HomeStandard Blog Whole Post (Page 2)

Końcówka listopada od wieków uchodziła na polskich Kresach za czas, kiedy świat żywych i niewidzialnych sił stawał się sobie szczególnie bliski. To wtedy młodzi – panny i kawalerowie – uchylali rąbka tajemnicy przyszłości, pytając o miłość, małżeństwo i pomyślność w nadchodzącym roku. Katarzynki i Andrzejki, dziś kojarzone głównie z zabawą, niegdyś były jednym z najważniejszych rytuałów dorocznych, celebrowanych zarówno na wiejskich zagrodach, jak i w szlacheckich dworach.

Kiedy jesień styka się z Adwentem

Na dawnej wsi – ale także w dworkach i mieszczańskich izbach – uważano, że noc św. Katarzyny oraz wigilia św. Andrzeja to momenty graniczne. Po nich zaczynał się Adwent, okres ciszy, powściągliwości i zakazu wróżb. Nic dziwnego, że młodzi traktowali te dwa wieczory jako ostatnią szansę na „zajrzenie” w los.

Wspominano wtedy stare porzekadła:

„Święta Katarzyna Adwent zaczyna.”

„Na świętego Andrzeja dziewkom z wróżby nadzieja.”

Wierzono, że to czas szczególnej mocy, a wszystko, co przepowiedziane, może się spełnić.

Katarzynki – rycerskie i kawalerskie wróżby dla chłopców

Choć o Katarzynkach dziś pamięta niewielu, dawniej były one męskim odpowiednikiem Andrzejek i cieszyły się ogromną powagą. W wigilię św. Katarzyny (24-25 listopada) kawalerowie próbowali poznać imię, wygląd, a nawet charakter przyszłej narzeczonej.

Magiczna recytacja na dobry początek

W tradycji ludowej wróżby poprzedzała specjalna formuła, np.:

„Hej! Kasiu, Katarzynko,

Gdzie szukać cię, dziewczynko?

Wróżby o ciebie zapytam,

Czekaj – wkrótce zawitam…”

Takie rymowane zaproszenie miało „otworzyć drogę” snom i przepowiedniom.

Pod poduszką – dziewczyna w śnie

Najbardziej znana wróżba mówiła:

„W noc świętej Katarzyny pod poduszką są dziewczyny!”

Dlatego młodzi mężczyźni: wkładali pod poduszkę części garderoby należące do dziewcząt, karteczki z imionami panien, albo ptasie piórko, symbol lekkości i szczęścia. To właśnie tej nocy miał przyjść sen wskazujący przyszłą narzeczoną.

Kubki z ukrytymi znakami

Pod kubkami chowano: obrączkę – ślub, zboże – dobry rok, monety – dostatek, pusty kubek – rok bez zmian.

Losowanie miało pokazać, czy w nadchodzących miesiącach kawalerowi „potrzebne będą już drużby”.

Czy Katarzynki powrócą?

Choć zanikły w XX wieku, dziś przeżywają renesans w środowiskach rekonstruktorskich i regionalnych. Ich symbolika przyciąga coraz większą uwagę – zwłaszcza w połączeniu z rosnącym zainteresowaniem kulturą Kresów.

Andrzejki – najważniejsza noc panien na wydaniu

Z 29 na 30 listopada odbywała się najbardziej magiczna noc w roku dla niezamężnych dziewcząt. W staropolskiej Polsce traktowano ją niezwykle poważnie. Wróżono w skupieniu, często w samotności. Dopiero z czasem Andrzejki zamieniły się w zbiorowe zabawy.

Pogańskie korzenie i patron ślubów

Badacze wskazują, że geneza zwyczaju może wywodzić się: z rytuałów pogańskich związanych z przepowiadaniem przyszłości, z kultu starogermańskiego boga Frejra, patrona miłości i płodności, z symboliki greckiego imienia Andreas (aner, andros – „mąż”). Po chrystianizacji rytuały połączono z postacią św. Andrzeja, patrona panien i szczęśliwych małżeństw.

Post i modlitwa – aby przyśnił się „ten jedyny”

Dziewczęta: pościły cały dzień, modliły się o dobrego męża, wkładały pod prześcieradło męską koszulę, przy łóżku stawiały misę z wodą i mały „mostek” z patyczków, by ukochany mógł „przyjść przez wodę” we śnie.

Wróżby andrzejkowe – magia, wiara i żart splatały się w jedno
  1. Lanie wosku i cień przyszłego męża

To najstarsza i najpopularniejsza wróżba. Wosk lano: przez klucz, cienkie ucho od klucza, albo bezpośrednio na wodę. Zastygniętą bryłę oglądano pod światło. Cień przypominający wiatrak oznaczał młynarza, koń – jeźdźca, a kwiat – delikatność przyszłego partnera. W innej wersji wosk lub cyna była lanym w dwóch punktach misy. Gdy powstałe kształty zbliżały się ku sobie – zwiastowało to rychłe małżeństwo.

  1. Gałązka wiśni – cud na Boże Narodzenie

W wigilię św. Andrzeja panna zrywała gałązkę wiśni lub czereśni. Jeżeli zakwitła do Wigilii, mówiono:

„Zakwitła na święta – panna nie będzie długo czekać.”

  1. Wysiew lnu i konopi – kresowa specjalność

Na wschodnich terenach Rzeczypospolitej była to wróżba niezwykle ważna. Panny: wysiewały len lub konopie w garnku, ziemię zagrabiały męskimi spodniami (!), obserwowały, jak rośnie zasiew. Wyprostowany len oznaczał rychłe zamążpójście. Len pochylony – przeszkody. Pędy „uciekające” w stronę drzwi – szybkie opuszczenie domu rodzinnego.

  1. Losowanie przedmiotów pod talerzykami

Symbolika była jednoznaczna: obrączka – małżeństwo, wstążka z czepka – ślub, różaniec – życie zakonne, listek – staropanieństwo, laleczka – nieślubne dziecko.

  1. Buty – kto pierwszy do progu, ten pierwszy do ślubu

Dziewczęta układały swoje buty jeden za drugim. Trzewik, który pierwszy dotknął progu, wskazywał pannę najbliższą zamążpójścia. Jeśli but dotknął progu piętą – wróżyło to długie oczekiwanie.

  1. Zwierzęcy pomocnicy – kogut, pies, gąsior

Wróżby te były szczególnie widowiskowe: kogut wybierał pierwszą pannę, której zje ziarno, pies wskazywał początek drogi narzeczonego, gąsior z zawiązanymi oczami skubał dziewczynę „pierwszą do ślubu”.

  1. Jabłko i litera przyszłej miłości

Dziewczęta obierały jabłka jednym paskiem, rzucały je za siebie i odczytywały literę ułożoną przez skórkę.

Wróżby jako fundament kultury – dlaczego były tak ważne?

W staropolskim świecie małżeństwo było społecznym obowiązkiem. Staropanieństwo lub starokawalerstwo uznawano za „klęskę losu”. Nic dziwnego, że te jesienne noce budziły tak silne emocje. Wróżby pełniły funkcje: społeczne – integrowały młodych, psychologiczne – dawały poczucie wpływu na przyszłość, symboliczne – łączyły pogańskie tradycje z chrześcijaństwem, rytualne – zamykały rok i wprowadzały w czas adwentu.

Wierzono, że dusze zmarłych w listopadzie są szczególnie blisko żywych i mogą „ostrzać albo radzić”. To tylko wzmacniało aurę tajemniczości.

Współczesne Andrzejki stały się zabawą towarzyską, choć wciąż przetrwały: lanie wosku, wróżba z butów, imiona pod poduszką, zabawy grupowe.

Coraz więcej osób wraca jednak także do Katarzynek, przywracając pamięć o dawnym męskim święcie wróżb. W rekonstrukcjach, muzeach i domach kultury odżywa także: wróżba z lnu, losowanie pod kubkami, wróżby senne.

Z kolei w kulturze popularnej rośnie zainteresowanie słowiańskością i dawnymi rytuałami – a Katarzynki i Andrzejki idealnie wpisują się w ten trend.

Magia, która nie przemija

Dzisiejsze spotkania andrzejkowe mają lekki, zabawowy charakter. Ale za nimi kryją się wieki wierzeń, lęków i nadziei – oraz ludzkie pragnienie szczęścia. Kiedy więc stawiamy misę z wodą czy patrzymy na cień woskowej figurki, odtwarzamy gesty naszych przodków. I choć nie wierzymy już w każdą przepowiednię, wciąż pragniemy zajrzeć w przyszłość. Bo – jak mawiano na Kresach:

„Kto w Andrzeja sobie wróży, temu los się w śmiech zanurzy.”

Przygotowała Waleria Brażuk/Znadniemna.pl/Na zdjęciu: obraz Henryka Siemiradzkiego „Noc św. Andrzeja – Wróżbita”, 1867 roku, wikipedia.org

Końcówka listopada od wieków uchodziła na polskich Kresach za czas, kiedy świat żywych i niewidzialnych sił stawał się sobie szczególnie bliski. To wtedy młodzi – panny i kawalerowie – uchylali rąbka tajemnicy przyszłości, pytając o miłość, małżeństwo i pomyślność w nadchodzącym roku. Katarzynki i Andrzejki,

Z okazji rocznicy śmierci przypominamy postać Michała Ksawerego Sapiehy, urodzonego na terenach dzisiejszej Białorusi, który mimo krótkiego życia odegrał ważną rolę w wojskowej i urzędniczej hierarchii Wielkiego Księstwa Litewskiego. Generał major, krajczy wielki litewski i starosta puński pozostawił po sobie pamięć w dokumentach i genealogiach rodu Sapiehów, ukazując świat magnaterii XVIII wieku — pełen obowiązków, wpływów i rodzinnych strategii.

Herb Sapiehów Lis

Michał Ksawery Sapieha urodził się 3 grudnia 1735 roku w Wysokiem (w obwodzie brzeskim, przy granicy z Polską). Był synem Kazimierza Leona Sapiehy i Karoliny z Radziwiłłów, bratankiem biskupa Józefa Stanisława i Michała Antoniego, a także bratem Aleksandra Michała i Anny. Osierocony przez ojca w wieku trzech lat, miał pozostać przy stryju Józefie Stanisławie i matce, jednak uciekłszy od matki do drugiego stryja, Michała Antoniego, został przez niego oddany na wychowanie Michałowi F. Czartoryskiemu.

W ciągu swojego krótkiego życia zgromadził tytuły i urzędy: był generałem majorem wojsk litewskich, krajczym wielkim litewskim oraz starostą puńskim.

Młodość i wychowanie

Rodzina Sapiehów od stuleci łączyła ambicję polityczną z rozległym majątkiem. Michał Ksawery wchodził w dorosłość pod silnym znakiem tej tradycji. Wychowanie u Michała F. Czartoryskiego zapewniło mu kontakt z elitą polityczną i intelektualną Rzeczypospolitej, a także przygotowało go do pełnienia funkcji wojskowych i urzędniczych. Jako przedstawiciel linii rodu miał obowiązek prowadzić sprawy ziemskie, uczestniczyć w sejmach i pełnić funkcje dworskie.

Służba wojskowa

Jako pułkownik buławy polnej otrzymuje 12 kwietnia 1756 roku patent na generała majora. W roku 1758 posłuje na sejm. Dzięki zbliżeniu stryja Michała Antoniego do Michała Kazimierza Radziwiłła uzyskuje w 1759 roku nominację na krajczego wielkiego litewskiego oraz tegoż roku Order Orła Białego.

Był posłem na Sejm nadzwyczajny 1761 roku z powiatu starodubowskiego. W latach 1761-1764 związał się ze stronnictwem przeciwników Familii (stronnictwa powstałego w połowie XVIII wieku, zgrupowanego wokół magnackich rodów Czartoryskich i Poniatowskich, dążącego do wprowadzenia reform społeczno-ustrojowych w Rzeczypospolitej Obojga Narodów), w szczególności z hetmanem Janem Klemensem Branickim. Jako poseł z powiatu słonimskiego na Sejm konwokacyjny 7 maja 1764 roku podpisał manifest, uznający odbywający się w obecności wojsk rosyjskich sejm za nielegalny.

Po wyborze Stanisława Augusta Poniatowskiego uzyskał od Michała Fryderyka Czartoryskiego obietnicę przebaczenia poprzedniej postawy w zamian za poparcie elekcji odpowiednich posłów w lutym 1766 roku.

Rodziny nie założył.

Śmierć i spuścizna

Michał Ksawery Sapieha zmarł 24 listopada 1766 roku w Białymstoku, w wieku zaledwie 30 lat. Choć jego życie było krótkie, pozostawił po sobie ślad w dokumentach urzędowych, genealogicznych zapisach rodu Sapiehów oraz lokalnych pamiętnikach i epitafiach. Jego funkcje oraz przynależność do rodu pozwalają odtworzyć codzienność średniej generacji magnatów XVIII wieku — ludzi pełniących służbę wojskową i urzędniczą, dbających o rodzinę i majątek.

Znadniemna.pl/wikipedia.org

 

Z okazji rocznicy śmierci przypominamy postać Michała Ksawerego Sapiehy, urodzonego na terenach dzisiejszej Białorusi, który mimo krótkiego życia odegrał ważną rolę w wojskowej i urzędniczej hierarchii Wielkiego Księstwa Litewskiego. Generał major, krajczy wielki litewski i starosta puński pozostawił po sobie pamięć w dokumentach i genealogiach

Polska w 2025 roku odnotowała rekordową liczbę deportacji. Straż Graniczna i służby odpowiedzialne za kontrolę legalności pobytu prowadziły szeroko zakrojone działania, które doprowadziły do wydalenia ponad 8 300 migrantów. Najczęściej decyzje o deportacji dotyczyły obywateli Gruzji, Białorusi oraz Ukrainy.

Według oficjalnych danych, na polskiej liście osób wpisanych na listę cudzoziemców uznanych za niepożądanych w Polsce jest 2 200 Białorusinów. Wiele z decyzji o deportacji migrantów wynikało z naruszeń prawa, a część była związana z przesłankami bezpieczeństwa państwa. Tymczasem na liście osób uznanych za niepożądane w Polsce oprócz Białorusinów znajduje się 5 900 obywateli Ukrainy, 4 200 Gruzinów, 2 400 Afgańczyków oraz 1 900 Rosjan.

Podczas przeprowadzonej w sobotę, 22 listopada, konferencji prasowej, zorganizowanej wspólnie przez MSWiA, Straż Graniczną i Policję, minister Marcin Kierwiński mówił o „jasnym komunikacie do świata przestępczego”, podkreślając determinację państwa w walce z naruszeniami prawa. Komendant główny Straży Granicznej, gen. bryg. SG Robert Bagan dodał, że Straż Graniczna stoi na straży bezpieczeństwa granic i będzie nadal skutecznie egzekwować przepisy wobec osób naruszających prawo. „Rekordowe liczby deportacji pokazują skalę wyzwań, ale także determinację naszych funkcjonariuszy” – zaznaczył.

 Znadniemna.pl na podstawie TVN24.pl, na zdjęciu: Deportacja obywateli Gruzji w marcu 2025 roku, fot.: Straż Graniczna

Polska w 2025 roku odnotowała rekordową liczbę deportacji. Straż Graniczna i służby odpowiedzialne za kontrolę legalności pobytu prowadziły szeroko zakrojone działania, które doprowadziły do wydalenia ponad 8 300 migrantów. Najczęściej decyzje o deportacji dotyczyły obywateli Gruzji, Białorusi oraz Ukrainy. Według oficjalnych danych, na polskiej liście osób wpisanych

W ostatnich latach Polska stała się jednym z najważniejszych miejsc, w których młodzi ludzie i naukowcy z Białorusi mogą kontynuować edukację i rozwój naukowy w bezpiecznym środowisku. Dzięki programom stypendialnym i inicjatywom akademickim tysiące osób znalazło tu przestrzeń do nauki, badań i budowania przyszłości.

Polska od wielu lat pełni wyjątkową rolę w regionie, oferując wsparcie dla obywateli z Białorusi, którzy z powodu represji politycznych nie mogą rozwijać się w ojczyźnie. Najbardziej znanym przykładem jest Program im. Konstantego Kalinowskiego, powstały w 2006 roku, który umożliwia studia licencjackie, magisterskie, doktoranckie oraz staże naukowe. Według danych Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego, w roku akademickim 2024/25 w programie uczestniczyło ponad 350 studentów i doktorantów, a od początku jego istnienia skorzystało z niego już ponad 1500 osób.

W odpowiedzi na wydarzenia z 2020 roku uruchomiono program Solidarni z Białorusią, zapewniający bezpłatne studia na polskich uczelniach oraz stypendia finansowe. W pierwszych edycjach wsparcie otrzymało 395 studentów (2021 r.), a w kolejnych latach program rozszerzono także na naukowców – w edycji 2025 stypendia badawcze przyznano 40 naukowcom z Białorusi.

Równolegle działa unijny program EU4Belarus – SALT III, oferujący stypendia w wysokości 550 euro miesięcznie dla studentów studiów magisterskich w Polsce, Litwie, Łotwie i Czechach. W edycji 2025 roku program obejmuje około 300 studentów, którzy rozpoczęli studia po wydarzeniach z 2020 roku.

Polska jest dziś największym ośrodkiem akademickim dla Białorusinów w Europie. Liczba studentów z tego kraju należy do najwyższych wśród wszystkich cudzoziemców studiujących w Polsce, a programy stypendialne obejmują setki miejsc rocznie. Od 2020 roku liczba beneficjentów znacząco wzrosła, co pokazuje skalę solidarności i otwartości polskiego środowiska akademickiego.

Dzięki tym inicjatywom młodzi ludzie nie tylko zdobywają wykształcenie, ale także uczestniczą w życiu akademickim i społecznym Polski, tworząc mosty między narodami. Polska nie ogranicza się do roli gospodarza – staje się aktywnym partnerem w budowaniu przyszłości Białorusi, dając młodym ludziom narzędzia do rozwoju naukowego i społecznego, chroniąc ich przed izolacją i represjami oraz tworząc przestrzeń, w której mogą powstawać idee demokratyczne i wolnościowe.

Znadniemna.pl na podstawie nawa.gov.pl, studium.uw.edu.pl, zdjęcie – ilustracyjne

W ostatnich latach Polska stała się jednym z najważniejszych miejsc, w których młodzi ludzie i naukowcy z Białorusi mogą kontynuować edukację i rozwój naukowy w bezpiecznym środowisku. Dzięki programom stypendialnym i inicjatywom akademickim tysiące osób znalazło tu przestrzeń do nauki, badań i budowania przyszłości. Polska od

Dokładnie dziś, 22 listopada, przypada 130. rocznica urodzin naszego krajana Kazimierza Pacewicza (1895–1974) – oficera kawalerii Wojska Polskiego i zarazem utalentowanego malarza, ucznia wybitnego polskiego malarza i pedagoga Józefa Pankiewicza. Życie Kazimierza Pacewicza było splecione z historią XX wieku: od walk o niepodległość, przez emigrację wojenną, aż po twórczość artystyczną, której efekty w postaci obrazów dziś znajdują się w polskich muzeach. Okrągła rocznica urodzin jest okazją, by przypomnieć sylwetkę artysty-żołnierza, którego obrazy wciąż przemawiają do kolejnych pokoleń.

Od Prużany do Krakowa

Kazimierz Pacewicz przyszedł na świat 22 listopada 1895 roku w Prużanie, w guberni grodzieńskiej. Dorastał w rodzinie inteligenckiej, w której patriotyzm i kultura były obecne na co dzień. Ojciec Augustyn był lekarzem, matka Zofia z domu Hołownia prowadziła dom, a brat August – porucznik 3. Pułku Artylerii Polowej Legionów, kawaler Orderu Virtuti Militari – poległ w 1920 roku, zapisując się w historii walk o niepodległość.

Już w młodości Kazimierz zdradzał talent plastyczny – jego prace gimnazjalne zostały wysoko ocenione przez Wojciecha Kossaka, co potwierdza, że artystyczna wrażliwość towarzyszyła mu od najwcześniejszych lat.

Wkrótce rozpoczął naukę malarstwa w Krakowie, pod okiem Józefa Pankiewicza – jednego z najwybitniejszych polskich kolorystów. Choć jego droga artystyczna zapowiadała się obiecująco, realia odradzającej się Polski sprawiły, że młody Pacewicz zdecydował się na służbę wojskową. Sztuka zeszła na dalszy plan, ale nigdy nie została przez niego porzucona – towarzyszyła mu przez całe życie, równolegle z wojskową karierą.

Oficer kawalerii

W styczniu 1918 roku wstąpił do I Korpusu Polskiego w Rosji, a później działał w Polskiej Organizacji Wojskowej. W czasie wojny polsko-bolszewickiej został ranny w bitwie pod Brodami.

Po odzyskaniu przez Polskę wolności i zakończeniu wojen o granice państwowe, Kazimierz Pacewicz został zweryfikowany w stopniu kapitana i kontynuował służbę w jednostkach kawalerii. Jego wojskowa kariera była nierozerwalnie związana z burzliwymi dziejami II Rzeczypospolitej, a dyscyplina i odwaga, które wyniósł z wojska, towarzyszyły mu później także w pracy artystycznej.

Artysta w mundurze

Mimo służby wojskowej Pacewicz nigdy nie porzucił sztuki. Był sekretarzem Pankiewicza i związany z kręgiem „kapistów”, którzy rozwijali malarstwo pod wpływem francuskiego koloryzmu. Tworzył pejzaże, portrety i akty, wyróżniające się subtelną kolorystyką i wrażliwością na światło.

Portret Aleksandry Piłsudskiej pędzla Kazimierza Pacewicza z roku 1950, źródło: Instytut Józefa Piłsudskiego w Londynie

Podczas otwarcia wystawy „Kazimierz Pacewicz (1895–1974) – artysta zapomniany” w Galerii Dobrej Sztuki Muzeum Częstochowskiego w 2014 roku, kuratorka ekspozycji Katarzyna Sucharkiewicz podkreślała: „Jego malarstwo jest pełne harmonii i spokoju, a zarazem zdradza niezwykłą dyscyplinę warsztatową.” Wypowiedź ta padła w kontekście prezentacji kilkudziesięciu obrazów Pacewicza, które po raz pierwszy od wielu lat zostały pokazane szerokiej publiczności.

Emigracja i ostatnie lata

Po wybuchu II wojny światowej nasz bohater znalazł się w Paryżu, a następnie w Wielkiej Brytanii. Tam pozostał już do końca życia, osiedlając się w Penley w Walii. Choć żył na emigracji, jego twórczość regularnie wracała do Polski, przypominając o losach artysty-żołnierza.

Podczas jednej z wystaw retrospektywnych w Polsce, historyk sztuki i siostrzenica artysty Zofia Rozanow wspominała: „Choć żył na emigracji, jego myśli i sztuka zawsze wracały do Polski.” Jej słowa padły w kontekście przypomnienia dorobku Pacewicza i podkreślenia, że mimo oddalenia od ojczyzny, artysta pozostał jej wierny w swojej twórczości i pamięci.

Spuścizna artysty

Największe zbiory prac Kazimierza Pacewicza znajdują się w Muzeum Regionalnym w Siedlcach, które posiada ponad 70 obrazów artysty. Wystawy w Częstochowie i innych miastach przypominają o jego dorobku, a kolekcje muzealne pozwalają odkrywać na nowo jego twórczość.

„Bazylika San Marco w Wenecji”, źródło: muzeumsiedlce. art.pl

„Przejażdżka konna na plaży”, źródło: muzeumsiedlce. art.pl

„Ułan 2. Pułku Królestwa kongresowego”, źródło: onebid.pl

Zofia Rozanow określiła go mianem „artysty zapomnianego”, którego twórczość zasługuje na ponowne odkrycie. Dziś Pacewicz pozostaje symbolem pokolenia, które musiało łączyć wojskową służbę z artystyczną pasją – jego obrazy są świadectwem tęsknoty za ojczyzną i dowodem, że sztuka potrafi przetrwać nawet najtrudniejsze czasy.

Opr. Emilia Kuklewska, na zdjęciu: od prawej strony – Kazimierz Pacewicz, polski malarz, oficer Wojska Polskiego z odznaką pamiątkową Michajlowskiej Szkoły Artyleryjskiej (Imperium Rosyjskie). Zdjęcie w Grodno, 1918 r., źródło zdjęcia: myvimu.com/Muzeum Lwów 1939

Dokładnie dziś, 22 listopada, przypada 130. rocznica urodzin naszego krajana Kazimierza Pacewicza (1895–1974) – oficera kawalerii Wojska Polskiego i zarazem utalentowanego malarza, ucznia wybitnego polskiego malarza i pedagoga Józefa Pankiewicza. Życie Kazimierza Pacewicza było splecione z historią XX wieku: od walk o niepodległość, przez emigrację

22 grudnia na Białoruskiej Uniwersalnej Giełdzie Towarowej wystawione zostaną na sprzedaż ruiny gospodarczego dworu siedziby Chreptowiczów, leżącej w miejscowości Szczorsy niedaleko Nowogródka. Cena wywoławcza nieruchomości to 84 ruble, czyli około 90 złotych. Zwycięzca licytacji będzie zobowiązany w ciągu dwóch lat opracować projekt rekonstrukcji nabytych budowli.

W skład licytowanego kompleksu, oprócz samej siedziby, wchodzą m.in. weterynaryjna lecznica, cielętnik, obora, spichlerz oraz ogrodzenie. Zwycięzca aukcji otrzyma prawo do korzystania z terenu przez 50 lat, z możliwością przeznaczenia go na zabudowę mieszkalną, administracyjną, handlową lub inną – pod warunkiem naukowego uzasadnienia prowadzonej działalności. Wszystkie prace rekonstrukcyjne będą musiały zostać uzgodnione z Ministerstwem Kultury. Obiekt posiada bowiem status zabytku historyczno‑kulturowego.

Majątek Chreptowiczów w Szczorsach, fot.: Belta.by

Siedziba w Szczorsach, dawne władanie kanclerza Wielkiego Księstwa Litewskiego Joachima Litawora Chreptowicza, powstała w XVIII wieku w stylu francuskiego klasycyzmu. Przy jej budowie pracowali europejscy mistrzowie – Włosi Giuseppe de Sacco i Carlo Spampani oraz Francuz Gabriel. Chreptowicz zasłynął jako reformator: zniósł pańszczyznę i pracę dzieci, otworzył szkołę, wprowadził równe nadziały ziemi dla chłopów i rozwijał lokalną produkcję.

Joachim Litawor Chreptowicz (1729–1812) był jedną z najważniejszych postaci epoki stanisławowskiej. Pełnił funkcję kanclerza wielkiego litewskiego, wcześniej podkanclerzego litewskiego, a także ministra spraw zagranicznych Straży Praw. Był członkiem Komisji Edukacji Narodowej – pierwszej w Europie państwowej instytucji zajmującej się reformą szkolnictwa – oraz współpracownikiem Andrzeja Zamoyskiego przy kodyfikacji prawa. Jako zwolennik modernizacji państwa i oświaty zapisał się w historii Polski jako reformator, publicysta i mecenas nauki.

Majątek w Szczorsach odwiedzali w swoim czasie wybitni goście, m.in. ostatni król Rzeczypospolitej Stanisław August Poniatowski, astronom Michał Poczobut, historycy Ignacy Daniłowicz i Joachim Lelewel, a także poeci Władysław Syrokomla oraz Adam Mickiewicz.

Znadniemna.pl na podstawie Hrodna.life, na zdjęciu: wejście na teren posiadłości Chreptowiczów, fot.: Belta.by

22 grudnia na Białoruskiej Uniwersalnej Giełdzie Towarowej wystawione zostaną na sprzedaż ruiny gospodarczego dworu siedziby Chreptowiczów, leżącej w miejscowości Szczorsy niedaleko Nowogródka. Cena wywoławcza nieruchomości to 84 ruble, czyli około 90 złotych. Zwycięzca licytacji będzie zobowiązany w ciągu dwóch lat opracować projekt rekonstrukcji nabytych budowli. W

W dniach 26–27 listopada 2025 roku w Warszawie odbędą się uroczystości upamiętniające 30. rocznicę śmierci ppłk Grażyny Lipińskiej. Choć wydarzenia organizuje Instytut Pamięci Narodowej, szczególny wymiar obchody mają dla Grodna – miasta, z którym bohaterka była związana przez lata i które ukształtowało jej patriotyczną postawę.

Grażyna Lipińska, choć urodzona w 1902 roku w Warszawie, od roku 1935 była związana zawodowo z Grodnem – miastem, które w okresie międzywojennym było ważnym ośrodkiem życia społecznego i harcerskiego. To właśnie tutaj Grażyna Lipińska kierowała szkolą zawodową, angażując się w pracę z młodzieżą oraz w ruch harcerski. W Grodnie Grażyna Lipińska stała się świadkiem bohaterskiej postawy miejscowych harcerzy, którzy masowo stanęli w obronie rodzinnego miasta przed sowieckim najazdem we wrześniu 1939 roku.

Pani dyrektor dała świadectwo bohaterstwa grodzieńskiej młodzieży i najmłodszego ze znanych obrońców grodu nad Niemnem – trzynastoletniego Tadka Jasińskiego, w książce-dokumencie pt. „Jeśli zapomnę o nich…”, będącej wspomnieniem z lat wojny i zesłania.

Grodno stało się dla Grażyny Lipińskiej miejscem, gdzie kształtowała się jej niezłomna postawa, poczucie odpowiedzialności względem młodych wychowanków i miłość do Ojczyzny.

Podczas II wojny światowej Lipińska działała w konspiracji, a jej grodzieńskie doświadczenia – zarówno edukacyjne, jak i harcerskie – były fundamentem jej późniejszej aktywności w Armii Krajowej. Wspomnienia z Grodna towarzyszyły bohaterce także w najtrudniejszych chwilach: w sowieckich łagrach i niemieckich obozach koncentracyjnych.

Obchody 30. rocznicy śmierci Grażyny Lipińskiej w Warszawie mają przypomnieć, że bohaterka była nie tylko żołnierzem i więźniarką, ale także wychowawczynią młodzieży z Grodna, której wartości i ideały przeniosła na całe swoje życie.

Program obchodów

Za Instytutem Pamięci Narodowej publikujemy szczegółowy harmonogram obchodów rocznicowych w Warszawie w dniach 26–27 listopada 2025 roku:

Harmonogram:

26 listopada 2025 roku

10:00 – odczytanie listu od Prezydenta RP dr Karola Nawrockiego, uroczyste złożenie wieńców na grobie ppłk Grażyny Lipińskiej na Cmentarzu Parafialnym na Służewie (ul. Fosa) przy udziale zastępcy prezesa IPN dr. Mateusza Szpytmy oraz asysty wojskowej Garnizonu Warszawa i  asysty harcerek 17 Rozwadowskiej Drużyny Harcerek ZHR.

Centrum Edukacyjne Przystanek Historia im. Janusza Kurtyki (ul. Marszałkowska 21/25, Warszawa):

12:00 – otwarcie wystawy „Grażyna Lipińska 1902-1995. Życiorys XX wieku”, dyrektor BEN IPN dr Adam Pleskaczyński

12:15 – prezentacja 1-2 części filmu „Grażyna Lipińska – Niepokonana”

12:35 – Adam Hlebowicz, „Dlaczego Grażyna Lipińska jest jedną z najważniejszych Polek XX w.”

13:05 – prezentacja 3-4 części filmu „Grażyna Lipińska – Niepokonana”

13:30 – dr Kazimierz Krajewski, „Marsze śmierci 1941 r.”

13:50 – dr Paweł Rokicki, „Podpułkownik Witold Światopełk-Mirski – cenny agent Grażyny Lipińskiej w siatce wywiadu AK na Białorusi ”

14:10 – prof. Piotr Niwiński, „Represje kobiet z konspiracji wileńskiej w czasie wojny i po jej zakończeniu”

14:30 – przerwa obiadowa

15:10 – prezentacja 5-6 części filmu „Grażyna Lipińska – Niepokonana”

15:30 – dyskusja panelowa z udziałem osób znających Grażynę Lipińską: hm. Maria Dekert ZHR (psychoterapeuta, b. szczepowa szczepu „Leśne Plemię” ZHR, w strukturach którego działa 17. Rozwadowska Drużyna Harcerska im. Grażyny Lipińskiej), Elżbieta Dudzińska (b. dyrektor Biblioteki Głównej Politechniki Warszawskiej), Ewa Szakalicka (reżyser filmowy) – prowadzenie Adam Hlebowicz

16:45 – zakończenie

 27 listopada 2025 r.

12:00 – uroczystość złożenia wieńca z udziałem przedstawicieli władz IPN przy tablicy pamięci ppłk Grażyny Lipińskiej przy Placu Przymierza 8 na Saskiej Kępie

13:30 – warsztaty dla pracowników oddziałowych Biur Edukacji Narodowej z całej Polski w Centrum Edukacyjnym Przystanek Historia im. Janusza Kurtyki przy ulicy Marszałkowskiej 21/25 w Warszawie

Wstęp na wszystkie wydarzenia jest wolny.

Znadniemna.pl za ipn.gov.pl na zdjęciu: Grażyna Lipińska, obok hm. Maria Dekert, lata 90. XX stulecia, fot. Archiwum rodziny Grażyny Lipińskiej/ipn.gov.pl

W dniach 26–27 listopada 2025 roku w Warszawie odbędą się uroczystości upamiętniające 30. rocznicę śmierci ppłk Grażyny Lipińskiej. Choć wydarzenia organizuje Instytut Pamięci Narodowej, szczególny wymiar obchody mają dla Grodna – miasta, z którym bohaterka była związana przez lata i które ukształtowało jej patriotyczną postawę. Grażyna

Uwolnienie dwóch białoruskich kapłanów – księdza Henryka Okołotowicza oraz ojca Andrzeja Juchniewicza OMI – stało się jednym z najważniejszych wydarzeń ostatnich dni w relacjach między Białorusią a Stolicą Apostolską. Duchowni, którzy przez wiele miesięcy pozostawali w więzieniu jako więźniowie polityczni, zostali przewiezieni do Watykanu, gdzie obecnie przebywają pod opieką Kościoła.

Kardynał Claudio Gugerotti, prefekt Dykasterii ds. Kościołów Wschodnich w Watykanie, którego niedawna wizyta na Białorusi przyczyniła się do wypuszczenia duchownych z białoruskiego więzienia, w rozmowie z Vatican News podkreślił, że uwolnienie kapłanów jest owocem cierpliwej dyplomacji, która nigdy nie zamyka drzwi i zawsze stawia na dialog. Zaznaczył, że dyplomacja Kościoła różni się od politycznej, ponieważ jej celem jest troska o człowieka, jego wolność i godność, a nie interesy państwowe. W tym kontekście gest władz Białorusi został odczytany jako sygnał otwartości, który może stać się początkiem nowego etapu w relacjach z Watykanem.

Sprawa obu kapłanów była symbolem trudnej sytuacji Kościoła katolickiego na Białorusi. Ksiądz Henryk Okołotowicz w grudniu 2024 roku został skazany na jedenaście lat więzienia pod zarzutem zdrady państwa i rzekomego „szpiegostwa na rzecz Polski i Watykanu”. Ojciec Andrzej Juchniewicz w kwietniu 2025 roku otrzymał trzynaście lat kolonii karnej, wcześniej wielokrotnie zatrzymywany za swoje publiczne wypowiedzi i obecność symboli narodowych w mediach społecznościowych. Obaj zostali uznani przez organizacje międzynarodowe za więźniów politycznych.

Kardynał Gugerotti wyraził nadzieję, że uwolnienie duchownych otworzy drogę do szerszych zmian w życiu religijnym kraju i pozwoli na stopniowe odbudowywanie zaufania między państwem a wspólnotą wierzących. W rozmowie pojawił się także wątek możliwej wizyty papieża Leona XIV w Mińsku. Zaproszenie ze strony władz zostało ocenione jako sygnał otwartości i krok w stronę budowania mostów w trudnym kontekście politycznym.

Uwolnienie kapłanów i perspektywa papieskiej wizyty mają znaczenie nie tylko lokalne, ale także globalne. Stolica Apostolska przypomina, że Kościół ma obowiązek bronić wartości ludzkiego życia, wolności religijnej i pokoju. W opinii kard. Claudio Gugerottiego wydarzenia ostatnich dni pokazują, że cierpliwy dialog i dyplomacja mogą przynosić realne owoce, nawet w najbardziej skomplikowanych sytuacjach.

Znadniemna.pl na podstawie Vaticannews.va, fot.: Catholic.by

Uwolnienie dwóch białoruskich kapłanów – księdza Henryka Okołotowicza oraz ojca Andrzeja Juchniewicza OMI – stało się jednym z najważniejszych wydarzeń ostatnich dni w relacjach między Białorusią a Stolicą Apostolską. Duchowni, którzy przez wiele miesięcy pozostawali w więzieniu jako więźniowie polityczni, zostali przewiezieni do Watykanu, gdzie

W czwartek, 20 listopada, w Grodzieńskim Muzeum Historyczno-Archeologicznym odbył się wernisaż wystawy pt. „Zapomniana sztuka korespondencji”. Ekspozycja pozwala zajrzeć do świata sprzed ery błyskawicznych komunikatorów i ukazuje sześć stuleci tradycji epistolarnej, właściwej miastu nad Niemnem. Szczególne miejsce zajmują w niej polskie akcenty – od listów Stefana Batorego i korespondencji rodów Pusłowskich i Krasińskich po prywatne zapiski Elizy Orzeszkowej.

Wystawę otwiera korespondencja królewska, w tym niezwykle rzadkie listy Stefana Batorego, króla Polski i wielkiego księcia litewskiego, który w Grodnie podejmował decyzje o ogromnym znaczeniu dla Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Jego korespondencja pozwala zobaczyć codzienną pracę monarchy – styl zarządzania, sposób formułowania myśli, charakterystyczną precyzję w prowadzeniu spraw państwowych. Są to dokumenty, które nie tylko opowiadają historię, lecz wręcz czynią ją dotykalną.

Polska obecność to także XIX wiek, reprezentowany przez korespondencję Wandalina Pusłowskiego, właściciela pałacu w Kosowie, oraz jego córki Marty Krasińskiej. Ich listy, pisane z perspektywy polskiej arystokracji, odsłaniają świat codziennych trosk, spraw majątkowych, rodzinnych rozmów i refleksji nad zmieniającą się sytuacją społeczną regionu. Są one żywym zapisem kultury, która współkształtowała krajobraz Kresów.

Wystawa nie pomija głosu jednego z najważniejszych symboli literackiego Grodna – Elizy Orzeszkowej. Jej korespondencja ujawnia osobisty wymiar pracy twórczej, a także atmosferę miasta przełomu XIX i XX wieku. Orzeszkowa zauważała w listach rytm codzienności, przemiany społeczne, relacje międzykulturowe, a jej refleksyjny ton nadaje ekspozycji wyjątkową głębię.

Choć polskie ślady zajmują ważne miejsce na wystawie, to ekspozycja prowadzi zwiedzających również przez XX-wieczną historię Białorusi. Wśród udostępnionych materiałów znalazły się listy wybitnych, związanych z Grodnem, białoruskich pisarzy: Wasyla Bykowa i Aleksego Karpiuka. Ich korespondencja pokazuje, jak listy potrafiły stać się miejscem intelektualnych sporów, osobistych zwierzeń i prób porządkowania trudnej rzeczywistości minionego wieku. Korespondowanie literatów stanowi zarazem ważne uzupełnienie obrazu literackiego życia kraju, w którym rozmowa na papierze była formą budowania tożsamości.

Część ekspozycji poświęcona jest czasom II wojny światowej. Pokazano tu listy radzieckich dowódców oraz słynne „listy-trójkąty”, pisane na front i z frontu bez użycia kopert. W kilku krótkich zdaniach zawierały one strach, czułość, nadzieję i desperację. Każdy z tych listów jest świadectwem chwil, które decydowały o życiu i śmierci, oraz przypomnieniem o potędze prostych słów, pisanych często w pośpiechu i ciemnościach.

Ekspozycję wzbogacają historyczne formy przesyłek pocztowych – od lakowanych listów XIX-wiecznych po blankiety jeńców z czasów I wojny światowej, pocztówki, telegramy i kartki okolicznościowe. Całość uzupełnia kolekcja dawnych akcesoriów piśmienniczych: kałamarzy, piór, stalówek, ołówków i przycisków do papieru.

„Zapomniana sztuka korespondencji” jest opowieścią o pamięci zapisanej atramentem. Pokazuje, jak listy przez wieki łączyły ludzi – niezależnie od granic, języków i ustrojów. Dzięki wystawie można dziś dostrzec wielowarstwową historię Grodna: polską, białoruską, żydowską i litewską, splecioną w jeden wspólny głos. To świat, który wciąż żyje w kartkach papieru, czekających na to, by je odczytać na nowo.

Opr. Waleria Brażuk/Znadniemna.pl

W czwartek, 20 listopada, w Grodzieńskim Muzeum Historyczno-Archeologicznym odbył się wernisaż wystawy pt. "Zapomniana sztuka korespondencji". Ekspozycja pozwala zajrzeć do świata sprzed ery błyskawicznych komunikatorów i ukazuje sześć stuleci tradycji epistolarnej, właściwej miastu nad Niemnem. Szczególne miejsce zajmują w niej polskie akcenty – od listów

Po ponad dobie od pojawienia się informacji o uwolnieniu dwóch katolickich kapłanów – księdza Henryka Okołotowicza oraz ojca Andrzeja Juchniewicza OMI – wciąż brak jest oficjalnych komunikatów, dotyczących dalszych losów duchownych. Jak podaje, powołując się na własne źródła, niezależny katolicki portal Katolik.life, zaraz po opuszczeniu więzienia duchowni zostali wywiezieni poza granice Białorusi i obecnie przebywają w Watykanie.

Niektórzy obserwatorzy już wczoraj zwrócili uwagę na to, że zdjęcie z uwolnionymi księżmi, które opublikowała wczoraj Konferencja Katolickich Biskupów Białorusi, zostało zrobione w Nuncjaturze Stolicy Apostolskiej w Mińsku. Jak się okazało – zdjęcie zrobione zostało po tym, jak księżom w drodze do Stolicy Apostolskiej pozwolono odsapnąć po wyjściu z więziennej celi, skorzystać z prysznica i zmienić więzienne ubrania na czyste garnitury.

Oczekuje się, że w najbliższym czasie odbędą się spotkania z uwolnionymi kapłanami oraz zostaną opublikowane oficjalne oświadczenia. Nie wiadomo jeszcze, kiedy i czy kapłani będą mogli powrócić do ojczyzny.

Ks. Henryk Okołotowicz urodził się w 1960 roku w Nowej Myszy koło Baranowicz na Białorusi w rodzinie polskiej. Po szkole średniej zdobył zawód pomocnika maszynisty kolejowego. Przez 5 lat starał się o pozwolenie na studia w seminarium duchownym w Rydze, przygotowując się w międzyczasie do kapłaństwa w tajnym seminarium w Niedźwiedzicy na Białorusi. Święceń kapłańskich udzielił mu potajemnie 5 czerwca 1984 roku w Koszedarach na Litwie bp Vincentas Sladkevičius. Jako pierwszy kapłan z terenów Związku Radzieckiego, obronił doktorat na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim (z prawa kanonicznego, rok 1992). W latach 1996-1997 studiował na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie. W latach 90. był proboszczem w Nieświeżu, gdzie popadł w konflikt z władzami optując za pozostawieniem rodowej nekropolii książąt Radziwiłłów, złożonej z 78 trumien, w kryptach kościoła.

Od roku 2000 był proboszczem parafii w Bobrujsku, a od 2005 – parafii św. Józefa w dziesięciotysięcznym Wołożynie, położonym na skraju Puszczy Nalibockiej.

Tego samego roku, w którym uzyskał święcenia kapłańskie (1984 roku), udało mu się wypełnić testament swojej babci Franciszki – pomodlić się na grobach pomordowanych oficerów polskich w Katyniu. Wielokrotnie stawał się negatywnym bohaterem reżimowych mediów. W jednym z artykułów szydzono z niego, że zawsze mówi po białorusku i cieszy się opinią patrioty Białorusi. Ksiądz Henryk znany jest z pomocy w odrodzeniu Kościoła katolickiego w wielu regionach Białorusi jeszcze z czasów sowieckiej ateizacji.

W grudniu 2024 roku został skazany na 11 lat więzienia pod zarzutem zdrady państwa i rzekomego „szpiegostwa na rzecz Polski i Watykanu”. Był znany ze swojej działalności duszpasterskiej w środowiskach katolickich na Białorusi, gdzie angażował się w pracę z młodzieżą i wspólnotami parafialnymi. Organizacje praw człowieka uznały go za więźnia politycznego, wskazując na motywacje polityczne wyroku.

Ojciec Andrzej Juchniewicz OMI został skazany na 13 lat kolonii karnej 30 kwietnia 2025 roku.

Zatrzymano go 8 maja 2024 roku z przyczyn o charakterze politycznym. Postawiono zarzuty, najpierw związane z tzw. działalnością wywrotową, a następnie – popełnienia przestępstw kryminalnych o charakterze seksualnym, których – na podstawie fałszywych oskarżeń – miał się rzekomo dopuścić ponad dziesięć lat temu.

Przed aresztowaniem o. Andrzej był przełożonym zakonu oblatów na Białorusi, proboszczem parafii Matki Bożej Fatimskiej w Szumilinie oraz pełnił funkcję przewodniczącego Konferencji Wyższych Przełożonych Zakonów Męskich i Żeńskich na Białorusi.

W swojej posłudze kapłańskiej znany był z otwartości na dialog ekumeniczny i wsparcia dla osób prześladowanych. Podobnie jak ks. Okołotowicz, został uznany przez organizacje międzynarodowe za więźnia politycznego.

Znadniemna.pl na podstawie Katolik.lifena zdjęciach: ks. Henryk Okołotowicz i o. Andrzzej Juchniewicz OMI, przed aresztem i po wypuszczeniu z więzienia, kolaż – Znadniemna.pl

Po ponad dobie od pojawienia się informacji o uwolnieniu dwóch katolickich kapłanów – księdza Henryka Okołotowicza oraz ojca Andrzeja Juchniewicza OMI – wciąż brak jest oficjalnych komunikatów, dotyczących dalszych losów duchownych. Jak podaje, powołując się na własne źródła, niezależny katolicki portal Katolik.life, zaraz po opuszczeniu

Przejdź do treści