HomeStandard Blog Whole Post (Page 14)

109 lat temu zmarł urodzony w Dudziczach koło Mińska Aleksander Jelski – jedna z najciekawszych, choć dziś zapomnianych postaci polsko-litewsko-białoruskiego pogranicza. Twórca prywatnego muzeum, etnograf, tłumacz i publicysta, który przez całe życie dokumentował kulturę dawnej Rzeczypospolitej, łącząc pasję kolekcjonera z misją zachowania wielonarodowego dziedzictwa ziemi, z której pochodził. W rocznicę śmierci naszego krajana pragniemy przypomnieć Państwu jego sylwetkę.

Szlachcic z Dudzicz

Aleksander Jelski urodził się 16 czerwca 1834 roku w majątku Dudzicze, położonym w guberni mińskiej – dziś to teren Białorusi, ale wówczas część dawnej Rzeczypospolitej, zajęta przez Imperium Rosyjskie. Pochodził ze starego rodu szlacheckiego herbu Pielesz, który przez pokolenia był związany z kulturą polską i litewsko-ruską. Jego ojciec, Karol Jelski, był właścicielem ziemskim i skrzypkiem amatorem, a matka Ludwika Steinberg pochodziła z rodziny o niemieckich korzeniach.

Rodzina Jelskich pielęgnowała tradycje patriotyczne – dziadek Aleksandra, Stanisław Jelski, był pułkownikiem w czasach króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Młody Aleksander otrzymał staranne wykształcenie: najpierw w gimnazjum w Łazdach (ówczesne Prusy Wschodnie), a następnie w gimnazjum mińskim, które ukończył w 1852 roku. Już wtedy interesował się historią, literaturą i muzyką.

Wkrótce po ukończeniu szkoły został wcielony do armii rosyjskiej i wziął udział w wojnie krymskiej (1853–1856). Choć służba wojskowa nie była jego pasją, doświadczenia z frontu ukształtowały jego późniejszy krytyczny stosunek do imperialnej polityki Rosji. Po powrocie do cywila objął funkcję sędziego pokoju w guberni mińskiej, co dało mu dostęp do lokalnych elit i archiwów.

Muzeum w Zamościu i pasja kolekcjonera

W 1864 roku Jelski założył w swoim majątku Zamoście (wieś w rejonie puchowickim, obwodu mińskiego – red.) prywatne muzeum regionalne – jedno z pierwszych tego typu na ziemiach litewsko-ruskich. Zgromadził tam imponującą kolekcję: ponad 7 tysięcy książek, 20 tysięcy rękopisów, tysiąc grafik, a także obrazy, monety, medale i artefakty archeologiczne. Jego zbiór był nie tylko świadectwem pasji, ale też formą oporu wobec rusyfikacji.

Dwór Jelskiego w Zamościu, fot.: Wikipedia

Muzeum Jelskiego stało się miejscem spotkań lokalnej inteligencji, artystów i działaczy społecznych. Wśród jego gości byli m.in. Wincenty Dunin-Marcinkiewicz – jeden z pierwszych klasyków literatury białoruskiej, oraz Franciszak Bahuszewicz – białoruski poeta i działacz narodowy. Jelski wspierał ich twórczość, udostępniał źródła i publikował ich teksty w prasie.

W 1892 roku został członkiem Akademii Umiejętności w Krakowie, co potwierdzało jego pozycję w świecie nauki i kultury. Choć działał na peryferiach imperium, jego wpływ sięgał daleko – był pomostem między kulturą polską, białoruską i litewską. Jego muzeum przetrwało do I wojny światowej, a część zbiorów została później rozproszona.

Pisarz dwóch języków

Aleksander Jelski pisał zarówno po polsku, jak i po białorusku. Używał pseudonimów „Bacian znad Pciczy” oraz „Litwin-obywatel”, pod którymi publikował eseje, poezje, tłumaczenia i artykuły etnograficzne. Jego teksty ukazywały się w prasie lokalnej i ogólnopolskiej, a ich tematyka obejmowała historię, folklor i literaturę regionu.

Był jednym z pierwszych, którzy traktowali kulturę ludową jako pełnoprawne dziedzictwo narodowe. Dokumentował pieśni, obrzędy, legendy i język mieszkańców Mińszczyzny, Grodzieńszczyzny i Wileńszczyzny. Jego podejście łączyło romantyczną fascynację ludem z oświeceniowym dążeniem do systematyzacji wiedzy.

W 1892 roku Aleksander Jelski opublikował we Lwowie pod redakcją Stanisława Bajłago przekład na język białoruski pierwszej księgi „Pana Tadeusza” Adama Mickiewicza. Tłumaczenie to miało charakter literacki i narodowy – wpisywało się w nurt białoruskiego odrodzenia i próbę zakorzenienia klasyki polskiej w języku „prostego ludu”.

Jelski tłumaczył także dzieła literackie z języka rosyjskiego i niemieckiego, popularyzując je wśród polskich i białoruskich czytelników. W jego twórczości widać troskę o zachowanie wielokulturowego dziedzictwa dawnej Rzeczypospolitej – był głosem pogranicza, który nie godził się na jego wymazanie.

Spuścizna, która inspiruje

Zmarł Aleksander Jelski 10 września 1916 roku w swoim majątku Zamoście. Został pochowany w uroczysku Kobań, niedaleko Dudzicz – miejscu, które przez całe życie było jego centrum duchowym. Pozostawił po sobie nie tylko zbiory muzealne, ale też spuściznę intelektualną, która do dziś inspiruje badaczy kultury kresowej.

Miał żonę Helenę z Kalaczyńskich oraz dwoje dzieci: córkę Aleksandrę Bonawenturę i syna Jana. Rodzina Jelskich kontynuowała tradycje patriotyczne i kulturalne, choć po październikowym przewrocie bolszewickim w Rosji ich majątek został znacjonalizowany, a archiwa rozproszone. Część rękopisów Aleksandra Jelskiego trafiła do bibliotek w Wilnie i Krakowie.

Dziś Jelski pozostaje postacią nieco zapomnianą, choć jego dorobek zasługuje na przypomnienie. Był jednym z ostatnich przedstawicieli kresowej inteligencji, która łączyła polskość z otwartością na inne kultury.

Opr. Walery Kowalewski/Znadniemna.pl

109 lat temu zmarł urodzony w Dudziczach koło Mińska Aleksander Jelski – jedna z najciekawszych, choć dziś zapomnianych postaci polsko-litewsko-białoruskiego pogranicza. Twórca prywatnego muzeum, etnograf, tłumacz i publicysta, który przez całe życie dokumentował kulturę dawnej Rzeczypospolitej, łącząc pasję kolekcjonera z misją zachowania wielonarodowego dziedzictwa ziemi,

Grupa Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, do której w Parlamencie Europejskim należy Prawo i Sprawiedliwość, zdecydowała we wtorek w Strasburgu o rekomendowaniu więzionego na Białorusi działacza polskiej mniejszości Andrzeja Poczobuta do Nagrody im. Sacharowa – przekazało PAP źródło w PE.

Według białoruskiej opozycji i organizacji praw człowieka, na Białorusi jest około 1300 więźniów politycznych; wielu z nich zostało aresztowanych w odpowiedzi na masowe protesty po sfałszowanych wyborach prezydenckich w 2020 r.

Wśród uwięzionych jest m.in. dziennikarz i działacz polskiej mniejszości na Białorusi Andrzej Poczobut, który został aresztowany wiosną 2021 r., a w lutym 2023 r. skazany na osiem lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze i osadzony w zakładzie karnym w Nowopołocku. Zakład ten ma opinię jednego z najgorszych więzień na Białorusi.

Polskie władze domagają się uwolnienia działacza i oczyszczenia go z politycznie motywowanych, nieprawdziwych zarzutów. W lipcu delegacja polskiego Sejmu, składająca wizytę w USA, podczas rozmów ze stroną amerykańską podnosiła ten temat.

Nagroda im. Sacharowa za wolność myśli, przyznawana przez Parlament Europejski od 1988 roku, jest najwyższym wyróżnieniem Unii Europejskiej za działania na rzecz praw człowieka. Pierwszymi laureatami byli Nelson Mandela i Anatolij Marczenko.

Wyróżnienie przyznawane jest osobom, grupom i organizacjom, które wniosły wybitny wkład w obronę wolności myśli.

Wśród dotychczasowych nagrodzonych znaleźli się dysydenci, politycy, dziennikarze, prawnicy, działacze społeczeństwa obywatelskiego, pisarze, przywódcy mniejszości, obrońcy praw człowieka, rysownicy, reżyserzy, a także organizacje międzynarodowe i młodzi aktywiści. Niektórzy laureaci Nagrody Sacharowa, jak Nelson Mandela, Malala Yousafzai, Denis Mukwege i Nadia Murad, zostali później uhonorowani Pokojową Nagrodą Nobla.

Co roku we wrześniu posłowie do Parlamentu Europejskiego mogą wysunąć kandydatów do Nagrody im. Sacharowa. Każdy nominowany musi mieć poparcie co najmniej 40 europosłów, przy czym każdy z nich może udzielić poparcia tylko jednemu kandydatowi. W praktyce nominacje przedstawiają grupy polityczne.

Nominacje wraz z uzasadnieniem są następnie oceniane na wspólnym posiedzeniu komisji spraw zagranicznych i komisji rozwoju PE. Później sporządza się listę trzech kandydatur, która przekazywana jest Konferencji Przewodniczących pod głosowanie; w skład Konferencji wchodzą liderzy grup politycznych. Ogłoszenie zwycięzcy odbywa się zwykle w październiku, a ceremonia wręczenia nagrody w grudniu.

Znadniemna.pl za Niezalezna.pl/PAP

Grupa Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, do której w Parlamencie Europejskim należy Prawo i Sprawiedliwość, zdecydowała we wtorek w Strasburgu o rekomendowaniu więzionego na Białorusi działacza polskiej mniejszości Andrzeja Poczobuta do Nagrody im. Sacharowa – przekazało PAP źródło w PE. Według białoruskiej opozycji i organizacji praw człowieka,

W piątek zaczynają się agresywne ćwiczenia rosyjsko-białoruskie Zapad; w związku z tym w nocy z czwartku na piątek zamkniemy granice z Białorusią, w tym przejścia kolejowe – poinformował we wtorek, 9 września, premier Donald Tusk.

Premier przypomniał przed posiedzeniem rządu, że rozpoczynają się w piątek manewry na terenie Białorusi, bardzo bliskim do polskiej granicy, o charakterze agresywnym ze strony rosyjsko-białoruskiej. Zaznaczył, że celem symulacji ich działań jest m.in. Przesmyk Suwalski.

Dodał, że dochodzi też do innych prowokacji ze strony Rosji i Białorusi – na terenie kraju i poza nim.

„W związku z tym, ze względu na bezpieczeństwo państwa, zamkniemy granice z Białorusią, w tym przejścia kolejowe, w związku z manewrami Zapad, w czwartek o północy, z czwartku na piątek” – powiedział szef rządu.

Białorusko-rosyjskie ćwiczenia Zapad 2025

Zapad 2025 to rosyjsko-białoruskie ćwiczenia wojskowe zaplanowane na 12–16 września. Jak podał Ośrodek Studiów Wschodnich, według litewskiego wywiadu weźmie w niej udział 30 tys. żołnierzy obu państw, przy czym 8 tys. na terytorium Białorusi (w tym 6 tys. Białorusinów i 2 tys. Rosjan). Źródła białoruskie podały, że mają tam ćwiczyć żołnierze z elitarnych rosyjskich jednostek: 2. „Tamańskiej” Dywizji Zmechanizowanej i 4. „Kantemirowskiej” Dywizji Pancernej, nowo sformowanej 71. Dywizji Zmechanizowanej 14. Korpusu Armijnego oraz prawdopodobnie 98. Dywizji Powietrzno-Desantowej, którzy z etatowym wyposażeniem przyjechali na Białoruś w sierpniu. W odróżnieniu od poprzednich edycji ćwiczeń zadania mają być realizowane głównie na poligonach w północnowschodniej Białorusi, co Mińsk przedstawia jako gest deeskalacyjny wobec sąsiadów.

Oficjalnym celem ćwiczeń jest sprawdzenie gotowości armii rosyjskiej i białoruskiej do obrony terytorium obu państw. Jednak – według Zachodu – w rzeczywistości ćwiczenia mają służyć budowie zdolności ofensywnych obu armii.

Znadniemna.pl na podstawie PAP/TVP.PL, fot.: Polska Straż Graniczna

 

W piątek zaczynają się agresywne ćwiczenia rosyjsko-białoruskie Zapad; w związku z tym w nocy z czwartku na piątek zamkniemy granice z Białorusią, w tym przejścia kolejowe - poinformował we wtorek, 9 września, premier Donald Tusk. Premier przypomniał przed posiedzeniem rządu, że rozpoczynają się w piątek manewry

Dzisiaj – 8 września, w Międzynarodowy Dzień Solidarności Dziennikarzy, pragniemy przypomnieć o sytuacji w sferze wolności słowa w krajach autorytarnych. Szczególną uwagę kierujemy na dramatyczną sytuację dziennikarzy na Białorusi.

Według danych Białoruskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy, w białoruskich więzieniach przebywa obecnie 36 przedstawicieli mediów, co czyni Białoruś jednym z najbardziej represyjnych wobec dziennikarzy krajem na świecie. Dla porównania, według danych Komitetu Ochrony Dziennikarzy (CPJ), w Chinach uwięzionych jest 44 dziennikarzy, w Birmie – 43, w Rosji – 22, a w Iranie i Izraelu – po 17. Białoruś wyróżnia się nie tylko liczbą zatrzymanych, ale także faktem, że większość z nich to kobiety – co czyni ją jedynym krajem, w którym dziennikarki stanowią większość wśród więzionych pracowników mediów.

Białoruskie Stowarzyszenie Dziennikarzy w ramach solidarności z uwięzionymi kolegami publikuje dzisiaj „ostatnie słowo” dziennikarki Telewizji Biełsat, Kaciaryny Andrejewej.

Za portalem Baj.media publikujemy tłumaczenie na język polski „ostatniego słowa” uwięzionej dziennikarki:

Mam 27 lat, z czego sześć poświęciłam mojemu ulubionemu zawodowi – dziennikarstwu.

W ubiegłym roku zostałam reporterem z punktu zapalnego. Za każdym razem, gdy pracowałam, ryzykowałam nie tylko swoją wolnością, ale także zdrowiem i życiem. Dla mojej rodziny oznaczało to, że pewnego dnia mogę nie wrócić do domu. A jednak ruszyłam w ten wir wydarzeń, by pokazać widzowi wszystko bez ograniczeń. Udało mi się uniknąć gumowych kul i kontynuować reportaż, wypełniać swoje zawodowe obowiązki mimo wszystko.

Moi koledzy mieli mniej szczęścia. Byli bici w brzuch, łamano im nosy, strzelano do nich z kilku metrów. I do dziś nie wszczęto ani jednego postępowania karnego w sprawie masakry dziennikarzy, podobnie jak i przemocy wobec pokojowo protestujących obywateli.

15 listopada ludzie zszokowani zabójstwem Romana Bandareki wyszli na ulice, by wyrazić swój protest. Relacjonowałam te wydarzenia na żywo na Placu Zmian w telewizji Biełsat. Za to trafiłam za kratki na podstawie zmyślonych, sfabrykowanych zarzutów.

Nie proszę, lecz domagam się uniewinnienia dla siebie i moich kolegów. Uwolnić Darię Czulcową, uwolnić Kaciarynę Borysewicz, uwolnić Igora Łosika, Aleha Szarko, Julię Słucką i setki innych więźniów politycznych! Dziękuję.

17 lutego 2021 r.

Sąd Rejonu Frunzeńskiego w Mińsku, Białoruś

Wśród osób pozbawionych wolności na Białorusi znajduje się również dziennikarz polskich i białoruskich mediów oraz działacz mniejszości polskiej Andrzej Poczobut. Nasz kolega od ponad czterech lat przebywa za kratami, z nich – prawie dwa lata w kolonii karnej o zaostrzonym rygorze w Nowopołocku, uważanej za najcięższą w kraju.

Skazany na osiem lat pozbawienia wolności za rzekome „podżeganie do nienawiści” i „rehabilitację nazizmu”, Andrzej stał się symbolem walki o niezależność dziennikarską i prawa człowieka w regionie. Jego sprawa budzi międzynarodowe oburzenie i jest regularnie podnoszona przez polskie władze oraz organizacje międzynarodowe.

Znadniemna.pl na podstawie Baj.media

Dzisiaj - 8 września, w Międzynarodowy Dzień Solidarności Dziennikarzy, pragniemy przypomnieć o sytuacji w sferze wolności słowa w krajach autorytarnych. Szczególną uwagę kierujemy na dramatyczną sytuację dziennikarzy na Białorusi. Według danych Białoruskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy, w białoruskich więzieniach przebywa obecnie 36 przedstawicieli mediów, co czyni Białoruś jednym

W 511. rocznicę Bitwy pod Orszą przypominamy postać Konstantego Ostrogskiego — nie tylko jako hetmana, który rozgromił wojska moskiewskie, ale jako symbol niezłomności, strategii i politycznej przenikliwości. W czasach, gdy historia Europy Wschodniej znów staje się polem walki o tożsamość i suwerenność, jego losy — od niewoli w Moskwie po triumf pod Orszą — nabierają nowego znaczenia. Ostrogski to bohater, którego pamięć łączy przeszłość z teraźniejszością i przypomina, że siła ducha potrafi pokonać nawet najpotężniejsze imperium.

Książę z sercem stratega

Konstanty Ostrogski urodził się około 1460 roku w rodzinie książąt ruskich, jednej z najpotężniejszych dynastii Wielkiego Księstwa Litewskiego. Od młodości kształcił się w sztuce wojennej, a jego talent szybko zwrócił uwagę dworu wielkoksiążęcego. W epoce nieustannych konfliktów granicznych Ostrogski wyrósł na jednego z najzdolniejszych dowódców swojego pokolenia.

Jego kariera wojskowa rozpoczęła się od walk z Tatarami i Moskwą, gdzie wykazał się nie tylko odwagą, ale też zdolnością do szybkiego reagowania i przewidywania ruchów przeciwnika. W 1497 roku został mianowany hetmanem wielkim litewskim – najwyższym dowódcą wojskowym w państwie. Funkcję tę pełnił z przerwami przez ponad trzy dekady, stając się symbolem stabilności i siły militarnej Wielkiego Księstwa.

Dla Białorusinów Ostrogski to nie tylko postać historyczna, ale żywy symbol ich udziału w wielkiej historii Europy. Jako dowódca armii, w której znaczną część stanowili mieszkańcy dzisiejszej Białorusi, reprezentował ich siłę, godność i zdolność do obrony własnej ziemi. Współczesne środowiska demokratyczne uznają go za bohatera narodowego, który pokazuje, że Białoruś ma własnych wodzów, własne zwycięstwa i własną tożsamość.

Niewola, która nie złamała ducha

W 1500 roku, podczas wojny litewsko-moskiewskiej, Konstanty Ostrogski dostał się do niewoli po przegranej bitwie nad Wiedroszą. Był to moment krytyczny — hetman wielki litewski, filar obrony wschodnich granic, znalazł się w rękach wroga. Car Iwan III dostrzegł w nim potencjalnego sojusznika i próbował przeciągnąć go na stronę Moskwy.

Ostrogski, przebywając w Moskwie przez kilka lat, został zmuszony do złożenia przysięgi wierności carowi i otrzymał tytuł bojara. W kronikach moskiewskich zapisano, że „kniaź Konstanty przyjął łaskę cara i służył mu wiernie”. Jednak historycy są zgodni: była to gra pozorów. Ostrogski nie tylko nie zdradził Litwy, ale też przez cały czas planował powrót.

Gdy w 1507 roku udało mu się uciec z Moskwy — według niektórych źródeł z pomocą litewskich dyplomatów — natychmiast wrócił do Wilna i ponownie objął funkcję hetmana. Jego powrót był triumfalny, a lojalność wobec Wielkiego Księstwa nigdy nie została zakwestionowana. Dla Białorusinów ten epizod jest dowodem niezłomności i sprytu — cech, które dziś są równie potrzebne w walce o wolność i niezależność. Jak pisał historyk Ludwik Kolankowski: „Ostrogski był przykładem męża stanu, który nawet w niewoli nie zapomniał, komu służy”.

Ojciec zwycięstwa pod Orszą

Bitwa pod Orszą w 1514 roku była kulminacją geniuszu Ostrogskiego. Dowodząc armią liczącą około 30 tysięcy żołnierzy, stanął naprzeciw ponad dwukrotnie liczniejszym siłom moskiewskim. Zamiast frontalnego ataku, zastosował manewr okrążenia, wykorzystując piechotę z muszkietami i artylerię w sposób, który wyprzedzał swoją epokę.

Zwycięstwo było miażdżące – armia moskiewska została rozbita, a jej dowódca Iwan Czeladnin wzięty do niewoli. Sukces Ostrogskiego nie tylko uratował Smoleńsk przed dalszymi atakami, ale też wzmocnił pozycję Wielkiego Księstwa Litewskiego na arenie międzynarodowej. Bitwa pod Orszą do dziś uznawana jest za jedno z największych zwycięstw w historii Europy Wschodniej.

Dla Białorusinów Orsza to nie tylko miejsce historyczne — to punkt odniesienia. Współczesne obchody rocznicy bitwy, organizowane przez środowiska opozycyjne, są formą sprzeciwu wobec dominacji Moskwy i przypomnieniem, że już raz udało się ją pokonać. Jak mówi Wiaczesław Siwczyk, działacz Ruchu Solidarności „Razem”: „Ostrogski to nasz hetman – nie tylko z kart historii, ale z krwi i ducha Białorusi”.

Mąż wiary i kultury

Choć był wojownikiem, Ostrogski nie zapominał o duchowej stronie życia. Pozostał wierny prawosławiu, mimo silnych wpływów katolickich na dworze królewskim. Po zwycięstwie pod Orszą ufundował cerkiew Przemienienia Pańskiego w Wilnie – jako wotum dziękczynne za triumf. Jego religijność była głęboka, ale nie fanatyczna – szanował inne wyznania i wspierał dialog międzykulturowy.

Ostrogski był także mecenasem kultury. Wspierał rozwój szkolnictwa, drukarstwa i sztuki sakralnej. Jego działania wyznaczały kierunek dla elit Wielkiego Księstwa Litewskiego, które coraz śmielej sięgały po europejskie wzorce. Dziedzictwo Ostrogskiego to nie tylko miecz, ale też księga – symbol harmonii między siłą a mądrością.

Zmarł hetman wielki litewski Konstanty Ostrogski w 1530 roku, pozostawiając po sobie legendę, która przetrwała wieki. Pochowany został w Ławrze Peczerskiej w Kijowie – miejscu świętym dla prawosławia.

Odrestaurowany i uroczyście otwarty w 2021 roku pomnik nagrobny Konstantego Ostrogskiego w Ławrze Pieczerskiej w Kijowie, fot.: kyivpastfuture.com.ua

Dla Białorusinów jego grób to nie tylko miejsce pamięci, ale też duchowy punkt odniesienia. Konstanty Ostrogski to nie tylko bohater bitwy – to ojciec narodu, który wciąż szuka swojej drogi ku wolności.

Opr. Adolf Gorzkowski/Znadniemna.pl

W 511. rocznicę Bitwy pod Orszą przypominamy postać Konstantego Ostrogskiego — nie tylko jako hetmana, który rozgromił wojska moskiewskie, ale jako symbol niezłomności, strategii i politycznej przenikliwości. W czasach, gdy historia Europy Wschodniej znów staje się polem walki o tożsamość i suwerenność, jego losy —

Szanowni Czytelnicy,

w artykule pt. „Nowe przepisy migracyjne w Polsce komplikują sytuację Białorusinów” redakcja portalu Znadniemna.pl zamieściła wypowiedź na temat sytuacji migrantów i zmian w polskich przepisach, której autorstwo za portalami Interwencjaprawna.pl i Dudkowiak.pl błędnie przypisaliśmy pani dr Marcie Pachockiej. Na żądanie Pani doktor zamieszczamy nadesłaną przez nią treść sprostowania:

W artykule pt. „Nowe przepisy migracyjne w Polsce komplikują sytuację Białorusinów” błędnie przypisano dr Marcie Pachockiej wypowiedzi na temat sytuacji migrantów i zmian w polskich
przepisach. Dr Marta Pachocka nie udzielała Redakcji „Głos znad Niemna” żadnych komentarzy ani wywiadów w tej sprawie, jak również nie wypowiadała się na ten temat dla portali Dudkowiak.pl i Interwencjaprawna.pl. Nie otrzymała ona także żadnego materiału do sprawdzenia i autoryzacji.

Panią doktor Martę Pachocką za popełniony przez nas błąd, wynikający z  niedopatrzenia, najmocniej przepraszamy,

Redakcja portalu Znadniemna.pl

Szanowni Czytelnicy, w artykule pt. „Nowe przepisy migracyjne w Polsce komplikują sytuację Białorusinów” redakcja portalu Znadniemna.pl zamieściła wypowiedź na temat sytuacji migrantów i zmian w polskich przepisach, której autorstwo za portalami Interwencjaprawna.pl i Dudkowiak.pl błędnie przypisaliśmy pani dr Marcie Pachockiej. Na żądanie Pani doktor zamieszczamy nadesłaną

Zakon Karmelitów potwierdził, że zatrzymany przez KGB Białorusi pod zarzutem szpiegostwa Polak to brat Grzegorz Gaweł. W sprawę zaangażowane są służby dyplomatyczne. Karmelici apelują o modlitwę za swojego współbrata.

Zakon Karmelitów Bosych potwierdził w sobotę zatrzymanie na Białorusi jednego ze swoich członków – Brata Grzegorza Gawła O. Carm. Komunikat opublikowano na stronie internetowej wspólnoty.

Oto treść komunikatu:

Komunikat

Z przykrością informujemy, że nasz współbrat Grzegorz Gaweł O.Carm został zatrzymany na Białorusi. Prosimy o modlitwy w intencji Brata Grzegorza polecając go wstawiennictwu Naszej Matki – Maryi Orędowniczki Szkaplerza Świętego.

Kraków, dnia 6 września 2025 r.

O. Karol Amroż O.Carm

Asystent prowincjalny

Zakon, jak widzimy, nie podał szczegółów dotyczących okoliczności zatrzymania. Wiadomo jednak, że w sprawie polskiego zakonnika prowadzone są działania dyplomatyczne.

Tymczasem minister koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak, komentując w programie „Gość Wydarzeń”, zatrzymanie przez białoruskie KGB obywatela Polski, oświadczył:

„Służby konsularne prowadzą rozmowy w tej sprawie (…). Białoruś odczuje skutki”.

Polityk jednoznacznie ocenił działania władz w Mińsku jako „prowokację i propagandę”.

„Nie mamy wątpliwości, że to propaganda i prowokacja” – powiedział Siemoniak, odnosząc się do działań strony białoruskiej. Dodał, że zatrzymany zakonnik bywał już wcześniej na Białorusi, a jego aresztowanie może być elementem celowej politycznej gry. „To jest osoba, która nie była pierwszy raz na Białorusi (…) więc sądzę, że jest ona ofiarą, przedmiotem białoruskiej gry. To jest fatalne, bo to prowadzi do dalszego pogarszania stosunków polsko-białoruskich” – zauważył.

Karmelita Grzegorz Gaweł został zatrzymany w miejscowości Lepel, na północnym wschodzie Białorusi. Według białoruskiej telewizji państwowej, która wyemitowała wideo zatrzymania duchownego przez KGB,  miał on  rzekomo zbierać informacje objęte klauzulą tajności dotyczące zbliżających się manewrów wojskowych „Zapad-2025”.

Władze Białorusi zapowiedziały ponadto, iż na rzekomą działalność szpiegowską polskiego zakonnika poskarżą się do Watykanu.

Poinformował o tym pełnomocnik białoruskiego rządu ds. religii i narodowości Aleksandr Rumak na antenie państwowego kanału telewizyjnego „Belarus 1”.

Według Rumaka, nuncjusz apostolski w Mińsku otrzymał polecenie przekazania Stolicy Apostolskiej „obiektywnych informacji o incydencie”.

„Z przykrością zauważamy, że księża Kościoła katolickiego są zaangażowani w nielegalną działalność” – powiedział urzędnik.

Znadniemna.pl na podstawie Karmelici.pl,  Na zdjęciu: moment zatrzymania Grzegorza Gawła, źródło ilustracji: zrzut ekranu z nagrania KGB, wyemitowanego przez Telewizję Białoruską

Zakon Karmelitów potwierdził, że zatrzymany przez KGB Białorusi pod zarzutem szpiegostwa Polak to brat Grzegorz Gaweł. W sprawę zaangażowane są służby dyplomatyczne. Karmelici apelują o modlitwę za swojego współbrata. Zakon Karmelitów Bosych potwierdził w sobotę zatrzymanie na Białorusi jednego ze swoich członków – Brata Grzegorza Gawła

Dzisiaj, 6 września, w miejscowości Puźniki na Ukrainie odbył się uroczysty pogrzeb ofiar zbrodni dokonanej przez oddziały Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA) w 1944 roku. Po dekadach milczenia i niepewności szczątki zamordowanych Polaków zostały godnie pochowane na odnowionym cmentarzu parafialnym. W ceremonii wzięli udział przedstawiciele rodzin ofiar, duchowieństwo, lokalne władze oraz delegacja Fundacji Wolność i Demokracja, która odegrała kluczową rolę w procesie ekshumacji.

Ekshumacja szczątków została przeprowadzona w 2024 roku dzięki staraniom Fundacji Wolność i Demokracja, która od lat działa na rzecz zachowania pamięci o polskich ofiarach zbrodni wołyńskiej i galicyjskiej. Prace archeologiczne i identyfikacyjne odbyły się we współpracy z ukraińskimi służbami oraz Instytutem Pamięci Narodowej. Odnaleziono szczątki ponad 60 osób – w tym kobiet, dzieci i starców – w zbiorowych mogiłach w pobliżu dawnego kościoła parafialnego.

W uroczystościach pogrzebowych wzięli udział: marszałek Senatu Małgorzata Kidawa-Błońska, minister kultury i dziedzictwa narodowego Marta Cienkowska, zastępca prezesa IPN dr hab. Karol Polejowski, oraz polscy parlamentarzyści, przedstawiciele Kancelarii Prezydenta RP i władze Fundacji „Wolność i Demokracja”.

W rozmowie z PAP wiceprezes Fundacji „Wolność i Demokracja” Maciej Dancewicz wskazał, że zbrodnia wołyńska kojarzy się zazwyczaj z latem 1943 roku.

„W rzeczywistości jednak ta operacja była rozciągnięta aż do pierwszych miesięcy 1945 roku na Wołyniu oraz w dawnych województwach południowo-wschodnich” – wyjaśnił.

„Puźniki już nie istnieją, nie ma ich na mapie, zostały wymazane z pamięci. Na miejscu tej wsi wyrósł las. To, co chcemy zrobić, jest przywróceniem pamięci o ludziach, którzy tam żyli” – podkreślił.

Ekshumacje w Puźnikach prowadzone były od maja do sierpnia 2023 r. Odnaleziona została wówczas mogiła ze szczątkami ofiar zbrodni z lutego 1945 r. W styczniu br. władze ukraińskie udzieliły zezwolenia na przeprowadzenie ich ekshumacji.

Prof. Andrzej Ossowski, genetyk z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego, powiedział w rozmowie z PAP, że mogiła była bardzo płytka.

„Nie można tego nazywać grobem. Jest to bardziej miejsce, w którym zwłoki zostały ukryte” – wyjaśnił

„Nadaliśmy 42 numery podejmowanym szkieletom oraz 172 numery obiektom, które odnaleźliśmy przy szczątkach. Na podstawie przeprowadzenia analizy antropologicznej ustaliliśmy, że wśród ekshumowanych szczątków znajdowały się szczątki co najmniej 11 osób małoletnich, poniżej 18. roku życia, szczątki minimum 16 kobiet oraz 10 mężczyzn” – powiedział prof. Ossowski.

Alina Charłamowa z ukraińskiej Fundacji „Wołyńskie Starożytności” poinformowała, że poszukiwania w Puźnikach będą kontynuowane, ponieważ powinna być tam jeszcze jedna mogiła. Badania sondażowe mogą się rozpocząć jeszcze w tym roku.

Fundacja Wolność i Demokracja od lat prowadzi projekty dokumentujące losy Polaków na Kresach, także na Białorusi, wspiera polskie szkoły i organizacje na Ukrainie, angażuje się w działania ekshumacyjne i konserwatorskie. W przypadku Puźników jej wkład był decydujący – zarówno w zakresie pozyskania zgód administracyjnych, jak i finansowania prac terenowych.

Pogrzeb w Puźnikach był nie tylko aktem sprawiedliwości wobec ofiar, ale także ważnym krokiem w budowaniu dialogu polsko-ukraińskiego. W obliczu współczesnych wyzwań pamięć o przeszłości staje się fundamentem porozumienia i wzajemnego szacunku. Ceremonia zakończyła się wspólnym złożeniem wieńców i zapaleniem zniczy. W ciszy, która zapadła nad cmentarzem, wybrzmiała najważniejsza intencja tego dnia: „Nigdy więcej zapomnienia”.

 Znadniemna.pl na podstawie Kresy24.pl, na zdjęciu: Msza pogrzebowa ekshumowanych ofiar zbrodni w Puźnikach, fot.: Fundacja Wolność i Demokracja

 

Dzisiaj, 6 września, w miejscowości Puźniki na Ukrainie odbył się uroczysty pogrzeb ofiar zbrodni dokonanej przez oddziały Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA) w 1944 roku. Po dekadach milczenia i niepewności szczątki zamordowanych Polaków zostały godnie pochowane na odnowionym cmentarzu parafialnym. W ceremonii wzięli udział przedstawiciele rodzin

W Węgorzewie (warmińsko-mazurskie) 6 września otwarto XXIX edycję Regat Memoriału Braci Ejsmontów. Patroni zawodów to Piotr i Mieczysław Ejsmontowie, urodzeni w Grodnie, legendarni żeglarze i lokalni bohaterowie.

Uczestnicy uroczystości otwarcia XXIX Memoriału Braci Ejsmontów, fot.: facebook.com

Memoriał Braci Ejsmontów jest co roku rozgrywany na Jeziorach Mamry i Święcajty. Organizatorami wydarzenia są: Klub Morski LOK Węgorzewo, Port Keja oraz Burmistrz Węgorzewa, który obejmuje imprezę honorowym patronatem. Memoriał tradycyjnie gromadzi dziesiątki załóg z całej Polski – od amatorów po doświadczonych sterników, którzy rywalizują w następujących kategoriach jachtów:

  • jachty turystyczne kabinowe do 7,50 m
  • jachty turystyczne kabinowe powyżej 7,51 m
  • jachty wyczynowe w grupie „open”.

Uczestnicy XXIX Memoriału Braci Ejsmontów oddają hołd bohaterom przy ich pomniku w Węgorzewie, fot.: facebook.com

Otwarcie XXIX edycji Regat Memoriału Braci Ejsmontów jest doskonałą okazją, aby przypomnieć historię życia naszych krajanów – bliźniaków Piotra i Mieczysława Ejsmontów, którzy na trwałe wpisali swoje imiona w historię polskiego żeglarstwa, Węgorzewa oraz Warmii i Mazur.

Z Grodna do Węgorzewa

Bliźniacy Piotr i Mieczysław Ejsmontowie urodzili się 3 listopada 1940 roku w Grodnie, w rodzinie o szlacheckich korzeniach. Po II wojnie światowej ich rodzina została przesiedlona do Kętrzyna, a w 1953 roku osiedliła się w Węgorzewie – mieście, które na zawsze związało się z ich historią. Już jako chłopcy bliźniacy wykazywali niezwykłą pasję do żeglarstwa. Wymykali się z lekcji, by pływać po jeziorach mazurskich, a ich determinacja i ciekawość świata szybko przerodziły się w życiową misję.

Przed domem rodzinnym w Grodnie, bracia bliźniacy z ciocią Teresą Noniewicz i mama Jadwigą, Grodno 1941 r. Fotografia ze zbiorów Muzeum Kultury Ludowej w Węgorzewie/Ciekawostkihistoryczne.pl

Edukacja i pierwsze rejsy

Bracia uczęszczali do Technikum Rybołówstwa Morskiego w Giżycku, gdzie zdobywali wiedzę o nawigacji i pracy na morzu. Wkrótce zaczęli pływać na słynnych jachtach „Zawisza Czarny” i „Henryk Rutkowski”, zdobywając doświadczenie na Bałtyku. Ich niezależność i odwaga wyróżniały ich w środowisku żeglarskim, ale też budziły niepokój władz PRL.

 

Rejs na Bornholm i proces

W 1959 roku, mając zaledwie 19 lat, bracia wypożyczyli niewielki jacht „Powiew” i wypłynęli z Węgorzewa na Bałtyk. Ich celem był Bornholm – duńska wyspa, do której dotarli po kilku dniach żeglugi. Nie prosili o azyl, chcieli jedynie uzupełnić zapasy. Duńskie władze odesłały ich do polskiej ambasady, skąd zostali przetransportowani do kraju. Tam czekał ich areszt i proces sądowy – oskarżono ich o uprowadzenie jachtu i nielegalne przekroczenie granicy. Po pięciu miesiącach sąd umorzył sprawę, uznając, że czyn ma „znikomą szkodliwość społeczną”.

Ucieczka z PRL

Po odbyciu służby wojskowej w Marynarce Wojennej, Piotr i Mieczysław pracowali jako bosmani na jachtach „Polonia” i „Wielkopolska”. W 1965 roku, dzięki sprytowi i determinacji bliźniaków, oba jachty znalazły się jednocześnie w Kopenhadze. Tam bracia poprosili o azyl polityczny i zostali przyjęci przez władze duńskie. Ich ucieczka była szeroko komentowana w mediach, a w Polsce uznana za zdradę.

Bracia bliźniacy Piotr i Mieczysław Ejsmontowie, na jachcie „John I”, Kopenhaga, 12 września 1967 r. Fotografia ze zbiorów historycznych Muzeum Kultury Ludowej w Węgorzewie/Ciekawostkihistoryczne.pl

Tajemnicze zniknięcie

W 1969 roku bracia Ejsmontowie wyruszyli w rejs po południowym Atlantyku. W niewyjaśnionych okolicznościach zaginęli – ich jacht nie dotarł do celu, a żadnych śladów nie odnaleziono. Do dziś ich los pozostaje tajemnicą, a ich historia owiana jest legendą.

Pamięć w Węgorzewie

Choć ich życie zakończyło się tragicznie, pamięć o braciach Ejsmontach jest wciąż żywa – zwłaszcza w Węgorzewie. Co roku odbywa się Memoriał Braci Ejsmontów – regaty żeglarskie, które gromadzą miłośników żeglarstwa z całej Polski. Ich imieniem nazwano ulicę, rondo oraz postawiono pomnik, który przypomina o ich odwadze i pasji. Ich siostra, Wanda Śmiechowicz, mieszkająca w Kanadzie, regularnie odwiedza Węgorzewo, by uczestniczyć w wydarzeniach upamiętniających braci.

Bracia bliźniacy – Piotr i Mieczysław Ejsmontowie zostali upamiętnieni także nad Zalewem Sokólskim w Sokółce, fot.: Ciekawostkihistoryczne.pl

Symbole wolności

Piotr i Mieczysław Ejsmontowie to nie tylko żeglarze – to symbole niezależności, odwagi i marzeń o wolności. Ich historia pokazuje, że nawet w czasach opresji można podążać za głosem serca i żeglować ku własnej prawdzie. Węgorzewo, ich duchowa przystań, nie zapomina o swoich bohaterach.

Pomnik braci Ejsmontów w Węgorzewie, fot.: facebook.com

Opr. Walery Kowalewski/Znadniemna.pl, na zdjęciu tytułowym: Błogosławieństwo o. Herkulana Wróbla franciszkanina z Martin Coronado dla Wojtka Dąbrowskiego, Piotra i Mieczysława Ejsmontów, 23 listopada 1969 r. Fotografia ze zbiorów historycznych Muzeum Kultury Ludowej w Węgorzewie/Ciekawostkihistoryczne.pl

W Węgorzewie (warmińsko-mazurskie) 6 września otwarto XXIX edycję Regat Memoriału Braci Ejsmontów. Patroni zawodów to Piotr i Mieczysław Ejsmontowie, urodzeni w Grodnie, legendarni żeglarze i lokalni bohaterowie. [caption id="attachment_69963" align="alignnone" width="480"] Uczestnicy uroczystości otwarcia XXIX Memoriału Braci Ejsmontów, fot.: facebook.com[/caption] Memoriał Braci Ejsmontów jest co roku rozgrywany

W pierwszy weekend września w całej Polsce i za granicą odbywa się kolejna edycja Narodowego Czytania — ogólnopolskiej akcji promującej klasykę polskiej literatury. W tym roku Para Prezydencka Karol i Marta Nawroccy zaprosiła Polaków do wspólnego odkrywania twórczości Jana Kochanowskiego, jednego z najwybitniejszych poetów epoki renesansu.

W ponad sześciu tysiącach miejsc — od bibliotek i szkół po parki, domy kultury i placówki dyplomatyczne — rozbrzmiewają strofy „Trenów”, „Pieśni” i „Fraszek”. Wydarzenie ma charakter wspólnotowy i edukacyjny, angażując zarówno młodzież, jak i seniorów. W wielu miastach organizowane są także inscenizacje, warsztaty kaligrafii oraz spotkania z literatami.

Prezydencki minister Wojciech Kolarski podkreślił w rozmowie z Polsat News, że Narodowe Czytanie to „największa kampania społeczna w obszarze kultury”, która nieprzerwanie od 2012 roku buduje poczucie tożsamości narodowej i dumy z polskiego dziedzictwa literackiego.

Tegoroczna odsłona akcji pokazuje, że poezja Kochanowskiego — choć pisana przed wiekami — wciąż porusza serca i skłania do refleksji nad losem człowieka, wartością rodziny i siłą ojczystego języka.

Transmisja na żywo Narodowego Czytania z udziałem Pary Prezydenckiej z Ogrodu Saskiego: kliknij w LINK.

Znadniemna.pl na podstawie Prezydent.pl,facebook.com, fot.: Alicja Stefaniuk/KPRP

W pierwszy weekend września w całej Polsce i za granicą odbywa się kolejna edycja Narodowego Czytania — ogólnopolskiej akcji promującej klasykę polskiej literatury. W tym roku Para Prezydencka Karol i Marta Nawroccy zaprosiła Polaków do wspólnego odkrywania twórczości Jana Kochanowskiego, jednego z najwybitniejszych poetów epoki

Przejdź do treści