HomeStandard Blog Whole Post (Page 10)

Z okazji jubileuszu powstania pierwszej po II wojnie światowej polskiej gazety na Białorusi, pragniemy przybliżyć Państwu historię tytułu, który w latach 90. minionego stulecia był największym tygodnikiem polskojęzycznym w Europie Środkowo-Wschodniej, wydawanym przez Polaków poza granicami Polski.

Po tym, jak władze Białorusi zdelegalizowały zarząd Związku Polaków na Białorusi, demokratycznie wybrany na VI Zjeździe organizacji, „Głos znad Niemna” został przejęty przez KGB Białorusi i stał się „gadzinówką”, czyli gazetą, służącą antypolskiemu reżimowi Łukaszenki. Żywot fałszywego „Głosu” okazał się jednak krótki i kilka lat temu tytuł przestał się ukazywać, z uwagi na zupełny brak zainteresowania ze strony czytelników.

Równocześnie, dzięki solidarności i wsparciu polskich dziennikarzy, właściwy „Głos znad Niemna”, służący interesom polskiej mniejszości narodowej na Białorusi, zaczął być drukowany w Polsce, a jego kolportaż na Białorusi przez kilkanaście lat odbywał się w podziemiu, czyli w drugim obiegu.

Od listopada 2005 roku redakcja zawiązała strategiczne partnerstwo z Komitetem „Solidarni z Białorusią”, założonym w Polsce przez działacza Partii Prawo i Sprawiedliwość Michała Dworczyka oraz jego partyjnych kolegów i przyjaciół.

Na bazie Komitetu „Solidarni z Białorusią” powstała z czasem Fundacją „Wolność i Demokracja, która jest wydawcą  „Głosu znad Niemna na uchodźstwie” już od prawie dwudziestu lat.

W 2021 roku na fali represji reżimu Łukaszenki wobec polskiej mniejszości narodowej, redakcja „Głosu” zmuszona została do wyemigrowania z Białorusi i zaprzestania wydawania gazety w wersji papierowej. Obecnie tytuł ukazuje się w PDF-ie, a jego archiwum (poczynając od 2005 roku) dostępne jest na portalu Kresy24.pl.

Powstanie „Głosu znad Niemna”

Pierwszy numer „Głosu znad Niemna” ukazał się 3 grudnia 1989 roku w Wilnie, jako dodatek specjalny do jedynej w ZSRR polskojęzycznej gazety „Czerwony Sztandar”. Okazją do publikacji dodatku była konferencja założycielska Polskiego Kulturalno-Oświatowego Stowarzyszenia im. Adama Mickiewicza w Grodnie.

Twórcą i pierwszym redaktorem pisma był Eugeniusz Skrobocki (1950-2010), działacz ZPB z Grodna – od 2005 roku związany z łukaszenkowskim odłamem ZPB.

W okresie legalnego ukazywania się „Głosu znad Niemna” na terenie Białorusi oprócz Eugeniusza Skrobockiego gazeta była redagowana przez: Laurę Michajlik, Irenę Waluś, Andrzeja Kusielczuka i Andrzeja Dubikowskiego.

Największy rozkwit gazety

Największy rozkwit „Głosu znad Niemna” przypada na drugą połowę lat 90. minionego stulecia. W roku swojego dziesięciolecia, czyli w 1999 roku, gazeta ukazywała się w nakładzie, zbliżającym się do 8 tysięcy egzemplarzy i w 90-ciu procentach była sprzedawana w prenumeracie. W czasach największego rozkwitu gazety, redakcja dysponowała bogatym  wyposażeniem, zakupionym za pieniądze z Polski.

Przed przejęciem tytułu w 2005 roku przez KGB Białorusi, redakcja „Głosu znad Niemna” miała stałe pomieszczenia w Domu Polskim w Grodnie. Redakcyjny newsroom zajmował całe poddasze Domu Polskiego. Pomieszczenia redakcyjne były wyposażone w meble biurowe i sprzęt. Dziennikarze mieli do dyspozycji ok. 5 stacjonarnych komputerów z monitorami i innym sprzętem – drukarkami, skanerami oraz jednym z pierwszych w grodzieńskich redakcjach cyfrowym aparatem fotograficznym (na wniosek reżimowego ZPB został on później wyceniony przez sąd w Grodnie na ok. 2 tys. USD).

Zejście do podziemia

Ostatnim redaktorem naczelnym w historii „Głosu znad Niemna” przed przejęciem tytułu w 2005 roku przez KGB Białorusi był Andrzej Pisalnik.

To jemu przypadła misja organizacji wydawania gazety w podziemiu, czyli na uchodźstwie.

Oto jak redaktor wspominał początki działalności w podziemiu w 2014 roku, kiedy na uchodźstwie ukazał się setny numer „Głosu”:

„W 2005 roku, w warunkach prowadzonej przez propagandę rządową Białorusi zmasowanej kampanii dezinformacyjnej i oczerniającej Polaków na Białorusi, musieliśmy zorganizować wydawanie gazety, która by informowała Polakom w kraju o rzeczywistej sytuacji, jaka zaistniała wokół ich największej na Białorusi polskiej organizacji. Materiały z numeru „Głosu”, którego druk został zablokowany przez służby białoruskie w drukarni grodzieńskiej, zgodził się opublikować, udostępniając swoje łamy, dziennik „Rzeczpospolita”. Koledzy z Warszawy nieco zwiększyli nakład swojego dziennika, aby jego nadwyżkę przekazać na Białoruś. Potem wraz z zespołem redakcyjnym przygotowaliśmy kolejny numer „Głosu”. Tym razem „Głos” ukazał się jako samodzielny numer specjalny wsparty finansowo przez wydawcę „Tygodnika Podhalańskiego” z Zakopanego Jerzego Jureckiego i „Gazetę Wyborczą”.

„Takie były początki drugiego obiegu prasy polskiej na Białorusi i tak zrodziła się koncepcja wydawania w podziemiu zarówno „Głosu znad Niemna”, jak i „Magazynu Polskiego”, redagowanego przez kolegę Andrzeja Poczobuta” – wspomina Pisalnik.

Redaktorem naczelnym, najdłużej redagującym „Głos znad Niemna na uchodźstwie”, jest Iness Todryk-Pisalnik, wieloletnia dziennikarka tej gazety, związana z nią od lat 90. minionego stulecia.

Archiwum „Głosu znad Niemna na uchodźstwie” jest dostępne pod LINKIEM. 

Oprac. Walery Kowalewski/ Znadniemna.pl, na zdjęciu: Dodatek specjalny do „Czerwonego Sztandaru”, będący pierwszym numerem „Głosu znad Niemna”, fot.: Facebook.com

Z okazji jubileuszu powstania pierwszej po II wojnie światowej polskiej gazety na Białorusi, pragniemy przybliżyć Państwu historię tytułu, który w latach 90. minionego stulecia był największym tygodnikiem polskojęzycznym w Europie Środkowo-Wschodniej, wydawanym przez Polaków poza granicami Polski. Po tym, jak władze Białorusi zdelegalizowały zarząd Związku Polaków

W Kościele katolickim dzisiaj rozpoczyna się adwent – okres przygotowania do uroczystości Bożego Narodzenia. Poza niedzielami o świcie odprawiane są roraty, na które wierni przychodzą z lampionami. W parafiach organizowane są rekolekcje.

Słowo adwent pochodzi od łacińskiego adventus (przyjście). W starożytnym Rzymie oznaczało oficjalny przyjazd cezara. We wczesnym chrześcijaństwie odnosiło się do podwójnego przyjścia Chrystusa – jako człowieka i jako sędziego na końcu świata.

Pierwsze wzmianki o przygotowaniu chrześcijan do obchodu świąt Narodzenia Pańskiego pochodzą z 380 roku z Hiszpanii. Zgodnie z postanowieniami synodu w Saragossie wierni zachęcani byli do gorliwego gromadzenia się na modlitwie w kościołach od 17 grudnia do 6 stycznia, kiedy przypadała uroczystość Epifanii, kiedy świętowano jednocześnie cztery wydarzenia – narodzenie Jezusa, pokłon mędrców, chrzest Chrystusa w Jordanie i pierwszy cud w Kanie Galilejskiej, które obecnie rozłożone są w czasie.

Z kolei w Rzymie okres przygotowania do świąt Narodzenia Pańskiego został wprowadzony dopiero w drugiej połowie VI w. Adwent miał charakter liturgicznego przygotowania na radosne święta Narodzenia Pańskiego, ze śpiewem „Alleluja, te Deum laudamus”, z odpowiednim doborem czytań i formularzy, bez praktyk pokutnych.

Zalecenia liturgiczne dotyczące adwentu ujednolicił w VI w. papież Grzegorz Wielki. Od tego czasu adwent w Kościele katolickim trwa cztery niedziele i stał się okresem oczekiwania na uroczystość Bożego Narodzenia. W Polsce z homiliarzy wawelskich wynika, że w XII w. obchodzono 5 niedziel adwentowych.

Od kilkunastu lat Kościół katolicki akcentuje radosny aspekt oczekiwania na uroczystości. Wyrazem tego jest np. brak zakazu urządzania hucznych zabaw.

W czasie adwentu, poza niedzielami, codziennie o świcie odprawiane są roraty – msze św. poświęcone Matce Bożej, którą symbolizuje podczas liturgii biała świeca przewiązana białą bądź niebieską wstęgą. Nazwa pochodzi od pierwszego słowa łacińskiej pieśni na wejście śpiewanej w okresie adwentu – „Rorate coeli” (Niebiosa, spuśćcie rosę). Liturgia rozpoczyna się w ciemnym kościele rozświetlanym przyniesionymi przez wiernych lampionami, które wyrażają postawę czuwania. W XIX w. w Warszawie istniało bractwo roratnie, które ze sprzedaży świec uzyskiwało fundusze na pomoc ubogim.

Jednym z elementów tego okresu w Kościele katolickim jest wieniec adwentowy wykonany z gałązek drzewa iglastego z czterema świecami. Zwyczaj kultywowany był na początku na ziemiach polskich w rodzinach ewangelickich. W latach 20. XX w. przyjął się także w katolickich. Obecnie wieńce są częścią wystroju ołtarza. Kolejne zapalone świece przypominają o upływającym czasie i zbliżającej się uroczystości.

W Kościele adwent rozpoczyna nowy rok liturgiczny.

Znadniemna.pl/PAP

W Kościele katolickim dzisiaj rozpoczyna się adwent – okres przygotowania do uroczystości Bożego Narodzenia. Poza niedzielami o świcie odprawiane są roraty, na które wierni przychodzą z lampionami. W parafiach organizowane są rekolekcje. Słowo adwent pochodzi od łacińskiego adventus (przyjście). W starożytnym Rzymie oznaczało oficjalny przyjazd cezara.

Zrzesza ona posłów i senatorów wspierających społeczeństwo obywatelskie Białorusi.

Grzegorz Schetyna jest prominentnym politykiem Platformy Obywatelskiej, obecnie przewodzi także senackiej komisji spraw zagranicznych. W przeszłości był marszałkiem Sejmu RP i szefem polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

Posiedzenie grupy „O wolną Białoruś” odbyło się 27 listopada z udziałem Pawła Łatuszki, wiceprzewodniczącego Zjednoczonego Gabinetu Przejściowego białoruskich sil demokratycznych (białoruskiego rządu na uchodźstwie – red.).

Białoruski polityk wezwał polskich parlamentarzystów, by nie uznawali za wybory prezydenckie “tej farsy, którą Aleksander Łukaszenka organizuje 26 stycznia 2025 roku”, aby poparli pociągnięcie dyktatora do odpowiedzialności za zbrodnie na narodzie białoruskim i pomogli w legalizacji pobytu białoruskich uchodźców w Polsce, w tym ochotników, walczących na Ukrainie z rosyjską agresją. Łatuszka zwrócił także uwagę na wagę dla białoruskiego społeczeństwa dostępu do studiów w Polsce, konieczność wspierania białoruskiej tożsamości narodowej i białoruskich niezależnych mediów.

Nowy przewodniczący grupy parlamentarnej “O wolną Białoruś” Grzegorz Schetyna podkreślił z kolei, że w interesach Polski jest zachowanie aktywnej polityki wobec Białorusi, dalsze izolowanie reżimu przy jednoczesnej otwartości na białoruskie społeczeństwo obywatelskie.

Polscy parlamentarzyści zauważyli też, że podczas prezydencji Polski w Radzie Unii Europejskiej w pierwszej połowie 2025 roku ważne będzie zwracanie uwagi państw członkowskich na kwestie Białorusi oraz wspieranie udziału białoruskich sił demokratycznych w wydarzeniach organizowanych przez UE.

Zaproszony na posiedzenie grupy przedstawiciel białoruskiej opozycji demokratycznej umówił się z polskimi posłami i senatorami na stworzenie wspólnego kalendarza wydarzeń, mających za zadanie zwracanie uwagi Europy na temat Białorusi, w tym represji i więźniów politycznych. Zadeklarowano także przeprowadzenie sesji Sejmu i Senatu, poświęconych sytuacji na Białorusi. Zapadła również  decyzja o opracowaniu planów współpracy polskiego parlamentu z Radą Koordynacyjną ds. Przekazania Władzy na Białorusi(organ utworzony przez liderkę białoruskiej opozycji Swiatłanę Cichanowską w  czasie masowych protestów przeciwko sfałszowanym wyborom prezydenckim 2020 roku – red.).

Parlamentarne grupy “O wolną Białoruś” powstały w państwach demokratycznych, jako reakcja na sfałszowane przez reżim Łukaszenki wybory parlamentarne na Białorusi, po których nastąpiły cztery lata masowych represji.

W 2023 roku grupy te połączyły się w związek, którego 24 członkiem stała się Finlandia.

 Znadniemna.pl za Jakub Chrust, pj/belsat.eu, na zdjęciu: Posiedzenie grupy parlamentarnej „O wolną Białoruś” z udziałem Pawła Łatuszki, wiceprzewodniczącego Zjednoczonego Gabinetu Przejściowego białoruskich sił demokratycznych, fot.: Facebook.com/pavel.latushka

 

Zrzesza ona posłów i senatorów wspierających społeczeństwo obywatelskie Białorusi. Grzegorz Schetyna jest prominentnym politykiem Platformy Obywatelskiej, obecnie przewodzi także senackiej komisji spraw zagranicznych. W przeszłości był marszałkiem Sejmu RP i szefem polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Posiedzenie grupy "O wolną Białoruś" odbyło się 27 listopada z udziałem Pawła

Na dzisiaj przypada 88. rocznica zwodowania ORP „Gryf”, polskiego stawiacza min, będącego największym okrętem bojowym II Rzeczpospolitej.

ORP „Gryf” był największym okrętem bojowym marynarki II RP

Miny i zdwojona armata Bofors kal. 120 mm na rufie ORP „Gryf”

Wrak ORP „Gryf”, zniszczony 3 września 1939 roku

Działo Nr 2 z OPR „Gryf”

Pierwszym i przedostatnim bojowym dowódcą (po śmierci zastąpionym na mostku kapitańskim przez kapitana Wiktora Łomidze – red.) legendarnego okrętu, który stoczył pierwszą w historii II wojny światowej bitwę powietrzno-morską z niemieckim Luftwaffe w Zatoce Gdańskiej, był nasz krajan – komandor podporucznik Stefan Kwiatkowski, urodzony w leżących na terenie współczesnej Białorusi Koreliczach.

Komandor ppor. Stefan Kwiatkowski zginął śmiercią bohatera już w pierwszym dniu wojny, manewrując ogromnym okrętem pod ostrzałem bombowców niemieckiego Luftwaffe. W pierwszym w tej wojnie starciu powietrzno-morskim, które przeszło do historii, jako bitwa na Zatoce Gdańskiej, w pobliżu okrętu, manewrującego sterem i maszynami przez stojącego na mostku kapitańskim komandora Kwiatkowskiego, wybuchło około 30 bomb. Eksplozje te spowodowały straty w załodze i uszkodzenia konstrukcji, w tym urządzenia sterowego i telegrafu maszynowego. Od odłamków eksplodujących bomb poległy przynajmniej trzy osoby, w tym dowódca okrętu komandor Stefan Kwiatkowski, ciężko rannych zostało dalszych siedem marynarzy, z których jeden zmarł od poniesionych ran.

Jeden z pierwszych bohaterów II wojny światowej urodził się 130 lat temu – 8 listopada 1894 roku w Koreliczach, woj. nowogródzkie, w rodzinie Wacława i Oktawii z domu Korzeniowskiej. Ukończył szkołę realną, a po niej – Kijowską Szkołę Rzeczną. Będąc zmobilizowanym w 1915 roku do armii rosyjskiej Stefan Kwiatkowski uczęszczał do Szkoły Junkierskiej, której jednak nie ukończył, choć otrzymał stopień podoficerski. Walcząc na polach bitew I wojny światowej w piechocie, w 1918 roku nasz bohater znalazł się w składzie I Korpusu Polskiego w Rosji, dowodzonego przez generała Józefa Dowbora-Muśnickiego. Tutaj był chorążym Pierwszej Legii Rycerskiej.

Monitory Flotylli w Pińsku, 1926 rok

Po odzyskaniu niepodległości przez Polskę absolwent Kijowskiej Szkoły Rzecznej w 1919 roku wstąpił do formującej się Marynarki Wojennej II RP w stopniu podporucznika. Po zaciągnięciu się do marynarki – wziął udział w wojnie polsko-bolszewickiej, początkowo jako oficer łącznikowy Flotylli Pińskiej, a od 24 marca 1920 roku jako dowódca zdobycznego statku transportowego „Ataman”, na pokładzie którego uczestniczył m.in. w starciu pod Łomaczami. Później dowodził holownikiem „Champion”, który zatopił podczas odwrotu, 21 lipca, pod Kaczanowiczami.

Motorówka uzbrojona, w głębi „Stefan Batory”. Zdjęcie z 1920 roku

Załoga statku „Stefan Batory”. Zdjęcie z 1920 roku

Od sierpnia 1920 roku dowodził statkiem uzbrojonym „Stefan Batory” pełniącym służbę w składzie Flotylli Wiślanej. Za udział w bojach na Wiśle 30 sierpnia 1920 roku został odznaczony przez generała Józefa Hallera Krzyżem Srebrnym Orderu Virtuti Militari. Ciekawe, że wobec braku artykułów papierniczych Legitymację Krzyża na rozkaz generała sporządzono wówczas na kawałku zadrukowanego papieru. W 1921 roku Stefan Kwiatkowski dowodził już statkiem uzbrojonym „Warneńczyk”, będącym okrętem sztabowym Flotylli Wiślanej.

Statek „Warneńczyk”

W 1922 roku nasz bohater został zweryfikowany jako porucznik marynarki, ze starszeństwem od 1 czerwca 1919 roku. W kolejnych latach służył między innymi w dowództwie Flotylli Wiślanej, oficer kursowy Oficerskiej Szkoły Marynarki Wojennej oraz dowódca ORP „Pomorzanin”.

ORP „Pomorzanin” – okręt hydrograficzny Marynarki Wojennej II RP

W latach 1928–1930 był oficerem nawigacyjnym, a następnie zastępcą dowódcy żaglowca szkolnego „Iskra” w trakcie trzech kolejnych rejsów szkoleniowych, w tym na Kubę i do Stanów Zjednoczonych.

ORP „Iskra” – okręt szkolny polskiej Marynarki Wojennej

W 1929 roku urodzony koreliczanin awansował do stopnia kapitana marynarki. Później, do 1933 roku, był zastępcą dowódcy kontrtorpedowca „Wicher”. Uczestniczył między innymi w słynnym rejsie na Maderę, z której niszczyciel  w marcu 1931 roku odebrał marszałka Piłsudskiego.

ORP „Wicher” – polski niszczyciel (według nazewnictwa okresu dwudziestolecia międzywojennego, kontrtorpedowiec) typu Wicher w służbie w Marynarce Wojennej od 1930 roku, pierwszy nowoczesny okręt II Rzeczypospolitej

1 stycznia 1935 roku Stefan Kwiatkowski został promowany do stopnia komandora podporucznika. Od maja 1936 do maja 1937 roku dowodził ORP „Wilia”, następnie do marca 1939 roku służył w Dowództwie Floty.

ORP „Wilia” (pierwotnie „Wilja”) – okręt transportowy i szkolny polskiej Marynarki Wojennej w okresie międzywojennym

1 kwietnia 1939 roku został dowódcą stawiacza min ORP „Gryf”, największego nie tylko w swojej klasie lecz w ogóle – największego okrętu bojowego polskiej floty wojennej.

ORP „Gryf” – polski stawiacz min z okresu międzywojennego, zbudowany w latach 1934−1938 we Francji, największy bojowy okręt Marynarki Wojennej II RP

1 września, podczas wykonywania planu Rurka, a konkretnie podczas minowania przez stawiacza min Zatoki Gdańskiej, dowodzony przez Kwiatkowskiego okręt został zaatakowany przez bombowce nurkujące Luftwaffe Ju 87. Stefan Kwiatkowski został wówczas śmiertelnie raniony odłamkiem jednej z bomb, która wybuchła przy burcie „Gryfu”. Zniesiony na ląd przez swoich podwładnych, został pochowany na cmentarzu w Helu.

Oprac. Adolf Gorzkowski/ Znadniemna.pl/Fot.:wikipedia.org

 

Na dzisiaj przypada 88. rocznica zwodowania ORP „Gryf”, polskiego stawiacza min, będącego największym okrętem bojowym II Rzeczpospolitej. [caption id="attachment_66755" align="alignnone" width="480"] ORP "Gryf" był największym okrętem bojowym marynarki II RP[/caption] [caption id="attachment_66756" align="alignnone" width="480"] Miny i zdwojona armata Bofors kal. 120 mm na rufie ORP "Gryf"[/caption] [caption id="attachment_66757"

26 listopada 2024 roku zmarł w Łodzi dr Stanisław Sienkiewicz, założyciel i wieloletni, niezwykle zasłużony dla oświaty polskiej, prezes Polskiej Macierzy Szkolnej na Białorusi. To wielka strata dla środowiska polskiego nie tylko na Białorusi, ale też w innych krajach i w ojczyźnie.

Strona internetowa Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”, od lat będącego głównym partnerem  i fundatorem przedsięwzięć, podejmowanych przez działające na Białorusi organizacje polskie, publikuje wspomnienia swoich działaczy o założycielu i niezmiennym prezesie „Polskiej Macierzy Szkolnej na Białorusi”, największej polskiej organizacji oświatowej, zlikwidowanej przez reżim Łukaszenki.

Pragnąc oddać hołd zmarłemu publikujemy wspomnienia o Nim i za rodziną śp. Stanisława Sienkiewicza informujemy, że

UROCZYSTOŚĆ POGRZEBOWA ODBĘDZIE SIĘ DNIA 03.12.2024 O GODZINIE 13:05 NA CMENTARZU RZYMSKOKATOLICKIM PW. ŚW. ANNY PRZY UL. LODOWEJ 78 („ZARZEW”) W ŁODZI.

śp. Stanisław Sienkiewicz, fot.: SWP

Śp. Stanisława Sienkiewicza wspomina Tomasz Różniak, Przewodniczący Zarządu Krajowego Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”:

Dr Stanisław Sienkiewicz urodził się 12 października 1953 r. we wsi Bieliczany w obwodzie Grodzieńskim w polskiej rodzinie, w której polski język i tradycje były pielęgnowane mimo represji, zastraszania i niszczenia tożsamości  narodowej Polaków, pozostawionych na terenach anektowanych przez ZSRR na rzecz Białorusi. Ojciec Stanisława był żołnierzem Armii Krajowej i w takiej tradycji wychował syna.

W 1988 r. Stanisław Sienkiewicz był jednym z założycieli pierwszej polskiej organizacji na Białorusi – Polskiego Towarzystwa Kulturalno-Oświatowego im. Adama Mickiewicza, przekształconego następnie w Związek Polaków na Białorusi. Działalność swoją kontynuował jako wybrany w 1990 r. zastępca Prezesa Związku oraz Prezes Oddziału ZPB w Grodnie.

Po rozpadzie Związku Radzieckiego od 1992 r., mimo uzyskaniu stopnia doktora docenta nauk biologicznych porzucił dobrze prosperującą karierę naukową w Instytucie Biochemii Akademii Nauk Republiki Białoruś, aby móc skupić się całkowicie na działalności polonijnej.

Oprócz działalności w organizacjach polonijnych działał aktywnie na rzecz założenia i wspierania działalności Szkół Polskich w Grodnie i Wołkowysku oraz popularyzacji nauczania języka polskiego w białoruskich szkołach państwowych i przedszkolach.

Od 1996 r. był Prezesem Polskiej Macierzy Szkolnej. Celami tej organizacji od początku istnienia było szerzenie oświaty i kultury polskiej na terenach anektowanych przez Związek Radziecki.

Polska Macierz Szkolna z główną siedzibą w Grodnie i własnym ośrodkiem edukacyjnym, utworzyła także i prowadziła działalność edukacyjną poprzez kilkanaście oddziałów na terenie całej Białorusi. Ilość uczniów na terenie całej Białorusi sięgała trzech tysięcy rocznie. Bez żadnej przesady można powiedzieć, że ok. 25 tysięcy absolwentów szkół i liceum PMSz uzyskało możliwość kształcenia języku ojczystym, a duża część spośród tej młodzieży kontynuowała naukę w polskich uczelniach w Macierzy.

W ramach Polskiej Macierzy Szkolnej działały również Uniwersytet Trzeciego Wieku,  Klub Polskich Kobiet „Grodnianka”, Wspólnota Młodej Polonii oraz redakcja czasopisma „Słowo Ojczyste”.

We współpracy z Polską Macierzą Szkolną przez lata dzieci i młodzież polska z terenu Białorusi miała możliwość licznego udziału w wyjazdach edukacyjnych, koloniach i wycieczkach do Polski, poznawania kraju ojczystego, jej historii i współczesności.

Proces represjonowania i delegalizacji organizacji przez władze białoruskie rozpoczął się w 2021 r., co ostatecznie, mimo prób obrony, doprowadziło do jej całkowitego zamknięcia jej działalności dnia 13 września 2022 r. oraz konfiskaty mienia na podstawie wyroku Sądu Najwyższego Republiki Białorusi.

Za swoje zasługi na rzecz środowiska polonijnego był wielokrotnie odznaczany i honorowany: nominacja w kategorii „Całokształt dokonań” do nagrody im. Jana Rodowicza „ANODY” pod patronatem Honorowym Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy, odznaczenia Senatu Rzeczypospolitej Polskiej, medale Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” w dowód uznania za działalność na rzecz społeczności polskiej na Białorusi, nagroda Jagiellońska Prezydenta Miasta Torunia za nadzwyczajną wartość zasług, życiowego dorobku i nadzwyczajnego wkładu w rozwój społeczny, kulturalny i naukowy na Białorusi.

Odszedł,  po długiej, wyczerpującej chorobie,  na uchodźstwie, na terenie Polski w Łodzi. Jego życie było pełne zmagania, ale i sukcesów. Zapamiętamy Go jako wielkiego, nieustraszonego wojownika, chociaż zawsze robił wrażenie delikatnego, nieco nieśmiałego człowieka.

Na zawsze pozostanie w pamięci wielu ludzi, których podniósł do życia w prawdzie i wierności Polsce.

fot.: Podlaski Oddział SWP

Śp. Stanisława Sienkiewicza wspominają Barbara Olech i Anna Kieżuń z Podlaskiego Oddziału Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”:

26 listopada 2024 roku – w wieku 71 lat zmarł dr Stanisław Sienkiewicz, człowiek wybitny, zasłużony dla polskiej oświaty i kultury na Białorusi. Całe swoje dojrzałe życie poświęcił krzewieniu polskości na Białorusi. Od 1988 roku angażował się w tworzenie polskich organizacji. Był wiceprezesem Polskiego Stowarzyszenia Kulturalno – Oświatowego im. A. Mickiewicza i w ramach tej organizacji przygotowywał edycje polskich podręczników. Aktywnie wspierał edukację nauczycieli języka polskiego. Udało mu się w 1991 roku doprowadzić do uruchomienia w Grodnie pierwszych dwóch klas szkolnych z polskim językiem wykładowym.

Był jednym z organizatorów Związku Polaków na Białorusi. W 1995 roku założył Zjednoczenie Społeczne „Polska Macierz Szkolna” i był jego prezesem, aż do momentu likwidacji stowarzyszenia przez władze białoruskie w 2022 r. Celem Polskiej Macierzy Szkolnej było „szerzenie oświaty polskojęzycznej na terenie Białorusi w duchu narodowym, chrześcijańskim i obywatelskim”. Z inspiracji Prezesa PMS powstawały ważne instytucje, koła integrujące środowiska polskie na Białorusi: Uniwersytet III Wieku, Polskie Towarzystwo Naukowe, Klub Sportowy „Sokół” Grodno, Klub Kobiet Polskich, Wspólnota Młodej Polonii, Klub Studentów Polskich, Liceum Społeczne im. Elizy Orzeszkowej oraz Centrum Edukacyjne PMS w Grodnie i Pińsku.

Polska Macierz Szkolna przez cały czas swego istnienia była największą polską organizacją na Białorusi, zajmującą się kulturą i oświatą. Choć jej główna siedziba mieściła się w Grodnie, to zasięgiem obejmowała całą Białoruś (kilkanaście prężnie działających regionalnych oddziałów). Społeczne Liceum im. E. Orzeszkowej było przedmiotem szczególnej troski i chluby nauczycieli, pracujących w Macierzy pod przewodnictwem Prezesa. Było też największą polską szkołą poza granicami Polski. Uczyło się tutaj do trzech tysięcy uczniów rocznie. Wielu z nich podejmowało studia w Polsce. Bez zaangażowania Stanisława Sienkiewicza nie byłoby to możliwe.

Prezes Polskiej Macierzy Szkolnej z uwagą, troską i życzliwością odnosił się do wszystkich projektów oświatowych i kulturalnych. W Macierzy odbywały się Dyktanda Polskie na Białorusi, Narodowe Czytania, konkursy recytatorskie, Olimpiada Literatury i Języka Polskiego, warsztaty, konkursy historyczne… Wydarzenia cykliczne i efemeryczne miały Jego wsparcie. Zawsze był na nich obecny.

Podlaski Oddział Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” miał w Nim wielkiego Przyjaciela i Partnera w działaniach na rzecz oświaty i kultury społeczności polskiej na Białorusi. Zmarły śp. Stanisław Sienkiewicz niestrudzenie trwał na placówce życia polskiego, do której powstania i rozwoju się przyczyniał. Dzielił się z innymi przekonaniem, że skoro przyszło mu znaleźć się w trudnym terenie krzewienia polskości, to zadanie jej podtrzymania należy wypełniać, w zgodzie z duchowym testamentem Elizy Orzeszkowej, o pamięć której troszczył się wraz z uczniami swego Liceum.

Smutno, gdy odchodzą tacy ludzie…
Stanisław Sienkiewicz będzie żył w naszej pamięci.

Barbara Olech i Anna Kieżun z Podlaskiego Oddziału SWP

Znadniemna.pl za Wspolnotapolska.org.pl

26 listopada 2024 roku zmarł w Łodzi dr Stanisław Sienkiewicz, założyciel i wieloletni, niezwykle zasłużony dla oświaty polskiej, prezes Polskiej Macierzy Szkolnej na Białorusi. To wielka strata dla środowiska polskiego nie tylko na Białorusi, ale też w innych krajach i w ojczyźnie. Strona internetowa Stowarzyszenia "Wspólnota

Problemy studiujących w Polsce obywateli Białorusi stały się tematem spotkania działających na emigracji  białoruskich opozycjonistów z Michałem Kamińskim, wicemarszałkiem Senatu RP i członkiem Grupy Parlamentarnej „O demokratyczną Białoruś” – donosi białoruski opozycyjny kanał na Telegramie „Kanał Parlamentarny”.

Uczestnicy spotkania omówili między innymi problem uznawalności białoruskich dyplomów i świadectw o ukończeniu białoruskich uczelni przez Polskę. Od niemal sześciu miesięcy bowiem młodzi Białorusini otrzymują od polskich Kuratoriów Oświaty odmowę nostryfikacji przedstawianych dokumentów ze względu na brak certyfikatów zdawania tak zwanych Scentralizowanego Testu (ST) czy Scentralizowanego Egzaminu (SE). Wymóg posiadania przez białoruskich studentów certyfikatów ST bądź SE jest jednak wątpliwy z punktu widzenia polskiego ustawodawstwa, a każde Kuratorium Oświaty ma wobec interesantów swoje wymagania, czasem absurdalne, jak na przykład wymóg posiadania apostille.

Wicemarszałek Senatu RP Michał Kamiński zapoznaniu się z trudnościami, jakie napotykają w Polsce białoruskich studentów, obiecał osobiście zająć się problemem i doprowadzić do zniesienia wymogu przedstawiania przez młodych obywateli Białorusi certyfikatów ST i SE. Zapewnił też, iż postara się sprawić, aby wymagania wobec pragnących studiować w Polsce Białorusinów ze strony Kuratoriów Oświaty zostały uproszczone i ujednolicone.

W listopadzie 2023 roku wygasła umowa między Polską, a Białorusią  o współpracy w dziedzinie edukacji. Białoruś zawiesiła działanie tego dokumentu jeszcze wcześniej. Umowa ta przewidywała wzajemne uznawanie świadectw i dyplomów. Po jej wygaśnięciu od białoruskich kandydatów na studia w Polsce zaczęto domagać się dodatkowych potwierdzeń o legalności przedstawianych dokumentów. Ale otrzymywanie takich potwierdzeń na Białorusi jest problematyczne i sztucznie utrudniane przez białoruskie władze oświatowe.

Znadniemna.pl na podstawie „Kanał Parlamentarny”

Problemy studiujących w Polsce obywateli Białorusi stały się tematem spotkania działających na emigracji  białoruskich opozycjonistów z Michałem Kamińskim, wicemarszałkiem Senatu RP i członkiem Grupy Parlamentarnej „O demokratyczną Białoruś” – donosi białoruski opozycyjny kanał na Telegramie „Kanał Parlamentarny”. Uczestnicy spotkania omówili między innymi problem uznawalności białoruskich dyplomów

Obchodzimy dziś 160. rocznicę śmierci Teodora Narbutta – słynnego historyka, badacza dziejów Litwy, archeologa, inżyniera wojskowości w stopniu kapitana, a przede wszystkim ojca Ludwiga Narbutta, jednego z największych bohaterów i dowódców Powstania Styczniowego, którego mogiła znajduje się na posesji kościoła pw. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Naczy, koło Radunia.

Szawry z dworkiem Ostyk-Narbuttów na rysunku Napoleona Ordy z 1877 roku. Fot.: wikipedia.org

Teodor Mateusz Ostyk-Narbutt herbu Trąby urodził się 8 listopada 1784 roku w rodowym majątku Szawry w powiecie lidzkim, obecnie jest to rejon werenowski w obwodzie grodzieńskim. Rodzicami jego byli: emerytowany porucznik gwardii Joachim i Izabella z Naniewiczów. Miał dwóch starszych braci: Mariana (ur. 1762) i Ignacego (ur. 1768).

Kilka słów o herbie

Trąby – polski herb szlachecki, noszący zawołania Brzezina i Trąba. Fot.: wikipedia.org

Narbuttowie, herbu Trąby, należą do znakomitego rodu litewskiego, którego korzenie sięgają XV wieku. Jeden z nich – Wojciech Narbutt, odnotowany w 1508 roku był chorążym przy książęcym dworze i marszałkiem królewskim, natomiast Piotr Narbutt (1506) podkomorzym wielkim litewskim. Ród ten, podzielił się na kilka gałęzi odnotowanych w księgach rodowodowych guberni: Wileńskiej, Grodzieńskiej, Witebskiej, Kowieńskiej i Mohylewskiej. Pradziad naszego bohatera Teodora Narbutta – Kazimierz urodził się około 1695 roku, był miecznikiem w Lidzie i posłem litewskiego trybunału w latach 1726,1737 i 1741 oraz marszałkiem lidzkim w 1739 roku. Dziadek Teodora – Ignacy, urodzony około 1730 roku, był sędzią ziemskim w Lidzie – w 1772 roku, a także chorążym 1-ego Warszawskiego korpusu kadetów. Miał dziesięciu synów, z nich Joachim był ojcem Teodora.

Nauka

Teodor Narbutt początkowe nauki pobierał w domu rodzinnym, następnie kształcił się w konwikcie Pijarów w Lidzie. W 1799 roku zapisał się na Wydział Matematyczno-Inżynieryjny Szkoły Głównej Litewskiej w Wilnie. Studiował architekturę wojskową i budownictwo cywilne pod kierunkiem Wawrzyńca Gucewicza i Michała Szulca.

W 1803 roku udał się do Petersburga i został przyjęty na służbę jako inżynier wojskowy w Petersburskim korpusie kadeckim. Tu doskonaliły się kadry inżynierów wojskowych. Narbutt został wykładowcą w II korpusie kadetów, a sam pogłębiał swoje umiejętności pod bezpośrednią opieką wojskowego inżyniera Aure. Ten znakomity dydaktyk zwracał swoją uwagę na szczególnie uzdolnionych i kierował ich na budownictwo wojenne. Narbutt interesując się fortyfikacjami, studiował ich historię i sposoby konstrukcji obiektów obronnych, głównie fortyfikacji. Następnie został zatrudniony w departamencie inżynieryjnym Ministerstwa Wojny i przydzielony do służby przy dyrektorze generale Suchtlenie.

W 1804 roku został włączony do komisji pracującej pod kierunkiem pruskiego hydrotechnika J. A. Eitelveina nad projektem regulacji Niemna na całej jego długości, stanowiącej wówczas granicę z Prusami.

Uczestniczył w walkach pod Tylżą i Ostrołęką, gdzie został ranny w 1807 roku. W 1812 roku zwolniono go ze służby wojskowej. Powrócił do majątku w Szawrach, gdzie zajął się unowocześnianiem rozwiązań rolniczych oraz badaniami historycznymi. Następnie aresztowano go pod zarzutem napisania antyrosyjskiego paszkwilu w 1831 roku.

Zainteresowania

Jego zainteresowania były bardzo szerokie: zajmował się wykopaliskami archeologicznymi, badał historię Litwy, tłumaczył na język polski Horacego i Rousseau`a, Cervantesa. W swoich rodzinnych Szawrach założył gorzelnię i cukrownię, uprawiał len i konopie (wydał nawet w Wilnie rozprawę na ten temat). Był inicjatorem budowy zakładów wodoleczniczych w Druskiennikach. Jako architekt i inżynier wojskowy zaprojektował i wybudował twierdzę w Bobrujsku. W latach 1847-1852 —przyczynił się do budowy kościoła pw. Wniebowstąpienia Pańskiego w Ejszyszkach w dawnym powiecie lidzkim, dziś — rejon solecznicki na Litwie.

Publikacje

Napisał cały szereg książek. Największą sławę przyniosły mu 9-tomowe „Dzieje starożytne narodu litewskiego”. Wielkie dzieła Narbutta były przedmiotem podziwu współczesnych historyków, ale były też mocno krytykowane. Niezależnie od krytyki, do dziś każdy, kogo interesują dzieje Litwy i Białorusi, korzysta z dzieł Narbutta. Bowiem to on pierwszy zebrał wiele dokumentów i innych materiałów źródłowych i pierwszy podjął się spisania systematycznego dziejów – od czasów najdawniejszych do zawarcia przez Litwę unii z Polską. Opisał skład etniczny, kulturę, badał sprawę kształtowania się języka, dzieje miast, grodów i zamków. Obszerne rozdziały poświęcił wierzeniom i bóstwom czczonym przez pogańskich przodków oraz procesowi chrystianizacji.

Publikował artykuły w takich czasopismach jak m.in.: Atheneum, Biblioteka Warszawska i Tygodnik Petersburski.

Dobry ojciec

Teodor Narbutt. Fot.: wikisource.org

Teodor Narbutt, to nie tylko badacz i architekt czy włodarz troszczący się o ojcowiznę, a także dobry ojciec, który opiekował się rodziną, dbał o wykształcenie i patriotyczne wychowanie dzieci. Wiadomo, że miał kilku synów i córkę. Ich matką była Krystyna z domu Padewska, córka włościanina, żołnierza kościuszkowskiego, która przez wiele lat była gospodynią w Szawrach. Narbutt poślubił ją dopiero około 1840 roku, a dzieci wcześniej urodzone oficjalnie usynowił. Jednocześnie nazwisko rodowe żony zamienił na Sadowska.

Synowie Ludwik, Bolesław, Franciszek i córka Teodora

Z dzieci największą sławą okrył się najstarszy syn Teodora – Ludwik (1832-1863) – bohater powstania styczniowego. Już w latach szkolnych, w 1850 roku, zorganizował tajny związek patriotyczny pod nazwą „Orzeł i Krzyż”. Zdradzony przez kolegów w czasie śledztwa przyznał się do winy i ukarany został na chłostę wykonaną w obecności kolegów i rodziców. Następnie wcielony karnie do wojska, w latach 1854-1855 uczestniczył w kampanii tureckiej, aby w latach 1856-1859 wziąć udział w walkach na Kaukazie. Za zasługi został odznaczony Krzyżem Św. Anny IV klasy i awansowany na stopień podporucznika.

W 1861 roku powrócił na Litwę, ożenił się i osiadł w majątku żony w Sierbieniszkach. W końcu 1862 roku nawiązał kontakt z Komitetem Prowincjonalnym w Wilnie, który kierował konspiracją „czerwonych” na Litwie i uczestniczył w konspiracyjnych spotkaniach w Lidzie. Podjął obowiązek naczelnika wojskowego powiatu lidzkiego. Stoczył liczne walki, ale na skutek zdrady, 4 maja 1863 roku stracił życie, a jego oddział został rozbity.

Resztki rozproszonego oddziału zebrał brat Ludwika – Bolesław (1843-1889), pełniący wcześniej funkcję adiutanta przy starszym bracie. Z rozbitkami podążał do partii Aleksandra Paradowskiego, lecz już 12 maja oddział został rozproszony w starciu nad rzeką Kotrą pod Hanelkami, w puszczy grodzieńskiej. W nieznanych okolicznościach został schwytany i oddany pod sąd wojenny w Grodnie, który skazał go na śmierć. Ze względu na młody wiek wyrok zamieniono na zesłanie do Krasnojarska. Po kilku latach powrócił na mocy ustawy i osiadł w Szawrach.

W działaniach powstańczych Ludwika wspierała też siostra Teodora zamężna za Albertem Monczuńskim (1839-1925). Pełniła funkcję kuriera i pomagała w zaopatrzeniu oddziału brata. Była w czasie bitwy pod Dubiczami, gdzie zginął Ludwik. Spodziewając się aresztowania, przy pomocy matki zbiegła do Paryża. Do kraju wróciła dopiero przed 1914 rokiem. Po 1918 roku została odznaczona Orderem Polonia Restituta. Zmarła w Krakowie 27 marca 1925 roku.

Walecznością odznaczył się również młodszy syn Teodora Narbutta – Franciszek (1842-1892) – student prawa na Uniwersytecie w Petersburgu. W czasie studiów związał się z tajną organizacją młodzieży polskiej. Zagrożony uwięzieniem i zsyłką zbiegł w 1861 roku do siostry Teodory do Wilna, skąd przy pomocy siostry i jej męża wyjechał na zachód. We Włoszech wstąpił do szkoły wojskowej. Należał do grupy młodzieży zbuntowanej przeciwko Ludwikowi Mirosławskiemu i wyszedł z nimi do Mołdawii. Tam oczekiwał na wybuch powstania. W lutym wstąpił do partii Mariana Langiewicza. Po upadku dyktatury znalazł się w Galicji i jeszcze raz brał udział w walkach w oddziale jazdy hrubieszowskiej na terenie Lubelszczyzny. Kolejny raz emigrował do Francji, gdzie spotkał się z siostrą Teodorą. Następnie wyjechał do Belgii na studia inżynieryjne.

W początkach 1880 roku otrzymał posadę w zarządzie kolei mołdawskiej, potem na Węgrzech. Pojął za żonę węgierkę i przyjął poddaństwo węgierskie. Zmarł w miejscowości Tornocz i tam został pochowany.

Wspieranie powstańców

Teodor Narbutt również wspierał powstańców styczniowych. Za jego zgodą i przy pomocy matki w Szawrach gromadzono broń i – jak określił białoruski biograf – dwór stał się miejscem schronienia dla ludzi a właściwie określić można, że był siedzibą sztabu powstańczego ziemi lidzkiej. Gospodarz dworu wcześniej apelował do sąsiadów i przyjaciół, by każdy, w miarę możliwości kupował broń i amunicję dla powstańców, dla tych, którzy staną pod sztandarami walczących o wolność.

Śmierć syna i upadek powstania spowodowały ogromny ból i żal, które poraziły Teodora. Dalsze cierpienia spadać poczęły na rodzinę Narbutta i jego żonę po stłumieniu zrywu. Wówczas zaczęły się represje skierowane bezpośrednio na powstańców i tych, którzy im pomagali. Michaił Murawjow (Murawjew) „wieszatiel” obdarzony przez cara nadzwyczajnym pełnomocnictwem „topił powstanie w krwi buntowników”. Setki powstańców ukarano śmiercią a ponad dziewięć tysięcy zesłano na katorgę lub skierowano do rot aresztanckich, pozbawiono praw i majątku.

Skazanie na zesłanie i śmierć

Mogiła Teodora Narbutta przy kościele parafialnym w Naczy. Fot.: Archiwum Redakcji

Podobny los spotkał również Teodora i Krystynę. Za pomoc powstańcom zostali aresztowani i oddani pod sąd. Postawiono im zarzut złego wychowania dzieci i skazano na zesłanie na Syberię. Represje, długie i uciążliwe śledztwo oraz podeszły wiek spowodowały załamanie zdrowia Teodora i na skutek tego wobec niego nie wykonano wyroku. Został przewieziony do Wilna, gdzie przebywał pod ostrym nadzorem.

Zmarł 26 listopada 1864 w Wilnie, a pochowany został przy kościele parafialnym w Naczy, w posiadłości Macieja Wołk-Karaczewskiego, którego spadkobiercą był Wandalin Szukiewicz, jak i Narbutt badacz starożytności Litwy i Białorusi.

Zbiory Teodora Narbutta, po upadku powstania styczniowego, w 1864 roku z rozkazu Murawiewa, zostały wywiezione do Petersburga, a dworek rodzinny został spalony.

Jego żona Krystyna natomiast została zesłana do Permskiej guberni, skąd po latach powróciła w rodzinne strony. Zmarła 16 lipca 1899 roku.

W Naczy, rzadko odwiedzanej przez turystów z Polski z uwagi na lokalizację w strefie przygranicznej, do której wstęp obcokrajowcom nieposiadającym specjalnej przepustki jest zabroniony, znajduje się także symboliczne upamiętnienie powstańców z oddziału Ludwika Narbutta.

Opr. Emilia Kuklewska/Znadniemna.pl

Obchodzimy dziś 160. rocznicę śmierci Teodora Narbutta – słynnego historyka, badacza dziejów Litwy, archeologa, inżyniera wojskowości w stopniu kapitana, a przede wszystkim ojca Ludwiga Narbutta, jednego z największych bohaterów i dowódców Powstania Styczniowego, którego mogiła znajduje się na posesji kościoła pw. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi

Smutną wiadomość ogłosił na Facebooku historyk Wojciech Szewczak, nauczyciel historii w zlikwidowanym przez białoruskie władze Liceum Społecznym im. E. Orzeszkowej przy ZS „Polska Macierz Szkolna” w Grodnie. Pedagog napisał, że „dziś w godzinach porannych zmarł STANISŁAW SIENKIEWICZ, najwybitniejszy człowiek jakiego poznałem w życiu i z jakim miałem przyjemność pracować”.

Wojciech Szewczak przypomina, że zmarły był pomysłodawcą oraz twórcą ZS „Polska Macierz Szkolna na Białorusi” i przez cały okres jej istnienia pełnił funkcję prezesa tej organizacji.

„Macierz” była największą polską organizacją na Białorusi, zajmującą się polską kulturą i oświatą. Główną siedzibą „Macierzy” było Grodno ale na całej Białorusi „Macierz” miała kilkanaście oddziałów. Z czasem liceum społeczne „Macierzy” stało się największym polskim liceum na świecie (poza granicami Polski) z liczbą uczniów sięgającą trzech tysięcy.

„Stanisław Sienkiewicz zebrał wokół siebie zespół ludzi, który należałoby nazywać nie pracownikami lecz rodziną”- pisze historyk, który również należał do wspomnianego zespołu. Dodaje, że  dzięki  pracy i pomysłom śp. Stanisława Sienkiewicza „kilka tysięcy młodych Polaków z całej Białorusi mogło studiować w Polsce, a Polacy mieszkający na Białorusi mieli dostęp do polskiej kultury i oświaty”.

„Zmarły od początku do końca pracował w bardzo trudnych warunkach białoruskiej postkomunistycznej rzeczywistości” – podkreśla Wojciech Szewczak.

Redakcja portalu Znadniemna.pl łączy się w bólu z rodziną i bliskimi Zmarłego…

Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie…

Znadniemna.pl

Smutną wiadomość ogłosił na Facebooku historyk Wojciech Szewczak, nauczyciel historii w zlikwidowanym przez białoruskie władze Liceum Społecznym im. E. Orzeszkowej przy ZS „Polska Macierz Szkolna" w Grodnie. Pedagog napisał, że „dziś w godzinach porannych zmarł STANISŁAW SIENKIEWICZ, najwybitniejszy człowiek jakiego poznałem w życiu i z

Wczoraj, 25 listopada, w Mińsku rozpoczął się proces 64- letniego kapłana Henryka Okołotowicza, proboszcza parafii św. Józefa w Wołożynie w obwodzie mińskim, oskarżonego o rzekomą „zdradę stanu”. Grozi mu do 15 lat więzienia. Rozprawa odbywa się za zamkniętymi drzwiami. Władze nie podają szczegółów oskarżenia.

16 listopada 2024 roku, minął rok od momentu zatrzymania i osadzenia w areszcie śledczym KGB Białorusi, potocznie zwanym „Amerykanką”, księdza Henryka Okołotowicza. Z czasów komunistycznych 64-letni ksiądz jest kapłanem, najdłużej przebywającym w areszcie śledczym do momentu przekazania do sądu, prowadzonej przeciwko niemu sprawy karnej. W tym samym miejscu, 80 lat temu sowiecki NKWD  przetrzymywał Kazimierza Świątka, pierwszego Kardynała w dziejach współczesnej Białorusi i Świadka Wiary (tytuł nadany kardynałowi przez  św. Jana Pawła II – red.).

Duchowny ma poważne problemy zdrowotne. Przed aresztowaniem miał zawał serca i operację żołądka w związku z chorobą nowotworową. Potrzebuje specjalnej opieki lekarskiej.

Ksiądz Henryk Okołotowicz urodził się w Nowej Myszy pod Baranowiczami w 1960 roku. Od dziewiątego roku życia służył jako ministrant w kościele w Baranowiczach. W czasach sowieckiego ateizmu odczuł w sobie powołanie do służby kapłańskiej. Jako młody człowiek podjął naukę w podziemnym seminarium w Niedźwiedzicy koło Lachowicz. Odbył zasadniczą służbę wojskową w Sowieckiej Armii, koło Murmańska. Po powrocie pracował na kolei, ucząc się jednocześnie w Homlu przez rok na maszynistę. Chciał wstąpić do seminarium w Rydze, ale nie pozwolił na to sowiecki pełnomocnik do spraw religii. Uczył się i formował duchowo pod okiem księdza Wacława Piątkowskiego. Ostatecznie w 1984 roku wstąpił do seminarium w Rydze. 5 czerwca 1984 roku w tajemnicy został wyświęcony przez metropolitę kowieńskiego, arcybiskupa Vincentasa Sladkevičiusa w Koszedarach na Litwie.

Ksiądz Henryk sprawował posługę kapłańską w Brasławiu, Rakowie, Nieświeżu, Bobrujsku.

Był pierwszym białoruskim kapłanem, który odwiedził Katyń i odprawił tam mszę za poległych polskich oficerów. Miało to miejsce w 1984 roku, tuż po otrzymaniu przez ks. Henryka święceń kapłańskich. Duchowny został zatrzymany wówczas przez sowieckich funkcjonariuszy i ukarany grzywną. W kwietniu 2022 roku fragmenty wspomnień ks. Henryka Okołotowicza o jego historycznej wizycie w Katyniu opublikowała w Biuletynu IPN siostra Renata Zielińska OP, autorka książki „Polscy duchowni na Wschodzie” (2019).

Ogólnie, w czasach sowieckich, Henryk Okołotowicz był karany przez władze około 30 razy.

W listach do wiernych ksiądz podkreśla, że nie uznaje stawianych mu zarzutów i czuje się niewinny, gdyż nadzieję na sprawiedliwość pokłada jedynie w Bogu.

Znadniemna.pl/fot.:catholic.by

 

 

Wczoraj, 25 listopada, w Mińsku rozpoczął się proces 64- letniego kapłana Henryka Okołotowicza, proboszcza parafii św. Józefa w Wołożynie w obwodzie mińskim, oskarżonego o rzekomą "zdradę stanu". Grozi mu do 15 lat więzienia. Rozprawa odbywa się za zamkniętymi drzwiami. Władze nie podają szczegółów oskarżenia. 16 listopada

Trzeba głośno mówić o problemie więźniów politycznych na Białorusi, gdzie wciąż trwają prześladowania i aresztowane są kolejne osoby – apelowali w poniedziałek wieczorem 25 listopada w Białymstoku uczestnicy akcji solidarności z Andrzejem Poczobutem i innymi więźniami politycznymi reżimu Łukaszenki. Wychodząc na tradycyjną akcję solidarności z więzionym Polakiem uczestnicy akcji uczcili już 44. miesięcznicę od dnia jego aresztowania.

Dziennikarz i działacz mniejszości polskiej na Białorusi Andrzej Poczobut został aresztowany 25 marca 2021 roku. 8 lutego 2023 roku skazano go  na osiem lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze. Po nieuwzględnionym odwołaniu od wyroku przebywa w kolonii karnej w Nowopołocku.

Akcje solidarności z Poczobutem a także z innymi więźniami politycznymi na Białorusi odbywają się co miesiąc przy pomniku bł. ks. Jerzego Popiełuszki w centrum Białegostoku. Wczoraj uczestnicy akcji trzymali białoruskie biało-czerwono-białe flagi, zdjęcia uwięzionych, a także transparent ze zdjęciem Poczobuta i hasłem „Uwięziony za Polskość”.

„Kolejna akcja solidarności, kolejny miesiąc przychodzimy tutaj, pod pomnik księdza Popiełuszki, w nadziei, że coś się zmieni na Białorusi, ale jak widzimy – na dobre nic się niestety nie zmienia” – mówił wiceprezes Związku Polaków na Białorusi Marek Zaniewski, jeden z organizatorów comiesięcznych akcji.

Podkreślił, że z informacji, które do nich docierają represje na Białorusi się nasilają, dochodzi do kolejnych zatrzymań, rozpoczynają się nowe rozprawy karne i liczba więźniów politycznych niestety – jak zauważył – się nie zmniejsza. Dodał, że część osób opuszcza więzienia, bo kończą się ich kary, niektórych ułaskawia Aleksander Łukaszenka, ale na ich miejsce trafiają nowi więźniowie. „Sytuacja pozostaje bardzo ciężka” – podkreślił organizator akcji.

„Co my w tej sytuacji możemy zrobić? To, co robimy – mówić o problemie więźniów politycznych, nagłaśniać na wszystkich szczeblach, solidaryzować się z więźniami politycznymi, przychodzić tutaj, brać plakaty, kto chce, zawsze może zabrać głos” – zachęcał  Zaniewski do wspierania osób więzionych i represjonowanych na Białorusi.

Przypomniał, że reprezentowany przez niego ZPB wspólnie z podlaskim oddziałem Stowarzyszenia Wspólnoty Polskiej zaczął organizować tę akcję w obronie Andrzeja Poczobuta, ale obecnie stały się to akcje solidarności ze wszystkimi więźniami politycznymi. „Jeżeli my o nich nie będziemy mówić, to o nich zapomni cały świat” – podkreślił Zaniewski.

Mówiąc o sytuacji Andrzeja Poczobuta wskazał, że nadal przebywa w kolonii karnej w Nowopołocku i w ostatnim czasie wyszedł z karceru. Dodał, że od czasu do czasu Andrzej otrzymuje listy od rodziny, może spotykać się z adwokatem. „Jego sytuacja jest jednak tak samo trudna, jak i miesiąc temu” – dodał.

Prezes podlaskiej Wspólnoty Polskiej Anna Kietlińska w rozmowie z dziennikarzami zwróciła uwagę, że te akcje ważne są także dla bliskich i rodzin osób osadzonych, z których część też jest represjonowana, a część „tkwi w tej białoruskiej rzeczywistości”. „To, że państwo podajecie informacje, że my się spotykamy tutaj symbolicznie, jest dla nich bardzo ważne, bo wiedzą, że osoby represjonowane nie są anonimowe i w cywilizowanym państwie, w cywilizowanym środowisku pamięta się o tym, co jest niepokojące ze względu na takie nadużycia państwa autorytarnego” – zaznaczyła.

Regina Ławor z białoruskiej organizacji pomagającej więźniom politycznym także podkreślała jak ważna jest solidarność z Białorusinami przebywającymi w więzieniach. Mówiła, że każdy dzień, który spędzają w więzieniu odbija się na ich zdrowiu i wpływa na ich psychikę. „Dlatego jest ważne, żebyśmy przychodzili i mówili o tych ludziach” – powiedziała.

Kietlińska podczas wiecu mówiła też o konieczności pomocy osobom, które wyszły z więzienia i musiały opuścić swój kraj. Podała, że w tym roku do Białegostoku dotarło z Białorusi ok. 200 takich osób.

Znadniemna.pl na podstawie Msn.com/PAP, na zdjęciu: podczas akcji w Białymstoku przemawia jej organizator Marek Zaniewski, wiceprezes ZPB, fot.: Radio Racyja

Trzeba głośno mówić o problemie więźniów politycznych na Białorusi, gdzie wciąż trwają prześladowania i aresztowane są kolejne osoby – apelowali w poniedziałek wieczorem 25 listopada w Białymstoku uczestnicy akcji solidarności z Andrzejem Poczobutem i innymi więźniami politycznymi reżimu Łukaszenki. Wychodząc na tradycyjną akcję solidarności z

Skip to content