HomeStandard Blog Whole Post (Page 2)

Ziemie Wschodnie dawnej Rzeczypospolitej dały Polsce i światu wielu wybitnych artystów, literatów i naukowców. Ciężko jest znaleźć dziedzinę, w której Polacy, urodzeni na Kresach Wschodnich Rzeczypospolitej, nie mieliby epokowych odkryć, bądź wybitnych osiągnięć. Dzisiaj swoje 90. urodziny świętowałby wybitny polski sportowiec o kresowych korzeniach –śp. Edmund Paziewski. Pragnąć upamiętnić tę wybitną postać polskiego sportu, postanowiliśmy przypomnieć Państwu o dokonaniach pana Edmunda.

Edmund Paziewski urodził się 16 czerwca 1935 roku w Brześciu (obecnie – Białoruś).

Po wojnie wraz z rodzicami repatriował się na ziemie odzyskane i zamieszkał w Gdańsku.

Tutaj w 1954 roku ukończył liceum ogólnokształcące. Jeszcze jako licealista uprawiał gimnastykę sportową.

Na przełomie lat 50-60. stwierdził jednak, że więcej osiągnie w innej dyscyplinie – chodzie sportowym, którego uprawianie szybko przyniosło Edmundowi pierwsze sukcesy.

Era Edmunda Paziewskiego, najwybitniejszego chodziarza Pocztowego Klubu Sportowego „Konradia” Gdańsk, rozpoczęła się w 1963 roku. Wówczas urodzony brześcianin zdobył swój pierwszy srebrny medal w chodzie na 20 km na Mistrzostwach Polski, rozegranych w Bydgoszczy.

Edmund Paziewski, lata 60. XX wieku, fot.: „Świat Chodu Sportowego”, Tom IV

Podczas swojej długoletniej kariery Edmund Paziewski zdobył dla klubu „Konradia” siedem medali mistrzostw Polski (wszystkie na dystansie 20 kilometrów). Dwukrotnie startował na Mistrzostwach Europy w Budapeszcie w 1966 roku i w Atenach w 1969 roku.

W 1971 roku legendarny już atleta zdobył ostatni medal w historii klubu w kategorii seniorów na Mistrzostwach Polski przeprowadzonych w Warszawie. Był to medal srebrny.

Reasumując: w chodzie na 20 km lekkoatleta był trzykrotnym mistrzem Polski (1966, 1968, 1969) oraz czterokrotnym wicemistrzem kraju (1963, 1965, 1967, 1971). Reprezentował Polskę na mistrzostwach Europy w latach 1966 i 1969, zajmując 17. miejsce na dystansie 20 km oraz 11. miejsce na 50 km.

Jednym z najbardziej spektakularnych wyczynów w sportowej karierze Paziewskiego był rekord Polski w chodzie na 50 000 metrów na bieżni z czasem 4:33:32,8, ustanowiony w 1969 roku w Sopocie.

Wynik ten był najlepszy na tym dystansie w dziejach polskiego chodu sportowego przez ponad dwadzieścia lat – do 15 maja 1992 roku, kiedy Jacek Bednarek pokonał 50 000 metrów na bieżni stadionu Fana (Bergen, Norwegia) z czasem 3:52:53.

Kariera Edmunda Paziewskiego przypadła na lata 1961- 1971. Od 1967 roku, jako czynny zawodnik zaczął pełnić w Pocztowym Klubie Sportowym „Konradia” Gdańsk funkcję szkoleniowca. Aktywną pracę z młodzieżą trener Paziewski prowadził do końca swoich dni.

Edmund Paziewski jako trener, fot.: „Świat Chodu Sportowego”, Tom IV

Zmarł mentor gdańskich chodziarzy, urodzony brześcianin Edmund Paziewski w Gdańsku 20 listopada 2010 roku. Jego prochy spoczęły na miejscowym Cmentarzu Łostowickim.

Zarząd i społeczność Międzyzakładowego Klubu Sportowego Łączności ,,Konradia” Gdańsk pożegnały legendarnego chodziarza i pedagoga sportowego słowami, które przytaczamy za Dziennikiem Bałtyckim z 2010 roku:

,,Cały czas chodził przed siebie dziś jest u Pana w niebie”

Żegnamy Zawodnika, Trenera, Wychowawcę, a przede wszystkim Człowieka

śp. Edmunda Paziewskiego

Olimpijczyka, legendę Polskiego Chodu Sportowego

Od Niego się zaczęło.

Łączymy się w smutku z Rodziną. Wiemy, jak to boli.

Znadniemna.pl na podstawie Wikipedia.pl, „Świat Chodu Sportowego”, Tom IV, na zdjęciu: Edmund Paziewski – pośrodku, lata 60. XX stulecia, fot.:  screenshot z publikacji „Świat Chodu Sportowego”, Tom IV

Ziemie Wschodnie dawnej Rzeczypospolitej dały Polsce i światu wielu wybitnych artystów, literatów i naukowców. Ciężko jest znaleźć dziedzinę, w której Polacy, urodzeni na Kresach Wschodnich Rzeczypospolitej, nie mieliby epokowych odkryć, bądź wybitnych osiągnięć. Dzisiaj swoje 90. urodziny świętowałby wybitny polski sportowiec o kresowych korzeniach –śp.

W Gdańsku można już oglądać wystawę pt. „Szlaki Nadziei. Odyseja Wolności”.  Ekspozycja znajduje się przed dworcem PKP Gdańsk Główny. Powstała z okazji 80. rocznicy rozpoczęcia wędrówki armii generała Władysława Andersa, ewakuowanej z ZSRS.

Ekspozycję przygotował IPN w Gdańsku. Naczelnik Oddziałowego Biura Badań Historycznych IPN w Gdańsku, dr Daniel Czerwiński, podkreślił, że wystawa odzwierciedla misją Instytutu. Jest nią dbanie o pamięć o Polakach, którzy szczególnie zostali doświadczeni w XX wieku.

Wystawa „Szlaki Nadziei. Odyseja Wolności” jest to jeden z czołowych projektów Instytutu Pamięci Narodowej, pokazujący to, w jaki sposób Polacy byli traktowani w XX-wiecznej historii, ale też pokazuje losy obywateli polskich w okresie II wojny światowej i to, jak była to skomplikowana historia. Polacy trafiali do różnych miejsc odosobnienia, byli poddawani różnym represjom, ale oni się nie poddali. Oni mimo wszystko walczyli o swoje, walczyli z okupantami, zarówno z okupantem niemieckim, jak i z agresorem sowieckim, a potem walczyli o to, aby znaleźć się na terenach odrodzonej Polski – podkreślił dr Daniel Czerwiński.

Ta wyjątkowa wystawa opowiada o naszej heroicznej walce w obronie godności i wolności polskiego narodu – podkreśla z kolei Karolina Masłowska z gdańskiego IPN-u.

Projekt „Szlaki Nadziei. Odyseja Wolności” ma charakter edukacyjno-memoratywny i upamiętnia wysiłek Polskich Sił Zbrojnych podczas II wojny światowej. Opowiada też dramatyczne losy ludności cywilnej, która opuściła ZSRS wraz z Armią Andersa.

Wystawę patronatem honorowym objął prezydent Andrzej Duda.

Zamieszczamy zdjęcia plansz wystawy, wykonane przy wejściu na Dworzec kolejowy w Gdańsku:

Podpisanie układu Sikorski–Majski, przywracającego stosunki dyplomatyczne między Polską a ZSRS. Londyn, 30 VII 1941 r. (fot. Imperial War Muzeum)

Generał Władysław Anders (dowódca Armii Polskiej w ZSRS) i płk. dypl. Leopold Okulicki (szef Sztabu Armii Polskiej w ZSRS) – w gabinecie gen. Andersa, 1941– 1942 (fot. NAC)

Generał Władysław Anders z towarzyszącymi mu oficerami. W głębi widać ruiny klasztoru na Monte Cassino. Cassino, Włochy, maj 1944 r. (fot. Felicjan Maliniak; Instytut Polski i Muzeum im. gen. Sikorskiego w Londynie, zdjęcie udostępnione przez Fundację Ośrodka KARTA)

Włosi witają żołnierzy 2. Korpusu Polskiego. Na samochodzie drugi z lewej gen. Klemens Rudnicki. Bolonia, Włochy, 21 IV 1945 r. (fot. Instytut Polski i Muzeum im. gen. Sikorskiego w Londynie, zdjęcie udostępnione przez Fundację Ośrodka KARTA)

Żołnierze Armii Polskiej na Wschodzie w drodze na ćwiczenia (fot. AIPN)

Dzieci, które dotarły do formującej się armii gen. Andersa. Wrewskaja, Uzbekistan, ZSRS, maj 1942 r. (fot. Wiktor Ostrowski; Instytut Polski i Muzeum im. gen. Sikorskiego w Londynie, zdjęcie udostępnione przez Fundację Ośrodka KARTA)

Grupa polskich zesłańców odpoczywa na granicy sowiecko-irańskiej, 1942 r. (fot. Instytut Józefa Piłsudskiego w Ameryce)

Dziewczyna uratowana przez Armię Polską ewakuowaną z ZSRS w 1942 r. (fot. Instytut Józefa Piłsudskiego w Ameryce)

Elżbieta Zawacka „Zo” (fot. Fundacja Generał Elżbiety Zawackiej)

Konferencja w Jałcie w 1945 r. Od lewej siedzą: premier Wielkiej Brytanii Winston Churchill, prezydent USA Franklin Delano Roosevelt, przywódca ZSRS Józef Stalin (fot. domena publiczna)

 

 

Zawieszenie polskiej flagi przez żołnierzy 3. Dywizji Strzelców Karpackich na Torre di Asinelli, Bolonia, 1945 r. (fot. NAC)

 

 

Znadniemna.pl/ipn.org.pl/Fot.: redakcja Znadniemna.pl

W Gdańsku można już oglądać wystawę pt. „Szlaki Nadziei. Odyseja Wolności”.  Ekspozycja znajduje się przed dworcem PKP Gdańsk Główny. Powstała z okazji 80. rocznicy rozpoczęcia wędrówki armii generała Władysława Andersa, ewakuowanej z ZSRS. Ekspozycję przygotował IPN w Gdańsku. Naczelnik Oddziałowego Biura Badań Historycznych IPN w Gdańsku, dr

Od 15 czerwca do 12 października br. w gmachu głównym Muzeum Narodowego we Wrocławiu można będzie obejrzeć wystawę „Od szkicu do panoramy”. Ekspozycja została zorganizowana w związku z jubileuszem 40-lecia udostępnienia Panoramy Racławickiej.

14 czerwca 1985 roku we Wrocławiu została otwarta Panorama Racławicka – imponujące dzieło sztuki i technologii XIX wieku, a także jedno z najciekawszych muzeów historycznych w Polsce. Do dzisiaj odwiedziło je blisko 12 mln osób.

Podczas uroczystości jubileuszowych Hanna Wróblewska, minister kultury i dziedzictwa narodowego, wręczyła Medale „Zasłużony Kulturze Gloria Artis” dla twórców i konserwatorów Panoramy Racławickiej. Złote Medale otrzymali Ewa Dziekońska, współautorka projektu rotundy, Jan Weryński, twórca konstrukcji rotundy oraz Maria Kubaczka-Regulińska, wieloletnia konserwatorka. Brązowym Medalem uhonorowana została Beata Stragierowicz, pracownica Muzeum Narodowego we Wrocławiu, która od 40 lat bada historię Panoramy Racławickiej.

Historia Panoramy Racławickiej

„Panorama Racławicka” to monumentalne płótno olejne o wymiarach 15 × 114 m. Przedstawia bitwę pod Racławicami z 4 kwietnia 1794 roku – kluczowe zwycięstwo wojsk Tadeusza Kościuszki nad Rosjanami podczas insurekcji kościuszkowskiej. Pomysłodawcą obrazu był lwowski malarz Jan Styka, który do współpracy przy jego tworzeniu zaprosił Wojciecha Kossaka. Pomagali im Ludwik Boller, Tadeusz Popiel, Zygmunt Rozwadowski, Teodor Axentowicz, Włodzimierz Tetmajer, Wincenty Wodzinowski i Michał Sozański. Autorom zależało na upamiętnieniu tradycji narodowych w 100. rocznicę insurekcji kościuszkowskiej.

Okazją do realizacji projektu Styki stała się Powszechna Wystawa Krajowa w 1894 roku we Lwowie. Specjalnie tkane płótno zakupiono w Brukseli, zaś żelazną konstrukcję rotundy projektu Ludwika Ramułta – w Wiedniu. Budynek rotundy w parku Stryjskim we Lwowie gotowy był w lipcu 1893 roku. Natomiast panoramowe dzieło powstało w ciągu zaledwie 9 miesięcy, między sierpniem 1893 a majem 1894 roku. Uroczyste otwarcie „Panoramy Racławickiej” nastąpiło 5 czerwca 1894 roku. Od początku dzieło cieszyło się ogromnym zainteresowaniem, stając się jedną z główną atrakcji przyciągających turystów do Lwowa.

Obraz przeżył bombardowania wojenne, wieloletnią egzystencję z trutką na szczury w prowizorycznej drewnianej skrzyni, a następnie wraz z częścią zbiorów Ossolineum trafił do Wrocławia. Przez wiele lat nie był jednak udostępniany publiczności ze względu na niewygodną dla władz PRL-u tematykę. Panorama Racławicka, jako rotunda przy ul. Jana Ewangelisty Purkyniego we Wrocławiu, eksponująca obraz przedstawiający zwycięską bitwę pod Racławicami, została otwarta 14 czerwca 1985 roku, stając się główną atrakcją miasta.

„Od szkicu do panoramy” – wystawa ukazująca kulisy powstania arcydzieła

Od 15 czerwca do 12 października br. w gmachu głównym Muzeum Narodowego we Wrocławiu można będzie obejrzeć wystawę „Od szkicu do panoramy”. Ekspozycja została zorganizowana w związku z jubileuszem 40-lecia udostępnienia Panoramy Racławickiej.

Najważniejszym punktem wystawy jest wypożyczona z prywatnej kolekcji „Mała Panorama Racławicka”. Olejny „prototyp” wielkiej „Panoramy” był pomocniczym narzędziem dla artystów, umożliwiającym precyzyjne zaplanowanie kompozycji, perspektywy oraz rozmieszczenie postaci i scen batalistycznych na pełnowymiarowym płótnie.

Wystawa przypomina twórców biorących udział w realizacji niezwykłego dzieła. Prezentuje również prace podejmujące temat bitwy pod Racławicami, ale namalowane przez artystów nie biorących udziału w powstawaniu „Panoramy Racławickiej”, m.in. Jana Matejki czy Józefa Chełmońskiego.

Znadniemna.pl/MKiDN, gov.pl 

Od 15 czerwca do 12 października br. w gmachu głównym Muzeum Narodowego we Wrocławiu można będzie obejrzeć wystawę „Od szkicu do panoramy”. Ekspozycja została zorganizowana w związku z jubileuszem 40-lecia udostępnienia Panoramy Racławickiej. 14 czerwca 1985 roku we Wrocławiu została otwarta Panorama Racławicka - imponujące dzieło sztuki

Nabór do Programu Stypendialnego im. Stefana Banacha na rok akademicki 2025/26 został ogłoszony 6 czerwca 2025 roku. Kandydaci mogą składać wnioski do 27 czerwca 2025 roku. Program oferuje stypendia na studia II stopnia w Polsce, zarówno w języku polskim, jak i angielskim.

W tym roku program obejmuje obywateli 34 krajów, w tym Albanii, Angoli, Argentyny, Armenii, Azerbejdżanu, Białorusi, Bośni i Hercegowiny, Brazylii, Czarnogóry, Filipin, Gruzji, Indii, Indonezji, Iraku, Iranu, Jordanii, Kazachstanu, Kenii, Kosowa, Libanu, Macedonii Północnej, Meksyku, Mołdawii, Mongolii, Nigerii, Palestyny, Papui-Nowej Gwinei, Peru, Rwandy, Senegalu, Serbii, Tanzanii, Tunezji, Ukrainy, Uzbekistanu i Wietnamu.

Aby ubiegać się o stypendium w Programie im. Stefana Banacha, kandydaci muszą spełniać kilka kluczowych wymagań:

  • Być obywatelem jednego z 34 krajów objętych Programem: patrz wyżej.
  • Brak obywatelstwa polskiego: Kandydaci nie mogą posiadać polskiego obywatelstwa ani ubiegać się o jego nadanie.
  • Wykształcenie: W momencie składania wniosku kandydaci muszą być studentami ostatniego semestru studiów I stopnia lub posiadać dyplom ukończenia studiów I stopnia uzyskany nie wcześniej niż w 2023 roku.
  • Brak wcześniejszego dyplomu studiów II stopnia: Kandydaci nie mogą mieć ukończonych studiów magisterskich.
  • Znajomość języka: Wymagana jest udokumentowana znajomość języka polskiego (min. A2 dla kursu przygotowawczego, min. B2 dla studiów w języku polskim) lub angielskiego (min. B2 dla studiów w języku angielskim).
  • Rekrutacja na uczelnię: Kandydaci muszą przejść proces rekrutacji na wybraną uczelnię w Polsce.

Program stypendialny im. Stefana Banacha to inicjatywa wspierająca rozwój społeczno-gospodarczy krajów rozwijających się poprzez podnoszenie poziomu wykształcenia ich obywateli. Program oferuje stypendium na studia II stopnia w języku polskim lub angielskim na uczelniach nadzorowanych przez Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego.

Jest to wspólna inicjatywa Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz Narodowej Agencji Wymiany Akademickiej (NAWA), realizowana w ramach polskiej współpracy rozwojowej. Stypendium umożliwia bezpłatne kształcenie na uczelniach publicznych, a studia w języku polskim mogą być poprzedzone rocznym kursem przygotowawczym NAWA.

Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o szczegółach naboru, możesz pobrać oficjalne ogłoszenie ze strony NAWA lub wejść na stronę Moje Stypendium.

 Znadniemna.pl za Nawa.gov.pl, Mojestypendium.pl

Nabór do Programu Stypendialnego im. Stefana Banacha na rok akademicki 2025/26 został ogłoszony 6 czerwca 2025 roku. Kandydaci mogą składać wnioski do 27 czerwca 2025 roku. Program oferuje stypendia na studia II stopnia w Polsce, zarówno w języku polskim, jak i angielskim. W tym roku program

Białorusinka Jekaterina opowiedziała, że za wyrobienie polskiej wizy Schengen dla siebie i swojego chłopaka zapłaciła dwa tysiące rubli (ok. 2260 złotych).

Młodzi ludzie skorzystali z usług pośredników – osób, które pomagają w rezerwacji kolejki w polskiej ambasadzie bądź konsulacie.

Jekatierina opublikowała na TikToku filmik o wydatkach poniesionych za otwarcie wizy.

Sprawę opisał białoruski portal Zerkalo.

@chereikolife

А сколько отдали вы и с какого раза получили? #беларусь🇧🇾 #рекомендации #виза #визавпольшу #рабочаявиза #популярное #наработу #переезд #брест #работавпольше #рабочаявиза

♬ оригинальный звук – Лёха & Катя

Za usługi „pośrednika” Jekaterina i jej chłopak zapłacili 640 rubli (ok. 720 zł.)za dwie osoby, koszt ubezpieczenia dla dwóch osób wyniósł 300 rubli (ok. 340 zł.), 40 rubli (ok. 45 zł.) para wydała na wydruk dokumentów i zdjęć, 500 rubli (ok. 560 zł.) kosztowało ułatwiające otrzymanie wizy zaproszenie od pracodawcy z Polski na dwie osoby, kolejne 320-340 rubli  (ok. 360-380 zł.) młodzi ludzie zapłacili za wizę dla jednej osoby.

W komentarzach do filmiku Jekateriny na TikToku użytkownicy platformy opowiadali, ile musieli zapłacić za wizę oni.

„Mój pośrednik wziął 750. A wiza kosztowała 370” – napisał Dmitrij Żytko. „Mam 3 odmowy. I to po roku pracy w Polsce” — poskarżył się użytkownik piszący pod nikiem Kshisik.

„Mój asystent kosztował mnie 450 rubli + 300 za zgłoszenie + 100 za zgłoszenie premiowe. Zdjęcie i kwestionariusz — kosztowały 30 rubli, ubezpieczenie na trzy miesiące — 65. Łączna kwota wydatków wyniosła 945 rubli. A wizę otrzymam na trzy miesiące, bo przez ponad 6 miesięcy nie mogłam przejść weryfikacji” — opowiada Alenka.

„Mam pośrednika za 650, gdzie są ci za 350?” — pyta się użytkownik numvolker.

Reasumując:

Sądząc po wydatkach, ujawnionych przez Jekaterinę i jej komentatorów, przy otwieraniu na Białorusi polskiej wizy Schengen z wykorzystaniem usług pośredników, koszty jej otwarcia wynoszą obecnie średnio około 1000 rubli (ok. 1130 złotych ) od osoby.

Znadniemna.pl za Zerkalo.io

Białorusinka Jekaterina opowiedziała, że za wyrobienie polskiej wizy Schengen dla siebie i swojego chłopaka zapłaciła dwa tysiące rubli (ok. 2260 złotych). Młodzi ludzie skorzystali z usług pośredników – osób, które pomagają w rezerwacji kolejki w polskiej ambasadzie bądź konsulacie. Jekatierina opublikowała na TikToku filmik o wydatkach poniesionych

Polski Zakład Ubezpieczeń Społecznych opublikował informacje o cudzoziemcach, płacących składki ZUS, według stanu na koniec kwietnia 2025 roku.

Z opublikowanych danych wynika, iż w polskim systemie ubezpieczeń społecznych zarejestrowanych było 136 311 obywateli Białorusi. W porównaniu z marcem br. liczba białoruskich obywateli płacących składki ZUS wzrosła o 1,3 tys. osób.

Ogółem w ZUS-ie zarejestrowanych było według stanu na koniec kwietnia 2025 roku. – 1,217 mln cudzoziemców. Ich liczba w porównaniu z marcem wzrosła o 7,62 tys. osób

Największą grupę cudzoziemców pracujących w Polsce stanowią obywatele Ukrainy. W ZUS-ie na koniec kwietnia br. zarejestrowanych ich było 802 tys. osób (+4 tys. w porównaniu z marcem 2025).

Białorusini w tej statystyce zajmują drugie miejsce, a tuż po nich plasują się obywatele Gruzji – prawie 26 tys. osób.

Znadniemna.pl na podstawie Reform.news

Polski Zakład Ubezpieczeń Społecznych opublikował informacje o cudzoziemcach, płacących składki ZUS, według stanu na koniec kwietnia 2025 roku. Z opublikowanych danych wynika, iż w polskim systemie ubezpieczeń społecznych zarejestrowanych było 136 311 obywateli Białorusi. W porównaniu z marcem br. liczba białoruskich obywateli płacących składki ZUS wzrosła

Dzisiaj, 13 czerwca, Kościół katolicki wspomina w liturgii św. Antoniego Padewskiego – doktora Kościoła, jednego z najpopularniejszych świętych, patrona „od zagubionych osób i rzeczy” oraz ubogich. Każdy z nas doświadczył tego paraliżującego uczucia, gdy nie może znaleźć czegoś ważnego – czy to kluczy, dokumentów, czy odpowiedzi na nurtujące życiowe pytania. Św. Antoni z Padwy, choć kojarzony głównie z odnajdywaniem zagubionych przedmiotów, jest kimś znacznie więcej niż „niebiańskim biurem rzeczy znalezionych” – to potężny orędownik, który pomaga odnaleźć nie tylko rzeczy materialne, ale też duchową równowagę i sens w życiu.

Od prostego zakonnika do doktora Kościoła

Antoni z Padwy przeszedł niezwykłą drogę od skromnego portugalskiego zakonnika do jednego z najbardziej rozpoznawalnych świętych. Początkowo należał do zakonu augustianów, gdzie zgłębiał nauki teologiczne w Coimbrze. Przełomowym momentem w jego życiu było spotkanie z franciszkanami, którzy wracali z misji w Maroku – to właśnie wtedy zdecydował się zmienić zakon i przyjął imię Antoni. Jego prawdziwe imię to Ferdynand Bulonne, a pochodził z zamożnej lizbońskiej rodziny.

Talent kaznodziejski Antoniego został odkryty przypadkiem, podczas święceń kapłańskich w Forli, gdy nikt inny nie był przygotowany do wygłoszenia homilii. Jego wiedza teologiczna i dar wymowy zrobiły takie wrażenie, że szybko stał się znanym kaznodzieją. W ciągu zaledwie 10 lat aktywnej działalności nawrócił tysiące osób, założył wiele klasztorów i został mianowany pierwszym nauczycielem teologii w zakonie franciszkańskim. Jego kazania przyciągały tak wielkie tłumy, że często musiał przemawiać na placach miejskich, bo kościoły nie mieściły wszystkich słuchaczy.

Doktorat Kościoła przyznano mu dopiero w 1946 roku, prawie 700 lat po śmierci, w uznaniu jego wkładu w rozwój teologii i kaznodziejstwa. Do dziś jest uznawany za patrona rzeczy zagubionych, a jego wstawiennictwa wzywają miliony wiernych na całym świecie – szczególnie w przypadku zgubienia cennych przedmiotów czy dokumentów. Warto wiedzieć, że tradycyjna modlitwa o odnalezienie zguby często zawiera prośbę o „odpoczynek wieczny”, co jest pozostałością po pierwotnej intencji – odnalezieniu zagubionych dusz.

Dlaczego św. Antoni z Padwy został patronem rzeczy zagubionych?

Św. Antoni z Padwy został patronem rzeczy zagubionych dzięki niezwykłemu wydarzeniu z jego życia, kiedy to jeden z nowicjuszy ukradł mu cenny psałterz z odręcznymi notatkami. Antoni pomodlił się żarliwie o jego odnalezienie, a złodziej nie tylko zwrócił księgę, ale też nawrócił się i powrócił do zakonu. Od tego momentu wierni zaczęli prosić świętego o pomoc w odnajdywaniu zgubionych przedmiotów, a skuteczność tych próśb sprawiła, że praktyka ta rozpowszechniła się w całym Kościele.

Tradycyjna modlitwa do świętego Antoniego o odnalezienie zguby ma kilka wariantów, ale najpopularniejszy brzmi: „Święty Antoni Padewski, który przez wielkie zasługi cudów jesteś wsławiony, prosimy cię przez miłość Jezusa, którego jako dziecię pieściłeś, dopomóż nam znaleźć rzecz zgubioną”.

Ciekawostką jest, że w niektórych regionach Polski istnieje zwyczaj stawiania św. Antoniego „do kąta” – odwracania jego figurki twarzą do ściany, dopóki zguba się nie znajdzie. Warto jednak pamiętać, że św. Antoni jest przede wszystkim patronem ubogich i cierpiących, a jego pomoc w odnajdywaniu rzeczy materialnych to tylko jeden z aspektów jego orędownictwa.

Skuteczność wstawiennictwa św. Antoniego w sprawach zagubionych przedmiotów potwierdzają niezliczone świadectwa wiernych na przestrzeni wieków. W sanktuarium w Padwie znajduje się specjalna księga, w której pielgrzymi zapisują podziękowania za odnalezione rzeczy – od kluczy i dokumentów po zagubione zwierzęta domowe czy nawet… zaginionych członków rodziny. Wiele osób składa też datki na „chleb świętego Antoniego”, czyli jałmużnę dla ubogich, jako wyraz wdzięczności za otrzymane łaski.

Jak skutecznie modlić się do św. Antoniego z Padwy o odnalezienie zguby?

Modlitwa do św. Antoniego o odnalezienie zguby jest najbardziej skuteczna, gdy odmawia się ją z głęboką wiarą i skupieniem. Najlepiej rozpocząć od znaku krzyża i krótkiej prośby własnymi słowami, opisującej dokładnie, co zgubiliśmy. Warto też wspomnieć, w jakich okolicznościach rzecz zaginęła – św. Antoni słynie z tego, że pomaga odnajdywać nawet przedmioty, które wydają się bezpowrotnie stracone.

Tradycyjna modlitwa do św. Antoniego składa się z kilku elementów, które warto odmówić w odpowiedniej kolejności:

  • Najpierw odmawiamy „Ojcze nasz” i „Zdrowaś Mario”
  • Następnie wypowiadamy znaną formułkę „Św. Antoni Padewski, patronie rzeczy zgubionych…”
  • Na końcu dodajemy własną prośbę o odnalezienie konkretnego przedmiotu
  • Całość kończymy słowem „Amen”

Wielu wiernych potwierdza że skuteczność modlitwy wzrasta, gdy złożymy obietnicę przekazania datku na cele charytatywne po odnalezieniu zguby. Warto też zapalić świeczkę przed obrazem świętego, jeśli mamy taką możliwość.

Doświadczenie pokazuje, że modlitwę najlepiej powtarzać systematycznie, najlepiej o tej samej porze dnia, dopóki zguba się nie odnajdzie. Warto też w międzyczasie dokładnie przeszukać miejsca, gdzie przedmiot mógł się zapodziać – św. Antoni często kieruje nas właśnie tam gdzie powinniśmy szukać, czasem w bardzo nieoczywiste miejsca.

Cuda i wydarzenia nadprzyrodzone za życia i po śmierci

Św. Antoni zasłynął z niezwykłych cudów już za życia, szczególnie podczas swojej działalności kaznodziejskiej we Włoszech i Francji. Najbardziej znany cud wydarzył się w Rimini, gdzie święty głosił kazanie do ryb, gdy mieszkańcy miasta odmówili słuchania jego nauk. Ryby podobno wynurzyły się z wody i ustawiły w rzędach, co przekonało sceptycznych mieszkańców do nawrócenia. Innym razem, podczas kazania w czasie burzy, ani jedna kropla deszczu nie spadła na zgromadzonych wiernych, mimo że wokół nich lało jak z cebra.

Po śmierci świętego w 1231 roku cuda nie ustały, a wręcz się nasiliły. W ciągu pierwszego roku po jego śmierci udokumentowano ponad 50 cudownych uzdrowień za jego wstawiennictwem. Najbardziej spektakularne przypadki dotyczyły przywrócenia wzroku niewidomym dzieciom oraz uzdrowienia sparaliżowanych. Do dziś wierni zgłaszają odnajdywanie zagubionych przedmiotów po modlitwie do św. Antoniego, co przyczyniło się do nadania mu tytułu patrona rzeczy zgubionych. W bazylice w Padwie, gdzie spoczywają jego relikwie, regularnie odnotowuje się przypadki niewytłumaczalnych uzdrowień, szczególnie w każdy wtorek – dzień tradycyjnie poświęcony świętemu.

Warto wspomnieć o fenomenie jego języka, który mimo upływu czasu pozostał nienaruszony. Gdy 30 lat po śmierci otwarto jego grób, ciało uległo rozkładowi, ale język zachował się w idealnym stanie, co uznano za kolejny cud. Ten niezwykły znak interpretowano jako potwierdzenie wyjątkowego daru wymowy, którym święty się charakteryzował. Obecnie język jest przechowywany w specjalnym relikwiarzu w Padwie i wciąż ma świeży, czerwonawy kolor.

Relikwie św. Antoniego z Padwy i jego kult dzisiaj

Główne relikwie św. Antoniego znajdują się w Bazylice św. Antoniego w Padwie, gdzie jego ciało spoczywa w szklanym sarkofagu. Najcenniejszym elementem jest jego język i struny głosowe, które pozostały nienaruszone mimo upływu czasu i są przechowywane w osobnym relikwiarzu. Warto wiedzieć, że bazylika jest otwarta codziennie od 6:15 do 19:45, a wstęp jest bezpłatny – najlepiej przyjść wcześnie rano, żeby uniknąć tłumów pielgrzymów.

Współczesny kult św. Antoniego jest niezwykle żywy i praktyczny. We wtorki, uznawane za dni św. Antoniego, wierni składają prośby o odnalezienie zgubionych przedmiotów lub rozwiązanie trudnych spraw. Popularną praktyką jest również „Chlebek św. Antoniego” – zwyczaj rozdawania pieczywa ubogim, który narodził się z obietnicy pewnej kobiety, która odzyskała swoje dziecko za wstawiennictwem świętego. W Polsce szczególnie aktywne są tak zwane „skarbonki św. Antoniego”, z których datki przeznaczane są na pomoc potrzebującym, zwłaszcza dzieciom i młodzieży.

Warto też wspomnieć o nowennie do św. Antoniego, która jest odprawiana w każdy wtorek. Modlitwy można odmawiać indywidualnie lub uczestnicząc w nabożeństwach w kościele. Najbardziej znana forma kultu to „Trzynasty św. Antoniego” – nabożeństwo odprawiane 13. dnia każdego miesiąca, które gromadzi tysiące wiernych w sanktuariach na całym świecie. W czasie pandemii powstały również internetowe formy kultu, umożliwiające składanie próśb online poprzez specjalne formularze na stronach sanktuariów.

Opr. Waleria Brażuk

Znadniemna.pl

Dzisiaj, 13 czerwca, Kościół katolicki wspomina w liturgii św. Antoniego Padewskiego – doktora Kościoła, jednego z najpopularniejszych świętych, patrona „od zagubionych osób i rzeczy” oraz ubogich. Każdy z nas doświadczył tego paraliżującego uczucia, gdy nie może znaleźć czegoś ważnego – czy to kluczy, dokumentów, czy

Od 1 czerwca w Polsce obowiązują nowe zasady zatrudniania cudzoziemców i uzyskiwania zezwolenia na pobyt w celu wykonywania pracy.

Zgodnie z nowymi przepisami, cudzoziemcom z państw trzecich  do otrzymania prawa do pobytu w kraju już nie wystarczy legalne przebywanie w Polsce na podstawie wizy i zezwolenie na pracę.

Zaktualizowane przepisy ograniczają bowiem możliwość podejmowania pracy i ubiegania się o zezwolenie na pobyt czasowy dla osób przebywających w Polsce na podstawie:

— wizy turystycznej lub turystycznej wydanej przez Polskę lub inny kraj strefy Schengen;

— wizy długoterminowej (krajowej) wydanej przez Polskę lub inny kraj strefy Schengen;

— zezwolenia na pobyt stały lub czasowy wydanego przez inny kraj UE/Schengen.

Innymi słowy, obecnie podjąć pracę i ubiegać się o zezwolenie na pracę w Polsce mogą tylko osoby które:

— posiadają prawo do pobytu w kraju,  wydane w innym celu niż praca;

— posiadacze Karty Polaka;

— osoby posiadające polską wizę pracowniczą.

Nowe regulacje oznaczają złe wieści dla tych, którzy wcześniej otrzymali wizę pracowniczą, ale nigdy nie podjęli na jej podstawie pracy. Jest to jeden z powodów prawnych odmowy wydania nowego zezwolenia na pracę.

Pracodawcy mają również obowiązek powiadomienia wojewody za pośrednictwem portalu praca.gov.pl w ciągu 7 dni, jeśli:

— cudzoziemiec nie rozpoczął pracy w ciągu 2 miesięcy od dnia rozpoczęcia obowiązywania zezwolenia;

— zaprzestał pracy na okres dłuższy niż 2 miesiące;

— zakończył pracę wcześniej niż 2 miesiące przed upływem terminu ważności zezwolenia.

Niedopełnienie tych obowiązków może skutkować  dla pracodawcy karą grzywny w wysokości do 5000 zł (ok. 1170 EUR).

Oznacza to, że nie będzie możliwe uzyskanie zezwolenia na pobyt czasowy na podstawie wizy pracowniczej  wykorzystanie karty pobytu nie do pracy, lecz do celów turystycznych, na przykład do podróży.

Szczegółowe informacje, dotyczące nowych zasad zatrudniania cudzoziemców, znajdziecie Państwo TUTAJ.

Znadniemna.pl na podstawie www.biznes.gov.pl, fot.: kwkr.pl

Od 1 czerwca w Polsce obowiązują nowe zasady zatrudniania cudzoziemców i uzyskiwania zezwolenia na pobyt w celu wykonywania pracy. Zgodnie z nowymi przepisami, cudzoziemcom z państw trzecich  do otrzymania prawa do pobytu w kraju już nie wystarczy legalne przebywanie w Polsce na podstawie wizy i zezwolenie

Po wojnie Trójmiasto stało się domem dla wielu rodzin białoruskich działaczy czasów II RP, repatriowanych z ZSRR. Po sfałszowanych przez reżim Łukaszenki wyborach prezydenckich 2020 roku, swój drugi dom na polskim Pomorzu znalazło wielu uciekinierów przed politycznymi represjami, prowadzonymi na Białorusi na ogromną skalę. Organizacją, która skupia przedstawicieli wszystkich fal migracji Białorusinów do Gdańska, Sopotu i Gdyni, jest działające na Pomorzu Białoruskie Towarzystwo Kulturalne „Chatka”.

To właśnie do działaczy „Chatki” należy pomysł upamiętnienia w Gdańsku osób, którzy walczyli o wolną i demokratyczną Białoruś. Jak wspominają inicjatorzy przyszłego upamiętnienia idea ta narodziła się ponad siedem lat temu – podczas obchodów 100. rocznicy proklamowania Białoruskiej Republiki Ludowej, które 25 marca 2018 roku organizowało w Trójmieście Białoruskie Towarzystwo Kulturalne „Chatka”.

W celu realizacji pomysłu upamiętnienia w Gdańsku bojowników o wolną Białoruś działacze „Chatki” założyli na portalu Zrzutka.pl zbiórkę środków. W opisie zbiórki jej inicjatorzy zaznaczają, że wielu z upamiętnianych osób „do dziś nie ma swojego grobu – zginęli na sowieckim zesłaniu, zostali rozstrzelani w Kuropatach lub w kazamatach NKWD”.

„Tutaj, nad morzem, osiedliły się rodziny białoruskich działaczy, którzy po II wojnie światowej zostali aresztowani za marzenia o własnym, niepodległym państwie i pracę na jego rzecz. Można wspomnieć choćby agronoma Bolesława Łapyrę z Głębokiego czy psychiatrę Stanisława Hrynkiewicza, którzy w nieznanych okolicznościach tragicznie zakończyli swoje życie. W Gdańsku przed wojną mieszkał i dyrygował cerkiewnym chórem Wiaczasłau Adamowicz, jeden z liderów antybolszewickiej organizacji „Zielony Dąb”, jednak miejsce jego spoczynku pozostaje nieznane” – piszą działacze „Chatki”.

Dodają ponadto, że „podczas starań o uzyskanie niezbędnych zgód władz miasta Gdańska oraz Pomorskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w 2020 roku, po sierpniowych wyborach w Białorusi i fali społecznych protestów, pojawiły się nowe ofiary reżimu. Liczba represjonowanych wciąż rośnie – w więzieniach nadal torturuje się uczciwych i odważnych Białorusinów. Także w sąsiedniej Ukrainie Białorusini walczą i giną za ideały wolności i niepodległości”.

W związku z powyższym inicjatorzy czują się zobowiązani do stworzenia w Gdańsku symbolicznego miejsca pamięci narodowej, w którym można byłoby oddawać hołd białoruskim bohaterom i zachowywać pamięć o nich dla przyszłych pokoleń.

Autorem projektu krzyża upamiętniającego bohaterów jest znany na Pomorzu architekt Stanisław Szymański. Wykonaniem pomnika zajmą się z kolei kamieniarz Roman Liebrecht i stolarz Jan Ossowski.

Na pokrycie kosztów materiałów oraz montażu krzyża inicjatorzy upamiętnienia potrzebują około 25 tysięcy złotych. W związku z czym założyli zrzutkę na platformie Zrzutka.pl i zwracają się z apelem do sumień wszystkich Białorusinów o akceptację ich inicjatywy i finansowe wsparcie projektu, który planują zakończyć do końca sierpnia 2025 roku.

„Krzyż z kamiennymi tablicami zostanie umieszczony na Cmentarzu Garnizonowym w Gdańsku i stanie się miejscem pamięci naszych przodków oraz bojowników o wolną Białoruś” – czytamy w opisie inicjatywy upamiętnienia białoruskich bohaterów.

Znadniemna.pl na podstawie Zrzutka.pl, na zdjęciu: Wizualizacja z projektu pomnika. Źródło: Białoruskie Towarzystwo Kulturalne “Chatka”

 

 

 

Po wojnie Trójmiasto stało się domem dla wielu rodzin białoruskich działaczy czasów II RP, repatriowanych z ZSRR. Po sfałszowanych przez reżim Łukaszenki wyborach prezydenckich 2020 roku, swój drugi dom na polskim Pomorzu znalazło wielu uciekinierów przed politycznymi represjami, prowadzonymi na Białorusi na ogromną skalę. Organizacją,

Na dzisiaj przypada 150. rocznica śmierci naszego wybitnego krajana – hrabiego Mariana Hutten-Czapskiego, – powstańca styczniowego, wybitnego zoologa i pszczelarza, doktora prawa, będącego jednym z najbardziej zasłużonych przedstawicieli magnackiego rodu Czapskich, herbu „Leliwa”.

Marian Czapski urodził się 30 marca 1816 roku w majątku Łachwa na ziemi łuninieckiej (dzisiaj w obwodzie brzeskim na Białorusi), jako potomek najzamożniejszej linii rodu Czapskich, posiadającej odziedziczone po Radziwiłłach wielkie majątki ziemskie w Wielkim Księstwie Litewskim i na Wołyniu. Jego ojcem był hrabia Stanisław Czapski, a matką – Zofia z Obuchowiczów, córka mińskiego kasztelana.

Krewny książąt Radziwiłłów

Dziadkiem Mariana po linii ojca był wojewoda z Chełmna Franciszek Czapski, a babcią – Weronika Joanna Radziwiłł – siostra legendarnego nieświeskiego ordynata księcia Karola Stanisława Radziwiłła „Panie Kochanku”.

Ojciec Mariana Stanisław był pułkownikiem armii Księstwa Warszawskiego, uczestnikiem wojen napoleońskich po stronie Francji, za udział w których został odznaczony Orderem Virtuti Militari i Orderem Legii Honorowej. Dominik Radziwiłł, bratanek „Panie Kochanku”, będący dowódcą cenionym przez Napoleona Bonaparte, przekazał swojemu kuzynowi – ojcu Mariana Czapskiego – otrzymane w spadku po matce: gminę Łachwę, miejscowość Kiejdany i inne ziemie na terenie dawnego Księstwa Litewskiego oraz Wołynia.

Gmina Łachwa zajmowała wówczas większość terytorium obecnego rejonu łuninieckiego, jej terytorium obejmowało nawet Czuczewicze (wówczas w ujeździe mozyrskim) i Deniskowicze (obecnie w rejonie hancewickim).

W Łachwie Stanisławowi i Zofii Czapskim urodził się ich najstarszy z trzech synów – Marian.

Magister prawa i przyrodnik z powołania

Pierwsze nauki młody człowiek pobierał w prywatnej szkole w Wilnie. W roku 1828 wraz z młodszymi braćmi zapisał się do szkoły ojców Pijarów na warszawskim Żoliborzu. Następnie ukończył szkołę średnią w Berlinie.

Z woli ojca podjął studia na Uniwersytecie w Charkowie, po którego ukończeniu otrzymał tytuł magistra prawa.

Marian Czapski czuł w sobie jednak powołanie przyrodnika, a nie prawnika.

Młody człowiek od dzieciństwa interesował się historią jeździectwa i hodowlą koni, pasjonował się też pszczelarstwem oraz zagadnieniami dotyczącymi architektury parkowej.

Podczas swoich podróży po Europie świeżo upieczony magister prawa studiował sztukę planowania i sadzenia angielskich ogrodów, planując wykorzystać  zdobytą wiedzę po powrocie do ojczyzny.

Właściciel Kiejdan i marszałek szlachty

W 1844 roku, w wieku 28 lat, hrabia ożenił się ze szlachcianką Justyną Rostworowską herbu Nałęcz, z którą miał sześcioro dzieci.

W roku 1845, po śmierci ojca Stanisława, Marian powrócił na Litwę. Osiadł w Kiejdanach, gdzie odbudował posiadłość, należącą w XVII wieku do hetmana Wielkiego Księstwa Litewskiego Janusza Radziwiłła, przedstawionego w powieści Henryka Sienkiewicza „Potop”, jako zdrajca króla i narodu.

W Kiejdanach nowy właściciel wzniósł pałac i założył piękny park, który do dziś pozostaje perłą litewskich Kiejdan.

Wzniesiony przez Mariana Czapskiego pałac w Kiejdanach na rycinie Napoleona Ordy, źródło: Wikipedia

Marian Czapski pomieszkiwał z rodziną zarówno w Kiejdanach, jak też w odziedziczonym po matce Miropolu (obecnie w obwodzie żytomierskim na Ukrainie).

Jako właściciel Kiejdan Marian doszedł do wysokich stanowisk w miejscowym samorządzie szlacheckim, objął funkcję marszałka szlachty najpierw w powiecie kowieńskim, a w roku 1852 został już marszałkiem szlachty guberni kowieńskiej. Pełniąc te stanowiska hrabia Czapski zdobył spore zasługi w uwłaszczaniu i wyzwalaniu chłopów.

Powstanie Styczniowe, katorga i wykłady w Dorpacie

W 1863 roku Marian Czapski przyłączył się do powstania styczniowego, wspierając powstańców finansowo. W tym samym czasie, w wydawnictwie „Gazety Rolniczej” w Poznaniu, hrabia Czapski wydał pod pseudonimem Józef Znamirowski (imię i nazwisko pszczelarza, którego zatrudniał) dwutomowy podręcznik pt. „Pszczelarz polski czyli przewodnik praktyczny w zajęciach pasiecznych wyłożony przystępnie dla pojęcia braci z ludu”.

Po klęsce Powstania Styczniowego w 1864 roku hrabia Czapski został skazany na karę katorgi na Syberii. Na zesłaniu w Tomsku spędził trzy lata. Dobra kiejdańskie zostały mu skonfiskowane przez rząd carski. Po powrocie z Tomska, zamieszkał w Dorpacie (Tartu),gdzie w latach 1867–1871 wykładał na Uniwersytecie Dorpackim. Wygłaszał tutaj m.in. odczyty o pszczelarstwie, które przetłumaczono na język łotewski i wydano drukiem.

Pod opieką córki i zięcia

W roku 1871 przeniósł się do Więckowic w Poznańskiem, które należały do jego zięcia Stanisława Brezy, męża córki naszego bohatera – Zofii. Pod opieką córki i zięcia Marian mieszkał w Więckowicach do samej śmierci, pracując nad swym trzytomowym dziełem pt. „Historia powszechna konia”, które wydano w 1874 roku i które do dziś jest cenionym podręcznikiem z zakresu hipologii.

Pracując nad podręcznikiem hrabia współpracował z wieloma czasopismami rolniczymi.

W swoich pracach Marian Czapski zawsze podkreślał, że jest Polakiem i zagorzałym patriotą bezpowrotnie minionej Rzeczpospolitej.

Zmarł hrabia Marian Hutten-Czapski, powstaniec, naukowiec, przyrodnik i patriota 10 czerwca 1875 roku w Więckowicach.

Nagrobek zmarłego w Więckowicach hrabiego Mariana Czapskiego w Niepruszewie (Wielkopolska), źródło: Wikipedia

Oprac. Adolf Gorzkowski, na zdjęciu tytułowym: portret Mariana Czapskiego na litografii autorstwa Adolfa Lafossa, źródło: Wikipedia

Na dzisiaj przypada 150. rocznica śmierci naszego wybitnego krajana – hrabiego Mariana Hutten-Czapskiego, - powstańca styczniowego, wybitnego zoologa i pszczelarza, doktora prawa, będącego jednym z najbardziej zasłużonych przedstawicieli magnackiego rodu Czapskich, herbu „Leliwa”. Marian Czapski urodził się 30 marca 1816 roku w majątku Łachwa na ziemi

Przejdź do treści