Przejdź do treści
HomeStandard Blog Whole Post

Ministerstwo Spraw Zagranicznych Litwy poinformowało, że w ramach złożonego fake newsa publikowano fake newsy, rzekomo powiązane z litewską dyplomacją. Dochodzenie w tej sprawie prowadzą już na Litwie odpowiednie służby. Hakerzy, którzy zaatakowali konto na Twitterze Tomasza Sakiewicza, stronę „Poland Daily” oraz portal Związku Polaków na Białorusi Znadniemna.pl, zablokowali także szefowi „GP” dostęp do tweetdecka – aplikacji do zarządzania Twitterem. Jak dowiedział się portal Niezalezna.pl – atak na powiązany z Telewizją Republiką serwis „Poland Daily” został dokonany z Rygi, stolicy Łotwy.

Rasa Jakilaitiene, rzeczniczka litewskiego ministra spraw zagranicznych, powiedziała, że fałszywa wiadomość została umieszczona na polskiej stronie internetowej.

Fałszywe wiadomości pojawiły się na Polanddaily.com. W zamieszczonym tam artykule znalazła się uwaga ministra Linkeviciusa, w której twierdził, że na Białoruś trzeba wysłać siły pokojowe – powiedziała rzeczniczka.

Rzeczniczka litwewskiego MSZ zwróciła uwagę, że dla podniesienia wiarygodności fake newsa w artykule pojawiała się także wzmianka na temat polskiego ministra spraw zagranicznych.

Ministerstwo Spraw Zagranicznych Litwy wydało oświadczenie zaprzeczające fałszywym informacjom. Potwierdzono, że odpowiednie służby wszczęły już w tej sprawie dochodzenie.

Jest wysoce prawdopodobne, że trwa cyberatak informacyjny, który jest obecnie badany przez władze litewskie – czytamy w komunikacie.

Redaktor naczelny „Gazety Polskiej” stracił dostęp do konta (zmieniono hasło), na którym wstawiono odnośnik do artykułu zamieszczonego na portalu Znadniemna.pl, który prowadzi Związek Polaków na Białorusi. Ów artykuł to także cyberprowokacja. Dowiadujemy się z niego, że „Polska i Litwa wzywają NATO do wysłania wojsk na Białoruś”.

Podrobiony artykuł na portalu „Poland Daily” nosił tytuł „Polska i Litwa naciskają na wysłanie wojsk na Białoruś”. Napisany był w języku angielskim i podobnie jak publikacja wrzucona na Znadniemna.pl, dezinformował o rzekomych naciskach Polski, Litwy i Stanów Zjednoczonych na NATO. W tekście pojawiły się też nazwiska ministra spraw zagranicznych Polski Zbigniewa Rau oraz Swiatłany Cichanouskiej. Na zdjęciu głównym umieszczono szefa litewskiej dyplomacji Linasa Linkevičiusa.

To nie pierwszy rosyjski atak na media związane ze „Strefą Wolnego Słowa”. Przypomnijmy: w maju 2020 r. portal Niezalezna.pl dwukrotnie padł ofiarą rosyjskich hakerów, którzy zmieniali treść naszych publikacji.

Na naszą stronę (a także na portale Telewizji Republika, Radia Szczecin, olsztyn24.pl oraz stronę gminy Orzysz, gdzie znajduje się garnizon) wstawiono artykuł pt. Amerykanie „chwalą” pobyt w Drawsku. „Jedyne czym mogą strzelić to gumki od majtek”

Gdy opublikowaliśmy informację o tym ataku, Rosjanie dokonali kolejnego włamania, zmieniając ją na „newsa”, że Niezalezna.pl przyznaje się do autorstwa wcześniejszego artykułu.

To nie koniec działań Moskwy przeciwko naszym mediom. Pod koniec maja na anglojęzycznym prorosyjskim portalu „The Duran” ukazał się „wywiad”, przeprowadzony rzekomo przez Katarzynę Gójską dla „Gazety Polskiej”. Rozmówcą wicenaczelnej tygodnika miał być amerykański generał broni Christopher G. Cavoli, dowódca sił amerykańskich w Europie. Nie trzeba chyba dodawać, że rozmowa, w której Cavoli twierdzi, że Polska i kraje bałtyckie są fatalnie zorganizowane pod względem militarnym, została w całości wymyślona.

Znadniemna.pl za niezalezna.pl

Ministerstwo Spraw Zagranicznych Litwy poinformowało, że w ramach złożonego fake newsa publikowano fake newsy, rzekomo powiązane z litewską dyplomacją. Dochodzenie w tej sprawie prowadzą już na Litwie odpowiednie służby. Hakerzy, którzy zaatakowali konto na Twitterze Tomasza Sakiewicza, stronę „Poland Daily” oraz portal Związku Polaków na

Na dzisiaj przypada 148. rocznica urodzin Oskara Miłosza – naszego krajana, uznawanego za francuskiego poetę, mistyka i dramaturga litewskiego pochodzenia, a także za pierwszego przedstawiciela niepodległej Litwy we Francji. Dzisiejszy solenizant był dalekim krewnym innego wybitnego kresowiaka – polskiego noblisty Czesława Miłosza.

Urodził się Oskar Miłosz 28 maja 1877 roku w Czerei, w powiecie sieneńskim, w guberni mohylewskiej, na terenie dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego (dzisiaj – w rejonie czaśnickim, obwodzie witebskim na Białorusi). Był synem polsko-litewskiego szlachcica Władysława Miłosza (ur. 1838 r.) oraz żydówki Miriam Rosenthal (ur. 1858 r.), pochodzącej z Warszawy córki nauczyciela języka hebrajskiego. Od strony ojca Oskar, był wnukiem włoskiej śpiewaczki Natalii Tassistro.

W 1886 roku, Oskar jako ośmiolatek przyjął chrzest równocześnie z Pierwszą Komunią w kościele św. Aleksandra w Warszawie.

W 1889 roku, gdy miał zaledwie 12 lat, został wysłany przez rodziców do Paryża, gdzie zamieszkał w internacie miejscowego liceum Jeanson-de-Sailly, w którym pobierał naukę.

Lata francuskiej formacji Oskara Miłosza przypadają na panujący w Paryżu i w Europie okres Belle époque (piękna epoka, piękny okres, piękny czas – nazwa nadana okresowi od zakończenia wojny francusko-pruskiej w 1871 roku do wybuchu I wojny światowej – red.). Znaczące dla całego życiorysu Oskara było to, że czuł się on wyobcowany spośród ówczesnego porządku świata. Po ukończeniu liceum podjął studia nad protogreckimi i „protoromańskimi” źródłami cywilizacji śródziemnomorskiej, na przykład nad starożytnościami egipskimi, asyryjskimi i hebrajskimi.

W latach 1896–1899 był studentem École du Louvre i École des Langues Orientales, gdzie pod kierunkiem profesora Eugène Ledraina, tłumacza Biblii, nauczył się czytać teksty hebrajskie.

W 1899 roku debiutował tomem wierszy pt. „Le Poème de Décadences”.

W roku 1904 ukończył przekład na język francuski ballad „Lilie” Mickiewicza i tomu wier­szy po polsku.

I wojna światowa i służba we francuskiej dyplomacji

Oskar Miłosz znał kilka języków: obok języka polskiego i francuskiego władał m.in. angielskim, niemieckim i rosyjskim. Dużo podróżował, odwiedził m.in.: Anglię, Niemcy, Włochy, Austrię, Polskę, Hiszpanię, północną Afrykę Północną i Litwę.

Był członkiem Towarzystwa Artystów Polskich.

Podczas I wojny światowej, w 1916 roku, został przydzielony do rosyjskich oddziałów we Francji, pełniąc funkcję oficera prasowego w Biurze Studiów Dyplomatycznym w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Francji, w Departamencie Europy Wschodniej, tym samym znajdując się w centrum międzynarodowej dyplomacji.

W grudniu 1914 roku Miłosz doznał objawienia mistycznego, przez niektórych porównywanego z pascalowską „nocą ognia”. Był to punkt zwrotny jego życia i twórczości. Stopniowo oddalał się od poezji i kierował swoje zainteresowania w stronę różnych doktryn hermetycznych. Studiował kabałę oraz alchemię, powołując się na spuściznę różokrzyżowców; ścieżkę literackich inspiracji znaczą przede wszystkim Biblia (język jej uważał za szczyt wszelkiej poezji), Goethe, a także Swedenborg, Dante oraz Jakob Böhme.

Wybór narodowej tożsamości i służba niepodległej Litwie

Po wojnie Oskar pomimo nieznajomości języka litewskiego wybrał litewską tożsamość narodową. Jako Litwin z wyboru podjął działania na rzecz powstania niepodległego państwa litewskiego. We wstępie do wydawanego po francusku pisma „L’Affranchi”, pisał, że „głośna deklaracja o prawie samostanowienia narodów Wilsona powinna być stosowana i dla Litwy – starożytnego, twórczego narodu litewskiego, który w przeszłości utworzył wielkie i potężne państwo (Wielkie Księstwo Litewskie -red.), rozdarte z winy nieżyczliwych sąsiadów. Idea państwowości nadal żywa jest w narodzie i obecnie jest czas i możliwość jej odbudowy” – pisał Oskar Miłosz.

Podejmując starania na rzecz umocnienia pozycji Litwy na Zachodzie, nasz krajan występował m.in. z odczytem we Francuskim Towarzystwie Geograficznym w 1919 roku. W tym samym roku wszedł w skład litewskiej delegacji na konferencję pokojową.

Następnie był przedstawicielem dyplomatycznym Litwy przy rządzie Francji. Brał udział w międzynarodowych konferencjach Ligii Narodów w Brukseli i Genui jako przedstawiciel Litwy. W Lidze Narodów działał na rzecz sprawy Kłajpedy i prawa Litwy do Wilna. Był również zwolennikiem federacji litewsko-łotewskiej. Jego polityczne przemowy i artykuły znalazły się w „La Revue Baltique” oraz „L’Alliance des Etats Baltiques” (1919).

Poematy metafizyczne o teorii względności

Ukoronowaniem twórczości Oskara Miłosza są dwa traktaty-poematy metafizyczne: Ars Magna (1924) i Les Arcanes (1927). Wykładał w nich w sposób intuicyjny ogólną teorię względności, matematycznie opracowaną przez Alberta Einsteina, nie wiedząc nic o jej istnieniu.

Pisma te charakteryzowały się przede wszystkim niezwykłą siłą wizji, która oddziaływała na twórcę. Napisane hermetycznym, na pozór nieprzystępnym językiem, niezwykle zintensyfikowane w swoim przekazie, stawiały zabójczą diagnozę współczesności wybiegając zarazem w stronę chwalebnej przyszłości. Autor porażał siłą poetyckiej namiętności wzbogaconej dodatkowo o czystość i niemal matematyczną precyzję metafizycznej teorii. W 1933 opublikował L’Apocalypse de saint Jean déchiffrée (Apokalipsa św. Jana rozszyfrowana) poprzedzoną przez Les origines ibériques du peuple juif (Pochodzenie iberyjskie narodu żydowskiego). Szczegółowa, ezoteryczna analiza jej symboli zapowiadała, według niego, nadchodzącą katastrofę dla ludzkości, którą wieściła przesłanie Proroków i Ewangelistów i która miała się rozpocząć w Gdańsku.

Oskar nie zapominał o swoim przybranym pochodzeniu litewskim. Prowadził m.in. prace nad odtworzeniem w języku francuskim dawnych pieśni litewskich „Dainos” (1928) oraz baśni: (Contes et fabliaux de la vieille Lituanie” (1930), „Contes Lithuanians de la Mere L’Oye” (1933). W swoich publicznych przemówieniach regularnie odwoływał się do historii szlachty litewskiej, za sprawą czego dążył do utrwalenia pozytywnego obrazu Litwinów.

Do 1938 roku Oskar Miłosz był doradcą w poselstwie litewskim w Paryżu. Został odznaczony Legią Honorową, a także tytułem Doktora Honoris Causa wydziału teologiczno-filozoficznego Uniwersytetu w Kownie.

Na emeryturze nasz krajan przebywał w Fontainebleau, gdzie zmarł nagle 2 marca 1939 roku.

Oprac. Emilia Kuklewska, fot.: Wikipedia

Na dzisiaj przypada 148. rocznica urodzin Oskara Miłosza - naszego krajana, uznawanego za francuskiego poetę, mistyka i dramaturga litewskiego pochodzenia, a także za pierwszego przedstawiciela niepodległej Litwy we Francji. Dzisiejszy solenizant był dalekim krewnym innego wybitnego kresowiaka - polskiego noblisty Czesława Miłosza. Urodził się Oskar Miłosz

Już 1 lipca tego roku wejdą w życie zmiany w prawie, dotyczące uznawalności znajomości języka polskiego przez cudzoziemców, ubiegających się w Polsce m.in. o stały pobyt, bądź o uznanie za obywatela polskiego.

Zgodnie z nowymi regulacjami świadectwa ukończenia szkoły policealnej w Polsce lub szkoły z wykładowym językiem polskim za granicą, uzyskane po 30 czerwca 2025 r., nie będą uznawane za dokument, potwierdzający znajomość przez ich posiadacza języka polskiego na poziomie B1 – minimalnym w przypadku osób, starających się o stały pobyt w Polsce bądź o uznanie za obywatela polskiego.

Z dniem 1 lipca 2025 roku wejdą w życie przepisy, które precyzują zasady stosowania dotychczasowych i nowych regulacji:

  • Okres przejściowy dla toczących się postępowań. W postępowaniach o zezwolenie na pobyt rezydenta długoterminowego UE, które zostały wszczęte przed 30 czerwca 2025 r. i nie zakończyły się ostateczną decyzją, nadal będą obowiązywać dotychczasowe przepisy. Oznacza to, że w tych przypadkach możliwe będzie wykorzystanie obecnych dokumentów potwierdzających znajomość języka.
  • Wymogi dla nowych wniosków po 1 lipca 2025 r. Świadectwa ukończenia szkoły policealnej w Polsce lub szkoły z wykładowym językiem polskim za granicą, uzyskane do 30 czerwca 2025 r., będą jeszcze uznawane jako dokument potwierdzający znajomość języka polskiego, ale jedynie w odniesieniu do postępowań wszczętych pomiędzy 1 lipca 2025 r. a 30 czerwca 2026 r.
  • Nowe zasady po 30 czerwca 2026 r. Po tej dacie dokumentem potwierdzającym znajomość języka polskiego na potrzeby zezwolenia na pobyt rezydenta długoterminowego UE będzie oficjalny certyfikat językowy na poziomie co najmniej B1, wydany przez uprawnioną instytucję. Świadectwa ukończenia szkoły policealnej w Polsce lub szkoły z wykładowym językiem polskim za granicą, które były uznawane w okresie przejściowym do 30 czerwca 2026 r., nie będą już akceptowane.

Zmiany w postępowaniu o uznanie cudzoziemca za obywatela polskiego

Zajdą także zmiany w zakresie potwierdzania znajomości języka polskiego w postępowaniu o uznanie cudzoziemca za obywatela polskiego. Nowe przepisy wykluczą możliwość potwierdzania znajomości języka polskiego świadectwem ukończenia szkoły policealnej.

Okresy przejściowe dotyczące uznawania tego świadectwa jako dowodu znajomości języka są podobne do tych przewidzianych w postępowaniu o zezwolenie na pobyt rezydenta długoterminowego UE. W postępowaniach wszczętych i niezakończonych decyzją ostateczną do 30 czerwca 2025 r. nadal obowiązują dotychczasowe przepisy, co oznacza, że świadectwo szkoły policealnej uzyskane do tej daty będzie honorowane. W przypadku postępowań wszczętych między 1 lipca 2025 r. a 30 czerwca 2026 r. świadectwo to również może być uznane, jednak po tej dacie nie będzie już wystarczającym dla potwierdzenia biegłości na poziomie B1.

Po co te zmiany

Zmiany te mają pomóc w uszczelnieniu polskiego systemu migracyjnego oraz weryfikacji osób przybywających do Polski, które rzeczywiście są zainteresowane podjęciem nauki, a nie jedynie wykorzystywaniem procesu edukacyjnego jako pretekstu do uzyskania statusu rezydenta długoterminowego Unii Europejskiej.

Ponadto, reforma ma na celu wyeliminowanie przypadków, w których cudzoziemcy uzyskiwali wymagane świadectwa bez faktycznej znajomości języka polskiego.

 Znadniemna.pl na podstawie Gov.pl/Certyfikatpolski.pl, fot.: Shutterstock

Już 1 lipca tego roku wejdą w życie zmiany w prawie, dotyczące uznawalności znajomości języka polskiego przez cudzoziemców, ubiegających się w Polsce m.in. o stały pobyt, bądź o uznanie za obywatela polskiego. Zgodnie z nowymi regulacjami świadectwa ukończenia szkoły policealnej w Polsce lub szkoły z wykładowym

Od 1 lipca 2025 roku podstawowym dokumentem potwierdzającym status studenta będzie mobilna legitymacja dostępna w aplikacji mObywatel. Legitymacja studencka w mObywatelu będzie powszechna i dostępna dla wszystkich studentów i studentek w Polsce. Minister Cyfryzacji w porozumieniu z Ministrem Nauki i Szkolnictwa Wyższego podpisał komunikat w tej sprawie. Wszystkie dotychczasowe legitymacje – fizyczne i cyfrowe – pozostają ważne do końca ich terminu.

– Cyfrowa legitymacja będzie zawsze pod ręką – w aplikacji mObywatel. Wprowadzamy legitymacje studenckie w mObywatelu dostępne dla ponad miliona studentów i studentek w całej Polsce. Bardzo się cieszę, że wspólnie z Ministerstwem Nauki i Szkolnictwa Wyższego robimy kolejny krok w cyfrowych dokumentach i usługach – mówi wiceminister cyfryzacji Dariusz Standerski.

Mobilna legitymacja – te same uprawnienia, nowa forma

Legitymacja studencka w formie dokumentu mobilnego potwierdza te same uprawnienia, co dotychczasowa karta elektroniczna. Studenci nadal będą mogli korzystać z fizycznych kart procesorowych – na własny wniosek. Dotychczas wydane legitymacje, zarówno mobilne, jak i fizyczne, zachowują ważność do terminu wskazanego na dokumencie.

Rozwiązanie to stanowi kolejny krok w kierunku cyfryzacji usług publicznych. Rząd kontynuuje działania na rzecz prostych, cyfrowych i przyjaznych usług dla obywateli. Sukcesywnie wprowadzamy kolejne dokumenty powszechnie dostępne dla milionów obywatelek i obywateli, jak na przykład mLegitymacja ucznia lub mLegitymacja nauczyciela.

Znadniemna.pl/gov.pl

Od 1 lipca 2025 roku podstawowym dokumentem potwierdzającym status studenta będzie mobilna legitymacja dostępna w aplikacji mObywatel. Legitymacja studencka w mObywatelu będzie powszechna i dostępna dla wszystkich studentów i studentek w Polsce. Minister Cyfryzacji w porozumieniu z Ministrem Nauki i Szkolnictwa Wyższego podpisał komunikat w

W poniedziałek, 26 maja, białostoczanie, jak co miesiąc, spotkali się wieczorem na skwerze przy pomniku Jerzego Popiełuszki w Białymstoku, by upomnieć się o wolność dla Andrzeja Poczobuta i innych więźniów politycznych reżimu Aleksandra Łukaszenki.

Jeden z organizatorów akcji Marek Zaniewski, wiceprezes Związku Polaków na Białorusi, którego działaczem jest Andrzej Poczobut, zwracając się do zgromadzonych przyznał, że „nie ma dobrych wiadomości” o Andrzeju.

Przemawia Marek Zaniewski, wiceprezes Związku Polaków na Białorusi, fot.: Facebook.com

– Ale musimy mówić, że na Białorusi dzieje się duże zło – podkreślił.

Oprócz Zaniewskiego podczas białostockiej akcji solidarności z więzionym ponad cztery lata Polakiem przemawiała współorganizatorka miesięcznic solidarności z Poczobutem – prezes Podlaskiego Oddziału Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” Anna Kietlińska i przebywający na wymuszonej emigracji w Polsce działacze z Białorusi, znający więzionego Polaka.

25 marca tego roku minęły cztery lata od zatrzymania Andrzeja Poczobuta w Grodnie. Białoruska prokuratura oskarżyła go o „rehabilitację nazizmu”, a potem także o wzywanie
do sankcji i działań na szkodę Białorusi. Po ogłoszeniu 8 lutego 2023 roku wyroku ośmiu lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze i nieskutecznej apelacji, Poczobut odbywa karę w kolonii w Nowopołocku.

W kolonii Polak jest poddawany ciągłym szykanom ze strony administracji, która ponadto  ogranicza jego prawo do utrzymania kontaktów z żoną i dziećmi. Nieznany jest stan zdrowia Andrzeja, który może mieć problemy z sercem i wysokim ciśnieniem krwi.

Znadniemna.pl, fot.: Facebook.com

W poniedziałek, 26 maja, białostoczanie, jak co miesiąc, spotkali się wieczorem na skwerze przy pomniku Jerzego Popiełuszki w Białymstoku, by upomnieć się o wolność dla Andrzeja Poczobuta i innych więźniów politycznych reżimu Aleksandra Łukaszenki. Jeden z organizatorów akcji Marek Zaniewski, wiceprezes Związku Polaków na Białorusi, którego

Choć Dzień Matki jest obchodzony w ponad 140 krajach świata Polska jest jedynym krajem, który świętuje go 26 maja.  Tego dnia dzieci obdarowują swoje ukochane mamy kwiatami, prezentami oraz milionem uścisków w podziękowaniu za ich bezwarunkową miłość. Dzień Matki przypomina nam, jak ważną rolę w naszym życiu pełni ta jedyna, a 26 maja nadarza się idealna okazja na wyrażenie swojej wdzięczności wobec mamy.

Historia święta

Dzień Matki swoje źródła czerpie z wielu antycznych kultur. Starożytni Egipcjanie czcili boginię Izydę – matkę Horusa, która według ówczesnych wierzeń była ucieleśnieniem doskonałej matki oraz żony. W starożytnym Egipcie matka była osobą niezwykle szanowaną. Z jej zdaniem liczono się do tego stopnia, że podczas procesu sądowego, sędzia był skłonny uzależnić werdykt od faktu, czy pozwany zadowolił „matczyne serce”.

Starożytni Grecy wraz z nadejściem wiosny oddawali ofiary bogini Rei, żonie Kronosa. Według mitologii była ona matką wszechświata oraz wszystkich bóstw. Nieco inaczej świętowali Rzymianie. Oddawali oni cześć bogini Cybele. Uroczystości nazywano Hilariami (Święto Radości), a Rzymianie obchodzili je przez trzy dni – najprawdopodobniej między 15 a 18 maja.

Powrót tradycji

Zapomniana nieco tradycja święta matki powróciła w XVII wieku. W Anglii oraz Szkocji zaczęto na nowo oddawać cześć matkom pod nazwą „Mothering Sunday” („Niedziele Matki). Obchody odbywały się w 4 niedzielę Wielkiego Postu. Do powstania tego święta przyczynił się fakt, iż w tamtych czasach wiele ubogich dzieci służyło w domach bogatych Anglików. Dzieci pracowały codziennie, zarówno w dni powszednie jak i weekendy, przez co kontakt z rodziną był ograniczony – wręcz niemożliwy, ponieważ dzieci mieszkały u swoich pracodawców. W „Niedzielę Matki” dzieci dostawały dzień wolnego, dzięki czemu mogły udać się w rodzinne strony, by spędzić trochę czasu z najbliższymi. Symbolem święta było matczyne ciasto, które córki piekły dla swoich mam i przywoziły do domu na znak szacunku oraz miłości. Dzieci obdarowywały mamy również kwiatami oraz słodyczami. W zamian otrzymywały błogosławieństwo. Święto „Mothering Sunday” przetrwało do ok. XIX w. Następnie do obchodów powrócono po zakończeniu II wojny światowej.

Dzień Matki w Polsce

W Polsce Dzień Matki zawsze obchodzony jest 26 maja. Dlaczego akurat wtedy? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Majowa data związana jest prawdopodobnie z religią i kalendarzem liturgicznym, w którym miesiąc ten poświęcony jest Matce Bożej. Maj jest miesiącem intensywnego rozkwitu przyrody, co łączy się z ideą macierzyństwa.

Źródła historyczne wskazują, że w Polsce Dzień Matki obchodzono po raz pierwszy w 1914 roku. Początkowo data ta nie była stała. W następnych latach celebrowano w różnych dniach. Data 26 maja utrwaliła się dopiero w okresie dwudziestolecia międzywojennego.

Życzenia od pary prezydenckiej

Para Prezydencka. Fot.: Grzegorz Jakubowski/KPRP

– Składamy Paniom serdeczne gratulacje i najlepsze życzenia. Prosimy przyjąć wyrazy wielkiej wdzięczności za dar życia, matczyną miłość, opiekę i troskę, której doświadczamy na wszystkich etapach swojej życiowej drogi – wskazała para prezydencka Andrzej Duda i Agata Kornhauser–Duda w życzeniach z okazji przypadającego dziś Dnia Matki.

Na stronie Kancelarii Prezydenta RP opublikowano życzenia od pary prezydenckiej dla wszystkich mam w związku z przypadającym dziś Dniem Matki.

26 maja 2025

Życzenia

z okazji Dnia Matki

Wielce Szanowne Panie – Drogie Mamy!

W Dniu Matki składamy Paniom serdeczne gratulacje i najlepsze życzenia. Prosimy przyjąć wyrazy wielkiej wdzięczności za dar życia, matczyną miłość, opiekę i troskę, której doświadczamy na wszystkich etapach swojej życiowej drogi. Tak naprawdę Dzień Matki, podobnie jak czuła obecność Mam w naszym życiu, trwa stale – przez cały rok. Ale dzisiejsze święto jest wyjątkową okazją, by wypowiedzieć słowa podziękowania i w szczególny sposób odpowiedzieć miłością na miłość, sprawić Mamie radość i zapewnić o nieustannej pamięci.

Dziękujemy Mamom za wszystkie starania. Za codzienny trud wychowania dzieci, objaśniania im świata, przekazywania fundamentalnych wartości, wskazywania właściwych postaw i życiowych dróg. Za umiejętność budowania rodzinnej wspólnoty, domu przepojonego atmosferą ciepła, wzajemnej życzliwości i solidarności, do którego zawsze – także w dorosłych już latach – wracamy wspomnieniami i chętnie przyjeżdżamy, przekonani o głębokiej prawdziwości stwierdzenia, że „nie ma jak u Mamy”. Dziękujemy za otrzymaną od naszych kochanych Mam, stale inspirującą lekcję dobroci, pracowitości, uczciwości i godności, a także ofiarności i empatii.

Życzymy Paniom wszystkiego, co najlepsze – zdrowia, rodzicielskiego, zawodowego i życiowego spełnienia, dumy, satysfakcji i radości z osiągnięć dzieci oraz powodzenia w realizacji wszelkich zamierzeń na przyszłość. Niech w dniu tego pięknego święta wszystkie Mamy otacza wdzięczność i życzliwość dzieci.

Z wyrazami głębokiego szacunku i sympatii

Andrzej Duda i Agata Kornhauser–Duda

Dzień Matki na świecie

W zależności od danego kraju sposób świętowania Dnia Matki jest inny. W niektórych miejscach związany jest z legendami, zdarza się również, że nabiera religijnego, historycznego bądź komercyjnego charakteru.

Niemcy

Dzień Matki (Muttertag) obchodzony był po raz pierwszy 1922 roku. Dziesięć lat później Niemcy ogłosili go świętem narodowym, które po dziś dzień obchodzone jest w drugą niedzielę maja. Tego dnia dzieci obdarowują swoje ukochane mamy kwiatami, kartkami lub drobnymi upominkami. Zdarza się, że w drugą niedzielę maja w Niemczech przypadają Zielone Świątki, wówczas Dzień Matki obchodzi się tydzień wcześniej.

Francja

W tym kraju zwyczaj świętowania Dnia Matki został zapoczątkowany przez Napoleona. W 1950 roku uznano oficjalnie Dzień Matki, jako święto przypadające w ostatnią niedzielę maja. Podobnie jak w Niemczech zdarza się, że ów dzień przypada w Zielone Świątki, wówczas obchody święta mamy przenoszone są na pierwszą niedzielę czerwca. We Francji dzieci obdarowują swoje mamy głównie kosmetykami lub książkami. Młodsze pociechy szykują dla swoich mam laurki, wierszyki lub drobne upominki. Tego dnia mamy nie gotują! Zadaniem dzieci jest przygotowanie wyjątkowego obiadu oraz obdarowanie ukochanej mamy samodzielnie upieczonym ciastem.

Kanada

W Kanadzie Dzień Matki przypada na drugą niedzielę maja. Symbolem tego święta są goździki oraz piękne kartki z życzeniami, które zwyczajowo dzieci wręczają swoim mamom. Do popularnych prezentów należą również bilety do teatru, bony do markowych sklepów czy własnoręcznie przygotowane upominki. Podobnie jak we Francji, nie może zabraknąć eleganckiego posiłku w gronie najbliższych. Kanadyjskie mamy zapraszane są zazwyczaj na rodzinne przyjęcia. Poza tym otrzymują od pociech samodzielnie przygotowane potrawy – głównie ciasta lub ciasteczka, przyrządzone ze specjalnego przepisu, dedykowanego na ten wyjątkowy dzień.

USA

Założycielką Dnia Matki w Stanach Zjednoczonych była Anna Jarvis. Wywalczyła ona ustanowienie tego dnia świętem narodowym, dzięki czemu amerykanie świętują Dzień Matki w sposób bardzo doniosły. W tym dniu domy oraz budynki instytucji publicznej wzbogacane są o flagi narodowe, które mają za zadanie podkreślić ważność tego święta oraz oddać hołd matkom narodu. W USA Dzień Matki obchodzony jest w drugą niedzielę maja, a dzieci obdarowują swoje rodzicielki kwiatami, słodyczami oraz pięknymi kartkami.

Indie

W Indiach kult matki od zawsze był mocno zakorzeniony w tradycji. Co roku w październiku Hindusi obchodzą kilkudniowe święto Durga Puja. Jest ono dedykowane Matce Bogów Durga Puja i Wielkiej Matce Kali Ma. Jednak dopiero od niedawna Hindusi świętują także Dzień Matki, który w Indiach przypada na drugą niedzielę maja. Tego dnia hinduskie mamy dostają od swoich pociech kwiaty, drobne upominki oraz zaproszenie na obiad poza domem, by spędzić czas z rodziną i odpocząć od zajęć w kuchni.

RPA

W Południowej Afryce Dzień Matki obchodzony jest w drugą niedzielę maja. Tego dnia dzieci wkładają ubrania w kolorach czerwieni oraz różu, zaś na biało ubierają się ci, których mamy już odeszły z tego świata. Ukochane mamy obdarowywane są tradycyjnymi goździkami oraz rozmaitymi upominkami. Co ciekawe, w RPA Dzień Matki świętują również babcie oraz inne bliskie sercu kobiety.

Znadniemna.pl/

 

Choć Dzień Matki jest obchodzony w ponad 140 krajach świata Polska jest jedynym krajem, który świętuje go 26 maja.  Tego dnia dzieci obdarowują swoje ukochane mamy kwiatami, prezentami oraz milionem uścisków w podziękowaniu za ich bezwarunkową miłość. Dzień Matki przypomina nam, jak ważną rolę w

Muzeum Emigracji w Gdyni w dniu 24 maja 2025 roku gościło czternastą już doroczną Galę wręczenia Nagród im. Macieja Płażyńskiego dla mediów służących Polonii.Wśród tegorocznych laureatów prestiżowego wyróżnienia znaleźli się: redaktor naczelna Polskiego Radia Lwów Maria Pyż, korespondent szwajcarskiego „Neue Zürcher Zeitung” Paul Flückiger i dziennikarka Polskiego Radia Białystok Joanna Sikora. W kategorii redakcja medium polonijnego uhonorowano internetową gazetę „Razem Norge”.

Jarosław Włodarczyk, członek rady Press Club Polska, przyznającego wyróżnienie, wspominając postać Macieja Płażyńskiego podkreślił, że był on jednym z nielicznych mężów stanu w polityce.

Przemawia Jarosław Włodarczyk, fot.: screenshot z nagrania Wideo na YouTube

„Dziś po latach, między pierwszą a drugą turą wyborów, doskonale widzimy, jak brakuje nam takich polityków w życiu publicznym. Jak nieczęsto spotykamy polityków, którzy są przywiązani do wartości, do wspólnoty, do uczciwości, do odpowiedzialności. Dziś świętujemy wyjątkowe dziennikarstwo, ale też pamięć człowieka, który potrafił się wzbijać ponad podziały polityczne, potrafił ze wszystkimi rozmawiać, który łączył a nie dzielił” – mówił Jarosław Włodarczyk.

Przewodniczący jury, syn Macieja Płażyńskiego – Jakub powiedział z kolei, że nagroda jest docenieniem trudu, który wyróżnieni dziennikarze wkładają w informowanie.

Przemawia Jakub Płażyński, fot.: Facebook.com

„Mam przyjemność kierować pracami jury. Przy każdej edycji mamy taką samą dyskusję, kogo wybrać. Mam nadzieję, że będziemy mieli ją jeszcze przez wiele lat i będziemy mogli doceniać osoby, które publikują, które na co dzień zajmują się dziennikarstwem polonijnym, jak i również dziennikarstwem zagranicznym i pokazywać Polskę taką, jaka ona w rzeczywistości jest. Cenimy autentyczność i doceniamy pracę codziennie wykonywaną przez setki osób” – zaznaczył Jakub Płażyński.

 Laureaci Nagrody

Laureaci Nagrody im. Macieja Płażyńskiego 2025: Joanna Sikora, Katarzyna Karp (Razem Norge), Maria Pyż i Paul Fluckiger, fot.: Facebook.com

W kategorii dziennikarz medium polonijnego laureatką została Maria Pyż, redaktor naczelna Polskiego Radia Lwów, wydawczyni i autorka licznych publikacji dokumentujących stan polskiego dziedzictwa kulturalnego Lwowa, a także opisujących codzienne życie polskiej społeczności tego miasta w warunkach wojny.

Dziękując za wyróżnienie laureatka powiedziała, że nie spodziewała się, iż jej praca zostanie zauważona przez kolegów w Polsce.

Przemawia Maria Pyż, fot.: Facebook.com

„Kiedy dzwonił pan Marcin (Lewicki, prezes Press Club Polska – red.) i informował o tym, że wygrałam, wsiadałam do taksówki. Jechałam z myślą, że zrobiłam najlepszy w życiu reportaż, bardzo ważny dla miejscowych Polaków we Lwowie. I byłam w szoku, miałam mieszane uczucia… Oczywiście nagroda jest zwieńczeniem mojej dotychczasowej pracy. Jestem bardzo wdzięczna i dumna z tego powodu” – przyznała laureatka.

W kategorii dziennikarz zagraniczny, publikujący na temat Polski, Polaków i Polonii laureatem został dziennikarz ze Szwajcarii Paul Fluckiger. W jego przypadku Jury doceniło „rzetelne i obrazowe przedstawianie polskiej rzeczywistości politycznej i społecznej oraz roli Polski w regionie i w Europie” na łamach „Neue Zürcher Zeitung”, a także weekendowego dodatku „NZZ am Sonntag” oraz innych gazet niemieckojęzycznych.

Przemawiając do zgromadzonych na Gali, laureat powiedział:

Przemawia Paul Fluckiger, fot.: Facebook.com

„Jestem korespondentem od Bułgarii aż do Estonii, a także na Białorusi, do której mnie już nie wpuszczą, Ukrainie, gdzie nie chcę iść na front i w Mołdawii, gdzie we wrześniu będą bardzo ważne wybory… Czuję się bardzo zaszczycony i jestem szczęśliwy, że dostałem tę nagrodę, bardzo dziękuję” – mówił Paul Fluckiger.

W kategorii dziennikarz krajowy publikujący na tematy polonijne nagrodę przyznano Joannie Sikorze z Polskiego Radia Białystok za reportaż „Między słowami” o tożsamości młodych Łotyszy polskiego pochodzenia, którzy jako uczniowie polskich szkół na Łotwie biorą udział w Polskim Dyktandzie.

Przemawia Joanna Sikora, fot.: Facebook.com

„To zupełnie niespodziewane wyróżnienie. Jestem bardzo dumna i szczęśliwa, że moja wieloletnia praca została doceniona – mówiła do zgromadzonych laureatka. – Myślę, że nagroda jest wyjątkowa, stworzona właśnie z myślą o tych dziennikarzach, którzy zajmują się tematyką Polaków na Białorusi, Litwie, Łotwie, Ukrainie i to jest taka misja, którą również czuję. Myślę, że od wielu lat robiąc reportaże, audycje na ten temat, przyczyniam się do tego, aby o problemach naszych rodaków, którzy zostali po drugiej stronie granicy, mówić głośniej, żeby tym samym ich wspierać i promować to, jak oni postrzegają siebie i swoją polskość”.

W kategorii redakcja medium polonijnego uhonorowano redakcję internetowej gazety „Razem Norge” za stworzenie platformy integracyjnej, łączącej społeczności: norweską, polską i ukraińską, dlatego też artykuły ukazujące się na tej stronie, publikowane są właśnie w tych trzech językach. Głównym celem gazety jest budowanie mostów międzykulturowych. Redakcja koncentruje się również na przełamywaniu stereotypów, które są obecne w norweskiej przestrzeni publicznej.

Katarzyna Karp z redakcji Razem Norge, fot.: Facebook.com

Przedstawicielka wyróżnionej redakcji Katarzyna Karp dziękując Jury zauważyła:

„Nagroda należy się całej naszej redakcji. Myślę, że tytuł naszej gazety „Razem Norge” jest tutaj bardzo symboliczny i rzeczywiście prezentuje tę ideę wspólnego działania. To jest pierwsza nagroda, jaką redakcja odbiera. Gazeta powstała w 2021 roku. Chcielibyśmy, żeby była to gazeta inna niż wszystkie. Oprócz tego, że informujemy na przykład o prawie pracy, czy też piszemy o zdrowiu psychicznym, to umożliwiamy nawiązanie rozmowy z profesjonalistami. Tym samym zapewniamy wsparcie, które wykracza poza działalność zwykłych mediów” – mówiła laureatka.

Statuetka oraz nagroda finansowa

Nagrody w indywidualnych kategoriach dziennikarskich to: statuetka oraz nagroda finansowa w wysokości 10 tys. zł; nagrodę w kategorii redakcja medium polonijnego stanowi statuetka. Nagrodą im. Macieja Płażyńskiego jest honorowana praca dziennikarzy i mediów służących Polonii. Jest ona przyznawana co roku za pracę dziennikarską w roku poprzednim, w czterech kategoriach: dziennikarz medium polonijnego, dziennikarz krajowy publikujący na tematy polonijne, dziennikarz zagraniczny publikujący na temat Polski, Polaków i Polonii oraz redakcja medium polonijnego.

 

Nagroda Macieja Płażyńskiego dla dziennikarzy i mediów służących Polonii powstała z inicjatywy Press Club Polska, Jakuba Płażyńskiego, prezydentów Gdańska, Gdyni i Sopotu oraz marszałka województwa pomorskiego. Po raz pierwszy została wręczona w roku 2012. Maciej Płażyński był działaczem opozycji antykomunistycznej, pierwszym niekomunistycznym wojewodą gdańskim, Marszałkiem Sejmu RP i wicemarszałkiem Senatu RP oraz prezesem Stowarzyszenia Wspólnota Polska. Zginął w katastrofie polskiego Tu-154 w Smoleńsku w 2010 r.

Wideo z Gali

Press Club Polska tradycyjnie prowadził na żywo relację wideo z Gali wręczania Nagród. Im. Macieja Płażyńskiego.

Udostępniamy to nagranie:

Znadniemna.pl za Press Club Polska

Muzeum Emigracji w Gdyni w dniu 24 maja 2025 roku gościło czternastą już doroczną Galę wręczenia Nagród im. Macieja Płażyńskiego dla mediów służących Polonii.Wśród tegorocznych laureatów prestiżowego wyróżnienia znaleźli się: redaktor naczelna Polskiego Radia Lwów Maria Pyż, korespondent szwajcarskiego „Neue Zürcher Zeitung” Paul Flückiger i

W dniach 23–25 maja 2025 roku w Wilnie odbył się XI Światowy Zjazd Nauczycieli Polonijnych. Forum zgromadziło pedagogów i liderów edukacji polonijnej z około trzydziestu państw. Uczestnicy spotkali się pod hasłem „Wschód, Zachód – Łączy nas Polska”, by wspólnie celebrować 15-lecie wyjątkowej inicjatywy, jaką są zjazdy nauczycieli, wymienić doświadczenia i czerpać inspiracje do dalszej pracy.

Tematem przewodnim tegorocznej edycji nauczycielskiego forum był projekt „Polacy światu: Nobliści”, który przypomina sylwetki tak wybitnych postaci, jak Maria Skłodowska-Curie, Władysław Reymont, Czesław Miłosz czy Olga Tokarczuk. Organizatorzy chcieli pokazać, że dorobek tych osób może stać się inspirującym narzędziem dydaktycznym, także dla nauczycieli pracujących poza Polską.

„To nie tylko konferencja – to święto wspólnoty, która mówi jednym głosem: głosem troski o polską kulturę, tradycję i tożsamość” – podkreślali organizatorzy. Podczas inauguracji Zjazdu uczestnicy podziwiali występ Zespołu Wilia, najstarszego polskiego zespołu ludowego na Litwie, a wieczorem delegatów zaproszono na nastrojowy koncert plenerowy na zamku w Trokach, po którym wszyscy popłynęli symbolicznym rejsem po jeziorze Galvė.

Kolejne dni forum obfitowały w działania edukacyjne. Zjazd rozpoczęły zajęcia terenowe „Śladami Czesława Miłosza” w Wilnie oraz warsztaty w Gimnazjum im. J.I. Kraszewskiego. Dzień drugi otworzył wyjątkowy spektakl „Wybrańcy gwiazd” w wykonaniu Anny Dymnej i Jacka Romanowskiego, przenoszący widzów w poetycki świat Wisławy Szymborskiej i Zbigniewa Herberta.

Uczestnicy mieli także możliwość wzięcia udziału w warsztatach metodycznych, m.in. prowadzonych przez prof. Łukasza Tischnera, Agnieszkę Kaczmarczyk oraz Aleksandrę Głowacz z Muzeum Marii Skłodowskiej-Curie, w ramach projektu edukacyjnego „Polacy światu: Nobliści”.

Miejscem następnego – XII Światowego Zjazdu Nauczycieli Polonijnych 2026 – zostanie miasto Gdańsk. Podczas ceremonii symboliczną flagę Zjazdów przejęli: wiceprezydent Gdańska Monika Chabior, senator Bogdan Boruszewicz oraz poseł Piotr Adamowicz.

Organizatorami Zjazdu byli Stowarzyszenie „Wspólnota Polska”, Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli SWP oraz Fundacja Dobroczynności i Pomocy „Dom Kultury Polskiej w Wilnie”.

Znadniemna.pl/odnswp.pl/Fot.: Facebook.com

W dniach 23–25 maja 2025 roku w Wilnie odbył się XI Światowy Zjazd Nauczycieli Polonijnych. Forum zgromadziło pedagogów i liderów edukacji polonijnej z około trzydziestu państw. Uczestnicy spotkali się pod hasłem „Wschód, Zachód – Łączy nas Polska”, by wspólnie celebrować 15-lecie wyjątkowej inicjatywy, jaką są

25 maja 1948 roku w więzieniu na Mokotowie w Warszawie strzałem w tył głowy wykonano wyrok śmierci na rotmistrzu Witoldzie Pileckim – oficerze Wojska Polskiego, dobrowolnym więźniu i organizatorze ruchu oporu w niemieckim obozie koncentracyjnym KL Auschwitz. Na rocznicę śmierci bohatera przypada Międzynarodowy Dzień Bohaterów Walki z Totalitaryzmem.

Dzisiaj w kilkudziesięciu miejscach w całej Polsce zapłoną znicze pamięci.

Wykaz tych miejsc można znaleźć TUTAJ.

Witold Pilecki (1901-1948) – rotmistrz Wojska Polskiego, wybitny działacz Polskiego Podziemia, zasłynął dobrowolnym pobytem w obozie Auschwitz, skąd następnie uciekł. Używał pseudonimów „Druh”, „Witold” oraz przybranych nazwisk Tomasz Serafiński i Roman Jezierski.

Urodził się 13 maja 1901 roku w Ołońcu na terenie carskiej Rosji. Jego ojciec Julian pracował tam w charakterze rewizora leśnego. Matka, Ludwika Osiecimska, pochodziła z rodziny o silnych tradycjach niepodległościowych, której przodkowie zostali zesłani do Rosji. Warto wspomnieć, iż w 1910 roku Ludwika Pilecka przeprowadziła się do Wilna, gdzie Witold osiadł na stałe. Tam podjął się edukacji. Od 1915 roku uczył się w Szkole Handlowej. Rok wcześniej zaangażował się w działalność tajnego skautingu. Szybko dał się poznać jako działacz ambitny i wyjątkowo aktywny, który już w 1916 roku zorganizował zastęp harcerski w Orle. W 1918 roku Wileńszczyzna znalazła się na szlaku niemieckich żołnierzy. W samym mieście organizowały się silne polskie grupy, w których miejsce znalazł także Witold Pilecki, służąc pod komendą gen. Wejtki. Następnie trafił do oddziału konnego mjr Jerzego Dąbrowskiego. Jeszcze w 1919 roku został zwolniony ze służby jako uczeń. W czerwcu skończył szóstą klasę w Gimnazjum im. Lelewela, po czym przerwał ten etap edukacji. Następnie kontynuował naukę eksternistycznie i w 1921 roku zdał maturę. W międzyczasie po raz kolejny zaangażował się w działalność niepodległościową. Najpierw zorganizował 8. Wileńską Drużynę Harcerzy i wreszcie w lipcu 1920 roku zaciągnął się do Wojska Polskiego. W sierpniu awansował do stopnia starszego ułana w 211. pułku ułanów Dąbrowskiego, pod którym służył już wcześniej. W styczniu następnego roku został urlopowany. Po zakończeniu edukacji zdaniem matury na krótko rozpoczął studia na Wydziale Sztuk Pięknych na Uniwersytecie im. Stefana Batorego w Wilnie. Szybko zrezygnował z artystycznego kierunku i zdecydował się na obranie innej ścieżki kariery, kierując się w stronę wojskowości. Uczył się w Szkole Podoficerskiej, a w 1922 roku objął komendę nad oddziałem Związku Bezpieczeństwa Kraju w Nowych Święcianach. W 1923 roku zrezygnował z harcerstwa. W 1922 roku ponownie postanowił podjąć się studiów, tym razem na Wydziale Rolnym Uniwersytetu Poznańskiego w charakterze wolnego słuchacza (do 1924 roku). Krótko pracował w Związku Kółek Rolniczych Ziemi Wileńskiej, w 1925 roku pełnił funkcję śledczego II Okręgu w Wilnie. Wreszcie w 1926 roku podjął się zarządzania majątkiem, który nabyła rodzina Pileckich w miejscowości Sukurcze. Właściwie na tym kończy się przedwojenna historia Witolda Pileckiego.

Po rozpoczęciu działań wojennych wszedł w skład kawalerii 19. Dywizji Piechoty, a następnie walczył w charakterze dowódcy plutonu w jednym ze szwadronów 41. Dywizji Piechoty. W październiku przedostał się do Warszawy. Tam szybko rozpoczął działalność konspiracyjną, organizując chociażby Tajną Armię Polską dowodzoną przez mjr Jana Włodarkiewicza, byłego dowódcę szwadronu dywizyjnego, w którym służył Pilecki podczas kampanii wrześniowej. Warto podkreślić, iż organizacja ta dość szybko rozrosła się, sięgając kilku tysięcy członków (według różnych danych mogło to być do 8000 ludzi), zdobywając pokaźne zasoby sprzętu. Pod koniec 1941 roku nastąpiło scalenie ze Związkiem Walki Zbrojnej. Orędownikiem takiego rozwiązania był sam Pilecki, który uważał, iż w ten sposób walka z okupantem będzie bardziej wydatna i spójna. Z TAP wiążą się kolejne miesiące podziemnej działalności „Witolda”. Uzyskał on stopień podporucznika rezerwy, wykazał się umiejętnościami organizacyjnymi. Od maja 1940 roku pełnił zresztą funkcję szefa Oddziału I Organizacyjno-Mobilizacyjnego. W sierpniu został mianowany zastępcą szefa Oddziału I Sztabu Głównego. Z tym też okresem łączy się najważniejsza z akcji, w jakie zaangażował się Witold Pilecki.

Doniesienia o rozbudowie kompleksu Auschwitz dochodziły do członków Polskiego Podziemia bez niezbędnej weryfikacji. Proces eksterminacji ludności nie był zresztą prowadzony na tak wielką skalę, jak to miało miejsce w latach późniejszych. Wydawało się jednak, iż wcielany w życie barbarzyński plan hitlerowskich Niemiec powinien zostać dokładnie przebadany przez żołnierzy podziemia. Pilecki, nie zważając na zagrożenie, zaproponował, iż może zgłosić się na ochotnika jako więzień obozu koncentracyjnego, aby zbadać grunt, przekazać odpowiednie informacje na zewnątrz, skąd następnie miałyby zostać przesłane do Polskiego Rządu Emigracyjnego w Londynie. Dodatkowo chciał zorganizować ewentualną siatkę konspiracyjną wewnątrz obozu, co mogłoby w przyszłości przysłużyć się misji uwolnienia więźniów. W związku z tym spotkał się z przełożonymi i przedstawił im śmiały, można powiedzieć, szalony plan, który postanowił wcielić w życie jeszcze w tym samym roku. Po uzyskaniu zgody dowódców zdecydował się dobrowolnie dołączyć do jednego z transportów. 19 września 1940 roku wszedł w skład jednej z grup wywożonych do Auschwitz. Dwa dni później trafił do Oświęcimia, gdzie otrzymał numer 4859. Jest to prawdopodobnie jedyny taki przypadek, gdy żołnierz Polskiego Podziemia świadomie poszedł do obozu koncentracyjnego, aby tam działać w konspiracji. Za drutem kolczastym natychmiast przystąpił do organizowania obozowego podziemia, aktywizując część więźniów. Co ciekawe, wkrótce do Auschwitz zaczęli trafiać pochwyceni członkowie Tajnej Armii Polskiej, którzy niegdyś współpracowali z Pileckim. W Oświęcimiu powstała utworzona przez Pileckiego organizacja Związek Organizacji Wojskowej. Sam żołnierz nie załamał się w obliczu niemieckiego barbarzyństwa, z którym zetknął się w Auschwitz. Mimo iż trzykrotnie zachorował, za każdym razem powracał do zdrowia pod czujnym okiem dr Jana Deringa, który także angażował się w podziemną działalność. Pilecki zorganizował system „piątek”, które miały działać niezależnie od siebie, bez wiedzy o pozostałych konspiratorach. Chroniło to żołnierzy przed ewentualną wsypą. Wreszcie w 1942 roku przekształcono organizację na modłę wojskową, choć daleko było do odpowiedniego podziału na przeniesione wprost z armii sekcje militarne. Mimo wszystko siatka konspiracyjna stale się rozwijała, a w szczytowym okresie podczas pobytu Pileckiego, miała charakter militarny, formując kompanie, bataliony. W listopadzie 1941 roku Pilecki został awansowany do rangi porucznika. Nominacji dokonał ówczesny dowódca Związku Walki Zbrojnej, gen. Stefan Rowecki ps. „Grot”. Potwierdziło to ostatecznie niejasne wówczas wiadomości o dobrowolnym marszu za drut kolczasty. Świeżo mianowany porucznik co i rusz słał kolejne raporty do przełożonych, informując o trudnej sytuacji w Auschwitz. Informacje te przekazywano następnie na zachód, aby uświadamiać Rząd Emigracyjny oraz sojuszników alianckich o rozmiarach tragedii narodów ciemiężonych przez okupanta niemieckiego. Pilecki sporo ryzykował, organizując cyklicznie ucieczki z obozu, podczas których przemycano sporą ilość informacji i raportów porucznika.

Wreszcie nadszedł moment, w którym Pilecki musiał opuścić obóz. Zebrał niezbędne informacje, a siatka konspiracyjna zaczynała funkcjonować coraz lepiej. Co gorsza, groziła mu dekonspiracja, a sprawy zaczęły przybierać niekorzystny obrót. W nocy z 26 na 27 kwietnia 1943 roku zbiegł z Auschwitz. Towarzyszyli mu dwaj inni więźniowie – Jan Redzej i Edward Ciesielski. Sama ucieczka nie miała w sobie wiele ze spektakularności. Więźniowie przedostali się do Wisły, stamtąd ruszyli aż do Nowego Wiśnicza. W sierpniu 1943 roku Pilecki dostał się do stolicy, tym razem jako Roman Jezierski. Został włączony w bieżącą działalność konspiracyjnąKierownictwa Dywersji „Kedyw”, gdzie rozpoczął służbę w Oddziale II Informacyjnym. Dane o przyjęciu Pileckiego do „Kameleona” budziły swego czasu pewne kontrowersje, jednak w świetle dokumentów, co stwierdza także Tomasz Strzembosz („Oddziały szturmowe konspiracyjnej Warszawy”), nie ulega wątpliwości, iż Pilecki był obecny w życiu Oddziału II Informacyjnego, przyjmując pseudonim „Druh”. Pilecki namawiał również przełożonych do zorganizowania ataku na obóz Auschwitz, jednakże plan ten zarzucono ze względu na zbyt liczne siły SS-mańskie pilnujące obiektu. 23 lutego 1943 roku uciekinier otrzymał promocję do stopnia rotmistrza ze starszeństwem z listopada 1943 roku. Po okresie służby w Kierownictwie Dywersji Pilecki wszedł w skład oddziałów walczących w Powstaniu Warszawskim. Zaciągnął się do Batalionu „Chrobry II”. Najpierw był zastępcą dowódcy, następnie objął dowodzenie 2. kompanii. Zmiany te podyktowane były brakiem rozeznania dowództwa – Pilecki zaciągnął się do walki jako szeregowy, zatajając swój prawdziwy stopień. Dopiero po ujawnieniu tej informacji otrzymał stanowisko dowódcze. Przez większą część okresu trwania Powstania Warszawskiego walczył na Śródmieściu. Po kapitulacji oddziałów powstańczych dostał się do niewoli niemieckiej w dniu 5 października 1944 roku. Został przetransportowany do Oflagu Lamsdorf, następnie przeniesiono go do Murnau, skąd został wyzwolony w maju 1945 roku. W tym czasie był już działaczem organizacji niepodległościowej NIE, którą kierował Emil Fieldorf. W czerwcu 1945 roku porozumiał się z siłami 2. Korpusu Polskiego we Włoszech i wstąpił w skład jednostki dowodzonej przez gen. Władysława Andersa. We wrześniu rozmawiał z dowódcą, który zezwolił mu na powrót do kraju, gdzie organizowano kolejne podziemie, tym razem antykomunistyczne. Pilecki otrzymał wcześniej polecenie zdobycia większej sumy pieniędzy niezbędnych do funkcjonowania tego typu organizacji. Wreszcie w październiku Pilecki przedostał się do Polski, a 8 grudnia 1945 roku po raz kolejny dotarł do Warszawy.

Na miejscu czekała go zupełnie nowa rzeczywistość – stara okupacja została zastąpiona przez inną, radziecką. Żołnierze Armii Krajowej, którzy niegdyś ofiarnie walczyli za ojczyznę, byli represjonowani przez utworzone służby bezpieczeństwa, które szybko wypowiedziały otwartą wojnę podziemiu. Pilecki po raz kolejny zaczął gromadzić informacje, które przekazywał na zachód. Wydawało się, iż jego działalność może być niezwykle niebezpieczna, co między innymi skłoniło gen. Andersa do kategorycznego nakazu wyjazdu z kraju. Pilecki zignorował polecenie. Informacje o tym, że Pilecki zagrożony jest ewentualną wsypą docierały do Włoch. Kurierka 2. Korpusu Polskiego kpt. Jadwiga Mierzejewska ps. „Danuta” zachęcała rotmistrza do opuszczenia kraju, przywożąc mu we wrześniu 1946 roku kolejną z instrukcji zza granicy. W 1947 roku władze komunistyczne ogłosiły amnestię, zachęcając żołnierzy Polskiego Podziemia do ujawniania się. Rotmistrz nie zdecydował się na podobny krok, obawiając się kolejnych represji. Chciał tez kontynuować swoją podziemną pracę konspiratora, gromadząc cenne informacje o życiu w Polsce Ludowej. Warto podkreślić, iż instrukcje przysyłane z zewnątrz nakazywały zaprzestanie części działalności podziemnej w związku ze stałym zagrożeniem dekonspiracją. Dopiero w kwietniu 1947 roku, za pośrednictwem kuriera Stanisława Kuczyńskiego, Pilecki otrzymał polecenie gromadzenia danych dotyczących aresztowań i wywózki polskich więźniów. Wreszcie 8 maja 1947 roku Pilecki został aresztowany przez Urząd Bezpieczeństwa. Komunistyczne służby torturowały rotmistrza, a wraz ze znalezieniem jego skrytki do wiadomości komunistów przedostały się ściśle tajne informacje o części konspiratorów. Śledztwo prowadzone w sprawie Pileckiego mocno doświadczyło zahartowanego w boju żołnierza. Obraz jego zmaltretowanego ciała na trwałe zapisał się w pamięci świadków, którzy opisywali, iż torturujący funkcjonariusze dotarli do granic sadyzmu. Pilecki nie załamał się jednak, choć wiedział, iż grozi mu śmierć. Nie zaczął sypać, a śledczym podsuwał mylne tropy. Wreszcie rotmistrz miał stanąć przed sądem wraz z tzw. „Grupą Witolda”. Postawiono mu kilka zarzutów, które w realiach Polski Ludowej i prześladowań byłych AK-owców mogły doprowadzić do wyroku śmierci. W pierwszej kolejności oskarżono go o nielegalny pobyt w kraju i przekroczenie granicy, posługiwanie się fałszywymi dokumentami, szpiegostwo na rzecz Rządu Emigracyjnego i zachodnich mocarstw, przygotowywanie zamachu. Te i inne zarzuty sprawiły, iż 3 marca 1948 roku rozpoczęto proces przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Warszawie, którego wynik był z góry przesądzony. Przewodniczącym składu sędziowskiego został ppłk Jan Hryckowian, sędzią trybunału kpt. Józef Badecki, ławnikiem został kpt. Stefan Nowacki. Oskarżeniem zajął się mjr Czesław Łapiński. Jak pisze Tadeusz M. Płużański („Dziennik Polski”, numer 9, sierpień 2006): „Wymienieni sędziowie, choć cieszyli się wyjątkowo złą sławą, byli jedynie pionkami. Godzili się na rolę figurantów, realizujących zbrodniczy plan postawionych wyżej mocodawców, którzy działali w zaciszu gabinetów – nadając ich decyzjom pozory praworządności. Nad właściwym przebiegiem śledztwa i procesu czuwał zastępca naczelnego prokuratora wojskowego do spraw szczególnych (oskarżenie Pileckiego i jego współpracowników miało charakter szczególny) ppłk Henryk Podlaski”. Obok Pileckiego na ławie oskarżonych znaleźli się Tadeusz Płużański, Maria Szelągowska, Makary Sieradzki, Ryszard Jamontt-Krzywicki, Maksymilian Kaucki, Jerzy Nowakowski, Witold Różycki. Jak można się było spodziewać, proces był jedynie mistyfikacją, a wyroki wydano już wcześniej. Linia obrony oskarżonych nie miała większego znaczenia, bowiem całość procesu, co słusznie podkreślił Tadeusz M. Płużański, opierała się na sfingowaniu wyobrażenia o demokracji. 15 marca 1948 ogłoszono pierwszy werdykt, w myśl którego Pilecki, Szelągowska i Płużański zostali skazani na karę śmierci. Obrońcy natychmiast interweniowali. 3 maja 1948 roku zapadł ostateczny wyrok, skutek apelacji złożonej przez obronę. Najwyższy Sąd Wojskowy utrzymał w mocy wyrok skazujący Pileckiego na karę śmierci. W ramach zmian Szelągowska otrzymała wyrok więzienia, podobnie rzecz się miała z Płużańskim, który dostał dożywocie. Wyroki reszty oskarżonych prezentowały się następująco: Makary Sieradzki – dożywotnie więzienie, Witold Różycki – 15 lat więzienia, Maksymilian Kaucki – 12 lat więzienia, Ryszard Jamontt-Krzywicki – 8 lat więzienia i Jerzy Nowakowski – 5 lat więzienia. Obrona odwołała się do Bolesława Bieruta z prośbą o ułaskawienie rotmistrza. Na niewiele się to zdało – Bierut nie skorzystał z prawa łaski, wobec czego wykonano wyrok śmierci. 25 maja 1948 roku rotmistrz Pilecki został zamordowany strzałem w tył głowy w więzieniu na Mokotowie. Ciało nie został wydane w rodzinie, a miejsce pochówku rotmistrza nie jest znane.

W kolejnym okresie Pilecki traktowany był jak zdrajca, który poniósł słuszną karę w myśl sprawiedliwości PRL-owskiej. Dopiero po upadku komunizmu rozpoczęło się rozliczenie z przeszłością. We wrześniu 1990 roku Sąd Najwyższy uniewinnił Pileckiego i współoskarżonych, rehabilitując ich w oczach narodu. W 1995 roku rotmistrz został pośmiertnie odznaczony Orderem Odrodzenia Polski. 30 lipca 2006 roku prezydent Lech Kaczyński nadał mu Order Orła Białego.

 Znadniemna.pl na podstawie Warhist.pl/Dzieje.pl, na zdjęciu: Witold Pilecki przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Warszawie, fot.: Archiwum IPN

 

25 maja 1948 roku w więzieniu na Mokotowie w Warszawie strzałem w tył głowy wykonano wyrok śmierci na rotmistrzu Witoldzie Pileckim – oficerze Wojska Polskiego, dobrowolnym więźniu i organizatorze ruchu oporu w niemieckim obozie koncentracyjnym KL Auschwitz. Na rocznicę śmierci bohatera przypada Międzynarodowy Dzień Bohaterów

Andrzej Poczobut, dziennikarz i działacz polskiej mniejszości narodowej na Białorusi, odsiadujący karę 8 lat więzienia za rzekome „sianie nienawiści i rehabilitację faszyzmu”, został wspomniany w amerykańskiej ustawie „Belarus Democracy, Human Rights and Sovereignty Act of 2025”.

Jest to m.in. efekt licznych listów Fundacji Joachima Lelewela do Kongresu Polonii Amerykańskiej (KPA). W sprawę zaangażował się osobiście pan Tomasz Kołodziej, szef KPA w Waszyngtonie, a także Tim Kuzma, wiceprezes KPA ds. amerykańskich oraz Leszek Pawlik z Koalicji Polonii Amerykańskiej i nasz kolega ze Światowego Stowarzyszenia Mediów Polonijnych Waldemar Biniecki, będący redaktorem naczelnym „Kuryera Polskiego” w Milwaukee.

Oto kluczowy fragment ustawy:

Od kwietnia 2024 r. rząd Białorusi, kierowany nielegalnie przez Aleksandra Łukaszenkę, bezprawnie przetrzymuje blisko 1300 osób jako więźniów politycznych, w tym dziesiątki dziennikarzy, pokojowych demonstrantów, liderów biznesu i działaczy na rzecz demokracji, w tym dziennikarzy Radia Wolna Europa/Radia Swoboda Ihara Łosika i Ihara Karneja, Andrzeja Poczobuta, polsko-białoruskiego dziennikarza, a także Arcioma Liabiedźkę, syna Anatola Liabiedźki, żyjącego na wygnaniu lidera opozycji demokratycznej. 

Znadniemna.pl za Fundacja  Joachima Lelewela, źródło ilustracji: Wikipedia.org

Andrzej Poczobut, dziennikarz i działacz polskiej mniejszości narodowej na Białorusi, odsiadujący karę 8 lat więzienia za rzekome „sianie nienawiści i rehabilitację faszyzmu”, został wspomniany w amerykańskiej ustawie „Belarus Democracy, Human Rights and Sovereignty Act of 2025”. Jest to m.in. efekt licznych listów Fundacji Joachima Lelewela do

Rodzina, przyjaciele, przedstawiciele samorządu oraz kadeci z dąbrowskiego liceum pożegnali w czwartek, 22 maja, śp. Stefana Chocieja – jednego z ostatnich obrońców Grodna z września 1939 roku.

Miałem zaszczyt poznać pana Stefana i wysłuchać jego wspomnień w kwietniu 2021 roku. Głęboko zapadły mi one w pamięć. Trudno pogodzić się z myślą, że dzieci musiały stawać w obronie Ojczyzny. Pan Stefan był jednym z takich młodych bohaterów – miał zaledwie 12 lat, gdy z butelką benzyny ruszył przeciw sowieckim czołgom – wspominał Piotr Rećko, starosta sokólski.

Starosta podkreślił także niezwykły dar zmarłego do opowiadania o rodzinnym mieście:

W dzisiejszych czasach rzadko spotyka się ludzi, którzy z takim uczuciem mówią o miejscu swojego dzieciństwa. Pan Stefan miał tę umiejętność. Kiedy opowiadał, że wróciłby do Grodna na kolanach, gdyby nie granice, i że chciałby tam umrzeć – trudno było powstrzymać łzy.

 Losy pana Stefana przez długi czas pozostawały nieznane. O jego udziale w obronie miasta przed sowiecką inwazją świat dowiedział się dopiero po latach – za czasów PRL nie wolno było mówić o takich wydarzeniach.

Nigdy nie chełpił się swoim bohaterstwem. O tym, że zniszczył sowiecki czołg, dowiedziałem się dopiero z jednego z wywiadów opublikowanych w internecie – powiedział jeden z jego znajomych.

Jerzy Białomyzy, członek Zarządu Powiatu Sokólskiego, zaznaczył, że pan Stefan odegrał ważną rolę w kształtowaniu postaw patriotycznych młodzieży z Zespołu Szkół im. gen. Nikodema Sulika w Dąbrowie Białostockiej.

Wywiady i nagrania z jego udziałem stanowią dziś niezwykle cenną lekcję historii – o obronie Grodna i o sowieckiej okupacji tych ziem – mówił Białomyzy.

Msza święta żałobna została odprawiona w kościele pw. Przemienienia Pańskiego w Sokolanach przez proboszcza ks. Wojciecha Tekielaka. Po uroczystości trumna ze szczątkami Stefana Chocieja spoczęła na miejscowym cmentarzu parafialnym.

Podczas ceremonii nad grobem pochylił się sztandar Zespołu Szkół im. gen. Nikodema Sulika. Oddano wojskowe honory, a na zakończenie zabrzmiała „Cisza” – melodia towarzysząca ostatniemu pożegnaniu żołnierzy Wojska Polskiego.

 Znadniemna.pl za Sokolka.tvfot.: powiat sokólski

 

Rodzina, przyjaciele, przedstawiciele samorządu oraz kadeci z dąbrowskiego liceum pożegnali w czwartek, 22 maja, śp. Stefana Chocieja – jednego z ostatnich obrońców Grodna z września 1939 roku. Miałem zaszczyt poznać pana Stefana i wysłuchać jego wspomnień w kwietniu 2021 roku. Głęboko zapadły mi one w pamięć.