HomeStandard Blog Whole Post (Page 2)

W związku z decyzją o całkowitym zawieszeniu ruchu granicznego między Rzecząpospolitą Polską a Republiką Białorusi, Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP wydało pilne rekomendacje dla obywateli polskich przebywających na terytorium Białorusi.

Od dnia 12 września 2025 r. granica polsko-białoruska pozostaje zamknięta dla ruchu osobowego i towarowego, zarówno drogowego, jak i kolejowego. Decyzja ta została podjęta w związku z pogarszającą się sytuacją bezpieczeństwa w regionie oraz rozpoczęciem rosyjsko-białoruskich manewrów wojskowych „Zapad-2025”.

MSZ stanowczo odradza wszelkie podróże do Białorusi oraz apeluje do obywateli RP o niezwłoczne opuszczenie jej terytorium. Powrót do kraju powinien odbywać się przy wykorzystaniu dostępnych środków komercyjnych lub prywatnych.

Dostępne alternatywne drogi powrotu:

  • Przejścia graniczne z Litwą: Bieniakonie–Soleczniki, Kamienny Łog–Miedniki;
  • Przejście z Łotwą: Grigorowszczina–Paternieki;
  • Loty z Międzynarodowego Portu Lotniczego w Mińsku do krajów, mających połączenie z krajami UE, takich jak Serbia czy Turcja, skąd można kontynuować podróż do UE.

MSZ ostrzega, że dalsze pogorszenie sytuacji może znacząco utrudnić lub uniemożliwić ewakuację. Obywatele RP proszeni są o bieżące śledzenie komunikatów MSZ oraz rejestrację w systemie Odyseusz.

Znadniemna.pl na podstawie Gov.pl

W związku z decyzją o całkowitym zawieszeniu ruchu granicznego między Rzecząpospolitą Polską a Republiką Białorusi, Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP wydało pilne rekomendacje dla obywateli polskich przebywających na terytorium Białorusi. Od dnia 12 września 2025 r. granica polsko-białoruska pozostaje zamknięta dla ruchu osobowego i towarowego, zarówno drogowego,

Dziś, 12 września, przypada 90. rocznica śmierci Marii Gażycz — malarki, zakonnicy, kobiety o niepokornym duchu i głębokiej wrażliwości. Choć jej twórczość rozkwitała w Paryżu i Warszawie, to jednak ostatnim przystankiem życia oraz duchowej drogi artystki i zakonnicy stało się Grodno. Tutaj, w klasztorze Sióstr Nazaretanek, gdzie pod imieniem zakonnym Pawła, Maria pełniąc funkcję przełożonej udowodniła, że da się połączyć paletę z modlitwą.

Od Wiszery do Paryża

Maria Gażycz, z domu Nowina-Chrzanowska, przyszła na świat 20 marca 1860 roku w majątku Wiszera, w guberni kurskiej. Jej ojciec, Tadeusz Nowina-Chrzanowski, był inżynierem, a matka – zgodnie z tradycją – wychowała córkę w prawosławiu. Już jako młoda dziewczyna wykazywała talent plastyczny, który rozwijała pod okiem Wojciecha Gersona w Warszawie w latach 1874–1878. To właśnie Gerson, ceniony pedagog i malarz, miał powiedzieć o niej: „Ma rękę pewną i duszę niespokojną – to dobrze wróży”.

Po studiach w Warszawie Maria kontynuowała edukację w Monachium, a następnie w prestiżowej paryskiej Académie Julian, gdzie uczyła się u mistrzów takich jak William-Adolphe Bouguereau, Tony Robert-Fleury i Jules Joseph Lefebvre. W Paryżu zaprzyjaźniła się z Anną Bilińską-Bohdanowiczową, również studentką tej uczelni. „Mam szczęście do nich. Lubią mnie wszystkie” – mówiła o swoich relacjach z innymi malarkami.

Malarka dusz

W 1878 roku Maria wyszła za mąż za Konstantego Gażycza, z którym miała syna – niestety, dziecko zmarło w dzieciństwie. Mimo osobistych tragedii, artystka nie porzuciła malarstwa. Jej prace wystawiano m.in. w warszawskiej „Zachęcie”, a krytycy podkreślali ich emocjonalną głębię i techniczną precyzję. Jeden z recenzentów pisał: „Gażycz maluje kobiety tak, jakby znała ich dusze – nie tylko twarze”.

Bildnis einer Frau,1895 rok, źródło: polishartcorner.com

Dama w stroju balowym, 1897 rok, źródło: Wikipedia

 

Wieśniaczka, 1906 rok, źródło: Wikipedia

Styl Marii ewoluował – od realistycznych portretów po bardziej symboliczne i religijne kompozycje. Jej „Autoportret z paletą” z 1896 roku to manifest kobiecej siły i niezależności. Sama artystka mówiła: „Nie chcę być tylko malarką kobiet – chcę być malarką dusz”. Jej obrazy, takie jak „Dama w stroju balowym” czy „Wieśniaczka”, łączyły elegancję z empatią wobec przedstawianych postaci.

Od palety do habitu

Po śmierci męża w 1900 roku Maria wyjechała do siostry do Krakowa. Tam, w 1901 roku, przeszła na katolicyzm, a pięć lat później wstąpiła do zakonu Sióstr Nazaretanek w Rzymie. Przyjęła imię zakonne Siostra Pawła z Nazaretu i rozpoczęła nowy rozdział życia – pełen kontemplacji, ale i aktywności. „W klasztorze nie przestaje się być artystką – zmienia się tylko temat”, pisała w jednym z listów.

Św. Józef, grodzieński okres życia Marii Gażycz, źródło: Wikipedia/media.catholic.by

Jako zakonnica pełniła funkcje przełożonej i mistrzyni nowicjatu, m.in. w Grodnie i Albano. Jej twórczość nabrała wymiaru sakralnego – malowała ikony, świętych i sceny biblijne. Krytycy religijni podkreślali, że „jej obrazy nie tylko zdobią kaplice – one prowadzą do modlitwy”. Nawet w habicie nie porzuciła sztuki, traktując ją jako formę służby Bogu i ludziom.

Ostatnie lata życia

Maria Gażycz zmarła 13 września 1935 roku w Grodnie, gdzie spędziła ostatnie lata życia. Choć jej nazwisko nie zawsze pojawia się w podręcznikach historii sztuki, jej dorobek jest coraz częściej odkrywany na nowo. Współczesne badaczki, jak znana historyczka sztuki Karolina Dzimira-Zarzycka, przypominają o jej roli w środowisku artystycznym kobiet przełomu XIX i XX wieku.

Obrazy Marii Gażycz znajdują się dziś m.in. w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie. Wspomnienia o niej przetrwały w archiwach zakonu Nazaretanek i w sercach tych, którzy dostrzegają w jej twórczości nie tylko talent, ale także duchową głębię. Jak powiedziała sama artystka: „Nie maluję dla chwały – maluję, by zrozumieć”.

Opr. Emilia Kuklewska/Znadniemna.pl, na zdjęciu: Maria Gażycz – autoportret z paletą, 1896 rok, źródło: Wikipedia

Dziś, 12 września, przypada 90. rocznica śmierci Marii Gażycz — malarki, zakonnicy, kobiety o niepokornym duchu i głębokiej wrażliwości. Choć jej twórczość rozkwitała w Paryżu i Warszawie, to jednak ostatnim przystankiem życia oraz duchowej drogi artystki i zakonnicy stało się Grodno. Tutaj, w klasztorze Sióstr

O północy z czwartku na piątek (11/12 września br.) zamknięte zostały wszystkie dotychczas otwarte przejścia graniczne z Białorusią. Decyzja, na mocy rozporządzenia Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji, została podjęta z uwagi na organizowane w dniach 12-16 września rosyjsko-białoruskie manewry wojskowe „Zapad 2025”, a także w obliczu nasilającej się presji migracyjnej na granicy z Białorusią.

Przejścia graniczne na drogach krajowych

W ciągu dróg krajowych istnieje łącznie sześć przejść granicznych z Białorusią. Cztery z nich (na DK63 w Sławatyczach, DK66 w Połowcach, DK65 w Bobrownikach i DK19 w Kuźnicy) pozostają zamknięte.

W nocy z 11 na 12 września do odwołania zamknięte zostały również dwa dotychczas otwarte przejścia graniczne: na DK2 w Terespolu (ruch osobowy) oraz na DK68 w Kukurykach (ruch towarowy). Oba znajdują się w woj. lubelskim.

Informacje o zamknięciu przejść granicznych wyświetlane będą na tablicach zmiennej treści na sieci dróg szybkiego ruchu oraz dodatkowych, mobilnych znakach VMS, które zlokalizowane będą bliżej granicy państwa z Białorusią.

Co to oznacza dla kierowców

„Już teraz obserwujemy zwiększony ruch na przejściach granicznych, w szczególności w Kukurykach, który w kolejnych godzinach będzie zapewne rosnąć. Na trasach dojazdowych do obu przejść ustawione są kosze na śmieci i przenośne toalety, zintensyfikowaliśmy też częstotliwość sprzątania pasa drogowego” – czytamy w komunikacie Rządu RP na portalu Gov.pl.

Tam też zamieszczony jest apel do kierowców o śledzenie pojawiających się na bieżąco komunikatów oraz bezwzględne stosowanie się do poleceń służb.

 Znadniemna.pl za Gov.pl

O północy z czwartku na piątek (11/12 września br.) zamknięte zostały wszystkie dotychczas otwarte przejścia graniczne z Białorusią. Decyzja, na mocy rozporządzenia Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji, została podjęta z uwagi na organizowane w dniach 12-16 września rosyjsko-białoruskie manewry wojskowe „Zapad 2025”, a także w

W wyniku negocjacji przeprowadzonych przez amerykańską delegację z przedstawicielami władz Białorusi, z białoruskich więzień i kolonii karnych uwolnionych zostało 52. więźniów politycznych różnych narodowości, w tym – obywateli Polski. Wśród uwolnionych nie ma Andrzeja Poczobuta, o którego wypuszczenie z kolonii karnej apelował  m.in. Kongres USA, amerykańska Polonia i nieustannie zabiegają władze Polski.

Spotkanie delegacji, kierowanej przez wysłannika prezydenta Donalda Trumpa Johna Coale’a z Aleksandrem Łukaszenką odbyło się dzisiaj, 11 września, w stolicy Białorusi. Stało się ono kulminacją wielotygodniowych rozmów dyplomatycznych, w których białoruski przywódca wyraził gotowość do podjęcia kroków w kierunku deeskalacji napięć z Zachodem. Według źródeł dyplomatycznych, Łukaszenka zgodził się na uwolnienie więźniów pod warunkiem ich wyjazdu z kraju.

Rzecznik polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Paweł Wroński potwierdził, że wśród uwolnionych znajdują się Polacy, choć ich tożsamość nie została jeszcze ujawniona ze względów bezpieczeństwa. Oprócz Polaków więźniowie, wypuszczeni przez reżim Łukaszenki są obywatelami Wielkiej Brytanii, Łotwy, Niemiec, Litwy i Francji.

Sądząc po informacji, docierającej ze środowisk białoruskiej opozycji z więźniów politycznych, znanych szerokiej opinii publicznej, wolność odzyskał m.in. weteran białoruskiego ruchu opozycyjnego –  przewodniczący Białoruskiej Socjaldemokratycznej Hramady Mikołaj Statkiewicz, opozycyjny analityk, metodolog i publicysta związany z Telewizją Biełsat Uładzimir Mackiewicz, liderzy niezależnych związków zawodowych Aleksander Jaraszuk i Hienadź Fiedynicz, chrześcijański działacz opozycyjny Zmicier Daszkiewicz, a także dziennikarze Iryna Słaunikawa (TVP/ Biełsat), Pawał Mażejka (TVP/Biełsat), Ihar Łosik oraz Mikołaj Dziadok.

Jeden z liderów białoruskiej opozycji, były ambasador Białorusi w Polsce Paweł Łatuszka twierdzi, że wśród uwolnionych przez Łukaszenkę więźniów politycznych jest dwóch Polaków, jednak Andrzej Poczobut nie znalazł się w tej grupie. Łukaszenka  nie uwolnił prawdopodobnie także polskiego zakonnika Grzegorza Gawła O.Carm, aresztowanego niedawno przez białoruskie KGB pod zarzutem szpiegostwa i nielegalnego zdobycia tajemnic rozpoczynających się jutro, 12 września, białorusko-rosyjskich manewrów „Zapad 2025”.

Ambasada USA na Litwie poinformowała, że wszyscy uwolnieni są w dobrym stanie fizycznym i psychicznym, a ich dalszy los będzie koordynowany z odpowiednimi służbami konsularnymi.

Prezydent Trump, komentując wydarzenie, podziękował Łukaszence za „ważny gest humanitarny” i wyraził nadzieję na dalsze kroki w kierunku uwolnienia pozostałych więźniów politycznych, których liczba według obrońców praw człowieka przekracza 1000 osób.

 Znadniemna.pl na podstawie PAP/tvp.info/Fakt.pl/T.me/s/CabinetBelarus, fot.: Nashaniva.com

W wyniku negocjacji przeprowadzonych przez amerykańską delegację z przedstawicielami władz Białorusi, z białoruskich więzień i kolonii karnych uwolnionych zostało 52. więźniów politycznych różnych narodowości, w tym - obywateli Polski. Wśród uwolnionych nie ma Andrzeja Poczobuta, o którego wypuszczenie z kolonii karnej apelował  m.in. Kongres USA,

Nasz krajan Hiacynt Alchimowicz to artysta malarz i pedagog, który po tragicznych doświadczeniach Powstania Styczniowego odnalazł nowy dom w południowej Francji. Tam znalazł swój świat: przez akwarele pejzaży, portrety i sceny rodzajowe łączył kresową nostalgię z południowym światłem, stając się pedagogiem wyróżnionym tytułem Officier d’Académie. Jego życie to historia artysty, który choć „poza krajem”, nigdy nie zerwał więzi z Ojczyzną.

Pochodzenie i młodość na Kresach

Hiacynt Alchimowicz przyszedł na świat 11 września 1841 roku w Dziembrowie nad rzeką Spuszą koło Szczuczyna. Pochodził z rodziny ziemiańskiej – jego brat, Kazimierz Alchimowicz, również został malarzem. Już w młodości Hiacynt wykazywał zamiłowanie do sztuki, a jego wrażliwość artystyczna została w pewnym stopniu uformowana przez edukację wileńską. Ukończył gimnazjum i szkołę mierniczą w Wilnie – co dawało mu zarówno solidne podstawy ogólne, jak i techniczne.

We wczesnym okresie nauki zetknął się z twórczością Kanutego Rusieckiego – wpływy litewskiej szkoły pejzażu, obserwacji natury i nastroju krajobrazu, które później będą się ujawniać w jego pracach, mają tu swoje źródło.

Powstanie i emigracja

Hiacynt uczestniczył w Powstaniu Styczniowym wspólnie z bratem Kazimierzem. Po jego klęsce zdecydował się na emigrację. W roku 1864 wyemigrował i osiedlił się we Francji, w Perpignan na południu kraju. To był początek nowego etapu – zarówno trudnego, jak i twórczego.

Pierwsze lata we Francji

Początkowo Hiacynt nie malował zawodowo – utrzymywał się z pracy jako rysownik techniczny (kreślarz) przy przedsiębiorstwach kolejowych. Pracował przy realizacji linii kolejowych w miejscach takich jak Arcachon, Amélie‑les‑Bains oraz w Perpignan. Te prace wymagały precyzji, zdolności technicznych i wyczucia grafiki – cechy, które później przełożyły się na jego styl artystyczny.

W 1872 roku zakończyła się dla Hiacynta pewna faza – zaprzestał prac technicznych i zaczął studiować malarstwo w Perpignan. Z czasem przeniósł się do Paryża, co pozwoliło mu zetknąć się z szerszym środowiskiem artystycznym i uzyskać inspiracje, kontakty oraz możliwości rozwoju.

W Paryżu Alchimowicz poznał Michała Elwiro Andriollego, polskiego grafika i ilustratora działającego we Francji, co miało wpływ na jego działalność ilustracyjną i artystyczną. Korzystał też ze wskazówek swojego brata Kazimierza w latach, gdy Kazimierz przebywał we Francji (1876‑1878). Obaj bracia wymieniali się doświadczeniami, co wspierało rozwój Hiacynta.

Pedagog z powołania

Równolegle z twórczością artystyczną, Hiacynt Alchimowicz rozwijał karierę dydaktyczną. W 1876 roku został mianowany profesorem rysunku w liceum w Perpignan. Uczył również w tamtejszym liceum żeńskim i szkole politechnicznej. Był nauczycielem cenionym i zaangażowanym – jego wkład w edukację artystyczną został doceniony przez władze francuskie. W 1892 roku otrzymał prestiżowy tytuł „Officier d’Académie“, przyznawany za zasługi dla kultury i oświaty.

Twórczość: pejzaże, sceny i portrety

Hiacynt Alchimowicz malował głównie akwarelą, techniką wymagającą subtelności i precyzji. Jego obrazy to przede wszystkim pejzaże, sceny rodzajowe oraz portrety, często inspirowane codziennym życiem i krajobrazami południowej Francji. Tworzył z wyczuciem światła, nastroju i kompozycji – jego prace niosą spokój i kontemplację, wolne od teatralnych gestów.

Choć pracował na emigracji, nie zerwał więzi z krajem. Wystawiał swoje prace głównie we Francji – m.in. w Tuluzie (1864), Castres (1879, 1893), Montpellier (1880), Nîmes (1888) i Narbonne (1893) – ale również w Polsce. W 1904 roku jego dzieła można było oglądać na wystawie w Towarzystwie Zachęty Sztuk Pięknych w Warszawie.

„Scena na wybrzeżu” obraz olejny/mieszany

„Portret malarza”

„Krajobraz z mostem”

„Pejzaz z Collioure”

„Pejzaż z Pirenejów”

„Widok na rzekę Pique w Pirenejach”

„Port w Słoncu”

„Stary most na rzece Agly w okolicach Perpignan”

„Portret marynarza”

„Przy studni”

„Wędrowiec”

„Pojenie osiołka” i „Mleczarka”

Ostatnie lata i dziedzictwo

Do końca życia Alchimowicz mieszkał w Perpignan – wiadomo, że był tam jeszcze w 1897 roku. To właśnie we Francji zakończył swój życiowy i artystyczny szlak. Zmarł w tym samym roku.

Nasz bohater nie doczekał się tak szerokiego uznania jak jego brat Kazimierz, lecz pozostaje postacią godną przypomnienia. Jego los to historia wielu polskich artystów XIX wieku – rozdzielonych przez historię, odnajdujących swoje miejsce poza granicami ojczyzny, a jednak wiernych jej duchowi.

Opr. Waleria Brażuk/Znadniemna.pl

Nasz krajan Hiacynt Alchimowicz to artysta malarz i pedagog, który po tragicznych doświadczeniach Powstania Styczniowego odnalazł nowy dom w południowej Francji. Tam znalazł swój świat: przez akwarele pejzaży, portrety i sceny rodzajowe łączył kresową nostalgię z południowym światłem, stając się pedagogiem wyróżnionym tytułem Officier d’Académie.

Dokładnie 87 lat temu, 11 września 1938 roku, w Nowogródku otwarto Muzeum Adama Mickiewicza. Placówka mieści się w odbudowanym dworku rodziny Mickiewiczów i od dekad pełni rolę ważnego ośrodka pamięci o życiu i twórczości wieszcza narodowego.

Geneza powstania muzeum

Pierwsze pomysły utworzenia muzeum pojawiły się już w 1920 roku, kiedy miejscowy rewkom (rewolucyjny komitet – bolszewicki organ władzy wykonawczej – red.) wydał decyzję o stworzeniu placówki imienia poety. Z powodu prowadzonych w czasie wojny polsko-bolszewickiej działań projekt nie został zrealizowany. Po wojnie i podpisaniu Pokoju Ryskiego Nowogródek znalazł się w granicach II RP i stał się stolicą województwa. Wówczas ideę założenia muzeum Wieszcza podjęły władze województwa nowogródzkiego oraz Komitet Mickiewiczowski, co doprowadziło do otwarcia placówki w 1938 roku. Pierwszym dyrektorem  Muzeum Mickiewicza w Nowogródku został Władysław Laroj.

Dworek Mickiewicza w Nowogródku na pocztówce z okresu międzywojennego, fot.: Polona.pl

Wnętrze muzeum w 1938 roku, fot.: NAC

Wojenne zniszczenia i powojenna odbudowa

Po aneksji Nowogródka przez ZSRR w 1939 roku na mocy postanowienia Rady Komisarzy Ludowych BSRR od 03 grudnia 1940 roku muzeum kontynuowało działalność pod nadzorem komisarza ludowego oświaty BSRR. W czerwcu 1941 roku budynek został zbombardowany przez niemieckie lotnictwo, a w 1945 roku większość muzealnych eksponatów wywieziono do Polski.

Eksponaty muzeum przed zajęciem Nowogródka przez Sowietów w 1939 roku, fot.: NAC

W setną rocznicę śmierci Mickiewicza, 27 listopada 1955 roku, muzeum zostało ponownie otwarte. W latach 1989–1990 polska firma Budimex przeprowadziła rekonstrukcję dworku, odtwarzając m.in. oficynę, studnię, altanę i budynki gospodarcze.

Współczesna działalność

12 września 1992 roku, dzięki współpracy z warszawskim Muzeum Literatury, w nowogródzkiej placówce otwarto nową ekspozycję, na którą wypożyczono 152 eksponaty.

Ekspozycja, którą można podziwiać w muzeum współcześnie została otwarta 25 maja 2001 roku. Składają się na nią: rozmieszczona w pięciu pokojach domu ekspozycja biograficzna, przedstawiająca m.in. rzeczy związane z Mickiewiczem i jego otoczeniem: komplety mebli, zegary, książki, rękopisy, fortepian, portrety przyjaciół i znajomych. W piwnicy i przejściu podziemnym, które łączy dom z oficyna, są rozmieszczane wystawy, w tym dwie stale: „Światło kuchni Mickiewiczów” i „Poemat „Pan Tadeusz”.

Muzeum odwiedza rocznie około 20 tysięcy turystów. Zwiedzanie odbywa się w językach: polskim, rosyjskim, białoruskim, angielskim i niemieckim. Dyrektorem placówki jest Mikołaj Hajba.

Dom dzieciństwa poety

Choć Adam Mickiewicz urodził się w pobliskim Zaosiu, to właśnie dworek w Nowogródku był miejscem, gdzie spędził swoje dzieciństwo i młodość. W tym domu dorastał w otoczeniu rodziny, a lokalna atmosfera, przyroda i tradycje szlacheckie miały istotny wpływ na jego późniejszą twórczość. W Nowogródku uczęszczał do szkoły prowadzonej przez dominikanów, gdzie zdobywał pierwsze literackie i filozoficzne inspiracje. To tu kształtowała się jego świadomość narodowa i zamiłowanie do historii oraz kultury polskiej.

Wygląd dworu Mickiewiczów w XIX stuleciu, źródło: Wikipedia

Budynek dworku, wzniesiony na początku XIX wieku przez ojca poety, Mikołaja Mickiewicza, był typowym przykładem szlacheckiej architektury kresowej. Wspomnienia związane z dzieciństwem Mickiewicza w Nowogródku znalazły później odzwierciedlenie w twórczości Wieszcza. W poemacie „Pan Tadeusz” poeta przywołuje krajobrazy i obyczaje znane z lat młodości, a w „Dziadach” cz. III pojawia się scena w klasztorze dominikanów, który do dziś stoi w mieście.

Nowogródek był dla Mickiewicza nie tylko miejscem dorastania, ale także duchowym punktem odniesienia — przestrzenią, w której kształtowały się jego ideały wolności, patriotyzmu i wiary w siłę narodu.

Znadniemna.pl na podstawie mickiewicz.museum.by, na zdjęciu: Muzeum Adama Mickiewicza w Nowogródku,  fot.: bis.nlb.by

Dokładnie 87 lat temu, 11 września 1938 roku, w Nowogródku otwarto Muzeum Adama Mickiewicza. Placówka mieści się w odbudowanym dworku rodziny Mickiewiczów i od dekad pełni rolę ważnego ośrodka pamięci o życiu i twórczości wieszcza narodowego. Geneza powstania muzeum Pierwsze pomysły utworzenia muzeum pojawiły się już w

109 lat temu zmarł urodzony w Dudziczach koło Mińska Aleksander Jelski – jedna z najciekawszych, choć dziś zapomnianych postaci polsko-litewsko-białoruskiego pogranicza. Twórca prywatnego muzeum, etnograf, tłumacz i publicysta, który przez całe życie dokumentował kulturę dawnej Rzeczypospolitej, łącząc pasję kolekcjonera z misją zachowania wielonarodowego dziedzictwa ziemi, z której pochodził. W rocznicę śmierci naszego krajana pragniemy przypomnieć Państwu jego sylwetkę.

Szlachcic z Dudzicz

Aleksander Jelski urodził się 16 czerwca 1834 roku w majątku Dudzicze, położonym w guberni mińskiej – dziś to teren Białorusi, ale wówczas część dawnej Rzeczypospolitej, zajęta przez Imperium Rosyjskie. Pochodził ze starego rodu szlacheckiego herbu Pielesz, który przez pokolenia był związany z kulturą polską i litewsko-ruską. Jego ojciec, Karol Jelski, był właścicielem ziemskim i skrzypkiem amatorem, a matka Ludwika Steinberg pochodziła z rodziny o niemieckich korzeniach.

Rodzina Jelskich pielęgnowała tradycje patriotyczne – dziadek Aleksandra, Stanisław Jelski, był pułkownikiem w czasach króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Młody Aleksander otrzymał staranne wykształcenie: najpierw w gimnazjum w Łazdach (ówczesne Prusy Wschodnie), a następnie w gimnazjum mińskim, które ukończył w 1852 roku. Już wtedy interesował się historią, literaturą i muzyką.

Wkrótce po ukończeniu szkoły został wcielony do armii rosyjskiej i wziął udział w wojnie krymskiej (1853–1856). Choć służba wojskowa nie była jego pasją, doświadczenia z frontu ukształtowały jego późniejszy krytyczny stosunek do imperialnej polityki Rosji. Po powrocie do cywila objął funkcję sędziego pokoju w guberni mińskiej, co dało mu dostęp do lokalnych elit i archiwów.

Muzeum w Zamościu i pasja kolekcjonera

W 1864 roku Jelski założył w swoim majątku Zamoście (wieś w rejonie puchowickim, obwodu mińskiego – red.) prywatne muzeum regionalne – jedno z pierwszych tego typu na ziemiach litewsko-ruskich. Zgromadził tam imponującą kolekcję: ponad 7 tysięcy książek, 20 tysięcy rękopisów, tysiąc grafik, a także obrazy, monety, medale i artefakty archeologiczne. Jego zbiór był nie tylko świadectwem pasji, ale też formą oporu wobec rusyfikacji.

Dwór Jelskiego w Zamościu, fot.: Wikipedia

Muzeum Jelskiego stało się miejscem spotkań lokalnej inteligencji, artystów i działaczy społecznych. Wśród jego gości byli m.in. Wincenty Dunin-Marcinkiewicz – jeden z pierwszych klasyków literatury białoruskiej, oraz Franciszak Bahuszewicz – białoruski poeta i działacz narodowy. Jelski wspierał ich twórczość, udostępniał źródła i publikował ich teksty w prasie.

W 1892 roku został członkiem Akademii Umiejętności w Krakowie, co potwierdzało jego pozycję w świecie nauki i kultury. Choć działał na peryferiach imperium, jego wpływ sięgał daleko – był pomostem między kulturą polską, białoruską i litewską. Jego muzeum przetrwało do I wojny światowej, a część zbiorów została później rozproszona.

Pisarz dwóch języków

Aleksander Jelski pisał zarówno po polsku, jak i po białorusku. Używał pseudonimów „Bacian znad Pciczy” oraz „Litwin-obywatel”, pod którymi publikował eseje, poezje, tłumaczenia i artykuły etnograficzne. Jego teksty ukazywały się w prasie lokalnej i ogólnopolskiej, a ich tematyka obejmowała historię, folklor i literaturę regionu.

Był jednym z pierwszych, którzy traktowali kulturę ludową jako pełnoprawne dziedzictwo narodowe. Dokumentował pieśni, obrzędy, legendy i język mieszkańców Mińszczyzny, Grodzieńszczyzny i Wileńszczyzny. Jego podejście łączyło romantyczną fascynację ludem z oświeceniowym dążeniem do systematyzacji wiedzy.

W 1892 roku Aleksander Jelski opublikował we Lwowie pod redakcją Stanisława Bajłago przekład na język białoruski pierwszej księgi „Pana Tadeusza” Adama Mickiewicza. Tłumaczenie to miało charakter literacki i narodowy – wpisywało się w nurt białoruskiego odrodzenia i próbę zakorzenienia klasyki polskiej w języku „prostego ludu”.

Jelski tłumaczył także dzieła literackie z języka rosyjskiego i niemieckiego, popularyzując je wśród polskich i białoruskich czytelników. W jego twórczości widać troskę o zachowanie wielokulturowego dziedzictwa dawnej Rzeczypospolitej – był głosem pogranicza, który nie godził się na jego wymazanie.

Spuścizna, która inspiruje

Zmarł Aleksander Jelski 10 września 1916 roku w swoim majątku Zamoście. Został pochowany w uroczysku Kobań, niedaleko Dudzicz – miejscu, które przez całe życie było jego centrum duchowym. Pozostawił po sobie nie tylko zbiory muzealne, ale też spuściznę intelektualną, która do dziś inspiruje badaczy kultury kresowej.

Miał żonę Helenę z Kalaczyńskich oraz dwoje dzieci: córkę Aleksandrę Bonawenturę i syna Jana. Rodzina Jelskich kontynuowała tradycje patriotyczne i kulturalne, choć po październikowym przewrocie bolszewickim w Rosji ich majątek został znacjonalizowany, a archiwa rozproszone. Część rękopisów Aleksandra Jelskiego trafiła do bibliotek w Wilnie i Krakowie.

Dziś Jelski pozostaje postacią nieco zapomnianą, choć jego dorobek zasługuje na przypomnienie. Był jednym z ostatnich przedstawicieli kresowej inteligencji, która łączyła polskość z otwartością na inne kultury.

Opr. Walery Kowalewski/Znadniemna.pl

109 lat temu zmarł urodzony w Dudziczach koło Mińska Aleksander Jelski – jedna z najciekawszych, choć dziś zapomnianych postaci polsko-litewsko-białoruskiego pogranicza. Twórca prywatnego muzeum, etnograf, tłumacz i publicysta, który przez całe życie dokumentował kulturę dawnej Rzeczypospolitej, łącząc pasję kolekcjonera z misją zachowania wielonarodowego dziedzictwa ziemi,

Grupa Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, do której w Parlamencie Europejskim należy Prawo i Sprawiedliwość, zdecydowała we wtorek w Strasburgu o rekomendowaniu więzionego na Białorusi działacza polskiej mniejszości Andrzeja Poczobuta do Nagrody im. Sacharowa – przekazało PAP źródło w PE.

Według białoruskiej opozycji i organizacji praw człowieka, na Białorusi jest około 1300 więźniów politycznych; wielu z nich zostało aresztowanych w odpowiedzi na masowe protesty po sfałszowanych wyborach prezydenckich w 2020 r.

Wśród uwięzionych jest m.in. dziennikarz i działacz polskiej mniejszości na Białorusi Andrzej Poczobut, który został aresztowany wiosną 2021 r., a w lutym 2023 r. skazany na osiem lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze i osadzony w zakładzie karnym w Nowopołocku. Zakład ten ma opinię jednego z najgorszych więzień na Białorusi.

Polskie władze domagają się uwolnienia działacza i oczyszczenia go z politycznie motywowanych, nieprawdziwych zarzutów. W lipcu delegacja polskiego Sejmu, składająca wizytę w USA, podczas rozmów ze stroną amerykańską podnosiła ten temat.

Nagroda im. Sacharowa za wolność myśli, przyznawana przez Parlament Europejski od 1988 roku, jest najwyższym wyróżnieniem Unii Europejskiej za działania na rzecz praw człowieka. Pierwszymi laureatami byli Nelson Mandela i Anatolij Marczenko.

Wyróżnienie przyznawane jest osobom, grupom i organizacjom, które wniosły wybitny wkład w obronę wolności myśli.

Wśród dotychczasowych nagrodzonych znaleźli się dysydenci, politycy, dziennikarze, prawnicy, działacze społeczeństwa obywatelskiego, pisarze, przywódcy mniejszości, obrońcy praw człowieka, rysownicy, reżyserzy, a także organizacje międzynarodowe i młodzi aktywiści. Niektórzy laureaci Nagrody Sacharowa, jak Nelson Mandela, Malala Yousafzai, Denis Mukwege i Nadia Murad, zostali później uhonorowani Pokojową Nagrodą Nobla.

Co roku we wrześniu posłowie do Parlamentu Europejskiego mogą wysunąć kandydatów do Nagrody im. Sacharowa. Każdy nominowany musi mieć poparcie co najmniej 40 europosłów, przy czym każdy z nich może udzielić poparcia tylko jednemu kandydatowi. W praktyce nominacje przedstawiają grupy polityczne.

Nominacje wraz z uzasadnieniem są następnie oceniane na wspólnym posiedzeniu komisji spraw zagranicznych i komisji rozwoju PE. Później sporządza się listę trzech kandydatur, która przekazywana jest Konferencji Przewodniczących pod głosowanie; w skład Konferencji wchodzą liderzy grup politycznych. Ogłoszenie zwycięzcy odbywa się zwykle w październiku, a ceremonia wręczenia nagrody w grudniu.

Znadniemna.pl za Niezalezna.pl/PAP

Grupa Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, do której w Parlamencie Europejskim należy Prawo i Sprawiedliwość, zdecydowała we wtorek w Strasburgu o rekomendowaniu więzionego na Białorusi działacza polskiej mniejszości Andrzeja Poczobuta do Nagrody im. Sacharowa – przekazało PAP źródło w PE. Według białoruskiej opozycji i organizacji praw człowieka,

W piątek zaczynają się agresywne ćwiczenia rosyjsko-białoruskie Zapad; w związku z tym w nocy z czwartku na piątek zamkniemy granice z Białorusią, w tym przejścia kolejowe – poinformował we wtorek, 9 września, premier Donald Tusk.

Premier przypomniał przed posiedzeniem rządu, że rozpoczynają się w piątek manewry na terenie Białorusi, bardzo bliskim do polskiej granicy, o charakterze agresywnym ze strony rosyjsko-białoruskiej. Zaznaczył, że celem symulacji ich działań jest m.in. Przesmyk Suwalski.

Dodał, że dochodzi też do innych prowokacji ze strony Rosji i Białorusi – na terenie kraju i poza nim.

„W związku z tym, ze względu na bezpieczeństwo państwa, zamkniemy granice z Białorusią, w tym przejścia kolejowe, w związku z manewrami Zapad, w czwartek o północy, z czwartku na piątek” – powiedział szef rządu.

Białorusko-rosyjskie ćwiczenia Zapad 2025

Zapad 2025 to rosyjsko-białoruskie ćwiczenia wojskowe zaplanowane na 12–16 września. Jak podał Ośrodek Studiów Wschodnich, według litewskiego wywiadu weźmie w niej udział 30 tys. żołnierzy obu państw, przy czym 8 tys. na terytorium Białorusi (w tym 6 tys. Białorusinów i 2 tys. Rosjan). Źródła białoruskie podały, że mają tam ćwiczyć żołnierze z elitarnych rosyjskich jednostek: 2. „Tamańskiej” Dywizji Zmechanizowanej i 4. „Kantemirowskiej” Dywizji Pancernej, nowo sformowanej 71. Dywizji Zmechanizowanej 14. Korpusu Armijnego oraz prawdopodobnie 98. Dywizji Powietrzno-Desantowej, którzy z etatowym wyposażeniem przyjechali na Białoruś w sierpniu. W odróżnieniu od poprzednich edycji ćwiczeń zadania mają być realizowane głównie na poligonach w północnowschodniej Białorusi, co Mińsk przedstawia jako gest deeskalacyjny wobec sąsiadów.

Oficjalnym celem ćwiczeń jest sprawdzenie gotowości armii rosyjskiej i białoruskiej do obrony terytorium obu państw. Jednak – według Zachodu – w rzeczywistości ćwiczenia mają służyć budowie zdolności ofensywnych obu armii.

Znadniemna.pl na podstawie PAP/TVP.PL, fot.: Polska Straż Graniczna

 

W piątek zaczynają się agresywne ćwiczenia rosyjsko-białoruskie Zapad; w związku z tym w nocy z czwartku na piątek zamkniemy granice z Białorusią, w tym przejścia kolejowe - poinformował we wtorek, 9 września, premier Donald Tusk. Premier przypomniał przed posiedzeniem rządu, że rozpoczynają się w piątek manewry

Dzisiaj – 8 września, w Międzynarodowy Dzień Solidarności Dziennikarzy, pragniemy przypomnieć o sytuacji w sferze wolności słowa w krajach autorytarnych. Szczególną uwagę kierujemy na dramatyczną sytuację dziennikarzy na Białorusi.

Według danych Białoruskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy, w białoruskich więzieniach przebywa obecnie 36 przedstawicieli mediów, co czyni Białoruś jednym z najbardziej represyjnych wobec dziennikarzy krajem na świecie. Dla porównania, według danych Komitetu Ochrony Dziennikarzy (CPJ), w Chinach uwięzionych jest 44 dziennikarzy, w Birmie – 43, w Rosji – 22, a w Iranie i Izraelu – po 17. Białoruś wyróżnia się nie tylko liczbą zatrzymanych, ale także faktem, że większość z nich to kobiety – co czyni ją jedynym krajem, w którym dziennikarki stanowią większość wśród więzionych pracowników mediów.

Białoruskie Stowarzyszenie Dziennikarzy w ramach solidarności z uwięzionymi kolegami publikuje dzisiaj „ostatnie słowo” dziennikarki Telewizji Biełsat, Kaciaryny Andrejewej.

Za portalem Baj.media publikujemy tłumaczenie na język polski „ostatniego słowa” uwięzionej dziennikarki:

Mam 27 lat, z czego sześć poświęciłam mojemu ulubionemu zawodowi – dziennikarstwu.

W ubiegłym roku zostałam reporterem z punktu zapalnego. Za każdym razem, gdy pracowałam, ryzykowałam nie tylko swoją wolnością, ale także zdrowiem i życiem. Dla mojej rodziny oznaczało to, że pewnego dnia mogę nie wrócić do domu. A jednak ruszyłam w ten wir wydarzeń, by pokazać widzowi wszystko bez ograniczeń. Udało mi się uniknąć gumowych kul i kontynuować reportaż, wypełniać swoje zawodowe obowiązki mimo wszystko.

Moi koledzy mieli mniej szczęścia. Byli bici w brzuch, łamano im nosy, strzelano do nich z kilku metrów. I do dziś nie wszczęto ani jednego postępowania karnego w sprawie masakry dziennikarzy, podobnie jak i przemocy wobec pokojowo protestujących obywateli.

15 listopada ludzie zszokowani zabójstwem Romana Bandareki wyszli na ulice, by wyrazić swój protest. Relacjonowałam te wydarzenia na żywo na Placu Zmian w telewizji Biełsat. Za to trafiłam za kratki na podstawie zmyślonych, sfabrykowanych zarzutów.

Nie proszę, lecz domagam się uniewinnienia dla siebie i moich kolegów. Uwolnić Darię Czulcową, uwolnić Kaciarynę Borysewicz, uwolnić Igora Łosika, Aleha Szarko, Julię Słucką i setki innych więźniów politycznych! Dziękuję.

17 lutego 2021 r.

Sąd Rejonu Frunzeńskiego w Mińsku, Białoruś

Wśród osób pozbawionych wolności na Białorusi znajduje się również dziennikarz polskich i białoruskich mediów oraz działacz mniejszości polskiej Andrzej Poczobut. Nasz kolega od ponad czterech lat przebywa za kratami, z nich – prawie dwa lata w kolonii karnej o zaostrzonym rygorze w Nowopołocku, uważanej za najcięższą w kraju.

Skazany na osiem lat pozbawienia wolności za rzekome „podżeganie do nienawiści” i „rehabilitację nazizmu”, Andrzej stał się symbolem walki o niezależność dziennikarską i prawa człowieka w regionie. Jego sprawa budzi międzynarodowe oburzenie i jest regularnie podnoszona przez polskie władze oraz organizacje międzynarodowe.

Znadniemna.pl na podstawie Baj.media

Dzisiaj - 8 września, w Międzynarodowy Dzień Solidarności Dziennikarzy, pragniemy przypomnieć o sytuacji w sferze wolności słowa w krajach autorytarnych. Szczególną uwagę kierujemy na dramatyczną sytuację dziennikarzy na Białorusi. Według danych Białoruskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy, w białoruskich więzieniach przebywa obecnie 36 przedstawicieli mediów, co czyni Białoruś jednym

Przejdź do treści