HomeStandard Blog Whole Post (Page 2)

Rodzina, przyjaciele, przedstawiciele samorządu oraz kadeci z dąbrowskiego liceum pożegnali w czwartek, 22 maja, śp. Stefana Chocieja – jednego z ostatnich obrońców Grodna z września 1939 roku.

Miałem zaszczyt poznać pana Stefana i wysłuchać jego wspomnień w kwietniu 2021 roku. Głęboko zapadły mi one w pamięć. Trudno pogodzić się z myślą, że dzieci musiały stawać w obronie Ojczyzny. Pan Stefan był jednym z takich młodych bohaterów – miał zaledwie 12 lat, gdy z butelką benzyny ruszył przeciw sowieckim czołgom – wspominał Piotr Rećko, starosta sokólski.

Starosta podkreślił także niezwykły dar zmarłego do opowiadania o rodzinnym mieście:

W dzisiejszych czasach rzadko spotyka się ludzi, którzy z takim uczuciem mówią o miejscu swojego dzieciństwa. Pan Stefan miał tę umiejętność. Kiedy opowiadał, że wróciłby do Grodna na kolanach, gdyby nie granice, i że chciałby tam umrzeć – trudno było powstrzymać łzy.

 Losy pana Stefana przez długi czas pozostawały nieznane. O jego udziale w obronie miasta przed sowiecką inwazją świat dowiedział się dopiero po latach – za czasów PRL nie wolno było mówić o takich wydarzeniach.

Nigdy nie chełpił się swoim bohaterstwem. O tym, że zniszczył sowiecki czołg, dowiedziałem się dopiero z jednego z wywiadów opublikowanych w internecie – powiedział jeden z jego znajomych.

Jerzy Białomyzy, członek Zarządu Powiatu Sokólskiego, zaznaczył, że pan Stefan odegrał ważną rolę w kształtowaniu postaw patriotycznych młodzieży z Zespołu Szkół im. gen. Nikodema Sulika w Dąbrowie Białostockiej.

Wywiady i nagrania z jego udziałem stanowią dziś niezwykle cenną lekcję historii – o obronie Grodna i o sowieckiej okupacji tych ziem – mówił Białomyzy.

Msza święta żałobna została odprawiona w kościele pw. Przemienienia Pańskiego w Sokolanach przez proboszcza ks. Wojciecha Tekielaka. Po uroczystości trumna ze szczątkami Stefana Chocieja spoczęła na miejscowym cmentarzu parafialnym.

Podczas ceremonii nad grobem pochylił się sztandar Zespołu Szkół im. gen. Nikodema Sulika. Oddano wojskowe honory, a na zakończenie zabrzmiała „Cisza” – melodia towarzysząca ostatniemu pożegnaniu żołnierzy Wojska Polskiego.

 Znadniemna.pl za Sokolka.tvfot.: powiat sokólski

 

Rodzina, przyjaciele, przedstawiciele samorządu oraz kadeci z dąbrowskiego liceum pożegnali w czwartek, 22 maja, śp. Stefana Chocieja – jednego z ostatnich obrońców Grodna z września 1939 roku. Miałem zaszczyt poznać pana Stefana i wysłuchać jego wspomnień w kwietniu 2021 roku. Głęboko zapadły mi one w pamięć.

Na dzisiaj przypada 272. rocznica śmierci późnobarokowej polskiej dramatopisarki z Kresów, pierwszej tłumaczki na język polski dzieł francuskiego komediopisarza Moliera ( właśc. Jean-Baptiste Poquelina) – Franciszki Urszuli Radziwiłłowej z domu Wiśniowieckiej.

Franciszka Urszula urodziła się w 1705 roku w Czartorysku na Wołyniu w rodzinie wojewody wołyńskiego Janusza Antoniego Wiśniowieckiego i Teofili z Leszczyńskich.

Była jedynaczką i dziedziczką całkiem sporej fortuny. Do jej ręki ustawiali się w kolejce liczni zalotnicy, jednak panna miała charakterek i podsuwanych jej przez ojca kandydatów odrzucała, posuwając się nawet do płaczów i omdleń. Ostatecznie w 1725 roku wyszła za Michała Kazimierza Radziwiłła, który zakochał się w niej bez pamięci i z wzajemnością. Ich przepełnione czułością listy małżeńskie stanowią przykład wyjątkowej, bo bardzo intymnej korespondencji damsko-męskiej. A są tylko skromną próbką możliwości Franciszki Urszuli.

Księżniczka Wiśniowiecka odziedziczyła talent literacki po swoich męskich przodkach. Zarówno jej ojciec, jak i wuj zajmowali się amatorsko pisaniem. Poza tym dziewczyna  odebrała staranne, zapewne domowe wykształcenie, a wytrwała praca własna i lektura niezliczonych książek wyszlifowały jej umiejętności.

Inspirację dla panienki  stanowiła literatura francuska, z dużym zaangażowaniem tłumaczyła więc tamtejszych autorów, w tym Moliera.

Niektóre dzieła dramatopisarki mogą być w istocie przekładami na polski jakichś mało znanych dziś utworów francuskich autorów. Co do wielu z dzieł, które wyszły spod pióra naszej bohaterki, nie ma jednak wątpliwości, że napisała je ona sama.

Jest to twórczość nie tylko oryginalna, ale też bardzo różnorodna: poczynając od pobożnych przestróg dla dorastających córek, poprzez moralizatorskie utwory dotyczące powinności skromnej i poddanej mężowi kobiety, skończywszy na wierszu opisującym „białogłowskie piersi” czy dowcipnych wierszowanych pouczeniach, jak mężczyźni mają dbać o zadowolenie żony w alkowie i poza nią.

Była więc Franciszka autorką o ciętym i odważnym języku. Znawca barokowego pamiętnikarstwa, polonista Alojzy Sajkowski pisał o niej, że „miewała koncepty dość grubiańskie, aż dziw bierze, jak panny z fraucymeru bez żenady wysłuchać tego mogły”.

Sporą część twórczości Radziwiłłowej stanowiły sztuki teatralne i to ta działalność przyniosła jej chyba największy rozgłos. Autorka pisane przez siebie utwory wystawiała bowiem w amatorskim teatrze, który zorganizowała w rodzinnej rezydencji Radziwiłłów w Nieświeżu. Przedstawienia, w których występowali członkowie rodziny, przyjaciele i służba, odgrywano od 1746 roku, średnio dziesięć razy do roku. Stały zespół aktorski stanowili kadeci z akademii rycerskiej w Nieświeżu, głównym reżyserem i aktorem zaś był kapitan radziwiłłowskiej milicji – J. Fryczyński. Na nieświeskim zamku powstał specjalny budynek, tak zwany komedyhaus (pol. dom komedii – red.), a przy ładnej pogodzie grano na scenie w plenerze, obok pałacyku Konsolacja. Oprawa sceniczna była przeważnie barokowa, inspirowana teatrem włoskim, a każda sztuka kończyła się baletem. Oprócz elementu aktorskiego koniecznie należało przygotować muzykę i choreografię. Muzyków rekrutowano wśród poddanych z dóbr Radziwiłłów i profesjonalnie ich szkolono. Każde przedstawienie stanowiło więc spore i wymagające przedsięwzięcie.

Aktywność Franciszki Radziwiłłowej na niwie dramaturgii doczekała się uznania ze strony Domu Habsbursko-Lotaryńskiego. W maju 1744 roku dramatopisarka z Nieświeża mianowana została damą Orderu Krzyża Gwiaździstego (do roku 1918 najwyższy order kobiecy Austrii i Austro-Węgier – red.)

Franciszka Urszula zmarła 23 maja 1753 roku w majątku Pucewicze koło Nowogródka. Rok później wydano drukiem jej sztuki, zarówno oryginalne, jak i te zaadaptowane z Moliera.

Oprac. Walery Kowalewski, na portrecie: Franciszka Urszula Radziwiłłowa z Wiśniowieckich, fot.:Wikipedia.org

Na dzisiaj przypada 272. rocznica śmierci późnobarokowej polskiej dramatopisarki z Kresów, pierwszej tłumaczki na język polski dzieł francuskiego komediopisarza Moliera ( właśc. Jean-Baptiste Poquelina) - Franciszki Urszuli Radziwiłłowej z domu Wiśniowieckiej. Franciszka Urszula urodziła się w 1705 roku w Czartorysku na Wołyniu w rodzinie wojewody wołyńskiego

W kwietniu 2025 roku Państwowy Urząd Statystyczny Białorusi – Belstat – po pięciu latach „milczenia” ujawnił oficjalną statystykę o liczbie urodzin i zgonów. Jak podaje białoruski portal Zerkalo opublikowane zostały wprawdzie tylko dane za rok 2024, a statystyki z czterech poprzednich lat zostały przez Belstat pominięte. Pozwalają one jednak konstatować, iż sytuacja demograficzna na Białorusi jest katastrofalna.

Rekordowo niska dzietność

Według danych  Belstatu w 2024 roku na Białorusi urodziło się 58 938 dzieci, wskaźnik urodzeń wynosi 6,5‰ (‰ to symbol promila – pokazuje liczbę urodzeń na tysiąc osób).

Liczba ta jest niemal identyczna z tą, którą wcześniej opublikowało Zerkalo, bazując na wewnętrznych dokumentach Ministerstwa Zdrowia, uzyskanych przy pomocy działającej na emigracji opozycyjnej organizacji BELPOL.

Jednocześnie Belstat bez tłumaczenia przyczyn „pominął” statystyki za lata 2020, 2021, 2022 i 2023 ( są one jednak znane  dzięki przeciekom z Ministerstwa Zdrowia – red.).

Poniżej za portalem Zerkalo zamieszczamy zaktualizowane wykresy, które pokazują jak zmieniała się liczba urodzonych dzieci na przestrzeni ostatnich kilku lat (dla lat „pominiętych” przez Biełstat podajemy dane z dokumentów Ministerstwa Zdrowia).

Liczba urodzeń (2012–2024)


Liczba urodzeń (1990–2024)

Przypomnijmy, że wskaźnik urodzeń na rok 2024 jest historycznym antyrekordem. Liczba dzieci urodzonych na Białorusi plasuje się na najniższym poziomie w całej historii białoruskich statystyk – od 1950 roku.

Liczba urodzeń (1950–2024)

Śmiertelność

Kolejną liczbą, która nie była publikowana od kilku lat, jest liczba zgonów. Według najnowszych danych Belstatu w 2024 r. na Białorusi zmarło 115 124 osób, a współczynnik śmiertelności wyniósł 12,6 ‰ (w przeliczeniu na promile, oznacza to liczbę zgonów na tysiąc osób-red.).

Urząd statystyczny, podobnie jak w przypadku statystyk urodzin, „pominął” dane dotyczące liczby zgonów z lat 2020–2023.

Opierając się na przeciekach danych, Zerkalo podaje następujące wartości, dotyczące  liczby zgonów na Białorusi w poszczególnych latach: w 2020 r. – 149 339, w 2021 r. – 177 825, w 2022 r. – 130 064, w 2023 r. – 119 823.

Biorąc pod uwagę te dane, sytuacja ze zgonami według lat wygląda następująco:

Liczba zgonów (2012–2024)

Liczba zgonów (1990–2024)

Liczba zgonów (1950–2024)

Belstat publikuje tymczasem wartość naturalnego przyrostu (a właściwie ubytku) ludności Białorusi w 2024 roku. „Przyrost” ten stanowi minus 56 186 osób. Liczba ta stanowi różnicę między wskaźnikami urodzeń i zgonów i nie uwzględnia procesów migracyjnych.

Według Belstatu  w roku 2024 173 dzieci zmarło na Białorusi przed ukończeniem pierwszego roku życia. W ten sposób wskaźnik śmiertelności niemowląt wynosi 2,9‰.

Co się stało z oficjalnymi statystykami?

Przypomnijmy, że informacje o wskaźnikach urodzeń i umieralności przestały być aktualizowane przez Belstat w maju 2020 r. Urząd wydał raport oparty na danych z 2019 r. a następnie regularnie aktualizował informacje o populacji Białorusi, jako całości. Nie podawał jednak liczby urodzeń i zgonów, ani danych dotyczących migracji. W związku z powyższym ciężko było ocenić w jakim stopniu na zmniejszenie liczby ludności wpływają na Białorusi procesy migracyjne, a w jakim – przewaga liczby zgonów nad liczbą urodzin.

Według statystyk ONZ, w czerwcu 2020 r. wskaźnik śmiertelności na Białorusi w pierwszym półroczu pobił pięcioletni rekord – 66,9 tys. zgonów. Po tym, jak białoruskie media zwróciły uwagę na te statystyki, baza danych ONZ również przestała  aktualizować dane, dotyczące kraju rządzonego przez reżim Łukaszenki.

 Znadniemna.pl za Zerkalo.io

 

W kwietniu 2025 roku Państwowy Urząd Statystyczny Białorusi – Belstat - po pięciu latach "milczenia" ujawnił oficjalną statystykę o liczbie urodzin i zgonów. Jak podaje białoruski portal Zerkalo opublikowane zostały wprawdzie tylko dane za rok 2024, a statystyki z czterech poprzednich lat zostały przez Belstat

Zakończyły się prace ekshumacyjne w Puźnikach – miejscu jednej z najokrutniejszych zbrodni UPA. Odnalezione szczątki Polaków zostaną wkrótce godnie pochowane.

W dniach 23 kwietnia – 10 maja 2025 r. na terytorium Ukrainy, w dawnej wsi Puźniki, zostały przeprowadzone prace ekshumacyjne. W toku prac zostały odnalezione i zabezpieczone szczątki ofiar zbrodni dokonanej w lutym 1945 roku przez oddziały Ukraińskiej Powstańczej Armii. Celem prac jest identyfikacja ofiar oraz organizacja ich godnego pochówku zgodnie z wolą rodzin.

W pracach koordynowanych przez Fundację „Wolność i Demokracja” wzięli udział eksperci z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie, Instytutu Pamięci Narodowej oraz firmy „Wołyńskie starożytności”. Prace w całości sfinansowano z budżetu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Na miejscu pracował 32 osobowy zespół specjalistów, którego pracami kierował Pomorski Uniwersytet Medyczny w Szczecinie. Zespół przeprowadził prace na obszarze o powierzchni 115 m². Powierzchnia całkowita mogiły wyniosła 8,2 m². Wydobyto szczątki 42 osób. Na podstawie przeprowadzonej analizy ustalono, że wśród ekshumowanych ofiar jest co najmniej 11 osób małoletnich (poniżej 18. roku życia), 16 kobiet i 10 mężczyzn. Znaleziono także 172 przedmioty osobiste.

Obecnie prowadzone są badania genetyczne materiałów pobranych ze szczątków. Po ich zakończeniu możliwe będzie podanie dokładnej liczby ofiar. Proces identyfikacji prowadzony jest na podstawie próbek DNA uzyskanych od 50 krewnych ofiar. Analizy potrwają do końca 2025 roku.

Zakończone w Puźnikach prace są ważnym etapem na drodze do realizacji kolejnych działań poszukiwawczych i ekshumacyjnych na terenie Ukrainy.

W toku pozyskiwania zgód na prace poszukiwawcze lub ekshumacyjne jest 26 wniosków złożonych przez Instytut Pamięci Narodowej oraz 3 wnioski z Ukrainy.

W sierpniu br., w porozumieniu z bliskimi, ma się odbyć uroczysty pogrzeb odnalezionych w Puźnikach ofiar zbrodni UPA.

 Znadniemna.pl na podstawie Gov.pl, na zdjęciu: miejsce prowadzenia prac ekshumacyjnych, fot.: Facebook.com/pumszczecin

 

Zakończyły się prace ekshumacyjne w Puźnikach – miejscu jednej z najokrutniejszych zbrodni UPA. Odnalezione szczątki Polaków zostaną wkrótce godnie pochowane. W dniach 23 kwietnia - 10 maja 2025 r. na terytorium Ukrainy, w dawnej wsi Puźniki, zostały przeprowadzone prace ekshumacyjne. W toku prac zostały odnalezione i

Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski poinformował wczoraj, że pomnik zamordowanych polskich jeńców w Miednoje został zdewastowany. Chodzi o ofiary zbrodni katyńskiej pochowane na terenie Polskiego Cmentarza Wojennego w Miednoje w Rosji. Z pomnika usunięto polskie krzyże Virtuti Militari i Wojny Obronnej 1939 roku.

„Niestety doszło do dewastacji naszego pomnika zamordowanych polskich więźniów wojennych w Miednoje, z pomnika nagrobnego usunięto krzyż Virtuti Militari i krzyż wojny obronnej 1939 r. Nie zrobili tego wandale, zrobiły to władze kompleksu cmentarnego na polecenie lokalnej twerskiej prokuratury, a więc na polecenie państwa rosyjskiego. Będziemy tych krzyży bronić, bo nie zgadzamy się na rosyjskie kłamstwa historyczne” – powiedział min. Sikorski na briefingu prasowym w Brukseli, gdzie uczestniczył w spotkaniu ministerialnym UE-Afryka.

Dodał, że na cmentarzu w Miednoje pochowanych jest 6300 polskich oficerów, oficerów rezerwy i członków innych służb państwowych II Rzeczpospolitej.

„Przypomnę też, że w Polsce na cmentarzach tolerujemy symbole państwa sowieckiego, tolerujemy czerwone gwiazdy, a tu zdjęto symbole państwa polskiego na polskim cmentarzu wojskowym. To jest nie do przyjęcia. Rosja w swojej argumentacji przyjmuje linię narracyjną nazistowskich Niemiec, jakoby to Polska sprowokowała II wojnę światową. Przypominam, to nie składnica na Westerplatte zaatakowała pancernik Schleswig-Holstein, tylko to on zaczął strzelać na polskie terytorium” – powiedział Sikorski.

Brak szacunku dla zmarłych i zakłamywanie prawdy historycznej

„To nie polskie lotnictwo zbombardowało Berlin, tylko Luftwaffe zbombardowała Wieluń. I to nie polskie wojska wkroczyły do Związku Radzieckiego, tylko wojska sowieckie w porozumieniu z wojskami hitlerowskimi wkroczyły do Polski, zresztą odbywając w Brześciu paradę zwycięstwa. Polska nie sprowokowała hitlerowskich Niemiec, tak samo jak hitlerowskich Niemiec nie sprowokowała Francja, nie sprowokowała Belgia, nie sprowokowała Holandia, Dania, Norwegia, Grecja, Jugosławia, Albania. Jest to niedopuszczalne ingerowanie w prawdę historyczną, w szacunek dla zmarłych” – kontynuował polski minister.

Dodał, że ma przekaz dla tych, którzy w Rosji widzą obecnie ostoję konserwatyzmu. „Czy to jest przykład szacunku dla zmarłych? Czy to jest przykład konserwatywnych wartości? I mam jeszcze zapytanie. Dlaczego o tych sprawach dowiaduję się tylko z MSZ i z Urzędu Kombatantów, a dlaczego nic w tej sprawie do tej pory wedle moich informacji nie zrobił Instytut Pamięci Narodowej? Domagam się od Instytutu Pamięci Narodowej energicznych działań w tej sprawie” – podsumował.

Toksyczna polityka historyczna Rosji

Sikorski został zapytany o kolejne kroki w sprawie dewastacji.

„Oczywiście wystosujemy odpowiednią notę, ale nie wiemy, dlaczego Rosjanie akurat teraz to zrobili, czy to jest próba ingerencji w nasze wybory, czy jest to kompletnie nieuzasadniona reakcja na zamknięcie konsulatu w Krakowie, który – przypomnę – zamykamy dlatego, że Rosjanie dokonali podpalenia, zlecili podpalenie sklepów na Marywilskiej (w Warszawie – PAP), czy też (to jest – PAP) po prostu kolejny akt tej toksycznej polityki historycznej, która zaprzecza oczywistym faktom i która próbuje odbudować stalinowską narrację historyczną” – odpowiedział.

Rzecznik MSZ Paweł Wroński, który wystąpił obok Sikorskiego na konferencji prasowej w Brukseli, pokazał zdjęcia zdewastowanego pomnika.

Dopytywany przez PAP po konferencji, kiedy przedstawiciel Rosji zostanie wezwany do MSZ, Wroński odparł, że „w odpowiednim czasie”. Nie chciał też podać szczegółów dotyczących treści noty, która zostanie przekazana stronie rosyjskiej.

Ambasador RP w Rosji Krzysztof Krajewski powiedział PAP, że z Polskiego Cmentarza Wojennego w Miednoje usunięto elementy upamiętniające: Krzyż Virtuti Militari i Krzyż Kampanii Wrześniowej.

Polskie MSZ oświadczyło, że domaga się od Rosji natychmiastowego przywrócenia pierwotnego stanu Cmentarza Wojennego w Miednoje.

Polski Cmentarz Wojenny w Miednoje

Polski Cmentarz Wojenny w Miednoje istnieje od 2000 roku. Tworzy go 25 zbiorowych mogił, w których spoczywają szczątki 6,3 tys. polskich jeńców obozu specjalnego NKWD w Ostaszkowie, w tym 5 tys. policjantów, funkcjonariuszy Straży Granicznej, żołnierzy Korpusu Ochrony Pogranicza, Żandarmerii Wojskowej, Oddziału II Sztabu Głównego WP i pracowników wymiaru sprawiedliwości. Miednoje to druga, obok Polskiego Cmentarza Wojennego w Katyniu, nekropolia na terenie Rosji kryjąca szczątki ofiar zbrodni katyńskiej.

Podjęta 5 marca 1940 roku decyzja Biura Politycznego KC WKP(b) (zatwierdzona własnoręcznym podpisem przez Józefa Stalina) o rozstrzelaniu polskich jeńców, przetrzymywanych w trzech obozach: w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie, uruchomiła proces ich zagłady. Trwał on przez marzec i kwiecień 1940 roku. W wyniku likwidacji tych trzech obozów rozstrzelano 14 587 polskich jeńców. Jak wynika z zeznań złożonych w 1991 roku przez Dmitrija Tokariewa, byłego szefa NKWD obwodu kalinińskiego, jeńcy obozu w Ostaszkowie zostali rozstrzelani w wewnętrznym więzieniu Zarządu NKWD w Kalininie (obecnym Twerze). Ciała zabitych przewożono do pobliskiego Miednoje, gdzie zakopywano je w wydrążonych koparkami rowach.

Polski Cmentarz Wojenny w Miednoje jest częścią Zespołu Memorialnego, na którego terenie znajduje się także część rosyjska. W tej rosyjskiej części spoczywa około 5 tys. ofiar represji – obywateli ZSRR zamordowanych przez NKWD w latach 30. XX wieku.

 

Znadniemna.pl/Łukasz Osiński/PAP/ Na zdjęciu minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski (po prawej) i rzecznik prasowy MSZ Paweł Wroński (po lewej) podczas konferencji prasowej w Brukseli, na której minister poinformował o dewastacji w Miednoje pomnika zamordowanych polskich jeńców. Fot. PAP/Wiktor Dąbkowski

Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski poinformował wczoraj, że pomnik zamordowanych polskich jeńców w Miednoje został zdewastowany. Chodzi o ofiary zbrodni katyńskiej pochowane na terenie Polskiego Cmentarza Wojennego w Miednoje w Rosji. Z pomnika usunięto polskie krzyże Virtuti Militari i Wojny Obronnej 1939 roku. „Niestety doszło do

Z głębokim żalem informujemy, że 19 maja 2025 roku w Dąbrowie Białostockiej w wieku 98 lat zmarł Stefan Chociej, do wczoraj  – ostatni żyjący uczestnik heroicznej obrony Grodna we wrześniu 1939 roku.

Stefan Chociej urodził się w Grodnie w katolickiej rodzinie Wiktora Chocieja, mieszkającej przy ulicy Mostowej w 1927 roku.

W rodzinnym mieście mieszkał do 1939 roku, a potem z rodzicami zmuszony był przenieść się na wieś. Do Grodna rodzina Chociejów nigdy już nie wróciła.

„Jestem grodzieński, chociaż rodzice moi byli przyjezdni. Najpierw nasza rodzina mieszkała nad Niemnem przy ulicy Mostowej, tam też się urodziłem. Mama pracowała w fabryce tytoniowej jako kontroler, pilnujący, żeby pracownicy fabryki nie wynosili z niej papierosy. Ojciec wówczas pracował na żydowskim tartaku” – wspominał o latach dzieciństwa w Grodnie Stefan Chociej.

W 2019 roku prezes Fundacji  Joachima Lelewela Piotr Kościński opublikował film, w którym śp. Stefan Chociej dzielił się wspomnieniami sprzed 86 laty, kiedy jako nastolatek stanął do walki z Sowietami, aby bronić rodzinnego miasta:

Rodzina zmarłego opublikowała informacje o zaplanowanej na najbliższy czwartek Mszy św. pogrzebowej oraz uroczystościach, związanych z pochówkiem Bohatera:

 Cześć Jego Pamięci!

Znadniemna.pl na podstawie facebook.com

Z głębokim żalem informujemy, że 19 maja 2025 roku w Dąbrowie Białostockiej w wieku 98 lat zmarł Stefan Chociej, do wczoraj  - ostatni żyjący uczestnik heroicznej obrony Grodna we wrześniu 1939 roku. Stefan Chociej urodził się w Grodnie w katolickiej rodzinie Wiktora Chocieja, mieszkającej przy ulicy

Popiersie Tadeusza Kościuszki, wykonane w 1932 roku przez rzeźbiarkę Balbinę Świtycz-Widacką, zostało zdemontowane we wsi Małe Siechnowicze (powiat żabinkowski), gdzie rodzina Kościuszko przez kilka stuleci była właścicielem majątku. O incydencie poinformował kanał „Spadczyna” na Telegramie.

Tak wyglądało popiersie Tadeusza Kościuszki przed wejściem do Żabinkowskiego Muzeum Historyczno-Krajoznawczego. Fot.: yandex.com/maps

Autorem popiersia Tadeusza Kościuszki była znana rzeźbiarka Balbina Świtycz-Widacka. Urodzona w Mohylewie na Kresach na początku XX wieku, absolwentka przedwojennej Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Po studiach uczyła plastyki w gimnazjum w Kobryniu. W 1935 roku na wystawie w Pińsku otrzymała złoty medal za rzeźbę „Poleszuczka z dzieckiem”, która została kupiona od artystki i podarowana marszałkowi Józefowi Piłsudskiemu. Wystawiała swoje prace m.in. w Brześciu i Warszawie. W 1954 roku zamieszkała w Olsztynie, gdzie spędziła resztę życia.

Popiersie Tadeusza Kościuszki, umieszczone na cokole pomnika wojny rosyjsko-francuskiej 1812 roku w Kobryniu. Zdjęcie: kobrin.ru

A w Kobryniu pozostał jeden w głównych utworów jej życia – wyrzeźbione w 1932 roku popiersie przywódcy insurekcji – Tadeusza Kościuszki. Po wojnie większość polskich pomników na Kresach Wschodnich II RP doszczętnie niszczono przez Sowietów. Popiersie Kościuszki pozostawało jednak nietknięte. Dopiero w 1951 roku popersie zdemontowano i przekazano do magazynu Muzeum Suworowa w Kobryniu. Później przeniesiono je do Muzeum Krajoznawczego Obwodu Brzeskiego. W 1988 roku popiersie generała Tadeusza Kościuszki przewieziono do wsi Małe Siechnowicze i ustawiono przed wejściem do Żabinkowskiego Muzeum Historyczno-Krajoznawczego.

Screen short strony Żabinkowskiego Muzeum Historyczno-Krajoznawczego

Fragment ekspozycji muzealnej Fot.: planetabelarus.by

Fragment ekspozycji muzealnej, poświęconej Tadeuszowi Kościuszce. Fot.: ekskursii.by

Fragment ekspozycji muzealnej, poświęconej Tadeuszowi Kościuszce. Fot.: ekskursii.by

Wystawa poświęcona sowieckim partyzantom, która zastąpiła wystawę poświęconą Tadeuszowi Kościuszce. Fot.: Żabinkowski Komitet Wykonawczy

Przez wiele lat popiersie Kościuszki w Małych Siechnowiczach było jedynym jego pomnikiem na Białorusi, aż do 12 maja 2018 roku, kiedy na terenie Muzeum Dworku Kościuszki w Mereczowszczyźnie odsłonięto pomnik bohatera ufundowanym przez społeczeństwo Białorusi z inicjatywy Gleba Łabadzienka. Pomnik Kościuszki powstał w pracowni na Ukrainie według projektu białoruskiego rzeźbiarza Hienadzia Łojki.

Pomnik Tadeusza Kościuszki w jego rodzinnej miejscowości Mereczowszczyzna koło Brześcia

W czasach Związku Radzieckiego popiersie Kościuszki zostało włączone do Kolekcji Zabytków Historycznych i Kulturalnych Białorusi, oficjalnego rejestru obiektów objętych ochroną państwową. Za rządów Aleksandra Łukaszenki powstała nowa Państwowa Lista Zabytków Historyczno-Kulturalnych, na którą popiersie, podobnie jak wiele historycznych dworów, parków, kościołów i cerkwi, nie zostało wpisane.

Obecnie, jak poinformował poświęcony białoruskim zabytkom kanał „Spadczyna” na Telegramie, na zdjęciach opublikowanych w gazecie rejonowej „Sielskaja Prawda” widać, że w miejscu pomnika znajduje się kwietnik.

Miejscowi urzędnicy stoją na skraju kwietnika, gdzie kiedyś stał pomnik z popiersiem Kościuszki. Fot.: Zhabinka.by

Z kolei ze strony internetowej Żabinkowskiego Muzeum Historyczno-Krajoznawczego, przy którym znajdowało się popiersie, usunięto wszelkie informacje o Tadeuszu Kościuszce. Choć celem powstania tej placówki było m.in. upamiętnienie na Białorusi bohatera, za którego Kościuszko jest uznawany także w Polsce, USA, na Litwie i we Francji.

W kwietniu 2024 roku z muru Nowego Zamku w Grodnie zniknęła tablica, upamiętniająca Tadeusza Kościuszkę i uczestników powstania narodowego 1794 roku, która została uroczyście odsłonięta w 1994 roku. Odbyło się to na cześć dwusetnej rocznicy Insurekcji Kościuszkowskiej, której jubileusz 230-lecia obchodziliśmy – 24 marca.

Rodowy majątek rodziny Kościuszków-Siechnowickich

Podobno Siechnowicze nadane zostały przez Kazimierza Jagiellończyka w roku 1458 Teodorowi Kościuszce, pieczętującemu się herbem Roch III. Od nazwy wsi ta gałąź rodu zaczęła używać nazwiska Kościuszków-Siechnowickich. Z braku zachowanych dokumentów, przez ponad dwa stulecia nie ma pewnych i konkretnych wiadomości o kolejnych właścicielach Siechnowicz. Pewną jest za to informacja, że na przełomie XVII i XVIII stulecia dziedzicem tej wsi był Aleksander Jan Kościuszko, który w roku 1722 ufundował tutaj kaplicę. Schedę po nim otrzymał jego wnuk, Ludwik Tadeusz, pełniący cywilny urząd brzeskiego miecznika, zaś w wojsku – w regimencie buławy polnej litewskiej – noszącym szlify pułkownikowskie. Po nim był dziedzicem w Siechnowiczach podczaszy piński, Dawid Kościuszko. W 1768 roku wieś powróciła do „pierwotnej linii” właścicieli – Dawid odsprzedał ją synom Ludwika Tadeusza, Józefowi i Tadeuszowi Kościuszkom. Wreszcie, jedynym i samodzielnym dziedzicem został tu Tadeusz Kościuszko.

Gdy wyjeżdżał do Ameryki, przekazał majątek swej siostrze Annie Barbarze, która w roku 1762 wyszła za mąż za Piotra Antoniego Estkę, co do „urzędu” – smoleńskiego stolnika, a prócz tego sąsiada Siechnowicz, dzierżawiącego położony w pobliżu i należący do Sapiehów folwark Dołholistki.

Siechnowicze, chociaż na krótko, trafiły jeszcze znowu w ręce Tadeusza. Siostra oddała mu wieś gdy powrócił z Ameryki. Kiedy jednak Tadeusz Kościuszko zdecydował się na stałe opuścić Polskę, przepisał Siechnowicze siostrze na własność. Zastrzegł tylko, by Anna Barbara Estkowa zmniejszyła włościanom pańszczyznę. Nie był to jednak ostatni akt prawny wiążący generała Kościuszkę z Siechnowiczami.

Bohater „obojga narodów”, polskiego i amerykańskiego, jeszcze raz, w roku 1817 ostatecznie sprecyzował swoją wolę. Właścicielami wsi mieli zostać dzieci Katarzyny i Tadeusza Estków (a więc wnuki Anny Barbary): Roman i Ludwika, pod warunkiem całkowitego zniesienia pańszczyzny i „uwłaszczenia” włościan. Wymagania testatora zostały wypełnione i przez kilkadziesiąt lat wieś należała do rodziny Estków. W 2. połowie XIX stulecia, wraz z ręką Katarzyny Estkówny – Siechnowicze przeszły na własność rodu Bułhaków, „panujących” tu aż do września 1939 roku.

Adolf Gorzkowski

Znadniemna.pl

Popiersie Tadeusza Kościuszki, wykonane w 1932 roku przez rzeźbiarkę Balbinę Świtycz-Widacką, zostało zdemontowane we wsi Małe Siechnowicze (powiat żabinkowski), gdzie rodzina Kościuszko przez kilka stuleci była właścicielem majątku. O incydencie poinformował kanał „Spadczyna” na Telegramie. [caption id="attachment_68570" align="alignnone" width="480"] Tak wyglądało popiersie Tadeusza Kościuszki przed wejściem

Prezydent Litwy Gitanas Nausėda powiedział, że państwa regionu mogą pomóc Litwie w apelacji do Trybunału w Hadze, mającej na celu pociągnięcie białoruskiego reżimu do odpowiedzialności za kryzys migracyjny.

– Myślę, że zawsze istnieje możliwość, aby nasi partnerzy dołączyli na późniejszym etapie. Bardzo dobrze, że wykazaliśmy się przywództwem. Pokazujemy, że to, co dzieje się w sąsiednich krajach, jest dla nas nie do przyjęcia – powiedział szef państwa.

W poniedziałek, 19 maja, Litwa pozwała Białoruś do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w związku z kryzysem migracyjnym wywołanym przez reżim Aleksandra Łukaszenki, co według Ministerstwa Spraw Zagranicznych (MSZ) narusza prawo międzynarodowe.

Ministerstwo Spraw Zagranicznych zauważyło, że sprawa dotyczy naruszenia zobowiązań państw wynikających z Protokołu Narodów Zjednoczonych przeciwko przemytowi migrantów drogą lądową, morską i powietrzną.

Według Nausėdy, nielegalna migracja „nie jest czymś, co mierzymy w czasie przeszłym”.

– To się dzieje ponownie, odnawia się ponownie, nieustannie powoduje napięcia na naszej granicy. Tylko osoba całkowicie naiwna prawdopodobnie nie zrozumiałaby, że to jest robione celowo, że to ma na celu celową eskalację sytuacji, destabilizację i spowodowanie dodatkowych problemów zarówno dla naszych państw, jak i dla Unii Europejskiej – powiedział prezydent.

Według Nausėdy, Unia Europejska stała się silniejsza po kryzysie migracyjnym, który wybuchł w 2021 r.

– To, co osiągnęliśmy, to zwrócenie uwagi Unii Europejskiej na bezpieczeństwo granic zewnętrznych, co znalazło już odzwierciedlenie w najnowszych dokumentach Rady Europejskiej, że w istocie kraje, które bezpośrednio graniczą z państwami agresorami – Białorusią i Rosją – muszą otrzymać dodatkową uwagę i dodatkowe środki finansowe, aby gwarantowały dobro wspólne – bezpieczeństwo granic zewnętrznych Unii Europejskiej – oznajmił prezydent.

Jak podaje Ministerstwo Spraw Zagranicznych, o udziale Mińska w organizacji kryzysu świadczy fakt, że białoruskie przedsiębiorstwa państwowe zwiększyły liczbę lotów z Bliskiego Wschodu i innych regionów, zorganizowały wydawanie wiz i zakwaterowanie dla przybywających migrantów.

Ponadto po przybyciu na Białoruś wielu migrantów było eskortowanych przez białoruskie siły bezpieczeństwa do granicy litewskiej i zmuszanych do jej nielegalnego przekroczenia, często w niebezpiecznych i zagrażających życiu warunkach.

Znadniemna.pl za LRT.lt, na zdjęciu: zapora na granicy litewsko-białoruskiej, fot: epsog.lt

Prezydent Litwy Gitanas Nausėda powiedział, że państwa regionu mogą pomóc Litwie w apelacji do Trybunału w Hadze, mającej na celu pociągnięcie białoruskiego reżimu do odpowiedzialności za kryzys migracyjny. - Myślę, że zawsze istnieje możliwość, aby nasi partnerzy dołączyli na późniejszym etapie. Bardzo dobrze, że wykazaliśmy się

Państwowa Komisja Wyborcza podała pełne wyniki głosowania ze 100 proc. obwodów głosowania.  I turę wyborów z wynikiem 31,36 proc. zdobytych głosów wygrał Rafał Trzaskowski, kandydat rządzącej Koalicji Obywatelskiej. Jego główny rywal Karol Nawrocki, kandydat obywatelski, wspierany przez opozycyjną partię Prawo i Sprawiedliwość uzyskał niewiele mniej, bo 29,54 proc. głosów. Oznacza to, że o  ostatecznym zwycięzcy wyborów Polacy zdecydują w drugiej turze głosowania, która odbędzie się 1 czerwca 2025 roku.

Zwycięzca I tury wyborów  Rafał Trzaskowski, uzyskał 6 147 797 głosów, co przełożyło się na 31,36 proc. poparcia.

Wicelider wyścigu prezydenckiego Karol Nawrocki  cieszy się wynikiem 5 790 804 głosy (29,54 proc.).

Trzeci jest Sławomir Mentzen, na którego zagłosowało 2 902 448 wyborców (14,81 proc.).

Czwarte miejsce zajął Grzegorz Braun z liczbą 1 242 917 głosy (6,34 proc.), a  na piątym miejscu uplasował się Szymon Hołownia – 978 901 głosy, czyli 4,99 proc.

Kolejni kandydaci to:

  • Adrian Zandberg – 952 832 głosy (4,86 proc.)
  • Magdalena Biejat – 829 361 głosów (4,23 proc.)
  • Krzysztof Stanowski – 243 479 głosów (1,24 proc.)
  • Joanna Senyszyn – 214 198 głosów (1,09 proc.)
  • Marek Jakubiak – 150 698 głosów (0,77 proc.)
  • Artur Bartoszewicz – 95 640 głosów (0,49 proc.)
  • Maciej Maciak – 36 371 głosów (0,19 proc.)
  • Marek Woch – 18 338 głosów (0,09 proc.)

Frekwencja w niedzielnym głosowaniu wyniosła  rekordowe 67,31 proc. – podała w poniedziałek Państwowa Komisja Wyborcza.

 Jak głosowali Polacy na Białorusi

Na Białorusi utworzono jedną komisję wyborczą — w Mińsku. Oddano w niej 99 ważnych głosów.

Najwięcej głosów Polacy, głosujący na Białorusi oddali na Rafała Trzaskowskiego – 30. Na kolejnym miejscu uplasowali się ex aequo Sławomir Mentzen i Karol Nawrocki z 20 głosami.

Pełne wyniki z Białorusi prezentują się następująco:

  • TRZASKOWSKI Rafał – 30
  • MENTZEN Sławomir – 20
  • NAWROCKI Karol – 20
  • BRAUN Grzegorz – 9
  • BIEJAT Magdalena – 7
  • SENYSZYN Joanna – 4
  • ZANDBERG Adrian – 4
  • HOŁOWNIA Szymon – 3
  • STANOWSKI Krzysztof – 2
  • BARTOSZEWICZ Artur – 0
  • JAKUBIAK Marek – 0
  • MACIAK Maciej – 0
  • WOCH Marek – 0

 Znadniemna.pl na podstawie wybory.gov.pl/prezydent2025/, na zdjęciu: W II turze wyborów prezydenckich 2025 zmierzą się Rafał Trzaskowski i Karol Nawrocki, fot.: Facebook.com

 

 

Państwowa Komisja Wyborcza podała pełne wyniki głosowania ze 100 proc. obwodów głosowania.  I turę wyborów z wynikiem 31,36 proc. zdobytych głosów wygrał Rafał Trzaskowski, kandydat rządzącej Koalicji Obywatelskiej. Jego główny rywal Karol Nawrocki, kandydat obywatelski, wspierany przez opozycyjną partię Prawo i Sprawiedliwość uzyskał niewiele mniej,

Około 200 tysięcy osób uczestniczyło we Mszy św. z okazji uroczystej inauguracji pontyfikatu Leona XIV. Osoby te zgromadzone były na Placu Świętego Piotra, Via della Conciliazione oraz okolicznych przestrzeniach – podało Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej.

W Eucharystii, której przewodniczył Papież Leon XIV było około 4 tysięcy koncelebransów, w tym kardynałowie i biskupi. Przybył przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Tadeusz Wojda.

156 oficjalnych delegacji

Wśród osób przybyłych na inaugurację było też 156 oficjalnych delegacji międzynarodowych z różnych krajów świata oraz reprezentujących różne instytucje. Wśród reprezentantów państw i instytucji był prezydent RP Andrzej Duda z Małżonką, wiceprezydent USA James David Vance, przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, prezydent Izraela Izaak Herzog czy prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.

Przedstawiciele wyznań

Oprócz delegacji państwowych na uroczystości przybyli przedstawiciele wielu wyznań chrześcijańskich, a także religii niechrześcijańskich. Licznie reprezentowani byli przedstawiciele judaizmu oraz islamu, buddyzmu, hinduiści oraz przedstawiciele innych wyznań.

Homilia Papieża Leona XIV

Prawdziwą władzę Piotra stanowi miłość Chrystusa – mówił Leon XIV w homilii podczas Mszy świętej inaugurującej jego pontyfikat. Ojciec Święty podkreślił, że świętemu Piotrowi Chrystus powierzył konkretne zadania – „miłować więcej” i oddać swoje życie za owczarnię. „Piotr ma paść owczarnię, nie ulegając nigdy pokusie, by stać się samotnym wodzem, lub przywódcą wynoszącym się ponad innych” – mówił Leon XIV.

Za portalem Vatican News publikujemy tekst homilii, wygłoszonej przez Papieża Leona XIV podczas Mszy inaugurującej jego pontyfikat:

Drodzy Bracia Kardynałowie,

Bracia w biskupstwie i kapłaństwie,

Dostojni Przedstawiciele Władz oraz Członkowie Korpusu Dyplomatycznego,

Bracia i Siostry!

Pozdrawiam was wszystkich – z sercem przepełnionym wdzięcznością – na początku posługi, która została mi powierzona. Święty Augustyn pisał: „Stworzyłeś nas bowiem jako skierowanych ku Tobie. I niespokojne jest serce nasze, dopóki w Tobie [Panie] nie spocznie” (Wyznania, I, 1,1).

W ostatnich dniach przeżywaliśmy szczególnie intensywny czas. Śmierć Papieża Franciszka napełniła nasze serca smutkiem, a w tych trudnych godzinach czuliśmy się jak owe tłumy, o których Ewangelia mówi, że były „jak owce niemające pasterza” (por. Mt 9,36). Jednak właśnie w dzień Wielkanocy otrzymaliśmy jego ostatnie błogosławieństwo, a w świetle Zmartwychwstania przeżyliśmy ten moment w pewności, że Pan nigdy nie opuszcza swego ludu – że gromadzi go, gdy jest rozproszony, i „czuwa nad nim jak pasterz nad swą trzodą” (Jr 31,10).

W tym duchu wiary Kolegium Kardynalskie zgromadziło się na konklawe. Przybywając z różnym bagażem historii i różnymi drogami, złożyliśmy w ręce Boga pragnienie wyboru nowego następcy Piotra, Biskupa Rzymu – pasterza, który potrafiłby strzec bogatego dziedzictwa chrześcijańskiej wiary, a zarazem umiejącego patrzeć dalej, wychodząc naprzeciw pytaniom, niepokojom i wyzwaniom naszych czasów. Wspierani waszą modlitwą, doświadczyliśmy działania Ducha Świętego, który potrafił zestroić różne instrumenty muzyczne, poruszając struny naszych serc, by zabrzmiały jedną melodią.

Zostałem wybrany nie mając żadnych zasług. Z bojaźnią i drżeniem przychodzę do Was jako brat, który pragnie stać się sługą waszej wiary i waszej radości, podążając z wami drogą miłości Boga, który pragnie, abyśmy wszyscy byli zjednoczeni w jedną rodzinę.

Miłość i jedność – oto są dwa wymiary misji, powierzonej Piotrowi przez Jezusa.

Opowiada o tym fragment Ewangelii, który prowadzi nas nad Jezioro Tyberiadzkie – to samo, nad którym Jezus rozpoczął misję otrzymaną od Ojca: „łowić” ludzkość, aby ocalić ją z wód zła i śmierci. Przechodząc brzegiem tego jeziora, powołał Piotra i innych pierwszych uczniów, aby byli, tak jak On, „rybakami ludzi”; a teraz, po Zmartwychwstaniu, to właśnie oni mają kontynuować tę misję, stale na nowo zarzucać sieci, by rzucić w wody świata nadzieję Ewangelii; żeglować po morzu życia, aby wszyscy mogli odnaleźć się w objęciach Boga.

A jak Piotr może kontynuować to zadanie? Ewangelia mówi nam, że jest to możliwe tylko dlatego, że w swoim życiu doświadczył nieskończonej i bezwarunkowej miłości Boga, także w chwili upadku i zaparcia się. Dlatego kiedy Jezus zwraca się do Piotra, Ewangelia używa greckiego czasownika agapao, który odnosi się do miłości, jaką Bóg ma do nas, do Jego ofiarowania się, bez zastrzeżeń i kalkulacji. Natomiast w odpowiedzi Piotra użyty jest inny czasownik, taki, który opisuje miłość przyjaźni, jaką darzymy się nawzajem.

Kiedy Jezus pyta Piotra: „Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie?” (J 21,16), odnosi się więc do miłości Ojca. To tak, jakby Jezus mówił: tylko jeśli poznałeś i doświadczyłeś tej miłości Boga, która nigdy nie ustaje, będziesz mógł paść owce moje; tylko w miłości Boga Ojca zdołasz kochać swoich braci „więcej”, czyli składając ofiarę życia za swoich braci.

Piotrowi zatem powierzone jest zadanie „miłować więcej” i oddać swoje życie za owczarnię. Posługa Piotra jest naznaczona właśnie tą miłością ofiarną, ponieważ Kościół Rzymski przewodniczy w miłości, a jego prawdziwą władzę stanowi miłość Chrystusa. Nigdy nie chodzi o zdobywanie innych poprzez dominację, religijną propagandę czy za pomocą narzędzi władzy, lecz chodzi zawsze i wyłącznie o to, by miłować tak, jak czynił to Jezus.

On – jak stwierdza sam apostoł Piotr – „jest kamieniem, odrzuconym przez was, budujących, tym, który stał się głowicą węgła” (Dz 4,11). Jeśli zatem tym kamieniem jest Chrystus, to Piotr ma paść owczarnię, nie ulegając nigdy pokusie, by stać się samotnym wodzem lub przywódcą wynoszącym się ponad innych, który czyni się panem powierzonych sobie osób (por. 1 P 5,3). Wręcz przeciwnie – od niego wymaga się, aby służył wierze braci, idąc razem z nimi. Wszyscy bowiem jesteśmy „żywymi kamieniami” (1 P 2,5), wezwanymi w chrzcie świętym do budowania Bożego domu w jedności braterskiej, w harmonii Ducha i we współistnieniu różnorodności. Jak mówi św. Augustyn: „Kościół tworzą wszyscy ci, którzy trwają w zgodzie z braćmi i którzy miłują bliźniego” (Mowa 359, 9).

Chciałbym, Bracia i Siostry, aby to było naszym pierwszym wielkim pragnieniem: Kościół zjednoczony, znak jedności i komunii, który staje się zaczynem pojednanego świata.

W naszych czasach wciąż widzimy zbyt wiele niezgody, zbyt wiele ran zadanych przez nienawiść, przemoc, uprzedzenia, lęk przed innym, przez paradygmat ekonomiczny, który wyzyskuje zasoby Ziemi i marginalizuje najuboższych. A my chcemy być w tym cieście małym zaczynem jedności, komunii, braterstwa. Z pokorą i radością chcemy powiedzieć światu: spójrzcie na Chrystusa! Zbliżcie się do Niego! Przyjmijcie Jego Słowo, które oświeca i pociesza! Posłuchajcie Jego propozycji miłości, aby stać się Jego jedyną rodziną: w jedynym Chrystusie jesteśmy jedno. I to jest droga, którą mamy iść razem, w naszym gronie, ale także z siostrzanymi Kościołami chrześcijańskimi, z tymi, którzy podążają innymi drogami religijnymi, z tymi, którzy noszą w sobie niepokój poszukiwania Boga, ze wszystkimi kobietami i mężczyznami dobrej woli, aby budować nowy świat, w którym królować będzie pokój.

Oto jest duch misyjny, który powinien nas ożywiać – bez zamykania się we własnym, wąskim kręgu i bez poczucia wyższości nad światem. Jesteśmy wezwani, aby nieść wszystkim miłość Boga, aby mogła się urzeczywistniać ta jedność, która nie zaciera różnic, lecz docenia wartość osobistej historii każdego człowieka, oraz społecznej i religijnej kultury każdego narodu.

Bracia i Siostry, to jest godzina miłości! Miłość miłosierna Boga, która czyni nas braćmi i siostrami, stanowi serce Ewangelii. Dzisiaj, wraz z moim poprzednikiem Leonem XIII, możemy zadać sobie pytanie: „Czyżbyśmy w krótkim czasie nie ujrzeli końca walki [i przywrócenia pokoju], gdyby te zasady zapanowały w życiu społecznym?” (Rerum novarum, 21).

Światłem i mocą Ducha Świętego budujmy Kościół oparty na miłości Boga i będący znakiem jedności, Kościół misyjny, który otwiera ramiona na świat, głosi Słowo, pozwala, by go niepokoiła historia, i który staje się zaczynem zgody dla ludzkości.

Razem, jako jeden lud, jako fratelli tutti, idźmy ku Bogu i miłujmy się wzajemnie.

Znadniemna.pl za Vatican News, na zdjęciu: Msza św. podczas uroczystej inauguracji posługi piotrowej Biskupa Rzymu Leona XIV, fot.: Vatican Media

Około 200 tysięcy osób uczestniczyło we Mszy św. z okazji uroczystej inauguracji pontyfikatu Leona XIV. Osoby te zgromadzone były na Placu Świętego Piotra, Via della Conciliazione oraz okolicznych przestrzeniach - podało Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej. W Eucharystii, której przewodniczył Papież Leon XIV było około 4 tysięcy

Przejdź do treści