HomeStandard Blog Whole Post

Ministerstwo Spraw Zagranicznych Litwy poinformowało, że w ramach złożonego fake newsa publikowano fake newsy, rzekomo powiązane z litewską dyplomacją. Dochodzenie w tej sprawie prowadzą już na Litwie odpowiednie służby. Hakerzy, którzy zaatakowali konto na Twitterze Tomasza Sakiewicza, stronę „Poland Daily” oraz portal Związku Polaków na Białorusi Znadniemna.pl, zablokowali także szefowi „GP” dostęp do tweetdecka – aplikacji do zarządzania Twitterem. Jak dowiedział się portal Niezalezna.pl – atak na powiązany z Telewizją Republiką serwis „Poland Daily” został dokonany z Rygi, stolicy Łotwy.

Rasa Jakilaitiene, rzeczniczka litewskiego ministra spraw zagranicznych, powiedziała, że fałszywa wiadomość została umieszczona na polskiej stronie internetowej.

Fałszywe wiadomości pojawiły się na Polanddaily.com. W zamieszczonym tam artykule znalazła się uwaga ministra Linkeviciusa, w której twierdził, że na Białoruś trzeba wysłać siły pokojowe – powiedziała rzeczniczka.

Rzeczniczka litwewskiego MSZ zwróciła uwagę, że dla podniesienia wiarygodności fake newsa w artykule pojawiała się także wzmianka na temat polskiego ministra spraw zagranicznych.

Ministerstwo Spraw Zagranicznych Litwy wydało oświadczenie zaprzeczające fałszywym informacjom. Potwierdzono, że odpowiednie służby wszczęły już w tej sprawie dochodzenie.

Jest wysoce prawdopodobne, że trwa cyberatak informacyjny, który jest obecnie badany przez władze litewskie – czytamy w komunikacie.

Redaktor naczelny „Gazety Polskiej” stracił dostęp do konta (zmieniono hasło), na którym wstawiono odnośnik do artykułu zamieszczonego na portalu Znadniemna.pl, który prowadzi Związek Polaków na Białorusi. Ów artykuł to także cyberprowokacja. Dowiadujemy się z niego, że „Polska i Litwa wzywają NATO do wysłania wojsk na Białoruś”.

Podrobiony artykuł na portalu „Poland Daily” nosił tytuł „Polska i Litwa naciskają na wysłanie wojsk na Białoruś”. Napisany był w języku angielskim i podobnie jak publikacja wrzucona na Znadniemna.pl, dezinformował o rzekomych naciskach Polski, Litwy i Stanów Zjednoczonych na NATO. W tekście pojawiły się też nazwiska ministra spraw zagranicznych Polski Zbigniewa Rau oraz Swiatłany Cichanouskiej. Na zdjęciu głównym umieszczono szefa litewskiej dyplomacji Linasa Linkevičiusa.

To nie pierwszy rosyjski atak na media związane ze „Strefą Wolnego Słowa”. Przypomnijmy: w maju 2020 r. portal Niezalezna.pl dwukrotnie padł ofiarą rosyjskich hakerów, którzy zmieniali treść naszych publikacji.

Na naszą stronę (a także na portale Telewizji Republika, Radia Szczecin, olsztyn24.pl oraz stronę gminy Orzysz, gdzie znajduje się garnizon) wstawiono artykuł pt. Amerykanie „chwalą” pobyt w Drawsku. „Jedyne czym mogą strzelić to gumki od majtek”

Gdy opublikowaliśmy informację o tym ataku, Rosjanie dokonali kolejnego włamania, zmieniając ją na „newsa”, że Niezalezna.pl przyznaje się do autorstwa wcześniejszego artykułu.

To nie koniec działań Moskwy przeciwko naszym mediom. Pod koniec maja na anglojęzycznym prorosyjskim portalu „The Duran” ukazał się „wywiad”, przeprowadzony rzekomo przez Katarzynę Gójską dla „Gazety Polskiej”. Rozmówcą wicenaczelnej tygodnika miał być amerykański generał broni Christopher G. Cavoli, dowódca sił amerykańskich w Europie. Nie trzeba chyba dodawać, że rozmowa, w której Cavoli twierdzi, że Polska i kraje bałtyckie są fatalnie zorganizowane pod względem militarnym, została w całości wymyślona.

Znadniemna.pl za niezalezna.pl

Ministerstwo Spraw Zagranicznych Litwy poinformowało, że w ramach złożonego fake newsa publikowano fake newsy, rzekomo powiązane z litewską dyplomacją. Dochodzenie w tej sprawie prowadzą już na Litwie odpowiednie służby. Hakerzy, którzy zaatakowali konto na Twitterze Tomasza Sakiewicza, stronę „Poland Daily” oraz portal Związku Polaków na

W historii Kościoła i nauki polskiej zapisane są nazwiska wybitnych postaci, które swoją pracą i pasją przyczyniły się do wzbogacenia dziedzictwa narodowego. Jedną z takich postaci był bez wątpienia nasz krajan Jan Kurczewski, kapłan, wybitny historyk i niestrudzony badacz przeszłości.

Jego życie, pełne poświęcenia i intelektualnej pracy, zasługuje na przypomnienie dzisiaj, w 109. rocznicę odejścia wybitnego duchownego intelektualisty do Domu Pana.

Droga do kapłaństwa

Urodzony 8 czerwca 1854 roku w Sołach (obecnie agromiasteczko w rejonie smorgońskim na Grodzieńszczyźnie – red.), Jan Kurczewski od najmłodszych lat wykazywał głęboką religijność i zamiłowanie do nauki. W 1874 roku podjął decyzję o wstąpieniu do seminarium duchownego w Wilnie, rozpoczynając tym samym swoją duchową podróż.

Jego talent i zaangażowanie szybko zostały zauważone, co zaowocowało wysłaniem go w 1879 roku na dalsze studia do prestiżowej Akademii Duchownej rzymskokatolickiej w Petersburgu. To tam, w 1881 roku, uzyskał stopień magistra teologii, a wkrótce potem, w Kownie, przyjął święcenia kapłańskie.

Represje za polskość i powrót do Wilna

Początki jego posługi były naznaczone wyzwaniami. Jan Kurczewski rozpoczął pracę jako nauczyciel religii w II Gimnazjum w Wilnie, a także jako profesor prawa kościelnego, kaznodziejstwa i historii Kościoła w miejscowym seminarium duchownym.

Był również prefektem w wileńskim progimnazjum. Jednak jego niezłomność w obronie polskości i wiary szybko zderzyła się z represyjną polityką zaborcy. Odmowa przyjęcia książek do nabożeństwa w języku rosyjskim kosztowała go utratę pracy i zesłanie na probostwo do Kiemieliszek.

Po trzech latach tego przymusowego oddalenia od Wilna, Jan Kurczewski mógł wreszcie powrócić do miasta, które tak kochał. Objął probostwo w kościele św. Jakuba i Filipa, kontynuując swoją misję duszpasterską i naukową.

Rozkwit kariery i pasja do historii

Prawdziwy rozkwit kariery Kurczewskiego nastąpił wraz z objęciem urzędu biskupa wileńskiego przez Stefana Zwierowicza. Nowy biskup szybko dostrzegł niezwykłe zdolności i zaangażowanie Kurczewskiego, mianując go kanonikiem Katedry św. Stanisława, a następnie prałatem. Te prestiżowe stanowiska otworzyły przed nim nowe możliwości. W 1899 roku Jan Kurczewski zrezygnował z probostwa, aby w pełni poświęcić się pracy w kurii biskupiej oraz w seminarium duchownym.

Podobno był człowiekiem o niezwykłej erudycji i głębokiej wierze, a jego wykłady w seminarium były prawdziwą ucztą dla umysłu, każde kazanie zaś – inspiracją dla duszy.

To właśnie w seminarium, poza obowiązkami administracyjnymi, kanonik Kurczewski realizował swoją pasję do nauczania. Wykładał prawo kanoniczne, historię Kościoła, język polski, kaznodziejstwo i filozofię. Był cenionym kaznodzieją, którego homilie, przesycone głęboką wiedzą i elokwencją, przyciągały setki wiernych, pragnących czerpać z jego mądrości.

Jan Kurczewski nie ograniczał się jedynie do pracy duszpasterskiej i dydaktycznej. Był aktywnym współpracownikiem Podręcznej Encyklopedii Kościelnej, a jego twórczość historiograficzna rozwijała się w sprzyjającej atmosferze Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Wilnie. To właśnie tam, w otoczeniu podobnie myślących badaczy, powstawały jego cenne dzieła historyczne, dokumentujące dzieje Kościoła i regionu wileńskiego.

Niezwykły koniec

Życie Jana Kurczewskiego zakończyło się w sposób równie niezwykły, jak jego cała posługa. 30 lipca 1916 roku, podczas Mszy Świętej, na ambonie w Katedrze Wileńskiej, nagle zmarł na atak serca. Odszedł, głosząc Słowo Boże, w miejscu, które było świadkiem jego duchowych i intelektualnych triumfów.

Został pochowany na cmentarzu Na Rossie w Wilnie, w kwaterze nr 26. Fakt jego śmierci na ambonie został upamiętniony tablicą umieszczoną pod amboną Katedry, przypominającą o niezwykłym kapłanie, który poświęcił swoje życie Bogu, Kościołowi i nauce. Jan Kurczewski pozostaje w pamięci jako wzór kapłana-intelektualisty, którego spuścizna naukowa i duszpasterska wciąż inspiruje.

Spuścizna naukowo-publicystyczna

Oto lista najważniejszych dzieł Jana Kurczewskiego:

  • Kazania Świąteczne (1897)
  • Wykład Przenajświętszej Ofiary Mszy Świętej w 30 naukach niedzielnych (1898)
  • Kazania przygodne (1899)
  • Ja Matka Pięknej Miłości: nabożeństwo majowe ku pożytkowi rodzin chrześcijańskich (1899)
  • Kazania na zakończenie XIX wieku (1901)
  • Gospodarz i sługa wobec Prawa Bożego, kazania dla robotników (1901, 1906)
  • Mowa żałobna za duszę świętej pamięci Ojca Świętego Leona XIII (1903)
  • Kazanie w rocznicę poświęcenia Kościoła Katedralnego w Wilnie (1903)
  • Pamiątka uroczystego poświęcenia pomnika i statui św. Jacka w Wilnie (1906)
  • Konferencje i nauki rekolekcyjne (1906)
  • Kościół Zamkowy czyli Katedra wileńska w jej dziejowym, liturgicznym, architektonicznym i ekonomicznym rozwoju, t. 1 (1908)
  • Wiadomości o szkołach parafialnych w Diecezji Wileńskiej (1909) – rozprawa
  • Biskupstwo wileńskie od jego założenia aż do dni obecnych, zawierające dzieje i prace biskupów i duchowieństwa djecezji wileńskiej, oraz wykaz kościołów, klasztorów, szkół i zakładów dobroczynnych i społecznych (1912)
  • Święci biskupi i apostołowie Litwy i Rusi Litewskiej (1913)
  • Z dziejów Trynitarzy Polskich (1914)
  • Opowiadania o dziejach Chrześcijaństwa Litwy i Rusi. Część I od chrztu Litwy do końca XVI wieku (1914)
  • Rozmyślania o tajemnicach Różańca Świętego na każdy dzień miesiąca (1914)
  • Streszczenie aktów kapituły wileńskiej, tom III (1916)
  • Pamiątka zbudowania i poświęcenia Trzech Krzyżów w Wilnie na Górze Trzykrzyskiej w roku 1916 (1916)

Jan Kurczewski publikował ponadto również w:

  • prasie wileńskiej i grodzieńskiej
  • Encyklopedii kościelnej Nowodworskiego
  • kwartalniku „Litwa i Ruś”
  • tygodniku „Przyjaciel” (1913)
  • Rocznikach Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Wilnie.

Opr. Emilia Kuklewska/Znadniemna.pl, fot.: Wikipedia

W historii Kościoła i nauki polskiej zapisane są nazwiska wybitnych postaci, które swoją pracą i pasją przyczyniły się do wzbogacenia dziedzictwa narodowego. Jedną z takich postaci był bez wątpienia nasz krajan Jan Kurczewski, kapłan, wybitny historyk i niestrudzony badacz przeszłości. Jego życie, pełne poświęcenia i intelektualnej

W sercu Wielkopolski, w malowniczym pałacu w Śmiełowie, odbywają się uroczystości z okazji 50-lecia Muzeum Adama Mickiewicza — jedynego w Polsce muzeum biograficznego poświęconego wieszczowi narodowemu. Placówka, która od pół wieku pielęgnuje pamięć o twórczości i życiu autora Pana Tadeusza, przygotowała na jubileusz szereg wyjątkowych wydarzeń kulturalnych.

Z tej okazji otwarto wystawę jubileuszową pt. „50 – Śmiełów – Mickiewicz – Muzeum”, prezentującą ponad 140 unikatowych eksponatów, w tym rękopisy, pierwodruki, osobiste pamiątki po poecie oraz dokumenty sprowadzone z Wilna i Paryża. Wśród nich znalazł się m.in. dyplom ukończenia studiów przez Mickiewicza oraz jego własnoręczne pisma.

Fragment ekspozycji wystawy „50 – Śmiełów – Mickiewicz – Muzeum”, fot.: mnp.art.pl

Obchody jubileuszowe wzbogacają koncerty, wykłady, spotkania literackie i wydarzenia plenerowe. W programie znalazł się m.in. występ Artura Gotza z poetyckim repertuarem oraz koncert smyczkowy artystów z Turynu, który odbył się w historycznych wnętrzach pałacu.

Muzeum, mieszczące się w klasycystycznym pałacu z końca XVIII wieku, upamiętnia pobyt Mickiewicza w Śmiełowie w 1831 roku, kiedy to poeta zatrzymał się tu incognito, jako Adam Mühl. To właśnie ten epizod miał wpływ na powstanie niektórych fragmentów Pana Tadeusza.

Sala kultu Adama Mickiewicza w muzeum, fot.: mnp.art.pl

Położony przy granicy Prus i Rosji Śmiełów był ośrodkiem patriotycznej kontrabandy. W czasie powstania listopadowego stąd przerzucano ochotników do Królestwa Polskiego. Adam Mickiewicz miał wieźć ze sobą pisma od Legacji Polskiej w Paryżu do Rządu Narodowego. Zbliżająca się klęska powstania udaremniła te plany.

W Śmiełowie poeta nawiązał romans z siostrą właścicielki – Konstancją Łubieńską. Gdy dotarła do niego wiadomość o upadku obrony Warszawy, w śmiełowskim parku zasadził drzewko dębowe, wygłaszając jednocześnie sentencję o odrodzeniu Polski.

Inicjatorami szczególnego kultu pisarza w Wielkopolsce byli przedstawiciele rodziny Gorzeńskich, a po nich kolejni właściciele pałacu – Chełkowscy.

Gośćmi śmiełowskiego pałacu byli m.in. Henryk Sienkiewicz, Wojciech Kossak, Ignacy Jan Paderewski, prymas Edmund Dalbor, Władysław Tatarkiewicz, gen. Józef Haller czy Maria Helena Gorecka – córka Adama Mickiewicza.

W 1939 roku hitlerowcy internowali właścicieli Śmiełowa i zajęli ich majątek. Po wojnie pałac został upaństwowiony, rozgrabiono jego wyposażenie i częściowo zniszczono wnętrza. Gmach zamieniono w szkołę i mieszkania pracowników PGR-u.

Z początkiem lat 70. XX wieku zespołem pałacowo-parkowym zajęło się Muzeum Narodowe w Poznaniu. Kilkuletni remont zakończył się zainaugurowaniem 27 lipca 1975 r. działalności Muzeum Mickiewicza.

 Znadniemna.pl na podstawie Dzieje.pl/poznan.pl/mnp.art.pl

W sercu Wielkopolski, w malowniczym pałacu w Śmiełowie, odbywają się uroczystości z okazji 50-lecia Muzeum Adama Mickiewicza — jedynego w Polsce muzeum biograficznego poświęconego wieszczowi narodowemu. Placówka, która od pół wieku pielęgnuje pamięć o twórczości i życiu autora Pana Tadeusza, przygotowała na jubileusz szereg wyjątkowych

Balbina Świtycz-Widacka była nie tylko wybitną rzeźbiarką, ale i poetką, nauczycielką, patriotką oraz kobietą, której życie odzwierciedla dramatyczne losy XX wieku. Urodzona w Mohylewie, wychowana na Polesiu, przetrwała osobiste tragedie, dwie wojny, by ostatecznie odnaleźć swój artystyczny głos na Warmii i Mazurach. Pozostawiła po sobie ponad 1000 dzieł. Miała około 70 wystaw indywidualnych i zespołowych w kraju i za granicą. Jej rzeźby znajdują się m.in. w muzeach w: Warszawie, Olsztynie, Brześciu. W 53. rocznicę śmierci jej twórczość i życie przypominają, że sztuka może być świadectwem pamięci, siły i nadziei.

Dzieciństwo na Kresach i tragiczna młodość

Nasz bohaterka urodziła się 31 marca 1901 roku w Mohylewie nad Dnieprem (obecnie Białoruś), w rodzinie Nikodema i Marii Konarskiej. Tego dnia przypadają imieniny Balbiny, Joanny i Kornelii. Rodzice wybrali Balbinę. Rzeźbiarka od dziecka bardzo nie lubiła tego imienia. Być może rodzicom też przestało się podobać, bo mówili do niej Bajka, a ojciec zdrobniale – Bajeczka. Artystka nigdy nie podpisywała swoich rzeźb imieniem, tylko jego pierwszą literą B – jak Bajka. Nawet w jednej z legitymacji z czasów studiów widniało, obok imienia i nazwiska, wpisane w nawiasie imię Bajka.

Jej ojciec był lekarzem, mama wychowywała dzieci. Gdy przyszła na świat, miała już trzy siostry: Marię, Petronelę i Kunegundę.

Ojciec, lecząc pacjentów, zachorował i zaraził córki. Dziewczynki zmarły, a ojciec z powodu wielkiego stresu po stracie dzieci, dostał zawału. Matka Balbiny spodziewała się kolejnego dziecka. Zmarła przy porodzie, niemowlę (brat) też nie przeżyło. Z rodziny ocalała tylko Bajeczka, która w tym czasie była u babci w Woroneżu.

Osieroconą dziewczynką początkowo zaopiekował się wuj — ksiądz Stanisław Konarski, potem zamożni krewni: ciotka Stanisława Witkowska, nauczycielka francuskiego i rysunku ze swoim ojcem, lekarzem. Dziecko zamieszkało z Witkowskimi w Kobryniu na Polesiu.

Te wydarzenia zmieniły zupełnie jej życie. Później zawsze mówiła o sobie „Wiadomo, pechowiec”.

Edukacja i droga do sztuki

Balbina Świtycz-Widacka. Fot.: Zakład Fotograficzny Garzyński w Krakowie

Balbina rysowała i rzeźbiła od dziecka. Skończyła gimnazjum w Brześciu nad Bugiem. W 1924 roku wyjechała z Kobrynia do Krakowa na studia w Akademii Sztuk Pięknych. Z indeksu ASP z roku 1929 wynika, że była świetną studentką. Studium rzeźby — bardzo dobry, kompozycja dyplomowa — bardzo dobry, ceramika — bardzo dobry. Dodatkowo zostały wpisane trzy pochwały —  za konkurs studium aktu, za prace ceramiczne, za kompozycję.

Balbina Świtycz-Widacka z prof. Konstantym Laszczką i studentami Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, gdzie studiowała w latach 1924-1929. Fot. archiwum prywatne Jowity Solarskiej, córki naszej bohaterki

To był dobry czas dla młodej rzeźbiarki. Była studentką i asystentką świetnego rzeźbiarza prof. Konstantego Laszczki. Zdobywała nagrody, po studiach wróciła na Polesie. Zrobiła uprawnienia nauczycielskie. Już wtedy nazywano ją „Bajką” — pseudonimem, który sama sobie nadała, nie znosząc imienia Balbina.

Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. W pracowni prof. Konstantego Laszczki. Fot.: radioolsztyn.pl

Rzeźbiarka z Kobrynia

Po studiach wróciła na Polesie, gdzie przez 12 lat uczyła plastyki, robót ręcznych i gimnastyki w Gimnazjum Żeńskim im. Marii Rodziewiczówny w Kobryniu. Prowadziła też własną pracownię rzeźbiarską. Wystawiała swoje prace w Krakowie, Kobryniu, Pińsku i Warszawie. W 1935 roku zdobyła złoty medal na wystawie w Pińsku. Mieszkańcy Polesia zamówili u naszej bohaterki  rzeźbę, którą ofiarowali w 1935 roku marszałkowi Józefowi Piłsudskiemu na imieniny. Poleszuczka z dzieckiem, ustawiona na solidnym pniu pochodzącym z drzewa z majątku Widackich, przetrwała zawieruchę wojenną. Znajduje się obecnie w magazynie Muzeum Rzeźby im. Xawerego Dunikowskiego w Warszawie.

Balbina Świtycz-Widacka, 1939 rok

W 1939 roku otrzymała stypendium państwowe do Włoch, z którego nie skorzystała z powodu II wojny światowej.

Życie rodzinne i przyjaźń z Rodziewiczówną

Balbina poznała w Kobryniu inżyniera Iwona Widackiego. Był inżynierem agronomem, właścicielem pobliskiego majątku Hliniszcze. Ślub młodej pary odbył się 9 sierpnia 1932 roku w kościele parafialnym w Horodcu, a przyjęcie weselne w Hruszowej, dworze krewnej pana młodego Marii Rodziewiczówny, znanej polskiej pisarki. Małżeństwo przyjaźniło się z autorką „Dewajtisu”.

Świtycz-Widacka jest autorką jedynej rzeźby Rodziewiczówny, jednak popiersie przepadło w czasie wojny.

Popiersie Marszałkowej Aleksandry Piłsudskiej

Przed wojną dużo rzeźbiła, m.in. marszałkową Aleksandrę Piłsudską, dostała też rządowe stypendium w 1938 roku na portrety ministrów ówczesnego rządu. Niestety, te rzeźby zaginęły, zachowały się jedynie fotografie.

Wojna i pomoc Żydom

W czasie II wojny światowej pozostała w Kobryniu z dwiema małymi córkami. Jowita miała pięć lat, Karina cztery. Mąż został zmobilizowany. Balbina ukrywała Żydów z lokalnego getta, narażając życie swoje i rodziny.

Warmia i Mazury — nowy dom

Po wojnie nie chciała pozostać w ZSRR — w 1945 roku wyjechała do Polski, rozpoczynając tułaczkę przez Białą Podlaską, Wyrzysk, Brodnicę, Włocławek i Giżycko.

Balbina Świtycz-Widacka pisała w swoim życiorysie: „Po wojnie byłam przez dwa lata referentem kultury i sztuki w Wyrzysku, powiat Bydgoszcz. Miałam wystawy w Bydgoszczy (nagrody i wyróżnienia), w Brodnicy (…). Potem moim terenem była Warmia i Mazury” — tak określiła odnalezienie swojego nowego miejsca w powojennej Polsce.

W 1949 roku Balbina została wdową, jej mąż zmarł na zawał serca, mając 53 lata.

W 1954 roku osiedliła się w Olsztynie, gdzie spędziła resztę życia. Mieszkała w Kortowie, miała pracownię w piwnicy rektoratu Wyższej Szkoły Rolniczej. Zakochała się w krajobrazach Warmii, które przypominały jej rodzinne Polesie. Współtworzyła Towarzystwo Miłośników Olsztyna, działała w Związku Artystów Plastyków i prowadziła zajęcia z rysunku.

Pomnik Michała Kajki w Ełku, pozował do niego syn Adolf Kajka, odsłonięcie stało się dużym wydarzeniem we wrześniu 1958 roku, na które przyjechał m.in. pisarz Melchior Wańkowicz. Fot. Paweł Tomkiewicz

Twórczość rzeźbiarska

Balbina Świtycz-Widacka stworzyła ponad 1000 rzeźb, w tym:

Pomniki i fontanny: „Wiosna”, „Ryba z dzieckiem”, „Amor na czatach” w Parku Podzamcze w Olsztynie; „Rybactwo i Rolnictwo” w Kortowie

„Amor na czatach” w Parku Podzamcze w Olsztynie. Fot.: Facebook.com

Rzeźba „Wiosna” w Parku Podzamcze w Olsztynie. Fot.: Facebook.com

Rzeźba „Ryba z dzieckiem”. Fot.: Facebook.com

Popiersia: Adama Mickiewicza, Henryka Sienkiewicza, Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, Feliksa Nowowiejskiego, Marii Zientary-Malewskiej, Władysława Gębika

Balbina Świtycz-Widacka kończy popiersie Adama Mickiewicza. Zdjęcie wykonane w jej pracowni w Kortowie w 1965 roku. Odlew z brązu stoi przed I LO w Olsztynie.

Na zdjęciu za rzeźbą stoi Stanisława Witkowska, zwana Bunieczką, która wychowała Bajkę po śmierci rodziców i była jej najlepszą przyjaciółką.

Wanda Pieniężna (1897-1967), żona ostatniego, przedwojennego redaktora i wydawcy Gazety Olsztyńskiej w Olsztynie

Popiersie ojca polskiej chemii Jędrzeja Śniadeckiego dłuta Balbiny Świtycz-Widackiej

Portrety: Elżbiety Barszczewskiej, Tadeusza Kotarbińskiego, Jarosława Iwaszkiewicza, Fryderyka Chopina, Ludwika Beethovena

Jej prace znajdują się w muzeach w Warszawie, Olsztynie, Brześciu, Negotyniu (Serbia), Watykanie i Brodnicy.

Poezja i słowo

Napisała ponad 1000 wierszy, aforyzmów, fraszek i erotyków, choć nigdy nie wydała własnego tomiku. Pisała głównie nocą, traktując poezję jako osobistą formę wyrazu. Jej utwory ukazywały się sporadycznie w prasie i antologiach.

Czasami jej teksty były śpiewane przez olsztyńskich artystów, m.in. „Mazurski wiatr” śpiewał w latach 90. na festiwalu country w Mrągowie Cezary Makiewicz.

Dziedzictwo i pamięć

Zmarła Balbina Świtycz-Widacka 28 lipca 1972 roku w Olsztynie. Cierpiała na rozedmę płuc, bo całe życie dużo paliła, ale miała też kłopoty z układem krążenia. Pogrzeb był sporym wydarzeniem, przybyło dużo ludzi, po nabożeństwie w olsztyńskiej katedrze spoczęła w Brodnicy, obok swego męża Iwona Widackiego, krewnego Rodziewiczówny, właściciela majątku koło Kobrynia na Polesiu.

Tak wyglądało popiersie Tadeusza Kościuszki przed wejściem do Żabinkowskiego Muzeum Historyczno-Krajoznawczego. Fot.: yandex.com/maps

Popiersie Tadeusza Kościuszki, umieszczone na cokole pomnika wojny rosyjsko-francuskiej 1812 roku w Kobryniu. Zdjęcie: kobrin.ru

Na Białorusi jej imię jest niemal zapomniane. Jej imieniem nie nazwano żadną z ulic Mohylewa, w którym się urodziła i spędziła dzieciństwo. Nie znajdziemy upamiętnień  Balbiny Świtycz-Widackiej  także w Brześciu, gdzie studiowała i pracowała, ani w Mińsku, dla którego w przededniu wojny stworzyła ikoniczne rzeźby. Artystka nie została upamiętniona  nawet w Kobryniu, gdzie spędziła swoje najbardziej owocne i być może, z ludzkiego punktu widzenia, najlepsze lata życia… Zachował się jej staromodny dom przy ulicy Czerwonoarmiejskiej, należący niegdyś do Widackich – budynek, w którym mieściła się jej pracownia. Wciąż stoi w Brześciu budynek dawnego gimnazjum Trauguta, szkoły, w której Balbina najpierw się uczyła, a potem uczyła. W kobryńskim muzeum natomiast zachowało się jedyne cudem ocalałe dzieło Balbiny Switych-Widatskiej w tym mieście – popiersie chłopca, rzeźbione z kogoś miejscowego…

Artystka jest bardziej znana i ceniona w Polsce. W Olsztynie znajduje się Galeria Rzeźby Balbiny Świtycz-Widackiej, a jej imię nosi jedna z ulic tego miasta. Na rektoracie Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego widnieje tablica z napisem: „Rzeźbą swoją ukochała Warmię i Mazury”.

W latach sześćdziesiątych XX wieku artystka z Kresów została Laureatką Nagrody Ministerstwa Kultury i Sztuki PRL.

Opr. Waleria Brażuk

Znadniemna.pl/Fot.: Śladami Balbiny Świtycz-Widackiej 

 

Balbina Świtycz-Widacka była nie tylko wybitną rzeźbiarką, ale i poetką, nauczycielką, patriotką oraz kobietą, której życie odzwierciedla dramatyczne losy XX wieku. Urodzona w Mohylewie, wychowana na Polesiu, przetrwała osobiste tragedie, dwie wojny, by ostatecznie odnaleźć swój artystyczny głos na Warmii i Mazurach. Pozostawiła po sobie

Na dzisiaj przypada 433. rocznica śmierci Jana Kiszki – jednego z najbardziej wpływowych magnatów i polityków Wielkiego Księstwa Litewskiego i Rzeczypospolitej Obojga Narodów XVII stulecia – starosty generalnego żmudzkiego, kasztelana wileńskiego i wojewody brzesko-litewskiego, gorliwego propagatora reformacji i ruchu braci polskich (arian) w Rzeczypospolitej Obojga Narodów.

Jan Kiszka herbu Dąbrowa urodził się około 1552 roku jako syn wojewody witebskiego Stanisława Kiszki i Anny z Radziwiłłów.

Matka chłopca, początkowo wyznająca kalwinizm, około roku 1563 stała się gorliwą wyznawczynią unitarianizmu ( jeden z nurtów reformacji, odrzucający dogmat Trójcy Świętej, którego wyznawcy nazywali siebie arianami, czy też braćmi polskimi – red.) i energicznie propagowała go w swoich posiadłościach, wypędzając duchownych innych wyznań i zastępując ich kaznodziejami z ruchu braci polskich.

Jan, wcześnie osierocony przez ojca, odziedziczył po nim imponujący majątek obejmujący ponad 70 miast i 400 wsi – rozciągający się od Żmudzi po Nowogródek. Młodzieniec był wychowywany przez matkę w duchu doktryny braci polskich.

Europejskie tournée edukacyjne

Na naukę wyjechał do protestanckiej Bazylei (gdzie zaprzyjaźnił się z humanistą Celio Secundo Curione), a następnie do Zurychu.

Potem odbył podróże do Włoch, Francji i Hiszpanii, po czym wrócił do Polski, gdzie zaczął zarządzać swoimi majątkami ziemskimi. Z Europy młody litewski magnat wrócił jako zwolennik reformacji, zafascynowany ideami humanizmu i tolerancji religijnej.

W służbie Rzeczypospolitej Obojga Narodów

Jako krajczy wielki litewski Jan Kiszka podpisał w 1569 roku akt Unii Lubelskiej, łączącej Polskę i Listwę w jeden organizm państwowy – Rzeczpospolitą Obojga Narodów.

W czasie wojny z Rosją litewski mąż stanu dostarczył królowi Stefanowi Batoremu 500 żołnierzy. Za tę pomoc otrzymał w 1579 roku rangę senatora.

Wykorzystał tę funkcję, głosząc konieczność tolerancji religijnej w Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Kolejny król Zygmunt III Waza mianował Jana Kiszkę w 1587 roku kasztelanem wileńskim, a w 1589 roku wpływowy już polityk z Litwy został wojewodą brzesko-litewskim. W marcu tegoż roku, jako wojewoda brzesko-litewski Jan Kiszka został sygnatariuszem ratyfikacji traktatu bytomsko-będzińskiego (umowa pomiędzy Rzecząpospolitą a krajami habsburskimi – przyp. red.) na sejmie pacyfikacyjnym (rodzaj sejmu walnego mającego na celu doprowadzenie do pojednania i uspokojenia w kraju – przyp. red.).

Reformator z misją

Kiszka był jednym z najważniejszych protektorów braci polskich (arian). W swoich dobrach wypędzał duchownych innych wyznań, zakładał zbory ariańskie i drukarnie – m.in. w Węgrowie i Łosku (wieś niedaleko Wołożyna – przyp.red.). Publikował traktaty teologiczne i tłumaczenia Biblii.

Pomimo nieskrywanej sympatii do wyznawców arianizmu Kiszka sprzeciwiał się jednak radykalnym poglądom braci polskich, takim jak pacyfizm chrześcijański, wspólnota dóbr i zakaz piastowania urzędów.

Był także przeciwny właściwym części arian sympatiom dla judaizmu. Z tego powodu wygnał z podległych mu ośrodków ariańskich Piotra z Goniądza i Szymona Budnego oraz ich zwolenników, a także nakazał spalenie ich pism.

Ariańska Akademia w Iwiu

W 1585 roku Jan Kiszka założył w Iwiu słynną Iwiejską Akademię Ariańską – centrum edukacyjne braci litewskich (miejscowej szlachty, nawróconej na arianizm, nazywanej braćmi litewskimi wg analogii z braćmi polskimi, zamieszkującymi ziemie koronne). Iwiejska Akademia Ariańska przyciągała młodzież szlachecką i kaznodziejów z całego Wielkiego Księstwa Litewskiego. Dzięki niej Iwie stało się jednym z głównych ośrodków ariańskich na ziemiach litewskich, obok Łoska, Lubczy i Kiejdan.

Kiszka organizował w Iwiu synody, w tym jeden z najważniejszych zjazdów, mający na celu złagodzić napięcia między litewskimi, a polskimi wspólnotami ariańskimi.

Bezpotomne małżeństwo i zmierzch idei

W 1575 roku Jan Kiszka poślubił Elżbietę Ostrogską, katoliczkę z rodu książąt Ostrogskich. Małżeństwo pozostało bezdzietne.

Po śmierci Jana Kiszki w 1592 roku wdowa wyszła za Krzysztofa Radziwiłła „Pioruna”, który rozpoczął rekatolicyzację majątków.

Po utracie brata także Stanisław Kiszka, początkowo kalwinista, przeszedł na katolicyzm i rozpoczął rekatolicyzację należących do Kiszków posiadłości.

Do 1658 roku, kiedy Sejm nakazał wygnanie braci polskich, w Iwiu i innych dobrach Kiszków przetrwały jedynie niewielkie wspólnoty ariańskie.

Opr. Walery Kowalewski/ Znadniemna.pl

Na dzisiaj przypada 433. rocznica śmierci Jana Kiszki - jednego z najbardziej wpływowych magnatów i polityków Wielkiego Księstwa Litewskiego i Rzeczypospolitej Obojga Narodów XVII stulecia - starosty generalnego żmudzkiego, kasztelana wileńskiego i wojewody brzesko-litewskiego, gorliwego propagatora reformacji i ruchu braci polskich (arian) w Rzeczypospolitej Obojga

W piątkowy wieczór, 25 lipca, na skwerze przy pomniku ks. Jerzego Popiełuszki w Białymstoku odbyła się kolejna akcja solidarności z Andrzejem Poczobutem – dziennikarzem i działaczem Związku Polaków na Białorusi, aresztowanym cztery lata i cztery miesiące temu przez reżim Łukaszenki i od dwóch lat przebywającym w kolonii karnej w Nowopołocku.

Wydarzenie zgromadziło kilkanaście osób, w tym przedstawicieli ZPB, Podlaskiego Oddziału Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”, działaczy diaspory białoruskiej w Białymstoku oraz mieszkańców miasta. Zgromadzeni pod hasłem „Uwięziony za polskość” uczestnicy akcji wyrazili wsparcie dla Poczobuta, który został skazany przez reżim Aleksandra Łukaszenki na 8 lat pozbawienia wolności za rzekome „podżeganie do nienawiści” i „rehabilitację nazizmu” – zarzuty powszechnie uznawane za polityczne.

„Nie mamy żadnych nowych informacji o jego stanie zdrowia. Wiemy tylko, że przebywa w jednoosobowej celi i jest całkowicie izolowany” – mówił podczas akcji Marek Zaniewski, wiceprezes ZPB.

„Nie tracimy nadziei, że odzyska wolność dzięki wspólnym wysiłkom i międzynarodowej presji” – dodała Barbara Olech ze Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”.

W trakcie wydarzenia odczytano apel o uwolnienie Poczobuta oraz innych więźniów politycznych na Białorusi, których liczba według niektórych źródeł przekracza obecnie 1300 osób.

Uczestnicy podkreślali, że regularne akcje solidarności z więźniami politycznymi na Białorusi mają na celu utrzymanie powyższego faktu w świadomości społecznej oraz nacisku na reżim Łukaszenki.

Organizatorzy zapowiadają kontynuację comiesięcznych spotkań solidarności z Andrzejem Poczobutem, dopóki dziennikarz i działacz polskiej mniejszości na Białorusi nie odzyska wolności.

Znadniemna.pl na podstawie Radio.bialystok.pl, fot.: hpravy.org

W piątkowy wieczór, 25 lipca, na skwerze przy pomniku ks. Jerzego Popiełuszki w Białymstoku odbyła się kolejna akcja solidarności z Andrzejem Poczobutem – dziennikarzem i działaczem Związku Polaków na Białorusi, aresztowanym cztery lata i cztery miesiące temu przez reżim Łukaszenki i od dwóch lat przebywającym

Nie trzeba krzyczeć, by być słyszanym. Wystarczy mówić prawdę prostymi słowami.” 

Janka Bryl

19 lat temu w Mińsku przestało bić serce jednego z wybitnych twórców literatury białoruskiej, którego życie i twórczość były ściśle przeplecione z Polską i polską kulturą. Mowa o pisarzu Jance Brylu, człowieku, który pozostawał wierny ideałom prawdy oraz uczciwości pomimo wojny, w której walczył od chwili jej wybuchu i wbrew zmieniającym się ustrojom społeczno-politycznym.

Choć urodził się 4 sierpnia 1917 roku w Odessie, jego serce biło w rytmie zachodniobiałoruskiej wsi. W 1922 roku rodzina Brylów wróciła do rodzinnego Zagórza (obecnie wieś w rejonie korelickim obwodu grodzieńskiego), gdzie chłopiec chłonął język, kulturę i opowieści prostych ludzi. To właśnie z tych dziecinnych obserwacji wyrastała jego późniejsza twórczość — głęboko zakorzeniona w ludzkim doświadczeniu.

Janka Bryl w rodzinnym Zagórzu, lata 90. XX stulecia, fot.: narbel.bsu.by

Po osiedleniu się w Polsce chłopak ukończył siedmioletnią szkołę w leżącym niedaleko Zagórza miasteczku Turzec. W 1931 roku wstąpił do gimnazjum w Nowogródku, jednak z powodu braku pieniędzy porzucił naukę. Zamiast tego wraz ze starszymi braćmi pracował na roli, zajmował się samokształceniem i dużo czytał. Założył we wsi kółko teatralne, tłumaczył na jego potrzeby sztuki polskich i rosyjskich autorów oraz brał udział w przedstawieniach jako aktor i reżyser.

Żołnierz dwóch krajów

W 1939 roku Janka Bryl został wcielony do Wojska Polskiego. Służył na polskim Pomorzu w piechocie morskiej. Po wybuchu II wojny światowej walczył w obronie Gdyni, po czym trafił do niemieckiej niewoli. Po ucieczce z niewoli, latem 1941 roku, wrócił na okupowaną już przez Niemców Białoruś, gdzie rok później dołączył do sowieckiej partyzantki. Działając w podziemiu redagował partyzanckie pisma, walczył z hitlerowskim najeźdźcą słowem i czynem.

„Wojna nauczyła mnie, że człowiek to nie tylko ciało, ale też pamięć i sumienie” – mówił po wojnie żołnierz dwóch krajów i ustrojów politycznych.

Bezpartyjny pisarz codzienności, duszy i prawdy

Janka Bryl debiutował jako autor w 1938 roku, jeszcze jako obywatel II Rzeczypospolitej. Wówczas w wydawanym w Wilnie białoruskim czasopiśmie „Szlach Moładzi” (pol. „Szlak Młodzieży”) opublikował swoje wiersze.

Jego głos rozbrzmiał najpełniej już po wojnie i w innym państwie – w sowieckiej Białorusi. Pisał o tym, co znał: o wsi, o ludziach, o cichych ludzkich dramatach. Jego opowieści — jak chociażby przetłumaczone na polski „W Zabłociu świta” czy „Witraże” — były jak szkice duszy narodu. Autor w swojej twórczości nie szukał rozgłosu. Szukał prawdy.

Mówił: „Nie interesuje mnie bohater z pomnika. Interesuje mnie człowiek, który płacze w ciszy.”

Janka Bryl, będąc pisarzem sowieckim, nigdy nie wstąpił do KPZR (Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego). Swoją decyzję o zachowaniu statusu bezpartyjnego tłumaczył tak: „Czyż to naprawdę taki wielki, niedopuszczalny luksus, samemu decydować o tym, co jest dobre, a co złe, samemu sprawdzać słuszność swoich decyzji u najwyższych autorytetów, nie korzystając z pośrednictwa szefów, instruktorów i sekretarek?…”

Pomost między Polską a Białorusią

Nasz bohater był nie tylko pisarzem, ale też tłumaczem i ambasadorem kultury. Przełożył z polskiego na białoruski dzieła Elizy Orzeszkowej, Bolesława Prusa, Tadeusza Różewicza, Jarosława Iwaszkiewicza, Marii Konopnickiej i innych autorów. Wierzył, że literatura może budować mosty tam, gdzie polityka je niszczy.

„Polska i Białoruś to sąsiadki, które mają wspólną pamięć. Trzeba ją pielęgnować i nie zapominać o tym” – mawiał białoruski pisarz który całą swoją twórczością budował pomosty między białoruskim i polskim narodami.

Uhonorowany przez oba narody

Za swoją twórczość i działalność Janka Bryl otrzymał liczne nagrody: Order Przyjaźni Narodów, tytuł Ludowego Pisarza Białorusi, polską odznakę „Zasłużony dla Kultury Polskiej”.

W 2009 roku imieniem Janki Bryla nazwano ulicę w Gdyni — mieście, którego w 1939 toku bronił jako polski żołnierz.

Widok na ulicę Janki Bryla w Gdyni, fot.: nadmorze.pl

Testament pisarza

W ocenie Janki Bryla II wojna światowa miała dla Białorusinów oznaki wojny domowej.

Po rozpadzie ZSRR pisarz podtrzymał białoruski demokratyczny ruch niepodległościowy, nazywany przez sowiecką propagandę „ruchem faszystowskim”, a w testamencie, sporządzonym w 2004 roku, poprosił, aby nie publikować niektórych jego wczesnych dzieł, przesiąkniętych ideologią sowiecką.

Zmarł Ludowy Pisarz Białorusi, obrońca Gdyni we wrześniu 1939 roku, 25 lipca 2006 roku w Mińsku. Zostawił po sobie nie tylko książki, ale też styl pisania, który nie krzyczał — a zostawał w sercu.

Grób Janki Bryla i jego żony Niny w miejscowości Kołodziszcze koło Mińska, fot.: Nasza Niwa/nn.by

Mottem twórczym Janki Bryla mogłyby być jego własne słowa:

„Pisarz nie musi być głośny. Musi być uczciwy.”

Opr. Emilia Kuklewska/Znadniemna.pl

„Nie trzeba krzyczeć, by być słyszanym. Wystarczy mówić prawdę prostymi słowami.”  Janka Bryl 19 lat temu w Mińsku przestało bić serce jednego z wybitnych twórców literatury białoruskiej, którego życie i twórczość były ściśle przeplecione z Polską i polską kulturą. Mowa o pisarzu Jance Brylu, człowieku, który pozostawał

Dzisiaj Jubileusz setnych urodzin obchodzi nasz krajan – pułkownik Romuald Lipiński, znakomity fizyk jądrowy, weteran II wojny światowej, w której walczył jako żołnierz Armii Andersa i 18 maja 1944 roku po wielomiesięcznych krwawych starciach zawiesił polską flagę na ruinach klasztoru na Monte Cassino.

Po wojnie Romuald Lipiński wyemigrował do USA, gdzie założył rodzinę i szczęśliwie dożył 100-letniego Jubileuszu! Z tej okazji proponujemy Państwu bliżej poznać tę wybitną postać.

Korzenie i dzieciństwo na Kresach

Romuald Edward Lipiński urodził się 25 lipca 1925 roku w Myszyńcu, a dzieciństwo spędził w Brześciu nad Bugiem, na Przedmieściu Kijowskim. Pochodził z rodziny inteligenckiej — ojciec był lekarzem kolejowym, matka położną. Wychowywał się w atmosferze patriotyzmu, wśród rodzeństwa: siostry Janiny (towarzyszyła rodzinie w zesłaniu i późniejszej tułaczce) oraz braci Tadeusza (żołnierz 2 Korpusu Polskiego, podobnie jak Romuald przeszedł szlak bojowy przez Włochy) i Władysława (służył w brygadzie spadochronowej Wojska Polskiego, wcześniej uciekł z transportu sowieckiego i przedostał się do Francji).

W dzieciństwie Romuald wspominał dom rodzinny jako pełen muzyki — ojciec grał na skrzypcach, brat na gitarze, a w domu rozbrzmiewały patriotyczne pieśni.

Syberyjska tułaczka

Po agresji ZSRR na Polskę w 1939 roku, rodzina Lipińskich została deportowana do Kraju Ałtajskiego. Zamieszkali nad rzeką Ob, gdzie młody Romuald łowił ryby, by utrzymać rodzinę. Ojciec był lekarzem kolejowym, znanym z zaangażowania społecznego.

W 1941 roku, dzięki amnestii, rodzina zgłosiła akces do Wojska Polskiego i rozpoczęła dramatyczną podróż przez Azję Środkową, by dołączyć do Armii Andersa. Romuald, mimo choroby na tyfus, ostatecznie opuścił ZSRR w drugiej ewakuacji przez Morze Kaspijskie.

Żołnierz spod Monte Cassino

Fot.: Muzeum Pamięci Sybiru

W 1943 roku Lipiński został wcielony do 12. Pułku Ułanów Podolskich. Przeszedł szlak bojowy przez Irak, Palestynę, Egipt i Włochy. Brał udział w bitwie o Monte Cassino, a także w walkach o Ankonę i Bolonię. Jego pułk zawiesił polską flagę na ruinach klasztoru Monte Cassino 18 maja 1944 roku. W czasie służby pełnił funkcje celowniczego, ładowniczego i dowódcy plutonu moździerzy. Wspominał, że widok poległych kolegów pozostał z nim na całe życie.

Edukacja na froncie i po wojnie

Fot.: Muzeum Pamięci Sybiru

Podczas wojny ukończył gimnazjum i zdał maturę w Matino we Włoszech. Po demobilizacji w Anglii rozpoczął studia inżynierskie. W 1953 roku wyemigrował do Stanów Zjednoczonych, gdzie ukończył Newark College of Engineering i przez ponad 40 lat pracował jako inżynier budownictwa.

Fot.: Muzeum Pamięci Sybiru

Kariera naukowa i zawodowa

Lipiński pracował m.in.. dla United States Navy oraz Atomic Energy Commission, projektując elektrownie jądrowe i opracowując normy bezpieczeństwa. Wykładał matematykę i inżynierię na University of Virginia, a także w innych instytucjach akademickich. Jego wkład w rozwój energetyki jądrowej został uhonorowany Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.

Życie prywatne

W 1952 roku Romuald ożenił się z Izabelą Zienkiewicz, również Sybiraczką, która została deportowana w wieku 10 lat. Wspólnie wyemigrowali do Stanów Zjednoczonych, gdzie osiedlili się w Perth Amboy w stanie New Jersey, a później w Annandale w Wirginii. Wraz z żoną mają troje dzieci: syna Adama (ur. 1956) oraz córki Evę (ur. 1959) i Yolandę (ur. 1964). Oprócz ojczystego języka polskiego porozumiewa się także w języku angielskim, włoskim, francuskim i rosyjskim.

Działalność kombatancka

Po przejściu na emeryturę Lipiński aktywnie działał w środowisku weteranów, m.in.. w Polskim Legionie Weteranów Amerykańskich. W 2021 roku został awansowany na stopień pułkownika Wojska Polskiego. W 2024 roku otrzymał Odznakę Honorową „Bene Merito” za promowanie Polski za granicą.

 „Życiorys pisany przez historię”

W 2025 roku ukazały się jego wspomnienia zatytułowane „Życiorys pisany przez historię”, wydane przez Muzeum Pamięci Sybiru. Książka powstała z listów pisanych do dzieci, a jej ostatni rozdział — „Ameryka, Ameryka” — dopisał w wieku 98 lat. To poruszające świadectwo losów Sybiraków, żołnierzy Andersa i emigrantów, którzy budowali nowe życie na obczyźnie.

Dziedzictwo i przesłanie

Weteran spod Monte Cassino, Romuald Lipiński, otrzymał nominację na stopień pułkownika. Uroczystość wręczenia aktu nominacji odbyła się w rezydencji ambasadora RP w Waszyngtonie 7 maja 2021 roku. Fot.: x.com/PolishEmbassyUS

Pułkownik Lipiński, mimo sędziwego wieku, pozostaje aktywny — odwiedza szkoły, uczestniczy w uroczystościach patriotycznych, dzieli się wspomnieniami. Jego życie to opowieść o odwadze, wytrwałości i miłości do ojczyzny.

Przyjmując awans Romuald Lipiński nie krył wzruszenia. Jak mówił jest to jako hołd dla tych, którzy zginęli w walce pod Monte Casino – Tam zostali prawdziwi bohaterowie. Ja spełniłem tylko swój obowiązek wobec kraju i wobec ojczyzny, ale tamci zapłacili za to swoim życiem. Im należy się największy szacunek – powiedział po odebraniu awansu. Fot.: x.com/PolishEmbassyUS

Jak sam mówi:

„Spełniłem tylko swój obowiązek wobec kraju i wobec ojczyzny. Prawdziwi bohaterowie zostali tam, pod Monte Cassino”.

Romuald Lipiński otrzymuje od ministra Radosława Sikorskiego Odznakę Honorową „Bene Merito” (2024). Fot.: Konrad Laskowski/MSZ

Odznaczenia

Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski – 2024;
Krzyż Pamiątkowy Monte Cassino;
Krzyż Czynu Bojowego Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie (z trzema okuciami: Monte Cassino, Ankona, Bolonia);
Krzyż Zesłańców Sybiru;
Złoty Medal „Za zasługi dla obronności kraju” – 2025;
Złoty Medal Wojska Polskiego;
Odznaka Honorowa „Bene Merito” – 2024;
Odznaka Honorowa Służby Kontrwywiadu Wojskowego im. Mariana Rejewskiego – 2024;
Odznaka 12 Pułku Ułanów Podolskich (PSZ);
Odznaka pamiątkowa 3 Dywizji Strzelców Karpackich;
Gwiazda za Wojnę 1939–1945 – Wielka Brytania;
Gwiazda Italii – Wielka Brytania;
Medal Obrony – Wielka Brytania;
Medal Wojny 1939–1945 – Wielka Brytania.

Opr. Adolf Gorzkowski

Znadniemna.pl

Dzisiaj Jubileusz setnych urodzin obchodzi nasz krajan - pułkownik Romuald Lipiński, znakomity fizyk jądrowy, weteran II wojny światowej, w której walczył jako żołnierz Armii Andersa i 18 maja 1944 roku po wielomiesięcznych krwawych starciach zawiesił polską flagę na ruinach klasztoru na Monte Cassino. Po wojnie Romuald

Święty Krzysztof to jeden z najbardziej rozpoznawalnych męczenników, jeden z Czternastu Świętych Wspomożycieli. 25 lipca Kościół katolicki obchodzi jego wspomnienie liturgiczne. Św. Krzysztof jest patronem przewoźników, kierowców, flisaków, biegaczy, żeglarzy, podróżników, pielgrzymów, mostów i miast położonych nad rzekami, Ameryki i Wilna. Jest również patronem dobrej śmierci – szczególnie na Wschodzie. Św. Krzysztof jest też świętym Kościoła prawosławnego.

Tajemniczy męczennik z Licji

W ikonografii Święty Krzysztof przedstawiany jest jako młodzieniec, najczęściej jednak jako olbrzym przechodzący przez rzekę, na barkach niesie Dzieciątko Jezus, w ręku trzyma maczugę, czasami kwitnącą; także jako potężny mężczyzna z głową lwa. Jego atrybuty to m.in.: dziecko królujące na globie, palma męczeńska, pustelnik z lampą, ryba, sakwa na chleb, wieniec róż, wiosła.

Święty Krzysztof, choć znany głównie z legend, jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci chrześcijaństwa. Według tradycji żył w III wieku w rzymskiej prowincji Licja (dzisiejsza Turcja) i poniósł śmierć męczeńską około 250 roku za panowania cesarza Decjusza. Jego imię — Christophoros, czyli „niosący Chrystusa” — stało się symbolem duchowej misji, która wykracza poza czas i przestrzeń.

Reprobus — od „odrażającego” do świętego

Legenda głosi, że Krzysztof miał na imię Reprobus, co oznacza „odrażający”. Miał być olbrzymem o psiej głowie — ikonografia wschodnia przedstawia go jako cynocefala, rycerza z głową psa. Jego siła była tak wielka, że służył najpotężniejszym władcom, aż odkrył, że nawet szatan boi się Chrystusa. To skłoniło go do nawrócenia i przyjęcia chrztu.

Duchowa przemiana

Po nawróceniu Krzysztof zamieszkał nad rzeką Jordan, gdzie pomagał pielgrzymom w przeprawie. Pewnej nocy poprosiło go o pomoc dziecko. Gdy wziął je na ramiona, ciężar okazał się przytłaczający. Wtedy usłyszał: „Jam jest Jezus, twój Zbawiciel. Dźwigając Mnie, dźwigasz cały świat.” To wydarzenie stało się fundamentem jego duchowej tożsamości — odtąd był Christophoros, niosący Chrystusa.

Męczeństwo i kult

Za wiarę został aresztowany i poddany torturom. Według różnych tradycji został ścięty mieczem lub spalony na stosie. Jego męczeńska śmierć uczyniła go jednym z Czternastu Świętych Wspomożycieli, czczonych szczególnie w średniowieczu jako orędownicy w niebezpieczeństwach.

Patron kierowców i błogosławieństwo pojazdów

Wspomnienie liturgiczne św. Krzysztofa obchodzone jest 25 lipca. W tym dniu odbywa się autosacrum — błogosławieństwo pojazdów i kierowców. W parafiach kapłani wychodzą na parkingi, święcą samochody, motocykle, rowery, a nawet wózki dziecięce. Wierni modlą się o bezpieczne podróże i roztropność na drodze.

„Boże, daj mi pewną rękę i bystre oko, abym nikomu nie wyrządził żadnej szkody. Nie pozwól, Dawco życia, bym stał się przyczyną śmierci lub kalectwa. Amen.”

Św. Krzysztof widnieje w herbach wielu miast, m.in. Wilna i Chełmca. Jego wizerunek zdobi fasady kościołów, kapliczki przy drogach, medaliki w samochodach i breloczki. W średniowieczu wierzono, że samo spojrzenie na jego obraz chroni przed nagłą śmiercią.

„Krzysztofki”

Stare zwyczaje nakazywały każdego ranka patrzeć na wizerunki św. Krzysztofa, gdyż to miało zapewnić szczęście na cały dzień, według innych tradycji patrzenie na Krzysztofa miało sprawić, że nie umrze się bez sakramentów… Przejawem kultu było też umieszczanie na fasadach domów a nawet w bramach miejskich wizerunków przedstawiających św. Krzysztofa – kamienice takie zwano wówczas „Krzysztoforami” np. znana kamienica „Pod Krzysztofory”, w Krakowie.

Umieszczano „Krzysztofki” w przydrożnych kapliczkach. Takowa istnieje np. w Babicach w powiecie przemyskim; wznosi się na wyniosłym wzgórzu nad rzeką przy drodze z Przemyśla. Kapliczka jest arkadowa i pochodzi najprawdopodobniej z końca XVIII wieku, kiedy budowano kościół w latach 1792-94. Niestety figura została skradziona i wystawiono nową.

Piękny zwyczaj nakazuje także wystawianie kapliczek ze św. Krzysztofem w pobliżu dworców autobusowych i nad rzekami. Jest patronem nie tylko kierowców, ale wszelkich zawodów związanych z transportem – a więc przewoźników, flisaków, pielgrzymów, turystów, marynarzy i tragarzy.

Duchowe przesłanie na dziś

Św. Krzysztof przypomina, że każda podróż — fizyczna czy duchowa — wymaga siły, pokory i odpowiedzialności. Jego legenda niesie uniwersalne przesłanie: nieść Chrystusa w codziennym życiu, służyć innym i nie bać się ciężaru, który czasem wydaje się ponad siły.

Znadniemna.pl

Święty Krzysztof to jeden z najbardziej rozpoznawalnych męczenników, jeden z Czternastu Świętych Wspomożycieli. 25 lipca Kościół katolicki obchodzi jego wspomnienie liturgiczne. Św. Krzysztof jest patronem przewoźników, kierowców, flisaków, biegaczy, żeglarzy, podróżników, pielgrzymów, mostów i miast położonych nad rzekami, Ameryki i Wilna. Jest również patronem dobrej

Były proboszcz parafii katolickiej w Wołożynie ks. Henryk Okołotowicz został ponownie odesłany do więzienia w Bobrujsku – dowiedzieli się wierni. Poinformował o tym portal Katolik.life. 30 grudnia 2024 roku sąd w Mińsku skazał proboszcza z Wołożyna na 11 lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze za „zdradę państwa” — to pierwszy taki wyrok wobec katolickiego księdza na Białorusi od czasów ZSRR.

Księdza Okołotowicza, który już przebywał w więzieniu, najpierw niespodziewanie odesłali do aresztu śledczego w Mińsku. Wówczas wśród wiernych zakiełkowała nadzieja, że jest on przygotowywany do wypuszczenia na wolność w związku z przybyciem na Białoruś nowego nuncjusza apostolskiego.

Okazało się jednak, że księdza Okołotowicza przeniesiono do aresztu śledczego jedynie w celu rozpatrzenia jego apelacji od wyroku, z którym duchowny się nie zgadza i wobec tego nie przyznaje się do winy.

Czy zmieniono wyrok? Z tego, co twierdzą wierni, wyrok pozostał ten sam. Być może skarga została rozpatrzona przez Prezesa Sądu Najwyższego Białorusi, ponieważ po odwołaniu od decyzji Sądu Obwodowego w Mińsku w Sądzie Najwyższym, apelacja nie była rozpatrywana publicznie i wierni nie znają szczegółów procedowania w tej sprawie.

Ks. Henryk cierpi na choroby nowotworowe i kardiologiczne. Przed aresztowaniem przeszedł operację żołądka i doznał zawału serca. W więzieniu nie otrzymuje odpowiedniej opieki medycznej, co budzi poważne obawy o jego życie.

Listy do ks. Okołotowicza można wysyłać na adres kolonii karnej (koperta ma być podpisana w języku rosyjskim – jak poniżej. Tak samo, po rosyjsku, należy napisać i sam list, który, zanim zapadnie decyzja o przekazaniu go adresatowi, będzie czytany przez cenzora, który może nie władać innymi językami poza rosyjskim):

Околотовичу Геннадию Владиславовичу

ИК №2, отряд №4

213807 ул. Сикорского 1, Бобруйск

Беларусь

Znadniemna.pl/katolik.life

Były proboszcz parafii katolickiej w Wołożynie ks. Henryk Okołotowicz został ponownie odesłany do więzienia w Bobrujsku - dowiedzieli się wierni. Poinformował o tym portal Katolik.life. 30 grudnia 2024 roku sąd w Mińsku skazał proboszcza z Wołożyna na 11 lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze za

Lucjan Kraszewski to postać, która łączy w sobie ducha romantyzmu, pasję artystyczną i zaangażowanie patriotyczne. Choć pozostaje w cieniu swojego brata, Józefa Ignacego Kraszewskiego, jego dorobek malarski, rysunkowy i fotograficzny zasługuje na osobne uznanie. Życie Lucjana to opowieść o pasji do sztuki, zaangażowaniu patriotycznym i pionierskich dokonaniach w dziedzinie fotografii.

Korzenie i edukacja

Portret Lucjana Kraszewskiego

Herb Jastrzębiec

Lucjan Kraszewski urodził się 24 lipca 1820 roku w Prużanie (obecnie w obwodzie brzeskim na Białorusi), w rodzinie ziemiańskiej herbu Jastrzębiec. Był synem Jana Kraszewskiego, chorążego prużańskiego i Zofii z Malskich.  Miał dwóch braci: Józefa Ignacego — pisarza, oraz Kajetana — muzyka i astronoma. Rodzina Kraszewskich była silnie związana z majątkiem w Romanowie i Dołhem, który stał się centrum ich życia kulturalnego i patriotycznego.

Folwark Kraszewskich. Obraz Luciana Kraszewskiego, Drzeworyt z 1880 roku

Po ukończeniu szkoły w Łyskowie, Lucjan ukończył gimnazjum w Świsłoczy, a następnie studiował na Uniwersytecie Dorpackim (obecnie Tartu w Estonii), gdzie został członkiem Konwentu Polonia — najstarszego bractwa akademickiego założonego w 1828 roku, które po zamknięciu Uniwersytetu Wileńskiego zrzeszało studentów z terenów dawnej Rzeczypospolitej.

Rodzinny dom Kraszewskich w Dołhem. Fot.: B. Kraszewski, 1914 rok

Po studiach wrócił do rodzinnego majątku Dołhe na Grodzieńszczyźnie, gdzie prowadził życie ziemianina, oddając się sztuce i pracy społecznej.

Dom Kraszewskich. Fot.: Jan Bułhak

Główna fasada domu Kraszewskich. Fot.: Jan Bułhak

Oficyna. Fot.: Jan Bułhak

Fot. Jan Bułhak

Około 1850 roku poślubił Stefanię Sułkowską herbu Sulima (ur. 1820). Mieli córkę Kazimierę (1854–1946), wydaną za Zdzisława Rulikowskiego.

Józef Ignacy Kraszewski (z kapeluszem) z braćmi Lucjanem i Kajetanem (z tyłu); bracia mieli jeszcze dwie siostry: Joannę (ok. 1815-1894), zamężną z Janem Moraczewskim, i Annę (1823-1853), zameżna z Gabrielem Łuniewskim, późnieiszym agentem Rządu Narodowego we Włoszech. Drezno, 1871 rok

Artystyczna dusza

Lucjan Kraszewski tworzył głównie pejzaże i sceny rodzajowe, ukazujące życie codzienne mieszkańców terenów dzisiejszej Polski, Litwy i Białorusi. Jego obrazy charakteryzowały się: realizmem i dbałością o szczegóły; subtelną kolorystyką i nastrojowością oraz dokumentacyjnym podejściem — często przedstawiał architekturę, stroje ludowe i zwyczaje.

Malował zarówno techniką olejną, jak i akwarelą. Jego prace były inspirowane romantycznym duchem epoki, ale pozbawione idealizacji — skupiał się na autentyczności przedstawianych scen.

Obraz Lucjana Kraszewskiego „Powitanie panny młodej”, 1850 rok , National Museum, Wroclaw

Lucjan był ilustratorem dzieł literackich swojego brata, Józefa Ignacego Kraszewskiego. Tworzył rysunki do powieści historycznych i obyczajowych, szkice przedstawiające postacie i sceny z życia szlachty, chłopów i mieszczan oraz grafiki dokumentujące zabytki i krajobrazy wspomniane w utworach.

Jego ilustracje miały wartość nie tylko artystyczną, ale także edukacyjną — pomagały czytelnikom lepiej wyobrazić sobie realia przedstawione w książkach.

Zachował się niewielki zbiór zdjęć dworku Kraszewskich w Romanowie.

Część prac Lucjana Kraszewskiego znajduje się dziś w Muzeum Narodowym w Warszawie, Muzeum Józefa Ignacego Kraszewskiego w Romanowie oraz zbiorach Akademii Nauk Ukrainy.

Jego twórczość jest rzadziej eksponowana niż dzieła bardziej znanych malarzy epoki, ale stanowi cenny materiał dla badaczy kultury XIX wieku.

Pionier fotografii

Kraszewski był jednym z pierwszych polskich fotografów artystycznych. Zainteresowanie fotografią pojawiło się u Kraszewskiego po podróżach w 1857 roku do Belgii, Holandii i Niemiec, gdzie miał okazję zapoznać się z najnowszymi technikami obrazowania. Wkrótce zaczął eksperymentować z aparatem, traktując fotografię jako nową formę wyrazu artystycznego i narzędzie dokumentacji życia codziennego.

W czasie powstania styczniowego (1863–1864) aktywnie wspierał ruch niepodległościowy, za co został zesłany do guberni permskiej przez władze carskie. Jego majątek został skonfiskowany.

Obraz Lucjana Kraszewskiego „Na etapie”, Archiwum Polskiej Akademii Nauk

Lucjan Kraszewski trafił do Czuwaszji, gdzie założył własne atelier fotograficzne w mieście Cywilsk. Tam fotografował mieszkańców Uralu i regionów wschodnich regionów Imperium Rosyjskiego, dokumentował lokalne typy ludowe, stroje, architekturę i obyczaje, tworzył portrety i sceny rodzajowe o wysokiej wartości etnograficznej. Jego zdjęcia z tego okresu są dziś uznawane za unikalne źródło wiedzy o XIX-wiecznej kulturze Czuwaszji.

Na zdjęciu Lucjan Kraszewski (trzeci od lewej) na zesłaniu w Cywilsku, 1868 rok

Portret Lucjana Kraszewskiego, 1892 rok

Zachowało się wiele zdjęć Lucjana Kraszewskiego, które dziś znajdują się m.in. w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie, kolekcjach Akademii Nauk Ukrainy oraz w archiwach regionalnych Polski i Białorusi.

Dwór Kraszewskich w Romanowie

Choć nie był zawodowym fotografem w dzisiejszym rozumieniu, jego dorobek stanowi ważny etap w rozwoju fotografii artystycznej w Europie Środkowo-Wschodniej.

Na tarasie w Romanowie. Na schodkach siedzi córka Lucjana Kazimiera Rulikowska z Kraszewskich, za nią stoi syn Kajetana Stanisław Kraszewski, przy stole siedzą: żona Lucjana Stefania z Sułkowskich Kraszewska, obok jedna z córek Kajetana Kraszewskiego, z tyłu mąż Kazimiery Zdzisław Rulikowski, syn zmarłej Anny Łuniewskiej z Kraszewskich i wychowanek Kajetana Stanisław Łuniewski oraz teść Kajetana Wincenty Rulikowski, stoją Kajetan Kraszewski i syn sąsiadów Kazio Dobiecki, 1875 rok. Fot.: Lucjan Kraszewski

Aleja świerkowa w Romanowie, 1875 rok. Fot.: Lucjan Kraszewski

Ogród w Romanowie, 1875rok. Fot.: Lucjan Kraszewski

Po powrocie z zesłania sprzedał rodzinny majątek Dołhe bratu Kajetanowi i zamieszkał w Warszawie, w majątku swojej żony – Stefanii z Sułkowskich – w Honiatyczach.

Pałac w Dołhem w 1914 roku

Z boku pałacu, 1914 roku

Ostatnie zdjęcie dworku w Dołhem

Zmarł Lucjan Kraszewski w 1892 roku, według niektórych źródeł w Honiatyczach, a według innych w Jaolinie w powiecie prużańskim. Jego prochy spoczywają w rodzinnym grobowcu w Wisznicach (woj. lubelskie).

Obelisk nagrobny Lucjana Kraszewskiego

Opr. Waleria Brażuk

Znadniemna.pl

Lucjan Kraszewski to postać, która łączy w sobie ducha romantyzmu, pasję artystyczną i zaangażowanie patriotyczne. Choć pozostaje w cieniu swojego brata, Józefa Ignacego Kraszewskiego, jego dorobek malarski, rysunkowy i fotograficzny zasługuje na osobne uznanie. Życie Lucjana to opowieść o pasji do sztuki, zaangażowaniu patriotycznym i

Przejdź do treści