie zwane świętem Trzech Króli jest jednym z najstarszych w tradycji chrześcijańskiej. Współcześnie w tym dniu, odprawiana jest msza święta, podczas której święci się mirrę i kredę, a ulice miast i wsi ożywają kolorowymi orszakami Trzech Króli. W dawnych czasach w Polsce

Organizatorzy jednego z najpopularniejszych konkursów polonijnych dla dzieci i młodzieży pt. „Być Polakiem”, zapraszają do udziału w jego 16. edycji.

Zachęcając uczniów szkół polonijnych i ich nauczycieli do aktywnego udziału w Konkursie „Być Polakiem”, przypominamy,  iż ostatni termin przesyłania  prac konkursowych upłynie z dniem 16 marca 2025 roku, a więc warto się pospieszyć i uważnie przeczytać List Zapraszający do udziału w XVI edycji Konkursu od jego pomysłodawców  i organizatorów:

Witajcie Uczniowie, Nauczyciele, Rodzice,

z radością i satysfakcją zapraszamy Was do udziału w XVI edycji konkursu „Być Polakiem”.

Z radością, bo w najdalszych zakątkach świata młodzież, mająca polskie pochodzenie, choć bardzo często inne niż polskie obywatelstwo, będzie myślała, jak opisać osobiste przeżywanie polskości, jak wytłumaczyć fenomen angażowania się w sprawy polskie osób, żyjących od pokoleń na obcej ziemi, jak zrozumieć polskie bohaterstwo, nie znające granic poświęcenia dla Polski. Odpowiedzi na te pytania to dla uczestników Konkursu duże wyzwanie. To prawda, ale trudny będzie tylko pierwszy krok, postanowienie, że warto podjąć ten wysiłek. Kiedy decyzja zostanie podjęta i zaczniecie zbierać materiał, podróżować po historii Polski i mapie Rzeczpospolitej a potem rysować, pisać i nakręcać filmy na Konkurs dojdziecie do wniosku, że to pasjonujące zadanie, bo dowiadujecie się o rzeczach i wydarzeniach, o których istnieniu nie mieliście pojęcia. Życzymy Wam takich przeżyć. Satysfakcja Organizatorów wynika z faktu, że co roku wpływa blisko tysiąc prac konkursowych, a w roku 2016, roku jubileuszu Chrztu Polski, było ich nawet tysiąc pięćset. Oznacza to, że w tak wielu punktach kuli ziemskiej mocno biją polskie serca, wybijając takt – tu jest Polska! Tu jest Polska! Odbieramy ten telegram z dumą i ogromną satysfakcją, tym bardziej, że wasze prace są przemyślane oraz dojrzałe emocjonalnie i intelektualnie. Zachęcamy więc i zapraszamy do udziału w kolejnej, XVI już edycji Konkursu. Ten wysiłek zaowocuje lepszym zrozumieniem spraw polskich, dumą ze zwycięstw i sukcesów na przestrzeni wielowiekowej historii i współczesności Polski.

Czekamy na wasze prace i zapraszamy wszystkich na Galę, kończącą tę edycję:10 lipca 2025 roku do Zamku Królewskiego w Warszawie. Do Rodziców zwracamy się z wielką prośbą o motywowanie i wspieranie, w chwilach zwątpienia, uczestników Konkursu, dodając im odwagi, energii i mocy twórczej. Nauczycielom ogromnie dziękujemy za upowszechnianie wśród uczniów idei Konkursu i pomoc w zaplanowaniu i przygotowaniu prac konkursowych. Byliście, jesteście i mamy nadzieję, że pozostaniecie potężnymi promotorami i kreatorami tego projektu na całym świecie, zarówno modułu A jak i modułu B.

Dziękujemy!

W imieniu Organizatorów,

Joanna Fabisiak – Przewodnicząca Międzynarodowego Komitetu Organizacyjnego Konkursu, Prezes Fundacji „Świat na Tak”

Marek Machała – Koordynator Generalny Konkursu.

Regulamin i wszelkie informacje, dotyczące udziału w Konkursie, znajdziecie Państwo, przechodząc na stronę

BYCPOLAKIEM.PL 

Znadniemna.pl za Bycpolakiem.pl

 

Organizatorzy jednego z najpopularniejszych konkursów polonijnych dla dzieci i młodzieży pt. "Być Polakiem", zapraszają do udziału w jego 16. edycji. Zachęcając uczniów szkół polonijnych i ich nauczycieli do aktywnego udziału w Konkursie "Być Polakiem", przypominamy,  iż ostatni termin przesyłania  prac konkursowych upłynie z dniem 16 marca

Akademia Szwedzka odtajniła dokumenty dotyczące wyboru laureata literackiej Nagrody Nobla z 1974 roku. Wśród nominowanych byli wówczas Tadeusz Różewicz oraz Czesław Miłosz, który otrzymał Nobla dopiero sześć lat później.

Biblioteka Noblowska tradycyjnie na początku stycznia ujawnia dokumenty, które przez 50 lat były objęte tajemnicą. W 1974 roku Literacką Nagrodę Nobla otrzymali dwaj szwedzcy pisarze, Eyvind Johnson i Harry Martinson, którzy byli członkami Akademii Szwedzkiej, co oznacza, że to ich koledzy z Akademii dokonali wyboru laureatów. Decyzja wywołała ogromną krytykę; przyznanie nagrody negatywnie wpłynęło na obu autorów, uchodzących wcześniej za uznanych twórców. Martinson, cierpiący na depresję, popełnił samobójstwo w 1978 roku.

Z udostępnionych dokumentów wynika, że w 1974 roku poeta i pisarz Czesław Miłosz po raz pierwszy został nominowany do Literackiej Nagrody Nobla. Zgłoszenie kandydatury złożył Algirdas Landsbergis, przewodniczący PEN Clubu pisarzy na uchodźstwie w Nowym Jorku. Miłosz ostatecznie dostał nagrodę w 1980 roku.

W tym samym roku nominację otrzymał również poeta, prozaik i dramaturg Tadeusz Różewicz. Jego kandydaturę zaproponowali Józef Trypućko, profesor slawistyki na Uniwersytecie w Uppsali, oraz Per Waestberg, przewodniczący szwedzkiego PEN Clubu.

Dokumenty z 1974 roku będą dostępne od 7 stycznia w Bibliotece Noblowskiej w Starym Budynku Giełdy w Sztokholmie, gdzie mieści się również Akademia Szwedzka. W najbliższych dniach kopie tych dokumentów zostaną udostępnione na cyfrowej wystawie w Internecie.

 Znadniemna.pl za PAP, fot.: Fity.club

Akademia Szwedzka odtajniła dokumenty dotyczące wyboru laureata literackiej Nagrody Nobla z 1974 roku. Wśród nominowanych byli wówczas Tadeusz Różewicz oraz Czesław Miłosz, który otrzymał Nobla dopiero sześć lat później. Biblioteka Noblowska tradycyjnie na początku stycznia ujawnia dokumenty, które przez 50 lat były objęte tajemnicą. W 1974

Dr hab. Andrzej Bohdan Ramlau jest autorem zdjęć do ponad sześćdziesięciu filmów, laureatem nagród Stowarzyszenia Filmowców Polskich oraz Stowarzyszenia Autorów Zdjęć Filmowych za całokształt twórczości. Jest także cenionym pedagogiem, który wniósł znaczący wkład w rozwój sztuki filmowej w Polsce. W 2013 roku został odznaczony medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis” przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Andrzej Ramlau urodził się 3 stycznia 1937 roku w Szczytnikach k. Brześcia nad Bugiem w rodzinie inteligenckiej – Włodzimierza Ramlau i Jadwigi z domu Połońskiej.

W 1963 roku ukończył studia na Wydziale Operatorskim Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej im. Leona Schillera w Łodzi (PWSTiF).

W 1987 roku otrzymał Nagrodę̨ Przewodniczącego Komitetu ds. Radia i Telewizji za osiągniecia w pracy operatora telewizyjnych filmów fabularnych.

W 2003 roku uzyskał stopień doktora habilitowanego sztuki filmowej. Od końca lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia sprawował opiekę pedagogiczną nad dziesiątkami etiud studenckich. Start w branży filmowej zawdzięczają mu rzesze wychowanków, studentów realizujących swoje prace na Wydziale Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach.

W 2013 roku został odznaczony Srebrnym Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”.

W 2022 roku otrzymał Nagrodę Stowarzyszenia Autorów Zdjęć Filmowych (PSC) za Całokształt Twórczości.

Od lutego 2024 roku  jest rektorem Warszawskiej Szkoły Filmowej.

Dorobek artystyczny

Andrzej Ramlau nakręcił zdjęcia do ponad 60 produkcji; ma również na koncie współpracę operatorską przy kilkunastu filmach oraz opiekę artystyczną nad dziesiątkami etiud studenckich.

Już realizacja jego własnych etiud szkolnych „Efemeryda” (1961) i „Mieszkanie” (1962) zapowiadała niezwykły talent operatorski. Przy pierwszej – współpracował z ówczesnym szkolnym kolegą – Edwardem Goldbergiem, przy drugiej – z Janem Budkiewiczem. Debiut dokumentalny dzisiejszego solenizanta przypadł na 1965 rok pracą w Wytwórni Filmowej „Czołówka” nad filmem  „Kuratorzy”.

Pięć lat później nasz bohater dał się poznać na niwie fabularnej – współpracą operatorską ze Stefanem Matyjaszkiewiczem przy serialu „Przygody psa cywila” (1970) pod reżyserską batutą Krzysztofa Szmagiera. Rok później, przy fabularnym filmie telewizyjnym „Wizyta” (1971) Andrzej Ramlau jest już samodzielnym autorem zdjęć.

Do współpracy przy serialu fabularnym „Droga” (1973) – opowieści o wrażliwym kierowcy PKS Marianie Szygule (w tę rolę wcielił się Wiesław Gołas) – zaprosił Andrzeja Ramlau Sylwester Chęciński. Podobnie było przy kolejnej produkcji tego reżysera – kultowej komedii „Nie ma mocnych” (1974).

Klimatyczne zdjęcia do filmu, będącego kontynuacją odwiecznych sporów rodzin Kargula i Pawlaka zawdzięczamy również naszemu bohaterowi.

– Zaczęło się dobrze, zrobiliśmy pierwszy, drugi dubel. Przy kolejnym patrzę w kamerę i widzę: Janeczek nadjeżdża, Kowalski wybiega, a w perspektywie drogi, która powinna być pusta, wychodzi zaprzyjaźniony z nami sołtys Dobrzykowic z rowerem, nawalony jak stodoła, i idzie w naszą stronę. Stop, przerywamy ujęcie, wszyscy krzyczą, żeby sołtys się schował. Sołtys wchodzi w jakąś bramę, robimy kolejne ujęcie. Patrzę w kamerę: koń jedzie, Kowalski wybiega, a w tle wychodzi z bramy nawalony sołtys z rowerem i idzie w naszą stronę, machając radośnie. Stop, przerywamy. I tak ze trzy razy. W tej sytuacji kierownik planu mówi: wy sobie idźcie coś zjeść, a ja pójdę tam i przypilnuję sołtysa, żeby już nie wyszedł – wspominał Andrzej Ramlau w książce „Sami swoi. Za kulisami komedii wszech czasów”. – Minęło pół godziny, zjedliśmy zupkę, sołtysa nie widać, szykujemy się do ujęcia. Patrzę w kamerę: Witia jedzie na koniu, Kowalski wybiega, a w tle…wychodzi nawalony jak stodoła kierownik planu. Z rowerem… – taki był zdaniem operatora zdjęć finał historii.

Andrzej Ramlau i Sylwester Chęciński spotykali się później na planach filmowych kilka razy: przy dramacie sensacyjnym o perypetiach małżeńskich pt. „Roman i Magda” (1978) czy przy filmie telewizyjnym „Przybyli ułani” z cyklu „Święta polskie” (2005).

W 1974 roku w warszawskich lokacjach na Bielanach, przy ul. Żytniej i w Konstancinie-Jeziornej Andrzej Ramlau pracuje z kultowym polskim reżyserem Stanisławem Bareją przy komedii pt. „Nie ma róży bez ognia”. Z Bareją spotka się jeszcze na planach kolejnych produkcji, m.in.: „Niespotykanie spokojny człowiek” (1975).

W ósmą dekadę ubiegłego stulecia Andrzej Ramlau wkracza w zawodowej współpracy z Jerzym Sztwiertnią przy serialu historycznym „Najdłuższa wojna nowoczesnej Europy” (1979-81). Kolejne lata przynoszą kolejne filmy i seriale: „Śpiewy po rosie” (1982), „Lato leśnych ludzi” (1984), „Komediantka” (film i serial fabularny, 1986-87), „Zły” (1992), „Tato” (1995), „Sara” (1997).

W latach 1997-98 Andrzej Ramlau nakręcił zdjęcia do serialu „13 posterunek”, w 2001 roku pracował z Olafem Lubaszenko przy „Poranku kojota”.

Janusz Morgenstern zaprosił Andrzeja Ramlaua do współpracy przy filmie-opowieści o perypetiach początkującego pisarza, wpisanej w realia późnego PRL-u. Chodzi o naręcony w 2009 roku film „Mniejsze zło” zrealizowany w lokacjach Warszawy i Gdańska.

W 2010 roku Andrzej Ramlau współpracował przy filmie „Trzy minuty: 21.37”, czyli opowieści o sytuacji Polaków w obliczu śmierci papieża Jana Pawła II, a w latach 2012-13 kręcił film „Taniec śmierci. Sceny z Powstania Warszawskiego”, dedykowany Januszowi Morgensternowi.

Andrzej Ramlau ma na koncie współpracę z czołowymi polskimi reżyserami: Julianem Dziedziną, Januszem Zaorskim, Stanisławem Bareją, Sylwestrem Chęcińskim, Jerzym Sztwiertnią, Władysławem Ślesickim, Maciejem Ślesickim, Olafem Lubaszenko, Januszem Morgensternem, Leszkiem Wosiewiczem itp.

Redakcja portalu Znadniemna.pl składa najserdeczniejsze życzenia urodzinowe naszemu krajanowi – Jego Magnificencji Andrzejowi Ramlau!

Opr. Adolf Gorzkowski/Znadniemna.pl

 

Dr hab. Andrzej Bohdan Ramlau jest autorem zdjęć do ponad sześćdziesięciu filmów, laureatem nagród Stowarzyszenia Filmowców Polskich oraz Stowarzyszenia Autorów Zdjęć Filmowych za całokształt twórczości. Jest także cenionym pedagogiem, który wniósł znaczący wkład w rozwój sztuki filmowej w Polsce. W 2013 roku został odznaczony medalem

Nabożeństwo będzie celebrowane w Katedrze Imienia Najświętszej Marii Panny w Mińsku i rozpocznie się o godzinie 18:30 miejscowego czasu (16:30 czasu polskiego).

Transmisję Mszy św. ma żywo można oglądać na kanale YouTube mińskiej katedry.

Przypomnijmy, że arcybiskup Tadeusz Kondrusiewicz urodził się 3 stycznia 1946 roku w Odelsku koło Grodna na Białorusi (wówczas była to część archidiecezji wileńskiej). Ukończył politechnikę w Leningradzie i przez pewien czas pracował jako inżynier w Wilnie, po czym w 1976 roku wstąpił do seminarium duchownego w Kownie i 31 maja 1981 roku przyjął święcenia kapłańskie. Pracował następnie duszpastersko w różnych parafiach na Litwie, a od 1988 roku w Grodnie.

5 września 1989 roku Jan Paweł II mianował go biskupem, administratorem apostolskim Mińska i całej Białorusi, po czym osobiście udzielił mu sakry 20 października tegoż roku w Rzymie. Była to pierwsza katolicka nominacja biskupia dla Białorusi po II wojnie światowej.

Gdy 13 kwietnia 1991 roku Ojciec Święty mógł utworzyć również pierwsze struktury katolickie w ówczesnym ZSRR, mianował bp. Kondrusiewicza arcybiskupem, administratorem apostolskim dla katolików obrządku łacińskiego Europejskiej Części Rosji z siedzibą w Moskwie. A gdy na początku 1999 powstała pierwsza w historii Konferencja Biskupów Katolickich Rosji, na jej czele stanął właśnie abp T. Kondrusiewicz. Stanowisko to piastował do 2005 r. „Po drodze” papież podzielił w 1999 rozległą administraturę apostolską Europejskiej Części Rosji na dwie mniejsze jednostki i abp Kondrusiewicz został przełożonym jej północnej części. Po podniesieniu dotychczasowych administratur do rangi diecezji 11 lutego 2002 arcybiskup został pierwszym metropolitą nowo powstałej archidiecezji Matki Bożej w Moskwie.

Na tym stanowisku pozostawał do 21 września 2007, gdy Benedykt XVI powołał go na arcybiskupa metropolitę mińsko-mohylewskiego. Jednocześnie w latach 2011-12 abp Kondrusiewicz był administratorem diecezji pińskiej. Od 3 czerwca 2015 był przewodniczącym episkopatu Białorusi.

Kiedy  w sierpniu 2020 roku na Białorusi wybuchły protesty przeciwko wyborom, sfałszowanym na korzyść urzędującego dyktatora Aleksandra Łukaszenki, głowa Kościoła Katolickiego na Białorusi potępiła przemoc używaną przez rządzących przeciwko pokojowo protestującym Białorusinom.

Na zemstę ze strony reżimu Łukaszenki nie trzeba było długo czekać. Już 31 sierpnia 2020 roku funkcjonariusze straży granicznej Białorusi odmówili abp. Kondrusiewiczowi wjazdu do kraju. Hierarcha powrócił na Białoruś dopiero po czterech miesiącach wygnania.

Niedługo powrocie, po 3 stycznia 2021 roku zgodnie z kanonem 401 §1 Kodeksu Prawa Kanonicznego, abp Kondrusiewicz jako „biskup diecezjalny, który ukończył siedemdziesiąty piąty rok życia, złożył na ręce Papieża rezygnację z zajmowanego urzędu”, czyli zrezygnował z pełnienia funkcji Metropolity mińsko-mohylewskiego oraz z funkcji przewodniczącego Konferencji Episkopatu Białorusi.

Papież Franciszek rezygnację przyjął i abp Kondrusiewicz został arcybiskupem seniorem Archidiecezji Mińsko-Mohylewskiej.

Znadniemna.pl na podstawie Catholic.by/KAI, fot.: ks. Aleksander Ułas/Catholic.by

Nabożeństwo będzie celebrowane w Katedrze Imienia Najświętszej Marii Panny w Mińsku i rozpocznie się o godzinie 18:30 miejscowego czasu (16:30 czasu polskiego). Transmisję Mszy św. ma żywo można oglądać na kanale YouTube mińskiej katedry. Przypomnijmy, że arcybiskup Tadeusz Kondrusiewicz urodził się 3 stycznia 1946 roku w Odelsku

Tak wynika z danych opublikowanych przez najbardziej znaną białoruską organizację, broniącą praw człowiek – Centrum Praw Człowieka „Wiasna”. Podsumowanie stanu prześladowań w 2024 roku przez działaczy „Wiasny” może jednak być odzwierciedleniem jedynie wierzchołka góry lodowej. Rzeczywista bowiem skala represji, stosowanych wobec Białorusinów przez reżim Łukaszenki, pozostaje trudna do oszacowania.

Nawet ujawnione przez obrońców praw człowieka liczby porażają.

Źródło ilustracji: Spring96.org

Wynika z nich m.in., że w 2024 roku na Białorusi w sprawach karnych o podłożu politycznym skazano co najmniej 1241 mężczyzn i 480 kobiet. Wśród ogólnej liczby skazanych 21 osób jest w wieku emerytalnym (14 kobiet i 7 mężczyzn).

Najczęściej zasądzanym rodzajem kary za politykę jest kara pozbawienia wolności. Na kolonie karne (łagry) i więzienie skazanych zostało ogółem 55,4% spośród tych Białorusinów, o których informacje posiada „Wiasna”. O wielu przypadkach, działający na emigracji obrońcy praw człowieka nie wiedzą, ponieważ rodziny skazanych z obawy o dalsze represje nie podają informacji do wiadomości publicznej.

Drugim powszechnym rodzajem kary jest ograniczenie wolności ze skierowaniem do zakładu karnego typu otwartego (tzw. „chemia”) i bez skierowania („chemia domowa”).

Ta pozornie łagodna forma kary nie występuje w polskim systemie prawnym.  Polega ona na tym, że skazany wysyłany jest  na drugi kraniec Białorusi, jak najdalej od domu, gdzie trafia do osiedla baraków robotniczych. Jest tam zdany sam na siebie. Sam musi znaleźć sobie pracę, zarobić na utrzymanie (jedzenie i mieszkanie, jeśli w miejscowości, do której został zesłany nie ma pracy, musi znaleźć pracę gdzieś w pobliżu i docierać tam i z powrotem do baraku, w którym mieszka, na własny koszt. Skazany przez cały czas odbywania kary podlega kontroli milicji. Odbywający „chemię ze skierowaniem” najczęściej zatrudniani są do niskopłatnej, wyczerpującej pracy, a zatem, jeśli nie otrzymują pomocy od rodziny, to cierpią głód.

Nazwa kary  – „chemia” – pochodzi z czasów sowieckich. Wówczas „wrogów ludu” zsyłano do pracy w warunkach szkodliwych w sektorze  chemicznym w odległe zakątki ZSRR. Białoruski reżim w nieco zmienionej postaci kontynuuje tradycję karania „chemią ze skierowaniem”.

Kolejny rodzaj „chemii” –  „chemia domowa” – odbywa się w miejscu zamieszkania. Polega na tym, że skazany chodzi do pracy z własnego domu, ale jest kontrolowany przez organa nadzoru i ma reglamentowany czas dotarcia do pracy oraz powrotu do domu. W wolnym od pracy czasie nie ma prawa oddalić się z miejsca zamieszkania, nawet na dłuższe zakupy. Nieobecność w domu podczas kontroli oznacza przewinienie, za które odpowiednie organy nadzoru mogą zastosować wobec skazanego surowszy tryb odbywania kary, czyli skierować do kolonii karnej.

Z przytaczanych przez „Wiasnę” statystyk wynika, że Białorusini są wciąż skazywani za udział w akcjach protestacyjnych, które przetoczyły się przez kraj po sfałszowanych wyborach prezydenckich w 2020 roku.

Udział w akcjach protestacyjnych (zbrodnia przewidziana przez art. 342 kk) pozostaje najczęstszym pretekstem do wszczynania politycznych procesów karnych. W 2024 r. skazano z tego artykułu aż 1019 osób.

Nie są rzadkością także wyroki za rozpowszechniane materiałów zniesławiających Łukaszenkę, z oraz za komentarze na temat dyktatora, sił bezpieczeństwa i przedstawicieli rządu:

245 osób skazano  w ubiegłym roku za „znieważenie Łukaszenki” (art. 368 kk), 135 osób – za „znieważenie przedstawiciela władzy” (art. 369 kk), 186 osób – za „podżeganie do innej wrogości społecznej” (art. 130 kk), 109 osób – za „ułatwianie działalności ekstremistycznej” (art. 361-4 kk), 75 osób – za „wezwania do sankcji” (art. 361 kk).

Z Przeglądu Statystycznego „Wiasny” za rok 2024 wynika, że ​​za kratkami przebywa obecnie 175 działaczy kultury, 45 przedstawicieli mediów, ponad 30 informatyków, 20 wojskowych, 17 lekarzy, 10 księży i ​​osób wierzących, m.in. inni, siedmiu prawników, sześciu obrońców praw człowieka.

Ciekawe jest, że wśród przedstawicieli zarejestrowanych  na Białorusi religii i związków wyznaniowych, największą prześladowaną grupą przedstawicielu kultu religijnego pozostają kapłani chrześcijańscy. Od momentu wybuchu protestów w 2020 roku i do dnia dzisiejszego prześladowania dotknęły: 20. kapłanów prawosławnych, 31. katolickich, 5. grekokatolickich oraz 30. pastorów ewangelickich.

Statystyki „Wiasny” mówią, że według stanu na 30 grudnia na Białorusi przebywa co najmniej 1265 więźniów politycznych (uznanych za takich przez większość działających na Białorusi organizacji praw człowieka – red.). Spośród nich 1097 to mężczyźni, 168 to kobiety. Ale rzeczywista liczba więźniów politycznych może być znacznie większa.

Według obrońców praw człowieka co najmniej 224 odbywające karę osoby „są szczególnie zagrożone ze względu na fatalny stan zdrowia”, 46 więźniów politycznych odbywających obecnie karę ma ponad 60 lat, 29. Są wielodzietnymi rodzicami.

Za kratkami siedzą na Białorusi całe rodziny: bracia i siostry, rodzice i dzieci, małżonkowie (jest znanych 30 takich przypadków).

Więźniowie na Białorusi przetrzymywani są w strasznych warunkach. W więzieniach i koloniach karnych brak jest należytej opieki medycznej, więźniowie są poddawani torturom i biciu, miesiącami przetrzymywani bez kontaktu ze światem zewnętrznym.

Znadniemna.pl na podstawie Spring96.org/ Kresy24.pl/ Belarus2020.churchby.info

Tak wynika z danych opublikowanych przez najbardziej znaną białoruską organizację, broniącą praw człowiek - Centrum Praw Człowieka „Wiasna”. Podsumowanie stanu prześladowań w 2024 roku przez działaczy „Wiasny” może jednak być odzwierciedleniem jedynie wierzchołka góry lodowej. Rzeczywista bowiem skala represji, stosowanych wobec Białorusinów przez reżim Łukaszenki,

Drodzy Czytelnicy, kończy się kolejny rok funkcjonowania naszej redakcji na uchodźstwie.

Niszcząc środowisko polskie na Białorusi  i wszystkie formy niezależnej aktywności obywatelskiej w kraju, reżim zakładał, że nie przetrwamy nawet roku w oderwaniu od swojego naturalnego środowiska – mieszkających na Białorusi Polaków. Dzięki Państwa zainteresowaniu i utrzymywaniu przez nas dyskretnie kontaktów z Czytelnikami na Białorusi, udaje nam się funkcjonować na wygnaniu już czwarty rok!

Dziękujemy Państwu za zaufanie i przypominamy, że kolejne Święta i kolejny Nowy Rok spotyka w więzieniu nasz kolega Andrzej Poczobut.

Publikując Kalendarz na 2025 rok, pragniemy przypomnieć o jednej z największych  fascynacji Andrzeja – kresowej rzece Niemen

(żeby pobrać Kalendarz należy kliknąć w obrazek poniżej)

Andrzej Poczobut jest więziony od 25 marca 2021 roku. 8 lutego 2023 roku został skazany na osiem lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze. Po nieuwzględnionym odwołaniu od wyroku przebywa w kolonii w Nowopołocku.

Znadniemna.pl

Drodzy Czytelnicy, kończy się kolejny rok funkcjonowania naszej redakcji na uchodźstwie. Niszcząc środowisko polskie na Białorusi  i wszystkie formy niezależnej aktywności obywatelskiej w kraju, reżim zakładał, że nie przetrwamy nawet roku w oderwaniu od swojego naturalnego środowiska – mieszkających na Białorusi Polaków. Dzięki Państwa zainteresowaniu i utrzymywaniu

Dzisiaj, 30 grudnia, Sąd Obwodowy w Mińsku po prowadzonym za zamkniętymi drzwiami procesie wydał wyrok w sprawie księdza Henryka Okołotowicza, proboszcza parafii św. Józefa  w podmińskim Wołożynie. Jak podaje portal Katolik.life, śledzący los  duchownego wierni katoliccy, dowiedzieli się nieoficjalnie, iż proboszcz z Wołożyna został skazany na 11 lat pobytu w kolonii karnej  o zaostrzonym rygorze.

64-letni duchowny, który cierpi na poważne choroby, był sądzony pod zarzutem „zdrady państwa”Po aresztowaniu spędził ponad rok w areszcie śledczym KGB. Był więziony tam podczas przygotowywania sprawy, a następnie w oczekiwaniu na proces i podczas samego procesu, który w trybie niejawnym toczył się ponad miesiąc.

Ani w toku prowadzonego przez KGB śledztwa, ani w trakcie procesu kapłan nie przyznał się do winy. Niezłomności księdza, słynącego z  twardych zasad moralnych nie docenili, niestety, hierarchowie Kościoła Katolickiego na Białorusi. Na ogłoszeniu wyroku nie zjawił się bowiem nikt, ani z katolickiego episkopatu na Białorusi, ani z nuncjatury apostolskiej w tym kraju.

Proces księdza Okołotowicza prowadził sędzia Uładzimir Areszka. Był to pierwszy proces o „zdradę stanu” przeciwko katolickiemu księdzu na Białorusi od czasu uzyskania przez ten kraj niepodległości w 1991 roku. Wierni wciąż nie wiedzą, jaki będzie los skonfiskowanych w ramach śledztwa pieniędzy, które należały zarówno do parafii, jak i samego księdza.

Z rzadko otrzymywanych przez wiernych listów od ks. Henryka z więzienia wynikało, że nie uważa się on za winnego czegokolwiek. Pisał, że pokłada nadzieję jedynie w Bogu i prosił, by nieustanie się modlić.

Skazany kapłan wielokrotnie stawał się bohaterem białoruskich mediów. W jednym z artykułów podkreślono, że  jest kapłanem, który zawsze mówi po białorusku, a wśród wiernych ma opinię prawdziwego białoruskiego patrioty. Ksiądz Henryk znany jest także z ofiarnej pracy na rzecz odradzania Kościoła Katolickiego w różnych regionach Białorusi po dziesięcioleciach sowieckiej ateizacji miejscowej ludności.

Ksiądz Henryk Okołotowicz urodził się w Nowej Myszy pod Baranowiczami w 1960 roku. Od dziewiątego roku życia służył jako ministrant w kościele w Baranowiczach. W czasach sowieckiego ateizmu odczuł w sobie powołanie do służby kapłańskiej. Jako młody człowiek podjął naukę w podziemnym seminarium w Niedźwiedzicy koło Lachowicz. Odbył zasadniczą służbę wojskową w Sowieckiej Armii, koło Murmańska. Po powrocie pracował na kolei, ucząc się jednocześnie w Homlu przez rok na maszynistę. Chciał wstąpić do seminarium w Rydze, ale nie pozwolił na to sowiecki pełnomocnik do spraw religii. Uczył się i formował duchowo pod okiem księdza Wacława Piątkowskiego. Ostatecznie w 1984 roku wstąpił do seminarium w Rydze. 5 czerwca 1984 roku w tajemnicy został wyświęcony przez metropolitę kowieńskiego, arcybiskupa Vincentasa Sladkevičiusa w Koszedarach na Litwie.

W okresie czterdziestoletniej posługi kapłańskiej ks. Henryk sposługiwał w Brasławiu, Rakowie, Nieświeżu, Bobrujsku i innych białoruskich miejscowościach.

Był pierwszym białoruskim kapłanem, który odwiedził Katyń i odprawił tam mszę za poległych polskich oficerów.

Miało to miejsce w 1984 roku, tuż po otrzymaniu przez ks. Henryka święceń kapłańskich. Duchowny został zatrzymany wówczas przez sowieckich funkcjonariuszy i ukarany grzywną. W kwietniu 2022 roku fragmenty wspomnień ks. Henryka Okołotowicza o jego historycznej wizycie w Katyniu opublikowała w Biuletynu IPN siostra Renata Zielińska OP, autorka książki „Polscy duchowni na Wschodzie” (2019).

Ogólnie, w czasach sowieckich, Henryk Okołotowicz był karany przez władze około 30 razy.

Znadniemna.pl na podstawie Katolik.life

Dzisiaj, 30 grudnia, Sąd Obwodowy w Mińsku po prowadzonym za zamkniętymi drzwiami procesie wydał wyrok w sprawie księdza Henryka Okołotowicza, proboszcza parafii św. Józefa  w podmińskim Wołożynie. Jak podaje portal Katolik.life, śledzący los  duchownego wierni katoliccy, dowiedzieli się nieoficjalnie, iż proboszcz z Wołożyna został skazany

Przejdź do treści